HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Os Kelebrin - Page 6




 

Share
 

 Os Kelebrin

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 15 ... 24  Next
AutorWiadomość
Mr. P


Mr. P


Liczba postów : 19
Dołączył/a : 22/08/2012

Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 EmptyWto Mar 12 2013, 01:17

First topic message reminder :

Zamek na wzgórzu. Rozciąga się na Południe od Hargeonu. Otoczony gęstymi lasami, znajduje się na niewielkim, może 30m wzniesieniu. Twierdza jest brudno czarna, utrzymana w stylo post Romańskim z elementami całkiem nowymi. Ale nie odbiegajmy zanadto od opisu. Do zamku wiedzie ścieżka biegnąca przez Bor mieszany z przewagą dębów i olch. Po wyjechaniu z lasu na wzniesienie zaczyna się "Dahr Magna" które było niegdyś "Szafirowymi ogrodami" ze względu na pomniki wyciosane z różowego kamienia sprowadzonego z Romerum, oplecionego różami. Dziś, są to już podupadłe rzeźby, porośnięte bluszczem, róż zaś wyblakł i przypomina już biel. Rzeźby te znajdują się w zaniedbanym ogrodzie stanowiącym przedsionek a zarazem tył zamku. Twierdza nie posiada fosy, o ile kiedyś ją posiadała. Jest to wielki kwadratowy budynek, z kilkoma wieżami. Najbardziej jednak rozpoznawalnym elementem zamku jest wielki taras widokowy wychodzący z sypialni jego byłego właściciela. Widać zaś z niego całe miasto. Sam zamek jest w stanie ruiny, znaczy mury i cała reszta stoi ale umeblowanie, okna i tym podobne rzeczy pozostawiają wiele do życzenia. Możni miasta nie maja tyle środków by łożyć na utrzymanie pięknej oniegdaj twierdzy.
~~

MG

Karczma "Ekler" słynęła w mieście nie tylko z eklerów ale też z legendarnych loży vipów. Były to wspaniale wyposażone loże. Śliczne obite miękkim materiałem i magiczną pianką ławy, wyciszone magią ściany, jedzenie do woli na koszt firmy no i co najważniejsze "Morska bryza" na koszt firmy, dla każdej zaproszonej osoby. Morska bryza była zaś legendarnym w całym Fiore napojem bezalkoholowym, w smaku przypominającym zwykła gazowaną wodę, ale efekt był iście piorunujący. Mówi się że to przez naturalne chemiczne związki w wodzie, które przez stulecia mieszały się z eternano, wytworzyły słodki osad. Tym właśnie była tajemnica morskiej bryzy, po jej wypiciu ów osad osadzał się w ustach, na długi czas pozostawiając w nich smak mięty i ten sam roztaczając przy każdym wydechu. Mało tego chronił zęby przed brudem na około miesiąc a to miłe uczucie orzeźwienia... O tak tym razem kronikarz zadbał o wygody swoich gości... chociaż raczej chodziło mu o wyciszone magią ściany ale niech pospoły skorzystają raz w życiu z luksusów. Mimo że było go stać na to wszystko, siedział ubrany w najzwyklejszy szary dres z napisem "Hot 18". Znów czekał na magów których kelner miał tu oddelegować gdy tylko spytają o kronikarza. Wiedział ilu ich przyjdzie, ciekawiło go jednak czy będą w śród nich... starzy znajomi. Tak czy siak, pozostawało czekać...

Na zewnątrz siekł deszcz, bębniąc nieustannie w zniszczone parapety. Nie przeszkadzało to jednak osobie stojącej przy oknie, tak samo jak nie przeszkadzało jej wianie mroźnego wiatru czy trzask ciepłego ognia w kominku. Czerwone oczy przenikały wszystko na wskroś badając przestrzeń daleko przed sobą. O tak, spojrzenie tych głębokich oczu, wwiercało się w Hargeon, zapewne oczekując czegoś co ma wkrótce nadejść. Cmoknął z niezadowoleniem gdy samotna błyskawica przecięła niebo. W tym wypadku droga tutaj będzie nieprzyjemna i aż zastanawiał się czy nie wysłać na przód Gormela. Jednak zrezygnował z tego pomysłu i zamiast tego wezwał do siebie Nathaniel.
-Nakryj proszę dodatkowo do stołu. Wkrótce będziemy mieć gości...-Powiedział spokojny, cichy głos. Nathaniel jednak usłyszał i posłuchał. Zawsze słuchał. Zastanawiał go ten chłopiec. Ale to chyba inna historia, bo historia która miała się zacząć interesowała go dużo bardziej...

//Czas na odpis 19.03 godzina 19:00
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 EmptySob Kwi 20 2013, 21:42

Nanaya przejechała palcem po kamiennych literach, uśmiechając się nieznacznie. Ciemność, mrok, światło, świt... Doprawdy ironia tego świata zaczynała ją śmieszyć. Czując pod palcami chłód kamienia zastanawiała się, jaką osobą była Mary Ann Vidalli i jakże mocno Aren musiał ją kochać. Westchnęła cichutko, niemalże schylając głowę przed zmarłą osobą, jednakże szybko miejsce uśmiechu zastąpiła smutna obojętność. Nie przyszli tu wspominać ani na spacer, tym bardziej, że coś czyhało za ich plecami. Ona osobiście nie chciała wiedzieć, co to takiego.
- ...Ta, która zginęła w ciemnościach, jej duch mroku się oparł, niczym promyk wschodzącego słońca... - wyszeptała, po czym intuicja zadziałała. Na proste zagadki, rozwiązania też są proste, ale nie zawsze widoczne na pierwszy rzut oka. Tak wiec w jej dłoni pojawiła się niewielka, dwu centymetrowej średnicy kuleczka ciepłego światła, którą delikatnie nakierowała w ciemniejsze miejsce, zanurzając ją do połowy. Może zadziała, może nie. Liczyła na to, że to właśnie Słońce tudzież światło, jest odpowiedzią. Wewnętrznie czuła ponurą satysfakcję z tego faktu, że jej magia tak bardzo się przydaje, ale wszystko to przysłaniało niedawne spotkanie. Jeżeli płyta się otworzy, Nanaya patrzy przed siebie, by zobaczyć, co jest w środku, a później ostrożnie wchodzi do wnętrza grobu, oświetlając sobie drogę. Zajmijmy się szybką ucieczką, a dopiero później szukaniem drogi dalej. Wewnątrz Nanaya rozgląda się za grobowcem oraz dalszą drogą, najpewniej w dół... lub tez próbuje przesunąć trumnę, bo może pod nią znajduje się przejście dalej? Choć wolałaby nie naruszać spokoju zmarłej.
Jeśli jednak nie zadziała, to trzeba poszukać innej opcji. Ale ona już nie miała innego pomysłu, wiec będzie bawić się w obrońcę (jak w poście wyżej), gdy zajdzie taka potrzeba.
- Masz jakiś pomysł? - zapytała Setha cicho, jeśli płyta pod jej działaniami się nie ruszyła.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Sethor Fiberos




Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań

Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 EmptyNie Kwi 21 2013, 20:29

Baltazar zniknął bezpowrotnie, a grobowiec zamkniętym pozostawał. Chłopak spojrzał swym w miarę bystrym okiem na płytę grobowca żony von Arena, przestudiował, co też było na niej wyryte. Nie miał zbyt wielu pomysłów na rozwiązanie tej zagadki, w sercu światło noszą ludzie praworządni, lecz ciężko tu takiego znaleźć i go przyłożyć do płyty grobowca. Seth spojrzał na Nanayę, która miała choć jeden pomysł, z utworzeniem kuli światła i przytknięciem jej do ciemniejszego miejsca na zamknięciu krypty.
Jeśli nie przyniesie to rezultatów, Seth przylgnie bokiem ciała do krypty, wyciągnie z kieszeni płaszcza białego króla i przytknie go podstawką do tegoż obsydianowego kawałka płyty. Było na nim napisane Zori, a więc świt. Może moc słów będzie tu kluczem, który otworzy przed magami tajemnice krypty Mary-Ann Vidali i zapewne, drugą pieczeń na tym samym ogniu, tajemnice i sekrety Os Kelebrin? Jeśli wieko krypty ustąpi, Seth wchodzi do środka, nasłuchując dźwięków zarówno z tyłu- dziwny coś, jak i z przodu- inne dziwne cosie.
Jeśli natomiast próby nie dadzą pożądanych rezultatów, mag odwraca się w kierunku lasu.
-Wymyślmy coś- rzekł mag lodu do Nanayi, wysilając wzrok w poszukiwaniu dziwnego stworzenia, które rzekomo się zbliża.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t364-lokata-sethora https://ftpm.forumpolish.com/t356-sethor-fiberos https://ftpm.forumpolish.com/t678-sethor-i-jego-pierdolki
Devan


Devan


Liczba postów : 120
Dołączył/a : 26/01/2013

Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 EmptyPon Kwi 22 2013, 13:53

Devan będąc już przed bramą zamku otrzepał się ze wszelkiego brudu naniesionego przez podróż w dość nietypowy.Po krótkiej chwili rozejrzał się dookoła nie widząc nawet żywego ducha.
- Wygląda na to że reszta jeszcze nie dotarła - Powiedział spoglądając na ścieżkę.
Prawdą było że nie specjalnie się tym przejmował było to tylko stwierdzenie które wypowiedział na głos jednak tak samo użyteczne by to było jeśli by tego nie powiedział.
- To co teraz? - Spytał Finna kucając sobie.
Nie miał o czym rozmawiać z blondynem i tym bardziej z osobistością która ich tutaj zatargała ponieważ co miał rozmawiać o pogodzie czy jak? Nie miał z nimi żadnych wspólnych tematów. Spojrzał sobie w niebo jak gdyby szukając tam czegoś co dawno temu zostało mu skradzione. Czasami zastanawiał się nad tym jak jego życie by wyglądało gdyby nie to co go spotkało gdy był jeszcze dzieckiem. Jego zamyślenie nie trwało długo i już po chwili wstał na równe nogi i poprawił swoją grzywkę.
Powrót do góry Go down
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 EmptyPon Kwi 22 2013, 14:22

MG

Melior i Colette: No i się porobiło, facet padł a bezradna kobieta mogła się nim tylko opiekować, tłumiąc w sobie wewnętrzny niepokój o ukochanego. Ale teraz przynajmniej ich nie rozdzielano i nie rozbierano jak na poprzedniej misji. Tak czy siak skończyło się na tym że po półtorej minuty Melior powoli uniósł powieki. Ale czuł się jak na mega kacu. Sucha gardło, ból głowy i oczu, problemy z mówieniem i utrzymaniem równowagi. No a głowa pulsowała tępym bólem, to naprawdę utrudniało czynność zwaną myśleniem.

Afuro i Makbet: Nie ma to jak chwila relaksu w zamku wampirów. Ktoś mówił że to niemożliwe? To chyba nie poznał Afuro, który z niemożliwego zrobił możliwe i postanowił się zrelaksować. Badania terenowe jego towarzysza nie wykazały żadnych nieprawidłowości, prócz nagromadzenia kurzu pod łóżkiem. Tak czy siak w odróżnieniu od Makbeta, Afuro nadal był nakręcony, jak po spożyciu zbyt wielkich ilości kawy, wódki lub amfetaminy. Z tego też powodu wezwał Vlada, który faktycznie po pewnym momencie się stawił.
-Spotkacie się na uroczystej kolacji, na którą zostaniecie zaproszeni gdy stawią się już wszyscy. mój pan bardzo chce z wami porozmawiać, a nie jest on człowiekiem który lubi się powtarzać. Coś jeszcze?- Spytał unosząc prawą brew i bez skrępowania patrząc na półnagiego Afuro, który właśnie zaobserwował jak jakaś śliczna czarnowłosa, ciągnie gdzieś Finna i Devana

Finny i Devan: A dziewczyna dalej ciągnęła dwójkę facetów. O tak, zupełnie nie zamierzała się nimi przejmować a już na pewno Finnem, który usilnie próbował się wyswobodzić i pozwiedzać ogrody, nie. Chłopcy byli ciągnięci wprost do zamku do którego po chwili dotarli, mało tego zostali nawet po schodach wciągnięci. Po dłuższej chwili, drogą którą pokonywali przed nimi Afuro team i Colcia team, mijając nawet korytarz dostrzegli dziwnego łysola i stojącego w drzwiach półnagiego Afuro, zaraz potem jednak zamknęły się za nimi drzwi pokoju nr 7. Pokoju identycznego z pokojem Affa i Makbeta. Tylko im nie dano instrukcji, bo dziewczyna zaraz zamknęła za nimi drzwi i poszła, zostawiając ich samym sobie.

Nanaya i Sethor: Udało się~! Kuleczka światła zatopiona w skale, sprawiła że ta stała się półprzezroczysta, pozwalając zarówno dziewczynie jak i chłopakowi przejść na drugą stronę. Widać ten kto zbudował ów grobowiec, władał magią. Wnętrze grobowca, nie było żadną niespodzianką, ziemia, ziemia, schody w dół, kolejne drzwi, dwie pochodnie po bokach schodów. Oh widać to nie koniec, bo gdy tylko magowie zbliżyli się do drzwi, znów natrafili na zagadkę, tylko tym razem obok drzwi, na kamiennym postumencie, znajdował się poruszany pierścień. Składał się z 3 pierścieni, na każdym pierścieniu zaś znajdowały się litery od A do Z. W jednym miejscu nad pierścieniami znajdowała się zaś strzałka. Pod pierścieniami zaś notatka
Mocy twa w ludzkich sercach sieje strach,
Azaliż nawet zło się jej ulękło.
Ręką pieścisz jego strach,
Ynf córo jedyna.

Ann twe drugie z trzech,
Niekoniecznie jest to droga błędna
Natomiast błąd, życia wyznacza kres

Vrykoulakas nie jeden zmieniał los
I wielki był to cios
Dom każdemu sponiewierał
Ann, och droga Ann
Lubując się w twych oczach
Inni tracą swój świat
W odróżnieniu od poprzedniej treść tego tekstu zdawała się nie mieć sensu, aczkolwiek jakiś zapewne był, tylko jaki? W sumie dwójka magów głupia nie była, podoła lichym zagadkom krypty~!

Stan postaci:
Melior: 94%MM, Ból głowy, problemy z równowagą i koncentracją
Finny: 78%MM
Devan: Nieco sponiewierany

//Devan czytaj ze zrozumieniem//

Czas na odpis: 25.04 godzina 15:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 EmptyPon Kwi 22 2013, 17:54

I dalej był ciągnięty, a dziewczyna milcząca, a ponadto dłoń dziewczyny okazała się silniejsza niż niejedne kajdany, a blondasek nawet pewnie ze zwykłymi by się kłopotał. Co też się dziwić, że szedł tak, a idąc mijał różnorodne elementy zamkowego wystroju, by przed zniknięciem za progami jakiegoś pokoju, chłopaczek zdążył ujrzeć chyba drugiego blondyna z ich misji... Affuro, czy jak mu tam było... Tylko... Czemu jest rozebrany? - pomyślał blondasek, po czym został wsadzony wraz z mężczyzną do pomieszczenia, które było dość ciekawie ozdobione. Tyle było widać tajemniczą nieznajomą, a oni... Oni przebywali teraz w dwuosobowym pokoiku z łazienką, do której udał się chłopaczek, poszukać jakiś ręczników i innych takich, co mogły posłużyć do wysuszenia. Takiego względnego! Jeśli znalazł, to wytarł się jednym, drugi rzucając mężczyźnie, po czym przysiadł na łóżku, analizując nową sytuacje. Byli w stosunkowo bezpiecznym pomieszczeniu... Tak przynajmniej wskazywały warunki! Poza tym... Poza tym to Finnek nie wiedział wiele, bo nie miał jak wiedzieć. Zastanawiał się za to, kto jeszcze dotarł do zamku.
- Pójdę chyba spytać Affuro, czy wie co się tutaj dzieje... - to powiedziawszy w kierunku drugiego osobnika, wstał, uprzednio składając ręcznik i kładąc go na skraju łózka, a następnie podszedł do drzwi, ostrożnie je uchylając i sprawdzając godzinę. W sumie nie wiedział, która jest, a miło byłoby, gdyby człeczyna wiedziała. Może już pora kolacji i co wtedy?! Jak wynurzył się, a... Za drzwiami znajdował się ktoś, kogo mógłby się spytać - czyt. pan Łysek, albo dziewczyna z lasu, chociaż ta druga raczej nie, bo małomówna jakaś, więc pewnie nic nie odpowie. Oczywiście też osóbki, na które Zoriowy zegarek nie zadziała, bo takowe persony pewnie złem, czy niebezpieczeństwem nie są, nie? Jeśli jednak korytarz jest pusty, powolutku i ostrożnie wysuwa się na zewnątrz, rozglądając się dookoła i nasłuchując, co się dzieje, w każdym bądź razie zachowując czujność, bo są jakby nie patrzeć na obcym terenie, prawda? A nie wiadomo jakie tutaj panują zasady! Gdzie się kieruje zaś nasza tchórzofretka ver. blond? Ano... Do miejsca, w którym może znaleźć kogoś em... Żywego? Znajomego? Whatever~! Do pokoju, w którym widział drugiego blondyna z misji, czyli zapewne dwoje drzwi wcześniej. Raczej w parę minut nie zapomniał ich położenia, bo może i ma jasne włoski, ale jednak jakiś musk chyba ma... Chyba! Tj. NA PEWNO! W końcu czasem myśli! Co robi potem, czyli gdy będzie przy drzwiach? Początkowo chwilę się waha, czy przeszkadzać im, bo kto wie... Może korzystają z łazienki lub poszli spać, ne? Temu też chłopaczek pierw zastuka w drzwi cichutko, zastanawiając się czy na pewno nie zakłóca ich spokoju. Poza tym... Po walce z własnymi myślami, decyduje się w krótkim czasie pokonać barierę drzwi, naciskając na klamkę i przekraczając progi. - Prze... P-przepraszam jeśli wam przeszkadzam, ale... Wiecie może co tutaj robimy? Albo kto już jest na miejscu? Widzieliście może Nanaye? Ta jakaś dziewczyna nawet słowem się nie odezwała... - powiedział nieco zawstydzony swoją niewiedzą, a zarazem zmieszany tym faktem, iż przyznaje się jakby do faktu porażki w rozmowach dyplomatycznych z człeczyną, która prowadziła go do zamku. - Nie sądzicie, że powinniśmy się trzymać razem? Nie chciałbym powtórki z poprzedniej misji... Nie może to się powtórzyć! - zwrócił się do nich, ciągle stojąc tuż po przekroczeniu drzwi, właściwie tuż za nimi. Miał nadzieje, że poprą jego zdanie, bynajmniej Makbet, który z nim na jednej misji już był. W końcu wie, jak może się to wszystko skończyć, a raczej nie chcemy, by komuś stała się krzywda.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 EmptyPon Kwi 22 2013, 23:22

Światło. Zaskakujące było wręcz, jak wielką rolę odgrywało ono w tych wszystkich strasznych i jakże przykrych wydarzeniach. Było to nad wyraz ironiczne jak i smutne. Osoba, którą Aren ukochał, świeciła niczym najjaśniejsza gwiazda pośród bezkresnej ciemności. Nanaya weszła do środka, jednak nie widząc większego zagrożenia, nieco się uspokoiła. Napięcie nieco zelżało i odetchnęła głęboko. A więc byli w przedsionku... Ale przynajmniej w bezpiecznym miejscu, Swoja droga było to niezwykle ciekawe widzieć magiczny zamek. Z tego co pamiętała Aren był zdziwiony widząc taki postęp magii jak i posługiwał się wiatrem oraz ogniem. Skąd więc światło? Zmarszczyła brwi, zastanawiając się, kto był wykonawcą niezwykłych drzwi. Nie mając jednak żadnych poszlak odnotowała to tylko w pamięci i skupiła się na kolejnym, równie niezwykłym tekście. Który dalej potwierdzał niezwykłość osoby Mary Ann Vidali. Nie była pewna, czy tak faktycznie było, czy też wiersze koloryzowały jej czyny pośmiertne, ale w jej odczuciu wszystko miało znaczenie. Niemniej poprzedni wiersz miał dla niej znacznie więcej sensu. I nie tylko ze względu na słowa, których nie rozumiała. Ynf? Vrykoulakas? Poza tym nie pamiętała, by w zapiskach Arena było coś o "potędze" jego ukochanej, a tym bardziej wzbudzaniu strachu wśród ludzi... I wśród zła. Druga zwrotka miała o wiele więcej sensu, a trzecia znowu była pozornie go pozbawiona. Słowem kluczem było nieznane jej słowo. Frustrowało ją ono, jednakże nic nie mogła na to poradzić. Nie była w stanie go z niczym połączyć. No, chyba że mówimy o Baltazarze i "niszczeniu światów", jednakże wolała odrzucić tą bezsensowną myśl i skupić się ja przejściu dalej. Potrzebowała dziennika. Oni potrzebowali. Więc niezbędnym jest przejście dalej.
Przyjrzała się literom oraz pierścieniom. Odetchnęła głęboko, przekręcając pierwszy na literę M, drugi na A, trzeci na V. Była niemalże pewna, że była to poprawna odpowiedź, ale wciąż zostawiała sobie miejsce na "czarny scenariusz", gotowa odskoczyć w każdym momencie. Nie chciała ginąć. Nie teraz. Nie w tym miejscu. Nie w tym czasie. I na pewno nie zamierzała umierać, dopóki nie dowie się wszystkiego o bracie, wampirach oraz Baltazarze. Niezwykła, wręcz przerażająca zaciętość malowała sie na jej twarzy. Ile może zmienić jedno spotkanie...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Melior


Melior


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012

Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 EmptyWto Kwi 23 2013, 01:11

Cóż Melior w końcu obudził się ze swojej drzemki, jednakże chyba nie wyspany, gdyż głowa go bolała. Suchość w ustach sugerowała mu, że mógł tak już długo leżeć, bo inaczej jakim cudem odczuwałby takie pragnienie. Tak, czy siak, nie miał zamiaru tak cięgle wypoczywać i podparł się do pozycji siedzącej, a odczuwszy zawroty głowy uznał, że będzie trzeba się jakoś pozbierać. Cóż słyszało paru metodach więc nie zawadzało spróbować. Najpierw podpierając się o najbliższy stabilny przedmiot spróbował wstać na równe nogi. Następnie używając krzeseł, szafek, łóżka, stołu, czy innych rzeczy po drodze stara się zbliżyć do najbliższej ściany.Z kolei podążając wzdłuż niej próbował się dostać do łazienki, a konkretnie umywalki się tam znajdującej. Jeśli się uda, to odkręca zimną wodę i wpierw spogląda w nią. Cóż nawet z lekka oszołomiony nie użyłby brązowego ścieku, jeśli taki wyleciałby z kranu, dlatego najpierw próbuje określić stan płynu. Tak czy siak jeśli woda będzie się wydawać normalna, a hydraulika nie będzie wydawać dziwnych dźwięków, to wkłada głowę pod zimną wodę. Naturalnie starał się to robić jak najostrożniej i ciągle podpierał się o ścianę, żeby nie zakończyć tej czynności w niewłaściwy sposób. Czemu zalał głowę zimną wodą? Cóż słyszał, że w ten sposób można się pozbierać z nawet najbardziej oszołomionego, czy nieprzytomnego stanu, a że skoro jest na misji to powinien się jak najlepiej trzymać. Po 20 bądź 30 sekundach zakręca kurek i sięga po ręcznie. W razie czego wciąż wspomaga się ścianą. Co do ręcznika nim go użyje spogląda wpierw czy jest czysty i nie znajdują się na nim jakieś nieprawidłowości. Jeśli jest w porządku, to wyciera się nim. Po tym o ile nadal będzie trzeba to wzdłuż ściany wraca do pokoju by siąść na łóżku. Po tym dzieli się z Cole swoimi uwagami na temat tego co mu się przydarzyło przed drzemką. Po tym podziękował też za opiekę, no bo w końcu dzięki niej nie nabawił się żadnych dodatkowych bóli od niewygodnego leżenia.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t71-konto-meliora https://ftpm.forumpolish.com/t64-melior-von-terks https://ftpm.forumpolish.com/t1202-grande-equazione-ksiega-czarow-meliora
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 EmptyWto Kwi 23 2013, 10:02

Po niedługim czasie zmartwień, Melior w końcu oprzytomniał. Niestety doskonale widać było, że nie do końca dobrze się czuje, ale nie to uraziło biedną Carter. Mogła przypuszczać, iż chłopak czuje się na tyle źle by nawet słowa nie powiedzieć i sobie pójść, ale mógł przecież okazać to, iż chce pomoc przy chodzeniu! A on co? Podpierał ściany i szedł sam...Ugh, nie to nie - brązowowłosa nie będzie pomagać skoro tego nikt nie oczekuje. Nic dziwnego, iż po zmartwieniu na jej twarzy pojawiło się wyraźne naburmuszenie...
Tak więc, gdy towarzysz udał się do łazienki, ona wróciła do okna. Wszak ostatnio nie dowiedziała się jak mocne i 'nowe' są te deski, więc miała zamiar to sprawdzić. Oh, nie wyrywaniem - po prostu przykłada dłoń i najwyżej lekko próbuj jakąś deseczkę pociągnąć do siebie. Tym sposobem dowie się czy w ogóle jest szansa próbować wrzucić do pomieszczenia nieco powietrza z zewnątrz. Jak nie to i się nie przemęcza bo po co? Aczkolwiek po tym ma zamiar podejść do drzwi, ostrożnie je otworzyć i wyglądnąć na zewnątrz. Była ciekawe czy ktoś ich pilnuje, a i nie zapomniała, że są tu na misji! Z drugiej strony szukanie 'skarbów' schodziło na drugi plan przez to wszystko...No nic, jak będzie pustka i nikogo to...Nie ucieka bo jednak świadomość o mentalności wampirów jakoś ograniczała chyba pole do popisu, a i jednak Meliora by nie zostawiła - mimo swego naburmuszenia. Tak więc jeśli pustka na korytarzu to po prostu zamyka z powrotem drzwi, wracając do środka i rozmowy z siwowłosym. A jeśli ktoś będzie? Zapewne i wda się w dyskusję nawet z Vladem - choć go nie wzywała!
No nic...w razie czego po rozmowie z Meliorem to ona poszłaby do łazienki jeno twarz i ręce przemyć, po czym by wróciła.
- Nie możemy tu siedzieć tak długo...
Rzuciła krótko, chodząc sobie po pokoju wte i z powrotem. Po prostu ją nosiła ta bezczynność. Może i obawiała się spotkania z Rikkudo, ale z drugiej strony była naprawdę ciekawa czego on chce! Naturalnie na głos nie mogła się przyznać bo jakby to wyglądało? Ugh...Ponownie nawet rzuciła okiem na suknie, ale nie czyta w myślach jak niektórzy to i dalej postanowiła się nie przebierać - nie weźmie co nie jej! No i specjalnie nie brała sukni na tą misję...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Devan


Devan


Liczba postów : 120
Dołączył/a : 26/01/2013

Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 EmptyWto Kwi 23 2013, 11:22

Devan teraz był całkowicie zdenerwowany. Został zaciągnięty do czyjegoś zamku to jeszcze w dodatku nie wiedział po co. Wstał z podłogi i poszedł sobie w głąb tych że korytarzy. Szedł tak sobie dalej dalej i dalej aż nagle trafił do komnaty w której był Finn, Makbet i półnagi Affuro. Z tego co pamiętał byli już tutaj jak ta "dziura" ich tutaj ciągnęła.
- Chyba kręcę się w kółko - Pomyślał i spuścił głowę na dół w geście załamania.
Nie smucił go fakt że zabłądził tylko to że przez ten parszywy los był zmuszony na przebywanie z tymi dwoma ludzikami.Do Finna już się przyzwyczaił i nie przeszkadzało mu jego towarzystwo gdyż nie był zbyt rozmowny i nie wypytywał Devana o jego przeszłość o której nie lubił rozmawiać.Rozejrzał się jeszcze dokładnie.
- Reszta też jest w zamku? - Spytał ponieważ wolał być poinformowany.
Powrót do góry Go down
Sethor Fiberos




Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań

Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 EmptySro Kwi 24 2013, 21:57

Sethor był zadowolony z jednego faktu bardziej niż ze wszystkich innych razem wziętych. Faktem tym była obecność Nanayi. Dziewczyna w mig pojęła o co chodziło w zagadce i krypta została otwarta... Grobowiec Mary Ann Vidali stał przed nimi otworem, a razem z nim zamek Os Kelebrin- cel ich misji. Póki co jednak musieli się skupić na schodach, które czekały dwójkę młodych magów. Twórca tegoż przybytku nie był wybitnym architektem, zejście urządzone w starym, wręcz tradycyjnym stylu, z pochodniami po bokach schodów. Sethor, schodząc po schodach, rozglądał się na wszystkie strony, jednak nie dostrzegł niczego ciekawego. Patrzył też pod nogi, by czasem nie ześlizgnąć się i nie upaść, jednak droga w dół, do następnych drzwi. Mag lodu podszedł i spróbował nimi poruszyć. Zapewne bez efektu, a to dlatego, że wejścia strzegła nastęna zagadka. Seth od razu pojawił się koło dziewczyny i znad jej ramienia czytał tekst, który znajdował się pod trzema pierścieniami. Najpierw Seth zanalizował tekst od lewej do prawej, a gdy zaczął czytać od góry do dołu, odkrył, że litery układają się w imiona spoczywającej tu kobiety, czyli Mary Ann Vidali. Gdy już chłopak o kruczoczarnych włosach chciał wydobyć ze swej piersi zdanie, syganlizujące, że coś odkrył, Nanaya zaczęła już przekręcać pierścieniami i układając je tak, by pod strzałką znajdowały się inicjały żony von Arena.
-Wielkie umysły myślą podobnie- szepnął znad ramienia Nanayi Seth z niekłamanym zachwytem, uśmiechając się szczerze. Prędzej czy później, przejąłby inicjatywę i wpisał ten sam kod, więc ich tok rozumowania raczej wyglądał identycznie. W razie gdyby coś poszło nie tak, mag był gotowy na odskok w lewo, lecz miał nadzieję, że hasło, które wymyślili... to znaczy, wymyśliła dziewczyna, było prawidłowe i umożliwi im przejście przez kolejne drzwi. Każde przebyte drzwi, będą ich zbliżały do si... wnętrza zamku i odkrycia tajemnic, które skrywa Ród Smoka.
-Przydałoby się, bym i ja się czymś wykazał- pomyślał z goryczą Sethor, spoglądając na Nanayę. Jeśli już był na tyle tępy, że zagadki pozostawały poza jego zasięgiem, to niech chociaż w przyszłości obroni własnym ciałem, wzmocnionym jakimś zaklęciem życie dziewczyny. I tak był jej na tyle dłużny, że jeszcze chwila moment, a mógłby przywdziewać strój osobistego lokaja... Na tej misji chłopak miał nadzieję zmniejszyć dług wdzięczności do minimum.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t364-lokata-sethora https://ftpm.forumpolish.com/t356-sethor-fiberos https://ftpm.forumpolish.com/t678-sethor-i-jego-pierdolki
Aff-chan


Aff-chan


Liczba postów : 634
Dołączył/a : 12/08/2012

Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 EmptySro Kwi 24 2013, 22:51

Ło rzesz! Valdziu naprawdę się pojawił! Jakieś medium normalnie! W każdym bądź razie, zabronił on spotkania z pozostałymi, a szkoda! No ale może to lepiej? Może oni woleli by zostać sami~. Cieżko powiedziec, w każdy razie dostali zakaz i tyle. Chyba lepiej było by przestrzegać zasad, ustalonych przez panna tego zamczyska. Tak myśląc logicznie. W każdy razie, Aff poznał odpowiedź na swe pytanie, więc pan lokaj nie był już dłużej potrzebny.
- Rozumiem, rozumiem. Trochu szkoda, ale jakoś przeżyjemy~. Raz jeszcze dziękuję!
Odparł blondasek odprawiając swego rozmówcę. W tym momencie gdzieś przed oczami przemknął mu Finny i Devan, którzy byli w towarzystwie jakiejś pani. No to, ale z nich psy na baby. A wydawali się tacy niewinni! Mniejsza. Skupmy się na ważniejszych sprawach, na kąpieli! Woda była już nalana to trzeba było skorzystać! Makbecik wolał chyba jednak niezbyt ładnie pachnąc, ale za to się zdrzemnąć. Cóż, dla Afuro to higiena była ważniejsza! Czyścioszek z niego! Tak też nasz bohater ruszył do łazienki, zamykając za sobą drzwi i rozbierając się do końca. Już po chwili słychać było plusk wody i nucącego jakąś melodię z rodzinnych stron, Affcia. No powiedzcie, kto nie lubi długich, relaksujących kąpieli? Chyba tylko jakiś człowieczek z cukru. Ale taki to by w ogóle wody nie lubił, więc się nie liczy. I tak też się nasza wiedźma robiła "myju myju" wesoło sobie podśpiewując, no bo co lepszego było do roboty?

(Jeśli Finny i Devan dotrą)

Radośnie spędzany czas w łazience, został przerwany przez dźwięk otwieranych drzwi. Domyślając się, że biszuś pewnie sobie śpi, sam postanowił sprawdzić któż to przyszedł ich odwiedzić. Dlatego też wyskoczył szybciutko z wanny, owinął dół ręcznikiem i ruszył, mocząc cała podłogę.
- Tak~? Nie zamawialiśmy cateringu~? Oh, to wy. Czołem chłopaczki~? Przyszliście się wykąpać? To nie macie tu siebie łazienki? Biedaczki~.
Rzucił mokry blondasek wychodząc z łazienki. A potem grzecznie wysłuchał tego, co Finny ma do powiedzenia.
- Nana-chan? Nie widziałem jej odkąd dzielnie ruszyła przodem, kiedy my siedzieliśmy jeszcze w karczmie. Jak jakiś czempion normalnie~! Taka dzielna i męska kobieta~ To twoja dziewczyna..? Hmm... chyba to ona nosi spodnie w waszym związku co? A, właśnie! Tamta parka, Colette i Melior też gdzieś tu są, ale nie pozwolono nam się spotkać... Śmiało, wchodźcie, wchodźcie~ Jeszcze ktoś was złapie i traficie za karę do kata czy coś, a skoro chcecie być w większej grupie, to w sumie czemu by nie... Biszuś, yyy... Makbet na pewno się ucieszy z towarzystwa. Choć ja wolał bym nie psuć humoru, właścicielowi tego grodu. Chyba nie powinniśmy wychodzić z własnych pokoi. Tak powiedział Vladuś.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4733-wiedzmakowy-painpal#98364 https://ftpm.forumpolish.com/t4672-true-passion-never-dies
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 EmptyPią Kwi 26 2013, 14:58

MG

Nanaya i Sethor: Kiedy Nanaya przekręciła pierścienie, coś przeskoczyło a jakiś dziwny i niewidoczny mechanizm zaskrzeczał, sprawiając że kamień cofnął się 2m wgłąb, odsłaniając wejście do krypty. magowie szybko weszli do środka, kamień zaś po chwili wrócił na miejsce. Korytarz oświetlały co jakiś czas pochodnie, ten zaś biegł wgłąb ziemi, magowie szli po woli, małymi schodkami, aż po zejściu około 30m w dół, dotarli do kolejnej krypty, tu, na kamiennej ławie, leżał szkielet kobiety, no, chyba kobiety. Tak czy siak owa kobieta trzymała kilka kartek w dłoni, zaś jej prawa kość udowa była złamana. Poza tym po lewej znajdował się kolejny korytarz, biegnący zapewne ku zamkowi. Gdy magowie wyciągnęli z jej rąk papiery, im oczom ukazała się następujący tekst:

Dziennik Dorwila – Fragmenty

[Data zamazana]
Dzisiejszy dzień przejdzie do legend. Odnieśliśmy kolejne zwycięstwo na polach Romerum. Jeden z naszych najznamienitszych rycerz, Ignacio, pokonał niesamowitą bestię. Zwali go cyklopem. Mierzył prawie 4m wzrostu, posiadał tylko jedno oko, drugie, a raczej pusty oczodół, chował pod czarną opaską. Ten wielkolud walczący dwuręcznym mieczem położył wielu naszych najznamienitszych wojowników, dopiero Ignacio mu podołał..

[brak kilku kartek, kolejny wpis dopiero w połowie zeszytu]
Walki się przeciągają, przeciwnik gubi nas w lesie, błędne ogniki zwodzą a przewodniczy im on, ten którego zwą wiwerną. Tak naprawdę to jedynie jakiś czarnoskóry szaman, odziany w łuski i szpony wiwern. Korzystając z jakiejś nam nieznanej magii potrafi manipulować błędnymi ognikami. Co noc tracimy ludzi. Posłałem Ignacio i Horatio, by się nim zajęli.

[Dwie strony dalej]
Cholera. Nie spodziewałem się tego, Ignacio wrócił dzierżąc w dłoniach trzy głowy. Prócz głowy tego podłego szamana była też głowa jakiejś ciemnowłosej kobiety i Horatia. Okazało się że padł w boju, szaman nie był sam, miał żonę, Meduzę! Te jej złote oczy... one na mnie patrzą

[Nadpalone kartki]
To już koniec, nikt nie ma z nim szans. Jeden z królów Romerum, Ogr. Jest wielki, jeśli cyklop wydawał się ogromny to ten jest prawdziwym olbrzymem. Mierzy 10m. Jego kroki sprawiają że ziemia drży, a wielki nos wyczuwa ludzi już z daleka...


Dzienniki Mary

Rozmawiałam dziś z mym lubym. Jak zawsze jest tajemniczy, dziś jednak opowiedział mi o czterech posągach w naszym domu. Stanowię one klucz do skarbca znajdującego się w lochach. By go otworzyć trzeba złożyć klucz. Kryształ w lewym oczodole meduzy, która stoi w ogrodzie, opaska cyklopa szczerzącego zęby w lochach, nos ogra, na dachu naszego zamku oraz kieł wiwerny z korytarza na 4 piętrze. Kiedy te 4 przedmioty zostaną obdarowane niewielką liczbą mocy magicznej połączą się w zmyślny klucz. Mój mąż jednak jest chyba paranoikiem bo na tym nie koniec. Drzwi do skarbca stanowi ściana w Atrium lochu, ta z freskiem przedstawiającym Gnolla, zaś jego prawy oczodół stanowi dziurkę od klucza, oczywiście magicznie ukrytą. Poza tym samo posiadanie klucza nie wystarczy. Potrzeba też hasła.. hasła którego jedynym sposobem zdobycia jest odbycie „Visium adalis” które nastąpi jeśli z kluczem wejdzie się do jego gabinetu. Współczuję przyszłym poszukiwaczom, zastawił bowiem też wiele pułapek... Swoją drogą, dziwnej magii do tego wszystkiego użył... zbyt... zaawansowanej? Nigdy o takiej nie słyszałam, jest silniejszy niż pokazuje, ale też słaby, ciągle ma koszmary, z dzieciństwa i te z wojny. Chciałabym mu jakoś ulżyć, ale jedyne co mogę zrobić to przycisnąć go do piersi i głaskać póki napięte mięśnie się nie rozluźnią.

[Krótka notka, wykonana pospiesznie nieznanym wam pismem]
Nie próbujcie czytać Cza. Gry. Zer. To przyniesie wam zgubę i zagładę. Cztery nie zawsze oznacza to co wam się wydaje, sztuczne oko obserwuje Goliata, kierując krokami Dawida, nie ufajcie wężowi i nie idźcie ku labiryntowi bowiem wyjdziecie odmienieni. Nie popełnijcie mojego błędu, nie mówcie mu o losie. NB

Reszta: Finny i Devan nie wyszli z pokoju, ten bowiem okazał się zamknięty, na dodatek Devan, chcący wyjść z pokoju potknął się i wybił środkowy palec lewej ręki(kara za nieczytanie ze zrozumieniem). Zaraz potem, znużeni podróżą, wszyscy zasnęli w krótki i niespokojny sen. Obudziły was pukania do drzwi. O tak, przyszedł po was nie kto inny jak Vlad, wypuszczając całą szóstkę na korytarz.
-Wybaczcie że was budzę, minęła już jednak godzina, mistrz chce się z wami widzieć.- Zakomunikował po czym skierował się w głąb korytarza a potem po schodach do góry i w prawo, aż do podwójnych mahoniowych drzwi, po których otwarciu, magowie znaleźli się w jadalni. Wielkie pomieszczenie 6 na 15m, w większości zajmował długi stół. U jego szczytu siedział mężczyzna o czerwonych oczach, z włosami w kolorze jasnego fioletu spływającymi nieco za ramiona. Magom wskazano miejsca obok niego. Afuro, Finny i Colette zasiedli po jego lewej stronie, Colcia pierwsza, Afuro ostatni, naprzeciw Colci siedział Mel, naprzeciw Finna - Makbet. A naprzeciw Affa siedział Devan. W sumie magowie właśnie sobie uświadomili że przez całą drogę byli w dziwnym letargu, dopiero teraz odzyskali zaś pełnię władz.
-Wybaczcie mi te... brutalne metody?- Odezwał się Rikkudo uśmiechając upiornie i odsłaniając długie zęby.-Miło mi was dziś gościć, zwłaszcza ciebie krewniaku- Skinął głową Meliorowi.-Kolacja zaraz zostanie, podana, wybaczcie ja nie jadam... hmm.. ludzkiego jedzenia, ale Nathaniel je spożywa więc potrafi gotować, mam nadzieję że nie zawiedzie waszych oczekiwań. Pewnie macie masę pytań, więc pytajcie, póki nie podadzą do stołu-Powiedział z uśmiechem, opróżniając z kieliszka, czerwony płyn, z dziwnym, skrzepem na górze. Chyba wiadomo co to było? Magom zaś Vlad postawił przed nosem pucharki i nalał wina, czerwonego, co mówiła etykieta na butelce. Chodź nikt nie zmuszał magów do picia płynu.

Stan postaci:
Melior: 96%MM, delikatne otępienie
Finny: 80%MM
Devan: Nieco sponiewierany, wybity środkowy palec lewej ręki

Czas na odpis: 29.04 16:00

//Wybaczcie za ch*jowy post x.x//
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 EmptySob Kwi 27 2013, 13:39

Ugh... I co to ma być? Zamknięte drzwi i... I są w jakimś więzieniu, że nie chcą im pozwolić samodzielnie chodzić? Trochę to takie no... Nieuprzejme, nie? Zresztą... Skoro nie było, co robić, nic dziwnego, iż blondasek walnął się zrezygnowany na łóżko, by chociaż chwilkę się zdrzemnąć w celach wypoczynkowych. W końcu dość ciężką drogę pokonał, temu co w tym dziwnego, iż chciał ciut się zrelaksować po wrażeniach podróżnika i spotkaniu jakże uprzejmej, a zarazem wylewnej dziewczyny. No cóż...
- Co? Chwilka... - wydukał, podnosząc się, a zarazem ogarniając co się dookoła dzieje, bo spał, a człowiek śpiący zwykle do końca ze światem nie kontaktuje. Ma takie prawo, nie? Temu też nic dziwnego, że poszedł sprawdzić, kto ośmiela się go budzić z jego pięknego snu. - O! Wszyscy są... - odparł cicho, a dalsze próby wypowiedzi przerwało ziewnięcie i przeciągnięcie się. Następnie już tylko ruszył za jakimś panem Łyskiem. Ciekawe dokąd nas prowadzi... - pomyślał chłopaczek, nieco spięty na myśl, iż nawet nie wie, co mają w planach robić, a poza tym, że idą w sumie w nieznane... No bynajmniej dla niego. Nawet nie spostrzegł, jak znaleźli się przed sporej wielkości drzwiami, które jak to się okazało, odgradzały ich od jakiejś chyba jadłodajni. - Dzień dobry? Dobry wieczór? - rzucił nieco skołowany Finnek nie wiedząc jak zwrócić się do ich gospodarza, który zapewne, jak widać, czekał na nich, a na dodatek zdawał się jakoś znajomy. Przy okazji sprawdził godzinę, by wiedzieć, jak się trafnie w razie co wyrażać potem. Bo jest noc? Dzień? Południe? Północ? Właśnie... Co my tu? Jak? - przemknęło przez myśli chłopaczka, gdy jego zacne cztery litery zajęły krzesełko pomiędzy... Ano w tym momencie zielonooki zaczął rozglądać się nieco niespokojnie, próbując zorientować się, gdzie się właściwie znajduje. Siedział między radną, a jakimś innym blondaskiem, a na przeciwko Makbeta, z którym był na uprzedniej misji... Źle nie jest i chyba wszyscy byli... Chociaż... - Przepraszam... To na pewno już wszyscy? Nie widzę nigdzie Nanayi... - spytał się nastolatek stwierdzając dość oczywisty fakt, bo jak kogoś nie ma, to przecież go nie widać w danym gronie, nie? Soł dżinius! - Smacznego... - wydukał, widząc jak mężczyzna opróżnia kielich z czerwonej, nieco zakrzepłej substancji, która raczej nie była jakimś wyjątkowo gęstym soczkiem truskawkowym. Aż blondaska ciarki przeszły, na myśl tego, co spożywa ich gospodarz. Ale spokojnie... Nie ma co się martwić... Chyba... - pomyślał chłopaczek, przełykając kolejny raz ślinę, jakby chciał się zaraz odezwać, co sprzeczne z prawdą w sumie nie było, tylko póki co wyglądało tak, jakby nie wiedział od czego zacząć. - Tak jakby... Ten... - zaczął zielonooki, szukając odpowiednich słów, które miałyby posłużyć do wyrażenia myśli takiego człeczka, jakim był właśnie blondyn. - Dziękujemy za gościnę, jednak czy mógłby Pan zdradzić nam jej powód? Każdego chyba to interesuje, prawda? - początkowo zwrócił się do mężczyzny, by w momencie, gdy padło ostatnie słówko, spojrzeć się po zebranych w pomieszczonku, jakby szukając w nich potwierdzenia, bo może i to prawda, a może to tylko wścibskość Finnka kazała mu zadać to pytanie, nie? - Poza tym, jeśli można wiedzieć... Dlaczego zostaliśmy zamknięci w pokojach? - spytał się chłopaczek, licząc, iż uzyska jakąś odpowiedź, bo zwykle ot tak się ludzi nie zamyka, zwłaszcza, jak ma się zamiar ich jeszcze uraczyć kolacją, prawda? - Jeśli są jakieś miejsca, do których nie powinniśmy się zbliżać, to łatwiej chyba jak Pan nam o nich powie, czy coś takiego, nie? W sumie jeśli to nie problem, to mógłby Pan nam opowiedzieć coś o tej posiadłości? Chyba nikt z tu zebranych nie chciałby zabłądzić i zepsuć czegoś przy okazji... Jakieś informacje o ogrodzie, albo o położeniu naszych pokoi, skarbca Arena, czy też pańskiego gabinetu lub innych miejsc, w których można by pana spotkać, a także miejsca, w które lepiej byśmy nie zaglądali... W końcu nikt nikomu szkodzić raczej nie chce, prawda? - rzucił swój wywód zielonooki, przyglądając się mężczyźnie i jego reakcją. Już raz gadulstwo przy wampirze się mu nie opłaciło, to też teraz postanowił zachować czujność i gdyby był jakoś zagrożony stan jego jamy ustnej, czy ciała ogółem to chłopaczek próbuje jakoś odskoczyć, czy też schować się pod stół, bo co... Stoły są de best ochroną... Na krótką metę! Jednak jeśli nie nastąpiło żadne zerwanie się istot wampirzych, które who knows, może oznaczały świecące przedmioty, bo przecież Rikkudo to wampir, a chociażby wstążka radnej się świeciła... Wtedy następują kolejne pytania... - Właśnie... Muszę jeszcze spytać się o Tusie, bo ta się nie przedstawiła, a i nawet nic nie mówiła, a teraz pewnie jest na mnie obrażona za... No... Ten... Za takie tam jedno w lesie... Mógłby pan przekazać takiej dziewczynie ubranej na czarno, co nas tutaj przyprowadziła, że jeszcze raz ją przepraszam? I jak ona ma w sumie na imię? - spytał się w dukający sposób chłopaczek, by zastanowić się, czy jeszcze jakieś kwestie chciał poruszyć. Hym... Hym... - przenikało myśli chłopaczka, który... Tak! TAK! O dziwo myślał, bo chciał i bo niedługo miało być podane im jedzonko! - Nathaniel? Skoro żywi się tym co my, to może powinien spożyć posiłek w naszym gronie? Jestem pewien, że nikomu z nas by nie przeszkadzał, no chyba, że Pan ma coś przeciwko... Jednak byłoby miło poznać też wszystkich innych... - rzucił blondasek, zastanawiając się, jak wygląda ten Nathaniel i co umie właściwie, bo wynika z tego wszystkiego, że właśnie przygotowuje posiłek dla całej ich gromadki, co pewnie jest nie lada wyczynem. Poza tym swojego winka nie tyka... No może maksymalnie łyczek, chociaż na razie niech stoi nienaruszone, bo lepiej do posiłku na trawienie zachować, aniżeli przed...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 EmptySob Kwi 27 2013, 16:11

Kolejny korytarz. Wszystko to przypominało wędrówkę do królestwa Hadesu, gdzie żaden śmiertelnik nie mógł wstąpić, ani też go opuścić. Westchnęła lekko, kiedy ich kroki odbijały się od ścian korytarza, a płomienie tańczyły z każdym ich ruchem. Zmierzali do królestwa śmierci, gdzie leżała najukochańsza mężczyzny, który stał się potworem. Jej obojętna mina nie zdradzały całego kotła emocji, które w chwili obecnej mieszały się i wylewała gdzieś w środku jej duszy. Wampiry, brat, Baltazar, gildia... Czuła, że w tym wszystkim powoli traci siebie, ale co mogła zrobić, by uwolnić się z tej całej spirali wrogości, nienawiści, desperacji i zniszczenia? Westchnęła tym razem mocniej, głębiej, chcąc zrzucić ze swoich barków nieprzyjemny ciężar.
- Jak myślisz, jak potężna musi to być wojna, by zniszczyć cały świat...? - zapytała, gdy doszli do krypty, a przed ich oczami pojawił się szkielet, najprawdopodobniej Mary Ann Vidali. Nanaya spokojnym krokiem podeszła do płyty i przyjrzała się białym kościom. Dla niej były tylko kośćmi, pozostałościami po pięknej kobiecie. Jak wyglądała? Ile miała lat? Jak wspaniała była, by nawet po jej śmierci Aren opłakiwał jej osobę? - Jak potężne siły muszą brać w tym wszystkim udział, byśmy stawali przed śmiercią niewinnej kobiety, której los teraz plącze się z naszym po tylu latach... - wyszeptała, biorąc ostrożnie, niemalże z czcią, karty dziennika z jej rąk.
Powoli biegła po literach, wychwytując każde zdanie, każde słowo, każdą literę. Cyklop. Wiwerna. Meduza. Ogr. Klucz. "Visium adalis". Gnoll. Ostrzeżenie. Odetchnęła głęboko. Powoli dochodziła do siebie po nieprzyjemnym spotkaniu, a trybiki w jej głowie powoli zaczynały się kręcić... W nieco inny sposób, ale przynajmniej porzuciły pomysł rozpaczania nad własną naiwnością i bezsilnością. Byli tu i teraz. Mieli zadanie. Więc trzeba to zadanie wykonać. Nawet jeżeli chciała uciec, to przecież nie zostawi Setha ani całej gromadki z zamku. Nie zamierzała już nikogo tracić. Nawet jeżeli był to ktoś zupełnie nieznajomy. Mimo wszystko ludzi łączą cienkie nici, niewidoczne na pierwszy rzut oka, nawet jeśli widzieli się tylko raz i tylko raz wymienili ze sobą grzeczności. Uśmiechnęła się delikatnie do Setha.
- Teraz przynajmniej wiemy, co robić i gdzie szukać - stwierdziła. Chciała, by jej głos brzmiał nieco lżej, jakby faktycznie coś osiągnęli, zamiast tego był miły dla ucha, ale zdradzający jej przybicie. - Skoro była to magia, której użył do tworzenia pułapek i zamków, zniszczę każdy jej ślad, gdy będzie taka potrzeba. Nie ważne, czy była to starożytna magia, zapomniana magia, czy zwykłe, kuglarskie sztuczki. Magia pozostaje magią, nie ważne, ile czasu mija... - powiedziała już poważniej, patrząc prosto na mężczyznę. Jakież to było zabawne. Był wyższy od niej przynajmniej o głowę, a jednak oboje byli równi. Była całkowicie pewna swoich umiejętności. Dlatego była gotowa zmierzyć się z pułapkami, zamkiem, wampirami. Westchnęła po raz kolejny, składając karty z dziennika i wkładając je do sakiewki. Nic więcej już się do niej nie zmieści.
- Wiesz, Sethor, zamierzam ruszyć na wojnę - odezwała się po chwili, kiedy już szła korytarzem prowadzącym w stronę zamku, ostrożnie stawiając swoje kroki i obserwując otoczenie, oświetlając je, jeśli zajdzie taka potrzeba. - Nie wiem, kto jest przeciwnikiem, kto przyjacielem a kto wrogiem, ale wyruszam na wojnę... Nie mam zamiaru pozwolić, by jakieś wyższe siły decydowały o tym, co się stanie z nami, wami... ze wszystkimi i wszystkim, co mi ukochane - mówiła dalej, spokojnym tonem, w którym nie było ani pewności, ani determinacji. Była tylko przerażająca bezsilność wobec spraw, których nie rozumiała, a które uderzały o jej osobę niczym grad, przed którym nie było ucieczki. - Dostaliśmy jedno ostrzeżenie... w sumie nawet dwa. Nie wydaje mi się, żeby wiadomość od "NB", kimkolwiek on jest, dotyczyła tylko i wyłącznie skarbca Arena. nawet jeżeli nie rozumiemy tego teraz, musimy zrozumieć. Czym jest "Cza. Gry. Zer."? Ktoś niezwykle się spieszył, by przekazać tą informację, dlatego tyle w niej skrótów myślowych, jednak... dla naszego własnego dobra, lepiej, żebyśmy zrozumieli tą wiadomość jak najszybciej. - Spojrzała na chłopaka, uśmiechając się delikatnie. Miała tylko nadzieję, że dojdą do zamku szybko i nie zastaną żadnych niespodzianek.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Melior


Melior


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012

Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 EmptySob Kwi 27 2013, 20:56

Heh, Melior ledwie się zdrzemnął, a już ponownie zachciało mu się spać, a może raczej dziwaczny los zmusił go do kolejnego snu, mimo że niedawno się obudził. Cóż niektóre zdarzenia są nielogiczne, nieważne jak na nie spojrzeć. Tak, więc przymnijmy oko na to co nie powinno mieć miejsca i przejdźmy dalej. Odzyskawszy świadomość, a może raczej jej połowę, ciągnięty jakąś siłą razem z Colcią wybył na korytarz, gdzie spotkał pozostałych, wyłączając Setha i Nanę. Na zachowanie Finna (o ile mg nie ma nic przeciwko tej scenie) pomachał tylko dłonią na znak przywitania). Następnie podążył z resztą w stroną, w którą najpewniej nie bardzo mu się spieszyło. Niedługo później dotarli do celu, gdzie znajdował się o osobnik, u którego już sam kolor oczu wiele sugerował. Wszelkie wątpliwości minęły, gdy pan domu przemówił. Tak nawiasem mówiąc siwowłosy nie specjalnie się radował tym, iż zajął pierwsza rząd od "krewnego", lecz nie zamierzał narzekać.
- Mnie... również. - Odparł spokojnym i uprzejmym, tonem, choć można było odczuć moment zawahania.
Było to zapewne spowodowane wątpliwością, co do właściwego ujęcia odpowiedzi. Następnie na początek pozwolił mówić Finnowi. Cóż nie zamierzał przeszkadzać w cudzych pytaniach, choć miał własne. W między czasie postanowił odzyskać pełną przytomność umysłu, gdyż raczej będzie mu potrzebna, więc postanowił się trochę poszczypać. Cóż jakby nie patrzeć odrobina bólu pozwala otrzeźwić świadomość dość skutecznie. Uznał, to za tym bardziej potrzebne, tym bardziej, że jeszcze nie dawno zdawało mu się, że był jakiś półprzytomny. Tak, czy siak robił, to dyskretnie, bo szczypanie się na pokaz byłoby raczej dziwne. Gdy podkomendny skończył postanowił sam zadać parę pytań.
- No, to teraz ja mam parę pytań. Powiedz, zdajesz sobie sprawę, że w tym świecie, tak właściwie powinien żyć inny Melior von Terks? - Odparł spokojnym tonem z delikatnym uśmiechem. - Zastanawia mnie też jaką masz do mnie sprawę. - Odrzekł tak samo jak poprzednio spoglądając na Rikkudo.
Niedługo później przypomniał sobie o wydarzeniach z pokoju, więc i o to postanowił zapytać.
- Chciałbym się również dowiedzieć... Czy to ty raczyłeś mi przerwać, gdy sprawdzałem coś w pokoju? - Rzucił uprzejmie i spokojnie.
W między czasie sprawdza zapach wina przybliżając na chwilę niech kielich z płynem, po czym odkłada go z powrotem na stół.
W razie jakby ktoś raczył zaatakować, to stara się odsunąć, lub odskoczyć w przeciwną stronę do ataku, jeśli jest przeszkoda to wtedy w wolnym kierunku.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t71-konto-meliora https://ftpm.forumpolish.com/t64-melior-von-terks https://ftpm.forumpolish.com/t1202-grande-equazione-ksiega-czarow-meliora
Sponsored content





Os Kelebrin - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 6 Empty

Powrót do góry Go down
 
Os Kelebrin
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 24Idź do strony : Previous  1 ... 5, 6, 7 ... 15 ... 24  Next
 Similar topics
-
» Szturm na Os Kelebrin

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie wybrzeże :: Hargeon
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.