I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Ogromne trybuny, na których zebrali się wszyscy widzowie kibicujący magom, biorącym udział w Pierwszych Igrzyskach Magicznych. I choć nie są to zawody gildyjne, powstały nieoficjalne sektory, w których to kibicuje się albo jednemu czarodziejowi, albo i wszystkim, którzy pochodzą z jednej gildii. Oczywiście, istnieją też loże dla zamożniejszych, umiejscowione wyżej, na specjalnych balkonach, acz jest ich niewiele i są w większości pozajmowane przez rodzinę królewską, dyplomatów i innych ważnych polityków. Tak czy inaczej, najniższy poziom trybun umiejscowiony jest zaledwie 10 metrów nad piaskami areny i odgrodzony poprzeczką, która uniemożliwia wypadnięcie przezeń. Same trybuny w swej strukturze nie różnią się zbytnio od innych. Od rzędy krzeseł umiejscowione niejako na 3 piętrach, poprzedzielane schodkami, które umożliwiają przemieszczanie się na wyższe i niższe rzędy, a z każdego miejsca jest tu doskonała widoczność, poprawiana dodatkowo przez lacrymy ukazujące zmagania oraz genialne rozchodzenie się dźwięku po całym Domus Flau.
Autor
Wiadomość
John Bjorn
Liczba postów : 219
Dołączył/a : 05/06/2014
Temat: Re: Trybuny Pią Gru 11 2015, 12:55
Czarnoskóry mężczyzna nie dał tego po sobie poznać, ale mimo wszystko był pod wrażeniem płynności, z jaką kobieta przedstawiła swoje personalia. Niby są to podstawowe informacje, których każdy się uczy od małego, ale wciąż... tak długie imię/imiona i nazwisko/nazwiska były zaskakujące. Dlatego delikatnie skinął głową, gdy się przedstawiła. Zresztą podobnie uczynił, gdy zrobił to, jak się okazało, policjant. Na dodatek Finnian zaproponował, że skoczy po jakiś napój. Cóż... czemu by nie skorzystać z okazji. -Herbatę, jeśli można. - no bo tak. Trzeba trzymać fason, więc wszelaki alkohol czy soki, wodę, napoje gazowane wolał sobie darować. A jakoś nie miał ochoty na kawę, ale na najzwyklejszą w świecie herbatę, a i owszem. Gdy więc blondyn się oddalił, skierował swe spojrzenie na kobietę i rzucił -Możesz zwracać się do mnie Bjorn. Jakoś bardziej mi pasuje drugie imię, aniżeli pierwsze. - skomentował spokojnie, po czym omiótł wzrokiem arenę. Ostatnia walka trwała. -Tak więc, co sądzisz o organizacji Igrzysk z tego, co już tu dojrzałaś? Orientowałaś się może w zawodnikach? Masz jakichś faworytów? - zaczął spokojnie rzucać luźne kwestie i pytania. Wolał zacząć od tak neutralnych tematów, i jakoś wywrzeć w miarę neutralne, a najlepiej pozytywne wrażenie. Wszak w świecie polityki pojedyncze jednostki nikną w tłumie. Żeby stać się kimś trzeba się wykazać ogromną charyzmą, intelektem, ale także i poparciem. Dobrze więc byłoby utworzyć jakąś siłę, chociażby minimalną, by dało się sprzeciwiać różnym kwestiom, godzącym w interesy innych. Ale wszystko w swoim czasie...
Chain
Liczba postów : 470
Dołączył/a : 06/12/2014
Temat: Re: Trybuny Pią Gru 11 2015, 17:05
Dziewczyna sobie westchnęła... Było jej głupio, że przysiadła się do chłopaków i przerwała im w rozmowie. Oboje widocznie zainteresowani byli sobą, a jej wtrącenia były jakby... nachalne... Do tego Tora widocznie nie zwracał na nią uwagi. Tak jak Tim starał się odpowiadać na jej słowa, tak Tora poprzestał na jednym czy drugim uśmiechu... Bakatora... Białowłosa zgarnęła swoją colę i wstała... -Wiecie co? Nie będę wam już przeszkadzać. Miło było Cię poznać Tim, do zobaczenia- Rzuciła uśmiech niebieskowłosemu. I tak dziewczę oddaliło się od stolika, by w niedalekiej odległości stanąć przy barierkach, patrząc na arenę. "O, tutaj podziała się Yugata! Że też jej wcześniej nie zobaczyłam" - pomyślała Chain, po czym głośno zaczęła dopingować swoją koleżankę z gildii.
Mejiro Shinji
Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Trybuny Pią Gru 11 2015, 17:15
Za wiele teraz na arenie się nie działo, zawodnicy jakby łapali oddech przed dalszymi zmaganiami. Ale Mejiro i tak przypatrywał się temu wszystkiemu. Kto wie, może się to przyda w następnych dniach - o ile zakwalifikuje się do rundy finałowej. I jeśli, ktoś z walczących tam będzie. Właściwie tylko białowłosą dziewczynę kojarzył nieco bardziej, bo był z nią w drużynie, jednego z poprzednich dni. Pozostałym jakoś nie było okazji bliżej się przyjrzeć, chociaż i ich kojarzył z wcześniejszych dni. Toteż przyglądał się, ale tak naprawdę dlatego, że nic lepszego do roboty nie miał, a nie z chęci poznania możliwych przyszłych rywali.
Luthien
Liczba postów : 52
Dołączył/a : 01/09/2015
Temat: Re: Trybuny Pią Gru 11 2015, 17:20
Luthien, przeglądając swoje notatki, zauważyła, że brak jej małego notatnika... Pokręciła głową... Były tam wszystkie kontakty i przydatne adresy, gdzie w razie czego mogła się zwrócić z pomocą... Pewnie upuściła go, kiedy wpadła na blondwłosego chłopca... Dziewczyna zasznurowała wargi w wyrazie konsternacji... Zapewne będzie musiała pytać innych ludzi, czy gdzieś go nie widzieli... Brązowowłosa zapłaciła za kawę, zabrała swoje rzeczy i ruszyła tą samą drogą, którą tutaj przybyła. Kiedy dotarła na miejsce, Luthien ujrzała, że do wcześniej mijanej dwójki, dołączył czarnoskóry mężczyzna. Dziewczę ponownie westchnęło... Tak bardzo nie miała ochoty przybierać wyrafinowanej maski przyjaźni... Chciała po prostu być taka jak zawsze... Ale z obserwacji wiedziała, że ludzie nie za mile przyjmują w swoje towarzystwo zbyt... sztywnych ludzi... Luthien podeszła do rozmawiającej trójki z zamiarem spytania o swój zeszycik. Przyjęła na twarz wyćwiczony uśmiech i zagadnęła -Wybaczcie, nie widzieliście może małego, różowego notatnika? Musiałam go upuścić, kiedy przez przypadek wpadłam na was- Wtem dziewczyna zauważyła, że notatnik faktycznie tu jest... Pod stopą Deptany Brudny Tuż pod butem czarnoskórego mężczyzny... -Och... tam jest...- Powiedziała już trochę mniej przyjemnym głosem, chociaż nadal nie zimnym i wskazała pod but Bjorna. Zdecydowanie nadal chciała go odzyskać...
Ostatnio zmieniony przez Luthien dnia Pią Gru 11 2015, 21:37, w całości zmieniany 1 raz
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Trybuny Pią Gru 11 2015, 17:46
Trybuny! Miejsce gdzie działa się magia i gdzie ścierały się ze sobą emocje i ambicje fanów poszczególnych zawodników, czasem wręcz przewyższające w swej sile ochotę samych walczących ze sobą. Tak, fani potrafili być naprawdę żywiołowi, Jamie wiedział coś o tym, zdecydowanie. Pojawił się tu zresztą właśnie po to, by obserwować tychże ludzi emocje, przy okazji tylko zerkając na zmagania poszczególnych zawodników w trakcie igrzysk. Igrzyska były fajne i w ogóle, ale problem był w tym, że na imprezie tego formatu już było mnóstwo ludzi zajmujących się donoszeniem o tym co się dzieje, co się stało i co się będzie dziać, a Jamie chciał donosić o rzeczach świeżych, nowych, nietypowych, gdzie więc lepiej się znaleźć jak nie na trybunach, wśród masy ludzi, która mogła robić głupie i dziwne rzeczy? Plotki najlepiej powstawały właśnie w takich miejscach, a i on mógł sobie odpowiednio podkręcić różne zdarzenia, by brzmiały na bardziej pikantne.
Dopiero przyszedł, więc na razie przyglądał się poszczególnym zgrupowaniom ludzi. Nie wtrącał się w ich konwersacje ani nie zaczynał z nimi rozmawiać, po prostu obserwował będąc ciekawym tego co się wydarzy. Uśmiech nie opuszczał jego twarzy w tym miejscu, a kotek, którego od niedawna posiadał, którego zdecydował się zatrzymać po ostatniej przygodzie leniwie wystawiał łepek zza rozpiętej nieco bluzy blondyna. Tak go nosił, żeby mu było bezpiecznie, o.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Trybuny Pią Gru 11 2015, 18:22
Propozycja Tory wydaje się być tak niezwykła, że aż przychodzi mi krótko się zaśmiać. Spoglądam na niego z lekkim niedowierzaniem. Kim niby jestem, żeby zostać w ostatniej dwójce, gdzie nie licząc Tory pozostanie sześciu innych magów, którzy będą również o to walczyć? Jak niby mielibyśmy to osiągnąć? Możliwe, że te słowa mają być jedynie marnym pocieszeniem, nie mającym żadnego większego celu. Musi być w końcu spełniony warunek, żebym się dostał do finału. Problem w tym, że bardziej mam szansę na to, by się nie dostać, niż aby się tam znaleźć. Musiałby się jakiś cud wydarzyć, albo coś podobnego. Pomimo tego, perspektywa zostania jednym z ostatnich uczestników, wydaje się być niezwykle zachęcająca. Nie potrafię przewidzieć jakbym się w takiej sytuacji zachował. Musiałbym tego po prostu doświadczyć. - Czy to na pewno jest dozwolone? – głupie pytanie… Co mnie obchodzi jak kto oceni taki przypadek, gdzie współpracowalibyśmy ze sobą podczas finału? Nagle Chain oznajmia, że nas opuszcza. Faktycznie, była lekko na uboczu. Chyba liczyła na jakąś pogodniejszą pogawędkę. Trochę czuję się winny temu ponuremu nastrojowi. Nic już chyba na to nie poradzę. Jestem beznadziejny… - Do zobaczenia, Chain – mówię, odwzajemniając jej uśmiech i unosząc lekko dłoń na pożegnanie. Może kiedyś będzie jakaś lepsza okazja, by normalnie porozmawiać… Tymczasem zwracam się z powrotem do Tory. – Wpierw muszę się tam dostać… Gdyby jednak jakoś doszło do takiej sytuacji, chyba będziesz mógł na mnie liczyć. Chyba… Słowo tak proste, a pozostawia tyle wątpliwości. Nie wiem o ile mógłbym go wesprzeć w finale. Perspektywa kolejnej porażki dość mocno zasiadła w moim umyśle. Im większym zaufaniem mnie obdarzy, tym bardziej go zawiodę, jeżeli coś pójdzie nie tak. A nie chcę nikogo zawieść… Nie znowu…
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Trybuny Pią Gru 11 2015, 18:35
Chłopak cicho się zaśmiał słysząc wątpliwość Ejjiego i rzucił tylko: -Na pewno nie jest zakazane. - rzucił z uśmiechem, po czym kiwnął głową do Chain i z tym samym pogodnym wyrazem twarzy rzucił -Do potem! - po czym ponownie spojrzał na Tima. Chwilę się zastanowił, po czym rzucił wypowiedź, nad którą zastanawiał się już od dłuższego czasu -Ale jeśli się dostaniesz. Siódmy dzień ma być bitwą każdy na każdego. Może być albo chaotyczną bijatyką, albo skrupulatnie zaplanowaną batalią. Oczywiście, jeśli sędziowie zdecydują się na jakieś zasady typu "my decydujemy kto kogo atakuje" to raczej się nie uda. Ale, jeśli nie będzie stricte ograniczeń, po prostu proponuję nie atakować siebie nawzajem. Po prostu... zostawiamy się na potem. Będzie chyba najlepiej i jednocześnie nie będziemy wymagać od siebie zbyt wiele. Co ty na to? - wyjaśnił swój punkt widzenia na spokojnie z lekkim uśmiechem na twarzy, uważnie spoglądając na Tima. Wiedział, że wynik ostatniej walki, to dla Tima decyzja, czy będzie jeszcze wojował z Daxem o miejsce w ósemce, czy nie. Ot, być albo nie być. Życzył mu jak najlepiej. Problem jednak był taki, że jak najlepiej życzył wielu osobom, co w końcu skończy się konfliktem ich interesów. No ale cóż. Takie było życie. Niestety. Po prostu cóż, Tora zdecydował się przygotować grunt pod przemyślaną bitwę niż skupiać się na ogarnianiu chaosu. On mógł pochłonąć innych. -Po prostu, gdy inni będą wyeliminowani, staniemy się rywalami. - rzucił spokojnie, z pogodnym wyrazem twarzy.
Bane Wakamano
Liczba postów : 510
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Trybuny Pią Gru 11 2015, 22:18
Wakamano dostał bilet, więc czemu miał z niego nie skorzystać? No niby czemu! Tak, więc nasz dzielny bohater wkroczył na trybuny i rozejrzał się dookoła.- Co jest? -zapytał pod nosem sam siebie. Bo tylu luda w jednym miejscu to chyba jeszcze nigdy nie widział. W sumie Wakamano był pewny, że ten bilet co dostał to jakaś ulotka czy coś, bo chcą zachęcić ludzi aby zarobić jakieś pieniądze czy coś. Ale nie! Ludzi była masa i w sumie na razie nic się nie działo. Chociaż podobno jakoś miały być finały czy coś. Bo w sumie chyba poprzednie dni przespał. - Halo, halo! Napierdalają się jeszcze, czy już przestali!? -zadał wulgarne ale bardzo i to bardzo konkretne pytanie, bo w sumie nie wiedział co się dzieje, ale tyle ludzi było może ktoś z tłumu mu odpowie. Kto wie, może tutaj istnieli mili ludzie.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Trybuny Pią Gru 11 2015, 23:32
Słuchając słów Tory zaczynam się zastanawiać czy jestem pierwszą osobą z którą obmyśla taki plan działania. W sumie równie dobrze mógłby użyć tych słów wobec każdego, a później wystarczyłoby zaczekać, aż wszyscy na arenie się powybijają, ponieważ każdy chciałbym się znaleźć w ostatniej dwójce wraz z nim. Całkiem sprytne rozwiązanie… Tylko czy aby w tym wszystkim nie zależy mu tylko na wygranej? Chyba każdemu kto wystartował w igrzyskach zależało. To tylko ja jestem jakiś dziwny… Pozostaje więc jedynie uśmiechnąć się i poczuć przez chwilę jak to jest być przydatnym. - Wszystko więc zależy od tego co to będzie. Stawiałbym raczej na coś bardziej widowiskowego niż zwykłe obijanie się po gębach, chociaż chyba właśnie to najbardziej zadowoliłoby widownię. Tak czy inaczej, postaram się nie wchodzić ci za bardzo w drogę… Do czasu, oczywiście. – ostatnie słowa wypowiadam z lekkim uśmiechem. Cholera… Przez niego czuję teraz jeszcze większą chęć, by dostać się do finału. Będzie mi przez to jeszcze ciężej pogodzić się z tym, jeżeli się tam nie dostanę. Temu też, jeżeli dostanę szansę, by się tam dostać, będę musiał dać z siebie wszystko. Chociaż wszystko w moim przypadku to niezbyt wiele… Zresztą sam nie wiem. Póki co zostaje mi jedynie czekać. Jednak odchodząc od tematu igrzysk, wciąż nie daje mi spokoju mężczyzna w żupanie. Coraz bardziej go z kimś kojarzę, ale dalej nie wiem! Może to ktoś sławny, kogo twarz kiedyś mi minęła gdzieś przypadkiem? Musiałbym mu się lepiej przyjrzeć. - Znasz tego człowieka? – pytam jeszcze Tory, wskazując czarnowłosego osobnika. Może on coś bardziej skojarzy niż ja.
Liang
Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao
Temat: Re: Trybuny Pią Gru 11 2015, 23:50
Evan chyba zastanawiał się nad odpowiedzią, ja tymczasem postanowiłem rozejrzeć się po trybunach. Wszędzie dookoła było tylu ludzi. Każdy inny od reszty. Nie często można było obserwować tych wszystkich magów i mieszkańców różnych miast. Z dużą liczbą obecnych tu magów będę miał niedługo do czynienia. Kontakty z gildiami niedługo zostaną moją codziennością. Wszak będzie trzeba jakoś pogodzić misje i obowiązki asystenta radnej. A to może być trudne. Ale jak to bywa w życiu, wszystko jakoś się ułoży. A skoro nam nie płacą, to będą musieli przyjąć do wiadomości, że mag też człowiek i z czegoś żyć musi...
Prince
Liczba postów : 271
Dołączył/a : 30/03/2015
Temat: Re: Trybuny Sob Gru 12 2015, 00:06
Nigdzie go nie widział. Wszyscy ludzie wyglądali tak samo, a najwyraźniej Prince musiał się z tym pogodzić. Wszelkie miejsca, które były mniej zatłoczone, zdawały się być strefami, w których nie było ni śladu Tima. Z tego też powodu ruszył w stronę tych bardziej zatłoczonych miejsc, jednak tuż przed strefą wróżek zatrzymał się, spoglądając się na świętującą chmarę upierdliwych osób. Zwykłych podrób, które miały się za bóg Książę wie kogo...
Jamie
Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013
Temat: Re: Trybuny Sob Gru 12 2015, 03:49
No i tak sobie Jamie na trybunie siedział, bardzo dokładnie ją sobie zwiedzał. Nie był specjalnie niczym jeszcze poruszony, lecz czuł się do tej chwili zbliżony. Cały czas żwawo się poruszał, nie mówił, bo mówić nie musiał. Za to oczy miał dookoła głowy, ich używał zamiast swej mowy. Spoglądał na ludzi z wesołym uśmiechem, machając przy tym swoim czerepem. Kotek wystawiał łepetynkę nieśmiało, bo ludzi trochę się zwierzę bało. Lecz Jamie pilnował swego zwierzaka, by ludzie nie mówili na niego "baka". I tak upływały sobie godziny, bez problemów, bez żadnej spiny. Upojnie przyglądał się chłopak trybunom, wierzył, że dzisiaj one nie runą. Bo co by było gdyby runęły? Gdyby ich wszystkich pod sobą zatrzasnęły? Wtedy nawet sam Jamie w swej osobie, mógłby być tu tylko w charakterze zdobień. Haha.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Trybuny Sob Gru 12 2015, 13:00
Chłopak uśmiechnął się delikatnie do Ejjiego. -Świetnie. Cieszę się. Gdy zakończą się już pojedynki tego dnia i wszystko będzie jasne jeszcze cię znajdę i dopracujemy szczegóły. - dodał, coby Tim miał świadomość, że to niby prosty plan, ale gdy w końcu chciało się zrobić sojusz tych kilku osób... o właśnie. Chyba o tym zapomniał. -W sumie zapomniałem chyba wspomnieć. W dwóch będzie raczej ciężko. Myślałem nad czwórką. Mam nadzieję, że nie zmienia to twojego nastawienia. - sprostował, po czym dodał, po delikatnym wdechu -Czterech na czterech to chyba uczciwa batalia. A przynajmniej czterech z statusem quo czy też paktem o nieagresji, kontra niezrzeszona reszta. A potem to cóż... resztę znasz. - rzucił z delikatnym uśmiechem, uważnie spoglądając na swojego dzisiejszego partnera w walce. Cóż, był ciekaw jego reakcji, ale chyba nie ma tu żadnego zaskoczenia. Wszak wypadałoby go dokładnie o tym poinformować. Ale osoba w żupanie... Cóż, Tora spojrzał na nią wyraźnie zainteresowany. -Hmm... nie... chyba nie. Nie kojarzę go. Wybacz. - rzucił po chwili przyglądania się tajemniczej osobie, po czym wstał i obrócił się w kierunku Tima. Wyciągnął do niego rękę -To w razie czego, mogę na ciebie liczyć Tim? - spytał, czekając czy uściśnie mu rękę na niemy znak zawarcia umowy.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Trybuny Sob Gru 12 2015, 16:20
Czyli jednak nie tylko ja wchodziłem w skład jego planu. Mimo wszystko lepiej znaleźć się po tej bardziej zgranej stronie barykady. Raczej wątpię, żeby ktoś spoza wtajemniczonej czwórki pomyślał o współpracy. Raczej byłaby to bitwa cztery na cztery jedynki. Nie zaprzeczę, że Tora jest dość pomysłową osobą. Nie myśli jak większość, żeby lecieć przed siebie i napieprzać ile się da. Możliwe, że to właśnie dzięki temu zaszedł tak daleko. - Niech będzie, o ile do tej czwórki nie wepchniesz tego zniewieściałego blondaska. Dobrze by było również wiedzieć kto do tej czwórki będzie należeć, żebyśmy się przypadkiem za wcześnie nie powybijali. Tak więc zostało również i mnie wstać, by uścisnąć rękę byłemu towarzyszowi w walce, jak i możliwie przyszłemu. Nieco bardziej się uśmiecham, podczas zawierania umowy. To całkiem śmieszne, że najsilniejszy spośród tych co mogą wystąpić w finale, postanowił współpracować z najsłabszym. Jakby to było jakieś ogromne wyróżnienie. Przez to czuję się trochę dziwnie. To jak radość przemieszana ze smutkiem. Jednak lepsze to niż pogrążani się w rozpaczy. Może nie jest jeszcze, aż tak źle. - Myślę, że raczej tak – odpowiadam spoglądając mu w oczy. – To daj jakoś znać, jak zbierzesz całą czwórkę. Raczej nie będę się stąd ruszał do czasu, aż nie będę wszystkiego wiedział. Przy okazji sprawdzę kim jest ten człowiek. I to by było chyba na tyle. Pozostaje jedynie machnąć ręką na pożegnanie, by zacząć przeskakiwać nad krzesełkami, aby dostać się do czarnowłosego osobnika. Na szczęście nie ma zbyt wielu osób, więc nie ma potrzeby przepychania się pomiędzy nimi. Ostatecznie przysiadam obok człowieka w żupanie. - Odnoszę wrażenie, że chyba skądś cię znam – mówię, patrząc przed siebie. Powoli odwracam głowę, by lepiej mu się przyjrzeć. I to jest właśnie to dziwne uczucie, kiedy dostrzega się kogoś, kogo widzieć się już nie powinno. Patrzenie w twarz żywego trupa zawsze jest czymś szokującym, nawet jeżeli tylko przypomina tę osobę. Zwłaszcza kiedy ten trup był kimś niezwykle bliskim… Nie było mnie wtedy w gildii, kiedy przyszedł list ze szpitala psychiatrycznego. O wszystkim dowiedziałem się dopiero po jakimś czasie. Jednak było to wciąż cholernie bolesne. Choć nie ukazywałem tego w żaden sposób, czułem, że straciłem kogoś niezwykle ważnego… Makbet był chyba jedyną w miarę normalną osobą w najemniczej gildii. Nie był ani wielkim fanem zwierzęcych ubranek, brokułów, kaczuszek, czy też innych dziwnych rzeczy. Dało się z nim normalnie porozmawiać na niemalże wszystkie tematy. To jego znałem najdłużej. Był kimś kogo mógłbym nawet nazwać swoim starszym bratem, choć nie byliśmy ze sobą w żaden sposób spokrewnieni. Kiedyś spędzaliśmy ze sobą dużo czasu, czy to wychodząc na miasto bez jakiegoś większego celu, czy też po prostu rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Dużo też z nim trenowałem. Mimo, iż nie był magiem, walczył lepiej ode mnie. On miał swoje kijki i włócznie, a ja miałem swoje miecze. Nawet kiedy pojawiały się pierwsze zlecenia, wciąż pozostawał tą najbliższą osobą, do której mogłem pójść ze wszystkimi problemami. A potem umarł… Zniknął, jakby go nigdy nie było… Bez jakiegokolwiek pożegnania… I teraz pojawia się ktoś wyglądający dokładnie tak jak on. Z tą samą twarzą, tylko w ubraniu jakimś dziwacznym. Lecz oprócz tego, mógłbym przysiąc, że to on. Aż ciężko mi uwierzyć, że od razu go nie rozpoznałem. To prawie tak, jakbym o nim zapomniał. Jakbym zapomniał o tym ile dla mnie zrobił… Przez długą chwilę w milczeniu przypatruję się mu. Milcząc. Mam całkowitą pustkę w głowie. Nie mam pojęcia co powiedzieć… Zwyczajnie siedzę obok, gapiąc się jak jakiś natręt.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Trybuny Sob Gru 12 2015, 17:26
Naprawdę zastanawiał się, co to za rozrywka, patrzeć na używających magii fajfusów. Rozrywka dla ludu. Cyrk z małpami. Podziwianie prężących się zwierząt. Ciekaw był, czy po pracy siadają jak zmęczone klauny w swoich garderobach i smutnieją po udanym pokazie. Bo ktoś się nie zaśmiał. Też mu coś. Bez większego zainteresowania spoglądał na zmagania na arenie. Czemu ten gospodarz w ogóle namówił go do tego, żeby tu przyjechać? Bułki, które miał dowieźć pod trybuny, dowiózł, więc co właściwie jeszcze tu robił prócz bezsensownego gapienia się na walczących i przechodzących obok ludzi? Może to czas, żeby ruszyć tyłek i wrócić do Oak? Miał jeszcze sporo roboty. Pieczenie bułek wciąż okazywało się być dla niego może nie awykonalne, jednak z pewnością nastręczało wielu kłopotów. Albo czarne, albo za miękkie, albo twarde jak kamień... Co zrobić? Gospodarz już załamywał ręce, ale starał się dopomóc jakoś swojemu praktykantowi. Nie było to łatwe. Młody bardzo chciał, ale bardzo nie umiał. Do niektórych rzeczy po prostu nie ma się talentu. Oparł twarz na dłoni i znudzonym wzrokiem wpatrywał się w przestrzeń. Ciekaw był, do czego miał talent jakiś czas temu, gdy jeszcze wszystko pamiętał. Może był wtedy już kompletnie do niczego? Nikt mu o tym nie opowiadał, więc Abel jakoś nieszczególnie się przejmował. Pewnie to nie miało większego znaczenia. Szpital zadbał o to, by mężczyzna był bezpieczny i najedzony. Nie zaprzepaścił również niektórych z jego umiejętności. Jak długo walczył już z pomocą włóczni? Walczył? Raczej nią machał z nudów. Uczono go, by nie nadużywać przemocy. Wszystko dało się załatwić pokojowo. Z drugiej strony, Abel wciąż nie rozumiał ludzi. Trudno mu było przyzwyczaić się do ich ciągle zmiennej mimiki i odczytywać ich uczucia z tonu głosu czy spojrzenia. Ludzie nie byli łatwymi orzechami do zgryzienia. Pewnie by siedział sobie tu jeszcze z jakieś pięć minut po czym wyszedł, gdy usłyszał obok siebie czyjś głos. Ktoś się przysiadł. Abel odwrócił głowę, żeby przyjrzeć się swojemu nowemu towarzyszowi, który twierdził, że go zna. Lub poznaje. Coś w tym rodzaju. Przyjrzał się uważnie chłopakowi siedzącemu obok. Za Pergrande go nie kojarzył. Może widział go w Różowym Chlebku czy coś? - Erm... może widział mnie pan w Różowym Chlebku? Pracuję tam - powiedział, chcąc rozwiać wszelkie wątpliwości. Czemu jegomość tak intensywnie się mu przypatrywał? Czy to było normalne? Wiedział, że niektóre dziewczęta wodziły za nim wzrokiem w ten sposób, kiedy piekł bułki, ale... to był chłopak. I chyba nie miał takich zamiarów. Co takie spojrzenie mogło oznaczać? - Ale sądzę, że raczej się nie znamy. Ejji mógł stwierdzić, że to na pewno był głos jego dawnego przyjaciela. Pytanie tylko, czemu kompletnie nie był sobą?
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.