Sanya

First topic message reminder :

Niewielkie miasto nie posiadało wielu punktów orientacyjnych. W całym mieście znajdowały się tylko trzy zajazdy. Do tego z ważnych miejsc wymienić można Ratusz, Katedrę, Port, oraz Targ handlowy i Targ rybny. Poza tym większość miasta to pomniejsze sklepy, kilka fabryk, spichlerz, domy i bloki mieszkalne. Ulice budowane bez większego sensu ze względu na liczne przebudowy miast. Znaleźć można więc było tutaj liczne ślepe zaułki, wąskie uliczki czy długie i puste ulice. Za miastem znajdują się pola. Była też latarnia morska, na zachód od portu.

MG

Dochodziło południe, w mieście panowały ponure nastroje. Mijani na ulicach ludzie mieli ponure twarze, wszędzie toczyły się debaty o to co teraz, co dalej, co z tymi którzy zaginęli. Pogoda dopisywała. Słońce świeciły wysoko na niebie, czasami tylko przysłonięte jakąś puchatą białą chmurką. Do portu statki już nie przybijały. Jedynym sposobem by dostać się do miasta był prywatny przewoźnik. Lub inne sposoby. W każdym razie w momencie postawienia stopy na lądzie, traciło się zainteresowanie opuszczeniem wyspy.
Trzy zajazdy na wyspie to kolejno Buchająca brzoskwinka, Seledynowy śledź oraz Czarne pomyje. Port znajdował się we wschodniej części miasta. Buchająca brzoskwinka była w centrum, niedaleko targu rybnego i handlowego. Seledynowy śledź znajdował się niedaleko portu, w północno-wschodniej części miasta. Natomiast czarne pomyje znajdowały się niedaleko Katedry w południowo zachodniej części miasta. Co do Rarusza, ten mieścił się w północno zachodniej części miasta, niedaleko latarni morskiej.

//Mogliście przybyś do miasta razem, osobno, wasza decyzja. Przysługują wam 72h na odpis, może będę czekał dłużej, może nie, 72h na pewno.//

Kiedy mężczyzna zniknął, Fem wykorzystał ten czas, aby lepiej przyjrzeć się Minervie. Wyglądała dość specyficznie... Jego pierwszym skojarzeniem była wiedźma. Miała nawet taki dziwny kapelusz, miotłę i kota. Bardziej stereotypowo być nie mogło. Co prawda w baśniach wiedźmy były stare, brzydkie i grube, a ta tutaj nie była, ale cóż... Zresztą, co go to obchodziło? Tak długo jak nie będzie wchodziła mu w drogę... Oderwał od niej wzrok i zerknął na klucz, oraz karczmarza.
-Tak.-odpowiedział krótko.-Będę chciał potem o tym z panem porozmawiać.-dorzucił po chwili. W myślach zastanowił się nad tym, czy powinien brać nocleg za darmo. Mężczyzna pewnie i tak nie ma zbyt wielkiego obrotu z powodu tej całej tragedii, a tu dwójka osób na koszt firmy? Wolałby w sumie zapłacić, ale sam nie miał zbyt wiele pieniędzy. W końcu stwierdził, że odstawi swój honor na bok i jakoś to przeżyje.
-Dziękujemy.-powiedział, biorąc od niego kluczyk. Przy pytaniu o nazwisko zawahał się. Podać prawdziwe czy fałszywe?-pomyślał.W mieście mogą znajdować się ludzie, którzy bardzo chętnie zabili by Pheam'a Darkswortha... Z jednej strony nie mam się czego bać, ale z drugiej ostrożności nigdy za wiele. Ale ile można się ukrywać? Świat dawno już nie słyszał o Dymnym Szermierzu.- bił się sam ze sobą w myślach. Spojrzał na Red, szukając w niej pomocy, w końcu jednak zdecydował, że przedstawi się prawdziwym nazwiskiem.
-Darksworth.-powiedział, patrząc karczmarzowi w oczy.-Jestem Pheam Darksworth, a to moja kuzynka Abigail. Miło poznać, paanie...?
W końcu miał tutaj spędzić kilka dni, więc wolał poznać imię swojego gospodarza. Nagle przypomniało mu się coś.
-Oprócz nas, nocują tu jeszcze jacyś "bohaterowie"?]

Dax jedynie spojrzał na Tore, który jak widać miał prawdziwy dar do łysych kobiet. Czyżby to był ten gościu w drużynie, który ogarnia spanie i tak dalej? Jak widać bardzo miło można było wykorzystać ten fakt biorąc pod uwagę, że jeszcze jest piwo zamówione przez Sama. Chyba żyć nie umierać pozostaje. Chociaż w sumie 3k za pokój... kurde trochę drogo, tym bardziej, że Dax aktualnie jest na bez hajsu. Jedynie zobaczył jak ktoś wchodzi na pomyj. W sumie różowowłosa dziewczyna, coś nowego. Gdy tylko łysa rzuciła do niej cenę pokoi Dax powiedział:
- Jest z nami - powiedział wstając po piwa, które zabrał jakby nigdy nic i postawił na stoliku po czym znowu usiadł i wziął łyka z kufla.

No cóż. Przypau. Lekki. Tak czy inaczej może powinien się zgodzić z Daxem by zmienić lokal, gdy mieli jeszcze okazję. A teraz jeszcze Sam im piwo zamówił. Genialnie! Powstrzymał się od westchnięcia, ale tylko swoją siłą woli. Po chwili weszła Hotaru. Już miał się z nią witać, gdy Dax uratował sytuację. Spojrzał na kobietę i odparł:
-Szkoda, że tak drogo. Naprawdę chciałbym zostać tutaj ze swoimi znajomymi, ale zdaje się, że będziemy musieli poszukać noclegu gdzie indziej. Ale to po piwie. - mówił to, jakby naprawdę liczył, że znajdą tu nocleg. Ale nie mogli sobie poradzić finansowo w czwórkę z "TAKIMI" kosztami. Może byli tylko biednymi podróżnymi? Spojrzał na Hotaru i smutnym tonem powiedział -Jeszcze jedno piwo dla koleżanki w takim razie. - po czym zachęcił ją, by poszła z nim i usiadła przy stole. Gdyby podano kolejne piwo, to wziąłby je i doniósł do grupki. A niech mają.

Zagubiona Hotaru. Właściwie nigdy nie miała dobrej orientacji w terenie. Zwiedzanie przyprawiło ją o kolejną porcję złego humoru. Mimo to bohaterka chodziła z uśmiechniętą buzią. Wydawało się, że przechodzący ludzie starają się jej dodać energii. Niektórzy się uśmiechali na jej widok. Dodawało jej to otuchy. W końcu przyszła pomagać i nie miała ochoty z tego rezygnować. Po spotkaniu Feelana jeszcze bardziej miała ochotę pomagać innym.
Gdy tylko weszła poczuła się, że robi się jej słabo. Dawno nie widziała tak dziwnego tak dziwnej kobiety. Wyczuwała od niej niechęć. Z początku miała ochotę zrobić w tył zwrot. Dopiero chwilę później zauważyła trójkę mężczyzn. Była z nimi? Na początku wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia i stała jak wryta. Znała ich, a przynajmniej kojarzyła z gildii.
Dziewczyna przez chwilę przysłuchiwała się chłopakom, a dopiero potem usiadła razem z nimi. Cały czas czuła się spięta, nie wiedziała jak zareagować na to co się działo.
- Cześć - odparła tylko krótko, gdy już usiadła. Spojrzała po chłopakach i uśmiechnęła się leciutko.

MG

Team Brzoskwinka
-Darf Dagon-Powiedział skinąwszy głową Pheamowi, kiedy zapisywał dwójkę, a w zasadzie trójkę nowych gości, w swej księdze. Następnie wpierw odpowiedział na pytanie zadane przez Minervę.-Pani jest ostatni z lewej, pana i pana kuzynki, drugie drzwi po prawej.-Uśmiechnął się życzliwie. A następnie nachylił się by konspiracyjnie odpowiedzieć Pheamowi, ale Minerva słyszała.-Tam przy oknie siedzi pani Francesca. A na górze mamy jeszcze pana Jeana. Razem jest was więc pięcioro. A może i gdzie indziej, się jacyć zatrzymali.-Powiedział zadowolony z ilości magów w mieście. Francesca zaś zachichotała, słysząc te konspiracyjne szepty Darfa.

Team Pomyje
Sytuacja w pomyjach była całkiem smutna jak się zdawało, bo Hotaru potraktowana została bardzo nie fajnie, a wróżki stanęły w jej obronie i to się różnie mogło skończyć. Na szczęście - lub nie, wtrącił się grubas.-Helga, daj im normalne warunki, to dzisiaj też cie wychędoże. A nie się za jakimś chudzielcem oglądasz-Wrzasnął ze swojego miejsca na co Helga coś tam przeklnęła pod nosem, ale koniec końców po nalaniu czwartego piwa.-10.000 za całą czwórkę. Płatne z góry i możecie zostać póki nie opanujecie sytuacji.-Nie była co prawda zadowolona z takiego obortu spraw, ale brak przypływających łodzi, czy innych podróżnych, szkodził szczególnie jej. Dlatego nic dziwnego że karczmarze, byli aż tak skorzy do pomocy przyjezdnym.

Fem kiwnął głową i uśmiechnął się do Darfa. W rzeczywistości jednak nie odpowiadała mu ta sytuacja. Za dużo magów w jednym miejscu. Skoro aż piątku znajdowała się w jednej tawernie, a jest tutaj ich trzy... Zakładając że w każdej zatrzymała się taka sama ilość osób, oznacza to 15 magów na wyspie. Za duża ilość osób próbująca rozwiązać to samo zadanie. Nie podobało mu się to. Wolały pracować sam, ale w takim tempie, prędzej czy później będzie zmuszony współpracować.
-Aha, dziękuje za informacje.-odpowiedział, po czym skinął na Red.-To my już pójdziemy.-mruknął i ruszył do swojego pokoju. Po drodze przyjrzał się jeszcze Francesce... Dobrą informacją było to, że jej nie kojarzył, oznaczało to, że nie należy do starej gwardii Wróżek, raka którego za wszelką cenę chciał uniknąć. Istniała co prawda szansa, że jest nowym członkiem, albo coś takiego... No i jeszcze ten Jean. Westchnął wchodząc do pokoju i praktycznie od razu położył się na łóżku.
-Nie mam zielonego pojęcia od czego zacząć. Znikający ludzie to poważny problem... A nikt nie wie co się dzieje. Chyba najpierw pójdziemy posłuchać plotek.-mówił Fem, bardziej do siebie niż do Red. Spojrzał na nią.-A wiesz gdzie najłatwiej zdobyć informacje?-zapytał i poczekał chwile na jej odpowiedź.
-W barach albo pubach. W miejscu gdzie zbierają się ludzie, aby się napić i odpocząć po pracy. Wtedy gadają o wszystkim i o niczym... Ale kiedy wypiją wystarczająco dużo, zaczynają rozmawiać o tym, co ich boli. A w tej chwili boli ich znikanie ludzi.-zamilkł na chwile.-Oczywiście, większość tego co powiedzą, to będzie pijackie pierdzielenie...-znowu zamilkł.-A, sam już nie wiem. Stracimy tam dużo czasu, może powinniśmy zacząć od Ratusza...
Wyjął z kieszeni paczkę papierosów, wyjął jednego i wsadził do ust.

Dax jedynie popatrzył na swój wychudzony portfel usłyszawszy koszzt po czym uśmiechnął się do kolegów - Dacie rade pożyczyć? - no cóż, ten portfel był wychodzony bardziej niż mieszkaniec Dessertio po miesiącu na pustyni. Dax spojrzał ten w stronę grubasa po czym pokazał mu kciuk do góry w stylu "Dzięki ziomeczku". Mężczyzna wziął pociągnął dość spory łyk z kufla po czym spojrzał na nową osóbkę.
- No cześć - powiedział kontynuując picie. Spojrzał na chłopaków - Musimy obmyślić jakiś plan, ewentualnie możemy się podzielić i poszukać informacji lub popytać ludzi tutaj czy czegoś nie wiedzą - rzucił rozglądając się dookoła. zasugerował Bałwan.

Oho, oszczędzą! 10k golda za komplet. Wyjął odliczoną kwotę i zapłacił kobiecie, licząc, że ta wyda mu klucze oraz ewentualnie wskaże lub powie jak trafić do pokoi. Następnie zaś wróciłby do stołu ze znajomymi.
-Też tu przybyłaś Hotaru-san? - spytał kulturalnie siadając i biorąc porządny łyk piwa z kufla. W sumie było to raczej pytanie retoryczne, bo najwyraźniej tu była, więc no. Jakoś tu musiała przybyć. -W ratuszu mogą coś więcej wiedzieć. Ale to nie musimy iść tam wszyscy razem. Możemy się rozdzielić. Dwie osoby pójdą w miasto, dwie do ratusza. Spotkalibyśmy się tutaj wieczorem na przykład. Co wy na to? - rzucił luźną propozycję, spoglądając na każdego z obecnych tu wróżków. Bo w sumie same wróżki tu. Więc no, ciekawie. Nie ma co. Ciekawe więc, co inni myślą.

Odetchnęła z ulgą, słysząc wszystko co wydarzyło się po kolei w gospodzie. Była całkiem z tego zadowolona, choć wolała wyjść. Nie spodziewała się spotkania z innymi wróżkami. Wszystkich kojarzyła, niestety bardziej znała tylko Torę. Nie czuła się przez to swobodnie raczej wolała milczeć chwilowo. Upiła łyk ze swojego piwa. Dawno z nikim nie piła alkoholu, wykrzywiła przez to lekko twarz, ale wzięła drugi łyk.
- Jak widać - powiedziała, uśmiechając się - w sumie możemy tak zrobić nie mam nic przeciwko.
Przez chwilę zastanawiała się z kim pójść. Ich jest czwórka, więc z kim pójdzie? Sama i Daxa nie znała za dobrze. Jeden z nich, nawet się do niej nie odezwał. Przez to różowowłosa nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Upiła trzeci łyk i popatrzyła po chłopakach.
- Mogłabym pójść z Torashiro? - spytała - Znam go najlepiej z waszej trójki, więc wolałabym pójść z nim. Tak byłoby wygodniej chyba dla Was.
No cóż to była czysta prawda. Daxa oprócz widzenia w gildii i w mediach pierwszy raz widziała na oczy i mogła z nim porozmawiać, podobnie było z Samem. Z Torą była już na misji, znała go, a on ją.

- Ja stawiam, ostatnio udało mi się co nieco zarobić, tak więc przez postawione piwo czy tam dwa nie zbiednieje, podobnie z noclegiem - powiedział Białowłosy do Daxa, gdy ten poruszył kwestie zapłaty za pobyt w tym miejscu jak i zjedzenie czegoś bądź uzupełnienia płynów, po czym wziął jednego dużego łyka piwa, które zostało im przyniesione. Zasmakowało mu, dlatego po chwili trzymania kufla w ręce wziął kolejny, jednak tym razem mniejszy niż poprzednio, po czym odłożył go na stół przed sobą.
- Cześć Hotaru - powiedział mag błyskawic, gdy koleżanka z gildii powiększyła liczbę Wróżków w tym lokalu, która przybyła do tego lokalu chwilę po tym, trzech z nich już siedzieli i czekali na swoje zamówienie. - Jak dla mnie ten pomysł i taki podział pasuje, nie mam nic przeciwko. A ty Dax ? - odpowiedział Wróżek na pomysł podzielenia się na zespoły i na to jak one mają wyglądać. - Jakby coś się działo wartego uwagi zanim spotkamy się wieczorem czy jakieś spore problemy, niech jedna osoba zostanie, a druga niech biegnie po pozostałych, co wy na to ? - powiedział Sam dodając co nieco do pomysłu pozostałych. Byli z jednej gildii, więc można powiedzieć, że pracowali jako drużyna, a drużyna siebie wspiera i wzajemnie pomaga, a przynajmniej tak uważał czarodziej.

MG

Team Brzoskwinka
I tym sposobem, dwójka magów poznała swoje nazwiska, oraz imiona pozostałych gości tawerny. Pheam wraz z Red udali się do góry, w celu chwilowego odpoczynku, natomist Minerva skierowała się do Francesci w celu zapytania czy już wie coś o tych zaginięciach.-Niestety. Przybyłam dwa dni temu, ale nic nie znalazłam. Myślę, że to może być któryś z mieszkańców-Odpowiedziała grzecznie, odkładając książkę, a następnie wyciągając do Minervy rękę.-Francesca Boulin.-Przedstawiła się wiedźmie. Pheam natomiast wchodząc na piętro, natknął się w korytarzu na drugiego gościa. Jean był wysokim blondynem, z kilkoma kolczykami. Tym samym w którym Pheam od razu rozpoznał Jean'a, najsilniejszego inkwizytora. Ten też, patrząc na Pheama, zdawało się że go rozpoznał. Co dziwne, bo nie powinni się znać. Chyba że to ten sam, Jean. Swoją droga ubrany był w Jeansy i czarny podkoszulek "Złodziej nie czarodziej", z twarzą jakiegoś starego maga. Red stała za Pheamem, więc ten jej jeszcze nie widział. Ani ona jego.

Team Pomyje
W Pomyjach nie działo się wiele. W zasadzie doszło po prostu do uformowania się dwóch poddrużyn, na razie rzecz jasna nieoficjalnie. Samael z Daxem oraz Torashiro z Hotaru. Tylko na razie mieli piwo do dokończenia i szczegóły do ustalenia. Na szczęście nie zapowiadało się, by w najbliższej chwili, cokolwiek się wydarzyło, czy też, by sprawa sama się wyjaśniła. Nikt też grupki magów nie zaczepiał, mogli więc sobie spokojnie, dalej debatować.

Fem udał się na piętro i praktycznie od razu zdał sobie sprawę, że wdepnął w nie złe gówno. Gdyby miał to opisać metaforycznie, ta sytuacja była by jak taka wielka śmierdząca kupa krowy, która kryła się wśród trawy, a kiedy w nią wszedł to wlała mu się do buta i zabrudziła skarpetki. Po akcji z czerwonym niebem, bał się, że cała ta akcja może być powiązana z Zakonem, ale w tym momencie już wiedział. Zatrzymał się w miejscu ze zdziwienia i ... czegoś czego nie mógł nazwać. Nie był to strach, ale na sobie niesamowitą presje. W jednej sekundzie w jego głowie pojawił się wszystkie wspomnienia z człowiekiem, którego miał przed sobą. To był on. No tak, mógł skojarzyć to imię. Jakże mógł je zapomnieć? No jak?! O kurwa, Red. Nie może jej zobaczyć.-pomyślał i momentalnie wyciągnął rękę do tyłu i spróbował przyciągnąć do siebie Red i naciągnąć jej kaptur na głowę, chociaż z tego stresu nawet nie mógł sobie przypomnieć, co miała na sobie.
-Zakon.-powiedział cicho, mając nadzieję, że dziewczyna go usłyszy. On nie mógł jej zobaczyć. Nie tutaj. Nie mogli tu walczyć. To była by najgorsza z możliwych opcji. Fem zmarszczył brwi i spojrzał w oczy tego człowieka. Wydało mu się, że ten go rozpoznał. Tak samo było wtedy z Tothem.-pomyślał. Chciał coś powiedzieć, ale zaschło mu w gardle... Zamiast tego kiwnął mu głową na przywitanie. Czy to możliwe, że już o nim wiedzieli? Czy Toth mógł ich jakoś poinformować? Czy wyczuwa że jest tu Red? W najgorszym wypadku, on go czymś zajmie a Red ucieknie i się schowa. Ale czy to coś da? Skoro był tu jeden koleś z Zakonu, zapewne jest ich tu więcej. Dziewczyna chyba jeszcze go nie zauważyła, on jej też, więc miał nadzieję, że wyczuje jego zdenerwowanie i nie wyskoczy z niczym głupi. Dam sobie z nim rade? W inkwizycji był najsilniejszy. Na jakim poziomie jest w Zakonie?-zastanawiał się Fem.Dobra, spokojnie, do pokoju.
Starał się nie okazywać zdenerwowania i skierował się do pokoju, ciągnąc za sobą Red, tak aby ten jej nie widział i żeby wyglądało to naturalnie. To już wygląda podejrzanie. Kurwa mać, nie możemy tu zostać. Ale skoro obsadzili jedną tawernę, to pewnie i w pozostałych dwóch ktoś jest...-przeszło mu przez myśl. Modlił się w duchu, aby dotarli do pokoju. Jeśli jakimś cudem tam dotarli, szybko zamknął drzwi i pociągnął Red na drugi koniec pokoju.
-Kurwa mać, nawet minuty spokoju. Ten Jean to na 90% rycerz Zakonu. Spotkałem już kogoś, kto tak wygląda i był jebanym inkwizytorem.-szepnął do niej.-Miałaś racje, wjebaliśmy się. A raczej ja nas.
Był tak zdenerwowany, że nawet nie dbał o słowa. On ich w to wciągnął. Chciał zarobić, a naraził Red na niebezpieczeństwo. Jestem debilem.- podsumował się w myślach.

Dax upił jeszcze jeden łyk z kufla wypijając coraz to szybciej, że praktycznie wszystko znikało w mgnieniu oka. Przetarł usta o rękaw. Uśmiechnął się do reszty, kurde to oni jednak ją znają i rzeczywiście jest z nimi.
- Mi pasuje powiedział - dodał po czym wstał od stołu - Pójdę po piwo jeszcze i spróbuje się dowiedzieć czegoś - powiedział idąc poprosić tym razem o dwa piwa - Pani doda do rachunku kolegi - rzucił mając na myśli Torę. No cóż, musiał w końcu się jakoś grubszemu koledze odwdzięczyć. Gdy tylko poda mu piwo to mrugnie do reszty i kiwnie głową w stronę grubasa, że idzie do niego na chwile. Następnie poszedł do Grubego i postawił piwo przed nim i usiadł na przeciwko.
- Dzięki za to - powiedział Dax do grubszego kolegi - Nazywam się Dax, a ty? - spytał bo przecież nie będzie mu mówił ty jebany grubasie.

No i fajno. Tora sobie spokojnie pił piwo, Dax poszedł po kolejne piwo i do grubasa. Przynajmniej się zgodził na ten podział. Byakuton spojrzał na Sama i powiedział:
-Nie znamy tego miasta, ani punktów orientacyjnych. Chyba nikt z nas nie ma komunikatorów, ani zdolności do komunikacji. Więc gdy się czegoś dowiemy możemy się nie odnaleźć, gdybyśmy mieli siebie szukać. Poza tym, ludzie tu znikają. Nie powinniśmy się rozdzielać. - stwierdził dość spokojnie, a następnie spojrzał na Hotaru i uśmiechnął się przyjaźnie -Cokolwiek się dowiemy, musimy podzielić się tą wiedzą dopiero wieczorem. Lub gdybyśmy sami na siebie natrafili podczas poszukiwań informacji. Tak nie ma sensu się rozdzielać. - stwierdził przezornie, kątem oka obserwując, jak sobie Dax radzi. Cóż, przynajmniej karczmarka dała mu spokój, więc zawsze jakiś plus. A ponieważ to był plus, to znaczyłoby, że w sumie było nawet spoko. Nie licząc wydarzeń w Ca=Elum. Z tym optymistycznym akcentem dokończył swoje piwo i spojrzał po innych -Zamówić kolejne? - spytał spokojnie, spoglądając na towarzyszy. Nie musieli się chyba zbytnio śpieszyć. Znaczy no okej, nie dzieje się tu ciekawie. Ale też pośpiech jest złym doradcą. Nie?

Cały team był zgodny i to Hotaru bardzo podobało się. W końcu czy mogła trafić na coś lepszego, niż zgrana drużyna? Różowowłosej podobało się otoczenie. Karczmarze okazali się dla nich mili, czy mogłoby coś jeszcze im zagrozić? Pewnie powód, dla którego inni ludzie znikają.
- Jeżeli chodzi oto, to wyjątkowo zgadzam się z Torą - w wielu kwestiach kłóciła się z Torą, zwłaszcza w kwestii zabierania jej ciastek. Niestety, tak już było. Nie byłaby w stanie zmienić chłopaka, choćby nie wiadomo co się działo. Szczerze, mówiąc parę łyków piwa wystarczyło jej. Gdy Tora zaproponował kolejne, spojrzała na niego błagalnym wzrokiem, po czym na piwo i jeszcze raz na niego. Miała nadzieję, że zrozumiał przekaz dotyczący wypicia jej trunku.