I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielkie miasto nie posiadało wielu punktów orientacyjnych. W całym mieście znajdowały się tylko trzy zajazdy. Do tego z ważnych miejsc wymienić można Ratusz, Katedrę, Port, oraz Targ handlowy i Targ rybny. Poza tym większość miasta to pomniejsze sklepy, kilka fabryk, spichlerz, domy i bloki mieszkalne. Ulice budowane bez większego sensu ze względu na liczne przebudowy miast. Znaleźć można więc było tutaj liczne ślepe zaułki, wąskie uliczki czy długie i puste ulice. Za miastem znajdują się pola. Była też latarnia morska, na zachód od portu.
MG
Dochodziło południe, w mieście panowały ponure nastroje. Mijani na ulicach ludzie mieli ponure twarze, wszędzie toczyły się debaty o to co teraz, co dalej, co z tymi którzy zaginęli. Pogoda dopisywała. Słońce świeciły wysoko na niebie, czasami tylko przysłonięte jakąś puchatą białą chmurką. Do portu statki już nie przybijały. Jedynym sposobem by dostać się do miasta był prywatny przewoźnik. Lub inne sposoby. W każdym razie w momencie postawienia stopy na lądzie, traciło się zainteresowanie opuszczeniem wyspy. Trzy zajazdy na wyspie to kolejno Buchająca brzoskwinka, Seledynowy śledź oraz Czarne pomyje. Port znajdował się we wschodniej części miasta. Buchająca brzoskwinka była w centrum, niedaleko targu rybnego i handlowego. Seledynowy śledź znajdował się niedaleko portu, w północno-wschodniej części miasta. Natomiast czarne pomyje znajdowały się niedaleko Katedry w południowo zachodniej części miasta. Co do Rarusza, ten mieścił się w północno zachodniej części miasta, niedaleko latarni morskiej.
//Mogliście przybyś do miasta razem, osobno, wasza decyzja. Przysługują wam 72h na odpis, może będę czekał dłużej, może nie, 72h na pewno.//
Autor
Wiadomość
Chain
Liczba postów : 470
Dołączył/a : 06/12/2014
Temat: Re: Sanya Sro Sty 11 2017, 19:18
Kupa dymu i nic więcej. Dziewczyna dotarła do miejsca, gdzie ogień płonął nieprzerwanie, ale widoczność skutecznie ograniczał dym. Nawet jeśli dziewczyna chciała pomóc, na nic były jej chęci, kiedy nie wiedziała nawet jak dostrzec osobę, której pomóc by chciała. Niewątpliwie jednak ktoś tutaj walczył, gdyż ze środka dobiegał dźwięk oręży. Chain podbiegła do białowłosej dziewczyny, która była obecna także by walce z Eleną. Niedaleko, ku jej zdziwieniu, stał Pheam Darksworth, którego dziewczyna znała jeszcze z czasów, kiedy był w Fairy Tail. -Pheam? Co się tutaj dzieje?- Zapytała chłopaka, który bronił jakieś czerwonowłosej dziewczynki. Gdyby chłopak nie był skory do rozmowy, Chain zapytała dziewczyny, które także były tutaj obecne. Co tu robić, co tu robić? Myśli galopowały w głowie Białowłosej... Mimo chęci bycia użyteczną, nie potrafiła wymyślić sposobu, by przedostać się przez ścianę dymu i ognia...
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Sanya Czw Sty 12 2017, 14:02
MG
Brzoskwinka Biedny Gołomp nie znając planów Fema, postanowił mu pomóc, rzucając się do przodu. Ani echolokacja nie pomogła, ani Fem nie odpowiedział, ale za to jeden cień uciekał, więc Gołompowi ten z lewej atakować zostało. Niestety jego atak widłami został zbity i te odleciały wypadając mu z ręki i uderzajac w ziemię gdzieś tam. Ale czy to był problem dla Gołompa? Ależ skąd! Przywołał swego dzielnego i wiernego koguta i trzymając w dłoniach wyrywające się stworzenie, ruszył wraz z nim na diabła wielkiego okropnego. Fem rzecz jasna wesprzeć dzielnego ptaka postanowił i swego groźnego zaklęcia użył. Dzięki temu Gołomp tłukący kogutem swego przeciwnika, przeżył. Bowiem kolejne z zaklęć Fema, osłabiło Jeana na tyle, że machnięcie mieczem zamiast przepołowić Gołompa na pół, po prostu odcięło mu lewą rękę. Następnie kopnięcie z buta, posłało Gołompa w lot do tyłu tak, że z bólem upadł na ziemi. Jean zaś już zdenerwowany, również wyszedł z dymu. Problem w tym że wraz z nim przesuwała się jego sfera wpływów, tak więc wszyscy zaczeli by się palić. na szczęście tu zareagowała Francesca, złapała wszystkich linami i odciągnęła, kolejną linę przywiązując do oddalonej latarnii i do niej się przyciagając. Tylko klon poszedł się walić. Tak też linia frontu przesunęła się. Gołomp wciął leżał we mgle, gdakając z braku ręki i palącego gorąca. Jean wyszedł z mgły, mając Gołompa jakieś 3m za sobą. Natomiast reszta drużyny, stała jakieś 12m od Jeana. Jeana który swoją drogą słaniał się na nogach.-Kurwa, mocny ten czar...-Warknął łapiąc się za głowę.-Reverse Sacred Relict. Samael.- Wtedy jednak kończąca kółeczko Minerva, miała czyste pole strzału i wystrzeliła. Jego ciało zaczęło się dziwnie wyginać i powiększać a bełt który trafił, zostął niejako, wciągnięty przez stwota. I tak w chwilę, stał przed nimi 3 metowej wielkości potwór. Brązowa skóra, kopyta zamiast stóp i kozie rogi na głowie. Jean w tej formie ryknął przeraźliwie a następnie otworzył paszczę posyłając kolejną kulę ognia w stronę bohaterów. Wielką kulę ognia. Natomiast Gołomp, dostrzegł, małe płomyczki które tworzyły się dookoła i zaczęły wzlatywać do nieba. Do nieba, na którym Minerva obserwowała właśnie, powstawanie nowego słońca(Takiego wielkości piłki do kosza. Ale mimo odległości kilku metrów, było okropnie ciepłe).
Port Nie wszystko poszło po myśli walczących. Najważniejszą kwestią był chyba fakt, że ludzie którzy przybyli, nie rozumieli co mówi do nich Cassandra! Odpowiedzieli jej więc szybko, ale w języku którego nie rozumiała. Problemem w wykonaniu planu, było jeszcze to że stwór, stał w wodach przybrzeżnych, a nie na ziemi, ergo, Cassandra nie mogła do niego pójść, bo nie mogła opuścić Sanyi. Sad but true. Co zaś do działań Iriny... Zamiana w dziewczynkę i przemieszczenie zadziałało. Na dodatek mgła była nie głupim pomysłem. Dzięki temu gdy lód pęknął po ponownej przemianie, Elena zareagowała zdecydowanie zbyt późno. I wtedy też zacisnęły się na niej szczęki Hydrusa a cała misterna konstrukcja psu w dupe runęła do wody. Magowie Fiore - Elena, 1:0.
Pomyje Samael doturlał się do miejsca w którym znajdowała się Hotaru. Tylko teraz jak wyciągnąć dziewczynę, która utknęła 3 metry niżej? Tak długich rąk niestety nie mieli, więc ciężko było coś zrobić i Samael wraz z Hotaru, musieli obmyślić strategię wyciągnięcia dziewczyny. Za to pięciu magów walczyło. Bo jeszcze dwóch strzelców z wcześniej, zamiast uciekać, zaczęło strzelać do Kasjana, ale z konwencjonalnej broni ciężko szło. No i po chwili przestali to robić. Adamowi udało się bez problemu zniknąć kawałek gruzu(niestety ciało Kasjana było pozbawione różnic płciowych), Dax natomiast nie sztachnął się witką, bo nie na tym polegąło działanie witki. Na dodatek Tora mu jej nie dał. Z dalszych akcji to było ciekawie, bo Adam zaczął ładować swoją kulkę, natomiast Kasjan dał się zbaitować Daxowi i zaczął odwracać. Zamiast na lodzie się przewrócić, to po prostu go zniszczył, ciężką kamienną nogą. Tora zaś nie czekając, odpalił swój laser. Ten trafił w kolano od boku, niszcząc część rzepki, przez nieczyste trafienie. I Tora chciał zmienić kierunek laseru ale nie mógł. Nie był w stanie ruszyć dłoni. I nie tylko on. Dax czuł jak jego ruchu stają się coraz bardziej ociążałe. I wiedział, już teraz, że ataku Kasjana za cholere nie uniknie. Dziwne uczucie nie dotoczyło tylko dwójki magów, ale też Adama. Który odkrył, że każdy ruch przychodzi mu z coraz większym trudem. Tym czasem Kasjan wziął zamach nogą. Chyba chciał wykopać Daxa na orbite.
Stan postaci:
Minerva: Nieco obolała od zderzenia z ziemią i po oberwaniu macką. 94MM, -2 bełty Chain: 90MM Gołomp: 18MM. Odcięta lewa ręka przy samym barku. Nie krwawi bo rana zdążyła się wypalić. Skóra zaczyna powoli odchodzić, miejsami czernieje. Pali w dziobie i płucach. Bucefarlix: Ogromny ból, czuje jakby płonął. Pheam: Nebbia 2/5 postów, SR 2/3 posty, Dificile 2/3 posty, Śnieg 2/6 postów. Skóra poparzona, szczypie bardzo mocno. Zaschło ci w ustach a wargi popękały. Podeszwy butów poszły się chędorzyć, stopy lekko poparzone. Red: 34MM Torashiro: 54MM. Ledwo się ruszasz. Hotaru: 97MM, zwichnięta lewa kostka. Poobcierane ciało, poździerana skóra, mocno poobijana, delikatnie krwawi z licznych niewielkich ran. Zaklinowałaś się. Dax: 33MM, płuca palą cię od pyłu. Oczy łzawią i mocno szczypią. Poobijany. Połamane palce i zakrwawione dłonie. Frozen Domain 3/4 posty, drabina. Ledwo się ruszasz Samael: 137MM, Mocno poobijany, spory ból żeber. Melody: 80MM Irina: 80MM Nieco osłabiona i zdyszana. Bardzo obite żebra i podbródek, poobcierana tu i tam. Ogólnie najbardziej przeszkadza ból klatki piersiowej i głowy. Będą duże siniaki. Lekkie problemy ze złapaniem oddechu. Hydrus: 60MM, Real Soul 1/3 posty. Wyziębiona i osłabiona Cassandra: Nieco osłabiona i zdyszana Adam: 152 MM DHC 1/3 posty tworzenia ~~ Kasjan: 100MM, Eternal Atlas Elena: Wyeliminowana Jean: 70MM, Samael, Burning grounds 2/3 posty. Niegroźne rany cięte na prawej dłoni. Lewe przedramie, całkiem niedaleko łokcia, przecięte do kości a i jej struktura mocno naruszona. Supernova 1/4 posty ładowania. ~~ Francesca: 73MM Bart: Ledwo się ruszasz. 1/3 posty Mach-03 90MM Gert: Ledwo się ruszasz. 1/2 posty Mach-06 90MM Ikiyouki: - Alvandil: - Elune: -
Nagrody za Elene:
Minerva: 15 PD, Runa Forneus Chain: 15 PD, Runa Forneus Gołomp: 1 PD Pheam: 1 PD Torashiro: 1 PD Hotaru: 1 PD Dax: 1 PD Samael: 1 PD Melody: 9 PD, Runa Forneus Irina: 23 PD, Runa Forneus Cassandra: 4 PD, Runa Forneus Adam: 1 PD //Runy(takie kartki z napisaem Forneus) pojawiły wam się w dłoniach. Nie powiem wam jak się ich używa. Jednak każda próba użycia runy ma mi być zgłaszana to waszym aktualnym MG lub w wypadku ich braku osobiście, jak i czy w ogóle zadziałało//
Ostatnio zmieniony przez Goomoonryong dnia Pią Sty 13 2017, 11:54, w całości zmieniany 2 razy
Irina
Liczba postów : 198
Dołączył/a : 13/02/2016
Temat: Re: Sanya Czw Sty 12 2017, 18:58
Irina widząc walącą się wodę, uśmiechnęła się zadowolona z siebie. Udało jej się z pomocą jednego ducha pokonać tak silnego przeciwnika, w dodatku sama nie miała nic złamanego ani poważnie uszkodzonego. W łapce pojawiła jej się runa, ale dziewczyna nie miała czasu się nią chwilowo przejmować. Hydrus wypłynęła z morza i zakończyła Real Soula, po czym podeszła do Iriny i użyła na niej Healing Cloud (A). Jeśli leczenie trwało jeden post, po skończonym leczeniu Irina odezwała się do ducha - Dziękuję za pomoc, możesz wrócić - powiedziała, a Hydrus się ukłoniła i zniknęła. Irina ruszyła przyśpieszonym krokiem w kierunku Pomyi, rozglądając się w poszukiwaniu zagrożenia, którego mogłaby w miarę możliwości uniknąć. Tam rozejrzała się po placu bitwy i sięgnęła po swój jedyny złoty klucz - Open, Gate of the Maiden, Virgo! - obok niej pojawiła się panna, która grzecznie się ukłoniła - Księżniczko, czy powinnam zostać ukarana? - spytał duch, jednak Irina zignorowała to pytanie. Nie wiedzieć czemu, Virgo po prostu chciała zostać ukarana, jednak Irina nie miała powodów, żeby to zrobić, a na pewno nie miała ochoty rozmyślać teraz o tym, gdy trwała bitwa. Podbiegła do chłopaka, który leżał przy wielkiej dziurze. Dziewczyna zajrzała tam i ujrzała jakąś uwięzioną osobę. Postanowiła pomóc, bo czemu by nie - Zaraz cię stamtąd wyciągnę! - krzyknęła do dziewczyny, po czym zwróciła się do Virgo - Wyciągnij ją proszę - poprosiła i cofnęła się trochę do tyłu, żeby nie przeszkadzać. Virgo zaś użyła Tunels kilka metrów od wyrwy i zapadła się pod ziemię, kopiąc w niej szeroki na metr otwór. Panna dokopała się do Hotaru, wykopując otwór tunelu gdzieś przed jej twarzą tak, że pewnie oberwała trochę ziemią, ale to tak przez przypadek. Virgo podała rękę dziewczynie i wciągnęła ją na górę, po czym obie wyszły na czworaka z tunelu, który nie był pionowy, a wykopany pod kątem do powierzchni specjalnie dla ratowanej dziewczyny, aby mogła jakoś się na tą powierzchnię wydostać. Podczas gdy panna zajmowała się wybawianiem dziewicy z opresji, Irina zagadnęła chłopaka - Mmm... Jestem Irina. W porcie wyeliminowaliśmy już jednego maga, kim jest ten tu? - spytała wskazując giganta, który chyba pozbywał się przeciwników wyrzucając ich na orbitę. Chciała się czegoś dowiedzieć, aby w miarę efektownie przeżyć i pozbyć się kolejnego silnego maga (oraz zarobić kupę hajsu dla GH)
Ostatnio zmieniony przez Irina dnia Nie Sty 15 2017, 20:54, w całości zmieniany 1 raz
Gołomp
Liczba postów : 43
Dołączył/a : 22/11/2016
Skąd : Gołomp
Temat: Re: Sanya Czw Sty 12 2017, 22:26
To co się stało, było dla Gołompa nie do wyobrażenia po prostu. Jego towarzysz najzwyczajniej go zostawił, bliscy Gołompa w tym piekle samego zostawili. I to nie strata ręki najbardziej bolała Gołompa, ale zdrada... - ZDRAAAADAAAAA!!! - zapiał donośnie, a zarazem rozpaczliwie Gołomp, niczym zarzynana świnia. - Hańba wam, plugawe nasienie! Niech was po wiek wieków dupska wam zwiędną i zatwardzieją, niczym serca wasze bez honorowe, zdradzieckie! Spluwam na was! Tfu! - gdaknął żałośnie, próbując się podnieść. Tak to się stało, że przypalany Gołomp został bez ręki, a również bez bliskich i bez nadziei. Był gotów stanąć do walki na śmierć i życie dla tych, którym zaufał, a oni go opuścili... Zostawili samego na pastwę płomieni, ratując własne tyłki. Gołomp niegdyś wierzył w coś takiego jak równość, wolność i braterstwo, lecz cóż teraz znaczyły te wartości, w takim obliczu śmierci i zagłady. Pozostawiono Gołompa samego sobie, ale on i tak stanął do walki, która w tym momencie wydała mu się taka bezsensowna. Z żalem i z pustką w sercu, Gołomp otarł dziób i oczy. - Dzielny wierzchowcu mój, wierny Bucefarlixie! Do mnie! Wycofujemy się! - zapiał żałośnie, po czym zaczął biec w kierunku, skąd spodziewał się przybycia Bucefarlixa. Chwyciłby go za kark i wskoczyłby mu na grzbiet, jakby ten był jeszcze w pędzie, po czym schyliłby się nisko, trzaskając lejcami, by popędzić dzielnego wierzchowca, wiernego Bucefarlixa, by jak najbardziej oddalił się od miejsca tego haniebnego zdarzenia. Wtuliłby jeszcze dziób w szyję swego dzielnego wierzchowca, wiernego Bucefarlixa, gdyż ten był jedynym, który by go nigdy nie zostawił i cicho ćwierknął łkająco mu w piórka. Jednakże źle się Gołomp czuł z tym, że uciekł. Uczynił to samo, co zrobili ci, którym wierzył, że można było ufać. To nie było wcale dla niego miłe uczucie. Zacisnął pięść na piórach swego dzielnego wierzchowca, wiernego Bucefarlixa, a cały gołębi żal przeobraził się wtedy w niewyobrażalny gniew. Gołomp nie miał już nic do stracenia, był poraniony, wyczerpany, nie miał ręki. Miał tylko swego dzielnego wierzchowca, wiernego Bucefarlixa, który również był lekko podpieczony. Gołomp jednak nie chciał kończyć jako pieczeń i jako ptak, który nic nie osiągnął. Zawrócił swego dzielnego wierzchowca, wiernego Bucefarlixa, szukając wzrokiem wroga. Wzrok gołąb miał dobry, zmysł też ptasi. Był gotów poświęcić wszystko, ale nie było tego za wiele. Wziął głęboki wdech i głośno zapiał, jak kogut, po czym jeszcze ćwierknął. - Za wszelkie wartości... Za każdy oddech... W imię wszystkiego co żywe. W imię ptaków podniebnych, naziemskich i podwodnych... Naprzód dzielny wierzchowcu, wierny Bucefarlixie!!! Do boju! Zaczął wtedy popędzać swego dzielnego wierzchowca, wiernego Bucefarlixa do samobójczego wręcz cwału, żeby to kogut osiągnął pełną prędkość, żeby swym dziobem wbić się we wroga, żeby go w ten dziób złapać i tłuc nim o ziemię, bijąc, drapiąc, szarpiąc nim na wszystkie strony. Nawet jeśli przeciąłby on koguta, to sam Gołomp wyskoczyłby z siodła, by złapać wroga swą jedyną ręką za szyję i zacząłby go wściekle dziobać po oczach, po łbie, gdziekolwiek. Nie zważał zupełnie na to, że mógłby się spalić. To był wręcz desperacki atak. Jeżeli jednak wcześniej dzielny wierzchowiec, wierny Bucefarlix nie przybyłby po Gołompa, to Gołomp tylko rozejrzałby się za swymi widłami, by chwycić je w jedną rękę i desperacko pchałby nimi we wroga, piejąc i wyjąc, być może agonicznie. Cokolwiek było w tej chwili w łebku Gołempia, popychało go do tej walki, od której wręcz prawdopodobnie zależały losy całego świata, jak i wszystkich ptaków.
Adam Arclight
Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016
Temat: Re: Sanya Pią Sty 13 2017, 12:18
Przeciwnik chyba nie zamierzał zbytnio się dogadywać, preferował toczenie tej krwawej walki. Szybko oceniłem sytuację. Przeciwnik miał olbrzymią siłę, olbrzymią wytrzymałość i wielkość. Jego mobilność mogła pozostać jego słabym punktem, ale szybko ją zneutralizował ograniczając nasze zdolności ruchu. Widać było, że przeciwnik był doskonale przystosowany do walki, a jego doświadczenie było gigantyczne. Wydawał się naprawdę cholernie trudnym przeciwnikiem, nie był żółtodziobem, który jest po prostu silny tak jak Eva. Ten przeciwnik nie tylko był potężny, ale również potrafił doskonale walczyć, był prawdziwym wojownikiem, który doskonale znał swoje mocne i słabe strony. Jeżeli chieliśmy go pokonać musieliśmy zrobić to w momencie, gdy będzie słabszy. Musiał mieć jakieś słabe punkty chociaż obecnie ich nie pokazywał, starał się je zakamuflować. Aby wygrać tą walkę musiałem idealnie trafić swoim Dark Hole Creation, najlepiej w momencie, gdy stanie się słabszy. Pytanie brzmiało, kiedy ten moment nadejdzie. Wiedziałem doskonale, że tak silne zaklęcie musi mieć swój limit. Z pewnością może używać go pod pewnymi warunkami albo ma ograniczenie czasowe. Z pewnością użycie takiej siły niosło ze sobą poważne późniejsze efekty uboczne. Wątpiłem, aby po zakończeniu zaklęcia nadal był w pełni sił, utrzymywanie go musiało męczyć go dość znacząco. Moment, gdy wzmocnienie przestałoby działać było naszą szansą na zwycięstwo. Postanowiłem poczekać do tego momentu. Pytanie czy przeciwnik też zamierzał tyle czekać.
Po mnie na celowniku znalazł się Duck. Jeśli miał podobne problemy z ruchem to pewnie miał spory problem właśnie. Wiedziałem jednak, że nasz dres sobie z tym poradzi ja postanowiłem na jakiś czas wykorzystać masę olbrzyma przeciwko niemu samemu. Teren był nieco zmieniony przez trzęsienie ziemi, a ja postanowiłem zobaczyć jaki efekt przyniesie zniszczenie jak największego fragmentu ziemi pod stopą wrogaa. W trakcie kopnięcia musiał jedną z nich unieść, a ja korzystając ze swojego zmysłu walki chciałem w tym właśnie momencie usunąć ziemię spod tej stopy, na której w danej chwili stał przeciwnik z pomocą zaklęcia Attempt to destroy metter [ranga D]. Liczyłem, że może wpadnie w dziurę, być może spowoduje osunięcie się większej ilości ziemi. Po prostu chciałem zrobić dziurę pod stopą przeciwnika, aby ten w nią wpadł. Po użycia zaklęcia jeśli ziemia się nie osunie sama z siebie natychmiast staram się ponownie przywrócić usuniętą ziemię, aby unieruchomić przeciwnika w ziemi. Przywrócona ziemia nie mogła, co prawda dostać się do ciała przeciwnika, ale pojawiała się obok pogrzebując fragment nogi przeciwnika. Dość ciężko jest wbrew pozorom wyciągnąć nogę zakopaną w ziemi.
Jeśli nie było tam ziemi, a jakiś inny materiał robię to z innym materiałem, który był podłożem ofc.
Oczywiście nie zapominam o ewentualnej obronie. Moje ciało było ociężałe poruszanie się było utrudnione dlatego ataki, które mógłbym usunąć jak rzut kamieniem usuwam z pomocą zaklęcia Attempt to destroy metter [ranga D]. W przypadku uderzeń typu pchnięcie, cios posty hak, młot, rąbnięcie, pociski staram się wygiąć ciało jak najbardziej w bok, ewentualnie odskoczyć. W przypadku sierpów, uderzeń na odlew, cięć i cięć na odlew staram się wygiąć ciało w tył lub w miarę możliwości odskoczyć. Zdawałem sobie sprawę z tego, że uniki musiały być teraz trudniejsze.
Obserwując wroga staram się znaleźć jakieś jego słabe punkty.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Sanya Sob Sty 14 2017, 01:22
Nie było czasu na wyjaśnienia, nie oglądając się na nikogo, widząc nadlatująca kule ognia, Fem złapał Red za rękę, lub po prostu podniósł za talie w górę i zaczął biec w kierunku jakiejś kryjówki. Jeśli jest w pobliżu jakiś budynek, za którym można się schować, Fem biegnie właśnie tam, aby schować się od kuli ognia. Jeśli nie ma niczego takiego, wtedy Fem stara się wybiec z zasięgu ataku kuli ognia. Jeśli nie zdąży niczego takiego zrobić, wtedy osłania dziewczynę własnym ciałem i czeka, aż dostanie dmg. Jeśli uda mu się uniknąć tego ataku i będzie z Red w bezpiecznym miejscu, wygląda zza ściany na aktualna sytuacje. Janusz był w cholernie złym stanie. Fem anulował Nebbie. Do niczego mu się już raczej nie przyda, a temu człowiekowi chociaż trochę pomoże. Darksworth poczuł się źle, bo to głównie przez niego Gołomp był w takiej sytuacji. Bo go opuścił. Zostawił na pastwę losu. Ale z drugiej strony, Pheam wiedział, że nie może walczyć w tym cieple Jeana, zaś Janusz też to czuł, więc powinien się wycofać. Tymczasem ten walczył w jakimś bitewnym szale, nie zwracając na nic uwagi. Czarnowłosy miał mieszane uczucia. Z jednej strony chciał ratować swojego kompana, z drugiej zaś był odpowiedzialny za życie Red. I wiedział, że za dziewczyne mógłby oddać życie, tym czasem tego faceta ledwie znał... Ale nie mógł zostawić go tam na śmierć! Chociaż z drugiej strony - mógł. Musiał szybko podjąć decyzje, czy pomagać Januszowi... Chociaż tak naprawdę, nie pozostało mu nic innego jak walczyć dalej z Jeanem - jeśli ten wygra, wtedy zginie Red... I nic mu nie da to, że pomógł Gołębiowi. Jeśli teraz nie wygra z Jeanem, wszystko na marne. Wszyscy zginął. Łącznie z Red. Darksworth poczuł w sobie dziwne uczucie, które dawno już w nim nie gościło. Czy to była... determinacja? Strach? Chęć zabójstwa?... Myślał tylko o tym, jak zapierdolić Jeana. W ciągu jednej chwili zdecydował i stracił jakąkolwiek chęć pomocy Januszowi. Red była ważniejsza. Była sensem jego życia, więc nie mógł jej stracić. Ona mogła poświęcić jednego rycerza... Najwyżej znajdzie następnego. Darksworth spojrzał na dziewczynę, po czym ucałował ją w czoło. -Jeśli zginę, wróć do Genrou. Pace Cię obroni.-powiedział do dziewczyny, po czym wybiega z kryjówki trzymając mocno Onikiri w dłoni. Robi to samo, nawet jeśli dostnie dmg z kuli ognia, lub unikną atak w jakiś inny sposób. Anuluje przy tym SR. Raczej nie będzie mu już potrzebne. Nie będzie w stanie zablokować czegokolwiek przy pomocy tej tarczy. Jean był teraz tak wielki, że jego atak przyjęty na tarczę i tak zrobiłby mu krzywdę. Nie miał na to czasu. Biegł w stronę Jeana, starając się unikać ewentualnych ataków, jeśli trzeba, używa do tego Teleportacji, cały czas jednak stara się brnąć do przodu. Musiał dostać się do Jeana. MUSIAŁ. Inaczej Red nie przeżyje. Inaczej on nie przeżyje. Myślał tylko o tym, co może się stać dziewczynie... Był zdeterminowany. Jeśli znajdzie się w okolicach Jeana, łapie oburącz za Onikiri, po czym wykonuje silne pchnięcie celując w kolano Jeana. Jeśli atak dojdzie celu, wyrywa miecz i odskakuje w prawo, tylko po to, aby ciąć silnym oburęcznym cięciem w ścięgno achillesa lub po prostu w łydkę przeciwnika, lub w jego nad ruszonę kolano. Po tym od razu teleportuje się przy pomocy zaklęcia, aby znaleźć się za przeciwnikiem i jeśli Jean straci równowagę przez atak Fema i się wywali, wtedy doskakuje na jego plecy i wykonuje oburęczne pchnięcie w jego tułów, po czym teleportuje się na ziemię w bezpieczne miejsce. Jeśli Jean się nie wywali, ale Fem telepornie się zza jego plecy, wtedy z całej siły pcha, celując w jego tyłek, czy co on tam tam. Jeśli Jean zaatakuje Darksworth zanim ten wykona cięcie w jego kolano, wtedy Fem stara się uniknąć ataku i dostać się do jego prawej strony lub teleportnąć się do jego prawej strony i tam również próbuje z całej siły pchnąć w kolano potwora, po czym ciąć je oburącz, w nadziei, że ten straci przez to równowagę i się wywali. Jeśli tak będzie, wtedy Fem teleportuje się na jego plecy i z całej siły dźga potwora. Jeśli Jean zostanie raniony w kolano, ale się nie wywali, wtedy i tak teleportuje się za jego plecy i atakuje jego tułów oburęcznym pchnięciem. Na chuj mu magia, kiedy miał miecz i mógł pociąć nim przeciwnika na kawałki? Targały nim emocje... Jeśli Jean będzie starał się zaatakował przy pomocy swojej broni, wtedy Fem prześlizguje się miedzy jego nogami i tnie w jego krocze, po czym atakuje jego kolano najpierw pchnięciem, potem cięciem i jeśli Jean się wywali Pheam zrobi to samo co pisałem wcześniej. Jeśli Onikiri utknie w kolanie Jeana, wtedy dalsze ataki przeprowadza przy pomocy Poniedziałku, pozostawiając miecz w ciele wroga. Cały czas atakuje. Jeśli Femowi uda się dostać do przeciwnika, ale żadna z wyżej opisanych wcześniej rzeczy się nie uda, wtedy stara się po prostu ciąć jak oszalały Jeana, gdzie popadnie. Nogi, tułów, kolana, cokolwiek, przy czym używa teleportacji, aby przemieszczać się w koło Jeana i dalej atakować. Jeśli ten będzie próbował atakować, stara się unikać tego unikać. Nie obchodziły go rany... myślał tylko o tym, że musiał walczył dla Red. W jej obronie. I musiał zabić Jeana.
Cassandra
Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013
Temat: Re: Sanya Sob Sty 14 2017, 12:35
Nie bardzo Cass wyszło to wszystko co sobie zaplanowała. Najpierw ta trójka, którą zobaczyła... Miejscowi, kompletnie nie rozumiała co oni mówią, i pewnie w drugą stronę też tak to wyglądało. Później też nie poszło z jej planem ataku, bo chociaż chciała tą czarownicę w wodnym stworze zaatakować to już jakoś nie mogła (nie chciała) wyjść poza port, więc no... Ale najważniejsze, że potworzywszy zostało pokonane. Wiedziała to, wiedziała bo tamta masa wody się rozpadła. I wtedy na jej łapce coś się pojawiło. Nie bardzo wiedziała co to, ale tym zajmie się później. Widząc jak ta dziewczyna z wcześniej udaje się wgłąb miasta zrozumiała, że to wcale nie koniec. W sumie ta latająca na miotle i białowłosa, od której chciała się czegoś dowiedzieć też gdzieś zniknęły więc w mieście musiało się coś dziać. Co się działo, i gdzie? Tego Dusthert nie wiedziała, ale się dowie. Tak, na pewno się dowie. Ruszyła w miasto w ślad za tamtymi, raczej głównie za tą różowowłosą (Iriną), bo to chyba ona położyła tego wodnego maga. Czyli była w jej drużynie. Tak więc Cass pobiegła za nią, żeby jej pomóc. Teraz na pewno zda się na coś więcej. Z tym postanowieniem podążała za dziewczyną. Nawet coś tam do niej zawołała, żeby ta poczekała. Ale pewnie była zbyt skoncentrowana na tym co robi i co ma zrobić. Trudno, po prostu Cass pójdzie za nią i na miejscu jakoś jej i pozostałym pomoże. Cały czas w łapce miała swój mieczyk.
Minerva
Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015
Temat: Re: Sanya Sob Sty 14 2017, 15:09
Ło panie, magia. Straszna magia, bowiem właśnie ktoś chciał jej rąbnąć słońce. No i co Minerva miała zrobić> Spojrzała nieco tępo na kulę ognia, po czym czując to wielkie ciepło od niej bijące postanowiła odlecieć nieco dalej po łuku otaczając pole bitwy. Nagle w ręce pokazała jej się jakaś dziwna runa, a wiedźma jeszcze bardziej nie wiedziała, o co chodzi. Może to dar od sił nieczystych, by jakoś pozbyć się tej wielkiej kozy i kuli ognia nad nimi. Byłoby w sumie fajnie, tylko nie specjalnie wiedziała, co ma z tym zrobić. Ruszyła kilka razy niepewnie runę kuszą nie specjalnie mając pomysł, jak ją uruchomić... ani czy to w ogóle idzie jakoś uruchomić. Jak nie wyjdzie, to trudno. Ma ważniejsze rzeczy do roboty - szermierz właśnie rzucił się na kozę, a Gołomp... w sumie też? Z tą ręką...? Samobójca... Jedyne co w sumie dalej mogła robić, to osłaniać walczących strzelając w Kozę, kiedy tylko próbowałaby skrzywdzić jednego bądź drugiego. Czy to w rękę, czy to w plecy - w sumie gdzie będzie jej wygodniej trafić, przy okazji dalej krążąc na miotle i zatrzymując się w powietrzu tylko po to, by oddać strzał we wroga. Tyle, że w sumie wyglądał na twardego przeciwnika. Jeżeli strzały Minervy nic by mu nie robiły - dalej nie strzela. To bez sensu. Również gdyby Fem z Gołompem średnio dawali radę nawet z pomocą Minervy ta decyduje się na bardzo szalony plan. Odleci trochę dalej od pola walki, po czym chwyci Bela za kark, przyśpieszy Vilacę do Sprintera lv2 i z odległości 2 metrów miotnie Belem w kozi bok. W drodze tylko jeszcze włączy Sabat Czarownic A, zaś na Bela (ale w locie dopiero, po rzucie ale przed uderzeniem w Jeana) rzuci szybko Czarciego Sługę B, a sama skieruje Vilacę w bok. Bo w górze słoneczko piecze, to lepiej nie. A co robi Bel? Bel gryzie, drapie, przygniata do ziemi i pozwala tamtej dwójce robić rzeczy odsłaniając im nieco Jeana. A właśnie, bo może oni nie wiedzą? - Uwaga na głowy! - rzuciła tylko, dość głośno do wszystkich wokół. Czy to po rzucie Belem, czy gdzieś pomiędzy strzałami. No i w sumie jeżeli miałaby w międzyczasie oberwać jakimś ognistym zaklęciem czy narazić się na działanie jakiegoś, to sobie włączy Devilish Relict. Tak na zaś, bo Minerva nie lubi ognia. Chyba, ze da radę go uniknąć nie przerywając własnych akcji.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Sanya Sob Sty 14 2017, 22:09
I jak się okazało, to uważał za możliwe Białowłosy, że ktoś jeszcze oprócz niego może znajdować się również gdzieś niedaleko pod tymi gruzami okazało się być prawdziwe. Udało mu się dostać do tej osoby, a gdy spojrzał w dół, okazało się, że to była jego koleżanka z gildii, którą próbował wyciągnąć z tego miejsca, gdy zaczęło robić się nieprzyjemnie. Uśmiechnął się odruchowo do Hotaru, pokazując jej tym samym, że zamierza spróbował wydostać ją z pułapki w jakiej znalazła się i z której najwyraźniej samej nie uda się jej wydostać. Tak więc najpierw rozgląda się po okolicy na poziomie na którym on się znajduje, aby poszukać może jakiegoś porządnego sznura lub czegoś co będzie można użyć w taki sposób. Najlepiej, aby był znacznie dłuższy niż te 3 metry, jakie dzieliły tą dwójkę, dzięki czemu można było przez coś przeciągnąć, jakąś belkę, kamień lub inny solidny element w najbliższej okolicy. Taki przedmiot, który mógłby opuścić dziewczynie, która chociaż posiadania rąk skierowanych w dół, może jakoś się nim owiąże i będzie można przy pomocy siły wyciągnąć ją do góry. W taki sposób, odpowiednio używając to co znajdzie, dzięki swojej sile i nie tylko miał szanse na wyciągnięcie Wróżki z tej pułapki w jakiej się znalazła. Oczywiście może się okazać, że nie znajdzie odpowiednim materiałów potrzebnych do wykonania tej akcji lub jednak nie ma tyle sił, aby wydostać Hotaru, wtedy będzie musiał skorzystać z innego sposobu. Takiego, który postanowił wykorzystać w razie braku powodzenia z pierwszym planem, takim w którym wiele rzeczy było niepewnych. Tak więc stojąc na wyprostowanych nogach nad tą rozpadliną, jeśli coś takiego jest oczywiście kieruje swoje oczy w nią, a dokładniej w miejsce tuż obok niej. Zdjął przy tym swoją rękawice z lewej ręki, po czym zaczął nią machać rozgrzewając się tym samym i przygotowując się do uderzenia, które zamierzał w najbliższym czasie wykonać. Takiego uderzenia przy pomocy magii, który może uratować jego koleżankę, jak i sprawić że zada jej rany, a to nie było coś, czego pragnął. - Spróbuje poszerzyć nieco ten otwór, ale może być niebezpiecznie, może i nawet bardzo. Na szybko nie mam innego wartego użycia pomysłu na wydostanie ciebie. Tak więc mam spróbować ? - na wszelki wypadek postanowił spytać się Hotaru. Jeśli dziewczyna nie wyrazi zgody na skorzystanie z pomysłu Sama, wtedy Wróżek rezygnuje, zakłada rękawice, po czym zastanawia się nad innymi możliwymi sposobami poradzenia sobie z tą sytuacją. Równie dobrze sama koleżanka z gildii może mieć jakiś ciekawy i warty zastosowania pomysł, który z chęcią wysłucha. Gdy jednak otrzyma zgodę na poszerzenie dziury, wtedy stara się skupić, jeszcze raz przycelować odpowiednio, aby zaklęcie zadziałało tuż przy ciele Hotaru lub w niewielkiej odległości od niej, wtedy możliwe będzie ręczne i szybkie odkopanie jej. Gdy już nieco rozgrzeje rękę, skupi się na miejscu trafienia które odpowiednio wybierze, wtedy bierze zamach chwilę przez wyruszeniem zaciśniętej lewej pięści w przód, odpala Shogekiha.
Melody
Liczba postów : 296
Dołączył/a : 11/12/2016
Temat: Re: Sanya Nie Sty 15 2017, 11:21
No to się porobiło. Melody z delikatnym otępieniem patrzyła na te całe starcie, nie wiedziała co ze sobą począć. Mężczyzna, który wyszedł zmienił się w coś ala diabła... Magia jest piękna, ale też potworna. Ciepło, wręcz gorąco skutecznie uniemożliwiało jej jakiekolwiek działania wyłączając uniki i obronę. Które w sumie i tak jej nie wyszły, zwarzywszy na fakt, że to Francesca musiała wszystkich ratować linami. Wstyd i hańba drogi Morcie. Nagle w jej dłoni pojawiła się tajemnicza kartka, ale Melo nie miała czasu sie nią zajmować. Najpierw trzeba było uniknąć kuli ognia, która leciała w jej strone. W sumie to ich, ale nieważne. Jeżeli będą w pobliżu jakieś budynki, rzuci się ukryć za nimi. Jeżeli nie ma zostaje bieg w bok, jeżeli nie zdąży to skoczy na brzuch, byle zminimalizować obrażenia. Później jak wszystkim się przeżyje i Phem z Gołompem rusza na szarże na Jeana, białowłosa zdecyduje się chronić Red. Trudno jest walczyć i bronić osoby jednocześnie. Dlatego też przybiega do dziewczyny i w razie niebezpieczeństwa kolejnych zaklęć próbuje zrobić uniki ciągnąć za sobą dziewczynę. Oczywiście najbardziej skuteczne ataki to skoki w bok. W ostatnim wypadku stara się wziąć na siebie i maksymalnie zminimalizować obrażenia poświęcając plecy zamiast brzucha. Jednak nie pała się by to zrobić, ale skoro od tego zalezy nasz byc albo nie byc to trzeba sie czasem poświęcić.
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Sanya Nie Sty 15 2017, 19:35
Gdy zobaczyła Samaela, mimowolnie uśmiechnęła się. Wybawca nadszedł! W duchu odetchnęła z ulgą, ale sama zdawała sobie sprawę, ze to jeszcze nie koniec pobytu w rozpadlinie. W końcu to że białowłosy się pojawił nic nie znaczyło. Sama dziewczyna próbowała jeszcze parę razy wyjść z dziury. Starała się podeprzeć rękoma, tak by wdrapać się na kawałek ziemi, w którym się zaklinowała. O ile poczuje kolejne zsuwanie się od razu przestaje. Jeżeli to nic nie to musi zaufać chłopakowi. Nie żeby mu nie ufała, ale obawiała się zranienia. Nie była w dobrej kondycji. Dało się to zauważyć już na pierwszy rzut oka. Jeżeli Samael znajdzie przedmiot, który mógłby opuścić Hosi, dziewczyna postara się nim obwiązać najlepiej jak umie. Nie była jakimś mistrzem węzłów, ale musiała stąd wyjść. Musiała zobaczyć jak rzeczy miały się na powierzchni i czy ktoś nie potrzebuje pomocy jej lub Sama. - Spróbujmy, mam nadzieję tylko że za mocno nie oberwę- powiedziała lekko nieprzekonana - ale po prostu wyciągnij mnie stad, Samael. No była zdesperowana. Czuła się w tej dziurze jak jakiś śledź w puszce. Zero wolności, czy jakiejkolwiek przestrzeni. Po prostu teraz czeka na to co Samael zrobi i co stanie się po tym. Kto wie może spadnie głębiej?
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Sanya Nie Sty 15 2017, 20:50
Fak, szit, fak, szit coraz cięższe ruchy oznaczają, ze będzie miał przejebane z uniknięciem tego co zrobi ten pierdolony Kasjan. Dlatego też będzie musiał zrobić coś co nie będzie musiało wymagać zbyt wiele ruchu, dlatego też spróbuje szybko odskoczyć w tył i spróbować sobie dopomóc zrobieniem filaru z lodu, by szybko uniknąć kopa Kasjana i uważać by nie jebnać na coś ostrego i wylądować w miarę bezpiecznie. Lepiej już mu się będzie wywalić na ziemie niż dostać kopa od tego kloca, dlatego miał nadzieje, że Kasjan walnie na ziemię gdy tylko Adam coś zrobić. Jak na razie baitowanie z czymś takim może nie być zbyt pomocne (z debuffem ofc), najwyżej Dax spróbuje uciec od Kasjana tyle ile może póki nie wymyśli jak tego kloca powalić.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sanya Nie Sty 15 2017, 21:48
Tora miał już bardziej zmienić tor lotu jego zaklęcia, gdy nagle poczuł, jak coś spowalnia jego ruchy. Grawitacja? Tora starał się podnieść lewą rękę (strzelał z prawej), chociażby nieznacznie do góry, a następnie ją opuścić. Jeżeli łatwiej byłoby mu opuścić rękę niż podnieść, to wówczas była to grawitacja, jeśli jednak w obie strony byłoby trudno to... przejebane. Spojrzał czy sam nie dostanie z kopnięcia Kasjana, próbując zmusić wszystkie swoje siły do dalszego wycofania się, a widząc, jak ten celuje w Daxa, musiał zdecydować się mu pomóc.
Pierwsza i najważniejsza rzecz. Jeśli może, Tora używa Filaru (B), tak, by ten wyrósł spod nogi Kasjana. Najlepiej tej uniesionej, zanim wykona w pełni kopniecie. Wykorzystując swoje zdolności do szybkiego tworzenia (Kontrola Przepływu Magii), reakcji (Zmysł Walki) oraz samych technik Walki Wręcz, planował unieść mu tą nogę wyżej, zmieniając jej tor lotu i jednocześnie zakłócając równowagę Kasjana. Przy pełni szczęścia ten straci ją i się przewróci. Gdyby jednak taki manewr był zbyt skomplikowany, spróbowałby wytworzyć filar spod nogi, na której Kasjan stał lub tuż obok, by trafić go pomiędzy nogi. Celem tego długiego tworu było tak naprawdę zdekoncentrowanie i strata równowagi u ich przeciwnika.
Ale Tora nie zapomniał też o Daxie. W zależności od tego, jak daleko ten byłby od niego, użyłby albo Nici (D), albo Łańcucha (C), by złapać go, obwiązać w pasie i pociągnąć do tyłu jak najdalej, byleby tylko uniknął ataku Kasjana. To samo w razie potrzeby robi z sobą.
Sam Tora powoli próbuje przełamać owe ociążenie i się wycofać. Nie mówił. Może go nie zauważy, co też miałoby swoje plusy i minusy.
Chain
Liczba postów : 470
Dołączył/a : 06/12/2014
Temat: Re: Sanya Pon Sty 16 2017, 00:05
Chain zdziwiła się, gdy w jej ręce pojawił się dziwny kamyk... Była jednak w środku walki, więc nie w smak było jej teraz rozkminiać co ma z tym zrobić. Wcisnęła runę do kieszeni i próbowała wymyślić, co też ma teraz począć. Kiedy jednak zobaczy Pheama, tego właściwego, stara się mu pomóc, rzucając na niego wszystko co ma. Aura Forza, Aura Velocita, Aura de Puissance... Białowłosa czuła podświadomie, że Fem jest jednym z nielicznych osób, które mogą zdziałać coś w walce z Jeanem... Z tym potworem... z monstrum, które zagraża im wszystkim... A zwiększając siłę, szybkość i wytrzymałość Pheama, daje mu szansę, której wcześniej nie miał... Dziewczyna sama zaś w sobie, stara się unikać wszelkich ataków i nie budzić w monstrum jakiegokolwiek zainteresowania jej osobą. Chociaż... Dziewczyna wybiega zaraz za Pheam'em i staje jakieś 10 metrów od potwora, po czym uaktywnia swoje SR.. -Moneta Idolki!- krzyczy dziewczę... To co Chain chciała zrobić, było dość ryzykowne... Wiedziała, że dzięki temu jest w stanie niejako zauroczyć mężczyzn... Nie wiedziała jednak, jak zareaguje taki przemieniony. Być może zginie, a być może da Pheamowi szansę na celny atak. -Hej przystojniaku!- cóż, dziewczyna nie widziała w nim zbyt wiele pięknego, ale umiejętność uwodzenia (um. fab.) rządziła się swoimi prawami. Tutaj zamachała bioderkami, tam zarzuciła włosy. Nie miała jednak zielonego pojęcia jak ma zbaitować to istne monstrum słowami... -Wyglądasz na takiego silnego, ale założę się, że nie dasz rady podnieść tamtego budynku...- Tutaj Chain wskazała na jakikolwiek budynek na tyle duży, by Jean nie dał rady go podnieść, ale też na tyle mały, by chociaż miał jakieś złudzenia. Nie miała zielonego pojęcia co mówi i robi. Ale miała tylko jedno zadanie. Zdezorientować... Choćby żeby na chwilę się zdziwił, wyśmiał... cokolwiek. Jej wpływ miał go jedynie rozproszyć... Oczywiście jeśli Jean ruszy na nią, to stara się unikać go... Stara się unikać każdego niebezpieczeństwa, uciec, odskoczyć w bok, cokolwiek...
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Sanya Pon Sty 16 2017, 00:10
MG
Port Irina wygrała, a gdy przybył do niej jej duch, oraz Cassandra(mająca runę na kartce w dłoni, a nie na ręce) wraz z trzema randomami mówiącymi w innym języku. Teraz chyba każdy miał Irinę za takiego trochę wodza, no bo to ona w końcu zadała decydujący cios Elenie. Sama dziewczyna jedyne co zdążyła jeszcze zrobić to uleczyć swoje rany za pomocą gwiezdnego ducha. I tak w tym miejscu wciąż panował spokój, ale niepokojące były niedawne wstrząsy i zamieszanie w okolicach Pomyj i teraz rosnąca w oczach, coraz jaśniejsza kula na niebie, niedaleko Brzoskwinki. No i gdzie tu pójść?
Pomyje Tutaj toczyły się dwie różne walki. Ta z Kasjanem, oraz ta z uwięzioną w ziemi Hocią. Zacznijmy więc może od tej nieco bardziej zretardzonej walki czyli ziemia vs cycki. Otóż Samael który nie znalazł liny, postanowił użyć swoje zaklęcie. Niestety nie zadziałało ono do końca tak, jakby tego oczekiwał. Ogranicznona przestrzeń sprawiła że fala nie rozeszła się tak, jak tego oczekiwał. Fakt faktem uderzyła w ziemię, jednak twarda ubita ziemia nie chciała tak po prostu ustąpić pod uderzeniem. Samael zniszczył mały fragment ziemi, większość jednak siły fali przeniknęła strzeliną lub wróciła do Samaela. I tak koniec końców chłopaka odrzuciło do tyłu, a cała ręka bolała go jak jasna cholera. Gorzej jednak było z Hotaru. Fala uderzeniowa uszkodziła ziemię tu i tam, ale duża jej część trafiła też w zaklinowaną dziewczynę. Opór ziemi i jej ciała sprawił, że przyjęła na swoje drobne ciało całą siłę uderzenia. I tak, mimo że zablokowana, zwisała teraz dość bezwładnie ledwo zachowując przytomność, ze stróżką krwi ściekającą po brodzie. Walka trójki magów wydawała się przy tym dużo prostsza. Samael przynajmniej wiedział na przyszłość że wyciąganie ziomeczków za pomocą fal uderzeniowych nie było najlepszą ideą. Jak się natomiast mieli pozostali? Adam usunął(a potem pojawił) kawałek gruzu spod nogi olbrzyma, a Tora pod drugą wytworzył filar. Ta kombinacja doprowadziła do tego do czego miała i Kasjan faktycznie się wywrócił a Dax był bezpieczny, taki teamwork, chociaż Dax i tak zrobił sobie swój filar, bo co on, gorszy? W każdym razie Tora odkrył że opuszczanie ręki też było trudne, a po chwili - zupełnie niemożliwe. I nie tylko u niego wystąpiły nietypowe objawy. Ani Tora, ani Dax ani nawet Adam, nie mogli się ruszać. Jedynie mięśnie twarzy pozostawały nie objęte paraliżem. Tak, ich ciała odmawiały posłuszeństwa. A Kasjan zaczął wstawać. Jednocześnie ogarniajac wzrokiem pole bitwy. Dwie pchły miał pod sobą, ale dwie nie. Dlatego też obok niego pojawiły się dwa wielkie(jak wilk) psy z błote. Miały w sobie jakieś kamienne odłamki, na przykład zamiast kłów i pazarów. I tak te dwa psy ruszyły. Jeden na Samaela, a drugi na Adama. Samael swojego na razie nie widział, a Adam nie specjalnie mógł się ruszać.
Brzoskwinka Zacznijmy więc od Minervy która aktualnie zaczęła kuszą dźgać runę którą dostała. Ta rozciągnęła się, zaświeciła na niebiesko, owinęła wokół kuszy i tyle. Zniknęła. W tymczasie na dole bawili się naprawdę wyśmienicie. Przede wszystkim Fem wraz z Red usunęli się na bok. Melody też bez problemu uniknęła ataku, chociaż zwichnęła przy tym kostkę.(następnie przechodząc do bronienia Red), Francesca również uskoczyła, ale Chain... Chain zostałaby skwarkiem, gdyby nie reakcja Francesci która odciągnęła dziewczynę od kuli ognia, pomagając uniknąć jej większości obrażeń. Ale nie wszystkich i przez to Chain wiele w tej turze nie zdziałała. Ani zaklęć nie rzuciła, ani SR nie odpaliła. Tak się kończy nie unikanie. Bucefarlix rozpoczął rozpaczliwy bieg do gołompa, został jednak ciachnięty w trakcie, co niestey zamiast Bucefarlixa, dało Gołompowi jedynie jego kamień duszy. I tak Gołomp został już na tym świecie sam. Sam jeden więc podnieść musiał swe widły i ruszyć do ataku też musiał sam(Z Minervą i Pheamem). Pierwszy jednak, zaatakował Pheam. Pchnięcie jednak nie było niczym specjalnym. Jean machnął mieczem sprawiając że uderzenie wręcz wyrwało Femowi miecz z ręki. Chłopak stracił równowagę przewracając się a miecz poleciał gdzieś na bok. Jean uniósł kopyto by opuścić je na leżącego Fema, ten jednak odturlał się na bok, a zaraz w ciało mężczyzny wbił się bełt. Bełt zatopiony w prawym udzie został szybko wyrwany. Wtedy też Gołomp pchnął w nogę Jeana, ten złapał gołompa za głowę mimo że Minerva trafiła go kolejnym bełtem, tym razem w przeramię. Następnie koziarz rzucił Gołompem trafiajac w wstającego Fema i przewracając go jeszcze raz. Zaciężkie widły wyleciały z nogi Jeana i upały na ziemi, wcześniej jednak zmusiły kozę do przyklęknięcia na prawe kolano. Wtedy też nadleciała Minerva rzucając w Jeana, Bellem. Ten pod wpływem Sabatu czarownic, był niemal wielkości Jeana i chyba podobnej siły, bo ten miał lekkie problemy siłując się z kotem. Aż miecz upuścił. Fem z Gołompem mieli do nich jakieś 2 metry, ale Gołomp leżał na Femie. Widły były pod nimi, a Onikiri za nimi. Słońce miało już wielkość zbliżoną do samochodu i zaczęło nieprzyjemnie grzać, ale przynajmniej zniknęła aura Jeana.
Stan postaci:
Minerva: Nieco obolała od zderzenia z ziemią i po oberwaniu macką. 36MM, -5 bełtów. Ulepszona Vilaca 0/1CD. Sabat czarownic 1/8 postów CD, 1/4 posty bez magii. Czarci sługa 1/3 posty Chain: 90MM. Lewa ręka mocno poparzona, cała czerwona z bąblami. Ogólnie boli jak cholera. Mniej więcej do połowy ramienia. Gołomp: 18MM. Odcięta lewa ręka przy samym barku. Nie krwawi bo rana zdążyła się wypalić. Skóra zaczyna powoli odchodzić, miejsami czernieje. Pali w dziobie i płucach. Troche poobijany Bucefarlix: Nie żyje. Pheam: Śnieg 3/6 postów. Skóra poparzona, szczypie bardzo mocno. Zaschło ci w ustach a wargi popękały. Podeszwy butów poszły się chędorzyć, stopy lekko poparzone. Red: 34MM Torashiro: 34MM. Sparaliżowany Hotaru: 97MM, zaklinowałaś się. Liczne drobne nacięcia na skórze. Zwichnięta lewa kostka. Złamana cała lewa ręka. Połamane żebra, uszkodzone lewe płuco, pęknięta śledziona, uszkodzenie żołądka i lewej nerki. Ogólnie, ledwo co do ciebie dociera bo jesteś na granicy świadomości. Dax: 23MM, płuca palą cię od pyłu. Oczy łzawią i mocno szczypią. Poobijany. Połamane palce i zakrwawione dłonie. Filar, drabina. Sparaliżowany Samael: 104MM, Mocno poobijany, spory ból żeber. Bardzo mocno obita prawa ręka. Melody: 80MM. Prawa kostka skręcona w trakcie uniku Irina: 80MM Nieco osłabiona i zdyszana.. Hydrus: 27MM Wyziębiona i osłabiona Cassandra: Nieco osłabiona i zdyszana Adam: 145 MM DHC 2/3 posty tworzenia. Sparaliżowany ~~ Kasjan: 60MM, Eternal Atlas. Clay Dog 1/5 postów x2 Elena: Wyeliminowana Jean: 66MM, Samael, Niegroźne rany cięte na prawej dłoni. Lewe przedramie, całkiem niedaleko łokcia, przecięte do kości a i jej struktura mocno naruszona. Rany po bełtach w prawym przedramieniu, prawym udzie. Oraz po pchnięciu widłami, również w prawym udzie. Supernova 2/4 posty ładowania. ~~ Francesca: 66MM Bart: Sparaliżowany. 2/3 posty Mach-03 90MM Gert: Sparaliżowany 90MM Ikiyouki: - Alvandil: - Elune: -
Spoiler:
Runa Forneus[Minerva] - Użyta na Fluffy Bunny - Usunęła koszt MM za ładowanie kuszy
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.