HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Opuszczone Miasto - Page 5




 

Share
 

 Opuszczone Miasto

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 15 ... 25  Next
AutorWiadomość
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 EmptyNie Paź 01 2017, 15:47

First topic message reminder :

Opuszczone miasto to tak naprawdę ogromna, niezamieszkała metropolia zbudowana z ciemnego kamienia. Idąc szerokimi ulicami tego miasta przytłacza człowieka zarówno jego ogrom, jak i przerażająca cisza przerywana niekiedy tylko podmuchami wiatru. Mimo braku w niej jakiejkolwiek żywej duszy, same budynki nie wyglądają na zaniedbane czy też porzucone w popłochu. Nie ma śladów żadnych uszkodzeń, a wyposażenie budynków nie nosi żadnych śladów zniszczeń innych niż zwyczajnego użytkowania. Znajdą się tu też normalne zapasy żywności, energii elektrycznej czy koców. Jedyne czego brakuje to... mieszkańców. No i mała ilość parków sprawia, że powietrze na ulicach zdaje się być suche i stęchłe.

MG:

Przed bramami miasta:
Na wydarzenie opatrzone dumną nazwą "Bitwy Legend" ściągnęła prawdziwa rzesza ludzi. Niektórzy skuszeni obietnicą spełnienia marzenia, niektórzy pewnie sprawdzenia swoich zdolności, jeszcze inni odkryciem co się wyprawia w tym nowym kraju, a jeszcze inni być może z zupełnie innych, znanych samemu sobie. Grunt, że zebrało się tutaj naprawdę sporo osób, tworząc dość spory tłum przed bramami miasta. Bo to właśnie tu mieli się udać. Tak wiedzieli, tak czuli wszyscy, którzy zdecydowali się wziąć udział w owej bitwie. Jednak bramy były zamknięte, ale tak samo, jak wszyscy instynktownie czuli gdzie mają się udać, tak w ten sam sposób wiedzieli, że zaraz się zacznie. Jak tylko zbiorą się wszyscy. A gdy tylko to się stało i tłum urósł jeszcze bardziej, nad bramą pojawiła się zakapturzona postać, która spojrzała na wszystkich zebranych i przemówiła donośnym głosem:
-Witajcie! - męski ton w każdym uchu rozbrzmiewał w języku, który znali najlepiej. -Gratuluję wytrwałości i motywacji by się tu dostać. Dla takich ludzi przyjemnością będzie spełnienie życzenia! - kontynuował, a wtedy wszyscy poczuli, jak zaczyna im lekko szczypać wierzch dłoni, a gdy nań spojrzeli, dostrzegliby coś na wzór 5 trójkątów, których wierzchołki schodzą się do centrum. Coś jak kwiat -Jednak nie będziecie walczyć sami! Na waszych dłoniach umieściłem 5 rozkazów! Każdy z nich pozwala wam walczyć ramię w ramię z Legendą! Bohaterami zamierzchłych czasów! Tymi, którzy zapisali się złotymi literami w historii! Każdy z nich posiada swoje imię. Każdy z nich posiada 5 słów, które go definiują. Znając je, możecie użyć jednego z rozkazów, by odwołać cudzego Bohatera. Wystarczy wypowiedzieć jego imię oraz właśnie te 5 słów by wyeliminować ostatecznie z konkurencji Legendę rywala. Słowa ta są tym, co definiowało te wyjątkowe osoby. A wskazówki o nich rozmieściłem po całym mieście! Dodatkowo, za każdy posiadany rozkaz możecie mieć więcej własnych Legend, o ile dana Legenda nie jest już do kogoś przypisana. Możecie też użyć ich by wzmocnić działania waszych Bohaterów lub w ostateczności uciec z Opuszczonego Miasta! Jednak kto chciałby utracić możliwość spełnienia własnego życzenia!? - rzucił donośnie przedstawiając zasady owych "5 rozkazów", nie zagłębiając się jednak w tę kwestię zanadto. -Ponadto, raz zużyte zaklęcie nie odnowi się nigdy. Możecie natomiast zyskać nowe, zabierając je przeciwnikom... np. ucinając im dłoń z rozkazami. - powiedział, po czym roześmiał się, jakby opowiedział naprawdę dobry dowcip. Jednak, czy na pewno był to dowcip? -Swoich bohaterów poznacie, gdy wpuszczę was do Miasta! I pamiętajcie... oni też chcą spełnić swoje życzenie, więc walczcie! Walczcie i spełnijcie marzenia! - następnie zaś rozłożył ręce, a obok niego pojawiła się szóstka innych postaci. -Poznajcie zwierzchników tejże bitwy. Będą oni czuwali nad prawidłowym przebiegiem waszej walki o spełnienie życzenia! - oj, a były to naprawdę ciekawe osoby. Poczynając od lewej, była to opalona, powabna kobieta, odziana w elegancki, acz kusy strój, zwiewny i jedwabny, wszystko to w odcieniach czerwieni. Jej długie, czarne włosy opadały jej na plecy, a złote ozdoby lśniły, sprawiając, że automatycznie przykuła wzrok większości mężczyzn. Zaraz obok, a dokładniej za wszystkim stał... olbrzym. Z 10 metrów wzrostu miał minimum. Potężnie zbudowany, kosturem, który kiedyś możliwe, że był jakimś drzewem, lecz ogołocony został z wszelkich gałęzi i korzeni oraz z brodą. Natomiast kolejną osobą był przy kości mężczyzna z udźcem kurczaka w dłoni, którym właśnie się zajadał. Mimo wszystko, jego twarz była całkiem pogodna i przywodziła na myśl jakiegoś "wujka dobrą radę". Obok niego stał chudy mężczyzna w płaszczu. Nie wyróżniał się niczym specjalnym, poza lekko nieobecnym spojrzeniem skierowanym gdzieś za horyzont. Miał bladą skórę. Obok niego natomiast stała młoda kobieta. Nie wyglądała tak imponująca jak kobieta w czerwieni, jednak miała w sobie coś uroczego, coś, co sprawiało, że na jej widok wszyscy czuli się miło i bezpiecznie, choć ona sama zdawała się być lekko przytłoczona całym tłumem, który na nią patrzył. I wreszcie, ostatnią osobą był mężczyzna odziany w eleganckie zdobione szaty, z starannie ostrzyżonym zarostem, jednak wyrozumiałym spojrzeniu. Acz miał w sobie coś, co jasno wskazywało, że ma on w sobie tajemniczą siłę, charyzmę, która sprawia, że nie jest on kimś pierwszym, lepszym. -Jeśli któryś z zarządców uzna, że przyłożyliście się do zachowania prawidłowego przebiegu bitwy, wówczas może was nagrodzić dodatkowymi Rozkazami! - dodał jeszcze, a następnie czas na "grand opening" -Teraz, kiedy wszystko już zostało wypowiedziane, zapraszam! Niech rozpocznie się bitwa! - a następnie wszystkich otoczyła jasnobłękitna energia i przeniosła w różne części miasta nie dając za bardzo możliwości zadania jakichkolwiek pytań. Jednak, gdy jakiekolwiek wątpliwości pojawiały się w głowach magów, były one niemalże natychmiastowo wyjaśnione w ich podświadomości...

Laen:
Mag prędkości ocknął się leżąc na kanapie w apartamencie. I to dość wysoko umiejscowionym. Chyba na trzydziestym piętrze. Pierwszym, co rzuciło mu się w oczy po tym "przebudzeniu" były otwarte, szklane drzwi, prowadzące na balkon. A z niego rozciągał się naprawdę wspaniały widok na całą panoramę Opuszczonego Miasta, które zdawało się ciągnąć jak okiem sięgnął. Nie licząc tych miejsc, gdzie widok zasłaniały inne wieżowce. A tych było tu wiele. Z kolei po rozejrzeniu się po pokoju dostrzegłby przy lustrze jasnowłosego mężczyznę, który się właśnie w nim przeglądał. Ten spojrzałby swoimi błękitnymi oczami na maga prędkości i powiedziałby:
-Och wstałeś. To dobrze. Będziemy współpracować. - po czym wrócił do przyglądania się w lustrze. -Raaany, jak łatwo w tych czasach zadbać o swój wygląd. - dodał z wyraźnym podziwem. Mężczyzna ten posiadał na plecach łuk, a przy pasie kołczan. Odziany był w skórzaną zbroję oraz płaszcz w odcieniach zieleni. Po chwili, gdy uznał, że już lepiej wyglądać nie może (a przystojny był, to trzeba było mu przyznać, podszedł i usiadł na krześle naprzeciwko czarodzieja i rzekł -Jakiś plan? Czy idziemy solować całą resztę?

Rin:
Czarodziejka gwiazd znajdowała się na środku jakiegoś dużego skrzyżowania. Grunt, że miasto było opuszczone, dlatego nic tu nie jeździło, więc mogła czuć się bezpiecznie. Naprzeciwko niej z kolei stała wysoka kobieta, odziana w zielone, skórzane ciuchy. W ręku miała kostur, który na szczycie rozgałęział się i siedział obecnie na nim jakiś wróbelek, który delikatnie zaćwierkał.
-Miło poznać. Liczę, że razem sięgniemy po nasze marzenia. - przywitała się miło, po czym dodała -Zejdźmy może gdzieś w cień. - powiedziała, po czym chwyciła dziewczynę za dłoń i pobiegły pod jeden z wieżowców, wchodząc do środka. -No. Tutaj nie jesteśmy na widoku. A nie chciałabym być zaatakowana od razu. - powiedziała, po czym dodała -Nie lubię tego miejsca. Za mało tu zieleni. Jeżeli dasz mi trochę czasu, mogę przemienić część tego miasta w las. Powietrze na tym na pewno zyska. - dodała uśmiechając się szeroko.

Never i Grey:
Ten duet znalazł się w magazynie. W jednym magazynie, jednak na jego dwóch końcach. Nie był to bowiem zwykły duet. Teoretycznie byli dwoma odmiennymi istotami, dlatego każdy z nich miał przypisaną do siebie Legendę i każdy z nich miał oddzielne Rozkazy. Ale jednocześnie... byli jednym magiem. Dlatego nie zostali tak rozdzieleni jak reszta. Jednak każdy z nich wpierw musiał sprostać Bohaterowi, który został mu wybrany. Never jednak się potknął, tak, że padł na twarz na ziemię. A gdy podniósł wzrok, stał przed nim rosły, potężnie zbudowany mężczyzna ogolonej, poważnej i surowej twarzy. Jednak lekko się uśmiechnął.
-No! Tak należy witać władcę! - ryknął głośno wyraźnie zadowolony z tego, jak zareagował (niechcący) Winter. Po chwili lekko się nachylił -To co?! Czas siać rozpierdziel, hę!? - znów ryknął. Jeszcze trochę i nam tu superbohater ogłuchnie. Grey naturalnie to też słyszała. Jednak ona miała przed sobą... dziewczynkę. Może z 10letnią maksymalnie na oko? Była bosa, ubrana w białą sukienkę oraz z długimi blond włosami aż do ziemi. Spoglądała ona z przejęciem na Eminence i rzuciła cicho:
-W-wróżka? - spytała, po czym próbowała lekko dotknąć lewitującej istotki. A gdy to się stało (bądź też nie), odskoczyła lekko z piskiem jak nastolatka i krzyknęła głośno i radośnie -Wróżka! Wróżka! Hej, hej! Macie ogony? Dlaczego tak mało się pojawiacie? Co zazwyczaj robicie? Jak się bawicie? Gdzie mieszkacie? - była tak szczęśliwa, że chyba jej życzenie zostało już spełnione. Jednak ten pisk zwrócił uwagę krzykliwego faceta, z którym był Never.
-KTO TAM!? - ryknął, szykując się do walki.

Północny Wiatr:
Magnus ocknął się, siedząc na schodach prowadzących do jakiegoś dużego budynku. Chyba muzeum. Schody prowadziły w dół, na rozległy plac, na środku którego stał imponujący, minimum kilkunastometrowy filar. A przed nim, na samym dole schodów, stał mężczyzna w sile wieku. Miał może z czterdzieści do pięćdziesięciu lat, ciemne włosy, kilkudniowy zarost oraz... szczerzył się do czarodzieja. Ubrany był w kitel lekarski. Gdy dostrzegł, że Mędrzec Powietrza się ocknął, zaczął powoli iść w jego stronę, mówiąc tym samym:
-Witam, witam. Niebezpiecznie jest tak siedzieć, gdy wokół... tyle szaleńców, nieprawdaż? - rozpoczął mówiąc cichym, lekko może wręcz syczącym głosem. -Lepiej nie dać im się złapać, mam rację? Trzeba ich wyleczyć. Tak! Wyleczyć. Co ty na to? - spytał, wystawiając do maga rękę, jakby chcąc tym samym potwierdzić ich "umowę" oraz pomóc wstać. Jednak, gdyby czarodziej dotknął go, wtedy poczułby, jak przez jego rękę przebiega ogromny wręcz ból, a osobnik przed nim lekko zachichotałby i powiedziałby -Ups... wybacz... przyzwyczajenie... hehehe...

Finn:
Policjant ocknął się w parku. Stał, opierając się o drzewo. O to samo drzewo, tylko z boku, opierał się też inny mężczyzna o podobnym wzroście. Miał dziwnie znajome rysy twarzy, jasnobrązowe oczy oraz włosy, ubrany był w solidnie wykonaną zbroję, przy pasie miał miecz, a na plecach - jakiś płaszcz bądź pelerynę. Ta, zaczepiona o zbroję była specjalnymi, metalowymi spinkami, na których znajdował się jakiś herb.
-Zaszczyt to poznać i móc współpracować. - powiedział spokojnym, męskim tonem. -Proponuję znaleźć bezpieczne schronienie oraz sojuszników. Wątpię by wielu zdecydowało się walczyć samemu, przeciwko wielu. - zasugerował kolejne kroki.

Will:
Mistrz Death's Head Caucus ocknął się, siedząc w pierwszym rzędzie w teatrze. Na scenie przed nim znajdował się za to potężnie zbudowany, rosły mężczyzna w zbroi, z mieczem u pasa, krótko ściętych rudych włosach oraz brązowych oczach.
-Ach! Jak to dobrze widzieć, że już wstałeś! Dobrze! Dobrze! Można działać! Tak! Pokazać im, że to właśnie nam przysługuje życzenie! Nam i nikomu innemu! - rozpoczął swą podniosłą przemowę, mocno przy tym gestykulując -Jednakże... nie jesteś za młody na tak brutalne walki? Dzieci nie powinno posyłać się na wojnę. Jesteś świadomy tego, w co się wpakowałeś młody? - przy ostatnich słowach podszedł trochę bliżej, klękając na skraju sceny i patrząc Willowi w oczy.

Władca Kasztanów:
Gonzales nie miał chyba szczęścia. Obudził się bowiem w sali lekcyjnej, a tuż przed nim stał starszy mężczyzna z kosturem oraz brodą. Miał surowy wyraz twarzy i gdyby nie fakt, że odziany był w lnianą koszulę oraz płaszcz, mógłby skojarzyć się z nauczycielem.
-Obudziłeś się. - stwierdził głosem, w którym dało się czuć lekką irytację, jednak czy faktem spania czy byciem młodocianym? Trudno było to powiedzieć. -Zostaniemy tu. To dobry punkt obserwacyjny oraz zdobywania wiedzy. Łatwy do obrony i kontroli. - oznajmił, po czym podszedł do tablicy i zaczął na niej rysować jakieś runy. -Znasz się na tym? - spytał jeszcze młodego wróżka, nie odwracając wzroku.

Aran:
Mężczyzna znajdował się w sypialni w jakimś mieszkaniu. Nie było ono może najwyższych lotów, ale przynajmniej łóżko było wygodne. Naprzeciwko niego znajdował się mężczyzna odziany w zbroję oraz na to nałożony skórzany płaszcz. Przez ramię miał przełożony łuk, a przy pasie - kołczan. Miał spokojny wyraz twarzy, a na czole - prostą koronę. Na zbroi widniał też jakiś herb, jednak był on dość mocno zamazany.
-Chodź. Nie możemy zwlekać cały dzień, gdy inni zaczynają już działać. Pośpisz sobie po wszystkim. Albo po śmierci. - mruknął, po czym wyszedł z pokoju, najwidoczniej nie planując stracić więcej czasu.

Samael:
Mistrz Fairy Tail znajdował się z kolei na placu zabaw pośrodku jakiegoś blokowiska. Siedział akurat na ławce, a gdy spojrzał w bok ujrzał siedzącą na oparciu tej ławki kobietę. Brodę miał wysoko uniesioną, była opalona, szczupła, ponętna dla męskiego oka. Podobnie jak kobieta w czerwieni przed bramami miasta, jej strój był podobny. Jednak zamiast czerwieni, dominowały w niej odcienie jasne, piaskowe. Ogólnie wyglądałaby naprawdę ładnie, gdyby nie spojrzała na maga błyskawic z pogardą i nie wysyczała przez zaciśnięte zęby:
-Ile mam czekać, aż wreszcie mi się pokłonisz? - warknęła, po czym dodała -Jak w ogóle śmiesz siedzieć tam, gdzie ja? - oj, była wkurzona jak na kobietę w połowie jej lat dwudziestych. Jednak ta mimika skutecznie odstrasza wszelkich adoratorów. -Pozwól, że wyjaśnię ci, co teraz zrobimy. Znajdziesz godną mnie salę, skąd przejmiemy władzę nad tą ruiną i innymi prymitywami, którzy się tu znaleźli. - powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Amney:
Amney stała sobie natomiast w ciemnym zaułku. Ot, jakaś wąska, ciemna uliczka, między jedną szeroką ulicą a drugą, a nad nią - wielkie wieżowce rzucające cień tak wielki, że trudno było tu cokolwiek dostrzec. Pewnie nawet nie dostrzegłaby mężczyzny stojącego tuż obok niej, gdyby ten się nie odezwał. Niestety, trudno było go dostrzec w tym bladym świetle. Wiedziała natomiast, że był odziany na czarno, chyba elegancko, był szczupły i przeciętnego wzrostu. Wyglądał elegancko, choć prosto. Z twarzy dosłownie podobny do nikogo. Jedynie elegancko przycięty zarost dookoła ust go wyróżniał.
-Witam. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze razem pracować. - mówił cicho i spokojnie. -Proponuję nie wychylać się, zebrać informacje i czekać na odpowiednią okazję. - zasugerował.

Terrenco:
Chłopak znajdował się na recepcji jakiejś dużej biblioteki. Trochę pachniało tu starzyzną oraz kurzem, ale w tym wszystkim dało się słyszeć lekkie nucenie piosenki. Gdyby się mag rozejrzał, dostrzegłby młodą dziewczynę ubraną jak stereotypowa wiedźma - czarna szata, szpiczasty kapelusz, tylko ze sporą stertą książek radośnie sobie mruczącą jakąś melodię pod nosem i przechodzącą z jednej półki do drugiej, przy pomocy magii powiększając i tak już spory stos w jej rączkach. Po chwili, gdy stwierdziła, że to już wszystko odwróciła się i, choć książki zdawały się zasłaniać jej wszelaką wizję, dostrzegła czarodzieja. W ten samej chwili wszystkie książki odleciały, formując krąg dookoła duetu.
-Och, to do ciebie zostałam dopisana? Miło mi poznać! - powiedziała miłym dla ucha, dziewczęcym głosem. -Zostańmy tu trochę. Jak odkryjemy atrybuty innych Legend, będziemy mogli ich unicestwić nawet się stąd nie ruszając. A gdzie indziej znajdziemy dość wiedzy, jak nie tutaj? - spytała uśmiechając się uroczo.

Eris:
Dziewczyna ocknęła się w piwnicy. Światło żarówki mrugało, jakby ta miała zaraz przestać działać. Z sufitu co jakiś czas kapała kropla wody. Chyba trafiła do jednej z tych "gorszych" piwnic. Co gorsza, widziała jakiś wężowy ogon, który kierował się w cień, a stamtąd parę gadzich oczu.
-Witaj... - powiedział właściciel owych oczu, z lekkim syknięciem. Po chwili też wysunął się bardziej w światło. Była to istota wężowata, której tułów był może ludzki, ale od pasa w dół, był już wężowy. Całe ciało pokryte miał łuskami, przy "pasie" miał dwie katany, a na torsie i głowie - zbroję i hełm samuraja. -Ssssspróbujmy może najpierw wyjśśśść ssssstąd. - zasugerował, choć chyba gady lubią takie klimaty jak ta piwnica. -Wtedy można działaćććććć. - dodał.

Eisaku:
Czarodziej metalu obudził się w jakiejś jadłodajni. Siedział przy stole, a przy nim siedział również jakiś mężczyzna. Najchudszy to on nie był, widać było, że lubi sobie dobrze zjeść. Co zresztą teraz też robił. Gdy zorientował się, że jednak jego towarzysz kontaktuje, przełknął, wytarł elegancko chusteczką usta i powiedział radosnym tonem.
-Miło poznać! Obyśmy razem dokonali genialnego odkrycia! - rzucił dość głośno, a przez jego dość energetyczny ruch głową oraz szybkie uniesienie ręki w geście powitania, jego czarne afro lekko zafalowało.  Ubrany był w elegancki garnitur i posiadał monokl. -Jednak przed tym wszystkim, proponuję się solidnie najeść. Nic nie wychodzi dobrze na pusty żołądek! Haha! - zaśmiał się wesoło, po czym dodał -Choć byłoby jeszcze lepiej zjeść w większym gronie, nie uważasz?

Roe:
Dziewczyna znalazła się na spacerniaku w więzieniu. Oczywiście, była cisza i tylko wiatr wydawał jakikolwiek dźwięk, gdy nagle nie usłyszała prychnięcia. Na jednej z ławek znajdował się chudy mężczyzna o bladym kolorze skóry. Ubrany był w elegancką, zdobioną szatę oraz posiadał sygnet na prawej dłoni. Wydawał się trochę zmizerniały.
-Więc mi się trafiła dziewczynka. Cudownie. Jakby gorzej już być nie mogło. Może jeszcze wiedźma? - rzucił wyraźnie zawiedziony "przydziałem". -Czyli robimy tak. Ty się chowasz i nie dajesz się zabić, a ja dobijam tych co uciekli z walk, pasuje? - spytał po chwili, chyba godząc się z myślą, że musi się jej słuchać.

Master of Speed:
Chłopak obudził się na siłowni. Zapach jak to zapach na siłowni. Niezbyt przyjemny. Jednak to, co zwróciło jego uwagę był mężczyzna naprzeciwko niego. Umięśniony, wysoki, odziany w skórzaną zbroję z metalowym napierśnikiem, ciepły skórzany płaszcz oraz z mieczem przy pasie.
-Witaj. Naszym celem jest spełnić swe pragnienia, pozwolisz więc, że zasugeruję kolejne kroki? - przedstawił się od razu przechodząc do sedna sprawy, licząc się jednak z tym, że wpierw jego towarzysz może mieć coś do powiedzenia...

Ezra al Sorna:
Mag Grimoire Heart znajdował się na trybunach stadionu baseballowego, na samym dole trybun. Tuż nad polem do gry. Na nim natomiast znajdowała się młoda kobieta o jasnej skórze, powabnej figurze i misternie wykutej zbroi. Klęczała sprawdzając podłoże, po czym mruknęła:
-Hm... może być. Tylko mało. - po czym się wyprostowała i odwróciła do Ezry. Zmierzyła go wzrokiem. Był to wzrok jasno mówiący, że nie traktuje go jak równego sobie. To ona była tutaj tą ważniejszą. -Serio? - rzuciła wyraźnie zawiedziona. -Dali mi kadłubka? - westchnęła. Może, gdyby jej twarz rozjaśnił uśmiech lub chociaż delikatny spokój, a nie duma, wywyższenie i pogarda byłaby naprawdę piękną, urodziwą kobietą. -Może jeszcze mam cię niańczyć? - warknęła, widząc energetyczną rękę czarodzieja -Grunt, że chociaż próbujesz... - dodała z westchnięciem, próbując chyba znaleźć choć jeden pozytyw w całej tej sytuacji.

Hotaru:
Różowołosa czarodziejka ocknęła się w biurze w jakiejś fabryce. Siedziała za biurkiem tak, że mężczyzna w sile wieku, który siedział na przeciwko niej, wyglądał jakby to on został tu wezwany przez nią. Był to wysoki, umięśniony osobnik, z delikatnym zarostem na twarzy oraz czarną, metalową protezą ręki. Spojrzał na nią ze zdziwieniem i stwierdził z westchnięciem:
-Ech, wolałbym nie zostać wezwany jako obrońca. - stwierdził z przekąsem, po czym spojrzał na czarodziejkę przed nim -To zaszczyt poznać. Będziemy współpracować celem wygrania tej bitwy. - powiedział, na szybko podsumowując to kim jest. Jego ton był spokojny, męski i opanowany. Nie kojarzył się w ogóle z jego wcześniejszym narzekaniem -Proponuję znaleźć innych i założyć sojusz. W grupie mamy większe szanse przetrwania do dalszych etapów bitw. Działając pojedynczo mamy mniejsze szanse powodzenia. - zasugerował.

Ryudogon:
Mag po kilku przejściach z demonami ocknął się... w burdelu. Dokładniej to naprzeciwko akurat jednego z podwyższeń, na którego środku znajdowała się rura do tańczenia. Szkoda, że to miasto było Opuszczone i nie było komu na niej tańczyć... chociaż... czy aby na pewno?
-Możemy stąd wyjść? Nie czuję się tu zbyt... komfortowo. - dobiegł do jego uszu kobiecy głos. Za nim stała kobieta odziana w skórzane ubranie, które zostało również wyprawione w taki sposób, by zapewniało niezbędne bezpieczeństwo w razie walki. Zaczęła również kierować się w stronę wyjścia z tej sali.

Mikazuki:
Chłopak obudził się w kwiaciarni. Zapach kwiatów, choć niewatpliwie ładny i przyjemny, był jednak tutaj aż w zbyt wielkim natężeniu, co niekoniecznie dodawało im uroku. Siedział na jakimś fotelu, a przed nim, trochę z przodu jakiś mężczyzna odziany w zbroję, z krótkim sztyletem przy pasie. Obrócił się on twarzą do Mikazukiego, a widząc, że ten już się obudził wystawił do niego rękę, najpewniej chcąc pomóc mu wstać.
-Jak rozumiem, będziemy współpracować. Proponuję rozpocząć od pertraktacji z innymi. Pojedyncze jednostki są łatwymi celami, stąd unifikowanie się uważam za istotne. - zaproponował, trzymając rękę wystawioną do maga. Miał czarne włosy i brodę, oraz uważne spojrzenie szarych tęczówek, wpatrujących się intensywnie w rozmówcę.

Ryukehoshi:
Mag iluzji obudził się na recepcji w hotelu. A dokładniej to ocknął się, bo stał za ladą. Jakby przyjmował gościa. Przed nim natomiast stał mężczyzna. Potężnie zbudowany, odziany w zbroję płytową z delikatnym wizerunkiem krwawego kwiatu. Na plecach miał z kolei eleganckie, misternie wykonane Guan Dao. Skinął on głową, a jego czarne włosy opadły mu delikatnie na oczy. Odgarnął je na bok i spojrzał swoimi brązowymi oczami na maga złudzenia.
-Honorem jest poznać innego gotowego ruszyć po spełnienie marzenia. - powiedział na powitanie, po czym dodał -Bez działania nie dokonuje się odkryć, ani nie tworzy się historii. Nie możemy czekać.

Ren:
Trudno powiedzieć, by Ren sam się tu znalazł. Bardziej - on sam nie wiedział dlaczego tu jest. Jakaś magiczna siła musiała jednak uznać, że skoro wziął i wypełnił ankietę dodaną kiedyś tam do Fiore News, a ta została w jego pamięci, najwyraźniej chce wziąć udział. Tak oto znalazł się wpierw przed bramą, a następnie... w kostnicy. Leżał właśnie na stole do przeprowadzania sekcji zwłok, a przed nim stał ciemnoskóry mężczyzna, choć jego skóra miała ten "jaśniejszy" odcień brązu. Miał lekko przymróżone, jakby z niewyspania oczy, jasne, brązowe włosy, niekiedy wręcz zdające się przechodzić w blond oraz zmęczone, zielone oczy. Odziany był w lekką, jedwabną tunikę, misternie wyszywaną złotą nicią, a do tego na jego szyi, nadgarstkach i kostkach znajdowały się złote ozdoby, bardzo podobne do tych, które nosiła czerwona kobieta nad bramą. Na głowie miał złoty diadem.
-Och... obudziłeś się... szkoda... - stwierdził ziewając, po czym dodał -Najchętniej to przespałbym tę całą bitwę i brał udział dopiero w jej podsumowaniu. Co ty na to? - spytał znudzony, patrząc na swojego "towarzysza".

Winter:
Mag obudził się na dachu szpitala. A dokładniej to stał opierając się jedyną dłonią o siatkę, dzięki której jeszcze z niego nie zleciał. Z dachu tego budynku rozciągał się całkiem ciekawy widok na panoramę miasta. Usłyszał za sobą chrząknięcie, a gdy sie odwrócił dostrzegł rosłego, potężnie zbudowanego mężczyznę z tuniką przerzuconą przez bark, przez co doskonale widać było jego wyrzeźbione, przypakowane ciało. Górował nad magiem wzrostem, jednak zdawał się być ubrudzony jakimś ciemnym pyłem zarówno na torsie jak i na twarzy.
-Witam! Nie osiągniemy niczego zwlekając! To co?! Do roboty! HAHA! - zakrzyknął wesoło i roześmiał dość głośno, kładąc dłonie na swych biodrach.

Welt:
Kotowaty wampir ocknął się na moście. Pod nim wolno płynęła sobie rzeczka, z zamiarem pewnie wpłynięcia do oceny za wieledziesiąt lub wieleset kilometrów. Gdyby się rozejrzał, dostrzegły stojącego za nim na środku mostu i wpatrującymi się gdzieś w dal mężczyznę. Miał na sobie elegancką zbroję, na głowie koronę, przez jego polik przechodziła blizna. Miał ciemną brodę, ale za to bystre, czarne oczy. Jego kędzierzawe, krótkie i ciemne włosy zdawały się być równie nieposkromione co lawina. Jednak to on zdawał się nie dostrzec swojego towarzysza, będąc zbyt zajęty rozmyśleniami. Mruknął tylko coś do siebie, co oczywiście - kotowaty usłyszał:
-Będzie trzeba się stąd szybko zbierać i czekać na dobry moment.

Nanaya Byakushitsune:
Mistrzyni Grimoire Heart obudziła się w samym centrum studia fotograficznego, a dokładniej... siedząc na krześle przy aparacie fotograficznym. Z kolei w miejsce modela bądź modelki... stała piękna kobieta o delikatnej budowie. Wyglądała, jakby jej ciało było utworzone z wody, a odziana była w złoto i pianę morską. Rozglądała się uśmiechnięta, jakby czegoś szukając, aż w końcu jej wzrok spoczął na czarodziejce słońca. Wtedy lekko spoważniała, spuściła wzrok i powiedziała:
-W-witam. Będziemy współpracować. Miło... mi... - mówiła powoli i cicho, co jakiś czas zerkając nieufnie na maginię.

Info od MG:
Dzień I
Laen: 100MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Rin: 145MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Never Winter: 230MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Grey Eminence: 0MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Północny Wiatr: 130MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Finn: 230MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Will: 160MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Władca Kasztanów: 200MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Aran: 130MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Samael: 176MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Amney: --- | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Terrenco: 100MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Eris: 115MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Eisaku: 130MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Roe: 130MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Master of Speed: 100MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Ezra al Sorna: 180MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Hotaru: 130 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Ryudogon: 130 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Mikazuki: 130 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ryukehoshi: 100 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ren: 110 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Winter: 100 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Welt: 100 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Nanaya Byakushitsune: 165 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |

Inne: W sprawie tych wątpliwości w podświadomości - jak coś będzie niejasnego z mojego posta - piszcie do mnie na GG/PW/FB. Wówczas wyjaśnię (lub się postaram) o co chodzi. Fabularnie wasze postaci podświadomie o tym wiedzą. Każdy na PW również dostanie informacje kogo dostał. Opisy ich zdolności są jednak uproszczone i bardziej "opisowe", aniżeli techniczne.


Ostatnio zmieniony przez Torashiro dnia Sob Paź 07 2017, 01:05, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559

AutorWiadomość
Roe


Roe


Liczba postów : 53
Dołączył/a : 23/06/2017
Skąd : Magnolia

Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 EmptyNie Paź 22 2017, 10:44

Roe pasiwał taki wybór, podczas drogi troche sie rozglądała i bawiła nabojem. Kiedy już zauważyli walke zaczęła z zainteresowaniem obserwować wrogów i ich umiejętności.
- Chcesz dołączyć do walki?
Jeśli chciał i od razu tam pobiegł to Roe prztzywa Snajperke i go ubezpiecza. Ma 3 naboje, 1 w snajperce, 1 w wymiarze i 1 w ręce. Jeśli legenda będzie w sytuacji kiedy może oberwać to Roe strzeli w owego przeciwnika( w głowe). Jeśli przeciwnicy zauważa grupe osób to w zależności jeśli atakują z daleka to najpierw unik, potem strzał z broni a jeśli po prostu biegną i chcą zaatakować z bliska to z granatnika w nich!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4152-roe
Hotaru


Hotaru


Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012

Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 EmptyNie Paź 22 2017, 12:48

Zdecydowanie Hotaru była osobą, która lubiła działać. Od razu razem ze swoją legendą wzięła się do roboty. W końcu co innego miałaby robić? Albo ona kogoś zaatakuje, albo ktoś ją. W miarę dalszych posunięć odpowiadało jej to, że mogła zdobyć pierwsze informację o legendach. Ta część odpowiadała jej dużo bardziej, niż to co miało się zaraz wydarzyć. W końcu tego się nie spodziewała.
Gdy tylko usłyszała krzyk mężczyzny, mimowolnie pisnęła. Przestraszyła się. Pierwszy raz mogła stwierdzić, jak bardzo podziwiała go. Nie słyszała o nim wcześniej, jednak gdy na niego patrzyła na jej twarzy malowało się jedno wielkie "wow". Musiała przyznać, że miała naprawdę niezłe zaćmienie umysłu. Nie wiedziała, co zrobić. Gdy nagle zza drzew wypadły kolejne osoby. Awyrza dama zdawała sobie sprawę, jak to mogło się dla niej i jej Legendy skończyć.
- Słuchaj,musimy wyjść z tego żywimy. Zróbmy zamieszanie i zwiewamy - generalnie to wydawał się jej najprostszy wybór. Starała się powiedzieć to tak, by tylko jej legenda zdołała ją usłyszeć. Jakby nie było pięciu przeciwników, a tylko czterech to by walczyła. Jednak jakąś strategię musiała zastosować. Jej reakcja była stosunkowo szybka. Pierwsze, co zrobiła to użyła tornada [a] na Roe, mając nadzieję, że cała reszta zajmie się zaatakowaną czarodziejką, niż nią. W razie jakby ktokolwiek starał się ją zaatakować od razu zrobi unik - schyli się, odskoczy. Wszystko w zależności od sytuacji. Miała nadzieję, że jej Legenda przywali prawym sierpowym w "kolegę po fachu" i da im to czas na ucieczkę z tej niemiłej sytuacji.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t85-konto-hotarci https://ftpm.forumpolish.com/t3504-hotaru#66480 https://ftpm.forumpolish.com/t3639-hocia
Ren


Ren


Liczba postów : 182
Dołączył/a : 21/04/2016

Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 EmptyNie Paź 22 2017, 12:49

Polecenie stosunkowo proste, jednak w tej prostocie wydawało się własnie najgorszym. Ciemnowłosy przełknął nerwowo ślinę, obawiając się tego, co wkrótce nadeszło. Nie była to też wcale kostka zepsutego masła, która czaiła się gdzieś w zakamarkach jego mieszkania, wypadając to z lodówki, to z komody i wywołując przy tym naprzemiennie ból stopy, czy upadek w skutek nastąpienia lub zwyczajnego potknięcia. Nie. Wyjątkowo przyczyną jego cierpienia nie była maślana bryłka żniwiarza, a jakiś niekoniecznie miło wyglądający mężczyzna. Nic więc dziwnego, że nastolatek zachłysnął się powietrzem, krztusząc się przy tym oraz panicznie próbując złapać oddech.
- M-mogę... s-spró... bować coś z-zrobić... - wydusił tylko z siebie w trakcie prób przeżycia potencjalnego zadławienia się tlenem i śliną. Kto wie, co jeszcze byłby w stanie zrobić? Oczywiście jeśli tylko pewna Kalia - z opisów dodatkowych - by mu na to pozwoliła. Sam w końcu nie miałby raczej aż takiego sprzeciwu, chociaż lepsza byłaby mniej bolesna i żałosna metoda, ale... on już taki chyba był. Co jednak jeśli dostałby przyzwolenie na działanie? Spróbowałby użyć swojej podstawy Identyfikacji na trzymającym go osobniku oraz skojarzyć jego tożsamość niczym prawdziwy posiadacz wiedzy Kronik Tysiąclecia.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3727-ubezpieczenie-wypadkowe#72230 https://ftpm.forumpolish.com/t3413-ren-sp-z-o-o#64315 https://ftpm.forumpolish.com/t3682-mniej-niz-zero#70965
Ryudogon


Ryudogon


Liczba postów : 531
Dołączył/a : 22/08/2013

Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 EmptyNie Paź 22 2017, 16:02

Dobra, Ryu był wyposażony na wszelkie okoliczności. Dlatego też pochował sobie do kieszeni, a następnie wyjrzał i przeczekał aż sobie ten gościu pójdzie w cholere. Spojrzał w stronę legendy i się uśmiechnął.
- Dobra, możliwe, że masz racje, ale i tak nawet jeśli znajdziemy sojuszników to się powykańczamy wszyscy prędzej czy później. Będziemy musieli pomyśleć też nad tym kogo zwerbować - Dlatego też Ryu podszedł zza barek, by wyciągnąć pół litra czystej i jakiś soczek jeśli się znajdzie - Więc załatwimy to starym sposobem, przy wódce - po czym przygotował się do ewentualnego wyciągnięcia taśmy klejącej. Wiadomo, jeśli coś się rusza, a nie powinno to użyć taśmy klejącej. Wyściubił nosa zza drzwi burdelu, by się trochę rozejrzeć w razie czego.
- Jakieś pomysły gdzie chcesz się udać? Czy może wolisz bym ja pokierował? - tak tylko dla pewności się jej zapytał. W sumie to Ryu się zaczął zastanawiać jakby to było być taką legendą, ale nie kobietą, chociaż pewnie byłby seksowny i prześliczny, cute i tak dalej (A tu popatrzeć można).
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1680-kieszen-ryudogona#28246 https://ftpm.forumpolish.com/t1394-czlowiek-z-piekla-rodem https://ftpm.forumpolish.com/t1733-ryudogonowe-cosie
Eris


Eris


Liczba postów : 305
Dołączył/a : 22/08/2012

Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 EmptyNie Paź 22 2017, 16:59

Sytuacja powoli zaczęła się klarować. Wiedziała, na czym stoi oraz z kim rozmawia i chociaż nie widziała mężczyzny, to widziała dziewczynę. A tyle wystarczało, by jakkolwiek wyrównać "szanse". Jeśli ów artysta ich zaatakuje, zawsze mogą ściąć dziewczynę. Właściwie, to nie potrzebowała obecnie miecza. Spojrzała na Węża po czym westchnęła chowając ostrze. - Teraz to co innego. - stwierdziła spokojnie obserwując dziewczynę i licząc na to, że jej sojusznik ich osłania przed malarzem. - Tylko widzisz. Z sojuszami jest tak, że są w porządku, jeśli obie strony coś z tego mają. Więc - co możesz wnieść do owego układu? Jakie byśmy mieli korzyści? - zapytała, chociaż zdawała sobie sprawę, że skoro oni mają być użyteczni dla Eris, to Eris z towarzyszem winni być użyteczni dla nich. I pewnie by byli. Z drugiej strony to nie oni sugerowali sojusz, więc nie czuła potrzeby wychodzić z czymś takim przed szereg. Dalej jednak była czujna i gdyby malarza poniosło, szybko doskoczyłaby do dziewczynki chwytając ją za nadgarstek, wykręcając rękę do tyłu i kopnięciem w tył kolana powalając ją na ziemi wolną ręką sięgając po miecz. Gdyby jednak nic się nie działo ze strony jej legendy nie widziała potrzeby, by zachowywać się jakkolwiek agresywnie względem Ellie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t117-konto-per-pani-aclarii#385 https://ftpm.forumpolish.com/t115-aclaria-czlek-ktory-powstal-z-martwych https://ftpm.forumpolish.com/t2828-in-flames#48345
Północny Wiatr


Północny Wiatr


Liczba postów : 21
Dołączył/a : 30/07/2017

Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 EmptyNie Paź 22 2017, 20:35

Traf chciał, że musiałem trafić na legendarnego bohatera z lekkimi problemami psychicznymi. Szczęście często się w ten sposób do mnie uśmiechało. Westchnąłem tylko, kierując się do wielkiego gmachu na poszukiwania jakichś przydatnych informacji. Znalazłem kilka rzeczy wzbudzających zainteresowanie, aczkolwiek bez większego kontekstu nie będą to kluczowe informacje. Dlatego nie zwlekając dłużej udaliśmy się w dalszą podróż. Chciałem zwiedzić jeszcze po drodze studio fotograficzne, którego reklamę widziałem kilka przecznic wcześniej, ale... Natrafiliśmy na kolejnych uczestników tego turnieju, a może po prostu legendy bez mistrza? Bo kim mógł być ten kot? Chyba nie zawodnikiem.
Pozwoliłem mojemu towarzyszowi tymczasowo przejąć wodze rozmowy, chociaż nie radził sobie zbyt dobrze. Nie dziwota, że zginął tak młodo...
- Spokojnie, szanowni państwo... Czy legendy takie jak my powinny ze sobą walczyć nie znalazłszy swoich mistrzów? - uśmiechnąłem się serdecznie do gawiedzi, wykonując lekki ukłon z przytrzymaniem kapelusza - Jak rozumiem wy również nie znaleźliście jeszcze swoich towarzyszy. Może poszukamy ich razem? Błąkamy się już tak dłuższą chwilę. Nie wiem, czy coś poszło nie tak..? - zrobiłem zamyśloną minę, wpatrując się w horyzont nad jednym z budynków.
Tym razem szczerze spojrzałem na kota, który nagle się odezwał. Uniosłem brwi lekko do góry, przyglądając mu się bliżej.
Czy to może być jakaś kocia legenda, o której nigdy nie słyszałem? Czy są w ogóle kocie legendy..? To byłoby... Wysoce nieprawdopodobne. Skoro to zawodnik, to mogę tylko liczyć, że ograniczona pojemność czaszki sprawi, że podda się mojemu fortelowi z legendą.
- Wybaczcie mojemu kompanowi... Czasami jest nazbyt towarzyski. - rozłożyłem nieporadnie ręce uśmiechając się do "lekarza".
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4140-polnocny-wiatr
Rin


Rin


Liczba postów : 136
Dołączył/a : 04/02/2016

Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 EmptyNie Paź 22 2017, 21:06

Mindfuck. Legenda przeciwnika była raz tu, raz tu, a w sumie to w obu miejscach na raz. Rin musiała się nieźle skupić, aby to jakoś ogarnąć. Jednak teraz akcja wydawała się prostrza. W sensie, że znała już moc przeciwników. A zwłaszcza przeciwniczki. Która była zdecydowanie za szybka. Powinna za to płacić wyszże podatki, czy coś. Dziewczyna ponownie wypuściła strzałę B w kierunku przeciwnika, po czym przyzwała jedną B, posyłając ją znów w stronę mężczyzny.
Jeśli go trafi, pośle zaraz następną strzałę B, lub A, w zależności jak bardzo go zrani poprzednia strzała B, a wszystko to po to aby go zabić. Nie miała przy sobie nic ostrego, żeby go dobić - pozostawały strzały jej łuku. A jeśli już go dobije, pośle Gwiezdny Promień w stronę Legendy przeciwnika, aby ją zdezorientować. A jeśli nie dobije przeciwnika, będzie nadal w niego strzelać strzałami B.
W tym samym czasie będzie się starała uniknąć ciosów przeciwniczki, tej, która to wyższe podatki miała płacić. Jeśli będzie ją bardzo atakować, użyje Komety (C) aby odlecieć do góry i stamtąd atakować ją Gwiezdnymi Promieniami. Co zaś się tyczy tego przeciwnika, co to prawie zginął dziewczyna nie miała żadnego pojęcia, jakiej magii może on używać. Magia Barier? A kto by go tam wiedział. W każdym razie, Rin bardzo poważnie zastanawiała się nad walką z powietrza, niźli strzelaniem z łuku. Mogłaby wtedy stać się szybszą niż Legenda Przeciwnika i użyć na niej gravitation, aby już w ogóle zwolniła. Ale Rinka bała się, że jej MM zabraknie, więc na razie tylko szczela z łuku.
W tym czasie L. robiła wszystko, aby sobie z tą cholerną wojowniczką poradzić. I fakt, że jej zwierzęta padały trupem (te, które tak wielbiła i obdarowywała swoim cieplutkim serduszkiem) wybitnie ją irytował. Dlatego też wezwała dwie pumy i stado wściekłych nietoperzy, które chmarą wleciały na Legendę Przeciwnika, wplątując się w jej włosy i piszcząc wściekle do ucha, podczas gdy dwie pumy zaczęły wobec niej krążyć, i o ile pojawi się jakaś szansa, skoczą na nią aby ją zagryźć. A L. będzie czekać w pogotowiu, aby wezwać więcej nietoperzy. Albo jakiegoś pająka? Coś ciekawego. I spróbuje też pokierować wierzbę tak, aby pier*olnęła Legendę przeciwnika, może powaliła albo oplotła swoimi gałęziami. Ta z Harrego Pottera tak umiała, L. też będzie potrafić!
A jeśli uda im się pokonać jednego z przeciwników, i o ile będzie to Pan Przeciwnik, a nie jego Legenda, Rincia napnie łuk w stronę kobiety - Wolisz zginąć czy razem z nami sięgnąć po marzenia? Proponuję sojusz - rzeknie w miarę mądrym głosem i spróbuje ocenić stan jej kochanej Legendy L. Czy aby ten las jej za bardzo nie wykończył. A jeśli Legenda przeciwnika zechce sojusz, pójdą razem szukać wskazówek, jednak będzie starała się iść krok lub dwa za nową sojuszniczką, nie do końca jej jeszcze ufając.
Jeśli będzie to Pan Przeciwnik, Rin podobnie napnie łuk i spojrzy na niego groźnym wzrokiem - L., a z tym co robimy? -
Jeśli jednak oboje zginą, Rin uśmiechnie się usatysfacjonowana tym, ze jeszcze żyje i pociągnie za rękę L. - Musimy stąd iść. Musimy w ogóle iść i unikać innych. Co ty na to, zebyśmy obie zamieniły się w jakieś małe zwierzęta i poszukały w tej formie zwierząt? Raczej nikt tu nie zaatakuje wiewiórki czy coś... - przy okazji sprawdzi, czy L. nie ma żadnych obrażeń, a jeśli ma, użyje na tych ranach Gwiezdnego Pyłu.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3884-astralne-oszczednosci#77024 https://ftpm.forumpolish.com/t3304p15-hoshi-nightsky#72474
Never Winter


Never Winter


Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 EmptyNie Paź 22 2017, 22:34

SMARTASS DUO
Trochę się przestraszyłam, gdy dwójka osób zaczęła ze sobą dyskutować. Tego nam brakowało, aby legendy zaczęły się ze sobą wykłócać. Nie umknęło mi to, że nasz nowy sojusznik zdawał się znać legendę Never-kuna. Już chciałam się wtrącić, żeby powstrzymać mężczyzn od rękoczynów, gdy wtrąciła się nowa osoba. I to taka, którą nie chciałam spotkać. Zarządca turnieju z nieprzyjaznymi intencjami. Tego nam brakowało... Powiedział jednak kolejną interesującą rzecz... Oraz zaczął szykować się do walki. Całe szczęście że nasz nowy sojusznik pozostał z nami, mimo że zarząd się od nas odwrócił.
- Nie zamierzam rezygnować z tak błahego powodu! Zacznijmy od tego, że wina należy wyłącznie do was, że wpuściliście nas do turnieju. A teraz płaczecie i próbujecie to odkręcić. Wydaje się jednak, że nawet jeśli wytknę wam ten punkt, to chyba negocjacje są bezcelowe, tak?
Zapytałam się, w sumie nawet nie oczekując odpowiedzi (chyba że odpowiedź padnie, wtedy poniższe punkty nie mają znaczenia - przyp. Grey), to powinno przy okazji uspokoić nieco Never-kuna, który zaczął się odrobinę po tamtych słowach wahać. Przy okazji, pojawienie się jego to był drugi błąd. To oznaczało ni więcej ni mniej, że nie mają możliwości natychmiastowej eliminacji uczestników, jeśli doszłoby do złamania reguł. Wyglądało na to, że zarządcy turnieju nie byli nikim innym niż egzekutorami. To jednak oznaczało, że można było łamać reguły, jeśli tylko można było sobie poradzić z zarządcami.
-... Wciąż mogą być problemy.
Szepnęłam do Shodai-san. Wciąż jednak nie znaliśmy siły zarządców. Jednak fakt, że wysłano tutaj tylko jednego oznaczał, że sądzili że na 3 Legendy i 3 magów starczy tylko ten osobnik. Jeśli go pokonamy, to możliwe że wtedy zarząd rzuci na nas całą swą siłę. Z drugiej jednak strony, jak go pojmiemy, to może nam powiedzieć bardzo dużo o turnieju... High risk, high reward.
- Cóż, w takim wypadku powiem co ja potrafię. Moją magią jest magia szczęścia. Wszystkie "zbiegi okoliczności", "przypadki" będą po naszej stronie... Mogę dzięki temu jeszcze sabotować działania przeciwników. Never-kun... nie potrafi wiele, ale jego szczęście i wysoka defensywa sprawia, że może być idealnym murem. A teraz dowiemy się jak ma na imię jego Legenda. Jako że wszyscy obecni wiedzą o tym, nie ma sensu tego ukrywać więcej - powiedziałam do Shoda-san, a następnie odwróciłam się do mojego bohatera. - Never-kun, możesz mi przypomnieć, jak miał na imię twój sempai?
- Huh? Nie pamiętasz, Grey? To przecież Pietiagoras-sempai!
Powiedział mój bohater bez cienia zawahania. Pietiagoras... nie za dobrze znałam historię tego świata, ale wiedziałam że był on jednym z faraonów Dessertio.
Legenda naszego sojusznika... oni się znają. Przynajmniej znał jego córkę. To drastycznie zawężało ilość osób które mogły być z nim związane. A kolejną wskazówkę dał, opatrznie czy nieopatrznie, nasz przeciwnik, mówiąc o obydwóch jako o "władcach absolutnych".
- Hn'rse'al.
Powiedziałam cicho do Shodai-san, która pewnie się tego samego domyśliła. Pierwszy oficjalny władca Midi. Nawet ja, osoba z innego świata, kojarzyłam podstawową historię. Nawet tak mało znaczącego państwa jakim było Midi, które jedynie co miało do zaoferowania to diamenty. Pfft.
W każdym wypadku jeszcze pozostała jedna kwestia. Co potrafił nasz sojuszniczy mag. Dlatego zwróciłam się w stronę naszych sojuszników.
- Rider Master-san - zawołałam (to chyba najlepszy sposób na określenie tego milczka - przyp. Grey). - Jesteś w stanie pomóc nam w bitwie? Jaką znasz magię?
Zapytałam się. Nieważne jednak od odpowiedzi, pozostało mi kontrolować przebieg walki. Od razu więc rzuciłam zarówno Choukichi (B=>A) na wszystkich naszych sojuszników (Grey, Shodai-san, Ou-sama, Hn'rse'al, jego Master, Never-kun - przyp. Grey), po czym użyłam Choukyou (B=>A) na wrogu... To powinno nam kupić trochę czasu. Tak więc trzeba było przystąpić do działania.

ZERO IQ TEAM
- Never-kun... pokaż to co potrafisz! Ten osobnik twierdzi że złamaliśmy reguły, w rzeczywistości sam jest zanurzony w grzechu! Nie pozwól mu przez siebie przejść!
Słowa Grey napełniły mnie energią. Tak, nie powinienem się dłużej wahać. Chwyciłem za młot, tarczę, a następnie podniosłem swoją broń w stronę przeciwnika.
- POKAŻĘ ZŁU MOJĄ NAJWIĘKSZĄ SIŁĘ! RAZEM MAMY SIŁĘ MILIONA!
Wykrzyknąłem! Było nas 6, wielkich obrońców dobra i sprawiedliwości! Nie było szans, abyśmy zawalili to!
- Chodźmy, Sempai! Ukarzmy zło razem!
Po tych słowach skoczyłem w stronę wroga, zaciskając ręce na broni, a następnie wykrzyknąłem nazwę ataku.
- NEVERAR ATTACK! (C)
Użyłem młota, aby zgnieść niesprawiedliwość (po prostu poziome uderzenie wycelowane w tułów. Również mam nadzieję że inni dołączą do walki...  Oczywiście jeśli ona jest konieczna. Skoordynowany atak powinien przynajmniej pokazać część zdolności przeciwnika - przyp. Grey)
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1552-superhero-national-funds-czyli-konto-nevera#24439 https://ftpm.forumpolish.com/t1507-never-winter https://ftpm.forumpolish.com/t4758-grey-eminence-interworld-heroic-funds#98602
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 EmptyPon Paź 23 2017, 00:09

Nowa. Nie wie jak zacząć rozmowę. Jak dla niej były to tylko wymówki, które próbowały ukryć jakiś inny problem, ale ostatecznie tylko wzruszyła ramionami. W zasadzie to nie musiały ze sobą rozmawiać tak długo, jak nie wpływało to na przebieg całej 'zabawy'. Westchnęła lekko, po czym zabrała się za przeglądanie swojego dostępnego ekwipunku. Wolała się upewnić, co ma pod ręką, zanim obie ruszą w zapoznawanie się z miastem. Zamierzała tez znaleźć jakieś kartki i coś do pisania by móc na szybko sporządzić plan najbliższej okolicy. Na sugestię, by się rozejrzały, zareagowała jednak uśmiechem i pokiwaniem głową.
- To dobry pomysł... Masz jakieś umiejętności, które pozwoliłby się nam rozeznać? - spytała Minae wyglądając przez okno. Na dole... Zmrużyła oczy po czym na jej ustach pojawił się szerszy uśmiech. - Wygląda na to, że mamy towarzystwo - odparła, obserwując scenę rozgrywającą się poniżej. Nie zamierzała nic robić, po prostu obserwowała, przy okazji zaczynając rysować ogólny plan najbliższej okolicy. Miała na to bardzo dobry widok.
- Potrafisz rozeznać, kto jest Przyzwaną legendą a kto tylko zwykłym magiem? - zapytała przy okazji. To było niezwykle ważne pytanie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Ezra Al Sorna


Ezra Al Sorna


Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015

Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 EmptyPon Paź 23 2017, 00:39

O dziwo Qin nie przerwała mu. Ezra zaczął nawet mieć nadzieję na to, że może Legenda naprawdę zgodzi się z nim i zacznie pracować jak duet, lecz wtedy... Cios został wyprowadzony zbyt szybko aby mag mógł zareagować. Mimo wszystko odruchowo spróbował wykonać unik, tylko po to, aby poczuć jak ostrze miecza tnie jego twarz. Al Sorna zgiął się lekko, ręką przesuwając wzdłuż rany. Gdy odsunął dłoń zobaczył na niej krew. Twarz piekła go, krew zaczęła kapać na podłoże. Zaś Qin znów prowadziła kolejny wywód o swojej wyższości. Ezra spojrzał na nią, jednocześnie rozcierając palcami krew, która znalazła się na jego dłoni. Próbował. Naprawdę próbował. Jednakże wyglądało na to, że będzie musiał użyć siły. Nie fizycznej, popis umiejętności Xi dał mu jasno do zrozumienia, że nie dałby jej rady w starciu.

Jak dokładnie działają te komendy? - zapytał w myślach, przyglądając się pojawieniu Friedericii i Yhwaine. Na razie milczał, czekając na odpowiedź. W międzyczasie upewnił się, że rana nie jest zbyt głęboka, jego regeneracja powinna dać sobie z nią radę.
- Istotnie, to tylko drobna niesubordynacja. Którą zaraz naprawię. - powiedział, a w jego głosie słychać było stanowczy ton, gdy odsunął się od grupy kobiet.
- Nie chciałem tego robić, ale jak widać Cesarzowa zamiast słuchać, woli gryźć. - Al Sorna użyje jednego z rozkazów, narzucając jej swoją wolę. - Rozkaz Pierwszy: zakazuję ci działać w jakikolwiek sposób na moją szkodę, czy to poprzez atak na mnie, wystawienie mnie na atak kogoś innego, bądź też zdradę lub zatajenie informacji. Rozkaz Drugi: będziesz wykonywać wszystkie moje polecenia i nie będziesz się im przeciwstawiać. A teraz zamknij się. Ostrzegałem cię, ale jesteś zbyt arogancka aby zacząć traktować innych z szacunkiem. Nie jesteś pępkiem świata. A teraz o ile nie będziesz miała do powiedzenia niczego co może nam się przydać w obecnej sytuacji - cisza.

Następnie mag zwróci się do swoich nowych towarzyszek.
- Teraz gdy kwestię nieposłuszeństwa mamy za sobą... Mam na imię Ezra. - powie, jednocześnie przyglądając się kobietom i próbując ocenić ich przydatność bojową. A przynajmniej tą Yhwain, bo co do jej Legendy nie miał wątpliwości. - Mam nadzieję, że  panujesz nad swoją Legendą nieco lepiej dziewczyno. Nie chcę też z tobą walczyć Friederico, więc nie zmuszaj mnie do tego, bo użyję twojej ukochanej Cesarzowej do walki. Jeśli traktuje innych jak przedmioty i uważa się za lepszą od nich tylko ze względu na dawne czyny, to z chęcią pokażę jej jak to jest być traktowanym jako śmieć. Zwłaszcza że to ona jest tutaj stroną mającą słuchać rozkazów, to mi sędziowie przyznali moc rozkazywania jej.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3310-konto-ezry https://ftpm.forumpolish.com/t3264-ezra-al-sorna
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 EmptyPon Paź 23 2017, 23:02

MG:

Rin:
Przeciwnik jednak nie czekał. Dokończył inkantację wcześniejszego zaklęcia, a w stronę Rin poleciała istna fala energii, która zniszczyła jej pierwszy pocisk. Sama Nightsky chciała skupić się w tym momencie na Legendzie przeciwnika, jednak ten atak zmusił ją do innego działania, choć na swój sposób bardzo podobnego. Odleciała w górę, tym samym unikając ataku, a następnie - posyłając kolejną strzałę w stronę przeciwnika. Ten jednak nie stał już w miejscu, a odskoczył w bok, stawiając na drodze pocisku kolejną barierę. Ta jednak ustawiona była pod kątem, ale tak samo jak poprzednia - pocisk czarodziejki przebił się przez nią bez problemu. Jednak ze względu na ruch oponenta oraz barierę - nie trafił.
W międzyczasie Legenda Rin walczyła ze swoją przeciwniczką. Stado nietoperzy oraz dwie pumy stanowiłyby nie lada problem dla wielu. Jednak nie dla niej. Ta wykonując niesłychanie szybką serię cięć i pchnięć praktycznie całe stado nietoperzy położyła martwe, a następnie umknęła dwóm pumom. Jednak towarzyszka czarodziejki gwiazd nie przestawała w nacieraniu. Tym razem potężna chmara os zaatakowała, a w okolicznym terenie zaczęły pojawiać się rysie, wilki, pumy i inne drapieżniki leśne. Oponentka zacisnęła mocno zęby, a następnie... w ostatniej chwili uniknęła uderzenia drzewa. Zdaje się, że nawet jak na nią, taka ilość przeciwników była spora. Jednak pochyliła się do przodu, trzymając swą włócznię z tyłu. Jakby szykując się do biegu, podczas gdy owady i reszta fauny dopiero się do niej zbliżała.

Never i Grey:
-Jesteście ciekawym przypadkiem. Jednak wciąż - wasza obecność tu narusza równowagę. Jestem niczym więcej jak narzędziem do zbalansowania bitwy. - poinformował zarządca, a w międzyczasie, gdy powoli zmierzał w stronę grupki Shodai potwierdziła przypuszczenia Grey, dodając jeszcze:
-Nosi zbroję typową dla dynastii Midi z tego okresu. - wyjaśniła, a następnie mag Hn'rse'ala kiwnął głową na potwierdzenie tej teorii (choć był zaskoczony prędkością i jakością tejże dedukcji), a następnie wyjaśnił:
-Władam magią wiatru. - wyjaśnił pokrótce, ale zanim był w stanie cokolwiek dalej powiedzieć - batalia się zaczęła.
Hn'rse'al zaszarżował konno. W trakcie tej niezwykle szybkiej szarży, wierzchowiec otrzymał wspaniałej jakości opancerzenie, choć nie stracił na szybkości. Sam władca Midi natomiast przywołał do siebie lancę, którą chciał wykonać pchnięcie na zarządcę. Ten jednak z niezwykłą gracją oraz szybkością schylił się, przy pomocy ostrza własnego miecza przekierował lancę nad siebie, a wykonując przewrót w przód - podciął nogi wierzchowca sprawiając, że Legenda ich nowego towarzysza ładnie przyryła w ziemię i przeturlała się wraz z ciężkim koniem kilkanaście metrów. Wciąż będąc w przyklęku, musiał jednak uniknać natarcia Pietiagorasa. Potężny cios maczugą wbił się głęboko w ziemię niszcząc wszelki okoliczny teren. Jednak... nie trafił ich przeciwnika. Ten bowiem wykonał błyskawiczny obrót (na kolanie), po którym to wbił swój miecz w udo Faraona Dessertio. Następnie wykonał błyskawiczny wykrok w przód i przebił Nevera przez prawą pierś.
-Było blisko... - stwierdziła Shodai, a następnie obraz przebitego Nevera oraz ranionego Pietiagorasa się rozmył. Wciąż - legenda Wintera była ranna, jednak było to raczej samo skaleczenie. Sam Never natomiast dopiero teraz mógł wykonać atak, choć przeciwnik go zablokował, a następnie złapał za zbroję i pchnął go w tył. Gdy ten wylądował, upadając na tyłku, przez jego głowę przebiegła myśl... czy jest w ogóle sens walczyć w tym pojedynku. Ale na szczęście minionek Grey miał inne zmartwienia. Szepnął do obecnych przy niej osób (mag wiatru i wróżka) -Styl walki mieczem z Joyi. Stary. Starszy od tej dwójki. - poinstruowała, wskazując na obie legendy, gdzie Hn'rse'al szykował się do kolejnego natarcia, po czym dodała -Jakieś 43.8% szans, że mierzymy się z Aljosza Rażodem.

Finn:
Przeciwnik znajdował się w budynku naprzeciwko tego, gdzie wcześniej znajdował się ten duet. Finn ruszył więc pozostając niezauważonym, a następnie udał się na górne piętra, skąd to prowadzony był ostrzał. Był już całkiem wysoko, gdy nagle zmuszony został do uniku. Elektryczne wyładowanie prawie go trafiło, a po chwili w jego stronę poleciał kolejny "piorun". Ten jednak go uniknął z łatwością i mógł spojrzeć na swojego przeciwnika. Była to kobieta w jego wieku, dość szczupła, z włosami, których końcówki miały lekko zielone zabarwienie.
-Miał rację, że się tu zbliżasz. - powiedziała spokojnie -I nie dajesz się tak łatwo zaskoczyć. Miło to widzieć. Myślałam, że będziecie tylko ciężarem, ale macie zdolności. Co powiecie na sojusz? - zaproponowała, z lekkim uśmiechem, po czym dodała -Zdaliście nasz test.

Samael:
Kobieta miała już dokończyć odliczanie, gdy odezwał się mistrz Fairy Tail.
-Masz rację... - zaskakująco przyznała mu rację, po czym uśmiechnęła się chytrze -Dostarczy mi chociaż trochę rozrywki. - po tych słowach mężczyzna wbił sobie swą broń w mały palec u dłoni, a następnie... odciął go. Po krótkiej chwili rozcięła mu także przez środek jego palec serdeczny, tak, że koniec końców wrócił mu stan początkowy palców. Ta sama dłoń (prawa) skierowała się po chwili w stronę jego prawego oka, by następnie... wydłubać je samemu sobie, a następnie odciąć lewe ucho. Oddychał ciężko, a następnie... zaczął je zjadać. W końcu zemdlał, ale kobieta nie zaprzestała działań, sprawiając, że jego bezwładne ciało wkrótce leżało pozbawione wielu członków oraz okrutnie okaleczone. -No... jakaś zabawa. - dodała po chwili wyraźnie uśmiechnięta. -To gdzie jego legenda? - dodała po chwili rozglądając się dookoła.
~Skąd mam wiedzieć, że nie potraktujecie mnie tak samo jak tego... mężczyznę?~ - rozległ się nagle głos dookoła nich. Zupełnie, jakby rozbrzmiewał zewsząd. Ale też zewsząd powoli zaczynały pojawiać się zwierzęta oraz... króliki? Dużo królików. Dużo kopulujących i rozmnażających się w przerażającym tempie królików (15 minut na zapłodnienie, ciążę, poród oraz dorośnięcie do możliwości ponownego rozmnażania).

Amney:
Cisza. Nikt nie odpowiadał, toteż Amney rzuciła kamykiem. Jak się spodziewała, współczesny towarzysz Rolanda odwrócił się w tamtą stronę, jednak uzbrojony mężczyzna wskazał na budynek, gdzie kryła się dziewczyna i powiedział dość głośno:
-Sprytna sztuczka. Wolałbym nie uznać cię za przeciwnika. Możemy się dogadać oraz współpracować. Co ty na to? - krzyknął głośno, tym razem już wskazując lancą kryjówkę szczurzycy. Ta niestety mogła albo spróbować przywołać Legendę swą wcześniej umówionym sygnałem, albo... odpowiedzieć Rolandowi.

Eris:
-Możliwości ukrycia się. Jak widzisz, moja Legenda jest w tym wyśmienita. - stwierdziła Ellie, a Eris poczuła, jak nagle ktoś delikatnie łapie ją za ręce od tyłu i składa delikatny pocałunek na jej szyi (od prawej strony).
-Oraz możliwość utrwalenia twego piękna. - dodał mężczyzna, który to pojawił się za Eris oraz błyskawicznie, z gracją i dostojeństwem przeszedł bliżej Ellie i ukłonił się nisko. -Jestem Markiz de la Kichonka i z chęcią wspomogę was w działaniach. Upamiętnijmy tę bitwę i nasze zasługi! Niech obrazy te wielbi cały świat, a wiedza o tych wydarzeniach nie przeminie! - mówił podniosłym tonem, wyraźnie z siebie zadowolony.
-Oraz jego zdolności przywołania oraz wsparcia. - stwierdziła Ellie z westchnięciem.
Wąż natomiast zdawał się być wkurzony tym, jak to Markiz ich zaszedł od tyłu. Albo był zazdrosny o to, że złożył na ciele jego towarzyszki pocałunek? Kto tam zna się na wężach...

Master of Speed:
Unik sam w sobie nie byłby zły, jednak przeciwnik widząc ten manewr postanowił uderzyć maga prędkości z łokcia w okolice barku, tym samym - powalając go na ziemię. Ale za to został spowolniony! Co było dla niego niezłym zaskoczeniem, ale po chwili przy nim zjawił się wcześniejszy szermierz i wyciągnął go w tył
-Musimy się wycofać. - stwierdził do niego, próbując zatamować swoje krwawienie, na co mag ognia zareagował skwitowaniem głowy, po czym ruszyli w przeciwną stronę. Towarzysz Ekko natomiast podbiegł do niego i spytał:
-Gonimy ich? - jednocześnie pomagając mu wstać.

Ezra al Sorna:
Rzeczy się działy. Wkurzony Ezra wykorzystał swój pierwszy rozkaz, na co dało się dostrzec, jak twarz Xin wręcz czerwienieje ze złości, gdy w połowie nie mogła wykonać ataku. Bo zaczęła takowy wyprowadzać.
-Ty skur... - i tu wszedł drugi rozkaz, nakazujący jej zamknięcie się. Była wkurzona, mówiąc kulturalnie. Ten pokaz też zaskoczył Yhwaine. Frederica nie wyglądała na przejętą. Gdy Qi nie patrzyła al Sorna miał wrażenie, że nawet lekko się uśmiechnęła widząc tę scenę. Yhwaine była zakłopotana pytaniem Ezry, aż odezwała się Friederica kładąc dłonie na barkach swojej towarzyszki i tłumacząc:
-Jesteśmy partnerami. Ustaliliśmy, że tak będzie najlepiej. - powiedziała z lekkim uśmiechem.
-T-tak... właśnie... - powiedziała cicho Yhwaine, spuszczając wzrok.
-Teraz... możemy albo fortyfikować to miejsce lub znaleźć bardziej dogodny punkt obserwacyjny. Proponowałabym z widokiem na ten las. Coś czuję, że nim rozegra się większość bitw. - dodała po chwili Friederica.

Ryudogon:
Kobieta pokiwała głowa na słowa Ryudogona, ale sama też powiedziała:
-Przydałaby się legenda walcząca w zwarciu lub czyste wsparcie. Jestem pośrednia. I najlepiej kogoś, kto jest starszy ode mnie. - dodała po chwili lekko się uśmiechając, a następnie wzdychając -Choć wątpię by było aż tak wiele starych Legend. - następnie zaś się rozejrzała za okno -Najchętniej na obrzeża tego lasu. - po czym wskazała na ogromną puszczę w oddali, która przykryła znaczną większość miasta. -Tam najpewniej uda się większość Legend. Oraz większość została tam pewnie złapana. - poinformowała, a następnie mogli tam ruszyć. Po drodze mieli też trochę szczęścia - znaleźli informacje o kilku legendach:
Sir Roland Matello - mężczyzna, za sprawą którego zjednoczone zostało Bosco. To było jego celem, poprzez walkę, charyzmę i motywację osiągnął swój cel.
Rose Poe - twórca pierwszych talizmanów w Bellum. Uważany za trochę szalonego, jednak mimo to, był on cenionym i lubianym naukowcem.
Orchid Yhra - przedstawiciel Khalis podczas Konkordatu 3 Twierdz, na którym to oficjalnie założono Bellum. Był jednym z najlepszych wydobywców surowców w kopalniach swego rodzinnego miasta i kochał tę robotę.
Ereinion - mintrelski generał, który dowodził obroną Erendel podczas jego siedmioletniego oblężenia. Jego cierpliwość i plany pozwoliły mu obronić miasto, a także zabić wrogiego dowódcę - Al'ma'hnaba, co było początkiem kontraataku Minstrelu i ostatecznie - wygrania w 2 Wojny Minstrelsko-Midijskiej.
I tak też znaleźli się na skraju puszczy. Tylko... co dalej. Wchodzić wgłąb? Czekać?

Ryukehoshi:
To czy warto iść czy nie, wymgało najwyraźniej chwili zastanowienia... albo nawet kilku czy też kilkunastu. A warto zauważyć, że przeciwnicy - nie czekali i pewnie jakoś działali. Kto wie, co mogli wykonać, gdy ta para duetów rozkminiała dalsze czynności.

Ren:
Ren postanowił coś zrobić. Natomiast trzymający go włócznik prychnął zwyczajnie na słowa zarówno Rameasha jak i kobiety, po czym zwyczajnie puścił chłopaka, tak by ten upadł se na podłogę. Jednak jego wiedza i oczytanie pozwoliły mu dostrzec kilka szczegółów. Osobnik, który go "zaatakował" miał akcent z Sin. Jego ubiór kojarzył się z minimum 300 lat wstecz.
-Dobra, to ruszamy. Młody nie zgub się. - zarządziła kobieta, a Rameash spojrzał na Rena i wyszedł dopiero, gdy młodociany mag GH już się podniósł. Gdy wyszli - znaleźli się w lesie. Jednak wędrówka po tym terenie nie należała ani do przyjemnych, ani w miarę szybkich. Właściwie to ciągnęła się dość długo, a nikogo ciekawego nie znaleźli. Dowiedzieli się za to co nieco o innych legendach:
Asheem - pierwszy głównodowodzący Sin, jaki pojawił się na kartach historii. Zasłynął jako uzdolniony szermierz, ale także jako pomysłodawca zabezpieczeń przed potencjalną wrogą inwazją.
Serpensis - słynna pierwsza kobieta-faraon, żądna władzy. Jej okres panowania to okres wielu wojen, polowań na niewolników, przez co zyskała pośmiertnie przydomek "Krwawa".
Neela - Minae wody, która oddała życie, aby zneutralizować krwawe moce Shaayi oraz oczyścić resztę wojowników z jego wpływu. Podobno była bardzo pozytywną postacią w legendach Sin, bardzo miłą, radosną, lekko szaloną postacią żeńską.
Nicolas Nietzich - isenberdzki władca, który doprowadził do zmiany ustroju Państwa na juntę. Był wielkim miłośnikiem militariów i w do tego dążył nawet jako władca.
Jednak koniec końców - ile tak można wędrować bez końca. Wszystkim udzielał się negatywny humor.
-Hmm...  najlepiej byłoby poznać teren zamiast tak chodzić po omacku... - Stwierdził Rameash w końcu.
-To może niech ten bachor się na coś przyda? - warknął włócznik, któremu towarzystwo Rena najwyraźniej najbardziej nie odpowiadało.

Nanaya Byakushitsune:
Minae początkowo wydawała się być speszona obecnością mistrzyni Grimoire Heart. Jednak w miarę jak razem szukały i przeglądały to miejsce. Znalazły też trochę danych o różnych legendach:
Sus Le Pen - przywódca z Neverbeen, który zasłynął z tego, że do obrony miasta wykorzystał... kotleta i dwa kurczaki na patykach. Jakkolwiek głupim by to nie było, sam ten fakt skołował napastników dostatecznie, by on sam mógł obronić miasto.
Tulipe Aer - mężczyzna, który zasłynął jako założyciel Bellum, osoba, która przewodziła Konkordatowi 3 Twierdz. Również jeden z najwybitniejszych wojowników z Annaise.
Friederica - pierwsza kobieta z rodu Nietzich, która doszła do władzy w Isenbergu. Słynęła jako wspaniała oratorka, ale też... manipulantka.
A następnie zaczęły oglądać miasto przez okno. W międzyczasie wodna istota zastanowiła się trochę:
-Mogę wykryć źródła wody. W tym wodę w organizmach żywych. - powiedziała po dłuższej chwili, a następnie dodała -Po sygnaturze energetycznej, jeśli takową się wyróżniają. Jednak nie każda Legenda tak ma. Pozostaje wówczas patrzeć na ich wygląd i... akcent? - zasugerowała, gdy Nanaya obserwowała wydarzenia w dole (part Welt i Północny Wiatr) i rozrysowywała mapę najbliższych obszarów. W oddali widziała również jak spory obszar miasta zwyczajnie porósł niesłychanie duży, gęsty las.

Laen i Terrenco:
Planowanie to dość ważny element przed każdą większą batalią. Dlatego teraz dyskutowali. I tak oto Penola ładnie odpowiedziała:
-Jeśli posiada taką siłą, to sojusz z tą osobą pozwoli tylko zyskać przewagę nad resztą. Teraz, gdy jest ona w centrum uwagi i zapewne wrogiej ofensywy, będzie zbyt osłabiona by sprostać nieustającemu natarciu. Prawdopodobnie, gdyby zwiększyć tę moc jeszcze bardziej - sami zarządcy by zareagowali. A wtedy - mogą nagrodzić nas Rozkazami za eliminację tej osoby. Nie za jej ochronę. - stwierdziła wiedźma, po czym spojrzała ze zdziwieniem na Terrenco, który uprzednio ucałował ją w dłoń. Ta zarumieniła się lekko, ale po chwili powiedziała -Nie ma sensu bawić się w spadanie. Po prostu tam polećmy. - powiedziałam po czym po pstryknięciu palcami, z jednej z jej ksiąg wyleciały 4 miotły. -Wsiadajcie - polecimy nad tym lasem. - powiedziała, a Ilm, który do tej pory siedział cicho, gdyż kobieta zdążyła się rozgadać zanim zdołał się on przedstawić powiedział:
-Hola hola słonko. Myślisz, że jakiś kawałek drewna mnie uniesie? - spytał patrząc podejrzanie na przestarzały przedmiot do czyszczenia.
-Ciebie tak. Twojego ego nie. - odpowiedziała Penola, po czym tęsknym wzrokiem spojrzała na bibliotekę -Pewnie znaleźlibyśmy w niej mapy i wszystko czego potrzebowalibyśmy... szczęście... znaczy... do szczęścia. - poprawiła się po chwili, po czym oparła się o miotłę i chwytając ją delikatnie swoją lewą dłonią uniosła się kilkanaście metrów w górę.

Will, Winter, Roe i Hotaru:
Walka zdecydowanie nabierała rumieńców. Podczas gdy mag energii z metalową ręką przy pomocy wielu tworów blokował natarcia wojownika z halabardom, a także go unieruchamiał (bardzo skutecznie warto zauważyć) - pojawiła się czwórka kolejnych osób. Jednak legenda Roe nie chciała atakować. Tak jak mówił - wolał poczekać, aż się sami zabiją. Mustapuu wolałby pomóc (co zasugerował), jednak w tym momencie Hotaru postanowiła działać. Zamknęła czarodziejkę broni palnej w tornadzie, przez co pozostałe trio musiało się odsunąć. Następnie legenda Archibalda wystawiła rękę w stronę powietrznego wiru, a ten zalśnił przez moment jasno i... zniknął. Ale w międzyczasie mag z metalową ręką nie czekał. Otoczył zarówno szalonego wojownika z halabardą jak i przybyły kwartet energicznymi barierami, a następnie chwycił pewnie Hotaru w pasie, powiedział:
-Trzymaj się - i przy pomocy wyrzutu energii z nóg - wystrzelił jak najdalej od nich. Jednak traf tak chciał, że wylądował... tuż przed Winterem. Ten naturalnie rozpoznał koleżankę z gildii, a ona rozpoznała jego. Traf chciał, że jej mag energii wystawił swą prawą, obsydianową rękę w stronę Hexerisa i Orchida, tym samym sprawiając, że ich ciała zostały spętane ogromną ilością energetycznych łańcuchów oraz nici.
-Oż ty! - zawołała Legenda Wintera, a wszyscy mogli poczuć jak jego energia rośnie. Jednak czy była to czysta siła fizyczna objawiająca się w tak niezwykłej formie, czy jego energia magiczna... trudno było powiedzieć. Fakt jednak był taki, że różowowłosa czarodziejka i jej towarzysz mieli zamknięte wszystkie drogi ucieczki. Po drodze jednak Arnold zboczył lekko z trasy. Will od czasu do czasu, pomiędzy drzewami widział w oddali jego "towarzyszy", jednak Rider kazał mu sobie zaufać. Wkrótce też dostrzegli maga w średnim wieku, z widocznym brzuchem, choć grubasem w czystym tego słowa znaczeniu nie mogli go nazwać. Krył się za drzewami i obserwował teren skąd przyleciała różowowłosa dziewczyna i jej legenda.

Władca Kasztanów i Aran:
Starzec spokojnie sobie czekał, a na słowa Arana lekko się uśmiechnął.
-To co macie do zaoferowania? - spytał wystawiając rękę w górę, a po chwili duet mógł dostrzec jak na niej, niczym orzeł ląduje płomienny feniks, a wraz z nim cztery niewielkie duszki przypominające jakiegoś dzieciaka. Nie wyglądało na to, że planował atakować, choć towarzysz Arana widząc taką "artylerię" trzymał mocno strzałę na cięciwie. -Bo ja mam trochę informacji. Od czegoś mam te duszki, czyż nie? - spytał, głaszcząc lekko feniksa po głowie, a cztery duszki zachichotały oraz pokręciły się dookoła staruszka.
~Pożyczę twoje zaklęcie. Całkiem ciekawe.~ usłyszał w głowie Gonzo, który ukradkiem mógł obserwować całą tę sytuację pozostając niezauważony. ~W razie czego, w sali gdzie się poznaliśmy masz na tablicy układ kilkunastu run w okręgu zaznaczonych. Możesz je przepisać do zeszytu bezbłędnie i wrócić na to miejsce. Mogą się przydać.~ poinstruował jeszcze swojego "ucznia".

Eisaku i Mikazuki:
-Dokładnie! - wesoło oznajmił Mikazukiemu wskazując na akurat kopulującą parkę -Ale to nie wszystko. - po czym pstryknął palcami i dwa inne króliczki, które akurat przeskakiwały wesoło obok (pewnie szukając partnera/partnerki do kopulacji), a następnie zaczęły one gwałtownie rosnąć, aż w końcu miały rozmiar niedźwiedzia. I zęby takie, że strach się w nich znaleźć. -A trochę ich się już namnożyło! Haha! - zawołał wesoło idąc za Mikazukim, po czym dodał -To co wy umiecie? - zapytał ciekawie, po czym poklepał Eisaku wesoło po plecach -Bo mój towarzysz... w sumie to co ty umiesz? - spytał uświadamiając sobie, że właściwie, to tego nie wie. Bo wcześniej to wesoło sobie siedział i jadł.

Welt i Północny Wiatr:
Powstał swoisty impas. Legenda Magnusa (choć ten oficjalnie udawał inną legendę, a nie było powodów by w to nie wierzyć) nawet nie przejął się gadającym kotem.
-Widzisz? Masz problemy. Nie możesz uznawać kota za swojego współczesnego towarzysza. Najwyraźniej postanowili dodać nas jako wolne Legendy. Jako przeszkadzajki lub - dodatkowy front. W praktyce to to samo. Zostaw futrzaka. - zaproponował pan dochtur.
-Nie mogę tego zrobić. Jednak, jeśli nas puścicie, udzielimy wam pełni naszej wiedzy o dwóch innych Legendach. Co wy na to? - zaproponował, a zarówno Północny Wiatr, jak i jego towarzysz czuli, że to naprawdę dobra oferta. Welt poczuł natomiast, że jego towarzysz... drży? Powstrzymywał się przed czymś? Reszta jednak nie mogła tego dostrzec...

Info od MG:
Dzień I: Południe
Laen: 100MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Rin: 87MM | 4 rozkazy (prawa dłoń), Gwiezdny Łuk 2/4, Kometa |
Never Winter: 190MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) | Mniejsza motywacja do walki
Grey Eminence: 0MM | 5 rozkazów (lewa dłoń), Choukichi (B->A) (6 osób) 1/5, Choukyou (B->A) (1 osoba) 1/10 |
Północny Wiatr: 130MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Finn: 230MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) | Obolały, kręci mu się w głowie, ale poza tym to nic
Will: 160MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Władca Kasztanów: 167MM | 5 rozkazów (prawa dłoń), |
Aran: 130MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Samael: 176MM | 5 rozkazów (prawa dłoń), Flash Kamikadze Ghost! (przejęte) | Czuje się słabo, kręci mu się w głowie, ma problemy z koncentracją
Amney: --- | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Terrenco: 100MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Eris: 115MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Eisaku: 130MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Roe: 130MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) | Pokaleczona praktycznie na całym ciele, lekkie problemy z oddychaniem
Master of Speed: 90MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) Speed Down 1/1.5 | Boli odcinek miedzy prawym barkiem, a głową, lekkie poparzenia w tamtym miejscu
Ezra al Sorna: 173MM | 3 rozkazy (prawa dłoń) | Rozcięta twarz, lekko krwawi i piecze
Hotaru: 97 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń), Tornado 1/1 |
Ryudogon: 130 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Mikazuki: 130 MM | 4 rozkazy (prawa dłoń) |
Ryukehoshi: 100 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ren: 110 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Winter: 100 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Welt: 100 MM | 4 rozkazy (lewa dłoń) |
Nanaya Byakushitsune: 165 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Winter


Winter


Liczba postów : 539
Dołączył/a : 19/11/2016

Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 EmptyWto Paź 24 2017, 16:17

Winter tylko zdążył zauważyć lądujące przed nim cielsko, a już był spętany. Ironicznie, człowiek przed nim stojący najwyraźniej też władał energią. I miał prawą rękę, która bardzo w tym momencie interesowała białowłosego. Przypadek, a może przeznaczenie? Winter nie wiedział, ale automatycznie na jego twarzy pojawił się uśmiech. Dopiero po tym ocknął się z zamyślenia przez Orchida używającego swojej mocy magicznej. Chyba... miał tyle samo pojęcia na ten temat co reszta. Wątpił jednak, żeby ktoś posiadał taką siłę fizyczną. Wzrok przyjrzał się dokładnie osobie przed nim, która go spętała. Ujrzał tym razem pewien szczegół, którego wcześniej nie zauważył. Z tym kimś była członkini jego gildii. I to jeszcze ta, z którą wykonywał nie tak dawno misje.
-...cześć Hotaru. Nie spodziewałem się Ciebie spotkać. - powiedział jakby nic się nie działo, poza faktem że był splątany. Może jeśli rozejrzałby się wcześniej bo zebranych uczestnikach, to wiedziałby o większej ilości członków gildii w okolicy. Znowu, takie planowanie nie było po prostu w jego stylu.
-Tooo... wolisz połączyć ze mną siły i z... no, inną osobą. Zapomniałem jak się nazywał... jeśli w ogóle mi powiedział. W każdym razie, preferujemy tą opcję, czy walkę? Szczerze, mi pasują na swój sposób obie opcje. Twój przyjaciel ma dość ciekawą rękę. I magię, z tego co widzę.
No, chyba że pan Legenda ma coś przeciwko.
- powiedział, zerkając jeszcze w oczy nieznajomego i na kończynę, która przez przypadek była tą której mu brakowało. Może jakoś by to zadziałało, skoro oboje są magami energii. Kto wie, jaki tam mechanizm się kryje. W każdym bądź razie, Winter szczerze miał na myśli te słowa. Nie zamierzał tutaj zabijać nikogo z gildii ani nic, ale przeciwko walce niezbyt wiele miał. W końcu był w Fairy Tail. No, ale sojuszu też by nie odmówił, bo jednak przydałby się on w przetrwaniu w tej grze. Był on po prostu bardziej opłacalny w tym momencie. No, to zależnie od odpowiedzi Hotaru podjąłby różne czynności:
1) Jeśli zgodziliby się na zawarcie sojuszu, to w sumie dobrze. Chłopak poprosiłby w takim wypadku o anulowanie więzi które otaczały jego i Minera, po czym rozciągnąłby swoją rękę, żeby ją rozruszać przed jakąś bitką.
-Too... macie jakiś problem? - zapytał, kiedy przypomniał sobie jak nagle pojawili się przed nimi. No, i słyszał wcześniej wybuchy.
2) Gdyby jednak preferowali walkę, no to nie zamierzał odmawiać. Użyłby Aury (PWM) z wariantem spokoju, tylko po to żeby zobaczyć, czy te energetyczne pędy zatrzymują też energię, czy tylko unieruchamiają. Jeśli z jego energią na pokaz nic zbytnio by się nie stało, to użyłby Ghost Walk'a (B) i w energetycznej formie wyskoczył z uwięzi, by pojawić się przy Minerze i tam anulować zaklęcie. Potem... cóż, to by zależało.
Miner próbowałby się wydostać przy pomocy swojej siły fizycznej z uwięzi, jeszcze bardziej niż wcześniej. Jeśli to by się nie udało, użyłby swojej mocy magicznej by być w stanie to zrobić. Zacząłby to wszystko robić, w trakcie kiedy Winter wybadywał właściwości tych pnączy. Niezależnie czy by to wystarczyło, zacząłbym cicho mówić do swojej legendy.
-Unieruchom go. Najlepiej tak, żeby nie mógł w ogóle się nie poruszy, jeśli jesteś w stanie. Jak nie... cóż, raczej wiesz jak walczyć najlepiej i zgodnie ze swoim stylem. Przywołaj sobie kilof czy coś. Tylko postaraj się nie niszczyć jego ręki mechanicznej. Może się przydać, jeśli rozumiesz o co mi chodzi. Jeszcze lepiej, jeśli udałoby ci się ją mu odebrać. - wydałby szybkie polecenia, nie chcąc zbyt długo czasu na omawianie mini planu marnować. Gdyby jego legendzie nie udało się jeszcze wydostać, lub w walce z wrogiem nie radziła by sobie zbyt dobrze, użyłby rozkazu i dał jej power boost'a. To samo by zrobił, jeśli nie byłby w stanie sam wydostać się z tych pnączy. Preferował jednak go nie marnować, ale może nie mieć takiego przywileju. Co do swojej części walki, stałby dalej w miejscu i spojrzał w stronę Hotaru, rozmyślając co by tu zrobić. I oczywiście, ewentualnych ataków by unikał lub blokował. Póki co jednak, nie zaatakowałby... z jakiegoś powodu znanego pewnie tylko mu.
Wolał jednak opcję z sojuszem, ale trzeba być ubezpieczonym.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4671-skarbiec-wintera-v2 https://ftpm.forumpolish.com/t4660-winter https://ftpm.forumpolish.com/t4673-od-zimy
Will


Will


Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013

Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 EmptyWto Paź 24 2017, 22:47

Mistrz kaczuszek napotkał pewne... komplikacje. Skinął jedynie głową w kierunku swojej Legendy, uznając za stosowną sugestię względem utrzymania pewnego poziomu głośności. Sam nawet zasygnalizował to gestem, aby to ostrożnie podejść w bezpieczne, jednak ciągle niewidoczne miejsce. Odsunął niewielką dynię, która omyłkowo wyrosła, przybliżając ją do samego Ridera, coby ten się nią odpowiednio zajął. Sam zaś dobył sztyletów Soboty, ustawiając je starannie tak, aby trafić cel. Pierwszy miał pomknąć idealnie w kierunku głowy przeciwnika, jeśli ten nie zareaguje. Pozostałe dwa miały polecieć tak, aby trafić go w przypadku potencjalnego odtoczenia się w prawo, czy w lewo oczywiście w normalnych warunkach trafiłyby go najpewniej w okolice prawego i lewego barku/piersi. Niezależnie od stanu rzeczy, powinien on oberwać i to z wprawą godną prawdziwego nindży. Coby temu dopomóc, przed samym wystrzałem tej potrójnej salwy weekendowej broni, nastolatek nałożyłby na swojego oponenta zaklęcie Drop rangi D+. Nie mógł pozwolić sobie na najmniejsze wątpliwości, czy błąd. Nie w takiej chwili. Gdyby zaś jego cel uniknął jakoś tych obrażeń, czy obszedł się bez dokonania żywota, William posłałby jeszcze w jego kierunku dwa darty. Oczywiście, uważał na to co się wydarzy i był gotowy do zmiany własnej pozycji, aby nie oberwać żadną kontrą, ani żadnym atakiem lub samemu nie zostać zaskoczonym. Co więcej, czuwanie względem tyłów zostawiłby Riderowi, czy zadbanie o sytuacje ich sojusznika, bo to w końcu jego pomysł z sojuszem. On sam zajmie się tym, co mogło mu w miarę wprawnie pójść... skrytobójstwem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1516-takie-tam#23706 https://ftpm.forumpolish.com/t1498-takie-tam-czerwonym-tuszem https://ftpm.forumpolish.com/t1830-krwawe-literki#30645
Eisaku


Eisaku


Liczba postów : 144
Dołączył/a : 07/06/2017
Skąd : Magnolia

Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 EmptySro Paź 25 2017, 19:59

Eisaku dość zdziwiony gigantycznymi królikami uśmiechnął sie a po słowach legendy wyciągnął dłoń przed siebie a tam małe metalowe ostrze. Zaczął nim kręcić sobie w dłoniach po czym rzucił:
- Nic specjalnego, ogólnie metal, metal i ostry metal. A wy? - Obrócił sie twarzą do Mikazukiego. Po czym rzucił gdzieś ostrzem za siebie a ono pewnie sie rozpadło jeszcze w powietrzu.
- Ogólnie na celu mam pozbierać na start informacje. Macie coś co sie do tego przyda? W naszym przypadku jedynie moja uzdolniona legenda umie efektywnie zbierać informacje przy pomocy mocy.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4048-bank-eisaku https://ftpm.forumpolish.com/t4036-eisaku-postac-nakiego#top https://ftpm.forumpolish.com/t4203-eisaku#85247
Amney


Amney


Liczba postów : 714
Dołączył/a : 24/08/2016
Skąd : Spod harnasiowego tronu

Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 EmptyPią Paź 27 2017, 13:08

No i masz ci los. O mnie im chodziło... ale skoro moja legenda poręczyła z nich, to chyba bać się nie muszę. Szybko naskrobałam instrukcje dla niego, jak miałby dalej działać, wyrwałam, zostawiłam w budynku i wyszłam przez okno. Nie śpieszyłam się, nie było po co. I tak nie wiadomo ile tu będę tkwić zanim nie wygram. Na jednym dniu to raczej się nie skończy. Podeszłam nieśmiało, uważając w szczególności na faceta z lancą. Kto wie czy nagle nie postanowi mnie nią dźgnąć. Zachowując wystarczający dystans, stanęłam na chwilę by napisać " Dzień dobry, sojusz?" i również wyrwałam. Staranie, bo miałam plany co do tej kartki. Szybko złożyłam ją w samolocik i rzuciłam nim w mężczyzn. Tak gdzieś pomiędzy. By jednak się nie przestraszyli czy co, w końcu nie wiedzą, że magiem nie jestem, pokazałam im na zeszyt stukając nim kilka razy a następnie otworzyłam na znak by przeczytali. Może się połapią, może nie, ale jak im zależy na sojuszu to raczej nie zaatakują z takiego powodu...

Zawartość karteczki dla legendy:
"Jeżeli dojdzie do walki, wyeliminuj wpierw tych co uważasz za większe zagrożenie. Reszta bez zmian."
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4705-amney-v3
Sponsored content





Opuszczone Miasto - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 5 Empty

Powrót do góry Go down
 
Opuszczone Miasto
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 25Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 15 ... 25  Next
 Similar topics
-
» Opuszczone tereny fabryczne
» Miasto zaginionych
» Lutea - miasto
» Zniszczone Miasto
» Miasto Klae

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Inne tereny :: Pozostałe kraje :: Norgath
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.