I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Zachodnie wzgórza okalające Clover niemal od wejścia do miasta, aż po wzgórza Teutunów. Nieco większe od swoich północnych pobratymców, znajduje się tu wiele nagich skał. Ta część miasta przeznaczona jest głównie do wypasu kóz i owiec, a czasami na biwak dla miejscowej młodzieży ~ MG
Droga Reno Dużo już czasu minęło odkąd się widzieliśmy po raz ostatni... a może wcale nie tak długo? W sumie nie ma to znaczenia prawda? Przyjaciele powinni widywać się częściej. Na razie mam jednak dla ciebie i Kawki, pierwsze zadanie, a zarazem ogromną prośbę. W Clover, na jego zachodnich krańcach pojawi się w przeciągu najbliższych 48h specjalna osoba, od razu ją rozpoznacie. Proszę byście na nią zaczekały i się nią zajęły. Mam obecnie pewne sprawy w Magnolii do załatwienia i nie zdążę przybyć tak od razu. Powinienem jednak dotrzeć na miejsce w ciągu 3 dni. Dlatego proszę, zajmijcie się nią no i jeśli możecie, obrońcie. Trochę nawet zazdroszczę naszemu gościowi, kto by nie chciał być broniony przed takie dwie mądre, silne i odważne damy? Jestem pewien że poradzicie sobie z tym zadaniem! Liczę na was. Baltazar
ps. Możecie wziąć sobie kogoś do pomocy
Rena po raz drugi czytała list od Baltazara, kiedy to wraz z Kawką i Ayumu, dotarli do Clover. List dostała wieczorem, teraz zaś był ranek, pewnie dochodziło do południe. Szybko udało jej się zorganizować ekipę, była więc z siebie dumna, teraz zostało jedynie wykonać zadanie Baltazara, jak się do tego zabrać? Kto wie. Niemniej jednak mieli jeszcze sporo czasu do przybycia gościa, oczywiście potencjalnie, nie było bowiem do końca wiadomo, kiedy ów osoba przybędzie. Tak czy siak, pora było brać się do roboty. Słoneczko lekko grzało, ale wiał dość zimny i nieprzyjemny wiatr, więc odczuwalna temperatura wynosiła koło trzynastu stopni.
Czas na odpis: 21.08 godzina 15:00
Rena
Liczba postów : 237
Dołączył/a : 02/01/2013
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Nie Sie 18 2013, 10:00
Okazało się, że nie zdążyli z Ayumu na rytuał i w dodatku należało poczekać na odpowiedni inny dzień by podejść do niego ponownie! Uh uh...Biedna Rena musiała wykazać się cierpliwością, a to nie było takie łatwe, gdy jest się ciekawską osóbką! Nie mniej jednak od tamtego czasu znaleźli mieszkanko co było zdecydowanie na plus! Co prawda nie rozpakowali się jeszcze, więc nie bardzo do mieszkania 'to' się nadawało, ale tylko, dlatego, iż okazało się, że jest misja! Wieści i zadanie od Baltazara - ah, ależ była radosna czytając list po raz pierwszy! Naturalnie od razu pomyślała by zabrać ze sobą Ayumu - wszak chciał zobaczyć jak to jest na misjach, więc czemu nie? W dodatku wiedziała, że Kawka również z nimi będzie, a skoro chciał również i ją poznać to miał dwie pieczenie na jednym ogniu! Czy trzy? Powinna liczyć możliwe poznanie Baltazara? Huuumm...No nic, najważniejsze, że płynęło z tego sporo korzyści! Tak czy inaczej dotarli na wzgórza, a Raven ponownie czytała list - chyba sobie go powiesi w pokoju! Swoją drogą, gdy zaciągnęła za sobą Ayumu i natrafili na Kawkę, naturalnie chciała ich sobie przedstawić, ale szybko zrezygnowała z tego pomysłu. Dlaczego? Dlatego, że doskonale pamiętała jak ona musiała się natrudzić i przejść próby by poznać tajne imię truskawkowego chłopca, a gdy zostało jej ujawnione to obiecała nikomu nie mówić! Dobrze, że w porę się w język ugryzła i grzecznie nie wyjawiła tajemnicy imienia! Z tego też powodu miała nadzieję, iż dwójka towarzyszy sama się sobie przedstawi. Swoją drogą zastanawiało ją, jak nazwie siebie blondyn - czyżby Sennik? - Ciekawe co miał na myśli pisząc, że od razu poznamy tą osobę - mówiła radośnie, wędrując sobie dalej i oglądając się...właściwie wszędzie...jakby pierwszy raz na dworze była - Może to ktoś znany? Albo znany tajny? O, Święty Mikołaj! Hum...chociaż to chyba zła pora roku - trochę żałowała, że tą opcję musiała odłożyć na bok - A właśnie! Co się ostatnio stało na misji, Kawko? Tak nagle zniknęłaś, że sądziłam, iż święte drzewa Cię zaatakowały! Co się stało? To coś strasznego? Ale wyglądasz dobrze jak zawsze! Dodała z uśmiechem by było wiadome, że cieszy się z towarzystwa dziewczyny...chociaż wciąż chciała wiedzieć co się wydarzyło podczas ich poprzedniej misji, którą wykonywali z Rroido! Może miała jakieś rany wewnętrzne albo dobrze schowane lub zamaskowane? Nieładnie tak ukrywać coś takiego! Po tym jednak zwróciła swą uśmiechniętą twarzyczkę w stronę blondyna. - Jak się czujesz? Tak krótkie pytanie, a tak ważne! Zastanawiała się bowiem co chłopak sądzi o tym wszystkim, początku misji itp. Naturalnie aż ją skręcało by dodać imię - bo było cudne! - no, ale wpierw musiało do jej uszków dotrzeć jak ma się zwracać do niego na misji, skoro imię jest tak tajne! Sama policjantka - jak już było wspomniane - rozglądała się dokoła by w razie czego nie przegapić żadnej osóbki! O dziwo miała nadzieję też spotkać jakieś kózki lub owieczki skoro...no, skoro tutaj bywają! Poza tym podskakiwała sobie sobie czasem by jej cieplej było...co prawda miała na sobie i płaszczyk, ale ruch nie zaszkodzi!
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Nie Sie 18 2013, 14:26
Rytuał nie wypalił. Mieszkanie znaleźli. Wszystko to brzmiało tak łatwo, a jednak wcale takie nie było. Chłopak musiał nazmyślać nieco swojej (teraz już) współlokatorce i pokręcić trochę z datą rytuału, tak by najpierw zająć się mieszkaniem, a dopiero potem jej koszmarami. Dlaczego? Odpowiedź była banalnie prosta, choć sam Ayumu wpadł na tę myśl dopiero po pewnym czasie. Otóż, jeśli jego rytuał by się nie powiódł (a przecież żadnego rytuału nie było!), a dziewczyna byłaby z tego powodu bardzo niezadowolona, jego plan stworzenia sobie przytulnego, cichego kąciku do odpoczynku, miejsca w którym można było się schować, swoistej dziupli, mógłby legnąć w gruzach. Co jeśli stwierdziłaby, że skoro on nie dotrzymuje obietnic i sobie nie poradził, to ona też swojej nie dotrzyma i nie chce go znać? Owszem, ciężko było sobie to wyobrazić ze strony akurat tej konkretnej dziewczyny, ale kto wie, lepiej było chuchać i dmuchać na zimne, tak by się nie poparzyć. Chłopak postanowił zamieszkać z dziewczyną i tak się miało stać, dlatego przekładał datę rytuału dalej i dalej, aż do momentu, w którym mieszkanie zostało znalezione, toboły do niego wrzucone i wszystko zaklepane - teraz nie było odwrotu, nawet jeśli jego "magiczne senne sztuki" by się nie powiodły. A prawie na pewno tak się to miało skończyć. Chłopak nawet przygotował już sobie pewną historyjkę dotyczącą tego niepowodzenia... I pewnie podzieli się nią z dziewczyną... Ale dopiero po misji.
A właśnie, misja. Faktycznie, zaciągnięty został tu przez Renę, ale sam specjalnie nie miał nic przeciwko. Primo, mogło pozwolić mu na to na poznanie się bliżej z dziewczyną. Secundo, poznałby tę ciekawą osobę, jaką była Kawka. Tertio, interesował go ten cały Baltazar. Nie jego wina, że to imię wciąż pojawiało się wokół niego i w naturalny sposób budziło ciekawość. Tak czy siak znalazł się teraz tutaj, idąc sobie spokojnie za Reną, starając się niespecjalnie przeszkadzać jej we własnym monologu i podczas czytania listu. Cieszyła go obecna pogoda, tak sympatycznie rześka i chłodna, poprawiająca nastrój, przynajmniej jemu. Obok niego szła druga z dziewczyn - Kawka. Ta od ptaków. Ta wokół której należało być jeszcze bardziej ostrożnym niż przy Renie.
- Bardzo mi przyjemnie jest poznać przyjaciółkę Reni, nazywaj mnie Ay! - powiedział uprzejmie i dość wesoło, delikatnie skłaniając głowę, kiedy przyszło mu poznać się z Kawką. Kwestia jego imienia była w tym momencie dość niebezpieczna. Co prawda Renia wiedziała, że Ayumu używa różnych przezwisk żeby nie wyjawić swojej tajemnicy, ale wciąż nie czułby się zbyt komfortowo podając jej całkowicie nieprawdziwe imię. Postanowił pójść skrótem i użyć zdrobnienia wymyślonego przez Renę, Ay. Nie było to jego prawdziwe imię, ale gdy je tak od razu powiedział brzmiało dokładnie w ten sposób, jak jakieś bardzo krótkie miano, które jednak nie było całkiem kłamstwem. Zawsze mógłby się wyłgać, że po prostu skrócił swoje prawdziwe imię. - Rena opowiadała mi o tobie same dobre rzeczy... - dodał jeszcze, przypominając sobie jak zazwyczaj ludzie ze sobą rozmawiali w takich sytuacjach. Takie niezbyt użyteczne fiu-bździu, ale w tej chwili mogło się przydać.
- Nie wiem czy to będzie Mikołaj akurat... Ale myślę, że może to być ktoś o podobnie łatwej do rozpoznania sylwetce, wiesz? Albo może w jakimś niesamowitym, rzucającym się w oczy przebraniu? Na przykład elfów świętego mikołaja?- zaryzykował stwierdzenie chłopak, jednocześnie wydłużając zimowe nadzieje dziewczyny. Gdyby ktoś zlecił mu zadanie pozbycia się jakiegoś człowieka, a potem powiedział, że "bardzo łatwo go rozpoznasz", nie udzielając żadnych dodatkowych wskazówek, chłopak z miejsca odrzuciłby to zlecenie. Za mało informacji, za mało danych. Ale w końcu to właśnie była Rena. Nie miał zamiaru napominać jej o własnych przemyśleniach związanych z bladością posiadanych informacji. - Ach, wszystko w porządku, dzięki. Ten wiatr jest cudowny, naprawdę chce się żyć! - odpowiedział jeszcze dziewczynie na pytanie chłopak, gdy ta zagadnęła go o jego samopoczucie. Martwiła się o niego? Czasami miał wrażenie, że dziewczyna traktowała go trochę jak brata. Cóż, nie przeszkadzała mu taka opiekuńczość dopóki nie wchodziła za głęboko z nią w jego prywatne rzeczy.
Kawka
Liczba postów : 52
Dołączył/a : 06/01/2013
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Nie Sie 18 2013, 22:43
Leciała z katedry tak długo, że prawie nie zdążyła odpocząć i się zregenerować. Cóż, szli już przez pewien czas, a Kawka, mając w pamięci wydarzenia z Magnolii mała jedynie ochotę na ponowne wzlecenie w powietrze i podziwianie widoków. Wiele rzeczy wydarzyło się od czasu, gdy po raz ostatni widziała Renę i z była pewna, że z pewnością dziewczyna opowie jej co i jak się działo i, przede wszystkim, kim jest ten chłopak, który z nimi idzie, bo przecież nie pamiętała go z misji Rady, a zdawało się, że Raven go znała. Kiedy blondyn sam się przedstawił, musiała na chwilę zaczekać z wątpliwościami i odpowiedzieć mu imieniem na imię. - Podążają duchy niech za tobą, Ay. Imię moje Kawka - odparła, uśmiechając się lekko. Więc Raven już o niej opowiadała? A to ci heca! Kawka jak dotąd nie miałą szansy za bardzo poopowiadać komukolwiek o Renie, tym bardziej, że ten dziwny, mały człowieczek, którego spotkała, gdzieś jej zniknął. Szkoda, był całkiem interesującą postacią. Na pytanie o misję, zachmuryła się. Nie lubiłą wspominać tego fragmentu swojego życia, był wyjątkowo... nieciekawy. - Funkjonariuszowie policyjni - powiedziała, prawie burknęła. Zgarnęli ją! Jak mogli ją zgarnąć, gdy ona ratowała te biedne dzieciaki? Dobrze, że wciąż nie miała do czynienia z prawem tak na poważnie, wtedy mogłaby im wszystkim narobić kłopotu. - Stamtąd mnie zabrali. Tłumaczyć się musiałam, że to nie ja. Bandytów złapali też. Ta krótka opowieść musiała im wystarczyć. Kawka niezbyt lubiła mówić, ale za to granie na fletni Pana wychodziło jej znakomicie, więc żeby umilić wszystkim czas, zaczęła grać na instrumencie. Kiedy Rena zaproponowała jakieś dziwne postaci (kim jest Święty Mikołaj?), czarnowłosa na chwilę przestała grać i zaśmiała się radośnie, jak to tylko ona potrafiła. - Któż wie? Któż wie...? - mruknęła i wróciła do grania. Najpierw podleciał do niej jeden wróbel, a potem być może i całe stadko, choć Kawka nie zwracała na to szczególnej uwagi. To było przecie normalne, prawda?
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Wto Sie 20 2013, 23:17
MG
Tak, cała trójka znalazła się na zachodnich wzgórzach, jak wiadomo, liczba mnoga, to i wzgórz było parę! Tylko co robić teraz? Nie było wiadomo kiedy przybędzie gość, a Rena czy ktokolwiek inny nie wpadł na żaden genialny pomysł jak, albo gdzie, na gościa zaczekać, tak więc krążyli, krążyli sobie po wzgórzach, trwoniąc cenną prawdopodobnie energię. Chociaż przez godzinny spacer, wiele tej energii nie stracili, co nie zmienia faktu że przeszli prawie 1/3 wzgórz, z zachodu na północ.
Czas na odpis: 23.08 godzina 23:00
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Czw Sie 22 2013, 03:33
Było kilka rzeczy, których Ayumu, przy całym swoim dość konformistycznym, przynajmniej na pozór, charakterze nie lubił. Często bywały to nawet niespecjalnie ważne rzeczy - ot, nie lubił skrzypiących drzwi, hałasu gdy starał się odpocząć czy natarczywych gapiów i dzieciaków próbujących udawać nie wiadomo jak dorosłych. Jedną z rzeczy w tej kategorii było też marnowanie czasu. Ayumu zwykł nadawać swoim czynnościom, zadaniom, obowiązkom, jak zwał tak zwał, jakiś konkretny sens, znaczenie, które za nimi stało i które pozwoliło mu dany czas wykorzystać w pełni. Jeśli zarządził sobie akurat przerwę - chciał ją wykorzystać w 100%, jeśli był właśnie pracy - miał zamiar wykonać ją jak najefektywniej się tylko dało. Taki już był, czasami zaskakująco konkretny i dokładny, nawet jeśli rzadko okazywał drugiej osoby oznaki zniecierpliwienia czy poirytowania czasami faktycznie i jemu się to zdarzało. Może przesady byłoby teraz powiedzieć, że chłopak czuł się zdenerwowany obecną sytuacją - koniec końców spacer jaki odbyli był w gruncie rzeczy dobry dla ciała, a rozmowa z Kawką, jakkolwiek niezbyt długa, przydatna w jej ocenieniu, niemniej chłopak zaczął powoli odczuwać delikatne znużenie aktualnym stanem rzeczy. Dodatkowo wzgórza nie były tak niewielkim terenem jak mogło by się wydawać, a pokrycie kolejnej części terenu mogłoby zająć jeszcze nieco czasu. Nie stanowiło to dla niego wielkiego problemu - koniec końców przywlokła go tutaj Rena i to ona głównie powinna była przejmować się tą sytuacją, bo wspomnianego kogoś ani widu, ani słychu, ale znając Renę... nie można było za wiele się spodziewać. Chłopak zastanowił się nagle, czy gdyby teraz powiedział, że musi koniecznie wykonać rytuał tu, teraz to czy dziewczyna zapomniałaby o całym zadaniu i pomogła mu w... całej tej wielkiej mistyfikacji. Tak czy siak, Baltazar w pewnym stopniu jednak go interesował więc...
- Ekhem... Kawko? - zagadnął przyjaźnie podczas ich dalszego spaceru, wyraźnie niepewnym tonem pewnie przez to, że właśnie przerywał dziewczynie jej grę - Przepraszam, że ci przerywam i nie chcę się narzucać ani wtrącać nie w swoje sprawy, ale słyszałem... - tu wskazał na Renię głową - ...że potrafisz komunikować się z ptakami, tak? - zapytał delikatnie, tak by jego głos nie zdradził, że po prostu wzbrania się przed momentalnym zadaniem pytania i ukróceniem ich męki. - Może dobrym sposobem na znalezienie tego kogo szukam, niezależnie czy to Mikołaj, Smerfy czy Yeti, byłoby zasięgnięcie rady z powietrza? Jeśli byłabyś tak miła, by zapytać swoich towarzyszy czy czegoś nie widzieli albo coś w tym stylu... - uśmiechnął się sympatycznie chłopak, choć w duszy jego pojawiły się pierwsze wątpliwości co do intelektu ptasiej dziewczyny. Dlaczego to on musiał być tym, który to zaproponował, dlaczego ona sama na to nie wpadła? Przecież to był najprostszy sposób by objąć wzrokiem większą okolicę, a poza tym jeśli ptaków było tu więcej, to jednocześnie mieli na usługach... a przynajmniej mogli zasięgnąć języka u większej grupy "świadków" czy "obserwatorów" i zaoszczędzić sobie całego łażenia. On się obawiał, że dziewczyna może być niesamowicie czujna, inteligentna czy sprytna, a mając w ręku takie narzędzie jakie posiadała bardzo niebezpieczna, a wychodziła na to, że wcale nie grzeszyła intelektem. Za to ładnie grała na fletni. Fantastycznie. Być może w innych warunkach nawet "wewnętrzny" Kanzaki potrafiłby to docenić, ale w tych warunkach ciężko było mu zachwycać się jej kunsztem, gdy nic praktycznego im nie dawał. Niech to. Mówi się trudno. Nie zawsze trzeba otaczać się mędrcami, czasem i pionki mają swoje zastosowanie. - O ile oczywiście ptaki zechcą pomóc... - dodał jeszcze, drapiąc się po karku, wyraźnie nie będąc pewnym tego, czy to co powiedział nie zostanie odebrane przez dziewczynę jako jakiś afront. Albo przez cholerne ptaki.
- Reeeen~... W liście było coś o zachodnich krańcach Clover, prawda? Może lepiej byłoby gdybyśmy się jednak trzymali zachodu zachodniej części zachodnich wzgórz... jakkolwiek dziwnie to brzmi... - zakończył niepewnie swoją wypowiedź, przyglądając się dziewczynie z przechyloną na bok głową, zastanawiając się nad tym co właśnie wypowiedział. - To brzmi dziwnie, no nie? Po prostu chodzi o zachód, no! - dodał jeszcze, leciutko wzburzony, ale nie zdenerwowany. Być może list sugerował, że człowiek którego szukali będzie przechodził właśnie przez te tereny od strony zachodu. Co prawda ruszyli w kierunku północy i wciąż byli relatywnie na zachodzie, lepiej było jednak od razu o tym wspomnieć, tak żeby mieć pewność, że nigdzie nie zawędrują i nie miną się z ich celem. Poza tym niewiele mógł zrobić - miał tylko oczy otwarte, przyglądał się poszczególnym terenom i miał nadzieję, że jeśli dany osobnik pojawi się w zasięgu jego wzroku to od razu zwróci jego uwagę.
Rena
Liczba postów : 237
Dołączył/a : 02/01/2013
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Czw Sie 22 2013, 08:49
Od razu było widać jak Ayumu i Kawka się zaprzyjaźnili! A sam współlokator nawet nie odrzucił myśli o Świętym Mikołaju - ba, dodał coś od siebie! Czego i sama rudowłosa nie odrzuciła bo fakt faktem, póki nie wiedzą kogo chronić to może to być każdy! Niestety słysząc, że towarzyszka miała nieprzyjemne spotkanie z policją, minka Raven nieco zesmutniała...zmartwiła się! Wszak dla niej policja jest najlepsza i na pewno, gdyby tam wtedy była to już by im nagadał! W końcu sama jest funkcjonariuszką, więc by sprawę szybko wyjaśniła! Tak czy inaczej szli tak sobie i szli i...ciągle nikt się im w oczy nie rzucił. Huh...zazwyczaj początki zadań były o wiele prostsze niż szukanie tajemniczej osóbki! Czemu Baltazar nie dał więcej szczegółów? Przecież dzięki temu nie musieli by tracić tyle czasu...właściwie czas nieważny! Ważniejsze co z tą personą się dzieje! Nie mniej jednak oczka jej się zaświeciły z podziwu inicjatywy truskawkowego chłopca! No co? Jego pierwsza misja i już się chłopak wykazuje! Ah!, co za duma! - Prawda! Ptaszki zaoszczędzą nam sił i czasu! Pewno raz dwa rozejrzą się po wzgórzu i znajdą tutaj żywe dusze! - ucieszyła się - Huuuh...sądzę, że Yeti dałby sobie radę z tym czym sobie radę powinien dać! A smerfy to pewnie nawet ptaszkom trudno dostrzec z góry! Wszak są malutkie jak myszki. Z drugiej strony...ptaszki jedzą myszki i robaczki, tak? To jakoś je wypatrują! Mają aż tak dobry wzrok? A może to jakiś radar? Piszczy im w uszach, gdy...o, albo to instynkt! To musi być instynkt! Chyba, że mają taki dobry węch, hm...Czy ptaki mają nosy na dziobie? Jakby się tak zastanowić to nigdy specjalnie się nie przyglądała dzióbkom latających stworzeń, ale...chyba miały czym wąchać? Bo co to za życie bez noska? Trzeba czuć zapachy! Tak czy siak...biedny Ayumuś wyszedł z kolejnym pomysłem, który Rena od razu przyjęła entuzjastycznie. - W takim razie chodźmy zachodnim zachodem! Nic co mówisz, Ay-kun nie jst dziwne! Dziwi mnie, że wiesz, gdzie jest zachód. Ja zawsze wspomagam się mym wewnętrznym kompasem! No...w sensie magią, ale może to, dlatego nie przywiązywałam nigdy specjalnej wagi do tego jak rozpoznać kierunki świata bez tego? Huuum...A jakby się po prostu zawołało, że się jest i się kogoś szuka? Sądzicie, że dałoby radę? Tyle, że jeśli mamy chronić to przed kimś, a ten ktoś może nas wykryć, prawda? Albo podszyć się pod tego co mamy chronić! Coraz bardziej miała nadzieję, że ptaszki Kawki - o ile będą - znajdą kogoś szybciej niż oni, dzięki czemu nie będą musieli tak wędrować bez celu. Poza tym tak jak rudowłosa powiedziała...może i Ayumuś znał się na tym i mu oczywiście ufała! Jednakże i tak postanowiła użyć swego pwm - wsparcia Posejdona - by się upewnić co do kierunków świata. Wtedy poszłaby sobie na zachód...no, chyba, że ptaszki będą prowadzić inaczej - im trzeba było zaufać! Oby tylko były...
Kawka
Liczba postów : 52
Dołączył/a : 06/01/2013
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Czw Sie 22 2013, 18:15
Och, a czymże ona miała się przejmować? Kawka dopiero co przejmowała się wszystkim - zniszczonym miastem, policjantami, tak pięknym i bezkresnym niebem... Nic więcej nie było jej potrzebne do szczęścia, choć trzeba przyznać, że chyba znaleźli się tu w kompletnie odmiennym celu. - Wiedzą szukać kogo nie, wiem ja też nie - odparła na słowa Ayumu, choć zastanowiła się przez chwilę nad jego propozycją. Mogła zrobić inną rzecz. - Wracam chwilkę. Musiała odejść trochę dalej od swoich towarzyszy, wszak niektóre ptaki stroniły od ludzi i mogły się przestraszyć. Zawołała ptaki z jej najbliższego otoczenia i postanowiła wypytać je o zachodnią część wzgórz. Sama też chciała zobaczyć to miejsce, więc po krótkiej rozmowie i uprzedzeniu o jej zamiarze, wcieliła się w jednego z wróbli i powędrowała na dzięki niemu na zachód. Ptak nie ustawał w locie, chcąc doprowadzić swoją przyjaciółkę choć na chwilę tam, gdzie mogłaby odnaleźć cokolwiek interesującego. Gdy wróci do swojego ciała, z pewnością zechce najpierw opowiedzieć swoim kompanom o tym, co widziała, albo czego nie widziałą i ruszyć i tak w kierunku zachodnim.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Pią Sie 23 2013, 13:05
MG
No i postanowione, zalążek planu powstał w głowach magów i szybko postanowili ów plan wcielić w życie. Kawka, bardzo chętna do współpracy, duchem, wraz z z wróblami poleciała na zwiad. Trochę jej to zajęła gdy jednak wróciła "Do siebie", musiała podzielić się ze znajomymi, dość kiepskimi wieściami. Prócz kilku rolników i bawiących się, miejscowych dzieci, ani żywej duszy. Nikogo "Wyjątkowego". Mimo to niestrudzona drużyna ruszyła na zachód, dochodząc mniej więcej do początku pasma górskiego, które swoją drogą leżało nieopodal miejsca, w którym rozpoczęli wędrówkę. Tak trochę magowie, kręcili się w kółko. I mijały kolejne minuty
Czas na odpis: 26.08 godzina 14:00
Rena
Liczba postów : 237
Dołączył/a : 02/01/2013
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Pią Sie 23 2013, 18:15
Buuuu...okazało się, że ptaszki nie znalazły nikogo szczególnego, a i mało ludzi było wokół. W dodatku czas leciał, a ich wspaniała grupka doszła prawie do miejsca, z którego wyruszyli! Trochę szkoda bo plan wydawał się przecież dobry...Szli sobie zachodem, a Kawka wraz ze swymi powietrznymi przyjaciółmi powinna łatwo wypatrzeć osobę do ochrony...gdyby wiedzieli więcej na temat tajemniczej persony może by poszło lepiej? Teraz jednak widząc, iż są niemal na początku swej drogi, Raven pozostało tylko jedno...W pierwszej chwili rozpięła płaszczyk, tak by super, uper, cudna broszka motylka była widoczna - wszak to jest jak odznaka, więc musi być widoczna! - a potem...potem sobie usiadła na ziemi. Tak...centralnie cupnęła sobie, jakby to był jakiś dywan. - Tracimy siły chodząc tak w kółko! Myślicie, że jakby wróbelki cały czas patrolowały okolicę to byśmy w końcu znaleźli tą osóbkę? - wyciągnęła ponownie list i zaczęła go czytać - A może trzeba zapytać rolników albo dzieci? A może to osoba wyjątkowa i ukryta gdzieś?! Tylko czemu ma się ukrywać, huuuh...Ależ Baltazar ma piękne pismo! Szczęściarz, że może podpisywać się tak superaśnym imieniem - legła sobie na plecki, wgapiając się w liścik - ...Wiecie, tu pisze, że mamy na nią zaczekać, więc...nie powinniśmy być przypadkiem w jednym miejscu i sobie czekać? Bo albo tajemnicza postać jeszcze nie przybyła albo się, gdzieś chowa albo właśnie się mijamy! Prawdę mówiąc mogłaby sobie tak dalej chodzić, szukać i pytać bo pewna swej teorii nie była, ale...co szkodzi zaczekać? A może szkodzi?! Może każda minuta się liczy?! Wiedzieli, że mają czekać na tych wzgórzach, więc...no cóż, powiedziała co myślała, gdy tak sobie leżała i czytała. Nie mniej jednak pamiętała, że ludzie tu przebywają, a i miała nadzieję na zobaczenie pasących się zwierzątek, więc w razie czego miała zamiar przeturlać się w bok, gdyby do uszków dotarły dźwięki zbliżającego się...czegokolwiek. - O! Trzeba poprosić bóstwa o pomoc! Może i tajemnicza osoba to usłyszy! - momentalnie się podniosła, ale tylko na klęczka, wystawiając ręce ku górze - O wielki Zeusie! Ześlij swej uniżonej słudze jakieś wieści i zaopiekuj się duszą przybyłej persony do czasu aż się z nią nie spotkamy! - rzekła podniesionym głosem ku niebiosom, wstając co prawda z ziemi, ale dopiero po dłuższych parunastu sekundach - To co? Czekamy, gdzieś? Idziemy? Rozdzielamy? Czy mamy inne pomysły? Zapytała z uśmiechem, zupełnie jakby to wszystko co przed chwilą robiła było dla niej czymś naprawdę normalnym. W końcu kto nie leży sobie czasem na ziemi albo nie 'modli' się do bóstwa? Normalna sprawa...
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Pią Sie 23 2013, 19:29
Naprawdę, przecież nikt z nich nie wiedział kogo mają szukać, ale jakiekolwiek informacje od okolicznych ptaków mogły się przydać, jeśli faktycznie dziewczyna potrafiła z nimi rozmawiać. Nawet ptaki musiały chyba mieć jakąś definicję frazy "rzucający się w oczy" lub coś w tym stylu, prawda? Okej, istniała możliwość, że tak nie było, mówiło się z resztą o kimś "ptasi móżdżek", a oprócz tego gdzieś Ayumu wyczytał, że ptaki mają pamięć trzysekundową. Może nie wszystkie, ale jakiś gatunek na pewno tak miał, chłopak nie miał jednak pojęcia jaki i szczerze, niespecjalnie go to interesowało. Ani nie był ornitologiem, ani nie przejawiał w tym kierunku żadnych zainteresować, więc dlaczego by miało? Niechże ptasie tajemnice pozostaną dla niego tajemnicami, wszystko jedno. Wciąż jednak uważał, że pomysł z zapytaniem ptaków o jakiekolwiek wskazówki nie był zły, a argument dziewczyny tylko upewniał go lekko w przekonaniu, że faktycznie nie pracuje obecnie z najbystrzejszą dziewczyną pod słońcem. A może to była wina języka? Koniec końców dziewczyna miała nie być stąd według słów Renci, może więc nie do końca zrozumiała jego słowa? Nie ważne, czy rozpatrywać jedno, czy drugie - wynik wciąż pozostawał taki sam i nie był specjalnie dla niego korzystny. A potem jeszcze Rena... najpierw pacnęła się na ziemię, później pocieszyła swoim beztroskim zwyczajem, a na końcu uklękła i zaczęła wzywać bogów na świadków i ku pomocy. Chłopak był o krok od uderzenia dłonią w czoło, gdy przypomniał sobie, że nie może tego, z wielu powodów, zrobić, dlatego tylko obserwował spokojnie dziewczynę z delikatnym uśmiechem na ustach. W końcu posługiwała się tego typu magią i takie jej zachowanie faktycznie coś im pomoże? Gdyby Zeus czy inny Szmeus wysłał im jakieś dane, najlepiej konkretną lokację oczekiwanej osoby na pewno by tym nie pogardził, gorzej, że naprawdę wątpił by życie było tak wygodne.
- Patrol ptaszków nie wydaje się złym pomysłem... - powiedział ostrożnie, nic jednak nie proponując na głos, a wyrażając jedynie swoją "szczerą" opinię względem pomysłu. Nie chodziło nawet tyle o konkretnie patrol co po prostu posiadanie kogoś w górze, tak by mógł w miarę na bieżąco relacjonować im zmiany jakie zachodziły w krajobrazie i to, czy ktoś nadchodzi bliżej. Zachował jednak te informacje dla siebie. - Myślę, że rolnicy i dzieci, widząc kogoś kto ma się aż tak rzucać w oczy nie pracowaliby już sobie spokojnie na polu, a raczej z przejęciem dyskutowali o takim gościu... A jeśli zdążyli się już z jego przejściem pogodzić, to pewnie minęło sporo czasu odkąd tamtędy przechodził... Ech, tak źle i tak niedobrze... - rzucił nieco przygaszony chłopak, dalej rozglądając się wokół siebie i niechcący wyobrażając sobie coś całkiem dziwnego, a mianowicie ptaszki wyżerające smerfy. To tak apropos wcześniejszej wypowiedzi dziewczyny przyrównującej jedne stworzenia do drugich. Machnął tylko szybko głową raz i drugi zanim uwolnił się od tej wizji. - Wiesz Renciu, teraz się nad tym zastanawiam, ale w liście było coś o 48 godzinach, prawda? Co jeśli ten człowiek pojawi się na przykład dopiero jutro? List dostałaś... eee... kiedy właściwie? Wyleciało mi z głowy od tego całego chodzenia... - doskonale pamiętał kiedy dostarczyła list, ale wcale nie musiał wszystkim pokazywać, że zwraca uwagi na wszelakie szczegóły. - Wydaje mi się, że lepiej byłoby pozostać na miejscu jeszcze jakiś czas, a w razie potrzeby udać się do rolników, jakbyśmy potrzebowali schronienia na noc... Gdyby nie pojawił się wcześniej... - zakończył wypowiedź chłopak. Cóż, nie można było wykluczyć takiej ewentualności. Skoro gość miał się pojawić w przeciągu 48 godzin, to niekoniecznie znaczyło, że pojawi się już pierwszej godziny. - Nie wiem też za bardzo co mielibyśmy krzyczeć... Może lepiej postawić obok nas kartkę z napisem "my od Baltazara" i oczekiwać, że ktoś zrozumie, że to my mamy go odebrać? - zapytał, przypominając sobie w jaki sposób ludzie zwykli odbierać innych ludzi z wszelakich dworców czy przystanków.
- A poza tym... - tu chłopak przyjął na chwilę poważną i zatroskaną minę, sugerującą, że następna jego wypowiedź raczej nie powinna być traktowana lekko i beztrosko - Co jeśli... Tak naprawdę... Yeti jest w rzeczywistości niewielkim stworzonkiem, które potrzebuje schronienia i pomocy? Nie powinniśmy tak o nim myśleć, możemy w ten sposób wyrządzić mu krzywdę! Tak mi się wydaje! - zakończył swoją wypowiedź i od razu poważny wyraz twarzy zniknął stamtąd a zastąpił go zwyczajowy uśmiech i spokój ducha. Przez cały ten czas chłopak niespecjalnie poruszył się z miejsca, nie licząc kilku kroków wykonanych w tę i w tamtą i rozglądania się we wszystkie kierunki. Mieli czekać, tak było w liście. No to czekali. Przynajmniej tyle, na ile cierpliwości im wystarczyło.
Kawka
Liczba postów : 52
Dołączył/a : 06/01/2013
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Nie Sie 25 2013, 23:06
Kawka odetchnęła. Wiedziała, że to zadanie nie będzie takie łatwe, jak się wydaje. Może przybysz był niewidzialny? Niewidzialny jak skała? To by wiele tłumaczyło w tej sytuacji. Najgorszym był jednak fakt tego, że męczyli się coraz bardziej, a wzgorza zdawały się nie kończyć, ani nawet nie zaczynać. - A jeśli jeden to z nich? - zasugerowała dziewczyna, słysząc uwagę Ayumu. Nie mogli tego przecież wiedzieć. Tylko Baltazar. Co, jeśli tym kimś była osoba, która nawet kmpletnie nie wiedziała o tym, kim jest... Nie, to byłoby tak prawdopodobne jak ten Święty cośtam albo to na igrek. Uch, to wszystko było problematyczne. Kawka wezwała do siebie stado wróbli i nakzała im, by pilnowały okolicy, oczywiście,w miarę swoich możliwości. Każdy ptak musi mieć też czas dla siebie. Hmm... Trzeba się było nad tym poważniej zastanowić. - Do gospodarzy ruszajmy po sen - przytaknęła blondynowi.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Pon Sie 26 2013, 12:52
MG
No więc grupa magów postanowiła poczekać. Bo przecież nie było nigdy powiedziane kiedy dokładnie przybędzie tajemniczy gość. Dlatego też nic dziwnego że czas mijał i mijał. Mijał bardzo, bardzo powoli. Szybko zbliżyła się godzina 19, zrobiło się chłodno, zimny wiatr wdzierał się pod ubrania i wyciągał z ciał ciepło. To znaczyło że czas się zbierać co magowie chcieli uczynić, wtedy też zaczęło się dziać. Jakieś 3m na lewo od nich powietrze zafalowało, a po mrugnięciu, w tamtym miejscu stała dziewczyna. Miała krótko ścięte rude włosy oraz brązowe oczy. Ubrana w skórzaną kurtkę i białe spodnie, na nogach miała kozaki a na szyi naszyjnik przedstawiający motyla. Była może wzrostu Reny, tylko biust miała bardziej obfity. Trafny obserwator od razu dostrzeże też fakt że zarówno ona jak i Rena mają podobne rysy twarzy, zupełnie jak by ta nowa, była jej starszą siostrą.-Więc to was wysłał co? A to stary drań...-Uśmiechnęła się i z miejsca uścisnęła Kawkę.-Ayumu, rozpal ognisko, jest zimno.-Rzuciła do chłopaka, przytulając dziewczynę. Chwilowo zdawało się że ignoruje Renę.
Czas na odpis: 29.08 godzina 13:00
Rena
Liczba postów : 237
Dołączył/a : 02/01/2013
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Pon Sie 26 2013, 13:54
Raven grzecznie słuchała wypowiedzi swych towarzyszy. Wszak to, że dziewczę lubi mówić, nie znaczy, że nie słucha innych - co to to nie! Słucha ich i to dokładnie, wyłapując każde słówko! - Wieczorkiem wieczorkiem - oznajmiła melodyjnie, odpowiadając na to kiedy to liścik dostała - Być może się zdarzyło, że osóbka jeszcze nie przybyła, prawda...więc dobrze poczekać! Swoją drogą, że też listonosze pracują wieczorami. Oh! Pewnie sam Baltazar go przyniósł! A może ma osobistych listonoszy? Huuuuum - toż to było niezwykle zastanawiające! Poza tym była radosna z faktu, że jej mądry rozumek zaproponował by poczekać, hah! Nie mniej jednak bardziej zastanowiła ją ostatnia kwestia Ayumu - O! Nigdy tak o tym nie myślałam, Ay-sama! Jakby się tak zastanowić to faktycznie nigdy nie widziałam tego Yeti, więc kto wie może jest malutki, a ktoś tylko to wyolbrzymia by biedak nie miał gości? To podłe! Oby biedny Yeti dał sobie radę do naszego przybycia! Najchętniej to by ruszyła w jakieś zimne góry szukać biednego stworzenia by się z nim zaprzyjaźnić i dodać mu otuchy. Tak, tak - by nie słuchał niegodziwych ludzi, którzy kłamią i chcą dla niego źle! Trzeba siebie lubić bez względu na wszystko! No i...kto wie czy nie będzie chciała iść po misji pochodzić po górach by go znaleźć? Wszak sam truskawkowy chłopiec się przejął, więc zapewne nie będzie mógł zasnąć póki nie znajdą tajemniczego stworzenia! W każdym razie pozostali przy planie czekania, a na noc najwyżej poszukaliby pewnie schronienia. Aczkolwiek, gdy już chcieli się zbierać - po jakże ciekawych rozmowach rudowłosej o niczym...jak np. czemu trawa jest zielona, czy widzieli kiedyś kolorowego kucyka czy czym jest pączek...ni to ciastko ni ciasto - zjawił się ktoś! No, nareszcie koniec czekania, a policjantka - już na równych nogach - zdawała się podekscytowana poznaniem nowej osóbki! Problemik polegał na tym, że...czy to była nowa osoba? Oczka Raven przyjrzały się owej dziewczynie, która niezwykle przypominała ją samą. Ba, nawet uścisnęła Kawkę, jak Rencia na poprzedniej misji! Niby nieco się różniła, ale jakby nie patrzeć...to chyba była ona...Co to znaczyło?! Czy to ktoś z przyszłości? Inna rzeczywistość? Klon?! A może sen? Kto wie czy Ayumu się nie bawi teraz swymi umiejętnościami? Dlatego dziewczę od razu się uszczypło...Odrzucając sen na bok. - Oh! To...ja? To ja? - tutaj spojrzała pytająco na Ayumu - Nie przypominam sobie bym miała siostrę, huuh. Czemu Baltazar nic nie powiedział? I nie wydaje się taki stary - zauważyła, słysząc jak druga rudowłosa nazwała prawdopodobnie Baltazara - I...witaj? - nieco ją zaskoczyło, że została niezauważona - Czy nie powinnam zauważyć od razu osoby podobnej do mnie? Buuuu...Ay-kun jestem widzialna? Ponownie spojrzała na chłopaka - wszak Kawka zajęta to jej nie przeszkadzała - a oczka biednej funkcjonariuszki przybrały smutny wyraz...tak samo zresztą jak cała twarzyczka. Zapewne jakby mogła płakać na zawołanie - albo normalnie jak każdy zwyczajny człowiek, który z łatwością może się rozpłakać - to by to zrobiła...no, ale kanaliki czy co tam za to odpowiada suche były...Mimo to było jej naprawdę przykro! Przecież jakby to była ona to by się zauważyła od razu! Z drugiej strony...ta...przywitałaby wpierw Ayumu i Kawkę, prawda! Ale...potem od razu chciałaby siebie zobaczyć i to młodszą! Czy została zignorowana specjalnie? Czy może ta druga rudowłosa za chwilę się przywita? Przy takim spotkaniu powinna myśleć głównie o co chodzi i kim naprawdę jest osoba, którą mają chronić, że tak podobna jest do Raven - zwłaszcza, że widać było, iż doskonale wie kim jest Kawka i Ay, ale cóż...zignorowanie osóbki w postaci policjantki, całkowicie na nią wpłynęło. Swoją drogą...czy to ładnie tak zdradzać imię Ayumu?! Sama Rencia grzecznie czekała wcześniej, aż blondyn się przedstawił i został przy samym 'Ay', a tutaj ktoś podobny do policjantki zdradza imię biednego truskawkowego chłopca! Uh uh...jakby to była jej siostra to by jej nagadała! Po tym jakby doszła do siebie po tym traumatycznym przeżyciu ignoru.
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Pon Sie 26 2013, 17:00
Tak, faktycznie, czas się im dłużył, a każda minuta która upływała przypominała bardziej godzinę. Renia zajęła się tym co potrafiła najlepiej - gadaniem o wszystkim i o niczym, a chłopak mógł tylko uzbroić się cierpliwość i co chwila wtrącać swoje uwagi, odpowiednio dostosowane do wypowiedzi Raven, tak by w jakiś sposób zabić czas. Jeśli ona pytała czemu trawa jest zielona, on odpowiadał coś o tym, że być może dlatego, że gdyby była niebieska to myliłaby się z niebem. Przy pytaniu o kolorowego kucyka Ayumu wyraźnie się zasmucił i odpowiedział, że niestety nie, a potem skwitował tylko, że być może zwierzęta go nie lubią, bo ani takich kucyków, ani hipciorożców jeszcze nie miał okazji poznać. W kwestii pączka Ayumu sam się długo zastanawiał zanim odpowiedział, że być może pączek jest po prostu... pączkiem. Nową kategorią, stworzoną przez cukierników po to, by zdominować świat wyrobów słodkich wszelakich! Ostateczną ich bronią i cudownym dziełem. - ...dokładnie, yeti może nawet w tym momencie trząść się z zimna, a to że ludzie utożsamiają go z jakimś zimowym, śnieżnym potworem... - chłopak zrobił przerażoną minę, jakby dopiero sam odkrył sens własnych słów. Najwyraźniej było to zbyt okrutne nawet dla niego. Tego typu i podobnych odpowiedzi udzielał Ayumu, gdy w tym samym czasie rozmyślał nad tym, jak to jest, że po tym jak niedawno "załatwili" sobie dom, teraz i tak musieli spędzać wieczory i noce na polu, pod gwiazdami. Gryzło to chłopak niemiłosiernie, dodatkowo niespecjalnie zadowolony był z faktu nie podania przez Baltazara konkretnych danych dotyczących przybycia tej oczekiwanej osoby - mogliby wtedy zdecydowanie lepiej się zorganizować, a nie tkwić tu jak kołki i marnować czas. A czas dla Kanzakiego ważniejszy był nawet od energii, którą poświęcił by tu siedzieć.
I kiedy Ayumu już myślał nad tym, by ustalić warty (tak by nie przegapić danego osobnika nawet podczas snu) i ruszyć w kierunku gospodarstw coś się w końcu zaczęło dziać. Ktoś na kogo czekali... pojawił się... ot tak, z czystego powietrza, bem i jest, a właściwie nie bem, bo nie towarzyszyły pojawieniu się żadne odgłosy czy fanfary. Chłopak nie zdążył jednak dobrze zaakceptować tego co się stało, gdy do jego umysłu dotarł widok i słowa dziewczyny, a on sam nie wiedział co było gorsze/dziwniejsze. To, że wyrzekła jego imię, tak jakby było ono powszechną wiedzą, którą wszyscy posiadają i bez obaw dzielą się wzajemnie? Kawka przecież znała go pod mianem Ay... Ale zaraz, nie powinna nabrać żadnych podejrzeń. Ay i Ayumu... Ay to przecież tylko skrót od pełnego imienia i już. Bo chłopak lubił skrócone miano - taka wymówka powinna wystarczyć jakby co. Ale wygląd dziewczyny? Chcąc, nie chcąc rzucił kilka zdziwionych spojrzeń, to tu, to tam, to na jedną, to na drugą dziewczynę, nie rozumiejąc tego co właśnie się stało. Chłopak nie lubił tkwić w zdziwieniu - jednoznacznie wskazywało to na słabość po jego stronie, ale nawet pomijając jego aktorskie wygibasy, teraz i tak był autentycznie zdziwiony. Oj, oj, oj, o co tu chodziło? Te dziewczyny były zbyt podobne do siebie.
Chłopak być może tkwiłby w tym irytującym stanie jeszcze przez chwilę, gdyby nie słowa OBU dziewczyn. Jedna czegoś od niego wymagała, druga z kolei szukała chyba u niego pociechy. Niech to szlag, naprawdę, o co tu chodzi? Chłopak podszedł jednak wpierw do Renci (prawdziwej) i momentalnie ściągnął przy niej swoją marynarkę, a następnie klapnął ją na ramiona dziewczyny. Faktycznie było zimno, lepiej było nie ryzykować zdrowia słabszej zapewne od niego kobiety, zwłaszcza jeśli miała mu się przydać później. Lepiej było zachować ją w dobrej kondycji. - Jesteś widzialna Renciu, nie przejmuj się! - powiedział nachylając się lekko do niej, zdecydowanym tonem, tak jakby za pośrednictwem swego głosu chciał przekazać jej jakąś dodatkową energię, przy okazji obserwując dokładnie jej oczy. Nie mógł pozwolić na to, by mu się teraz tutaj rozkleiła przecież! Potrzebował ją w miarę żywą i w normalnym stanie - koniec końców on tu robił za pomocnika, a nie za główną postać tego przedstawienia. To Renia musiała zachować spokój, jeśli ta misja miała się powieść. Więc on musiał zadbać o jej spokój. Ech. - Rozumiem, że nie znasz tej dziewczyny? - zapytał jeszcze w celu upewnienia się chłopak, wciąż bowiem zakładał, że może Rencia znów się wygłupia, a to jest jej jakaś rodzina czy coś w tym stylu. Chwilę później chłopak... obrócił się do nowoprzybyłej: - Jestem Ayumu, choć wolę jak ludzie mówią na mnie Ay, miło poznać! ...a tak, w sumie już chyba to wiesz... Z kim mam przyjemność? - zapytał, odgrywając przed wszystkimi wielką scenkę, której głównym celem było pokazanie Reni, że wcale nie została zignorowana przez swojego klona czy cokolwiek to było, a po prostu "tak się złożyło", że akurat do Kawki i niego "nieznajoma" się zwróciła pierwsze.
- Jasne, zaraz się zrobi... o ile macie coś by rozpalić ogień potem... krzesiwo, hubka, ktokolwiek? - dodał niepewnie w kwestii potencjalnego ogniska. Do tej pory stał obok Reni, ale jeśli ognisko faktycznie miał rozpalić, to będzie musiał się poruszać trochę po okolicy - miał zamiar poszukać nieco suchych patyków i zebrać je w kupkę, nie chciał jednak oddalać się zbyt daleko od miejsca, w którym toczyła się główna akcja, więc szukał tych w pobliżu obranego miejsca. - Zaraz wrócę... Głowa do góry, okej? - szepnął tylko cicho do Reni, a następnie uśmiechnął się ciepło, chcąc dodać nieco kurażu dziewczynie - potem oddalił się nieco w poszukiwaniu patyków. To zadanie robiło się coraz bardziej upierdliwe. Najpierw łażenie, teraz niańczenie, niech to szlag. W porównaniu do jego zwyczajowego "idź-zabij-zdobądź" to było może i nowe, ale przy okazji nieco... bardziej stresujące?
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.