I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Góry niedaleko Clover Pon Gru 26 2016, 14:28
First topic message reminder :
//Wzgórza, które znajdują się blisko Clover wraz z odległością zmieniają się w wyższe elementy krajobrazu czyli Góry. Nie są to jednak olbrzymie wzniesienia jak w górach Hakobe, ale geograficznie rzecz ujmując są górami. Klimat jest tutaj dość przyjemny, a stoki porośnięte są barwna roślinnością Fioryjską. Teren ten bogaty jest w piękną florę i faunę.
~MG~
Zlecenie dotyczące magicznych zwierząt doprowadziło was do niewielkiego miasteczka, które znajdowało się w jednej z dolin górskich nieopodal Clover. Samo miasteczko było dość niewielkie. Może 5-6 budynków, ale za to wszystkie obiekty same w sobie były gigantyczne zbudowane w stylu barokowych pałaców. Jeśli miałbym to porównać z jakimś współczesnym zespołem budynków rzuciłbym wam Wersal. Tak czy inaczej główny obiekt tutaj stanowił biały pałac, który był jednocześnie siedzibą waszego pracodawcy. Po przybyciu tutaj pojawił się kamerdyner, który wprowadził was do salonu i poczęstował herbatą i ciasteczkami. Dopiero po jakimś czasie pojawił się ubrany w zwykły strój mężczyzna z brodą. Znaliście go. Był to jeden z najbogatszych Fioryjczyków Varmillion De la Crux. Znany na cały świat właściciel kopalni lacrym oraz pasjonata zwierząt. Plotki głosiły, że wręcz uwielbiał je kolekcjonować. - Witajcie na moim terenie - oznajmił wam - zapewne chcielibyście się dowiedzieć, co nieco o magicznych zwierzętach oraz może jakieś złapać? Tutaj wam się to uda. Moja kolekcja jest gigantyczna. Oczywiście nie dam wam każdego zwierzaka, niektóre są zbyt rzadkie. Inne jednak mają teraz okres godowy i z chęcią oddałbym wam w opiekę niektóre, aby nie było ich za dużo. Musze dbać o populację mojego ogrodu, aby zachować poprawny ekosystem. Każde zwierzę oswoić można w inny sposób, ale większość rzadkich stworzeń jest raczej mało ufna w stronę ludzi. Trzeba mieć zdolności treserskie. Powiedzcie mi jakie zwierzęta was interesują. Łatwe do złapania, gdzie tych umiejętności nie potrzebujecie? Takie zwierzęta generalnie stoją przy was i są miłymi kompanami walki, ale raczej wam nie pomogą. Średnie do złapania zwierzęta wymagają już jakiś tam umiejętności [lv.1 tresera]. Mają one, albo siłę przeciętnego człowieka, albo zdolności magiczne na poziomie PWM, D. Trudne do oswojenia [lv.2 tresera] mają siłę niedźwiedzia, albo zdolności magiczne na poziomie rangi D,C. Zwierzęta bardzo trudne do złapania [lv.3]. Mają siłę przeciętnego startującego z przygodą maga. Tio od was zależy jakie zwierzę chcielibyście oswoić. Możecie ruszyć razem lub oddzielnie. Wasz wybór. Dodatkowo mam miksturki magiczne, które na czas misji mogą zwiększyć wam zdolności magiczne, znajdują się one na szafce razem z cenami.
Na półce znajdowały się określone rodzaje specyfików. 0->1 20.000 klejnotów 0->2 50.000 klejnotów 0->3 100.000 klejnotów 1->2 30.000 klejnotów 1->3 80.000 klejnotów 2->3 50.000 klejnotów
Teraz pracodawca czekał, abyście zdecydowali jaki poziom trudności zadania preferujecie oraz czy ruszacie razem czy osobno. Po tym wyborze dostaniecie zapewne listę zwierząt, które możecie oswoić.
Czas na odpis do 28.12.2016 godz. 18:00
Autor
Wiadomość
Kei
Liczba postów : 431
Dołączył/a : 16/05/2017
Temat: Re: Góry niedaleko Clover Sob Gru 08 2018, 23:36
Podążając na tyłach grupy, a w sumie to bardziej w środku grupy, Kei rozmawiał z Lindowem na dość... ogólnie ważne tematy, chociaż dla aktualnej misji raczej mało istotne. Mimo wszystko gdy towarzysz zadał pytanie o Gabriela, Kei pośpieszył z odpowiedzią. - Jakiś czas temu wysłałem do niego posłańca. Odpowiedział ale nic poza tym. Żadnej misji nie było od dawna. Mój posłaniec siedzi cichutko w plecaku i raz na jakiś czas wylatuje, pokręci się chwilę wokół i wraca do środka. Co dokładnie jest powodem tej ciszy? Nie wiem. Kiedy ustanie? Też nie wiem. Jedyne co nam pozostaje to tylko czekać. A szkoda. Przedstawił swoją opinie i doświadczenie na temat Gabriela. Dodatkowo okazało się, że jeden z towarzyszy misji również miał z nim styczność. Najwidoczniej to nie pierwszy raz kiedy anioł znikł. - Widzisz? Jak będzie trzeba to się zjawi i nas zwoła. Dodał jednocześnie uśmiechając się do Lindowa. Chwilę później już nie było tak ciekawie, bowiem mag zadał Ivashkovi dość... specyficzne pytanie. - Czemu pytasz? Odpowiedział pytaniem na pytanie. Nie oczekiwał odpowiedzi bowiem szybko kontynuował. W końcu gdyby towarzysz nie miał celu w uzyskaniu tej wiedzy to po prostu by raczej siedział cicho. - Nie wiem czy na naszym pierwszym spotkaniu się przedstawiłem tylko imieniem czy też nazwiskiem. Ale jestem Kei Ivashkov. Jeśli nie wiesz to już tłumaczę. Mój ród pochodzi z Joyi i od zawsze mamy styczność z demonami. W mojej rodzinie wielu magów, w tym moja siostra i ojciec są czarodziejami, którzy spętują demony i używają jako chowańców. W moich żyłach płynie krew wielu pokoleń jednego z najważniejszych rodów Joyi, który od zawsze władał mocą poskramiania demonów. Jeśli chodzi o ostatni blisko kontakt, to przecież razem walczyliśmy z jednym. Czemu w sumie pytasz? Po co Ci ta wiedza? Wytłumaczył, na samym końcu próbując uzyskać odpowiedź dla siebie. W tym momencie młody mag ognia jeszcze nie wiedział jak bardzo się wkopał. Nie miał jeszcze świadomości, że lada chwilę może rozpętać się walka z powodu jego pochodzenia. Całe szczęście nie powiedział wszystkiego. I niech tak zostanie.
W końcu jednak ekipa dotarła na miejsce misji i zanosiło się, że koniec końców się rozdzielą. Podróż całą grupą w szóstkę faktycznie byłaby bezpieczniejsza ale bardzo przedłużyłaby czas trwania misji. A po co, skoro wszyscy są na tyle silni, że raczej sobie poradzą? - Mogę iść i tu i tu. Jestem najniższy a przy tym jestem magiem ognia i potrafię kreować światło. Ale chyba lepiej będzie jak pójdę w ten wąski tunel. Ty...- tutaj spojrzał na Linowa -potrafisz również tworzyć światło, prawda? Spytał nie oczekując odpowiedzi. - To może pójdziesz tam? Zasugerował niemalże po chwili. Pozostało jeszcze się podzielić. Miał nadzieję, że Kleofas pójdzie z nim. Z całej tej grupy jakoś jemu ufał najbardziej. Gdy już grupy zostały podzielone ruszył do wyznaczonego mu tunelu, zapewne do tego najwęższego. Gdyby w nim też było ciemno, to wykorzystał swoje PWM aby oświetlić troszkę okolice.
Kleofas
Liczba postów : 54
Dołączył/a : 20/04/2018
Temat: Re: Góry niedaleko Clover Nie Gru 09 2018, 01:56
Choć Blanche nie podobała się nazwa, jaką Kleofas określił ich wyprawę, to jednak chłopak wolał przy niej pozostać. Wyruszenie na świętą wyprawę brzmi o wiele lepiej, niż wyruszenie na misję. Na misje chodzą najemnicy, a na święte misje ruszają tylko wybrańcy! To wprawiło Kleofasa w głębokie zamyślenie, bądź też samozachwyt, polegający na walce w imieniu większego dobra, choć póki co, to tylko szli. W końcu dotarli na miejsce i wtedy Blanche zaczęła rytuał otwarcia wrót. Kleofas jako przewodniczący w swych myślach, wpierw gestem ręki nakazał chwilę wszystkim zaczekać, by pierwszemu wkroczyć do jaskini. Tam się okazało, że rozdzielenie się może być konieczne. Postanowił prędko podzielić drużynę na grupy, samemu pozwalając sobie zdecydować, jak ów podział będzie wyglądać. Stanął więc dumnie wyprostowany, jak przystało na urodzonego przywódcę. Lekko zmarszczył brwi, szybko spoglądając na swych towarzyszy, po czym wyjął z paczki ostatniego biszkopta. I go zjadł. - Kei, Terrenco, pójdziecie razem lewym korytarzem. Wy najprędzej się w nim zmieścicie - rzekł przywódczo Kleofas, po czym spojrzał na Lindowa. Z dziwnej misji w piramidzie pamiętał, że Lindow umiał oświetlić drogę. - Lindow, dobrze będzie jeśli pójdziesz w prawo - następnie spojrzał na Blanche i jeszcze zerknął szybko na jej towarzysza. Nie uważał, że byłoby dobrym pomysłem, aby poszli razem. Nie mógł mieć pewności, czy poradzą sobie z ewentualnym zagrożeniem. Kleofas musiał równo podzielić drużyny pod względem siły, a ponieważ siebie uważał za najsilniejszego, nie zastanawiał się nad dalszym podziałem. - Proponuję, byś poszła ze mną Blanche. Noir, pójdziesz z Lindowem? Nie chcę ryzykować, byście znaleźli się razem w zbyt wielkim niebezpieczeństwie. Od was bowiem zależy powodzenie tej wyprawy - nie wspomniał jednak, że to święta wyprawa, choć o tym właśnie myślał. Myślał też o tym, jak bardzo źle by się to wszystko skończyło, gdyby dwie grupy odnalazły święte relikty, a Blanche i Noir przepadliby gdzieś w poszukiwaniu trzeciego.
Terrenco
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 31/10/2016
Temat: Re: Góry niedaleko Clover Pon Gru 10 2018, 15:03
No i dotarli na miejsce... choć aby czy na pewno? Niezbyt wyglądało to na wejście w pierwszej chwili, ale nie jemu było oceniać. Skoro znajdowały się wewnątrz jakieś relikty, to wejście do nich nie powinno być proste ani widoczne ot tak. Także stanął naprzeciw nich chłopak patrząc na rozmiar i to jak Blanche coś rysuje. Nie mając bladego pojęcia co robi tylko podrapał się po głowie patrząc jak wszystko się sypie. W ramach gratulacji kilka razy klasnął i pozaglądał do środka korytarzy. w sumie już tutaj mógł zacząć działać, acz na chwilę się z tym wstrzymał. Jeszcze pozostali chcieliby pewnie się wypowiedzieć. - W sumie nie mam nic przeciwko. - odpowiedział lepie lub gorzej nie wiedząc czy znowu nie poleją się wodospady śliny. Była to chyba pierwsza, albo jedna z nielicznych, sytuacji gdzie wybrał towarzystwo inne niż kobiety. No, w tym przypadku zgodził się na podział ustalony przez Kleofasa. Nie czekając czy coś, postanowił skrócić sobie drogę oraz tym co postanowili iść środkiem. W prawym korytarzu nic nie widział więc tam i tak jego magia byłaby bezużyteczna. Stanął więc pomiędzy nimi, wystawił w ich kierunku ręce i... pstryknął. Ot tako sobie i patrząc jak daleko otworzy się teleport po lewej stronie jak i czy czy tym po prawej sięgnie do świateł. Jeżeli w ich przypadku nie wystarczył krótki teleport D, wymienił go na inni o większym zasięgu - teleport miejski C.
Lindow
Liczba postów : 415
Dołączył/a : 21/08/2013
Skąd : Z wyspy solą oraz żelazem płynącej
Temat: Re: Góry niedaleko Clover Pon Gru 10 2018, 21:35
Czyli Gabriel gdzieś tam był i dawał o sobie znać. Tylko z jakiegoś powodu nie jemu. Czy to dlatego, że izoluje magicznie posłańca? Czy może dlatego, że nie lubił go osobiście? Jedno musiał przyznać Noir'owi, jak będzie potrzebował to się skontaktuje. Ciekawe skąd o nim wiedział. - Rozumiem, dobrze wiedzieć. Już myślałem, że coś mu się stało. Spojrzy się ostro na posłańca kładąc rękę na magicznej skrzynce. Tak jak zawsze zaczął z początku protestować, ale po chwili ulegał i posłusznie wlatywał do środka. Gdy tylko to zrobił skrzynka zamknęła się, a wszelkie wieka i wejścia do niej zniknęły. Następnie wsłuchał się w słowa Kei'a opowiadającego swoje dziedzictwo. Musiał przyznać, że miał ku temu dość mieszane uczucia. Ród który od pokoleń pętał demony brzmiało zupełnie jak coś co on sam robi. Jednak robił to by je zniszczyć lub całkowicie powstrzymać przed działaniem. A oni pewnie korzystali z ich mocy, plugawiąc dalej te ziemie ich obecnością. Poskramianie nie oznaczało pozbywanie się ich. Czyli musiało to oznaczało... Ręka Lindowa zadrżała sięgając pomału za plecy, jednak zanim jeszcze dobrze zaczął powstrzymał się. Kiedyś bez zawahania się rzuciłby się na chłopca i wypalił by z niego jakikolwiek ślad po demonach czy by tego chciał czy nie. Teraz jednak nie mógł tego zrobić. Do czego niby to doprowadzi? Samemu nie usunie demonów z tego świata, ani ludzi którzy chcą wykorzystywać je do swoich celów. Problem w tym, że taka usługa prędzej czy później może mieć swoją cenę. A te plugastwa najczęściej chcą tylko życia swoich ciemiężców i nie tylko. Chwilę zajęło mu poukładanie sobie słów w głowie zanim odpowiedział chłopcu. W jego głosie słychać było niepokój i rozterkę. - Ponieważ całe swoje życie poświęciłem walce z demonami oraz tymi, którzy żerują na ich mocy. Nie spocznę, póki choć jeden z nich chodzi po tym świecie. Mag zarzucił kaptur na głowę, by nie widać było jak walczy on sam ze sobą. Co powinien zrobić? Nie może zignorować tej informacji, nie może też zaatakować bezmyślnie Kei'a. Może nie znali się za dobrze, ale był zaufanym towarzyszem. A przynajmniej chciał tak myśleć. Przystanął na propozycję Kleofasa dość prędko, jakby chciał jak najszybciej skończyć tą misję. Albo żeby jak najszybciej zostać samemu. Stanął przed prawym wejściem, wziął głęboki oddech i złączył ze sobą dłonie.
Słoneczne promienie dające ukojenie. Przybądźcie tu na moje życzenie. Pragnę rozświetlić mrok tego świata. Cienie zniszczyć niczym ostrze kata. Pięć świetlnych gwiazd ze słońca stworzonych, niech przybędą tu. Wspomóżcie mnie w potrzebie. Bakudo no.6 Nikko!
Po skończeniu inkantacji wokół jego szyi pojawiło pięć żółtych, jasno świecących kul, które wyjątkowo postanowił zatrzymać dla siebie. Może przydadzą się na później. Jeśli jednak Blanche zasugeruje, że światło się przyda dla innych to podzieli się nim według sugestii. Nie miało to zbyt dużego dla niego znaczenia teraz. Sprawa z Keiem miała dla niego zbyt wielki impakt osobisty. Chciał to skończyć by móc do niej wrócić po wszystkim. Przed wejściem do korytarza, spojrzy się jeszcze na chłopaka, a w jego oczach widać będzie smutek oraz na swój sposób troskę. - Wrócimy do tej rozmowy po misji. Powodzenia Kei. - Powie na odchodne i ruszy pewnie siebie naprzód, mając pewność, że Noir idzie z nim. Jeśli nie to szkoda.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Góry niedaleko Clover Wto Gru 11 2018, 00:04
~~MG~~
Pożegnania nadszedł czas. Niemniej, nie było to raczej jakieś wielce smutne pożegnanie. Ciemnowłosa kobieta przytaknęła jedynie na sugestię najwyższego ze wszystkich zebranych. Nie oznaczało to jednak, że zastosuje się do niej w pełni. Kiwnęła jedynie głową w kierunku swojego kompana, który wolnym krokiem ruszył do środkowego korytarza. Tego samego, którym udać miał się Kleofas. Czy Blanche czuła się urażona przez biszkopty? A może miała na nie alergię i dlatego wolała pójść gdzieś indziej? Przynajmniej Terrenco mógł nieco odetchnąć widząc to, że jego 'rywal' najpewniej także dostał kosza. - Jeśli sytuacja będzie zbyt trudna, przelejcie trochę mocy do kryształu, a powinno was przenieść do obozu - stwierdziła jeszcze, zanim to postąpiła w stronę prawego tunelu, spoglądając tylko wyczekująco na Lindowa. I tak grupki mogły rozeznać się nieco w swoich sektorach działań.
Począwszy więc od środkowej drużyny, brązowowłosy chłopak milczał. Jego kroki zdawały się znacznie cichsze, jak samego maga promienia destrukcji. Na swój sposób mogłoby się wydawać, że nikt mu nawet nie towarzyszy, gdyby sam Kleofas go nie widział. Tunel był raczej prosty. Dopiero po jakiś dwudziestu metrach pojawiło się pierwsze rozwidlenie. W prawej jego odnodze świeciły się czerwone pochodnie. W lewej zaś fioletowe. Cokolwiek oznaczały kolory, sam chłopak raczej nie wiedział, a przynajmniej nie powiedział nic. Rozchylił tylko oczy i podszedł w kierunku ściany, dotykając jej gołą dłonią. Co jednak miało to oznaczać?
Inaczej miała się sytuacja lewej drużyny. Nastolatek dostrzegł, że po jakiś piętnastu metrach tunel skręcał i kierował się nieco w dół. Trudno więc o umiejscowienie teleportu, kiedy nie zna się końcowego punktu. Do tego stawał się nieco niższy, co mogło być lekko problematyczne dla starszego z magów. Niemniej, powinni chyba ruszyć dalej. Nie wyglądało to tak, aby czekały ich jakieś pułapki, chociaż trzeba przyznać - spore kamienne płyty w posadzce wyglądały jak te w filmach akcji, gdy ktoś nastąpi na nie, a wielka kula nagle planuje rozsmarować ich zza pleców.
Co jednak z jedyną ekipą o równomiernym rozkładzie płci w drużynie? Ten duet miał największą trasę do przebycia. Po jakiś pięćdziesięciu, a może sześćdziesięciu metrach dotarli jednak do sześciennego pomieszczenia o krawędzi pięciu metrów. Naprzeciw nich znajdywało się coś, co przypominało spiralną zjeżdżalnię, prowadzącą z góry. Do tego w prawej i lewej ścianie stały po trzy rzeźby z pustymi rękoma. Na podłodze leżały zaś łuki. Spora ilość łuków z brązu, srebra i złota. Do tego im dalej od wejścia tym bardziej zdobione zdawały się figury skalnych żołnierzy. Co mogło to jednak oznaczać? Cała podróż nie przebiegła jednak w milczeniu i jakoś w połowie drogi kobieta zadała magowi krótkie pytanie: - Wiesz jak odróżnić prawdziwe dobro od zła? Jej ton wydawał się zamyślony. Jakby zastanawiała się nad czymś, co najwyraźniej miało dla niej jakieś większe znaczenie. Czym jednak to było? Trudno powiedzieć.
Kleofas
Liczba postów : 54
Dołączył/a : 20/04/2018
Temat: Re: Góry niedaleko Clover Wto Gru 11 2018, 21:01
Podział, którego dokonał Kleofas miał być podziałem jak najbardziej zrównoważonym, aby to osoby w grupach nie czuły się w nich źle i żeby wszyscy byli z nich zadowoleni. To, że Blanche zadecydowała o nieco innym podziale, nieco Kleofasa zirytowało. Nie dlatego, że koniecznie chciał z nią iść, ale było to podważenie jego dowódczej decyzji. Dziewczyna nawet nie podała mu powodu, dla którego postanowiła tak, a nie inaczej. Wprawiło to Kleofasa w lekkie osłupienie. Zamrugał kilka razy oczami, spoglądając raz na Noira, a raz na Blanche. Po czym przybrał postawę mędrca, lewą ręką łapiąc się pod bok, a palec prawej uniósł na wysokość twarzy. Wziął głęboki oddech, aby to wygłosić barwne przemówienie o tym, dlaczego takie postępowanie jest nie wskazane, ale jak tylko otworzył usta, zauważył, że wszyscy już się rozeszli i co najwyżej mógłby uczyć dyscypliny leżące wokół kamienie. Ograniczył więc swoją wypowiedź do cichego warknięcia, po czym ruszył środkowym korytarzem. Jeśli jednak wydawało się komuś, że będzie to cicha wędrówka, to oto właśnie nadeszła właściwa chwila na rozczarowanie. Nie bez powodu Kleofas chciał posłać Noira z Lindowem, ale skoro już on musiał z nim iść, to na jego zasadach. A dwadzieścia metrów do przejścia, to wystarczająco, by Kleofas zdążył się rozgadać. - Słuchaj Noir, jeśli masz coś do powiedzenia, to nie krępuj się tego mówić - od tych słów Kleofas zaczął dłuższą przemowę, którą wygłosił podczas podróży dwudziestometrowym korytarzem, którą by to nawet mówił, gdyby już zatrzymali się przed kolejnym rozwidleniem i mówiłby dalej, gdyby nawet Noir wybrał sam którąś ścieżkę, a Kleofas idąc za nim, mówiłby dalej. - Nawet jeśli miałoby to być szczerze powiedziane "zamknij się". Choć pewnie niewiele by to dało... To Lindow sprawiał wrażenie takiego, co również nie mówiłby za dużo. Sądzę, że lepiej byś się z nim dogadał i dlatego wolałem, żebyś poszedł z nim. Na to, że ja będę cicho, to raczej nie masz co liczyć, skoro już musimy znosić swoje towarzystwo. Nie mam zamiaru niczego przed tobą niczego ukrywać, więc będę tak szczery, jak również ty możesz być szczery wobec mnie. W końcu nie na co dzień schodzi się z kimś w mroczne, opuszczone korytarze w poszukiwaniu świętych relikwii. Sam pewnie rozumiesz, że wymaga to przynajmniej odrobiny zaufania. Bo niby jesteśmy tu, by wam pomóc, ale z drugiej strony, co miałoby mnie powstrzymać przed tym, by po wykonanym zadaniu roztrzaskać ci głowę, zabrać relikwie i sprzedać je komuś, kto za nie odpowiednio dużo zapłaci? Nie przejmuj się jednak. Nie mam najmniejszego zamiaru robić czegoś tak zdradzieckiego i okropnego. Pieniądze, aż tak mnie nie interesują, a wasz cel wydaje się być słuszny. Gdyby jednak Noir stał przed dwoma korytarzami i po prostu słuchałby Kleofasa, bądź też tylko udawałby takiego, co słucha, wtedy Kleofas dodałby do swej wypowiedzi jeszcze kilka zdań. - Powinniśmy się rozdzielić, czy masz jakiś inną sugestię? Mój tatko zwykł mawiać, że lepiej skręcić trzy razy w prawo, niż raz w lewo, ale nie jestem pewien, czy warto kierować się teraz jego słowami - rzekł Kleofas, po czym rozejrzał się po ścianach, suficie i po podłodze. No i czekał z podjęciem ostatecznej decyzji na Noira. Chyba, że ten podjąłby jakąś za niego. Ale byłoby miło z jego strony, gdyby ją przynajmniej wcześniej objaśnił.
Kei
Liczba postów : 431
Dołączył/a : 16/05/2017
Temat: Re: Góry niedaleko Clover Wto Gru 11 2018, 21:27
O rozmowie z Lindowem nie ma co się zbyt rozpisywać bo na to przyjdzie pora później. Póki co lepiej zająć się głównym wątkiem, potem fabułą. Zatem chcąc lub NIE, Kei udał się wraz z Terrenco. Ich droga miała prowadzić przez dość wąski i niski korytarz. Co będzie wgłąb niego? Tego nie wie nikt. Póki co szedł tunelem dość wolnym krokiem cały czas się rozglądając. To przed siebie, to na ściany, to pod stopy. Każdy krok stawiał ostrożnie aby uważać na wszelkie zagrożenie jakie mógł spotkać. A czy jakieś spotka? Czas pokaże.
Terrenco
Liczba postów : 155
Dołączył/a : 31/10/2016
Temat: Re: Góry niedaleko Clover Sro Gru 12 2018, 15:55
No i wszyscy się rozeszli, a on sam nie zwracał zbytnio uwagi na to co Kleofas zrobił. Nie posłuchali się go i tyle. W końcu Blanche, i może Noir również, byli jego zleceniodawcami. Sam natomiast miał inne zmartwienie. Nie żeby był kimś specjalnie wysokim, ale niski sufit korytarza stał się dla niego kolejną upierdliwą rzeczą tego dnia. Ni to iść prosto, ni to wyprostować się. A im dalej tym gorzej. Pewnie na końcu będzie musiał iść na klęczkach jak nie gorzej. Póki co postanowił sobie odpuść korzystanie z magii w tej sytuacji, puszczając dzieciaka przodem. - Kei. Z tego co pamiętam masz magię ognia. Rzuciłbyś jakieś światło? - zapytał go kiedy weszli nieco głębiej a tunel zaczął skręcać pokazując im w półmroku płytki. A to, że zwrócił na nie uwagę podświadomie mówiło mu iż może być to pułapka. Lub po prostu był zbyt przewrażliwiony na punkcie takich rzeczy? Nie mniej użycie przez młodego maga ognia dla światła okazałoby się dla niego bardzo pomocne - w końcu wiedziałby gdzie otworzyć wyjście z portalu. To z kolei mocno skróciłoby ich drogę oraz katorgę chodzenia po tej ciasnocie.
Lindow
Liczba postów : 415
Dołączył/a : 21/08/2013
Skąd : Z wyspy solą oraz żelazem płynącej
Temat: Re: Góry niedaleko Clover Sro Gru 12 2018, 19:27
Nie miał nic przeciwko dołączeniu Blanche zamiast Noira. W końcu to ona zdawała się być mózgiem tej operacji i mimo dobrego popisu przywództwa, to ona decydowała co i jak. Poza tym krążyła wokół niej aura tajemniczości, która odrobinę go intrygowała. Jeśli zaś chodzi o sprawę z Keiem, musiał póki co powstrzymać gotujące się w nim emocję i skoncentrować się na zadaniu inaczej mogłoby się to dla niego źle skończyć. Głęboki oddech i do przodu. Nie zdążyli przejść zbyt dużego dystansu, gdy dziewczyna zadała mu pytanie, które wyrwało go z jego rozmyśleń. Przekręcił głowę na bok, spoglądając na nią zaskoczony spod kaptura. Skąd niby to pytanie? Czyżby podsłuchiwała jego rozmowę z Kei'em? Mimowolnie spojrzał na swoją bransoletę, która i tak z jakiegoś powodu odmówiła posłuszeństwa. Nawet jeśli to nie sądził, by była związana z demonami, przynajmniej taką miał nadzieję. Podrapał się po policzku zastanawiając się co odpowiedzieć i pozwolił sobie poświęcić czas na odpowiedź tuż zanim wyszli z korytarza do pomieszczenia. - Sądzę, że tak. Problem w tym, że nie każdy podzieli mój punkt widzenia. Każdy interpretuje to na podstawie swoich doświadczeń, nie jestem wyjątkiem. - Odpowiedział już znacznie spokojniejszym tonem, bo mimo kontrowersji tego pytania, wbrew pozorom pozwoliło mu ono poukładać lepiej myśli i emocje. Przynajmniej na jakiś czas. Skupił się po chwili na pomieszczeniu, intensywnie się mu przyglądając. Złączył palec środkowy i wskazujący u obu dłoni, poszerzając naszyjnik światła wokół siebie by mieć lepszy wgląd na salę. Kiedy dane mu było zauważyć dziwne zmiany wyglądu figur, wpadł na pewien pomysł. Ruchem ręki posłał jedną kulę na środek pomieszczenia tak, by jej zwiększone światło oświetliło obie figury(jeśli nie da rady to użyje dwóch po obu stronach pomieszczenia). Następnie zacznie się oddalać, aż będzie mógł on klarownie zobaczyć jakie zmiany między nimi zachodzą. Jeśli jego teoria będzie prawdziwa posągi powinny zmienić kolor na brązowy, srebrny lub złoty, a wtedy damy w ich puste ręce łuki o odpowiednich kolorach. Jeśli miał rację, poinformuje Blanch o swoim odkryciu i przekaże jaki łuk powinien iść do jakiego posągu. Jeśli zaś był w błędzie, będzie obserwować dalej, może dziewczyna na coś wpadnie.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Góry niedaleko Clover Czw Gru 13 2018, 00:42
~~MG~~
Dzisiejszy odcinek zbłąkanych w mroku zaczniemy od lewej drużyny. Duet magów z pewnością miał lekkie problemy z komunikacją, albo zmysłami. Kei już oświetlał ścieżkę płomykiem, więc mogli widzieć cokolwiek. Do tego ów płomień na chwile przygasł, a przez myśli nastolatka przemknęło proste, acz znane zgłoski demona: 'Uważaj na nich'. Cokolwiek miał na myśli, nie wyglądało to tak, jakby miał mu dogryzać lub oferować przejęcie. Mimo wszystko, niebieskowłosy był ostrożny. Toteż kiedy nastąpił na jedną z płyt, a ta osunęła się na dół, stanął przed zapadnią w kształcie zjeżdżalni. Dokładnie na jej krańcu. Wtedy też zamyślony nad ciemnością Terrenco zderzył się z nim i posłał chłopaka na przejażdżkę w mrok, a za nim przejście zasunęło się. Mag teleportacji został sam pośrodku mroku w niskim korytarzu, a młodszy kompan? Upadł na chłodną posadzkę gdzieś niżej. Ile tak jechał? Dobrych parę minut. Wtedy też o mało nie zderzył się ze ścianą na końcu, ale znalazł się... pośrodku ciemnego pomieszczenia? Do tego po drodze jego płomień tak jakoś zgasł.
Prawa strona miała nieco prostszą sytuację. Były posiadacz demonicznej ręki oświetlił pomieszczenie i dostrzegł, że rzeźby wyglądają prawie tak samo. Wszystkie z kamienia. Jedynie różniły się czymś, co można było nazwać typem ich zbroi. Najbliższe wejścia miały lekkie odzienie, a te najbliższe zjeżdżalni były niemal w grubym pancerzu. Materiał był jednakowy. - O jakim więc dobrze myślisz? Jednostki? Ogółu? Moralnym? Duchowym? Prawnym? Ludzkim, a może boskim? - wymieniła niemal beznamiętnym, mechanicznym ciągiem, podnosząc do ręki jeden z brązowych łuków i wypowiadając jakieś słowo w obcym języku. Sam zaś chłopak najwyraźniej miał podjąć decyzję samodzielnie odnośnie tego, co zrobią z posągami. Zresztą, dziewczyna wydawała się skupiać teraz na trzymanej broni.
Najbardziej rozmownym był jednak sam Kleofas. Mężczyzna mówił, chociaż nie spodziewał się nawet odpowiedzi. Ta jednak nadeszła jeszcze przed tym, jak chłopak położył dłoń na ścianie. - Bez różnicy - stwierdził krótko i beznamiętnie ciemnowłosy, aby zaraz potem przymknąć oczy i w milczeniu porozmawiać telepatycznie ze ścianą. Tak przynajmniej mogło to wyglądać dla maga promieni, bo ten poruszał nieznacznie ustami, jakby coś mówił. Wtedy też delikatna biała poświata wyszła z jego ciała, zlewając się ze ścianą. - Fioletowa ścieżka jest dłuższa - mruknął tylko, kiedy skończył swoją macankę ze ścianą, aby udać się drogą oświetloną na czerwono, ignorując skutecznie słowa nader aktywnego kompana.
Kleofas
Liczba postów : 54
Dołączył/a : 20/04/2018
Temat: Re: Góry niedaleko Clover Czw Gru 13 2018, 01:07
Noir najwidoczniej lepiej dogadywał się ze ścianą, niż z Kleofasem. Czy to była jednak wina niszczycielskiego maga? Czyżby powiedział coś nie tak? Właściwie, czy Noir w ogóle przejmował się tym co Kleofas do niego mówił? Może i nie miał w tej chwili nic za bardzo istotnego do powiedzenia, ale żeby go tak całkowicie olewać? Kleofas pokręcił głową, kiedy to Noir wybrał ścieżkę. - W takim razem pójdziemy czerwoną - oznajmił Kleofas, jakby to była jego decyzja. - Im szybciej dotrzemy tam gdzie trzeba, tym szybciej będziemy mieli to za sobą. Poza tym Kleofas nic więcej już nie powiedział, tylko szedł obok Noira i rozglądał się, podziwiając architekturę tego miejsca, światełka na pochodniach, ściany, podłogę. Czasem również sufit. On też zasługiwał na to, by raz na jakiś czas na niego spojrzeć.
Lindow
Liczba postów : 415
Dołączył/a : 21/08/2013
Skąd : Z wyspy solą oraz żelazem płynącej
Temat: Re: Góry niedaleko Clover Pią Gru 14 2018, 17:38
A więc to nie kwestia materiałów posągu, ale materiału na posągach. Jednak nie były one przybrane w oczywisty sposób, który od razu sugerowałby jakie łuki ma dać do jakich dłoni. Musiał chwilę pomyśleć. Wrócił na środek pomieszczenia, ponownie mocniej go oświetlając, zastanawiając się nad zagadką jak i nad odpowiedzią dla dziewczyny. Była dociekliwa. Nie specjalnie mu się to podobało, jednak nie mógł też powiedzieć by się zajęła sobą. To był pracodawca, a nie chciał sprawiać więcej problemów gildii. Już narobił je za całe życie. Przejechał ręką po twarzy, na chwilę zapomniał o sprawie posągów pozwalając sobie skupić się na odpowiedzi i się odezwał. - Uważam, że są pewne rzeczy, których powinniśmy się wystrzegać. Nie powinniśmy uznawać ich jako rzecz naturalną i pozwalać by stały się częścią naszego życia. Prowadzą bowiem one do korupcji i plugawią ten świat. Nie istotne jest o jakim dobru myślę, ważne byśmy pamiętali jakie jest. - odpowiedział po czym zdjął z siebie kaptur i jeszcze raz rozglądnął się po sali. Może... może nie chodzi o kolor i wygląd, ale o jakość? Idąc tym tropem chwycił on brązowy łuk, najlepiej inny niż trzymała Blanche, ale jeśli nie było to i tak go weźmie. Następnie podejdzie do posągu z najsłabszym uzbrojeniem i poda mu łuk do dłoni, bo zobaczyć jakie da to efekty, o ile jakieś będą.
Kei
Liczba postów : 431
Dołączył/a : 16/05/2017
Temat: Re: Góry niedaleko Clover Sob Gru 15 2018, 12:15
Chłopak był niezwykle zaskoczony faktem, iż demon odezwał się do niego. Rzadko się zdarzało aby udzielał on jakieś rady młodemu magowi. Jednak sam fakt iż miało to teraz miejsce był dla Keia dość ważny. Oznaczało to, że faktycznie trzeba się przejąć. "Uważaj na nich". Na kogo? Na zleceniodawców? Ciekawe. W przyszłości Ivashkov na pewno będzie miał to na uwadze. Póki co jednak będąc mega czujnym znalazł jedną z pułapek i udało mu się uniknąć wpadnięcia w nią. Dosłownie. Do chwili niestety, bowiem lada moment Terrenco przypadkiem miejmy nadzieję, wepchnął go do środka. - Woo! Krzyknął wpadając i zjeżdżając na dół. Trwało to dobre kilka minut więc było dla naszego bohatera mega stresujące i straszne. Będąc już na dole czarodziej ponownie odpalił światełka i rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym był. Dokładnie obejrzał ściany czy nie ma na nich jakichś znaków czy czegoś w ten deseń co mogłoby się przydać potem. Następnie poszukał jakiegoś korytarza, którym miałby iść. Jeśli znalazł więcej korytarz niż jeden to w następnym poście zdecyduje gdzie iść. Jeśli tylko jeden to właśnie nim ruszył ponownie będąc mega ostrożnym.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Góry niedaleko Clover Sob Gru 15 2018, 16:07
~~MG~~
Kleofas: Połowicznie najbardziej rozgadana grupa. O ile liczyły się tutaj słowa wypowiadane przez samego Kleofasa, pomijając kompletnie małomówność Noira. Wędrówka trochę zajęła, a sama ścieżka miała najpewniej blisko stu metrów prostej drogi oraz kilkudziesięciu za dwoma zakrętami na końcu pierwszej trasy. Podczas tego sam mag promieniu mógł spostrzec, że ściany przyozdobione są różnorodnymi malunkami skorpionów, potraw oraz chmur jakiś oparów. Do tego z ich lewej strony towarzyszyły im wystające częściowo kolce, które zdawały się zatrzymać w czasie spowite białą poświatą energii podobnej do tej, która opuściła ciało ciemnowłosego. W ten sposób milcząca drużyna dotarła do celu. Celu, który miał formę sporych wrót dwudrzwiowych. Przed nimi stał niewielki podest z dwoma kielichami wypełnionymi czerwoną i fioletową substancją. Do tego same drzwi miały wyryty w sobie malunek godny określenia Ostatnią wieczerzą, acz tutaj za stołem znajdywała się tylko jedna, długowłosa postać. W prawym i lewym skrzydle drzwi znajdywały się zaś szpikulce oddalone od siebie na tyle, że raczej ciężko było dotknąć obu. Sam Noir skupił się na literach wyrytych w podeście. - Musimy wypić oba, a następnie złożyć ofiarę ciała wrotom. Jeden z nich osłabia, a drugi wzmacnia, ale nie podano który... - powiedział spokojnie, spoglądając na oba kielichy. Najwyraźniej decyzja należała do maga, który wykonywał misje. Albo chłopak miał inny plan.
Lindow: W tym miejscu o wiele ważniejsza wydawała się rozmowa, aniżeli samo pomieszczenie. Temat mógł wydawać się nieco dziwny, a odpowiedź mężczyzny najwyraźniej nie była wystarczająca lub zadowalająca. Ciche westchnienie dobyło się ze strony Blanche. - Czyli tak długo jak coś jest plugawe, tak długo można się tego pozbyć? Zgodnie z tym jeśli anioł zabije demona jest to dobre, a jeśli demon zabije anioła jest to złe? - powiedziała tylko tonem, w którym dało się wyłapać zrezygnowanie lub znużenie. Niemniej, jakby Lindow na nią spojrzał, to dostrzegłby, że przez krótki moment zacisnęła mocniej dłoń na łuku. Badała go? A może nie pasowały jej jego słowa? Nie to się liczyło. - Po czym jednak poznać, że anioł nie jest demonem? - padło krótkie pytanie, kiedy dziewczyna sięgnęła po innych z łuków. Tym razem był on srebrny. Trzymała tak oba, porównując je do siebie i zastanawiając się nad czymś. Co zaś z jego łukiem? Ten wpasował się w rzeźbę, ale... nic się nie stało. Nie zmieniły się kolory, acz rzeźba trzymała go w dłoni, a przynajmniej nie wypadał z niej samoistnie. Tylko, czy był na dobrym miejscu?
Kei: Sytuacja młodego maga nie wyglądała najlepiej. Oddzielony od jakiegokolwiek wsparcia, bez możliwości powrotu. Do tego jego płomień gasł równie szybko, co został zapalony, rozchodząc się na wszystkie strony i wnikając w ściany. Wtedy też niebieskowłosy chłopaczek postanowił dotknąć jednej z nich, co wywołało z początku lekki ból oraz delikatne odczucie pustki. Mimo wszystko, zaraz potem te wrażenia przeszły, a wydrążone w ścianie wypustki zalśniły magiczną energią w kolorze ognia. Większość symboli przedstawiała coś, co przypominało różnego rodzaju wagi. Były też jakieś napisy, ale nie były one ani w jońskim, ani w normalnym języku, toteż niewiele zrozumiał. W każdym razie mógł próbować jakoś rozpracować te wszystkie piktogramy i teksty, acz można je śmiało przyrównać do egipskich hieroglifów na temat ważenia serca zmarłego. Co więcej, dostrzegł on że płomieniste znaki prowadzą do jedynych drzwi w pomieszczeniu, a tam za długim korytarzem migotało dość mocne światło... płomieni?
Kei - 170 MM, nieco zmęczony, a przynajmniej takie ma wrażenie.
Terrenco: Terry miał nieco inną sytuacje. Został sam. Pośrodku mroku. A przejście nie chciał się w żaden sposób otworzyć. Do tego wszystkiego po kilku minutach za zakrętem pojawiło się mdławe światło, które pokazywało mu drzwi. Wyjście do jakiegoś innego pomieszczenia podświetlonego od spodu, a znajdującego się blisko czterdzieści metrów od niego. Ostatnie metry na czołganie, a może leniwą teleportacje? Ale... czy tam mogło nie być pułapek? I co z jego towarzyszem?
Kleofas
Liczba postów : 54
Dołączył/a : 20/04/2018
Temat: Re: Góry niedaleko Clover Sob Gru 15 2018, 21:12
Szczególną uwagę Kleofasa zwróciły na ścianach malunki potraw i ani skorpiony, ani żadne opary go nie zniechęciły. W pewnym momencie wojownik niszczycielskich promieni sięgnął po swoją torbę z prowiantem i wyjął z niego kanapkę, po czym spojrzał na Noira i wyjął dwie kanapki. Jedną wyciągnął w kierunku towarzysza, jedną zachował dla siebie. A jeśli Noir odmówiłby przyjęcia kanapki, to wtedy Kleofas zachowałby dla siebie dwie. A były to zaiste dobre kanapeczki. Zrobione ze świeżutkiej bułki, z majonezem, szynką, serem, sałatą oraz z pomidorkiem. - Wiesz, ludzie są trochę jak kanapki - powiedział w pewnym momencie Kleofas. - Skrywają w sobie lepsze, bądź też gorsze rzeczy. Odrzucone zawsze jednak gniją i tylko stają się coraz bardziej śmierdzące. Zaś zjedzone, może i znikają, ale przynajmniej spełniają swój obowiązek i dają innym radość. Tak więc, zarówno ludzi, jak i kanapek nie powinno się odrzucać! - tym to mądrym wywodem Kleofas postarał się przekonać Noira, żeby to jednak nie gardził dobrą kanapką. I choć może Noir nie był zbyt rozmowny, to jednak jego moc i wiedza okazały się dość przydatne, kiedy to wraz z Kleofasem dotarli przed bramę. Kleofas nawet sobie pokiwał głową zadowolony, że w takim miejscu pomyśleli o czymś do picia! Tylko, że nie wyglądało na to, żeby w kielichach znajdował się zwykły soczek. Był to soczek z właściwościami. - Czyli właściwie to się równoważą - oznajmił odkrywczo Kleofas. - W takim razie byłoby chyba najlepiej, żebym sam wypił oba. O ile tak tylko można... - zasugerował mag, spoglądając na Noira. I jeśli ten nie miałby żadnych przeciwwskazań, to Kleofas zaczynając od kielicha z fioletową substancją, wypiłby jego zawartość, a potem zawartość drugiego, mówiąc przy tym. - Za tatusia! I za mamusię! - jeśli jednak Noir wyraziłby sprzeciw, że tak nie można, to Kleofas wypiłby tylko fioletową ciecz, pijąc ojcowskie zdrowie, żeby to na niego spadła odpowiedzialność, za potencjalnie złą decyzję.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.