Droga w góry

Lon Lao Lei jako miasto znajdujące się w okolicy masywu górskiego, zdaje się naturalną twierdzą, którą ciężko od tej strony zaatakować. Z gór do miasta prowadzi jedynie jedna i to dość stroma ścieżka
~

MG

Stojąc na jednym ze wzniesień Samael wraz z Chingiem mieli świetny widok na miasto rozciągnięte kilka kilometrów od nich. Na tyle dobry widok że widzieli płomienie, palące się wkoło miasta a może i w nim. Grube całuny czarnego dymu od kilku godzin buchały w niebo, a co bylo jeszcze bardziej przerażające to ta nienaturalna cisza. Cisza która nie tylko mówiła dwójce podróżnych że nikt ognia nie próbuje ugasić, ale także że nikt nie panikuje. Może była to wina odległości? Ciężko było określić, pewnym jednak było że sytuacja w mieście nie była ciekawa.-Co teraz towarzyszu?-Zapytał Ching patrząc na to z niezadowolonym wyrazem twarzy. Wszak nie był on żołnierzem i pchanie się w sam środek "Czegoś takiego" nijak mu nie odpowiadało. Zresztą tak samo jak szybki powrót. Po trudach podróży liczył bowiem na kilka dni odpoczynku w jakiejś karczmie.

Długa podróż, dodatkowo przebyta w tak niezbyt przyjaznych warunkach, dawno takie podróży nie miało okazji się doświadczyć, jeśli lepiej zacząć sobie przypominać, to była to najcięższa wyprawa. Taka myśl pojawiła się w głowie Białowłosego, gdy stał w miejscu wraz z swoim towarzyszem podróży, kończąc palić zapalonego w tym miejscu papierosa. Dziwne to było nieco, jeszcze parę tygodni temu będąc w swoim kraju, gdyby ktoś spytał się go czy pali, powiedział by, że nie i że w życiu raczej tego nie zacznie robić. A teraz podczas podjętego przez siebie zadania w celu znalezienia koleżanki z gildii kończył palić piątego tego dnia. Jakoś ta używka pomagała mu się skupić i pomyśleć, co w sytuacji w jakiej obecnie się znajdowali było ważne. Musiał się zastanowił, gdyż jego przewodnik podróży zadał mu pytanie dotyczące ich dalszej podróży, oraz ewentualnych zmian. Bo myśleć było nad czym, duże ilości ognia oraz dymu z miejsca, które miało być celem ich podróży oraz miejscem gdzie mieli odpocząć po tej całej podróży.
- Podejść trochę, tak z jedną trzecią dzielącego nad dystansu od miasta. Może uda nam się z tej odległości dowiedzieć bądź zobaczyć coś więcej co tam się dzieje, a raczej będziemy bezpieczni. No i mieć oczy szeroko otwarte i nie tylko. Możesz coś mi powiedzieć na temat tego miejsca bo praktycznie nic nie wiem - powiedział mag błyskawic do swojego towarzysza, po czym patrzył na jego reakcję na propozycję oraz będąc gotowym do wyruszenia w dalszą drogę.

MG

Ching wzruszył ramionami a następnie poprowadził Samaela w dół, kierując się ku płonącemu miastu. W miarę wędrówki odpowiedział również na pytanie chłopaka.-To bardzo ograniczone miasto. Mało kto ma tu wstęp, zwłaszcza mężczyzn. To miasto kobiet, dzieci... czasami stacjonują tu żołnierze. Jest niewiele karczm, w których mogą przebywać i nocować przyjezdni, ale nie długo. No i do wielu miejsc pójść nam nie wolno.-Wytłumaczył w mocnym skrócie. Dalsza droga jeszcze nieco zajęła, w końcu znaleźli się jednak ze dwa kilometry od miasta. Wciąż niczego nie było słychać, a teraz dodatkowo nie wiele było widać. I co zrobić z takim problemem? Podejść bliżej czy jednak nie ryzykować...

To, że nie rozumiał Białowłosy co tutaj dokładnie się działo, było pewnie widoczne po spojrzeniu się na niego, gdy zatrzymali się po raz kolejny, tym razem bliżej miasta niż wcześniej. Miał już wyciągnąć kolejnego papierosa, już sięgnął do kieszeni w której się znajdowały jednak tym razem się potrzymał. Może i musiał raz jeszcze zastanowić się nad tym co widzi, jednak tym razem postanowił tego nie robić, krótko palił, może i wpadł w nałóg, ale nie chciał palić ich co chwilę, budzić się w nocy aby to zrobić.
- Masz jakiś pomysł na to co mogło tutaj się zdarzyć ? Jak dla mnie to mała szansa, aby to była jakaś akcja Isenbergu na terenie wroga, trochę za daleko od frontu i raczej żadne to ważne miasto czy miejsce strategiczne. Ale to tylko moja opinia, nie jestem żadnym żołnierzem czy taktykiem. A tak w ogóle to wiesz może coś więcej, jaką tutaj mieliśmy otrzymać pomoc, o której wspomniał Lord E ? - powiedział do swojego towarzysza, starając się w dalszym ciągu obserwować okolicę jak i samo płonące miejsce będące celem ich podróży. Może po pewnym czasie coś uda mu się zaobserwować bądź dowiedzieć, a byli w raczej niezbyt przyjaznym miejscu zważywszy na ich misję. Dlatego lepiej mieć się na baczności i starać się zauważyć zagrożenie, zanim ich dosięgnie.

MG

Ching spojrzał na Samaela słuchając co ten ma do powiedzenia a następnie wzruszył ramionami.-Gdybyśmy mogli tak po prostu zrobić coś takiego, ta wojna już dawno by się skończyła. Na dodatek ostatnio często maszerują tędy żołnierze Pergrande. Może spalili to miejsce w drodze na Isenberg by w razie porażki nie służyło nam? Nie wiem, nie wiem co się stało, ale możemy chyba podejść, tylko ostrożnie, co myślisz?-Zapytał Samaela-Nic mi nie wiadomo, jestem tylko zwykłym przewodnikiem.-Odparł jeszcze, wzruszając ramionami. Misja Samaela, była misją Samaela. Ching miał inną misję i prawie ją wykonał.

Czyli jego przewodnik miał go opuścić po tym jak tylko doprowadził Białowłosego do miejsca lub poczeka z nim przez pewien czas w miejscu docelowym, starając się zachować go przy tym przy życiu. Wróżek nie miał mu to za złe, jednak liczył, że jednak od tego mężczyzny otrzyma jaką jeszcze pomoc lub otrzyma jakieś jeszcze ważne informacje pomocne w dalszej części jego misji. Tak czy siak i tak był zadowolony z swojego przewodnika oraz ze współpracy, doprowadził go całego i zdrowego w to miejsce, które samo jakoś obecnie nie zachęcało. Niewiedza na temat co tutaj się stało nie była przyjemna, tak samo to, że jego towarzysz nie miał również wielu pomysłów wyjaśniające ten widok.
- Tak czy siak nasz cel podróży jest tym miastem, nawet jeśli docieramy tutaj i coś takiego widzimy. Może coś się dowiemy, może jakimś cudem znajdziemy jakieś miejsce do odpoczynku, nigdy nic nie wiadomo. I tak warto jeszcze podejść, tak jak mówisz, ostrożnie i starając się oczy dookoła głowy i nie tylko - powiedział mag błyskawic do mężczyzny po czym był gotowy do kolejnego zbliżenia się do niewiadomego, starając tak jak samo powiedział, mieć się na baczności.

MG

I tak powoli acz sukcesywnie dwójka podróżnych zbliżała się do miasta. Im bliżej byli, tym więcej dostrzegali. Ogień zasadniczo nie palił miasta. Palił się przed nim, palił się w nim, ale budynki były nietknięte. Ludzie też nie, bo gdzieś przed miastem pijana pani żulica leżała w krzakach. Krzakach które nie płonęły, omijając panią żulicę. Zupełnie jak gdyby ogień tutaj nie ranił ludzi. Ching spróbował to sprawdzić ale szybko cofnął dłoń, gdy jednak ogień lekko go sparzył.-Nie podoba mi się to-Mruknął. Nim dwójka weszła jednak do miasta, doświadczyli oni jeszcze jednego fenomenu. Ogień się w nich wpatrywał. A oni wpatrywali się w ogień. Zupełnie jak gdyby ten pilnował wejścia do miasta. Na znak że ich widzi, porozumiewawczo mrugnął.-To co, wracamy?-Zapytał całkiem spokojnie Ching, obgryzając paznokcie. Co jak już poznał Samael, oznaczało u jego przewodnika, zdenerwowanie.

Dziwne, nieznane, interesujące. Tak by określił Białowłosy, gdyby ktoś go spytał co myśli o tym, czemu właśnie z znacznie bliższej odległości niż w dwóch poprzednich przypadkach. Według niego działała tutaj siła, z której on sam często miał okazję się spotykać ba, nawet sam z niej w wielu przypadkach korzystał. Magia lub coś mające z nią wiele wspólnego. Takie było wytłumaczenie według Sama, do którego doszedł po dłuższym zastanowieniu się nad tym co zdążył do tej pory zaobserwować. Było to również najbardziej prawdopodobna według niego, oczywiście mogło tu dziać się coś zupełnie innego, jednak korzystając ze swojej wiedzy jak i doświadczenia postanowił tać sądzić. Jednych rani, drugich nie, niby podczas takiego czegoś powinny być przynajmniej jakieś uszkodzenia tych budynków, jednak nic takiego się nie działo.
- W sumie możemy powiedzieć, że twoja misja właśnie została zakończona, nieprawdaż ? Doprowadziłeś mnie tutaj, całego i zdrowego, tak więc chyba nie pozostaje mi nic innego jak bardzo ci podziękować za to jak i za twoje towarzystwo. Ja spróbuje dowiedzieć się może co tutaj się dzieje. A no i poszukać gdzieś miejsca na odpoczynek, a także poszukać tej pomocy, o której powiedział Lord E  - powiedział Wróżek do swojego przewodnika, po czym zrobił zaczął iść dalej w głąb tego płonącego miasta idąc widoczną bezpieczną ścieżką bez ognia. Po zrobieniu kilku pierwszych kroków, postanawia użyć pewnego swojego zaklęcia, a mianowicie Dairokkan. Zrobił to, ponieważ miał nadzieję, że może uda mu się dowiedzie czegoś więcej, miał pewne podejrzenia, widząc co zrobił tej cały ogień, gdy ich zobaczył. Równie dobrze to mogło być głupi ruch z jego strony, może też płomień w jakiś sposób wyczuje to i wtedy uzna go przez to za wroga, będzie chciał się go pozbyć. W takim wypadku nie pozostanie magowi błyskawic nic innego jak oddalić się szybko na bezpieczną odległość jeśli tylko to będzie możliwe. Oczywiście również stara się zainteresować swoim przewodnikiem, co ten zrobi po jego słowach, czy może pójdzie gdzieś sobie od razu czy nie.

MG

Samael ruszył przed siebie po odprawieniu przewodnika, kierując się ku miastu, szybko jednak został dogoniony przez Chinga.-Chyba wole towarzystwo maga w tym miejscu niż kolejną przeprawę.-Rzucił krzywiąc się lekko na samą myśl o trasie powrotnej.-Poza tym hej, nie mam zapasów.-Zauważył trafnie, tym samym pokazując Samowi że ten w zasadzie wysyłał go na śmierć. Nim jednak dwójka podróżnych weszła do miasta a Sam odpalił swoje zaklęcie, drogę zagrodził im płomień, który bardzo szybko zamienił się w... postać. Stwór miał jakieś 3m, rdzawo czerwoną skórę i pełgały po nim płomienie. Był całkowicie łysy, posiadał jednak przepaskę biodrową ze zwykłego kawałka szmaty, który nie płonął.-Hmh...-Mruknął, machając głową. Następnie kucnął, mierząc wzrokiem Sama i Chinga a potem wrzasnął im w twarz owiewając ich gorącym powietrzem.-Hmh...-Mruknął potym raz jeszcze.

Zawsze we dwóch raźniej i lepiej, taka myśl pojawiła się w głowie Białowłosego, gdy jego przewodnik postanowił jeszcze przynajmniej przez jakiś czas pozostać przy nim. Wysłuchał oczywiście tego co miał do powiedzenia jego towarzysz, trudno było się z nimi nie zgodzić, szczególnie z tym drugim wypowiedzianym przez niego zdaniu.
- Racja,  nie pomyślałem o tym... Raczej bez nich daleko byś nie zaszedł - powiedział krótko do mężczyzny Wróżek, jeszcze zanim spróbował wejść do miasta, przypominając sobie ile sami we dwóch potrzebowali tych zapasów. To wejście jednak mu się nie udało, gdyż jego drogę dalej zagrodził ogień, który po krótkim czasie zmienił się w postać. Widząc to co się stało na jego oczach Sam uznał, że ma kolejne potwierdzenie na to o czym myślał, że działa tutaj magia, a ten ktoś lub coś, zależnie jak się na to patrzy może być odpowiedzialny za ten ogień. Ktoś mógłby uznać osobnika który się przed magiem błyskawic pojawił za coś, patrząc na jego wzrost, kolor skóry oraz to jak się zachował w stosunku do dwójki podróżników. Nie wiedząc z czym ma obecnie do czynienia, postanawia sprawdzić czy ten, który powstrzymał jego wejście do miasta jest prawdziwy. Dlatego, korzystając z odległości, jaka obecnie się ich dzieliła korzysta z Wyczucie, zawsze otrzyma dzięki temu jakieś informacje, może dowie się coś ciekawego. Zamierza skorzystać z tego PWM tylko przez krótką chwilę, po czym robi coś, co dla jego przewodnika może wydać się w obecnej, a mianowicie ukłonić się z szacunkiem w stronę czerwonego. Może, być to obiekt znający się coś na kulturze lub szanujący ją i lubiący jak ludzie ją ukazują innym. Ryzyko istniało, płonący może myśleć zupełnie inaczej, uznać to za akt agresji bądź po prostu zaatakować Wróżka, korzystając z możliwości jaką mu dał. Dlatego dosyć szybko jednak nie za bardzo wykonuje ten ukłon, starając się przy nim przez jak najkrótszy okres stracić blokującego przejście z oczu. W razie czego jest gotowy do zrobienia uskoku w bok lub w tył, w zależności od tego, gdzie stoi Ching, a także która z tych opcji będzie lepsza.

MG

Samael nie zdawał sobie sprawy czy to co robi jest dobrym, czy złym ruchem. W każdym razie użycie wyczucia nie pokazało by to na przeciwko czego stoi, było żywym stworzeniem w rozumieniu Samaela, czyli nie było impulsów. W każdym razie olbrzym na ukłon mruknął z zadowoleniem i skinął głową. Następnie wyciągnął palec i dotknął szyi Samaela. Tego przeszył ból jak gdyby ktoś dotknął go rozgrzanym prętem, zaraz jednak ból minął a palec się cofnął. Olbrzym odwrócił się i wskazał palcem... kierunek? Jeden z domów? Cokolwiek, w każdym razie pokazywał na północny-wschód a jednocześnie najbliższy z domów. Zaraz potem zniknął w obłokach czarnego dymu.-Chyba się zesrałem.-Powiedział blady Ching. Samael mógł wyczuć pod palcami gdy dotykał miejsca zetknięcia z gigantem, oparzenie.

Stan postaci:
Samael: Oparzenie w kształcie litery A z przodu szyi nad prawym obojczykiem.

???[PWM] - Samael jest całkowicie odporny na naturalny ogień oraz na zaklęcia ognia rangi D

Sporo Białowłosy ryzykował, może i nawet swoim życiem, nie wiedział w prawdzie kim lub czym jest stojący przed nim osobnik. I w dalszym ciągu jego wiedza na ten temat jakoś się nie zwiększyła, jedyne co mu przychodziło do głowy to, że jest on czymś w rodzaju jakiegoś magicznego tworu. Warto zaznaczył niezwykłego magicznego tworu, magowi błyskawic wydawało się, że do czegoś takiego są potrzebne wysoko rozwinięte zdolności. O ile oczywiście to co sądził Wróżek było prawdą,  mogło to być również coś z czym jeszcze nie miał okazji spotkać się w swoim życiu. Takie myśli pojawiły się w głowie czarodzieja, gdy dotykał miejsca oparzenia, którego kształt był dosyć charakterystyczny. A robił to siedząc na ziemi co zrobił po zniknięciu czerwonego, po czym odpalił będąc w tej pozycji papierosa.
- Wiesz, ja o mało albo też, nie jestem pewien teraz, będę musiał to sprawdzić - powiedział Sam do swojego towarzysza, gdy ten odezwał się do niego, komentując w ciekawy sposób to co zobaczył na własne oczy. Fairy Tail często robiło szalone rzeczy, tą właśnie można było do takich zaliczyć, a przynajmniej tak Białowłosy uważał. Cieszył się, że stało się właśnie coś takiego, zrobił dokładnie to co zaplanował, nie zareagował jakiś jego odruch bądź w tym stylu. Po kolejnym wydechu dymu z ust, spojrzał się w kierunku, który wskazywał jeszcze przed chwilą blokujący im drogę. Jego reakcja oraz to, że wydawał się być zadowolony z tego co zrobił w jego kierunku Samael sugerowało, że raczej nie miał wobec Wróżka jakiś złych zamiarów. Tak więc mag błyskawic po spaleniu do końca papierosa, wstał z ziemi, po czym udał się w stronę tego najbliższego domu.

MG

Rzecz jasna Ching ruszył zaraz za Samaelem, niespecjalnie już przejmując się tymi dziwami które widzieli. No bo hej - przed chwilą mogli spokojnie umrzeć, jednak to nie nastąpiło. Wniosek był prosty, cokolwiek miało ich spotkać, dziwniejsze być nie powinno. W każdym razie najbliższy z domów był całkiem normalnym domem, tak jak wszelkie inne w Pergrande. Ching nie czekając na reakcję Samaela po prostu drzwi otworzył. W środku w głównej Izbie siedziały dwie kobiety i dziecko, dziecko spokojnie jadło jabłko, kobiety zaś spojrzały pustym wzrokiem na mężczyzn, a potem odwróciły wzrok. Żadnych krzyków o włamanie, zupełnie niczego. Jedynie dziecko przyglądało im się z zainteresowaniem.-Wiesz, nie podoba mi się to miasto. Może zróbmy co mieliśmy zrobić i stąd spadajmy co?-Zasugerował Ching, nie zamykając drzwi, ale robiąc ze trzy spore kroki w drzwi.

Białowłosy, gdy zobaczył kto znajduje się we środku domu i co tam robią, który najprawdopodobniej wskazał mu oraz jego przewodnikowi Czerwony, poczuł się dziwnie. Spodziewał się, że gdy otworzy drzwi do budynku ujrzy... w sumie sam Sam tego nie wiedział, nie liczył jednak na to, że spotka tutaj dwie kobiety i dziecko. Nikt z nich prawie nie zwrócił na nich uwagi na dwie osoby, które znajdowały się obecnie wewnątrz ich domostwa.
- Może i tak, ale tak czy siak musimy w jakiś sposób znaleźć jakieś miejsce na odpoczynek oraz jakieś zapasy na podróż - powiedział mag błyskawic do swojego towarzysza, po czym tak dla ostrożności, używa tego samego PWM co w przypadku Płonącego, czyli Wyczucie.
- Przepraszam. My podróżnicy. Szukamy noclegu i miejsca gdzie można zjeść - powiedział do znajdujących się tutaj osób po Pergrandzku, na tyle ile potrafił powiedzieć z tego co nauczył się podczas podróży korzystając w razie czego z otrzymanego w poprzednim kraju od lorda E słowniku.

MG

Kobiety spojrzały na Sama bez większej energii. Wyczucie jasno mu pokazało że są to zwykli ludzie, ale ludzie którym obecność Sama kompletnie powiewała. Dziecko natomiast spojrzało nieco żywiej a następnie palcem pokazało kierunek północny. Chyba mieli skierować się dalej. Albo położyć w kącie pokoju. W zasadzie wydawało się że kobietom niespecjalnie by to przeszkadzało. Inaczej jednak było z Chingiem.-Chodź. Poszukajmy zajazdu. Raczej nie wolno nam tu być.-Powiedział do Samaela, ale czekał aż to ten podejmie decyzje.