I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Opuszczona część Slumsów Sob Lip 06 2013, 16:22
First topic message reminder :
MG
Nieuchronnie zbliżał się wieczór, nasi magowie mieli się spotkać z swym kontaktem przy opuszczonym domu, w tej niezbyt przyjemniej części miasta, jaką są Slumsy. W całej okolicy kręciło się sporo podejrzanych typów i pomimo tego, że wszyscy zauważali naszych młodych, wspaniale udzielających się charytatywnie... stróżów prawa? Nie... ci to zapewne objadali się pączkami, a jeno jeden z nich przybył tu z własnej woli, by podobnie jak i reszta napełnić swe kieszenie gotówką, a może mimo wszystko chodziło o większe dobro? Kto wie co w ich sercach i głowach się kryje...
W każdym razie, żaden z typów, spod ciemnej gwiazdy, nie odważył się choćby zbliżyć do idących swą drogą magów. Ciekawe dlaczego? Na to pytanie, nie udało się nikomu jednak uzyskać odpowiedzi. Jeden po drugim, każdy z odważnych młodzików zbliżał się do Starego, rozpadającego się dworu. Przy wejściu do niego już czekał pewien mężczyzna. No oko miał jakieś czterdzieści lat, odziany był w dość poniszczony i tani garnitur, okulary przeciwsłoneczne zakrywały jego zmęczone i podkrążone oczy, a ostatki włosów na głowie tańczyły wraz z wiatrem, ledwo się na łepetynie utrzymując. Tak, to był człowiek z którym wszyscy mieli się spotkać, to nie on zlecał zlecenie, to było pewne, ale zleceniodawca wolał nie pokazywać swej twarzy...
------------ (Czas na odpis macie do Wtorku wieczorem. Jak zapewne widzicie, jest to najzwyczajniejszy w świecie wstęp, dam wam drobną podpowiedź i powiem, że warto pytać o ważne rzeczy, to by było na tyle~)
Autor
Wiadomość
Cassandra
Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Pon Lip 15 2013, 18:18
- Ouh... Dzięki. - rzuciła niepewnie. Oczywiście chwyciła dłoń Carlosa, który chciał pomóc jej wstać. Była odrobinę zmieszana, zaskoczona. Odzwyczaiła się już od bycia traktowaną jak dama. Zawsze powtarzała, że nie cierpi tego. Że czuje się niepewnie, ale teraz jakoś jej to nie przeszkadzało. Miło było znów być tak potraktowaną, raz kiedyś nikomu nie zaszkodzi. Zaraz ukryła swoje zmieszanie uśmiechem, naturalnym uśmiechem i wesołym spojrzeniem.
Nie była zbyt pewna po rzuceniu pomysłu z przynętą. Sama by się na nią zgłosiła gdyby byłą taka możliwość, ale porywacz interesował się jedynie panami, więc nie bardzo mogła. Wkrótce wszyscy zaczęli odnosić się do pomysłu Cass. Niepewna mina zmieniła się w lekki uśmiech. Nie chcieli jej ukamienować za ten pomysł. Jak dobrze~ Ale nawet jeśli by mieli jej za złe to i tak podsunęła by go jeszcze raz. W końcu czy był jakiś szybszy i przede wszystkim pewniejszy sposób na znalezienie sprawców? Raczej przeszukiwanie dzielnicy na wiele by się nie zdało. Dobrze, że reszta podzielała zdanie czerwonowłosej odnośnie zagrania przynętą. Ale później poruszono kwestię o której dziewczyna nie pomyślała. Jak ściągnąć porywaczy. Tylko kiwała głową kiedy któraś osoba powiedziała, że raczej mało prawdopodobne jest to, aby w tej okolicy pokazywać sztuczki. Pomysł z pojedynkiem wydawał się już bardziej prawdopodobny, ale tak jak mówiła Colette, mana nie rośnie na drzewach, a może się ona przydać w dalszej części zadania. - Myślę, że warto spróbować tego o czym mówi Colette. Jeden z was będzie się przechadzał a pozostali zaczają się w cieniu. A jeśli to nie wyjdzie.. No wtedy można by spróbować z tym pojedynkiem.. Chyba. - powiedziała co miała na myśli. Nie wiedziała czy dobrze wyraziła to co chciała powiedzieć. Często zdarzało się jej tłumaczyć o co jej chodzi w trudny do zrozumienia sposób. Nie wspominając już o tym, że jej pomysły jak i sam sposób mówienia jest dość chaotyczny. - W każdym razie czegokolwiek nie postanowimy dam z siebie wszystko~ - dodała po chwili szczerze uśmiechając się do pozostałych. Ostatecznie to była to odpowiedź na niepewność Meliora. Oczywiście nie mogła przyrzec, że na pewno nic się nie stanie. Że na pewno zdążą. Nie mogła zrobić więcej jak postarać się ze wszystkich sił, aby wszystko poszło dobrze. I tak zrobiła. Znów odwróciła się w stronę Colette. - A o co chodzi z tym zamknięciem? - spytała podchodząc do nowej znajomej i z ciekawością przyglądając się kartom. W sumie do tej pory nie zastanawiała się nad tym jakimi magiami mogą dysponować pozostali. Czyżby ona korzystała właśnie z magii kart? Na to wyglądało.
Carlos
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Pon Lip 15 2013, 20:34
Verno nie rozumiał czemu pokaz magii wydawałby się tutaj tak mało realny. Wszak musieli tutaj także przebywać młodsi mieszkańcy. Dodatkowo jeśli ma miejsce coś co rzadko się widuję, to tym większe to budzi zainteresowanie. A z odrobiną kabaretu mogliby wywrzeć dobre wrażenie nawet pośród zgorzkniałych mieszkańców slamsów. Zamiast występu jednak miałby się odbyć pojedynek, a by wyglądał autentycznie to w istocie musieliby walczyć... Błękitnooki zerknął na Meliora i temu najwyraźniej żadna opcja specjalnie nie przeszkadzała. Verno zwrócił się w końcu ku kasztanowłosej kobiecie dźwięcznie nazwanej przez przedstawiciela słowikiem. -Cóż droga Arturio, pojedynek faktycznie wzbudzi żywsze zainteresowanie u osób które widziały bójki niejednokrotnie... Ale właśnie dlatego też Ci sami ludzie nie nabiorą się na zwykłe udawanie, bylibyśmy w ich oczach jak wprawni pajace. Carlos uśmiechnął się w stronę Meliora wyobrażając sobie jak to za wcześnie, albo za późno rzuca się w tył po pięści wyprostowanej przed jego twarz. -Szermierka może jeszcze by uszła, uderzenia ostrej stali potrafią rozbudzić wyobraźnię. Jednak zostaję pytanie, czy rzekomy zwycięzca, czy też przegrany odchodziłby z panną i jak rozumiem w jej imieniu będziemy się potykać na miecze?. Tutaj Verno przerwał i spojrzał kolejno po czarodziejkach z udawaną powagą niejako żartując sobie. -Która więc z pań będzie obiektem naszego uczucia, kwiatem tak delikatnym i wonnym iż życie dla niej warto stawiać na szali? Oczywiście Verno nie zdawał sobie sprawy iż Meliora i Colette łączą szczególne relacje, tak więc nie sądził iż może wzbudzić zazdrość Colette przez Meliora jako walczącego o inną kobietę. Bądź zawiść mężczyzny walczącego o samą radną przez co pojedynek mógłby wymknąć się spod kontroli. -Tak Colette, miejmy nadzieję iż porywacz ukaże się nim dojdzie do pojedynku. Noc mieści w sobie długie godziny i warto je rozplanować na rozmaite warianty. Także zaciekawiło Carlosa i zresztą nie tylko jego, to jak Colette wspomniała o zamknięciu w kartach. Czy potrafiła zakamuflować tak niewiasty? I czy działało to na przeciwników, czy mogła uwięzić porywacza? -Jeśli już mowa o magii, to jeśli znajdowałybyście się w odległości około piętnastu metrów od mojej osoby, mógłbym rozpościerać swoje skrzydła chwili, sprawiając iż będziecie miały dwukrotnie więcej czasu na reakcję... Rzekł z lekkim uśmiechem, chociaż sam nie był tego pewien, nie wiedział, czy będą mieli jakikolwiek czas. Być może właśnie w sytuacji, gdy tylko chwila będzie dzielić blondyna od uprowadzenia to właśnie jego magia da szanse. -Dodatkowo fakt faktem to długa ulica. Verno spojrzał ponownie w stronę drogi, która najwyraźniej przykuwała jego uwagę. -To daleka droga, doprawdy i nie będzie z pewnością dobrze oświetlona gdy zapadnie już zupełny mrok, pytanie brzmi jak zwiększyć percepcję w takich warunkach? Rzucił chociaż nie sądził by ktoś w tej materii pomógł, teraz przydałby im się mag cienia mogący się w nim kryć i wzrokiem go przenikać, jednak to były czcze życzenia. Jedno było pewne, będą mieli zapewne jedną szansę i nie mogą spłoszyć swej zdobyczy. Verno jednak nie miał zamiaru stać i się zamartwiać, zamiast tego uśmiechnął się życzliwie w stronę Cassandry i rzekł. -Ja także dam z siebie wszystko! Zaśmiał się lekko i perliście, być może dwuznaczne sformułowanie było nie na miejscu, ale nawet jeśli mroczna to przed błękitnym malowała się kolejna przygoda.
Arturia
Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Pon Lip 15 2013, 22:49
Archie z niepokojem rozejrzała się po okolicy. Czas uciekał. Oczywiście uważnie słuchała, co kto ma do powiedzenia. Nazywanie jej słowiczkiem przypadło jej do gustu jednak nie odezwała się o tym słowem. Za to odezwała się w innych kwestiach... - Z jednej strony ma pan rację, panie Verno. - odezwała się z lekkim uśmiechem do Carlosa. - Mimo wszystko mamy teraz uciekającą nam Noc, zbyt późną na spektakle dla dzieci. Myślę, że nawet w tak trudnej dzielnicy są matki, które przynajmniej te młodsze dzieci chcą kłaść spać o rozsądnej porze. I fakt, tutejsza ludność rozpozna udawanie w normalnej walce, jakkolwiek niekoniecznie w magicznej, bo mimo wszystko większość społeczeństwa nie włada magią. Skąd jednak mamy pewność, że porywacz jest stąd? Pierwsze porwania miały miejsce w bogatszej części miasta i nic nie wiadomo nam o tym, że coś lub ktoś mógł spłoszyć porywacza. Może porywacz skupił się na tej, bo wie że nie zainteresuje się tymi porwaniami magnolska burżuazja? Oczywiście może mieć pan rację a ja mogę być w błędzie... W międzyczasie tymczasem "trybiki" w jej głowie bardzo sumiennie pracowały na swoją emeryturę. Odezwała się do zgromadzonych, w tym zleceniodawcy, bo a nóż a widelec będzie miał coś dodania... - Mam kilka propozycji i podsumowań. Plan A1: rzeczywiście zrobią panowie pokaz sztuczek ale na takiej zasadzie, że pójdą panowie do baru - choć fakt, że w tych strojach będą zwracać uwagę - napiją się czegoś, byle tylko było od panów czuć alkohol. Po czym, niby pijani, zaczniecie się przechwalać swoimi zdolnościami magicznymi korzystając jednak nie z zaklęć a z tego co oferują podstawy magii. Domyślam się, że każdy z panów ma coś, czym można zaciekawić otoczenie. Plan A2: do baru pójdzie jeden z panów i jedna z nas a drugi z panów pozostanie w towarzystwie dwójki z nas. W ten sposób będzie tylko jedna przynęta. Porywacz nie zainteresuje się kobietą. Plan B1: Pojedynek, może być i o pannę a pozostałe dwie byłyby ukryte w kartach. Plan B2: Pojedynek "handlowy". Wówczas żeńska część byłaby ukryta. Na przykład w kartach. Plan C: Próba napaści. Jedno z nas uda się za spacerującym lub udającym, że szuka jakiegoś miejsca jednym z panów, robiąc niby przez nieuwagę trochę hałasu. "Ofiara" odwracałaby się ze strachem raz na jakiś czas, słysząc, że za nią coś się dzieje, jednak przez mrok pory nic by nie widziała. Po którymś razie "napastnik" przestawałby robić hałas i dalej skradałby się w kompletnej ciszy, obserwując "ofiarę". Reszta w tym czasie mogłaby obserwować "napastnika" i "ofiarę" ukryta w kartach. Wówczas w razie napaści właściwej "napastnik" może się ujawnić jako ten, który wcześniej sobie upatrzył tę ofiarę a porywacz ma spadać, poszukać sobie nowej. Napastnikiem mogę być ja. W tym stroju i przy odrobinie naturalnego kamuflażu, łatwo mi będzie ukryć się w ciemnościach. Plan D: Zwykły spacer, który będziemy obserwować z kart. - między poszczególnymi planami robiła chwilkę przerwy. Gdy skończyła o tym, zwróciła się do Colette. - Panienko Carter, czy mogłaby panienka dokładnie nam wytłumaczyć zasadę działania zamknięcia w kartach? Czy nie ma ryzyka, że ktoś nas zablokuje i uniemożliwi wyjście? Jeśli jest ryzyko, to może niech jeszcze jedna osoba poza samymi potencjalnymi ofiarami, czy ofiarą sztuk jedno pozostanie na zewnątrz?... Hmmm... Tak sobie myślę o kamuflarzu i... zawsze drugiego z panów dla bezpieczeństwa można przebrać za kobietę, o ile znajdziemy tu umożliwiającą to odzież... A co do słomy... Może uznacie mnie za kompletnie niepoczytalną osobę ale... co, jeśli porywacz... - tu spuściła wzrok nie patrząc na nikogo, jednak... cóż... musiała brać nawet tak idiotyczną wersję pod uwagę - ...lata na miotle?... Widać było, że nie do końca wierzy w końcówkę własnych słów...
//Wybaczcie chaos, nieogar i potencjalne pominięcia/przekręcenia któregoś z pomysłów :/ ...
Andree Blancheflour
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 25/10/2012
Skąd : Księżyc
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Wto Lip 16 2013, 20:27
Mg
Magowie dalej sobie w najlepsze rozmawiali, omawiając swoje plany, w sumie nie jest to nic, co wasz kochany narrator powinien opisywać... Wraz z upływającymi sekundami, minutami w okolicy robiło się coraz zimniej, była o sprawka wiatru który stawał się coraz silniejszy, cóż na szczęście dla naszych bohaterów, nie zapowiadało się na żaden deszcz. kiedy wszyscy żwawo sobie plotkowali, Melior uznał, że zdecydowanie brakuje mu w życiu hazadru, dlatego dla zabicia czasu zaczął bawić się swą kostką. Przy pierwszym rzucie wyszło na "Tak", przy drugim natomiast wyskoczyła "Pustka"...
Mel- 104% MM
Czas na odpis: Czwartek: 21:00
Cassandra
Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Sro Lip 17 2013, 08:30
Zaciekawiona tym co wyprawiał jeden z chłopaków (Melior) podeszła do niego. Pojęcia nie miała po co wrzucał jakąś kostkę do czapki i jeszcze do niej gadał. Jakiś postrzelony czy jak? - Co robisz? - zapytała po prostu starając się podglądnąć co się dzieje. Jeśli Mel jej na to pozwoli to nawet tyknie sobie jego kostkę, bo nie co dzień ma się taką okazję. Ale po chwili: -Brrr... - mruknęła cicho pocierając łapki, kiedy poczuła powiew wiatru na skórze. Robiło się coraz zimniej. A ona, ubrana tak a nie inaczej odczuwała chłód wieczora chyba najbardziej. Cały brzuch odsłonięty, krótki rękawek. Co prawda miała długie rękawice z ćwiekami, ale to nie była ochrona przed zimnem. Chociaż w sumie, przecież jeśli stanie się to zbyt dokuczliwe to w każdej chwili może wciągnąć coś cieplejszego. Wystarczy pstryknięcie palcami. Właśnie takich chwilach była szczęśliwa, że zna taką a nie inną magię. Ale to zaraz, bo przez chwilę jej myśli były zajęte śledzeniem wypowiedzi Arturi. Co do wszystkich jej planów to aż zakręciło się jej w głowie tyle tego było. I jak tu spośród nich wybrać ten właściwy? - Plan C wydaje się nie najgorszy. - powiedziała po prostu kiedy dziewczyna skończyła swoją kwestię. Ale może właśnie ten tylko dlatego, że jako ostatni tan zapamiętała najlepiej? - Ale wolałabym nie być napastnikiem, a raczej kryć się w cieniu bądź tej karcie. Ale ten pierwszy wydaje się najbardziej wiarygodny. Przynajmniej mnie. - dodała po chwili. Właśnie te dwa wydawały się jej najlepszymi rozwiązaniami. Tylko czy rzeczywiście takie były? No, ale to co na ten temat miała do powiedzenia to powiedziała, niech reszta określi swoje zdanie.
Słysząc jej ostatnie słowa zaśmiała się na głos. Na pewno nie dlatego, żeby wyśmiać jej pomysł... Więc co było w tym takiego śmiesznego? - Czyli nie jestem jedyną osobą, która ma takie niedorzeczne pomysły... Jak dobrze. - czerwonowłosa pochichotała jeszcze przez chwilę, już ciszej. - Ale kto wie, w końcu magie są najróżniejsze i takiej też nie można wykluczyć. - dodała nie do końca poważnie. Bo choć było to możliwe, to raczej mało prawdopodobne się jej to wydawało. Choć sama nie wiedziała czemu. W końcu jak przed chwilą wspomniała magie są najróżniejsze. Później się przekonamy - A jeśli chodzi o strój... - rzuciła nagle uśmiechając się tajemniczo. Rozniósł się dźwięk cichego pstryknięcia palcami, któremu towarzyszyła zmiana garderoby u czerwonowłosej. W sumie strój nie różnił się za bardzo. Ba nie różnił się prawie niczym. Po prostu pod skórzaną kurteczką, która była teraz ciemno, a nie jasnobrązowa. Był też czarny golfik pod kurtką zasłaniający brzuch ramiona i dekolt dziewczyny. - Powiedzcie czego potrzebujecie, a wam to dam. - skończyła wcześniejsza myśl związując włosy na karku czarną gumką, która trafiła prosto do jej łapki. I jak powiedziała tak zrobiła. Jeśli ktoś życzył sobie czegoś to nie powinno to dla Cass stanowić problemu o ile były to zwykle stroje. Była tak chętna przede wszystkim dlatego, że z przyjemnością zobaczyłaby jak któryś z panów wciska się w damskie fatałaszki. Aż wyszczerzyła białe ząbki na tą myśl.
(PWM: Przyzwanie Stroju - Jak sama nazwa skazuje umiejętność pozwalające przyzwać każdy strój. Czy to bikini czy ciepły kożuch, w oka mgnieniu może pojawić się na lub przy Cassandrze. Żadne zbroje ani nic takiego, tylko zwykłe ubrania )
Melior
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Sro Lip 17 2013, 12:23
Z czasem nowe pomysły padały i niektóre raczej średnio przepadały siwowłosemu do gustu, cóż preferował inny styl walki. - Hmm, pojedynek w sumie jest interesująca opcją, jednakże walka na mieczy wygląda prawdziwie tylko gdy obie strony korzystające z nich wiedzą jak ich używać. Moją mocną stroną z kolei nie jest szermierka. - Rzucił spokojnym tonem z lekkim uśmiechem w stronę Carlosa. Następnie gdy zajmował się kostką odezwała się pewna wścibska osoba, którą najwyraźniej to zaintrygowało. - Cóż powiedzmy, że badam naszą przyszłość. - Odrzekł luźno pozwalając dziewczynie zbliżyć się kostki. Mimo wszystko jednak miał ją na oku, by przypadkiem jego nowa zabawka gdzieś nie zniknęła. Następnie chowa czworobok na swoje miejsce. - Ja w sumie mam nieco inne zdanie i sądzę, że lepszy nawet będzie plan D, gdyż nie ma tych dodatkowych utrudnień. Wedle magicznego przedmiotu i tak ktoś z nas wzbudzi zainteresowanie porywacza, więc nie trzeba kombinować. - Odparł uprzejmie z delikatnym uśmiechem. Słysząc kwestię o miotle uśmiechnął się nieco bardziej, cóż nie ważne kogo se na tym wyobrazić to raczej każdy w takiej pozycji wyglądał dość komicznie. No, ale w sumie czemu i tego by nie uwzględnić? - Hmm, w sumie interesująca myśl. W tym świecie właściwie nie mal wszystko jest możliwie. - Rzucił z lekkim rozbawienie wyciągając w między czasie z bezdennej sakwy szal, który niedawno dostał. - Ja podziękuję. - Odrzekł wesoło obwiązując się wokół szyi. Cóż miał na sobie już biały, gruby płaszcz i czapkę oficera. Tak, więc miał już całkiem ciepło i nie potrzebował kolejnych dodatków. - Może już powinnyśmy się z wolna zbierać, w końcu nie ma co zwlekać. - Odparł nieco się wyciągając i spoglądając w jedną stronę ulicy.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Czw Lip 18 2013, 09:03
Okazało się, że ich nowa grupka to prawdziwi planowacze...i dobrze bo może chociaż uda im się dopuścić do nie porwania lub znaleźć dzięki temu porywacza. Sama Carter również zdawała się zaciekawiona nowymi zabawkami Meliora bo jakby nie patrzeć...nie orientowała się co to jest - pomimo tego, iż miała świadomość, że ostatnimi czasy von Terks chadza sobie do sklepu magicznego. Uh...w wolnej chwili będzie musiała się dowiedzieć wszystkiego czego nie wie! Na szczęście w swoich czarach się orientowała, więc nic nie stało na przeszkodzie by krótko wyjaśnić na czym polega jej zaklęcie. - Karciane więzienie polega na zamknięciu siebie lub innych osób w karcie. Dzięki temu mam władzę nad ową kartą, a tym samym nad tymi, którzy są w środku. Nie mogą przerwać zaklęcia sami...ale mogą mówić i można je słyszeć jeśli będą się oczywiście odzywać. Nikt poza mną nie ma możliwości zablokowania Wam wyjścia z mych kart...Jeśli tylko dwie z nas mają być w dwóch różnych kartach, a jedna pilnować z odległości w zwyczajny sposób to...chyba lepiej jeśli ja zostanę poza kartą. Dzięki temu łatwiej będzie mi sterować dwiema naraz, widząc je. Fakt faktem, wydawało jej się, że trochę trudno mogłoby się kierować drugim więzieniem, będąc w innym, więc takie wyjście wydawało się dobre - o ile dojdzie do czegoś takiego...Swoją drogą myśl o pojedynku o kobietę była iście ciekawa. Pewnie nawet brązowowłosa by poparła, ale padło parę rozsądnych problemików świadczących o tym, iż pomysł powinien zostać odsunięty - jak to, iż nie każdy mężczyzna tutaj był szermierzem. Trochę szkoda...tak to jest jak się czyta novelki! Uh... - Skrzydła chwili? Zdziwiła się dećko. Niby powiedziano na czym by to polegało, ale i tak...jeszcze się z czymś takim nie spotkała, więc nic dziwnego, iż powtórzyła ową nazwę w pytający sposób. Może powinni się wyspowiadać ze swoich magii nim się zacznie? Hum... - Niestety nie posiadam żadnego zaklęcia, które mogłoby widzieć w ciemnościach... Dodała z nadzieją, że albo ktoś tutaj będzie mógł robić za światełko albo zdadzą się na ewentualne latarnie lub blask księżyca - bo chyba aż tak ciemno nie będzie by nie widzieć kategorycznie niczego? - Na miotle... - powtórzyła w zamyśleniu bo...tam skąd przybyła poznała jedną wiedźmę...rodzaju męskiego - Może trudno będzie w to uwierzyć, ale...jest to prawdopodobne. Oczywiście nie sądziła by Afuro się tutaj pojawił i porywał niewiasty na swe narzeczone, ale...kto wie? Jeśli to był Aff to na pewno im krzywdy nie robił. Niestety nie bardzo orientowała się czy istnieją inne wiedźmy podobnego do owego chłopaka. Dzięki tym przemyśleniom, widać było, że traktuje Arturię poważnie, nie mając zamiaru wyśmiewać za coś takiego - co sama stwierdziła, że jest prawdopodobne. Tak czy inaczej skoro dowiedzieli się, że porwanie tak czy siak nastąpi to...radna nie widziała problemu w planach. Ogólnie wolałaby już działać, więc takie czekanie nieco jej przeszkadzało. Oh...wiedziała, że robią to by się nie dać złapać, ale złapać porywacza, ale cóż...Noc nie jest wieczna...Naturalnie propozycja związana z magią Cass, zainteresowała i Carter. W końcu robiło się chłodniej więc... - ...Może znalazłby się szal? Zawsze było jej ciepło w dużych i obszernych szalach, więc jeśli dostanie to na pewno będzie wdzięczna. No i może dzięki temu nie zamarznie...Wracając jednak do nie-stania, a robienia czegoś to...Colette jako pierwsza ruszyła się z miejsca. - Możemy dopracować ewentualny plan po drodze. Nawet jak niedaleko było do głównej ulicy - wszak to główna - to przynajmniej zostawiliby zleceniodawcę i...może spacerek dobrze zrobi? No, a przynajmniej Carter ruszyła przodem i nawet jeśli nikt nie weźmie od razu z niej przykładu to trudno. Ona za to rozejrzałabym się wchodząc na ów ulicę...jak i po całej dróżce wcześniej. W końcu lepiej by nikt nikogo nie napadł - dzielnica taka, że powinni zwracać uwagę nie tylko na ewentualnego porywacza...Poza tym wiedziała, że jej akurat nie porwą, więc nic nie stało na przeszkodzie by poszła sobie spokojnie przodem.
Arturia
Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Czw Lip 18 2013, 19:38
I ona zainteresowała się kostkami, jednak starała się nie być zbyt wścibska. Miała dystans to wróżb z kości... - To zwykłe kości do wróżb czy można im ufać? Na pewno wie pan, jak ich używać? - spytała Meliora z naturalną (dla niej) w tej sytuacji niepewnością. Jej rodzice nie raz ratowali dzieciaki, które nieumiejętnie bawiły się ludowymi sprzętami do czarnej magii. Z resztą nie tylko dzieciaki... Na śmiech Cass zareagowała jeszcze większą niepewnością połączoną z czymś w rodzaju zawstydzenia... - Ekhm... Tak... Niedorzeczne pomysły, to moje drugie ja... - powiedziała z uśmiechem zakłopotania. Słowa Col i Mela trochę ją podniosły na Duchu. Może jednak nie jest tak całkiem stracona? No i fakt w sumie, w tym świecie wszystko jest możliwe. I dopiero słowa Colette zwróciły jej uwagę na "skrzydła chwili"... - Magia czasu? - spojrzała na Carlosa. Zastanowiła się i stwierdziła, że skoro Colette, Cassandra i chyba Carlos też "zdradzili", jakimi magiami się posługują (co do Meliora, to miała ogromną Nadzieję, że nie jest to żadna czarna odmiana magii) to i jej wypada się od tej strony przedstawić. - Posługuję się magią światła. Mogę dotknięciem gasić i zapalać uliczne lampy albo chwilowo oświetlić naszego przeciwnika... A właśnie. Panienko Carter, mam jeszcze pytania. Czy kiedy siedzimy wewnątrz kart nasz głos słyszy tylko panienka czy słychać go tak, jakbyśmy byli poza nimi? I czy kiedy jesteśmy zamknięci wewnątrz, możemy używać magii tak, by oddziaływała na zewnątrz? Sama nie wiedziała, który z planów byłby najlepszy. Z jednej strony chciała schować się w karcie. Z drugiej chciała obserwować z ukrycia będąc panią swoich możliwości. A co, jeśli porywacz może wykryć osoby w pobliżu ofiary? Ukrycie w kartach zmniejsza ryzyko. Stwierdziła, że zaufa Colette... - Jeśli nie szkoda panience magii, to mogę dać się zamknąć w karcie. Jeśli będziemy się trzymać w okolicy tych wspomnianych przez pana Verno 15 metrów i tak zyskamy na czasie, prawda? - z delikatnym uśmiechem powiedziała do zgromadzonych. Ponadto i ona trzęsła się z zimna, na propozycję Cass zareagowała więc w wiadomy sposób. - Poproszę czarną kurtkę, jeśli to nie problem. W czerni nie będę aż tak rzucać się w oczy, póki co. Pojęcia nie mam, gdzie miałam głowę wychodząc z domu. - dodała pogodnie i jednocześnie dziękująco. Musiała przyznać, że PWM Cassandry było w tej chwili wyjątkowo korzystne. - Tak, szkoda czasu. Pozwolicie, że będę się od Was trzymać na odległość, byle tylko słyszeć o czym rozmawiacie. I tak nie wiem, który plan byłby lepszy, więc będę polegać na waszym wyborze. No i jak by nie patrzeć chyba zbliża się czas, kiedy trzeba wybrać przynętę... - powiedziała niespiesznie, podążając za Colette, jednak trzymając się - jak powiedziała - w cieniu...
Carlos
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Czw Lip 18 2013, 21:17
Verno z uwagą wysłuchał wszystkich propozycji Arturi i gdy skończyła skwitował to tylko uśmieszkiem i stwierdzeniem. -Doprawdy Słowiczek... Ale oczywiście blondyn miał zamiar powiedzieć i coś bardziej konstruktywnego więc spoważniał. -Jeśli to latająca miotła, to zwyczajnie musimy też uważać na niebo nad nami, jeśli to żywy strach na wróblę to bądźmy odważni, a jeśli to kobieta ganiająca za swym mężem to bynajmniej lepiej zachować spokój. Chociaż Verno miał spokojny wyraz twarzy to mówił z pewnością półżartem-półserio by wrócić po chwili do wspomnienia o jego magii. -Nie inaczej drogie panie, czas, przestrzeń to mych czarów powołanie. Rzekł kończąc drobnym uśmiechem, zaś co do wróżby Meliora to postanowił przyjąć to jako fakt. Każdy z obecnych przybył tutaj złapać przestępce i ocalić porwanych, więc Verno zaczął od zaufania swoim towarzyszom i ich zdolnością. Colette natomiast dysponowała zapewne jedną z najciekawszych i najbardziej przydatnych zaklęć, gdyż mogli dzięki jej kartą pojmać porywacza, wszak trzeba było z niego wydusić miejsce gdzie przetrzymuje młodych czarodziei. Poczęło zresztą lekko wiać, ale nie na tyle by Verno musiał prosić o dodatkowe przyodzienie. Zresztą błękitnooki był tym typem mężczyzny, który gotów był zarzucić swój frak niewieście której zimno doskwiera. Cassandra jednak zadbała o siebie jak i czarodziejki, więc nie musiał się martwić i swoją drogą czegoś się dowiedział o zdolnościach szkarłatnowłosej towarzyszki. -Co do planów to zastanówcie się proszę moje miłe panie nad współdziałaniem w akcji, światło może oślepić, Cassandra może odciąż drogę ucieczki, a Colette uwięzić w karcie. Powiedział ruszając z miejsca i wznosząc prawą rękę do góry tak iż nie przerywając swego dialogu pożegnał przedstawiciela. -Oczywiście każdy wie jaki sposób walki jest najskuteczniejszy dla siebie samego, ja preferuję spacer po tej malowniczej ulicy i być może natkniemy się na jakąś tawernę po drodze. Jeśli do tego czasu nic nas nie zaatakuje to możemy tam wstąpić. A jeśli będziecie chciały bym się zatrzymał to udawajcie jakieś zwierzę tak by przynęta taka jak ja mogła go zrozumieć. Kończąc wyminął panny szybkim krokiem puszczając im oczko i ruszył przodem bez dalszych przeciągnięć by noc im nie uciekła na ciągłych planach. Ostatecznie ponownie mogli naradzić się w jakieś tawernie, jakby nic nie zadziałało i wprowadzić ewentualnie inny plan Arturi w życie, a musiał przyznać iż zaimponował mu plan z udawaniem pijanych. No cóż, Verno szedł lekkim krokiem i pewnym trzymając w lewej dłoni swoją maskę.
Andree Blancheflour
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 25/10/2012
Skąd : Księżyc
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Pią Lip 19 2013, 16:30
MG
Tak też nasi magowie, postanowili w końcu przejść z słów do czynów, a może zachciało im się po prostu spacerku po tej jakże wspaniałej, brudem kwitnącej okolicy? Cassandra w między czasie, postanowiła otworzyć własny butik i porozdawać swe dobra biedaką z ekipy. No proszę, cóż za szczodra osóbka, z naszej rudej damy~! Szkoda tylko, że niewielu z jej jakże miłej oferty skorzystać nie chciało(Buuu panowie xD). W każdym razie, Colette ruszyła pierwsza, tuż za nią Atrunia i Carlos który szybko dwójkę kobiet przegonił. Bo gdzież by mogło być miejsc tak przemiłego dżentelmena, jak nie na szczycie? A może odpowiedniej by było powiedzieć "przodzie"? Tak... zdecydowanie. Co zaś z Meliorem i Cass? Cóż, tej dwójce najwidoczniej aż tak bardzo jak reszcie się nie śpieszyło, może i by od razu ruszyli, gdyby nie jedna.. a raczej kilkanaście czarnych kotów które wyskoczyły z otworu ściekowego i zaraz zaczęło rozbiegać się po całej okolicy. Skąd u licha te koty wzięły się w ściekach? To była nie wiadomo, jednak zdawały się być niegroźne, ot przestraszone i zagubione zwierzęta. Tymczasem, zaledwie paręnaście metrów dalej, grzecznie idący sobie, swym dżentelmeńskim, pełnym wdzięku krokiem Carlos, zauważył biegnącą w jego stronę, dziewczynkę o złotych włosach. Na oko miała jakieś dziewięć, może dziesięć lat i wyraźnie było widać... no i słychać, że płakała. Być może to przez łzy, albo z jakiegoś innego powodu nie zauważyła naszego czarującego młodzika, bo biegła wprost na niego. W okolicy zdawało się nie być żadnych innych ludzi, a jak można było przypuszczać, cześć z latarni ulicznych nie działała, jeśli zaś chodzi o budynki, wyglądały na zwykłe, stare rodzinne domki, może dziecko pochodziło właśnie z jednego z nich?
Mel- 104% MM - Obecnie wraz z Cassandrą jesteście oddaleni od reszty na jakieś 13 metrów, choć brak dobrego źródła światła, sprawia, że ciężko wam dostrzec co się z nimi dzieje i vicewersa.
Termin: Poniedziałek 21:00
Melior
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Nie Lip 21 2013, 02:11
Cóż najwyraźniej nie wszyscy ufali w jego magiczne narzędzia. Ta, nie każdy jest entuzjastycznie nastawiony tajemniczych przedmiotów o magicznej mocy. - Jest prawdziwa, muszę nawet odrobinę many przelewać w nią, tak więc korzysta z prawdziwej energii. - Rzucił wesoło z uprzejmym uśmiechem. Widząc, że wszyscy przedstawiają swoje magie raczył podać również nazwę swojej. Trzeba jednak przyznać, że cześć z nich wydawała się całkiem interesująca. Niestety by zobaczyć z nich jakiś pokaz oficer będzie musiał poczekać do ataku porywacza. Niedługo później wszyscy z wolna zaczęli ruszać, a siwowłosy z Cassą zostali z tyłu. Jak się okazało, ta strategia była dość kłopotliwa kłopotliwa sytuacja, a mianowicie wycieczka stada czarnych kotów. Ponoć takie przynoszą pecha, lecz siwowłosy się tym nie przejmował. Hmm, zorganizowana ucieczka kotów ze schroniska? Możliwe. - Skomentował w myślach, po czym postanowił poinformować resztę. - Hej, poczekajcie mamy małą, lecz liczną kocią przeszkodę. - Odparł głośno, choć nie przesadnie w stronę towarzyszy. Następnie po swych słowach spróbował jakoś przejść między, lub nad kotami.
Cassandra
Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Nie Lip 21 2013, 10:55
Cass z uśmiechem wyczarowała szaliczek i kurtkę dla swoich towarzyszek. Dlaczego? Przecież nie musiała tego robić. Nie była też jakąś specjalnie miłą osobą, więc dlaczego? Sama nie wiedziała. Cieszyła się mogąc pomóc pozostałym? Może chciała dobrze wypaść, tak żeby ją zapamiętali. I w końcu choć w prawdzie nie miało to jakiegoś wielkiego znaczenia to już w jakiś sposób dziewczyna już wpłynęła na to, aby rozwiązać zagadkę porwań. Tak przynajmniej to sobie tłumaczyła. Tylko, że kiedy się tak zamyśliła trójka z jej tymczasowych towarzyszy oddaliła się. Pozostał tylko Melior. Czerwonooka stała przez chwilę mrużąc oczy. Nie odeszli zbyt daleko, ale ciężko było dostrzec coś konkretnego. - Głupie lampy... - burknęła niezadowolona. - Przez nie nic nie widać. Próbowała jeszcze przez chwilę coś dostrzec. Bezskutecznie, nie widziała nic poza konturami ich postaci. Wzruszyła ramionami. Trzeba było iść zanim oddalą się jeszcze bardziej. Tego tylko jeszcze brakuje żeby się zgubili, nie? Więc już miała postawić pierwszy krok, ale.. - Co do?... - wykrztusiła z siebie widząc stado czarnych kotów. Dosłownie stado. Pierwszy raz widziała ich tyle na raz. I wszystkie czarne? Złe przeczucie. Przecież takie ponoć przynoszą pecha czy zwiastują nieszczęście. Prawdę mówiąc Cass nie przejmowała się takimi dyrdymałami. Po prostu była zaskoczona. Mel widocznie mniej bo już ruszył, żeby przedrzeć się przez kocią zaporę. Wtedy i czerwonowłosa się zerwała. - Cz- Czekaj~ - zawołała nie specjalnie głośno, ale na pewno dostatecznie, aby on usłyszał. Podbiegła szybko do towarzysza oplatając łapkami jego rękę i przyciskając ją do swojego ciała. Trzeba go dobrze pilnować nie? Co by powiedziała pozostałym gdyby to właśnie Meliora chciano porwań, a ona jedyna która mogła coś zrobić nie zrobiła nic, żeby temu zapobiec? Nie chciała dopuścić do takiej sytuacji toteż mocno przyciskała jego rękę do piersi. - Okey teraz możemy iść. - rzuciła do niego wesoło.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Nie Lip 21 2013, 12:31
Ruszyła przodem, nie sądząc, że ktokolwiek w tyle zostanie - a już na pewno nie von Terks - uh uh...Nie mniej jednak wcześniej coś tam o kostkach dosłyszała, ale na pewno w wolnej chwilce jeszcze dopyta. Wszak nie godzi się by Colette nie wiedziała o czymś takim! Ostatnio coś sporo jej umyka...to chyba nie jest zbyt dobry znak? Nie, nie...po prostu jest roztargniona i ma sporo na głowie! To wszystko tłumaczy. Tak czy inaczej wysłuchała co nieco o magii Arturii i Carlosa - obie ciekawe i zastanawiające jak zdadzą się w walce - a następnie sama bez problemu odpowiedziała na pytania dziewczyny, dotyczące zaklęcia więzienia. Znaczy...miała zamiar odpowiadać od razu, ale kultura jaką posługiwała się nowa towarzyszka była iście zaskakująca - w pozytywnym sensie. Tak więc chwilowe zaskoczenie pojawiło się na jej twarzy...No co? Kulturalna i urocza jednocześnie! Każdy mógł być przecież decko zaskoczony. - Wiesz...jeśli chcesz to możesz mi mówić tylko po imieniu - stwierdziła z ciepłym uśmiechem. Nie będzie nic kazać, ale chyba lepiej by było wiadome, że co jak co, ale brązowowłosa nie obrazi się za imię - Co zaś tyczy się mego zaklęcia...Głos może słyszeć każdy. Nie jest tak głośny jak nasze teraz, ale jeśli jest się blisko owej karty to niestety można go usłyszeć...To zaklęcie więzienia, które stworzyłam by robiło za więzienie. Ja mogę używać magii będąc w środku karty, ale inni więźniowie nie mogą. Odpowiedziała...przepraszającym tonem. Nie czuła się winna bo to zaklęcie było stworzone do tego co powiedziała, więc jakby można było używać magii ze środka karty to zaklęcie byłoby do niczego. Bo po co ma więzić kogoś kto i tak będzie miał możliwość używania czarów? Tak więc prócz Carter, która była twórczynią czegoś takiego, to nikt inny nie miał możliwości 'walki' z owego więzienia...Niestety działało to również na towarzyszy, więc... - ...Żebyście użyć mogły zaklęcia musiałabym dezaktywować kartę...Więzienie ma również ograniczony czas działa, więc druga opcja to to, iż samo się skończy...Ale jeśli do tego dojdzie, a nic dalej się dziać nie będzie to po prostu chwilę wcześniej ukryję Was w cieniu. Co prawda nie wiedziała czy po tym co powiedziała, Arturia będzie dalej za takim planem, ale cóż...Współpracowali, więc lepiej by ktoś kto z własne woli będzie chciał poddać się karcie, wiedział co może w stanie zrobić... - W takim razie będziemy szły nieco z tyłu. Dodała, gdy Carlos ruszył naprzód, a ona rzuciła okiem na Art by przypadkiem jej nie zgubić. No i jak powiedziała, tak zrobiła, tak więc...dziecko raczej widziała i dało się słyszeć. Trudno było powiedzieć czy to faktycznie tylko biedne dziecię czy jakiś podstęp - bo na misji trzeba być czujnym - ale miała nadzieję, że blondyn sobie poradzi. Co zaś się tyczy planu zamknięcia w karcie tooo...problemem był brak Cass, ale JEŚLI Arturia powie, że można ją zamknąć w karcie to Carter użyje zaklęcia więzienia i od razu wyśle kartową-Art do przodu, tak by miała oko na Carlosa, ale i poprowadzi ją na bok w cień...by nie była zauważona. Jeśli dziewczyna nic nie powie, albo jednak z owego planu zrezygnuje/będzie chciała czekać to i radna nie używa zaklęć...Przyglądając się ze swej odległości Verno, co by mieć pewność, że nic go nie porwie... Swoją drogą zorientowała się dość szybko, że stracili w tyle dwie osóbki ze swej grupy, więc właściwie dzięki temu nieznajomemu dziecku, zapewne i oni mogli się bez problemu zatrzymać i przy okazji poczekać na resztę...Całe szczęście, że Colette nie widziała co się tam działo z tyłu...
Carlos
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Pon Lip 22 2013, 20:51
Verno po wyminięciu kobiet spojrzał jeszcze raz przez ramię by stwierdzić iż Melior jak i Cass zostali w tyle. Nie było to bynajmniej problemem i Carlos był pewien iż za chwilę także ruszą by wspólnie dopaść tego nikczemnika, który pośród cieni porywa niewinne dusze. Czarne myśli jednak warto było zostawić na wodzy i Carlos zerknął w niebo powoli nabierając powietrza w płuca, delektując się widokiem z pewnością piękniejszym od okolicznych domostw czy samej ulicy. -Nie widać latających mioteł... -Pomyślał uśmiechając się sam do siebie i wtedy począł rozmyślać, czy to siano nie było specjalnie zostawione? Czy sam przestępca nie próbował naprowadzić poszukujących go na pewien trop? Carlos żałował iż nie ma wglądu do mapy miasta bo jeśli slumsy ciągły się aż po obrzeża miasta to czy nie graniczyły z farmami za miastem? No cóż, Carlos postanowił przemyśleć raz jeszcze wszystko by przy ewentualnym postoju mógł uraczyć innych jakimiś dobrymi wnioskami. Nagle jednak z rozważań wyrwał go płacz dziecka i blondyn zrozumiał iż stracił czujność przez chwilę, czujność na którą jego kompani liczyli. Verno rozpoznał w źródle płaczu biegnącą ku niemu dziewczynkę, a jego wyraz twarzy definitywnie spoważniał. Błękitnooki nigdy nie mieszkał w takim miejscu i widok dziecka o tak późnej porze poruszył nim, wręcz zmuszając do działania. Mężczyzna pochylił się lekko do przodu oceniając odległość dzielącą go od pędzącej dziewczynki, by po chwili puścić się w jej kierunku niczym hart spuszczony ze smyczy. Carlos nie dał szans dziecku na reakcję i jednym susem znalazł się przed nią. Przykucnąwszy błękitnooki złapał dziewczynkę w ramiona przyciskając lewą ręką ku sobie, a prawą dłoń mocniej zaciskając na lasce.
-Nie płacz proszę, jestem tu dla Ciebie i cokolwiek otacza Cię smutkiem ma magia to odpędzi Panienko... Rzekł jej powolnym i delikatnym tonem, gdy jak sądził dziewczynka jest obecnie w lekkim szoku. Jednocześnie Carlos spogląda zza ramienia dziewczynki by upewnić się iż nikt ją nie ściga. Blondyn odsuwa się delikatnie od dziecka, nawet jeśli ją rozgniewał, czy ta pragnęła go kopnąć zachowuje delikatny uśmiech na twarzy by ta mogła w nią spojrzeć. Jeśli mała nie ma nic przeciwko to Verno ociera jej delikatnie policzki i wyszeptuję. -Każda z tych łez jest jak diament mogący skraść serce księcia, a moja magia może sprawić iż znikną. Mężczyzna odsunął dłoń z jej lica i kontynuował. -Powiedz mi piękna młoda damo, cóż się stało, gdy poznam przyczynę Twego smutku będę mógł go odpędzić, gdyż jestem... Twoim magiem. Nawet mówiąc to Carlos nie przestaje być czujny i jeśli ktoś by się ukazał wtedy stanie przed dziewczynką by ta mogła się za nim chować. Błękitnooki cały czas też trzyma laskę w gotowości i nie myśli obecnie o porwaniach, a o tym jak pomóc zagubionej dziewczynce. Choć nie oglądał się za siebie to miał nadzieję iż pozostali do niego dołączą, gdyż jego zdanie działo się coś złego i nie było czasu na ścisłe trzymanie się planu i to zwłaszcza chwilę po opuszczeniu rezydencji. Co jak co, ale jeśli porywacz uderzałby teraz to znaczyć by mogło iż jest w pełni świadomy akcji podejmowanej przeciw niemu i dlatego Verno nie doszukiwał się w tej sytuacji podstępu.
Arturia
Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012
Temat: Re: Opuszczona część Slumsów Wto Lip 23 2013, 02:45
Możnaby odnieść wrażenie, że na "słowiczka" znów się trochę zawstydziła. Na żartobliwy pomysł o patrzeniu w górę uśmiechnęła się i przytaknęła. Fakt faktem, patrolowanie przestrzeni nad nimi nie zaszkodzi. Z kolei na wieść o tym, że Carlos rzeczywiście używa magii czasu, uniosła z zaskoczenia brwi. Wiedziała, że spotka różnych magów ale nie myślała, że spotka takiego, który może cofać i przyspieszać wskazówki zegara... Z kolei co do kości Meliora... Cóż... Niech będzie, że mu zaufa, że są niegroźne. Jednak mimo to, gdzieś tam podskórnie, miała do nich dystans. No to w końcu prawie jak wróżenie z kości! Mimo najszczerszych chęci ta nuta niepewności przebijała się, choć Vesper starała się ją ukryć... Na kurtkę mogła być tylko jedna reakcja: - Ooo... Jak miło. - a błogość wymalowała się na jej twarzy. Z miejsca też Archie skrzyżowała ręce, jakby chciała się objąć i dłońmi zaczęła pocierać ramiona przeciwnej ręki, by rozgrzać zziębniętą skórę. - Bardzo dziękuję. - a na jej twarzy widniała niewysłowiona wdzięczność. Co prawda zaczęła trochę się martwić, co będzie, kiedy kurtka zniknie, jednak jedyne wnioski do jakich na razie doszła mówiły, że powinna przyjąć "na klatę" gorzką prawdę o swoim braku pomyślunku i wyobraźni. Nie do końca była to prawda ale mniejsza... - Colette, bardzo chętnie będę Ci mówić po imieniu! Jednocześnie proszę o to samo. - z ciepłym uśmiechem odparła radnej. Uważnie też wysłuchała tłumaczenia Colette na temat działania zaklęcia. Przez chwilę zastanowiła się. Czy naprawdę już teraz zużywanie przez Cole magii na nią było niezbędne? - Hmmm... To może na razie wstrzymajmy się, dobrze? Ale jakby przyszło "co do czego" to nie omieszkam poprosić, jeśli nie będzie to wtedy dla ciebie problemem. - powiedziała z pełnym przekonaniem, i zgodnie też z własnym sumieniem. Nie chodziło o to, że coś ją odstraszyło. Po prostu miała wrażenie (słuszne czy nie), że magia Cole powinna być spożytkowana na coś potrzebniejszego niż zamknięcie teraz Archie w karcie, kiedy jeszcze nie wiadomo, czy potrzebne czy nie. Co prawda przez chwilę przeszedł ją dreszcz, jak pomyślała o tarocie, no ale przecież Colette nie chciała z tych kart wróżyć, więc problemu nie ma. Prawda?... Gdy ruszyła, oczywiście puściła Carlosa przodem. Trzymała się w pobliżu Colette, mniej więcej na jej wysokości, jednak w pewnej odległości, wybierając co bardziej zacienione miejsca. Gdy ujrzała biegnącą dziewczynkę, z miejsca poczuła potrzebę Fae (PWM), by spojrzeć w duszę dziecka. Liczyła, że "ujrzy"/odczuje albo mrok, albo światło, albo coś pomiędzy. Jeśli dziecko było magicznym tworem/manipulacją raczej odczułaby ten niepokojący brak, dodatkowo dziwiąc się, bo nigdy wcześniej coś takiego jeszcze się jej nie zdarzyło. Jeśli będzie światło (lub coś pomiędzy), będzie to znaczyć, że dziecku naprawdę teraz dzieje się krzywda. Jeśli będzie to mrok, będzie to oznaczać, że dziecko jest złą istotą. Z kolei przy braku raczej będzie oznaczać pułapkę. To, czego się dowie, natychmiast szepnie Cole krótko, treściwie ale i zrozumiale. Zaniepokoiły ją też wołania z tyłu. Odwróciła się więc, by spojrzeć, co się dzieje (w końcu po coś ma sokoli wzrok). Miała też nieskrywaną ochotę na podbiegnięcie do lampy i włączenie jej, jednak nie chciała jeszcze teraz rozpraszać mroku, który z jednej strony był ich przyjacielem, a z drugiej przeciwnikiem. Koniec końców starała się jednocześnie zwracać uwagę na Carlosa, który wybiegł do przodu, Meliora i Cass, którzy zostali z tyłu i oraz starała się dotrzymać kroku Colette...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.