HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Opuszczone Miasto - Page 21




 

Share
 

 Opuszczone Miasto

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22, 23, 24, 25  Next
AutorWiadomość
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 EmptyNie Paź 01 2017, 15:47

First topic message reminder :

Opuszczone miasto to tak naprawdę ogromna, niezamieszkała metropolia zbudowana z ciemnego kamienia. Idąc szerokimi ulicami tego miasta przytłacza człowieka zarówno jego ogrom, jak i przerażająca cisza przerywana niekiedy tylko podmuchami wiatru. Mimo braku w niej jakiejkolwiek żywej duszy, same budynki nie wyglądają na zaniedbane czy też porzucone w popłochu. Nie ma śladów żadnych uszkodzeń, a wyposażenie budynków nie nosi żadnych śladów zniszczeń innych niż zwyczajnego użytkowania. Znajdą się tu też normalne zapasy żywności, energii elektrycznej czy koców. Jedyne czego brakuje to... mieszkańców. No i mała ilość parków sprawia, że powietrze na ulicach zdaje się być suche i stęchłe.

MG:

Przed bramami miasta:
Na wydarzenie opatrzone dumną nazwą "Bitwy Legend" ściągnęła prawdziwa rzesza ludzi. Niektórzy skuszeni obietnicą spełnienia marzenia, niektórzy pewnie sprawdzenia swoich zdolności, jeszcze inni odkryciem co się wyprawia w tym nowym kraju, a jeszcze inni być może z zupełnie innych, znanych samemu sobie. Grunt, że zebrało się tutaj naprawdę sporo osób, tworząc dość spory tłum przed bramami miasta. Bo to właśnie tu mieli się udać. Tak wiedzieli, tak czuli wszyscy, którzy zdecydowali się wziąć udział w owej bitwie. Jednak bramy były zamknięte, ale tak samo, jak wszyscy instynktownie czuli gdzie mają się udać, tak w ten sam sposób wiedzieli, że zaraz się zacznie. Jak tylko zbiorą się wszyscy. A gdy tylko to się stało i tłum urósł jeszcze bardziej, nad bramą pojawiła się zakapturzona postać, która spojrzała na wszystkich zebranych i przemówiła donośnym głosem:
-Witajcie! - męski ton w każdym uchu rozbrzmiewał w języku, który znali najlepiej. -Gratuluję wytrwałości i motywacji by się tu dostać. Dla takich ludzi przyjemnością będzie spełnienie życzenia! - kontynuował, a wtedy wszyscy poczuli, jak zaczyna im lekko szczypać wierzch dłoni, a gdy nań spojrzeli, dostrzegliby coś na wzór 5 trójkątów, których wierzchołki schodzą się do centrum. Coś jak kwiat -Jednak nie będziecie walczyć sami! Na waszych dłoniach umieściłem 5 rozkazów! Każdy z nich pozwala wam walczyć ramię w ramię z Legendą! Bohaterami zamierzchłych czasów! Tymi, którzy zapisali się złotymi literami w historii! Każdy z nich posiada swoje imię. Każdy z nich posiada 5 słów, które go definiują. Znając je, możecie użyć jednego z rozkazów, by odwołać cudzego Bohatera. Wystarczy wypowiedzieć jego imię oraz właśnie te 5 słów by wyeliminować ostatecznie z konkurencji Legendę rywala. Słowa ta są tym, co definiowało te wyjątkowe osoby. A wskazówki o nich rozmieściłem po całym mieście! Dodatkowo, za każdy posiadany rozkaz możecie mieć więcej własnych Legend, o ile dana Legenda nie jest już do kogoś przypisana. Możecie też użyć ich by wzmocnić działania waszych Bohaterów lub w ostateczności uciec z Opuszczonego Miasta! Jednak kto chciałby utracić możliwość spełnienia własnego życzenia!? - rzucił donośnie przedstawiając zasady owych "5 rozkazów", nie zagłębiając się jednak w tę kwestię zanadto. -Ponadto, raz zużyte zaklęcie nie odnowi się nigdy. Możecie natomiast zyskać nowe, zabierając je przeciwnikom... np. ucinając im dłoń z rozkazami. - powiedział, po czym roześmiał się, jakby opowiedział naprawdę dobry dowcip. Jednak, czy na pewno był to dowcip? -Swoich bohaterów poznacie, gdy wpuszczę was do Miasta! I pamiętajcie... oni też chcą spełnić swoje życzenie, więc walczcie! Walczcie i spełnijcie marzenia! - następnie zaś rozłożył ręce, a obok niego pojawiła się szóstka innych postaci. -Poznajcie zwierzchników tejże bitwy. Będą oni czuwali nad prawidłowym przebiegiem waszej walki o spełnienie życzenia! - oj, a były to naprawdę ciekawe osoby. Poczynając od lewej, była to opalona, powabna kobieta, odziana w elegancki, acz kusy strój, zwiewny i jedwabny, wszystko to w odcieniach czerwieni. Jej długie, czarne włosy opadały jej na plecy, a złote ozdoby lśniły, sprawiając, że automatycznie przykuła wzrok większości mężczyzn. Zaraz obok, a dokładniej za wszystkim stał... olbrzym. Z 10 metrów wzrostu miał minimum. Potężnie zbudowany, kosturem, który kiedyś możliwe, że był jakimś drzewem, lecz ogołocony został z wszelkich gałęzi i korzeni oraz z brodą. Natomiast kolejną osobą był przy kości mężczyzna z udźcem kurczaka w dłoni, którym właśnie się zajadał. Mimo wszystko, jego twarz była całkiem pogodna i przywodziła na myśl jakiegoś "wujka dobrą radę". Obok niego stał chudy mężczyzna w płaszczu. Nie wyróżniał się niczym specjalnym, poza lekko nieobecnym spojrzeniem skierowanym gdzieś za horyzont. Miał bladą skórę. Obok niego natomiast stała młoda kobieta. Nie wyglądała tak imponująca jak kobieta w czerwieni, jednak miała w sobie coś uroczego, coś, co sprawiało, że na jej widok wszyscy czuli się miło i bezpiecznie, choć ona sama zdawała się być lekko przytłoczona całym tłumem, który na nią patrzył. I wreszcie, ostatnią osobą był mężczyzna odziany w eleganckie zdobione szaty, z starannie ostrzyżonym zarostem, jednak wyrozumiałym spojrzeniu. Acz miał w sobie coś, co jasno wskazywało, że ma on w sobie tajemniczą siłę, charyzmę, która sprawia, że nie jest on kimś pierwszym, lepszym. -Jeśli któryś z zarządców uzna, że przyłożyliście się do zachowania prawidłowego przebiegu bitwy, wówczas może was nagrodzić dodatkowymi Rozkazami! - dodał jeszcze, a następnie czas na "grand opening" -Teraz, kiedy wszystko już zostało wypowiedziane, zapraszam! Niech rozpocznie się bitwa! - a następnie wszystkich otoczyła jasnobłękitna energia i przeniosła w różne części miasta nie dając za bardzo możliwości zadania jakichkolwiek pytań. Jednak, gdy jakiekolwiek wątpliwości pojawiały się w głowach magów, były one niemalże natychmiastowo wyjaśnione w ich podświadomości...

Laen:
Mag prędkości ocknął się leżąc na kanapie w apartamencie. I to dość wysoko umiejscowionym. Chyba na trzydziestym piętrze. Pierwszym, co rzuciło mu się w oczy po tym "przebudzeniu" były otwarte, szklane drzwi, prowadzące na balkon. A z niego rozciągał się naprawdę wspaniały widok na całą panoramę Opuszczonego Miasta, które zdawało się ciągnąć jak okiem sięgnął. Nie licząc tych miejsc, gdzie widok zasłaniały inne wieżowce. A tych było tu wiele. Z kolei po rozejrzeniu się po pokoju dostrzegłby przy lustrze jasnowłosego mężczyznę, który się właśnie w nim przeglądał. Ten spojrzałby swoimi błękitnymi oczami na maga prędkości i powiedziałby:
-Och wstałeś. To dobrze. Będziemy współpracować. - po czym wrócił do przyglądania się w lustrze. -Raaany, jak łatwo w tych czasach zadbać o swój wygląd. - dodał z wyraźnym podziwem. Mężczyzna ten posiadał na plecach łuk, a przy pasie kołczan. Odziany był w skórzaną zbroję oraz płaszcz w odcieniach zieleni. Po chwili, gdy uznał, że już lepiej wyglądać nie może (a przystojny był, to trzeba było mu przyznać, podszedł i usiadł na krześle naprzeciwko czarodzieja i rzekł -Jakiś plan? Czy idziemy solować całą resztę?

Rin:
Czarodziejka gwiazd znajdowała się na środku jakiegoś dużego skrzyżowania. Grunt, że miasto było opuszczone, dlatego nic tu nie jeździło, więc mogła czuć się bezpiecznie. Naprzeciwko niej z kolei stała wysoka kobieta, odziana w zielone, skórzane ciuchy. W ręku miała kostur, który na szczycie rozgałęział się i siedział obecnie na nim jakiś wróbelek, który delikatnie zaćwierkał.
-Miło poznać. Liczę, że razem sięgniemy po nasze marzenia. - przywitała się miło, po czym dodała -Zejdźmy może gdzieś w cień. - powiedziała, po czym chwyciła dziewczynę za dłoń i pobiegły pod jeden z wieżowców, wchodząc do środka. -No. Tutaj nie jesteśmy na widoku. A nie chciałabym być zaatakowana od razu. - powiedziała, po czym dodała -Nie lubię tego miejsca. Za mało tu zieleni. Jeżeli dasz mi trochę czasu, mogę przemienić część tego miasta w las. Powietrze na tym na pewno zyska. - dodała uśmiechając się szeroko.

Never i Grey:
Ten duet znalazł się w magazynie. W jednym magazynie, jednak na jego dwóch końcach. Nie był to bowiem zwykły duet. Teoretycznie byli dwoma odmiennymi istotami, dlatego każdy z nich miał przypisaną do siebie Legendę i każdy z nich miał oddzielne Rozkazy. Ale jednocześnie... byli jednym magiem. Dlatego nie zostali tak rozdzieleni jak reszta. Jednak każdy z nich wpierw musiał sprostać Bohaterowi, który został mu wybrany. Never jednak się potknął, tak, że padł na twarz na ziemię. A gdy podniósł wzrok, stał przed nim rosły, potężnie zbudowany mężczyzna ogolonej, poważnej i surowej twarzy. Jednak lekko się uśmiechnął.
-No! Tak należy witać władcę! - ryknął głośno wyraźnie zadowolony z tego, jak zareagował (niechcący) Winter. Po chwili lekko się nachylił -To co?! Czas siać rozpierdziel, hę!? - znów ryknął. Jeszcze trochę i nam tu superbohater ogłuchnie. Grey naturalnie to też słyszała. Jednak ona miała przed sobą... dziewczynkę. Może z 10letnią maksymalnie na oko? Była bosa, ubrana w białą sukienkę oraz z długimi blond włosami aż do ziemi. Spoglądała ona z przejęciem na Eminence i rzuciła cicho:
-W-wróżka? - spytała, po czym próbowała lekko dotknąć lewitującej istotki. A gdy to się stało (bądź też nie), odskoczyła lekko z piskiem jak nastolatka i krzyknęła głośno i radośnie -Wróżka! Wróżka! Hej, hej! Macie ogony? Dlaczego tak mało się pojawiacie? Co zazwyczaj robicie? Jak się bawicie? Gdzie mieszkacie? - była tak szczęśliwa, że chyba jej życzenie zostało już spełnione. Jednak ten pisk zwrócił uwagę krzykliwego faceta, z którym był Never.
-KTO TAM!? - ryknął, szykując się do walki.

Północny Wiatr:
Magnus ocknął się, siedząc na schodach prowadzących do jakiegoś dużego budynku. Chyba muzeum. Schody prowadziły w dół, na rozległy plac, na środku którego stał imponujący, minimum kilkunastometrowy filar. A przed nim, na samym dole schodów, stał mężczyzna w sile wieku. Miał może z czterdzieści do pięćdziesięciu lat, ciemne włosy, kilkudniowy zarost oraz... szczerzył się do czarodzieja. Ubrany był w kitel lekarski. Gdy dostrzegł, że Mędrzec Powietrza się ocknął, zaczął powoli iść w jego stronę, mówiąc tym samym:
-Witam, witam. Niebezpiecznie jest tak siedzieć, gdy wokół... tyle szaleńców, nieprawdaż? - rozpoczął mówiąc cichym, lekko może wręcz syczącym głosem. -Lepiej nie dać im się złapać, mam rację? Trzeba ich wyleczyć. Tak! Wyleczyć. Co ty na to? - spytał, wystawiając do maga rękę, jakby chcąc tym samym potwierdzić ich "umowę" oraz pomóc wstać. Jednak, gdyby czarodziej dotknął go, wtedy poczułby, jak przez jego rękę przebiega ogromny wręcz ból, a osobnik przed nim lekko zachichotałby i powiedziałby -Ups... wybacz... przyzwyczajenie... hehehe...

Finn:
Policjant ocknął się w parku. Stał, opierając się o drzewo. O to samo drzewo, tylko z boku, opierał się też inny mężczyzna o podobnym wzroście. Miał dziwnie znajome rysy twarzy, jasnobrązowe oczy oraz włosy, ubrany był w solidnie wykonaną zbroję, przy pasie miał miecz, a na plecach - jakiś płaszcz bądź pelerynę. Ta, zaczepiona o zbroję była specjalnymi, metalowymi spinkami, na których znajdował się jakiś herb.
-Zaszczyt to poznać i móc współpracować. - powiedział spokojnym, męskim tonem. -Proponuję znaleźć bezpieczne schronienie oraz sojuszników. Wątpię by wielu zdecydowało się walczyć samemu, przeciwko wielu. - zasugerował kolejne kroki.

Will:
Mistrz Death's Head Caucus ocknął się, siedząc w pierwszym rzędzie w teatrze. Na scenie przed nim znajdował się za to potężnie zbudowany, rosły mężczyzna w zbroi, z mieczem u pasa, krótko ściętych rudych włosach oraz brązowych oczach.
-Ach! Jak to dobrze widzieć, że już wstałeś! Dobrze! Dobrze! Można działać! Tak! Pokazać im, że to właśnie nam przysługuje życzenie! Nam i nikomu innemu! - rozpoczął swą podniosłą przemowę, mocno przy tym gestykulując -Jednakże... nie jesteś za młody na tak brutalne walki? Dzieci nie powinno posyłać się na wojnę. Jesteś świadomy tego, w co się wpakowałeś młody? - przy ostatnich słowach podszedł trochę bliżej, klękając na skraju sceny i patrząc Willowi w oczy.

Władca Kasztanów:
Gonzales nie miał chyba szczęścia. Obudził się bowiem w sali lekcyjnej, a tuż przed nim stał starszy mężczyzna z kosturem oraz brodą. Miał surowy wyraz twarzy i gdyby nie fakt, że odziany był w lnianą koszulę oraz płaszcz, mógłby skojarzyć się z nauczycielem.
-Obudziłeś się. - stwierdził głosem, w którym dało się czuć lekką irytację, jednak czy faktem spania czy byciem młodocianym? Trudno było to powiedzieć. -Zostaniemy tu. To dobry punkt obserwacyjny oraz zdobywania wiedzy. Łatwy do obrony i kontroli. - oznajmił, po czym podszedł do tablicy i zaczął na niej rysować jakieś runy. -Znasz się na tym? - spytał jeszcze młodego wróżka, nie odwracając wzroku.

Aran:
Mężczyzna znajdował się w sypialni w jakimś mieszkaniu. Nie było ono może najwyższych lotów, ale przynajmniej łóżko było wygodne. Naprzeciwko niego znajdował się mężczyzna odziany w zbroję oraz na to nałożony skórzany płaszcz. Przez ramię miał przełożony łuk, a przy pasie - kołczan. Miał spokojny wyraz twarzy, a na czole - prostą koronę. Na zbroi widniał też jakiś herb, jednak był on dość mocno zamazany.
-Chodź. Nie możemy zwlekać cały dzień, gdy inni zaczynają już działać. Pośpisz sobie po wszystkim. Albo po śmierci. - mruknął, po czym wyszedł z pokoju, najwidoczniej nie planując stracić więcej czasu.

Samael:
Mistrz Fairy Tail znajdował się z kolei na placu zabaw pośrodku jakiegoś blokowiska. Siedział akurat na ławce, a gdy spojrzał w bok ujrzał siedzącą na oparciu tej ławki kobietę. Brodę miał wysoko uniesioną, była opalona, szczupła, ponętna dla męskiego oka. Podobnie jak kobieta w czerwieni przed bramami miasta, jej strój był podobny. Jednak zamiast czerwieni, dominowały w niej odcienie jasne, piaskowe. Ogólnie wyglądałaby naprawdę ładnie, gdyby nie spojrzała na maga błyskawic z pogardą i nie wysyczała przez zaciśnięte zęby:
-Ile mam czekać, aż wreszcie mi się pokłonisz? - warknęła, po czym dodała -Jak w ogóle śmiesz siedzieć tam, gdzie ja? - oj, była wkurzona jak na kobietę w połowie jej lat dwudziestych. Jednak ta mimika skutecznie odstrasza wszelkich adoratorów. -Pozwól, że wyjaśnię ci, co teraz zrobimy. Znajdziesz godną mnie salę, skąd przejmiemy władzę nad tą ruiną i innymi prymitywami, którzy się tu znaleźli. - powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Amney:
Amney stała sobie natomiast w ciemnym zaułku. Ot, jakaś wąska, ciemna uliczka, między jedną szeroką ulicą a drugą, a nad nią - wielkie wieżowce rzucające cień tak wielki, że trudno było tu cokolwiek dostrzec. Pewnie nawet nie dostrzegłaby mężczyzny stojącego tuż obok niej, gdyby ten się nie odezwał. Niestety, trudno było go dostrzec w tym bladym świetle. Wiedziała natomiast, że był odziany na czarno, chyba elegancko, był szczupły i przeciętnego wzrostu. Wyglądał elegancko, choć prosto. Z twarzy dosłownie podobny do nikogo. Jedynie elegancko przycięty zarost dookoła ust go wyróżniał.
-Witam. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze razem pracować. - mówił cicho i spokojnie. -Proponuję nie wychylać się, zebrać informacje i czekać na odpowiednią okazję. - zasugerował.

Terrenco:
Chłopak znajdował się na recepcji jakiejś dużej biblioteki. Trochę pachniało tu starzyzną oraz kurzem, ale w tym wszystkim dało się słyszeć lekkie nucenie piosenki. Gdyby się mag rozejrzał, dostrzegłby młodą dziewczynę ubraną jak stereotypowa wiedźma - czarna szata, szpiczasty kapelusz, tylko ze sporą stertą książek radośnie sobie mruczącą jakąś melodię pod nosem i przechodzącą z jednej półki do drugiej, przy pomocy magii powiększając i tak już spory stos w jej rączkach. Po chwili, gdy stwierdziła, że to już wszystko odwróciła się i, choć książki zdawały się zasłaniać jej wszelaką wizję, dostrzegła czarodzieja. W ten samej chwili wszystkie książki odleciały, formując krąg dookoła duetu.
-Och, to do ciebie zostałam dopisana? Miło mi poznać! - powiedziała miłym dla ucha, dziewczęcym głosem. -Zostańmy tu trochę. Jak odkryjemy atrybuty innych Legend, będziemy mogli ich unicestwić nawet się stąd nie ruszając. A gdzie indziej znajdziemy dość wiedzy, jak nie tutaj? - spytała uśmiechając się uroczo.

Eris:
Dziewczyna ocknęła się w piwnicy. Światło żarówki mrugało, jakby ta miała zaraz przestać działać. Z sufitu co jakiś czas kapała kropla wody. Chyba trafiła do jednej z tych "gorszych" piwnic. Co gorsza, widziała jakiś wężowy ogon, który kierował się w cień, a stamtąd parę gadzich oczu.
-Witaj... - powiedział właściciel owych oczu, z lekkim syknięciem. Po chwili też wysunął się bardziej w światło. Była to istota wężowata, której tułów był może ludzki, ale od pasa w dół, był już wężowy. Całe ciało pokryte miał łuskami, przy "pasie" miał dwie katany, a na torsie i głowie - zbroję i hełm samuraja. -Ssssspróbujmy może najpierw wyjśśśść ssssstąd. - zasugerował, choć chyba gady lubią takie klimaty jak ta piwnica. -Wtedy można działaćććććć. - dodał.

Eisaku:
Czarodziej metalu obudził się w jakiejś jadłodajni. Siedział przy stole, a przy nim siedział również jakiś mężczyzna. Najchudszy to on nie był, widać było, że lubi sobie dobrze zjeść. Co zresztą teraz też robił. Gdy zorientował się, że jednak jego towarzysz kontaktuje, przełknął, wytarł elegancko chusteczką usta i powiedział radosnym tonem.
-Miło poznać! Obyśmy razem dokonali genialnego odkrycia! - rzucił dość głośno, a przez jego dość energetyczny ruch głową oraz szybkie uniesienie ręki w geście powitania, jego czarne afro lekko zafalowało.  Ubrany był w elegancki garnitur i posiadał monokl. -Jednak przed tym wszystkim, proponuję się solidnie najeść. Nic nie wychodzi dobrze na pusty żołądek! Haha! - zaśmiał się wesoło, po czym dodał -Choć byłoby jeszcze lepiej zjeść w większym gronie, nie uważasz?

Roe:
Dziewczyna znalazła się na spacerniaku w więzieniu. Oczywiście, była cisza i tylko wiatr wydawał jakikolwiek dźwięk, gdy nagle nie usłyszała prychnięcia. Na jednej z ławek znajdował się chudy mężczyzna o bladym kolorze skóry. Ubrany był w elegancką, zdobioną szatę oraz posiadał sygnet na prawej dłoni. Wydawał się trochę zmizerniały.
-Więc mi się trafiła dziewczynka. Cudownie. Jakby gorzej już być nie mogło. Może jeszcze wiedźma? - rzucił wyraźnie zawiedziony "przydziałem". -Czyli robimy tak. Ty się chowasz i nie dajesz się zabić, a ja dobijam tych co uciekli z walk, pasuje? - spytał po chwili, chyba godząc się z myślą, że musi się jej słuchać.

Master of Speed:
Chłopak obudził się na siłowni. Zapach jak to zapach na siłowni. Niezbyt przyjemny. Jednak to, co zwróciło jego uwagę był mężczyzna naprzeciwko niego. Umięśniony, wysoki, odziany w skórzaną zbroję z metalowym napierśnikiem, ciepły skórzany płaszcz oraz z mieczem przy pasie.
-Witaj. Naszym celem jest spełnić swe pragnienia, pozwolisz więc, że zasugeruję kolejne kroki? - przedstawił się od razu przechodząc do sedna sprawy, licząc się jednak z tym, że wpierw jego towarzysz może mieć coś do powiedzenia...

Ezra al Sorna:
Mag Grimoire Heart znajdował się na trybunach stadionu baseballowego, na samym dole trybun. Tuż nad polem do gry. Na nim natomiast znajdowała się młoda kobieta o jasnej skórze, powabnej figurze i misternie wykutej zbroi. Klęczała sprawdzając podłoże, po czym mruknęła:
-Hm... może być. Tylko mało. - po czym się wyprostowała i odwróciła do Ezry. Zmierzyła go wzrokiem. Był to wzrok jasno mówiący, że nie traktuje go jak równego sobie. To ona była tutaj tą ważniejszą. -Serio? - rzuciła wyraźnie zawiedziona. -Dali mi kadłubka? - westchnęła. Może, gdyby jej twarz rozjaśnił uśmiech lub chociaż delikatny spokój, a nie duma, wywyższenie i pogarda byłaby naprawdę piękną, urodziwą kobietą. -Może jeszcze mam cię niańczyć? - warknęła, widząc energetyczną rękę czarodzieja -Grunt, że chociaż próbujesz... - dodała z westchnięciem, próbując chyba znaleźć choć jeden pozytyw w całej tej sytuacji.

Hotaru:
Różowołosa czarodziejka ocknęła się w biurze w jakiejś fabryce. Siedziała za biurkiem tak, że mężczyzna w sile wieku, który siedział na przeciwko niej, wyglądał jakby to on został tu wezwany przez nią. Był to wysoki, umięśniony osobnik, z delikatnym zarostem na twarzy oraz czarną, metalową protezą ręki. Spojrzał na nią ze zdziwieniem i stwierdził z westchnięciem:
-Ech, wolałbym nie zostać wezwany jako obrońca. - stwierdził z przekąsem, po czym spojrzał na czarodziejkę przed nim -To zaszczyt poznać. Będziemy współpracować celem wygrania tej bitwy. - powiedział, na szybko podsumowując to kim jest. Jego ton był spokojny, męski i opanowany. Nie kojarzył się w ogóle z jego wcześniejszym narzekaniem -Proponuję znaleźć innych i założyć sojusz. W grupie mamy większe szanse przetrwania do dalszych etapów bitw. Działając pojedynczo mamy mniejsze szanse powodzenia. - zasugerował.

Ryudogon:
Mag po kilku przejściach z demonami ocknął się... w burdelu. Dokładniej to naprzeciwko akurat jednego z podwyższeń, na którego środku znajdowała się rura do tańczenia. Szkoda, że to miasto było Opuszczone i nie było komu na niej tańczyć... chociaż... czy aby na pewno?
-Możemy stąd wyjść? Nie czuję się tu zbyt... komfortowo. - dobiegł do jego uszu kobiecy głos. Za nim stała kobieta odziana w skórzane ubranie, które zostało również wyprawione w taki sposób, by zapewniało niezbędne bezpieczeństwo w razie walki. Zaczęła również kierować się w stronę wyjścia z tej sali.

Mikazuki:
Chłopak obudził się w kwiaciarni. Zapach kwiatów, choć niewatpliwie ładny i przyjemny, był jednak tutaj aż w zbyt wielkim natężeniu, co niekoniecznie dodawało im uroku. Siedział na jakimś fotelu, a przed nim, trochę z przodu jakiś mężczyzna odziany w zbroję, z krótkim sztyletem przy pasie. Obrócił się on twarzą do Mikazukiego, a widząc, że ten już się obudził wystawił do niego rękę, najpewniej chcąc pomóc mu wstać.
-Jak rozumiem, będziemy współpracować. Proponuję rozpocząć od pertraktacji z innymi. Pojedyncze jednostki są łatwymi celami, stąd unifikowanie się uważam za istotne. - zaproponował, trzymając rękę wystawioną do maga. Miał czarne włosy i brodę, oraz uważne spojrzenie szarych tęczówek, wpatrujących się intensywnie w rozmówcę.

Ryukehoshi:
Mag iluzji obudził się na recepcji w hotelu. A dokładniej to ocknął się, bo stał za ladą. Jakby przyjmował gościa. Przed nim natomiast stał mężczyzna. Potężnie zbudowany, odziany w zbroję płytową z delikatnym wizerunkiem krwawego kwiatu. Na plecach miał z kolei eleganckie, misternie wykonane Guan Dao. Skinął on głową, a jego czarne włosy opadły mu delikatnie na oczy. Odgarnął je na bok i spojrzał swoimi brązowymi oczami na maga złudzenia.
-Honorem jest poznać innego gotowego ruszyć po spełnienie marzenia. - powiedział na powitanie, po czym dodał -Bez działania nie dokonuje się odkryć, ani nie tworzy się historii. Nie możemy czekać.

Ren:
Trudno powiedzieć, by Ren sam się tu znalazł. Bardziej - on sam nie wiedział dlaczego tu jest. Jakaś magiczna siła musiała jednak uznać, że skoro wziął i wypełnił ankietę dodaną kiedyś tam do Fiore News, a ta została w jego pamięci, najwyraźniej chce wziąć udział. Tak oto znalazł się wpierw przed bramą, a następnie... w kostnicy. Leżał właśnie na stole do przeprowadzania sekcji zwłok, a przed nim stał ciemnoskóry mężczyzna, choć jego skóra miała ten "jaśniejszy" odcień brązu. Miał lekko przymróżone, jakby z niewyspania oczy, jasne, brązowe włosy, niekiedy wręcz zdające się przechodzić w blond oraz zmęczone, zielone oczy. Odziany był w lekką, jedwabną tunikę, misternie wyszywaną złotą nicią, a do tego na jego szyi, nadgarstkach i kostkach znajdowały się złote ozdoby, bardzo podobne do tych, które nosiła czerwona kobieta nad bramą. Na głowie miał złoty diadem.
-Och... obudziłeś się... szkoda... - stwierdził ziewając, po czym dodał -Najchętniej to przespałbym tę całą bitwę i brał udział dopiero w jej podsumowaniu. Co ty na to? - spytał znudzony, patrząc na swojego "towarzysza".

Winter:
Mag obudził się na dachu szpitala. A dokładniej to stał opierając się jedyną dłonią o siatkę, dzięki której jeszcze z niego nie zleciał. Z dachu tego budynku rozciągał się całkiem ciekawy widok na panoramę miasta. Usłyszał za sobą chrząknięcie, a gdy sie odwrócił dostrzegł rosłego, potężnie zbudowanego mężczyznę z tuniką przerzuconą przez bark, przez co doskonale widać było jego wyrzeźbione, przypakowane ciało. Górował nad magiem wzrostem, jednak zdawał się być ubrudzony jakimś ciemnym pyłem zarówno na torsie jak i na twarzy.
-Witam! Nie osiągniemy niczego zwlekając! To co?! Do roboty! HAHA! - zakrzyknął wesoło i roześmiał dość głośno, kładąc dłonie na swych biodrach.

Welt:
Kotowaty wampir ocknął się na moście. Pod nim wolno płynęła sobie rzeczka, z zamiarem pewnie wpłynięcia do oceny za wieledziesiąt lub wieleset kilometrów. Gdyby się rozejrzał, dostrzegły stojącego za nim na środku mostu i wpatrującymi się gdzieś w dal mężczyznę. Miał na sobie elegancką zbroję, na głowie koronę, przez jego polik przechodziła blizna. Miał ciemną brodę, ale za to bystre, czarne oczy. Jego kędzierzawe, krótkie i ciemne włosy zdawały się być równie nieposkromione co lawina. Jednak to on zdawał się nie dostrzec swojego towarzysza, będąc zbyt zajęty rozmyśleniami. Mruknął tylko coś do siebie, co oczywiście - kotowaty usłyszał:
-Będzie trzeba się stąd szybko zbierać i czekać na dobry moment.

Nanaya Byakushitsune:
Mistrzyni Grimoire Heart obudziła się w samym centrum studia fotograficznego, a dokładniej... siedząc na krześle przy aparacie fotograficznym. Z kolei w miejsce modela bądź modelki... stała piękna kobieta o delikatnej budowie. Wyglądała, jakby jej ciało było utworzone z wody, a odziana była w złoto i pianę morską. Rozglądała się uśmiechnięta, jakby czegoś szukając, aż w końcu jej wzrok spoczął na czarodziejce słońca. Wtedy lekko spoważniała, spuściła wzrok i powiedziała:
-W-witam. Będziemy współpracować. Miło... mi... - mówiła powoli i cicho, co jakiś czas zerkając nieufnie na maginię.

Info od MG:
Dzień I
Laen: 100MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Rin: 145MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Never Winter: 230MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Grey Eminence: 0MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Północny Wiatr: 130MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Finn: 230MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Will: 160MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Władca Kasztanów: 200MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Aran: 130MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Samael: 176MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Amney: --- | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Terrenco: 100MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Eris: 115MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Eisaku: 130MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Roe: 130MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Master of Speed: 100MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Ezra al Sorna: 180MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Hotaru: 130 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Ryudogon: 130 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Mikazuki: 130 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ryukehoshi: 100 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ren: 110 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Winter: 100 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Welt: 100 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Nanaya Byakushitsune: 165 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |

Inne: W sprawie tych wątpliwości w podświadomości - jak coś będzie niejasnego z mojego posta - piszcie do mnie na GG/PW/FB. Wówczas wyjaśnię (lub się postaram) o co chodzi. Fabularnie wasze postaci podświadomie o tym wiedzą. Każdy na PW również dostanie informacje kogo dostał. Opisy ich zdolności są jednak uproszczone i bardziej "opisowe", aniżeli techniczne.


Ostatnio zmieniony przez Torashiro dnia Sob Paź 07 2017, 01:05, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559

AutorWiadomość
Winter


Winter


Liczba postów : 539
Dołączył/a : 19/11/2016

Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 EmptyPon Maj 21 2018, 15:20

Białowłosy wysłuchał opinii członków grupy, próbując coś sensownego wymyślić. Walka na wielką skalę stawiała go w niekomfortowej pozycji, ale to wyłącznie dlatego że był dość bezużyteczny w tej bitwie. No, poza wzmacnianiem legend. Winter nie był osobą bawiącą się w skradanie lub inne rzeczy, najczęściej takie które dawały przewagę nad dużo silniejszymi przeciwnikami. Wolał otwarte i "szczere" bitwy.
- Prawdopodobnie, prędzej czy później i tak musielibyśmy z tą grupką stoczyć bitwę. Według mnie lepiej spróbować teraz, nim się rozrośnie jeszcze bardziej. No... i póki nie jesteśmy zbytnio zmęczeni. Wątpię żeby dużo tej wielkości grup było, więc pomniejsze drużyny chyba będą nas unikać, tak długo jak nie jesteśmy łatwą ofiarą. - powiedział co myślał i spojrzał się jeszcze na młodszego od niego chłopaka. Oberwał, ale dalej żył. To już coś. Nawet jeżeli przysnęło mu się na chwile, to białowłosy był do tego przyzwyczajony.
- Co ważniejsze, jesteś w stanie jakoś siebie... poskładać? Ja nie znam się na medycynie w najmniejszym stopniu. - zapytał się, i rozejrzał się jeszcze po innych członkach ich grupki. Może ktoś inny potrafił?
Białowłosy szczerze powiedziawszy nie przejmował się tak bardzo losem kompana. Może i było to niemiłe, bezuczuciowe i nienormalne, ale taka była prawda i Winter nie zamierzał okłamywać samego siebie. Ich drużyna powstała dlatego że było to opłacalne dla obu stron. Biorąc pod uwagę ich ostatnią rozmowę o planie z kopułą, młody pokazał że bardziej zamierza wykorzystywać Wintera i jego legendy. Sam ten fakt był by według maga energii dość... "okej", gdyby nie to że nie chciał dołożyć części rozkazów. Kiedy coś chce się osiągnąć, trzeba jednak coś poświęcić. W skrócie, Will był po prostu z tych podstępnych osób w opinii Wintera, więc szansa na polubienie go była bardzo bliska zeru. Poza tym, z tego co zrozumiał, "śmierć" tutaj nie oznaczała prawdziwej śmierci... chyba.
- Shielder, byłbyś w stanie co jakiś czas sprawdzać mniej więcej położenie innych? Nie chcielibyśmy zostać otoczeni w którymkolwiek momencie. Czy to w trakcie bitwy, czy podczas podróży. - dopytał się jeszcze swojej legendy i przeciągnął się lekko. Był dość czujny, i gotowy na jakiekolwiek uniki jeżeli sytuacja będzie tego wymagać. No, i poza tym to raczej ruszyliby, tak długo jak nikt nie miał żadnych obiekcji.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4671-skarbiec-wintera-v2 https://ftpm.forumpolish.com/t4660-winter https://ftpm.forumpolish.com/t4673-od-zimy
Laen


Laen


Liczba postów : 187
Dołączył/a : 09/08/2017

Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 EmptyPon Maj 21 2018, 15:40

Laen uniósł brew widząc wyczyny wrogiej legendy. Ich przeciwnik był... zbyt silny, krwistooki mógłby wręcz powiedzieć. Dwie wzmocnione legendy nie dawały sobie z nim rady, przynajmniej tak to wyglądało na ten moment. Domyślił się że legendy typu tych Obserwatorów są takie potężny, ale nie widział powodu by to właśnie oni zostali teraz zaatakowani.
Mniej myślenia, więcej działania.
- Postaraj się pośpieszyć, a ja spróbuję przydać się. - powiedział w stronę wiedźmy, znowu odpalając kolejny rozkaz. Tym razem, chciał przyśpieszyć akcję kobiety, nim rzeczywiście mocno oberwą od ich przeciwnika. No i zamierzał użyć Pure Speed (C) by pojawić się obok swojej pierwotnej legendy. Zamierzał szybkie cięcie skierować w stronę wroga. Tak, by przeszkodzić mu w atakowaniu jego partnera. Wzmocniłby swoje rączki za pomocą Faster Hands (D), by mieć większa szanse na uczynienie tego. Miał nadzieję, że uda mu się coś zrobić. No, i że nie oberwie tak po prostu. Postarałby uniknąć się ewentualnego ataku przeciwnika kolejnym Pure Speed (C), wiedząc że nie jest wystarczająco szybki by być w stanie uniknąć jego gradu ciosów. Miał nadzieję, że kupi w ten sposób Ilmowi wystarczająco czasu na ocknięcie się po potężnym ciosie. A gdyby ich wróg zastygł w bezruchu lub czymś w tym stylu dzięki wiedźmie lub nieznanym mu czynnikom, ściąłby z całej siły jego głowę. Trupy nie powinny być już takie problematyczne jak żywe istoty.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4750-skrytka-laen-a https://ftpm.forumpolish.com/t4745-laen
Amney


Amney


Liczba postów : 714
Dołączył/a : 24/08/2016
Skąd : Spod harnasiowego tronu

Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 EmptyPon Maj 21 2018, 17:39

Uhh... widać rolę się odwróciły. Pewnie miał twardszą głowę ode mnie albo na mnie zadziałało z opóźnieniem. Po pierwsze - gdybym mogła zaśmiałabym się z tego, ale gra toczy się o zbyt dużą stawkę. Po drugie - widział mnie nagą i do tego jeszcze mnie ugryzł w szyję! Tego już nie mogę darować! A po trzecie... coś wymyślę. Na pewno mnie wkurza i martwy byłby bardziej przydatny mej osobie! Ale mnie przygniótł ten gnój. I co począć? Jest silniejszy, jest magiem, zboczeńcem i kto wie kim jeszcze! A najgorsze, że straciłam głos. Kiedy akurat chcę wydrzeć mu się prosto w tę japę! Stfu! A masz! No, plunęłam, a co? I z przyjemnością patrzyłam jak moja ślina spływa po jego twarzy...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4705-amney-v3
Will


Will


Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013

Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 EmptyPon Maj 21 2018, 18:10

Nie przejmował się tą raną. Nie była ona na tyle duża, aby mu jakkolwiek zagrozić. Mistrz kaczuszek sięgnąłby jedynie do strzały, aby następnie wyciągnąć ją z rany lub jeśli było to niepraktyczne - nakazałby to swojej legendzie. Wystarczyło, że ją wyciągną. Sam Ramsey spróbowałby nasilić uśmierzenie bólu w tej okolicy oraz za sprawą podstaw własnej magii zacząłby wstępne leczenie, które miałoby być wsparte przez Cure rangi D. Co więcej, kontrolowałby ten proces za sprawą podwyższonej kontroli, czy zdolności medycznych. Ponadto nie skomentowałby żadnym słowem planu białowłosego, czekając na wynik tej debaty oraz będąc gotowym by ewentualnie uświadomić Arnolda, gdzie jest ich miejsce. Jeśli chcieli ruszyć walczyć, przecież nikogo nie zatrzyma. Sam jednak uważał, że inne sojusze raczej już nie powstaną, więc istniejące najwyżej się wybiją, ale kto tam wie... kto wie, co wyjdzie tym razem?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1516-takie-tam#23706 https://ftpm.forumpolish.com/t1498-takie-tam-czerwonym-tuszem https://ftpm.forumpolish.com/t1830-krwawe-literki#30645
Ren


Ren


Liczba postów : 182
Dołączył/a : 21/04/2016

Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 EmptyPon Maj 21 2018, 20:32

Oj... walka nie była żywiołem ciemnowłosego. Ten najchętniej by się schował, co tez już uczynił. Nie było więc sensu chowania się w kryjówce, aby mieć schronienie w ukrytym bunkrze. Nie. Dlatego też zwyczajnie czekał tam, gdzie się znalazł i milczał jak tylko się dało. Wszystko po to, aby spróbować użyć rozkazu i dopomóc Ramzesowi. Wszystko po to, aby jego bronie stały się niezauważalne dla przeciwników. Niewidzialne? Niesłyszalne? Takie udoskonalenie z pewnością utrudni uniki wrogom, a sam Ren będzie dalej bezpieczny, prawda? Co więcej, jeśli by to nie pomogło, spróbowałby nadpisać coś we wspomnieniach wrogiej Legendy. Raz kozie śmierć. Spróbowałby nadpisać wydarzenia we wspomnieniach włócznika, aby to myślał, że jego mistrz jest mistrzem wrogiej Legendy. W końcu mistrza raczej Ramzes miał, nie? Dlatego tez zostało liczyć, że nadpisanie osoby rangi C zadziała.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3727-ubezpieczenie-wypadkowe#72230 https://ftpm.forumpolish.com/t3413-ren-sp-z-o-o#64315 https://ftpm.forumpolish.com/t3682-mniej-niz-zero#70965
Ezra Al Sorna


Ezra Al Sorna


Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015

Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 EmptyPon Maj 21 2018, 22:02

Kurwa!

Ezra zacisnął zęby, widząc że jego domysły najwidoczniej się sprawdziły. Co prawda istniała jeszcze szansa, że Legendy zostały zaatakowane przez jakiegoś nieznanego wroga, ale szczerze w to wątpił. Zwłaszcza, że ślady jednoznacznie wskazywały na walkę Xin i Friedericii.

Szlag. Mówiłem Qi, że jest podejrzana!

Nie był pewien, czy sygnał jaki wysłał trafił do kogokolwiek, ale miał teraz ważniejsze rzeczy na głowie.

Zbliży się do wieżowca, a następnie do okrąży, starając się ocenić sytuację. Jednocześnie poszukiwał będzie też kryjących się w pobliżu wrogów. Uważać też będzie na wszelkie ataki z zaskoczenia, pamiętając, że są one specjalnością Legendy Yhwain.

Gdyby dostrzegł walczące Xin i Friedericę, to rozpędzi Czołg i skieruje go w stronę Friedericii, samemu wyskakując z niego wcześniej i lądując za pomocą Festiny. Jednocześnie, jeśli zauważyłby okazję do ataku na Yhwain, to zrobiłby to, korzystając przy tym z Festiny i Infernal Vox, by pozbawić ją głowy lub ręki w ułamku sekund.

Gdyby walczyły jednak z kimś innym, to korzystając z elementu zaskoczenia, włączy się do walki, starając się zaatakować najsłabsze ogniwo w szeregach przeciwników, także korzystając z zaklęć.

Istniała jeszcze szansa, że nikogo nie zauważy. W takim wypadku zbada uważnie okolicę, w poszukiwaniu śladów.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3310-konto-ezry https://ftpm.forumpolish.com/t3264-ezra-al-sorna
Aran


Aran


Liczba postów : 84
Dołączył/a : 20/05/2017

Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 EmptyWto Maj 22 2018, 19:54

Aran odkiwnął głową Łucznikowi, po czym wysłuchał jego słów. Przyłożył dłoń do brody w geście zastanowienia. -Czyli mamy dwie opcje...-zaczął, wpatrując się mniej więcej w ten sam punkt, w który wpatrywała się jego legenda. -Tam najprędzej są...-spojrzał ponownie na kompana. -Dlaczego akurat takie marzenie...-zadał pytanie zdawałoby sie kompletnie z dupy, jednak miał w tym swój powód. Dopiero, gdy Łucznik odpowiedział, Aran wziął głębszy wdech i otworzył usta.
-Pierwsza to wspomóc się runami. Tamci niedawno zniknęli i zaklęcia starucha jeszcze nie straciły tak bardzo na mocy. Zaciągniemy ich do walki i zmusimy do wejścia wprost na miny. Druga to wykorzystanie run jako osłonę i ulotnienie się. Regeneracja energii to czasochłonny proces. Dzięki drzemce udało mi się odnowić nieco zapasy, ale to wciąż za mało. Przez zniknięcie starucha straciliśmy połowę siły ataku. Nie daliśmy rady we czwórkę, we dwójkę tym bardziej nie damy, a jeżeli to ci sami, to mają niewidzialnego. Chyba, że jesteś w stanie strzelać strzałami wykrywającymi niewidzialnych.-Aran klął w myślach ile tylko mógł. Jebany dzieciak. Przez szczeniackie wybryki szansa na spełnienie marzeń spadła na tyle, że białowłosy zaczął powątpiewać, czy aby na pewno uda im się pokonać całą resztę. -Biorąc pod uwagę obecny stan rzeczy musimy założyć, że wszyscy pozostali zawiązali już jakieś sojusze, jak my wcześniej. Z tego względu musimy abo zawiązać kolejny sojusz, lub działać inaczej. Przemieszczać się w ukryciu, wyszukiwać rannych i odbierać im rozkazy zabijając ich. Na razie nie widzę innego rozwiązania. Jak uważasz?-splótł ręce na klatce piersiowej, cały czas próbując znaleźć inne opcje. -Powiedz mi jeszcze, czy legenda, która traci człowieka do pomocy jest w stanie działać na własną rękę?-spytał, spoglądając na swoja dłoń z rozkazami.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4207-aran-von-baar#85735 https://ftpm.forumpolish.com/t3997-aran
Samael


Samael


Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013

Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 EmptyWto Cze 05 2018, 21:49

Białowłosy po raz kolejny miał okazję wpaść w jakiś zastój, zamyślenie, bądź w zupełnie inaczej nazwanym stanem, jednak znaczącym jedno. Po raz kolejny przestał zwracać uwagę na to co się działo w jego okolicy, co mogło przynieść mu to samo co wcześniej czyli otrzymaniu kilku solidnych ran, które na dobre mogły mu utrudnić dalsze zmagania. Albo i gorzej, tak więc czarodziej cieszył się, że tym razem nie znajdowali się w ogniu walki, otoczeni przez ogromną armię. Wracając do rzeczywistości okazało się, że jakaś cześć jego głowy odpowiedzialna za myślenie ciągle uważnie analizowała te wszystkie informacje, jakie padały podczas rozmowy grupy. Musiał natomiast nieźle się skupić, aby otworzyć je raz jeszcze, aby do pozostałej części jego mózgu również one trafiły. Wysłuchał również Grey, która również miała co nieco do powiedzenia, poruszając ważne tematy, które mogą dać im przewagę w nadchodzących starciach. Bo do takich dojdzie na pewno, tego Wróżek był pewien, tym razem jednak zamierzał być znacznie bardziej pomocnym niż w wcześniejszym przypadku.
- Udanie się do miasta jest dobrym pomysłem... Możemy tam spotkać te osoby które mnie interesują... Które uważam za warte dołączenia do naszej grupy... Także zwyczajnie jestem ciekaw jak im idzie - powiedział Wróżek, gdy stał już w pełni wyspany i najedzony, pokazując tym samym, że w każdej chwili jest gotowy do wyruszenia w drogę.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t589-konto-samael-a#7394 https://ftpm.forumpolish.com/t579-samael#7289 https://ftpm.forumpolish.com/t1096-notatki-samaela#16384
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 EmptySro Sie 01 2018, 19:56

MG:

Ren:
Ren pozostawał w ukryciu i stamtąd wspierał swoją legendę. Użycie rozkazu faktycznie sprawiło, że broń zniknęła z pola widzenia, przez co ich przeciwnicy mieli naprawdę spory kłopot. Sam Persil zdawał się być nieobecny, gdy nagle jego towarzysz zniknął mu z pamięci, znalazł się w naprawdę nieciekawej sytuacji, gdy nagle on sam użył rozkazu, by uodpornić ją na niewidzialne broni, a dokładniej tak, by mógł reagować. To wystarczyło, by ten ponownie zaczął bronić się przed faraonem oraz przy okazji - utwierdzić się w przekonaniu, że osobnik, którego bronił, to jego "mistrz". Nie wspominając o tym, że mimo wszystko został on kilkukrotnie trafiony, to jednak powstał swoisty impas. Może Rameash, mimo całej swej potęgi, posiadał także swoiste ograniczenia?

Laen:
Laen pogonił wiedźmę, ale w tym czasie jego legenda dostała potężnym sierpowym przez co upadła na ziemię w tył ogłuszona. Wtedy jednak pojawił się jego towarzysz, który wyprowadził cięcie. Sama technika była szybka, przez co wróg, z trudem dał radę ją zablokować wraz z odskokiem. Tak, sprawiło mu to naprawdę trudność. Mimo to, wyprowadził kontratak, jednak Nightsky'a już tam nie było. Co więc zrobił - ponownie skupił się na łuczniku, doskakując do niego i dobierając sztyletu i planujac wykonać cięcie w szyję, jednak mimo to... trafił siebie w udo.
-Voodoo... co? - spytał po chwili z trudem.
-Haah... haah... - oddychała ciężko wiedźma -I tak niesamowite, że przekierowałeś ostrze tak... by nie trafiło w tętnicę udową...
-Wtedy byłby mój koniec, nie? - spytał spokojnie, zaciskając zęby. -Ech... co powiecie na sojusz? Może trochę za późno, ale nas też trochę jest. Jest szansa na to, że razem bylibyśmy niepokonani, co wy na to? - zaproponował, choć chyba grał na czas. -Może nie zaczęliśmy zbyt miło, ale od czegoś trzeba zacząć, prawda? Przynajmniej wiemy do czego nas wzajemnie stać. - i tadam - problem z głowy, prawda?

Will i Winter:
Gdy team Wintera dyskutował, Arnold pomógł Willowi wyjąć strzałę z pleców.
-Możemy iść walczyć, nie będzie to dla mnie problemem. - powiedział starzec niezbyt spoglądając na kolejny duet. Na kolejne pytanie w jego stronę odpowiedział po chwili ciszy. -Mogę sprawdzać co jakiś czas, jednak wymaga to uwagi i koncentracji. W trakcie walki może to być niebezpieczne. - zauważył.

Will:
W ten oto sposób team Wintera zaczął odchodzić od Willa, który powstrzymał Arnolda.
-Nie podoba mi się to. Nie pielęgnujemy sojuszu, tylko pozwalamy, by się rozpadł. I to przed ostateczną bitwą. - zauważył niepocieszony Rider.
-Z drugiej strony mamy idealną okazję by ich wykończyć. - mruknął Sin.

Winter:
Ogarnęli, że Will nie chce iść za nimi. Jednak starszy mag energii wydawał się względnie tym usatysfakcjonowany.
-Możemy zawrzeć sojusz z tamtą grupą. Nas jest dwóch, to dodatkowa siła dla nich. No i znamy lokację jednego z ich przeciwników... którzy zabili naszą towarzyszkę. - stwierdził wspominając o śmierci Hotaru. Oj, chyba nie lubił tego tematu... i tamtego zabójcy.

Władca Kasztanów:
Wola Kasztaniego Lorda była niezachwiana. Nie mógł się wahać, nie ulegało to wątpliwości. Postanowił więc pokazać, jak bawi się Fairy Tail. Początkowo nic się nie zmieniało. Obiekty płonęły, demon wraz z przestrzenią falowali i wirowali, aż ten nagle syknął i... zniknął? Gonzales poczuł nagle jak jakaś siła uderza go od pleców i odpycha w przód. Za nim znajdowało się siedzisko z mężczyzną, który dogaszał jedną ręką rękaw drugiej, wystawionej w stronę Jasnego Płomienia Wróżek. Chyba właśnie nią go pchnął. Oddychał głęboko, acz spokojnie. Mężczyzna wyglądający jak starszy Never Winter z rogami westchnął.
-Szybko ci to zajęło. - stwierdził spokojnie, po czym spojrzał na Perwolla. Legenda niezbyt wiedziała co ma z sobą zrobić. Z jednej strony, chciała spełnić swoje marzenie, z drugiej - została z tego obdarta, ale dowiedziała się prawdziwej przyczyny czemu została tu przyzwana. I to był problem. -Chciałbyś wrócić na arenę, Czcigodny Mędrcze Klanu Ognia? - spytał spokojnie mężczyzna, zaskakując tym samym Legendę. Oto kolejna szansa przed nim się otworzyła.

Aran:
Legenda maga Lamia Scale spodziewała się przedstawienia dwóch opcji, ale nie pytania, jakie zadał mu jego współczesny towarzysz. Westchnął, jakby zastanawiając się, czy w ogóle chce odpowiedzieć na to pytanie. Bo było ono dla niego ciężkie, o czym wkrótce miał się przekonać von Baar:
-Wtedy mój brat nadal by żył. - i tyle. Nie rozpowiadał o tym za bardzo. Wysłuchał propozycji swojego towarzysza i zaproponował jeszcze coś -Mamy jeszcze trzecią opcję: połączenie dwóch poprzednich. Udam, że runy osłabły i sprowokuję ich do ataku. Jak ich będę widział, mogę nawet użyć swojego Legendary Act, by wyeliminować ich współczesnego maga, co pozostawi ich bez rozkazów. Ty w międzyczasie się ulotnisz, obserwując z dystansu pole walki. Jeżeli wystrzelę świetlistą strzałę w niebo lub uznasz, że jest zbyt niebezpiecznie, przywołasz mnie do siebie rozkazem. W ten sposób wycofam się na bezpieczną odległość i będę mógł zniszczyć budynek dalekozasięgowym ostrzałem. - zaproponował, po czym zamyślił się. -Prawdopodobnie tak. Jednak jest to dość nieopłacalny biznes dla Legendy. Nie ma wsparcia rozkazów, a ponad to, współcześni magowie mogą zająć czymś wrogą Legendę lub wyeliminować jego towarzysza. Pojedyncze legendy są z góry na straconej pozycji. Dodatkowo, ten turniej z tego co wiem zorganizowano głównie dla Was, ludzi z tych czasów. Możliwe, że jak was zabraknie, same Legendy też nie spełnią swojego marzenia. - wysnuł jakąś teorię.

Never, Grey i Samael:
Koniec końców i taktyk, wkrótce grupa była gotowa by wyruszyć dalej, w dalsze polowania na legendy i informacje o nich.
-Najwięcej jest grup 2 na 2. Dwóch magów współczesnych i 2 legendy. Niektórzy działają pojedynczo, ale są też 2 większe grupy. Mimo wszystko, ta grupa obecnie jest chyba największa lub jedną z największych. - powiedział Andrzej wciąż jedząc. Nic dziwnego, że ma taki brzuszek. Tak czy inaczej Mavis się zastanawiała.
-Hmm... nie znamy dokładnie zdolności wrogich grup. Proponowałabym, byśmy podzielili się na dwie mniejsze grupy idące w pewnym oddaleniu od siebie. W ten sposób możemy sprowokować inne grupy do ataku na nas lub chęci zawarcia sojuszu. A wtedy druga grupa może robić za ewentualne wsparcie lub odcięcie im drogi ucieczki. - zasugerowała. Zawsze to jakiś plan. Tylko konieczne było w tym wypadku podjęcie ważnej decyzji - idą razem czy rozdzielają się? Otwartą przestrzenią, czy nie? Pierwsza Mistrzyni Fairy Tail spojrzała wyczekująco na rasową wróżkę, która widocznie robiła za mózg całej grupy.

Ezra al Sorna:
Nie było żadnej walki. Z tego co widział Ezra albo się zakończyła, albo była ona niezwykle cicha. Zaczął więc uważniej szukać śladów, aż nagle usłyszał, jak coś z głośnym łoskotem wylądowało na Wielkim Czołgu Xin, a po chwili wpakowało się do środka.
-Co... tak długo? - mruknęła cesarzowa do al Sorny, gdy ten się odwrócił w stronę nieznajomego. Cesarzowa była ranna. I to dość mocno. Z tego co widział, jej lewa ręka zwisała bezradnie, z rozciętej skroni lała się krew. Tak samo z ran w prawym boku, wyraźnie po strzałach. -Ta suka mnie zaskoczyła. Yhwain... jest kłopotliwa. Zrobiła idealne otwarcie dla Frederici. Powinniśmy stąd uciekać, opatrzeć moje rany i zebrać siły. Nie wiem ile mój Legendary Act jeszcze wytrzyma. - była zmęczona i ranna. Definitywnie. Ale z drugiej strony Ezra miał jeszcze trochę siły. I propozycję sojuszu. Zawsze coś.

Amney:
No i opluła go. Tyle by z tego było. Ten był zaskoczony, ale tylko uśmiechnął się, jakby lekko podjarany tym faktem.
-Lubisz na ostro, co? - zamruczał liżąc ją po poliku, po czym... splunął krwią na szczurzycę.
-Liczę, że tak ostro ci wystarczy... - mruknął opancerzony włócznik, z którym pierwotnie dziewczę zawarło sojusz. Wykorzystując zamieszanie zaskoczył malarza i przebił go swoją lancą.
-Tamtej dziewczynie się nie udało. Sojuszniczka tego tu ją zadźgała, zanim zdążyłem jej pomóc. Zawarłem sojusz z jej Legendą, a dwa rozkazy oddaję tobie. - powiedział mag, który pierwotnie towarzyszył włócznikowi. Na ręce Ami pojawiły się kolejne dwa płatki. Tylko... gdzie jej legenda?
-Coś dziwnego się pojawiło niedaleko. Nie wiem, co to, ale wygląda na barierę magiczną. - dodał jeszcze Roland.
-Tamten wężowaty właśnie tego pilnuje. - dodał mag.

Mikazuki:
No i nic nie robili. Aż w końcu cała grupa istot ich znalazła i zaczęła napierać. Wyglądali na żołnierzy. Którzy po prostu próbowali na siłę przebić się przez barierę. I przebili się. Po ogromnym czasie, ale gdy nie wyrażało się nawet chęci obrony, to nawet Legenda Mikazukiego, która to przez niego samego została bardzo osłabiona, nic nie mogła poradzić. Polegli. Ich walka w tym miejscu się zakończyła...

Finn:
Poszukiwania dywanu! To było główne zmartwienie w tej chwili i na szczęście - jedyne. Sabre skutecznie eliminował wrogów, zanim pojawiłby się jakiś alarm, a Mei wkrótce zakrzyknęła, że potrzebuje pomocy, by przesunąć kilka mebli, bo dywan ma. I w ten oto sposób Hermit mógł zacząć prace i już wkrótce wznieśli się w powietrze, spokojnie omijając walkę.
-Użyłem talizmanów, by dodatkowo nas zamaskować. - powiedział jeszcze mag kobiety, gdy wznieśli się w górę, ponad poziom drzew. -Tak więc? Co teraz? I z czym miałeś problem, że pytałeś się o organizatora czy sędziów? - spytał, a czarodziejka spojrzała na niego ciekawsko.

Info od MG:
Dzień IV: Południe
Laen: 63 MM | 11 rozkazów (prawa dłoń) | Złamane lewe żebro
Never Winter: 210 MM | 2 rozkazy (lewa dłoń) |
Grey Eminence: 0 MM | 4 rozkazy (lewa dłoń), Shoukichi 6/10 (Never) |
Finn: 230 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) | Obolały, ale poza tym to nic
Will: 160 MM | 12 rozkazów (lewa dłoń) | Rana na prawej łopatce, krwawi i boli, trochę przeszkadza
Władca Kasztanów: 167MM | 3 rozkazy (prawa dłoń) | Flash Snake 3/3
Aran: 77 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) | Wyspany, wypoczęty
Samael: 136 MM | 3 rozkazy (prawa dłoń) |
Amney: --- | 7 rozkazów (prawa dłoń) | Zmęczona, przygwożdżona do ziemi, malinka po lewej stronie szyi
Ezra al Sorna: 64 MM | 1 rozkaz (prawa dłoń) | Rozcięta twarz, lekko krwawi i piecze, na prawo od lewego barku, rana krwawi i boli, utrudnia władanie lewą ręką, w prawym udzie rana krwawi i boli. Zmęczony
Ren: 40 MM | 1 rozkazy (lewa dłoń) | Boli brzuszek, problemy z oddychaniem
Winter: 130 MM | 12 rozkazów (lewa dłoń) |

Termin: Środa 8 VIII godz. 20.00. Bez przedłużeń

Wyeliminowani:
Mikazuki: + 26 PD, problemy z braniem głębokich oddechów oraz napadowe bóle brzucha do czerwca x804 roku


Ostatnio zmieniony przez Torashiro dnia Pią Sie 03 2018, 13:46, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Władca Kasztanów


Władca Kasztanów


Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015

Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 EmptyCzw Sie 02 2018, 21:18

Może i Gonzales nie był w stanie trafić dziwacznego jegomościa, ale nie tylko to było celem chłopaczka. Chodziło przede wszystkim o narobieniu jak największej ilości ognia. Ten był potrzebny Gonzalesowi do dalszego planu. Także stało się tak, iż Gonzales po prostu śmiał się szerząc pożogę. Nawet jeśli nie trafiał i nie wyrządzał żadnej krzywdy swojemu celowi.
Jak się jednak okazało, ten mógł jednak oberwać. Kiedy odepchnął chłopaczka i Gonzales zobaczył ognie na jego rękawie, wywnioskował, że aż taki nietykalny to on nie jest. Uśmiechnął się w typowo złośliwy dla siebie sposób, poprawiając epickie, czarne okulary. Ult Gonzalesowi już się skończył, ale sam Gonzales...
- Jeszcze z tobą nie skończyłem! - krzyknął chłopaczek, kierując prawą rękę w stronę rogatego Nevera. Palce złożył w pistolet - Dopiero się rozkręcam! A teraz czas na destruktywny super atak! Niszczycielska ognista furia gniewnej wróżki zemsty! - potem wystrzelił w rogacza całą serię Flashworks D. Strzelał pojedynczo, wiedząc, że wróg potrafi jakoś unikać ataków. Te ataki były jednak tak nieszkodliwe, iż raczej nie byłoby to opłacalne.
Otóż właśnie Gonzales zablefował z tą całą swoją potęgą, żeby wzbudzić we wrogu poczucie bezpieczeństwa, iż Gonzales nic już mu nie będzie w stanie zrobić. I w momencie, w którym to lekceważąc zupełnie Kasztanowego Władcę, Gonzales odpaliłby Flash transformation B, żeby szybciutko zebrać z pomieszczenia cały ogień, którego narobił przez czas działania swego ulta. Nie licząc tego, który był na rękawie rogatego jegomościa. Niech drań sam się z nim męczy.
Od razu przystąpiłby wtedy do uformowania go w ciaśniutką, maleńką kuleczkę, w której skupiałby się cały ogień. W postaci tej kuleczki podleciałby tuż przed twarz rogacza i wybuchnąć za pomocą Flash Spirit Bomb A. Taki był właśnie chytry plan Gonzalesa, w który włożył całe swoje serce. Całą swoją determinację. Cały swój ogień. Po to, by Wróżkowej sprawiedliwości stało się zadość!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2681-pjenjanzki-gonza#45826 https://ftpm.forumpolish.com/t2665-gonzo https://ftpm.forumpolish.com/t2682-cos-gonza#45827
Never Winter


Never Winter


Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 EmptySro Sie 08 2018, 14:14

PERSPEKTYWA GREY
Hmmm, ciekawe... Większość grup sformułowała podstawowe sojusze. Mieliśmy więc ogromną przewagę nad znakomitą większością. Oczywiście wiązało się to też z pewnymi wadami. Duża grupa znacznie bardziej zwracała na siebie uwagę. O ile prawdopodobnie dysponowaliśmy obecnie największą siłą ognia, to jednak oznaczało że nikt nie pójdzie z nami na konfrontację. Najgorzej by było gdyby inne grupy, zachęcone chociażby przez resztę zarządców, zawiązały wspólny sojusz przeciwko nam. Co jak co, ale nasza ekipa była wciąż "elementem obcym" w tej bitwie.
-... Rzeczywiście rozdzielenie może być dobrym pomysłem. Mniejsze grupy znacznie łatwiej mogą przemknąć się niezauważone. Ostatnie czego byśmy chcieli, to zwrócić uwagę jakiegoś zarządcy. Udamy się wgłąb miasta i poza standardowym zbieraniem informacji o grupach może dowiemy się więcej na temat tej całej "gry". Może znajdziemy nawet trzecią ścieżkę, na którą nikt nie zwracał uwagi.
Nadrzędnym celem było zdobycie informacji o samej grze i "mistrzu gry". Jako że już byliśmy elementem obcym i nieporządanym, to z jakiegoś powodu musiał użyć swoich zarządców, zamiast po prostu ruchem ręki albo jednym słowem nas z niej usunąć. Z jakiegoś powodu chciał aby ta cała rozgrywka tak bardzo przypominała battle royale. Chciał aby inni spełnili swoje życzenia... ale jakie było jego życzenie? Po co to było? I czemu walka o spełnianie życzeń to była walka? Te wszystkie odpowiedzi z pewnością gdzieś tutaj były poukrywane.
- Tak więc podzielmy się na dwie grupy i każda pójdzie inną drogą, ale niekoniecznie daleko od siebie, na wszelki wypadek gdyby jedna ekipa musiała pędzić na pomoc drugiej. Sądzę, że powinniśmy się podzielić w następujący sposób: ja z Never-kunem, Pietragoras-ou-samą oraz Mavis-san będziemy stanowić jedną, a reszta drugą. Andrzej-san przy tym może użyć swoich zwierząt, aby przekazywały informacje, jeśli jedna z grup będzie miała problemy. Wystarczy jakiś niewielki, ale szybki ptaszek w obydwóch grupach. Wtedy w przypadku ataku wystarczy w defensywie poczekać moment, żeby przybyły posiłki. To może być nasza przewaga której mało kto się spodziewa. Naszym celem jest dotarcie do centrum i szukanie tam jakichkolwiek anomalii i rzeczy oczywiście podejrzanych, jak wrota przez które nie da się przejść, dziwne glify czy obeliski w nieznanym języku. Jak się uda znaleźć dodatkowych sojuszników, to tylko lepiej, ale podchodźmy do nich z zasadą ograniczonego zaufania.
Zaproponowałam. Jak Mavis-san miała jakieś dodatkowe sugestie które miały sens, to oczywiście je wprowadzałam w życie. Ale obecny plan działań pozostał niezmieniony - obejść system.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1552-superhero-national-funds-czyli-konto-nevera#24439 https://ftpm.forumpolish.com/t1507-never-winter https://ftpm.forumpolish.com/t4758-grey-eminence-interworld-heroic-funds#98602
Ezra Al Sorna


Ezra Al Sorna


Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015

Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 EmptySro Sie 08 2018, 15:40

Mag dobył miecza, słysząc jak coś - a raczej ktoś - ląduje na dachu Czołgu. Gdy tylko w środku pojawiła się sylwetka nieoczekiwanego gościa, był już w trakcie wyprowadzania cięcia. Jednakże szybko zatrzymał ostrze i schował je do pochwy, widząc z kim ma do czynienia. Wysłuchał w spokoju słów Xin, a następnie popatrzył na nią chłodno. Nie zdziwił się, że jego podejrzenia się sprawdziły.  Westchnął ciężko, zawracając rydwan w stronę czekających na nich...sojuszników i rozkazując mu jak najszybciej opuścić to miejsce, a następnie oderwał od prawego rękawa spory fragment tkaniny.
- Jak to szło? "Lepiej zostać sojusznikiem silniejszego niż słabszego?" Wygląda na to, że twoja podwładna nie ma o tobie zbyt dobrego zdania. Nie ruszaj się. - rzuci w stronę Cesarzowej, jednocześnie drąc materiał na części. Może i nie znał się na leczeniu, ale nawet on wiedział, że należy jak najszybciej zatamować krwotok. Dlatego też szybko zawiązał prowizoryczny opatrunek na głowie Legendy. Nie potrzebował, żeby dodatkowo mu to utrudniała. Zdejmie zbroję zasłaniającą jej tułów, a następnie nie zważając na protesty podwinie jej bluzkę, czy cokolwiek miała pod spodem. Zaciśnie porządnie opatrunek, próbując chociaż trochę powstrzymać krwawienie, nieco wcześniej nasączając kawałek materiału w swojej własnej krwi. Nie był pewien czy to podziała, ale jego demoniczna krew powinna nieco przyspieszyć proces leczenia. - Już. Ostrzegałem cię wcześniej przed tym sojuszem, ale oczywiście mnie zignorowałaś. Może to wreszcie pora, żebyś zrozumiała, że nie jesteś nieomylna i przyznała, że też mogę mieć czasem rację? Uznała za równorzędnego partnera? Zresztą...mniejsza o to. Nie mamy czasu na kłótnie. Zanim dolecimy na miejsce opowiedz mi co się stało. Jaką siłą dysponuje Friederica? Jakimi umiejętnościami? Jaką moc posiada Yhwain?

Gdy dziewczyna skończy odpowiadać, szermierz pomoże założyć jej ponownie zbroję. Następnie popatrzy na Cesarzową.
- Pozostaje pytanie, czy nasi "sojusznicy" także nas nie zaatakują, widząc cię w tym stanie. W sumie co miałoby ich przed tym powstrzymać? Jeden Mistrz i jedna Legenda będą łatwym łupem. Nie stanowimy dla nich aktualnie większego zagrożenia. Istnieje też szansa, że Friederica wykorzysta okazję aby nas wykończyć...
Szermierz zaklął szpetnie. Ich szanse na wygraną malały z sekundy na sekundę. Pozostawało pytanie - co robić?

Ezra oceni szybko pole bitwy, starając się zlokalizować położenie wrogiego Mistrza. Tym razem powinien tam dotrzeć znacznie szybciej, w końcu rozkazał Czołgowi przyspieszyć. Jeśli go zauważy, to odwróci się do Xin.
- Potrzebuję, żebyś stworzyła dla mnie pewną broń. Trzymaj ją w pogotowiu. Będziesz musiała kupić mi nieco czasu, gdyby sprawy się źle potoczyły.

* Istniała jednak szansa, że Czołg jakim lecą zacznie się wcześniej rozpadać, bądź też zostanie zaatakowany przez Friedericę. Odpali wtedy Infernal Vox i przełoży sobie osłabioną Xin przez bark, nie zważając zbytnio na jej protesty, a potem wyskoczy z pojazdu. Używając Festiny (D) odskoczy od niego i wyląduje bezpiecznie dzięki kolejnej Festinie. Ruszy przed siebie biegiem, aby jak najszybciej zgubić przeciwniczkę wśród budynków - bądź też dotrzeć na miejsce spotkania. Gdy to zrobi, nakaże jej pozostać z tyłu i użyć przygotowanej wcześniej broni w razie kłopotów.

Al Sorna widział tylko jedno wyjście z sytuacji. Bardżuk - bo nadal był przekonany, że to nim właśnie jest Legenda - i spółka już raz zaatakowali go z zaskoczenia, a byli przecież wtedy w pełni sił. Gdyby Xin nie była ranna, sytuacja przedstawiała by się nieco inaczej, ale tak... W dodatku musiał założyć, że po piętach drepcze mu Friederica. Nie wyglądała na osobę, która łatwo odpuszcza. Nieco żałował, że ich zdradziła, bo nawet zaczynał ją lubić. Dlatego też jedynym sposobem wyjścia z tej sytuacji będzie zdobycie kolejnych podwładnych. Do tego zaś potrzebował Rozkazów.

* Gdy Czołg dotrze na miejsce, mag wyjdzie z pojazdu, nakazując Xin w nim pozostać. Skinie głową w stronę wojownika z guan dao.
- Wygląda na to, że nasza towarzyszka nas zdradziła. Czy mam uznać, że mimo tego jesteście chętni do zawarcia sojuszu? Jeśli tak, to chciałbym, abyś wyleczył moją Legendę.

* Gdyby zauważył najmniejsze nawet oznaki wrogości, to krzyknie w stronę Xin, aby użyła ostrzy Ryuuzume. Walcząc na odległość mogła kupić mu nieco czasu, samej nie wystawiając się na atak z wnętrza czołgu. Dziewczyna skupi się na Bardżuku, zaś sam Al Sorna użyje zaklęcia Infernal Vox, by za pomocą swojej szybkości (Sprinter 3 + buff 120%), dopaść wrogiego maga.  W razie potrzeby użyje Festin (D), aby uniknąć kontrataków i szybciej dopaść przeciwnika, a następnie postara się błyskawicznie odciąć mu rękę, bądź też pozbawić głowy, zanim ten zdąży wydać jakikolwiek rozkaz.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3310-konto-ezry https://ftpm.forumpolish.com/t3264-ezra-al-sorna
Amney


Amney


Liczba postów : 714
Dołączył/a : 24/08/2016
Skąd : Spod harnasiowego tronu

Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 EmptyCzw Sie 09 2018, 10:09

I jeszcze temu fetyszyście spodobało się to! Jak ja tego już wytrzymać nie mogłam i jakie obrzydzeniem czułam gdy przeciągnął po moim policzku językiem. FuuuuJ! Jakiś pies! I jeszcze krew! Żeby nią na mnie pluł... zaraz. Krew? I wtedy głos tej legendy króla, wojownika - przez to całe zamieszanie zapomniałam kim on tam dokładniej jest - sprawił, że czułam się jakby właśnie doświadczyłam cudu. Ten, ten, cholera brak mi słów by to wyrazić, NIE ŻYJE! JEST!!! Jak ja się z tego ucieszyłam jasny gwint! Nawet zapomniałam, że mnie przygniata dopóki nie spróbowałam nabrać oddechu. Uch, wyczołgałam się bokiem spod trupa, zakrywając rękoma to i owo. Kolejny będzie się gapił!? No i czekałam aż sam też coś zrobi w tym temacie, bądź kopnęłam go na znak aby się ruszył.
No i przybyły również kolejne rozkazy... że też muszę mieć głos aby z nich korzystać. A może nie? Nic się nie stanie jak się jeden zmarnuje. Więc czego by sobie zażądać? No tak, przecież bez dalej się nie ruszę. Legendo! Załatw mi pasujące ubrania!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4705-amney-v3
Aran


Aran


Liczba postów : 84
Dołączył/a : 20/05/2017

Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 EmptyNie Sie 19 2018, 18:23

Aran uśmiechnął się słysząc słowa Legendy. Plan brzmiał doskonale, co Lamijczyk podsumował krótkim kiwnięciem głowy na zgodę. -Strategia godna króla.-odparł krótko, nawiązując przy okazji do korony, którą Łucznik miał na głowie. -Powiedz mi jeszcze, ile razy możesz TEGO użyć?-spytał, nim do głowy wpadł mu jeszcze jeden pomysł dotyczący niszczenia budynku. Po odpowiedzi kompana, Aran rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu dogodnego miejsca na obserwację. W grę chodziły głównie wysokie budynki, takie jak wieżowiec, w którym Aran zaczynał całą zabawę. Powinien był dostrzec go nawet w tym momencie. -W porządku. Wracam na nasze miejsce startowe. Dam Ci godzi... Dwie godziny. Po tym czasie przyzwę Cie do siebie bez względu na to, czy wystrzelisz strzałę. Jeżeli wystrzelisz wcześniej, przyzwę Cię wcześniej. Pasuje?-spytał na sam koniec, oczekując ostatecznego przyklepania planu i przystąpienia do jego wykonania.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4207-aran-von-baar#85735 https://ftpm.forumpolish.com/t3997-aran
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 EmptyNie Paź 21 2018, 19:23

MG:

Ren:
Walka trwała i trwała. Ale wciąż nie pasowało wrogom jedna rzecz. Czemu sama legenda walczy? Bez mistrza? Persil faktycznie został zmuszony do defensywy i bronienia swojego towarzysza, a co on robił? Cóż... najwidoczniej jego celem było zlokalizowanie Rena, gdyż ten po chwili poczuł, jak grunt się pod nim zapada, wpada w dziurę, a następnie jak jest kilkoma kolcami przebijany na wylot, by ostatecznie... znaleźć się poza obszarem miasta, będąc wyeliminowanym.

Laen:
I cisza. Był jeden problem, problem dość prosty i logiczny. Trzeba było się nad tą ofertą zastanowić, choć z drugiej strony to Laen i jego legendy były górą. Kontrolowali wrogą legendę, a oni sami, choć ranni, byli w stanie dalej walczyć. To oni mogli dyktować warunki. Nie złapany, przyciśnięty do ściany wróg. Który niczym osaczone zwierze próbowało jeszcze jakiś czas temu kąsać wszystko, co było w jego pobliżu. A teraz? Czyżby tonący brzytwy się chwytał.

Will:
Milczenie Willa, Sin uznał jako przyzwolenie. Jego zdolności zabójcy były oszołamiające, gdy w szybkim, pięknym wręcz stylu wyeliminował Wintera poprzez podcięcie mu gardła. Na dodatek, to nie było wszystko. Miner nie zdążył zareagować, ale Arnold był zły za tę samowolkę. Wręcz zaatakował on Sina. A wtedy... spod nóg mistrza kaczuszek wyleciał potężny, energetyczny promień, praktycznie go anihilując, nie dając zbytnio czasu na reakcję... no niestety, za takie zamyślenia się płaci.

Winter:
Podróż i dyskusje mają to do siebie, że można stracić czujność. A stratę czujności, można czasami przypłacić własną głową. Prawie dosłownie to spotkało Wintera, gdy zabójca, odpowiedzialny za eliminację Hotaru, poderżnął mu gardło. Ostatkiem świadomości widział tylko, jak stary mag energii wskazuje za niego i poczuł tylko dużą ilość energii magicznej za nim. Zupełnie jakby coś wybuchło...

Władca Kasztanów:
Walka trwała dalej. Gonzales ostrzelił wroga serią pocisków, te jednak przelatywały przez jego "falujące" ciało. On sam w międzyczasie ugasił ten ogień, który płonął na jego rękawie. Nie wyglądał na takiego, który planował atakować Gonza. Samo to, pozwoliło Gonzalesowi wykonać plan praktycznie bez przeszkód, co ostatecznie zaowocowało... eksplozją. Sporą eksplozją, niszczącą całe to pomieszczenie. Gdy kurz opadł, Gonzales widział tylko Perwolla zasłoniętego runami, a także światło słoneczne. Znajdowali się w jakiejś wieży, która chyba była nawet pośrodku tego całego miasta, ale jej dół... nikł, zupełnie jakby lewitowała x metrów nad ziemią. Tron, na którym siedział demon było zniszczone, a go samego nie było widać... przynajmniej przez pewien czas. Po chwili na środku pomieszczenia pojawił się świetlisty znak... Fairy Tail? A wraz z nim sfera. Sfera, na której owy znak był. A wewnątrz tej sfery... sam ten mężczyzna. Starszy, demoniczny Never Winter.
-Hah... hah... zaskoczyłeś mnie tym. Kto by pomyślał, że będę musiał użyć historii Fairy Sphere do obrony... ironia... prawda?- spytał prostując się i odwołując zaklęcie -Członek Fairy Tail powstrzymany przez jedno z Trzech Wielkich Wróżkowych zaklęć. - podsumował i choć próbował mówić nonszalancko, widać było, że był zmęczony. I to bardzo. Tylko Perwoll coś cicho siedział.

Aran:
-Z 2-3 razy góra. Ale lepiej nie ryzykować, bo może mnie to mocno osłabić. Pasuje. - podsumował spokojnie łucznik maga Lamia Scale. Plan zaczął działać, a Aran próbował się wymknąć. Nikt mu nie przeszkodził, co chyba dobrze wróżyło na przyszłość. Zaczęła się ofensywa. Mag wiedział gdzie jest miejsce startowe. Widział je idealnie. Sęk w tym, że bardzo szybko usłyszał odgłosy wybuchów oraz ostrzałów. Cokolwiek się tam działo - działo się teraz. Czuł, jak jego legenda daje z siebie wszystko, a nagle poczuł, że wykorzystała więcej energii magicznej niż wcześniej. Po chwili, na jego ręce zalśniło kilka dodatków rozkazów. Wbiegał już po schodach do wieżowca, gdy dostrzegł świetlistą strzałę. Natychmiastowo przywołał do siebie swoją legendę, a wyglądała ona na wyczerpaną. Mimo to od razu powiedziała:
-Użyj rozkazu, by wzmocnić mój atak! - proste polecenie i prosty... ostrzał w kierunku szkoły. Mimo tego, że widocznie był wycieńczony walką z taką ilością przeciwników jeszcze całkiem niedawno.

Never, Grey i Samael:
Nadrzędni "oszuści", jak można ich było zdefiniować już mieli plan. Ruszyli w stronę centrum całego miasta, podzieleni na dwie grupy, każda z ptaszkiem pomocnikiem. Nie znaleźli zbyt wielu informacji, ale gdy się zbliżali do centrum zauważyli coś dziwnego... coś... spadało z nieba. Jakby fragmenty budowli. I to wręcz nad samym centrum miasta.
-Wyczułam energię magiczna nad nami. I to sporą. - powiedziała Mavis do Gray, Nevera oraz Pietiagorasa. W drugiej grupie takimi spostrzeżeniami podzielił się Andrzej. Dobrze mieć wybitnych magów w ekipie.

Ezra al Sorna:
Xin może nie wyglądała na zbyt zadowoloną, ale siedziała cicho. Gdy Ezra ją opatrywał nie protestowała. mógł dostrzec, że miała naprawdę piękne ciało, wysportowane, zgrabne, krągłe gdzie trzeba. Ale nie to było najważniejsze. Nie komentowała dziecinnej zaczepki Ezry, skupiła się na suchych faktach.
-Friederica sama w sobie nie ma zbyt wielkiej mocy. Po prostu tworzy strzały lub ich wielką ilość oraz nadaje im magicznych cech, ale wciąż w podstawowym zakresie. Pod tym względem jest gorsza od wrogiego łucznika. Jednak... nie mogłam jej kompletnie zlokalizować. Z kolei Yhwain... zakłóca percepcję. Miesza zmysły, nerwy. - podsumowała, po czym zaczęła tworzyć broń na zlecenie Ezry, ale ze względu na obrażenia - trochę to trwało. Mieli jednak inny problem. Ich przyszli sojusznicy zaczęli walczyć z "ludźmi", których najpewniej przywołała Friederica. Którzy najpewniej zaatakowali, gdy mieli czekać. Kto wie, jak zareagują, widząc zbliżający się tak szybko czołg?

Amney:
Ami próbowała użyć rozkazu, gdy reszta osób udała się w stronę dziwnej, magicznej bariery. Jednak Ami poczuła coś dziwnego. Wiedziała, że rozkaz powinien zadziałać, a mimo to... nie działał. Czuła, że coś jest nie tak. Że nie powinno tak być, że ten rozkaz powinien być zużyty i wykonany. Wiedziała, że jej legenda nadal jest jej, ale... czemu rozkaz nie działa?

Finn:
Finn milczał. Może tak miał być, gdy nagle dostrzegli coś dziwnego. Z niego spadały... gruzy? Fragmenty budowli? I to w samym środku miasta.
-Hermit, zabierz nas tam. - powiedziała Mei. To co jej się najpewniej nie podobało, to fakt, że nie miały... skąd spadać te gruzy.
-Coś się stało wyżej. Poczułem dużą energię magiczną w tamtym miejscu. - dodał użytkownik talizmanów wskazując w niebiosa.

Info od MG:
Dzień IV: Południe
Laen: 63 MM | 11 rozkazów (prawa dłoń) | Złamane lewe żebro
Never Winter: 210 MM | 2 rozkazy (lewa dłoń) |
Grey Eminence: 0 MM | 4 rozkazy (lewa dłoń), Shoukichi 7/10 (Never) |
Finn: 230 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) | Obolały, ale poza tym to nic
Władca Kasztanów: 27MM | 3 rozkazy (prawa dłoń),
Flash Transformation 1/2
CD 0/3 | Bardzo zmęczony
Aran: 77 MM | 7 rozkazów (prawa dłoń) | Wyspany, wypoczęty
Samael: 136 MM | 3 rozkazy (prawa dłoń) |
Amney: --- | 7 rozkazów (prawa dłoń) | Zmęczona, przygwożdżona do ziemi, malinka po lewej stronie szyi
Ezra al Sorna: 64 MM | 1 rozkaz (prawa dłoń) | Rozcięta twarz, lekko krwawi i piecze, na prawo od lewego barku, rana krwawi i boli, utrudnia władanie lewą ręką, w prawym udzie rana krwawi i boli. Zmęczony

Termin: Środa 8 VIII godz. 20.00. Bez przedłużeń

Wyeliminowani:
Ren: + 30 PD, ciągły ból pleców, do lipca x804 roku
Winter: + 30 PD, problemy z chodzeniem wyprostowanym, ciągły ból gardła i problemy z mówieniem do lipca x804
Will: + 30 PD, problemy z nogami, chodzeniem i bieganiem do lipca x804 roku
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Sponsored content





Opuszczone Miasto - Page 21 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 21 Empty

Powrót do góry Go down
 
Opuszczone Miasto
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 21 z 25Idź do strony : Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22, 23, 24, 25  Next
 Similar topics
-
» Opuszczone tereny fabryczne
» Miasto zaginionych
» Lutea - miasto
» Zniszczone Miasto
» Miasto Klae

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Inne tereny :: Pozostałe kraje :: Norgath
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.