HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Os Kelebrin - Page 5




 

Share
 

 Os Kelebrin

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 14 ... 24  Next
AutorWiadomość
Mr. P


Mr. P


Liczba postów : 19
Dołączył/a : 22/08/2012

Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 EmptyWto Mar 12 2013, 01:17

First topic message reminder :

Zamek na wzgórzu. Rozciąga się na Południe od Hargeonu. Otoczony gęstymi lasami, znajduje się na niewielkim, może 30m wzniesieniu. Twierdza jest brudno czarna, utrzymana w stylo post Romańskim z elementami całkiem nowymi. Ale nie odbiegajmy zanadto od opisu. Do zamku wiedzie ścieżka biegnąca przez Bor mieszany z przewagą dębów i olch. Po wyjechaniu z lasu na wzniesienie zaczyna się "Dahr Magna" które było niegdyś "Szafirowymi ogrodami" ze względu na pomniki wyciosane z różowego kamienia sprowadzonego z Romerum, oplecionego różami. Dziś, są to już podupadłe rzeźby, porośnięte bluszczem, róż zaś wyblakł i przypomina już biel. Rzeźby te znajdują się w zaniedbanym ogrodzie stanowiącym przedsionek a zarazem tył zamku. Twierdza nie posiada fosy, o ile kiedyś ją posiadała. Jest to wielki kwadratowy budynek, z kilkoma wieżami. Najbardziej jednak rozpoznawalnym elementem zamku jest wielki taras widokowy wychodzący z sypialni jego byłego właściciela. Widać zaś z niego całe miasto. Sam zamek jest w stanie ruiny, znaczy mury i cała reszta stoi ale umeblowanie, okna i tym podobne rzeczy pozostawiają wiele do życzenia. Możni miasta nie maja tyle środków by łożyć na utrzymanie pięknej oniegdaj twierdzy.
~~

MG

Karczma "Ekler" słynęła w mieście nie tylko z eklerów ale też z legendarnych loży vipów. Były to wspaniale wyposażone loże. Śliczne obite miękkim materiałem i magiczną pianką ławy, wyciszone magią ściany, jedzenie do woli na koszt firmy no i co najważniejsze "Morska bryza" na koszt firmy, dla każdej zaproszonej osoby. Morska bryza była zaś legendarnym w całym Fiore napojem bezalkoholowym, w smaku przypominającym zwykła gazowaną wodę, ale efekt był iście piorunujący. Mówi się że to przez naturalne chemiczne związki w wodzie, które przez stulecia mieszały się z eternano, wytworzyły słodki osad. Tym właśnie była tajemnica morskiej bryzy, po jej wypiciu ów osad osadzał się w ustach, na długi czas pozostawiając w nich smak mięty i ten sam roztaczając przy każdym wydechu. Mało tego chronił zęby przed brudem na około miesiąc a to miłe uczucie orzeźwienia... O tak tym razem kronikarz zadbał o wygody swoich gości... chociaż raczej chodziło mu o wyciszone magią ściany ale niech pospoły skorzystają raz w życiu z luksusów. Mimo że było go stać na to wszystko, siedział ubrany w najzwyklejszy szary dres z napisem "Hot 18". Znów czekał na magów których kelner miał tu oddelegować gdy tylko spytają o kronikarza. Wiedział ilu ich przyjdzie, ciekawiło go jednak czy będą w śród nich... starzy znajomi. Tak czy siak, pozostawało czekać...

Na zewnątrz siekł deszcz, bębniąc nieustannie w zniszczone parapety. Nie przeszkadzało to jednak osobie stojącej przy oknie, tak samo jak nie przeszkadzało jej wianie mroźnego wiatru czy trzask ciepłego ognia w kominku. Czerwone oczy przenikały wszystko na wskroś badając przestrzeń daleko przed sobą. O tak, spojrzenie tych głębokich oczu, wwiercało się w Hargeon, zapewne oczekując czegoś co ma wkrótce nadejść. Cmoknął z niezadowoleniem gdy samotna błyskawica przecięła niebo. W tym wypadku droga tutaj będzie nieprzyjemna i aż zastanawiał się czy nie wysłać na przód Gormela. Jednak zrezygnował z tego pomysłu i zamiast tego wezwał do siebie Nathaniel.
-Nakryj proszę dodatkowo do stołu. Wkrótce będziemy mieć gości...-Powiedział spokojny, cichy głos. Nathaniel jednak usłyszał i posłuchał. Zawsze słuchał. Zastanawiał go ten chłopiec. Ale to chyba inna historia, bo historia która miała się zacząć interesowała go dużo bardziej...

//Czas na odpis 19.03 godzina 19:00
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 EmptyNie Kwi 14 2013, 20:46

Zdziwiła go nieco siła, z jaką Nathaniel okazał swoje niezadowolenie. Hmm, to chyba był lepszy sposób, choć Makbet był prawie w stu procentach przekonany, że taka sztuczka może się nie udać. Głos Afuro wciąż brzmiał, co było nieco dziwne. Żmija zastanawiał się, jak można gadać tak bardzo bez przerwy. To nie było nic szczególnego. To było po prostu... uch. Nie czas teraz na to. A w sumie to na co czas? Droga przed nimi była chyba jeszcze długa, a wiedźm wciąż mówił, mówił, mówił i mówił. Makbet wcale nie ziewał, prawie się nie nudził, starał się być nawet skupiony na tym, co robi, czyli na zmierzaniu w wyznaczonym kierunku. To było wyjątkowo pasjonujące. Tak bardzo wyjątkowo, jak wyjątkowe było ziewanie i odpowiadanie na niezwykle złożone pytania blondyneczki.
- Cudownie.
Pytanie o zdrówko było w tym wypadku dość uzasadnione, patrząc na aktualna pogodę. Niskie ciśnienie, spać, katar, na pewno katar? Zaczęła tlić się w nim nadzieja, że nie będą musieli długo iść... Że jeszcze tylko kawałek, kawalątek.

//uwielbiam takie posty...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 EmptyNie Kwi 14 2013, 21:42

MG

Nanaya & Sethor: Baltazar uważnie wysłuchiwał słów Nanayi i Sethora przedzierając się przez las. Szedł dość szybko więc co jakiś czas Nanaya musiała gonić zanim i Sethorem, gubiąc się i potykając w lesie. Cóż widać zaprawiona w bojach kobieta, w mokrym lesie radziła sobie gorzej od maga lodu który do śliskich powierzchni przywykł, oraz Baltazara który był... no był Baltazarem. Poza tym nieustanne mielenie ozorem nie ułatwiało podróży przez mroczny los, w którym nie raz dziewczyna i chłopak widzieli ruch. Ruch który zresztą budził lęk i niepokój. W czasie pierwszego etapu wędrówki Baltazar odezwał się tylko raz, odpowiadając na zaczepkę Sethora.
-Dlaczego zakładasz, ze do spotkania nie doszło przed spotkaniem z wami?- Rzucił mu też spojrzenie, przechylając na chwilę głowę, w sumie lubił tego typu rozmowy. Były jak gra, w których każde wypowiedziane słowo miało mniejszą lub większą wagę, ale każde było równie ważne. Tak czy siak pierwszy etap podróży upłyną w miarę cicho, dopiero po pięciu minutach ciszy, Baltazar przemówił.
- W tym lesie żyją stworzenia których nie chcecie spotkać, dlatego nie wrócicie tędy, grobowiec żony Arena ponoć łączy z zamkiem tajne przejście. Nie wiem gdzie jest dokładnie ale sądzę że sobie poradzicie, będzie to lepsze niż wracanie tędy, chociaż przed samym wampirem i tak was to nie uchroni- Po chwili wyłoniło się mauzoleum, mała górka z ziemi, przy której znajdowało się zejście w dół, po czterech kamiennych schodach, do kamiennej płyty. Górka miała z 6m wysokości, przejście było poniżej ziemi, otaczała je zaś polanka, o promieniu 11m. Gdy tylko magowie nań weszli Baltazar się do niech odwrócił.
-Nie powiem była to przyjemna rozmowa. Pospieszcie się ze znalezieniem sposobu wejścia, coś się tu zbliża.- Spojrzał na las i zrobił kilka kroków wstecz, znów patrząc na Sethora i Nanayę.-Muszę zawieść twoje oczekiwania, Nanayo. Zabiłem już więcej ludzi niż można przedstawić za pomocą znanej wam matematyki. Zniszczyłem więcej światów, niż jesteś w stanie sobie wyobrazić. Doprowadziłem nawet do tego że w końcu wielka hala zaczęła się rozpadać, a co za tym idzie może w końcu się tam dostanę... tak czy siak już wkrótce w waszym świecie rozegra się zapewne ostatnia bitwa. Nie miejcie mi proszę za złe jeśli zniszczę wasz świat, Każda wojna, ma swoje ofiary...-Powiedział z uśmiechem, tylko tym razem uśmiechem który mógł zmrozić duszę, dość przerażającym uśmiechem. Z jego twarzy gdy tego chciał dało się czytać jak z otwartej księgi. I zarówno Sethor jak i Nanaya wyczytali że ten człowiek nie ma skrupułów... jest to człowiek gotów zniszczyć cały świat. Po tym obwieszczeniu, Baltazar rozwiał się, zupełnie jak by nigdy nie istniał...

Finny i Devan: Chłopcy wpadli w dość krępującą sytuację. Widać na dodatek że Finnowi nawet w najmniejszy sposób nie przypadła do gustu kobieca pierś. Widocznie był za młody, a może wolał męskie. Who knows? Tak czy siak, oboje byli nieco zaniepokojeni obecną sytuacją, na dodatek kobieta w żaden sposób nie zareagowała na większość kwestii poruszonych przez chłopaka ani na to że ten trzymał ją za pierś. Nie zamiast tego na pytanie o wyjście, skinęła tylko głową i złapała Finna za dłoń i zaczęła ciągnąć pod górkę, podeszła też do Devana którego złapała za Fraki i razem z Finnem zaczęła ciągnąć, hen wysoko pod górkę a potem jeszcze dalej. A jedno trzeba było przyznać, poruszała się nad wyraz zwinnie i szybko. na dodatek trzymała chłopaków w stalowym uścisku, więc nawet gdy ci się potykali i przewracali, dalej ciągnęła ich z werwą, najwyżej po ziemi, póki nie odzyskali równowagi.

Colette i Melior:
Vlad skinął głowę Meliorowi i skierował się do zamku, zaś magowie za nim. W międzyczasie odpowiedział na pytanie Colci.
-No tak, gdzież moje maniery. Vladislau Matu, jestem lokajem pana Von Terksa.- Powiedział spokojnie, milcząc w kwestii Celii, zapewne nie należało to do jego obowiązków to i w żaden sposób tego nie skomentował. Drzwi do zamku otworzył bez najmniejszych problemów, potwierdzając fakt że do słabeuszy nie należy. Wnętrze zamku było typowe, wąskie korytarze, masa małych okienek, niewiele pomieszczeń. Vlad poprowadził magów korytarzem na lewo od hallu, potem po schodach z prawej strony w górę dwa piętra a potem znowu korytarzem, tym razem w prawo, zatrzymując się przy trzecich drzwiach. Wszystko oświetlały małe latające Lacrimy.
-Z tego co mi wiadomo wiedzą państwo już z czym mają do czynienia, starczy więc że mocno pomyślicie moje imię a powinienem zjawić się tu lada moment.- To powiedziawszy, skłonił się głęboko i odszedł.
Tym czasem wnętrze pokoju nie było takie złe. Okno zabito deskami, sam pokój sprzątnięto. Miał jakieś 8x8m, na ścianach wisiały obrazy, w wazonie przy toaletce stały świeże hortensje. Na ziemi leżał zielony perski dywan, na nim zaś łoże z baldachimem. Prócz tego w pokoju był mały sekretarzyk i szafa, po prawej były garnitury i ciuchy męskie, po lewej suknie dla pań. Prócz tego w ścianie po lewej były drzwi prowadzące do toalety, gdzie prócz umywalki i klozetu, była wielka dwuosobowa wanna cynowa.

Afuro i Makbet: Wędrówka, wędrówka i jeszcze raz wędrówka, to się powoli robiło nudne prawda? Ale co poradzić skoro droga do zamku była długa i trudna a rozmówca najwidoczniej nie był duszą towarzystwa? Może magowie, tfu mag i człowiek, powinni wykorzystać ten moment na zacieśnianie więzów? Widać jednak nie wszystkim było to na rękę. Tylko czarownica, która była magiem, i czarownikiem tak w ogóle, paliła się do jakiejkolwiek konwersacji. Niestety takowej nie było. jej wątpliwości na temat orientacji w terenie Nathaniela, szybko rozwiał widok muru i rozwalonej bramy, na który się natknęli. Została już tylko krótka droga pod górkę do zamku, przez podupadły nieco ogród z masą rzeźb.

Stan postaci:
Melior: 94%MM
Finny: 78%MM

Czas na odpis: 17.04 godzina 17:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 EmptyNie Kwi 14 2013, 22:19

Wystarczyło mu, że byli. Nie narzekał. Jego racjonalna strona miała nadzieję na chwilę ciszy, a ta mniej racjonalna... no cóż, słuchałaby nawet najgłupszych uwag i wywodów Afuro przez całą wieczność, byle tylko nie zostać samemu ze swoimi myślami. Na szczęście, a może i na nieszczęście, odzywała się w nim w tej chwili strona racjonalna, więc ze spokojem przyjąłby choć chwilę ciszy.
Wreszcie, zamek widoczny i był stosunkowo niedaleko. Tylko przejść przez ogród z powywracanymi rzeźbami.
- Mieszkasz tu już od dawna, Nathanielu? - zapytał tak dla pewności. Jeśli tamten mu nie odpowie, to Makbet nie odbierze tego jakoś szczególnie, chyba obaj nie byli zbyt rozmowni, normę nadrabiał za nich wiedźm. Zaciekawiły go nieco nawet te leżące rzeźby. Były omszałe? A może akurat tak się zdarzyło, że zniszczyły się pod wpływem jakiegoś gwałtownego uderzenia? Te całkiem dziwne rozmyślania pojawiły się w jego głowie pewnie przez zmęczenie. Zmęczenie słyszeniem pewnego głosu nad swoja głową.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Aff-chan


Aff-chan


Liczba postów : 634
Dołączył/a : 12/08/2012

Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 EmptyNie Kwi 14 2013, 23:05

Nooo i szli dalej, szli, szli a potem... leźli! Na szczęście Affcio umilał im czas swoim gwizdaniem, co by te biedaczki zrobiły bez niego, no powiedzcie? Pewno umarli by z nudów. Powinni być wdzięczni, że pewien, nie powiem jaki, ale naprawdę wspaniały blondasek był z nimi! Po naprawdę wielu, wielu krokach wreszcie zobaczyli zamkowe mury! Hura~! Byle tylko się nie okazało, że "to czego szukacie, jest w innym zamku, zapierdalajcie dalej!". Nie! Lepiej nawet o tym nie myśleć! To na pewno tu mieli iść! Na bank!
Niestety, zamiast całej masy sług czekających przed wejściem, kłaniających się i proponujących gościom, kawcię, herbacię ogólnie żarło no i kąpiel, bo to ponoć w tych stronach modne, było tylko wejście do ogrodu. Szkoda. Wiedźma pewnie skorzystała by z propozycji wielkiej wanny pełnej gorącej wody, najlepiej z opcją hydromasażu! Ponoć wspólna kąpiel pomaga zacieśnić więzy, to by nasz złotooki zaprosił do siebie biszka! Od razu pewno z poziomu BFF skoczyli by na level BFF+! No ale, zamiast tego wszystkiego był tylko zamkowy ogród. Biedne, roztrzaskane na drobny mak marzenia Afuro. I kiedy to nasz mag, pffu! Nasza wiedźma, albo wiedźm jak to niektóre ludzie mówią, miał sobie wpaść w deprechę, coś napłynęło mu do głowy. Czy gupi, wredny staruch, bibliotekarz nie gadał o jakimś tam ogrodzie? A no chyba gadał i że co takiego oni mieli tam znaleźć? Ogon meduzy? Serce? A... no tak głowę. Może właśnie o ten ogród chodziło? No, raczej, chyba ze to taki bogaty zameczek, co to ma dużo i jeszcze o parę więcej ogrodów, ale szanse na to były dość znikome.
Toteż geniusz naszego Tamostu podpowiedział Affciowi by porozglądać się za tym całym łbem. A do tego przydało by się ciut więcej światła.
- Abrakadabra~! Wykrzyczał radośnie Afuro, po czym jego czaderska, wiedźmowa mycka zaczęła się świecić. I tak sobie nasz Aff szedł z tyłu uważnie się rozglądając i wyszukując swego celu, czy czegokolwiek nietypowego, oczywiście, co by nikt nie zauważył jakieś zmian w jego zachowaniu, znów zaczął gadać.
- Piękna noc no nie chłopaczki? Jest ciemno a my jesteśmy w sssstrasznym~ ogrodzie. Az mi się przypomniała taka książka, co ja kiedyś tam czytałem. Tam tez trójka mądrych i pięknych bohaterów trafiła do takiego rzeźbowego, mhrocznego ogrodu w poszukiwaniu jakiegoś skarbu czy czegoś. No i ten... kiedy się tego najmniej spodziewali, bo byli zagadywani przez lidera swej grupy, który opowiadał see jakiegoś horror'a, za wielkiej rzeźby wyskoczył potwór i ich pożarł! Koniec~! Smutne i straszne, no nie koledzy? Jakby ktoś się bał to niech powie, jakoś na to poradzimy! Ee.. bisz.. Makuś, boisz się? Ja się trochu boję, jak chcesz to możemy zacząć bać się razem, chcesz?


Notka: Użyte zaklęcie to PWM
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4733-wiedzmakowy-painpal#98364 https://ftpm.forumpolish.com/t4672-true-passion-never-dies
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 EmptyPon Kwi 15 2013, 16:51

Yay! Ruszyli w drogę! Czyli mamy sukces! Połowiczny, bo połowiczny, jeśli chociaż w ogóle dobiliśmy do półmetku, bo z wypowiedzianych kwestii na żadną nie uzyskał odpowiedzi, co nieco go poddenerwowało, ale nie miał zbytnio czasu o tym myśleć, bo został pochwycony za dłoń i pociągnięty przez krwistooką dziewczynę, która swoją drogą miała dość stalowy uścisk. Soł... Jako priorytet należy postawić sobie nieociąganie się i uważanie na wszelkie mordercze przedmioty pokroju korzenie lub runo leśne! Temu najlepiej jak nadąża się swoimi nóżkami za dziewczyną!
- Mogłabyś chociaż się przedstawić... Ja jestem... Jestem Finnian... Nie wiem jak... Jak mam Ci mówić... Sam mam wymyślić? - rzucił tylko między jednym spojrzeniem pod nogi, a drugim, chwilowo kierując swój wzrok na ciemne włosy, a także plecy owej osobniczki. Of course nie chciał się potknąć, temu też nie skupiał wzroku na intrygującej go dziewczynie. Czemu jej obecność wywoływała świecenie się zegarka?! I tak właściwie... - Gdzie nas ciągniesz? Do zamku?! Jeśli nie umiesz mówić, to chociaż kiwnij głową... - kontynuował swój wywód jakoś nie zwracając zbytniej uwagi na to, co działo się z Devanem. Raczej chłopaczkowi nie uśmiechała się wizja wyrżnięcia o jakąkolwiek gałązkę wystającą z ziemi, czy potknięcie o kamień, a potem... Zapewne wnioskując po stalowym uścisku, to było bardzo prawdopodobne, więc lepiej się nie przeciwstawiać, nie? Zwłaszcza, że wspinają się na strome zbocze, a upadek z powrotem na dół raczej się mu nie uśmiechał.
- Ten... Jeszcze jakby... Przepraszam za tamto... To ten... No... Przypadek... - dodał, uśmiechając się lekko i zastanawiając się, czy może dziewczyna obraziła się na niego za tamtą sytuację, na której myśl odwrócił wzrok w bok, by tylko przy kolejnym kroku stwierdzić, iż nie może sobie na spoglądanie w pustkę, bo na pewno wtedy się wyglebie! - Może powinniśmy... Iść nieco... Wolniej... - wydusił z siebie ciut cichawo, nieco zawstydzony prośbą. Może i jego przypadkowe lądowisko było obeznane w tym terenie, jednak dla chłopaczka ta droga nie była najlepsza, zwłaszcza w taką pogodę. Może i nie powinien pytać, ale nie zaszkodzi, nie? Może w ten sposób umożliwi im nie zabicie się o pierwszy lepszy pieniek wystający z ziemi lub też poharatanie twarzy o gałązki. W sumie teraz jak tak się zastanowić... Skoro był bezpieczniejszy to mógł, nie? Gdzie znajdowała się reszta? Nanaya... Colette i Melior... Właściwie to póki co poznał głównie tych ludzi, ale ciekawiło go co z resztą... Może to oni przysłali tę dziewczynę, by po nich zeszła? Kto wie?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Sethor Fiberos




Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań

Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 EmptyPon Kwi 15 2013, 18:16

Podróż ciemnym lasem praktycznie nigdy nie należała do przyjemnych. Tym jednak razem ciekawe pod każdym względem towarzystwo dostatecznie umiliło podróż do grobowca żony von Arena. Sam mrok lasu nie powodował jakichkolwiek negatywnych uczuć u Sethora, jednak dziwne ruchy, które co i rusz pojawiały się na linii widzialności przyprawiały chłopaka o lekką gęsią skórkę. „Najgorsze jest to, czego nie widzisz”… Baltazar podczas wycieczki do grobowca nie odzywał się zbyt wiele, tylko jednokrotnie odpowiedział na zarzut Sethora, dotyczący spotkania z kimś w miejscu, z którego się właśnie oddalili.
Mag Lamia Scale nie odpowiedział jednak na pytanie Baltazara, czemu tak sądził. Oczywiście należało wziąć pod uwagę możliwość, że młodzieniec miał takie psychozdolności, które pozwoliły mu przewidzieć, że dwójka magów, wysłanych z tawerny „Ekler” akurat będą tędy przechodzić i zatrzymał się, czekając na ich przybycie. Było to możliwe. Tak samo jak możliwym było, że kłamał.
-Wszystko jest możliwe, jednak niektóre rzeczy są bardzo mało prawdopodobne- stwierdził Seth ostentacyjnie, spoglądając na Nanayę, która dopiero uczyła się arcytrudnej umiejętności poruszania się po grząskim, czy też śliskim gruncie. Wyszczerzył się do koleżanki, wciąż skupiając się na drodze przed nim.
Gdy cała trójka dotarła szczęśliwie do wejścia do grobowca, Baltazar uraczył Setha i Nanayę garścią informacji, co do otaczającego ich lasu.
-Ciekawe, skoro tyle tu niebezpiecznych stworzeń, to czemu żadnego nie spotkaliśmy i wszystkie trzymały się na linii widzialności?- spytał z powątpiewaniem Sethor, choć zapewne znał odpowiedź. Oczywiście ponadnaturalne zdolności Baltazara! Pewnie w jakiś magiczny sposób, samą swoją obecnością odstraszał wszystkie możliwe stworzenia z tego zbiorowiska drzew, krzewinek i pomniejszych roślinek. Nie był on jednak wszechwiedzący, o nie. Nie znał, lub, rzecz jasna, nie chciał wyjawić, położenia tajnego przejścia z grobowca Mary Ann Vidali, jak to sam ją nazwał, do Os Kelebrin. Tu magowie musieli się wykazać inwencją twórczo-odkrywczą i samemu poszperać w grobowcu.
-Mi również miło było spędzać czas w takim towarzystwie- rzekł Seth, jakby żegnając się już z Baltazarem i spoglądając po zarówno młodzieńcu-podróżniku, jak i Nanayi. Ten pierwszy jednak rzucił wtedy kilkoma zdaniami, które lekko nadburzyły, lub też poprawiły (w znaczeniu: uściśliły) wizerunek tajemniczego wędrowca w oczach Sethora. Po rozmowie z Kronikarzem w tawernie dowiedział się, że istnieje na pewno drugi świat, z którego przybyli tu Colette i Melior… Czemu więc nie mogło istnieć nieskończenie wiele światów, które mogły przecież ulegać destrukcji? Destrukcja jest i tak naturalną koleją rzeczy, a jej przyspieszenie, niewiele zmienia.
-Nasz świat ma być miejscem ostatniej bitwy? A jakież będą strony biorące udział w tej wojnie, w której ofiarami mogą zostać wszyscy mieszkańcy tego świata?- spytał z lekkim podłamaniem w głosie mag lodu. Poprawił w tym czasie swój płaszcz, mimo iż jego ułożenie nie wymagało jakichkolwiek korekt. Nie miał zamiaru dać nikomu i nigdy zniszczyć tego świata. Tu miał wszystko, przyjaciół, gildię, wspomnienia, wliczając w to również samego siebie. Po chwili jednak Baltazar zniknął, nie zostawiając nawet siwego dymu, ukazującego, że to spotkanie nie było jedynie snem, wizją, lub efektem środków psychotropowych, dolanych do napoju, dostępnego za darmo w karczmie „Ekler”… Przed magami czekało natomiast mauzoleum, a za nimi… Coś. Coś, czego nie widzieli i lepiej pewnie, by nie zobaczyli.
Mag, reprezentujący legalną gildię Lamia Scale, ruszył dziarskim krokiem w kierunku wejścia do grobowca, mierzwiąc lekko włosy.
-Mimo, iż savoir vivre i ogólnie pojęta kultura osobista jest mi dobrze znana, pozwól Nanayo, że podążę jako pierwszy. Jedyne o co chciałbym Cię prosić, to rozświetlenie mi drogi, bym przypadkowo nie upadł- zwrócił się do dziewczyny, uśmiechając się. Nie chciał zastosować tu metody „panie przodem”, ponieważ nie wiedział, jakie licho czaić się może wewnątrz grobowca, a lepiej, by to on oberwał wszystkim, czym się da, niż narażał Nanayę na jakiekolwiek niebezpieczeństwo.
-Powiedz mi, czy Baltazar naprawdę istnieje, czy to tylko jakiś wymysł wyobraźni?- spytał nie do końca pewien swojego Seth, odwracając głowę i zwalniając kroku. Pewnie takie sposoby, podróżowania jak teleportacja był po prostu tańsze i wydajniejsze, niż powolna wędrówka pieszo, więc Baltazar wykorzystał swoje umiejętności i ulotnił się bez śladu… Cały czas, gdy akurat nie obracał się w kierunku Nanayi, chłopak o kruczoczarnych włosach obserwował ściany, sufit i podłogę, szukając jakichkolwiek poszlak, lub pułapek. Wszystko mogło być ważne. Sethor miał też nikłą nadzieję, że tajemniczy coś był bardziej strażnikiem lasu, niż płatnym zabójcą, który wejdzie do grobowca, śledząc przeczesującą tenże przybytek dwójkę magów. Nadzieja jednak matką głupich, choć zapewne kochającą swe dzieciątka…
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t364-lokata-sethora https://ftpm.forumpolish.com/t356-sethor-fiberos https://ftpm.forumpolish.com/t678-sethor-i-jego-pierdolki
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 EmptyWto Kwi 16 2013, 00:32

//Przepraszam, jeżeli post będzie ssał, ale... Nie ogarnę psychiki Nanaś w tym momencie...

Las. Nie była to tylko jasno określona ścieżka, drzewa, zwierzęta. Ten las właśnie się różnił od tych wszystkich, w których zazwyczaj bywała. Przerażał. Nie kojarzył się w żadnym stopniu z wytchnieniem czy bezpiecznym miejscem. Osaczał. Pewnie nawet gdyby pogoda była lepsza nie zmieniłoby to jego natury. Dziwne ruchy, przebłyski... Niebezpieczna droga. Wszystko mówiło "Idź, wracaj tak, skąd przyszłaś! To nie jest twoje miejsce! Uciekaj!", ale ona, tak samo jak i Sethor, szła dalej, choć niewątpliwie radziła sobie gorzej od dwóch panów. Nie oszukujmy się, nie była przyzwyczajona do chadzania po śliskich liściach oraz korzeniach. Już zdecydowanie lepiej jej szło, gdy szła po błocku, pod górę, a teraz... Teraz, starając się uniknąć upadku, przez co jej głos brzmiał w niektórych momentach dziwnie, mówiła i mówiła. I choć mogło wydawać się to absurdalne, niemalże mówiła historie swojego życia. Obcemu... Jakież to ironiczne... Myślała, idąc dalej.Myślałam, że Seth jest mniej rozważny, niż ja, ale jednak jest odwrotnie. To on ma teraz więcej oleju w głowie... Chyba jestem zbyt naiwna... Stwierdziła i niewiele odchodziło to od prawdy. Chyba zbyt ufała ludziom. Chyba zbytnio chciała wierzyć, że na świecie jest więcej dobra, niż zła. To też chyba jest ironiczne... Wierzę w dobro, ale i tak czynię zło. To nazywamy paradoksem, czyż nie? Westchnęła ciężko.
Do tego jeszcze niepokojący las i deszcz, mgła. Nic nie nastrajało do tego, żeby wróciła z optymizmem do kronikarza. Bądź co bądź nie napluje mu w twarz, ale będzie musiała chyba z tydzień odreagowywać, nim będzie się czuła na tyle dobrze psychicznie, by się z nim skonfrontować. Dziwny cień przemknął po jej twarzy, a światełko nad ramieniem tylko pogłębiało równie nieprzyjemne wrażenie. Spojrzała na Setha. N co za... Uśmiechnęła się uroczo w jego stronę, powstrzymując chęć przywalenia mu świetlistą kulką w twarz. Po czymś takim to prędzej on by się wywalił, niż ona, ale lepiej nie ryzykować. Las był... niebezpieczny. Coś czaiło się w mroku i zapewne szybko nie wypuści tak łatwo raz wyczutej ofiary. Dodajmy, pełna sprawność była jeszcze potrzebna. Nie chciała sprawdzać jak szybko Seth zniknie poza granicą widzialności. Ona zdawała się bardziej wierzyć w niebezpieczeństwo lasu niż chłopak. Heh, Nanayo, i tu też właśnie wychodzi twoja łatwowierność... I oto było. Mauzoleum. Grób Mary Ann Vidali. Wejście było dość widoczne, jednakże sposób żeby dostać się do środka pozostawiał więcej do życzenia. Ale coś się znajdzie. Musi... Nie miała zamiaru spotykać się z tutejszym "Jeleniem". Rozłączyła dłonie.
- Dziękujemy za przeprowadzenie nas przez las - podziękowała, delikatnie się skłaniając i już zamierzała się odwrócić, by jak najszybciej, kiedy stało się to.
Zawiódł?
Słuchając tego, co mówił, spuściła głowę i zacisnęła pięści. Jej usta przypominały wąską, zaciśniętą linię, a oczu nie było widać. Skryły się pod kapturem i ciemnymi od deszczu włosami dziewczyny. Nie uważała, że się myliła. Przynajmniej nie całkowicie. Przynajmniej nie do momentu wojny. Wiele sprzecznych uczuć kotłowało się w niej, ale ona nie powiedziała ani słowa. Zbyt wiele działo się w jej głowie i sercu, by mogła mówić. Oszustwo? Gra? Zabawa? Nie wiedziała. A może to ona wciąż była naiwną dziewczynką? Tak, to nie ulegało wątpliwości. Wciąż wierzyła w ideały, wspaniałe wartości, dobrych ludzi. I też widziała, że ktoś, kto zadaje pytania z takim wyrazem twarzy nie może być zły. Ale nie wykluczało to bezwzględności. Lub determinacji. Poczuła się jak mała, zagubiona dziewczynka, błądząca w ciemności i zachciało jej się i śmiać, i płakać jednocześnie. Jaka ona jest głupia... Uniosła głowę do góry i zakryła oczy przedramionami. Żałosne... Nawet przed Arenem taka była... Przełknęła gulę dławiąca ją w gardle i opuściła ręce. Chcieli wojny? To ja będą mieli. Ona nie będzie bezczynnie patrzeć, jak nieznajomi będą niszczyć to, co pokochała. Wielka sala? Jeżeli Baltazar chciał się tam udać, to mógł się liczyć z ogonem. Teraz nie odpuści. Tak jak nie odpuści Arenowi.
- Nie myśl, że tak łatwo oddamy nasz świat... - wyszeptała, ale Baltazar już zniknął, a Seth szukał przejścia. Odwróciła się, szukając wrogiego cienia wśród drzew. Jeżeli nic nie zauważyła odwraca się i schodzi po kamiennych schodkach by przyjrzeć się z dołu dokładnie im oraz kamiennej płycie blokującej przejście. Wyminęła Setha bez żadnego słowa. Nie miała ochoty na rozmowę, ba! Nie miała ochoty tu przebywać! Chciała jak najszybciej dotrzeć do wszystkich informacji, których pożądał Kronikarz i na powrót zaszyć się w swoim pokoiku. By pozbyć się palącego poczucia bezradności, naiwności i głupoty. W dupie mam ten twój savoir vivre. Skwitowała w myślach, nawet nie patrząc na chłopaka.
Jeżeli natrafi na jakiś włącznik, przycisk, dziwną płytkę czy miejsce, sprawdza ją, bo może i tam znajduje się sposób na otwarcie zamka. No, chyba że w kamiennej płycie jest dziurka na klucz... I zamiast kombinowania z obmacywaniem ścian, bawi się w otwieranie zamków za pomocą strzały. Kto wie, może się uda. Ostatecznie próbuje je przesunąć, jeżeli widzi taką możliwość - wgłąb lub w bok. Miała nadzieję, że Seth zrozumie ten gest i jej pomoże, bo nie miała zamiaru spędzać tu wieczności.
Jeżeli jednak zobaczy cień, do tego zbliżający się nie zastanawia się za długo, tylko wyciąga procę i trzy kamyczki, powoli cofając się w tył. Bron nie na potwory? A kto tak powiedział? Liczyła się tylko szybka reakcja lub odciągnięcie uwagi od Setha, który szukał wejścia.
- On istnieje - powiedziała tylko w stronę Setha głosem pełnym niezachwianej pewności i determinacji. Możliwe, że znowu była tylko naiwnym dzieckiem, ale co jak co, zjawy nie są takie miłe. Ściągnęła brwi. Zginą miliony, nie jednostki... A to jednostki poruszają historią, nie miliony... Musiała się uśmiechnąć do tej myśli. Ale był to uśmiech gorzki, niezbyt przyjazny. Jednak to po prostu znaczył jedno - Baltazar nie musiał mieć złych zamiarów wobec nich. On w konsekwencji wojny mógł zniszczyć cały świat. To również nie była optymistyczna wizja, jednak nakreślała jakiś plan działania. W oczach Nanayi tliła się determinacja. Było kiedyś takie powiedzenie... Nie patrz prosto na Słońce, bo może cię oślepić.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 EmptyWto Kwi 16 2013, 09:34

Po drodze, mężczyzna zdradził im swe imię - trzeba przyznać, że dość ciekawe i od razu wiadome było jak w skrócie można by go nazywać. No, ale jednak potem jakby przyznał się do tego kim jest, a zdrabnianie imion wampirów było...chyba nie zbyt mądre, więc należało zostać przy 'Vladislau'. Hmm...I to dlatego świeciła wstążka? Na zwykłych ludzi nie reagowała, ale na dziewczynę z powozu i Vlada już tak, więc...wykrywacz wampirów? A może wyczuwa niebezpieczeństwo? Z drugiej strony...istnieją takie rzeczy? No cóż...domyślenia szły w opcję pierwszą dotyczącą wampirów, ale pewności stu procentowej wciąż nie miała. Ważniejsze było to, iż ostatnie słowa lokaja świadczyły o tym...o czym? O tym, że mogą czytać w myślach? Że mają silne przeczucia? Bo czy to nie dziwne, że Carter pomyśli sobie jego imię i zaraz się zjawi? Niczym hotel z super obsługą...Ale nie! Jakoś wolała nie 'męczyć' Vlada bo...no wiadomo wampir to jednak obawy były. Wszak ona nie była jedną z tych osóbek, które wykorzystałyby fakt i co chwila prosiły o coś.
- Dziękujemy. Będziemy pamiętać.
Pożegnała kulturalnie mężczyznę bo jednak zjeść ich nie chciał i co jak co, ale...gdyby wampirem nie był, a oni nie byli by, gdzie teraz są to wzięłaby go za zwyczajnego lokaja, który wypełnia swą pracę...W każdym razie wydawało się, iż pokój jest daleko od wyjścia, a brązowowłosa i tak bardziej martwiła się tym, że cokolwiek pomyśli to ktoś w tym zamku może o tym wiedzieć! Toż to niepokojące! Ah...tak bardzo chciała się mylić...Westchnęła pod nosem, rzuciwszy oko na pokój po czym zaczęła się po nim przechadzać, mając zamiar go dokładniej obejrzeć - zwłaszcza obrazy i suknie...których co prawda nawet nie założy bo specjalnie się ubrała wygodniej na misje, ale cóż...Obejrzeć może, prawda? No, ale płaszczyk zdjęła co by się nieco osuszył.
- Jak mniemam będziesz chciał tutaj trochę posiedzieć?
Zapytała jedyną osobę znajdującą się w pokoju poza nią, ale sama dalej oglądała sobie pokoik - zwłaszcza obrazy, mając nadzieję, że są...ładne. Podeszła też do zabitego deskami okna, licząc na jakieś szpary, ale też i na to, że nie jest 'świeżo' zabite, a deski spróchniałe na tyle by można było je w razie czego oderwać - nic dziwnego, iż nawet miała zamiar ich dotknąć...Tak czy siak ona sama martwiła się o resztę i o to jak daleko są. Wszak...nie żeby spieszyło jej się na spotkanie z Rikkudo, ale czy obecny gospodarz zamku będzie miał tyle cierpliwości by sobie na nich czekać?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Devan


Devan


Liczba postów : 120
Dołączył/a : 26/01/2013

Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 EmptySro Kwi 17 2013, 19:30

Devan był ciągnięty pod górkę przez jakąś dziewczynę nieznanego pochodzenia. Nie wiedział w ogóle jakim prawem ośmielała się tykać jego płaszczyk przecież on nie mógł być tak szarpany bo się wtedy rozciągnie i będzie jednym słowem "blee". Błękitnooki spojrzał na nią siarczyście już chciał się odezwać na ten temat jednak powstrzymał się ponieważ jeśli akurat nie przypadł by jej do gustu jego ton głosu pewnie zrzuciła by go z powrotem na dół. Chłopak siedział więc cicho rozmyślając tylko nad tym gdzie zostanie zakończona ta jego niezbyt zadowalająca wędrówka.
- Ej ty moja mała złota rybko jak masz na imię? - Spytał bo jak to on miał licencje na podrywanie dziewczyn.
Nie zawsze mu to wychodziło ponieważ niektóre jak to on twierdził po prostu onieśmielał swoim wzrokiem jednak nie wiadomo czy prawda była taka sama jak wyobrażenia Devana. Co jakiś czas patrzał pod nogi czy aby nie ma przed nim jakiejś przeszkody do ominięcia. Podczas tej wspinaczki spojrzał także na Finna bo jak by nie było on cały czas był tutaj obecny i starał się nawiązać jakiś dialog z dziewczyną zresztą tak samo jak czarnowłosy.
Powrót do góry Go down
Melior


Melior


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012

Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 EmptyCzw Kwi 18 2013, 12:07

Cóż podczas rozmowy lokaj raczył się przedstawić, a Melior się temu przysłuchać, by zapamiętać jego imię i nazwisko, bo w końcu do czegoś mogą się one przydać. Następnie w trójkę przeszli przeszli połowę zamku tylko po to by dostać się do wybranego pokoju. Dla siwowłosego niby wycieczka była niczego sobie, lecz nie nie miałby nic przeciwko, gdyby do zwiedzania dodać coś poza korytarzami i schodami. Byłby rad też jakby pokój znajdował się w bardziej dostępnym miejscu lub załatwiono im mapę, bo tak to mogą się łatwo zgubić w tym pałacu. Tak, czy siak po setkach zakrętów w końcu dotarli na miejsce, a lokai powiedział coś dziwnego i pożegnał.
- Rozumiem, w porządku. - Odparł uprzejmie Melior z delikatnym uśmiechem.
Hmm, zastanawiające... "Wiedzą państwo już z czym mają do czynienia" czyżby rzeczywiście chodziło o wampiry? Co to ma jednak do tego drugiego? Krwiopijcy władają telepatią? Może być niebezpiecznie, ale też i ciekawie. - Wymienił se swoje uwagi w myślach, już w pokoju. Następnie rozejrzał się w zamyśleniu po pomieszczeniu stwierdzając, że wolałby raczej odsłonięte okna. Zainteresował się również przygotowanymi ubraniami. Rozważał to, że mogły być przygotowane dla nich, lecz chyba preferował własne.
- Cóż z pewnością nie śpieszy mi się na spotkanie. - Rzucił żartobliwie.
Następnie postanowił sprawdzić parę rzeczy, bo w końcu lepiej wiedzieć, czy nie spotkają ich jakieś niespodzianki. Zamierzał jeszcze raz spróbować użyć Conteggio (z wł. Policzenie) by sprawdzić, czy jakieś pijawki są w tym pokoju lub łazience. Być może tym razem obędzie mu się bez niespodzianek, więc chciał sprawdzić. Jeśli Janos znowu raczy się wtedy wtrącić, to zamierzał się do niego odezwać. Co mu przekaże? Głównie to, że skoro mu blokuje ten czar, to niech raczy powiedzieć czy są jakieś pijawki w tym pokoju i łazience. Jeśli dowie się czegokolwiek i nie będzie przesłanek o niepożądanych gościach to idzie do drugiego pomieszczenia.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t71-konto-meliora https://ftpm.forumpolish.com/t64-melior-von-terks https://ftpm.forumpolish.com/t1202-grande-equazione-ksiega-czarow-meliora
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 EmptyPią Kwi 19 2013, 15:22

MG

Makbet i Afuro: Makbet i Afuro ruszyli za swoim przewodnikiem przez dziwny ogród. Dzielna wiedźma szukała z zapartym tchem meduziej głowy, takowej jednak nie dostrzegła, widać wykonanie takiego zadania nie będzie zbyt proste, mało tego, raczej nie zrobią tego od tak. Będzie trzeba się namęczyć, więcej dowiedzieć... Tak czy siak, dwójka magów i chłopiec szybko dotarli do wrót zamku, gdzie już czekał łysy i podstarzały kamerdyner o czerwonych oczach.
-Vladislau Matu, kamerdyner w Os Kelebrin i prawa ręka pana Rikkudo Von Terksa. Miło mi was gościć w tych skromnych progach.- Skłonił się przed wiedźmem i Makbetem po czym zwrócił się do Nathaniela.
-Pokaż panom ich pokój, skoro panna Carter i pan Von Terks postanowili chwilę wypocząć to sądzę że nasi goście też chętnie zażyją kąpieli. Ja zaś poczekam na twą siostrę... co też ona znowu wyprawia..- Westchnął i odgonił Nathaniela, który odwrócił się do Afuro i Makbeta i gestem dłoni nakazał im skierować się za sobą. Po czym poprowadził ich drogą którą wcześniej wędrowali Melior i Colette, tylko ze ta dwójka wylądowała w 5 pokoju.
-Jeśli będziecie czegoś potrzebować, wezwijcie myślami Vlada.- Powiedział spokojnie, jak na razie najdłuższe zdanie w czasie całej rozmowy, po czym zostawił magów samym sobie. Co do zawartości ich pokoju był taki sam jak pokój Meliora i Colette, z tym że były tu dwa, jednoosobowe łóżka, przedzielone małą szafką nocną. A w szafie znajdowały się tylko męskie ubrania.

Finny i Devan: Ciągnięci panowie byli... ciągnięci! Tak, to było iście epickie wydarzenie. Oczywiście i Finn jako tako nadążał za dziewczyną, a Devanowi chyba załączył się foch, bo zamiast przebierać nóżkami robił za worek ziemniaków ciągnięty za dziewczyną. Nie trzeba więc mówić że po pewnym czasie zaczęły go boleć nogi. Tym czasem wraz z dziewczyną dotrali do zamkowej bramy, w oddali widząc zamek i ogrody, a z boku stajnie.

Nanaya i Sethor: Po niezbyt przyjemnym rozstaniu z Baltazarem dwójka magów stanęła przed prostym problemem. Drzwi, które stanowiła kamienna płyta, blokowały wejścia do grobowca. Drzwi, bez klamki, uchwytów, zapadni. Tylko z tekstem wyrytym na płycie.
Tu spoczywa ta, która zginęła w ciemnościach.
Niesplugawiony jednak duch jej, mroku się oparł.
Niczym promyk wschodzącego słońca złu się nie poddała
Tylko ci co noszą w sercu broń przeciw złu
Wejść mogą do krypty gdzie spoczywa niezbrukana.
Zaś pod ów dziwnym zapisem znajdował się nieco ciemniejszy kawałek skały, za pewne obsydianowy, przedstawiający koło o promieniu może 1cm.

Colette i Melior: Obrazy oglądane przez Colcie nie przedstawiały niczego szczególnego. Znalazł się tam kwiat maku w wazonie, Pole na którym pasła się krowa, obserwowana zza okna i wiele innych, przedstawiających raczej wiejskie klimaty. Tymczasem Melior raz jeszcze spróbował użyć Conteggio, zaraz jednak gdy umysł wypełniła mu czarna mgła, odczuł gigantyczny ból, zupełnie jakby ktoś mu wbił sztylet w mózg. Bardzo zimny sztylet. Chłopak padł bez przytomności na dywan, w głowie zaś pobrzmiewały mu wypowiedziane zagniewanym głosem słowa "Głupiec". Na dodatek na pewno nie wypowiedziane mentalnym głosem Janosa...

Stan postaci:
Melior: 94%MM, 1 postne omdlenie, więc teraz nic nie piszesz
Finny: 78%MM

Czas na odpis: 21.04 godzina 20:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 EmptySob Kwi 20 2013, 10:19

Na szczęście obrazy nie przedstawiały niczego niezwykłego. Ulga albowiem lepiej widzieć wiejskie i spokojne klimaty niż przejmować się jakimiś strasznymi obrazami przedstawiającymi nie wiadomo co - ale najwidoczniej nie było aż tak źle. Przynajmniej do czasu...albowiem chwilę po oględzinach, nagle Melior stracił przytomność! Niestety Carter w myślach nie czytała, więc tym bardziej nie miała pojęcia co się stało. Właściwie nawet przyszło jej do głowy co się stało po drodze tutaj, ale cóż...
- Melior?!
Momentalnie podbiegła do niego, od razu próbując ocucić, lekkimi klapsami w policzki, a potem nawet wachlowaniem rąk. Trwało to dość krótko, gdyż ponownie zerwała się na nogi, zabrała z łoża pierwszą lepszą poduszkę i wróciła na klęczka do chłopaka, podkładając mu ów poduszkę pod głowę - bo jakoś wątpiła by sprawnie przeciągnęła go na łóżko. Oczywiście miała nadzieję, że towarzysz zaraz się obudzi, ale cóż...Trzeba było zadbać o to by nic mu nie było! Nic więc dziwnego, iż nawet wzięła swój mokry płaszcz, zwinęła go i zaczęła przykładać do twarzy siwowłosego. Wszak mokry płaszcz był pod ręką w przeciwieństwie do ręcznika, po którego trzeba by iść do łazienki - niby niedaleko, ale martwiła się i tak, nie wiedząc czemu von Terks stracił przytomność, więc wolała go nawet na sekundę nie zostawić...W wyniku tego klęczała przy chłopaku, jedną ręką przykładając mu 'okład' do twarzy, a drugą...wachlując! Tak to jest jak się człowiek martwi. Hmm...Czy powinna wezwać Vlada? Z drugiej strony może to długo nie potrwa? Uh...Chyba na razie nie powinna...Tak...Odczeka z minutę lub dwie - sprawdzając przy tym czy Melior na pewno wciąż oddycha - a potem...Potem się zobaczy jak wielki będzie zmartwienie. No, ale na razie nie pomęczy Vlada.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 EmptySob Kwi 20 2013, 13:57

Hmm, kamerdyner? W takim wypadku Makbet czuł sie prawie jak w domu! Czy zwyczaje były takie same jak we dworze rodu Cowdor-Glamis? Wysłuchał dokładnie tego, co miał im do powiedzenia Vlad... Słuchał tez dokładnie tego, co mówił o pannie Carter i panu von Terks. Więc tamtych dwoje juz tu trafiło. Czuł się nieco bezpieczniej, zważywszy na to, że aktualnie musiał obcowac z kims tak niepojętym jak wiedźm. No, niestety, takie są koleje losu... Brak odpowiedzi na jego pytania zirytował go tylko lekko, na tyle lekko, że nie miał zamiaru zadawac ich raz jeszcze. Miał nadzieję, że dokładnie pamiętał drogę wyjścia. Zastanawiał się też, w którym pokoju znajdują sie ich towarzysze? Skoro oni mieszkali pod numerem piątym, więc tamci... mogli być wszędzie. Wypocząć należało, jak najbardziej. Rozejrzał się uważnie po pokoju. Teraz zaczął sprawdzać dokładnie wszystkie kąty - szafkę, szafę, podłogę pod łóżkami. Po cichu miał nadzieję, że nie znajdzie tam nic niepokojącego. Jeśli nic takiego rzeczywiście tam nie było, spojrzał jeszcze na sufit i opukał ściany, jakkolwiek głupio mogłoby to wygladać. Wolał nie ryzykować, choć zazwyczaj pokoje w takich pałacach... nie, nie będzie o tym teraz myślał! Odłożył na łóżko swoją włócznię. Z jednej strony nie było mu zbyt dobrze z tym, że do "spania" będzie miał towarzysza. Czy ten wiedźm w ogóle śpi?! To było zastanawiające...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 EmptySob Kwi 20 2013, 16:25

- Czemu jesteś taka uparta? - spytał się blondasek, będąc ciągniętym kolejne kilka- kilkanaście, a nawet i pewnie więcej metrów. Jednak nie poddając się, udało się chłopaczkowi nadążyć za ową dziewczyną, która usilnie nie podawała imienia. - Będę ci mówić... Em... - zaczął się zastanawiać, jednak początkowo odrzucał takie pomysły jak czerwonooka, blado skóra, ciemnowłosa... Takie zwykłe określenia i w ogóle... Mało oryginalne! - Co sądzisz o Wiktusia? Albo nie! Samo Tusia! Powinno pasować! - rzucił po chwili namysłu zielonooki, idąc dalej za, a w sumie raczej próbując iść obok Tuśki, bo przecież czemu ma się guzdrać skoro ma taką miłą panią przewodnik, co woli milczeć, aniżeli opowiadać o okolicy. - Woo? Co tam jest? - spytał się, gdy znaleźli się już niedaleko bramy, widząc w oddali bodajże stajnie. - Jakby co nie musisz mnie trzymać za rękę... Raczej nie będę ci uciekał, nie? - dodał w niedługim odstępie czasowym próbując wyswobodzić swoją dłoń, bo jednak stalowy uścisk to nie jest zbyt miłe doznanie, a i przyjemniej się idzie chyba o własnych, niewymuszonych siłach, nie? Plus to takie trochę dziwne iść za rączkę, jak w przedszkolu na spacerku z zupełnie obcą osobą... No takie nico... Krępujące! Tak... Chyba to słowo się nada, a poza tym Finnek począł myśleć o pewnej rzeczy, którą także dostrzegł w oddali. - Nee... Tusia? Macie tutaj ogród, prawda? Może byśmy tam poszli? Na pewno jest tak samo piękny... - urwał, dumając, czy powinien dalej się rozwodzić na temat ogrodu, bo i tak pewnie odpowiedzi nie dostanie, a co będzie dzielił się wspomnieniami, dotyczącymi jego przeszłości i ogrodu w jego domku. Zresztą... Po co to komu? - To jak? Pójdziesz tam ze mną? To jest... Ten... Możesz pokazać mi ogród? - spytał się tylko, pod koniec nieco plącząc się w słowach. Nie to nie co prawda, ale może dziewczyna się zgodzi? I tak do rozmowy jej nie zmusi, bo co... Co zrobi skoro dziewczyna to jakaś niemowa? Przecież jej nie będzie chyba zmuszał do uzewnętrzniania swoich emocji i innych takich, mimo że przydałoby się jej uśmiechnąć od czasu do czasu. Zresztą jak każdemu!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Aff-chan


Aff-chan


Liczba postów : 634
Dołączył/a : 12/08/2012

Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 EmptySob Kwi 20 2013, 21:01

No niestety, maga uber hiper plan polegający na znalezieniu szybciutko głowy tej całej meduzy czy jak jej tam było, nie powiódł się. No ale nie, żeby Aff jakoś tym jakoś przejął. Ot, wzruszył tylko ramionami i wszedł do zamku, jak go proszono! No~! Nie mogli tak od razu~? Oszczędzili by Affciowi wielu narzekań! Gdy dotarli Natalka ich olała i se polazła nawet bez pożegnania. Foch! Nikt nie będzie za nim tęsknił! No dobra.. Affcio trochu będzie, ale się fochnął to mu zaraz przejdzie! W końcu dalej ma Makbecia i nowego, bardziej wygadanego lokaja~! Mało tego, mieli dostać własny wspólny pokój? Suuuper! Bajka normalnie! Uradowana wiedźma z wielgachnym uśmiechem na twarzy ruszyła wraz z biszem do swego nowego apartamentu. Który jednak nie do końca blondaska zachwycił, no ale mimo wszystko mieli teraz własne cztery ściany, co znaczy, ze byli prawie jak małżeństwo! Żart~ Tak, choć zapewne wielu nie jest pewnych orientacji naszego rozgadanego koleżki, nawet sam narrator. To pewne ją takie fakty, że by za taki wybryk mamuśka Tamotsu do kraju już nie wpuściła. Nie by homoseksualne związki były tam zakazane, wręcz przeciwnie, z tym, że Aff potrzebuje dziedzica, a tego zapewnić mu może jeno narzeczona! Dlatego też Makuś jest tylko jego NPŚ'iem! Nie wymyślajcie se żadnych głupot, by gdyby Mak czytał w waszych myślach to by chyba na zawał padł, albo nawet dwa na raz!

Mniejsza, skupmy się na tym co ważne, czyli na samym Afuro, a nie jakimś tam gdybaniu i laniu wody. Vladuś ładnie się przedstawił i w ogóle, toteż nasz wiedźm odwdzięczył mu się tym samym, dziękując dodatkowo za wszystko. A gdy już zostali z biszkiem sami, nasz maluch znów się rozgadał.
- Łoooho~! Nocujemy w zamku, pałacu czy coś... To chyba to samo nie? Makuś, powiedz, czy nie czujesz się przez to jak jakaś gwiazda?! Super~ uczucie. Tylko... czemu oni nas oczekiwali? Obserwowali nas? Są w zowie z wrednym dziadem? O, albo tamta zjedzona przez pojazd dwójka im powiedziała? To możliwe nie?

Odparł chłopak, przerywając na chwile, gdyż wszedł do łazienki i zaczął napuszczać wody do wanny. Każdy chciał by się po takiej wędrówce umyć no nie? Co z tego, ze byli w zamczysku, jak widać wiedźmie to nie przeszkadzało. Gdy woda zaczęła się lać, wanna napełniać a wszystkiego możliwe płyny do kąpieli zostały dodane, jednym słowem misja naszego Tamotsu została zakończona.. połowicznie, ale jednak. Złotooki wrócił do "sypialni" zaglądając do szafki w której znajdowały się ubrania i wywalając wszystko na swe łóżko. No co?! Szukał czegoś ładnego dla siebie, co to zbrodnia dobrze wyglądać? Nie!
- Jak myślisz bi.. Makbet, coś z tych rzeczy pasowało by do mnie? Może też powinieneś sobie czegoś poszukać? O właśnie! A może tez chcesz się wykąpać? Siostry i kuzynki nauczyły mnie wiele o wspólnych kąpielach... brakuje mi ich. Wiem, że pewnie się nie zgodzisz, ale co powiesz na wspólną kąpiel~?
Zażartował młodzieniec, obracając wszystko w żart. Choć faktem jest, że zawsze kąpał się wspólnie z kuzynkami i siostrami i takie rzeczy nie były dla niego niczym... dziwnym. No ale co kraj to inna kultura, nie? W ten do główki naszej blondi wpadł pewien genialny pomysł! Może by tak sprawdzić co tam z tą porwaną parką księżniczek? Właśnie! A przy okazji przekonać się, czy naprawdę da się przywołać lokaja samą myślą! Tak też Aff zaczął wzywać Panna Vlada do pokoju czekając na reakcję i przy okazji powoli się rozbierając. Zdjął płaszcz wiedźmy, czaderski kapelusz wiedźmy, kamizelkę i koszulę również zdjął. Świecąc swoją chudziutką, małą klatą. No co.. do kąpieli się szykował! Choć skoro mieli odwiedzić księżniczki, to kąpiel musiała poczekać, choć na razie woda dalej się lała, ale nie bójcie się potopu! Afuro wszystko kontrolował i gotów był zakręcić kran gdy już było dość wody! Jak już pan miły, starszy lokaj się pojawił, to nasz Affcio znów zaczyna gadać!
- O żesz! A więc to działa! Jak to robisz, czytasz w myślach? Jesteś czadowy! A właśnie ten.... taka sprawę miałem. Bo jeśli mojemu przyjacielowi to nie przeszkadza, to czy może... dało by radę odwiedzić Pannę Meliora i Panna Colette? Znaczy Pannę Colette i Pana Meliora. Kukuku~ Żarcik taki. Życie jest zbyt krótkie by się nudzić, nie? Ciekawi mnie pan tego miejsca... możesz coś o nim powiedzieć? Z chęcią bym go poznał, kto wiem, może zostalibyśmy kumplami~. Wracając jednak do tematu, to jeśli Makbet woli tu zostać, to odwołuję swą prośbę, nie zostawię go przecież samego. Cyrok z mnie... jak i z niego.




Ostatnio zmieniony przez Aff-chan dnia Sob Kwi 20 2013, 21:43, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4733-wiedzmakowy-painpal#98364 https://ftpm.forumpolish.com/t4672-true-passion-never-dies
Sponsored content





Os Kelebrin - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 5 Empty

Powrót do góry Go down
 
Os Kelebrin
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 24Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 14 ... 24  Next
 Similar topics
-
» Szturm na Os Kelebrin

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie wybrzeże :: Hargeon
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.