I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Ogromne trybuny, na których zebrali się wszyscy widzowie kibicujący magom, biorącym udział w Pierwszych Igrzyskach Magicznych. I choć nie są to zawody gildyjne, powstały nieoficjalne sektory, w których to kibicuje się albo jednemu czarodziejowi, albo i wszystkim, którzy pochodzą z jednej gildii. Oczywiście, istnieją też loże dla zamożniejszych, umiejscowione wyżej, na specjalnych balkonach, acz jest ich niewiele i są w większości pozajmowane przez rodzinę królewską, dyplomatów i innych ważnych polityków. Tak czy inaczej, najniższy poziom trybun umiejscowiony jest zaledwie 10 metrów nad piaskami areny i odgrodzony poprzeczką, która uniemożliwia wypadnięcie przezeń. Same trybuny w swej strukturze nie różnią się zbytnio od innych. Od rzędy krzeseł umiejscowione niejako na 3 piętrach, poprzedzielane schodkami, które umożliwiają przemieszczanie się na wyższe i niższe rzędy, a z każdego miejsca jest tu doskonała widoczność, poprawiana dodatkowo przez lacrymy ukazujące zmagania oraz genialne rozchodzenie się dźwięku po całym Domus Flau.
Autor
Wiadomość
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Trybuny Czw Cze 04 2015, 01:39
Białowłosy bacznie obserwował poczynania swojego towarzysza na igrzyskach z sektora w którym przebywała większa część osób z Fairy Tail. Stał bardzo blisko barierki i póki co nie robił problemów. Poprzedniego dnia obraził się na Kashimę, ponieważ ten najzwyczajniej w świecie się poddał. Gdyby miał za plecami dzielnego Gonzalesa, z pewnością udałoby mu się wygrać tę walkę, ale niestety biedny białowłosy nie mógł robić za wsparcie Kaszy. Dlatego też nie wziął udziału w igrzyskach, bo jeśliby musiał z nim walczyć? Nie mógł przecież upokorzyć swojego przyjaciela na oczach tylu ludzi. Postanowił więc wspierać go z trybun, ale cóż… Ryotaro nie najlepiej sobie póki co radził. -BAKA KASZA-SAN! – krzyknął poirytowany Gonzek, po czym odwrócił się plecami do areny. Był załamany postępowaniem towarzysza, więc postanowił przenieść swoją uwagę na jakiś ciekawszy obiekt. I jakimś to przypadkowym trafem, odwrócił się akurat wtedy gdy niejaki Torashiro Buyakuton, został napastowany przez słynnego Endymiona Blackhart’a. Wiedział, że oboje należeli do tej samej gildii co on, parę razy ich widywał, chociaż Tora któregoś dnia nagle zniknął, ale Gonzek niezbyt się tym wtedy przejął. Jednak gdy zobaczył to co się stało, nie mógł sobie darować. Najpierw wybuchnął śmiechem, a później, tak jak na Gonzka przystało wbiegł w grupkę, rozpychając się przy tym nie mało. -Hahahahaha! HeHe! Haha!!! Hihi! Endyman i Tor są parą!!! Endek całuje się z Torem! Endek całuje się z Torem!!! – krzyczał Gonzales oznajmiając wszystkim dookoła radosną nowinę. To było przecież takie śmieszne i niewinne. Prawda?
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Trybuny Czw Cze 04 2015, 20:09
...spóźnił się? Zdecydowanie przybycie Williama okupowało w pewne wyrzeczenia czasowe, czy nastąpiło sporo po tym, jak brązowowłosy został namówiony do ów czynu przez poszczególne siły decyzyjne. Co prawda ominął inauguracje, czy pierwsze dwa dni z całych igrzysk, ale nie spodziewał się tego, iż nawet na trzeci dzień zawodów przybył nie w porę. W ten właśnie sposób młody mistrz kaktusów rozglądał się po trybunach, ażeby to odnaleźć sektor własnej gildii - miejsce swojej gildyjnej Alma Mater. Okolicy, w której to nastolatek mógłby czuć się względnie bezpiecznie, a zarazem miałby zupełne prawo, aby to przysiąść i... wspierać członków swojej gildii startujących w zawodach? Przyglądać się zmaganiom i potencjalnym kandydatom do gildii? Rozkoszować się ostatnimi wolnymi dniami przed edukacyjną katorgą? - To głupie... - westchnąłby tylko cicho pod nosem, podsumowując własne przemyślenia dość prostym stwierdzeniem, a i przystając gdzieś na trybunach, ażeby to odpocząć od poszukiwań i spojrzeć na arenę, pozwalając myślą na to, ażeby te uleciały w kierunku potyczkujących się uczestników, pochłaniając uwagę Ramseya, który - zapomniał o szukaniu swojego sektora?
Hilda
Liczba postów : 229
Dołączył/a : 06/10/2013
Temat: Re: Trybuny Czw Cze 04 2015, 20:44
Akiko obserwowała wszystko z pewnej odległości. Scena wydawała jej się być... No cóż, przywitaniem syna marnotrawnego. Pomarańcza nie znała jednak nikogo (za wyjątkiem Alezji, która przecież przyjęła ją do FT) mimo, że większość należała do tej samej gildii co ona. Nie czuła się zbyt pewnie, ale chciała wesprzeć Yugatę oraz inne Wróżki, które brały udział w igrzyskach. Z jakiegoś powodu czuła też, że czerwonowłosy chłopak biegający teraz po arenie również potrzebuje wsparcia... Zdawało jej się, że pierwszego dnia zrobiła coś strasznie zawstydzającego by go zdopingować, ale zupełnie nie pamiętała tego co się wtedy wydarzyło. Trwała więc, stoją parę metrów od grupki Wróżek... - Yugata do boju!
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Trybuny Pią Cze 05 2015, 00:33
Ten głos. Ten głos rozpozna wszędzie. Jest dla Alezji tym, czym wycie wilka dla rannej zwierzyny: "chciałoby się porządnie obić, ale nie można, bo tak zbudowany jest ten świat". To nie to, że Alv nie lubiła Endzika, bo nie. Kocha go tak, jak resztę tej wybuchowej szarańczy, jaką są Wróżki. Po prostu raz na jakiś czas Inu miała ochotę Endymiona zabić. Głównie przy powitaniach i pożegnaniach. Tak po prostu... Ta chwila była też jedną z wielu, podczas których wychodzi zwierzęca strona Alezji. I nie chodzi o "mrrrau", "miau", czy inne "rrrrawr". Kiedy Endzik przytulił Alv, obudziły się w niej instynkty obronne... oposa. Mimowolnie zesztywniała, zupełnie jak wspomniany zwierzaczek udający, że zmarło mu się już wcześniej, a te ruchy przed chwilą to majaki niefortunnego napastnika. Równie dobrze Endymion mógłby teraz ściskać słupek, jeno taki niezbyt wysoki. A za cmoka w policzek nie oberwał od niej tylko dlatego, że zdarzenia dalsze potoczyły się zbyt szybko. Z przerażeniem i (mimo wszystko) niedowierzaniem patrzyła na scenę obdarzania przez Endymiona świata (a w tym momencie konkretnie Torę) swymi nieskończonymi pokładami miłości. Gdy Torashiro "sprzedał" mu specjał Wioski Galów (czyli "cios w nos"), jakaś pierwotna wewnętrzna (któraś z wielu) Alezja zatarła łapki, że jednak na tym świecie jest jakaś sprawiedliwość. Mimo, że któraś z cywilizowanych Alv zganiła się/ją za takie myśli... - Hej, Sam... - przywitała chłopaka rozbawionym uśmiechem - Ej, to że jestem Mistrzem Gildii nie znaczy, że przestałam być sobą. To wciąż po prostu ja... Niestety nie było to do końca prawdą, choć Inu bardzo chciała wierzyć, że jest. Ostatnie kilka miesięcy wymogły na niej nakładanie "maski". Kiedyś nie bała się tego, co mówi, bo mówiła za siebie, a zawsze starała się przewidzieć, jakie mogą być dalsze reakcje na skutek jej słów. Teraz jednak dochodziła kwestia zmiany z odpowiedzialności jednostki na odpowiedzialność zbiorową. ALE MNIEJSZA o to teraz. Ile można dramować. Lepiej cieszyć się jakże wróżkową sceną ponownego powitania Torashiro w tym zakręconym jak korkociąg stadzie... - Hej, Chain... - uśmiech psiny poszerzył się jeszcze bardziej... A chłopak przywitany został... w sumie gildyjną codziennością: śmiech nawet w bólu. I wsparcie. Przypomniała sobie słowa Bjorna z huesońskiej plaży. Jak poprzednio mogła być tak głupia i o tym zapomnieć. Kompletnie nieświadomie dotknęła delikatnie miejsca na mostku, gdzie pod ubraniem znajdował się kamyk, jakby podświadomość chciała się upewnić, że w tej rodzinnej chwili jest na swoim miejscu... A jeszcze bardziej wspomniany wcześniej uśmiech poszerzył Gonzo tą zawstydzającą sceną. Z jednej strony psina współczuła Torze, ale z drugiej całość sytuacji była zbyt urocza... Wtem dostrzegła Akiko, dopingującą Yugatę. Przez chwilę wróciła gdzieś wspomnieniami, a zachowanie Akiko coś jej przypomniało... - Akiko!... - zawołała do dziewczyny - Podejdź, proszę... Jeśli dziewczę podeszło, Alezja przedstawiła ją wszystkim zebranym Wróżkom: - Ekipo, to jest Akiko. Jest z nami od dwóch miesięcy. I jest dość płochliwa, ENDZIKNAWETNIEPRÓBUJ... - wtedy odwróciła się w stronę aren o odezwała do nowej czarodziejki wskazując osoby - Nie tylko Yugata jest tam od nas. Jest jeszcze Takara, Kirino i Dax*. Dax oficjalnie nie jest już w gildii ale dla mnie, i zapewne nie tylko mnie, zawsze jest jednym z nas. Ja tam trzymam kciuki za wszystkie walczące Wróżki... - spojrzała na Akiko i spytała - Za kogoś jeszcze powinnam trzymać?... Wszak dziewczę mogło dopingować też kogoś spoza gildii...
*Jeśli kogoś pominęłam, to mi umknął, więc domyślnie, wymieniony/-a został też ;v; ...
Endymion
Liczba postów : 100
Dołączył/a : 06/01/2015
Temat: Re: Trybuny Pią Cze 05 2015, 03:54
Słupeczek Alv był tak kochany, że Endzik z trudem powstrzymał się od wycałowania Gergovii. Sam nie wiedział, jakim cudem mu się to udało, wszak nie było to w żadnym stopniu łatwe - sami państwo przyznają, prawda? W końcu Alezja to chodząca, stojąca i siedząca słodycz, wszyscy to wiedzą! Ruszenie na Torę i danie mu prezentu skończyło się głośnym i silnym AŁA. Endzik spodziewał się takiej reakcji, w końcu nie pierwszy i nie ostatni raz całował kogoś z zaskoczenia. Zazwyczaj dostawał solidnie w zęby, ale zaprzyjaźniona pani stomatolog z fioryjskiego szpitala swoją magią kości naprawiała mu zębulki. Tym razem musiał mieć niewiarygodne szczęście, bo chyba nie zbuffował jednak siły, trafiło się na coś innego, ale pięść była tak szybko i niezauważalna, że podejrzewał wzrost zręczności u swojego kompana, który przed chwilą obdarował go tak wspaniałym uderzeniem. Nic nawet nie przeskoczyło! To za dużo szczęścia, jak na jeden raz. Nagle, znikąd, pojawiła się słodka Chain i przyłożyła Torze, potem jeszcze Gonzo, a przed nimi Samael. Ach, zjazd gildyjny im się szykował, czy co? Endymion wstał (bo uderzenie doprowadziło go jednak do stanu siedzącego), otrzepał się i wyszczerzył do Tory. - Zobaczysz, moje prezenty bardzo się przydają! - No nie, czuł, że jednak na szczęce zostanie wielki siniak. Teraz miał też wrażenie, że zęby nieco się ruszają, ale to raczej przejściowe. Wciąż dźwięczało mu w uszach. - Bardzo dobra pięść, drogi Torashiro, jeśli tak bijesz swoich przeciwników, to nie dziwi mnie twoje pojawienie się w kolejnym etapie zmagań! Chciał być miły, czy to był podstęp? To trudno było akurat wyczytać z jego twarzy. Jego oczy się uśmiechały, ale w inny sposób. - CHAIN, KOCHANA CHAIN! - powiedział, upatrując sobie nową ofiarę w białowłosej wróżce. Objął ją mocno i wyściskał, po czym darował buziaka w czoło. Była w końcu taka malutka! - Samaelu, Gonzo, z wami też bym się przywitał jak należy, ale nie mogę wszystkim ofiarować tylu dobrodziejstw, co kochanemu, wracającemu na łono Fairy Tail, Torze. W każdym razie bardzo miło mi was zobaczyć! Ileż było radości w jego głosie! Dwoił się i troił! I gdy tylko Alezja przedstawiła mu osobę, której jeszcze nie dane mu było spotkać (nota bene, słodkie dziewczę), Endymion już, już ruszał, by przywitać ją, jak każdego nowego członka Fairy Tail przystało, aż tu nagle pojawiło się słynne "ENDZIKNAWETNIEPRÓBUJ". Stanął jak wryty, czując na sobie wzrok mistrzyni. No co? On tu się stara jak może, a tylko dostaje po głowie! Posłał więc tylko przenośnego buziaka z ręki, bo nic więcej mu nie zostało... - Jestem Endymion, moja droga, i niezwykle miło mi cię poznać i przywitać wraz z naszą gromadką w szeregach Fairy Tail! Widzę, że kibicujesz maleńkiej Yugacie, nasz skarb! - Blackheart wydawał się być autentyczny w tonie, którym przemawiał, mimo że czasami mógł on się wydawać nader przesadzony. To do niego po prostu pasowało i już.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Trybuny Pią Cze 05 2015, 12:37
Abri w swojej kociej postaci przeskakując po barierce zbliżyła się do grupy wróżek. Choć nikogo nie znała, to jednak nie chciała stać na uboczu. Przestała na moment obserwować wydarzenia na arenie, aby móc przyjrzeć się poszczególnym członkom gildii. Niektórych nich już gdzieś widziała przelotem, czy to w mieście, czy to w głównym budynku, jednak z nimi nie rozmawiała - nie była jeszcze dostatecznie hmm...oswojona. Pocieszało ją to, że nikt w gildii nie był sam, a przynajmniej tego nie zauważyła. Uśmiechnęła się w duchu na tę myśl i zatrzymując się dokładnie tuż przed grupą wróżek przysiadła na barierce dalej śledząc poczynania zawodników i przysłuchując się rozmowom za plecami.
Muto Zenko
Liczba postów : 358
Dołączył/a : 03/07/2013
Temat: Re: Trybuny Pią Cze 05 2015, 16:18
No nic, gościu pokazał dokumenty, powiedział kim jest i skąd, a Zenek wszystko skrzętnie zapisał do swojego notesu. Również zawartość kieszeni nie wzbudzała żadnych podejrzeń. Więc nie pozostało nic innego, jak go puścić wolno. Machnął tylko rękę i wrócił do Nanayi. Ale jako że ta przez chwilę nic nie mówiła, zapatrzona na arenę, nasz bohater ponownie omiótł wzrokiem otaczający go teren i przyuważył, że zebrała się całkiem spora, Wróżkowa gromadka. Lico powiększyło mu się do wielkości banana. Odpalił papierosa. - Może przywitamy się z Fairy Tail? Tak się składa, że też mam tam jedną, może dwie znajome... to jak? I tak na arenie wieje nudą. Zapraszam, zapraszam! - wstał, siłą wziął dziewczynę pod łokieć i razem ruszyli w stronę zgromadzenia. Gdy znaleźli się na tyle blisko, by zostać zauważonymi przez FT, Zenek uniósł lewą rękę z papierosem w geście powitania. - Witamy, witamy i o zdrowie pytamy, o wielka gildio Fairy Tail! - zawołał wesoło, ale ciężko było stwierdzić, czy policjant sobie z nich kpi, czy też mówi na serio, gdyż na jego lico cały czas gościł szeroki uśmiech. A że był z niego taki wesoły śmieszek, to wręcz niemożliwym było odczytanie jego intencji. Następnie omiótł szybko wzrokiem całą gromadkę i zatrzymał się na chwilę na Ednymionie, jemu również machając. Następnie zwrócił się do kobiety, która była w samym centrum. Jej się lekko pokłonił. - Moje wyrazy szacunku, Mistrzu Wróżek. Nazywam się Arai Daiichi, Policja Magiczna, oddział z wschodnio-południowego Hargeon. Ah, tak, ta Panienka twierdzi, że was zna, więc postanowiliśmy się przywitać. - tyknął głową w stronę Nany, cały czas trzymając ją pod łokieć. - I również zapytać jak się wam wiedzie. Zapewne nie jest ci łatwo, Mistrzu, panować nad całą tą gromadką. Oczywiście nie bierz tego za afront, po prostu każdy martwi się o Fairy Tail i o to, czy podołasz tak wielkiemu wyzwaniu. Co nie zmienia faktu, że wszyscy w ciebie wierzą... tak myślę. Hahaha. - zaśmiał się wesoło, po czym zaciągnął się papierosem i wypuścił siwy kłąb dymu, gdzieś nad swoją głowę. Gdyby Wróżki postanowiły olać naszą dwójkę, Zenek się wcale nie zrazi. Wtedy też nachyli się nad uchem i szeptem, który wcale szeptem nie był, bo powiedział to tak, by wszyscy dookoła słyszeli: - Myślisz, że powinienem ich wszystkich spisać? Na pewno coś knują. - nawet wyjmie swój specjalny notesik z ołówkiem i łypnie podejrzliwie na Wróżki.
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Trybuny Sob Cze 06 2015, 13:34
Oddechem ulgi Inu przyjęła dalsze powitania Endymiona. Ile przecież można go bić. Oczywiście samemu chłopakowi była wdzięczna, że powstrzymał swoją naturę przy dalszych powitaniach. Nie trzeba było nokautować go ponownie. Za to trzeba przyznać, że Endzik był żywym potwierdzeniem słów "miłość boli"... Oczywiście obecność półdzikuska nie uszła jej uwadze. Nie wiedziała, czy dziewczę chce już się oficjalnie pokazać, czy jeszcze nie. Skoro postać zwierzęca to postanowiła to uszanować... - Abri... - powiedziała tajemnicze słowo jakby "w eter", natomiast dłoń (niby przypadkiem) oparła o barierkę i zaczęła "przebierać" po niej od niechcenia palcami. Koty kuzynki na to czasem reagowały i próbowały bawić się z "uciekającymi" palcami. A czasem, jak to koty, miały na to kompletny zlew. Czyżby Alezja zaczęła lubić koty? I to jeszcze przy sprawie Kuro? Nie. Dalej hejci koty pseudodomowe. Ale Abri to dzikie stworzonko pod wieloma postaciami, kot jest jedną z form, i Alv to wiedziała. Inu wie, jaka jest Abri, więc próbuje (bardziej lub mniej udolnie) dać jej okazję do poznania większej grupy osób z gildii, nawet jeśli sama się nie ujawni i pozostanie w formie kota, nie reagując... Głos policjanta zjerzył jej włosy. Ona go znała. Skądś. I niepokoło to ją. Szlag by to, że nie ma pamięci do twarzy, jeśli się nie skupi. Pomijając, że nie podobał jej się ton "zabawnisia". Niby przypadkiem stanęła tak, by być między Endzikiem i Gonzem, a "panem władzą"... - Alezja Gergovia, mag Fairy Tail... - ta, niby-policjant wiedział kim ona jest - Ja pana skądś znam. Nie wiem tylko skąd... - Dodała. Po czym stwierdziła - Ale przy potencjalnej następnej okazji już się nie pomylę... - powiedziała zimno. Ano, bo zadziałało PWM Archeoantropologia Fizyczna (dokładnie końcówka fragmentu "Rekonstrukcja długości ciała i wzorcowej wagi"). Może pamięci do randomowych twarzy nie ma. Ma za to do kości. A kości czaszki niełatwo zmienić. No chyba, że chirurgią albo magią iluzji. Czy czymś... Spojrzała na Nanayę... - My też się skądś znamy, prawda?... - spytała już normalnie, przechyliwszy po psiemu głowę. Tak, nie pamiętała kucykowej ekipy, bo nikt z nich nie zaszedł jej za skórę wtedy wystarczająco (mowa o WTM, nie całokształcie GH). Sprawa była inna, co niewiele osób zauważyło. Mianowicie: Nanaya i Alezja z twarzy są trochę podobne*. Jeno Nanaya jest wyższa i bardziej kobieca...
*Rezerwacje postaci: Joanna d'Arc/Ruler vs Arturia Pendragon/Saber...
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Trybuny Sob Cze 06 2015, 18:43
Na trybunach zaczęło się robić coraz bardziej radośnie, a to wszystko zasługa małego białowłosego. Tak się właściwie Gązkowi wydawało. Młody chłopak nie pamiętał, kiedy ostatni raz tyle wróżków znalazło się w jednym miejscu. Spotkanie takie oczywiście musiało być radosnym spotkaniem, biorąc pod uwagę różnorodność charakterów. Przyszło też zapoznać się mu z nową dziewczyną z gildii. -Jestem Gonzales Gonzo Gick! Ognisty podmuch gildii Fairy Tail! Bardzo miło mnie poznać.– krzyknął odpychając Endymana i wyciągając podpaloną rączkę do Akiko, a potem dodał półszeptem. – Uważaj na nich… Oni lubią małe dziewczynki… Następnie Gonzales jak zwykle zaśmiał się donośnie, wyjął z kieszeni czarne okulary, w celu przetarcia ich, a następnie rozglądnął się co jeszcze może komu coś wywinąć. No i znalazł obiekt zainteresowań. Mianowicie pana policjanta, który postanowił zagadać do mistrzyni Alezji. Policjanci są przecież takimi śmiesznymi ludźmi, że aż szkoda nie zrobić jakiemuś jakiegoś żartu. Gonzek zaśmiał się pod nosem, podszedł bliżej i wtedy jego wzrok zwrócił się na inną osobę. -Wiiiiiiiilliiii! – krzyknął widząc swojego małego, brązowowłosego, śmiesznego kolegę. Dostał nagłego przyspieszenia i siły, aby rozpychać się w tłumie, żeby w końcu dotrzeć do Williama. -Hej Wili! Co u ciebie słychać? Co tutaj robisz? Tak, wiem, że planujesz coś śmiesznego… - Gonzales nawet nie dawał mu czasu na odpowiedź. – Pamiętasz jeszcze jak byliśmy w gorących źródłach? Prawda, że było przezabawnie? Oczywiście, że było przezabawnie… Kiedyś musimy iść tam jeszcze raz, przebrani za kurczaki. Haha! Wyobrażasz sobie wejść do gorących źródeł w stroju kurczaka? Oczywiście do damskiej części… Po tych słowach Gonzales uśmiechnął się i zaczął szukać jakiegoś obiektu na niewinny żart. Przecież trzeba dzielić się ze światem radością.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Trybuny Sob Cze 06 2015, 22:31
Właściwie to nie spodziewała się takiego obrotu sytuacji. Gdy policjant zajął się Endymionem miała wielką i gorącą nadzieję, że zapomni to takiej niedużej rudowłosej osobie obok. Ale nie zapomniał. Czarnowłosy sobie poszedł, a ona została z Daiichim, który wpadł na przegenialny pomysł. Skupiona na obserwowaniu zmagań na arenie nawet nie zarejestrowała słów czerwonowłosego i nagle została poderwana w górę, złapana pod rękę. Spojrzała na policjanta, zupełnie nie rozumiejąc, co się dzieje. - Ale co...? - zaczęła, a tu stanęli przed "rejonem" FT, gdzie wróżek na metr kwadratowy było więcej, niż gdziekolwiek indziej. Wewnętrznie się skrzywiła. Za co? Nie wystarczyła mu jedna wróżka? Osobiście nie miała nic do wróżek, bądźmy szczerzy. Tylko cała szczęśliwa otoczka bijąca dookoła sprawiała, że najchętniej by uciekła. Stała sobie, nieco naburmuszona, słuchając "mowy" Daiichiego i powoli zmieniając zdanie o policjancie. Nawet się uśmiechnęła, zmieniając minę na bardziej przyjemną i przyjazną! - Nie znam tego pana - powiedziała na wstępie z miłym uśmiechem skierowanych w stronę wróżek. Wszak dobra aparycja to podstawa nawiązywania nowych znajomości. - Sami wiecie, jak to jest. Policja przychodzi i pyta, kim się jest i co się robi, a bogu winna dusza zupełnie nie rozumie, co się dzieje. Ale nie martwcie się, na pewno nic złego wam się nie stanie. Ja jestem cała! Zresztą, to tylko rutynowa kontrola mająca na celu zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim podczas zabawy, prawda? - Ostatnie zdanie już skierowała w stronę policjanta, z niejakim przekąsem. Nie wierzyła w dobre zamiary policjantów, jeszcze tego by brakowało! Jednak uśmiech nie schodził jej z ust. Podrapała się jednak po głowie, słysząc taki chłodny ton. Czy ona też była taka niemiła? Tak, chyba tak. Więc specjalnie nie zareagowała. - Co prawda, to prawda, Fairy Tail zawsze coś odstawia. Jak nie wóz, to przewóz, ale chyba od tego macie nowego mistrza, prawda? - powiedziała beztrosko do Alezji, która wyglądała na jeszcze bardziej spiętą, niż sama Nanaya. - W każdym razie, droga pani mistrzyni, jestem Nanaya i nie przypominam sobie, byśmy kiedykolwiek się spotkały. Można to nazwać różnicą frontów, przypuszczam - rzuciła lekko, wyciągając dłoń w stronę kobiety z nietypowymi, psimi uszami. Choć, jakby się przyjrzeć, to były troszkę podobne... To ci niespodzianka i przewrotność losu.
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Trybuny Nie Cze 07 2015, 01:32
Od zawsze było wiadome, iż William ze swoją nietuzinkową osobowością wyróżniał się z tłumu na kilometr i stanowił idealny przykład tego, co ludzie zwykli nazywać duszą towarzystwa. Chociaż... wait! Niestety w tej bajce już dawno zaginęły smoki, a brązowowłosy stanowił niemalże idealne przeciwieństwo przytoczonego przykładu. Zwłaszcza, jeśli uwzględniło się już stan swoistej stagnacji, czy zamyślenia wywołany ogromem ludzi, czy niezbyt radosnymi wizjami, zakrawającymi nieraz o nieumyślne wywołanie swoim nieszczęściem krwawej masakry ekierką matematyczną. - ...jestem - wybełkotał tylko niemrawo, próbując przebić się przez wodospad słów Gonzalesa, jednak wszelkie próby z udziałem całych pokładów jego charyzmy i zaangażowania równych niemalże zeru, spełzły na niczym innym, jak mimowolnym potaknięciu głową w kierunku areny, którą nieprzerwanie oglądał młody Ramsey, mimowolnie przetwarzając odebrane informacje, a wraz z każdą upływającą na wspominkach sekundą pozwalając, by jego twarz jakoś tak poczerwieniała, pozwalając mu tylko na kilka niemrawych i niepełnych zgłosek: - G-G-Gorą...ące... Żródła? Wszystko byłoby pewnie w porządku, jakby chociaż zauważył resztę planów białowłosego, ale nie. Sam młodziutki mistrz gildii tylko zdawał się odwrócić ni to zażenowany, ni to zakłopotany wzrok gdzieś na bok, odrywając swoją atencje od zmagań i skupiając się na czymś... czymś innym.
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Trybuny Nie Cze 07 2015, 19:48
Młody kolega Gonzalesa, aż tętnił życiem! Zmieniający się kolor jego twarzy, tylko to potwierdzał. Oznaczało to, że na pewno był chętny do współpracy z białowłosym geniuszem zła. No, ale co tu teraz zrobić? Gonzek przyłożył dłoń do czoła i rozglądnął się, poszukując potencjalnej ofiary niewinnych żartów białowłosego i Williama. Problem w tym, że nie było z nimi Kaszy i nie bardzo było zrzucić na kogo winę. No, a białowłosy nie chciał robić zbytnio przypału, kiedy obok znajdował się sektor jego gildii… a miszczyni Alv, miała go na oku… Nie chciał robić jej smutno, zwłaszcza, że jakiś posterunkowy jeszcze się do niej przyczepił. Trzeba więc było się dyskretnie udać w inne miejsce, aby zbytnio nie rzucać się w oczy. -Hej, Wili! – krzyknął donośnie, wstając, a jednocześnie zasłaniając widok na arenę osobom za nim. – Wiesz… Nie mam żadnego pomysłu, co można by komu tutaj zrobić! Ale nie martw się Wili! Jeszcze z pewnością znajdzie się okazja. Ale póki co… - moment na zamyślenie i gdy już odpowiednia myśl pojawiła się w główce białowłosego, na znak pstryknął palcami, posyłając w powietrze białe iskierki. – Naaaapiłbym się soczku! Nie wiesz gdzie sprzedają tu soczek? Z resztą nieważne! Chodź Wili! Idziemy po soczek! Gonzales nawet nie czekał na reakcję Willa, po prostu chwycił go za rączkę i zaczął ciągnąć za sobą. Szedł przed siebie, licząc, że ze swoim szczęściem szybko uda mu się znaleźć jakiegoś sprzedawcę soczków. -Hej, Wili! Jaki jest twój ulubiony soczek? Bo właśnie się zastanawiam, jaki by tu sobie kupić. Niby strasznie lubię pomarańczowy, ale jabłkowy też jest bardzo dobry. Chociaż porzeczkowe też są całkiem niezłe. Fajnie by było gdybyśmy wzięli sobie w tym samym smaku, że wiesz… jak najlepsi koledzy i te sprawy. Tylko gdzie oni sprzedają soczki?…
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Trybuny Nie Cze 07 2015, 20:32
Usłyszawszy swoje imię odwróciła się w kierunku z którego dobiegało. Przez chwilę ignorowała wszystko dookoła, skupiona na postaci mistrzyni Fairy Tail. Zauważyła ruch jaki wykonała i obserwowała palce stukające w barierkę. Irytował ją ten ruch i chciała wręcz rzucić się na palce aby je pogryźć, ale gryzło się to z jej ludzką naturą. Może jednak mimo wszystko powinna? Biła się z myślami jeszcze przez chwilę, po czym stwierdziła, że przecież zna już Alezję, a poza tym powinna być bardziej otwarta na ludzi teraz, kiedy jest częścią ich społeczeństwa. Przysiadła więc lekko na łapach szykując się do skoku, machnęła ogonem, po czym totalnie odsuwając od siebie rozum i podażając za kocim instynktem rzuciła się w stronę palców, pacła je łapką i znowu odskoczyła na pewien dystans. Spojrzała swym czerwonym spojrzeniem na właścicielkę irytujących paliczków, jakby chciała zapytać czy była to pożądana reakcja, budząc tym samym pozostałe zmysły i otwierając się bardziej na otoczenie...
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Trybuny Nie Cze 07 2015, 22:39
Przywitań ciąg dalszy! Co i rusz pojawiały się kolejne osoby, które kojarzył mniej lub bardziej. Zaczynając jednak po kolei. Najpierw Tora dostał w twarz z liścia od Chain. Był zaskoczony, ale gdy ta go przytuliła, ten mocno odwzajemnił tą czynność, szeroko się uśmiechając: -Musiałem coś załatwić. - rzekł, puszczając ostatecznie dziewczynę, jeszcze szerzej się uśmiechając widząc jej zakłopotanie. Na swój sposób było to urocze, a także i zabawne dla maga.
No i wtedy stało się też coś, co go znów zaskoczyło. Białowłosy mag wróżek przebiegł praktycznie gdzieś pomiędzy całą grupką, radośnie wykrzykując o przyczynie nokautu na Endymionie. Z jednej strony był lekko zirytowany, z drugiej strony... pamiętał, że chłopak słynął z tego typu rzeczy. Zresztą... po co tracić manę na idiotę, jak tu kolejny dzień się szykuje? Biznes energetyczny to biznes.
-Miło poznać. Mów mi Tora. - rzucił z szerokim uśmiechem, który ponownie wykwitł na jego twarzy do nowo poznanej Akiko, w głębi duszy śmiejąc się z "zabezpieczenia", jakie Alezja zrobiła, byle tylko nie padła ofiarą Endy'ego. Na swój sposób tęsknił za tym wszystkim, gdy był w pegazach.
Wysłuchał słów Endymiona, będąc gotowym do szybkiego wyprowadzenia kolejnego ciosu, tak naprawdę tylko dla zabezpieczenia samego siebie. Coś czuł, że doszłoby do sporych zniszczeń, gdyby czarodziej pocałunków próbował powtórzyć ten wyczyn. Mimo wszystko skomentował jego słowa: -Pierwsze 6 dni to tylko eliminacje. Do finału trzeba się dostać. - rzucił z uśmiechem, wciąż trzymając w pogotowiu pięść do uderzenia.
Wtedy podszedł do nich policjant z nieznajomą, przez co Tora miał wrażenie, że atmosfera trochę spoważniała. Kiwnął mu na przywitanie głową, acz nie podobał mu się ton, z jakim mówił do Alezji. Może to Byakuton był przewrażliwiony, ale miał wrażenie, że na swój sposób kpi sobie z ogromu zadania, jaki stał przed nowo mianowaną mistrzynią. Nie miał mu mimo wszystko za wiele do powiedzenia. Gdzieś też w międzyczasie Gonzo sobie pobiegł... może to i lepiej w chwili obecnej. Wysłuchał również słów Nanayi, ostatecznie przedstawiając się także i tej dwójce: -Torashiro Byakuton. - rzucił zwięźle i spokojnie.
Gdzieś w międzyczasie zauważył, że Alv zaczęła bawić się z kotkiem, więc nie chcąc zbytnio jej przeszkadzać, rzucił do Chain: -Dużo się pozmieniało? - spytał, patrząc na białowłosą.
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Trybuny Pon Cze 08 2015, 00:49
Przez pewien moment mogło się wydawać, iż młodszemu z dwójki nastolatków będzie można podziękować, a William zaraz miałby odpłynąć przez wszelkie myśli, które to kotłowały się w jego główce, wywołując apogeum zaczerwienienia i doprowadzając do przegrzania mózgownicy chłopaczka, co z pewnością nie obyło się bez swego rodzaju zwieszenia. Te z kolei z całą pewnością mogłoby zostać odnotowane przez Gonzalesa, jednak chłopak mówił coś do Ramseya, a ten - zbytnio nie rozumiał pierwszych sformułowań, korzystając z chwili na ochłonięcie, czy parę głębszych... oddechów. - ...soczku? - powtórzył tylko za białowłosym szeptem jedne z pierwszych dosłyszanych, czy też zrozumianych słów, a zarazem przenosząc spojrzenie z bliżej nieokreślonego punktu w posadzce na Gicka, licząc, iż twarz stopniowo się normowała. - Nie wiem, zwykle piję wodę - zaczął tylko ciut obojętnym tonem, spoglądając przed siebie, a i nie robiąc sobie zbytnio uwagi z tego, iż ponownie był gdzieś prowadzony przez starszego, a ostatnim razem skończyło się to dość dziwnie. - W pleca... - dopowiedział tylko, podając lokalizację swojego napoju, a i milknąc na dźwięk kolejnych słów, zarazem przystając w miejscu na moment, jakby zapierając się przed dalszą wędrówką. - Koledzy? - wyszeptał tylko dość niepewnie ów zgłoski, spoglądając w kierunku podłoża, a i przełykając ślinę na dźwięk ów zgłosek z czyjejś strony, zaś atmosfera dla tego pana zdawała się jakby... zagęścić?
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.