HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Niebieskawe




 

Share
 

 Niebieskawe

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Sora


Sora


Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015

Niebieskawe Empty
PisanieTemat: Niebieskawe   Niebieskawe EmptyPon Sie 10 2015, 03:30

Dane Osobowe:
IMIĘ I NAZWISKO:
Sora 'Hoshiko' Hoshino
PŁEĆ:
Chłopiec
WZROST:
140 centymetrów
WAGA:
33 kilogramy
DATA URODZENIA:
2 wrzesień x787 [14 lat]
GILDIA:
Fairy Tail
MIEJSCE UMIESZCZENIA ZNAKU:
Prawe Ramie [Błękitny]
KLASA MAGA:
Zero

Wygląd:
Niektórzy ludzie czynią świat wyjątkowym tylko dlatego, że są.” - taka opinia niejednokrotnie przelatywała przez umysł tej stosunkowo kruchej i niewysokiej istotki, która to już od urodzeniach słyszała te słowa od własnej rodzicielki. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, bo jakby się zastanowić - u Sory pojawiły się dwie, nad wyraz wyjątkowe cechy aparycji, a dokładniej błękitne niczym niebo włosy, czy tęczówki w barwie przywodzącej na myśl bezkresną, morską toń. Nieskalane zbytecznym wysiłkiem ciało z pewnością było pozbawione większej muskulatury, a sama postura nie przywodziła na myśl dokładniejszych wniosków - ot dziecko, jak dziecko. Nie lada wyzwanie stanowi odgadnięcie płci ów osobnika, który posiada delikatnie zarumienioną cerę o nieziemsko delikatnej fakturze, którym to towarzyszą przydługie, błękitne włosy, czy lekko zadarty nosek i stosunkowo wąziutkie usta. Zniewieściały chłopiec? Urocza dziewczynka? Sprawy nie polepsza wcale fakt, iż Hoshiko widziana była w swoim skromnym makijażu, czy typowo dziewczęcym odzieniu, zaś o Sorze... nikt nie słyszał? Przynajmniej nikt, poza bratem nastolatka, który to na szczęście zdaje sobie sprawę z położenia krewniaka. Zapewne z tego też powodu postanowił odstawić kobiecą część garderoby, czy zwykle rozpuszczone włosy uformować w kitki, chociaż - czy to coś pomoże?


Charakter:
Co można powiedzieć o charakterze nastolatka? W odróżnieniu od sporej grupy młodocianych jednostek, Sora wydaje się nad wyraz opanowanym i spokojnym dzieckiem, które mimo wszelkiego zamieszania wokół jego osoby starało się zachować względnie pojętą normalność. Na dodatek niebieskowłosy rzadko traci opanowanie, starając się zachować nad wyraz stoicką postawę, która momentami może objawiać się poprzez ciut nadmierną uwagę, czy ostrożność względem otoczenia, bądź sytuacji rozgrywającej się dookoła. Ponadto główną siłą napędzającą jego egzystencje wydaje się być - ciekawość. Nadludzka siła, która to wywołuje u Sory różnorodne tendencje, zmuszające karzełka do skupiania własnej uwagi na poszczególnych osobnikach, którzy to go otaczają. Po prostu niebieskowłosy zwraca szczególną uwagę na wszelkie informacje, a zwłaszcza te, które są w stanie przybliżyć go do egzystencji zwykłego, szarego człowieczka. Mimo wszystko nieustannie obawia się, iż nie odnajdzie się w brutalnej, ludzkiej rzeczywistości, a jego talenty na nic się mu przydadzą. Na domiar złego ma to odzwierciedlenie w niezbyt optymistycznej wizji własnej przyszłości, czy braku jasno określonych celów. Niemniej jednak w dalszym ciągu niebieskowłosemu pozostają gwiazdorskie nawyki, których to nastolatek nie potrafi się wyzbyć. Sora nie posiada większych oporów przed noszeniem damskiej garderoby, czy bycia uznawanym za przedstawicielkę płci pięknej. Może i zaprzeczy temu faktowi, jednak z całą pewnością nie będzie usilnie oponował, by obalić przekonanie obcej osoby. Co więcej - niekiedy jego reakcje zdają się być bardziej niewinne, czy dziewczęco-kobiece, aniżeli typowe dla przedstawiciela gatunku męskiego, a nawiązując nieco do jego przeszłości - to warto wspomnieć, iż posiada skłonność do obwiniania się o rzeczy, na które niekoniecznie mógł mieć wpływ.


Narodziny:
Niebieskawe ZnONimb

Every story has an end, but in life
Every ending is just a new beginning

Początek - każdy jakiś posiada i nawet najbardziej skomplikowany żywot nie obyłby się bez uprzedniego cudu narodzin. Niezwykłego zjawiska, którego z założenia nikt nie pamięta, czy nawet nie potrafi opisać najprostszymi słowami inaczej, jak z perspektywy obserwatora. Jednak inaczej miały się sprawy w przypadku pewnej istotki, która z godnym podziwu zafascynowaniem, wsłuchiwała się w rytmiczny odgłos. Dudniące, harmoniczne łomotanie zdawało się wypełniać każdą sekundę drobnego istnienia, które to zawisło pośród bezkresnej próżni nieubłaganie malejącej z czasem. Leniwe mrugnięcia wzbierały na częstotliwości, a gdziekolwiek nie padło spojrzenie drobnych oczek, tam panowała ciemność, pustka przepełniona półmrokiem, który mimo wszystko robił za bezpieczny azyl przepełniony ciepłem, czułością i troską. Dlatego też cierpliwie wyczekiwał na ten jeden moment, tą chwilę, w której samodzielnie będzie mógł brać udział w tych wszystkich fascynujących wydarzeniach. Zobaczyć źródła wszystkich dźwięków, które go otaczały, czy też - poczuć wszystko osobiście. Czekał tylko po to, aby ostatecznie - żyć.


Ogromny i niepojęty - taki właśnie wydawał się być świat, który to dopiero zaczynał poznawać błękitnowłosy szkrab, nie do końca rozumiejąc to, co dookoła niego się działo. Wszystko przypominało monstrualny moloch, którego nie mogły jeszcze pojąć drobne serduszko, czy niewielki rozumek. Niejednokrotnie przyszło mu zakosztować ówczesnej 'niebiańskiej' rozkoszy, która to przybierała postać matczynego mleka. Po wielokroć też dane mu było wsłuchiwać się w melodyczną symfonię wygrywaną specjalnie dla niego przez delikatne kobiece zgłoski, które działały na niego niczym najprawdziwszy urok, lokując się w pamięci niewyrośniętego malucha po wszech czasy. Taki przepełniony troską i ciepły - najmilszy dla dziecięcego ucha... doskonały. Po prawdzie skromny móżdżek nie rozumiał jeszcze tego, co działo się dookoła, a wszelkie słowa pozostawały mu zupełnie obce, jednak liczył się sam stan rzeczy - to, że wszyscy byli tam dla niego, czy też obok  niego.


Bezwzględne larum, czy też niemiłosierna wrzawa przepełniona wszelkiego rodzaju wykrzyknieniami zawładnęły niegdyś spokojnym domostwem. Nie trzeba było długo czekać, gdy do owych perturbacji dołączył się jeszcze jeden głosik, który nie rozumiał ani trochę zaistniałej sytuacji. Śmiało można było ocenić, iż ów płacząca, krucha istotka najchętniej by się gdzieś schowała, czy też uciekła z tej wojennej scenerii, ale jedyne - co mógł osiągnąć niebieskowłosy byt, to nieznaczące za wiele skulenie się i przypomnienie w dość charakterystyczny, dziecięcy sposób o swojej egzystencji. Jednak wszelkie próby malucha spełzły na niczym, a atmosfera zdawała się tylko rozgorzeć, by w pewnej chwili osiągnąć apogeum, które to w kulminacyjnym momencie zostało skwitowane donośnym hukiem, a w ślad za tym odgłosem w niepamięć odchodziła cała ta burza, pozostawiając po sobie jedynie ciszę przerywaną dziecięcym zawodzeniem i krótkimi słowami, zawierającymi w sobie niebotyczne pokłady lamentu i żalu uwolnione przy podniesieniu zapłakanego żyjątka: - Ciii... Wszystko będzie dobrze. Zostaliśmy sami, ale widzisz... mężczyźni to głupie istoty. Bezużyteczni, prości, nudni - wszyscy tacy sami, a jak są potrzebni to zawsze uciekają. Obiecaj, że nie będziesz jak oni. Obiecaj, że nigdy mnie nie opuścisz i już zawsze będziemy razem... moja mała Gwiazdko.



Braciszek:
Niebieskawe Q8xKnGr

When you truly matter to someone
They'll make time for you
No lies and no excuses

Samotność - z całą pewnością towarzyszyła ludzkości już od zarania dziejów, jednak niebieskowłosy malec nie musiał się nią przejmować. Pomimo opuszczenia domostwa przez niejakiego Ishikiego Hoshino, to chłopiec nie mógł narzekać na brak zainteresowania ze strony najbliższych. Beztroski żywot upływał niespiesznych drzemkach, których jedynym przerywnikiem zdawały się chwile poświęcone na niemowlęcą strawę. Mówiąc prościej - miał wszystko, czego kilkumiesięczna duszyczka mogła tylko zapragnąć, włącznie z atencją, czy mianem matczynego oczka w głowie. Abstrahując jednak od tej niefrasobliwej sielanki, która na co dzień towarzyszyła niebieskowłosemu, wypada wspomnieć o chwilach, które to stanowiły swoistą odskocznie od standardowej rutyny. Dni - które wzbudzały u tejże kruchej istotki nieziemskie pokłady ciekawości, czy też po prostu dostarczały mu nowych doświadczeń.
- Whaaaa! Jakie malutkie - rozległo się tylko podekscytowane wykrzyknienie połączone z nagłym pojawieniem się rudej czupryny w pobliżu kołyski. Nie trzeba też było długo czekać na jakikolwiek odzew ze strony niebieskowłoej istotki, której przyjemny i spokojny sen został brutalnie przerwany wraz z odejściem towarzyszącej mu ciszy. Kilkuletni chłopiec nie zdążył ponownie się odezwać kiedy pomieszczenie wypełniły pierwsze oznaki płaczu, który zdawał łączyć się z nietypowym dla małych istotek lamentem, czy zawodzeniem. - S-Spokojnie - rzucił sprawca całego zamieszania, posługując się nad wyraz energiczną gestykulacją, która idealnie zdawała się odzwierciedlać naradzającą się w chłopaczku panikę wywołanym zajściem. - Płakanie jest niezdrowe! Tak wspaniały braciszek nie ma nawet powodu by płakać, a powinien się cieszyć, że jest taki wspaniały! - stwierdzał tylko raz po raz rudzielec, jakby liczył, iż słowa dotrą do jeszcze mniejszej istotki od niego, a ta w jakiś magiczny sposób przestanie płakać. Mimo wszystko nie dało się ukryć w jego głosie szczerej ekscytacji, która zdawała się przemawiać wraz z każdym użytym słowem, a która być może przyczyniła się do tego, iż w pewnym momencie drobniutka dłoń pochwyciła palec starszego z braci, zaś płacz przemieniał się powoli w szloch, by ostatecznie pozwolić na spotkanie niebieskich tęczówek z tymi złotymi. Do końca jednak nie wiadomo - czy nastąpiło to za sprawą tych słów, czy gestów, albo też i zupełnym przypadkiem, ale - tak właśnie Sora zapamiętał jedno z pierwszych spotkań z Kiirobarą.


- Sora! Sora! - seria radosnych wykrzyknień wypełniła całe pomieszczenie wraz z wkroczeniem do niego pewnego rudzielca, który niemalże natychmiastowo znalazł się w pobliżu kołyski, w której to aktualnie przebywała niebieskowłosa istotka. Nie trzeba było wcale długo czekać na to, aż niebieskie tęczówki zogniskowały całą swoją ciekawość w posturze przybyłego chłopaczka, a sam wcześniej wspominany z imienia maluch zdawał się nieco ożywić. Nie zważając zbytnio na to, iż upłynął prawie rok od dnia, w którym to Sora przyszedł na świat, wszyscy nieustannie pozostawali objęci urokiem najdrobniejszego członka rodziny, a owe olśnienie zdawało się nie tracić ni krztyny na sile. - Nooo... Sooora! Powiedz... Kii-ro-ba-ra! - kolejne pogodne zgłoski padły ze strony czerwonowłosego, kiedy to ten zdawał się dość niebezpiecznie nachylić nad kołyską, jakby planował zbliżyć się jak najbardziej do młodszego osobnika. Mimo wszystko na nic zdał się ów melodyczny wydźwięk, kiedy to na jego ramieniu po chwili pojawiła się pomarańczowa kulka futerka o bliżej nieznanym dla zoologów kształcie, uważnie przyglądając się swojemu właścicielowi, by warknąć cichutko, a następnie przenieść spojrzenie na spoczywające poniżej dziecko.
- Iii! - rozradowane gaworzenie zdawało się wydobyć ze strony Sory, który to na dodatek zaczął wierzgać swoimi rączkami i nóżkami, jakby to cieszył się z kolejnego gościa w jego otoczeniu. Kolejna znajoma twarzyczka, czy też pyszczek, a na dodatek wszyscy poświęcali uwagę właśnie jemu, o czym to niebieskowłosy ludzik mógł przekonać się chwilę później. - Awww! Jaki przeuroczy! Mój braciszek - taki wspaniały! Taki mądry! Słyszałeś? Prawie powiedział moje imię! Najlepszy braciszek na świecie, a jak urośnie to będziemy najlepszymi przyjaciółmi - zawsze razem! - podekscytowane zgłoski ponownie opuściły krtań rudzielca, zaś sam Kiirobara nawet nie zdał sobie sprawy, kiedy to siedzące na jego ramieniu stworzonko postanowiło zeskoczyć i przyjrzeć się niebieskowłosemu chłopaczkowi. - Powiedz jeszcze raz, jak się nazywam - dorzucił tylko krótkie polecenie, oddając się całej fascynacji, jaką poświęcał teraz młodszemu bratu.
- Q-Qi... - zaczął tylko malec, zanosząc się w pewnej chwili czymś na kształt śmiechu skrzyżowanego z kichnięciem, kiedy to pomarańczowe futerko podrażniło niemowlęcą cerę, a samo zaciekawione jego personą zwierzątko zaczęło go obwąchiwać. - Qi-lin - dopowiedział tylko po chwili karzełek, chwytając stworka za puchate uszko, na co ten zareagował nad wyraz spokojnie, ba! Nawet polizał brzdąca po policzku, co poskutkowało wtórującym atakiem śmiechu, czy wzmożeniem wierzgania dziecięcych nóżek, które to nie mogły pozostać niezauważone przez starszego z braci.
- Hm, Qilin? - padły tylko powtórzone przez Kiirobarę zgłoski, po czym ten oderwał na krótką chwilę wzrok od Sory, przenosząc go na drugie żyjątko i dodając dość pewnie: - Słyszałeś rudzielcu? Od dziś właśnie tak się nazywasz!
- Rawr!


Nim tylko rodzeństwo zdołało się obejrzeć, kolejne miesiące zaczęły mijać niczym jeden dzień, który ulegał poświęceniu na rzecz wspólnych zabaw, czy obowiązków, jakimi to został obarczony Kiirobara. Trzeba było przyznać, iż rudzielec musiał borykać się z nie lada wyzwaniem, bo poza opieką nad młodszym braciszkiem musiał zmagać się z wszystkimi zadaniami, które się z tym wiązały - także sprzątaniem po nim, czy zmienianiem brudnych pieluszek! Momentami zadania wykonywane przez rudzielca mogły zasługiwać na miano syzyfowych prac, jednak nawet one z czasem stały się przyjemną rutyną, w którą to popadali wszyscy domownicy.
- Rawr! - rozległo się tylko nad wyraz urocze warknięcie, które świadczyło o tym, iż Qilinek nieco się rozbudził i mimo nietypowej dla większości zwierząt - ospałej natury - wyłonił się ze swojej kryjówki, rozglądając uważnie po pomieszczeniu, ażeby to swoje spojrzenie utkwić w kilkunastomiesięcznym Sorze. Dla rodzeństwa zdawało się to tworzyć swojego rodzaju rutynę, która zaczynała się wtedy, gdy tylko całkiem markotna pani Hoshino wybywała do pracy, a dzieci pozostawały pod własną opieką. Niejednokrotnie ów futerkowe żyjątko dołączało wtedy do ich wspólnej zabawy, która zwykle przyjmowała dość nietypowy obrót, a mianowicie - naukę. Podczas, gdy niebieskowłosy brzdąc pełnił rolę biernego obserwatora, to granatowe tęczówki uważnie lustrowały poczynania dzielnego Kiirobary, który to usilnie walczył z niewiedzą swojego pupila, nieprzerwanie próbując nauczyć Qilina nowych sztuczek - ku niezmiernej uciesze ludu.
- Dalej Qilin, przynieś piłeczkę! - nad wyraz energiczne polecenie wydobyło się ze strony starszego rudzielca, który w odpowiedzi na swój rzut piłeczką nie uzyskał niczego innego, jak rozradowane merdanie ogonkiem w akompaniamencie szczęśliwego powarkiwania, czy biegania kółeczek dookoła swojego właściciela. Obserwując całe zamieszanie, niebieskowłosy malec ruszył się z miejsca powolutku człapiąc w kierunku piłki, którą pochwycił w obie łapki, ażeby to rzucić ją przed siebie, jakby próbując naśladować starszego brata, co w przeciwieństwie do poczynań Kiirobary - przyniosło jakiekolwiek efekty. Ba! Sora nie musiał czekać, kiedy to leniwe żyjątko pędem ruszyło w stronę rzuconego przedmiotu, ażeby to pochwycić go i dostarczyć maluchowi.
- Kujem - wypowiedział tylko ciut nieskładne podziękowania najmłodszy członek rodziny, przyjmując podarunek od Qilina, a zarazem próbując uścisnąć, czy tez przytulić stworka. Nim jednak w jakikolwiek sposób zdążył zareagować, czy powziąć jakieś działania - zwierzątko zniknęło mu sprzed oczu, co poskutkowało tylko dość nierozgarniętym zamruganiem, owocującym w skołowanym wyrazie twarzy malucha, który to zupełnie nie wiedział - co takiego właśnie się wydarzyło? - Qi... lin - wydukał tylko kolejne bliżej nieskładne zgłoski, szukając wzrokiem żyjątko, które po niedługim czasie do niego podbiegło tylko po to, aby ponownie wyparować. Zdarzyło się tak jeszcze pewnie parę razy, aż w pewnym momencie niebieskie tęczówki zwróciły się w kierunku starszego brata, jakby szukając odpowiedzi, która na tą chwilę miała pozostać dla brzdąca jedną, wielką tajemnicą, ale... przynajmniej udało mu się przytulić futrzaną kulkę w ostatecznym rozrachunku, co poskutkowało tylko dość dźwięcznym śmiechem i przyjemnym powarkiwaniem żyjątka.



Początki:
Niebieskawe Gg9hZ4S

From the smallest beginnings
Come the greatest legends

W końcu nadszedł też i ten dzień, w którym niebieskowłosy brzdąc musiał pożegnać się z wspólnymi chwilami z bratem, czy beztroską towarzyszącą im każdego dnia. Mimo ogólnej niechęci starszego, czy usilnego zapierania się o zbyteczności ów zabiegu - rudzielec osiągnął odpowiedni wiek, ażeby to zacząć dbać o własną edukacje, zaś biedny czterolatek pozostał sam. Osamotniona istotka pośród czterech pustych ścian - zdana jedynie na łaskę, bądź niełaskę kapryśnego losu! Chociaż sytuacja zdawała się być beznadziejną i nie posiadać żadnego logicznego wyjścia, to takie pojawiło się niemalże natychmiastowo, przynosząc ulgę skołatanym nerwom chłopaczka, czy też wszelkim jego obawom. Nim tylko malec obejrzał się, czy zamrugał niebieskimi oczętami, to już znajdywał się w drodze, próbując dorównać tempa swojej rodzicielce, która powtarzała tylko pod nosem, iż nie mogą się spóźnić, a dzisiejszy dzień to jej wielka i niepowtarzalna szansa na sukces. Szkoda tylko, iż niebieskowłosa kruszyna nie wiedziała o tym, ile to przygód może czekać na nią poza bezpiecznym, cieplutkim domem...


- Nie mogę w to uwierzyć... NIE do pomyślenia! To już DWIE minuty po ósmej, a małej Celeste ciągle tutaj nie ma! Skandal - mówię... Aż DWIE minuty to po prostu SKANDAL! - zostało wypowiedziane, czy też niemalże wykrzyczane przez ciemnowłosego mężczyznę, który z pewnością miał już swoje lata. Po oficjalnym stroju, czy plakietce, która to zdobiła jego garniut można było się domyślić, iż pełnił funkcję głowy tego przedsięwzięcia, czy też reżysera, a ów przypadkowe wykrzyknienia, czy nieład towarzyszący jego wyglądowi idealnie odzwierciedlał wszelkie troski, czy zmartwienia, które zdawały się napłnyąć znikąd, powiększając tylko ilość zmarszczek na czole.
- P-Ponoć zachorowała i ma... ma jej dzisiaj nie być - padło tylko stosunkowo niepewne stwierdzenie, które dobiegało ze strony zebranej grupki aktorów i makijażystów, a autor tych słów najwyraźniej cenił sobie anonimowość, wiedząc najpewniej - do czego ów słowa doprowadzą. Nim ktokolwiek zdążył się obejrzeć plik kartek dzierżonych przez mężczyznę wzleciał do góry, zaś sam ciemnowłosy zdawał się drastycznie zbliżać do ziemi.
- Zawał... MAM ZAWAŁ! Co my niby mamy zrobić?! Zabijcie mnie... TU I TERAZ - nim zrobią to sponsorzy - zaczął tylko swoją paniczną przemowę, w której nie było za wiele składu, acz której towarzyszyła niemalże idealna gra aktorska, która niejednego z aktorów skłoniła do pójścia po wodę dla poszkodowanego mężczyzny. Mimo wszystko w niedługim czasie znalazła się przy nim brązowowłosa kobieta o włosach sięgających jej do ramion, po czym zaczęła wachlować mężczyznę swoimi dokumentami.
- S-Spokojnie... Panie reżyserze! Zawsze można zmienić koncepcję... - zakrzyknęła tylko, dodając ostatnią kwestie dość niepewnym głosem, co wywołało tylko nietypowe zastygnięcie w bezruchu mężczyzny i dość głośne przełknięcie śliny ze strony jego asystentki, na której to twarzy zaczęło stopniowo odmalowywać się przerażenie.
- Z-Zmienić koncepcje? - wyszeptał tylko mężczyzna dość pustym głosem przy okazji podnosząc się do siadu i spoglądając na kobietę niemalże pustym wzrokiem, który wręcz idealnie kontrastował z jego poprzednim wybuchem. Wszystko to, niczym cisza przed burzą, zwiastowało nadejście najgorszego - histerycznego ataku śmiechu, któremu towarzyszyły kolejne słowa, czy zarzuty: - ZMIENIĆ KONCEPCJE?! Ty wiesz, co to w ogóle dla nas znaczy?! Stracony czas, stracone pieniądze i najważniejsze... STRACONA WIZJA! - wyrzucił z siebie całą listę strat, acz zdecydowanie było po nim widać, iż mógłby ją wymieniać w nieskończoność i jeszcze dłużej, zaś przerażona kobieta mogła jedynie zwiększyć tempo wachlowania swojego przełożonego i pozwolić sobie na paniczne spojrzenie po wszystkich zebranych.
- Stres może tylko zaszkodzić. Nie podejmujmy pochopnych wniosków! Na pewno znajdziemy jakieś rozwiązanie... - dodała tylko pospiesznie, jakby próbowała się usprawiedliwić i znaleźć najmniejszy powód, który pozwoliłby jej zachować pracę i ujść z całego tego zamieszania bez szwanku. Tak - jakby czekała na to, aż nadarzy się jakiś cud, który zostanie jej zesłany przez najwspanialszych bogów-twórców.
- Panie Reżyserze~! - rozległo się tylko w pewnej chwili ze strony publiki, przez którą to aktualnie zdawała się przeciskać niezbyt znana przez wszystkich pani Hoshino, która to ostatecznie skupiła na sobie spojrzenia głównych zainteresowanych. - Może moje dziecko mogłoby ją zastąpić? - zasugerowała tylko ciemnowłosa kobieta, wskazując dłonią w kierunku niebieskowłosego urwisa, który to aktualnie bardziej interesował się puchatymi, czy futrzanymi dodatkami, które to były porozwieszane na różnych wieszakach, a które to swoją fakturą zdawały się przypominać futerko domowego zwierzaczka! - Tylko, że to chło...
- Przeurocza! Idealna! Doskonała! Szybko - trzeba ją przebrać w sukienkę, póki mamy odpowiednie światło! - przerwał rodzicielce czterolatka nim ta zdążyła wyjaśnić kwestie płci jej synka, zaś wszelkie kolejne zdarzenia działy się zbyt szybko i nim tylko Sora zdążył się obejrzeć...


...został przebrany w sukienkę. Co gorsze - dla większości nie stanowiło to nawet najmniejszego problemu, zważając nawet na ten jeden, szczególny i maleńki fakt, jakoby Sora nie był przedstawicielką płci pięknej. Mimo wszystko ów odzienie zdawało się być idealnie dopasowane do postury czterolatka, a do tego wszystkiego doskonale zgrywać się kolorystycznie z jego własnym wyglądem, iż ogromny, acz drobny szczegół odchodził w niepamięć całej ekipy, a kilka chwil później na planie pojawiła się skołowana niebieska istotka w granatowo-białej sukience, której to falbanki delikatnie powiewały pod wpływem silniejszego podmuchu wiatru.
- Tak delikatna i taka skromna... prześliczny kwiatuszek! - rzuciłby uradowany reżyser, nie szczędząc sobie autentycznego zachwytu, a i zbliżając się w kierunku dostatecznie już zdezorientowanego malucha, który aktualnie zdawał się popadać w coraz to większe zakłopotanie, odmalowujące się stopniowo na jego twarzyczce poprzez delikatny, niewinny rumieniec.
- Nic dziwnego - miał pan w końcu racje... Prawdziwa gwiazdka! - zawtórowała tylko ciemnowłosemu mężczyźnie jego asystentka, która najwyraźniej śledziła mężczyznę niczym jego cień. Mimo wszystko ów kobieta pogłębiła tylko wszelkie obawy już zażenowanego Sory, który to najchętniej zapadłby się pod ziemię, co też zapewne próbował uczynić! Tak przynajmniej wyglądały jego poczynania, w skutek których niebieskowłosa istotka przykucnęła na ziemi, ściągając swoją granatową czapeczkę i przy pomocy nakrycia głowy przesłaniając własną, zaczerwienioną twarzyczkę. Jakby tego było mało, to i tak pofalowane już błękitne włosy zdawały się być poddawane serii zabiegów od tarmoszenia, aż po lękliwe krycie się za ich kotarą. Tak - zdecydowanie jedno spojrzenie wystarczyło, ażeby ocenić stosunkowo oczywistą rzecz - stres i presja, które towarzyszyły czterolatkowi wraz z kompletnym nierozumieniem sytuacji powoli sięgały niebezpiecznego i krytycznego poziomu.
- Dzień dobry - rozległy się tylko powitalne zgłoski chłopięcego głosu, który brzmiał stosunkowo pogodnie, co idealnie kontrastowało z aktualnym nastrojem niebieskowłosego. - Ponoć mamy współpracować. Miło mi cię po... znać? - kontynuował tylko ciemnowłosy chłopaczek, zbliżając się bliżej, by ostatecznie zawahać się przy swojej końcowej wypowiedzi, spoglądając na osóbkę, do której kierował ów słowa i dostrzegając, iż aktualny stan jego partnerki bardziej przypominał siedem nieszczęść, niźli jakąkolwiek gotowość do wspólnego występu. Nic też dziwnego w tym, iż przez krótką chwilę na twarzy starszego osobnika odmalowało się zwątpienie, które na szczęście ulotniło się niemal tak szybko, jak tylko się pojawiło. - Spokojnie - wydusił z siebie ciut cichsze stwierdzenie, by w następnej chwili przykucnąć tuż przy Sorze i najzwyczajniej w świecie pogłaskać młodszego chłopaczka po głowie. Wszystko po to, aby w ciągu kilku ułamków sekund wpleść pojedynczą, białą stokrotkę pomiędzy niebieskie włosy czterolatka, odsłaniając przy okazji ukrytą do tej pory zawstydzoną twarzyczkę i przeszklone oczęta. - U-Urocza - dopowiedział tylko, jakby będąc pod wrażeniem wizerunku swojej partnerki, chociaż sama kwestia zdawała się paść z jego strony niezamierzenie, jakby przypadkowo, a na dodatek pogłębiła tylko rumieniec na twarzy Sory, który ostatecznie całą swoją uwagę skupił na nieznajomym. - Jak masz na imię? - padło jeszcze dość proste pytanie, po którym nastała dość kłopotliwa cisza, podczas której wszystkie myśli niebieskowłosej istotki zdawały się ulatywać w kierunku różnorodnych możliwych odpowiedzi.
- H-H... Hoshino S... - padły tylko nieśmiałe zgłoski, które to miały przedstawić czterolatka w pełni okazałości, jednak możliwość na pełną ekspozycje swoich danych osobowych została mu w niedługim okresie czasu brutalnie odebrana poprzez znacznie głośniejszą, czy też po prostu pewniejszą siebie odpowiedź, następującą niemalże równocześnie z jego własną...
- Ja jestem...


Po całym dniu niekończących się męczarni pod postacią jednego, wielkiego nieporozumienia - czterolatek mógł w końcu wrócić do domu. Miejsca, które w porównaniu do wielkiego i niebezpiecznego świata zdawało się być troskliwym schronieniem, czy azylem. Mimo wszystko niewiele brakło, a Sora z pewnością wracałby 'na tarczy', jeśli już tak nie było. Kompletnie wyczerpany, czy pozbawiony jakiejkolwiek energii lub radości z życia niebieskowłosy wlókł się powoli kilka metrów za swoją rodzicielką, a całe jego przygaszenie dopełniało tylko tego, jakby to stanowił cień ów kobiety, czy też - cień jej marzenia? Przynajmniej ta zdawała się nad wyraz szczęśliwa, co też nie umknęło starszemu z braci, który zszokowany wpatrywał się kolejno w postawę matki, aby to ostatecznie przenieść spojrzenie na młodszego braciszka, który... dalej miał na sobie sukienkę, czy wszelkie wstążeczki, bądź kwiatki we włosach!
- Co ci do głowy strzeliło? - nie trzeba było wcale długo czekać, aż ze strony rudzielca padły poirytowane zgłoski, które z całą pewnością odnosiły się do całej sytuacji. Zgłoski, które z pewnością nie pozostały niedosłyszane zarówno przez rodzicielkę, jak i najmłodszego z zebranych, który stanął tylko jak wryty, jakby to nie chciał w ogóle mieszać się w ów konflikt, a zarazem jakby analizował słowa, które zdawały się paść. Słowa - czy też raczej tony wypowiedzi.
- Nie wtrącaj się! To jego życie! Sora ma ogromne predyspozycje, aby zostać GWIAZDĄ! - zakrzyknęła tylko ciemnowłosa kobieta, najzwyczajniej w świecie oburzając się dość impertynencką odpowiedzią niewdzięcznego synalka, a i zaraz potem prychając pod nosem, aby ostatecznie zabrać się za własne, ważniejsze sprawy, zaś całe przedsięwzięcie zostało skwitowane przez rudego tylko dość obojętnym: - Aha.


Przez najbliższy okres czasu niebieskowłosy wydawał się zastygnąć, czy też popaść w jakiś marazm, z którego nic nie było w stanie go wyrwać. Mogło się wydawać, iż czas dla czterolatka zwolnił, a ten znajdował się aktualnie poza nim - we własnym świecie, w którym znajdował się tylko on i jego własne przemyślenia. Wszystko po to, aby ostatecznie po kilkunastu, a może i kilkudziesięciu minutach nienaturalnej stagnacji ruszyć w sobie tylko znanym kierunku, którym to okazał się pokój Kiirobary.
- Nii-san? - rozległo się tylko ciche i dość niepewne słowo, kiedy to Sora przekroczył próg pomieszczenia, szukając wzrokiem czerwonowłosego chłopaka. Niewielka istotka nie wiedziała do końca, jaki powód nią kierował w ów eskapadzie, jednak chłopaczek z jakichś niewyjaśnionych przyczyn musiał - po prostu musiał się spytać: - Nie podoba ci się?
Początkowo - jedyną odpowiedzią, jaką uzyskał maluch była głucha i nieprzenikniona cisza. Ta jednak wraz z czasem przeradzała się w poświęconą atencję niebieskowłosemu, który już chwilę później zdawał się stanowić centrum uwagi Kiirobary, spoczywając pod jego bacznym spojrzeniem, co poskutkowało tylko tym, iż Sora ciut niepewnie przełknął ślinę, cofając się o kroczek z podkówką na twarzyczce.
- N-Nie, znaczy... - odparł tylko rudzielec, który zaskoczony ów sytuacją najwyraźniej zdawał się plątać we własnych odpowiedziach, czy ich znaczeniu. Mimo wszystko nie trzeba było mu długo, ażeby to odzyskać stracony wstępnie rezon sytuacji, dodając: - Wspaniałym osobom we wszystkim ładnie, a ty we wszystkim wyglądasz prześlicznie! - poprawił tylko swoje poprzednie wypowiedzenie, sprostowując parę kwestii, a i pokazując braterską więź. Co więcej - wyprostował się dumnie, jakby chciał podkreślić tym faktem, iż takie jest jego zdanie i tego nie zmieni za żadne skarby!
- Ale... - zaczął tylko czterolatek, spoglądając gdzieś na bok, a i przy okazji eksponując swój kwiecisty profil. Na dodatek podkówka jakoś zdawała się nie opuszczać twarzyczki młodszego z braci, który ewidentnie mógł wydawać się czymś przybity, a przynajmniej przejmował się jakąś pieklącą go kwestią. - Ale byłeś zły na nas! - wyrzucił z siebie to, co najwyraźniej leżało mu aktualnie na wątrobie tylko po to, aby to jeszcze bardziej spuścić wzrok i pozwolić, by ciut przydługie, błękitne włoski przykryły jego buzię, pozostawiając rudzielca w dość niecodziennej sytuacji, która z pewnością nie narodziłaby się, gdyby nie dzisiejszy - 'wyjątkowy' dzień.
- Nie mógłbym być zły na mojego braciszka - odparł tylko spokojnie Kiirobara, podchodząc do Sory, ażeby to delikatnie zmierzwić jego włosy, sięgając przy okazji kwiatek, który do tej pory spokojnie spoczywał wpleciony pomiędzy niebieskie włosy. - C-Co to jest? Skąd... Sam sobie to włożyłeś? - spytał się tylko czerwonowłosy nad wyraz ożywionym tonem, przyglądając się białej stokrotce. Nie dziwnym było więc zaskoczone spojrzenie czterolatka, kiedy to starszy brat nagle zainteresował się ów podarunkiem, jaki maluch otrzymał nie tak dawno temu, a który nieco pomógł chłopaczkowi się uspokoić w dość kłopotliwej sytuacji.
- Dostałem - od znajomego - odpowiedział na wcześniej zadane pytanie niebieskowłosy maluch, a chwilę później mógł poczuć, jak rudzielec najzwyczajniej w świecie go przytula. Mimo wszystko nie mógł już zobaczyć tego, jak usta Kiirobary zaciskają się w wąską kreskę, zaś kwiatek przez niego dzierżony kończy swój żywot w dość brutalny sposób - poprzez zgniecenie w dłoni siedmiolatka, odprowadzane nienawistnymi ognikami w jego spojrzeniu.
- Imię, nazwisko, adres - wygląd i nawyki - wymienił tylko jeszcze czerwonowłosy, ściskając czterolatka nieco mocniej, ażeby dopowiedzieć nieco ciszej Sorze na ucho: - Znajdę go i nakarmię Qilina...



Kariera:
Niebieskawe OeVYoRx

People may hear your words
But they feel your attitude

Czas - przybierał jak zawsze zdecydowanie zbyt szybkie tempo, a każda chwila zdawała się odchodzić w niepamięć. Inaczej miała się jednak sytuacja niejakiej niebieskowłosej istotki, która z każdym dniem zyskiwała na popularności, by zaledwie w dwa i pół roku osiągnąć niesłychaną sławę. Ta jednak nie należała do Sory, a do wyobrażenia jego osoby, które idealnie odzwierciedlał ogrom zaproszeń, czy propozycji, jakie chłopaczek otrzymywał, a które ewidentnie wskazywały kobiece rolę od zwyczajnych sesji zdjęciowych przez reklamy, aż po pomniejsze filmy i seriale - tak. Zdecydowanie młoda i utalentowana dziewczynka powoli pojawiała się na ustach większości mieszkańców Fiore, acz... wraz ze wzrostem znaczenia jego persony, przed niebieskowłosym pojawił się nowy problem - menadżer.
- Sora-chan - rozległy się tylko dźwięczne, acz całkiem nienaturalnie przesłodzone zgłoski, a wraz z ich pierwszym brzmieniem do pomieszczenia wkroczyła średniego wzrostu blondynka, która odziana była w szykowny żakiecik z przykrótką, białawą spódniczką do kompletu. Śmiało można było stwierdzić, iż ubiór doskonale podkreślał krągłości kobiety, a w niektórych miejscach być może odsłaniał nawet więcej, niż powinien. - Wolisz tamten cudaśny komplecik, który ostatnio oglądaliśmy, czy może tę uroczą sukieneczkę? - to powiedziawszy wniosła do pomieszczenia dość skromną sukienkę, która nie posiadała zbytecznych ozdobników, a jedynym dodatkiem, który jawił się na pierwszy rzut oka poza mocniej pofalowanym spodem, wydawał się doczepiony kaptur i sznureczki przy nim. - Oprócz tego - musimy coś zrobić z twoim imieniem, wiesz? Jest takie mało chwytliwe, a powinno zapadać w pamięć wszystkim dookoła! W końcu nie co dzie... - blondynka powoli zaczynała rozkręcać swój monolog przy okazji poprawiając swój makijaż, a wszystko po to, aby wraz z końcem upiększającego zabiegu urwać i zdać sobie świadomość z jednej, dość istotnej rzeczy - nie słuchał jej. Niebieskowłosy brzdąc zdawał się być pochłonięty własnymi sprawami, które aktualnie ograniczały się do namiętnej obserwacji obrazów za oknem, zaś wszelka atencja karzełka spoczywała hen daleko za horyzontem, jakby to Sora zastanawiał się, co może się tam kryć. Jakby tego wszystkiego było mało, to z każdą upływającą chwilą spojrzenie błękitnych ocząt zdawało się rozpływać, jakby rozmarzone własnymi wyobrażeniami, które w kontekście codzienności zdawały się być tak strasznie odległe.
- Soooooooora-chan, nee - słyszysz mnie? - usłyszał jedynie chłopaczek, kiedy to poczuł delikatne ukłucie, czy też raczej szturchnięcie w policzek, co spowodowało, iż odwrócił się w bok, aby spotkać się twarzą w twarz z 'drugą parą oczu' kobiety. Na nieszczęście niebieskowłosego chłopaczka - ów wymiana 'spojrzeń' nie trwała zbyt długo, bo już chwilę później świat malucha ogarnęła nieprzenikniona ciemność, zaś jego oczy przez chwilę najwyraźniej coś zmroczyło. Czy spowodowane to było niewystarczającą ilością tlenu, a może nadmiarem wrażeń? Niejednemu trudność sprawiłaby ocena tej sytuacji, której większość mężczyzn by pozazdrościło, jednak dla sześciolatka taka sceneria wydawała się dość... traumatyczna. Szczęśliwym trafem - 'koszmarne' uwięzienie między przydużymi, kobiecymi piersiami nie trwało długo, zaś już po chwili poszkodowany brzdąc otrzymał buziak w policzek, niczym gest na przeprosiny, a zarazem - zapowiedź? - Nie ignoruj mnie lub rozważę udzielenie ci paru... doroślejszych lekcji - rzuciła tylko, puszczając oczko i przykładając palec wskazujący do co rusz otwieranych ze zdziwienia i szoku usteczek Sory, dla którego chyba ilość przeżyć na dziś zdawała się osiągnąć limit, a żadne słowo nie chciało wydobyć się z jego wnętrza, dlatego też po prostu przytaknął głową w geście zrozumienia. Wszystko po to, aby po zaledwie paru chwilach wrócić do względnie pojętej normy, jakby to wcale nie sugerowała żadnych niemoralnych rzeczy, które możliwie podpadały nawet pod łamanie prawa:
- Więc - co zamierza ubrać nasza... niegrzeczna Gwiazdka?


Życie podlega ciągłym zmianom - zarówno wewnętrznym, jak i zewnętrznym. Człowiek z każdym dniem staje się inny, a dla większości osób pierwszym takim krokiem ku metamorfozie zdaje się być okres, gdy osiągają wiek siedmiu lat! Magiczny czas, w którym to przeciętne dzieci idą do szkoły i zdobywają wiedzę, a także poznają nowych znajomych. Niestety - inaczej ma się sprawa, jeśli życie danej persony wybiega poza szablon, jak to miało miejsce w przypadku niebieskowłosej istotki. Samo szczęście, które pojawiało się z każdą myślą o poszerzeniu własnych horyzontów i uczęszczaniu do szkoły, opuściło Sorę tak szybko, jak tylko się pojawiło. Ulotna radość zniknęła w chwili, kiedy to karzełek dowiedział się o kolejnym genialnym planie swojej rodzicielki, czy też menadżerki - prywatnym korepetytorze!
- Eh - raczej zrezygnowane westchnienie wydobyło się mimowolnie ze strony malucha, kiedy to ten przestał wpatrywać się w szybę, która co rusz kończyła egzystencje kolejnych kropli deszczu. Cały świat wydawał się nad wyraz szary, jakby nagle postanowił odzwierciedlić nastrój, który to towarzyszył Sorze, jednak ostatecznie siedmiolatek odwrócił się tylko od okna, aby wbić spojrzenie niebieskich tęczówek w przysypiającego na kanapie Kiirobarę. - Nii-san - rozległy się tylko dość niepewne zgłoski, które to miały ściągnąć uwagę prawdziwie zmęczonego egzystencją rudzielca. Nawet jeśli pierwsze dwie próby nie przyniosły pożądanego efektu, to za trzecim podejściem - z odrobiną stanowczych brzmień w głosie, starszy z braci zerwał się niemalże jak oparzony, ażeby to chwilę później wbić spojrzenie w malucha. Ten zaś widząc, iż zdobył wreszcie uwagę Kii-chana, uśmiechnął się nieznacznie, aby zadać dość niepewne pytania: - Myślisz, że to będzie ktoś miły? I... Jak będzie wyglądać?
- Hn? Kto taki? - uzyskał tylko w odpowiedzi zlepek całkiem zaspanych zgłosek oraz pytający wyraz twarzy rudzielca, który najwyraźniej nie miał bladego pojęcia o tym, co miało dziać się w ich mieszkanku. Wszystko to poskutkowało tylko nieco zbyt nerwowym zaciśnięciem się drobniejszych piąstek na sukience, co przy okazji ukazało, iż pod materiałem znajdują się czarne spodenki. - C-Coś się stało? - rozległy się tylko kolejne słowa, które zdawała się przepełniać swoista forma troski, czy zmartwienia, jednak nie trzeba było długo oczekiwać, kiedy to drobne ciałko wtuliło się w rudzielca, chowając twarz w torsie starszego brata, co sprawiło tylko, iż drzemiący jeszcze Qilinek podniósł się na równe nogi, powarkując coś pod nosem, zaś sam czerwonowłosy wyrzucił z siebie zszokowane: - Sora?
- Nic! Nic się nie stało - padła tylko seria stłumionych wyrazów, zaś Kiirobara mógł poczuć ciepły oddech najmłodszego Hoshino na swojej klatce piersiowej, jak i fakt, iż stosunkowo mocny, jak na malucha uścisk zdawał się powoli słabnąć, jakby sama obecność złotookiego dodawała Sorze otuchy. Całość tylko po to, aby ostatecznie niebieskie tęczówki podniosły się nieco wyżej, ażeby spojrzeć na rudzielca i pozwolić brzdącowi na pojawienie się ciut pewniejszego uśmiechu na twarzy. - Po prostu dzisiaj ma przyjść nauczyciel i... nie wiem jaki będzie - dodał spokojniejszym tonem, który jednak różnił się względem tego typowego dla Sory, a wydawał się jakby - wymuszony? Podobnie miała się sprawa uśmiechu chłopaczka, któremu do stuprocentowej szczerości czegoś zdawało się brakować, ale mimo wszystko rudzielec nie miał zamiaru pozostawiać młodszego bez odpowiedzi.
- Pewnie będzie to ktoś brzydki, stary i pomarszczony, a do tego wredny z głównym zadaniem uprzykrzania życia i męczenia wszystkich dookoła - powiedział tylko czerwonowłosy, aby następnie ni to pogłaskać, ni to poczochrać błękitne kosmki włosów pozostawiając je we względnym nieładzie. Mimo wszystko owa idylliczna sielanka nie mogła potrwać wiele dłużej, kiedy całość została brutalnie przerwana niespodziewanymi słowami.
- Intrygująca teoria, ale nie wypada dyskutować o wieku kobiety - rozległo się tylko ze strony wejścia do pokoju, a spojrzenia braci pognały tam niemalże natychmiastowo, aby napotkać wzrokiem stosunkowo młodą ciemnowłosą, która nie wyglądała na więcej, jak trzydzieści lat. Ubrana była w białą koszulę i towarzyszący jej do tego czarny garnitur, którego marynarkę zastępował jednak biały fartuch godny naukowca. Całość zaś zdawał się uzupełniać ciemnoczerwony krawat, który kontrastował z chłodnym spojrzeniem fiołkowych tęczówek, uważnie lustrujących rozradowaną scenkę, czy też raczej osobnika snującego nad wyraz miłe opinie o jej osobie. - Hisaki, Chihiro - prywatna korepetytorka - dodała tylko, zachowując w dalszym ciągu poważny i formalny ton, który ani na chwile się nie zachwiał, zaś jej spojrzenie z całą pewnością miało na celu zamrożenie, jeśli nie skrócenie o głowę rudzielca. - Jeśli nie masz zamiaru się przydać, to lepiej wyjdź - westchnęła tylko dość ciężko, podchodząc do kanapy, ażeby przenieść swoje spojrzenie na młodszego z braci, a następnie wyciągnąć dłoń w kierunku malucha. - Mam nadzieje, że nasza współpraca nie będzie się wiązała z żadnym - beznadziejnym przypadkiem - dopowiedziała już tylko Chihiro, uśmiechając się przy tym, a i jakoś specjalnie akcentując ostatnie słowa, co z pewnością nie uszło uwadze wszystkich zebranych w pomieszczeniu, zaczynając też nowy rozdział rozwoju Gwiazdeczki, a dokładniej jej Edukacje.


Wykształcenie i kariera - to właśnie te dwie rzeczy usilnie próbował pogodzić ze sobą siedmiolatek, który coraz częściej wydawał się zestresowany, czy poddenerwowany swoim napiętym grafikiem. Jakby nie spojrzeć - wraz z rosnącą popularnością, malała ilość wolnego czasu niebieskowłosego, zaś Sora momentami nawet nie miał chwili na porządny posiłek, a co dopiero relaks i odpoczynek. Wszystko to wpływało stosunkowo negatywnie na nastrój towarzyszący karzełkowi, jednak chłopaczek starał się dzielnie to znosić i nie martwić nikogo dookoła, bo wszystko było dobrze tak długo - jak inni byli szczęśliwi!


- Kilobala... - cichy głosić zdawał się nieść echem przez spowity mrokiem pokój rudzielca, a z zaspanych głosek można było spokojnie odebrać swego rodzaju zmartwienie, czy przestraszenie w głosie. - Nie śpisz? - zawtórowało tylko poprzednim słowom, jednak początkowo na ów pytanie odpowiedziało niebieskowłosemu tylko powarkiwanie pomarańczowego kłębka futra pod postacią ich zwierzaczka, czy pochrapywanie. Nie wiedząc zbytnio, jak postąpić w takowej sytuacji siedmiolatek podszedł do łóżka, ażeby to szturchnąć kilka razy starszego brata za łokieć, jakby usilnie chciał zdobyć jego uwagę, zaś gdy tylko złote tęczówki skierowały się na chłopaczka, ten powiedział ponownie: - Kilobala - zły sen. M-Mogę spać dziś z tobą?
- Oczywiście, że tak - braciszku.
Nawet jeśli strapiony ton malca krył za sobą coś większego - to nie musiał czekać długo na przyzwolenie ze strony Kiirobary, który mimo tego, iż odsunął się by zrobić miejsce młodszemu, to i tak ostatecznie skończył, pełniąc funkcje poduszki. Czy to za sprawą bliskości drugiej osoby, a może szczególnej więzi, ale wszelkie zmartwienia, czy też obawy związane z wielce nagłaśnianym wywiadem zdawały się maleć, zaś straszny sen powoli odchodził w niepamięć, a parę chwil później Sora... zasnął. Wtulony w czerwonowłosego tak, jakby już nigdy miał go nie puścić, a zarazem ze spokojnym oddechem i szczęśliwym uśmiechem odmalowanym na jego twarzyczce.


Chaos i entropia - z pewnością te dwa określenia idealnie opisywały całe zamieszanie, które zdawało się mieć w swym skromniutkim epicentrum nikogo innego, jak Sorę. Siedmiolatek miał na sobie wcześniej przygotowaną sukienkę, która nie posiadała żadnych zbytecznych zdobień, czy upiększeń - ot biały element garderoby z delikatnie falującym spodem, sięgającym do kolan. Ogrom ludzie, którzy zebrali się dookoła, aby wykonywać swoją pracę, jak i wszelcy styliści, makijażyści, czy inne persony z obsługi - czyli ogólnie pojęte zamieszanie zdawało się tylko zwiększać poziom stresu, a jakby tego wszystkiego było mało...
- Nie mogę w to uwierzyć - rozbrzmiały tylko zgłoski rodzicielki chłopaczka, które to zdawały się emanować jakąś nienaturalną dozą szczęścia i radości, zaś sama pani Hoshino postanowiła zająć się ostatnimi poprawkami wizerunku swojej 'córeczki'. W końcu nie mogła pozwolić, aby jakaś skaza zakłóciła chodzącą doskonałość, która to jawiła się w jej wyobrażeniach. - Wyglądasz przecudnie, a już za chwilę - nasza wielka chwila! Nic już nie stanie nam na drodze - kontynuowała tylko swoją żarliwą przemowę, która ociekała niewyobrażalnymi pokładami zachwytu, aby to po chwili przytulić swoje dziecko, jakby to w jakiś sposób miało dodać otuchy. Ów ujmujący gest został zwieńczony delikatnym pogłaskaniem Sory po głowie, jakby to działanie miało odjąć wszelkie troski i zmartwienia, zrzucając dość kłopotliwy ciężar z jego barków.
- O-Okaa...
- Moje najukochańsze dziecko - moja Gwiazdeczka - dodała już tylko ciemnowłosa, przerywając tym samym jakiekolwiek próby wypowiedzi swojego młodszego potomka, a zarazem odsuwając się nieco od malucha, gdy w zasięgu wzroku pojawił się nie kto inny, jak najwspanialsza pani menadżer, która miała ubrany swój tradycyjny strój, a która to w niedługim czasie znalazła się przy familijnej scence.
- Mogłaby nas pani na chwilę zostawić? - spytała typowym dla siebie, a i ciut przesłodzonym głosem, na co rodzicielka Sory tylko przytaknęła głową, uśmiechając się do brzdąca, a chwilę później oddalając się w kierunku darmowego bufetu. Niebieskowłosy jednak nie mógł liczyć na najmniejszą chwilę spokoju, bo już w niedługim czasie druga para niebieskich tęczówek zniżyła się z poziomem wzroku karzełka, ażeby to na twarzy kobiety pojawił się tylko dość niebezpieczny uśmiech, który zdawał się powiększać z każdym centymetrem skróconego dystansu. - Nee~ - Niegrzeczna Gwiazdko - wiesz, że ich tak naprawdę nie obchodzi to, co powiesz? - wyszeptała tylko blondynka, a w jej spojrzeniu dało się odczytać coś w rodzaj wyższości, czy zdecydowanie większych pokładów pewności siebie, aniżeli u chłopaczka. Jakby tego wszystkiego było mało, to kobieta nachyliła się jeszcze bardziej, aby zbliżyć swoje usta do ucha niebieskowłosego, dodając jeszcze kolejne, poufne informacje, zniżając przy tym ton swojej wypowiedzi do słyszalnego minimum: - Liczy się tylko to, jak ludzie chcą ciebie widzieć - nic więcej.
Całokształt wypowiedzi został zaś podsumowany najzwyklejszym w świecie buziakiem w policzek, który to niemalże natychmiast wywołał u niebieskowłosej istotki speszenie powoli odmalowujące się na twarzyczce Sory, który ostatnim, co dosłyszał przed wielką chwilą było: - Jak się spiszesz, to pomyślimy o innej nagrodzie~


'Światła. Kamera. Akcja.' - te trzy słowa oddawały stan rzeczy, w jakim to znalazł się Sora, który nagle znalazł się w centrum uwagi. Oślepiające światła reflektorów, czy czujne oko - wszystkowidzącej - kamery nijak pomagały chłopaczkowi z jego zmartwieniami, zaś każda kolejna sekunda wprawiała go tylko w osłupienie, odmalowując stopniowo przerażenie na twarzyczce malucha. Szczęściem w nieszczęściu okazała się być jednak obecność blondynki, która siedziała tuż obok malucha, zupełnie nie przejmując się tym całym zamieszaniem. Co zaś z niebieskowłosym? Wraz z upływającym czasem siedmiolatek zdawał się tracić kontakt z rzeczywistością, a słowa stopniowo zmieniały się w bełkot, którego móżdżek karzełka nie potrafił złożyć w jedną całość. Widział, że inni coś mówią, jednak nie miał zbytnio pojęcia - co takiego. Poza tym jedyną czynnością, którą potrafił aktualnie wykonywać, było baczne śledzenie wzrokiem rozmówców i niepewne przenoszenie go to z prowadzącego wywiad mężczyzny na menadżerkę i z powrotem.
- ...imię - padły tylko kolejne ciche zgłoski, które dotarły do siedmiolatka ze sporym opóźnieniem, a i tylko dzięki delikatnemu szturchnięciu karzełka, który to skupił swój wzrok na kobiecie. Jakby tego wszystkiego było mało, to w w główce Sory zawładnęła nieprzenikniona pustka, która ani trochę nie ułatwiała mu zadania.
- S... Ho... Hoshi... Hoshino, Ho... - zaczął tylko cichutko wyrzucać z siebie zgłoski, które najwyraźniej miały przypominać jego imię, jednak nie za bardzo mu to wychodziło. Na dodatek twarz niebieskowłosego powoli zamieniała się w buraczka, czy też po prostu przybierała na intensywności rumieńców zdobiących policzki zażenowanej istotki.
- Hoshiko Hoshino - rozległo się nagle tuż obok siedmiolatka, zaś kobieta przyciągnęła chłopaczka do piersi, ażeby następnie go przytulić, chociaż całość zdawała się być tylko na pokaz. - Musi pan nam wybaczyć, ale nasza Hoshiko jest strasznie nieśmiała i dlatego będę mówić w jej imieniu, nee~ - dopowiedziała jeszcze tylko menadżerka, zwiększając tylko siłę swojego uścisku, a zarazem sygnalizując tym, żeby niebieskowłosy nie wtrącał się w jej wersje wydarzeń. Tak - wszystko było już postanowione...


Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3027-niebieska-baza-danych#53569 https://ftpm.forumpolish.com/t2956-niebieskawe https://ftpm.forumpolish.com/t3028-niebieskawe#53573
Sora


Sora


Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015

Niebieskawe Empty
PisanieTemat: Re: Niebieskawe   Niebieskawe EmptyPon Sie 10 2015, 03:30

Szkoła:
Niebieskawe 3h5aWVo

You are not alone, I'm right here
To catch you when you fall

Kolejne lata powoli odchodziły w niepamięć, a z każdym minionym dniem kariera Hoshiko wzrastała, ażeby w końcu osiągnąć niebotycznego poziomu. Całkiem prawdopodobne, iż przez pewien okres nie dałoby się znaleźć osoby, która nie potrafiłaby powiedzieć - kim jest Gwiazdka? Mimo wszystko - nikt nie słyszał o prawdziwej postaci, która to kryła się pod postacią najpopularniejszej dziewczynki w Królestwie Fiore. Biedny, a może i jakimś cudem szczęśliwy Sora uniknął losu, który wydałby jego tożsamość mediom, a i w pewien sposób mógł wieść spokojne życie, które jednak niejednokrotnie wzbogacało się o różne doświadczenia z dziedziny show biznesu. Jakby nie spojrzeć to najważniejsza ostatecznie stawała się kariera Hoshiko, a nie własna wola Sory, jednak... ten zdawał się pogodzić z tym faktem? Chociaż nie wszystko mu się uśmiechało, a i większość rzeczy zdawała się być nad wyraz problematyczna - niebieskowłosy dzielnie to znosił, obawiając się jedynej gorszej rzeczy, a dokładniej tego, iż mógłby zawieść bliskie mu osoby. Sama myśl o tym, iż mógłby sprawić zawód własnej rodzicielce, czy też w jakikolwiek sposób rozczarować Kiirobarę sprawiały tylko, iż mimo wszystko chłopaczek odnajdywał w sobie jakieś pokłady wytrwałości i... czekał? Jakby miał nadejść jakiś cud, który nagle obróciłby wszystko do góry nogami.
- Sooora-chan, nee~ - rozległy się tylko niezbyt miłe dla ucha zgłoski, na które dziesięcioletni już karzełek zareagował tylko przeniesieniem spojrzenia na blondynkę. Ostatnimi czasy menadżerka, czy też raczej niejaka Marina 'Mary' Lievitz, przebywała w ich mieszkaniu dość często, tłumacząc się zazwyczaj potrzebą kreacji i rozwoju imażu Hoshiko. - Chyba wiem, co możemy zrobić, żeby nasza Gwiazdka stała się jeszcze popularniejsza! - powiedziała po chwili ciszy, odkładając opróżnione już pudełko śniadaniowe, aby móc zawtórować swojej jeszcze nie wypowiedzianej wizji klaśnięciem w dłonie, którymi to po chwile pochwyciła łapki niebieskowłosego, przysiadając się obok niego na kanapie. - Nie myślałeś czasem, aby pomóc trochę braciszkowi~ - dopowiedziała już tylko z parszywym uśmieszkiem na twarzy, jakby już wiedziała, że jej plan się powiedzie i nic, ale to zupełnie nic nie stanie jej na drodze...


- Drugie... śniadanie - wymamrotał tylko pod nosem zamyślony niebieskowłosy, który to aktualnie znajdował się w kuchni, bawiąc się swoimi włosami i przyglądając się wszystkim sprzętom, z których większość widział pierwszy raz na własne oczy. Pomijając całkowicie nieskładne instrukcje, które zostały mu dane przez kobietę, a które to zawierały nadmierną ilość 'Whooo', 'Wsiu', czy też wszelkiego rodzaju wyrażeń brzmiących synonimicznie do 'Bah' i 'Puff' - Sora mógł polegać wyłącznie na książce z przepisami, które to pozostawiła menadżerka. Mimo wszystko całe zadanie zdawało się powoli przerastać nawet tak pojętnego ucznia, jakim to był Sora, zaś kuchenne zakamarki z każdą kolejną sekundą przeradzały się w istny poligon, na którym toczyła się istna wojna o życie dziesięciolatka. Czy to czyhający na jego żywot toster, który niespodziewanie wystrzelił tosty o mały włos nie przyprawiając karzełka o zawał; czy może też mikser, który postanowił wieść własną egzystencję i porozlewać całą zawartość miski, co też sprawiło, iż niebieskowłosy musiał uzupełnić czymś braki. Ostateczny zaś rozrachunek pozwolił na podliczenie wszelkich strat i stwierdzenie tego, iż nikt żywy nie ucierpiał i chociaż kuchenka ledwo zipała, to Sora z niemałą dumą mógł opuścić pole bitwy, dzierżąc pojemniczek pięknie wyglądających wypieków. Szkoda tylko, że wygląd niekoniecznie przekładał się na ich smak, ale tego już maluch nie miał okazji sprawdzić...


- Dalej już sobie poradzisz, nee~ Ho-shi-ko - odezwała się tylko pani Lievitz, aby dosłownie w następnej chwili wędrować w sobie tylko znanym kierunku - tym samym porzucając zagubioną, niebieskowłosą istotkę pośrodku ogromnego i opustoszałego holu. Gdy jednak Sora miał zadać jakiekolwiek pytanie odnośnie tego, w którą stronę się udać, kobieta odwróciła się tylko na ułamek sekundy, ażeby to dopowiedzieć ostatnie zdanie nim zniknęła za rogiem: - Pamiętaj o stroju na zmianę~
Obcość miejsca wcale nie wydawała się być najgorszą zmorą, która to teraz towarzyszyła maluchowi - nie. Zdecydowanie w tej kategorii wygrywało osamotnienie, które to powoli zaczynało doskwierać karzełkowi, a które to odznaczało się chociażby przez brak żywej duszy na korytarzu ów kaganka oświaty zwanego szkołą. Nie wiedząc - co dokładniej zrobić, czy też - jak powinien się zachować w nowym dla niego miejscu, niebieskowłosa Gwiazdka zaczęła powoli przemieszczać się pomiędzy wszelkiego rodzaju klasami, a metodyka poszukiwań starszego brata opierała się w dwóch 'słowach', czy też jednym, prostym wyrażeniu, które to padało ilekroć Sora przekraczał progi kolejnych klas, dążąc do celu: - Kii-chan?
Wszelkie próby jednak kończyły się tak samo i wraz z każdym kolejnym, nieowocnym podejściem nastrój towarzyszący dziesięciolatkowi zdawał się pogarszać. Co więcej - gdy już wydawało się, iż poszukiwania rudzielca okazały się kompletnym fiaskiem, chłopaczek tylko przysiadł na pobliskiej ławeczce, podciągając pod siebie nóżki, a i niezbyt przejmując się do tego kraciastą sukienką, czy kokardą we włosach. Spojrzenie niebieskich tęczówek skupiało się tylko na jednym, niewielkim obiekcie, a dokładniej - różowym pudełku z białym kotkiem i masą serduszek w różnych odcieniach czerwieni. Całość zwieńczyłyby z pewnością powoli gromadzące się w oczach łzy, czy ogólny nastrój przygnębienia - gdyby w pewnej chwili do jego uszu nie dotarły dość charakterystyczne zgłoski, które niejednokrotnie miał okazję słyszeć podczas wyrażania wszelakich form niezadowolenia! Nie posiadając żadnej innej poszlaki, czy tropu - niebieskowłosy szybko skierował się w stronę źródła dźwięku zupełnie nie przejmując się treścią słów, które padały dookoła, a kiedy wychwycił tylko postać starszego brata rzucił nad wyraz radosnym tonem, jakby to właśnie wydarzył się jakiś cud: - Kii-chan! Kii-chan! Mam dla ciebie śniadanie! - by ostatecznie porzucić dzierżone w łapkach pudełeczko na ławce rudzielca, a samemu - nie skupiając się zbytnio na otoczeniu - rzucić się do uścisku, uznając tym samym szkolne odwiedziny za... rozpoczęte.


Już samo przybycie słynnej Hoshiko w skromne, szkolne progi wystarczyło, aby wywołać poruszenie całej klasy, jeśli nie szkoły. Ba! Nie zdołała minąć cała godzina lekcyjna, kiedy to klasa rudzielca zaczęła skupiać swoją uwagę na niebieskowłosej istotce, która to przez dłuższą chwilę zawieszona była na rudzielcu, a która to następnie witała się z drzemiącym Qilinkiem. Ponadto - nawet nauczycielka wydawała się bardziej przejmować egzystencją, czy samą bytnością Gwiazdki w klasie, aniżeli losem edukacji zgromadzonych w niej uczniów, co dało się wywnioskować po tym, iż kobieta po krótkiej chwili dołączyła się do wszelkich szmerów, które to rozchodziły się po pomieszczeniu. Zapewne obyłoby się bez zbędnych komplikacji, gdyby nie to, iż niektóre uwagi przesiąknięte były zawiścią, bądź też ociekały jadem, czy nienawiścią wymieszaną z zazdrością. Co gorsze - większość słówek nie uszła uwadze dziesięciolatka, któremu to powoli robiło się przykro, słysząc wszelkie te podszeptywania, które potajemnie oczerniały Kiirobarę!
- Co ONA widzi w Rudym? - syknął tylko jakiś chłopak.
- Chodzi z tym zapchlonym workiem futra - rzuciła z niemałym obrzydzeniem jakaś dziewczyna.
- Leniwy dupek bez żadnych ambicji - zawtórował tylko kolejny, nieuprzejmy oskarżyciel.
- Nie dość, że zoofil - to niewyżyty zboczeniec - przytaknęła temu wszystkiemu kolejna przedstawicielka płci pięknej, nie szczędząc sobie krzywej miny.
- Najgorszy brat we wszechświecie... Jak ona może się z nim pokazywać? - napomknęło jeszcze kilka osób, rzucając przy tym pogardliwe spojrzenia w kierunku czerwonowłosego, jakby najchętniej ujrzeli go na stosie, czy przynajmniej w jakiejś izolatce z dala od 'ich' wspaniałej Hoshiko. Wszelkie bezpodstawne oskarżenia, czy oszczerstwa tego typu zdawały się wpływać na nastrój karzełka, a każdy kolejny gwoździk do trumienki starszego brata zdawał się kłuć także serduszko Sory, który przelotnie spojrzał po zgromadzonych, aby następnie wrócić wzrokiem do czerwonowłosego.
- Może i Kii-chan nie jest najmądrzejszy, ale jest miły - wydukał tylko ciut cichszym tonem, aniżeli jego zwyczajny głos, aby chwilę później dorzucić nieco głośniejsze: - I dlatego gdy dorosnę - zostanie moim mężem - powiedziawszy ów słowa, zwieńczyłby swoją wypowiedź najzwyklejszym w świecie buziakiem w policzek, a następnie z stopniowo czerwieniącą sie twarzyczką wybiegł z pomieszczenia, aby tylko dosłyszeć ulubione stwierdzenie klasowej ferajny, czy też po prostu: - ZBO-CZE-NIEC~


Nie trzeba było czekać, aż twarzyczka Sory zaczęła przypominać dorodny okaz pomidora, czy buraka, który to ewidentnie odmalowywał się czerwienią na twarzyczce dziesięciolatka. Nic dziwnego, iż niebieskowłosy zapragnął w tejże chwili zniknąć z oczu wszelkich gapiów i pozostać samemu, ażeby to ochłonąć i przemyśleć to - co się stało i co powiedział. Zarówno otoczenie, czy znajdujące się w nim ciekawskie osóbki nie liczyły się teraz dla młodego Hoshino, który nie bacząc na wszystkie bodźce zewnętrzne postanowił udać się do najcichszego i najspokojniejszego według założeń azylu, a mianowicie - tam, gdzie nawet król piechotą chodzi. Tutaj jednak szczęście zdawało się sprzyjać karzełkowi, bo pomieszczenie wydawało się puste, zaś sam małolat mógł zabarykadować się w jednej z kabin w męskiej toalecie, której wystrój zdawał się idealnie zgrywać z powoli wytracającą nadmierne rumieńce twarzyczką. Kącik przemyśleń niebieskowłosego zaczynał się na różnorodnych poradach menadżerki, zaś swój koniec miał pośród poglądów nauczycielki przemieszanych z poradami zaczerpniętymi z wszelkich seriali. Na tym jednak kończyło się szczęście prawie-nastolatka. Zgodnie z wszelkimi przypuszczeniami - nie potrzeba wiele, ażeby to cała szkoła wrzała od plotek, które dotyczyły ów niebieskowłosej istotki znanej przez większość jako Hoshiko. Wszystko wskazywało także na to, jakby rzekoma Gwiazdka przepadła - niczym kamień w wodę. Nim jednak dziesięciolatek zdążył wszystko przemyśleć, czy też ukoić własne nerwy - pomieszczenie sanitarne zostało odwiedzone przez niezliczoną ilość uczniów, którzy raz po raz dorzucali swoje trzy grosze do mętliku towarzyszącego Sorze, który miał przed sobą jeszcze jedno zmartwienie, które czyhało w torbie karzełka, a które to sprawiło, iż twarzyczka chłopaczka pobladła, zaś jedyną reakcją na jaką się zdobył było przełknięcie śliny...


Początkowa konsternacja powoli przeradzała się w zakłopotanie, które to z kolei odmalowywało się ponownie na twarzyczce chłopaczka. Zapewne nikogo by to nie zdziwiło, gdyby wiedzieli, iż pod przykrótką, biało-różową spódniczką, czy bluzeczką w podobnej kolorystyce kryje się nie Gwiazdka, a będący nią dziesięciolatek. Skrępowania ani trochę nie umniejszał fakt, iż niebieskowłosa istotka posiadała pompony w podobnej kolorystyce, które to służyły aktualnie do przesłonięcia nadmiernie odsłoniętego ciała. Nijak pomagały także pozostałe dodatki - takie jak chociażby wstążki we włosach, czy pozostałe elementy garderoby, jednak... nigdy nie będzie łatwiej, czy prościej, zaś młody Hoshino musiał nauczyć się być szczęśliwy z tym, co miał. Musiał czerpać radość z tego, iż mógł się chociaż przyczynić do szczęścia osób, dla których zrobiłby wszystko, dlatego też - nie było nic złego w tym, co miał zrobić? Postanowił wziąć ostatni głębszy wdech, aby chwilę później skorzystać z zamieszania związanego ze standardowymi ćwiczeniami, czy wszelkimi rutynami zajęć wychowania fizycznego.
- Kii-chan - daj z siebie wszystko! - zakrzyknął tylko, aby przy okazji skupić uwagę natrętnych gapiów, którzy wbili w natarczywe spojrzenia w 'podskakującą' Hoshiko. Nie obyło się jednak bez nienawistnych, czy zazdrosnych spojrzeń od pewnej grupy przedstawicielek płci pięknej oraz okrzyków, które to wskazywały na entuzjazm - głównie męskiej części publiki. - Najlepszy ze wszystkich - nii-san! Dziś wygra, zwycięży - Kii-chan! Yaaay! - padły tylko kolejne okrzyki wzniesione przez dziesięciolatka, który to hopsał i podskakiwał, czy też po prostu dopingował starszego brata zgodnie z tym, co było napisane w załączonych instrukcjach. Nie przewidział jednak tego, iż w ten sposób zgromadził jeszcze większe pokłady wrogości względem Kiirobary u innych. Za kolejny problem ewidentnie robiła nazbyt skąpa garderoba, która to przy podskokach odsłaniała nieco bieliznę karzełka, a które to tylko odczucie zażenowania odmalowywało się przez to na jego policzkach.
- Sora, n-nie musiałeś... - wydusił z siebie zaskoczony rudzielec, u którego mimowolnie pojawił się niewielki uśmiech na twarzy oraz wyjątkowe zafascynowanie, które zwykle nie towarzyszyło mu w trakcie zajęć. Nim się ktokolwiek obejrzał, to już znajdował się przy karzełku, przykucając lekko przy nim, a i chwytając ramiona Sory.
- B-Bo pani Lievitz mówiła, że to pomoże tobie w zajęciach i... I że spodoba się wszystkim - powiedziałby niebieskowłosy, próbując przy tym zabrzmieć najspokojniej, jak tylko się dało, jednak mimo wszystko w jego ton wkradły się zawstydzone nutki. Ponadto przez chwilę można było odnieść wrażenie, iż w jednym z okien widniała krągła postura blondynki, która szczerzyła się wystawiając przed siebie kciuk uniesiony do góry, jakby wszystko w jakiś sposób układało się zgodnie z jej pokręconymi planami.
- Ale jesteś prawie goły - wyrzuciłby z siebie tylko starszy z braci, aby chwilę później nałożyć na malucha swoją bluzę, jakby chciał okryć chłopaczka przed chciwymi spojrzeniami ze strony spotykanych przez niego na co dzień ludzi.
- Ponoć wystarczy uwierzyć w majtki - odparł tylko młodszy Hoshino, aby następnie przytulić się do starszego brata, pomimo wszelkich trudności wynikających z przydługich rękawów. Pomijając jednak szemrzącą falę, która przemknęła gdzieś w tle między ludźmi, czerwonowłosy zdawał się przybrać lekkich rumieńców na twarzy, aby to tylko westchnąć ciężko:
- Majtki nie rozwiążą wszystkich problemów - tymi słowami zostały podsumowane wszelkie wyjaśnienia Sory, który to zaraz potem mógł zająć się znacznie przyjemniejszym dla niego zajęciem, a dokładniej rozpieszczaniem Qilina! Nie obyło się bez czesania jego futerka, czy wiązania kokardek, a także masy uścisków, czy buziaków, którymi to niebieskowłosy obdarzał ulubione, acz nieco leniwe zwierzątko, które raz po raz zdawało się powarkiwać, acz... dziesięciolatek nie mógł stwierdzić, czy wszystko to z przyjemności, czy może raczej z niezadowolenia. Zresztą - liczyło się to, iż stworek był uroczy, prawda?


Dzień powoli chylił się ku końcowi, jednak ten w przeciwieństwie do schematycznej reszty - kompletnie się różnił. Mimo, iż czerwonowłosy skończył lekcje dobre kilka godzin temu, to za namową młodszego Hoshino, dwójka braci wybrała się także na miasto, ażeby to kupić lody, czy też po prostu cieszyć się resztą dnia. W takich nastrojach wracali do domu, mając za plecami leniwie zachodzące słońce, które mieniło się intensywnie pomarańczowymi odcieniami, barwiąc na ten kolor także niebo. Całość ponownie zaczynała przypominać dawną sielankę i mimo zmiany w garderobie niebieskowłosego - ponownie mógł się cieszyć czasem spędzonym z bratem, czy też śmiać w towarzystwie jego i ich zwierzaczka. Niestety ów wesoły nastrój, czy też swego rodzaju eudajmonia nie miała trwać wiecznie, a zniknęła niemalże w tej samej chwili, co bracia przekroczyli progi domu.
- Coś ty sobie myślał?! - rozległy się tylko nad wyraz głośne zgłoski, gdy tylko dwójka braci wkroczyła do kuchni, a wzrok ich rodzicielki spoczął na rudzielcu. Z grymasu odmalowującego się na jej twarzy ewidentnie dało się wyczytać zdenerwowanie, które przeplatało się ze zmęczeniem, zaś w dłoni dzierżyła mokrą ścierkę. Mimo tego, iż Sora pozostawił pomieszczenie w dość tragicznym stanie, to teraz lśniło czystością. - Jak można być tak bezużytecznym matołem?! Brak mi już sił na takiego lenia, który nawet nie potrafi po sobie posprzątać! Czy to AŻ TAK WIELE?! Czemu... Czemu nie możesz być jak Hoshiko?! ZOBACZYSZ... Kiedyś mnie zabraknie i...
- Ta... jasne... - mruknął tylko rudzielec pod nosem, ażeby to chwilę później wzruszyć ramionami, co poskutkowało tylko tym, iż ciemnowłosa ruszyła w kierunku starszego z braci, ażeby podnieść dłoń i... zastygnąć w bezruchu, kiedy to pomiędzy nich wkradła się niebieskowłosa postać, która aktualnie miała mocno zaciśnięte powieki.
- To ja zrobiłem bałagan, a nie Kii-chan - rzucił tylko nieco głośniejszym tonem niż zazwyczaj, co w przypadku samego Sory mogło przypominać jakieś uniesienie, czy namiastkę krzyku. Mimo, że chłopaczek czekał na coś w rodzaju uderzenia, czy kary, to takowa nie nadeszła, a chwilę później dziesięciolatek mógł poczuć, jak ciemnowłosa kobieta przytula go, a zarazem głaszcze. Zupełnie jakby wstąpiła w nią inna osoba!
- Nic się nie stało Gwiazdko. Nie musisz brać na siebie odpowiedzialności za kogoś takiego, jak on - dopowiedziałaby tylko spokojnie, wzmacniając przy tym swój uścisk, a zarazem pozwalając ażeby rudzielec, który był już poza centrum zainteresowania - poszedł w sobie tylko znanym kierunku.



Rutyna:
Niebieskawe ACx2Giz

Sometimes a break from your routine
Is just the very thing you need

Szkolne wydarzenia z pewnością wszczęły spore poruszenie, a życiu Hoshiko przez dłuższy okres czasu towarzyszyła niemała wrzawa. Niemniej jednak wszelki zamęt towarzyszący niebieskowłosemu zdawał się cichnąć, a życie Sory powoli wracało na właściwe tory. Nieszczęśliwie - nie oznaczało to, iż młodszy Hoshino nagle zyskał pokłady czasu, który to mógłby spędzać z bliskimi mu osobami. Mimo wszystko - niemalże każdą wolną od zajęć chwilę karzełek poświęcał na rozmowy ze starszym bratem, które nieraz ciągnęły się do późnych godziny, kiedy to słońce już dawno skryło się za horyzontem. Niestety książeczka terminów Hoshiko, jak i godziny nauczania Sory zajmowały znaczącą część życia chłopaczka, a ten z każdym kolejnym dniem wydawał się być tym wszystkim - znudzony i wyczerpany? Co jednak mógł na to poradzić...?


- ...proces, podczas którego jednokomórkowy twór ulega specjalizacji i zorganizowaniu w złożony, wielokomórkowy organizm ze strukturami takimi, jak... - zaczął tylko świeżo upieczony nastolatek, recytując formułkę, którą to wyczytał wcześniej w jednej z książek, jednak nie dane było mu dokończyć jego wypowiedzi.
- Źle - padło tylko krótkie stwierdzenie, któremu akompaniowało ciężkie westchnienie wydobywające się ze strony ciemnowłosej kobiety. Nie trzeba było długo czekać, aż pani Chihiro pokiwała głową z politowaniem, aby utkwić wzrok w niebieskowłosej istotce. - Nie zawsze encyklopedyczne odpowiedzi są najlepsze. Nie możesz ciągle powtarzać ustalonych formułek - czasem trzeba dodać coś od siebie - odparła nad wyraz spokojnie, zaś jej spojrzenie zdawało się przebijać Sorę na wskroś. Wiele nie było potrzebne, aby to ciemnowłosa podeszła do uchylonego okna, ażeby je otworzyć. Jednak nim niebieskie tęczówki powędrowały za nauczycielką, ta zdążyła odpalić już papierosa, zaś z wypuszczeniem pierwszego dymu jej twarz przybrała całkiem obojętny wyraz.
- Ale tak... -
- Słuchaj - rzuciła dość szorstko ciemnowłosa ponownie przerywając nastolatkowi, a wrześniowe powietrze tylko potwierdzało nagłe ochłodzenie atmosfery panującej w pomieszczeniu. - Nikt nie przeżyje za ciebie twojego życia - powiedziała nader poważnym tonem, aby następnie zaciągnąć się papierosem i spojrzeć na krajobraz za oknem. Wydawała się skupiać na jakimś odległym punkcie na tyle mocno, że w pomieszczeniu słychać było wyłącznie monotonne tykanie zegara. - Sam powinieneś wyznaczać sobie cele - dodała ciszej, a zarazem spokojniej, zwracając swoją uwagę ponownie na karzełka, a i wracając myślami do najbliższego otoczenia.
- C-Cele? Ale przecież... - wymamrotał tylko niebieskowłosy, jakby ktoś postawił przed nim zadanie, któremu nie miał jak podołać. Na dodatek twarzyczka Sory coraz bardziej ukazywała jego niewiedzę i zakłopotanie wynikające z tego pytania.
- Nie możesz ranić siebie, aby uszczęśliwić innych - odparła tylko Chihiro, aby odetchnąć z dozą cierpiętniczej postawy. Kto by pomyślał, iż zwykłe zajęcia przemienią się w dysputę o życiu? Dlatego też zgasiła używkę, aby dodać: - Tata zawsze mi powtarzał, że wszystko ma swój koniec - dlatego powinnam żyć tak, by niczego nie żałować - powiedziawszy to, ciemnowłosa zaczęła podchodzić w kierunku nastolatka, ażeby tuż przed nim przykucnąć i pozwolić na całkowicie niespodziewaną reakcję, a mianowicie - uśmiechnięcie się. Owe rzadkie zjawisko, które odmalowało się na twarzy pani Hisaki zdawało się działać kojąco na karzełka, a zarazem zostało wsparte kolejnymi słowami: - Sam musisz odkryć, czego tak naprawdę chcesz, czy - kim naprawdę jesteś.
Po dodaniu kolejnych wypowiedzi kobieta, jak gdyby nigdy nic przytuliła Sorę, aby to następnie wyprostować się i ruszyć w kierunku drzwi, dopowiadając jeszcze na odchodne: - Uznajmy to za zadanie domowe.


- Kii-chan! Wychodzę~ - zgłoski wypowiedziane przez niebieskowłosego poniosły się tylko echem po mieszkaniu, a sam nastolatek zaczął ubierać buty.
- Braciszku! Podejdź no - chciałem ci coś dać! - rozległo się tylko w odpowiedzi ze strony rudzielca, a Sora momentalnie przestał wiązać buty, aby to w kilka sekund znaleźć się w pokoju starszego brata tak, jakby zupełnie nie przejmował się zwiewną sukieneczką, którą miał na sobie. Nim jednak młodszy Hoshino zdążył o cokolwiek się zapytać - Kiirobara wstał z łóżka i leniwym krokiem ruszył w kierunku szafy.
- Kii-chan? - zwrócił się tylko do brata karzełek, który nie krył niemałego zdziwienia owym zwołaniem go do pokoju. W dodatku ciekawość najwyraźniej pożerała malucha, bo ten ze sporym zaintrygowaniem zaistniałą sytuacją przyglądał się poczynaniom czerwonowłosego, podchodząc coraz bliżej mebla.
- Wiesz co - Sora? Nie pamiętam już kiedy widziałem cię w normalnych ubraniach... Czekaj chwileczkę hn... załóż to! - objaśniłby tylko starszy, rzucając jedną z białych koszul, które należały do starego mundurka Kiirobary, a i z pewnością już dawno nie pasowały na niego. Nim jednak niebieskowłosy ruszył w kierunku nowego elementu garderoby, w ślad koszuli poszły także ciemne spodnie i - o dziwo - całkiem zadbane i błyszczące obuwie.
- J-Jak to się zakłada? - padło tylko pytanie ze strony niższego z braci, kiedy pojawiły się pierwsze problemy z nowym ubraniem, a dokładniej - krawatem.
- Bierzesz to tak i łapiesz za jeden koniec, a drugi tu... owijasz wokół tego... tu przekładasz i... gotowe! Oczywiście to najprostsza metoda, a jest ich dużo, dużo więcej - odpowiedział niemalże natychmiastowo Kiirobara, objaśniając w ten sposób podstawy wiązania krawatów, a następnie poprawiając sobie rudą grzywę. W ten właśnie sposób rodzeństwo straciło dobrych kilka godzin na poznawanie nowych sposobów wiązania krawatów, czy mierzeniu różnorodnych ubrań starszego z nich. Przyjemna atmosfera, która mogłaby trwać wieczność, została przerwana przez powrót ich rodzicielki, która z całą pewnością nie ukrywała obawy, która przeradzała się w złość i niechęć względem Kii-chana: - Hoshiko! Hoshiko - jesteś w domu?! Już się bałam, że ktoś Cię porwał! Wysłałam po ciebie ludzi, ale czemu nie przy... CO TY MASZ NA SOBIE?! Ach... TO PRZEZ CIEBIE? Przeklęty Rudzielec - demoralizujesz MOJE dziecko! Wiesz ile to mnie... nas... będzie kosztować?! - zaczęła tylko jedną ze swoich tyrad, która niestety miała jeszcze trochę potrwać, ale... niebieskowłosy jakoś się tym nie przejmował?


- Dziękuję za dzisiaj - wyszeptał tylko niebieskowłosy, szturchając przy okazji ramię drzemiącego rudzielca, co przerwało mu drzemkę tuż przed snem. Przyodziany w błękitną piżamkę przyozdobioną królikami maluch mógł przyglądać się temu, jak starszy brat przeciąga się leniwie, by po chwili Qilinek skoczył na niego z zaskoczenia - przewracając Sorę na ziemię, a zarazem uczepiając się jego bluzki. Nic też dziwnego, iż chłopaczek musiał zapomnieć o swoim pierwotnym celu, ażeby skupić swoją uwagę na głaskaniu i tuleniu pomarańczowej kulki futra, co mimo wszystko sprawiało obustronną przyjemność.
- So... Sora! - odezwał się tylko, czy też spróbował zakrzyknąć zaspany czerwonowłosy, który przez dłuższą chwilę analizował zaistniałą sytuacje, jak i przyglądał się aktualnemu położeniu braciszka, by mimowolnie naburmuszyć się widokiem jego zwierzaczka. - Stało się coś? - dodał, ziewając dość mocno, a i próbując utrzymać powieki otwarte, ażeby to nie przerywać kontaktu wzrokowego z młodszym.
- B-Bo... Pani Hisaki kazała mi odnaleźć swoje cele i... I powiedzieć - kim jestem, ale... Nie wiem - wydusił z siebie niezbyt składnie niebieskowłosy, by ostatecznie skupić swój wzrok na Qilinie, jakby to właśnie do niego mówił, a nie pytał się o poradę starszego brata. Na dodatek - ostatecznie twarzyczka karzełka skryła się pośród pomarańczowego futerka, jakby to Sora obawiał się - nadchodzących odpowiedzi?
- Jak to? Jesteś Sorą - najlepszym braciszkiem pod słońcem i nieważne, co będziesz chciał robić... Zawsze będę Cię wspierać! - odparł z niemałą dumą czerwonowłosy, wypinając przy tym dumnie pierś i przymykając powieki, ażeby to jego poza wydawała się jeszcze wznioślejsza.
- Z-Zawsze? Starczy, że będę sobą? - wydukał tylko niemrawo nastolatek, mamrocząc w futerko Qilina, aby chwilę później porzucić zwierzątko na rzecz starszego brata, w którego to Sora postanowił się wczepić. - Dziękuję Nii-san - dopowiedział już nieco pewniej, chowając tym razem twarzyczkę w ramieniu rudzielca, zaś wywołując u pomarańczowej kulki futra zazdrosne powarkiwanie i delikatne najeżenie się sierści. - P-Powtórzymy czasami przymierzanie ubrań? Ale... Tak w tajemnicy - wyszeptałby tylko kolejne kwestie, o które chciał poprosić Kiirobarę, na co odpowiedzią było początkowe odwzajemnienie uścisku ze strony starszego, a następnie nieme przytaknięcie głową wraz z bezdźwięcznym 'dla ciebie wszystko', co sprawiło tylko tyle, iż na twarzyczce niebieskowłosego zagościł najszczerszy ze szczerych uśmiechów, jakich dawno nie było u niego widać. - Kocham cię Kii-chan! - dodałby głośniej, aniżeli zazwyczaj, aby chwilę później pocałować Kiirobarę w policzek, a następnie czmychnąć z jego pokoju, pozostawiając starszego brata z własnymi problemami, jak i zazdrosny futrzak, czy mętlik pozostawiony przez karzełka, a któremu to wtórowało proste:
- Rawr!



Wesele:
Niebieskawe Lw9KW2a

Once in a while, in the middle of ordinary life
Love gives us a fairytale, but...
Why the hell should I be the princess?

Przełom - w końcu i on musiał nastąpić w karierze Sory, czy też raczej Hoshiko, do której to zaadresowano niezwykłe pismo! Niedługo po swoich czternastych urodzinach niebieskowłosa Gwiazdka otrzymała niecodzienny list, o którego powadze świadczyła chociażby ozdobna pieczęć, czy fikuśne pismo. Przez kilka dni karzełek wydawał się być poddenerwowanym, zaś każde spojrzenie, które kierował w stronę skrawka papieru, odmalowywało przerażenie na twarzyczce nastolatka, napawając go niemałym niepokojem. Nawet jeśli jeszcze nie otworzył ów wiadomości - to jednak wiedza o tym, skąd ona nadeszła przerażała Sorę, który niestety nie chciał przeszkadzać starszemu bratu swoimi rozterkami. Wszystko tak trwało, aż pewnego razu czas zdawał się zwolnić, jeśli nie zatrzymać, zaś sam chłopaczek postanowił w końcu zapoznać się z treścią przesyłki, rzucając tylko pod nosem:
- R-Raz się żyje?


- Kolejne..? - mruknął czerwonowłosy, pozostawiając jednak w głosie swoistą, podirytowaną nutkę, która mieszała się z tradycyjnymi, leniwymi zgłoskami. Z łatwością dało się spostrzec, iż to właśnie niemały bukiecik złożony głównie z białych stokrotek stanowił główną przyczynę podłego nastroju, który to towarzyszył starszemu z braci od kilku dni... Dni, w których to niemalże codziennie niebieskowłosy, czy też jego alter-ego, otrzymywał coraz to większy bukiet kwiatów od dawnego partnera z reklamy, a który to nieustępliwie nalegał, żeby to Hoshiko wystąpiła w niej ponownie.
- Yhm. Może powinienem... - przytaknął tylko czternastolatek, aby obejrzeć się, że pomimo lenistwa Kiirobara znalazł się przy nim i bukieciku niemalże w sekundę, przechwytując notkę doczepioną do kwiatów. Wszystko po to, by niby od niechcenia przyjrzeć się treści na niej, a następnie zgnieść ów świstek, zmierzwiając kosmki niebieskich włosów.
- Nic nie musisz - rzuciłby tylko rudzielec, uśmiechając się, a zarazem przytulając młodszego brata, zaś całokształt uzupełniło proste słówko wypowiedziane przez futerkowe żyjątko, czy też najprostsze w świecie 'Rawr'. - Nie martw się... zajmę się tym, a ty sobie odpocznij - mruknąłby, jakby od niechcenia Kiirobara, przejmując przy okazji kwiecisty podarunek, który - gdy tylko karzełek zniknął za drzwiami - skończył swój żywot w płomieniach piekielnych zwanych przez niektórych domowym ogniskiem, czy też kominkiem... tak. Problem tymczasowo zdawał się być zażegnanym.


- Nie... nie. Nie, nie, nie - nie - źrenice czternastolatka powiększyły się do granic możliwości, zaś sam karzełek powtarzał tylko jedno słówko, niczym osóbka w pewnym transie. Gdy tylko chłopaczek dotarł do ostatniej strony scenariusza, która to opisywała romantyczny pocałunek - cały plik papierów wypadł mu z dłoni, pokrywając podłogę, niczym śnieg za oknem. Grudniowa pogoda idealnie pasowała do dreszczu, który przeszedł przez ciało Sory, a ten kucnął, aby to powoli zebrać wszystkie papiery, żeby to nie pozostawiać po sobie jakiegoś nieładu, czy rozgardiaszu. - Nie mogą tego zrobić... nie mogę... - dopowiedział już ciut bardziej składnie, podnosząc ostatnią kartkę, a następnie zastygając w bezruchu i pozwalając na to, by dolna warga chłopaczka drgała mimowolnie ukazując całą niepewność i swego rodzaju przerażenie, które gromadziło się w karzełku. Wszystko inne przestało się dla niego liczyć, zaś niebieskowłosy spoczął w bezruchu - pośrodku pomieszczenia, jakby nie przejmował się tym wszystkim, a zarazem jakby jego uwagę bezgranicznie pochłonęła kartka papieru. Czas, słowa, czy też wszelkie inne bodźce i zjawiska przewijały się przez główkę Sory, który to pustym wzrokiem patrzył się w przestrzeń. - ...żyć, by niczego nie żałować? - wyszeptał tylko w pewnym momencie pośrodku bezkresnej pustki, by mimowolnie zacisnąć piąstki, co poskutkowało nieuniknionym zgnieceniem ostatniej strony scenariusza, a zarazem... podkreślało decyzję, którą podjął? Zerwać, rzucić - zostawić za sobą? Tylko... Co dalej?



Ucieczka:
Niebieskawe K4gWVSG

Sometimes the only way to find yourself
Is to get completely lost

Kariera Hoshiko pozostała hen daleko za Sorą, zaś niebieskowłosy karzełek mógł zacząć żyć własnym życiem! Takiego obrotu spraw spodziewał się nastolatek, jednak brutalna rzeczywistość po raz kolejny zaskoczyła chłopaczka i nim ten zdążył się obejrzeć to został obłapiony przez natrętnych fanów, czy maniakalnych adoratorów. Mimo wszystko - czternastolatkowi ostatecznie udało się wyrwać z natarczywych objęć wielbicieli Gwiazdki, jednak szczęście nie trwałoby zbyt długo, gdyby to niebieskie tęczówki nie wyłapały - nadzwyczajnie awaryjnego schronu pod postacią czarnego kontenera. Niestety... pierwsza ucieczka niewysokiego ludzika miała swój cel w niezbyt czystych, czy też dość mocno cuchnących odpadkach. Mimo niemałego zniesmaczenia, które odmalowało się na twarzyczce karzełka ten odczekał dłuższą chwilę, aż wszelki zgiełk przycichł, aby to wychodząc - przewrócić kosz na śmieci, kończąc ze skórką od banana na głowie, a i wpatrując się w ciemne szpilki, które należały do... pani Chihiro?! Ta nie kryjąc zmieszania, czy też szoku wynikającego z zaistniałej sytuacji wydusiła tylko:
- S-Sora?


Niebieskowłosy nie potrzebował wiele do szczęścia, bo aktualnie najzwyklejsza, ciepła kąpiel starczyła, aby na twarzyczce czternastolatka ponownie zagościł uśmiech, który... zrzedł delikatnie, kiedy to karzełek uświadomił sobie własne położenie. Po odprężeniu się, czy też ogólnie pojętym relaksie - Sora wyłonił się z łazienki, owijając się przy tym szczelnie ręcznikiem, zaś spłoszone, niebieskie tęczówki uważnie lustrowały każdy szczegół, jakby to chłopaczek obawiał się tego, iż jego 'wolność' zostanie lada moment skrócona, zaś wszelkie plany - szlag trafi.
- Wciągnij to na siebie i chodź - mruknęła tylko pod nosem ciemnowłosa kobieta, a niedługo później biała koszula przesłoniła widok, jak i głowę Sory. Po krótszej chwili nastolatek mógł się przekonać, iż odzienie była także przyduże, przez co sięgało spokojnie karzełkowi połowy ud, jednak przyodziany chłopaczek ruszył w kierunku, z którego to uprzednio dochodził głos. - To... Jak tniemy? - dopowiedziała tylko pani Hisaki, aby spowodować tym samym to, iż i tak jasna twarzyczka karzełka - pobladła, ale... Potrzebował - zmiany?


Puszysty, biały puch już dawno zawładnął ziemią, zaś śnieżna pogoda śmiało dominowała przez większość stycznia. Wszelkie zawieje umożliwiały Sorze ucinanie długich pogawędek z ciemnowłosą nauczycielką, z których to młody Hoshino dowiadywał się wielu nowych rzeczy! Pomijając już fakt, iż chłopaczek dowiedział się, iż ojciec Chihiro należał niegdyś do jednej z największych gildii w Fiore - niebieskowłosy poznał też prawdę o sobie. Prawdę, która kryła się daleko poza zasięgiem ludzkiego wzroku, a która wyjaśniała po części ogół ciekawości, czy też pojętności malucha. Mimo wszystko... nadszedł w końcu ten dzień! Dzień, w którym przyjemna atmosfera musiała odejść na dalszy plan, zaś standardowy kubek ziołowej herbatki odszedł w niepamięć, idąc jej śladem.
- Stało się coś? - spytał się tylko czternastolatek, skupiając swoje spojrzenie na nauczycielce, która w ciągu ostatnich dni zdawała się być zmartwiona, jakby coś nad wyraz skutecznie ją trapiło. Mimo wszystko żadne słowa nie były konieczne, aby objaśniać zaistniałą sytuację, czy też dobrze już znany karzełkowi - 'stan gotowości', czy też wielkie poszukiwania Gwiazdki, która zgodnie z wieściami w prasie - 'uciekła sprzed ołtarza'.
- Nie będziesz mógł tu dłużej mieszkać, wiesz... prędzej, czy później sprawdzą i to miejsce - odparła dość ciężko kobieta, na co niebieskowłosy zawtórował jej prostym przytaknięciem, któremu towarzyszyło mimowolne westchnienie. Mimo wszystko dało się dostrzec, iż sytuacja nijak podobała się ciemnowłosej, jednak ta z szacunku dla młodszego - z niemałym trudem - powstrzymywała się od odpalenia kolejnego papierosa. Jedynym, co kobieta zrobiła, było odepchnięcie się od parapetu, aby przemierzyć kilka kroków w kierunku czternastolatka, przysiadając obok niego i dodając całkiem spokojnie:
- ...zawsze możesz poprosić 'ich' o pomoc.



Nowy Początek:
Niebieskawe D2hwzHv

All our dreams can come true
if we have the courage to pursue them

Życie to nie bajka - a przynajmniej taka opinia zdawała się być dość popularna, dlatego też nie powinno dziwić, iż miłe chwile w końcu musiały odejść. Zupełnie tak, jak niebieskowłosa istotka musiała opuścić domostwo panny Hisaki. Jednak pierwszy raz od dawna chłopaczek miał jakieś wyjście - jakąś opcje i wiedział, gdzie powinien się udać. Nie był pewien, czy to słuszna opcja i czy podjął właściwą decyzje kierując się do stolicy Królestwa, jednak to właśnie tam - według opinii jego nauczycielki - powinni udzielić mu pomocy. Z tego w końcu byli znani i to dzięki nim miałby nauczyć się żyć pełnią życia, czy też po prostu zacząć nowy rozdział swojej egzystencji. Dlatego też ze skróconymi włosami, zmienioną fryzurą, czy kompletnie nowym zestawem garderoby - Sora udał się do siedziby Fairy Tail, by ukrywając usilnie swoją twarzyczkę przed światem przekroczyć progi budynku gildii, czy gabinetu mistrza, gdzie w końcu mógł objaśnić swoją sytuacje rudowłosemu bytowi, aby całość podsumować prostym:
- Czy moje dołączenie nie będzie zbyt dużym problemem?



Ekwipunek:
Maślanka straciatella z Mlecznej Doliny, a jeśli nie było w Biedronce to jabłko-cynamon.
Kilogram soczystych pomarańczy.
Kilogram mrożonych pierożków.
Rudy kamień.
Masa ubrań.


Umiejętności:
Analityk - level 1 - możesz określić charakter twojego przeciwnika.
Inteligencja - level 1 - znajdujesz więcej logicznych faktów.
Sokolooki - level 1 - mag potrafi dostrzec mało rzucające się w oczy elementy które są tuż obok.
Spokojny Umysł - level 1 - niesamowicie ciężko wyprowadzić cię z równowagi, dlatego nawet widząc szarżującego na ciebie siłacza, potrafisz chłodno i spokojnie ocenić swoją sytuację i podjąć odpowiednie działania.
Zapasy Magiczne - level 1 - daje 30 MM.





Magia Obserwatora:
Najzwyklejsza w świecie magia, która swoją podstawę ma w sztuce obserwacji, badania i inwigilacji intrygujących nas obiektów, bądź osobników. Ot magia ta umożliwia zdobywanie informacji, czy też wpływa na jakość i tempo ich pozyskiwania przez użytkownika i nie tylko. Ponadto - za pośrednictwem tejże magii jesteśmy w stanie magazynować zebrane wiadomości, analizować je lub przekazywać, czy zapisywać zdobytą wiedzę. Wszystko oczywiście za odpowiednią cenę.



Podstawowe Właściwości Magii:
Aptitude - najprościej rzecz ujmując - 'instynkt obserwatora'. Dzięki swoim obserwacją nastolatek jest w stanie ocenić, czy w pobliżu dzieje się coś godnego uwagi. Oczywiście wszystko to zależy od mg.
Eidetic Memory - najzwyklejsza w świecie pamięć fotograficzna, czy też w przypadku Sory - absolutna. Potrafi on odtwarzać złożone obrazy, dźwięki, czy inne obiekty z bardzo dużą dokładnością, a przeważnie raz nabyte w ten sposób informacje pozostają z nim na zawsze! Do tego wszystkiego jego mózg zdaje się nie mieć granic, acz ciągle pozostaje podatny na różnego rodzaju manipulacje za pomocą magii.
Erudition - ot niebieskowłosy posiada znacznie szersze spektrum wiedzy, aniżeli przeciętny człowiek. Żaden temat nie jest mu obcy, o ile istnieje możliwość nabycia informacji na jego temat, czy też po prostu jest ogólnie dostępny. Mimo wszystko pozostaje to w dalszym ciągu w pełni zależne od woli mistrza gry.
Enigma - z całą pewnością przewyższa zwykłych ludzi, jeśli chodzi o rozwiązywanie zagadek, czy spójne i logiczne łączenie faktów. Może nie potrafi za pomocą tego wyjaśnić sensu istnienia, jednak zawsze stanowi to nieznaczne wsparcie umiejętności Inteligencja. Mimo wszystko ów polepszenie jest bardzo nieznaczne, a i adekwatne do poziomu pwm.
Glossary - wiedza językowa nie jest mu obca, a dzięki swojej magii, czy też ich ogólnej dostępności, Sora jest w stanie rozczytać niemalże każdy język, z którym styczność mają szarzy ludzie. Dotyczy to jedynie dobrze znanych w świecie języków. Podobnie jak Erudition, tak i ta podstawowa właściwość magii jest w pełni zależna od mg.
Interrogation - magiczna umiejętność, która umożliwia niebieskowłosemu komunikacje z drugą osobą, jednak zarówno Sora, jak i osobnik, z którym się komunikuje muszą pozostać 'wyłączeni' z otoczenia. Na czym jednak polega to wyłączenie? Objawia się ono przez kompletny bezruch, czy brak reakcji na wszelkie otaczające ich bodźce, a więc i kompletny brak możliwości obronnych, celem porozumienia się między sobą i swobodnej rozmowy w sferze umysłowej. Ponadto ów połączenie wymaga zgody osoby, z którą to Sora ma zamiar rozmawiać, a i zarówno chłopaczek, jak i drugi osobnik mogą rozłączyć ów połączenie. Możliwe do użycia jedynie na jednym celu, a i nie częściej jak trzy posty po zakończeniu poprzedniej komunikacji. Dla jasności – ów pwm służy wyłącznie do rozmowy, a nie do pozyskiwania wspomnień, czy innych informacji mimo woli drugiej osoby.
Lettered - nie powinno dziwić to, że zdobywając informacje na wszelkie możliwe sposoby, człowiek nabywa nowe zdolności, które mu w tym pomagają. Podobnie też jest z Sorą, który to potrafi czytać znacznie szybciej, aniżeli jakiś tam przeciętniak. Oczywiście lepsze tempo nie oznacza tego, iż czytanie staje się procesem natychmiastowym, a jedynie szybszym, jak u szaraka.
Negligible - mało ważny. Jak to zazwyczaj bywa - obserwator nie jest nikim ważnym, a tylko biernym uczestnikiem zdarzenia, po którym to nikt się niczego nie spodziewa. Zazwyczaj nikt nie zaczepia takiej osoby na ulicy, a w grupie ludzie zdaje się po prostu ginąć, jakby stanowił najzwyklejsze w świecie tło. Im większe zbiorowisko ludzi, tym skuteczniejsze, jednak w dalszym ciągu zależne od woli mg. Nie oznacza to jednak, że Sora pozostanie niezauważony, a jedynie ludzie będą zwracać na niego uwagę w nieco mniejszym stopniu. Ponadto nie ułatwia to pościgów, czy wszelkich ucieczek, bo gdy skupi na sobie czyjąś uwagę to trudniej mu ją z siebie zrzucić, aniżeli przeciętnemu człowiekowi.
Perception - niebieskowłosy posiada nieznacznie lepszy odbiór informacji, aniżeli większość osób. Może nie jest to jakaś ogromna przepaść, jednak chłopak potrafi po prostu lepiej ogarnąć otoczenie, czy też nadążać za odbieranymi bodźcami. Ulepsza odrobinę umiejętność percepcja w przypadku jej posiadania. Mimo wszystko ów polepszenie jest bardzo nieznaczne, a i adekwatne do poziomu pwm.
Picture - przy pełnym skupieniu na danej części swojej wiedzy, Sora jest w stanie zmaterializować obraz owego zjawiska pod postacią niewielkiej, niematerialnej projekcji. Owy obraz nie przekracza rozmiarami kuli o średnicy 25 centymetrów, zaś starczy tylko, by ktoś naruszył jego strukturę, a ten się rozmywa. Ponadto wystarczy odrobina nieuwagi, czy rozkojarzenia, a obraz stopniowo zaczyna się rozmywać, aby w końcu w krańcowej sytuacji zniknąć. Dla jasności – pełne skupienie oznacza, iż Sora nie jest w stanie nic zrobić w trakcie obrazowania cząstki wiedzy.
Precognition - dość nietypowa część magii nastolatka, która objawia się tylko i wyłącznie w trakcie snów, a do tego i tak nie zawsze! Dzięki temu niebieskowłosemu towarzyszą różne obrazy, które zdają się pochodzić z przeszłości, a on sam zbytnio nie ma na nie wpływu. Ot jakby owe informacje same napływały do niego, chcąc mu coś przekazać. Niezawsze są to przyjemne wizje, a w głównej mierze zależą one od mg.
Scan - czy też swego rodzaju sonda, która działa dookoła nastolatka, umożliwiając mu tworzenie w swojej główce przestrzennej mapy odwiedzanych kolejno lokacji. Oczywiście na mapie oznaczone jedynie będą tereny, które to sam może dostrzec, a i nie będzie znał zawartości półek, czy szaf, bądź tajnych przejść, chyba że... poświęci jeden post na całkowite skupienie na tej pwmce. W takiej sytuacji owa zdolność wytwarza dokładny skan otoczenia chłopaczka w promieniu 5 metrów od niego. Oczywiście nie działa to w sytuacji, gdy przedmioty, bądź lokacje uodpornione są na działanie magii. Podstawa magii bardziej służy do zapamiętywania drogi, czy tworzenia na jej podstawie prowizorycznej mapy, aniżeli znajdywania pułapek, gdyż nawet jeśli Sora dowie, co znajduje się na półkach – to nie będzie w stanie odkryć konkretów związanych z przedmiotami. Skan wykonany za pomocą pwm obejmuje jedynie to, co można dostrzec, więc nie ujrzy się przez ściany, ani meble.
Sight - wzrok nastolatka wykracza poza ludzkie normy, albo i nie. Po prostu Sora potrafi dostrzec nieco więcej szczegółów, bądź jego zasięg widzenia jest odrobinę większy, aniżeli jego rówieśników. Mimo wszystko ów polepszenie jest bardzo nieznaczne, a i adekwatne do poziomu pwm.
Survey - jednym słowem - pomiar. Dzięki tej umiejętności Sora jest w stanie oszacować trzy podstawowe wymiary obiektów dookoła niego, jak i podać ich przybliżoną masę przy założeniu standardowych parametrów. Oczywiście im obiekt jest dalej, tym mniej dokładne otrzyma rezultaty. Można użyć na maksymalnie dwóch obiektach na post. Ponadto odkrywanie samej masy idzie łatwo zmylić, jeśli nastolatek nie zna np zawartości przedmiotu, czy osoby. Technika pozostaje zależna od mistrza gry, zaś pomiar ma skuteczność 50%, jeśli odbywa się na dystans, bądź 100% jeśli występuje jakaś forma kontaktu fizycznego.
Transfer - poprzez kontakt fizyczny Sora potrafi przesłać drugiej osobie pojedynczy obraz, bądź zdanie, które nie zawiera więcej, jak 10 słów. Ponadto może wykonać ów czynność jedynie raz na trzy posty.
Up-to-date - zdolność, która umożliwia Sorze nadrabianie swoich luk w wiedzy. Niebieskowłosy potrafi zebrać samodzielnie potrzebne informacje, co odbywa się poprzez chwilę skupienia na poszukiwaniach, a następnie ten zyskuje dostęp do owej wiedzy zawartej w wszelkich ogólnie dostępnych środkach masowego przekazu. Oczywiście informacje zależne w stu procentach od mg, jak i należy uwzględnić fabularne opóźnienie w ilości 3 dni, czyli... Sora nie pozna informacji z 3 ostatnich dni.



Focus (D):
Stosunkowo proste zaklęcie wspierające, które wzmacnia nieznacznie koncentracje celu i jego zdolności odbioru informacji na okres 2 postów. Dzięki temu dany osobnik potrafi dostrzec nieco więcej konkretów, zyskuje nieco na precyzji, a wszelkie zaklęcia oparte na umyśle tracą odrobinę na sile.



Mark (D):
Miniaturowy, aktywnie rozpoznający kursor, bądź zalążek pluskwy wujaszka Stalina, który z pewnością przydałby się niejednej osobie! Zaklęcie to pozostawia niewielki symbol o kształcie czerwonej tarczy strzelniczej na celu o dziesięciocentymetrowej średnicy. Poza tym, iż ów symbol zdaje się szpecić ciało oponenta, ma znacznie ciekawsze zastosowania. Umożliwia on przybliżone lokalizowanie celu, który został oznaczony, bo podaje odległość i przybliżony kierunek przebywania ów osobnika. Niestety zasięg ów techniki ograniczony jest do obszaru miasta i jego obrzeży, a ów emblemat nie może być nałożony na więcej, jak dwóch osobach na raz. Ponadto cele nie są podpisane, więc mając więcej oznaczeń, nie mamy nigdy pewności do czego się kierujemy. Nałożenie znacznika wymaga jednak kontaktu fizycznego, zaś nałożony celownik znajduje się dokładnie w miejscu styku, czyli na ubraniu, bądź skórze, etc.



Out-of-sight (D):
Kolejne zaklęcie wspierające, które tym razem działa tylko i wyłącznie na obserwatora. Pozwala to użytkownikowi na polepszenie swojego wzroku w tym stopniu, że ten potrafi dostrzec rzeczy niewidzialne gołym okiem, jak niewidzialne obiekty z poziomu pwm, czy też ślady użytkowania magii i jej pozostałości, bądź obiekty niewidoczne na pierwszy rzut gołego oka! Efekt utrzymuje się przez 2 posty.



Transfer (D):
Silniejsza forma przesyłu danych, która odbywa się swobodnie podczas całego postu jej trwania. Ponadto zaklęcie może zostać użyte przez osobę naznaczoną, aby ta mogła przesyłać informacje przy nakładzie własnego MM. Transfer jest jedynie możliwy w obrębie jednego tematu fabularnego w przypadku osób naznaczonych uprzednio za pomocą Mark, bądź w zasięgu o promieniu 10 metrów z dowolnie obranym przez Sorę celem. Mimo wszystko, wypada zwrócić uwagę na możliwe formy zaklęcia, ponieważ:
- jeśli transfer następuje w skutek bezpośredniego kontaktu fizycznego, zaklęcie nie posiada cooldownu;
- jeśli transfer następuje między Sorą i osobnikiem znajdującym się w zasięgu wzroku nastolatka, występuje cooldown w wysokości 1 postu;
- jeśli transfer następuje z osobą naznaczoną, która znajduje się poza tym obszarem, to występuje cooldown w wysokości 2 postów przerwy.



Analysis (C):
Na swój sposób jest to idealna technika poznawcza organizmów ożywionych, która może trwać przez calusieńki post, a wraz z rosnącym czasem trwania, wzrasta ilość nabytych informacji o targecie. Od razu po aktywacji poznajemy podstawowe informacje, jak imię, nazwisko, wiek, wzrost, czy też wagę osobnika, bądź wszelkie parametry fizyczne, ażeby stopniowo przejść do jego umiejętności fizycznych, kończąc na potencjalnych zdolnościach magicznych. Oczywiście dowiadujemy się także o potencjalnych tatuażach, więc i przynależności gildyjnej osoby. Zaklęcie jednak wymaga skupienia na swoim celu, czy zadaniu, więc uniemożliwia korzystanie w tym czasie z innych technik, zaś dekoncentracja może skutkować przerwaniem pobierania informacji. To samo wiąże się z utratą danego osobnika z pola widzenia. Zaklęcia można także użyć na przedmiotach nieożywionych, dzięki czemu pozyskujemy informacje o nazwie przedmiotu, wymiarach, sposobie jego użycia, właściwościach, czy potencjalnej magiczności artefaktu. Ponadto zaklęcia można użyć na jednym celu, raz na post. W przypadku magii ta technika jest w stanie jedynie stwierdzić, czy przedmiot, bądź osoba ów magię posiada. Zaś w kwestii sposobu użycia przedmiotów – wiedza ta jest w stu procentach zależna od mistrza gry.



Confusion (C):
Swego rodzaju zaklęcie osłabiające, a zarazem stanowiące swoisty przykład debuffu. Po nałożeniu na cel, owy osobnik ma problemy z koncentracją i płynnym odbiorem informacji przez 3 najbliższe posty. W ten sposób pojawiają się problemy ze skupieniem, czy precyzją, a dany target jest nieznacznie bardziej podatny na zaklęcia oparte na umyśle.



Scan (C):
Poświęcając jeden post na skupienie się na owym zadaniu, użytkownik potrafi przeskanować budynek, uzyskując w ten sposób jego plan wraz z rozmieszczeniem pomieszczeń, czy ich wyposażeniem. Niestety owa technika nie obejmuje obszarów chronionych magią, czy nie poda typu i dokładnego rozmieszczenia ludzi i zwierząt, zaś obszar przez nią objęty nie przekracza koła o promieniu 25 metrów.



Forsaken (B):
Wyższy poziom podstawy magii obserwatora. Po zastosowaniu tego zaklęcia, użytkownik przestaje się liczyć w oczach wszelkich organizmów żywych. Zupełnie, jakby był tylko tłem do dziejących się dookoła wydarzeń! Zaklęcie to jednak trwa tylko dwa posty, podczas których stopniowo wygasa jego działanie. Jeśli Sora znajdował się wcześniej w centrum zainteresowania, bądź aktywnie w czymś uczestniczył, to zaklęcie jedynie zachęci innych do zwrócenia uwagi na inne rzeczy, czy osoby, lecz nie sprawi, iż zapomną o niebieskowłosym. W innym przypadku w drugim poście działania – ludzie są już w stanie powoli przypisywać wagę do akcji Sory, a jakiekolwiek działania ofensywne momentalnie anulują efekt zaklęcia. Zupełnie tak samo, jak powodowanie hałasu, czy stosowanie krzykliwych w swym wyrazie działań, które mogą przyciągnąć uwagę i osłabić zaklęcie.



Perception (B):
Wyższa szkoła odbioru informacji, która objawia się pod postacią zaklęcia wspierającego, które można nałożyć na siebie, bądź sojusznika. Rozwój takowego postrzegania świata jest oczywiście adekwatny do rangi i trwa przez 3 posty, dzięki czemu poszczególny cel łatwiej odnajduje się w sytuacji, a jego ogarnięcie wzrasta, jak i zdolność podzielności uwagi. Ot jakby jego percepcja uległa znaczącemu polepszeniu, dzięki czemu cel zaklęcia jest w stanie znacznie płynniej odpowiadać na ataki przeciwnika, bądź w połączeniu z odpowiednią wiedzą - przewidywać je. Oczywiście ostatni wspomniany zabieg ma miejsce jedynie przy posiadaniu odpowiedniej umiejętności na poziomie minimum drugim, czy jeśli Sora widział już zastosowanie danego zaklęcia przynajmniej dwa razy. Szansa na uniknięcia ataku znacząco rośnie, jednak w dalszym ciągu nie jest to 100% pewności uniku.

Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3027-niebieska-baza-danych#53569 https://ftpm.forumpolish.com/t2956-niebieskawe https://ftpm.forumpolish.com/t3028-niebieskawe#53573
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Niebieskawe Empty
PisanieTemat: Re: Niebieskawe   Niebieskawe EmptySro Sie 12 2015, 00:55

Zajmę się techniczną, aczkolwiek... dopiero kiedy na Princu przekroczysz wymagane 50 postów fabularnych. Obecnie brakuje Ci jeszcze 12 postów po odjęciu postów z KP i w OT. Chyba, ze wyrzucasz którąś postać i o tym nie wiem.

Uzupełnij multi i popraw nick Kuro na innych swoich kontach na właściwy.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Alezja


Alezja


Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy

Niebieskawe Empty
PisanieTemat: Re: Niebieskawe   Niebieskawe EmptyCzw Sie 13 2015, 17:54

Alezja zna przeszłość i tajemnice Sory, jednak dla całej reszty (łącznie z gildyjnymi enpecami) dawna część życiorysu Sory jest nieznana. Jeśli historia i charakter pozostają bez zmian to akcept do Fairy Tail...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t91-konto-alezji https://ftpm.forumpolish.com/t90-gergovia-alezja https://ftpm.forumpolish.com/t907-kabaczek#13270
Sora


Sora


Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015

Niebieskawe Empty
PisanieTemat: Re: Niebieskawe   Niebieskawe EmptySob Sie 15 2015, 01:06

Posty nabite, multi poprawione - na tym koncie się już tym zajmuję i potwierdzenie asekuracyjne treści postka Alv o/
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3027-niebieska-baza-danych#53569 https://ftpm.forumpolish.com/t2956-niebieskawe https://ftpm.forumpolish.com/t3028-niebieskawe#53573
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Niebieskawe Empty
PisanieTemat: Re: Niebieskawe   Niebieskawe EmptySob Sie 15 2015, 15:57

120 PD na start. Podsumowując ilość zaklęć (4xD - 20PD, 3xC - 30PD, 2xB = 40PD, razem =90) i umiejętności (2 dodatkowe to 40PD) wychodzi, że Cię na wszystko co wpisałeś nie stać, nawet przy założeniu, że jedno z zaklęć rangi D to ulepszenie PWM. Przelicz i zmień.

PWM:
3. Zależne w 100% od MG.
4. 1/10 umiejki, jak zawsze. Czyli bardzo nieznaczne.
5. Czyli znów zależność od MG.
6. Mało szczegółowe opisanie tego, co PWM właściwie robi. Do poprawy.
7. Szybciej nie oznacza natychmiastowego czytania, tylko zaznaczam.
8. Ok, ale nie oznacza to, że pozostanie on niezauważony, po prostu nieco mniej ludzie będę na niego zwracać uwagę. W żadnym wypadku nie ułatwi to ucieczki czy pościgu, dodatkowo gdy już skupi na sobie uwagę, trudniej będzie mu ją z siebie zrzucić niż przeciętnemu człowiekowi.
9. 1/10 umiejki, jak zawsze. Czyli bardzo nieznacznie.
10. 25 centymetrów średnicy. Pełne skupienie czyli nie jest w stanie nic zrobić w trakcie obrazowania danej cząstki wiedzy.
11. Przeszłość ok, przyszłość odpada.
12. Nawet pełne skupienie nie ujawni pułapek czy tajnych przejść.
13. 1/10 umiejki, jak zawsze. Czyli bardzo nieznacznie.
14. Zależne od MG, na dystans skuteczność działania to 50%, wiec pomiar może być przekłamany. Przy kontakcie fizycznym z przedmiotem skuteczność 100%.
16. 3-dniowy delay informacji. Czyli poznasz informacje sprzed 3 dni. W 100% zależne też od MG.

Zaklęcia:
1. 2 posty.
2. Konieczny kontakt fizyczny przy nakładaniu. Nałożony celownik pozostanie dokładnie na miejscu, w którym się go nałożyło - czyli np. na ubraniu, które można zdjąć, a celownik na tymże pozostanie.
3. Duchy odpadają. Co do niewidzialnych obiektów zależy co masz na myśli. Jeśli chodzi o obiekty niewidoczne na pierwszy rzut gołego oka to w porządku. Niewidzialność spowodowana zaklęciami odpada, chyba że została spowodowana PWM. Ślady użytkowania magii okej.
4. Czym jest "naznaczenie"?
5. Co do ludzi - nie poznasz umiejętności magicznych i samej magii. Co do przedmiotów - wykryjesz, że są magiczne, ale nie w jaki sposób i co robią. Co do ich sposobu użycia - zależne w 100% od MG.
7. Określ maksymalne rozmiary budynku.
8. Jeśli użytkownik znajdował się wcześniej w centrum zainteresowania lub uczestniczył aktywnie w jakichś zdarzeniach zaklęcie to jedynie zachęci innych do zwrócenia uwagi na inne rzeczy, lecz nie sprawi, że zapomną oni o tym co robisz. W innym przypadku w drugim poście działania ludzie są już w stanie powoli przypisywać wagę do Twoich akcji. Jakiekolwiek ofensywne działanie momentalnie anuluje działanie, powodowanie hałasu i stosowanie krzykliwych w swym wyrazie działań również może przyciągnąć uwagę i osłabić zaklęcie.
9. "W połączeniu z odpowiednią wiedzą" - to znaczy?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Sora


Sora


Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015

Niebieskawe Empty
PisanieTemat: Re: Niebieskawe   Niebieskawe EmptySob Sie 15 2015, 21:14


Oba zaklęcia B są ulepszeniem, więc 2*75%B=30PD o/ Forsaken od Negligible, a Perception od... no od Perception. Plus z góry rzeczy, które pominę na razie zostaną poprawione po omówieniu niejasności o/

PWM:
6. zdawało mi się, że to dostatecznie opisane. Ugh... Nie wiem zbytnio jak to inaczej opisać to może dodam przykład, czy coś @.@ po prostu miała być to forma telepatii - rozmowy w myślach, jednak by nie było zbyt op na formie pwm to wymagałaby zgody drugiej osoby, a i zarówno Sora, jak i osoba z którą rozmawia tracą przytomność. Bardziej miałoby to zastosowanie w sytuacji ktoś zapadł w śpiączkę, a może mieć informacje @.@ Ugh... przepraszam że to takie nieskładne ;-;
11. Dałoby się radę zostawić to jako potencjalną furtkę dla MG? Znaczy się... w sumie z takim zamysłem to robiłem, a nie z jakimś używaniem - a zdrzemnę się i będę wiedział co się zdarzy jutro. Po prostu chciałem zostawić potencjalną możliwość dla mg do podpowiedzi, czy coś, a i samo pwm nie znaczy, że pokaże coś przydatne i... prawdziwe. Równie dobrze może pokazać coś co będzie za 50 lat i zmieni się 5000 razy. Ale jeśli nie mogę zostawić z podkreśleniem o 100% zależności od chęci i woli mg to wyrzucę part o przyszłości o/
12. Scan - Dopiszę, acz... Owa 'mapa' się kreuje i tak? Bo w sumie bardziej niż na samym skanowaniu zależy mi na hym... zapamiętywaniu dróg, etc. Takim tworzeniu mapy we własnej głowie.
14. konieczny kontakt fizyczny, czy np wystarczy mi odległość nie wiem... 10 centymetrów od osoby. W sensie coś w stylu 'face to face'?


Zaklęcia:
4. naznaczenie - znak - Mark (D), acz przepraszam, bo mea culpa. Mogłem to podkreślić i to zrobię, jeśli wszystko inne ok.
5. Czyli dodam adnotacje, iż: 'W przypadku magii ta technika jest w stanie jedynie stwierdzić, czy przedmiot, bądź osoba ów magię posiada.'
7. Nie zajmujący większej powierzchni niż promień... 20? 25 metrów? Chyba, że dałoby radę więcej za sprawą tego wymogu wyłączenia ze zdarzeń na czas jednego postu skanowania.
9. Tutaj miałem na myśli, iż jeśli Sora np posiadałby wiedzę o stylu walki przeciwnika, czy sam znał się na danym stylu walki to istnieje szansa, iż przewidzi atak. Po prostu, jeśli posiada wiedzę o no... danej formie ataku. Np. jeśli wie jakie zaklęcia ma osoba, widział jak działają, wie jak działają etc; czy np. jak Sora będzie miał Szermierza na którymś tam levelu to będzie mu o tyle łatwiej unikać ataki szermierzy, jakby je przewidywał @.@ Coś takiego miałem na myśli w 'odpowiednią wiedzą'

P.S. - zero straty golda? *bo lepiej dla pewności się spytać* Bo i tak w sumie miało być bardziej em... śmiechowe z braku pomysłu na coś składniejszego
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3027-niebieska-baza-danych#53569 https://ftpm.forumpolish.com/t2956-niebieskawe https://ftpm.forumpolish.com/t3028-niebieskawe#53573
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Niebieskawe Empty
PisanieTemat: Re: Niebieskawe   Niebieskawe EmptySro Sie 19 2015, 20:53

Zero straty kasy.

PWM:
6. "Wtargnięcie do umysłu drugiej osoby" brzmi zbyt treściowo zbyt szeroko. No i co się dzieje, kiedy wkroczysz do umysłu drugiej osoby, która jest nieprzytomna? Jest nieprzytomna, więc z nią nie porozmawiasz i tak.
11. Wywal przyszłość. Nie widzę tego przy tej magii nawet przy zależności 100% od MG.
12. Zapamiętywanie dróg jest ok. Natomiast nawet jeśli dowiesz się o tym, że na półkach leżą książki to nie będziesz wiedzieć jakie. Właściwie to na PWM wykonasz skan tylko tego co widzisz, więc nawet jeśli poświęcisz post cały to nie ogarniesz tego co jest za ścianą, gdzie nie masz kontaktu wzrokowego. Tak samo nie dowiesz się co jest schowane w szafce czy półce.
14. Kontakt fizyczny bezpośredni.

Zaklęcia:
4. Dodaj. Maksymalny zasięg transferu? Bo to D, więc nie może być nieskończony.
5. Tak. Stwierdzasz, że coś jest magiczne i tyle. Plus to co pisałem wcześniej.
7. Czyli tyle ile ma Annie, 25m jest okej. Ty masz wyłączenie, a Annie trzyma jeden zaskanowany obszar w pamięci naraz, więc każdy z Was ma inne osłabienie, co oznacza, że rozmiar może pozostać ten sam.
9. Przy posiadaniu min. 2 poziomu umiejki związanej z danym atakiem - okej. W kwestii zaklęć - jeśli widział je użyte 2 razy. Szansa na uniknięcie ataku znacząco wzrośnie, ale nie do 100%.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Sora


Sora


Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015

Niebieskawe Empty
PisanieTemat: Re: Niebieskawe   Niebieskawe EmptySro Sie 19 2015, 21:52

Chyba wszystko już poprawione, acz w dalszym ciągu
PWM:
6. Zmieniłem w opisie na coś takiego -> Interrogation - magiczna umiejętność, która umożliwia niebieskowłosemu komunikacje z drugą osobą, jednak zarówno Sora, jak i osobnik, z którym się komunikuje muszą pozostać 'wyłączeni' z otoczenia. Na czym jednak polega to wyłączenie? Objawia się ono przez kompletny bezruch, czy brak reakcji na wszelkie otaczające ich bodźce, a więc i kompletny brak możliwości obronnych, celem porozumienia się między sobą i swobodnej rozmowy w sferze umysłowej. Ponadto ów połączenie wymaga zgody osoby, z którą to Sora ma zamiar rozmawiać, a i zarówno chłopaczek, jak i drugi osobnik mogą rozłączyć ów połączenie. Możliwe do użycia jedynie na jednym celu, a i nie częściej jak trzy posty po zakończeniu poprzedniej komunikacji.

Zaklęcie:
4. nie jestem pewien, czy może taki pozostać jaki podałem, czy jednak jakiś mniejszy, a jeśli mniejszy to prosiłbym o podanie jakiejś em... liczby? promienia? Bo na razie dałem ograniczenie do konieczności bycia w jednym temacie @.@ że na przykład Park Magnolii, a nie Magnolia
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3027-niebieska-baza-danych#53569 https://ftpm.forumpolish.com/t2956-niebieskawe https://ftpm.forumpolish.com/t3028-niebieskawe#53573
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Niebieskawe Empty
PisanieTemat: Re: Niebieskawe   Niebieskawe EmptyPią Sie 21 2015, 19:23

PWM:
6. Głównie chodziło mi o to, że opis Twojego zaklęcia wyglądał tak, jakbyś mógł komuś przepatrzyć wspomnienia, gdyby ten ktoś był nieprzytomny lub poznać jakieś informacje ot tak. Jeśli zaklęcie służy tylko do rozmowy, to okej.

Zaklęcie:
4. 10 metrów maksymalnie. Chyba, że rozmówca został wcześniej naznaczony, wtedy cały temat.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Sora


Sora


Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015

Niebieskawe Empty
PisanieTemat: Re: Niebieskawe   Niebieskawe EmptyPią Sie 21 2015, 19:32

Poprawione - dodałem też adnotacje do obu tych zaklęć/pwm, a dokładniej...

PWM 6 -> Dla jasności – ów pwm służy wyłącznie do rozmowy, a nie do pozyskiwania wspomnień, czy innych informacji mimo woli drugiej osoby.

Zaklęcie 4 - Transfer -> Transfer jest jedynie możliwy w obrębie jednego tematu fabularnego w przypadku osób naznaczonych uprzednio za pomocą Mark, bądź w zasięgu o promieniu 10 metrów z dowolnie obranym przez Sorę celem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3027-niebieska-baza-danych#53569 https://ftpm.forumpolish.com/t2956-niebieskawe https://ftpm.forumpolish.com/t3028-niebieskawe#53573
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Niebieskawe Empty
PisanieTemat: Re: Niebieskawe   Niebieskawe EmptyPią Sie 21 2015, 19:45

PWM:

Up to date - Sora nie pozna informacji z ostatnich 3 dni, a nie sprzed 3 dni. Właśnie sprzed 3 dni pozna. Z tego jednego dnia sprzed tych 3 dni.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Sora


Sora


Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015

Niebieskawe Empty
PisanieTemat: Re: Niebieskawe   Niebieskawe EmptyPią Sie 21 2015, 19:57

Gomen, my bad - źle ująłem myśli. Miało być jak teraz, czyli 'Sora nie pozna informacji z 3 ostatnich dni.'
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3027-niebieska-baza-danych#53569 https://ftpm.forumpolish.com/t2956-niebieskawe https://ftpm.forumpolish.com/t3028-niebieskawe#53573
Kirino


Kirino


Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012

Niebieskawe Empty
PisanieTemat: Re: Niebieskawe   Niebieskawe EmptyPią Sie 21 2015, 20:59

Akcept.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t355-konto-kirino https://ftpm.forumpolish.com/t341-kirino-ayame https://ftpm.forumpolish.com/t875-platki-kiri
Sponsored content





Niebieskawe Empty
PisanieTemat: Re: Niebieskawe   Niebieskawe Empty

Powrót do góry Go down
 
Niebieskawe
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Niebieskawe

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Prolog :: Kartoteka :: Fairy Tail
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.