HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Sanya - Page 10




 

Share
 

 Sanya

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next
AutorWiadomość
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Sanya   Sanya - Page 10 EmptyNie Lis 27 2016, 22:08

First topic message reminder :

Niewielkie miasto nie posiadało wielu punktów orientacyjnych. W całym mieście znajdowały się tylko trzy zajazdy. Do tego z ważnych miejsc wymienić można Ratusz, Katedrę, Port, oraz Targ handlowy i Targ rybny. Poza tym większość miasta to pomniejsze sklepy, kilka fabryk, spichlerz, domy i bloki mieszkalne. Ulice budowane bez większego sensu ze względu na liczne przebudowy miast. Znaleźć można więc było tutaj liczne ślepe zaułki, wąskie uliczki czy długie i puste ulice. Za miastem znajdują się pola. Była też latarnia morska, na zachód od portu.

MG

Dochodziło południe, w mieście panowały ponure nastroje. Mijani na ulicach ludzie mieli ponure twarze, wszędzie toczyły się debaty o to co teraz, co dalej, co z tymi którzy zaginęli. Pogoda dopisywała. Słońce świeciły wysoko na niebie, czasami tylko przysłonięte jakąś puchatą białą chmurką. Do portu statki już nie przybijały. Jedynym sposobem by dostać się do miasta był prywatny przewoźnik. Lub inne sposoby. W każdym razie w momencie postawienia stopy na lądzie, traciło się zainteresowanie opuszczeniem wyspy.
Trzy zajazdy na wyspie to kolejno Buchająca brzoskwinka, Seledynowy śledź oraz Czarne pomyje. Port znajdował się we wschodniej części miasta. Buchająca brzoskwinka była w centrum, niedaleko targu rybnego i handlowego. Seledynowy śledź znajdował się niedaleko portu, w północno-wschodniej części miasta. Natomiast czarne pomyje znajdowały się niedaleko Katedry w południowo zachodniej części miasta. Co do Rarusza, ten mieścił się w północno zachodniej części miasta, niedaleko latarni morskiej.

//Mogliście przybyś do miasta razem, osobno, wasza decyzja. Przysługują wam 72h na odpis, może będę czekał dłużej, może nie, 72h na pewno.//
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545

AutorWiadomość
Irina


Irina


Liczba postów : 198
Dołączył/a : 13/02/2016

Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Sanya   Sanya - Page 10 EmptyPon Sty 16 2017, 19:11

Irina spojrzała na zgromadzony przed nią czteroosobowy tłum, który chyba czekał co ona powie. Nie żeby coś, podobało jej się to. Bardzo. Ale wracając do bitwy na dwóch (bo nie trzech) frontach, Irina postanowiła skierować się w stronę kuli wielkości rodzinnego fiata. Ruszyła żwawym krokiem z Hydrus u boku i obstawą za sobą złożoną z jakiejś dziewczyny w zbroi i trzech ludzi, którzy wyglądali jakby wrócili z innej planety po praniu mózgu. Lepsza taka obstawa niż żadna, od czegoś trzeba zacząć. 
Gdy dotarli do rogu placu, czy innego krańca przestrzeni, na której znajdowała się... koza. Tak, koza, w dodatku z fiatem nad głową, dziewczyna zwróciła się do swoich towarzyszy broni i ciastek - Gdy dam znak, wszyscy do ataku - powiedziała, a gdyby nie zrozumieli, wskaże na nich, na ich broń i na kozę za jej plecami, ewentualnie dołoży do tego niemy krzyk i dzikie wymachiwanie rękami niczym Finn&Jake sp. z o.o. Powinni załapać, chyba że rzeczywiście są po praniu mózgu. A potem spojrzała na dziewczynę w zbroi - Musimy zajść od tyłu i spróbować mu coś bardzo uszkodzić, tak, aby nie mógł dokończyć tego zaklęcia. Mamy niedużo czasu. - wytłumaczyła jej i zwróciła się do swojego kochanego białego węża - Użyj proszę jeszcze mgły i możesz wracać - poprosiła duszka i ruszyła biegiem jakimiś ulicami tak, aby dostać się na tyły wroga. Tymczasem Hydrus odpaliła swoją PWMkę i wytworzyła mgłę i zniknęła, a Irina uśmiechnęła się pod nosem.
Gdy dziewczyny dotarły w odpowiednie miejsce, Iriśki sięgnęły po srebrny klucz - Open! Gate of the wild fox, Vulpecula! - a obok nich pojawił się lis. Machnęła ręką do swej towarzyszki i ruszyły za lisem, który był od nich jednak nieco szybszy. Wgryzł się w prawą nogę kozy używając Arsen, aby potem odskoczyć i skoczyć w górę i wgryźć się wyżej używając Fire Fang i zadając obrażenia A. Odskoczyła ponownie lądując na ziemi już nie jako lis a jako człowiek dzięki swojej wspaniałej pwm i od razu użyła Kitsunebi. Gdy tylko pojawią się płomyki, lisica wyskakuje w górę wykonując obrót w powietrzu i ląduje przed kozą i rzuca trzema płomieniami w twarz potwora starając się trafić w jego oczy. Unika natychmiastowo jakiegokolwiek ciosu i zaczyna skakać wokół nóg przeciwnika, za każdym razem zadając rany cięte (starając się trafić w ścięgna czy coś takiego). 
Gdy to wszystko zadziała i potwór klęknie bądź upadnie na nogi, lisica wyląduje mu na plecach starając się zadać jak największy dmg tnąc włócznią jak najęta; w plecy, kark, między żebra, szukając wrażliwych miejsc. Taka trochę rzeźnia. 
Jeśli jednak potwór nadal nie uklęknie, wbije mu w kolano od tyłu włócznię aż po samą rękojeść, przez co ostrze wyjdzie z drugiej strony i wyciągnie je natychmiast. Wtedy zacznie atakować jego plecy jak w wariancie wyżej. 
Tymczasem Irina dawała energiczne znaki tamtym trzem randomom po praniu mózgu, że mają atakować. Gdy już do nich dotarło i z gromkim okrzykiem ruszyli do boju, rzuciła się w kierunku zgromadzonego ludu na froncie. Gdyby ktoś z ludzkiej kanapki (Fem/Gołomp) potrzebował pomocy z powrotem do pionu, poda rękę czy zepchnie głopma - coś w tym rodzaju. Potem podbiegnie do dziewczyn i pomoże odciągnąć je obie od środka bitwy. Więcej ze swoim marnym sztylecikiem zrobić nie mogła.
Podczas gdy Vul bawiła się w zarzynanie kozy, Cass mogła wskoczyć potworowi na grzbiet i zacząć maltretować jego głowę. Mogła też na przykład zaatakować jedną z jego nóg, ułatwiając liskowi robotę. Zaś trzy randomy po praniu mózgu mogli krzyczeć, hałasować, wyzywać potwora a nawet strzelać w niego, o ile mieli z czego.
Jeśli by trzy randomy po wbiegnięciu z okrzykiem i dzikim tańcem bojowym na miejsce zbrodni fiata zaczęli atakować ranne randomy (czyt. Fem, Gołomp i reszta przypadkowego tłumu) Irina wskaże na kozę i przejedzie palcem po szyi uważając to za dostateczny gest, że nie te kozy co trzeba zarzynają. 
Gdyby zaś ryzyko pomagania rannym randomom było zbyt wielkie, poszuka gdzieś na tyłach schronienia, co by od razu nie umrzeć i będzie trzymać kciuki za wszystkich walczących w imię zwycięstwa dobra nad złem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4704-sakiewka#97896 https://ftpm.forumpolish.com/t4657p15-irina?nid=41#97894
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Sanya   Sanya - Page 10 EmptyPon Sty 16 2017, 20:11

Tora nie mógł się ruszyć. Co nie było zbyt ciekawym efektem. Odkrył natomiast, że to nie grawitacja utrudniała mu poruszanie się. Spojrzał na inkwizytora, który zdecydowanie wiedział, że Tora tu jest. Władał ziemią. Kamieniami. Ogólnie tym żywiołem. I to najpewniej on odpowiadał za jego unieruchomienie. Bardzo też możliwe, że Dax też nie może się poruszyć. Kasjan jeszcze na nich nie ruszył, gdyż dopiero wstawał, co dało wróżkowi czas na analizę. Czyżby unieruchamiał wszystkich w jakimś promieniu od niego? To zdawało się być prawdopodobne, gdyż początkowo nie widział on Tory, więc raczej nie użył specjalnego zaklęcia tylko na niego. Wnioskując po tym, że im dłużej byli blisko niego, tym bardziej utrudniony był ruch, prawdopodobnie ale siła rosła wraz z czasem trwania, albo obszar i jego efekty rosły z każdą chwilą. Pytanie tylko jak długo się to utrzyma. Bo nie mieli luksusu stania i analizowania sytuacji cały czas. I wtedy Torze przyszedł do głowy jeden, głupi pomysł na sprawdzenie, w jaki sposób działo jego unieruchomienie. Bo mogło se działać ot tak, wszyscy w promieniu i nic na to nie poradzą, mogło działać tak, że ci co stoją na ziemi, pod wpływem Kasjana byli unieruchomieni, albo, że wygenerował niewielki pył, piach, który byłby niewyczuwalny wręcz dla ludzi, ale ich unieruchamiał Może i to ostatnie było głupie, czy też zdawałoby się, że wręcz nierealne, ale czy w świecie magii coś pozornie głupiego nie może okazać się być szczerą prawdą? Dlatego planował użyć Aury (PWM). Jeżeli jakieś drobinki znajdowały się na jego ciele i robiły za swoistą, niewidzialną zbroję uniemożliwiającą mu wykonanie ruchu, wtedy być może pod wpływem jego energii uzyska choć częściową mobilność i będzie mógł się wycofać. A jeśli bezpośrednie stanie na ziemi to powodowało, to może Aura, wspomagana ewentualnie Tworem (PWM) pod stopami, stanowiłoby idealną strefę buforową, pomiędzy ziemią Kasjana, a ciałem Tory. Musiał rozkminić jak to działa.

Liczył, że inkwizytor ich nie zaatakuje. Że będzie zbyt zajęty wstawaniem czy coś. Gdyby jednak stanowił dla Tory zagrożenie, wtedy wrózek użyje Łańcucha (C), by się złapać i odciągnąć w bok. Gdyby jednak i łańcuch, i Nici (D) nie zapewniały takiej funkcjonalności, wtedy użyłby Filaru (B) pod swoimi nogami i pod kątem tak, by jak najdalej wynieść i jednocześnie zostać wyniesionym od Kasjana. Walka z nim, gdy samemu nie masz możliwości ruchu jest kappa. Więc oby nie zdążył zaatakować.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Hotaru


Hotaru


Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012

Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Sanya   Sanya - Page 10 EmptyPon Sty 16 2017, 21:26

No tak. To zdarzenie na pewno nie było dla Hotaru miłe i stanowczo bardzo bolało. Różowowłosa szczerze ufała Samaelowi, dalej ufa. Jednak prawa natury po prostu chciały inaczej, nie dało się ich w żaden sposób przeskoczyć. Bolało i to bardzo. Kaszlnęła tylko mocno i starała się brać głębokie oddechy. W głowie powtarzała sobie, że zawsze mogło być gorzej. W końcu ktoś mógł odciąć jej ucho, a tak jest przynajmniej w całym kawałku. Nie chciała nic mówić, tylko myślała o czymś przyjemnym, aby jak najdłużej utrzymać własną świadomości. Nie chciała za bardzo się ruszać. Myślała w prostych kategoriach coś zrobić, przeżyć to. Nigdy nie myślała, że wystarczy spotkać jedną osobę, która może rozpętać takie piekło. Jedyne co robi Hosia to używa pwm ukojenia oraz leczenia rangi b na samej sobie. Właściwie to próbuje, sama nie wie na ile może sobie pozwolić. Chce utrzymać świadomość i wyjść stąd. Myśli tylko o tym. Wcale nie jest zła na Samaela, w końcu próbował jej pomóc, a ona pozwoliła mu na takie rozwiązanie...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t85-konto-hotarci https://ftpm.forumpolish.com/t3504-hotaru#66480 https://ftpm.forumpolish.com/t3639-hocia
Samael


Samael


Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013

Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Sanya   Sanya - Page 10 EmptyWto Sty 17 2017, 01:15

Kurwa.
Zjebał.
Te właśnie słowa jako pierwsze pojawiły się w głowie Białowłosego, a później dołączyły do niego wiele innych podobnych w kwestii niesionych w nich emocjach oraz o podobnych znaczeniu. Tych, których używa się w takich sytuacja, gdy myśli się, że wszystko robi się dobrze, a okazuje się być zupełnie inaczej, a dodatkowo ranisz przy tym innym. Czarodziej nie był jednym z tych, którzy używają tych słów przy każdym wypowiadanym przez siebie zdaniu, czy chociażby bardzo często jak z tego co słyszał inny Wróżek, Dax. Ktoś mógłby powiedzieć, ze te słowa Samowi są obce, jednak to co się słyszy zostaje w głowie i może zostać użyte, jak to miało miejsce w tym przypadku. Bo właśnie tak miało miejsce przy próbie wyciągnięcia Hotaru z tej pułapki w której się znalazła i zamiast jej pomóc, zadał jej poważne obrażenia.  To że od własnego zaklęcia mocno oberwał to mało go obchodziło, bardziej jego myśli były skierowane w tym kierunku, że po raz kolejny zranił z powodu tego co robił koleżankę z gildii. Po raz kolejny, gdyż już kiedyś coś podobnego miało miejsce, a dokładnie podczas pewnego wydarzenia, jakim były Igrzyska Magiczne. A widok uwięzionej poniżej dziewczyny sprawił, że wspomnienia jakoś same pojawiły się w głowie chłopaka o włosach w kolorze zimy.
Pamiętał jak wtedy walczył z Takarą oraz z jej znajomym Shinjim podczas walki w parach, która bardziej wyglądało jak walka 2 na 1. Chociaż i tak według maga błyskawic nie poszło mu wtedy najgorzej, udało mu się wtedy wywalczyć remis. Pamiętał jak chciał wyeliminować przeciwnika, który potrafił zmieniać swoją postać, dlatego z całej siły uderzał w niego i strzelał błyskawicami, co wychodziło mu najlepiej. Wtedy jednak nagle wbiegła między nich dwóch najniższa z trójki biorącej czynny udział w tym pojedynku postać, której Białowłosy zadał może nie jakoś bardzo wiele, ale jednak wystarczająco dużo obrażeń. Złamane ręce i parę żeber, gdyby Tasia wbiegła chwilę wcześniej, mogła oberwać znacznie mocniej, może i dzięki swoim zdolnością wróciła szybko do pełni zdrowia, jednak Wróżek nie uderzyłby w nią z taką prędkościom i siłą. To co otrzymała na swoje ciało to był przypadek, nie planował czegoś takiego, jednak coś takiego miało wtedy miejsce. Może i umówili się rewanż po tym starciu, aby sprawdzić kto z nich jest silniejszy, podczas którego na pewno każdy z nich nie będzie się hamować. Wtedy tak, wcześniej już wszystko jest ustalone, to rozumiał mag błyskawic,  a nie jak wtedy zadać obrażenia dziewczynie przez przypadek, czego nie planował. Tak samo jak teraz, liczył że uda mu się zrobić tak jak to ułożyło się w jego głowie, jednak okazało się, że rzeczywistość postanowiła wybrać inną opcję.
Zjebał.
Próbował udawać maga ziemi, a nim nie był, znał co prawda dobrze jedną osobę posiadającą takie zdolności, jednak ona była daleko, bardzo daleko, za wodą. Tasia zapewne poszerzyła by ten otwór lub w jakiś inny sposób pomogła Hoci, bez takiego efektu, jaki miał miejsce w przypadku udzielenia pomocy przez Sama. Nie miał już pomysłu na pomoc, a i nie chciał tego robić, jeśli tak samo jak teraz zamiast pomagać, zaszkodzić osobie której zamierzało się pomóc. Na jego miejscu Torashiro jak i pewnie równie Dax, znaleźli by pewnie inny sposób na wydostanie tej Wróżki, taki który nie spowodowałby u niej jakiś wielu nowych i bolesnych ran.
Był  wściekły na siebie, że do czegoś takiego doprowadził oraz na to, że nie potrafił w żaden sensowny sposób pomóc jej.
Był wściekły również na osobnika, który doprowadził do tego, że Hotaru znalazła się w tej szczelinie, a był nim ten cały Ptakogłowy człowiek, który zablokował wyjście. To przez które chciał Białowłosy wynieść swoją koleżankę z gildii, gdy zaczęło się robić niebezpiecznie w tym miejscu, gdzie była karczma.
Był za to wkurwiony na tego całe Inkwizytora z którym najpewniej teraz walczą pozostała dwójka Wróżkach, który spowodował to całe trzęsienie ziemi. To trzęsienie, które stworzyło tą szczelinę w której obecnie znajdowała się mocno ranna pewna osoba, której ktoś nie potrafił odpowiednio pomóc. Tak więc to on był najbardziej odpowiedzialny za to wszystko co się stało i to on był początkiem tego wszystkiego. Tak więc trzeba było się nim jak najszybciej zająć nie, trzeba było go zajebać, tylko tyle i aż tyle. I odciągnąć tym samym przynajmniej któregoś kolegę z gildii, którzy zapewne będą mieli znacznie lepszy pomysł na ratowanie uwiezionej. Rękawice były na bolących dłoniach, ale to go mało obchodziło, jak i jego wzrok skierował się w stronę, gdzie mogła trwać walka, co najpewniej dobrze słyszalne. Zrobił pierwsze dwa kroki spokojnie w czasie który używa swojego zaklęcia, które przez emocje jakie były widoczne na jego twarzy i nie tylko, nieświadomie użył Tęczowy Piorun,  zmieniło jego kolor. Z użytym Raimei, po czym rusza z maksymalną prędkością oraz maksymalnym wkurwienie w stronę Inkwizytora. Stara się ominąć wszystkich walczących po obydwu stronach, ominąć wszelkie niebezpieczeństwa, oraz ominac także same ataki wyprowadzone przez tego całe Kasjana. I korzysta z zupełnie innej taktyki, niż to zazwyczaj robił podczas starć jakie miały miejsce w jego dotychczasowym życiu. Zamiast okrążać, aby znaleźć się za celem, zamierza trafił go bezpośrednio w łeb, szarżując prosto na niego. Co z tego, że to coś jest prawie trzy razy wyższe od Białowłosego, co z tego, że pewnie może jednym ruchem ręki go powalić. To nie było dla niego ważne, liczyło się tylko to, aby zajebać temu czemuś prosto w jego łepetynę, w razie czego wbiegając na niego samego.  Gdyby uderzenie górną kończyną było niemożliwe lub znacznie utrudnione, wtedy postanawiał skorzystać ze swojej prędkości, możliwości wbiegu i ze swojego kolana, na który znajdował się metalowy ochraniacz z ćwiekami.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t589-konto-samael-a#7394 https://ftpm.forumpolish.com/t579-samael#7289 https://ftpm.forumpolish.com/t1096-notatki-samaela#16384
Gołomp


Gołomp


Liczba postów : 43
Dołączył/a : 22/11/2016
Skąd : Gołomp

Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Sanya   Sanya - Page 10 EmptyWto Sty 17 2017, 01:55

Wiele Gołomp poświęcił w tej walce. Wiedział, że bez poświęcenia jej nie zwycięży. Poświęcił rękę, poświęcił swego dzielnego wierzchowca, wiernego Bucefarlixa. Tego było mu najbardziej żal. To takie okropne, kiedy umiera jeden z ptasich przyjaciół. Gołomp normalnie by się załamał i tak właśnie się stało. Co prawda w odwecie pchnął jeszcze wroga widłami, lecz ileż mu to dało? Gołomp znów oberwał i wylądował na swym towarzyszu, którego się tam najmniej spodziewał.
- WRÓCIŁEŚ!!!!!!!!!!! - zapiał głośno, donośnie, a także radośnie, iż wielkie łzy z ptasich oczu spłynęły na Pheama. Łzy, które gdyby były chłodne, to by Pheama ochłodziły, a gdyby Gołomp był feniksem, to może i nawet by go uleczyły. Ale Gołomp był gołębiem, uściskał zatem mocno swego towarzysza, w którego, jak to sobie w tej chwili Gołomp wmawiał, nigdy nie wątpił.
Nowe siły wezbrały w Gołompiu. Była to potęga przyjaźni. Przyjaźni zarówno utraconej, jak i zyskanej. Nienawiść i miłość zjednały się w sercu Gołompa pobudzając w nim niedostępne do tej pory pokłady siły. Nie miał wideł, ale miał... Trochę many... Zawsze coś...
Powstał czym prędzej z Pheama, po tym jak już go uściskał, a następnie zwrócił się w kierunku wroga. Ten już klęczał. Już musiał znosić ciężar jego grzechów, oraz walki, którą to stoczył przeciwko Gołompowi i jego przyjacielowi. Dla tego pozostało mu walczyć, a drugiego pozostało mu pomścić. Z płonącym gniewem w oczach i z płonącymi piórkami, Gołomp zwrócił się w stronę wroga, stając do niego bokiem i wystawił w jego stronę swą prawicę z wyciągniętym ku górze środkowym palcem, tak nienawistną, jak sam Gołomp. Napuścił tym samym na niego Nalot D, będąc już jedynie wsparciem dla swych towarzyszy. Przy okazji, cofać by się nieco zaczął, gdyż dostrzegł nadzieję w tym, że mógłby przeżyć, dla swych towarzyszy. I dla samego dzielnego wierzchowca, wiernego Bucefarlixa, którego to może jeszcze udałoby mu się wskrzesić. Tyle, że cała wypłata poszłaby w pizdu... Ciężkie to ptasie życie, oj ciężkie...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3655-ptasie-zeczy#70411 https://ftpm.forumpolish.com/t3601-golomp-z-glowa-golebia-i-cialem-czlowieka https://ftpm.forumpolish.com/t3657-inne-ptasie-zeczy#70413
Cassandra


Cassandra


Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013

Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Sanya   Sanya - Page 10 EmptyWto Sty 17 2017, 10:23

Cass zdążyła podejść do magiczki, która pokonała wodnego potwora, czy raczej tego kto nim kierował. Dlaczego? Właściwie to chodziło chyba o to, że różowowłosa lepiej orientowała się w tym wszystkim co się tutaj wyprawia, pojawiła się tutaj wcześniej, wiedziała więcej, a i siły nie można było jej odmówić. Chociaż raczej całą robotę odwaliła ta nieduża dziewczynka, ale jako że służyła Irinie to można było liczyć, że to jej siła.
- Jestem Cassandra, możesz mi mówić Cass. - przedstawiła się licząc, że tamta zrobi to samo. Brakło na to jednak czasu więc Dusthert darowała sobie kontynuowanie, że spróbuje jakoś jej pomóc. Po prostu ruszyła za nią. Wciąż w łapce miała karteczkę z dziwną runą, ale nie było teraz czasu zastawiać się co to takiego. Ot, po prestu karteczka pufnęła i już jej nie było, z karteczką nie było żadnego problemu. Gorzej jakby runa pojawiła się na jej łapce jak się jej w pierwszej chwili wydawało (;2), a tak w spokoju mogła to odłożyć na później i skupić się na tym co robi. A ich celem najwyraźniej była ta wielka ognista kula. Na nudę dziś Cass nie będzie mogła narzekać.

Kiedy dotarli na miejsce płomiennowłosa zauważyła dwie, nie trzy znajome twarze. Była ta wiedźma latająca na miotle, była też ta białowłosa, która od niej uciekła. Ta druga była w gorszym stanie niż wcześniej. I był jeszcze czarnowłosy facet, którego kiedyś spotkała i z nim walczyła. Kiedyś, dawno temu, u Abdula. Ta trójka raczej była po ich stronie, ale kto był tutaj wrogiem? Ciężko stwierdzić. Był jakiś wielki kot, była jakaś koza (to chyba nad nią była ta wielka ognista kula), z którą kot walczył. A to coś z ptasią głową? Takiego dziwadła to jeszcze nie miała okazji na oczy zobaczyć. Ale ten chyba wrogiem nie był. Mogła to stwierdzić patrząc na niego i czarnowłosego. Na szczęście była z nią Irina, a ta zdawała się orientować się w sytuacji lepiej. Więc Cass tylko skinęła głową na słowa tamtej, a jej ubranko się zmieniło. Zwykły strój, w którym tutaj przybyła został zastąpiony przez skórzany komplet (Skórzana kurtka |C|), zaś w łapkach pojawiły się bronie. Tanto w jednej dłoni i prosty miecz w drugiej. Była gotowa. Więc kiedy Irina zaczęła Cass też zaczęła. Wystrzeliła w kierunku siłujących się dziwadeł. Oczywiście to nie była jakaś bezmyślna szarża, jeśli ktoś chciał ją czymś pierdyknąć to starała się tego uniknąć odskakując w bok czy uchylając się, ale zaraz ruszyła znów. Chciała znaleźć się najpierw znaleźć się za kozą, jeszcze przed lisem swojej towarzyszki, aby prześlizgnąć się między jego nogami i ciąć tak głęboko jak tylko mogła jego nogi. Za cel obrała sobie miejsce nieco powyżej kolana, liczyła że może dzięki temu tamten padnie. Jeśli faktycznie miało się ku temu, żeby miał upaść Cass starała się zaraz uskoczyć gdzieś w bok, żeby kocisko i koza jej nie przygniotły i jak tylko wylądują na ziemi dopaść możliwie szybko do kozy i wbić swoje bronie w jej gardło.
Ale jeśli wcale nie miało się na to, żeby koza upadła, albo gdyby nie udało się jej ciąć, albo nie mogła nawet się zbliżyć (bo przede wszystkim jednak Cass starała się nie wchodzić pozostałym w drogę) to spróbowała przydać się na coś z nieco większego dystansu. Pufnęła swój mieczy i tanto, aby przywołać broń na łańcuchu (Shoge Mnicha|D|) i szybko nim zakręciła, aby posłać ostrze w kierunku karku koziego potwora. Starała się stanąć jakoś tak aby nie być w zasięgu wzroku swojego celu, aby tamten nie mógł zareagować, ale jednocześnie tak że mógłby się obrócić w jej kierunku (dlaczego o tym niżej). Chciała rzucić ostrzem tak, aby łańcuch obwiązał się wokół szyi stwora, a boczne ostrze broni się w nią wbiło. Liczyła, że zaskoczona koza może obróci się w jej kierunku więc przywołała dwa nożyki do rzucania. I jak tylko koza faktycznie by się obróciła Cass cisnęła nimi w ślepia bestii. Miała nadzieję, że gdyby jej akcje się powiodły ktoś szybko potwora wykończy, wiedziała bowiem że jakby tamten zaczął się szarpać to raczej go nie utrzyma, ale był jeszcze ten wielki sierściach może go jakoś powstrzyma. Ona po prostu starała się trzymać mocno czy nawet ciągnąć, żeby koza wystawiła swoje gardło na atak pozostałym. Oczywiście nadal uważała, żeby nie oberwać jakimś spellem czy czymś innym co mogłoby ją zaboleć. Gotowa byłą zrobić unik w każdej chwili czy w nagłym wypadku wykorzystać specjalną właściwość swojej kurteczki do uniku. W końcu widziała, że wszyscy wokół mają większe bądź mniejsze obrażenia, wiedziała że musi uważać.

Głównie wykorzystywane umiejętności:
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1058-skrytka-cass#15774 https://ftpm.forumpolish.com/t1054-cassandra-dusthert https://ftpm.forumpolish.com/t1320-cassandra#19636
Minerva


Minerva


Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015

Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Sanya   Sanya - Page 10 EmptyWto Sty 17 2017, 14:03

Skąd oni się wszyscy urwali? Kobieta-kraken, teraz jakaś zmutowana Koza naparzająca ogniem... Nie było sensu się teraz nad tym zastanawiać. Zamiast tego musiała skupić się na pomocy Belowi, bo jej towarzyszami to tak trochę rzucało jak workiem ziemniaków.

Bel jak to Bel, napierał swoim wielkim cielskiem na Jeana próbując zaabsorbować całą jego atencję i dać dalej czas swoim towarzyszom na działanie. Na napieraniu się zaś nie kończy, bowiem stara się wbić swoje pazury w ciało Kozy, zaś zęby wtopić w prawy bark Jeana z zamiarem rozerwania jej na strzępy swoimi ostrymi kłami.

Minerva też się nie opiernicza, o nie. Stara się okrążyć Jeana i zatrzymać się zaraz za nim w miarę bezpiecznej odległości, załadować kuszę i tym razem Min się nie pierdzieli, tylko czas bić kryty - celuje w czaszkę i kark Jeana starając się oddać na tyle czysty strzał, na ile to możliwe z Belem przepychającym się z przeciwnikiem. Nie chciała trafić swojego towarzysza, ale musiała też jakoś ukatrupić typa, nim typ ukatrupi ich. Dalej pamięta jednak o słońcu, no ale co ona z nim zrobi? Mogła co najwyżej mieć przygotowane swoje cudaczne SR i włączyć je, kiedy tylko pojawi się niebezpieczeństwo przypieczenia no i jednocześnie stara się przy tym odlecieć na Vilacy na bezpieczną odległość.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3500-konto-minervy https://ftpm.forumpolish.com/t2593-skonczyly-sie-polowania-na-czarownice https://ftpm.forumpolish.com/t3772-minerva#73419
Pheam


Pheam


Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012

Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Sanya   Sanya - Page 10 EmptyWto Sty 17 2017, 16:40

Co tu się działo, to Fem już przestał ogarniać. Skąd ten wielki kot? Skąd te bełty? Nie miał jednak czasu, aby się nad tym zastanowić. Musiał działać szybko, a w tej chwili miał na sobie Gołębia i na dodatek nie miał w dłoni Onikiri. Miał za to jeszcze Raikiri oraz Poniedziałek... I tak nie miał jak się bronić przez Jeanem, więc podjął szybką decyzje - pora na walkę dwoma mieczami. Najpierw jednak musiał wydostać się spod Janusza.
-Wróciłem.-odpowiedział, chociaż dobrze wiedział, że wyszło to przez przypadek.-Nie mamy na to czasu.-dodał, kiedy ten go zaczął przytulać.-Wycofaj się, jesteś ranny.-dorzucił jeszcze Pheam i jeśli Janusz z niego wstał, Fem zrobił to samo i dobył Poniedziałku. Jeśli Jean spróbuje zaatakować ich w czasie, kiedy będą wstawać czy coś, wtedy Pheam złapie Gołębia i razem się z nim odturla na bok, lub jeśli Jean zaatakuje kiedy Janusz już wstanie, a on dalej będzie wstawał, będzie się próbował ratować unikiem lub przy pomocy teleportu. Kiedy już wstał, dobywa Poniedziałku, po czym odpala Veleno przy lewej dłoni i od razu wysyła kulę, celując w paszczę Jeana. Jeśli kula trafi i pojawi się dym, wtedy Pheam używa na nim Nebbi, aby pokryć głowę Jeana dymem, po czym aktywuje Difficile i utwardza dym w jego nozdrzach i gardle. To powinno utrudnić mu walkę. Kiedy już to zrobi, do lewej dłoni łapie Raikiri, po czym teleportuje się zza Jeana, tak aby znaleźć się blisko jego nóg, po czym uważając na to, aby nie zostać zmiażdżony przez jego cielsko, lub kopyto, atakuje dwoma mieczami na raz, silnymi cięciami od boków [jeden miecz atakuje do lewej, drugi od prawej], celując w jedno miejsce na nodze Jeana. Jeśli taki atak nie będzie możliwy, wtedy wykonuje dwa pchnięcia, celując w jego tułów. Jeśli zaś Jean wywali się po ataku Veleno, lub z innych powodów, wtedy Pheam teleportuje się tak, aby znaleźć się tuż przy jego głowie, po czym siecze go jak oszalały, celując głównie w oczy, lub jeśli się uda to stara się wyprowadzić dwa silne pchnięcia, celując w jego głowę. Jeśli zaś znajdzie się za jego plecami i uda mu się atak na nogę, ale zobaczy, że Jean się zachwiał i się wywali, wtedy teleportuje się stamtąd, aby nie zostać zmiażdżony i dopiero potem kontynuuje atak, doskakując do niego i tnąc go Poniedziałkiem i Raikiri, jeśli będzie to możliwe stara się atakować jego punkty witalne, lub takie miejsca jak nogi, lub dłonie aby jak najbardziej go osłabić. Jeśli Jean będzie szykował jakiś atak, Pheam będzie starał się go uniknąć, jeśli będzie to atak szerokiego rażenia, wtedy spróbuje schować się za kotem, jeśli będzie on jednostrony [czyli celowany do przodu tylko] wtedy Fem teleportuje się za niego i kontynuuje atak.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4715-pheam-darksworth
Adam Arclight


Adam Arclight


Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016

Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Sanya   Sanya - Page 10 EmptySro Sty 18 2017, 11:37

Walka trwała nadal, a wzmocnienie przeciwnika nie ustawało. Moje Dark Hole było już prawie załadowane, ale doskonale zdawałem sobie sprawę ze słabości mojego najpotężniejszego zaklęcia, które chociaż cechowało się olbrzymią prędkością i destruktywną siłą rażenia nie mogło być używane zbyt często. Kolejne jego użycie byłoby możliwe dopiero po upływie dłuższego czasu. Prawdopodobne było, że w momencie, gdy przeciwnik stałby się najbardziej podatny na obrażenia nie mógłbym go wykończyć. Musiałem oszczędzić to zaklęcie do momentu, gdy uzasadnionym będzie jego użycie, walenie na oślep nie miało sensu.

Teraz jednak ważniejszym było uniknięcie ataku ziemnego psa, którego atak był o tyle groźny, że praktycznie nie mogłem się poruszać. Nie myśląc długo od razu uniosłem się metr nad ziemię z pomocą mojego halloweenowego artefaktu w postaci peleryny. Nie mogłem się poruszać, ale jej działanie było lewitacją, która nie wymagała używania mięśni, liczyłem, że ta akcja będzie możliwa.

Pamiętałem jednak ciągle o kamieniu, który wcześniej zniknąłem. Sam za wiele się nie poruszyłem w tym czasie, Kasjan pewnie też więc mogłem liczyć, że w którymś momencie droga błotnego psa oraz miejsca, gdzie wcześniej znajdował się duży głaz przetną się. Liczyłem, że dobrze potrafiłem oszacować miejsce, gdzie wcześniej użyłem na nim swojego zaklęcia i gdzie ponownie miał się pojawić. W momencie, gdy pies znajdzie się pod tym miejscem dezaktywuję swoją zdolność licząc na to, że głaz spadnie robiąc z psa błoto.

Nie wszystko jednak mogło pójść po mojej myśli, prawdopodobnie coś zawsze się odpierdoli więc byłem przygotowany na każdą ewentualność. Byłem przekonany, że znikając głaz straci on również swoją siłę i pęd, który został mu nadany. Że po aktywacji jedyną siłą, która zadziała będzie grawitacja. Mogło jednak zdarzyć się, że po jego pojawieniu głaz będzie nadal pędził na mnie, a nie na ziemię. Wtedy natychmiastowo ponownie aktywuję zaklęcie sprawiając, żeby głaz ponownie zniknął. Wolałem poświęcić kolejną porcję magicznej mocy niż dodatkowo oberwać czymś takim. Byłem na to przygotowany wiec powinienem zdążyć wykonać tą akcję, aby nim nie oberwać.

Mogło się okazać, że głaz nie zadziała, a pies nadal będzie biegł w moją stroną z zamiarem rozerwania na strzępy. Liczyłem, że znajdowałem się w powietrzu, ale wysokość 1 metra mogła być do pokonania przez summona. W razie jego ataków staram się odlewitować. Jeśli będzie próbował mnie ugryźć lub zaatakować całym ciałem spróbuję przenieść się w bok używając mocy peleryny, jeśli spróbuje podrapać staram się odlewitować w tył. Jeśli nie uniosę się z ziemi będę liczył na to, że chociaż będę mógł sunąć po ziemi z magicznymi zdolnościami mojego przedmiotu.

Mogło się również zdarzyć, ze pojawią się inne, niezauważone do tej pory ataki przeciwników. Liczyłem, że moja żądza walki [lv.2] pomoże mi tutaj wyczuć je i odpowiednio szybko zareagować. W razie gdybym miał oberwać jakimś materialnym przedmiotem jak głaz lub pocisk kuszy znikam go swoim zaklęciem "Attempt to destroy metter" [ranga D]. W razie niemożliwości uniknięcia ataku w przypadku ataków podobnych do pchnięć, rąbań, prostych pięścią, młotów i haków staram się odlewitować w bok, a w przypadku cięć na odlew, cięć, sierpów i uderzeń na odlew może uda mi się odlewitować w tył.

Moje ofensywne zaklęcie z siłą przewyższającą rangę A było już prawie gotowe, ale nei chciałem przeznaczać je na wilka. Było ono zarezerwowane dla kamiennego wroga. Musiałem jednak zaatakować w dobrym momencie. Dlatego na razie nie używam go, trzymam w pogotowiu, a odpalę jeśli przeciwnik wróci do bardziej ludzkiej postaci, albo mobilność zostanie mu znacząco ograniczona. Zaklęcie miało dość spory zasięg działania oraz zadawało olbrzymie obrażenia, dlatego celowałbym tak, aby epicentrum wybuchu znajdowało się mniej więcej w środku ciężkości przeciwnika czyli w okolice splotu słonecznego.


Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4710-oltarz-arcligta#97979 https://ftpm.forumpolish.com/t4654-adam-arclight
Chain


Chain


Liczba postów : 470
Dołączył/a : 06/12/2014

Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Sanya   Sanya - Page 10 EmptySro Sty 18 2017, 12:10

Wszystko poszło nie tak jak chciała, Chain, czyli w sumie to samo co od dłuższych kilku chwil. Po raz drugi albo trzeci próbowała narzucić na Pheama swoje aury, ale cholera jasna, zawsze coś przeszkadzało... Jak nie dym, tak Jean... Teraz mimo wszystko, spróbowała ponownie wycastować swoje zaklęcia, pochlipując cicho z bólu w poparzonej ręce i starając się jej nie używać... W okolicy nie było wody, a i chyba nikt z obecnych nie miał czasu albo nawet możliwości jej ulżyć... Dlatego starała się jakoś trzymać, chociaż najchętniej usiadłaby na ziemi i się rozpłakała... Białowłosa jednak wiedziała, że rozgrywają się w tej chwili losy całej Sanyi..
Tym razem zważając na Jeana, starała się stanąć tak, by widzieć Pheam'a, ale nie być w zasięgu wzroku przeciwnika. Tym razem chciała spokojnie narzucić na swojego sojusznika wszystkie potrzebne aury.
-Aura Forza... Aura Velocita... Aura de Puissance...-
Oczywiście w tej właśnie kolejności, bo gdyby nie dała rady nałożyć wszystkich trzech Aur, to najważniejsza była Aura Siły, później Szybkości i dopiero na końcu Wytrzymałości... No i tym cholera razem, jeśli zobaczy coś co zagraża jej życiu i rzyci i akurat napieprza w jej stronę, przerywa castowanie, odbiega w inne miejsce i zaczyna od momentu w którym skończyła.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2512-szkatulka-chain#43318 https://ftpm.forumpolish.com/t2504-chain-crono https://ftpm.forumpolish.com/t2513-opisy-chain#43319
Dax


Dax


Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus

Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Sanya   Sanya - Page 10 EmptySro Sty 18 2017, 18:23

Ugh cholera jasna nie może się kompletnie ruszyć, teraz pytanie czy jest w stanie używać zaklęć... Dlatego też postanowi użyć sandbox (D), by spróbować kontrolować piasek jakikolwiek będzie dookoła niego, by spróbować się odciągnąć od Kasjana do czasu aż pomyśli dlaczego nie może się ruszać, tym bardziej, że ciężko będzie go uniknać jak jebaniec wstanie. Inaczej może być przypał tak konkretny. Jednak jeśli gówniak wstanie i będzie go blokował najwyżej jakąś ścianą z lodu (twór C) co by nie dostać wpie*dole gdy nie będzie mógł się ruszać.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t451-bank-mroza https://ftpm.forumpolish.com/t4702-daxy https://ftpm.forumpolish.com/t780-dax-i-jego-zmiany
Melody


Melody


Liczba postów : 296
Dołączył/a : 11/12/2016

Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Sanya   Sanya - Page 10 EmptyCzw Sty 19 2017, 08:01

No i dupa, jej umiejętności nie były jednak na tak wysokim poziomie jak sadziła. Jak mozna skręcić sobie kostkę na tak prostym, nieskomplikowanym uniku. Przecież to wstyd i hańba. Ta dumnie uniosła czoło, ból nie był jej straszny, wręcz przeciwnie. Był milusi, ale ona jeszcze musiała odrzucić to od siebie i wysilić się aby dobić Kozę. Palący teren zniknął, więc teraz może w spokoju używać czarów. Miała nowe zaklecie z sanktuarium, ale ono nie jest dokładne, toteż ograniczy się do wysłania 3x Igiełki (b). Będzie celowała standardowo w źrenice, oczy i szyje, bo zadać jak największe obrażenia przy użyciu tego krwiożerczego zaklęcia. Jeżeli jednak trafienie potwora w te punkty będzie zbyt trudne posłużą za bait. Zadba aby nikomu z "sojuszników" nie stała się krzywda.
Sama jednak będzie wyczulona na uniki, szczegolnie że pilnuje Red. Manewry będą wyglądały głownie jako staniecie na zdrowej nodze i przechylenia ciała. No chyba, że będą to duze pociski to po prostu skoki z zdrowej nogi ciągnąć za sobą Red bądź popychając pierwsza. Jak Jean sie bedzie zbliżał to albinoską będzie stopniowo się cofać.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3689-pieniazki-melody#71163 https://ftpm.forumpolish.com/t4751-melody-lanely https://ftpm.forumpolish.com/t3718-melody#72088
Goomoonryong


Goomoonryong


Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012

Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Sanya   Sanya - Page 10 EmptyPon Sty 23 2017, 22:08

MG

Pomyje
No właśnie, ledwo co dociera. Jednak do Hotaru zdecydowanie docierał obezwładniający ból, ogromny ból który targał całym jej ciałem. I nie było to przyjemne uczucie, o nie. Mimo to, choć było z nią źle, Hotaru dała radę użyć swoje zaklęcie. Na pewnie nie z pełną siłą, ale nawet to drobne leczenie, w dłuższym czasie mogło jej bardzo pomóc. A co u Samaela? Samael ruszył przed siebie, zmierzając w kierunku Kasjana. Wyminął błotnego psa dzięki swojej szybkości, a sam pies musiał ruszyć za nim w pościg. Drugą osobą która mierzyła się w tym czasie z czworonogiem, byl Adam. Wzbił się on w powietrze dzięki swojej pelerynie, co zdecydowanie było cwanym ruchem, ponieważ technicznie, nadal był sparaliżowany, a to że poruszał się za pomocą magii to już inna kwestia. Gdy pies znalazł się mniej więcej tam gdzie Adamowi zdawało się że był głaz, użył swojego zaklęcia. Głaz spadł, jednak czworonóg był szybszy niż spadający kamień i uwaliło mu tylko nogi. Te jednak szybko się odbudowały, nieco zmniejszając objętość psa, który kontynuując natarcie wybił się i wgryzł w prawą nogę Adama, mimo uniku. Tak też teraz Adam lewitował, mająć uczepionego prawej nogi błotnego psa. Ostre kawałki kamienia nieprzyjemnie wbijały się w noge, ale jako że kamienie do najostrzejszych nie należaly, a błoto samo w sobie nie zapewniało perfekcyjnej siły naporu, rany nie były tak groźne jak oczekiwał sam ranny. Tora próbował natomiast zbadać co go tak naprawdę unieruchamia. Niestety żaden z jego eksperymentów nie przyniósł efektów, tak więc tajemnica znajdowała się gdzieś indziej. Następnie w momencie kiedy Kasjan nieco się podniósł i zaatakował, z pomocą filaru Tora postanowił się oddalić. Niestety ale paraliż, uniemożliwiał w jakikolwiek sposób próbę utrzymania równowagi i tak naprawdę już po niecałych 2 metrach, Tora spadł upadając na twarz. Nad sobą miał filar, dookoła gruzy, nie wiedział co się dzieje i nie mógł się ruszać. Nie fajnie. A jak się miał Dax? No Dax miał inne przygody. Użył Sandboxa, co pokazało mu że może korzystać z magii, jednak i tak Kasjan zaatakował, wciąż pochylony machnął dłonią. I mimo że Dax postawił na jej drodze ścianę, ta trafiła go niczym natrętną muchę, wrzucając go w filar Tory, od którego się odbił upadając na ziemię. Pewnie by i nawet teraz umarł dobity, gdyby w twarz Kasjana nie uderzył Samael. Niestety uderzenie to wiele Kasjanowi nie zrobiło, natomiast Samael poczuł jak pękają kości w jego dłoni. Zaraz potem upadł pod Kasjanem, Daxa mając na prawo. Widział jak ręce towarzysza powoli zaczyna pokrywać kamień.

Brzoskwinka
Ogólnie dużo rzeczy działo się szybko. Najszybsza to jednak była Minerva oraz Chain. Tak więc kiedy druga dziewczyna rzucała swoje aury na nic nie spodziewającego się Pheama, Minerva okrążyła cel, wycelowała i... strzeliła. Strzeliła, a Bełt utknął głęboko w potylicy Jeana, który zdawał sobie robić z tego tyle, co nic. Ot jakaś upierdliwość utknęło mu w czaszce i mózgu, kto by się tym przejmował? Wyglądało na to że zabicie Kozy będzie dalekie od "Prostego". I owszem, Jean miał problemy. Na początku. A z każdą kolejną sekundą, Bel radził sobie coraz gorzej. Na szczęście, nie tylko on tam walczył, prawda? Chain rzuciła swoje zaklęcia i tak oto, Fem mógł przejść do akcji, nie zdając sobie sprawy z buffów, a tym bardziej z tego że jeden z nich dzięki kochanemu Sylkthowi poszedł się chędorzyć.No nie zdawał sobie, poza tym że trochę się świecił. Następnie gdy Fem wraz z Januszem wstali stworzyli zaklęcie potężne niczym Unison Raid! VELENO PTASIEGO GÓWNA. I tak w Jeana(I Bela w sumie) poleciało Veleno, wraz z ptasimi odchodami. I Jean oberwał i nawet powstał dym i nawet Fem zdążył odpalić swoje zaklęcia, ale potem zrobiło się bum i wszystko zapłonęło. Zrobiło się jeszcze więcej dymu i ciężko ocenić co dokładnie się stało(Poza tym że widać było niewielki filar z ognia który szybko zniknął). Tak czy inaczej nie było co gdybać i Fem nie czekając, rzucił się za przeciwnika. Za przeciwnika, który znalazł się niebezpiecznie blisko, to jednak nic i Fem ciął, zadając dwa głębokie nacięcia na lewym udzie przeciwnika. Krew pociekła bardzo obficie, ochlapując nawet maga dymu. Jean odwrócił się jednak szybciej niż Fem się spodziewał i uderzeniem pięści w twarz, posłał na ziemię. Chciał go złapać, jednak w tym momencie w jego oczy wbiły się czerwone igiełki. Jean ryknął w ściekle, machnął pięścią i cofnął się nieco do tyłu. Wtedy też przybyło wsparcie. Zamglenie zaś wzrosło. Ogólnie to nikt prócz Fema, Bela i Vulpeculi nie widział nic w tym dymie. Vulpecula była jednak szybsza od Cass i skoczyła wgryzając się w nogę Jeana i nawet odpalając swoje zaklęcie, jednak nie dość że zaklęcie nic mężczyźnie nie robiło, to na dodatek był szybszy niż Vul czy Irina się spodziewały. Pięść kozy zacisnęła się na pysku Wilka, a ten bezwładnie zawisnął, a potem puszczony upadł pod kopyta Kozie. Ta zaś zaczęła cofać się po swój miecz. Przez dym, wyprowadzenie akcji było dla Cass za trudne. Melody, Red, Chain i Fran, dostrzegli zaś przybycie trójki nowych pomocników.

//Jak to mniej więcej wygląda. Dym pokrywa ulice na długości niemal 20 metrów i całej jej szerokości. Gołomp stoi za Jeanem, ale go nie widzi. Fem leży przed i go widzi. Jean cofa się tyłem, więc wciąż jest przodem do Fema. Za Femem przy ścianach budynku są Cass i Irina, nie widząc jednak Jeana a Irina wie, że Vul zawiodła. Melody, Chain, Fran i trzej randomowi magowie, są poza dymem, prawie na jego skraju. Minerva jest wciąż w dymie, nie potrafi zlokalizować nikogo. Kula Jeana jest już bardzo spora i wszyscy czują duże ciepło. Bel toczy się po ziemi, na lewo od Jeana. Delikatnie go widzi.//

Stan postaci:

Inne takie:


Ostatnio zmieniony przez Goomoonryong dnia Sob Sty 28 2017, 14:08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t528-konto-hana https://ftpm.forumpolish.com/t329-goomoonryong https://ftpm.forumpolish.com/t921-gumisiowe-relacje#13545
Gołomp


Gołomp


Liczba postów : 43
Dołączył/a : 22/11/2016
Skąd : Gołomp

Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Sanya   Sanya - Page 10 EmptyWto Sty 24 2017, 11:54

Tak oto Gołomp znalazł się wśród dymu, po kolejnym heroicznym zrywie, ale tym razem nic nie widział. Bynajmniej nie widział wroga. Czyżby to oznaczało, że ten umarł? Zniknął? Wyparował? Gołomp nie wiedział. Miał jedną rękę, więc podrapał się nią po tyłku, a następnie z pełną premedytacją powąchał palce. To co poczuł nie wywołało w nim większych uczuć, jedynie wzruszył sobie ramieniem, ponieważ miał tylko jedno i zaczął się rozglądać, a ponieważ wzrok miał całkiem niezły, bo taki ptasi, to może coś by dostrzegł. Przede wszystkim chciał widły. A jeśli zamiast wideł dostrzegłby wroga, to wtem przypomniał sobie jeszcze o jednej tajnej broni.
- Na odmęty piasku, na baranią dupę, przyzywam cię turku, byś uratował mą... Skórę? - zaklęcie dość dziwne i słabo się rymowało, ale powinno przyzwać przed Gołompem Tureckiego Standa, któremu to Gołomp wskoczyłby na plecy, a następnie wydał nakaz szarży.
- Z barana go w mordę, dupę na ryj! - zapiałby bojowo, klepiąc turka po łbie, by ten ruszał. W razie gdyby coś miało go zranić, to zasłoniłby się Gołomp całościowo owym standem, gdyż ten wytrzymałość miał jednak trochę większą, aniżeli sam Gołomp.
Gdyby jednak Janusz niczego nie dostrzegał, w niczym by się nie orientował, nie ogarniałby, to dalej drapałby się po tyłku, wąchając co jakiś czas paluchy, by mieć pewność, że zapach pozostał niezmienny.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3655-ptasie-zeczy#70411 https://ftpm.forumpolish.com/t3601-golomp-z-glowa-golebia-i-cialem-czlowieka https://ftpm.forumpolish.com/t3657-inne-ptasie-zeczy#70413
Adam Arclight


Adam Arclight


Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016

Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Sanya   Sanya - Page 10 EmptyWto Sty 24 2017, 12:08

Okazało się, że psy posiadały również dziwną zdolność regeneracji przez co oberwałem w swoją stopę kamiennymi kłami, dobrze, że nie należały do najostrzejszych, ale pewnie i tak lepiej było nie mieć uczepionego psa niż go mieć. Moje najpotężniejsze zaklęcie ofensywne było już gotowe i zapewne mogłem pozbyć się nim tego dziwnego tworu, ale szybko oceniłem sytuację i domyśliłem się, że miałem właśnie przygotowane najsilniejsze zaklęcie ze wszystkich zebranych. Po osiągnięciu wybranego punktu niekoniecznie trafieniu w cel zadawało ono obrażenia rangi A+ równo rozłożone w kształcie kuli o promieniu 4 metrów prawie całkowicie zajmując olbrzymiego Kasjana. Zdawałem sobie sprawę, że jeśli chcemy pokonać naszego wroga będę musiał trafić tym zaklęciem i go wykończyć.

Zanim jednak przystąpiłem do ataku jak na Boga przystało musiałem przejąć szybko dowodzenie wśród zebranej gawiedzi, aby pokonać przeciwnika jednym strzałem. Wierzyłem, że to zaklęcie na pewno odniesie oczekiwany skutek nawet jeśli przeciwnik był niezwykle twardy. Jego wadą była mobilność, moje zaklęcie miało prędkość 20m/s liczyłem na to, że nie zdąży go uniknąć, ani zablokować.

Jeśli Duck i Towa ogarnęli, że moje zaklęcie jest już mrugam im porozumiewawczo o ile jest to możliwe jeszcze przy moim paraliży dając znak, że jestem gotowy. Z tego co pamiętam widzieli już siłę mojej kulki i doskonale będą zdawać sobie sprawę, że jeśli tym trafię to Kasjan będzie miał poważny problem. Liczyłem, że ogarną, że zajęcie go, aby nie zablokował uderzania oraz nie uniknął go będzie najlepszą rzeczą jaką teraz mogą zrobić, znacznie lepszą niż atakowanie.

Nie wiedziałem co wykombinują, ale musiałem zadziałać szybko, powoli byłem coraz bardziej sparaliżowany. Ignorując chwilowo wilka całą swoją uwagę skupiłem na odpowiednim wystrzeleniu swojego pocisku. Musiał trafić chociaż w trakcie lewitacji miałem niechcianego pasażera. Brałem pod uwagę, że może mnie jakoś szturchnąć w trakcie wystrzelenia pocisku, mimo to musiałem go wystrzelić minimalizując to ryzyko. Jeden strzał mógł odwrócić całkowicie wynik tej walki. Jeśli będę pewny, że pocisk trafi ruszy on z prędkością 20m/s prosto na wroga. Celem był mniej więcej brzuch przeciwnika, aby zaklęcie o średnicy 4 metrów objęło jak największą jego część razem z całą głową i fragmentem nóg. Obrażenia rangi A+ w całym obszarze działania. Mam nadzieję, że warto było je castować tyle czasu.

Gdyby przeciwnik próbował się bronić za pomocą jakiś przedmiotów jak głazy, walle itp. próbuje zniknąć je zaklęciem "Attempt to destroy metter" [ranga D], aby zaklęcie nie straciło na swojej ofensywnej sile.

Wiedziałem, że od tego ruchu będzie zależał rezultat walki, dlatego w jego użycie włożyłem wszystko co mogłem. Zaklęcie musiało trafić, inna broń niestety okazywała się nieskuteczna.

Jeżeli jednak użycie zaklęcia będzie z jakiś powodów niemożliwe to nie walę nim na oślep. Jeśli przeciwnik zniknie staram się go odnaleźć, jeśli będzie poza zasięgiem zaklęcia staram się dolecieć do mniejszej odległości, aby zaklęcie trafiło starając się zlekceważyć ból zadawany przez wilka. Jeśli coś innego uniemożliwi mi użycie zaklęcia staram się w łatwy sposób to obejść lub rezygnuję z użycia swojej mocy i zostawiam to na później.

Po wykonaniu wyżej wymienionych akcji krzyczę na cały głos.
- Patrzenie na wroga zamienia was w kamień - oznajmiłem szybko - Nie patrzcie idioci to nic wam więcej się nie stanie. Musimy pokonać go z pomocą słuchu i innych zmysłów. Niech jedna osoba patrzy na Kasjana i instruuje resztę co mają zrobić.
Po tych słowach zamykam oczy sprawdzając czy paraliż się cofnie, czy będzie on już trwały. Korzystam ze swojego wzmocnionego słuchu [kocie uszy lv.0.5].

Słucham i staram się wypełniać polecenia jeśli ktoś nas pokieruje. Jeśli usłyszę lub wyczuję zmysłem walki [lv.2] nadchodzący atak staram się szybko przelewitować w bok lub do tyłu, aby go uniknąć. W przypadku ataków typu pchnięcia, ciosy proste, haki, młoty, rąbnięcia, pociski lewituję w bok, na ciosy sierpowe, uderzenia na odlew, cięcia oraz cięcia na odlew odlatuję w tył.Jeśli odzyskam tylko jakąś władzę w poruszaniu się staram się zrzucić psa z pomocą rąk i nóg uważając jednak, aby jego zęby nie poharatały mi przy tym bardziej nogi. W razie konieczności przedłużam swoja lewitacje opłacając to swoją magiczna mocą. Ale to dopiero za chwilę.

Zaraz po moich słowach staram się również odlecieć nieco od Kasjana wycofać się nieco, aby uciec z jego zasięgów ataków. Musiałem poczekać na możliwość załadowania kolejnych zaklęć ofensywnych i najlepiej było zrobić to z odległości.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4710-oltarz-arcligta#97979 https://ftpm.forumpolish.com/t4654-adam-arclight
Sponsored content





Sanya - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: Sanya   Sanya - Page 10 Empty

Powrót do góry Go down
 
Sanya
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 11Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Inne tereny :: Pozostałe kraje :: Ca=Elum
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.