Dość powiedzieć, że Jamie zniknął. Z dnia na dzień przepadł jak kamień w wodę, nie pozostawiając za sobą żadnego listu, nikogo o swym zniknięciu nie powiadamiając ani nie informując, zniknął kompletnie jak kamfora. Radio Fiore ucichło, nadając jeszcze jedną ostatnią audycję, zapewne przygotowaną przez chłopaka przed swym nagłym rozmyciem się. Niewiele osób Jamiego też szukało, a ci którzy mieli ku temu powody natrafiali na smutną lecz nieprzebłaganą ścianę dezinformacji i braku wskazówek na temat obecnego położenia Jamiego. Chłopaka nie było i taka była rzeczywistość. Lecz, dlaczego właściwie tak się stało? Niektórzy mogliby pomyśleć, że młodziana dopadli ci, którym nie podobała się plotkarska działalność jego radia, lecz O'Sullivan zawsze dobrze krył swoją tożsamość i nigdy nie pozwolił na to by ta gdziekolwiek wyciekła. Nawet ci, którzy mieli okazję lepiej kojarzyć jego głos niekoniecznie świadomi byli tego, że to właśnie Jamie był tajemniczym Gwiazdkiem, który tak wiele wiedział (lub zmyślał) na temat świata i jednostek w nim żyjących. Jeśli jednak porwanie czy nawet zabójstwo chłopaka odpadało to co w takim razie pozostawało? Choć możliwości wciąż było wiele, zamknąć je można było w jednej nieco uogólnionej odpowiedzi - Jamie do oderwania się od swego obecnego świata został zmuszony.
W istocie, tak właśnie było. Jamie kompletnie z własnej woli pewnego dnia zniknął z Fiore. Wyjechał, można powiedzieć biorąc pod uwagę, że zdążył spakować swoją walizkę i wybyć ze swojego mieszkania. Nie zrobił jednak tego tylko dlatego, że miał taki kaprys. Jakkolwiek rozkojarzony Jamie by nie był, w jak bardzo nierzeczywistym świecie idei by nie żył, nawet dla niego tak nagła i duża zmiana nie przyszłaby ot tak, bez konkretnego powodu. i faktycznie, powód się znalazł. Nawet całkiem konkretny. A był nim list. Od Chrisa.
Niewiele osób pamięta już w tych czasach o tym, że swego czasu w Neverbeen istniał bardzo znany zespół, którego członkiem był między innymi Jamie, ale także jego najlepszy przyjaciel - Chris. Po pewnym zdarzeniu, o którym Jamie po dziś dzień nie ma zamiaru opowiadać, zespół się rozpadł, a Jamie przeżył najgorsze w swym życiu załamanie nerwowe z którego długo się podnosił. Faktem jednak pozostaje to, że to właśnie Chris tkwił przy nim w tych najgorszych życiowych momentach. Chris był przyjacielem chłopaka, gdy ten wierzył, że nikomu już na tym świecie nie zaufa, to Christ tkwił przy nim jak kołek, powoli swoją obecnością odbudowując wiarę w ludzi i przyjaźń. Ostatecznie Jamie, gdy tylko odzyskał władzę nad swoimi myślami, zrozumiał jak wielkim ciężarem był dla swojego przyjaciela, który zwyczajnie nie mógł zająć się własnym życiem mając na głowiem chłopaka. Jamie opuścił swojego przyjaciela zostawiając go z pożegnalnym listem. O ironio, to list teraz skłaniał chłopaka do powrotu do kraju. Do powrotu do Neverbeen, bo właśnie tam udał się młody mężczyzna, który choć nie spodziewał się nigdy wiecej spotkać Chrisa, to nie mógł tak po prostu zignorować jego prośby.
A Chris prosił o spotkanie. Ton calego listu miał przy tym charakter raczej naglący i zawierał informacje, których Jamie nie mógł tak po prostu zignorować. W liście wymieniona była też bowiem była dziewczyna Jamiego. Ciężko było powiedzieć czy to bardziej prośba Chrisa wpłynęła na decyzję o wyjeździe Jamiego czy wzmianka o niej, niemal zapomnianej już kobiecie. Tak czy siak, Jamie wrócił do Neverbeen. Wtedy jeszcze nie wiedział jak bardzo zmieni go ten powrót.
Powrót do Neverbeen był całkiem emocjonalnym powrotem dla chłopaka. Już pierwsze znajome widoki po wylądowaniu na miejscu wprawiły w chłopaka w dziwnie nostalgiczny nastrój, choć O'Sullivan zwalał raczej tutaj winę na zwyczajną magię wspomnień i śmiechem starał się zepchnąć swoje emocje gdzieś w tył umysłu. Jamie w Neverbeen pojawił się stosunkowo szybko, lecz dopiero po kilku dniach zdecydował się w końcu na to by odwiedzić Chrisa, który od czas ich dawnej znajomośći zdążył już zmienić miejsce zamieszkania - wspominał o nim w liscie, więc nie było tak trudno je znaleźć. Jamie potrzebował jednak trochę czasu, by przygotować się do tego spotkania. Ostatecznie sam nie wiedział jak się ono potoczy, a wedle informacji podanych w liście mogło być naprawdę różnie. Szczerze mówiąc już będąc w Neverbeen zaczął się zastanawiać dlaczego nie zignorował wezwania swojego przyjaciela, tak byłoby przecież łatwiej i bezpieczniej dla niego samego. Coś jednak wewnątrz chłopaka głośno wołało o to, by spotkać się ze swoją przeszłością i ją rozwiązać. W koncu. Raz na zawsze.
Gdy w końcu Jamie wybrał się do Chrisa, ten powitał go z zaskakującą wylewnością, aż samemu Jamiemu dziwnie miło zrobiło się, gdy został złapany przez drugiego faceta i powitany braterskim uściskiem. Byli członkowie zespołu ucięli sobie nawet krótką pogawędkę, taką w stylu dawnych lat, gdy jeszcze razem śpiewali i występowali. Chris chyba chciał złagodzić w pewien sposób ważniejsze informacje, które miały nadejść za momencik, a choć Jamie zauważył, że czasami spojrzenie jego kolegi dziwnie ucieka w bok - postanowił przemilczeć ten fakt. Chris się starał, a O'Sullivan to doceniał. Ostatecznie jednak w końcu to co należało przekazać... musiało zostać przekazane.
Jamie po akcie zdrady ze strony kolegów ze swojego zespołu, a także swojej dziewczyny kompletnie zamknął się na otoczenia, a gdy w końcu odzyskał świadomość samego siebie szybko wyparował z Neverbeen. Takie były fakty. W czasie jednak gdy Jamie pogrążony był w swoich własnych rozmyślaniach, nie mógł wiedzieć, że jego ukochana próbowala kilkakrotnie go odwiedzić. Znaleźć, porozmawiać. Dopiero teraz Chris uświadomił chłopaka o tym fakcie, jednocześnie z wyraźnymi wyrzutami sumienia wspominając o tym, że i on sam odganiał dziewczynę od Jamiego. Chris w tamtym czasie był wściekły i to niemiłosiernie, choć rzecz jasna Jamie nie mógł tego pamiętać biorąc pod uwagę przez co wtedy przechodził. Dla niego Chris zawsze pozostawał oparciem, a nie osobą, która z wściekłością wyganiała dziewczynę czy kolegów z zespołu z progów ich domu. Oni też bowiem chcieli się spotkać z Jamiem. Poszli po rozum do głowy, jak to się mówi, byli szczeniakami, jak i Jamie wtedy, i dopiero po fakcie, po swojej frywolnej przygodzie z jego kobietą, zrozumieli co takiego naprawdę uczynili. Trochę też bali się, że bez O'Sullivana, bez Gwiazdka, a co za tym idzie i Chrisa, nie będzie im łatwo utrzymać się na topie. Czy powodowały nimi szczere wyrzuty sumienia czy strach - ciężko było powiedzieć. Nie to jednak jest najważniejsze.
Ostatecznie zarówno koledzy, jak i dziewczyna dali spokój z odwiedzinami. Jamie zniknął w międzyczasie, może i dlatego się poddali. Chris został sam, ale jako ogarnięty życiowo facet zdołał sobie poradzić. Ba, nawet solowo zdążył zaistnieć na scenach Neverbeen i pomnożyć swój majątek. Nie był na poziomie największych gwiazd, ale ludzie lubili jego utwory i cenili go za prostotę i rustykalne ciepło z jakim śpiewał. Sam Chris nie rozumiał do końca o co im chodziło, ale tak długo jak mieli fun - wszystko było w porządku. Wszystko pewnie toczyłoby się bez zmian, gdyby nie fakt, że kilka tygodni temu była Jamiego skontaktowała się z Chrisem pytając czy wie może gdzie jest Jamie. To nagłe zainteresowanie było na tyle dziwne, że Chris postanowił dowiedzieć się więcej. I to czego się dowiedział było tym, co najtrudniej było przekazać Jamiemu.
Dziewczyna zaszła w ciąża. Tamto jedno zdarzenie wystarczyło do tego, by to się zdarzyło. Żadna z osób uczestnicząca tamtego dnia w zdradzie nie przyznała się do ojcostwa, wszyscy też jednogłośnie odrzucili jakiekolwiek prośby o badanie w kwestii ojcostwa. Mało tego, zagrozili nawet kobiecie, że stanie się coś złego, jeśli będzie to kontynuować. Zasadniczo, kompletnie się na nią wypięli, a ponieważ mało kto już o byłych gwiazdach pamiętał, dziewczyna nie mogła nawet zagrozić im faktem wyjawienia całej afery mediom. Te miały już inne gorące tematy. W desperacji dziewczyna zgłosiła się do Chrisa, ten natomiast obiecał skontaktować się z Jamiem. Jakoś. Musiał go jednak najpierw odnaleźć, a Jamiego znaleźć wcale nie było tak łatwo. Najgorsza wiadomość miała jednak dopiero dotrzeć do chłopaka.
Jego byłej nie było już na tym świecie. Nie wiedząc co ze sobą zrobić dziewczyna targnęła się na swoje życie. Nie urodziła jeszcze. Tamtego dnia dwa życia opuściły ten padół łez.
...
Jamie pozostał w Neverbeen jeszcze przez pewien czas. co robił? Czy próbował odnaleźć Stiefa i spółkę? I czy faktycznie ich odnalazł, a jeśli tak to co w związku z tym? Ciężko powiedzieć. Jamie o tym zwyczajnie nie mówi. Na całe szczęście doświadczenia, które przeżył w Fiore nieco uodporniły chłopaka na nerwowe załamania i nie złamały go. Zmiana w jego charakterze zaszła, było to oczywiste, że tak będzie, ale nawet Chris mógł odetchnąć, gdy zobaczył, że Jamie mimo wszystko potrafi się uśmiechać, nawet po tak tragicznej informacji. A może właśnie to powinno być niepokojące? Jamie przed powrotem do Fiore pozostawił Chrisowi sposób na to jak się skontaktować z nim w razie potrzeby - adres, namiary, wszelkie potrzebne informacje. Sam chłopak natomiast wrócił do Fiore. Dalej zamierzał obsługiwać swoje Radio, tak jak wcześniej. Dalej pozostawał tym samym pogodnym chłopakiem, który nie stronił od żartów i często łatwo było go zafrasować albo wprawić w rozgardiasz. Czuć jednak było w kontaktach z nim, że chłopak trochę wydoroślał. Że miał w życiu nowy cel. Cel, o którym tylko on wiedział. Cel niewątpliwie związany z tym co się stało.
Nigdy więcej nie dopuścić do podobnej tragedii. Nigdy więcej nie uciekać i nie bać się. Nigdy więcej.
Nigdy.