I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielkie miasto nie posiadało wielu punktów orientacyjnych. W całym mieście znajdowały się tylko trzy zajazdy. Do tego z ważnych miejsc wymienić można Ratusz, Katedrę, Port, oraz Targ handlowy i Targ rybny. Poza tym większość miasta to pomniejsze sklepy, kilka fabryk, spichlerz, domy i bloki mieszkalne. Ulice budowane bez większego sensu ze względu na liczne przebudowy miast. Znaleźć można więc było tutaj liczne ślepe zaułki, wąskie uliczki czy długie i puste ulice. Za miastem znajdują się pola. Była też latarnia morska, na zachód od portu.
MG
Dochodziło południe, w mieście panowały ponure nastroje. Mijani na ulicach ludzie mieli ponure twarze, wszędzie toczyły się debaty o to co teraz, co dalej, co z tymi którzy zaginęli. Pogoda dopisywała. Słońce świeciły wysoko na niebie, czasami tylko przysłonięte jakąś puchatą białą chmurką. Do portu statki już nie przybijały. Jedynym sposobem by dostać się do miasta był prywatny przewoźnik. Lub inne sposoby. W każdym razie w momencie postawienia stopy na lądzie, traciło się zainteresowanie opuszczeniem wyspy. Trzy zajazdy na wyspie to kolejno Buchająca brzoskwinka, Seledynowy śledź oraz Czarne pomyje. Port znajdował się we wschodniej części miasta. Buchająca brzoskwinka była w centrum, niedaleko targu rybnego i handlowego. Seledynowy śledź znajdował się niedaleko portu, w północno-wschodniej części miasta. Natomiast czarne pomyje znajdowały się niedaleko Katedry w południowo zachodniej części miasta. Co do Rarusza, ten mieścił się w północno zachodniej części miasta, niedaleko latarni morskiej.
//Mogliście przybyś do miasta razem, osobno, wasza decyzja. Przysługują wam 72h na odpis, może będę czekał dłużej, może nie, 72h na pewno.//
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sanya Nie Lis 27 2016, 22:19
Wróżki to wiadomo. Istoty stadne. Więc tak się złożyło, że Tora ruszył zarówno z Daxem jak i Samem w stronę Sanyi. W sumie, jeśli go jego uboga znajomość Minstrelskiego nie myliła, to to słowo było bardzo łudzące w minstrelskim "normalnie", ale cóż. To raczej ciekawostką. Której nie miał jak zbytnio potwierdzić. Gdy tylko wylądowali na wyspie, od razu poczuł to dziwne uczucie, o którym słyszał przed wyruszeniem do Ca=Elum. Nie chciało mu się opuszczać wyspy. Wiedział, że tak będzie, a mimo to... no nie chciał. Dziwne uczucie. Ale takie było. Westchnął, zastanawiając się teraz co by tu zrobić... -Proponuję ulokować się gdzieś w Czarnych Pomyjach lub Seledynowym Śledziu. Tak, żebyśmy byli w miarę blisko Ratusza. Może tam powiedzą nam więcej szczegółów. Co wy na to? - rzucił do swoich towarzyszy, obracając się w ich kierunku. Bo w sumie któreś z tych byłoby dobrze wybrać. Jedno było na północy, a drugie w pobliżu portu. Więc według informacji oba zajazdy mogły być w podobnej odległości od ratusza. Sam Tora ubrany był przeciętnie. Płaszcz, kij i plecak z fantami. Tak jakoś wyszło.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Sanya Nie Lis 27 2016, 23:59
Ogólnie nie obchodziło go ratowanie świata, nie bardzo miał też ochotę na poszukiwanie zaginionych. Jednak dawno nie brał udziału w żadnej misji, ani nic takiego, dlatego chcąc oderwać się jakoś od leśnej chatki Genrou, gdy tylko usłyszał o tym zadaniu, postanowił tam wyruszyć. Spakował się w małą torbę podróżną, ponieważ nie potrzebował zbyt wiele ubrań ani innych rzeczy. Największy dylemat miał jednak z tym, jaką broń zabrać ze sobą... Miał teraz cztery z siedmiu mieczy Darksworthów, oraz Poniedziałek, którego właściwości mogły być bardzo przydatne w obecnej sytuacji... Dlatego długo zastanawiał się nad tym, który miecz wybrać. Nie mógł zabrać wszystkich pięciu... W końcu zdecydował się na Onikiri, Raikiri oraz Poniedziałek. Zabójce Demonów przyczepił do pasa po swojej prawej stronie, zaś Raikiri po prawej. Poniedziałek znajdował się w pochwie na jego plecach. W swój sztylet, który normalnie nosił przy nodze wyposażył Red, aby nie była bezbronna. Nigdy nic nie wiadomo. Oczywiście zabrał dziewczynę ze sobą. Do Sanyi nikt nie chciał płynąć, wiec musiał poruszyć kilka kontaktów w porcie Hargeon i w końcu ktoś zgodził się ich tam zabrać. Fem'owi jednak się to nie uśmiechało - miał chorobę morską. Cała podróż spędził pod pokładem, rzygając do wiaderka... -W mieście są trzy tawerny...-mruknął do dziewczyny, kiedy byli w połowie drogi i na chwile przeszły mu mdłości.- Ale nazwy to mogli lepsze wymyślić - Buchająca brzoskwinka, Czarne pomyje i Seledynowy śledź.-uniósł lekko brwi i spojrzał na Red.- Czarne pomyje i Seledynowy śledź już z nazwy odrzucają.-mruknął.-Jestem ciekaw, ile ludzi z Fairy Tail spotkamy. Jak znam tych dobrodusznych głąbów, to rzucili się na tą misje jak baby na przecenionego karpia... -westchnął i znowu zaczął wymiotować. Resztę drogi na szczęście przespał... Kiedy znaleźli się w porcie, Red obudziła go szturchnięciem w ramię. Fem obudził się dopiero po chwili i nie bardzo wiedział co się dzieje, jednak zabrał ich bagaże i dziękując jakimkolwiek bogom biegiem wysiadł z łodzi, po czym udał się do Brzoskwinki, aby się tam zarejestrować. Po drodze uważnie rozglądał się po mieście, oraz starał się podsłuchać rozmowy mieszkańców. Nastrój nie był jednak zbyt ciekawy. Darksworth znał to aż za dobrze. Zawsze kiedy w miastach się coś działo, wpływało to na wszystkich mieszkańców. Byli wtedy negatywnie nastawieni na każdego przyjezdnego i nie chętnie udzielali pomocy. Ale może teraz będzie inaczej?
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Sanya Pon Lis 28 2016, 01:25
W sumie podróż z gildią może w końcu zadziała na niego odprężająco. W końcu dość niedawno wrócił na stare śmieci, tym bardziej, że jeszcze dobrze zobaczyć znajome mu gęby. Tora i Sam, dawno w sumie ich nie widział to akurat się zdarzyło, że będzie tak a nie inaczej. Jednak gdy tylko postanowił nogę od razu zachciało mu się tutaj zostać. Jednak wiedział, że nie mógł, w końcu we Fiore została jego Pyza, która chyba umarłaby z tęsknoty tak jak on. Dax od razu wyciągnął z kieszeni paczkę fajek i wyciągnął z niej jedną i od razu odpalił.Wystawił paczkę do chłopaków, by się poczęstowali, z resztą ich sprawa czy wezmą czy nie. Wziął bucha i wypuszczając dym z ust powiedział. - Czarne pomyje brzmią chyba lepiej niż śledź... może nie będą walić rybą, kto wie - zaśmiał się lekko wymyślając na szybko dość suchy żart. - I w sumie ta brzoskwinka brzmi jak burdel tak trochę, tam trzeba będzie się przejść potem - rzucił Dax śmieszkując po raz kolejny, taki jajcarz był.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Sanya Pon Lis 28 2016, 20:13
No i znalazł się Białowłosy wraz z dwójką towarzyszy ze swojej gildii, takimi z którymi jeszcze nigdy jak do tej pory nie wyruszać na jakąś wyprawę. Ale jak to się mówi, wiele rzeczy trzeba doświadczyć zobaczyć, bo może właśnie to tej drużynie udał się dowiedzieć, co tutaj ma miejsce. A działo się coś, co na pewno ktoś musiał zbadać, dlatego przybył tutaj wraz z pozostałymi i wysłuchał uważnie tego, co każdy z nich ma do powiedzenia. Oczywiście zauważył, że od razu po postawieniu swoich stóp na suchym lądzie, utracił on jakoś ochotę na opuszczeniu tej wyspy na którą dopiero co przybył. To było co najmniej dziwne, tak więc oprócz zwróceniu na to swojej uwagi, mag błyskawic próbował walczyć z tym nietypowym pragnieniem pozostania tutaj. - Ten cały Śledź to może być tylko być nazwa nada z jakiegoś lokalnego powodu czy coś. Jak kiedyś podczas podróży miałem okazję znaleźć się w gospodzie o nazwie "Trunek Truposza", która właśnie tak się nazywała, bo znajdowała się jakieś 100 metrów od cmentarza. Ale i tak człowiek czuł się tam trochę nieswojo, wszyscy tam pracujący chodzili tam dziwnie sztywno, dlatego może lepiej udajmy się do tych Pomyj - powiedział Sam do swoich towarzyszy, będąc gotowym do wyruszenia w głąb miasta. Czarodziej nie skorzystał natomiast z papierosa, którym chciał go poczęstować jeden z jego towarzyszy.
Minerva
Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015
Temat: Re: Sanya Pon Lis 28 2016, 20:49
Minerva potrzebowała szekli. A zadanie dawało szekle. Idąc tym tropem, gdzie szekle - tam Minerva. Przybyła na niewielkim stateczku wraz ze swoją super miotłą i kuszą. No, tylko co teraz? W sumie nie bardzo się orientowała, kto jeszcze się zadania podjął. No i sama raczej nikogo nie znała i nie była pewna czy chce poznać. Zwłaszcza, ze pewnie będzie dużo Wróżek, a wiadomo, że Wróżki to same kłopoty. Tak przynajmniej mówiła ciotka Delphine, a ciotka często ma rację. Bez więc większego pomysłu czy planu udała się do tawerny w centrum, Brzoskwinki, czy jak jej tam, zapytać o pokoje. O, gdzieś sobie załatwi bazę wypadową, a później można poszukać informacji. Tylko to po załatwieniu pokoju. No bo co, jeżeli zacznie od informacji, a później nie będą chcieli dać jej kwatery? Wtedy będzie niefajnie.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Sanya Pon Lis 28 2016, 21:22
MG
Tak oto grupka składająca się jak na razie z pięciu magów, kota i nastolatki, przybyła właśnie do Sanyi. Rzecz jasna w różnych odstępach czasowych, ale o tym za chwilę. Pierwszą grupą była delegacja Fairy Tail, która po krótkich lecz nie specjalnie burzliwych naradach, postanowiła udać się do Czarnych pomyj. Druga była Minerva ze swym kotem, która skierowała się do brzoskiwnki. Ostatni, przybył Pheam, zarzygawszy co miał do zarzygania. Przybyciu Pheama towarzyszyło jednak dziwne zdarzenie. Gdy tylko wraz z Red wyszedł na brzeg, niebo w całym mieście zrobiło się czerwone. Na krótki moment, ale dostrzegli to wszyscy, niestety nikt nie mógł skojarzyć tego zdarzenia z przybyciem Pheama, bowiem wszyscy byli już w drodze do tawern, a miejscowi nie mieli już sił przejmować się tego typu bzdurami.
Fairy Tail: Grupa składająca się z trzech samców wróżek, udała się czarnym pomyjom. Drogę mieli do przejścia najdłuższą, bo karczma ta leżała rzecz jasna najdalej, względem portu. Gdzieś w połowie drogi, dostrzegli jak niebo staje się na chwilę czerwone, zły znak oj zły. Równie zły jak fakt że Samaelowi nie udało się zwalczyć pokusy pozostania na wyspie. Głosy w mieście mówiły jedno - apokalipsa, wszyscy umrzemy, módlmy się. Typowe głosy rozpaczy, typowego mieszczaństwa. Jednak na przyjezdnych patrzyli z nadzieją. No bo kto prócz magów mógłby wpadać do tego zapomnianego przez Boga miasta? No właśnie. A to oznaczało że zapewne przybyli by pomóc. W końcu grupka dotarła do Czarnych Pomyj. Karczma ta znajdowała się na pustym placu, otoczona czteroma bardzo szerokimi ulicami, za którymi dopiero znajdowały się inne budynki. Tak więc nie można było powiedzieć, że zajazd ten nie rzucał się w oczy. Był to wielki ciemny budynek, przypominający beczkę. Zbudowany na planie koła, z okrągłymi oknami. Ciężko było w tym budynku znaleźć jakikolwiek kąt, czy prostą ścianę. Przynajmniej z zewnątrz, a jak w środku? Po wejsciu do Czarnych pomyj pierwsze co rzuciło się w oczy to panujący tam półcień. mimo tego że na zewnątrz był dzień, tutaj wszelkie okna były zasłonięte grubymi zielonymi zasłonami. Świetlne Lacrymy dawały bardzo niewielkie ilości światła. Bar znajdował się w samym centrum pomieszczenia i jak można było się domyśleć, miał okrągłą ladę, za którą stała całkiem spora, łysa kobieta w różowej kiecce i z tatuażem kotwicy na prawym bicepsie. Sufit był jakieś 3 metry wyżej, na piętro prowadziły schody po drugiej stronie pomieszczenia, rzecz jasna, spiralne. Ław było wiele, okrągłych, poustawianych dookoła, za to gości nie wielu. Kilka łachmaniarzy, napewno miejscowych, siedziało przy barze. Nieco bardziej rzucającymi się w oczy osobami była dwójka grająca w karty przy jednym ze stolików. Oboje nosili garnitury, a jeden z nich miał przy pasie berette. Drugim typkiem nie wyglądającym na miejscowego, był grubas odziany w białą togę, obżerający się wielkim udźcem i pijącym wino z dzbana, tak że spływało mu po brązowej brodzie, wprost na białą togę. Rzecz jasna w karczmie grała nastrojowa muzyka, w postaci jakiegoś musicalu.
Pheam & Minerva: Mimo że Minerva do miasta przypłynęła nieco wcześniej niż Pheam, to w brzoskwince znalazła sie po nim, ponieważ po drodze sie nieco zgubiła. Na szczęście po tułaczce między ciemnymi zaułkami w końcu trafiła na miejsce. Wcześniej jednak jak wspomniane, trafił tutaj Pheam, którego podróż nie była tak ciekawa jak pełna zwiedzania podróż Minervy. On za to mógł pogadać sobie z Red.-Mam złe przeczucia.-Mruknęła dziewczynka już na początku, zaraz jak niebo zapaliło się na ich przywitanie. Po raz kolejny powiedziała to po kilku krokach a potem zdążyła powtórzyć jeszcze kilka razy.-Przypomnij mi, dlaczego w ogóle tu jesteśmy?-Zapytała z lekkim wyrzutem, dobrze wiedząc że była to zachcianka Darkswortha której stanowczo była przeciwna. Niestety, nie przegadasz takiemu, no nie przegadasz. W każdym razie sama tawerna, nie przypominała do końca tego, czego się po niej Pheam spodziewał. Był to niewielki dwupietrowy domek z białego kamienia, o czerwonej dachówce. Posiadał za to wiele kominów które nieustannie pracowały, sprawiając że nad domkiem unosiła się zabawna biała chmurka. Widok ten spodobał się Red, bo pierwszy raz od dotarcia, uśmiechnęła się. Nie licząc tryumfalnych uśmiechów kiedy Pheam wymiotował - a ona nie. Co do samego wnętrza karczmy, to w środku, od razu po lewej były schody na piętro, a po prawej wieszaki. Dalej, w głąb pomieszczenia, z lewej znajdowała się lada za którą wysoki mężczyzna z wąsikiem i monoklem właśnie nalewał kawę, a po prawej znajdowały się stoliki przy wielkich oknach dający piękny widok na brukowaną drogę. Aktualnie w karczmie nie było nikogo prócz kobiety o fioletowych włosach czytających jakąś książkę w ostatnim stoliku. Zaraz jednak za Pheamem i Red, weszła dziewczyna z kotem, czyli zagubiona Minerva. Na dodatek, słychać było że ktoś chodzi po piętrze, więc zdecydowanie nie byli jedynymi gośćmi.-Oh, oh. Goście, cudownie, rzadko mamy tu gości.-Powiedział mężczyzna o całkiem miłym głosie, zanosząc kawę fioletowowłosej, która na widok "gości", posłała im ładny uśmiech i wróciła do lektury. Mężczyzna zaś wrócił za ladę.-Proszę, proszę, nie krępujcie się-Powiedział, wskazując wciąż wolne trzy stoliki.
Minerva
Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015
Temat: Re: Sanya Wto Lis 29 2016, 14:20
Problem z nowymi miejscami jest taki, że są nowe i obce. Wiadome więc było, że prędzej czy później gdzieś się zgubi, zwłaszcza w mieście, które chyba rozplanował wcześniej trzylatek na kartce papieru. Ale trudno. Z Vliacą w rączce, Puszystym Króliczkiem przy pasie i Belem ruszyła na podbój Caelumskich włości. I takim oto sposobem owa trójka (bo miotła też ma uczucia) znalazła się w Brzoskwince. Wiedźma poprawiła kapelusz po czym rozejrzała się po przybytku. Chyba nieźle trafiła. Uśmiechnęła się całkiem rad z takiego przywitania. Całkiem miła atmosfera. Podeszła do lady, zaś Bel zaraz za nią, chociaż przez moment przerzucał wzrok to na Red, to na Minervę. Wiedźma zaś złapała rączkami za krawędź lady pozwalając miotle stanąć o własnej słomie. - Dzień dobry. Poszukujemy pokoju, jednoosobowego. - stwierdziła grzecznie, licząc na podanie ceny. No, optymistycznie założyła, że pokój się znajdzie. Vliaca zaś stanęła grzecznie obok Minervy, sama się nieco rozglądając po pomieszczeniu, po czym zadowolona skoczyła dwa razy. Tak trochę dziwnie, bo w sumie nie miała nóg, ale miała te śmieszne witki.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Sanya Wto Lis 29 2016, 18:44
Fem spojrzał najpierw na niebo, potem na Red, a potem znowu na niebo. -Czy to dziwne, że niebo zmieniło kolor na czerwony, kiedy tylko Red pojawiła się na wyspie?-zapytał i uśmiechnął się lekko. Wydawało mu się, że może to mieć jakieś powiązanie, jednak nie miał zamiaru się tym przejmować. Co jeśli znajdował się tutaj ktoś z Zakonu i ta wyspa to pułapka na demoniczne siostry?-zapytał sam siebie w myślach, ale jakoś go to nie obchodziło. Najwyżej stoczy walkę na śmierć i życie w obronie swojej "Pani". I szybciej pozbędzie się tych fanatyków. Zaraz jednak zaczął żałować tego, że to powiedział. Red zaś chyba trochę się przestraszyła. -Przestań.-powiedział i posłał jej ganiące spojrzenie.-Przybyliśmy tutaj, aby odnaleźć zaginionych ludzi. I zarobić trochę grosza.-odpowiedział jej, chociaż dobrze wiedział, że ta pytała retorycznie. W końcu dotarli do Brzoskwinki. Szczerze mówiąc, miał nadzieję zobaczyć coś innego, ale nie było aż tak źle. I chyba to miejsce spodobało się Red. Po wejściu do środka, rozejrzał się powoli... Zdziwił się trochę, że nie byli jedynymi gośćmi. Co prawda, ogłoszenie dotarło pewnie i do innych magów, więc pewnie dużo osób wybrało się na wyspę, aby ratować zaginionych, ale w głębi ducha miał nadzieję, że zareaguje mniej ludzi. Nie lubił tłoku... Uśmiechnął się jednak do karczmarza, poczekał na swoją kolej, po czym powiedział: -Witam. Chciałbym wynająć dwuosobowy pokój.-powiedział, po czym szybko dodał.-Z oddzielnymi łóżkami. Czy znajdzie się tu jeszcze miejsce? Był zmęczony po długiej drodze i wymiotowaniu, więc miał nadzieję, że nie będzie musiał udać się do innej tawerny w poszukiwaniu zameldowania. Chciał się umyć i zjeść coś porządnego, zanim zaczną prowadzić dochodzenie.
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Sanya Czw Gru 01 2016, 19:13
Dax podczas drogi spojrzał na niebo, które zrobiło się czerwone jeden Bóg wie czemu. Spoglądając na niebo pomyślał - Shit is about to happen - po czym dalej szedł ze swoimi ziomeczkami do czarnych pomyj, które były kawałek daleko. Gdy tylko wszedł do środka popatrzył się po bokach po czym rzucił cicho do swoich kolegów. - Chodźmy do brzoskwinki, teraz, proszę - to miejsce nie były zbyt przyjemne, a przynajmniej tak się bałwanowi wydawało. Chociaż w sumie nie tyle wydawało co miał racje. Jedynie popchnął lekko Torę do przodu by ogarnął jakiś pokój.
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Sanya Czw Gru 01 2016, 21:42
Hotaru nie należy do osób stadnych. Przynajmniej ostatnio bardziej przypominała izolującego się pustelnika. Żadnego kontaktu z kimkolwiek z gildii. Nie odczuwała takiej potrzeby. Gildia ostatnio wydawała jej się zbędnym dodatkiem. Brakowało jej kontaktu z Takara, Kotomi i Kuro. Mimo to nie miała odwagi by szukać kogokolwiek z nich. Po prostu odzwyczaiła się od pracy w teamie. Ostatnią wróżkę jaką spotkała była Abri. Walczyła ramię w ramię na wojnie. Od tego momentu Gordwig nie miała żadnego kontaktu z kimkolwiek. Samo wspomnienie lasu Twain wprawiało Hotaru w nastrój nostalgiczny. Różowowłosa dostała się tutaj za pomocą jednego z prywatnych przewoźników. Przywiózł ją tu rybak za drobną opłatą. Miasto wydawało się jej pesymistyczne. Nikt się nie uśmiechał. To wywołało już oburzenie w głowie Hotaru. Nie przysłuchiwała się w rozmowy innych ludzi. Najpierw chciała przejść się po mieście. Zobaczyć jak wygląda życie tutaj. Dopiero później uda się do czarnych pomyj. Nie miała dobrych odczuć dotyczących pójścia tam. Niestety, są tylko trzy zajazdy, jeden z nich wybrać musiała. Nie chciała wybierać się do brzoskiwnki, miała złe przeczucie apropo tego.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sanya Czw Gru 01 2016, 21:57
Czerwone niebo nie zwiastowało niczego dobrego. A to tylko udowadniało, że to miejsce ma jakieś problemy. No i trzeba by je ogarnąć. Dlatego kierowali się do takiego, a nie innego przybytku, uznali, że stamtąd będzie najbliżej. W sensie chyba Sam z Daxem., bo on tylko tu proponował. Tak czy inaczej słysząc Daxa uśmiechnął się pocieszająco i rzucił cicho: -Zmarnowaliśmy trochę czasu, nie pozwólmy pierwszemu wrażeniu oceniać. W razie czego jutro się przeniesiemy. - po czym uległ pchnięciu Daxa i wyszedł przed szereg, chcąc podejść do lady i zagadać do łysej kobiety. Cóż, to trzeba przyznać. To miejsce nie wyglądało za ciekawie, ale jak sam powiedział... nie powinno się oceniać książki po okładce. W sensie nie to powiedział, ale coś o tym samym sensie. No. Więc podszedł i powiedział do kobiety -Ja i moi towarzysze szukamy noclegu. Da się coś znaleźć? - oczywiście, odezwałby się wtedy, gdy kobieta nie byłaby zajęta obsługą innych gości. Nie chciał bowiem im się wtryniać. No i liczył, że nikt go nagle nie zaatakuje kuflem. Czy coś.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Sanya Czw Gru 01 2016, 22:36
Lokal nie należał to tych z wyższej półki, czy nawet tych ze średniej, jednak jakoś to Białowłosego nie odstraszało, czasami miał okazję być w znacznie gorszych. Takich które wiele obiecywały z wyglądu, a w środku znacznie zaniżały poziomem czy to samym wnętrzem, czy tym co się tam działo. Tutaj może było nieco lepiej niż się zapowiadało, może mieli okazję posmakować jakiegoś dobrego lokalnego piwa. Oczywiście i jemu nie umknęło to, że niebo może krótki czas, ale jednak zmieniło na czerwone, o czym zamierzał porozmawiać z towarzyszami za chwilę. Po tym jak Tora zada może jeszcze jakieś pytania, dostanie odpowiedź, a może i Dax doda coś jeszcze od siebie. - Wiesz, że ta cała brzoskwinka może mieć swoją nazwę zupełnie inną w porównaniu do tego co tam można zastać ? - te słowa wypowiedział do Daxa, gdy jako ostatni wszedł do tego miejsca. Starał się przyjrzeć wszystkim znajdującym się w tym lokalu, jeśli można go tak nazwać oczywiście, jednak robi to tylko chwilę i niezbyt nachalnie, aby nikt nie poczuł się urażony czy coś. Może i awantury i bójki były wpisane w klimat takich miejsc, jednak są tutaj rozwiązać problem, a nie tworzyć nowe. Po wszystkim wrócić tu napić się i zrobić rozróbę jak to robiło wiele osób w przeszłości należących do gildii maga błyskawic i jego towarzysz, to tak można. - I trzy piwa na początek jeśli można - dodał do pytania zadanego właścicielce przez kolegę Sam, podnosząc wyżej lewą rękę i pokazując nią trzy przy pomocy takiej samej liczby palców. Może i kobieta mogła dobrze usłyszeć do co do niej powiedział Wróżek, jednak i tak postanowił na wszelki wypadek pokazać chyba gest, który w takich lokalach wiele wyjaśnia.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Sanya Pią Gru 02 2016, 13:41
MG
Minerva i Pheam: Kierownik spojrzal to na Pheama to na Minervę i podrapał się po głowie.-Dadzą mi państwo chwilę.-A następnie zanurkował pod ladę, zza której przez jakiś czas nie było go widać. Po chwili na powrót się pojawił, dzierżąc w dłoni dwa klucze.-A i owszem takie pokoje mam. Zgaduję że państwo by ratować nasze kochane miasto?-Zapytał przekrzywiając nieco głowę i czekając na potwierdzenie. A gdy tylko je uzyskał.-No cóz, bohaterowie nie płacą.-Powiedział wręczając jeden klucz Minervie, a drugie Pheamowi.-Pod jakie nazwiska zapisać gości?-Zapytał stukając palcem w księgę którą, wyjął zaraz po oddaniu magom kluczy.
FT: Kobieta spojrzała na Torę łakomym wzrokiem, na Samaela i Daxa ledwo co patrząc. Od razu widać kto wpadł jej w oko.-Pojedyncze pokoje. Zapewne z Fiore tak? 3.000 klejnotów za noc, skarbeńku-Powiedziała i mrgunęła do Tory zalotnie. Następnie przerzuciła znudzony wzrok na Samaela mierząc go spojrzeniem od stóp do głów.-Zajmijcie jakiś stolik, zawołam jak naleje...-Wskazała jeden ze stolików i kręcać bioderkami w kierunku Tory, ruszyła nalewać im piwa. W tym czasie Hotaru zwiedział kawałek miasta, nie dostrzegła tam jednak nic specjalnego. Wszędzie te same smutne spojrzenia, czasami jakiś błysk nadzieji na widok przechodzącej Hotarci. Koniec końców, dziewczyna wylądowała w czarnych pomyjach. Już na wejściu kobieta zmierzyła Hotaru nieprzychylnym spojrzeniem.-Jak pokój, to 10.000 za noc, nie wiem czy cię stać.-I zaraz wzięła trzy kufle, kładąc je na ladzie.-Słodziutki, wasze piwko-Zawołała machając do Tory.
Minerva
Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015
Temat: Re: Sanya Pią Gru 02 2016, 16:17
Ha! Dobrze trafili. Bardzo dobrze. Wiedźmia intuicja, ot co! Uśmiechnęła się na widok kluczy, zaś miotła znowu wesoło skoczyła. Bel zaś zdawał się być średnio tym wszystkim zainteresowany i po prostu chodził sobie w pobliżu drugiej czerwonowłosej i jej towarzysza machając co jakiś czar ogonem, to w lewo, to w prawo. Na pytanie kiwnęła głową. Tak, z Fiore. Tak, przyszła ratować mia... Znaczy w sumie to przyszła zarobić, ale to w zasadzie się wiąże. Więc tak, przyszła pomóc. - D'Argenson, proszę pana. - zdradziła swoje nazwisko, przyglądając się jeszcze kluczykowi. I jeszcze nie płacą. Idealnie. W takim warunkach Minerva mogła pracować. - Eto... Który to będzie pokój, jeśli można zapytać? - no, bo w sumie to Minerva się nie orientowała w takich rzeczach, jak noclegi. Ale zawsze lepiej jest mieć nocleg, niż go nie mieć, zwłaszcza w nawiedzonym mieście.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.