I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Opuszczona część Slumsów Sob Lip 06 2013, 16:22
MG
Nieuchronnie zbliżał się wieczór, nasi magowie mieli się spotkać z swym kontaktem przy opuszczonym domu, w tej niezbyt przyjemniej części miasta, jaką są Slumsy. W całej okolicy kręciło się sporo podejrzanych typów i pomimo tego, że wszyscy zauważali naszych młodych, wspaniale udzielających się charytatywnie... stróżów prawa? Nie... ci to zapewne objadali się pączkami, a jeno jeden z nich przybył tu z własnej woli, by podobnie jak i reszta napełnić swe kieszenie gotówką, a może mimo wszystko chodziło o większe dobro? Kto wie co w ich sercach i głowach się kryje...
W każdym razie, żaden z typów, spod ciemnej gwiazdy, nie odważył się choćby zbliżyć do idących swą drogą magów. Ciekawe dlaczego? Na to pytanie, nie udało się nikomu jednak uzyskać odpowiedzi. Jeden po drugim, każdy z odważnych młodzików zbliżał się do Starego, rozpadającego się dworu. Przy wejściu do niego już czekał pewien mężczyzna. No oko miał jakieś czterdzieści lat, odziany był w dość poniszczony i tani garnitur, okulary przeciwsłoneczne zakrywały jego zmęczone i podkrążone oczy, a ostatki włosów na głowie tańczyły wraz z wiatrem, ledwo się na łepetynie utrzymując. Tak, to był człowiek z którym wszyscy mieli się spotkać, to nie on zlecał zlecenie, to było pewne, ale zleceniodawca wolał nie pokazywać swej twarzy...
------------ (Czas na odpis macie do Wtorku wieczorem. Jak zapewne widzicie, jest to najzwyczajniejszy w świecie wstęp, dam wam drobną podpowiedź i powiem, że warto pytać o ważne rzeczy, to by było na tyle~)
Melior
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Sob Lip 06 2013, 23:36
No i w końcu nadszedł czas na koleją misję. Tym razem jednak siwowłosy szukał najbardziej typowej dla stróżów prawa misji. Cóż zamierzał trochę odpocząć, więc nie chciał siebie i Colci mieszać w dziwne sprawy, jak np. wampiry, czy serca. Dlatego uznał że sprawa prawdopodobnie zranionej uczuciowo kobiety polującej na mężczyzn z powodu swego rozgoryczenia i nienawiści może będzie czymś w miarę normalnym w porównaniu do poprzednich zadań. Skąd jego tak wczesne przypuszczenia? No więc ostatnio czytał jakiś kryminał z podobnym zdarzeniem i po prostu tak sobie nawiązał. Tak, czy siak był dobrej myśli. - Colcia, tym razem załatwimy to w trymiga. - Rzucił wesoło przegryzając w międzyczasie kruche ciastka w czekoladzie. Mimo, że misji była typowa dla policjanta, to siwowłosy postanowił przyjść w swoim cywilnym stroju. Czemu? Cóż uznał, że w odzieniu roboczym mógłby wystraszyć przestępcę, a to raczej nie należało do pożądanych efektów. Tak, czy siak spokojnym krokiem kierował się w w stronę miejsca, gdzie mieli umówione spotkanie. - Dzień dobry, moje imię Melior von Terks. Przyszliśmy w sprawie porwań. Mógłby nam pan powiedzieć wszystko na temat uprowadzonych i tego, w których rejonach miasta najczęściej dochodziło do tego incydentu? - Rzucił spokojnym i uprzejmym tonem do mężczyzny.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Pon Lip 08 2013, 20:35
Przyszedł czas na kolejną misję do wykonania przez co Colette zaczęła się zastanawiać, dlaczego bierze w nich udział. Wszak dostaje co miesięczną wypłatę, ma stołek w radzie, ładny domek...Teoretycznie wiele jej do szczęścia nie było potrzebne...No, ale jakby nie patrzeć dążyła do tego by nie być jakimś pasożytem, więc wciąż chciała pomagać ludziom, którzy tego potrzebują. Tym razem owymi osobami byli znikający młodzieńcy...eh, czyżby byli tacy ładni, że jakaś kobieta faktycznie ich porywała? A może to facet zazdrosny o swą dziewczynę, porywa innych by ta na nich nie patrzyła? Huh...kto wie... W każdym razie szli teraz przez slumsy - miejsce nieciekawe - ale o dziwo nikt ich na szczęście nie zaczepiał. Ciekawe dlaczego - czyżby się ich bano? Jakoś w to wątpiła...Już prędzej by powiedziała, że są śpiący albo zmęczeni i nie chce im się rozmawiać z jakimiś nieznajomymi. No cóż...przynajmniej mieli spokój i nie musieli na razie się niczym pobocznym przejmować, idąc na spotkanie ze zleceniodawcą...Naturalnie na stwierdzenie von Terksa odpowiedziała delikatnym uśmiechem. Fakt faktem dobrze misje załatwiać szybko i czasu nie tracić, ale często bywa tak, że los ma inne plany. Tak czy inaczej zbliżyli się w końcu do zniszczonego dworu, gdzie dało się zauważyć jakiegoś mężczyznę w garniaku. Można się było domyśleć, że to nie główny zleceniodawca, ale sama Carter nie wiedziała czemu niby główny zainteresowany ich nie przywitał. - Witam. Nazywam się Colette Carter - przedstawiła się miło, gdy podeszli do nieznajomego i...poczekała, aż Melior skończy mówić by następnie zadać swoje pytanie - Można zapytać czy osoba, która zleciła zadanie czeka na nas w środku? - spojrzała na dwór - Oh...jeśli to pan to proszę wybaczyć. Wszak każdy może się pomylić, prawda? Jeszcze się okaże, że go uraziła i co wtedy? Nie uśmiechały jej się negatywne relacje z kimś kto ma im potem zapłacić...O misje już zapytał towarzysz. Poza tym...czyżby mieli wykonywać zadanie tylko we dwoje? Spodziewała się więcej osóbek.
Carlos
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Wto Lip 09 2013, 02:24
Verno z lekkim krokiem przemierzał slumsy przybrany w ciemny frak i dzierżąc zdobną laskę. No cóż, tym razem misja na jaką się zgłosił zdawała się być szczególnie istotna, gdzie zniknięcia młodzieńców wywoływały niepokój blondyna. Wolał nie zakładać jeszcze żadnych teorii, gdy wysłucha zadania wtedy zacznie wysuwać przypuszczenia i wnioski. Mężczyzna był jednak zaskoczony wielkością samych slumsów, a także ich ponurym nastrojem odzwierciedlonym w posępnych minach. Ogólnie mag wzbudzał żywe zainteresowanie, ale jednocześnie niejakie obawy w ludziach odwracających często spojrzenie. Zresztą błękitnooki sam miał wymalowane poważne i posępne oblicze, wszak były miejsca, gdzie mądrze było nie prowokować ludzi wkoło. Verno przystanął na chwilę widząc z daleka wyznaczoną posiadłość, robiło się ponuro gdy noc rozwijała swe skrzydła nad miastem. Mężczyzna przeczesał dłonią włosy lekko nęcone przez wiatr, zaś jego spojrzenie utkwiło na zaniedbanym ogrodzeniu i ogólnym stanie dworu. Nawet jeśli budynek był stary i podniszczony to wnosił on coś nowego do prostoty budynków tej dzielnicy. Blondyn idąc zastanawiał się jak wyglądało to miejsce z czasów świetności i jak mógł wyglądać jej obecny właściciel. Owszem Manipulujący Chwilą pamiętał wzmiankę iż dom był opuszczony, a jednak ktoś musiał wciąż być jego właścicielem. Wkrótce mężczyzna wszedł na teren posiadłości i ujrzał trójkę osób przy wejściu, dwóch mężczyzn i kobietę. Jedno z tych osób, zapewne witającą był podstarzały elegant skrywający spojrzenie zza ciemnych szkieł. Rozmawiał on z parę person równie wyróżniająca się spośród innych jak i on. Rozochocony nowymi spotkaniami blondyn przyspieszył kroku by dotrzeć na miejsce jako trzeci czarodziej. Na twarzy blondyna wykwitł delikatny uśmiech, zaś on sam dwornie się skłonił wykonując odpowiedni ruch zgiętą ręką w łokciu. -Pragnę przywitać doborowe czarodziejskie towarzystwo i przedstawić się. Po tych słowach wyprostował się i zbliżył do Meliora by uścisnąć dłoń mężczyzny. -Carlos Verno do usług Panie... Rzekł by zaraz zwrócić się ku Colette i jeśli ta na to pozwoli to blondyn ujmie jej dłoń i złoży na niej delikatny pocałunek. -To dla mnie zaszczyt Madame... Rzucił ma przywitanie by uczynić po tym krok w tył znajdując się pomiędzy detektywami, ale za ich plecami wspierając się swą laską. -Nie wiem ile już zostało tu powiedziane, ale mogę od siebie dorzucić iż pytania. Czy będziemy zwiedzać miejsca w których zaginęli młodzieńcy? Czy młodzieńców, bądź samych miejsc coś nie łączyło? I czy dane przypadki nie mają zbieżności czasowych? Na samym wstępie błękitnooki był z pewnością za bardzo dociekliwy, wszak stali w drzwiach, a on już bawił się w przesłuchującego policjanta, którym bynajmniej nie był.
Cassandra
Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Wto Lip 09 2013, 14:02
Szybkie nerwowe kroki odbijały się echem. Jeśli spojrzeć w ślad za nimi dostrzeże się dziewczynę. Nic specjalnego, w ogóle nie rzucająca się w oczy. Obcisłe skórzane spodnie mocno przylegają do ciała. Na nich sporo dodatków poruszających się w rytm jej kroków, raz w lewo raz w prawo. Wyżej spora cześć ciała odsłonięta, aż do klatki piersiowej, tam miała króciutka bluzeczkę, w kolorze podobnym do spodni i kurteczkę na ramionach. Strój przez który idealnie pasowała do tego misjce,... I włosy, kiedy ktoś już podniósł spojrzenie dostatecznie wysoko zatrzymywał je na jej specyficznych włosach koloru wiśniowego. Twarz miała lekko wykrzywioną, była wyraźnie z czegoś niezadowolona. Dynamiczne ruchy dłońmi zdradzały zniecierpliwienie. Kiepski humor dopisywał jej nie bez powodu. Kilka chwil wcześniej skręciła nie w tą uliczkę co trzeba. Nie zorientowała się od razu, a potem musiała spory kawałek się wracać. Ale tak to jest jak się jest w mieście po raz pierwszy. A do tego pewnie idzie przed siebie nie pytając o drogę...
Znów myśli krążyły wokół misji. Dlaczego wybrała właśnie tą? Sama nie wiedziała, może misja wydała się jej po prostu ciekawe i tajemnicza. Może zyska sławę rozwiązując tą zagadkę? Myślała nad tym dlaczego porywanie są sami mężczyźni i to w dodatku młodzi. Cass mimowolnie uśmiechnęła się, chociaż raczej to była głupkowata rozmarzona mina niż uśmiech. Może uratuje tych chłopców, a wśród nich znajdzie się jakiś odpowiedni dla nie? Nie wiedzieć czemu zaczęła snuć jakieś głupie wizje jak to ratuje jakiegoś bogatego przystojniaka, a ten się w niej zakochuje, mina na jej buźce zrobiła się jeszcze głupsza. Kompletnie nie kontaktowała. Na szczęście wróciła do rzeczywistości zanim miała bolesne spotkanie z latarnią. Uniknęła jej w ostatniej chwili. Przez chwilę szła tyłem spoglądając na ową lampę. Pewnie nie obeszło by się bez porządnego kopa, gdyby się o nią rozbiła. Na szczęście nic takiego się nie stało. Odwróciła się. Już prawie jest~! Była rezydencja, i była grupka osób, chyba 3. Podbiegła do nich. Nie, jednak była czwórka. Zatrzymała się na brunetce i siwowłosym chłopaku obok niej. Dosłownie. Stanęła między nimi opierając się o nich rękoma. - Wybaczcie spóźnienie. Jestem Cassandra, mówcie mi Cass. - rzuciła wesoło lekko zasapanym głosem wciąż swobodnie opierając się od Mel'a i Col jakby byli jej dobrymi znajomymi. Później zdarzył się mały wypadek. Cass chciała postawić jeszcze dwa kroki naprzód, ale potknęła się o nogę siwowłosego. Coby nie upaść odruchowo złapała jego i dziewczynę obok. Zupełnie przypadkowo pociągnęła ich tak, że pochylili się ku sobie. Czyżby zetknęli się usteczkami? Cass nie widziała bo niemal wyrznęła facjatą w glebę. - Wybaczcie... - znów przeprosiła podnosząc się. Tyle zamieszania tylko dlatego, że się pojawiła...
Arturia
Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Wto Lip 09 2013, 15:17
Archie biegła, zła na siebie, że musiała się cofnąć do domu. Chciała zwyczajowo przyjść w swoim mundurze jednak już po wyjściu z domu stwierdziła, że to nie do końca dobry pomysł. Taki mundur to mimo wszystko mundur i może siać zbędną panikę nawet jeśli nie należy do żadnej z jednostek w tym państwie. W związku z tym mundur został w domu a ona pędziła odziana w czarny półgolf na krótki rękaw, czarne bojówki i buty taktyczne koloru nie odbiegającego od reszty odzienia... Na miejscu zjawiła się kompletnie zziajana, opierając ręce o kolana i łapiąc oddech. Cóż, kawałek miasta do przebiegnięcia był (od Kardii do Slumsów) a środki transportu nie wchodziły w grę... - Arturia Otori, do usług. Przepraszam za spóźnienie. - wysapała. Po krótkiej chwili udało jej się dojść do formy komunikatywnej, jednocześnie nie grożącej uduszeniem się... - Domyślam się, że to z panem mieliśmy się spotkać. - cóż, to by sugerowało, że cała grupa patrzyła na tego konkretnego człowieka. - Mam kilka pytań. Proszę wybaczyć, jeśli już padły. Jakimi rodzajami magii zajmowali się porwani? Czy do kogokolwiek z rodzin porwanych mężczyzn wpłynęły jakieś żądania okupu? Czy w okolicach pierwszego porwania miały w mieście miejsce jakieś ważne zdarzenia? Wizyta znanej osoby, premiera w teatrze, otwarcie centrum handlowego, pożar, cokolwiek, nawet pozornie niezwiązanego z porwaniami? W jakich miejscach lub okolicach dochodziło do porwań? O jakiej porze dnia? Jaki tryb życia prowadzili porwani?... Hmmm... Z mojej strony to na razie chyba tyle... Wiedziała, że o czymś zapomniała. Trudno, zapyta jak się przypomni...
Andree Blancheflour
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 25/10/2012
Skąd : Księżyc
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Wto Lip 09 2013, 18:32
MG
Mężczyzna bacznie przyglądał się każdemu z przybyszy. Jak na jego oko zdawali się być zapewne kompetentni, jednak nie sposób było, odczytać tą informację w jego mowie ciała. Zdawał się być raczej cichą osobą, nie lubiącą mieszać się w nieswoje sprawy. Nieznajomy westchnął dość donośnie, po czym przeniósł swój wzrok na Carlosa. Z całej tej bandy, to właśnie on swym strojem najbardziej się wyróżniał. Na twarzy starca pojawił się niewielki, i raczej dość złowróżbny uśmiech, ciekawe o czym myślał. W końcu jednak mężczyzna postanowił się odezwać. - Tak... witajcie. Myślę, że nikt nie zaczepiał was po drodze, hym? Jeśli tak to mówcie, wyraźnie kazaliśmy wszystkim was nie zaczepiać. Odparł nieznajomy, w sumie to dość dziwnie zaczął swą rozmowę, podczas swej przerwy skierował wzrok na Meliora. - Tak, wiem z jakiego powodu tu jesteście, chłopczyku. W końcu to my was zatrudniliśmy, raczej ciężko spotkać tu wałęsających się bez celu nieznanych ludzi. I nie... dziewczyneczko, w środku nikogo nie ma. Wybraliśmy to miejsce, jako punkt spotkania, bo niełatwo je przeoczyć, co do zleceniodawcy... powiedzmy, że nie ma jednego konkretnego. Zdecydowaliśmy się wezwać magów jako wspólnota tego miejsca, wiecie, jesteśmy z sobą zżyci i tworzymy silną grupę, ja jestem tylko przedstawicielem. Nie zamartwiajcie się więcej tą sprawa dobra? Zajmijmy się wreszcie konkretami. Ehh... gdzie ja to.... Przerwał mężczyzna przeszukując swoje wszystkie kieszenie, aż w końcu wyjął z jednej z nich nieco pogniecioną kartkę. Po czym zdjął z nosa swe okulary, co by łatwiej dojrzeć tekst. Swoją drogą nieznajomy, który nawet nie raczył się przedstawić, raczej nie był zbyt wiarygodny... - Dobra... mam to. Odezwał się wreszcie, kończąc tą niezręczną ciszę i spoglądając po raz kolejny na Carlosa. - Czy będziecie coś zwiedzać to już wasza sprawa, to wasze dochodzenie, przecież wynajęliśmy magów, nie bandę dzieci którymi trzeba się zajmować. Co zaś do podobieństw porwań. Wiecie tyle co my. Poza tym, ze każda ofiara była młodym magiem, płci mądrzejszej, to nic więcej ich nie łączyło. A przynajmniej my na nic nie wpadliśmy. Hmp. Ciekawe co by odkryli obiboki z policji, gdyby zachciało im się ruszyć dupska na tą stronę miasta. A własnie, propo miasta... Z początku porwania miały miejsce w całej Magnoli, ale już od tygodnia, sprawca skoncentrował się na tej dzielnicy, ciekawe dlaczego. Myślę, że ktoś ma coś przeciwko nam... Odparł starzec, zakładając z powrotem okulary i chowając kartkę do kieszeni, widać to nie było nic, dla żadnego z magów... Gdy już skończył spojrzał na Arturię(?Nie wiem jak to odmieniać, wybacz) po czym nieznacznie się uśmiechnął. - Jejku... ta to dopiero ma pytań. Słuchaj więc słowiczku, żadnych ważnych okazji nie było, no a przynajmniej nie w naszej dzielnicy, czy coś było u tych tłustych złodziej z bogatszych części miasta/ nie mam pojęcia, szkoda, że u nich tak mało osób zaginęło. Żadnych żadnych nie było, przynajmniej na razie, a co do magii... Nie wiem cholera, nie znam się na tym, może popytajcie po ulicach? No, to chyba wszystkie, pytania, nie? Wszystkie porwania miały miejsce w nocy, ta niedługo się zacznie, wiec chyba powinniście nieco się sprężyć. Jeśli jeszcze chcecie pogadać walcie, ale czas nagli. Na waszym miejscu obmyślał bym może jakiś plan. No nie wiem... może powinniście się rozdzielić? A może wręcz przeciwnie... trzymać się w kupie? niby w niej jest siła. Ehh, róbcie jak uważacie, jakby co jak będę tutaj, marznął samotnie całą noc, żoneczka nawet mi zupy do pracy nie zrobiła, łeh... co za wredna kobita. Zaczął marudzić, nasz wielkoduszny informator, pozwalając sobie na zapalenie papierosa i niezbyt przejmując się stojącymi obok magami...
Czas na odpis do: Sobota 20:00:01 :P
Melior
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Czw Lip 11 2013, 01:16
Cóż grupa powoli się zbierała. Jak się okazało miało być więcej osób niż tylko Melior z Colcią. Tak, czy siak siwowłosy przedstawiał się każdemu, kto raczył się przywitać. Z Carlos z kolei nawet wymienił uścisk dłoni. Cóż skoro towarzysze na misji raczyli dopełniać tych zwyczajów, to nie zamierzał oponować. Jednakże miał lekkie zastrzeżenie do tego jak koleżka przywitał się Colettą. Rozumiał takie zachowanie ba balach, ale w takich sytuacjach było to zupełnie zbędne. Pomijając to przejdźmy dalej do niespodzianki, jaką skłonna była była spowodować Cassandra. Jednakże jakby nie patrzeć siwowłosy był znacznie wyższy od Colci,więc by mieć twarz na wysokości dziewczyny musiał schylić się znacznie bardziej od niej. Pozatym to chyba naturalne że zaparł się by nie wykonywać wymuszonych ruchów. Cóż jeśli jednak Colcia się także nieco wygięła, to mógł ją niechcący cmoknąć w czoło. Teraz jednak przejdźmy to spraw misji. Najwyraźniej tutaj się wszyscy znali, gdyż ta dzielnica zgłosiła się jako jedna wspólnota na zleceniodawcę. Na dodatek padło stwierdzenie sugerujące, że wiedzę kiedy ktoś nowy wałęsa się w okolicy. Co do ofiar oraz miejsc przestępstwa to w sumie nie dowiedzieli się niczego nowego po za tym, iż koleś ma coś do kobiet i może mu się za to oberwać. - Ok, zobaczymy co się da z tym zrobić, jednak nim ruszymy mógłbyś powiedzieć gdzie w tej części miasta miały miejsce ostatnie porwania trzy? - Rzucił uprzejmym tonem z delikatnym uśmiechem. Po co mu to? No więc chciał poznać trzy kierunki w których coś się działo i wyruszyć w czwartą stronę.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Sob Lip 13 2013, 07:44
Trzeba przyznać, że na misji w takim miejscu jak to, nie spodziewała się raczej osób szarmanckich, a tutaj proszę...Nie dość, że została przywitana jak dama - naturalnie nie oponowała - to jeszcze pamiętała Carlosa. Niestety miała świadomość tego, iż sam blondyn teoretycznie dopiero ją poznał, więc...i ona zachowała pozory, nie chcąc mu w głowie mieszać. - Miło mi poznać - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem - Colette Carter. Przedstawiła się ponownie i póki co pewnie ostatni raz - wszak to również na pewno słyszała reszta przybyłej grupki. Swoją drogą kierowała owe przywitanie właśnie do wszystkich bo skoro będą razem współpracować to lepiej nie wołać się 'ej Ty!', prawda? Dodatkowo przybycie jednej z kobiet, okazało się...powiedzmy, że biedna Cass nie miała chyba szczęście, tak się potykając i wpadając na innych. No cóż...Melior był wyższy, a Cole nieprzygotowana, więc 'dostała' w czoło. Niestety po tym wszystkim co przeszła jakiś czas temu, tylko westchnęła smutno pod nosem. - Nie szkodzi. Dodała w kierunku Cass...która chyba się tym nie przejęła, ale i tak należało to krótko skomentować. Czemu tylko w taki sposób? Nie było to nic wielkiego - niestety - a i brązowowłosa wiedziała, że było to niezamierzone, więc...mogła tylko wzdychać. W każdym razie pozostało jej słuchanie pytań nowych towarzyszy, jak i później oczywiście odpowiedzi na nie. Eeeeh...żeby nazywać ją dziewczynką...Tak czy inaczej wydawało się, że śledztwo dobrze byłoby zacząć właśnie od miejsc, gdzie były ostatnie porwania - może coś by tam znaleźli, skoro policja w ogóle się tym nie zajęła? Sama radna nie miała pytań, więc... - ...Może lepiej zostańmy w grupie? Zwróciła swe pytanie do Arturii, Cass i Carlosa. W końcu mogą mieć inne zdanie, prawda? A ona nie miała zamiaru nikomu rozkazywać, więc i jej ton był czysto pytający i delikatny.
Cassandra
Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Sob Lip 13 2013, 12:35
Wszystko zgrało się dość niefortunnie jeśli chodzi o przybycie czerwonowłosej. Najpierw się spóźniła a potem jeszcze to żenujące potknięcie. Teraz pewnie wszyscy mają ją za gapę i niezdarę. Aż się jej przykro zrobiło kiedy o tym pomyślała, a buźka spochmurniała. Pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz, czyż nie? Zaraz jednak wróciło jej dobre samopoczucie. Przecież pierwsze wrażenie można naprawić, jeszcze ta czwórka przekona się, że Cass nie jest taka zła.
Dziewczyna zmrużyła oczy kiedy swoją wypowiedź ciągnął ich informator. Nie spodobało się jej to w jaki sposób mówił. Ale nie będzie z tego robić awantur. Teraz to jest najmniej potrzebne. Buc i tyle. - stwierdziła w myśli i dała temu spokój. Co się nad takim denerwować. Zamiast tego zaczęła zastanawiać się nad zadaniem. Ostatnie porwania, wszystkie ostatnie porwania miały miejsce w tej dzielnicy. To na pewno nie bez znaczenia. - tyle wiedziała na pewno. Ale co to znaczyło? Żeby odpowiedzieć na to pytanie było jeszcze za wcześnie. Ale dowie się, nie ma bata żeby nie rozwiązała tej zagadki. Zwłaszcza z pomocą pozostałych. Wyglądali na rozgarniętych. Wydawało się też, że są szlachetnie urodzeni, przynajmniej niektóry. Heh. - uśmiechnęła się pod nosem. Czyli to ich łączy? Tylko, że Cass porzuciła te wszystkie nudne zwyczaje i postanowiła żyć na własną rękę, tak jak będzie jej pasować. - Taki szczegół. - Też uważam, że to dobry pomysł.. - odpowiedziała brunetce przerzucając jej łapkę przez szyję. - Zwłaszcza jeśli chodzi o nich. - rzuciła wskazując paluszkiem na Meliora i Carlosa. - W końcu są najbardziej zagrożeni. - dodała. Przez chwilę jeszcze tak stała przy Col po czym wyprostowała się. Skrzyżowała ręce na piersi, jedną skierowała ku górze, coby wskazującym palcem pacać się po ustach. Taki teatralny gest, że myśli nad czymś i zaraz powie o co jej chodzi. - Chociaż... - zaczęła w końcu. - Może gdyby któregoś z was... - teraz bez wątpienia mówiła do chłopców. - Albo obydwu użyć jako przynęty? - powiedziała w końcu o co jej chodzi. - Wiem, że łatwo tak mówić kiedy nie chodzi o ciebie, ale to chyba najszybszy sposób aby znaleźć sprawcę tych porwań. - dodała gorączkowo. Ehh, teraz żałowała że to powiedziała. Być może wezmą ją teraz za samolubną istotę, która wysługuje się innymi. Z resztą, zobaczymy co powiedzą.
(MG troll, każe pytać, a na nić nie odpowiada. Znaczy prawie. xP)
Carlos
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Sob Lip 13 2013, 17:55
Carlos rad był iż Melior przyjął jego dłoń co oczywiście potwierdziło jego dobre maniery. W dzisiejszych czasach było to rzadkością bowiem brakowało we Fiore dobrych przykładów jakimi owocowała niegdyś gildia Blue Pegasus. Imię zaś niewiasty Colette Carter zdawało się dziwnie znajome, a przynajmniej z samego wydźwięku i właśnie wtedy Verno poczuł lekki ból głowy, który minął tak szybko jak się pojawił. Następnie na miejscu pojawiły się jeszcze dwie czarodziejki, kolejno szkarłatnowłosa Cassandra oraz Arturia. No cóż, obie kobiety wydawały się blondynowi niejako swoimi przeciwieństwami chaos i porządek. Oczywiście błękitnooki nie omieszkał wyciągnąć dłoni ku ognistowłosej kobiecie, gdy ta wstawała. -Szkarłatnowłosa Cass pojawiasz się jak płomień, mam nadzieję iż mnie nie sparzysz jak Ci pomogę... Rzekł nie ukrywając lekkiego uśmiechu, po czym pojawiła się Arturia, która swą dociekliwością dalece przebiła resztę. -Witajcie moje drogie Panie, ja Carlos Verno z radością wyczekuję naszej współpracy. Powiedział na przywitanie lekko pochylając przy tym głowę, a prawą dłoń kładąc na piersi. Koniec końców pośrednik zabrał głos zadając najpierw pytanie. -Nie Panie, nie było żadnych komplikacji w drodze... Mimo iż odpowiedział od razu to i tak wydało mu się to trochę podejrzane, gdy to rozmówca mówił o sobie w liczbie mnogiej. Dalsze słowa wyjaśniały wszystko, byli zatrudnieni przez grupę trzymającą ten rejon pod swoim obcasem, który irytował się nie mogąc zdeptać szkodnika. Carlos zainteresował się całą tą grupą, a jednocześnie wiedział iż nie był na to czas i miejsce. Jednak blondyn nie mógł się oprzeć wrażeniu iż coś naprawdę groźnego pociąga za sznurki w tej części miasta, wszak ludzie z tych okolic nie byli zapewne potulni jak baranki. Następnie każdy zaczął zabierać głos układając schemat działań w całość. -Zawsze można wybrać jedno i drugie... Blondyn zwrócił się do Colette, która zaproponowała trzymanie się razem, a także uśmiechnął się ku Cassandrze, gdy ta przedstawiła możliwość wykorzystania chłopców tej grupy. -Hooo... Nie mam nic przeciwko, a nawet powiem więcej, wyczekuje trzymania się haczyka tak pięknych wędkarek. Odpowiedział z dozą pewności i błyskiem w oku, po czym zerknął na swoja zdobną laskę. -Gdyby jednak ryba za mocno pociągła i haczyk by się urwał... Verno nie dokończył spoważniał i spojrzał w stronę ulicy, był realistą i wiedział jak ryzykowna będzie rola przynęty, wszak jak dotąd porywacz nie boi się atakować, a to oznacza iż ma odpowiednie przygotowanie, a oni? Tutaj Carlos spojrzał przelotnie po twarzach zgromadzonych. -Wtedy rybka warta będzie harpuna, ale do tego jeszcze daleko. A no tak, wspomnieć chciałem o pójściu w grupie i zarazem rozdzieleniu się. Błękitnooki spojrzał na Meliora, nie wiedział jaki on ma stosunek do bycia przynętą, ale był pewny iż to magia samych kobiet będzie decydować o sukcesie. -Gdybyś się zgodził przyjacielu, to moglibyśmy iść jedną ulicą w odległości w której nie widzielibyśmy się wzajemnie. Jednakże ciągle spoglądałyby na nas trzy pary kobiecych oczu idących pomiędzy nami pośród cieni. Oczywiście to wolna propozycja, nie wiemy co może się wydarzyć i czy wzbudzimy zainteresowanie porywacza, a z pewnością pomogą jakieś popisy magii. Oczywiście porywacz interesował się magami, przez co zważając na ich niewielką liczbę to były spore szanse na sukces... -Mam pytanie Przedstawicielu, czy mógłbyś zaaranżować widownie na jakiś pokaz magii? Gdyby spacer samotnego czarodzieja w mieście nie przykuł uwagi to zawsze moglibyśmy odegrać scenkę. Carlos odchrząknął, po czym zmienił ten głosu na lekki i płynny jakoby opowiadałby bajkę. -Razu pewnego w ubogiej dzielnicy, dwaj młodzi czarodzieje dali popis magii ku uciesze gawiedzi. Nie sądzili iż ich głośne popisy zwrócą uwagę kogoś jeszcze, gdy więc krótko po pokazie rozdzielili się. Jeden wszedł do budynku drugi zaś poszedł w okoliczny ślepy zaułek i nieświadomy zagrożenia począł liczyć zarobione drobniaki... Dla nas jednak przynęta pojawia się w miejscu przygotowanym uprzednio zaułku, gdzie czeka reszta w ukryciu. Postanowiłem o tym wspomnieć, gdyż nawet jeśli nie podejmiemy się tej opcji, to sądzę Przedstawicielu iż mógłbyś wskazać nam i miejsce dobre na taką pułapkę. Oczywiście może nie było sensu bawić się w aż takie podchody, ale dobrze było ujawnić swoje pomysły teraz.
Arturia
Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Sob Lip 13 2013, 19:42
Każdej przedstawiającej się ponownie osobie kiwnęła głową z lekkim uśmiechem. Po czym zamyśliła się, jednocześnie słuchając propozycji... - Pytanie tylko, czy porywacz nie domyśli się, że to pułapka. Obaj panowie zdradzają zachowaniem pochodzenie z wyższych sfer, dość kontrastujące z tą dzielnicą. Z kolei gdyby udać porachunek między dwoma władającymi magią przestępcami z wyższych sfer? Nieudana transakcja? Miejsce sprzyja temu, by nie spotkać zbyt wielu znajomych. Wówczas jeden z panów mógłby odejść w towarzystwie jednej z nas (zawracając za czas jakiś i udając się naszym śladem) a dwie pozostałe pilnowałyby drugiego. - tu spojrzała znów na zleceniodawcę. - Dobrze rozumiem, że do porwań dochodziło, gdy ofiary były same? Czy w grupie również? I czy są jakieś podejrzenia co do pozostałości słomy, znajdywanych w miejscu porwań?...
//Perdon za jakość. Jakoś ciężko mi się skupić...
Andree Blancheflour
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 25/10/2012
Skąd : Księżyc
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Sob Lip 13 2013, 22:27
Mg
Mężczyzna stał sobie, popalając papierosa i wypuszczając co trochę całe chmury dymu, a nasi magowie sobie w spokoju plotkowali, zaprzyjaźniali i organizowali. Gdy padło pytanie na temat miejsc ostatnich porwań, starzec się zaśmiał. - Tutaj. Wszystkie miały miejsce tu, na staruszce-głównej, to duża ulica... Odparł rozglądając się na boki, skupiając wzrok na ulicy, która zdawała się ciągnąć na całkiem spore odległości. - Widownie? Nieźle główkujesz znawco rybactwa. Ale... słowiczek również mózgu używa. Pokaz magi? tu u nas? To mało prawdopodobne, walka była bardziej realna, no ale to wy decydujecie. Co do słomy, niewiele mogę powiedzieć, bo nawet nie mam co. Ot słoma, zwykła taka, jak w miotłach, ale co mogła ona robić na każdym miejscu przestępstwa? Nie chcecie mi chyba powiedzieć, że jakaś domowa kura walczy za jej pomocą? Ciężko powiedzieć, skoro ofiary zawsze były same. Odpowiedział, dalej męcząc swe płuca papierosem, a czas powoli leciał....
Czas do 22:02 w Poniedziałek. (na razie żadna kolejka odpisu nie istnieje tak btw.)
Melior
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Pon Lip 15 2013, 11:11
Rozmowa jakoś szła i wtem Cassandra wyskoczyła z swoim pomysłem. Z jednej strony mógłby się wydawać trochę nieprzyjemny i ryzykowny, lecz z drugiej były większe szanse, że wtedy szybciej znajdą porywacza. Zwrócił również uwagę na chłopaka, któremu najwyraźniej bardzo podobała się rola przynęty. - Cóż w sumie również mogę się zgodzić na to o ile panie też się postarają. - Rzucił lekko z delikatnym uśmiechem. Wysłuchał też dokładnie planu kolegi, który najwyraźniej miał już plan od ręki. Pomysł nie wydawał się głupi. Pytanie tylko, czy będąc w takich odległościach zdąża zareagować podczas porwania. Zwrócił także uwagę na wypowiedź Arturi. -Plan wydaje się niezły. Zastanawia mnie tylko, czy panie dadzą radę coś zrobić jak będą tak daleko. Druga opcja w sumie też jest ciekawa. - Odparł lekko zamyślony. Niedługo później dostali również odpowiedź, iż do porwań dochodziło a tej ulicy, więc mieli jakiś punkt odniesienia. Cóż w sumie znalazło się miejsce do przeprowadzenia akcji. Niestety okazało się również, że muszą być solo, co jednak utrudni obronę. Postanowił się jednak przygotować w inny sposób, bo w końcu miał wszystkowiedzącą kostkę (magiczny item, który zawsze odpowiada prawdę). Dlatego postanawia zadać pytanie i rzucić ją do zdjętej czapki, bo w końcu nie będzie latał za nią przez pół ulicy. Jak brzmiała kwestia? No, więc tak "Czy w ciągu najbliższych godzin porywacz będzie próbował porwać kogoś z ich piątki?" Jeśli odpowiedź będzie twierdząca, to spyta przy kolejnym rzucie czy tym pechowcem będzie on sam.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Pon Lip 15 2013, 13:41
Okazało się, że Cassandra lubi bliskości - no, a przynajmniej tak się wydawało. Czyżby aż tak przyjazna osóbka? Cóż...Bynajmniej pannie Carter to nie bardzo przeszkadzało - co innego jakby ktoś jej się opierał o głowę albo robił z niej jakąś półkę. Na szczęście nic takiego miejsca nie miało, więc i brązowowłosa nie bardzo zareagowała. Oczywiście zwróciła swój wzrok na Meliora i Carlosa, gdy Cass o nich wspomniała...Fakt faktem plan przynęty mógłby wypalić tylko...problem pojawi się jak wypali zbyt dobrze i któryś z panów zostanie porwany, a one nie będą mogły temu zapobiec...uh...Nic więc dziwnego, iż jej wyraz twarzy wyrażał małe zmartwienie. Oh...nie żeby w nich nie wierzyła, ale...obawy zawsze są, prawda? Zwłaszcza, że nie znała możliwości Carlosa, a Mel...o niego to chyba wiadome, że się martwiła zawsze? No, ale skoro obaj panowanie nie mają nic przeciw przynęcie... - Arturia ma rację... - zaczęła po chwili zastanawiania się, tym samym zgadzając się ze zleceniodawcą - Wątpliwe by w tej części miasta chciały wędrować jakieś grupy magiczne czy choćby zwykłych cyrkowców...Z drugiej strony pojedynek między dwoma magami...nie wiem czy to dobry pomysł tak marnować manę. Może zamiast tego wybierzemy najmniej skomplikowaną opcję? Skoro porwania były na głównej ulicy to znaczy, że tam faktycznie dobrze zacząć. Mogliby przechadzać się osobno i w różnych odstępach, a co do naszego pilnowania... - w tej chwili - dzięki swemu pwm - w jej ręce pojawiły się dwie karty - Mogę nas zamknąć w kartach. Ściemnia się, więc i w takiej postaci będziemy mniej widoczne. No i kierowałabym nas bliżej ścian byśmy się w oczy nie rzucały. Też jej się nie uśmiechało tak szybko używać zaklęć, ale skoro dzięki temu będą mogły lepiej pilnować swą męską część grupy to chyba było warto, prawda? Jak widać stawiała raczej na prostsze rozwiązania niż pokazy czy udawana walka, ale cóż...Skoro nic tutaj takiego się nie działo to wydawało się Carter, że lepiej postawić na prostotę.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.