I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Zachodnie wzgórza okalające Clover niemal od wejścia do miasta, aż po wzgórza Teutunów. Nieco większe od swoich północnych pobratymców, znajduje się tu wiele nagich skał. Ta część miasta przeznaczona jest głównie do wypasu kóz i owiec, a czasami na biwak dla miejscowej młodzieży ~ MG
Droga Reno Dużo już czasu minęło odkąd się widzieliśmy po raz ostatni... a może wcale nie tak długo? W sumie nie ma to znaczenia prawda? Przyjaciele powinni widywać się częściej. Na razie mam jednak dla ciebie i Kawki, pierwsze zadanie, a zarazem ogromną prośbę. W Clover, na jego zachodnich krańcach pojawi się w przeciągu najbliższych 48h specjalna osoba, od razu ją rozpoznacie. Proszę byście na nią zaczekały i się nią zajęły. Mam obecnie pewne sprawy w Magnolii do załatwienia i nie zdążę przybyć tak od razu. Powinienem jednak dotrzeć na miejsce w ciągu 3 dni. Dlatego proszę, zajmijcie się nią no i jeśli możecie, obrońcie. Trochę nawet zazdroszczę naszemu gościowi, kto by nie chciał być broniony przed takie dwie mądre, silne i odważne damy? Jestem pewien że poradzicie sobie z tym zadaniem! Liczę na was. Baltazar
ps. Możecie wziąć sobie kogoś do pomocy
Rena po raz drugi czytała list od Baltazara, kiedy to wraz z Kawką i Ayumu, dotarli do Clover. List dostała wieczorem, teraz zaś był ranek, pewnie dochodziło do południe. Szybko udało jej się zorganizować ekipę, była więc z siebie dumna, teraz zostało jedynie wykonać zadanie Baltazara, jak się do tego zabrać? Kto wie. Niemniej jednak mieli jeszcze sporo czasu do przybycia gościa, oczywiście potencjalnie, nie było bowiem do końca wiadomo, kiedy ów osoba przybędzie. Tak czy siak, pora było brać się do roboty. Słoneczko lekko grzało, ale wiał dość zimny i nieprzyjemny wiatr, więc odczuwalna temperatura wynosiła koło trzynastu stopni.
Czas na odpis: 21.08 godzina 15:00
Autor
Wiadomość
Kawka
Liczba postów : 52
Dołączył/a : 06/01/2013
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Wto Sie 27 2013, 14:49
C-Co się działo?! Nagle nie wiadomo kąd pojawiła się ta Rena-nie-Rena, przyiwtała się z nimi, jakby byli starymi przyjaciółmi i to wszystko było takie... nienormalne i dziwne. Tak bardzo podobne, że Kawka musiała się chwilkę nagłowić nad tą całą sytuacją i ją przetrawić. - Podążąją duchy niech za tobą - pozdrowiła nieznajomą dosyć niepewnie. Coś z tyłu jej głowy mówiło jednak, że znają się o wiele dłużej niż przez te kilka sekund. Że ta starsza siostra reny, jednak chyba tą Reną jest... a może nie? Wolała mieć się na baczności. Ayumu? Więc tak brzmiało jego pełne imię? To całkiem ciekawe. A zresztą, to chyba nie do końca ważne w tej sytuacji. Trzeba zająć się tym ogniskiem. - Rozpałka - powiedziała sama do siebie i zaczęła się rozgladać za chrustem, który winien leżeć gdzieś w pobliżu. Ayumu jednak ją ubiegł i sam poszedł szukać, a sytuaja,w której te dwie panie zostałyby same, z czego młoda Raven mogłaby poczuc się ignorowana, chyba jednak nie należała do najbardziej pożądanych.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Wto Sie 27 2013, 17:35
MG
Kawka pozdrowiła osobę która ją tuliła, mimo wszystko była tym równie zdziwiona co reszta, kim dokładnie była osoba, która tak się z nią spoufalała!? Potem jednak wszyscy zaczęli mówić i zrobił się mały kogel mogel. Rudowłosa przybyszka zaśmiała się delikatnie i odsunęła od kawki, masując skronie i próbując poukładać sobie w głowie ten nawał pytań, stwierdzeń i wątpliwości. Bo teraz każdy czegoś chciał, wszyscy czegoś nie wiedzieli, a Rena zaraz miała popaść w niemą rozpacz, bo coś łzy nie leciały.-Wybacz Reniu, ciebie oczywiście też widzę.-Przeprosiła z lekkim zakłopotaniem i przyciągnęła do siebie dziewczynę, mocno przytulając i jednocześnie odsuwając też Renę od Ayumu.-Ręce przy sobie, Ay-Ostatnie dodała z lekkim prychnięciem, uśmiechając się złowrogo, po czym delikatnie objęła Renę w pasie.-One są tylko moje, ho, ho, ho-Pokazała Ayumu tryumfalną minę, przesuwając dłonie ciut wyżej, tak że tylko Ayumu dostrzegł i zapewne zrozumiał gest. Tak, Nowa osoba, miała na myśli Piersi Reny. Po chwili jednak odsunęła od siebie Renę którą do siebie ciągle przytulała, ale nadal nie odpowiadała na pytanie Ayumu, czekając aż tek z Kawką nazbierają chrustu, zaraz potem wyjęła z kieszeni małe niebieskie nasionko i zdusiła je w ręce, którą zaraz okrążyły płomienie. Płonącą dłoń, włożyła w chrust, który zaraz zapłonął, ładnym i mocnym płomieniem. Zgrabnym ruchem "Strzepnęła" ogień z dłoni i zakładając ręce na piersi i przyjaźnie się uśmiechając spojrzała na całą trójkę.-Zapewne już się domyśliliście ale jestem Rena Raven, miło mi was poznać-Pokazała im język i uniosła dłoń w geście powitania. Zaraz jednak miły efekt zepsuło burczenie w brzuchu.-I chętnie bym coś zjadła.-Tu automatycznie spojrzała na Ayumu, jak by wyczekiwała od niego, że zaraz przyrządzi jej obiad.
Czas na odpis: 30.08 godzina 17:00
Rena
Liczba postów : 237
Dołączył/a : 02/01/2013
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Wto Sie 27 2013, 18:34
Biedna...zapomniana...ale się okazało, że jest widzialna! Tak! Mogła liczyć na wsparcie swego współlokatora i to jakie! Właściwie oczekiwała minimum - czyli zwykłej odpowiedzi - a tutaj proszę jak pozytywnie ją zaskoczono! Tak tak, Sennik przekazał jej nieco więcej truskawkowego ciepła, dzięki swej marynarce, którą ani myślała odrzucać! Co prawda powinny istnieć wątpliwości typu, że blondynowi może być zimno, ale czy jeśli by tak zrobiła to by nie zraniła męskiej dumy? Już widziała scenę, w której 'oddaje' kurtkę, a biedny Ay się obraża! Nie nie! Nie mogła do tego dopuścić! Poza tym to był przepiękny gest i okazanie troski, więc tym bardziej humorek diametralnie jej się poprawił...nie tak jeszcze do końca, ale było lepiej! - Dziękuję, Ay-sama! Pociągnęła noskiem na znak, że będzie dzielna! No i naturalnie, że wierzy w zapewnienia towarzysza. Mimo wszystko na pytanie czy zna nowo przybyłą, Raven tylko pokręciła główkę na 'nie'. Yup...trzeba było uspokoić swe niewidzialne łzy, brakiem słów! Przynajmniej przez chwilkę albowiem coś ją zaciekawiło... - Hubka? - aż przekrzywiła główkę ze zdziwienia - Co to jest hubka? To jak jakaś guma do żucia? Tak brzmi dziwnie...Hubka...Od kubka? Nie są za bardzo łatwopalne. Zielonego pojęcia nie miała co to było i wcale tego nie ukrywała. No co? Krzesiwo wiedziała bo było to...coś do krzesenia...rozpalania...słyszała tą nazwę i już! Ale hubki nigdy! Jak mogła nie słyszeć o czymś co ma tak fajną nazwę? Hubka, hubka i siup do kubka! Idealny wierszy na jej drzwi do pokoju! Nie mniej jednak pokiwała główką, gdy chłopak miał zamiar iść szukać czegoś do rozpałki, a jej poradził główkę w górze mieć! W każdym razie okazało się, iż faktycznie jest widzialna również dla 'nowej'! Aż serducho się zaczęło radować, kwiatki odżywać, ptaki śpiewać i na pewno, gdzieś na świecie powstawała właśnie tęcza, okazująca radość Raven! A co było najważniejsze? Została przytulona! Trochę dziwnie być tulanym przez swego klona/siostrę/lustro/grupowy wytwór wyobraźni, ale cóż...tulanie to jest to co Rencie lubią najbardziej! Więc i nie miała oporów by to odwzajemnić! - Yaaaay~ Zabrzmiała melodyjnie i wesolutko bo fakt faktem przed chwilą z braku uwagi rozpaczała, więc...to chyba normalne? Swoją drogą nie zrozumiała kilku odniesień. Pierwszego dotyczącego tego by Ayumuś miał ręce przy sobie - bo czemu? - Hm? Przy sobie? Ma przy sobie - zaczęła jak niewinne i jednak uśmiechnięte dziecko, nie bardzo wiedzące o co chodzi - A jakby miał przy sobie to nie mógłby ogrzać truskawkową marynarką! I jest bardzo miły! A nawet... - tu się zatrzymała przypominając sobie próby, o których chciała od razu opowiedzieć, ale...czy one nie miały być tajne? Imię miało być, a próby? Hmmm...nie wiedziała! - ...A jego ręka jest wygodną poduszką! Ha! Nie powiedziała o próbach! Co prawda pewnie różnie można było odczytać to czym zastąpiła niebezpieczne próby, ale cóż...taka była prawda! Wszak spała na jego ręce jak się poznali, więc nie widziała w tym nic złego! Na plaży trudno o dobre poduszki! No i druga sprawa, która była zastanawiające...One są jej? W sensie co? W sensie Kawka i Rena? Huuuh...Dziwne! Dopiero się poznali, więc czemu jej? Czy to jakaś nowa zabawa w zaklepywanie? Czy może myślała...oh, że Ayumu jest królem stada i ona odbiera stado?! Biedny współlokator! Tak czy inaczej, przybyła nie odpowiedziała na pytania za szybko, czekając aż reszta nazbiera czego trzeba do ogniska, a potem...sama rozpaliła ognisko jakimś nasionkiem co wcześniej zapaliło jej rękę! - Waaaaaaa! Co to było? Jakaś magiczna fasolka? To fasolki wytwarzają ogień? - zapytała niemal od razu, po czym do jej uszków trafiło imię i nazwisko osoby, którą mieli chronić...Nie trzeba chyba podkreślać, jak sama rudowłosa była zaskoczona? - Wo! Nazywasz się tak samo jak ja! To przypadek? Są ludzie co są do siebie podobni i się tak samo nazywają? To dlaczego trochę się od siebie różnimy? Chociaż to chyba dobrze, co? Dzięki temu nie pomylimy się, która jest która! - zauważyła jak prawdziwy detektyw! - Więęęęc...to przypadek? Da się to wyjaśnić? Specjalnie Baltazar wysłał nas i mnie by chronić drugą mnie? Bo Ty to ja, ja to Ty? Czy to jednak faktycznie przypadek? Ależ miała pytań! Ciekawskie dziecko...A to nawet nie było pięć procent tego co jej się tliło w główce! Prawda była taka, że jak się to okaże...no, prawdą to pewnie zrodzi to więcej pytań! Dostali iście przedziwną misję! - Hm? Jedzenie? Przy sobie mam tylko wodę święconą i mogę wyczarować alkohol, ale skoro jesteś mną to pewnie też to potrafisz! Potrafisz? - zapytała z ciekawością w oczkach - Może są w okolicy jakieś gospody? Spożywczego nie zauważyłam nigdzie, ale można było przegapić! Szkoda, że nie wzięliśmy serników na drogę. Ostatnie zdanie głównie tyczyło się Ayumu i ich ostatniego wyjścia do kawiarni. Tak...gdyby wzięli serniczki mieliby teraz co jeść! Co za niedopatrzenie! Sama Raven nawet nie wspomniała o możliwości polowania bo po pierwsze nie wiedziała jakie zwierzątka tu żyją, a po drugie...to zwierzątka! Na nie się nie poluje! Nie potrafiła sobie wyobrazić jak zabija malutkiego króliczka! Jeszcze by się okazało, że to ten co prowadził Alicję do Krainy Czarów i co wtedy?!
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Wto Sie 27 2013, 23:28
Ayumu miał... migrena to to jeszcze nie była, ale odczuwał coraz większe kłucie w okolicy swojego czoła, kilka centymetrów w głąb tegoż. Nie spodziewał się tego, co go właśnie spotkało. Nie wyobrażał sobie, że wybierając się na misję z jedną nieco dziwną dziewczyną spotka drugą, taką samą, na to wychodziło, która też była nią. Oszukiwanie jednej Renci i odgrywanie przed nią kogoś kim się nie było zdawało się być łatwe, przyjemne i nienastręczające zbyt wielu kłopotów chłopakowi, ale robienie tego samego w stosunku do dwóch Ren i jeszcze Kawki brzmiało już nieco niebezpiecznie. Mało tego - ta nowa Rena wydawała się być nieco... spokojniejsza od tej, którą on znał? Bardziej wyrafinowana? Cywilizowana? Może po prostu troszeczkę inna? Mimo że posiadała tą samą twarz, te same rysy, to jednak coś wybitnie nie pasowało do układanki powstającej w głowie chłopaka. To było całkiem świeże uczucie w umyśle chłopaka, ale ten z jakiegoś powodu... obawiał się nowej przybyszki. Irracjonalny lęk pojawił się w jego głowie, choć w tym momencie wciąż stanowił zaledwie zalążek prawdziwego uczucia, nie przeszkadzał więc mężczyźnie w normalnym funkcjonowaniu, ale stanowił pewnego rodzaju alarm, który rozległ się wewnątrz niego. "Nie daj się podejść!" i "Uważaj", dokładnie to sugerował blondynowi. Śmieszne, jemu nie było trzeba tego powtarzać. Cały czas coś zdawało się mu też szeptać do ucha podejrzenia względem tej nowej osoby. Czy to na pewno jest Rena 2? Czy może ktoś próbuje tylko wystrychnąć ich w ten sposób na bardzo głupich dudków? Kawka być może obraziłaby się na tę myśl chłopaka, na szczęście nie słyszała jego określenia tego konkretnego ptaszyska. Tak się przecież mówiło. Tak czy siak chłopak miał swoje obawy...
...do momentu gdy ta druga zasugerowała mu coś lubieżnego. NIECH TO SZLAG TO NA PEWNO BYŁA RENA! Ten sam brak oporów przed seksualnymi aluzjami, to samo balansowanie na granicy całkowitego zgorszenia i nie do końca wyczuwalnego pola do odpowiedzenia dziewczynie w sposób jednoznacznie dwuznaczny. To musiała być Rena, to na pewno była Rena, to zdecydowanie była Rena. Tak jak na plaży, tak jak przy serniku, tak i teraz - i jedną, i drugą cechowało podobne zainteresowanie erotyzmem. Tą drugą nawet bardziej niż "jego" Renę. Cóż to oznaczało? Może ta druga była wytworem umysłu Reny, wytworem który uzyskał własne ciało i teraz wreszcie mógł robić co chce, przyjmując za swoje naturalne cechy, te nad którymi dziewczyna starała się wcześniej panować? W tym przypadku właśnie wspomnianą seksualność i sprośność?
Ayumu uśmiechnął się dosłownie przez chwilę dziwnym, delikatnie krzywym uśmiechem w kierunku drugiej Reny - Eee... Wydaje mi się, że nie do końca rozumiem o co chodzi? Niemniej... chyba nie ma powodu, by uznawać mnie od razu za jakiegoś złodzieja...- zapytał z lekkim wahaniem i smutkiem w głosie, a po chwili spuścił głowę, ewidentnie nieprzygotowany na tak ostre potraktowanie. Oczywiście, że miał świadomość na co wskazywał "klon" Reny, nie zamierzał jednak pokazać po sobie, że zrobiło to na nim jakieś wielkie wrażenie. Musiał iść jednak zebrać chrust, więc odwrócił się od nich i poszedł tym zająć, a po chwili był już z powrotem, lecz na szczęście dla niego ominęła go wstydliwsza część wypowiedzi Renci, zwłaszcza ta o ręce, dzięki czemu nie musiał w tym momencie przynajmniej, tłumaczyć się z tego co opowiedziała dziewczyna. - A, właśnie, hubka Renciu, to jest takie coś... Właściwie... Ciężko to wytłumaczyć normalnie... - w tym czasie ogień został już rozpalony - ...ale można powiedzieć, że nie będzie nam to teraz potrzebne, wiesz? Odłóżmy ten temat na później, wtedy wytłumaczę!- obiecał dziewczynie, wcześniej wskazując palcem na płonący już ogień, tak jakby to miało coś wytłumaczyć.
Szczerze - i Ayumu zainteresowany był tym, w jaki sposób dziewczyna stworzyła ogień, ot tak i z chęcią dowiedziałby się jakby to robić, jeśli ta zechciałaby się podzielić wiedzą na ten temat w tym momencie. Co prawda nie był tak naiwny jak Rena, więc zamiast skoczyć do stwierdzenia "fasolki wytwarzają ogień" raczej bliższy byłby uznaniu iż to jakieś magiczne ustrojstwo lub coś w tym stylu zadziałało w ten sposób. W ogóle chłopak zachowywał się dość cicho w tym momencie, raczej pozwalając wygadać się Reni niż samemu przejmując inicjatywę podczas tej rozmowy. Lepiej będzie dla niego, jeśli nie powie za dużo - to "niebezpieczne" coś tkwiące w jego umyśle wciąż dawało o sobie znać i przestrzegało go przed potencjalną wpadką, dlatego wolał nie odzywać się zbyt dużo. Zbliżył się jedynie do ognia i przykucnął przy nim wpatrując się w płomienie i pilnie słuchając poszczególnych słów. Dopiero po chwili dotarło do niego, że druga Rena wpatruje się w niego w dość dziwny sposób. Zaraz, zaraz... czy ona myślała, że jest jakimś jej psem na posługi? Poważnie? Jeśli faktycznie dziewczyna była jakimś ucieleśnieniem skrywanych myśli prawdziwej Renci, to wyglądało na to, że Kanzaki miał dość sporawy problem na swoich rękach. Musiał oduczyć ją takiego myślenia. Jak najszybciej.
Póki co jednak postanowił zastosować manewr wymijający, czyli... zgrywanie głupka i standardowe udawanie kogoś mniej rozumnego i rozgarniętego niż w rzeczywistości. Sam przez chwilę wpatrzył się w "drugą" Renę, a potem klapnął ze zdziwienia na tyłku. Odwrócił głowę w bok i spojrzał znów na ogień. - A-a-ale ja nie jestem smaczny i w ogóle! - odpowiedział na jej "sugestię", a następnie spojrzał lekko przerażony na drugą Renę, jakby szukając u niej pomocy. Śmieszne. Naprawdę tak myślała? Że po prostu coś zasugeruje a on poleci to robić? ŚMIESZNE.
Kawka
Liczba postów : 52
Dołączył/a : 06/01/2013
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Sro Sie 28 2013, 18:59
Więc jednak... Tak, to była Rena Raven w jakiejś innej postaci. W starszej postaci. W postaci być może z jakichś odległych stron. Kawka nie miałą aż takiej wiedzy o odległych krainach, by znać się w ogóle na innych wymiarach, więc stała przez chwilę jeszcze bardziej skołowana niż wcześniej. Gdy była mała, uczono ją polować, a nie rozmawiać z postaciami z innych wymiarów. Czasy jak widać sie zminiły,a może to po prostu wpływ tej ziemi na ludzi sprawiał, że uczyli się oni kompletnie nieprzydatnych rzeczy. No bo co ile lat można w ogóle spotkać jakąś osobę z innego wymiaru? Nie rozumiała tego. Gdy tylko starsza Rena powiedziała, że jest głodna, Kawka stwierdziła, że to może być czas dla niej. Najpierw zwróciła się do Ayumu: - Nóż? - zapytała. Miała nadzieję, że ktokolwiek stąd jest zaopatrzony w coś takiego. Jeśli nie, wyruszy na polowanie sama. - Po posiłek idę - poinformowała wszystkich i z nożem, czy bez, ruszyła powoli w gęstwinę. Namówiła też ptaki do patrolu, w razie gdyby miała się zgubić lub napotkać coś, co chciałoby sobie z niej zrobić kolację.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Czw Sie 29 2013, 18:04
MG
Rena nr.2 nie ukrywała śmiechu, kiedy zobaczyła reakcję Reny na swoje słowa. Młoda jeszcze dziewczyna nie zrozumiała co ta, ma na myśli, a sam Kanzaki zgrywał głupa. Jak zawsze, zresztą. Ale zaraz, zaraz... ręka?-A-ju-mu...-Spojrzała spode łba na chłopaka zastanawiając się co ten robił jej Renci.-Powinnaś na niego uważać, faceci to świnie, a zwłaszcza Ayumu Kanzaki!-Powiedziała z pełną stanowczością, patrząc na Ayumu z lekkim fochem i... rumieńcem.-Najpierw obiecują, domki na wsi, spokojne życie a potem co? Budzisz się sama w łóżku, z listem na komódce a po świni nie ma śladu... A potem spotykasz taką po dwóch latach, pnącą się po szczeblach kariery, zdobywającą coraz więcej siły i władzy. Oczywiście nic jej nie obchodzi to że ją akceptujesz taką jaką jest! A potem? Śmie umierać... zostawiać samą...-Cały ten elaborat powiedziała po cichu, ledwo dosłyszalnym ale poirytowanym głosikiem, dopiero przy ostatnich słowach głos jej nieco zadrżał.-To nie fasolki. To skrystalizowany Boży ogień. Nie znajdziesz tego tutaj.-Wytłumaczyła swojej młodszej wersji.-I tak, ja jestem tobą, a ty mną. Chociaż nie do końca, ciężko to wytłumaczyć, najłatwiej będzie ci to chyba na razie zrozumieć, jeśli powiem że jestem inną wersją ciebie. Wyglądamy podobnie, charakter mamy podobny, ale identyczne nie jesteśmy, mimo że jesteśmy tą samą osobą. No i pochodzimy z zupełnie różnych światów.-Próbowała wytłumaczyć Renie zawiłość wieloświatów w jak najprostszej formie. Na pytanie czy potrafi tak jak Renia, bezradnie pokiwała głową.-Wybacz, nie mam takich umiejętności-Kolejne różnice, między dwiema Reniami. W międzyczasie Rena podała jeden z sztyletów Kawce, która ruszyła na polowanie. Kanzaki zaś wyskoczył ze swoim tekstem, co chyba poirytowało nową Renę, która od razu tupnęła w ziemię.-Nienawidzę kiedy to robisz.-Powiedziała patrząc w prost na chłopaka i mówiąc chyba o jego grze aktorskiej.
Czas na odpis: 01.09 godzina 18:00
Rena
Liczba postów : 237
Dołączył/a : 02/01/2013
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Czw Sie 29 2013, 20:44
Zaczynała się czuć jak na jakimś rodzinnym pikniku wśród swoich! Pamiętała, że to dalej misja, ale fakt faktem, osoba, którą mieli chronić była zbyt ciekawa by oderwać swe myśli od niej! Nie mniej jednak bystry umysł rudowłosej pamiętał o swych towarzyszach i nie mógł pozwolić cierpieć biednemu truskawkowemu chłopcu! - Oczywiście, że nie, Ay-kun! Na pewno nie to miała na myśli. W końcu już wiele zrobiłeś i nawet dbasz o to by innym zimno nie było! Naturalnie miała na myśli marynarkę, która okrywała jej plecki, ale to szczegół. Ważne, iż była przekonana o tym czym mówiła, więc ton był energiczny i nawet wyrwała się, poklepać ze wsparciem po ramieniu nim wybrał się biedaczysko po chrust...Trzeba będzie potem mu naopowiadać jak to Raven nie uważa go za złodzieja...czegoś...Czego właściwie? Huh...ogólnie, że ma o nim dobre zdanie! - Trzymam za słowo! Za hubka ściślej mówiąc! Dodała wesoło, słysząc, że w późniejszym czasie, blondyn wytłumaczy jej cóż to takiego...a coś z tak ciekawą nazwą musi być superaśne! Zapewne nie aż tak jak serniczki, ale kto wie...Trzeba jednak nadmienić, iż zaśmiała się, słysząc jak Kanzaki zrozumiał - a może tylko żartował? - o tym, że nie jest jadalny! Było to o tyle śmieszniejsze, że niedawno rozprawiali przecież o tym czy nikt Sennika nie pomyli z truskawką. - Nie jest, nie jest - poparła radośnie odpowiedź towarzysza - Co prawda go nie jadłam, ale ludzi się nie je! A to, że pachnie truskawką nie znaczy, że jest jadalny. Ależ zabłysnęła inteligencją! Nie sądziła by druga Raven miała na myśli jedzenie ludzi, ale i tak na wszelki wypadek dobrze było pomóc Sennikowi! Zwłaszcza, że rozmowę o truskawkach i czerwonych ubraniach mieli już za sobą! W między czasie pożyczyła Kawce jeden ze swych sztylecików - miała dwa, a nie bardzo używała, więc tym bardziej cieszyła się, że mogła chociaż w jakiś malutki sposób pomóc Kawce! Ah...dzielna Kawka, która udała się polować! Swoją drogą zastanawiające co żyło w tych okolicach...czy towarzyszka znajdzie jakiegoś dzika? Niedźwiedzia? Czy nie należałoby pomóc? Z drugiej strony...tyle chciała wiedzieć o drugiej Renci! - W razie czego krzycz o pomoc! Zaraz się zjawimy! O, albo wyślij ptaszki! Nie znam języka ptaków, ale będzie wiadome, że mamy się zjawić, raz dwa! Jak superbohaterowie! Zapewniła Kawkę, co by ta wiedziała, że nikt jej nie opuści i na pewno prędko się zjawią, gdyby dziewczyna sobie nie radziła! Chociaż...zdawała się dość obeznana w tym co chciała robić...nie żeby coś było widać, ale bez problemu zgłosiła się do polowania, hum...sama rudowłosa nie mogłaby zabić takiego biednego zajączka! Tak...lepiej żeby tego nie widziała... W każdym razie cały czas słuchała drugiej Raven by się dowiedzieć kim jest, co robi i...i wszystkiego czego się da! Zwłaszcza, iż okazało się, że to faktycznie ona sama tylko z innego wymiaru! I niby się różnią, ale coś tam wspólnego posiadają! Nie trzeba chyba podkreślać jak wyglądała twarz policjantki? Cały czas była wgapiona w drugą siebie, z wielką uwagą i ciekawością - tak by ani jedno słówko jej nie umknęło! Nawet Ayumu był w opowieści! - Hm? Hm? Czemu świnie? Ay-kun nawet takiej nie przypomina - zauważyła z uśmiechem - Świnki pewno nie mają tak wygodnych rąk służących za poduszki, gdy śpi się razem na plaży. Skomentowała wciąż z uśmiechem bo fakt faktem nie widziała w tym nic złego. No co? Jakby leżała głową na podłożu to miałaby pełno piasku we włosach! A przynajmniej o wiele więcej! Tym bardziej cieszyła się, że spała na truskawkowej rączce-poduszce! Tia...nie widziała powodu czemu miałaby się złościć na blondyna, ale wtedy przyszła opowieść ze świata drugiej Reny...opowieść, która zrodziła nowe pytania... - Z listem? A...co napisał? - może było tam ukryte wyjaśnienie? Może nie pożegnał się strasznie? - Co?! Umarł? Jak to umarł? Jak? I...musiał mieć powód by się tak zachować... - wierzyła w to całym serduchem, ale mimo wszystko, od razu po tym rzuciła się z uściskiem na drugą rudowłosą - Tak mi przykro! To...to straszne! Ale...ale byliście razem, tak? Może miał powód...i widziałaś go przed śmiercią? Co...co się stało konkretnie? Jakby potrafiła płakać przy każdej okazji to teraz pewnie łzy lałyby się strumieniami! No, ale przynajmniej twarzyczka, która zmieniła się na współczującą i okrytą bólem! Nic dziwnego, iż mocno tuliła przez chwilę nową znajomą by dodać jej...wiary i ciepła! Po tym natomiast...puściła dziewczynę, spojrzała jej prosto w oczka, po czym...odwróciła się do Ayumu - i podeszła do niego jeśli mieli kawałek do siebie. Nie za wiele dało się odczytać z tego co chce zrobić...Twarz była zwyczajnie...obojętna? Nie śmiała się...nie wyglądała też super poważnie, ale...to, że nie była radosna to już było niecodzienne. - Ay... - nie czekając na nic...przytuliła się momentalnie i do niego! - Nie umieraaaaaaaj! - stwierdziła nieco zbyt dramatycznie, ale poważnie! Tutaj też pewnie by się rozpłakała jakby mogła...Na szczęście - albo nie - ten uścisk był o wiele krótszy niż ten dla Reny2...tak tak, przy kolejnych słowach, odczepiła się od niego, chcąc mu patrzeć prosto w oczy - Nie umieraj! Jak coś będzie źle, będzie Cię coś gryźć, będą problemy albo w ogóle coś! To proszę powiedz, a nie zostawaj taki tajemniczy! Sam słyszysz co się stało z tajemniczym Ayumu! Spoglądała na niego smutno, z drżącą wargą i proszącymi oczkami. To co przeszła Rena2 była straszne i okrutne! Wyglądało na to, że ich drugie wersje były ze sobą naprawdę blisko, a że Raven czytała dużo i ma serducho wielkie jak cały kraj to przeżywa takie rzeczy! Poza tym widać doskonale było, że nie jest na niego zła, nie oskarża go o nic i dalej mu wierzy! - A jak wrócimy to pójdziemy na serniczki! Byś spróbował innych smaków! A potem spróbujemy zrobić najlepsze dla sąsiadów! Stwierdziła po chwili, wracając już do swego humorku! No i dodatkowo pokazać chciała, że dalej chce z nim mieszkać i...skoro wersje Reny się do siebie różnią to i Ayumu zapewne również! Tak! 'Jej' Kanzaki przecież nie zrobiłby czegoś takiego! Tak czy inaczej słyszała o tym czym były te 'nie-fasolki' i że tego tutaj nie znajdzie, ale cóż...kupi się zapałki i też będzie dobrze! Przyjęła również do wiadomości informacje o tym, że to Rena2 z innego wymiaru, a nie klon, siostra czy inne takie rzeczy jakie można było wymyślić. - O? Nie masz takich umiejętności? Znaczy magii? A posiadasz jakąś inną magię? Czy ogólnie nie ma tam magii skąd pochodzisz? To dlatego Baltazar prosił byśmy cię chronili? Jesteście z Baltazarem przyjaciółmi? - i uśmiech momentalnie wrócił! Wielki i szeroki, z ciekawskimi gwiazdkami w oczach - w końcu chodziło o Baltazara! Ciekawe jakie mają ze sobą relacje! Parę sekund później powróciło niewinne niezrozumienie - Co robi, co robi? - zapytała patrząc to na Rene2, to na Ayumu...może czegoś nie zauważyła? Chodziło o jedzenie? Ale że co niby? - O, o, o, a co tutaj robisz? Masz się spotkać z Baltazarem, tak? A czemu? Oh, chyba, że to tajemnica! Potrafię dotrzymywać tajemnic! No, ale jak tajemnica to nie będę wyciągać! - dodała radośnie - Opowiesz coś jeszcze? Opowiesz? Na serio była ciekawa drugiej siebie! Co prawda najbardziej interesowało ją to o co już pytała - względem Ayumu bo wierzyła, że i tamten miał powody! - ale i ogólnie chciała wiedzieć sporo...Kto wie kiedy drugi raz powtórzy się taka okazja? Oh, przy okazji...niektóre reakcje rudowłosej były naprawdę...opóźnione...Wszak niemal na początku wypowiedzi drugiej Renci, o Ayumu i świnkach, nowa znajome wypowiedziała całe imię i nazwisko truskawkowego chłopca, a dopiero w tym momencie, tutejsza Raven coś sobie uświadomiła. - O, więc na nazwisko masz Kanzaki? Pasuje do imienia! Stwierdziła radośnie, pokazując, iż jednak usłyszała nazwisko...trudno było nie słyszeć...No co? Wcześniej poznała tylko jego imię! Dlatego nazwisko to wielki krok w przód! Aczkolwiek w ogóle nie wyglądało na to by się zastanawiała czy Senniki mają nazwiska...hm...no cóż, jak widać mają! - Oh, oh! Oczywiście buzia na kłódkę! Nikt się nie dowie! Nawet ukazała kciuk w górę, robiąc niby poważny wyraz twarzy by zapewnić blondyna, że nie będzie zdradzać jego nazwiska. Ha! Inteligencja prawda? Skoro nie chciał zdradzać pełnego imienia to co dopiero nazwiska!
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Czw Sie 29 2013, 23:37
Niech to szlag! Niech piorun walnie tę cholerną... tę... kimkolwiek była. Jak śmiała się pojawiać znikąd tylko po to, by psuć mu jego własne plany i zamiary? Nie po to wszystko toczyło się zgodnie z jego planem, by ktoś "z innego wymiaru" tak wygodnie przybył do tego świata i zburzył wszystkie fundamenty, które blondyn kładł pod tę jedną, ale za to mającą się na pewno opłacić w przyszłości znajomości. Cholera jasna! Jeszcze dodatkowo zdradziła nazwisko chłopaka. Pewnie, bo przecież samego pieprzenia o tym co zrobił ten idiota, drugi on, o ile taki w ogóle istniał, to było za mało, no nie? Niech jeszcze powie coś na jego temat, niech nabruździ bardziej. Czy chłopak był zdenerwowany? Nie, wcale nie był. BYŁ WŚCIEKŁY. Dawno go tak nikt nie upokorzył, dawno nie zdarzyło mu się, by ktoś tak łatwo podłożył mu świnię (O IRONIO) i obserwował jak ten się teraz z tego pola minowego wygrzebie. To ON był tym, który manipulował innymi i mógł pozwolić sobie na obserwacje ich ruchów pod wpływem jego słów, nie odwrotnie, nie nigdy! ...a poza tym co to za chrzanienie z tym drugim Ayumu? Nie wierzył w to by jego kopia, klon, pochrzaniony jakkolwiek by był, tak łatwo zrezygnowałby z dobrej figury na szachownicy życia jaką była Rena. Idiota! Kretyn! Amator! Głupi początkujący! Każdy inteligentny człowiek wiedział, że niezależnie od sytuacji nie ma figur, które można by ot tak wyrzucić! Poświęcić, zużyć, cokolwiek - tak, jasne, ale nie po prostu odstawić i zapomnieć. Niech go szlag, niech ją szlag. Z chęcią pozwoliłoby sobie na pokazanie całej tej swojej złości zgromadzonej wewnątrz siebie, ale... nie mógł. Nie teraz, nie gdy obie patrzą. Nie pozwoli "jego" Renie na jakiekolwiek wątpliwości i nie da tej drugiej żadnej satysfakcji. Niedoczekanie. Pieprzone niedoczekanie!
Chłopak zaraz po słowach "nowej" Reni wyglądał co najmniej jakby ktoś go zdzielił patykiem go głowie - kompletnie oszołomiony, z otwartymi w zaskoczeniu ustami przyglądał się dziewczynie z innego wymiaru, zupełnie jakby jej słowa były ponad jego pojmowanie i siły. Nie rozumiał, najwidoczniej nie rozumiał jej słów - może był na nie za głupi, a może dopiero musiały wsiąknąć w jego umysł, tak by chłopak mógł je przetrawić i odpowiednio zrozumieć? Chwilę jednak zajęło mu odzyskanie jako takiej władzy nad własnymi odruchami i zachowaniem - chwilę wystarczającą na to, by PRAWDZIWA (i upierać się przy tym słowie będzie) Rena doskoczyła do niego i przytuliła go. Czyżby... Czyżby dziewczyna odczuwała potrzebę pocieszenia go? Chciała pokazać, że wierzy jemu, nawet jeśli nic nie powiedział, a nie SOBIE z innego wymiaru? I jeszcze to jej zawodzenie... Chłopak aż uśmiechnął się przez jej słowa, a gdy dziewczyna go przytulała on pozwolił sobie na delikatne dotknięcie jej włosów, ot, lekkie pogładzenie czupryny Reni, taki zwykły przyjacielski gest. - Nie martw się Reniu, nie zamierzam tak łatwo umrzeć... Zamierzam zjeść jeszcze wiele serników, spróbować nawet serczaka... A poza tym obiecaliśmy sobie już nieraz, prawda? Że będziemy się wspierać i tak dalej...? - to były jego pierwsze słowa po całym tym milczeniu. Najwyraźniej dopiero Rena była zdolna wyrwać go z jego oszołomienia i chwała jej za to.
...ta chwała jej za to. Hahahahah! WIDZIAŁAŚ TO?! Druga Reno?! I CO TERAZ?! Zadowolona?! Cudownie, fenomenalnie, fantastycznie! Czyżby, jakimś cudem, jakimś zrządzeniem losu, jej słowa spowodowały, że Rena postąpiła kompletnie odwrotnie niż tamta planowała? Uważaj na niego? Nie ufaj mu?! ZA PÓŹNO! Rudzielec już zdążył mu zaufać, a przynajmniej na to wyglądało, a Ayumu nie miał zamiaru dać jej... zbyt wielu... powodów do tego, by uznać to zaufanie za błędne. Nie teraz, nie tak od razu. Hahahaha! ...ale spokojnie. Jakkolwiek druga Rena mogła mieć do niego masę pretensji, on wciąż nie miał pojęcia o co chodziło dokładnie w jej zachowaniu, choć oczywiście mógł się wielu rzeczy domyślać. Zafrapowały go jednak jej słowa. Ten drugi on, ten baran i kretyn, Drugi Ayumu... Umarł? A wcześniej piął się szczeblach kariery? Ciekawe, bardzo ciekawe! Chciał wiedzieć więcej, musiał wiedzieć więcej!
- Proszę mi wybaczyć... droga pani... - zdystansował się momentalnie od podobnej do Reni dziewczyny chłopak, tak jakby autentycznie był urażony jej słowami i jej zachowaniem. - Nie mam pojęcia co ktoś zwący się Ayumu z pani wymiaru nawyrabiał. Nie mam pojęcia co nim kierował gdy tak się zachowywał jak pani opowiedziała. Ale wiem jedno. To nie jest pani świat. Sama pani stwierdziła, pomiędzy pani osobą, a Renią są różnice. A ja dodam drugą rzecz - pomiędzy mną a tamtym człowiekiem... też na pewno takie istnieją. Nie jestem nim. Proszę mnie jako jego nie traktować. Nie mam zamiaru pozwolić TEJ KONKRETNEJ Renci przecierpieć tego samego przez co pani przeszła i chciałbym żeby to była jasne. Tylko ta jedna rzecz, okej? - powiedział wszystko bardzo spokojnym tonem, bez agresji czy zdenerwowania, raczej tak jakby tłumaczył coś bardzo ważnego i szczególnego dla niego i nie mógł pozwolić sobie na to, by w trakcie wygłaszania tej opinii się pomylić. Musiał doprowadzić do sytuacji, gdzie tak jak on rozróżniał obie Reny, tak i tamta dziewczyna rozróżniłaby go od tamtego idioty.
To nie było jednak wszystko. Czekał na odpowiedni moment by wtrącić się między słowa Renci by dodać coś od siebie jeszcze, tak by wszystkie luki wypełnić i dowiedzieć się jak najwięcej. Gdy Renia na chwilę przestała mówić on również miał coś do dodania od siebie. - A więc mój odpowiednik w pani świecie nie żyje? - przez chwilę spuścił głowę na ziemie, przyglądając się własnym stopom. Najwyraźniej nawet on miał problemy z zaakceptowaniem śmierci swojej... a jednak kogoś innego. - Czy mam rozumieć... że to pani go...? - zapytał z czymś w rodzaju smutnej ciekawości w głosie, nie dokańczając swojego pytania - Przepraszam, jeśli to było głupie pytanie... - dodał szybko pokorniejąc. Oczywiście, w głębi serca wątpił by coś takiego się stało. Ba, nie sądził, że tamten chłopak był AŻ TAK GŁUPI by dać się zbyt łatwo zabić, a tutaj gdyby to ona była mordercą to morderstwo byłoby dokonane raczej w afekcie. Jego nie było tak łatwo załatwić. Tak naprawdę zależało mu na tym, by dziewczyna zaprzeczyła jego słowom i wyjawiła prawdziwy powód jego śmierci. Głupio było pytać tak bezpośrednio o powód, a on nie miał pojęcia dlaczego ktoś mógłby go zabić. Inaczej - powodów było mnóstwo, ale chłopak nie wyobrażał sobie, jak Ci, którzy mogli mieć motyw mogliby się do tego zabrać. Następnie odwrócił się do Reny, prawdziwej Reny, jego Reny i z krzywym uśmiechem na twarzy szybko chciał ją poprawić. - R-reniu, przez spanie razem masz na myśli po prostu leżenie obok siebie, prawda? - powiedział z cichą niepewnością i lekką nieśmiałością w głosie, tak jakby obawiał się, że nawyk Reny co do czynienia sprośnych aluzji zaczął z niej wyciekać już z całą siłą.
Co do reszty pytań chłopak raczej znów nie chciał mówić za wiele. Bał się, faktycznie obawiał się tego, że druga Rena może wiedzieć zbyt wiele. A wolał uniknąć, by informacje, które jakimś cudem krzyżowały się w obu światach wyciekły do tego. Zwłaszcza takie informacje, które można było łatwo sprawdzić. Jedno jednak musiał wiedzieć, ot z ciekawości. - ...jeśli tylko mogę wtrącić... co to znaczy, że piął się po szczeblach kariery? Co... Ayumu... - jak dziwnie mówiło się o sobie samym w ten sposób - ...robił w tym czasie? - tak, co wtedy robił? Co zamierzało zrobić jego drugie ja, w jaki sposób planowało zdobyć ten świat, o ile faktycznie też to planowało? Niech mu powie, niech mu zdradzi tę informację, niech chłopak wie na co ma uważać. Przydatnych informacji nigdy za mało. Przydatnych - tak. Ale nie musiała rozgłaszać jego imienia wszem i wobec, niech to szlag. Cóż, teraz już nie było wyjścia, należało się przyznać do swojego pełnego miana. - Tak Renciu, Ayumu Kanzaki, tak się nazywam. Przepraszam Cię najmocniej, że nie powiedziałem Ci tego wcześniej, ale... Nie do końca podoba mi się to nazwisko, wiesz? Przywołuje trochę... głupich wspomnień... - dodał chłopak mówiąc coraz ciszej i ciszej, jakby faktycznie wspomnienia, które dźwięk nazwiska wywoływał odbierały mu siłę i fizycznie go męczyły. Po chwili jednak uśmiechnął się do dziewczyny. - Ale dziękuję za dochowanie tajemnicy! Wiedziałem, że na Ciebie mogę liczyć! - w przeciwieństwie do tej drugiej...
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Pią Sie 30 2013, 12:06
MG
Zarówno chłopak jak i dziewczyna byli ciekawi tego jak Ayumu umarł. Rena 2 odwróciła wzrok, raczej nie było łatwo jej o tym mówić.-On... próbował być panem szachownicy, ostatecznie był jedynie gońcem, który upadł. Kiedy przestał już być użyteczny... naprawdę, nie chcę o tym mówić i nie mogę.-Powiedziała spuszczając wzrok.-Ayumu z tamtego świata zamierzał skompletować cały atlas bogów i narzucić mu własne zasady. Oczywiście to jest nie możliwe-Powiedziała patrząc prosto w oczy Ayumu.-On mi nie uwierzył, dał się zmanipulować i działał tak, jak chciała to inna osoba... a kiedy był już niepotrzebny, mimo całej tej władzy jaką zdobył...-Przejechała palcem po szyi.-W moim świecie nie ma magii, a Bogowie dumnie kroczą po ziemi obok śmiertelników. Dlatego możliwym jest posiadanie ich artefaktów czy błogosławieństw.-Wyjaśniła Renie-A Baltazar... jest naszym Ojcem.-Och cóż za informacja.-Co do naszej wizyty tutaj Reniu... może o tym nie wiesz, ale trwa wojna. Między tymi złymi.. a naszym Ojcem.-Usiadła przy ognisku, klepiąc ziemię obok siebie, zapraszając tu Renę.-Wojna zbliża się ku końcowi, jeszcze trochę a Ojciec osiągnie swój cel. On chce stworzyć świat, w którym my, on i nasza matka, mogą żyć szczęśliwie... mimo to, Reno, chciałabym, byś się w to nie mieszała. Ty i Ayumu z tego świata... żyjcie własnym, spokojnym życiem, dobrze?-Spytała przekrzywiając głowę i patrząc na jedną z wersji siebie. Kawka w tym czasie goniła pewnego upartego królika...
Czas na odpis: 02.09 godzina 13:00
Rena
Liczba postów : 237
Dołączył/a : 02/01/2013
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Pią Sie 30 2013, 13:53
No! Ayumu obiecał, że nie umrze, co podkreślił serniczkami i pogłaskaniem po włosach, więc jak można było w to nie wierzyć? Zwłaszcza, że wspomniał o serczaku, więc rozumek Raven momentalnie zaczął działać! - Prawda! A skoro serczaka musisz za życia spróbować to będę go odwlekać jak najdłużej byś wiedział, że nie możesz odejść póki tego nie zasmakujesz! O tak! Teraz miał powód dożycia - sernik z kurczakiem! Czy to wystarczający powód? Cóż...jeszcze się na pewno jakieś znajdą po drodze! Właściwie to wolałaby przyrządzić to jak najszybciej z ciekawości jak będzie smakować serczak, ale teraz...teraz musiała z tym dłuuugo zaczekać by Kanzaki wiedział, że nie umrze bez spróbowania tego tajemniczego smaku! - I...i musimy jeszcze znaleźć prawdziwego hipciorożca! Co to za śmierć jak się takiego nie spotkało?! Tak tak...teraz rudowłosa będzie odnajdywać powody do życia dla truskawkowego chłopca, by ten się nigdy nie poddał! A z czasem na pewno znajdzie takie naprawdę ważne! Dla samego chłopaka...bo dla niej te podane były wystarczająco ważne. No co? Kochała życie, więc jej wystarczyłby najmniejszy powodzik! Nie była jednak pewna jak to jest ze współlokatorem, więc...z czasem przyjdą nowe powody! Tak czy inaczej, dzielny blondyn, postanowił zapewnić drugą Renę, a pierwszą przy okazji, że nie ma zamiaru zachować się jak Ayumu2 i nie skrzywdzi Raven z tego wymiaru. Hah! Wiedziała, że może na niego liczyć! Czy to źle, że mu wierzyła? Nie dał jej powodów by tak nie było, a i skoro teoretycznie dwie wersje się od siebie różniły to miała wielką nadzieję, że truskawkowy chłopiec prawdę mówi i jej nie zawiedzie! - Hm? Hai, hai. Leżenie obok siebie - odpowiedziała potwierdzająco, z radosnym uśmiechem - Jest jakieś inne spanie razem na plaży? Dodała niewinnie niczym dziecko, które zastanawia się co takiego pan dorosły miał innego na myśli, iż musiał aż zapytać czy chodzi o to właściwie rozumowanie. Nie trzeba chyba podkreślać jak jej oczka zdawały się ciekawe odpowiedzi? No bo co? Można spać turlając się? To się ktoś piaskiem może zakrztusić! No chyba, że ma się koce...to co innego! - Spoko loko foko, Ay-sama! Według mnie nazwisko całkiem ładne, ale skoro mówisz, że wywołuje złe wspomnienia to i nie będę go nawet wspominać na osobności - zapewniła z uśmiechem - No ba! Na mnie zawsze można! Skomentowało wesoło, unosząc ponownie ręce ku górze dla...ot tak, by pokazać, że jako poddana wielmożnych bóstw dochowuje tajemnic i co jak co, ale na nią można zawsze liczyć! Trochę jednak szkoda było, że nie będzie mogła używać tego nazwiska...całkiem fajne było! W każdym razie okazało się, że mówienie o śmierci drugiego Ayumu było dla drugiej Reny przykre...nie dziwne! Tym bardziej było jej żal policjantce...straciła kogoś bliskiego i to w taki sposób...czy tamten Ay, naprawdę był taki zły? Notabene pytań ciągle przybywało... - Atlas Bogów? Jak...atlas geograficzny? Dziwna nazwa jak na płaski globus - tylko z tym jej się kojarzyło coś takiego - Tak mi przykro...ale nie trać nadziei! Los musi się odwrócić na lepsze! - wpierw warga jej drżała ze współczucia dla samej siebie z innego wymiaru, ale potem już brzmiała bardzo pewnie, wierząc, że będzie lepiej...musi! - Oh...bogowie? Jak taki Zeus? Czy to bardziej chrześcijańskie? A może inaczej to wygląda? Mają po prostu wielką siłę czy po prostu na nazwisko mają 'Bóg' i dlatego nazywają się Bogami? - nie potrafiła sobie wyobrazić takiego wielkiego Zeusa, chadzającego sobie pośród zwykłych ludzi. Nie mniej jednak szok pojawił się na jej twarzy z kolejną informacją - O...ojcem...ojcem?! Baltazar to tatko? Woooo...I nasz ojciec ma takie super imię! To dziwne jak będę mu mówić dalej Baltazar? Tutaj mam innego tatkę...A przynajmniej z tego co wiem huuum - ah te zawiłości światów! Oczywiście usiadła obok drugiej wersji siebie przy ognichu! - Wojna?! Jaka wojna? Kto jest złymi? I czemu wojna trwa tutaj? Nie jesteście z innej rzeczywistości? Czemu zamiast tam jest tu? - obok trwa wojna, a ona nawet o tym nie wie! Jak policja może nie wiedzieć?! - Hm? Stworzyć świat? To czemu ktoś mu przeszkadza? Chce dobrze, prawda? To czemu ktoś chce źle? O...a jaka jest nasza matka? Też tutaj jest? Mogę ją poznać? Możesz o niej opowiedzieć? - ależ była ciekawa drugiej mamy! Obecna jej matka nie żyła od wielu lat i...wolała nie wspominać jak zginęła, ale ciekawiło ją jaka jest matka z innego wymiaru...wybranka Baltazara! - Hm? Nie mieszali, ale...nie jesteśmy już wmieszani? Huuuh...A jak Baltazar poprosi o pomoc? Jak teraz? I...czy skoro to wojna to da się w to nie mieszać? Zawsze wyobrażała sobie, że wojna pochłania całe państwa, więc chyba dziwnie byłoby tak sobie siedzieć w domku i patrzeć przez okno na takie rzeczy? A jakby ich domek wyleciał w powietrze?! A może ta wojna wyglądać miała jakoś inaczej? Wszak...niby już trwa, a Raven jakoś tego nie zauważyła...niewidzialna wojna! Albo...w podziemiach! Albo...właściwie niedawno spora część Ery zniknęła z powierzchni ziemi - ciekawe czy to miało coś z tym wspólnego? Huum...
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Pią Sie 30 2013, 16:18
Och... A więc Ayumu 2 nie był aż tak bardzo różniący się od niego samego, mimo że oczywiście dysponował mniejszym intelektem i ostrożnością, skoro tak łatwo upadł i pozwolił się wykorzystać. Szkoda, naprawdę ogromna szkoda. Szkoda, ale jednocześnie nauka na przyszłość dla żyjącego Kanzakiego, by nigdy nie czuć się bezpiecznie i nigdy nie pozwolić sobie na zlekceważenie czegokolwiek lub kogokolwiek. Chłopak miał świadomość, że w tej chwili wcale nie był królem na szachownicy, nie posiadał władzy i możliwości, które umożliwiłyby mu zmienienie tego świata i wykreowanie zgodnie ze swoją wolą. Samemu nie potrafił w tym momencie określić swojej pozycji w inny sposób niż "przebrany za pionka". Jaką figurą był tak naprawdę to dopiero miało się okazać, wiedział jednak, że w niektórych zasadach gry w szachy czy warcaby, gdy zwykły pionek sięgał końca planszy po przeciwnej od rozpoczęcia stronie... wtedy pionek mógł zmienić się nawet w króla. Wystarczyło tylko tam dotrzeć, po drodze załatwiając inne figury i korzystając z osłony podobnych jemu z wyglądu pionów. W takiej sytuacji... kim była Rena? Zwykłym pionkiem? A może już była figurą? Figurą, która w odpowiedni sposób wykorzystana mogła doprowadzić tego podobnemu pionowi Ayumu do końca planszy? ...a gdzieś na niej figurowali jeszcze Kugo i wspomniany Baltazar. Kugo, najważniejszy człowiek na świecie - król na tej planszy czy zaledwie silny i wszechstronny niczym królówka człowiek? A Baltazar? Jak on wyglądał na tej planszy? Trudno określić.
Dwie sprawy zaprzątały teraz głowę chłopaka. Pierwsza z nich - atlas bogów. Czym był? Jak można było go wykorzystać? Do czego służył? Jakie profity wiązały się z posiadaniem go w całości? Jeśli tamten Ayumu chciał go zebrać najwyraźniej wysiłek opłacalny był do tego stopnia, by chociaż spróbować to zrobić. Jakkolwiek Kanzaki nie wierzył w to by byli na tym samym poziomie, tak wciąż nie mógł ot tak wyrzucić z głowy słów drugiej Reny. Jeśli tamten on dysponował choćby częścią jego rozumu i uznał, że atlas jest potężny... W takim razie warto byłoby się nim głębiej zainteresować. Kugo i atlas bogów. Teraz już dwie "rzeczy" znalazły się wysoko na liście priorytetów chłopaka. Poszukiwanie atlasu bogów wiązało się jednak z widmem jakiejś strasznej manipulacji, huh? Kto mógłby zmanipulować chłopaka w obecnej sytuacji? Rena? Rena dwa? Ktoś kompletnie inny? A może... Baltazar? Baltazar, druga sprawa ciągle powracająca do jego umysłu, jak bumerang, który nie chce odczepić się od swojego pana. Im więcej blondyn słuchał na temat tego kogoś, tym więcej skojarzeń pojawiało się w jego głowie. Baltazar. Wojna. Stworzenie świata. Zniszczenie świata. Sąd Odważnych. Baltazar. Naprawdę trudno było nie połączyć ze sobą informacji z tamtego czasu, z tym co mówiła druga Rena. Baltazar chciał stworzyć świat, czy go zniszczyć? Baltazar był tym dobrym, czy był tym złym? Baltazar miał jednak siłę, w to nie można było wątpić. A skoro posiadał siłę i moc... To jego przynależność "moralna" nie miała znaczenia. Kanzaki nie mógłby się bardziej przejmować tym jakie ideały wyznawał ten osobnik, czuł jednak natomiast, że zbliżenie się do niego mogłoby być całkiem opłacalne, a było wręcz pożądane. Jeżeli ten cały Baltazar był na tyle głupi by robić wszystko dla swojej ukochanej kobiety... Martwej ukochanej kobiety, jeśli wierzyć słowom zasłyszanym w Sądzie... To dlaczego nie miałby i z Ayumu pobawić się trochę w kotka i myszkę? Z resztą - jeśli Baltazar byłby użyteczny dla chłopak, to ten mógłby stać się użytecznym i dla niego. Coś za coś. Pomoc za pomoc. Przynajmniej na początku.
...z mniej ważnych rzeczy wartych odnotowania - chyba wypadało podziękować drugiej Renie za to, że nieświadomie przyczyniła się do uratowania go przed potencjalnym zgubnym wpływem serczaka. Jakkolwiek mężczyzna prawdopodobnie nie umarłby przez skosztowanie takiego "specjału" szczerze wątpił w to, by miał faktyczną ochotę poznać się z tym nieziemskim smakiem. ...może powinien przetestować wpierw ten kulinarny wybryk na swoich sąsiadach? To by mogło w jasny sposób rozwiać wątpliwości dotyczące potencjalnej śmiercionośności takiego przysmaku. Uff, przynajmniej jeden problem z głowy. - Nie ma szans! Na pewno nie odejdę przed spróbowaniem takiego ciasta, co to to nie! Moje życie nie byłoby spełnione gdybym to zaniedbał, ot co! To samo z hipciorożcem! - uniósł się chłopak, widać było jednak po nim, że całe to wzburzenie było jeno wybrykiem mającym poprawić nieco atmosferę tego miejsca, z resztą uśmiech na jego twarzy dobitnie to sugerował. - Jest inne! Można na przykład spać z otwartymi oczami albo zemdleć, a inni ludzie mogliby myśleć, że się śpi i nie pomóc! - spróbował szybkiej krótkiej odpowiedzi, tak by zmienić temat z tego potencjalnie niebezpiecznego na jakiś bardziej odpowiadający jego gustom. Troszeczkę obawiał się tej dzikiej natury Reny pod tym względem, zwłaszcza że obok nich stała też ta druga dziewczyna, która wyglądała na JESZCZE bardziej rozwiniętą pod tym względem. Bóg wie co by się stało, gdyby się razem sprzymierzyły. Kanzaki nie chciał tego doświadczyć. Zarówno fałszywy jak i prawdziwy Kanzaki, to znaczy. A gdy dziewczyna z taką leciutką dumą, jak odebrał to blondyn, ucieszyła się z jego zapewnień o jej lojalności i odwadze, chłopak zaśmiał się tylko ciepło i uniósł kciuk w górę. - Dokładnie! RenAy zawsze są w gotowości! - dodał jeszcze, jakby zapominając przez chwilę jaki temat poruszony został nie tak dawno przez drugą Renę. Po chwili jednak Ayumu odwrócił się i do niej.
- Przykro mi z powodu Twojej straty... Nie wiem co mogę powiedzieć, ale chciałbym... - chłopak przez chwilę zawiesił głos i spojrzał na ogień, jakby próbując dobrać odpowiednie słowa lub zwyczajnie zastanawiając się czy faktycznie powinien powiedzieć to co chciał wyrzec - ...przeprosić za niego. Za tamtego Ayumu. Jakkolwiek niewiele mogłem wpłynąć na to co tamten robił, to i tak czuję się dziwnie odpowiedzialny... Dlatego wybacz, proszę. Jeśli nie mi, to chociaż jemu... - głos chłopak był dziwnie delikatny i lekki, zupełnie jakby obawiał się, że dziewczyna może w każdej chwili podnieść na niego głos i wydrzeć się. Koniec końców mieszał się w nieswoje sprawy. Chociaż zaraz, poniekąd "swoje". Koniec końców zależało mu na tym, by druga Rena nie odczuwała zbyt dużej antypatii w jego kierunku. Ponoć mieli ją chronić na tej misji, tak? Chłopak nie mógł mniej przejmować się jej problemami i smutkami, ale nie miał zamiaru cały czas obawiać się tego, że mogłaby wyprowadzić jakiś cios za jego plecami. Musiał ustanowić w jej głowie jedną myśl - TEN Ayumu Kanzaki =/= TAMTEN Ayumu Kanzaki. Tyle musiało wystarczyć, przynajmniej na razie. Ileż tamten chłopak natworzył mu problemów...
Przez chwilę później zachował ciszę, jedynie spoglądając to na jedną dziewczynę, to na drugą, starając się ocenić jak bardzo podobne były. Jego Rena była bardziej... chaotyczna, tak się mu wydawało. Więcej mówiła, więcej reagowała, posiadała... jakby więcej emocji. Czyżby tamta druga miała być taka sama przed śmiercią Kanzakiego? Ciekawe. O to jednak nie mógł zapytać, wiedział że byłoby to przesadą. Natomiast znów postarał się odnaleźć lukę między słowami Renci i samemu coś wtrącić. - Sam jestem zainteresowany tym atlasem, szczerze mówiąc... koniec końców tamten ja też nim był... O co w ogóle z nim chodzi? - zapytał po prostu chłopak, starając się nie sugerować za bardzo by zależało mu na tych informacjach - dlatego zdecydował się na pytanie ogólne, a nie jakieś bardziej szczegółowe. Inna sprawa, że chyba mógł być zainteresowany rzeczą, która przyczyniła się do jego śmierci w innym wymiarze? - Renicu... - zwrócił się do dziewczyny z jego świata - Czasami dobrzy ludzie chcą dobrze, a źli ludzie chcą im w tym przeszkodzić... To smutne, ale tak zbudowany jest ten świat... I wygląda na to, że nie tylko ten... - westchnął cicho chłopak, próbując delikatnie zasugerować Reni odpowiedź na jej pytanie. - Być może Baltazar bruździł komuś albo ktoś bardzo mocno go nie lubił? - dodał jeszcze, bardziej pytając samemu niż stwierdzając cokolwiek.
- A tak poza tym... mieliśmy cię tutaj chronić, po twoim przybyciu... Czyżby ktoś chciał ci coś zrobić? Skąd ktokolwiek mógłby wiedzieć o tobie tutaj? - zapytał jeszcze Kanzaki, przypominając sobie o tym dlaczego właściwie się tu pojawili. Informacje były przydatne, ale koniec końców jednak nie przybyli tu chyba tylko po to, by pogadać. Baltazar chciał by pomogli. Na razie jeszcze nic nie zrobili. - ... - milczał chwilę chłopak zanim zadał ostatnie swoje pytanie - ...czy mógłbym wiedzieć, jeśli to nie jest zbyt bolesne lub z jakiegoś powodu tajne... kto zabił Ayumu? - powiedział, nie spoglądając na twarz żadnej z dziewczyny, a raczej patrząc gdzieś w teren gdzie biegała ponoć Kawka, zupełnie jakby nie chciał okazać własnych emocji przy usłyszeniu ewentualnej odpowiedzi. Ta wiedza była mu potrzebna. Mogła uratować mu kiedyś życie.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Pią Sie 30 2013, 17:16
MG
I Rena i Ayumu mieli wiele, naprawdę wiele pytań. A co miała zrobić biedna Rena jak nie na nie odpowiedzieć?-Atlas bogów... mówiąc najprościej jest zapisem życia, wszystkich ważniejszych dla losów Multiwersum istnień.-Odpowiedziała na pierwsze z postawionych pytań.-To Zeus, Artemida, Thor, Re. Chociaż dla nas nie są Bogami, tak jak wy to widzicie, a raczej bardzo potężnymi jednostkami.-I kolejne z pytań znalazło swoją odpowiedź. Kolejne jednak było trudniejsze.-Wojna była tam i w wielu innych światach Reno, teraz zaś jest tutaj. Wojna której na pierwszy rzut oka nie widać. Cicha i nieuchwytna, ale ciągnąca za sobą masę ofiar. Wydarzenia które z pozoru nie są powiązane, tak naprawdę łączy cienka czerwona nić. Nić przeznaczenia. Chcą mu przeszkodzić bo stworzenie świata, którego chce nasz Ojciec, zwiastuje ich koniec. Strażników starożytnych. Dopóki oni istnieją, Baltazar będzie cierpiał. Kiedy zaś odejdą, stworzy nowy, wspaniały świat.-Wytłumaczyła Renie zamiary jej ojca a teraz przyszedł czas na opowieść o jej matce.-Twoja mama co... To opowie ci sam Baltazar, kiedy uzna że może już o tym mówić-Pogłaskała Renę po głowie, nie mogąc samej sobie czegoś wyjaśnić.-Po prostu... staraj się nie pracować dla Baltazara. To nie jest coś, co jest ci potrzebne.-Zapewniła dziewczynę. Ayumu mówił i mówił, Rena pewnie go słyszała ale była zamyślona i z początku nie odpowiadała.-Kto cię zabił... to także... zachowam dla siebie.-Odpowiedziała mieszając kijem w ognisku, kiedy nagle rozległ się Huk, a po nim kolejny, trawa jakieś dwadzieścia metrów od nich zaczęła płonąć. Łuna księżyca, który już świecił na nieboskłonie i dwa "Ogniska" rzucały jednak wystarczająco światła. Jak to mówią, nie wywołuj wilka z lasu, co też uczynił Ayumu. W płonącej trawie stało bowiem dwóch ludzi. Pierwszy odziany w białą szatę z kapturem, z czarnym krzyżem na lewym rękawie i drugi w czerwonej szacie z kapturem, z białym odwróconym krzyżem na lewym rękawie.-Reno Raven, zostajesz skazana na śmierć-Obwieścił ten w bieli a w jego dłoni pojawił się miecz, jarzący się błękitnym światłem. W tym czasie Kawka wróciła z martwym królikiem, stając jakieś 20m od nowych przybyszów, razem z Ayumu i resztą, tworzyli teraz trójkąt równoramienny.
Czas na odpis: 02.09 godzina 18:00
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Pią Sie 30 2013, 18:14
Nie było już nawet cienia wątpliwości - Ayumu doskonale wiedział dlaczego jego alter ego w innym uniwersum chciało zdobyć ten cały atlas. Jakież on stwarzał niesamowite możliwości! Zapis losów wszystkich możliwych istnień? Dla sprawnego manipulatora tylko te słowa stanowiły broń silniejszą niźli wszystkie istnieją na świecie pistolety, karabiny czy nawet magiczne zaklęcia. Wiedzieć zawsze co się komu przytrafi, przydarzy, umieć odpowiednio dostosować do tego swoje ruchy, sprawić by ktoś zawsze robił wszystko co tylko się dla niego zaplanowało, zawsze mieć przewagę ruchy, zawsze mieć atut zaskoczenia! Niesamowite! Nic dziwnego, że drugi Kanzaki próbował zdobyć cały ten atlas! Mając tylko jego część pewnie już byłby niesamowicie potężny, ale gdyby jakimś cudem zebrał cały... Wtedy byłby nie do ruszenia! Nikt nie mógłby się mu przeciwstawić, ktokolwiek by coś przeciwko niemu planował, chłopak by o tym wiedział, mógłby temu zapobiec lub wykorzystać do własnych celów! Niesamowite, ale jednocześnie tak bardzo przerażające. Ktokolwiek posiadłby atlas ten... w gruncie rzeczy... mógłby zapanować nad światem! Gdyby Ayumu udało się zdobyć Kugo i Atlas Bogów... Rzeczy mogłyby przyjąć naprawdę interesujący bieg zdarzeń. Poprzez odpowiednie pociąganie sznurkami chłopak mógłby kazać swoim marionetkom robić dokładnie co tylko zaplanował. Jakże kusząca była ta wizja, jakże niesamowicie ponętna, jakże... cudowna. Umysł chłopaka już w tym momencie przesiąknięty został tylko tym jednym pragnieniem. Zdobyć Atlas. Za wszelką cenę. Skompletować go. Posiąść. A potem... obserwować własne dzieło i jego tworzenie. Kanzaki rzadko być może odczuwał prawdziwe podniecenie czy narastające uczucie radosnego oczekiwania, ale teraz właśnie takie pojawiło się wewnątrz jego serca. Och, on zwyczajnie nie mógł się doczekać zdobycia tego atlasu! Musiał go mieć!
...dlatego musiał koniecznie się uspokoić. Tamten Kanzaki umarł, prawdopodobnie ogarnięty podobną żądzą jaką on odczuwał teraz, ale obecny Ayumu miał nad nim przewagę. Znał jego błędy, znał jego koniec. Wiedział, że nie należy odrzucać Reny, cokolwiek by się nie działo i należy być trzy razy ostrożniejszym. Nie dać się zmanipulować... przynajmniej nie za bardzo. Ludzie tak bardzo nienawidzili tego słowa, że czasami nie zdawali sobie sprawy z tego, że manipulacja niekiedy przynosiła im profity. Tak długo jak Kanzaki zyskiwał na tym - mógł być manipulowany. Dopiero gdyby profity zanikły - wtedy zamierzał pokazać swój pazur komu trzeba. I co gadała druga Rena? Żeby nie pracować dla Baltazara? Nie, nie, nie, wszystko pokręciła! Oni powinni pracować dla Baltazara i wkupić się w jego łaski! Powinni mu pomóc, w zamian oczekując być może... atlasu? Kilku kartek z niego? Wskazówek? Czegokolwiek w tym stylu? Czy Baltazar wiedział o tym gdzie jest atlas? O to miał pośrednio zapytać właśnie Ayumu, o to, a również o to dlaczego dziewczyna nie chciała zdradzić mu tożsamości jego zabójcy... gdy wtem zaczęły się kłopoty.
Wiecie jaki jest problem z odgrywaniem dobrego chłopca, gdy w rzeczywistości jest się nieprzyjemnym dupkiem? Taki, że trzeba wiedzieć, w którym momencie należy zrzucić swoją maskę i przy kim można to zrobić. Kiedy sytuacja była do tego sprzyjająca i nie kosztowała chłopaka nic - wtedy można było przestać zachowywać się jak nieco naiwny dorastający jeszcze szczeniak. Chłopak miał gdzieś życie drugiej Raven. Jak dla niego, dwójka osób, które pojawiły się rzucając te śmieszne oskarżenia i skazując ją na śmierć, mogła spokojnie zawlec dziewczynę do piekła, czy gdziekolwiek było jej miejsce, a chłopak nawet nie obejrzałby się raz za nimi. Problem tkwił w świadkach. Najgorszych możliwych. Renie i Kawce. Właściwie chrzanić Kawkę, osobę którą dopiero poznał, jako samą ją. Rena była ważniejsza. Jego los najwyraźniej w jakiś sposób spleciony był z dziewczyną, a on nie mógł pozwolić sobie na to by przerwać tę nić, która ich spajała. Czerwoną nić... o której mówiła druga dziewczyna? Mniejsza z kolorem. Nie mógł teraz po prostu popatrzeć jak tamta dwójka zabiera dziewczynę i wykonuje na niej egzekucję. Nie mógł pozwolić sobie na odsłonięcie prawdziwego ja. Niestety.
- Hej, hej, hej, po co to nerwy, po co te niemiłe słowa... - rozpoczął chłopak swoim zwyczajem zgrywając nie do końca rozgarniętego chłopaka, w rzeczywistości jednak będąc przygotowanym na wszelkie możliwe niebezpieczne zagrania ze strony przeciwników. Nie wierzył w to, że będą chcieli z nim rozmawiać na ten temat, raczej nie wyglądali jak osoby, które mogłyby zmienić zdanie pod wpływem jego nawet najpiękniejszych słówek. - Kto to widział skazywać kogoś bez sądu i odpowiedniego procesu? Tak po prostu nie wypada... - powiedział chłopak postępując kolejny krok do przodu i bacząc na to, czy jego przeciwnicy zamierzali zbliżyć się do niego lub zaatakować z dystansu. Specjalnie zrobił krok w taki sposób, by odejść nieco na bok od dziewczyn - gdyby musiał dokonać szybkiego uniku w bok przed czymś lecącym w niego, nie chciał by one oberwały. - Poza tym obawiam się, że raczej nie mogę się z tym wyrokiem zgodzić... - dodał, sięgając dłonią po swoją katanę i wyjmując ją zza pasa. Normalny człowiek pewnie wierzyłby w to, że obie Reny i Kawka wesprą go w walce i pomogą w ewentualnym starciu z tymi dwoma, ale Ayumu tak nie myślał. Był o wiele ostrożniejszy i raczej zastanawiał się co zrobi, jeśli będzie musiał walczyć z nimi we dwójkę.
Plan był dość prosty. O ile mężczyźni ruszyli z wyraźną intencją zaatakowania go (zryw i bieg, miecz uniesiony, coś w ten deseń), chłopak swoją wolną ręką nie trzymającą katanę sięgał po pistolet i zamierzał zwyczajnie strzelić przeciwnikom w podbrzusze - najpierw jednemu, potem szybko drugiemu, tak by powstrzymać ich natarcie. Gdyby to jednak ich nie powstrzymało wtedy odpowiedzią musiała być walka na miecze (wcześniej oczywiście chowając pistolet i chwytając katanę oburęcznie) - Ayumu zamierzał gdy tylko mógł parować uderzenia wrogów, wyprowadzając ewentualnie kontrataki, w razie potrzeby powoli cofając się, jeśli wyczuwał przewagę przeciwników. Tuż przed samym starciem, mając jeszcze trochę czasu (trochę metrów między nimi było), zamierzał wezwać do pomocy jedną ze swoich lalek - konkretnie tę o imieniu Keima, a następnie nakazać jej zajęcie pozycji nieco po jego prawej stronie. Gdy przeciwnicy zbliżyli się na odpowiednią odległość lalka miała wystrzelić ze swoich pistolecików pierwszą serię pocisków, prosto w jednego z nich, tego bliżej lalki. W taki sposób może jednego miałby z głowy - musiałby się zająć najpierw laleczką, w tym czasie Ayumu walcząc przeciwko jednemu przeciwnikowi dałby pewnie jakoś radę. Gorzej, że ten miecz nie wyglądał zbyt bezpiecznie... Trzeba było uważać na jego dodatkowe właściwości - w razie potrzeby odskakując poza jego zasięg, jeśli tylko to możliwe.
Rena
Liczba postów : 237
Dołączył/a : 02/01/2013
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Pią Sie 30 2013, 19:14
Oooo...wyszła na to, że faktycznie można różnie spać na plaży! Najważniejsze jednak, iż sam Kanzaki potwierdził, że nie umrze póki nie spróbuje serczaka i nie spotka hipciorożca! Notabene ich pseudonim RenAy brzmiał superaśnie! Muszą sobie coś takiego na drzwiach powiesić, nie ma bata! Dodatkowo Ay ponownie potwierdził jak to różni się od Ayumu numer dwa, przepraszając drugą Raven za coś czego jednak nie zrobił...ale czuł się powiązany ze swym innym sobą, który tak skrzywdził starszą rudowłosą i biedny umarł...Ilekroć policjantka o tym myślała, robiło jej się smutno w duchu - to naprawdę straszne! Swoją drogą odpowiedź Ayumu o złych i dobrych ludziach, przyjęła z cichym 'ooooo', jak dziecko, do którego teoretycznie coś dotarło, ale mimo wszystko i tak uważnie słuchała drugiej siebie! Zwłaszcza, że miała ciekawe rzeczy do powiedzenia... - Woooooo...to ten Atlas musi być wielki! I...i niesamowite, że bogowie tak sobie chodzą wśród innych! Chociaż u Was to nie bogowie, tak? Ale u nas to byłoby naprawdę coś niezwykłego! Są...jacy właściwie są? Wywyższają się? Są mili? Są różni jak ludzie? - ciekawe jak to było wśród takich jednostek! - Nie słyszałam nigdy o cichej wojnie, ale skoro tak twierdzisz to postaram się słuchać Ciebie...siebie...nas? - zamyśliła się kogo powinna właściwie słuchać... - Tylko czemu skoro Baltazar to ojciec i chce dobrze? - tego też nie bardzo mogła zrozumieć...może już była odpowiedź, a do niej nie dotarła? - Haaaaai, mam nadzieję, że mi kiedyś zdradzi coś o naszej matce! Rzekła wesoło i chociaż nie bardzo wiedziała czemu druga Raven nie chce nic o mamie powiedzieć - ani też o tym kto zabił Ayumu2 - to lepiej chyba było nie naciskać na samą siebie. Z drugiej strony jak przyjdą jakieś prośby czy misja od Baltazara to co zrobi? Chciała dla niego pracować - zwłaszcza, że się tatusiem okazał! - ale ona sama jej to odradzała, hmmm...ciekawe dlaczego. Czyżby nie była zadowolona z faktu, że pomaga Balciowi? Niestety przez to, że Ayumu wywołał wilka z lasu - wow, kolejna magiczna umiejętność jaką skrywał! - nie tylko Rencia się nie dopytała, ale i wątpiła usłyszeć odpowiedzi, cóż...teraz akurat ważniejsze było co innego! Po huku, momentalnie podniosła się na równe nogi - wiadomo...jest huk, nie daj się zaskoczyć! Albo...padnij? Czy nie powinni padnąć? Hmm...jeszcze do nich nie strzelano, więc dobrze, że wstała, a nie padła! Tak...nastąpił kolejny huk, a trawa niedaleko ich zaczęła płonąć...ktoś nie dba o zieleń! Wstydziliby się...Winowajcy stali w owej płonącej zieleni...już nie tak zielonej...i najwyraźniej byłoby im tak samo się zimno jak grupce z Fiore skoro nosili szaty z kapturami! Co prawda mieli inne kolorki, ale głównie ich różne krzyże były charakterystyczne...czyżby jakaś sekta kościelna? No tak...to przez to, że się nie chodziło do kościoła i kościół przyszedł do ciebie! Swoją drogą dwie misje temu, gdy po raz pierwszy spotkała Baltazara też była w kościele...czy to był znak? Miała porzucić Zeusa i iść się modlić do jednego Boga? Nie! Wolała mieć swoje bóstwa! Musi ich chyba wybudować małą kapliczkę by kościół przestał ją nachodzić... Nie mniej jednak krzyżowcy...krzyżaki...krzyżacy...przemówili! No, a przynajmniej jeden, który skazał biedną Renę na śmierć! Jakim prawem?! Ayumu dobrze im nagadał! Nie mogą tak sobie przyjść i skazać kogoś na śmierć! Oh, wiedziała, że chodzi o Renę z innego wymiaru bo to ją mieli chronić, więc tym bardziej...nie mają prawa! Sama rudowłosa, widząc, iż Ay rusza do akcji, stanęła parę metrów przed starszą wersją siebie - tak by na nią nie wpaść, ale w razie czego móc ochronić lub ją położyć by nie oberwała czymś.
Dalsze akcje zależały już od tego co się właściwie wydarzy...Albowiem póki co postanowiła nie wtrącać się do Ayumu. Jednakże on jest jeden, a tamtych dwóch, więc...jeśli oboje oponentów ruszy do walki z biednym truskawkowym chłopcem to Rena momentalnie przywołuje Gungnira i wysyła go oczywiście na jednego z wrogów, co by ten odczepił się od blondyna...Włócznię kieruje na osobę, która jest 'dalej' usadowiona od ataku Ay. Wszak skoro atak był przeznaczony dla jednego, to akurat w tym przeszkadzać nie chciała...ale, ale! Nawet ktoś taki jak Raven wiedział, że widziałaby jakby wielka włócznia na nią leciała. Dlatego w tym samym czasie jakby wysłała Gungnira, używa też swego pwm by przywołać pół litrowy kufel, pienistego piwa, który miał pojawić się nad głową wroga, i wylać swą zawartość wprost na niego. Teoretycznie powinno to odwrócić jego uwagę i dać chwilę na to by ostra broń dotarła do celu i wbiła się w ciało przeciwnika. Właściwie...to samo robi jeśli drugi przeciwnik nie ruszy na Ayumu, a wprost na nie lub w ogóle nie ruszy się z miejsca. Różnica była taka, iż tutaj o jedną sekundę wcześniej pojawił by się wpierw kufel, a potem włócznia, lecąca do swego celu. Jeśli przeciwnik okaże się zbyt szybki - a przynajmniej szybszy od Reny czy jej włóczni - i np. pojawi się przed nią, to odruchowo używa zaklęcia Egidy by się ochronić. Z tarczą było tak, że ilekroć ją przyzywała, miała świadomość, że długo nie wytrzyma - zdarzało się, że i była tylko chwilę. Z tego też powodu, zawsze musiała mieć do tego coś jeszcze...Tym razem plan wyglądał następująco - pojawia się tarcza, wróg w nią uderza, a Raven odskakuje na bok - ale nie za bardzo! - by chwycić gościa za szaty i zrobić z nim piruet...Przypuszczalnie krzyżak miał więcej siły, ale jeśli uderzył/napierał na tarczę, a rudowłosa wtedy uskoczyła to powinien/mógł się zachwiać. Dzięki czemu mogłaby chociaż trochę go obrócić i 'wyrzucić' tam skąd przyszedł...Nie za daleko bo Herkulesem jeszcze nie była, ale zawsze coś, prawda? W tym czasie JEŚLI wcześniej włócznia została wypuszczona, to starała się ją przyzwać z powrotem by zaatakowała swój cel. Nie stała daleko od drugiej Reny, więc istniała opcja, iż wróg od razu jakoś rzuci się/pojawi przed Reną2...a że daleko do siebie nie miały to odruchowa reakcja Raven wyglądałaby następująco...wskoczyłaby gościowi na plecy wraz ze swym sztyletem w ręku i...uwiesiłaby mu się na szyi, a sztylet miał powędrować wprost w...prawy bark lub też sam kark wroga - czemu tam? Niby najbliżej, a i powinien to odczuć!...Nie da zabrać drugiej Reny! To jak siostra! Zbyt podobna...ale siostra! No i starałaby się przy okazji go kopać! Dając tym samym czas drugiej Renie na schronienie się!
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Zachodnie wzgórza Pią Sie 30 2013, 19:49
MG
No więc przeciwnik w bieli ruszył, a Kanzaki uniósł pistolet i wpakował mu cztery naboje w podbrzusze. Co go dosłownie powaliło na ziemię, a błękitny miecz zniknął. Jego rozmówca, co było na swój sposób, strzelił facepalma.-Miałeś się nie spieszyć do przybycia pana Sugito.-W jego dłoniach pojawił się zwykły miecz, tylko płonący. Zaś postrzelony gostek który leżał na ziemi, teraz wstał i potarł brzuch.-Cholera... to bolało.-W jego rękach na nowo pojawił się błękitny miecz a on sam wstał z ziemi, teraz żadnemu jednak do ataku śpieszno nie było. Nim Rena zdążyła zareagować, druga Rena położyła dłoń na jej ramieniu-Nie zabijecie ich. Jeśli chcecie się do czegoś na razie przydać, to musicie ich unieruchomić.-Powiedziała Rena czujnie się rozglądając, widać że to nie ta dwójka ją martwiła.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.