I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Zamek na wzgórzu. Rozciąga się na Południe od Hargeonu. Otoczony gęstymi lasami, znajduje się na niewielkim, może 30m wzniesieniu. Twierdza jest brudno czarna, utrzymana w stylo post Romańskim z elementami całkiem nowymi. Ale nie odbiegajmy zanadto od opisu. Do zamku wiedzie ścieżka biegnąca przez Bor mieszany z przewagą dębów i olch. Po wyjechaniu z lasu na wzniesienie zaczyna się "Dahr Magna" które było niegdyś "Szafirowymi ogrodami" ze względu na pomniki wyciosane z różowego kamienia sprowadzonego z Romerum, oplecionego różami. Dziś, są to już podupadłe rzeźby, porośnięte bluszczem, róż zaś wyblakł i przypomina już biel. Rzeźby te znajdują się w zaniedbanym ogrodzie stanowiącym przedsionek a zarazem tył zamku. Twierdza nie posiada fosy, o ile kiedyś ją posiadała. Jest to wielki kwadratowy budynek, z kilkoma wieżami. Najbardziej jednak rozpoznawalnym elementem zamku jest wielki taras widokowy wychodzący z sypialni jego byłego właściciela. Widać zaś z niego całe miasto. Sam zamek jest w stanie ruiny, znaczy mury i cała reszta stoi ale umeblowanie, okna i tym podobne rzeczy pozostawiają wiele do życzenia. Możni miasta nie maja tyle środków by łożyć na utrzymanie pięknej oniegdaj twierdzy. ~~
MG
Karczma "Ekler" słynęła w mieście nie tylko z eklerów ale też z legendarnych loży vipów. Były to wspaniale wyposażone loże. Śliczne obite miękkim materiałem i magiczną pianką ławy, wyciszone magią ściany, jedzenie do woli na koszt firmy no i co najważniejsze "Morska bryza" na koszt firmy, dla każdej zaproszonej osoby. Morska bryza była zaś legendarnym w całym Fiore napojem bezalkoholowym, w smaku przypominającym zwykła gazowaną wodę, ale efekt był iście piorunujący. Mówi się że to przez naturalne chemiczne związki w wodzie, które przez stulecia mieszały się z eternano, wytworzyły słodki osad. Tym właśnie była tajemnica morskiej bryzy, po jej wypiciu ów osad osadzał się w ustach, na długi czas pozostawiając w nich smak mięty i ten sam roztaczając przy każdym wydechu. Mało tego chronił zęby przed brudem na około miesiąc a to miłe uczucie orzeźwienia... O tak tym razem kronikarz zadbał o wygody swoich gości... chociaż raczej chodziło mu o wyciszone magią ściany ale niech pospoły skorzystają raz w życiu z luksusów. Mimo że było go stać na to wszystko, siedział ubrany w najzwyklejszy szary dres z napisem "Hot 18". Znów czekał na magów których kelner miał tu oddelegować gdy tylko spytają o kronikarza. Wiedział ilu ich przyjdzie, ciekawiło go jednak czy będą w śród nich... starzy znajomi. Tak czy siak, pozostawało czekać...
Na zewnątrz siekł deszcz, bębniąc nieustannie w zniszczone parapety. Nie przeszkadzało to jednak osobie stojącej przy oknie, tak samo jak nie przeszkadzało jej wianie mroźnego wiatru czy trzask ciepłego ognia w kominku. Czerwone oczy przenikały wszystko na wskroś badając przestrzeń daleko przed sobą. O tak, spojrzenie tych głębokich oczu, wwiercało się w Hargeon, zapewne oczekując czegoś co ma wkrótce nadejść. Cmoknął z niezadowoleniem gdy samotna błyskawica przecięła niebo. W tym wypadku droga tutaj będzie nieprzyjemna i aż zastanawiał się czy nie wysłać na przód Gormela. Jednak zrezygnował z tego pomysłu i zamiast tego wezwał do siebie Nathaniel. -Nakryj proszę dodatkowo do stołu. Wkrótce będziemy mieć gości...-Powiedział spokojny, cichy głos. Nathaniel jednak usłyszał i posłuchał. Zawsze słuchał. Zastanawiał go ten chłopiec. Ale to chyba inna historia, bo historia która miała się zacząć interesowała go dużo bardziej...
//Czas na odpis 19.03 godzina 19:00
Autor
Wiadomość
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Os Kelebrin Sob Mar 15 2014, 17:26
Reszta grupy zachowywała się dość cicho i spokojnie, tylko Kanzaki starał się póki co jakoś zająć umysły wszystkich czymś konkretnym. Pytanie o umiejętności Rivnica mogło przecież być całkiem pożyteczne - im więcej wiedzieli o swoich własnych możliwościach, tym lepiej dla nich wszystkich, a póki co poza ogólnymi nazwami magii niewiele o sobie wiedzieli. To jednak policjant miał być tutaj medykiem lub jak się okazało po chwili "transporterem", więc warto było wiedzieć na jakie ryzyko mogą pozwolić sobie ludzie zanim okaże się, że ewentualne rany i krzywdy mogą być nie do naprawienia. Tymczasem... praktycznie wszystkie rany, te z gatunku nie będących od razu śmiertelnymi? O ile człowiek ten mówił prawdę to zdecydowanie był kimś kogo warto było mieć po swojej stronie. Jeśli jeszcze umiejętności teleportacyjne były na tyle niesamowite, by móc ich wyciągnąć z najgorszych opałów nie ulegało wątpliwości, że podczas tej misji trzeba było mieć przy swoim boku właśnie tego gościa, ale z drugiej strony, co było już trochę mniej przyjemne, należało o niego dbać. Ostatnio miał już okazję bawić się w ochroniarza i choć sam w końcu uznał, że udało mu się zadanie wykonać, to w tym wypadku mogło być gorzej. Chociaż Sugito nie powinno tutaj być. Ale z drugiej strony i Baltazara. Ergo jeśli Rivnic oberwie poważnie, wtedy będzie gorąco.
- Siebie też pan potrafi uleczyć, prawda? To było trochę dziwne, jakby nie potrafił, prawda? - tu zwrócił się do reszty grupy, jakby to im tłumaczył fakt, a nie pytał policjanta - I dałby pan radę nas wszystkich przerzucić do innego miejsca naraz, czy pojedynczo? A jeśli potrafi się pan teleportować to może mógłby pan przeskoczyć do twierdzy, do której mamy się udać i zorientować co i jak tam wygląda? Tak, wie pan, hop siup i jest pan z powrotem! - pokazał policjantowi uniesiony w górę kciuk, tak jakby spodziewał się, że wszyscy wręcz muszą uznać jego pomysł za doskonały i najlepszy. Blondyn faktycznie jednak spodziewał się odmowy na tę propozycję - udanie się w tamtej rejony samemu mogło de facto być nazwane samobójstwem, nawet jeśli używałoby się przy tym teleportacji.
- Tak, tak, to ta mała! Nie wiedziałem, że żelazny ma o niej jakieś wysokie mniemanie! Jest aż tak dobra? Silna? Nie pomyślałbym! Pokonałaby pana w walce? - Kanzaki kontynuował swoją na pozór bezsensowną gadaninę, ale tak naprawdę liczył na to, że w którymś momencie Rivnic może powiedzieć coś ciekawego, do czego mógłby przyłożyć specjalną uwagę. Oczywiście coś takiego wcale nie musiało nastąpić, ale pociągnąć trochę za język można było, prawda? - Powinniśmy chyba odpocząć przed jutrem... Mamy jakieś plany względem ewentualnego przespania się? Tutaj? Gdzieś indziej? - to też było dość ważne pytanie, choćby dlatego, że Ayumu wciąż uważał, że nie powinni z góry zakładać tego, że wampiry mają ich gdzieś. Gdyby to on był na szczycie jakiejś złej organizacji specjalną wagę przykładałby do tego, by eliminować WSZELKIE zagrożenie w samym zarodku, a nie wtedy kiedy przyjdzie z armatą zapukać do drzwi.
Deszczowy Tancerz
Liczba postów : 109
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Wioska pełna biedy i edukacji ulicznej
Temat: Re: Os Kelebrin Sob Mar 15 2014, 18:03
Aff pochwycił pewne magiczne tchnienie, czyżby nawiązał jakąś więź telepatyczną? A może ta druga natura, ukryta w jego wnętrzu, zaczęła przejmować kontrolę nad osobowością maga? Któż to mógł wiedzieć? Deszczowemu też przychodziło się co jakiś czas zmagać z trucizną we własnej duszy i tymi mrocznymi cieniami z przeszłości.
Czy nasz Arcymag dostrzegł w Affie, który przecież rozmawiał stojąc obok niego, jakieś obiawy magicznych zaklęć lub magicznej transformacji? A może gdzieś przy okazji, patrząc na Affa, dostrzegł jakieś objawy nienaturalności w otoczeniu? Bo przyznać należy, że po swoich wypocinach, spojrzał na towarzysza, który również Hex'owi dodał swe trzy grosze, a potem, podczas przydługawej ciszy, zaczął szukać zaklęć mogących wpływać na okolicę. Także myśli na ten temat pochłaniały jego umysł.
- Ja już skończyłem - poinformowała kobieta w przebraniu, świadoma swych braków w umiejętności porozumiewania się z otoczeniem... - No dobra, może zapytam jeszcze, co dalej - ...jednak jak widać, okazało się, że kłamała - No bo jak sobie wyobrażasz dalszą misję z tymi oto wymęczonymi od miotania towarzyszami? Kto i jak będzie np. przeszukiwać zamek? Chaotyczna banda spoconych facetów, mająca problemy z chodzeniem po linii prostej? Plan jest fajny ale tylko pod warunkiem, że nie będzie komplikacji podczas jego wykonywania i po nim. Kolorowe, jak bajeczka. Ale wiesz co? Moje życie, to nie jest bajeczka. - tutaj wydawać by się mogło, że już zakończy naprawdę, jednak spojrzawszy na Serge'ja wtrąciła - A swoją drogą, gdybym walnął z parasola naszego mechamaga, tak że wzniósłby się w powietrze, co zrobić umiem, i on w tym powietrzu zmieniłby się w stalowego giganta, to możnaby rozwalić dach, a może i ściany przy okazji, dużo mniejszym nakładem sił magicznych, fizycznych i czasowych - propozycja została wrzucona prawdopodobnie na docinkę, jednak po głębszej analizie, z wyciszonymi emocjami, miałaby sens.
Cofnijmy się o kilkanaście lat wstecz, aby zrozumieć myślenie Deszczowego. Na przykład do tej chwili, gdy do jego głowy, za lewym uchem, przystawiony jest pistolet. Mistrz Dotum był silnym i wpływowym przestępcą, którego jednym z głównych przeciwników była równie silna i równie wpływowa Rada Magiczna. Nie przebierał więc w środkach, zarówno na etapie planowania, jak i realizacji swych celów. Igranie z Radą, dziesiątką osób przewyższających moce większości magów S, to nie przelewki. Przechytrzenie dziesiątki najbardziej wpływowych i władczych osób magicznego świata też nie jest łatwe. Jeśli twój plan się posypie na jakimś etapie realizacji, to lada chwila może zostać zmieciona cała wyspa, na jakiej akurat się znajdujesz w tej chwili. Ot, tak poprostu: bo Rada posiadała wystarczająco mocy, wpływów i społecznego uznania, aby to zrobić. Nie było więc miejsca na błędy. Chodzi o to, że każdy plan powinien być skonstruowany tak, aby się udał. O skuteczności zaś świadczy przygotowanie na różne ewentualności i wybranie takiej strategii, która ma największe szanse na sukces, przy okazji najmniej nadwyrężając siły czarodziei. Chodzi również o to, że Dotum mógł strzelić, jednak nigdy tego nie zrobił. Nie miał powodu. Bo może i Nemi była tylko narzędziem, jednak owo narzędzie było nadzwyczaj użyteczne. Choć stary mistrz nie zadbał o to, by nauczyć dziewczynę samodzielnego myślenia albo komunikacji z innymi, wykształcił w niej inne, bardzo ważne zdolności. Nie każdy jest w stanie igrać z ogniem tak, aby się nie poparzyć, zaś Rada Magiczna, i sam Dotum nie były jakimiś małymi płomyczkami. To raczej jak próba wejścia do pieca tak, aby się nie poparzyć.
Aff-chan
Liczba postów : 634
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Os Kelebrin Wto Mar 18 2014, 01:29
Co... to było? Jakiś rodzaj więzi? Ale jak? Z jakiego powodu nawzajem się "poczuli"? Czy to przez złączone niczym w jakimś poemacie dusze? Krew? A może przez tego małego pasożyta który czyni ich tym, czym są? Ciekawe, ale i straszne. Wręcz przerażające. Nawet ohydne, pod pewnymi względami. No ale nawet nie licząc samopoczucia, po takim przeżyciu, nie było to nic dobrego. Prawdopodobnie jeśli będzie się trzymał z ludźmi, nie będzie miał szansy porozmawiać z wampirkami a w tej sekundzie bardziej na tym Affciowi zależy. No i oni sami mogą być w niebezpieczeństwie, nie żeby ich los jakoś bardziej blondaska obchodził, no.. może poza baleriną - on był całkiem fajny ale lepiej mieć mniej krwi na rękach, aniżeli więcej, prawda? Chcąc nie chcą dla naszego ukochanego i wielbionego przez tłumy wampirka nadszedł krytyczny moment podjęcia decyzji, która zaważyć może o jego losie. Spróbować szczęścia i liczyć na to że któryś z mieszkańców Os będzie miał tyle spokoju by niczym Rikudo normalnie z obcym porozmawiać? Czy może na pewno sprowadzić na siebie gniew krwiopijców pozostając z ludźmi i przypuścić atak? Albo spróbować wyjść z tego jako jedyny zwycięzca? To nie było by łatwe, lepiej by było wyczekać specjalną okazję, a narazie... - Tsk. Wracajcie do pozostałych, On już o nas wie! Szybko! Zmywajcie się stąd, ja postaram się odciągnąć całą ich uwagę! Wykrzyczał, po części okłamując swych towarzyszy i licząc, że choć Deszczowy zniknie z tego miejsca, on sam jednak nie czekał na żadne odpowiedzi z ich strony, wskoczył na swą miotłę i unosząc się ponad korony drzew, szybkim tempem pofrunął w kierunku Os, mniej więcej tą samą drogą którą niegdyś podróżował z biszkiem i Natalką(tyle ze tym razem w powietrzu). Wyglądał również jakichkolwiek znaków, sygnałów o aktywności obecnych właścicieli, tej pięknej posesji. Nie zamierzał oczywiści wlatywać do twierdzy, a obecnie tylko przyjrzeć się jej z powietrza i w miarę bezpiecznej odległości od strony ogrodu. Może mimo wszystko nadzieje chłopaka się spełnią i z strony innych wampirów nie spotka go od razu wrogość? Tego można się było przekonać jedynie, testując ich podejście do sprawy w praktyce. Młodzieniec miał tylko nadzieję, że nie zapieczętował jeszcze swego losu. A ostatecznie zawsze można salwować się ucieczką, tak? Tak?!
Serge
Liczba postów : 81
Dołączył/a : 29/06/2013
Skąd : Cybertron
Temat: Re: Os Kelebrin Wto Mar 18 2014, 20:52
- Teraz to mnie zdenerwowałeś...- powiedział zaciskając pięść, by wezwać moc posępnego czerepu, by pokazać tej żałosnej podróbce maga, gdzie jej miejsce. Tak, teraz zaczął się zmieniać, przybierać swoją mechaniczną postać 5m robota czarem machinerium (A), by złapać DT, który niemiłosiernie go denerwował od dłuższego czasu swoim istnieniem. Nie wiedział o czym gadała ta blondzia, więc ją zignorował, teraz był zły, hulk zły, hulk miażdżyć chciałoby się rzecz. Dlatego po skończonej przemianie chciał złapać Deszczowego do swojej mechanicznej ręki, by po prostu nim cisnąć gdzie hen, hen, hen daleko w kierunku Os Kelebrin, a jakby próbował uniknąć to się go trzepnie nogą (lewą), co by mu poprawić z buta. A tak, uważa, by nie rozdeptać Hexa.
(Nie sądziłem, ale jednak będziemy fajcić, chyba, że wolisz polecieć ~.~ )
Yōsei
Liczba postów : 23
Dołączył/a : 28/07/2013
Skąd : Gda
Temat: Re: Os Kelebrin Nie Mar 23 2014, 15:55
Yosei w spokoju przyglądał się wszystkiemu co się działo. Nie wiedział za bardzo co może robić, ale wiedział, że ta misja zaczyna bezsensownie się ciągnąć. - Ludzieee!- powiedział jak małe dziecko zmęczone wszystkim, a kolejno potem od razu zmienił ton na normalny i zaczął mówić.- Może idźmy coś zróbmy, ponieważ jak tak dalej będziemy tu siedzieć to nic nie osiągniemy.- po tym zwrócił uwagę na rozmowę pomiędzy magiem a staruszkiem, którą szybko skomentował. - Czy umie Pan nas wyszukiwać? Chodzi mi o to, czy pana magia jest może trochę podobna do archiwum? Jeśli jednak nie to może dowiemy się w jaki sposób możemy być ratowani podczas walki?- kolejno nie wiedział za bardzo co mówić, ale reakcja kolegi go załamała. - A co, chłopczyk się zmęczył i już snu potrzebuje? - Dobra nie wiem jak Wy, ale ja pójdę zobaczyć co z resztą. Posiedźcie nad planem i innymi takimi, a ja pójdę po tego w kapeluszu i resztę- powiedział po zapomniał jak się nazywali, a następnie zaczął kierować się drogą, którą poszła reszta.
Sry, ale jakoś brak pomysłów bo jednak mega to się przedłuża ;d-------
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Os Kelebrin Czw Mar 27 2014, 16:48
MG
Atmosfera zaczęła nieco gęstnieć, aż musiało do tego dojść. Do rękoczynów. Serge przemienił się w Gigantycznego mecha i spróbował złapać Deszczowego dłonią...
W tym czasie Affuro wskoczył na swoją magiczną miotłę i pofruną w kierunku Os. Podróż drogą powietrzną była dużo szybsza, więc po dłuższej chwili, chłopak znalazł się nad ogrodami Os. Ani nie dostrzegł nic podejrzanego, ani nic mu nie zagrażało więc... sukces? Sukces tak?
W tym czasie Ayumu prowadził dalszą dyskusję z Rivnicem, dyskusje do której włączył się też Yosei.-Tak potrafię wyleczyć samego siebie i niestety tylko jedną osobę na raz teleportować.-Wysłuchał też propozycji chłopaka.-Nie sądzę bym teleportował się tam gdzie trzeba, nie znając budynku i zobaczył to co trzeba... to tylko niepotrzebne marnowanie mocy.-Odpowiedział zgodnie z przewidywaniami Kanzakiego i zwrócił się do Yoseia.-Liczyłem na maga telepatii ale teraz...-Wzruszył ramionami i patrzył na plecy oddalającego się Yoseia. Westchnął.-Chyba powinniśmy pójść za nim.-Zwrócił się do Hibariego i Ayumu i ruszył za Yoseiem.
Stan postaci: Serge: 78%MM Machinarium 1/3 posty
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Os Kelebrin Czw Mar 27 2014, 18:29
Kanzaki kolejny raz bliski był pacnięcia się dłonią w głowę. Poważnie? Za jakie grzechy trafiła mu się akurat tak niezorganizowana grupa magów? Nie, ale dosłownie, za które z popełnionych przez niego przewinień, bogowie, los, fatum, cokolwiek co istniało i miało wpływ na ludzkie życie, zdecydowało rzucić mu do pomocy kretynów i ignorantów, dla których ważniejsze było zachowywanie pozorów bycia ważnymi czy potrzebnymi? Plan był na tyle prosty, że wystarczyłoby się go trzymać i wykonać, a wszystko poszłoby sprawniej, a tymczasem grupa była podzielona - błąd numer 1, a teraz jedna z grup zaczęła poniekąd dzielić się we własnych granicach - błąd numer 2, dodatkowo jeszcze Rivnic postanowił ruszyć za chłopcem, którego nerwy musiały być mocno napięte, skoro tak szybko szukał zwady z innymi - błąd numer 3. Powinni byli położyć się spać, ustalić ewentualnie warty, a następnie zaatakować z rana - tak to wszystko miało wyglądać, ale najwyraźniej to zadanie kompletnie przerosło wszystkich tu obecnych, począwszy od pierwszych uciekinierów, skończywszy na zestresowanym, w opinii Ayumu, Yoseiu. To wszystko prędzej czy później musiało się źle skończyć, tego blondyn był 100% pewny i od tego momentu postanowił najzwyczajniej w świecie zachować wewnętrzną postawę człowieka pogodzonego z losem i tym, że zaraz dowie się o jakichś problemach. Nie miał jeszcze pojęcia co prawda jakich - być może te problemy już się wydarzyły, być może dopiero wydarzą, być może większość grupy już nie żyła - na swój sposób nieco poprawiłoby to humor chłopaka, widok ciepłych jeszcze ciał wytaplanych we własnej krwi, z dziurami po kłach na całym ciele i zastygłym w przerażeniu wzrokiem zawsze był widokiem godnym uwagi, ale... Te "trupy" miały mu pomóc tutaj przeżyć. Gdyby umarły "ot, tak", bez konkretnej wartości, to byłoby co najmniej niesmaczne, a mogłyby być po prostu zbyt problematyczne.
Ale co mógł zrobić Kanzaki, gdy sam z Hibarim został jeszcze chwilkę z tyłu? Ich medyk właśnie wybierał się na wycieczkę razem z tym tępakiem, który postanowił dogonić resztę, bo nie mógł usiedzieć na własnych czterech literach. Chrzanić wszystko i wszystkich, ale medyk był ważny i musiał żyć. - Chyba głupio byłoby pozostać tu tylko w dwójkę... choć szkoda zostawić to całe jedzenie... - Ayumu odruchowo zagarnął jeszcze trochę jedzenia, dosłownie co miał pod ręką, a następnie ruszył spokojnym krokiem, trzymając się nieco za Rivniciem i obserwując otoczenie swoimi roześmianymi oczami. - Hibari, idziesz z nami, prawda? Samemu tu zostać... Strach ma wielkie oczy, kiedy tylko jesteśmy sami... - rzucił jeszcze za siebie Ayumu już idąc razem z Rivniciem.
Aff-chan
Liczba postów : 634
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Os Kelebrin Nie Mar 30 2014, 15:35
Sukces? Czy nie sukces, oto jest pytanie które niszczy Affciowi spanie! ....Znaczy się niszczyło by gdyby ten spał a nie sobie lewitował nad jego nowym zamczyskiem. Ale co powinien zrobić dalej? Zejść na ziemię? - Wtedy będzie łatwym celem. Lewitować? - Wtedy będzie łatwym celem. Wejść głównym wejściem? Wtedy będzie łatwym celem z dobrymi manierami? Wbić oknem? Wtedy będzie łatwym celem z niezłym sprytem ala nindża! I co zrobić? Panie Wampierzu, jak żyć? Może przyjście tu nie było dobrym pomysłem? Nie... nawet nie można tak myśleć! To na pewno lepsze rozwiązanie niż stanie z nabuzowanymi człowieczkami w środku lasu. Trzeba postawić wszystko na jedną kartę... tylko jaką? Chyba najlepiej będzie okienkiem wbić, prawda? Przecież szyby wcale tak wiele nie kosztują... tylko jak ją się zbije? Pięścią? Nah jakieś takie zbyt prymitywne i być może bolesne, no to miotłą? Ale na niej siedzi... stopą? O, a muzę gdzieś jakiś balkonik jest? Warto sprawdzić. Dlatego też Aff zaczął się na balkonem rozglądać, no ale jak by nie znalazł to rusza się w kierunku najbliższego większego okna by sprawdzić czy w ogóle mają one szybki i czy przypadkiem nie da rady wymacać jakiejś bariery czy cuś... jeśli nie to z średniego rozpędu korzystając z miotły na której siedzi niczym z tarana i zasłaniając twarzyczkę przed szkłem wbija się na chama!
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Os Kelebrin Sro Kwi 02 2014, 17:38
MG
Grupka ruszyła szybko docierając do Deszczowego i Serge. W tym momencie Rivnic stracił cierpliwość.-Banda kretynów. I wy macie uratować Hargeon? Wolne żarty, w tym tempie to umrzecie... nic tak nie zdziałamy, tylko wróg urośnie w siłę. Wracajcie do domów, ssać cyca matki-To powiedziawszy zaczął się teleportować, przenosząc wszystkich, do Magnolii, pod Kardię. Nawet Aff nim jeszcze wbił do twierdzy został teleportowany z powrotem do magnolii. Ostatecznie, cała wycieczka została rozbita. Wyjątkiem był Serge który niestety przez początkową złość Rivnica zostały wysłany na stację w onibusie a że się potknął i wpadł pod pociąg... cóz.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.