HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Opuszczone Miasto - Page 18




 

Share
 

 Opuszczone Miasto

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 10 ... 17, 18, 19 ... 21 ... 25  Next
AutorWiadomość
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 EmptyNie Paź 01 2017, 15:47

First topic message reminder :

Opuszczone miasto to tak naprawdę ogromna, niezamieszkała metropolia zbudowana z ciemnego kamienia. Idąc szerokimi ulicami tego miasta przytłacza człowieka zarówno jego ogrom, jak i przerażająca cisza przerywana niekiedy tylko podmuchami wiatru. Mimo braku w niej jakiejkolwiek żywej duszy, same budynki nie wyglądają na zaniedbane czy też porzucone w popłochu. Nie ma śladów żadnych uszkodzeń, a wyposażenie budynków nie nosi żadnych śladów zniszczeń innych niż zwyczajnego użytkowania. Znajdą się tu też normalne zapasy żywności, energii elektrycznej czy koców. Jedyne czego brakuje to... mieszkańców. No i mała ilość parków sprawia, że powietrze na ulicach zdaje się być suche i stęchłe.

MG:

Przed bramami miasta:
Na wydarzenie opatrzone dumną nazwą "Bitwy Legend" ściągnęła prawdziwa rzesza ludzi. Niektórzy skuszeni obietnicą spełnienia marzenia, niektórzy pewnie sprawdzenia swoich zdolności, jeszcze inni odkryciem co się wyprawia w tym nowym kraju, a jeszcze inni być może z zupełnie innych, znanych samemu sobie. Grunt, że zebrało się tutaj naprawdę sporo osób, tworząc dość spory tłum przed bramami miasta. Bo to właśnie tu mieli się udać. Tak wiedzieli, tak czuli wszyscy, którzy zdecydowali się wziąć udział w owej bitwie. Jednak bramy były zamknięte, ale tak samo, jak wszyscy instynktownie czuli gdzie mają się udać, tak w ten sam sposób wiedzieli, że zaraz się zacznie. Jak tylko zbiorą się wszyscy. A gdy tylko to się stało i tłum urósł jeszcze bardziej, nad bramą pojawiła się zakapturzona postać, która spojrzała na wszystkich zebranych i przemówiła donośnym głosem:
-Witajcie! - męski ton w każdym uchu rozbrzmiewał w języku, który znali najlepiej. -Gratuluję wytrwałości i motywacji by się tu dostać. Dla takich ludzi przyjemnością będzie spełnienie życzenia! - kontynuował, a wtedy wszyscy poczuli, jak zaczyna im lekko szczypać wierzch dłoni, a gdy nań spojrzeli, dostrzegliby coś na wzór 5 trójkątów, których wierzchołki schodzą się do centrum. Coś jak kwiat -Jednak nie będziecie walczyć sami! Na waszych dłoniach umieściłem 5 rozkazów! Każdy z nich pozwala wam walczyć ramię w ramię z Legendą! Bohaterami zamierzchłych czasów! Tymi, którzy zapisali się złotymi literami w historii! Każdy z nich posiada swoje imię. Każdy z nich posiada 5 słów, które go definiują. Znając je, możecie użyć jednego z rozkazów, by odwołać cudzego Bohatera. Wystarczy wypowiedzieć jego imię oraz właśnie te 5 słów by wyeliminować ostatecznie z konkurencji Legendę rywala. Słowa ta są tym, co definiowało te wyjątkowe osoby. A wskazówki o nich rozmieściłem po całym mieście! Dodatkowo, za każdy posiadany rozkaz możecie mieć więcej własnych Legend, o ile dana Legenda nie jest już do kogoś przypisana. Możecie też użyć ich by wzmocnić działania waszych Bohaterów lub w ostateczności uciec z Opuszczonego Miasta! Jednak kto chciałby utracić możliwość spełnienia własnego życzenia!? - rzucił donośnie przedstawiając zasady owych "5 rozkazów", nie zagłębiając się jednak w tę kwestię zanadto. -Ponadto, raz zużyte zaklęcie nie odnowi się nigdy. Możecie natomiast zyskać nowe, zabierając je przeciwnikom... np. ucinając im dłoń z rozkazami. - powiedział, po czym roześmiał się, jakby opowiedział naprawdę dobry dowcip. Jednak, czy na pewno był to dowcip? -Swoich bohaterów poznacie, gdy wpuszczę was do Miasta! I pamiętajcie... oni też chcą spełnić swoje życzenie, więc walczcie! Walczcie i spełnijcie marzenia! - następnie zaś rozłożył ręce, a obok niego pojawiła się szóstka innych postaci. -Poznajcie zwierzchników tejże bitwy. Będą oni czuwali nad prawidłowym przebiegiem waszej walki o spełnienie życzenia! - oj, a były to naprawdę ciekawe osoby. Poczynając od lewej, była to opalona, powabna kobieta, odziana w elegancki, acz kusy strój, zwiewny i jedwabny, wszystko to w odcieniach czerwieni. Jej długie, czarne włosy opadały jej na plecy, a złote ozdoby lśniły, sprawiając, że automatycznie przykuła wzrok większości mężczyzn. Zaraz obok, a dokładniej za wszystkim stał... olbrzym. Z 10 metrów wzrostu miał minimum. Potężnie zbudowany, kosturem, który kiedyś możliwe, że był jakimś drzewem, lecz ogołocony został z wszelkich gałęzi i korzeni oraz z brodą. Natomiast kolejną osobą był przy kości mężczyzna z udźcem kurczaka w dłoni, którym właśnie się zajadał. Mimo wszystko, jego twarz była całkiem pogodna i przywodziła na myśl jakiegoś "wujka dobrą radę". Obok niego stał chudy mężczyzna w płaszczu. Nie wyróżniał się niczym specjalnym, poza lekko nieobecnym spojrzeniem skierowanym gdzieś za horyzont. Miał bladą skórę. Obok niego natomiast stała młoda kobieta. Nie wyglądała tak imponująca jak kobieta w czerwieni, jednak miała w sobie coś uroczego, coś, co sprawiało, że na jej widok wszyscy czuli się miło i bezpiecznie, choć ona sama zdawała się być lekko przytłoczona całym tłumem, który na nią patrzył. I wreszcie, ostatnią osobą był mężczyzna odziany w eleganckie zdobione szaty, z starannie ostrzyżonym zarostem, jednak wyrozumiałym spojrzeniu. Acz miał w sobie coś, co jasno wskazywało, że ma on w sobie tajemniczą siłę, charyzmę, która sprawia, że nie jest on kimś pierwszym, lepszym. -Jeśli któryś z zarządców uzna, że przyłożyliście się do zachowania prawidłowego przebiegu bitwy, wówczas może was nagrodzić dodatkowymi Rozkazami! - dodał jeszcze, a następnie czas na "grand opening" -Teraz, kiedy wszystko już zostało wypowiedziane, zapraszam! Niech rozpocznie się bitwa! - a następnie wszystkich otoczyła jasnobłękitna energia i przeniosła w różne części miasta nie dając za bardzo możliwości zadania jakichkolwiek pytań. Jednak, gdy jakiekolwiek wątpliwości pojawiały się w głowach magów, były one niemalże natychmiastowo wyjaśnione w ich podświadomości...

Laen:
Mag prędkości ocknął się leżąc na kanapie w apartamencie. I to dość wysoko umiejscowionym. Chyba na trzydziestym piętrze. Pierwszym, co rzuciło mu się w oczy po tym "przebudzeniu" były otwarte, szklane drzwi, prowadzące na balkon. A z niego rozciągał się naprawdę wspaniały widok na całą panoramę Opuszczonego Miasta, które zdawało się ciągnąć jak okiem sięgnął. Nie licząc tych miejsc, gdzie widok zasłaniały inne wieżowce. A tych było tu wiele. Z kolei po rozejrzeniu się po pokoju dostrzegłby przy lustrze jasnowłosego mężczyznę, który się właśnie w nim przeglądał. Ten spojrzałby swoimi błękitnymi oczami na maga prędkości i powiedziałby:
-Och wstałeś. To dobrze. Będziemy współpracować. - po czym wrócił do przyglądania się w lustrze. -Raaany, jak łatwo w tych czasach zadbać o swój wygląd. - dodał z wyraźnym podziwem. Mężczyzna ten posiadał na plecach łuk, a przy pasie kołczan. Odziany był w skórzaną zbroję oraz płaszcz w odcieniach zieleni. Po chwili, gdy uznał, że już lepiej wyglądać nie może (a przystojny był, to trzeba było mu przyznać, podszedł i usiadł na krześle naprzeciwko czarodzieja i rzekł -Jakiś plan? Czy idziemy solować całą resztę?

Rin:
Czarodziejka gwiazd znajdowała się na środku jakiegoś dużego skrzyżowania. Grunt, że miasto było opuszczone, dlatego nic tu nie jeździło, więc mogła czuć się bezpiecznie. Naprzeciwko niej z kolei stała wysoka kobieta, odziana w zielone, skórzane ciuchy. W ręku miała kostur, który na szczycie rozgałęział się i siedział obecnie na nim jakiś wróbelek, który delikatnie zaćwierkał.
-Miło poznać. Liczę, że razem sięgniemy po nasze marzenia. - przywitała się miło, po czym dodała -Zejdźmy może gdzieś w cień. - powiedziała, po czym chwyciła dziewczynę za dłoń i pobiegły pod jeden z wieżowców, wchodząc do środka. -No. Tutaj nie jesteśmy na widoku. A nie chciałabym być zaatakowana od razu. - powiedziała, po czym dodała -Nie lubię tego miejsca. Za mało tu zieleni. Jeżeli dasz mi trochę czasu, mogę przemienić część tego miasta w las. Powietrze na tym na pewno zyska. - dodała uśmiechając się szeroko.

Never i Grey:
Ten duet znalazł się w magazynie. W jednym magazynie, jednak na jego dwóch końcach. Nie był to bowiem zwykły duet. Teoretycznie byli dwoma odmiennymi istotami, dlatego każdy z nich miał przypisaną do siebie Legendę i każdy z nich miał oddzielne Rozkazy. Ale jednocześnie... byli jednym magiem. Dlatego nie zostali tak rozdzieleni jak reszta. Jednak każdy z nich wpierw musiał sprostać Bohaterowi, który został mu wybrany. Never jednak się potknął, tak, że padł na twarz na ziemię. A gdy podniósł wzrok, stał przed nim rosły, potężnie zbudowany mężczyzna ogolonej, poważnej i surowej twarzy. Jednak lekko się uśmiechnął.
-No! Tak należy witać władcę! - ryknął głośno wyraźnie zadowolony z tego, jak zareagował (niechcący) Winter. Po chwili lekko się nachylił -To co?! Czas siać rozpierdziel, hę!? - znów ryknął. Jeszcze trochę i nam tu superbohater ogłuchnie. Grey naturalnie to też słyszała. Jednak ona miała przed sobą... dziewczynkę. Może z 10letnią maksymalnie na oko? Była bosa, ubrana w białą sukienkę oraz z długimi blond włosami aż do ziemi. Spoglądała ona z przejęciem na Eminence i rzuciła cicho:
-W-wróżka? - spytała, po czym próbowała lekko dotknąć lewitującej istotki. A gdy to się stało (bądź też nie), odskoczyła lekko z piskiem jak nastolatka i krzyknęła głośno i radośnie -Wróżka! Wróżka! Hej, hej! Macie ogony? Dlaczego tak mało się pojawiacie? Co zazwyczaj robicie? Jak się bawicie? Gdzie mieszkacie? - była tak szczęśliwa, że chyba jej życzenie zostało już spełnione. Jednak ten pisk zwrócił uwagę krzykliwego faceta, z którym był Never.
-KTO TAM!? - ryknął, szykując się do walki.

Północny Wiatr:
Magnus ocknął się, siedząc na schodach prowadzących do jakiegoś dużego budynku. Chyba muzeum. Schody prowadziły w dół, na rozległy plac, na środku którego stał imponujący, minimum kilkunastometrowy filar. A przed nim, na samym dole schodów, stał mężczyzna w sile wieku. Miał może z czterdzieści do pięćdziesięciu lat, ciemne włosy, kilkudniowy zarost oraz... szczerzył się do czarodzieja. Ubrany był w kitel lekarski. Gdy dostrzegł, że Mędrzec Powietrza się ocknął, zaczął powoli iść w jego stronę, mówiąc tym samym:
-Witam, witam. Niebezpiecznie jest tak siedzieć, gdy wokół... tyle szaleńców, nieprawdaż? - rozpoczął mówiąc cichym, lekko może wręcz syczącym głosem. -Lepiej nie dać im się złapać, mam rację? Trzeba ich wyleczyć. Tak! Wyleczyć. Co ty na to? - spytał, wystawiając do maga rękę, jakby chcąc tym samym potwierdzić ich "umowę" oraz pomóc wstać. Jednak, gdyby czarodziej dotknął go, wtedy poczułby, jak przez jego rękę przebiega ogromny wręcz ból, a osobnik przed nim lekko zachichotałby i powiedziałby -Ups... wybacz... przyzwyczajenie... hehehe...

Finn:
Policjant ocknął się w parku. Stał, opierając się o drzewo. O to samo drzewo, tylko z boku, opierał się też inny mężczyzna o podobnym wzroście. Miał dziwnie znajome rysy twarzy, jasnobrązowe oczy oraz włosy, ubrany był w solidnie wykonaną zbroję, przy pasie miał miecz, a na plecach - jakiś płaszcz bądź pelerynę. Ta, zaczepiona o zbroję była specjalnymi, metalowymi spinkami, na których znajdował się jakiś herb.
-Zaszczyt to poznać i móc współpracować. - powiedział spokojnym, męskim tonem. -Proponuję znaleźć bezpieczne schronienie oraz sojuszników. Wątpię by wielu zdecydowało się walczyć samemu, przeciwko wielu. - zasugerował kolejne kroki.

Will:
Mistrz Death's Head Caucus ocknął się, siedząc w pierwszym rzędzie w teatrze. Na scenie przed nim znajdował się za to potężnie zbudowany, rosły mężczyzna w zbroi, z mieczem u pasa, krótko ściętych rudych włosach oraz brązowych oczach.
-Ach! Jak to dobrze widzieć, że już wstałeś! Dobrze! Dobrze! Można działać! Tak! Pokazać im, że to właśnie nam przysługuje życzenie! Nam i nikomu innemu! - rozpoczął swą podniosłą przemowę, mocno przy tym gestykulując -Jednakże... nie jesteś za młody na tak brutalne walki? Dzieci nie powinno posyłać się na wojnę. Jesteś świadomy tego, w co się wpakowałeś młody? - przy ostatnich słowach podszedł trochę bliżej, klękając na skraju sceny i patrząc Willowi w oczy.

Władca Kasztanów:
Gonzales nie miał chyba szczęścia. Obudził się bowiem w sali lekcyjnej, a tuż przed nim stał starszy mężczyzna z kosturem oraz brodą. Miał surowy wyraz twarzy i gdyby nie fakt, że odziany był w lnianą koszulę oraz płaszcz, mógłby skojarzyć się z nauczycielem.
-Obudziłeś się. - stwierdził głosem, w którym dało się czuć lekką irytację, jednak czy faktem spania czy byciem młodocianym? Trudno było to powiedzieć. -Zostaniemy tu. To dobry punkt obserwacyjny oraz zdobywania wiedzy. Łatwy do obrony i kontroli. - oznajmił, po czym podszedł do tablicy i zaczął na niej rysować jakieś runy. -Znasz się na tym? - spytał jeszcze młodego wróżka, nie odwracając wzroku.

Aran:
Mężczyzna znajdował się w sypialni w jakimś mieszkaniu. Nie było ono może najwyższych lotów, ale przynajmniej łóżko było wygodne. Naprzeciwko niego znajdował się mężczyzna odziany w zbroję oraz na to nałożony skórzany płaszcz. Przez ramię miał przełożony łuk, a przy pasie - kołczan. Miał spokojny wyraz twarzy, a na czole - prostą koronę. Na zbroi widniał też jakiś herb, jednak był on dość mocno zamazany.
-Chodź. Nie możemy zwlekać cały dzień, gdy inni zaczynają już działać. Pośpisz sobie po wszystkim. Albo po śmierci. - mruknął, po czym wyszedł z pokoju, najwidoczniej nie planując stracić więcej czasu.

Samael:
Mistrz Fairy Tail znajdował się z kolei na placu zabaw pośrodku jakiegoś blokowiska. Siedział akurat na ławce, a gdy spojrzał w bok ujrzał siedzącą na oparciu tej ławki kobietę. Brodę miał wysoko uniesioną, była opalona, szczupła, ponętna dla męskiego oka. Podobnie jak kobieta w czerwieni przed bramami miasta, jej strój był podobny. Jednak zamiast czerwieni, dominowały w niej odcienie jasne, piaskowe. Ogólnie wyglądałaby naprawdę ładnie, gdyby nie spojrzała na maga błyskawic z pogardą i nie wysyczała przez zaciśnięte zęby:
-Ile mam czekać, aż wreszcie mi się pokłonisz? - warknęła, po czym dodała -Jak w ogóle śmiesz siedzieć tam, gdzie ja? - oj, była wkurzona jak na kobietę w połowie jej lat dwudziestych. Jednak ta mimika skutecznie odstrasza wszelkich adoratorów. -Pozwól, że wyjaśnię ci, co teraz zrobimy. Znajdziesz godną mnie salę, skąd przejmiemy władzę nad tą ruiną i innymi prymitywami, którzy się tu znaleźli. - powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Amney:
Amney stała sobie natomiast w ciemnym zaułku. Ot, jakaś wąska, ciemna uliczka, między jedną szeroką ulicą a drugą, a nad nią - wielkie wieżowce rzucające cień tak wielki, że trudno było tu cokolwiek dostrzec. Pewnie nawet nie dostrzegłaby mężczyzny stojącego tuż obok niej, gdyby ten się nie odezwał. Niestety, trudno było go dostrzec w tym bladym świetle. Wiedziała natomiast, że był odziany na czarno, chyba elegancko, był szczupły i przeciętnego wzrostu. Wyglądał elegancko, choć prosto. Z twarzy dosłownie podobny do nikogo. Jedynie elegancko przycięty zarost dookoła ust go wyróżniał.
-Witam. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze razem pracować. - mówił cicho i spokojnie. -Proponuję nie wychylać się, zebrać informacje i czekać na odpowiednią okazję. - zasugerował.

Terrenco:
Chłopak znajdował się na recepcji jakiejś dużej biblioteki. Trochę pachniało tu starzyzną oraz kurzem, ale w tym wszystkim dało się słyszeć lekkie nucenie piosenki. Gdyby się mag rozejrzał, dostrzegłby młodą dziewczynę ubraną jak stereotypowa wiedźma - czarna szata, szpiczasty kapelusz, tylko ze sporą stertą książek radośnie sobie mruczącą jakąś melodię pod nosem i przechodzącą z jednej półki do drugiej, przy pomocy magii powiększając i tak już spory stos w jej rączkach. Po chwili, gdy stwierdziła, że to już wszystko odwróciła się i, choć książki zdawały się zasłaniać jej wszelaką wizję, dostrzegła czarodzieja. W ten samej chwili wszystkie książki odleciały, formując krąg dookoła duetu.
-Och, to do ciebie zostałam dopisana? Miło mi poznać! - powiedziała miłym dla ucha, dziewczęcym głosem. -Zostańmy tu trochę. Jak odkryjemy atrybuty innych Legend, będziemy mogli ich unicestwić nawet się stąd nie ruszając. A gdzie indziej znajdziemy dość wiedzy, jak nie tutaj? - spytała uśmiechając się uroczo.

Eris:
Dziewczyna ocknęła się w piwnicy. Światło żarówki mrugało, jakby ta miała zaraz przestać działać. Z sufitu co jakiś czas kapała kropla wody. Chyba trafiła do jednej z tych "gorszych" piwnic. Co gorsza, widziała jakiś wężowy ogon, który kierował się w cień, a stamtąd parę gadzich oczu.
-Witaj... - powiedział właściciel owych oczu, z lekkim syknięciem. Po chwili też wysunął się bardziej w światło. Była to istota wężowata, której tułów był może ludzki, ale od pasa w dół, był już wężowy. Całe ciało pokryte miał łuskami, przy "pasie" miał dwie katany, a na torsie i głowie - zbroję i hełm samuraja. -Ssssspróbujmy może najpierw wyjśśśść ssssstąd. - zasugerował, choć chyba gady lubią takie klimaty jak ta piwnica. -Wtedy można działaćććććć. - dodał.

Eisaku:
Czarodziej metalu obudził się w jakiejś jadłodajni. Siedział przy stole, a przy nim siedział również jakiś mężczyzna. Najchudszy to on nie był, widać było, że lubi sobie dobrze zjeść. Co zresztą teraz też robił. Gdy zorientował się, że jednak jego towarzysz kontaktuje, przełknął, wytarł elegancko chusteczką usta i powiedział radosnym tonem.
-Miło poznać! Obyśmy razem dokonali genialnego odkrycia! - rzucił dość głośno, a przez jego dość energetyczny ruch głową oraz szybkie uniesienie ręki w geście powitania, jego czarne afro lekko zafalowało.  Ubrany był w elegancki garnitur i posiadał monokl. -Jednak przed tym wszystkim, proponuję się solidnie najeść. Nic nie wychodzi dobrze na pusty żołądek! Haha! - zaśmiał się wesoło, po czym dodał -Choć byłoby jeszcze lepiej zjeść w większym gronie, nie uważasz?

Roe:
Dziewczyna znalazła się na spacerniaku w więzieniu. Oczywiście, była cisza i tylko wiatr wydawał jakikolwiek dźwięk, gdy nagle nie usłyszała prychnięcia. Na jednej z ławek znajdował się chudy mężczyzna o bladym kolorze skóry. Ubrany był w elegancką, zdobioną szatę oraz posiadał sygnet na prawej dłoni. Wydawał się trochę zmizerniały.
-Więc mi się trafiła dziewczynka. Cudownie. Jakby gorzej już być nie mogło. Może jeszcze wiedźma? - rzucił wyraźnie zawiedziony "przydziałem". -Czyli robimy tak. Ty się chowasz i nie dajesz się zabić, a ja dobijam tych co uciekli z walk, pasuje? - spytał po chwili, chyba godząc się z myślą, że musi się jej słuchać.

Master of Speed:
Chłopak obudził się na siłowni. Zapach jak to zapach na siłowni. Niezbyt przyjemny. Jednak to, co zwróciło jego uwagę był mężczyzna naprzeciwko niego. Umięśniony, wysoki, odziany w skórzaną zbroję z metalowym napierśnikiem, ciepły skórzany płaszcz oraz z mieczem przy pasie.
-Witaj. Naszym celem jest spełnić swe pragnienia, pozwolisz więc, że zasugeruję kolejne kroki? - przedstawił się od razu przechodząc do sedna sprawy, licząc się jednak z tym, że wpierw jego towarzysz może mieć coś do powiedzenia...

Ezra al Sorna:
Mag Grimoire Heart znajdował się na trybunach stadionu baseballowego, na samym dole trybun. Tuż nad polem do gry. Na nim natomiast znajdowała się młoda kobieta o jasnej skórze, powabnej figurze i misternie wykutej zbroi. Klęczała sprawdzając podłoże, po czym mruknęła:
-Hm... może być. Tylko mało. - po czym się wyprostowała i odwróciła do Ezry. Zmierzyła go wzrokiem. Był to wzrok jasno mówiący, że nie traktuje go jak równego sobie. To ona była tutaj tą ważniejszą. -Serio? - rzuciła wyraźnie zawiedziona. -Dali mi kadłubka? - westchnęła. Może, gdyby jej twarz rozjaśnił uśmiech lub chociaż delikatny spokój, a nie duma, wywyższenie i pogarda byłaby naprawdę piękną, urodziwą kobietą. -Może jeszcze mam cię niańczyć? - warknęła, widząc energetyczną rękę czarodzieja -Grunt, że chociaż próbujesz... - dodała z westchnięciem, próbując chyba znaleźć choć jeden pozytyw w całej tej sytuacji.

Hotaru:
Różowołosa czarodziejka ocknęła się w biurze w jakiejś fabryce. Siedziała za biurkiem tak, że mężczyzna w sile wieku, który siedział na przeciwko niej, wyglądał jakby to on został tu wezwany przez nią. Był to wysoki, umięśniony osobnik, z delikatnym zarostem na twarzy oraz czarną, metalową protezą ręki. Spojrzał na nią ze zdziwieniem i stwierdził z westchnięciem:
-Ech, wolałbym nie zostać wezwany jako obrońca. - stwierdził z przekąsem, po czym spojrzał na czarodziejkę przed nim -To zaszczyt poznać. Będziemy współpracować celem wygrania tej bitwy. - powiedział, na szybko podsumowując to kim jest. Jego ton był spokojny, męski i opanowany. Nie kojarzył się w ogóle z jego wcześniejszym narzekaniem -Proponuję znaleźć innych i założyć sojusz. W grupie mamy większe szanse przetrwania do dalszych etapów bitw. Działając pojedynczo mamy mniejsze szanse powodzenia. - zasugerował.

Ryudogon:
Mag po kilku przejściach z demonami ocknął się... w burdelu. Dokładniej to naprzeciwko akurat jednego z podwyższeń, na którego środku znajdowała się rura do tańczenia. Szkoda, że to miasto było Opuszczone i nie było komu na niej tańczyć... chociaż... czy aby na pewno?
-Możemy stąd wyjść? Nie czuję się tu zbyt... komfortowo. - dobiegł do jego uszu kobiecy głos. Za nim stała kobieta odziana w skórzane ubranie, które zostało również wyprawione w taki sposób, by zapewniało niezbędne bezpieczeństwo w razie walki. Zaczęła również kierować się w stronę wyjścia z tej sali.

Mikazuki:
Chłopak obudził się w kwiaciarni. Zapach kwiatów, choć niewatpliwie ładny i przyjemny, był jednak tutaj aż w zbyt wielkim natężeniu, co niekoniecznie dodawało im uroku. Siedział na jakimś fotelu, a przed nim, trochę z przodu jakiś mężczyzna odziany w zbroję, z krótkim sztyletem przy pasie. Obrócił się on twarzą do Mikazukiego, a widząc, że ten już się obudził wystawił do niego rękę, najpewniej chcąc pomóc mu wstać.
-Jak rozumiem, będziemy współpracować. Proponuję rozpocząć od pertraktacji z innymi. Pojedyncze jednostki są łatwymi celami, stąd unifikowanie się uważam za istotne. - zaproponował, trzymając rękę wystawioną do maga. Miał czarne włosy i brodę, oraz uważne spojrzenie szarych tęczówek, wpatrujących się intensywnie w rozmówcę.

Ryukehoshi:
Mag iluzji obudził się na recepcji w hotelu. A dokładniej to ocknął się, bo stał za ladą. Jakby przyjmował gościa. Przed nim natomiast stał mężczyzna. Potężnie zbudowany, odziany w zbroję płytową z delikatnym wizerunkiem krwawego kwiatu. Na plecach miał z kolei eleganckie, misternie wykonane Guan Dao. Skinął on głową, a jego czarne włosy opadły mu delikatnie na oczy. Odgarnął je na bok i spojrzał swoimi brązowymi oczami na maga złudzenia.
-Honorem jest poznać innego gotowego ruszyć po spełnienie marzenia. - powiedział na powitanie, po czym dodał -Bez działania nie dokonuje się odkryć, ani nie tworzy się historii. Nie możemy czekać.

Ren:
Trudno powiedzieć, by Ren sam się tu znalazł. Bardziej - on sam nie wiedział dlaczego tu jest. Jakaś magiczna siła musiała jednak uznać, że skoro wziął i wypełnił ankietę dodaną kiedyś tam do Fiore News, a ta została w jego pamięci, najwyraźniej chce wziąć udział. Tak oto znalazł się wpierw przed bramą, a następnie... w kostnicy. Leżał właśnie na stole do przeprowadzania sekcji zwłok, a przed nim stał ciemnoskóry mężczyzna, choć jego skóra miała ten "jaśniejszy" odcień brązu. Miał lekko przymróżone, jakby z niewyspania oczy, jasne, brązowe włosy, niekiedy wręcz zdające się przechodzić w blond oraz zmęczone, zielone oczy. Odziany był w lekką, jedwabną tunikę, misternie wyszywaną złotą nicią, a do tego na jego szyi, nadgarstkach i kostkach znajdowały się złote ozdoby, bardzo podobne do tych, które nosiła czerwona kobieta nad bramą. Na głowie miał złoty diadem.
-Och... obudziłeś się... szkoda... - stwierdził ziewając, po czym dodał -Najchętniej to przespałbym tę całą bitwę i brał udział dopiero w jej podsumowaniu. Co ty na to? - spytał znudzony, patrząc na swojego "towarzysza".

Winter:
Mag obudził się na dachu szpitala. A dokładniej to stał opierając się jedyną dłonią o siatkę, dzięki której jeszcze z niego nie zleciał. Z dachu tego budynku rozciągał się całkiem ciekawy widok na panoramę miasta. Usłyszał za sobą chrząknięcie, a gdy sie odwrócił dostrzegł rosłego, potężnie zbudowanego mężczyznę z tuniką przerzuconą przez bark, przez co doskonale widać było jego wyrzeźbione, przypakowane ciało. Górował nad magiem wzrostem, jednak zdawał się być ubrudzony jakimś ciemnym pyłem zarówno na torsie jak i na twarzy.
-Witam! Nie osiągniemy niczego zwlekając! To co?! Do roboty! HAHA! - zakrzyknął wesoło i roześmiał dość głośno, kładąc dłonie na swych biodrach.

Welt:
Kotowaty wampir ocknął się na moście. Pod nim wolno płynęła sobie rzeczka, z zamiarem pewnie wpłynięcia do oceny za wieledziesiąt lub wieleset kilometrów. Gdyby się rozejrzał, dostrzegły stojącego za nim na środku mostu i wpatrującymi się gdzieś w dal mężczyznę. Miał na sobie elegancką zbroję, na głowie koronę, przez jego polik przechodziła blizna. Miał ciemną brodę, ale za to bystre, czarne oczy. Jego kędzierzawe, krótkie i ciemne włosy zdawały się być równie nieposkromione co lawina. Jednak to on zdawał się nie dostrzec swojego towarzysza, będąc zbyt zajęty rozmyśleniami. Mruknął tylko coś do siebie, co oczywiście - kotowaty usłyszał:
-Będzie trzeba się stąd szybko zbierać i czekać na dobry moment.

Nanaya Byakushitsune:
Mistrzyni Grimoire Heart obudziła się w samym centrum studia fotograficznego, a dokładniej... siedząc na krześle przy aparacie fotograficznym. Z kolei w miejsce modela bądź modelki... stała piękna kobieta o delikatnej budowie. Wyglądała, jakby jej ciało było utworzone z wody, a odziana była w złoto i pianę morską. Rozglądała się uśmiechnięta, jakby czegoś szukając, aż w końcu jej wzrok spoczął na czarodziejce słońca. Wtedy lekko spoważniała, spuściła wzrok i powiedziała:
-W-witam. Będziemy współpracować. Miło... mi... - mówiła powoli i cicho, co jakiś czas zerkając nieufnie na maginię.

Info od MG:
Dzień I
Laen: 100MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Rin: 145MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Never Winter: 230MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Grey Eminence: 0MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Północny Wiatr: 130MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Finn: 230MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Will: 160MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Władca Kasztanów: 200MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Aran: 130MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Samael: 176MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Amney: --- | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Terrenco: 100MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Eris: 115MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Eisaku: 130MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Roe: 130MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Master of Speed: 100MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Ezra al Sorna: 180MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Hotaru: 130 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Ryudogon: 130 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Mikazuki: 130 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ryukehoshi: 100 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ren: 110 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Winter: 100 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Welt: 100 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Nanaya Byakushitsune: 165 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |

Inne: W sprawie tych wątpliwości w podświadomości - jak coś będzie niejasnego z mojego posta - piszcie do mnie na GG/PW/FB. Wówczas wyjaśnię (lub się postaram) o co chodzi. Fabularnie wasze postaci podświadomie o tym wiedzą. Każdy na PW również dostanie informacje kogo dostał. Opisy ich zdolności są jednak uproszczone i bardziej "opisowe", aniżeli techniczne.


Ostatnio zmieniony przez Torashiro dnia Sob Paź 07 2017, 01:05, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559

AutorWiadomość
Mikazuki


Mikazuki


Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013

Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 EmptySob Kwi 14 2018, 12:43

No i trochę czasu Mikazuki zamierzał tu spędzić, chowając się w ciemnościach i uważając zwyczajnie by nikt go nie zabił. Najlepszą taktyką było poczekać aż reszta się wybije i wtedy zabicie tych, którzy ranni pozostali przy życiu. Póki to nie nastąpi, Mikazuki zamierzał oszczędzać energię, tak też otworzył słoik ogóreczków i zabrał się za konsumpcje-Ogóreczka?-Zapytał chcąc poczęstować swoją legendę jednym. Chociaż może wolał paprykę? No zapasy w każdym razie mieli. Teraz pozostało przeczekać, aż przeciwnicy sobie zwyczajnie nie pójdą. No i Mikazuki uważał, żeby go przez jakąś szparę nikt nie dostrzegł. I jego legendy, więc kazał mu na to uważać.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3706-mikazuki#71569 https://ftpm.forumpolish.com/t3302-mikazuki#top https://ftpm.forumpolish.com/t3705-mikazuki#71568
Aran


Aran


Liczba postów : 84
Dołączył/a : 20/05/2017

Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 EmptySob Kwi 14 2018, 15:28

Na zmęczonej twarzy Arana pojawił się wyraźny grymas zamyślenia, gdy słuchał słów Starego Maga Ognia. Na szczęście Starzec był zdecydowanie bardziej doświadczony niż jego niewielki fioryjski przyjaciel.
-Dobrze...-odparł Starcowi na znak, ze pojął i zrozumiał. Mimo, że był w lepszym stanie niż Gick, potrzebował odpoczynku. Kilka chwil snu potrafiło czynić cuda. -Chodź.-zawołał Łucznika, by wraz z nim udać się na poszukiwania sali gimnastycznej i materaców. -Zawołajcie nas...-nie dokończył, słysząc rozkaz Gicka. W pierwszej chwili nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał. Przez kilka sekund stał jak słup soli, wpatrując się w płomyk w okularach oraz czekając na reakcję Starca. Być może przez zmęczenie, jednak dla Arana rozkaz Gicka brzmiał jak samobójstwo. Dzieciak jednym krótkim zdaniem zaprzepaścił szanse swoje i swojej Legendy na wygraną oraz pozbawił Lamijczyka potężnego sojusznika.
-Chodź... Zawołajcie nas, gdyby alarm zadziałał...-powtórzył pierwsze polecenie, dokańczając prośbę skierowaną do Gicka i jego Legendy. Kto wie, może runy alarmowe nie były naładowane śmiercionośnym ogniem zdolnym kogokolwiek skrzywdzić. -Muszę odpocząć.-dodał ciszej, po czym ruszył szukać materaców. Gdyby je znalazł, wziąłby kilka z nich i ruszył na kolejne poszukiwania. Tym razem szukał piwnicy, gdzie mógłby się zaszyć na jakiś czas i odzyskać siły.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4207-aran-von-baar#85735 https://ftpm.forumpolish.com/t3997-aran
Never Winter


Never Winter


Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 EmptyNie Kwi 15 2018, 00:12

PERSPEKTYWA NEVERA
UOOOOOOOOOW! NA SZCZĘŚCIE URATOWAŁEM OSOBNIKA! PRZED UPADKIEM! NA SZCZĘŚCIE! ZNÓW POKAZAŁEM, ŻE JESTEM PRAWDZIWYM BOHATEREM! MWHAHHAHAHA!
A teraz... Eeee... Hmmm...
- Wystarczy, Never-kun, spełniłeś zadanie bohatera! Pozwól że teraz ja tutaj porozmawiam...
Tak... Najlepiej zostawić było to Grey...
[MISSION COMPLETE]

PERSPEKTYWA GREY
... Na szczęście okazało się, że to nie była pułapka. Po prostu osoba, a potem okazało się że Legenda, która cudem uciekła z osaczenia... Przeżywając tyle bez Mastera... Warte było to odnotowania... Podobnie jak imię Rider Master-sana to Adams-san. Póki co należało się jednak tym zająć. Mavis-san zaproponowała, aby to właśnie Adams-san zawarł kontrakt... Ale oczywiście mając 2 zaklęcia rozkazu niewiele mógł zrobić... Starcie z zarządcą bardzo mocno uszczupliło nas zapas. Pozostało więc...
-... Samael-san, najlepiej będzie jeśli ty użyjesz swoich zaklęć rozkazów, aby zawiązać kontrakt i uleczyć Legendę.
Zasugerowałam... Z tego co widziałam Samael-san zużył tylko jeden - do uleczenia siebie. Więc poza mną miał ich najwięcej i nawet jeśli zrobiłby ten kontrakt, wciąż mu zostaną dwa, które będzie mógł użyć do czegokolwiek czego by sobie zażyczył. Gdyby jednak z jakiegoś powodu do kontraktu nie doszło (np. z powodu braku odpisu - przyp. Grey), to nie było innego wyjścia, jak, mooo, musiałabym wtedy użyć własnych. Ja też miałam je 4, ale ja akurat miałam pewne plany w stosunku do 3 zaklęć. Jeśli by ich nie było... Hmmm, to kolejne kroki mogłyby być znacznie utrudnione, oczywiście wciąż istniała opcja "pożyczenia" od kogoś, ale to wiązałoby się w zaangażowanie w walkę, czego wolałam uniknąć... przynajmniej na razie. Jakiekolwiek rozwiązanie by nie padło, to od razu zwróciłam się do naszej pary władców.
- Seprensis-sama, Pietragoras-ou-sama. Gdybyście mogli, to rozejrzyjcie się za zagrożeniami. Jeśli rzeczywiście się tak wydarzyło jak tutaj nasz nowy kolega opowiedział, to coś wątpię, aby osoba która pozbyła się Mastera zostawiła Legendę puszczoną w samopas.
Co prawda była możliwość, że rzeczywiście zgubił pościg, ale zaniedbanie jawnego niebezpieczeństwa z powodu właściwie lenistwa zakrawało o grzech, który bardzo często popełniali śmiertelnicy. Jeśli jednak teren był czysty, to pozostało posłuchać historii naszej Legendy, kim jest, co dokładnie pamięta, co to za rana, którą zadał wróg... Jednocześnie kontynuując wcześniejsze poszukiwania. Chociaż pod wieczór trzeba było wrócić do naszego schronienia i tam zregenerować siły. Zwłaszcza że tutejsza Legenda została dość mocno poharatana. Nie podobały mi się te zmiany na brzuchu... Miałam nadzieję, że zaklęcie rozkazu zadziała nawet na coś tak nietypowego.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1552-superhero-national-funds-czyli-konto-nevera#24439 https://ftpm.forumpolish.com/t1507-never-winter https://ftpm.forumpolish.com/t4758-grey-eminence-interworld-heroic-funds#98602
Ezra Al Sorna


Ezra Al Sorna


Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015

Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 EmptyNie Kwi 15 2018, 14:45

Ezra wysłuchał słów Legendy myśląc przy tym intensywnie. Nie spodziewał się, żeby druga strona zaakceptowała jego żądania,  z tych właśnie powodów jakie wymienili. Ale nie przeszli też od razu do ataku, co było dobrą wróżbą. Szermierz zmarszczył lekko brwi. Co prawda dziwne istoty przestały się poruszać, ale samej dziewczyny nigdzie nie było widać.

A może?

Istniało kilka możliwości: Legenda szykowała się do ataku, pomimo chwilowego zawieszenia broni - co nie byłoby takim złym rozwiązaniem, jeśli wyeliminowałaby wrogiego maga; udała się po swoją mistrzynię, chcąc upewnić się czy jest bezpieczna; albo też coś knuła. Mag nie zaufał jeszcze Friederice. Co prawda pomogła im w walce, ale Al Sorna nie  zapomniał o tym, że zrobiła to dosyć późno. No i cały czas pamiętał o jej reputacji. Istniała też szansa, że przywołane istoty nie są jej dziełem, a władczyni zawinęła się korzystając z okazji. Cóż, mniejsza o to...

- Co do imion... - Ezra uśmiechnie się krzywo. Wojownik z Guan Dao i potężny łucznik, który sprawił kłopoty samej Cesarzowej. Co prawda mógł się pomylić, zaś wskazówki które zebrał wydawały się być raczej ogólne, ale istniała na to mała szansa. - Wydaje mi się, że jestem w stanie je odgadnąć. Potężny wojownik posługujący się charakterystyczną włócznią. Łucznik, który uważany był za jednego z najsilniejszych jacy kiedykolwiek istnieli. Jak już wspomniałem, honorem jest was spotkać, chociaż wolałbym, aby doszło do tego w innych okolicznościach, Bardżurku I i Ilmionie.
Szermierz przestanie się uśmiechać, patrząc z uwagą na reakcje obu Legend. Gdyby zaatakowali, użyłby Festiny, żeby wykonać unik, chociaż liczył na to, że tego nie zrobią.
- Skoro zatem wiem, kim jesteście, musicie dorzucić coś innego w ramach sojuszu. Wystarczy mi, że zgodzicie się na moje warunki. Przemyślcie to, możecie więcej stracić na dalszej walce niż zyskać. Nie będę wam w stanie zaufać o ile ich nie użyjecie. Skoro raz zaatakowaliście z zaskoczenia, to możecie zrobić to ponownie. Zwłaszcza, że posiadacie większą ilość Rozkazów. - powie spokojnym tonem. - Jednak rozumiem wasze obawy. Pozwólcie, że zmienię treść swojego żądania: żądam zużycia dwóch rozkazów dla obu Legend, zakazujących atakowania członków mojego zespołu i mnie, do czasu aż nie wyeliminujemy przynajmniej...trzech wrogich magów. I my i wy zyskamy na tym sojuszu, zaś Rozkazami podzielimy się po równo. Jeśli uznacie potem, że dalsza współpraca jest nieopłacalna, to będziecie mogli odejść, lub wyzwać nas na pojedynek.
Mag popatrzy na obie Legendy. Wiedział, że jego propozycja nie jest najkorzystniejsza dla jego drużyny, ale lepsze to niż nic. W końcu w czasie wojny pewniejszy jest stary wróg, niż stary przyjaciel. Skoro wiedział, że jego przeciwnicy prędzej czy później go zaatakują, to może sobie zapewnić chociaż warunki, żeby przygotować się do walki.
- To powinno rozwiać wasze obawy. Dam wam chwilę do przedyskutowania tego. - rzuci krótko, a następnie odejdzie metr czy dwa w bok, przywołując do siebie Xin. Gdyby tylko jego własna Legenda była równie skora do traktowania go jak partnera, a nie podwładnego. Mimo wszystko uratowała go. Ezra warknie krótko w myślach, zirytowany całą sytuacją. Pora rozwiązać i ten problem.
- Co sądzisz o naszej sytuacji? Będziesz w stanie dalej walczyć jeśli zajdzie taka potrzeba? - powie, patrząc Cesarzowej w oczy, chociaż w jego głosie słychać będzie napięcie.  Następne słowa wypowie z trudem, niechętnie. Nie lubił przyznawać się do błędów, ale nadal uważał, że jego działania były po części usprawiedliwione. - Niepotrzebnie zużyłem na ciebie dwa Rozkazy. Nadal uważam, że jesteś zbyt butna, żeby wyszło ci to na dobre, ale i ja nie jestem bez winy. Nie lubisz mnie i jest to zrozumiałe. Mimo wszystko muszę ci podziękować za osłonę. I przeprosić za zbyt ostrą reakcję. Nie wiem czym jest twoje marzenie ale...postaram się pomóc ci je zrealizować. Dlatego bo chcę, nie dlatego że jesteś moją partnerką.
Szermierz ruszy w stronę wrogich Legend, gotów do podjęcia dalszych rozmów. Nie miał zamiaru wysłuchać kolejnych pełnych wyższości i pogardy słów Cesarzowej. Udało mu się przekazać to co chciał, to jak przyjmie to sama Xin pozostawało jej sprawą.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3310-konto-ezry https://ftpm.forumpolish.com/t3264-ezra-al-sorna
Samael


Samael


Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013

Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 EmptyNie Kwi 15 2018, 14:55

Białowłosemu oraz pozostałym w tej drużynie okazało się nie grozić w sprawdzonej przez niego okolicy nic niewidocznego na pierwszy rzut oka. Coś co mogło sugerować, że ranna postać ma wobec nic jakieś raczej niezbyt przyjemne plany lub był czymś co miało odwrócić uwagę. Czarodziej jednak nie żałował, że przez to niepotrzebnie zużył trochę swojej magicznej mocy czy coś, wolał się upewnić, czy jego w tej chwili osłabionej drużynie nic nie grozi. W obecnym stanie wiele innych rzeczy nie był w stanie zrobić, tak więc robił to co mógł bez większych konsekwencji dla swojego ciała. Jeśli jego stan się polepszy w bliższej, bądź dalszej przyszłości w wtedy może będzie mógł być bardziej przydatny dla swojej obecnej drużyny.
- Dobrze... Wydajesz się mieć do swoich już jakieś plany... - powiedział po dłuższym od pewnego czasu nic nie mówienia mag błyskawic do towarzyszki Nevera, robiąc to o co ona go poprosiła. Interesował go co prawda stan rannego, jednak jego głowa była już od pewnego czasu zajęta pewną kwestią, a którą w końcu postanowił poruszyć, gdyż wydawało się, że obecnej chwili są raczej bezpieczni. Kwestii, która dotyczyła jednej znajdującej się w tej grupie postaci, a której Sam chciał zadać przynajmniej jedno pytanie, gdy się dowiedział, kim ona jest.
- Pierwsza... Wybacz, że ciebie nie rozpoznałem na samym początku... Czy możesz mi opowiedzieć o początkach gildii? Wiem, że sporo jest tego napisanego, trochę już przeczytałem, jednak możliwość usłyszenia tego od kogoś, kto tam był to zupełnie coś innego - Mistrz Wróżek postanowił porozmawiać z tą konkretną osobą, licząc na to, że podzieli się z nim swoimi przeżyciami, swoją wiedzą. Z tego co sam zdążył się dowiedzieć, pewne rzeczy mogą zostać pominięte z powodu obecności innych, liczył się z tym.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t589-konto-samael-a#7394 https://ftpm.forumpolish.com/t579-samael#7289 https://ftpm.forumpolish.com/t1096-notatki-samaela#16384
Winter


Winter


Liczba postów : 539
Dołączył/a : 19/11/2016

Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 EmptyNie Kwi 15 2018, 19:30

Białowłosy niezbyt rozumiał odmowę mniejszego chłopaczka. Co prawda wcześniej niezbyt mu na tym zależało, ale ta odmowa była zbyt podejrzana jak dla Wintera.
- Nie chcę się tak naprawdę kłócić o rozkazy, ale to Shielder jest najlepszy w defensywie. Więc w pewnym sensie, jeśli nam zostanie więcej lepiej pójdzie uda nam się ochronić wszystkich. Teoretycznie. Nie widzę powodu dla którego miałbyś się nie zgodzić. Oboje na tym zyskamy i będzie sprawiedliwiej. W końcu przede wszystkim, to jesteśmy przeciwnikami którzy zawarli sojusz dla wspólnych korzyści. Nie próbujmy siebie wykorzystywać zbyt bardzo. - dorzucił białowłosy do wypowiedzi Ridera, który był jednak po tej bardziej słusznej stronie. A nie przebiegłej. Wyglądało na to, że podstęp nie był czymś co Shielder, Miner i Rider lubili. Winter zresztą tak samo. Słysząc o armii, spojrzał na swoją nową legendę.
- ...armia? Jesteś w stanie powiedzieć jak groźni mniej więcej są? - dopytał się swojej legendy, widząc że sprawa podpalenia lasu niezbyt rusza naprzód.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4671-skarbiec-wintera-v2 https://ftpm.forumpolish.com/t4660-winter https://ftpm.forumpolish.com/t4673-od-zimy
Laen


Laen


Liczba postów : 187
Dołączył/a : 09/08/2017

Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 EmptyNie Kwi 15 2018, 19:41

Laen widząc całą sytuację westchnął pod nosem i skupił swój wzrok na przeciwniku. Już wcześniej poznał, że wśród tych legend sam nie jest w stanie wiele zrobić. A ten kto zabił jego głupiego towarzysza definitywnie pokazywał niezłe umiejętności. Z tego powodu, krwistooki nie rzucił się na niego tylko wzmocnił swojego towarzysza łucznika za pomocą rozkazu.
- Najlepiej znasz swoje umiejętności, to jakie akcje wykonasz zostawiam tobie. - powiedział do swojej legendy i trzymał w ręce swoją katanę, by być gotowym na zareagowanie na ruchy wroga. W razie czego, użyłby Pure Speed (C) by odskoczyć od zagrożenia, mając jednocześnie nadzieję że łucznikowi uda się poważnie zranić skrytobójce.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4750-skrytka-laen-a https://ftpm.forumpolish.com/t4745-laen
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 EmptyPon Kwi 16 2018, 21:15

Białowłosy miał już skinąć głową na propozycje reszty, kiedy do jego uszu dotarły słowa sojuszniczej Legendy. Przełknął nerwowo ślinę, spoglądając w danym kierunku.
- Wycofajmy się na chwilę, albo schowajmy... sprawdźmy jakie są ich zamiary... - zasugerowałby tylko policjant, rozgladajac się za czymś co mogło robić za schronienie. Budynek. Dziura lub bunkier. Inne opcje też byly mile widziane. Nawet jeśli byłby to gruby pas drzew. Gęstych drzew. Byle tylko mogli się ukryć i rozeznać w tej sytuacji.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Welt


Welt


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013

Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 EmptyPon Kwi 16 2018, 21:28

Czy miało to jakiekolwiek znaczenie? Tworzyli w końcu drużynę. Rozumieli się bez słowa. W końcu kotowaty doskonale wiedział, co miał na myśli. Nic więcej im w tym planie nie było trzeba.
- Czyli się zgadzasz? - spytał jeszcze by dopełnić wszelkich formalności. Jeśli przytaknela wspaniale, a jeśli milczała to znaczy, że nie miała nic przeciwko. Etedy też korzystając z rozkazowtym, pomyslalby o tym, aby znaleźć sie poza tym wydarzeniem. Bezpiecznie w swoim pokoju, przed telewizorem. Razem z jego rudą Grażyną. W końcu to byli drużyną, a Welt już sie tym wszystkim męczył. Poza tym zachowałby czujność bo kto wie co sie wydarzy, a jesli byloby to mozliwe to niezuzyte rozkazy zostawilby swojemu słudze. Jako napiwek. Razem z pieskiem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3239-paradoks-paradoksu#60083 https://ftpm.forumpolish.com/t506-kuro https://ftpm.forumpolish.com/t857-miejsce#12283
Ren


Ren


Liczba postów : 182
Dołączył/a : 21/04/2016

Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 EmptyPon Kwi 16 2018, 21:36

Wiedział, że wydarzy sie coś złego. Czuł to w kościach, chociaż równie dobrze mógł to być starczy reumatyzm. Niezaleznie od tego, pisk dobył się ze strony nasotolatka, a ten zdawal się odsunąć od krawędzi rydwanu. Nie mógł zbyt wiele, chyba że... życzyć sobie od rozkazu. A czego dokładniej? Jako obeznany na okultyzmie chłopak poprosiłby o coś nader oczywistego. Aby przeciwnicy i wszelkie przeszkodu promujące dostać się na niego lub go spowolnić spaliły ognie piekielne, czy tez zwyczajnie by takie jednostki zostaly poddane kremacji. Jednak był kiedyś w mrocznej gildii i znał stosunkowo zle rzeczy. A lepiej jednak w te strone, niz samemu umrzeć, prawda?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3727-ubezpieczenie-wypadkowe#72230 https://ftpm.forumpolish.com/t3413-ren-sp-z-o-o#64315 https://ftpm.forumpolish.com/t3682-mniej-niz-zero#70965
Will


Will


Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013

Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 EmptyWto Kwi 17 2018, 12:16

Nie skomentował tego w żaden sposób. Punktem było to, że nie byli sojusznikami. Zwyczajnie tworzyli drużynę, która w jego mniemaniu miała polegać na korzyściach dla jego strony przy jak najmniejszym jego wkładzie. Jeszcze, gdyby miał pewność zysku z tej sytuacji, czy jakiś konkretniejszych korzyści - może by się zastanowił. W obecnej jednak sytuacji wolał zignorować ów plan. Przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe.
- Sin, przygotuj powitanie dla tej armii. Jeśli musisz, wspomóż się rozkazem - powiedziałby tylko w stronę nowej legendy, nie broniąc Riderowi dalszego bratania. Znał moce nowej legendy i to właśnie one mogły okazać się tutaj kluczowe. Coś, co da radę położyć całą armię i może nawet niepostrzeżenie zająć się też rzekomymi sojusznikami. - Nie przejmuj się mną... - dopowiedziałby tylko szeptem, dając mężczyźnie wolną rękę. Brak dokładnej wiedzy na temat jego mocy mógł z pewnością działać na ich korzyść, a sam nastolatek posiadał pewną odporność na tego typu sztuczki dzięki swojej zdolności Detox. Co więcej, głównym celem tego działania był oczywisty pogrom w szeregach nadchodzącej armii. Ponadto na razie nie zrobiłby zbytnio niczego. Niczego, poza jedną informacją.
- Rider, bądź gotowy. Twoja armia się przyda. W końcu jesteśmy sojusznikami, prawda? - zakomunikowałby tylko, mając na uwadze jednak felerny stan otoczenia. Że też większość myślenia, czy jakiekolwiek ślady tych procesów spoczęły na głowie mistrza kaczuszek. Masz ci los.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1516-takie-tam#23706 https://ftpm.forumpolish.com/t1498-takie-tam-czerwonym-tuszem https://ftpm.forumpolish.com/t1830-krwawe-literki#30645
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 EmptySro Kwi 18 2018, 18:19

MG:

Ren:
Spanikowany Ren użył rozkazu. Jednak ten zadziałał w taki sposób, że dookoła Ramaesha pojawiła się czerwonawa aura, a po chwili najbliższa okolica wręcz rozjaśniała od setek portali, które otworzył pierwszy Faraon Dessertio, a następnie ogromna ilość strzał, pocisków, włóczni, toporów, mieczy po prostu rozbiła kilkaset wrogich jednostek w najbliższej okolicy, ponadto ich rydwan także zalśnił na złoto i wkrótce przemienił się w coś podobnego, acz... latającego? Zaczęli się właśnie unosić ponad lasem, a Ramaesh rozsiadł się wygodnie na... obracanym fotelu?
-Dobra robota z tym rozkazem. - pochwalił spanikowanego dzieciaka -Do przywołania tego rydwanu potrzebowałbym normalnie więcej energii, z rozkazem było łatwiej. Tak więc, dalej szukamy biblioteki, czy jednak już przestałeś tchórzyć i możemy zaatakować Persila? - na ostatnie słowa uśmiechnął się szeroko. Oj, jak on się palił do tej walki.

Laen:
Mag prędkości wzmocnił swojego towarzysza, a ten wystrzelił zaraz kolejną strzałę. Mężczyzna próbował ją złapać, jednak ta strzała... nie była zwykła. Praktycznie porwała mężczyznę i przybiła go do okolicznego drzewa, przebijając jego lewy bark. Mężczyzna przestał się rozmazywać, a zaraz Ilm posłał w jego kierunku kilkanaście kolejnych strzał, tym razem z linkami i... dzwoneczkami. Te jednak, choć leciały w jego kierunku, nie trafiły. Nie taki był ich cel.
-Zawrzyj ze mną pakt! - powiedziała Penola do Laena, gdy błędne ogniki lśniły coraz to jaskrawszym blaskiem. -Oddam ci rozkazy mojego towarzysza. - dodała po chwili, gdy już coś jeszcze pod nosem wymruczała. Ich przeciwnik jednak nie zwlekał. Przełamał strzałę i wyzwolił się z bycia przybitym do drzewa, a następnie szybkimi ruchami sztyletu rozciął kilka linek, i zaczął biec w stronę spalonych drzew oraz krzewów. Tam, gdzie łatwiej mu się ukryć. Ponadto charakteryzował się wybitną zręcznością i sprawnością, nawet z tą raną. Unikał linek oraz pocisków łucznika, choć było to zdecydowanie problematyczne dla niego i przedłużało cały proces.

Will i Winter:
Drużyna zdawała się mieć jakieś chwilowe problemy ze sobą nawzajem. Jednak wkrótce musieli zacząć działać. Pierwsze kroki wykonał Shielder zamknął oczy i po chwili odpowiedział:
-Nie. Są przeciętni. Zwykli ludzie. Tylko uzbrojeni. I w dużej ilości. - stwierdził na spokojnie otwierając oczy. Nie przeszkadzał również nowemu nabytkowi Willa, by ten się oddalił i wykorzystał rozkaz, by zastawić serię pułapek, bomb oraz... kadzidełek? Tak czy inaczej było ich naprawdę sporo i sam Sin poruszał się z zatrważającą prędkością. -Powinniśmy się wycofać lub ominąć przeciwnika. Inaczej stracimy niepotrzebnie siły. Prawdopodobnie zostali oni przywołani poprzez jakiś Legendary Act oraz utrwaleni poprzez rozkaz, gdy Legenda odpadła. W ten sposób całe miasto zostało zalane przeciwnikami. - zasugerował spokojnie. W oddali natomiast wybuchła już pierwsza bomba, zaś poziom mocy Shieldera wzrósł, o czym świadczyło zarówno odczucie obu współczesnych magów, jak i złotawa aura dookoła osobnika. Mimo wszystko nie ruszył się z miejsca. Oczekiwał na słowa Wintera.

Władca Kasztanów i Aran:
Działo się działo. Starzec mówił i tłumaczył, Gonzo sam rozkminiał co tu robić, aż nagle... użył rozkazu. I to takiego, który był wręcz "szalony", jak to wiele osób uznało. Zarówno starzec, jak i Aran oraz jego legenda.
-C-co?! - zakrzyknął zdziwiony, po czym wyraźnie podirytowany warknął -Nie miałeś nic lepszego do wymyślenia!? Mogłeś zabronić mi atakować, zdradzać i inne takie, ale to odbiera nam połowę potencjału! - oj tak, był wkurzony na Gonza, ale trudno się mówi, rozkaz już poszedł. Może drugi byłby w stanie go odwołać... Spojrzał na oddalającego się łucznika i Arana i westchnął -Niech zostanie chociaż legenda. Ja mu nie zagrożę, a w ten sposób będzie w stanie szybko zareagować na wro... - zatrzymał się w pół słowa -Północny wschód stąd, 100 metrów od szkoły, jest dwójka przeciwników. Oni... stanęli? - spytał jakby sam siebie zaskoczony tym faktem. -Ruszaj odpocząć, zajmę się tym. - powiedział do Lamijczyka jego łucznik, po czym ruszył biegiem korytarzem. Sam mag mógł w międzyczasie poszukać materacy. Kilka było na hali sportowej, ale kilka także i w mniejszej salce gimnastycznej. A ta ulokowana była na poziomie szatni, trochę poniżej poziomu gruntu. Idealne miejsce na odpoczynek. Pod warunkiem, że na pewno chciało się odpocząć w tej chwili. Sam zaś Gonzo wrócił do ludzkiej postaci i czuł się całkiem okej. Good job!

Welt i Mor:
Duet zdecydował się zrezygnować z zawodów. Użyli rozkazów i w ten oto sposób bezpiecznie opuścili zmagania. Czy rozkazy pozostały? Albo piesek? A może czy same Legendy także? Nie wiadomo.

Never, Grey i Samael:
Samael zdecydował się pójść za planem Grey. W ten sposób uleczył legendę, a także otrzymał istotne informacje o tym kim był oraz jakie zdolności posiadał.
-Dziękuję. - powiedział z wyraźnym westchnieniem ulgi, klepiąc maga piorunów po barku... a wtedy bark ten poczuł dziwne swędzenie w okolicy ran. Wkrótce też zaczęły się gwałtownie leczyć. -Mogę przyśpieszyć procesy regeneracyjne w waszych ciałach. Jak ktoś jest ranny, z radością was uleczę. Jak niestety widzieliście, leczenie siebie samego ze śmiertelnej rany jest niestety zbyt trudne... - powiedział przepraszając.
-Nie będę się ciebie słuchać. - prychnęła z pogardą Serpensis do Grey, podczas gdy Pietiagoras był zbyt zajęty... sobą. Ot wyrywał drzewa na opał.
-I nie ma sensu. Mam szpiegów wokół lasu. Cała fauna i flora tego lasu została stworzona przeze mnie. - powiedział nowy nabytek Samaela. Następnie zaś spojrzał na resztę -Opowiem wam co mi się przydarzyło. Jeżeli mój nowy towarzysz zdecyduje, że mogę wam wyjawić swoje imię oraz zdolności, to to zrobię. - powiedział spokojnie, po czym rozpoczął historię -Ocknąłem się w jakiejś jadłodajni. Bardzo dobre jedzenie tam było swoją drogą. I tam poznałem swojego pierwszego towarzysza. Był to całkiem wesoły, radosny chłopak. Utworzyłem masę zwierząt leśnych, tak by robili za moje oczy i uszy. W ten sposób znaleźliśmy tamtą osobę. Zawarliśmy sojusz i zaczęliśmy śledzić pewną grupę. To byliście wy. Było was więcej, więc tamten osobnik zdecydował się nie atakować, zamiast tego zakradł się do chłopaka i skręcił mu kark. Chciał zawrzeć ze mną pakt po tak haniebnym czynie. Zmutowałem mu rękę podczas uścisku dłoni, ale jego Legenda przebiła mnie. Wtedy... pojawiła się ta ogromna armia. Udało mi się uciec oraz zmienić mój wygląd oraz zacząć leczenie. Tułałem się, aż w końcu was znalazłem... znowu. - powiedział, a on sam zaczynał zmieniać wygląd. Nabierał tuszy, jego włosy zaczynały przypominać owcę (tj. afro). Ubrany był w garnitur, choć obecnie strój ten nie wyglądał zbyt dobrze.

Ezra al Sorna:
Na razie widział tylko jedną legendę. Tę z Guan Dao. Reszta skryta była w bardzo gęstym pyłku kwiatowym. Tak czy inaczej, Legenda z którą dyskutował cicho się zaśmiała:
-Jesteś pewny? - spytał podejrzliwie, jakby rozbawiony teorią z kim rozmawia. Czyżby zgadł? A może wręcz przeciwnie? Na razie jednak nic nie zapowiadało ataku. Mężczyzna westchnął -Podobnie jak wcześniej. Możemy pomóc wam w eliminacji dwóch grup, a wtedy wy nas zaatakujecie. My wtedy nie jesteśmy bezpieczni. - zauważył. To był największy problem ich sojuszu. -Nie wiemy ile macie rozkazów, ani ile masz ty, ani ile osoba ewakuowana stąd. Obecnie ten sojusz stawia nas w bardzo nieciekawym świetle. Rozumiem wasze obawy, ale my nasze też mamy. Dopóki my się nie poczujemy bezpieczni w tym sojuszu, nie ma szans byśmy do niego przystali. Wpierw sprowadźcie tamtą osobę. - zażądał. Może tamta osoba ma coś dodatkowego do przekazania? Albo jest Łucznikiem czającym się na nich z dystansu?
Tak czy inaczej Ezra odszedł na moment. Zadał Xin pytanie, a ta tylko prychnęła rozbawiona.
-Nie jestem kadłubkiem. Gdybyś więcej uważał i rozsądniej zarządzał mną jako Legendą, nie zmęczyłabym się tak podczas ochrony ciebie, ale dam radę walczyć. Dlatego nie odwołałam swojego Legendary Act. - stwierdziła z wyższością. Jak to Xin. Słysząc kolejne słowa al Sorny uniosła lekko brew zdziwiona. -Doceniam realizację twoich oczywistych błędów. Szkoda, że tak późno. - powiedziała, acz jej ton był już łagodniejszy. To co było nie wróci, ale przynajmniej jakoś ruszyli do przodu. Ta ich ciekawa relacja.

Amney i Eris:
Ami, jak na półnagą Szczurzycę w spalonym lesie przystało, zaczęła niczym nieświadomie podchodzić w kierunku, gdzie usłyszała metalowy odgłos. Wkrótce też usłyszała cichy chichot. Oj tak, kastracja to najlepsze co spotka tego osobnika, jak już go dorwie. Nawet obeszła po kryjomu tę kryjówkę (tj jakiś spalony krzak, z jednej strony odgrodzony drzewem), że nawet widziała kątem oka mężczyznę jak coś szkicuje. Ledwo bo ledwo, ale widziała. Chociaż... czy na pewno szkicował? Może robił coś innego, z ręcyma w dole tak szybko pracującymi...

Mikazuki:
Legenda Mikazukiego poczęstowała się ogóreczkiem. Brakowało może jakiejś wódeczki i większego towarzystwa i byłaby całkiem spoko impreza. Widać mimo wszystko było, że Legenda z barierami nadal niezbyt przepadała za cudem odpierdzielonym przez swojego towarzysza. Ale przynajmniej jakoś sobie radzili.
-Wzmocnię barierę tak, by nie dało się nas przez nią wykryć. I by działała maskująco. Zwykle tego nie robiłem, ale jest to możliwe. Choć czasochłonne. - dodała po chwili modyfikując osłonną powłokę. Po dłuższej chwili słyszeli też kroki całkiem sporej ilości osób. A po chwili słyszeli także jakieś wybuchy.

Finn:
Wszyscy zgodzili się w osądzie z policjantem. Niestety, najbliższą kryjówkę zrównali z ziemią, przez co musieli szukać kolejnej. Szczęśliwie bądź nie, byli w mieście. A to oznaczało, że w pobliżu było jeszcze kilka innych budowli, w których mogli się ukryć i zaczaić na nadciągającą armię. I tak też się stało. Wkrótce w okolicy pojawiły się dziesiątki, setki, jak nie więcej osób. Byli to ludzie, uzbrojeni i w ogóle, chodzący po okolicy. Kilkorgu z nich wpadło na pułapki, zastawione wcześniej przez Hermita, co doprowadziło do ciągu eksplozji, a mimo to, armia nie przestawała działać. Wyglądali jakby czegoś szukali, wchodzili do budowli, acz ruiny i zrównane z ziemią budynki zostawiali. Jeszcze trochę, to ich znajdą.

Info od MG:
Dzień III: Wieczór
Laen: 100 MM | 6 rozkazów (prawa dłoń) | Złamane lewe żebro
Never Winter: 160 MM | 2 rozkazy (lewa dłoń) |
Grey Eminence: 0 MM | 4 rozkazy (lewa dłoń), Shoukichi 2/10 (Never) | Obtarta twarz i skóra od piasku
Finn: 230 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) | Obolały, ale poza tym to nic
Will: 160 MM | 12 rozkazów (lewa dłoń) | Wyspany, wypoczęty
Władca Kasztanów: 183MM | 4 rozkazy (prawa dłoń), Sekretna Technika Trzaskającego Pęcherza 3/3 do aktywacji, Flash Transformation 2/2 |
Aran: 27 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Samael: 136 MM | 3 rozkazy (prawa dłoń) |
Amney: --- | 5 rozkazów (prawa dłoń) | Zmęczona
Eris: 105 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ezra al Sorna: 14 MM | 1 rozkaz (prawa dłoń) | Rozcięta twarz, lekko krwawi i piecze, strzała na prawo od lewego barku, blisko szyi, wbita, przeszkadza, rana krwawi i boli, utrudnia władanie lewą ręką, strzała w prawym udzie, trochę utrudnia poruszanie się i boli. Rana krwawi. Zmęczony
Mikazuki: 130 MM | 8 rozkazów (prawa dłoń) |
Ren: 70 MM | 3 rozkazy (lewa dłoń) |
Winter: 100 MM | 12 rozkazów (lewa dłoń) | Wyspany, wypoczety

Termin: Środa 25 IV godz. 18.00. Bez przedłużeń

Wyeliminowani:
Welt: + 15 PD
Mor: + 8 PD
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 EmptyNie Kwi 22 2018, 17:31

Niekoniecznie jego osąd musiał być tym najlepszym. Z pewnością dałoby się postąpić inaczej. Teraz nie było jednak czasu, aby użalać się nad sobą, czy własnymi decyzjami.
- Dacie radę wytworzyć wybuch w zupełnie innym kierunku? Sprawdzimy, co zrobią... - zasugerowały tylko policjant, aby to następnie wyjść z jakimś potencjalnym planem. A nuż uwaga przeciwników się skupi i pójdzie sobie. Gorzej jeśli tak by nie było. Wtedy pozostawała jeszcze prowizoryczna strategia. - Spróbujmy upozorować ruiny budynku tutaj. Jakieś osuwisko w wejściu... - dodały potem. Może zablokowałoby im to drzwi, ale też sprawiło, że przeciwnicy nie wejdą, a oni mogliby obmyślić jakiś plan na dalsze działania i obserwować zaistniałą sytuację.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Will


Will


Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013

Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 EmptyNie Kwi 22 2018, 18:38

Konflikty w drużynie najlepiej rozwiązać w sposób mało inwazyjny. Cichy i bezproblemowy. Nie miał jednak kłopotów z sugestią mężczyzny. Czy daniem względnie wolnej ręki Sinowi. Podszedłby jedynie w stronę swojej bazowej legendy.
- Ewakuujemy się z dala od walki. Sin dołączy - powiedziałby krótko Will, mając na uwadze ich sytuację. Sojusznicy mogli w końcu udać się za nimi, a nastolatek nie zabroni im tego, ani nie nakaże. Pozostałoby liczyć tylko na to, że ruszą. Jeśli ruszą. Wtedy to w bezpiecznym miejscu mogliby pomyśleć o innych działaniach lub bardziej konkretnym przeciwdziałaniu. A tymczasem pozostałoby wprowadzić zaistniały plan w życie i się oddalić razem z Arnem. Chyba, że Shielder miał z własnej woli pomóc ich wspólnej drużynie i jakoś przeciwdziałać chmarze przeciwników, broniąc ich przed nimi.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1516-takie-tam#23706 https://ftpm.forumpolish.com/t1498-takie-tam-czerwonym-tuszem https://ftpm.forumpolish.com/t1830-krwawe-literki#30645
Władca Kasztanów


Władca Kasztanów


Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015

Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 EmptyNie Kwi 22 2018, 20:23

Być może dużo osób nazwałoby Gonzalesa głupim, nierozsądnym, nierozważnym. Zdanie takich osób jednak nie obchodziło Władcy Kasztanów. Chłopaczek, kiedy skończyło mu się zaklęcie usiadł na ziemi, ziewnął przeciągle, a kiedy staruszek zaczął chłopcu robić wyrzuty, wtedy Gonzales zajął się dłubaniem sobie w uchu, tak więc większość wypowiedzi starca gdzieś mu umknęła. Władca Kasztanów był zajęty rozważaniem dalszych ruchów. Niby mógł odpuścić, lecz jeśli on by się wycofał, tłum innych walczących dalej by walczył. Nie oni byli jednak źli. Mieli marzenia i do nich dążyli. Co prawda w zły sposób, ale któż im dał do tego taką sposobność? Psy to dobre zwierzęta, w stadzie żyjące, dobrze się dogadujące, ale jak się rzuci między nich ochłap mięsa, to nagle zaczynają się wzajemnie szarpać, gryźć, walczyć ze sobą. Źle to robi stadu... Mięso nie było niczym złym. Psy też nie. Złym był ten, który rzucił mięsem. Gonzales przypomniał sobie wstępną przemowę, podczas której przemawiający wspomniał o ucinaniu rąk dla zdobycia rozkazów. Zaśmiał się jakby to był żart... Gonzales uznał to właśnie za żart... Jak się okazało, był to zwykły przejaw sadyzmu... Gonzalesowi aż brwi drgnęły z poirytowania. Nie miał zamiaru walczyć z jakimikolwiek innymi uczestnikami, lecz znalazł sobie wroga.
Był zmęczony, lecz nie miał czasu do stracenia. Poczuł w sobie rozbłysk bohaterstwa, które kumulowało się w gildyjnym znaku na jego karku. To nie był tylko znaczek przynależności do najbardziej epickiej gildii w całym Fiore, ale również zobowiązanie, by postępować właściwie. W tej chwili słuszność przepełniała serce Gonzalesa. Zebrała się w młodym, żartobliwym chłopcu, kiedy zabrakło jej w dorosłych magach i legendarnych postaciach. Wszyscy oni poczuli w sobie dzikość z powodu głupiego zapewnienia. Gonzalesa aż wzięłoby na zażenowanie, gdyby nie to, że wściekłe myśli stłoczyły się w jego głowie.
- Musimy znaleźć tego, który za to wszystko odpowiada! Pakuj plecaczek staruszku i lecimy! Masz mnie zaprowadzić do tego, który jest organizatorem! To rozkaz! - jak już Gonzales ogarnął o co chodziło z rozkazami, to postanowił ich sobie nie szczędzić. Wiedział co należało zrobić i chciał to zrobić. Choćby miało to być działanie wbrew jakimś zasadom.
- Miło było z wami współpracować siwy, ale wzywają mnie wyższe cele! - oznajmił Gonzales Gonzo Gick do Arana na pożegnianie, po czym poprawił swoje epickie czarne okulary i przygotował się do odpalenia Flash Fly C, żeby wylecieć ze staruszkiem przez okno, w celu odnalezienia swojego celu. Chyba, że staruszek na mocy rozkazu znalazłby inny, lepszy sposób, by dostać się do tego, którego sadystyczną grę Gonzales miał zamiar powstrzymać.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2681-pjenjanzki-gonza#45826 https://ftpm.forumpolish.com/t2665-gonzo https://ftpm.forumpolish.com/t2682-cos-gonza#45827
Sponsored content





Opuszczone Miasto - Page 18 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 18 Empty

Powrót do góry Go down
 
Opuszczone Miasto
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 18 z 25Idź do strony : Previous  1 ... 10 ... 17, 18, 19 ... 21 ... 25  Next
 Similar topics
-
» Opuszczone tereny fabryczne
» Miasto zaginionych
» Lutea - miasto
» Zniszczone Miasto
» Miasto Klae

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Inne tereny :: Pozostałe kraje :: Norgath
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.