I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Otoczony lasem krater. Miejsce w które kilkaset lat temu uderzył meteoryt. Mimo że miejsce zderzenia porósł las, w samym kraterze nic nie rośnie. Tak jak i również nie zbiera się tam woda. Krater ma 700 metrów średnicy a w najgłębszym miejscu, 30m głębokości. Miejsce to mimo że znane, nie jest szczególnie często odwiedzane. Mówi się że magia nie działa tutaj jak powinna. Na dodatek miejsce to znajduje się głęboko w lesie, zdala od ludzkich siedzib.
FT i przyjaciele
Grupka z FT oraz kilku starych i nowych znajomych którzy skontaktowali się z gildią, spotkali się w lesie, niedaleko Salamanci. Z tego co również wiedzieli, niedaleko nich znajdowała się grupa z Lamii, do której jeśli chcieli, mogli z łatwością dołączyć. Grupa z policji, znajdowała się daleko, podchodząc do Salamanci z zupełnie innej strony. Do celu brakował im kilometr-dwa drogi przez las. Mogło być niebezpiecznie, mogło być spokojnie, zależy od tego, czy zaproszenie było pułapką.
stan postaci:
Fem: Winter: Tora: Saulo: Hotaru: Randia: Samael:
Zakładniczki
Anka otworzyła oczy, by dostrzec biel. Otaczała ją ze wszystkich stron. Pomieszczenie w którym się znajdowała, zdawało się być zbudowane z kwadratowych bloków lacrymy, rozłożonych bardzo nierównomiernie, przez co nie dało się określić kształtu pomieszczenia w którym jest. Lacrymy były białe i świeciły jasnym światłem, rozświetlając pomieszczenie w którym się znalazła. Obok dostrzegła śpiącą Grace i jeszcze jedną, rudowłosą. Na jednym z kwadratowych bloków przed nią, siedziała zakapturzona postać w płaszczu. Wyglądała na całkiem wysoką, nie dało się też za bardzo ocenić, jak wygląda pod płaszczem.
stan postaci:
Anka:
Ayumu:
Chłopak był jedynym przedstawicielem swojej gildii, tutaj. Na dodatek przybył nieco szybciej niż reszta, no i zdecydował się podejść do Salamanci z jeszcze innej strony. Także już przedzierał się przez las i miał nieznaczną przewagę nad resztą. Dlaczego chłopakowi tak zależało by dostać się tam jako pierwszemu? Chodziła mu po głowie sława za wysolowanie wszystkich przeciwników? A może miał inne, nieco bardziej ukryte motywy?
stan postaci:
Ayumu:
Policja i najemnicy:
Grupa policyjna mogła podziwiać naprawdę fantastyczny skład. Może nie wysłano na zadanie świętego maga, ani żadnego z kapitanów, ale wyznaczono do tego zadania aż TRZECH magów z grupy czerwono-pomarańczowej. Sora mógł się szczycić faktem, że jednym z nich był jego brat. Pozostała dwójka, nie wyglądała jednak szczególnie uspokajająco. Czarnowłosy chłopak z poparzoną połowa twarzy, ubrany w skórzane ubrania, oraz zielonowłosa dziewczyna żująca gumę, z czerwoną kosą opartą o ramię. Prócz tego wysłano z nimi jeszcze jednego członka biało-niebieskiego oddziału. Miała krótkie kasztanowe włosy i biały beret na głowie. Była nieuzbrojona.-Świetnie. Banda dzieciaków i pies-Powiedział poparzony chłopak, patrząc z pogardą na Puszka.-Hej, Hoshino, nie sądzisz że to zadanie jest dla ciebie za trudne? Może powinniśmy oddać mundur twojemu kundlowi a ciebie odesłać na zmywak do jakiegoś komisariatu?-Zaczepił też Kiirobarę.-Daj spokój Senpai, jesteśmy tu żeby wykonać to zadanie. Jeśli chcesz się szturchać z Kii, zrób to kiedy skończymy-Powiedziała zielonowłosa, robiąc z gumy balon.-Pytał cię ktoś o zdanie suko?-Powiedział unosząc się lekko, również i kosa na ramieniu dziewczyny zadrżała niespokojnie. To był zapewne jeden z powodów, dla których nie wysyłało się więcej jak jednego czerwono-pomarańczowego na misję.-Hej, hej, emocje, emocje, wiem, ale skierujcie gniew tam-Uspokoiła ich funkcjonariuszka oddziału medycznego, wskazując na miejsce, gdzie znajdować się miał ich cel.-Ahem-Odkaszlnęła, patrząc na najemników w postaci Puszka, Seia i Keia-Nazywam się Rico. To są funkcjonariusze Kiirobara, Hazel i Eleonora-Wskazała policjantów przedstawiając ich i wykazując się wiedzą. Sora nie kojarzył nikogo, jednak zarówno imię Hazel jak i Eleonora, ruszyło pewne trybiki. Musiał już o nich na posterunku słyszeć. Kiirobara mógł znać oboje, choć ledwo, ledwo. Na pewno mijali się na jakichś spotkaniach.
stan postaci:
Kiirobara: Puszek: Kei: Sora: Seishuu:
Lamia i przyjaciele:
Tylko trójka magów wybrała się uratować Ankę i Grejs. Lindow i Aran byli z gildii, ale dołączył do nich również były członek gildii Pace. Niedaleko od nich, była grupa FT, do której jeśli chcieli, mogli dołączyć by zwiększyć swoje szanse. Pozostał im jeszcze jakiś kilomentr-dwa drogi przez las, nim dotrą do krateru, gdzie mieli spotkać się z porywaczami. Droga mogła być jednak pułapka, należało więc zachować chociaż minimum ostrożności.
stan postaci:
Lindow: Pace: Aran:
Ostatnio zmieniony przez Goomoonryong dnia Pią Kwi 13 2018, 15:46, w całości zmieniany 1 raz
Kiirobara
Liczba postów : 553
Dołączył/a : 07/06/2015
Temat: Re: Salamanca Czw Kwi 12 2018, 22:26
Wielka akcja, wielkie wydarzenie, wielkie możliwości. Czyż to nie idealna okazja, by pokazać swoje zdolności? Aby wreszcie zasłużyć sobie na tak długo oczekiwany awans?! Być może... Powoli zaczynam tracić nadzieję, że kiedykolwiek go otrzymam... Cóż więc tu robię? Ano wolę być tutaj, niż słuchać potem narzekania, że mnie tu nie było. I jaki to jestem leniwy nierób i przynoszę hańbę całemu posterunkowi... Rudemu to zawsze wiatr w oczy i to taki, który zgarnie po drodze sporo piachu, śmieci i kłód, co by je rzucić pod nogi, żeby się o nie potknąć, z deszczu pod rynnę, która okazuje się spływem kanalizacyjnym... Dlatego mniejsza o awans, ponieważ jet to okazja, by uczynić świat lepszym, bezpieczniejszym, pozbawiając go kolejnej grupy przestępczej, jaką są Greedersi, lub też utrudnić im działania. Tylko kto do cholery wpadł na trop, że mogą mieć w takim miejscu siedzibę? Przecież to cuchnie wysokim stężenie promieniowania, mutantami i innymi dziwactwami! Już jeden zdążył obrosnąć futrem... Poza tym daleko ten punkt zbiorowiska... Trzeba będzie dużo chodzić... I to jeszcze w takim beznadziejnym składzie... - Trzymaj się z tyłu, nie wychylaj się i znajdź sobie jakieś bezpieczne miejsce - rzucam krótko do Sory, widząc, że znowu zachciało mu się narażać życie. Odkąd przygarnął tego sierściucha nic, tylko szuka okazji do niebezpieczeństw... Ale to jego decyzja... Mnie i tak nie słucha... Nie mam sił i ochoty się tym bez potrzeby przejmować... - Rawrrr! - warczy wściekle Qilin na policjanta z poparzoną gębą. Ja zaś nie mam siły na to, żeby dawać się prowokować, lecz zostawiać taką bezczelną wypowiedź bez odpowiedzi, no po prostu nie wypada... - Bardzo śmieszne. Widzisz tamto drzewo? Wespnij się na nie i weź sobie tam na górze zdechnij - oznajmiam krótko. Następnie spoglądam na Rico, która chyba właśnie chyba postanowiła objąć dowodzenie nad zespołem... Świetnie... I to pewnie jej przypadną wszelkie zaszczyty, a strzępy, które mogłyby przypaść na mnie, znowu trafią się Qilinowi... Co za okrucieństwo... Co za perfidny brak sprawiedliwości...
Puszek
Liczba postów : 744
Dołączył/a : 10/03/2017
Temat: Re: Salamanca Pią Kwi 13 2018, 09:40
Pomimo tego, że Puszek nie miał na pieńku z prawem, w sumie nie pamiętał, aby popełnił jakieś przestępstwo to czuł się dość nieswojo w towarzystwie funkcjonariuszy policji, jakby byli jego wrogami. Trochę włos jeżył na ciele, może futro w jakiś sposób naelektryzowało mu się, dość nieprzyjemne uczucie. Celem misji było zdobycie bazy organizacji przestępczej jaką byli Greedersi, Puszek coś tam o nich słyszał. Podobno swojego czasu znajdowało się ogłoszenie w gildiach najemniczych zrzeszających ich, a największą siłą organizacji była anonimowość ich członków. Ich cel jednak nie do końca był znany demonowi Nery. Miejscem, gdzie mieli zmierzyć się z wrogą organizacją była okolica Salamanci, a dokładniej nietypowy krater, który podobno był miejscem upadku meteorytu. Wokół rósł las, co bardzo sprzyjało ich akcji, ale dość niepokojąca informacją były plotki o tym, że magia nie działała tutaj do końca tak jak należało. Nie wiedział na czym dokładnie może to polegać, ale na szczęście miał dostęp w swoim umyśle do kogoś, kto o gwiazdach, meteorytach i kosmosie wiedział zdecydowanie więcej od niego, w końcu była jedną z nich. "Dzień dobry Nera. Wiesz może coś, o meteorycie, który upadł w Salamanca, podobno magia nie działa tak jak powinna, sam krater też nie jest porośnięty żadną roślinnością, chociaż wokół rośnie las" Pytanie to zostało zadane dzięki telepatycznej więzi, która łączyła go ze swoim stwórcą, liczył na to, że jeśli posiadała jakąś informację to mogła mu jej udzielić, wydawało się, że w jakimś stopniu była to jej broszka, chociaż na wsparcie w walce z Greedersami raczej nie mógł specjalnie liczyć.
Potem rozpoczęły się kłótnie między policjantami, którzy widocznie niespecjalnie się tolerowali, nie oznaczało to jednak, że nie będą umieli współpracować. Z tego, co widział Puszek większość z nich należała do jednego oddziału więc powinni być w miarę zgrani ze sobą. Oczywiście praktyka mogła być zupełnie inna. Mimo nazwaniem go psem czy tam kundlem Demon Nery nie dał się sprowokować w swoim życiu słyszał już zdecydowanie większe słowa obrazy niż te. Wydawały się one stosunkowo łagodne i nie poparte były żadnymi agresywnymi akcjami. - Nazywam się Puszek. Jestem zwykłym najemnikiem - przedstawił się godnie z prawdą - Wybaczcie, że pytam, ale nie daje mi to spokoju. Nie chcę nikogo podejrzewać, ale jedną z największych sił Greedersów jest jak przypuszczam ich anonimowość. Z skąd pewność, że w naszej grupie nie ma nikogo należącego do tej organizacji nie będzie próbował pokrzyżować nam planów? Da się to jakoś sprawdzić? Kim w ogóle dokładnie jest ta grupa przestępcza, czym się zajmuje czy policja ma jakieś informacje o nich? I na koniec, jaki mamy plan działania, na co musimy szczególnie uważać? Wiadomo jak liczny jest nasz wróg? Takie właśnie pytania miał Puszek przed rozpoczęciem zadania. Misja nie wydawała się łatwa, teren nie był znany magom, a przedstawiciele Greedersów mogli go doskonale wykorzystać szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że działanie magii na tym obszarze zgodnie z plotkami było bardzo wątpliwe. Być może chociaż w liczebności mieli przewagę, bo w walce mogło się okazać, że znajomość terenu oraz zasad działania magii może być wykorzystana na spory plus dla przedstawicieli Greedersów Puszek zdawał sobie w pełni sprawę z tego. Poza tym demon Zerefa ciągle miał obawę przed tym, że cała ta misja może być pułapką tej organizacji przestępczej, był pewien, że jeśli sytuacja zrobi się niebezpieczna weźmie nogi za pas próbując uciec. Zdobywając jednak informacje na zadane pytania szansa przeżycia najemników znacznie wzrastała.
Czekając na objaśnienie planu działania Puszek oczywiście obserwuje otoczenie, uważa na to, aby nie zostać zaatakowany mając stosunkowo dobrze wyostrzony zmysł walki [lv.1]. W razie konieczności zablokuje uderzenie swoimi niezniszczalnymi prawie rękawicami z wykorzystaniem umiejętności sztuk walki [lv.3] lub, gdyby taki ruch był mało efektowny spróbuje odskoczyć w bok wykorzystując swoje giętkie ciało [skrytobójca lv.1]. Nie ufał tylko wrogom z zewnątrz wiedząc, że Greedersi mogą być ukryci w oddziale uważał również na potencjalnych sojuszników. Nie zamierzał im ufać, a nie było to trudne, gdyż czuł swojego rodzaju niepewność w stosunku do policji nawet bez tego.
Będąc w okolicach krateru oraz w lesie nieopodal niego poza wrogami fajnie jakby udało się Puszkowi wypatrzeć jakieś rzadkie rośliny, minerały lub inne materiały, które mogły mieć jakąś wartość, albo użyteczność. Ostatnio nauczył się rozróżniać te wartościowe od zwykłego szmelcu [alchemik lv.2], a blisko takiego krateru, który ograniczał działanie magii według plotek bardzo możliwe było istnienie cennych surowców, które nie były tak popularne na kontynencie, które mogły być użyteczne, a tym samym sprzedane za odpowiednio wysoką sumę w sklepie. Warto było znaleźć takie i wziąć jako fant.
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Salamanca Pią Kwi 13 2018, 15:40
Tak, Ayumu pojawił się w tym miejscu tak szybko jak tylko mógł. Gdy tylko dowiedział się o miejscu, w które miał się udać, praktycznie momentalnie i bez zastanowienia ruszył do celu, wiedząc że za niedługo i inni mogą pójść tym samym śladem. Zależało mu na szybkości, zależało mu na natychmiastowym działaniu, dlatego odpuścił sobie większość możliwych do poczynienia przygotowań. Ubrany w standardowe ciuchy, nie mając przy sobie zbyt wiele niż przed podróżą, pojawił się w tym miejscu i miał tylko nadzieję, że jego przeprawa przez las i natychmiastowa decyzja pozwolą mu na wyprzedzenie reszty z możliwych składów, które zapewne wybrały się w tym samym kierunku. Dopiero teraz uświadomił sobie jak dobrą decyzję podjął w trakcie Igrzysk w kontekście swojego przebrania i jak dobre było samo przebranie. Po raz kolejny natomiast zrozumiał, jak wiele rzeczy w tym świecie ma na siebie wzajemnie wpływ i jak wiele następstw potencjalnie nieprzemyślanych (z innego punktu widzenia) czynów, może wpłynąć na posiadane możliwości i opcje, które się w przyszłości miało zyskać.
Gnał teraz ile sił w nogach i na ile pozwalał mu teren, który zastał, w kierunku w którym jak mu zostało przekazane, miał znaleźć członków ugrupowania, które w tym momencie było na ustach prawie wszystkich. Wiedział czego od nich chciał, wiedział też co dla nich miał. Ostatecznie wszystko polegało na odpowiednim wykorzystaniu kart, które już posiadał. Kanzaki nie byłby jednak sobą, gdyby nie założył też najgorszego z możliwych rezultatów i dlatego wiedział, a przynajmniej miał zarys, tego co robić, gdyby wszystko poszło nie tak.
Póki co jednak - wędrówka i żwawy krok były jego jedynymi towarzyszami.
Winter
Liczba postów : 539
Dołączył/a : 19/11/2016
Temat: Re: Salamanca Sob Kwi 14 2018, 19:34
Białowłosy rozglądał się po okolicy, siedząc sobie na jakimś randomowym większym kamyku i przyglądając się poczynaniom jego towarzyszy z gildii. I nie tylko, bo osoby nie należące do Fairy Tail także się do nich przyłączył. Nie rozmyślał zbytnio nad tym. Cieszył go jednak fakt, że tym razem pojawił się silniejszy skład niż pod gildią. Nie żeby miał coś przeciwko innym członkom. To były po prostu czyste fakty, że taki Tora i Samael, czy nawet Pheam byli silniejsi od sporej ilości członków. Kiedy oni zaliczyli się do tych silniejszych, taki Winter, Aisaka i Corinne należeli do tych niskich średniaków. Tak bynajmniej uważał białowłosy. No, i rzecz jasna tym razem było ich więcej, co też dodawało powera. Nie zapominał on jednak, że jest to siedziba wroga. Pewnie spotkają więcej takich dziwadeł, jakie widzieli pod gildią Fairy Tail. Chłopak miał tylko nadzieję że wszyscy wyjdą z tej akcji cało. - Musimy ją uratować. - powiedział cicho, chociaż jeżeli ktoś stał lub siedział obok niego z pewnością usłyszał. Młodszy mag energii dalej się obwiniał za to co stało się pod gildią. Nie udało mu się obronić kolejnej osoby, i to go dręczyło. Zamierzał jednak odpokutować wydostając Corinne z rąk wroga. Chociażby by po to, by na sercu lżej było. Ostatecznie nastolatek przerwał te rozmyślanie i rozglądał się po ich grupce. Najcieplej kojarzyli mu się Tora i Hotaru. Głównie dlatego, że mężczyzna też był magiem energii. A z dziewczyną po prostu był dwa razy na misji. To nie tak, że na reszcie mu nie zależało. Po prostu... mniej, ale nadal mocno. Ostatecznie postanowił spędzić ten czas upewniając się, że jego metalowa ręka jest w pełni sprawna. Winter był pewien że ludzie mieli lepsze zajęcie niż gadanie do niego, to nawet nie zaczepiał nikogo nie chcąc się narzucać. I kątem oka obserwował swój nowo nabyty sztylet, czując od niego dziwną moc.
Kei
Liczba postów : 431
Dołączył/a : 16/05/2017
Temat: Re: Salamanca Nie Kwi 15 2018, 15:06
Młody czarodziej przyglądał się sytuacji, która właśnie się przed nim rozgrywała. Słysząc jak jeden z funkcjonariuszy obraża innych, mały mag ognia troszkę się zirytował i zezłościł na niego. Do głowy przychodziły mu teraz tylko same złe wypowiedzi, które chciał przedstawić w kierunku owego pana. Większość z nich kierowała się w kierunku jego szpetnej twarzy. W głowie Ivashkova znalazło się nawet pytanie czy by tak nie naprawić owej twarzy i nie przypalić dla równowagi drugiej połowy. Mimo wszystko wstrzymał się. Znał tutaj tylko dwie osoby zatem wolał posiedzieć względnie cicho. Ostatecznie jednak wymsknął się krótki komentarz. - Ale jest pan ble. Rzucił w kierunku tego, który użył słowa "suka", który dla Keia był określeniem po prostu płci psa, niczym więcej. A porównanie kobiety do psa było bardzo brzydkie. - Ja jestem Kei Ivashkov, mag najemnik. Przedstawił się wreszcie na koniec spoglądając w kierunku Qilina i Kiirobary, którym to pomachał ręką w geście przywitania. Koniec końców znali się. Resztę czasu był raczej cicho i słuchał innych. Gdyby grupa wyruszyła dalej to on również ruszył.
Aran
Liczba postów : 84
Dołączył/a : 20/05/2017
Temat: Re: Salamanca Nie Kwi 15 2018, 18:18
-Zbliżamy się.-Aran odezwał się do dwójki towarzyszy. Nikt nie spodziewałby się, że to właśnie białowłosy, a nie na przykład Matt, któremu jako mistrzowi gildii najbardziej powinno zależeć na bezpiecznym powrocie, pojawił się w okolicach krateru jako jeden z niewielu Lamijczyków. Prawda była taka, że Aran miał ważniejszy cel, którym zdecydowanie nie było ocalenie dwóch biednych dziewczynek z rąk paskudnych oprawców. Jeżeli trójce Lamijczyków uda się uratować choć jedną z nich, będzie dobrze. Białowłosy miał tutaj inny cel. Piątka i Szóstka. Ta dwójka była głównym i najważniejszym powodem, dla którego Aran się tu zjawił. Miał z nimi porachunki do wyrównania Nie znał pozostałej dwójki, choć Lindowa kojarzył z widzenia. -Spóźnialski i Ten Drugi.-w myślach na szybko nadał im pseudonimy. Aran nie zdążył nawet zapytać Lindowa o imię. Ostatnio widział go rozmawiającego z Mattem przed gildią. -Jestem Aran.-przedstawił się. Skoro on nie kojarzył ani Lindowa, ani Pace'a, niemożliwe, by oni kojarzyli jego. Do krateru zostało jeszcze trochę, więc Aran szedł uważnie. Nie chciał i nie zamierzał odpaść jeszcze nim cała zabawa się zaczęła.
Seishuu
Liczba postów : 160
Dołączył/a : 04/01/2016
Temat: Re: Salamanca Pon Kwi 16 2018, 10:32
Blondas zgłosił się do misji ratunkowej jako najemnik kiedy tylko o niej usłyszał. Wiadomo, dzięki temu można było zarobić trochę grosza, ale nie tylko. Kiedyś miał okazję uczestniczyć w pewnych wydarzeniach przez co okrzyknięto go bohaterem. To całkiem fajne uczucie kiedy dostanie się taką łatkę i szczerze mówiąc liczył na powtórkę tutaj. Miał jednak jeszcze jeden motyw, przez który dołączył do grupy policji magicznej - być może, jeśli się wykaże to któryś z oddziałów zaproponuje mu prace? Gdyby udało mu się wstąpić do Policji zyskałby stałe źródło dochodów i nie musiałby tłuc się po całym Fiore (albo i jeszcze dalej) w poszukiwaniu pracy? Ta możliwość była chyba najważniejszym powodem dla którego Seishuu się tu znalazł. Na miejscu jednak jego wspaniały pomysł nie wydawał się już taki przedni. Głównie za sprawą jednego z funkcjonariuszy. Nie tak wyobrażał sobie wspólnie działania policji i zaczął zastanawiać się czy nie odpuścić sobie prób dołączenia do organizacji. Zanim jeszcze wyruszyli z miejsca zbiórki zaczęły się zgrzyty, które nie wróżyły nic dobrego. Trzeba przyznać, że wcale nie uśmiechało mu się mieć za towarzyszy ludzi skaczących sobie do gardeł, zarówno w przyszłości jak przede wszystkim w chwili obecnej. Naprawdę przez moment wydawało się, że policjanci się na siebie rzucą co blondas obserwował z nieskrywanym niepokojem. Na szczęście skończyło się na ostrej wymianie zdań, przynajmniej na razie. - Seishuu Runagiya, mag ognia. - powiedział się kiedy jedna z funkcjonariuszek przedstawiła swoich towarzyszy, a i najemnicy kolejno podawali swoje imiona. Uznał, ze wyjawienie jaką magią się posługuje mogło być dobrym pomysłem. Zanim wyruszą chciał jednak poruszyć jeszcze jedną kwestię. - A propo magii. Słyszałem plotki, że w okolicach krateru nie działa ona jak powinna. Wiadomo coś o tym pani Rico? - zwrócił się do dziewczyny, którą osobiście najchętniej widziałby jako lidera tej grupy.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Salamanca Pon Kwi 16 2018, 20:15
Darksworth zapalił papierosa i zapytał sam siebie, co on tu do jasnej cholery odbiło? Wypuścił dym przez usta i cicho westchnął. Gdy dowiedział się o ataku Greedersów na Fairy Tail, poczuł się dość dziwnie. Z jednej strony, jego nie zbyt obchodziło go, co działo się w gildii i nie utrzymywał kontaktu z nikim z danych czasów, ale... Cały czas zdawało mu się, że ma wobec nich pewien dług, którego nie udało mu się jeszcze spłacić. W dodatku, pojawiła mu się w głowie pewna myśl... A co jeśli to Hotaru została porwana? Dlatego udał się do gildii i zgłosił swoją chęć do pomocy w walce z Greedersami. Problem w tym, że kiedy teraz patrzył na twarze Wróżek, czuł się naprawdę nieswojo i nie na miejscu. Wraz z Red trzymał się z tyłu, aby nie rzucać się zbytnio w oczy. Ucieszył się jednak na widok kilku osób. Zaskoczył go widok Randii, bo z tego co pamiętał i z tego co słyszał, dziewczyna zniknęła na jakiś czas i nie było wiadomo co się z nią działo. A szkoda, bo kiedyś była jego znajomą. Czy dobra, to trudno było mu stwierdzić. Spojrzał na Hotaru i potężnie się zaciągnął. Widok tej dziewczyny był dla niego jednocześnie ogromnym stresem, jak i ukojeniem. Cieszył się, że była cała i zdrowa, ale... nie mieli okazji porozmawiać, kiedy ostatnim razem ją widział. Wszystko przez cholernego Zakonnika i Janusza, który użył swojego zaklęcia i zabrał ich z powrotem do portu. Co prawda mógłby z nią teraz porozmawiać, ale jakoś... nie chciał. Za dużo ludzi go obserwowało. W dodatku wydawało mu się, że w ogóle mu nie ufali. Westchnął. Żałował, że nie ma tu z nimi Daxa.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Salamanca Wto Kwi 17 2018, 01:01
Białowłosy był zły, co zapewne było widać na jego twarzy przez tych którzy go lepiej znali oraz przez trzymany w ustach papieros, którego widok zapewne może parę osób zaskoczyć. Zły był na jedną konkretną osobę. Na siebie. Był Mistrzem, jego jednym z najważniejszych obowiązków jest pomoc i ochrona pozostałych Wróżek. A to właśnie mu się nie udało, gildia nad którą stanowił pieczę, został zaatakowana podczas jego nieobecności, na dodatek doszło do porwania. Ktoś mógłby powiedzieć, że go nie było, że nikt nie jest w stanie wszystkiego przewidzieć, że bardzo krótko obecnie zajmuje to stanowisko. Samowi takie mówienie nie pomagały, czuł się w pewnym sensie winnym za do co się stało. Niektórzy palą z powodu nałogu, inni dla przyjemności, mag błyskawic natomiast najczęściej to robił z dwóch powodów, aby się uspokoić oraz pomyśleć, w czym to mu pomagało. A potrzebował tego, ponieważ pakowali się do miejsca, w którym dosłownie mogą natknąć się na wszystko, a każdy niewłaściwy krok czy ruch może dla kogoś z nich źle się skończyć. Miejsca, gdzie magia nie działa tak ja nie powinna, oddalonego od ludzkich siedlisk, wręcz idealny punkt na kryjówkę. Kryjówkę z której w niedalekiej przyszłości nie zostanie nic. Czarodziej stał na przedzie tej grupy, obecnie plecami do nich, oparty o jedno z wielu znajdujących się tutaj drzew, wzrok miał skierowany w stronę miejsca w które niedługo mieli się udać. Nic nie mówił, starał się zebrać myśli, po spaleniu jednego papierosa w jego ustach od razu pojawił się następny. W jego głowie pojawiły się wspomnienia dnia, kiedy dostał informacje od policji magicznej o planowanej kontrofensywie oraz miejscu ich siedziby. Gdy tego się dowiedział, przez chwilę był samemu gotów ruszyć tam od razu, jednak dosyć szybko porzucił ten pomysł. Jego pojedyncza próba mogła by zostać przerwana już na samym początku. Dlatego też jako Mistrz Fairy Tail postanowił skorzystać z zaproszenia na wspólną akcję, oraz spróbować także samemu zebrać dodatkowe siły w swojej gildii. I jak się okazało odzew był, nikomu udziału nie zabraniał, nawet raz został porządnie zaskoczony przez jednego osobnika. Pheam. Kiedyś jeden z członków grupy często siejącej zamęt i zniszczenie w miejscach gdzie się tylko pojawiają. Gdy pojawił się wtedy w budynku gildii, chciał z nim jeszcze spróbować porozmawiać na inne tematy, lecz zdążył uznać, że to nie jest odpowiednia chwila. Osobiście nie miał nic przeciwko jego pomocy, gdy jeszcze na swoim ciele znany symbol, był znany jako silna osobistość, teraz zapewne jeszcze więcej potrafił, co może być bardzo przydatne. Pytanie było tylko, jak się będzie czuł, jak będzie szła ta współpraca z pozostałą częścią tej grupy, dlatego też co jakiś czas tak tylko dla ciekawości sprawdzał co on w danej chwili robił. Tak samo było tym razem, między wypuszczeniem kolejnego dymu, a ponownym zaciągnięciem się, Białowłosy obrócił swoją głowę w bok, aby kantem oka zobaczyć co obecnie szermierz robi. Widział, że trzyma się z tyłu, akurat temu nie był zaskoczony, następnie przez chwilę przyjrzał się każdej znajdującej się tutaj osobie. Niektórzy członkowie FT mogą krytykować decyzję Samaela na pozwolenie dołączenia do nich tego osobnika. Był, a raczej starał się być przygotowany na takie reakcję, był przecież Mistrzem, który powinien słuchać tego co mają do powiedzenia Wróżki. Nawet jeśli wypowiedziane przez nich słowa mogą zaboleć lub sprawić spore zamieszanie w głowie maga błyskawic. Wzrok czarodzieja zatrzymał się nieco dłużej na znajdującej się tutaj kolejnej osobie spoza gildii, a która jak się dowiedział brała udział w tym co działo się przed ich siedzibą w Magnolii. Był mu za to wdzięczny oraz za to, że postanowił do nich tutaj dołączyć. Skoro tamto przetrwał, musiał przynajmniej co nieco potrafić, chociaż ciągle po za tą jego jednorazową akcją nic więcej do tej pory na jego temat się nie dowiedział. Dlatego też warto będzie mieć go na wszelki wypadek na oku, nie żeby go obecnie podejrzewać o coś złego, o tak po prostu, dla bezpieczeństwa. Może będzie miał jakąś możliwość rozmowy z nim, chociaż podczas wykonania takiego zadania może to być nie łatwe. Randia była kolejną osobą w tym gronie, na którą Białowłosy patrzył nieco dłużej niż na pozostałych. Zastanawiał się, dlaczego podjęła taką decyzję, skoro jak sam wiedział dobrze, dziewczyna ma inne, własne problemy i własne sprawy do załatwienia. Takie o których wiele obecnie nie może powiedzieć, Samowi co nieco powiedziała i to obecnie mu wystarczało. Jednak i przeciwko jej udziału w tej akcji nie miał nic, chciała pomóc do dobrze, może pomimo swej pewnej niekrótkiej obecności, spowodowanej z pewnym konkretnych powodów stara się mieć kontakt z pozostałymi. Czy tak było do końca, tego nie wiedział, mógł jedynie zgadywać albo jeśli będzie na to możliwość, porozmawiać z nią na ten temat przez dłuższy czas na osobności. Gdy skończył przyglądać się ostatniej osobie w tej grupie, raz jeszcze spojrzał się przed siebie w kierunku gdzie mieli się udać, gdzie wiodło ich przeznaczenie. Skończył palić tego papierosa, rzucił go na ziemię i solidnie przycisnął, aby nie dać żadnych szans na możliwość pojawienia się tutaj pożaru. - Niedługo wyruszamy... Ktoś ma jakieś pytania? Jakieś sprawy które trzeba załatwić najlepiej teraz? - czarodziejowi zdarzało się czasami mówić nie za wiele, tym razem było podobnie. Wiedzieli dlaczego tutaj byli, gdzie zmierzali oraz co może ich czekać, tak więc wiele słów nie jest obecnie potrzebnych.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Salamanca Wto Kwi 17 2018, 11:48
Tory nie było w gildii, gdy została zaatakowana. Choć patrząc na jego obecny wygląd nie było to niczym dziwnym. Ubrany był w swój płaszcz podłużny, spięty w okolicy szyi przypinką ze znakiem 10 Świętych Magów. Pod spodem miał klasyczny strój podróżny. W końcu od jakiegoś czasu Byakuton dużo podróżował. Ca=elum, Bosco, Pergrande, Minstrel. Sam się nawet nie zdziwił, że go nie było, gdy coś się działo. Sam Byakuton siedział gdzieś na uboczu, lewą nogę miał podciągniętą bliżej, gdy prawa luźno zwisała. Niezależnie czy znalazł dobry kamień do siądnięcia czy jakiś korzeń. W ciszy i spokoju przyglądał się otoczeniu oraz osobom. I najbardziej zainteresował go Pheam. Był znanym magiem, a kiedyś także członkiem Fairy Tail. Także na jego energii magicznej się wpierw skupił (Pamięć energii (PWM)), coby ją zapamiętać. Nigdy nie wiadomo, kiedy się może przydać. A tak poza tym to siedział spokojnie i cierpliwie. To Samael był mistrzem gildii. On tu dowodził. Mu tam nic do tego. Tym bardziej, że wciąż czuł się nieswojo w tej okolicy, zwłaszcza po wydarzeniach z Sucharkiem. Westchnął. Chociaż teraz nie mógł zawieść. Musieli uratować Corinne. I całą resztę przy okazji też. Poza tym za bardzo niczym innym się nie przejmował. Czekał po prostu na sygnał. I sygnał ten w pewien sposób dał Sam. -Niedaleko jest grupa z Lamia Scale, prawda? - rzucił retorycznie spoglądając na niegdyś zielonowłosego maga. -Może dobrze byłoby połączyć z nimi siły? Więcej ludzi to większe możliwości? - zasugerował, acz nie mówił z jakimś większym przekonaniem. Tak jakby musiał po prostu rzucić jakimś pomysłem. Połączenie sił mogłoby pomóc w ociepleniu stosunków między obiema gildiami, ale czy Byakuton naprawdę się tym przejmował? Poza tym chciał zasugerować jeszcze jedną rzecz. -Podobno tutaj magia działa inaczej. Spróbujcie nieustannie używać jakichś podstawowych zdolności, by obserwować jak wasza magia reaguje. - wszak w ten sposób łatwiej dostrzec jakieś odstępstwa od normy. Tak jak w przypadku zapamiętywania energii u samego Tory.
Randia
Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012
Temat: Re: Salamanca Wto Kwi 17 2018, 14:05
Samael ją ostrzegał, że powinna uważać. Że najpewniej niedługo coś się wydarzy, a sama sprawa ruszy do przodu. Więc Randia czekała; nastawiała z uwagą uszu, czekając na wieści, które w sumie niedługo dotarły do niej i chyba właśnie dlatego dziewczyna znalazła się dzisiaj tutaj, a nie gdzie indziej. Na pewno wpływ na to miała rozmowa w gildii z mistrzem jej byłej gildii. Na pewno też w pewien sposób czuła się dłużna, że przez tak długi czas nie dawała znaku życia i po prostu pozwalała innym myśleć, że przepadła bezpowrotnie. Opierała się o drzewo, w miejscu gdzie miała dobry ogląd na całą grupę. Ręce miała skrzyżowane przed sobą, a na twarzy nie malowała się więcej jak zwykłe znużenie. Znużenie marazmem, w którym chwilowo zastygli, czekając na... coś. Na jakiś znak, na jakąś przełomową chwilę po której wreszcie ruszą. Randia nie wątpiła, dla większości czymś takim byłby po prostu znak Samaela, na którym chwilowo skupiła swoje spojrzenie. Kiedy widziała jak palił, odpalając papierosa po papierosie, przypominał jej pewną osobę, z którą to dość dawno urwał się kontakt. Gdzieś w okolicach Turnieju Magicznego, który w swoisty sposób odciął go od gildyjnego życia. Mowa była oczywiście o osobie, na którą w następnej kolejności padło spojrzenie czerwonych osób, a która też dzierżyła w dłoni papierosa, ciesząc się jego towarzystwem. Pheam. Uśmiechnęła się do niego lekko, jednak to było wszystko, co o niej otrzymał. Drzewo zdawało się w skuteczny sposób uziemiać ją w jednym miejscu, podczas gdy spojrzenie powędrowała znowu do kolejnej osoby. Jedynej, której tak na prawdę nie kojarzyła - Saulo. Całą reszta gdzieś kiedyś przemknęła gdzieś w zasięgu jej wzroku, jednak on - wcale. Czyżby miał z gildią jakieś silniejsze powiązania czy może wręcz przeciwnie, był jej członkiem? Czarnowłosa przez dłuższą chwilę przyglądała mu się wręcz natarczywie, jednak w chwili, kiedy Samael zabrał głos, to na niego spojrzała. - Zaproszenie Lamia Scale do wspólnej zabawy wcale nie jest takim głupim pomysłem. - odpowiedziała Torze, spojrzawszy na niego przelotnie. - Zwiększa to nasze szanse, ale jednocześnie łatwiej nas wykryć. Spora grupa poruszająca się razem jest łatwiejsza do zlokalizowania. Jeśli element zaskoczenia nie jest naszym priorytetem to czemu nie. - na moment umilkła, w tym czasie odrywając się od pnia i strzepując paprochy z ubrania. - Ja bym proponowała podzielenie się. Na nieco mniejsze grupki - 3 lub 4 osobowe. I rozstawienie się w nieznacznej odległości - tak, żeby w razie czego móc zareagować.
Pace
Liczba postów : 685
Dołączył/a : 04/01/2013
Temat: Re: Salamanca Wto Kwi 17 2018, 21:30
Wbiłem się do budynku gildii jakbym był u siebie. Szybkie trzaśniecie drzwiami i poinformowanie Mistrzunia, że właśnie zamierzam im pomóc, więc jak coś, to mają wysłać mi info. Nie trwało długo, jak taką wiadomość dostałem. Od razu ruszyłem na miejsce i spotkałem się z przedstawicielami mojej byłej gildii. Jednego z członków rozpoznałem, drugi był mi zupełnie nieznany. Spojrzałem na Black, ona spojrzała na mnie i wzruszyła ramionami. Ona akurat nie znała nikogo z obecnych tu osób, bo dołączyłem do niej na kilka tygodni po tym, jak porzuciłem Lamię. -Yo Lindow, jak leci- spytałem ziomeczka, z którym wcześniej miałem okazję zamienić kilka słów i przebyć kilka biesiad. Chociaż mógł mieć niewielkie problemy z rozpoznaniem mnie, gdyż mój wygląd dość zmienił się od czasu, kiedy jeszcze zamieszkiwałem budynki gildii. Drugi mruknął tylko o jakimś zbliżaniu się, więc na to nic nie odpowiedziałem, gdyż obserwacja i zmysł orientacji w terenie nie był mi do końca obcy. Dopiero jakiś czas później zdołał się jakoś przedstawić. -Nowy, he?- mrugnąłem do Arana -Pacek jestem, a to Black, a skoro formalności mamy już za sobą, to możemy w końcu sprać kilka mord, co?- Westchnąłem... Wtem przypomniał mi się jeden, malutki, nieznaczny fakt. -A skoro o bitce już mowa, to słyszałem, że niedaleko startuje Fairy Tail. Więc pamiętajcie koledzy... Trzymajcie głowę na karku, he he he- byłem ciekaw, kiedy ten żart mi się znudzi. Sam Don pewnie przewraca się w grobie ze śmiechu. Chociaż, ten nowy mógł nawet nie skumać o co chodzi. Ba, pewnie nawet Lindow nie wie o czym mówię... Wyrwałem się na początek, by wyznaczyć kierunek marszu, równocześnie lekko kierując nas na bok, by spotkać się w punkcie kolizyjnym z Fairy Tail... Nie to, że miałem zamiar z nimi cokolwiek robić, bo buraki pewnie będą chciały dowodzić, ale warto byłoby się dowiedzieć, kto jeszcze bierze udział w tym całym zamieszaniu. Dodatkowo... po co tutaj Fairy Tail, skoro porwane zostały dwie nasze koleżanki... Dodatkowo, cały czas bacznie obserwowałem, na co stąpam i którędy lezę. Byłoby szkoda, gdyby okazało się, że po drodze rozmieszczone są pułapki.
Sora
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015
Temat: Re: Salamanca Sro Kwi 18 2018, 00:21
Nie wychylał się. Jeszcze tego potrzebowałby w całym tym zamieszaniu. Dlaczego udał się w to miejsce z zupełnie inną grupą? Dlaczego w ogóle postanowił narażać swoje zdrowie w takim miejscu? Najpewniej odpowiedzią na wszystko mogły okazać się informacje. To własnie jego magia pozwalała względnie rzetelnie ocenić sytuacje. To właśnie za jej pomocą niebieskowłosy spróbowałby zebrać wszelkie informacje dostępne powszechnie o Greedersach. Czy to z ich ulotek, czy z wszelkich innych źródeł. Znaki charakterystyczne? Znane osoby z organizacji? Głośniejsze plotki? Wszystko, co mogło okazać się przydatne zostałoby przefiltrowane przez jego magię. - ...uważaj na siebie - rzuciłby tylko cicho w kierunku starszego brata, chociaż ten równie dobrze mógł tego nie słyszeć. Czy bardziej martwił się jego osobą, aniżeli własną? Być może. W końcu ostatnio to raczej tamten skończył w formie ludzkiej wędzonki wersja lite. Niemniej, postanowił jednak oszczędzić sobie wylewnych powitań, czy przedstawiania się wszystkim dookoła. Tę część skwitował tylko krótkimi, ale dość prostymi słowami: - Sora, a to Egon. Oczywiście w przypadku drugiego z imion jego dłoń nakierowała się na tygrysiego kompana młodszego z braci Hoshino. Sam z kolei poprawiłby tylko swój kaptur oraz ubrany pod bluzą złoty karwasz z ostatniej jego wycieczki do Opuszczonego świata. Niby nie wydawał się być wielce pomocny, ale mógł mu się przydać. Zwłaszcza, jeśli przyszłoby mu walczyć. - Mogę zapewnić nam komunikację. Mogę też spróbować to sprawdzić... - dopowiedział jeszcze na słowa futrzanej osoby, która siłą rzeczy sama z siebie zdawała się podejrzana i zarazem ciekawa. Nie wypada zapomnieć, że sam nastolatek czytał ludzkie charaktery jak z jakiejś karty postaci(Analityk + PWM), a jego zaklęcia zwykle potrafiły przeskanować kogoś i to dość dokładnie, co w sumie de facto spróbowałby zrobić, aby dowiedzieć się czegoś o niecodziennym kompanie za sprawą zaklęcia Analysis rangi C.
Apricot Pâte de Fruit
Liczba postów : 290
Dołączył/a : 13/08/2014
Temat: Re: Salamanca Sro Kwi 18 2018, 10:14
Fakt, że obudziła się i zobaczyła cokolwiek było pierwszym zaskoczeniem. Drugim zas - postać przed nią. Były to pierwsze rzeczy, na które zwróciła uwagę. Nie wygladalo tez na to, by była jedyną ofiarą. Obok niej była jeszcze Grace i jeszcze jedna dziewczyna, którą widziała pierwszy raz w życiu. Spróbowała podnieść się do siadu. - Żyję... miłe zaskoczenie. - mruknęła sama do siebie rozglądając się bardziej dokładnie po pomieszczeniu, aż w końcu jej wzrok skupił się na postaci w płaszczu. Sytuacja, w jakiej były, zdecydowanie była zła. Nie mniej nikt w tym momencie nie próbował ich skrócić o te kilka centymetrów, to też nie miała większego powodu do paniki... w tej chwili. - Jesteśmy przynętą? - zapytała krótko i rzeczowo postać w płaszczu nie wiedząc, czy powinna się w ogóle jako zakładnik spodziewać jakichkolwiek odpowiedzi. I tak nie mogła zrobić obecnie nic więcej.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.