I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Ogromna sala do której wchodzi się zaraz z Magnolii i właściwie większość gości tylko w niej przebywa. Ma długość 50m i szerokość 20m. Dach znajduje się jakieś 45m nad głowami, a 40m nad głowami zaczynają się Belki stropowe. Podłoga wyłożona jest białymi kafelkami a ceglane ściany obwieszone licznymi obrazami przedstawiającymi świętych. Do ołtarza prowadzą cztery rzędy ław, dwa po lewej i dwa po prawej. Drzwi główne są wielkie i dębowe, podwójne. Te wschodnie i zachodnie mimo że podwójne są znacznie mniejsze, dlatego ich zamykanie i otwieranie nie powinno być problemem. Prócz tego za ołtarzem znajdują się małe, ciemne drzwiczki, z początku nawet nie zauważalne. Okna znajdują się nad drzwiami frontowymi oraz nie wielkie po bokach katedry.
Autor
Wiadomość
Apricot Pâte de Fruit
Liczba postów : 290
Dołączył/a : 13/08/2014
Temat: Re: Sala główna Sro Lis 23 2016, 20:03
Dlatego jak Anka proponuje remis, to się ten remis przyjmuje i najlepiej dziękuje na klęczkach za taki zaszczyt. Nie no, może nie aż tak, ale dziewoja zdecydowanie nie doceniła dziewczynki, a teraz ta mała dziewczynka musiała pokazać, gdzie jest jej miejsce. Oglądała płonącą niewiastę z niemałą satysfakcją. Należało jej się za ten wybity bark. Po prostu należało. A Anka nie miała ni cienia wyrzutów. Uśmiechnęła się chytrze, jednak wyglądało to nieco jak jakieś dziwne krzywienie się. I słusznie. Posmak, jaki został jej w ustach był irytujący, ale było warto. Definitywnie - było warto.
Z chęcią postałaby sobie dalej i popatrzyła na cały ten chaos i zniszczenie jakie się dokonywało dzięki niej, jednak oklaski aprobaty sprawił, że w sumie mogłaby to pociągnąć dalej. Dlaczego by nie? Miała w zasadzie wszystko co potrzebne, tamtą trzeba było nauczyć szacunku dla Kolekcjonerki - chwyciła ze stołu sól, podeszła bliżej po czym całą zawartością sypnęła szczodrze, tak od serca, w płonącą dziewoję, szczególnie w twarz. Jeżeli ma już jakieś rany, to pewnie poboli. Jak nie ma, to pewnie zaraz będzie miała. A jak dostanie jej się też co nieco do oczu - tak, to może być zabawne.
Ponieważ Anka jest dobrym dzieckiem ma zamiar zadbać, by jak najlepiej i jak najdogłębniej jej przeciwniczka "przeżyła" walkę z Anką, dlatego też zaraz po tym odsunie się kawałeczek, chwyci za sztylet i dokładnie wyceluje w dziewoję. Ma teraz ważniejsze rzeczy do roboty niż patrzenie na Ankę - na przykład szukanie wody. Dlatego też korzysta z tego i ma zamiar miotnąć jej sztyletem prosto w twarz. Tak z całej siły. Jeśli będzie do niej tyłem lub bokiem to po prostu w głowę. Anka umie rzucać, a sztylet to ostra zabawka. Wbije się tak czy tak. Rzuca wtedy, kiedy będzie to najoptymalniejsze i będzie miała jak największe szanse na trafienie. Bez pośpiechu - cierpi tak czy inaczej. Tak na prawdę im później tym teoretycznie lepiej. Ale tylko teoretycznie i w sumie znęcanie się nad nią bawiło ją tak bardzo jak logarytmy humanistę. Czyli w sumie wcale. Ale drobna satysfakcja jednak była. Jak jej nie zabije na miejscu to trudno. Powinna być oblepiona solą więc dodatkowa rana, zwłaszcza na twarzy, a zwłaszcza głębsza będzie piekłem.
Smród i jeszcze raz smród demonów, takie skupisko dało się wyczuć na kilometry. O dziwo okazała to się katedra Kardii, to nie może być zbieg okoliczności biorąc pod uwagę, że ostatnio jak odwiedzał katedrę to jakiś gównix na nich wyskoczył. Wszedł i rozejrzał się jedynie jaki rozpierdol się tu dzieje. - Kurwa, zlot bliźniąt - stwierdził patrząc na ludzi, którzy mieli problemy z... swoimi kopiami? chyba to były kopie jeśli mu się dobrze wydaje. Dlatego też może im pomóc..? Ale pytanie pierw którym. W sumie tyle tutaj osób że nie wiadomo komu właściwie dać wpierdol. Dlatego też Ryu na wejściu stworzy w łapie Niszczyciel piekła (A). Welp, jego celem jest rzucenie go w stół. - Ktoś mi powie co się tutaj odpierdala?! - krzyknie od razu po rzucie, bo co się będzie z nimi bawił na dzień dobry. W końcu cholera wie co się tutaj zaczęło dziać, a tym bardziej jak wyskoczy mu ktoś jak Filip z Konopii przed ryjem to wtedy od razu buła na pysk z prawej łapy, tak dla ocucenia.
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Sala główna Czw Lis 24 2016, 17:34
Siedział, czekając, aż zaklęcie, którym oberwał zacznie działać, jednak poza krzykiem dziewczyny... nic się nie stało. Z jednej strony to wyśmienicie. Ill nie otrzymał fizycznych obrażeń. Z drugiej jednak strony brak widzialnych efektów zaklęcia oznaczał albo oddziaływanie na umysł oponenta, czyi iluzję, albo zaklęcie zwyczajnie nie wyszło. Blady mag obserwował dziewczynę Evera, jednak od chwili rzucenia zaklęcia nic nie zrobił. Siedział pod filarem i gapił się przekrwionymi oczyma na High, próbując rozpoznać zaklęci, którym został przez nią obdarowany. Na szczęscie, bądź nie, dla Raekwona tuż przed nim wylądowała kolejna dziewczyna, najprędzej lustrzane odbicie High. -Wreszcie...-zaczął, przypominając sobie o chłopaku, którego broniła wroga wróżka. -A gdzie jego sobowtór...-spytał Grey, trzymając w lewej ręce shuriken, jednak jeszcze nie nakładając nań żadnego zaklęcia. Prawą ręką uformował pojedynczą kulkę z gliny, jej także nie nasączając swoja wybuchową energią. -Najprawdopodobniej widziała moje zaklęcia... Ja nie widzę efektów jej czaru do tej pory.-rozejrzał się po najbliższym otoczeniu, na boki, za siebie, do góry. Wolał wiedzieć kilka chwil wcześniej, nim coś jebnie mu prosto w blady łeb. -On zaczął...Teraz popatrz, jak skończył...-odparł z wyraźną pewnością siebie na wcześniejsze słowa High, pokazując palcem leżącego za nią Evera. Następnie stanął na nogi i rzucił shuriken, celując w witalne punkty Evera, a najlepiej w głowę, lub szyję. (Ninja II).
-1 shuriken (14 left) MM:83
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Sala główna Pią Lis 25 2016, 10:45
Abri pokręciła tylko smutno głową, kiedy Alezja zapytała kto tak skrzywdził Nori. - Nie widziałam - powiedziała to cicho, jeszcze bardziej zasmucona niż wcześniej i spojrzała na nieprzytomną. Pojawienie się Alezji dało jej nadzieję na to, że cała walka może zakończyć się jeszcze szybciej. Przy okazji była też pewna tego, że mistrzyni gildii poradzi sobie ze swoim przeciwnikiem. Abri była zła. Wręcz można powiedzieć - wściekła. Nie udało jej się wydostać nieprzytomnej wróżki z budynku, w miejsce gdzie byłaby poza walkami. Nie potrafiła również odpowiedzieć mistrzyni na to, kto Nori zrobił taką krzywdę. A jeśli Abri tego nie potrafiła - musiała pomóc w wyeliminowaniu wszystkich przeciwników w sali. I pozbyć się ich Alfy. W takich chwilach, żałowała że nie posiada żadnej magii dystansowej. Albo przynajmniej broni, co by mogła strzelić do siedzącego człowieka... Wtedy jednak pojawiło się...zboże? Białowłosa rozejrzała się wokół siebie i próbuje odbić się od podłogi, aby po raz kolejny wzbić się w powietrze. Wiedząc, że Alezji mogłaby tylko przeszkadzać, to kiedy tylko uda jej się znaleźć w powietrzu skieruje się w stronę Arisu i jej przeciwnika, po to, aby złapać ją swoją lewą łapą i unieść wysoko pod sufit. Myślała o tym jak rozprawić się z tym przeciwnikiem - unieść wysoko i puścić. Tak zamierzała zrobić. Połamie się? Potrzaska? To nie problem Abri. Przecież Abri jej nie skrzywdzi, a jak nie potrafisz latać to sprawa jest jasna - twoja wina. I właśnie z takim podejściem do sytuacji nasza Abruszka zamierzała działać. Podnieść, wzlecieć, puścić... Nawet jeśli upuści ją na stół, to nie dbała o to. *Jeśli to się udaje, Abri oceni stan drugiej Arisu - czy aby na pewno jest już nieszkodliwa. Jeśli tak będzie, białowłosa wyląduje spokojnie gdzieś na boku, z dala od walk, aby kupić sobie trochę czas na zastanowienie się co dalej... *Jeśli jednak druga Arisu dalej będzie się stawiać, Abri zaatakuje ją jeszcze raz. Nie będzie jej jednak znowu dźwigać, ale wymierzy jej silny cios otwartą łapą. Tą niedźwiedzią oczywiście. Podrapie? Będzie krwawić? A może gdzieś ją odrzuci? Nie jej problem. Było leżeć grzecznie i udawać martwą. Jeden cios łapą nie wystarczy? Abri będzie uderzać łapą tak długo, aż wreszcie przeciwniczka się podda. Albo gorzej...
Arisu
Liczba postów : 292
Dołączył/a : 23/10/2016
Skąd : Gdynia
Temat: Re: Sala główna Pią Lis 25 2016, 14:55
Jakie to było upierdliwe! Zua Norka jej ucieka grrr, nie dobra norka, tak się nie robi! Zmarszczyła brwi biegnąc za nią, biegła tak przez chwilę, aż nie wpadła na "coś" a to coś ją zatrzymało. Taka jakby niewidzialna ściana przed nią wyrosła. Cofnęła się o dwa kroki zaskoczona. -Uciekasz? Tchórzysz? - rzekła podchodząc do niej ściskając w dłoni sztylety. Wyglądała jakby coś kombinowała. Dlatego wolała być ostrożna i w razie czego gdyby chciała ją zaatakować spróbuje tego uniknąć dzięki szybkości(PWM) aczkolwiek póki co musi czekać co też ta zła kobieta wykombinuje.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Sala główna Sob Lis 26 2016, 00:39
Są sprytni, zręczni i całkiem pomysłowi, tego nie da się im odmówić. To, że są kompletnymi idiotami, bez jakiegokolwiek rozeznania, to już inna sprawa. I sprawiają niemałe kłopoty, denerwują oraz przeszkadzają. Pewnie nie są jedynymi, którzy tu działają, ale jeśli cała ta sprawa Magnolii polega na problematyczności podobnym im osobom, to cóż... Można by było wnieść wniosek do Rady, by pieprznąć tu jakimś Jupiterem, co by zrobić czystkę wśród tej atakującej bez powodu hałastry. Może później się o tym pomyśli. Niebawem skończy się czas działania jednego trybu i albo trzeba będzie go przedłużyć, utrzymując walkę na obecnym poziomie, albo sięgnąć po nieco efektywniejszą moc. Jednakże głupio by było ich zabijać na oczach Małego Księcia, nawet jeśli to tylko jakieś rozwścieczone przybłędy. Tak czy inaczej, sięgam po drugi mieczyk, by w prawicy dzierżyć Kagayaki, a w lewicy Furrashu. Zakreślam nimi szybkie kółeczko i łapię je odwrotnym chwytem. Obydwa mieczyki trzymam na wysokości klatki piersiowej, by móc łatwo wyprowadzać ataki, a zarazem móc łatwo blokować, gdyby jakieś nastąpiły od przeciwnika. - Zajmę ich tutaj, ty leć sprawdzić co z tamtym - mówię na prędko do wróżka, wskazując głową na Nevera, gdyż chyba tak mu tam było. Zaś walczyć z tą dwójką, raczej sobie sam poradzę. Z pewnością uda się ich jakiś czas zatrzymać. Póki co nie wykazali się jakimiś szczególnie niebezpiecznymi zdolnościami. Lecz jeśli wróżek by protestował, to rzekłbym mu szybko. - Nie ma potrzeby byśmy oboje tracili na nich czas. Nie są tego warci. Wpierw warto byłoby się pozbyć tego upierdliwego, gadatliwego pyszałka, który jest trochę irytujący. Więc wykonuję wykrok w jego stronę, jednocześnie tnąc z prawej za pomocą Kagayaki. Furrashu trzymam przy sobie, na wypadek, gdyby Gieniek atakował i żeby mieć czym go zablokować. Przy drugim cięciu nastąpiłaby zamiana i to Kagayaki miałoby służyć do obrony, a Furrashu do cięcia. Takiego od dołu, które miałoby przeorać pseudo-księcia od brzucha, aż po czubek głowy. Gdyby zaś zamieniał się w kwiatki, pomarańcze, czy orzechy, to zaatakowałbym w ten sam sposób tego... No... Gieńka! Gdyby zaś Gieniek wyszedłby z inicjatywą ataku, to mieczykami jakoś bym spróbował przyblokować jego bronie, a następnie zasadziłbym z rozmachem kopnięcie prosto między nogi i jeszcze na zakończenie pchnąłbym go mieczykiem prosto w serducho, tym którym byłoby łatwiej. Jakby oni atakowali, to albo próbowałbym się przed tymi atakami jakoś odchylić na bok, do tyłu, a jednocześnie blokowałbym mieczykami. I przede wszystkim, najważniejsze, by nie dopuścić ich do Małego Księcia i skupić ich całkowitą uwagę na sobie, agresywną ofensywą. A gdyby próbowali mnie ignorować, to ciach ich po karku... Na znak, że tak nie można...
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Sala główna Sob Lis 26 2016, 14:37
Obserwując pole walki, Baylem zaczynał rozumieć że jest coraz gorzej. Kończyła mu się moc, pod drzewami dostrzegł Alezję, dziewczyna która go widziała wciąż żyła, na dodatek sojusznicy zamienili się w przeciwników. Nie dobrze. Dlatego - potrzebował nowego sojusznika. Zamierzał ruszyć ku Kyoumie, tak by nie być zbyt widocznym.-Kyouma, mamy problem.-Powiedział łapiąc się za brzuch i udajac spory ból.-W Kardii działa jeszcze jeden niewidzialny przeciwnik. Chyba jest duchem. Opętał tą dziewczynę, widziałem jak... jak krzywdzi Nori.-Powiedział wystraszony, wskazując na dobrą Arisu. Udając ogromne zaskoczenie.-Musimy pozbawić ją przytomności. Wtedy uda mi się wypędzić z niej demona i zapieczętować go moją mocą światła.-Powiedział, sapiąc z bólu. Tak, tak, to nie on będzie walczył z Arisu, nie on-W tobie nadzieja Kyouma. Rzuciłem na ciebie błogosławieństwo gdy tylko wszedłem, jesteś więc odporny na opętanie. Ale uważaj, na pewno będzie próbował zwieść cię kłamstwami i sztuczkami.-A następnie odwrócił się tak by widzieć i Arisu i Kyoumę. Miał nadzieję że blef zadziała. Rzecz jasna idąc do Kyoumy uważał na wszelkie osoby, nie mógł dać znów się tak pochwycić.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Sala główna Sob Lis 26 2016, 17:06
PERSPEKTYWA GREY Uhh... Nie spodziewałam się tego. Tutaj bardziej zaskoczona była moja duma, jako że nie wiedziałam czemu mi Hime-chan dała z plasku. Może to był fakt, że miała "być moją przeciwniczką". Fine! - To nie było uderzenie... Zaczęłam, a następnie sama zamarkowałam do plaskacza, podnosząc dłoń... jednak tylko spróbowałam chwycić rękę Hime-chan, aby... - TO jest uderzenie! Użyłam swojej głowy (dosłownie), aby przywalić mojemu alter ego i odrobinę ogłuszyć. Odpowiedziałam przy czym Illowi: - Gdzie indziej! Skup się na swoim przeciwniku i nie używaj ryzykownych zaklęć! I wreszcie załatwcie tego zdrajcę! Ostatnie zdanie głośniej wypowiedziałam, czym znów zaatakowałam Hime-chan, pięściami bądź plaskaczami... ale po to aby skupiła na mnie uwagę. Wciąż jestem gotowa rozproszyć jej zaklęcia za pomocą Kyou Shugeki... I zasłonić jej oczy, gdyby okazało się że to są ostatnie chwile Ever-kuna.
PERSPEKTYWA NEVERA HAHAHHA! Oczywiście że superbohater zwyciężył! Nie było szans, aby... - Ugh... Coś sprawiało... że... kręciło mi się w głowie... Tak że trudniej było mi się utrzymać na nogach.. - W-WOAH! Nagle przechyliłem się do przodu, do tyłu... aby polecieć w końcu w lewo! - Wah! Użyłem swojego niepokonanego miecza, aby się podeprzeć. To było niebezpieczne... ale chyba już nie jestem w tej chmurze, nie? (tutaj Tora używa swojego czepka 3 lvl, aby "szczęśliwie" wydostać się z chmury przechylając się i lecąc na lewo, aby wypaść z działania chmury, po czym podeprzeć się mieczem, aby się nie wywrócić. Możesz ewentualnie go wywrócić o przeciwnika, byleby z tego wypadł - przyp. Grey)
Prince
Liczba postów : 271
Dołączył/a : 30/03/2015
Temat: Re: Sala główna Sob Lis 26 2016, 17:43
...kompletnie zignorował wszelkie próby zaczepienia jego osoby. No, może jedynie prychnął pod nosem, jednak jego wypowiedzi skwitowało jedynie przytaknięcie na słowa najemnika. Wtedy też wróżek zaczął się oddalać, licząc na to, że wszelkie płatki, czy różyczki, czy inne upierdliwe elementy zostaną wciągnięte w liściaste tornado i zaszkodzą jego przeciwnikowi. Sam się o to prosił, a nie mógł mu pozwolić kpić z roli władcy. Dlatego też nie mógł pozostawić ot tak swojego towarzysza. Chociaż udał się do... chyba już bezpiecznego Nevera, spoglądał raz po raz w kierunku Tima. Wszystko po to, aby aktywować Dringwar(D) i spętać nogi drugiej, rudej istoty zaraz po jej uniku. Coby Timowi łatwiej było dopaść fałszywą podfruwajkę. Wszystko tylko po to, aby z bezpiecznej odległości zagadnąć do Wintera: - Wszystko w porządku? Co tu się dzieje? Ja, Tim... - rzucił jedynie na prędko, licząc na jakieś objaśnienia, a zarazem na fakt, iż osobnik jest zdatny do walki. Nie miał zamiaru podejść za blisko do uzbrojonej osoby, ale skoro Tim go kojarzył, to raczej był po ich stronie, prawda?
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Sala główna Nie Lis 27 2016, 05:49
- Trudno. Naprawimy to. - odrzekła Alv na słowa zwierzaczkowej dziewczyny [Abri]. Już chciała jej polecić, żeby pomogła innym, ale dziewczę samo ruszyło do działania. Tymczasem Alfik buszowała w zbożu. Jako, że nie zachwyciła jej ograniczona do minimum widoczność, postanowiła zrobić coś przewrotnego. Odwołała Holmegard, a przywołała... RADŁO [zakl.], założywszy cięciwę na zwykły łuk, który do tej pory miała na plecach w sajdaku. Wytropię cię, pergrandzka kurtyzano.. Cel w Radle miała jeden. No, może dwa. Pierwszy to ograniczenie widoczności wrogowi. Drugi to ujrzenie w zbożu położenia przeciwniczki. Dokładnie w stronę obrysu pseudo-Alf, oryginalna, psia, posyła bez skrupułów strzałę z zadziorem [um. Łucznik 3]. W serce (a przynajmniej w korpus). Jeśli wystarczy czasu posyła drugą - w głowę kotowatego "pasztetu". W razie walki w zwarciu błyskawicznie dobywa falkaty, nieodmiennie noszonej z lewej strony pasa [um. Szermierz] i walczy przy jej użyciu. Cel: uśmiercić cycowatego kota.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sala główna Nie Lis 27 2016, 16:00
MG:
Problem walki Anki był taki, że przeciwniczka próbowała się gasić i jednocześnie odgonić od Anki. Więc machała młotem, acz w końcu go puściła. Jednak rzut sztyletem miał problem z trafieniem, gdyż płytowe rękawice, którymi gasiła włosy skutecznie ochraniały jej głowę. No i była ruchomym celem. Więc średniawo się coś dało zrobić. W końcu się ugasiła, ale widać było, że ledwo się trzyma. Kątem oka spoglądała z furią na Ankę, która w jednej ręce miała solniczkę, a w drugiej sztylet. Kardiańska masakra zestawem kuchennym.
No i nowa osoba w Kardii. I od razu granat na stół. Ale ten granat się z czymś zderzył. Tak, że w sumie wybuch został zanegowany. Przed sobą miał... siebie. W sumie tak jeden do jednego, tylko ręce złączone razem jak do modlitwy. -Nie przystoi w tym świętym miejscu używać takich słów. Proszę, uspokój się. - mówił spokojnym, delikatnym tonem. Nie miał tylko zasłoniętej ręki bandażami. Była ona biała, ze złotymi, widocznymi żyłami.
Tymczasem Raekwon musiał ruszyć do dalszej walki. Wstał i rzucił gwiazdką. Ale Ever zdążył już wstać, a także i zmusić się do zbicia ataku swoim mieczem. Ciężko oddychał, ale to jeszcze nie był koniec. I Ill to wiedział. Więc pozostało tylko czekać, bo Ever zdawał się zbierać siły do ataku. Co w sumie jest okej, patrząc na jego stan.
Przeciwniczka Arisu czekała. Widać było, że skupia się na wróżce, ale jednocześnie, że jest roztrzęsiona. Więc nie spodziewała się, że nagle coś ją złapie i uniesie w powietrze. Ta się wyrywała i w ogóle, ale nie miała zbytnio szans. Więc została zrzucona. I połamana. Może jeszcze żyła, ale ten stan był zdecydowanie agonalny.
Baylem natomiast udał się do Kyoumy. Ten jednak zdawał się znów nie ogarniać. Znaczy, na pewno słyszał słowa Baylema, ale na nie nie zareagował. W sumie w ogóle nie reagował.
Grey tymczasem walczyła z Hime. Cios głową ją lekko oszołomił, a potem... płacz. Głośny. -BAKAAAA! - krzyknęła płacząc i na oślep uderzając małymi plaskaczami prosto w Grey, zajmując jej czas. Było jej smutno. I nosek ją bolał.
Alv też stwierdziła, że w sumie urośnie se zboże. Więc było dwa razy więcej zboża niż przewiduje ustawa. No i tak sobie buszowała w zbożu. Ale... coś blokowało jej wizję w tym zbożu. Więc w sumie to był impas.
No i czas na zewnątrz. Ejji zdecydował się walczyć w duecie, a sam jego wróżkowy towarzysz odszedł. Dlatego chciał zaatakować jego kopię. Ale ten odleciał do tyłu, nim Prince zdołał go unieruchomić. Owszem, wróżek był teraz spętany korzeniem, ale jednocześnie, gdy najemnik go atakował, inny korzeń... spętał mu nogi. Przez co ten musiał bronić się przed ofensywą przeciwnika. Ale, co ciekawe, odczuwał jego uderzenia toporem tylko na broni z aktywnym trybem. Drugą broń natomiast spokojnie blokował drugim mieczem, acz wiadomo, będąc unieruchomionym to nieciekawa sytuacja, zwłaszcza, gdy musi się bronić. A tak to wyglądało. A w międzyczasie Never wypadł z dymu i zaczynał czuć się już lepiej.
Info od MG:
Termin: 72h od mojego postu Wygląd pomieszczenia: TU + zastawiony stół z różnymi potrawami pośrodku katedry Mapka ;_; Czarne - jedzący pan Niebieskie - ganiające się dziewczynki (#Anka) Pomarańczowe - Ari. Ta bliżej czarnej kropki to ta leżąca Ari. Szare - Norki Żółte - Baylemy Fiolet - wróżki Zielone - Ille Czerwone - Every Kwadraciki - znaczki Kwadraciki z żółtym czymś - świecące znaczki. Różowe - Abri i Czarnoskóra kobieta Niebieskie - ofiara Kyoumy Jasnozielone - Kyouma i chuderlak Ciemnoczerwone - Alezja i kobieta kot Jasnoniebieskie - Ryudogony Szare-długie - filar krzyżyk - martwe/wyeliminowane
Ari: 57 MM | Choukichi 2/4 | Ból brzucha Anka: 23 MM | Zbroja Błysku, Choukichi 2/4 | Obolałe mocno plecy i brzuch, porażone i obite lekko lewe ramię, zmęczona, lewa ręka chyba wybita z barku, gorzki posmak w gardle, niedobrze od niego się robi Abri: 98 MM | Skrzydła 3/3, Lewa łapa niedźwiedzia 3/3, Choukichi 2/4 Kyouma: 68 MM | Choukichi 2/4 | Obolała lewa ręka, boli i w ogóle, ale da się chyba przeboleć, trzy rozcięcia na klatce piersiowej, krwawią, bolą, przeszkadzają i irytują. Nori: 18 MM | | Zapadła w śpiączkę, nie wiadomo kiedy się wybudzi (do ustalenia po evencie) Never i Grey: 29 MM | Choukichi 2/4 (Grey) | Brak możliwości użycia Nevear Durandal (C), nie pamieta w ogóle, że coś takiego istniało, Never ma głębokie skaleczenie na lewym barku, które przeszkadza, pobolewa i krwawi, boląca klatka piersiowa, trochę skaleczeń, które krwawią i pobolewają. No i mogę przeszkadzać. Grey, zaskoczona, policzek boli od liścia, ogólnie troszkę obolałe rączki od bloków i ataków Hime Baylem: 54 MM | Choukyou 2/7 | Zadrapania na plecach, ramionach i przedramionach, kilka na twarzy, acz nic się w oczy nie stało, pieką, irytują, lekko krwawią, ale da się przetrwać, poparzone mocno nogi, pieką i bolą, acz da się próbować to zignorować Raekwon: 83MM | Fate Verdict 3/5, Choukichi 2/4 | -4 Shurikeny, -5 bomb Strzała wbita w prawy bark od strony pleców. Krwawi i boli. No i irytuje. I tkwi. I boli. Ejji: 85 MM | Anchimajikkumōdo 3/3 Prince: 99 MM | Ribut 2/5, Dringwar 1/2 | Rana na prawym boku pleców, krwawi i pobolewa, irytuje i w ogóle jest zua Alezja: 63 MM | Ochra, Holmegard, Choukichi 2/4, Radło 1/3 Ryudogon: 97 MM
Tajemnice bardzo leniwego MG. Czemu nie można tego jakoś zapieczętować:
Ar: 100 MM, Ból brzucha, kręci się w głowie, niedobrze jej An: 48 MM | Pogromca Północy, Choukyou 2/7 | wstawiona alkoholowo, twarz poparzona i piecze, irytuje w wuj, głowa poparzona, boli, kłopoty z orientacją Ab: 70 MM | Nie żyje K: 53 MM | Wyeliminowany N: 38 MM | Wyeliminowany NG: 37 MM | Choukyou 2/7 (Ever) | Ever ma mroczki przed oczami, szumi w uszach, ogłuszony. Lewy bok poparzony i boli. Prawdopodobnie ma utrudnione posługiwanie się lewą ręką i być może nogą. Krwawi i piecze, pobolewa i irytuje, leży na plecach obolały i poparzony, choć nie tak strasznie jak mogłoby być. High ma obolały nos, może złamany, leci trochę krew Se: 51 MM | Wyeliminowany Sa: 56 MM | Wyeliminowany B: 60 MM | R: 9 MM | Nie żyje E: 85 MM | A 3/3 | Pożądlony, użądlenia pieką i lekko irytują P: 103 MM | D 1/2 Al: 93 MM | R 2/3 Ry: 97 MM M: 290 MM
Ryu jedynie zobaczył jak jego granat zostaje zneutralizowany. Chyba nikt nie chciał mu odpowiedzieć co się tutaj dzieje. Odwrócił wzrok gdy od razu przed nim pojawił się... On sam w sumie tylko trochę wydanie inne. Jakoś Ryu sobie nie przypomina by bratał się z tym na górze. - Dobra, nie wiem z jakiej parafii się urwałeś, ale lepiej znikaj mi z oczu - powiedział zdenerwowany Ryu przez... to coś, co właśnie stało mu na drodze. To nie było raczej nic od tego z góry, przynajmniej mu sie tak nie wydało, tym bardziej, że ten zasraniec jeszcze miał podobną łapę do niego. - Chyba zostałem w McMagicku wyruchany na fajną łapę - powiedział doglądając reki swojego sobowtóra. Splunął na bok i odwiązał bandaż z łapy odrzucając go gdzieś na bok. Strzelił szybko palcami po czym powiedział jedynie - Czarny Czerwiec - by zmaterializować swój miecz. Kto wie, może gościu ma biały grudzień? Kto tam wie. Jednak przechodząc od razu do rzeczy Ryu szedł w stronę swojego przeciwnika aby rzucić się na niego z swoim ogromnym mieczem. Od razu poleci by uderzyć go od boku z prawej do lewej pionowo do ziemi, by ciąć horyzontalnie. Gdy tylko miecz wróci a tamten Ryu odskoczył to wtedy drugi zamach z lewej do prawej z krokiem co by zasięgu dobyć. Pewnie walka nie będzie taka prosta jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Dlatego tez zaraz po tym Ryu postanowi potraktować delikwenta ogniem przy pomocy płonącej gwiazdy (C), niech się jebaniec smaży. Dlatego też gdy tamten spróbuje tylko znowu uniku to Ryu postanowi zaraz za nim pokierować rękę. Zaraz potem gdy tylko zaklęcie się skończy znowu na niego ruszyć by uderzyć tym razem znak głowy w dół aż do pionowo. Zaraz potem podnieść swój miecz, by następnie uderzyć po skosie od lewej do prawej. Niestety Ryu wie od razu że będzie musiał z nim trochę potańczyć nim go trafi, w końcu to jest drugi Ryudogon prawda? Jeśli przeciwnik też będzie miał miecz czy coś podobnego i postanowi parować jego uderzenia to wtedy Ryu postanowi się z nim posiłować przez moment, by nagle odepchnąć wtedy miecz przeciwnika i zaatakować. Niestety takie żelastwo też nie jest zbyt dobre do manewrowania nim, więc Ryu będzie się starał na to, by ewentualnie chociaż końcówką miecza uderzyć, jest w sumie kurewsko duży więc powinien dać radę.
Arisu
Liczba postów : 292
Dołączył/a : 23/10/2016
Skąd : Gdynia
Temat: Re: Sala główna Pon Lis 28 2016, 11:37
Nie wiedziała co kombinuje zwłaszcza, że wyglądała dość podejrzanie, ale jednocześnie jakby się bała. Kiedy jej ciało zostało podniesione i rzucone z dużą siła nie kryła swojego zaskoczenia. Słyszała w uszach dźwięk łamanych kości na ziemi, na szybko się rozejrzała jednak nie miała zielonego pojęcia kto to zrobił. Problem z głowy, obok była Abri, ale nie na niej się skupiła, a swoim klonie, który był po jej lewej stronie. Obróciła sztylet w swojej dłoni dwukrotnie podchodząc to Ar v2, była tak upita, że nawet nie miała siły wstać. Zacisnęła dłoń na jej ubraniach i podniosła do góry, następnie przejechała sztyletem po jej gardle. Kiedy to robiła wymówiła jedynie nieme "wybacz". Jednak musiała zginąć dla lepszego celu. Wyprostowała się i jeżeli się udało się zabić ari v2 to wytarła sztylet z krwi w spodnie, a jej ciało puściła na ziemię. Schowała sztylet za pas spodni, rozglądała się w razie zagrożenia.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Sala główna Pon Lis 28 2016, 12:31
Połamane kości? Brak możliwości poruszania się? Trudno, to nie problem Abri. Abri była zła - ktokolwiek doprowadził Nori do takiego stanu zasługiwał na karę. Ale nie taką, żeby od razu zabić. Połamanie wystarczało. A zwierząt się nie denerwuje. Tylko, że Abri nie wiedziała kto tak skrzywdził wróżkę. Pytanie mistrzyni na które nie potrafiła odpowiedzieć cały czas dźwięczało jej w głowie... Wyprostowała się, odrzucając swoje długie włosy do tyłu i dobyła swojej Czarnej Wskazówki. Trzymając w prawej ręce ostrze, drugą dłoń przygotowała do tego, aby w każdej chwili dorobić sobie jakieś fajne szpony. Ale jeszcze nie teraz. - Czy widziałaś kto skrzywdził Nori? - jedno krótkie pytanie, zanim wkroczą do akcji. Kiedy Arisu rusza w stronę swojej przeciwniczki, Abri postanawia ją ubezpieczać. Na wypadek, gdyby wróżce nie udało się pochwycić swojej "ofiary", wtedy wkroczy Biała. Tak wkroczy, aby nie pozwolić przeciwniczce zrobić czegokolwiek. Jeśli tamta przykładowo będzie się oddalać, Abri będzie się do niej zbliżać z zamiarem uderzenia jej, lub pchnięcia swoją Wskazówką. Może złapać lewą ręką i przytrzymać? Jeśli zaś będzie chciała walczyć z prawdziwą wróżką, Biała obiegnie ją (na jej lewą stronę, aby wzrokiem objąć ten fragment sali, w której znajdował się Kyouma) i zaatakuje swoim ostrzem - tak aby dać okazję Arisu do zadania swojego ciosu. W między czasie cały czas stara się przynajmniej kątem oka obserwować pole walki na tyle, aby móc zareagować na wszelki atak na nią. Widziała wcześniej, że Kyouma się zatrzymał, ale Abri chciała wierzyć w to, że to tylko chwilowe. Że tylko potrzebuje chwili na złapanie oddechu. Poza tym w jego pobliżu był Baylem, więc razem powinni poradzić sobie z przeciwnikiem. Ale pomimo wszystkiego, białowłosa starała się ogarniać wzrokiem i Kyoumę, aby w każdej chwili móc do niego ruszyć i pomóc w walce. Szczególnie, kiedy już pomoże Arisu rozprawić się z jej przeciwniczką. Miała ten szósty zmysł.
Apricot Pâte de Fruit
Liczba postów : 290
Dołączył/a : 13/08/2014
Temat: Re: Sala główna Pon Lis 28 2016, 16:07
Anka kogoś rozzłościła. I to bardzo. Czy się tym przejmowała? Nie koniecznie. Czy się bała? Może trochę, rozwścieczyła czołg. To z reguły nie kończy się dobrze. Z drugiej strony Anka właśnie pokazała, że nie jest byle kim. O nie. Mała, zwinna i mordercza. Trochę jak chomik. A skoro ta wyrzuciła młot, to zrobiło się w miarę bezpieczniej. Na tyle, że Anka postanowiła podjąć się kolejnej iście szalonej próby.
Teleport centralnie nad niewiastą tak, by usiąść jej na ramionach, wysypać z jednej ręki sól jej na twarz, a sztyletem z drugiej ręki porysować lico. Solniczkę od razu po tym wypuszcza, chwytając dziewoją za włosy i tak oto próbując się utrzymać na jej ramionach, próbując wytrwać jakoś wszystkie uderzenia pięściami. Jak się da, to poderżnie gardło. Jak nie, to tylko pokaleczy na tyle, na ile może. Trzyma jej włosy i nie puszcza. Niech cierpi. Jak zacznie spadać, to pociągnie ją ze sobą. Może nie zabije, ale może co najmniej ją wykończy, a to też spoko. Byle wytrwać tę turę. Szczęście ma (buff), zwinna w sumie też jest. A później to już z górki. Upierdliwe dziecko.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.