I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wielka sala w podziemiach Kardii, wymiary 20x30m i dach 10m nad głową robią monumentalne wrażenie. Do tronu w pod ścianą prowadzi dywan z wejścia naprzeciw, dywan ma szerokość 2m, 2m w każdą stronę od niego znajdują się marmurowe kolumny w liczbie sztuk 8, oddalonych o 2m, szerokość kolumny to 1m. Pomieszczenie oświetlają pochodnie.
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Sala tronowa Wto Lip 23 2013, 16:37
Szli przez korytarze, za lordem E i dotarli do sali tronowej. Co dziwniejsze, korytarze zalała woda, ale i tak sięgała wszystkim maksymalnie do kostek, a ściany były suche. Tak jakby tej wody tam nie było... Dziwne... Ale jeszcze dziwniejsze rzeczy działy się, gdy już trafili do sali tronowej. Nigdy nie była w tak olbrzymim miejscu. Tak majestatycznym... Pewnie zachwyciłaby się tym widokiem, gdyby nie ponury cel, dla którego byli w tym miejscu. Inkwizycja i lamentujące duchy. Tylko że... nie byli w stanie dostać się do sali obrad, która podobno znajdowała się gdzieś tutaj. Dlaczego? - Co się dzieje... p-proszę pana? - zapytała E, który nie mógł otworzyć wejścia*. Jej głos był wciąż lękliwy, ale w obliczu tego, co mogło się stać, zbierała każdy okruszek odwagi. Gdzie oni byli? Odetchnęła głośno. Gdzie...? Zdała się na swój szósty zmysł, przeszukując każdy skrawek tego pomieszczenia w poszukiwaniu wskazówek i może... może jej myśl nawet trafi do podziemnego pokoju, napotka duchy zmarłych szlachciców, dwa demony i ludzi wciąż żywych? Wyczucie powinno pomóc, nawet jeśli miało niewielki zasięg. Miała nadzieję, że się nie spóźnią. Może uda jej się porozumieć z kimś znajdującym się w środku (w założeniu, że nie jest to ani 8 ani 10). - Słyszy... słyszy mnie ktoś? - pytała raz po raz, zastanawiając się, co zrobić w tej sytuacji.
*informacje od Dona - nie jesteś w stanie otworzyć przejścia do podziemnego pokoju obrad.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Sala tronowa Wto Lip 23 2013, 17:01
Fem szedł za grupką ludzi i próbował nie rzucać się w oczy, ale kiedy Ci zatrzymali się [chyba], bo jakieś drzwi nie chciały się otworzyć, podszedł bliżej. Nie znał tam nikogo, oprócz Lusi, więc... podszedł do niej powoli, pochylił się i zapytał cicho. -Etto, przepraszam, co tu się dzieje? Nie bardzo zdawał sobie sprawy z tego wszystkiego, a chciał się czegoś dowiedzieć. Może szukali jakiegoś inkwizytora? -Hm, jestem Pheam Darksworth, z gildii Fairy Tail. Przyszedł za wami, bo widziałem te kilka osób, jak używają jakiegoś przejścia podziemnego... I tak jakoś wyszło, że tu jestem. Przepraszam.- powiedział do pozostałych osób, które znajdowały się wraz z nim w tym miejscu. Rozejrzał się po sali i aż się zdziwił. -Co to za miejsce?-zapytał zdziwiony.-W ogóle... gdzie jesteśmy?
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Sala tronowa Wto Lip 23 2013, 18:04
Lord E:
Cóż otworzenie przejścia jak widać było nierealne, widocznie planem inkwizycji było uwięzienie potencjalnej pomocy na powierzchni i uniemożliwienie jej dostanie się do podziemnej sali obrad. Starania poczynione przez wroga były naprawdę trudne do pokonania. Gdyby jednak tak łatwo było pokonać Lorda E i sprawić by się poddał nigdy nie zostałby 3-cim magiem Fiore, nigdy nie zostałby przywódcą najważniejszej organizacji politycznej w Fiore. - Chyba się k*** zgubiłem - oznajmił Lord E z powagą - Widocznie nie ma normalnej drogi... Pójdziemy na skróty. Trzymajcie się lepiej. Olewając mężczyznę, który jakoś wszedł za nimi, a pies jeden wiedział skąd się wziął Lord E użył pierwszej ze swoich technik potężnego zaklęcia, aby zapanować nad wszelką ziemią w tych tunelach. Cel? Dostać się do podziemnej sali obrad. Jeżeli było to niemożliwe korytarzami postanowił zrobić to atakując od góry ot co. Lord E władając ziemią zawalał ziemne stropy wewnątrz przejścia starając się w ten sposób dojść, aż do podziemnej sali obrad. Zawalił jeden strop i znalazł się niżej? To poszedł dalej i zawalił kolejny strop dosłownie jak kret. Cel to zawalać tak stropy, aż do momentu dojścia do podziemnej sali obrad. Po zniszczeniu ostatniego stropu do podziemnej sali obrad zerka co takiego się stało na dole. W sumie na dole było kilku członków rady.... Na pewno ochronią króla przed falą ziemi. A jeżeli nie obronią to lepszy martwy król niż król pod kontrolą inkwizycji. Kiedy schodził zawalonymi stropami w dół Lord E uważał na wodę. W końcu podziemna rzeka mogła nadal tam istnieć. Potem trzymając się korzeni stara się zejść na dół jak najmniej uszkadzając samego siebie. Gdyby wysokość byłą zbyt wysoka oczywiście nie skacze. Ogólnie cel to dostać się do podziemnej sali obrad zawalając każdy napotkany strop.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala tronowa Wto Lip 23 2013, 18:16
NPC (Grschna):
Niewiele miał teraz do roboty. Wystarczyło zdać się na przywództwo Lorda E i nie czynić niczego co wykraczałoby poza swoje kompetencje. Gdyby potrzebował on jego pomocy na pewno nie zawahałby się już dawno z niej skorzystać, koniec końców nie był liderem od dziś i znał jego możliwości. Widocznie jednak postanowił on skorzystać ze swoich własnych umiejętności, a Grschna kojarząc co niego jego siłę i już dawno uznając go za człowieka o nieprzeciętnej sile raczej nie zamierzał wchodzić mu w paradę. Tak czy siak, on mógł o tym wiedzieć, ale te dzieciaki, który przyszły tu za nimi już niekoniecznie. Na wszelki wypadek cofnął się więc do nich, niespecjalnie uśmiechało mu się bowiem oglądanie martwych ludzi zanim w ogóle faktyczna walka by się zaczęła.
- Uważajcie - powiedział tylko, a następnie stanął tuż przed nimi, w razie potrzeby gotów pomóc im, podać pomocną dłoń (albo cokolwiek było najbliżej ich, wliczając w to wygenerowane specjalnie na tą potrzebę dodatkowe aparaty cielesne) i zasadniczo starając się utrzymać ich przy życiu gdyby coś złego się stało.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Sala tronowa Wto Lip 23 2013, 19:38
MG
Czwórka magów badała salę obrad, aż E się zdenerwował i zawalił sufit nad głowami uwięzionych w środku radnych. Ziemia opadła, gruz i pył też, a E stał w środku 1.5m dziury. Jednak nikt chyba nie zginął od jego ataku, ku zaskoczeniu Colci, karty wypluły ją, króla i Ezmusa u stóp E. Natomiast do niego samego przemówił niewidzialny głos.-Uważaj E, to nie koniec.-Komendant klepnął radnego w ramię i wskazał na tron, na którym siedział 10. Obok niego zaś w duchowej formie, przejrzysta, niebieskawa, wisiała 8.-Jesteście zbyt... żywiołowi. No więc, ciekawi mnie jak to załatwimy. Chcecie walczyć? Czy może po prostu się poddacie?-Podparł głowę prawą ręką i patrzył na zebranych magów wyczekująco. Tylko król nieporadnie kręcił głową, patrząc na zebranych i zupełnie nie wiedząc co zrobić. Elysia zaś chyba jeszcze błądziła w korytarzach.
Stan postaci: Colette: 85%MM Lord E: 135%MM 1/8 postów Syna Gai Grschna: Lusye: Pheam:
czas na odpis: 26.07 godzina 17:00
Elysia
Liczba postów : 56
Dołączył/a : 31/05/2013
Temat: Re: Sala tronowa Sro Lip 24 2013, 00:22
Korytarze były kręte, a ona mała. Szybko więc zauważyła, że nie nadąży za resztą Wonder Teamu. Zgodnie z przewidywaniami została z tyłu i lekko się zagubiła w plątaninie muru. Jednak jakimś cudem udało jej się przybyć do tego przybytku, gdzie teraz stacjonowała reszta towarzystwa oraz ten chłopak, który zdążył ją wyprzedzić. Na dodatek był tu dziwny pan i jakaś... mgła? Ale to chyba nie była mgła, bo przybrała postać jakiejś kobiety. Stanęła w pewnej odległości od reszty i lekko przechyliła lekko głowę w lewo, wpatrując się przy tym w resztę. Nowi znajomi byli... inni, ale czy mogła powiedzieć, że byli źli? W końcu po krótkiej chwili zastanowienia, postanowiła się odezwać: - To wy jesteście tymi potworami?- zapytała zaciekawiona.- Bo wyglądacie bardzo miło.- dodała, uśmiechając się przy tym niewinnie.
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Sala tronowa Czw Lip 25 2013, 17:03
Nie była pewna, czy do kogoś trafiła, ale niewątpliwie E coś zrobił. Coś, co zaskutkowało tym, że na tronie pojawił się mężczyzna, a zaraz obok niego kobieta. Sam E zniknął pod ziemią, ale dało się stamtąd słyszeć głosy. A wiec byli bezpieczni... Chyba. Jednak niemalże podskoczyła ze strachu, gdy usłyszała za sobą głos chłopka. Odwróciła się niczym mechanizm, patrząc przerażonym wzrokiem na Pheama. Nie skojarzyła go... przynajmniej z początku, dopóki Hymme jej nie powiedział, że spotkała go w szpitalu... Wtedy coś jej zaskoczyło i odetchnęła głośno, łapiąc łapczywie powietrze. - N-nie strasz m-mnie t-tak... Proszę... - wydukała, spuszczając głowę. Szybko ją jednak podniosła, patrząc na Inkwizytorów. Kobieta wyglądała na bardziej przeźroczystą i duchową, niż rzeczywistą, co było problemem. Dużym problemem dla większości ludzi. Gdyby tylko wiedziała, co zrobić... - Musimy walczyć lub się poddawać? - zapytała z typową naiwnością dziecka, które specjalnie nie wie, jak się zachować. Może istniała trzecia opcja? Była jednak gotowa na uniknięcie ewentualnych ataków. Skoro już mówili o walce... Przełknęła głośno ślinę.
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Sala tronowa Czw Lip 25 2013, 20:37
NPC - Sheyla
Gdy szła przez korytarze, w pewnym momencie zrzuciła białe futro, zwinęła w kłębek i wcisnęła we wnękę w ścianie, pozostając w samym stroju a la arabska tancerka. W korytarzach panował półmrok a jak by nie patrzeć śnieżnobiałe (z drobnymi wyjątkami) futro może zwracać uwagę kontrastem. Tu dużo lepiej sprawdzała się jej ciemna karnacja, choć zimno podziemi przejmowało na wskroś. Strój na szczęście miała ciemnoniebieski, więc aż tak nie przykuwał uwagi. A przynajmniej taką miała Nadzieję. Razem z futrem zostawiła też buty, bo jednak kozaki potrafią nieść z sobą brzydkie echo, kategorycznie zbędne w danej chwili. Nie podobał jej się za bardzo chłód posadzki, ale da radę. Wszak kapitanem policji nie zostaje poduszkowy pudel, jak ognia bojący się odrobiny niewygód. Na szczęście dziwny śnieg nie utrzymywał się od tak dawna, by ziemia przemarzła tak bardzo w głąb, więc panujące zimno było po prostu dla niej klasycznym zimnem podziemi. Odwróciła się też do Zenka i kładąc palec na ustach (swoich, żeby nie było), "zaleciła" ciszę. Tak bezszelestnie jak tylko się da, zmierzała w stronę sali tronowej, niemal jednocząc się ze ścianami i wnękami. Wychylając się, zawsze pierwsza podążała głowa i to bardzo ostrożnie. Żadnych gwałtownych ruchów. W pewnym momencie dotarła na tyle blisko drzwi, by widzieć osoby w leju, w tym znaną jej radną Carter. Udało jej się też dojrzeć 10* i trochę-przezroczystą 8*. Jeszcze bardziej wcisnęła się we wnękę/ścianę, gdy już poznała, gdzie wróg i gdzie król z radną. Odwróciła się do Zenka i na migi pokazała mu: "Ja tu zostaję". Nie chciała używać telepatii w pobliżu 8*, jeśli nie było to konieczne. Miała też Nadzieję, że ani jeden z wrogów, ani drugi nie umie wykrywać dodatkowych osób w pobliżu. Taka Nadzieja głupiego. Ponadto Zenek mógłby w jej spojrzeniu dostrzec pewną zmianę. Tak, ona też cieszyła się na walkę. Jednak radość była tłumiona przez strach o króla i resztę cywili... Przydałyby jej się jakieś dodatkowe informacje o przeciwniku, więc podsłuchiwała i starała się też dojrzeć tyle, ile jest rozsądne bez zdradzenia swojej obecności. Pozwoliła sobie na Przebłysk i jeśli miałoby się okazać, że ma kogoś zaatakować 8*, przesyła Telepatią info o ataku do Colette i wybranego kompletnie losowo z tłumu Pheama. Natomiast jeśli ma zaatakować 10*, na tej samej zasadzie rzuca info Grishnakowi i Zenkowi. Oby udało się ochronić króla, pod każdym względem...
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Sala tronowa Pią Lip 26 2013, 08:12
Kto by pomyślał, że wielkie nadzieje się spełnią i to tak szybko? Na pewno nie Carter, która...chyba zacznie wierzyć w takie cuda bo ulga, która nastała po tym jak się okazało, że po zawaleniu się sufitu, król, radny i brązowowłosa byli...no nie w zupełności bezpieczni, ale nic ich nie przygniotło była naprawdę warte odnotowania. Niestety Colette nie mogła zrozumieć, dlaczego jej zaklęcie tak szybko zostało zerwane. Przecież powinno jeszcze chwilę działać - miała zamiar wylecieć kartami dalej, a tutaj...ktoś na to wpłynął? Uh...Plus był taki, iż do jej uszu dotarł głos komendanta, który to zwrócił się do osoby, zapewne odpowiadającej za to co się stało...I kolejna ulga, że komendantowi nic nie jest! Niestety ulgi musiały zejść na bok, w chwili, gdy okazało się, iż dziesiątka bezczelnie siedzi sobie na tronie, a obok niego znajdowała się ósemka...w duchowej formie...Miało być lepiej, a wydawało się, że jest gorzej niż przedtem...Co prawda było tutaj - na szczęście - więcej ludzi i to takich, których dziewczę kojarzyło, ale mimo wszystko...obawy wciąż pozostawały...Jak dla niej najważniejsze było jedno... - ...Trzeba stąd zabrać króla... - mruknęła, kierując swe słowa pewnie głównie do 'ekipy z sali obrad', ale i do E...głos miała niezbyt głośny bo...może i łatwo przewidzieć co mogła mówić, ale i tak nie chciała by przeciwnicy to słyszeli...z drugiej strony miała nadzieję, że inni 'dobrzy' zebrani myślą podobnie - Nic Waszej Wysokości nie jest? Skierowała swe pytanie oczywiście do króla, podnosząc się na równe nogi i w razie czego pomagając wstać owemu mężczyźnie. Swoją drogą...inkwizytorzy dalej nie chcieli się spowiadać...uparciuchy jedne...Naturalnie spojrzała po innych personach, orientując się, iż w tej jednej sali przebywa aż dwójka świętych magów! No i ponownie...Powinna się cieszyć? Nadzieja wzrosła odruchowo bo jednak byli świętymi, więc…czy szanse były równe? Oczywiście zauważyła też inne osoby, ale niestety prócz Lorda E i Grschny, nie kojarzyła innych. No cóż…grunt, że wsparcie jest! Ale chwila…czy jej się wydawało czy dostrzegła…małą dziewczynkę? Ugh…Należało się pomodlić o to by była magiem i nie trafiła tutaj przypadkiem… Tak czy inaczej ściany wysokie na półtora metra, Carter była nieco wyższa, a i nie aż taka słaba, więc podeszła do ściany i bez problemu powinna się na nią wspiąć by znaleźć się u góry. Po prostu czuła, że jak zostanie w dziurze to...no nie czuła się dobrze i tak...Poza tym jeśli mają wyciągnąć króla to ktoś albo będzie musiał użyć magii, albo siły - a akurat tak silna nie była by podnosić kogoś ciężkiego ku górze, więc lepiej by dostała się 'na górę'...czyli słuszną podłogę sali tronowej. Należy nadmienić, iż starała się nie spuszczać za bardzo wzroku z wrogów - głupotą byłoby odwracanie się do nich tyłem i to na dłużej... - a wspiąć/wyjść z dziury miała zamiar naturalnie po stronie 'swoich'. Nie mniej jednak - o ile faktycznie uda jej się wyjść - to nie oddala się za bardzo od dziury. Co prawda miała nadzieję, że skoro święty mag oraz komendant znajdują się przy królu to go ochronią, ale i ona nie miała zamiaru po prostu sobie odchodzić. Właściwie wolałaby aby panowie z dołu - albo z góry - pomogli wyciągnąć Waszą Wysokość, tak by wraz z ewentualną ochroną mógł się oddalić. Należy podkreślić, że jeśli to jakieś głosy ponownie ją poinformują o niebezpieczeństwie to momentalnie używa i w tym wypadku karcianego więzienia na samym królu by przetransportować go jak najszybciej do drzwi wyjściowych. Nawet jeśli ktoś ponownie złamie zaklęcie to może chociaż król będzie już na podłożu sali tronowej? W każdym razie jeśli, któryś z inkwizytorów zbliży się/zacznie się niebezpiecznie zbliżać do króla lub dziury to brązowowłosa miała zamiar spróbować ponownie użyć zaklęcia więzienia na królu by prędko go przetransportować w stronę drzwi. Jeśli nie będzie zagrożenia - nikt z wrogów się nie zbliży - to oczywiście tego nie robi bo jednak...Miała obawy, że zaklęcie znów zostanie przerwane, dlatego używa go tylko w ostateczności. Jeśli jednak zbliżą się zbyt blisko Cole - zwłaszcza osiem...małe silne dziewczynki, ogólnie były straszne i nie można było takich lekceważyć... - to używa karcianej lalki...Tutaj też miała wątpliwości, iż zadziała, ale może chociaż zdezorientuje lub zatrzyma na chwilę, dając Carter sekundę więcej na reakcję? Jak wyciągnięcie sztyletu, otoczenie się kartami i wycofanie w stronę grupy Grschny...Uh...trudno po prostu walczyć z czymś czego się nie zna...a jak to coś wygląda jak zjawa to dopiero jest problem... Swoją drogą skoro był tutaj król, komendant, inny członek Rady oraz co najważniejsze, Święci Magowie to sama Carter nie miała zamiaru odpowiadać na pytanie dziesiątki...
Muto Zenko
Liczba postów : 358
Dołączył/a : 03/07/2013
Temat: Re: Sala tronowa Pią Lip 26 2013, 12:11
Niechętnie, ale wlókł się za panną Sheylą w bliżej nieznanym sobie kierunku. Ale lico mu rozpromieniało, gdy ta zdjęła swoje futro - nastąpiła eksplozja, oczywiście nie w sensie dosłownym. Zenek przyozdobił swój ryjek banem i od tej pory nie odrywał swoje wzroku od tyłka Kwiatuszka. Gdyby mógł, to, by się do niej przywiązał i tak spędził resztę swojego żywota. Ale jak to bywa, nic nie trwa wiecznie. Niestety dotarli do miejsca docelowego, co wskazywał gest dziewczyny, co by nasz hiroł był cicho. Co zrobić, przystał na to i 'zasunął suwaka' na swoich ustach. Następnie Róża wetkła, się gdzieś w jakiś zakamarek i tyle ją było widać. A co z czerwonowłosym? A no spojrzał raz w lewo, raz w prawo, po czym wzruszył ramionami i zrobił nawrót na pięcie w stronę skąd właśnie przylazł.. uciekł?
Jakieś tam kilka chwil później.
Do pomieszczenia wleciało pewne 'coś' kształtem przypominające odciętą głowę. I właśnie tym też było. Nie-całkiem-kompletny Leń przefrunął przez całą salę, by ostatecznie wylądować kawałek przed tronem, gdzie probably siedział główny boss tego zamieszania. Głowa plasnęła sobie wesoło o podłogę, po czym pękła i wypluła ze swych trzewi mózg 7* A przecież tu były małe dzieci.. - Tego.. sory za niego, uparł się, że chce wejść pierwszy. - odezwał się wreszcie Muto, wolno krocząc po czerwonym dywanie. Ale nie zawędrował zbyt daleko, bo przystanął tuż za wejściem. I zapalił fajka, a co! Zaciągnął się powoli, a następnie wypuścił gęsty kłąb dymu, który leniwie uniósł się nad głowę maga. Westchnął. - Szukam kogoś silnego. Jak mniemam ktoś taki się tutaj znajdzie.. obojętne kto, Inkwizycja, mag.. byle był silny. Ale nie jak on. - wskazał na rozbitą łepetynę, którą niedawno, co tu wrzucił. Ponownie westchnął. - No, ruchy, ruchy, zabawa się dopiero zaczyna. - wyszczerzył się, obdarowując tych, co się akurat na niego patrzyli, widokiem rzędu białych zębów. Prawą ręką wolno sięgnął po swojego scyzora..
Gdyby coś go miało zaatakować, to prawdopodobnie dostanie cynk od swojej 'partnerki', wtedy na szybkości stara się wykonać unik i wyskoczyć w górę, wypowiadając jednocześnie nazwę czaru Takaoni. I spaść mu na łepetynę z szabelką orającą musk. Jeśli będzie bardzo źle, to robi unika, a następnie skacze się w tył, w głąb korytarza, który prowadził do sali (Sora no ō powinna działać jeszcze przez ten post, a Wicher przez ten i następny).
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Sala tronowa Pią Lip 26 2013, 13:55
Fem odruchowo zrobił krok w tył, kiedy podłoga pod nimi się zawaliła. Na szczęście udało mu się nie spaść w dół. Spojrzał w kierunku dziury o kiwnął głową z uznaniem. To była jedyna forma powitania dla króla, na jaką mógł sobie pozwolić w tej sytuacji. Spojrzał po swoich towarzyszach, potem na siedzącego na tronie inkwizytora i lekko się uśmiechnął. -Yo.-podniósł prawą rękę w geście powitania.-Jak biorą ryby?-zapytał 10*. Co się z nim stało? Kiedyś, gdy spotkał czterogwiazdkowego inkwizytora, to srał w gacie ze strachu, a teraz... cały kraj oraz król był w niebezpieczeństwie, a jego... zebrało na żarty? Zagadał bowiem tekstem, którego użył kiedy spotkał 10* w Shryhis. Zastanawiał się, czy jego "stary znajomy", go rozpozna. Fem sięgnął prawdą dłonią do Kumokiri i położył dłoń na jej rękojeści. Zapalił papierosa jeszcze jak był w korytarzach, więc teraz nie musiał się o to martwić. -Chciałbym się poddać, bo wiem, że małe mam z ... tobą szansę, ale... Twoja towarzyszka zabrała mi kogoś bardzo ważnego, więc chcąc nie chcąc... muszę walczyć. Przynajmniej jak zginę, to ze świadomością, że próbowałem.-powiedział, robiąc krok w bok i uśmiechając się pod nosem.-To może załatwmy to w inny sposób, niż walka... Jakieś pomysły?-kątem oka spojrzał na towarzyszy. Wbrew pozorom, uważał na inkwizytorów i na jego ewentualne ataki. Wiedział co nie co o umiejętnościach 8*, ale o 10*... nie wiedzieli nic. Zupełnie nic. Bo czerwona mgła... za dużo mu nie mówiła. A skoro był najsilniejszym inkwizytorem, jego moce musiałby być na prawdę straszne. Na razie jednak nic takiego nie robił, sam nie rzucał się do ataku, a jedynie czekał. Jeśli ktoś by go zaatakował, próbuje wykonać unik, lub zablokować cios/uderzenie klingą Kumokiri. Bo jeśli zauważy jakiś ruch, po prosty szybko wyciąga miecz. Powinien zrobić to w sekundę i zdążyć coś zablokować. Jeśli jednak znajdzie się w bardzo krytycznej sytuacji, używa czaru teleportacyjnego, aby oddalić się od ataku.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Sala tronowa Pią Lip 26 2013, 16:15
Lord E:
Po długich próbach Lordowi E udało się w końcu dostać do króla i członków rady, którzy mieli obradować nad losami świata. Co prawda nie do końca w sposób, który zamierzał, ale w końcu bohaterowie muszą mieć dobre miejsce. Szybko zlustrował otoczenie i wszystko wyglądało tak jak przypuszczał. Król, kilku członków rady, jakaś tam inkwizycja. - Sorki za spóźnienie, trochę za długo rozmyślałem nad żywotnością pierwotniaków - oznajmił Lord E osobom, które znalazły się przed chwilą w śmiertelnym niebezpieczeństwie - Czy ktoś zginął? Nie? Mogłem przyjść trochę później... Potem postanowił odpowiedzieć grupce inkwizytorów, która wyraźnie nie była zbyt przerażona pojawieniem się najsilniejszych magów w Fiore. Przynajmniej w teorii. - Oczywiście, że zamierzamy się poddać. Powiedział lord E podnosząc ręce do góry i jednocześnie tworząc wielką łapę z ziemi, która miała za zadanie chwycić króla i przetransportować jak najdalej od miejsca walki. Nie boi się nawet nieco rzucić nim, oby tylko przeżył. Chyba za kilka siniaków w obronie głowy państwa nie zmniejszą mu pensji. Przed ewentualnymi atakami wymierzonymi w króla ze strony inkwizycji był gotowy chronić go tworząc kamienne ściany. To samo zrobiłby jakby ktoś inny w pomieszczeniu był celem ataku. - A tak poważniej nieco - powiedział do inkwizycji sięgając po papierosa - Nie wiem zcy zauważyliście, ale macie marne szanse z kilkoma najsilniejszymi magami w Fiore. Więc moze wy się poddacie. Mam dla was całkiem ładną celę w lacrymie. Oczywiście wiedział, że propozycja nie odniesie skutku. Ale, żeby nie było próbował chociaż.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala tronowa Pią Lip 26 2013, 16:26
NPC (Grschna):
Grschna swoim zwyczajem czekał, stojąc blisko Lorda E, na konkretny rozkaz, który miałby pozwolić mu podjąć konkretne działania, zapewne agresywne. Często mawiano o nim, że jest psem rady, że wykonuje tylko jej polecenia, że sam nie wykazuje się inwencją i kreatywnością, ale on miał doskonale świadomość tego, że inwencja nieraz doprowadziła do śmierci milionów. Jeśli ceną za spokój, ciszę, a przede wszystkim pokój było wykonywanie rozkazów, on był w stanie się temu poświęcić i tak działać. Colette Carter być może i zasugerowała coś, ale to Lord E był jego bezpośrednim zwierzchnikiem w tym miejscu i to on miał moc sprawczą, by zmienić Grschnę w maszynę do walki. Bez jego rozkazu mag mógł sobie tylko założyć poszczególne działania w przypadku obrony. Tak z resztą też zamierzał zrobić.
Grschna miał ten przywilej, że nie musiał za bardzo (co nie znaczy w ogóle) martwić się o swoje ciało, te bowiem doskonale znajdowało się pod jego kontrolą. Gdyby ktokolwiek próbował go zaatakować, czy to z dystansu, czy bezpośrednio, miał on przede wszystkim zgromadzić swoje organy wewnętrzne, wszystkie ważne, ale też i te mniej i pchnąć je głębiej w siebie, tak by nie mogły stać się łupem przeciwników. Atakowali oni jego głowę? Przemieszczał mózg i wszystko pod nim w kierunku stóp. Atakowali brzuch? Wątroba, żołądek i jelita (i wszystko inne ważne) frunęły a to w górę, a to w dół, byle tylko nie pozwolić wrogowi ich dosięgnąć. Ciało potrafił dość łatwo zregenerować, w końcu nad nim panował, więc gdyby otrzymał jakąś konkretną ranę, natychmiast wydłużałby swoją skórę, by ją od razu zakryć. Oczywiście, nie stał w miejscu w przypadku ataku, bo lepiej zapobiegać niż leczyć, więc uniku w bok spróbowałby, gdyby dosięgnął go atak. W ramach kontrataku miał natomiast przemienić swoje paznokcie w długie szpony, którymi mógłby chlasnąć przeciwnika prosto w twarz lub brzuch. I w ten sposób, tak przygotowany, oczekiwał konkretnych rozkazów Lorda E.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Sala tronowa Pią Lip 26 2013, 18:50
MG
Władca inkwizycji nie przerywał nikomu. Każdemu pozwolił się wypowiedzieć a nawet zgodził się na przeniesienie króla bliżej drzwi wyjściowych, zupełnie ale to zupełnie nie reagując. Tylko ziewnął, w pewnym momencie. W końcu magowie zakończyli wszelkie dziwne ruchy i frazy, przez co Jean, mógł wszystkim odpowiedzieć, jak na króla przystało.-Potworami? Panienko, jedynymi potworami w tej sali jesteście wy, magowie.-Rzucił z uśmiechem do Elysie, uświadamiając jej jego "Prawdę". Zaraz potem zwrócił się też do Lusye, która w gruncie rzeczy poruszyła dość logiczną kwestię, czy jest trzecie wyjście?-Oczywiście że jest, możecie zrozumieć swoje winy i zbrodnie, oraz oddać swoje ciała bogu. Kiedy zatopicie w nich stal sztyletów, wykrwawiając się dla niego i wypędzając zło ze swego ciała, na pewno wybaczy wam kiedy staniecie przed nim. Jesteście potworami, ścierwem które nie ma prawa żyć. Bawicie się w Bogów władając naturą przez co grzeszycie przeciw niemu.-Wysyczał ze złością, pochylając się do magów z szeroko otwartymi oczami.-Zabrała ci kogoś ważnego?-Odwrócił się do Fema po czym prychnął i po prostu go wyśmiał.-Nie rozśmieszaj mnie. Wy magowie też odbieracie ludziom to co kochają. Idąc na misję i zabijając złego złoczyńce, zabieracie go tym którzy go kochają. Rin tobie, zabrała maga. Odebrała ci to plugawe ścierwo którym sam jesteś. Więc czym różni się to co robi ona od tego co robicie wy? Mimo to, rodziny waszych ofiar rzadko się na was mszczą. Wiesz dlaczego?-Spytał Fema, znów opierając się o krzesło.-Bo znają swoje miejsce w szeregu. I ty też je znaj.-Spojrzał na Fema ze wzgardą, a ten poczuł jak coś mu cieknie po twarzy, gdy zbliżył rękę do nosa, zauważył, że zaczęła z niego ciec krew. Lorda E chyba całkowicie zignorował, zresztą w tym momencie wkroczył Zenko, rzucając sobie głową Lenistwa. Chyba właśnie jedno plugastwo pokazało że jest na odpowiednim miejscu w szeregu, by rzucać wyzwanie Inkwizycji. Spotkało się to z kolejną salwą śmiechu Jeana Paula.-Od kiedy poznaliście jego słabość, stracił wiele na swej sile. Gdyby nie to czym go paliliście, nie poszło by ci tak dobrze Magu.-Rzucił z pogardą do Zenka, dając mu jasno do zrozumienia że mocny jest w gębie, mając kolegów obok. Ostatecznie 10* westchnął jakby naprawdę poważnie zastanawiając się co z tym fantem zrobić, dlatego opuścił na chwilę głowę, a nieco do przodu wyszła 8, stając przed magami na dywanie, między nimi a 10.-Dlaczego, nie chcecie oczyścić się z grzechu?-Spytała z nieukrywanym smutkiem, w jej mniemaniu widać, inkwizycja, pomagała magom.-Dobrze więc, jeśli mamy zaczynać...-10 także wstał z tronu a w jego prawej dłoni pojawił się Gladius, z orężem w dłoni stanął u boku Rin.-Panie przeciw paniom, panowie przeciw panom. Niech rozpocznie się krwawa zabawa.-No i ruszyli. 10 wprost na Fema a 8 spacerkiem skierowała się na Lusye i Elysie. E jednak zareagował szybko, bez pomocy Sheyli która o ataku dowiedziała się milisekundy przed nim i nikogo nawet nie zdążyła tego przekazać. Gdy 8 i 10 ruszyli, mistrz rady w odpowiednim momencie postawił ściany, w jedną wbiegł 10 i się od niej odbił, co wyglądało całkiem komicznie, do drugiej nieco później podeszła 8, przechodząc przez nią jakby nie mając ciała i zatrzymując się za nią. W odległości 2m od swoich ofiar, patrząc na nie smutnymi oczami. W międzyczasie 10 nie próżnował i po prostu wyminął ścianę. Co ciekawe, E nie mógł stworzyć już kolejnej. Po prostu... zapomniał jak. Doszło do starcia między 10 a Femem, chwilowo starcia czysto szermierczego. 10 napierał a Fem sprawnie blokował większość ciosów swoim mieczem, wykazując niebywały kunszt szermierski. Ale wszyscy na sali w tym chłopak zauważyli jedno, 10 miał przewagę i szybkości i siły, jak ta walka będzie się ciągnąć, to Fem zmęczy się jako pierwszy.
Stan postaci: Colette: 85%MM Lord E: 135%MM 2/8 postów Syna Gai Grschna: Lusye: Pheam: Lekki krwotok z nosa Elysie: Sheyla: 72%MM Zenko: 80%MM, 2/3 postów wichru
czas na odpis: 29.07 godzina 17:00 Mapka Kolorowe Kropki: Fioletowe - Sheyla, Piaskowe - Zenko, Żółty krzyżyk - Król, Żółte - Lusye, Rushoffe - Elysia, Białe - 8*, Szare - Fem, Czarne - 10*, Niebieskie - Colette, Zielone - Grschna, Brązowe - E, Pomarańczowe - Ezmus. Brązowe kreski - Ściany E, Szara kreska - Drzwi. Reszta chyba do ogarnięcia.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.