HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Trybuny - Page 15




 

Share
 

 Trybuny

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16 ... 25 ... 36  Next
AutorWiadomość
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Trybuny   Trybuny - Page 15 EmptySro Kwi 08 2015, 01:33

First topic message reminder :

Ogromne trybuny, na których zebrali się wszyscy widzowie kibicujący magom, biorącym udział w Pierwszych Igrzyskach Magicznych. I choć nie są to zawody gildyjne, powstały nieoficjalne sektory, w których to kibicuje się albo jednemu czarodziejowi, albo i wszystkim, którzy pochodzą z jednej gildii. Oczywiście, istnieją też loże dla zamożniejszych, umiejscowione wyżej, na specjalnych balkonach, acz jest ich niewiele i są w większości pozajmowane przez rodzinę królewską, dyplomatów i innych ważnych polityków. Tak czy inaczej, najniższy poziom trybun umiejscowiony jest zaledwie 10 metrów nad piaskami areny i odgrodzony poprzeczką, która uniemożliwia wypadnięcie przezeń. Same trybuny w swej strukturze nie różnią się zbytnio od innych. Od rzędy krzeseł umiejscowione niejako na 3 piętrach, poprzedzielane schodkami, które umożliwiają przemieszczanie się na wyższe i niższe rzędy, a z każdego miejsca jest tu doskonała widoczność, poprawiana dodatkowo przez lacrymy ukazujące zmagania oraz genialne rozchodzenie się dźwięku po całym Domus Flau.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559

AutorWiadomość
Enzo


Enzo


Liczba postów : 93
Dołączył/a : 12/03/2015

Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny   Trybuny - Page 15 EmptyNie Wrz 27 2015, 23:49

W słowach Leny może i nie można było poszukiwać się taniego podrywu, niemniej Enzo i tak zaśmiał się króciutko i przyjaźnie gdy ta zaproponowała pomoc z jego bólem. Oczywiście był kim był, dlatego też cieszyły go i zadowalały te słowne przepychanki i niekoniecznie jednoznaczne stwierdzenia, nawet jeśli ich drugie znaczenie było ledwo wyczuwalne. Nie byłby też sobą, gdyby w jakiś sposób nie zareagował na słowa dziewczyny, a już na pewno w sobie znanym stylu nie chciał tak łatwo porzucić tej ścieżki dialogowej i zejść na inny temat. Nie, tutaj należało iść dalej w zaparte, uśmiechać się i dobrze bawić. Słowa, wbrew pozorom, potrafiły naprawdę wywołać sporo przyjemności, nawet jeśli na krótki czas. - W takim razie trzymam cię za słowo. Jutrzejszy wieczór, masz wtedy czas? - zapytał po chwili, zupełnie jakby się zastanawiał nad swoim grafikiem, nie pozwalając na to, by sytuacja tego typu uciekła mu za szybko. Ciekawy był też właściwie co dziewczyna na to odpowie. W razie potrzeby powinien mieć butelkę dobrego wina chłodzącą się spokojnie w domu. Na takie sytuacje był zazwyczaj przygotowany. Nie tylko jednak do stricte przyjemnych spraw miał zamiar się odnosić, do tych które były bardziej poważne również. A kwestia imienia za taką mogła uchodzić. - Jest ładne. - zapewnił szybko dziewczynę. - I skoro sama je wybrałaś to z jakiegoś powodu na pewno jest też ważne i ma znaczenie. Imiona potrafią czasem dużo powiedzieć o człowieku. Zwłaszcza jeśli on sam je nadaje. - po chwili jednak mężczyzna rozłożył ręce, zupełnie jakby sam nie do końca przyznawał sobie w tej kwestii kredyt zaufania. - Nie żebym jednak był w tej kwestii specjalistą. Niektóre imiona po prostu brzmią ładnie, a inne... inaczej. Na ten przykład... - czarnowłosy obrócił się w kierunku Endymiona. - Endymion brzmi agresywnie, ale i dynamicznie. Enzo brzmi nieco brudnie. Nie pytaj, sam nie wiem czemu. Lena z kolei brzmi zwiewnie. Ulotnie. - musiał posłużyć się przykładami, bo sam nie był pewien do końca jak to wszystko opisać, po chwili jednak ponownie poprawił swoje ciemne okulary i wzrokiem poszukał miejsca, o które mógłby się oprzeć. Nie znajdując takiego po prostu położył dłoń na jednym z siedzeń opierając na nim swoją wagę i przekrzywiając nieco głowę, tak jak robili ludzie, którzy próbowali "strzelić na kościach". Te jednak nie wydały żadnego dźwięku, a głowa chłopaka powróciła na swoją pozycję.

- Chłopak z dzieciństwa? - zapytał z nieukrywaną ciekawością Enzo przyglądając się dwójce i próbując wyobrazić sobie ich razem. Po chwili zaśmiał się serdecznie, kolejny raz podczas tej wymiany zdań. - Musieliście tworzyć ciekawą parę. Już nie razem? - zapytał, a tym razem spojrzenie utkwił w Endymionie, a ten nie mógł widzieć tego, że Enzo patrzył na niego z mieszanką rozbawienia, ale też pewnego rodzaju oczekiwania. Odruchowo zaczął się zastanawiać czy Lena była wolna, czy była jego kobietą. Nie zmieniałoby to za wiele dla chłopaka, co najwyżej dostarczyłoby mu trochę ubawu. Po chwili jednak rozbawienie opuściło oczy chłopaka, w zmianie która pozostała i tak niezauważalna dla nikogo, kto nie potrafił przejrzeć przez ciemne okulary. Verrocchio odsunął teraz okulary z nosa, a następnie podszedł krok bliżej nowego rozmówcy. - Wszystko w porządku? - zapytał z wzrokiem nie wyrażającym co prawda troski, ale wyraźnie już poważnym. Czy Endymion był jednym z tych, którzy trzymali się rączki swojej wybranki choćby nie wiadomo co, nawet nadwyrężając swoje zdrowie? Czy naprawdę był aż tak... niemądry? - Piłeś? - kolejne pytanie, z punktu widzenia Enzo całkowicie neutralne i normalne.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2806-cool-stuff https://ftpm.forumpolish.com/t2731-enzo-andrea-del-verrocchio
Percival


Percival


Liczba postów : 51
Dołączył/a : 15/08/2014

Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny   Trybuny - Page 15 EmptyPon Wrz 28 2015, 00:22


Już na samym wejściu dało się usłyszeć dziwną melodię, którą grał ogromny wróżek. O dziwo nie wyglądał jak normalnie, gdyż miał na sobie właściwie tylko kilt, jakieś tam buty i skarpety po kolana niczym prawdziwy szkot. Nagi tors miał wymalowany w kolorach gildii, a nawet swojego wąsa, który był zaczesany i się aż kręcił na końcach. Wyglądał niczym Fejri Tejlowska wersja bravehearta tylko był mniej podobny do Mela Gibsona (Podgląd jak twarz była umalowana, tylko kolory inne).Zaś na klacie ogromny znak FT w kolorze pomarańczowym, z którego jeszcze kapała farba. Dźwięki te dobywały się już z samego wejścia na sektor FT, gdy kroczył niczym ożywiony, kamienny posąg. Podjudzał cały sektor do kibicowania ruchliwym wróżkę, które miały tutaj pokazać swoją klasę. W rękach dzierżył dudy, z którym muzyka się wydobywała. Nie od parady ma tak ogromne płuca, by nie grać na nich wystarczająco głośno!
- Za wróżki! - krzyknął przerywając na moment grę i wyciągając zaciśnięta pięść ku górze. Zaś wtedy cały sektor oszalał i poderwał się do tego, by kibicować razem z nim. Przez ostatni rok się tak przygotowywał.
- POKAŻMY TYM Z LAMII, KTÓRA GILDIA MA LEPSZY DOPING - krzyknął na całe gardło. Po czym grał jeszcze głośniej z wielką pasją. I tak do czasu, aż nie zaschło mu w gardle, podał komuś kobzy (dudy jak kto woli), a sam udał się w stronę wyjścia z sektora w poszukiwaniu czegoś do picia.
W ten zobaczył trójkę młodziaków (Tamiego, Akiko i Sore), który stali z boku.
- A jak tam wasz duch Fairy Tail? - zapytał od razu stając przed nimi zapytał kładąc swoje ręce na biodrach. W jego oczach było widać wręcz natchniony tym wszystkim ogień.
Powrót do góry Go down
Lena


Lena


Liczba postów : 86
Dołączył/a : 06/05/2015

Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny   Trybuny - Page 15 EmptyPon Wrz 28 2015, 02:49

- Koza! - odburknęła jedynie dziewczyna, wyciągając ramię i usadowiła Endymiona na najbliższym siedzeniu. Siłą. Co on sobie myślał, będąc tutaj i ledwo trzymając się na nogach?! Jak też miała potraktować go poważnie, kiedy o siebie nie dbał i stwarzał zagrożenie dla wszystkich wokoło? Co za po prostu... Nadęła policzki, patrząc na jego zmarnowaną osobę. Jak tylko ta rozmowa się skończy, zabiera go do jego domu i pakuje do łóżka, nie ma zmiłuj. I NIECH ON NA NIĄ TAK NIE PATRZY! Ona była poważna. Zmrużyła oczy, wpatrując się w jego twarz i nieświadomie założyła obie ręce na biodrach. Nie miała jednak pojęcia że spojrzenia Endymiona nie miały nic wspólnego z jej troską, a rozmową o smokach, która dla Leny była czymś naturalnym, a dla czarnowłosego bujdą dla małych dzieci.
Gdy już usadowiła swojego dawnego przyjaciela tam, gdzie być powinien, mogła skupić się na przerwanej rozmowie z Enzo. A ta schodziła na ciekawe tory, choć białowłosa była daleka od zrozumienia jej zawiłości. Uśmiechnęła się promiennie, słysząc propozycję spotkania następnego dnia.
- Chętnie! I tak nie mam co robić wieczorami. Przynieść coś ze sobą? - zapytała beztrosko i nagle jej mina zrzedła, a następnie przybrała zamyślony wyraz. Dotknęła nawet brody i zaczęła ją pocierać, jakby intensywnie się nad czymś zastanawiając. Nagle uderzyła pięścią w otwartą dłoń, ponownie uśmiechając się w stronę Verrocchiego. - Powinnam się jakoś specjalnie ubrać? Już dawno nie byłam w gościach i nie do końca wiem, jak się zachować. Troszkę się zmieniło. Czy wciąż powinnam ubrać falbaniastą sukieneczkę i gryzący sweter? Jeżeli możliwe, to wolałabym nie. Ewentualnie możesz przyjść do mnie... Endymion, jak myślisz, powinnam się jakoś specjalnie ubrać? Tak jak wtedy, gdy odwiedzałam ciebie? - Z jednego tematu, do drugiego, bezpardonowo rzucając pytaniami w stronę biednego Endymiona, któremu taki obrót spraw mógł się zupełnie nie podobać i otwarcie rozmawiając na temat własnego ubioru, teraz i w przeszłości. Czego więcej chcieć? Może troszkę większej empatii społecznej? Nagle uśmiech Leny stał się troszkę głębszy.
- Chociaż z drugiej strony nie jestem pewna, czy powinnam odwiedzać cię tak szybko. Słyszałeś kiedyś historię o owieczce i wilku? - zapytała z wyraźnym rozbawieniem na całą sytuację. Czyżby Lena komuś grała na nosie?

Tymczasem z łokci i wizyt rozmowa przetoczyła się na imiona. Młoda kobieta splotła ręce za plecami, nie do końca wiedząc, czy zgadza się ze słowami Enzo. Było to kłopotliwe, ale i intrygujące. Zupełnie inne spojrzenie. Idąc za jego przykładem zaczęła się zastanawiać, jak dla niej brzmią pewne imiona i nie byłaby sobą, gdyby nie podzieliła się swoimi przemyśleniami.
- Dla mnie Lena kojarzy się z lnem. Takimi błękitnymi kwiatami. Jednak miło mi, że uważasz moje imię za zwiewne. Idealnie pasuje - zaśmiała się w tym momencie, nie zdradzając jednak nic więcej. - Natomiast wasze imiona... - przeniosła spojrzenia to na Endzika, to Enzo i znów popadła w krótką zadumę. - Są bardzo podobne! Enzo jest dla mnie bardzo silne, porywcze, ale Endymion też kryje w sobie jakąś siłę, tylko jakby większą powagę? Hmm... coś w ten deseń! - Wyszczerzyła się do obu panów. Może dlatego, że oboje prezentowali się całkiem podobnie w aparycji, określała ich jako całkiem podobnych z imienia? Jej uśmiech zrobił się nieco delikatniejszy. Tyle się działo! Aż nie mogła w to uwierzyć. Endymion (ten pajac, co myślał, że jest urojeniem!), a teraz ktoś, kto w zasadzie rozumiał, co przechodziła żyjąc wraz ze smokiem. Brakowało jeszcze jakieś wesołej nowiny! O, na przykład pytania ze strony Smoczego Zabójcy.
- Chłopak? Nigdy nie miałam chłopaka! - odparła z rozbrajającą szczerością, bez nawet krzty smutku w głosie. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, jak to powiadają. - Nigdy nie miałam ku temu okazji, a będąc na Zachodzie myślałam bardziej o rodzinie... a później o tym, jak przenieść swoje cztery litery z powrotem do domu! Dlaczego o to pytasz? - zapytała ze sporą dozą ciekawości i rozbawienia. Nigdy nie miała takiego pytania, a w kontekście toczącej się rozmowy było jeszcze dziwniejsze. Oczywiście, całkiem ciekawym byłoby mieć "chłopaka", o którym słyszała tylko plotki z dzieciństwa, jednak jedynie domyślała się, co to oznaczało. Nie interesowała się na tyle prywatnym życiem ludzi, by w to wnikać. Dodajmy też, że jej jedynymi znajomymi był stary misiu, którego zabrała z domu, jej tata, Blackheatrowie i... lista się urywała. Bo Endymion na dobrą sprawę przepadł jak kamień w wodę i dopiero dziś, tak niespodziewanie, go znalazła.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2849-lena-sorvegen
Endymion


Endymion


Liczba postów : 100
Dołączył/a : 06/01/2015

Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny   Trybuny - Page 15 EmptyPon Wrz 28 2015, 03:49

Endymion jeszcze o tym nie wiedział, ale zaraz miała nadejść seria brutalnych pchnięć nożem w jego klatkę piersiową. Miał to być niewidzialny nóż z odpowiednikiem w umyślę, ale w pewnym sensie bolał tak samo. Przynajmniej w jego głowie.
Z początku jedynie się irytował. Po pierwsze, został nazwany kozą. Po drugie, Lenie chyba się zdawało, że zajmuje się naburmuszonym pięciolatkiem. Po trzecie, obserwował to wszystko nowo poznany facet i mistrzyni gildii. Czy coś wam to mówi? U-PO-KO-RZE-NIE. Już nie miał siły nawet tego komentować, ale przynajmniej miał szansę na odepchnięcie zarzutów o picie. Spojrzał na Enzo, mrugając ciężkimi jak ołów powiekami.
- Bardzo bym się chciał czegoś napić, ale nie sądzę, by był to w tej chwili najlepszy pomysł... Zresztą, od pewnego czasu już nie jest - powiedział i jego mina momentalnie skwaśniała. Suchość w ustach mogła się w każdej sekundzie przemienić w kwas, a tego wolałby uniknąć. Dla dobra wszystkich. Potem zaczęło się radosne świergolenie, które nieco wyprowadziło go z równowagi. Bardzo starał się nie dać po sobie poznać, że coś mu tu bardzo nie pasuje, ale im bardziej był zmęczony kolejnymi torsjami i brakiem możliwości ustania na nogach, tym bardziej problemem stawało się dla niego granie przed szerszą publicznością. Bardzo, ale to bardzo nie chciał po sobie pokazać, że zależy mu na tym, jak Lena pokaże się na jakimś wieczorze u Enzo. Że jak niby ma przyjść? I jeszcze go py-pyta? Wciągnął głęboko powietrze i wypuścił, wbijając niewyraźne spojrzenie w beton znajdujący się pod jego nogami. Był taki ładniutki. Miał wszystkie cechy, jakie beton powinien w tej sytuacji mieć. Jasny, prawie jednolity, kilka niewielkich grudek, troszkę tylko śladów po szurających butach. Przy okazji nie sprawiał, że kręciło mu się w głowie. Ach, betonie, gdybyś zawsze mógł tak koić wszystkie zmysły i pozwalać na normalne funkcjonowanie... Endymion czuł jednak, że w betonie na długo sojusznika nie znajdzie. Jeden fałszywy ruch i wyląduje na nim, albo tracąc zęby, albo cierpiąc na skrajną niewygodę. Trzeba było jednak dokonać wyboru. Gdy podniósł wzrok, usłyszał już tylko "odwiedzałam ciebie?", co przyniosło mu prawie ulgę. Prawie rozumiejąc to, co się dzieje, skinął jedynie głową. To skinięcie jednocześnie było potwierdzeniem i zaprzeczeniem. W ogóle, trudno było cokolwiek z tego odczytać. Czy on się jeszcze nadawał dziś do ludzi?
Dyskusja dotycząca imion zbiła go z tropu już całkowicie. Dobrze, że nie smoki, przynajmniej to, ale wciąż... Chyba to nie był jego świat. W normalnej sytuacji byłby czarującym młodzianem, który swoją elokwencją powaliłby na kolana każdego. Gorzej, że zapasy elokwencji się wyczerpały, a jego umysł nie pracował jak należy. Wszelkie skojarzenia - głód, jedzenie, łóżko, spanie, picie, ramiona i Lena. CO.
CHWILA.
NIE.
Zamrugał szybciutko i pokręcił głową, pozbywając się tej myśli. Z drugiej strony... imię "Lena" słusznie kojarzyłoby mu się z Leną. Nic dodać, nic ująć. Spostrzegawczość i bystrość wody w stawie. Gratulujemy nagrody z najwspanialsze spostrzeżenie roku! Przesunął swoją dłonią po twarzy. Chyba już rzeczywiście był dziś żadnym kompanem do rozmowy. Ej, chwila. Co? Podobne? Zmarszczył brwi i spojrzał na drugiego mężczyznę. W pewnym sensie Lena miała rację. Oba zaczynały się na "En", potem działo się jednak już jakoś inaczej. Z drugiej strony, gdy słuchał o tym, jakoby jego imię było agresywne, trudno było mu się zgodzić. Nie kojarzył w sobie zbyt dużych pokładów agresji, chyba że rodzina dała mu imię, które do niego kompletnie nie pasowało. To miałoby jakiś sens... Z drugiej strony nie czuł się też ani silny, ani poważny. Na pewno nie w tym momencie. Poważny. Huh. Chciałby znaleźć w sobie chociaż krzynę powagi. Spokojnie byłby w stanie zamienić ją na oszustwo. Pasowało mu jakoś bardziej. Uśmiechnął się lekko.
- Przyznam rację w sprawie brzmienia imienia Leny jako czegoś zwiewnego i ulotnego. Raczej powiedziałbym, że Enzo kojarzy mi się z czymś agresywnym. Trudno mi oceniać własne imię, ale raczej nie zgodzę się z żadnym z was - mruknął, spoglądając teraz uważnie na Lamijczyka. - Może i Endymion brzmi majestatycznie, ale to tylko przykrywka. Im dalej, tym łagodniej, a to zawsze oznacza jedynie oszustwo. Słyszycie te zmiękczone głoski?
Sam zaczął się nad tym zastanawiać. Zmiękczone głoski rzeczywiście dodawały łagodności, ale cóż z tego? Czuł, że to imię rzeczywiście kojarzy mu się jedynie ze złodziejstwem i oszustwem. Potrząsnął znów głową. Czemu oni w ogóle poruszali takie tematy? Odetchnął głęboko, zbierając myśli. Znowu uciekł gdzieś, do swojego świata, do momentu, w którym wyimaginowany nóż trafił go pod żebra.
Najpierw pytanie o chłopaka, a potem szybkie zaprzeczenie. I w normalnej sytuacji Endymion całkowicie by się z tym zgodził, przecież byli dla siebie jak brat i siostra, ale tym razem... Tym razem wiedział, że nie do końca jeszcze może ufać człowiekowi, który na chwilę obecną stał się jego przeciwnikiem. Lena nie pomagała, a jej naiwność mogła doprowadzić do niezbyt miłych dla Blackhearta konsekwencji. Nie chciał jej stracić, nie teraz, gdy wreszcie była tak blisko. Nie po tylu latach rozłąki, która jeszcze wynikła z jego winy. Spojrzał na Lenę z pewnym przestrachem, co akurat nietrudno było zauważyć. I o ile sam przestrach nie dotyczył faktu, że dziewczyna zaprzeczyła czemuś, co mogło mieć kiedyś miejsce, ale raczej szybko wykorzystanej przez Enzo szansie. Odczuwał przy tym rzeczywisty niepokój. Zmarszczył brwi. Nie bał się nigdy tak o żadnego ze swoich braci, więc o co tu chodziło? Im dalej w las, tym więcej myślenia o tym, co się tu właściwie stało. Przyjaźnili się. On zawsze był dla niej starszym bratem, ona zawsze dla niego młodszą siostrzyczką. Tylko ta jedna sytuacja z buziakiem, gdy mieli koło sześciu-siedmiu lat, sprawiła, że Endymion kompletnie nie wiedział co teraz myśleć. Przecież siostry chyba też robią takie rzeczy, prawda? To było okropnie niewinne. Rozmasował swój lewy policzek. Wewnętrzny dyskomfort wciąż się pogłębiał, zostawiając w jego umyślę ogromną czarną dziurę, która zbierała nawet myśli dotyczące jedzenia i spania. Nigdy, ale to przenigdy o tym nie pomyślał. Nikt nigdy nie próbował mu odebrać jego zdobyczy, przecież zawsze był lepszy od konkurencji. A, zresztą, tu nie chodziło o zdobycz. To było coś znacznie więcej. To był element układanki, który kiedyś zniszczył mu życie, a teraz miał szansę je naprawić. Zagryzł zęby i szczęknął nimi. Tak okropnie chciał zapalić teraz papierosa... Ten dym by go uspokoił, może pomógł uporządkować myśli. Zaczął szukać ręką zapalniczki i paczki petów wewnątrz marynarki. Dopiero wtedy się skroił, że o ile zapalniczka jest na swoim miejscu, o tyle reszta koła ratunkowego zniknęła. Oparł łokcie na udach i spuścił głowę. Jak mógł popełnić taki błąd i zostawić papierosy w męskiej toalecie? Przepadły na zawsze... Siedział tak, marniejąc sobie, z zapalniczką w dłoni i zastanawiając się, czemu poprzednie uwagi tak mocno go ubodły. Nie były wymierzone w niego. Przynajmniej nie bezpośrednio. Z drugiej strony nieco uspokoił go fakt, że Lena rzeczywiście nigdy nie miała chłopaka. A może nie? To oznaczało, że jej naiwność w tym zakresie zapewne sięgała zenitu. Panie, widzisz i nie grzmisz, nie ratujesz! Jeśli ktoś taki słodki, jak Lena, trafiłby w łapy kogoś takiego jak... no właśnie. Kogoś takiego jak on sam. To go troszkę przeraziło. Enzo wyglądał mu na kogoś tego typu. Tym razem przestrach w oczach był zupełnie uzasadniony.
- Erm... Lena... - zaczął tylko, nie do końca wiedząc, co ma właściwie powiedzieć. Musiał jakoś uratować tę sytuację. Uratować Lenę przed tym gościem i być może siebie samego.

//Ktoś tu obudził potwora.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2677-konto-z-osobistym-calusem#45688 https://ftpm.forumpolish.com/t2671-endymion-drogi-mg-zaczekaj-jeszcze-troche#45564 https://ftpm.forumpolish.com/t2676-ksiaze-endymion#45687
Alezja


Alezja


Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy

Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny   Trybuny - Page 15 EmptyPon Wrz 28 2015, 23:05

Alezja dłuższą chwilę zbierała myśli, jednocześnie starając się nie myśleć o wróżbie prawdopodobnej śmierci w przeciągu najbliższych dwóch lat. To nic przecież nie zmieni. Tarik wyczuł, że coś nie gra i, zmartwiony, wlepił troskliwe oczka w towarzyszkę. Po krótkiej chwili pociągnął ją za rękaw i pocieszająco wyciągnął w jej stronę resztkę psiego przysmaku, którego jeszcze nie schrupał. Alv spojrzała na szkraba i ciepło się do niego uśmiechnęła, drapiąc palcem po łebku...
- Nie, dziękuję. Chrup chrup. Już mi lepiej, widzisz?... - czule niemal szepnęła do futerkowca. Nie chciała, by się o nią martwił. Tak. Nikt nie powinien zamartwiać się jej stanem. Wzięła głęboki wdech i skupiła się na pytaniu o smoki. Po chwili odpowiedziała:
- Nie do końca. Zabiłam w życiu kilka istot płazich i gadzich... - utkwiwszy w przestrzeni nieobecny wzrok. - Ale dwa najgroźniejsze zabiłam we współpracy z innymi... z ludźmi. Jeden był demonem Quetzalcoatla. Drugi eksperymentem genetycznym. Sama nie dałabym im rady, mimo że nie były prawdziwymi smokami. Każda z tych śmierci była konieczna...
Na słowa Enzo wzięła głęboki wdech i rzekła:
- Termin ten ukuto w czasach, kiedy większość ludzkości była bezbronna, a magowie posiadający smoczą moc byli niemal jedynymi obrońcami niewinnych, a smoki stanowiły niemal niezniszczalną grozę. Jednocześnie jest symbolem paktu między smokami a ludźmi. Z resztą Natsu Dragneel bardzo kocha swojego smoczego ojca. Jestem niemal pewna, że to uczucie się nie zmieniło. Wielu Smoczych Zabójców Pierwszej Generacji szczerze kocha swoich opiekunów...
Poza tym tylko przysłuchiwała się rozmowom między dwójką DSów, a Endymionem. Tarik też...
Gdy usłyszała, że Lena i Endzik się znają od dawna, zrobiło jej się strasznie głupio...
- Przepraszam cię. Myślałam, że jesteś jego nową dziewczyn... NIE WAŻNE... - i zaraz spróbowała zmienić temat - Należysz do którejś z gildii?...

A wkrótce trybuny, szczególnie sektor wróżkowy, zabrzmiał dźwiękami Caelum the Brave. Alezja patrzyła i nie wierzyła. Dokładnie w tym samym momencie Tarikowi i jej opadły szczęki, a chwilę po tym rozciągnęły się w dzikim uśmiechu. Gnoll wstał i zaczął tańczyć ceilidh. Natomiast Alezja nieświadomie zaczęła rytmicznie (wraz ze swoim klaskaniem) machać ogonem w jedną i w drugą (dobrze, że był pod płaszczem!). Złożyła ręce w trąbkę...
- PERCI! JESTEŚ GENIALNY! ZA WRÓŻKI!!!...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t91-konto-alezji https://ftpm.forumpolish.com/t90-gergovia-alezja https://ftpm.forumpolish.com/t907-kabaczek#13270
Hilda


Hilda


Liczba postów : 229
Dołączył/a : 06/10/2013

Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny   Trybuny - Page 15 EmptyWto Wrz 29 2015, 23:18

- Nie wydaje mi się...- Odparła Tamiemu, patrząc jednocześnie na to co dzieje się na arenie. Chociaż stan Takary ją martwił. Zarówno jej jak i 24, która na nią spadła, nie było widać.- Oby wszystko było w porządku...
Jednak oprócz zainteresowania stanem współ-Wrózki, Akiko nie żywiła żadnych uczuć względem tej potyczki. Wręcz przeciwnie.
Tymczasem Tami zdążył zagadać do Sory. Niebieskowłosa zaś, dopiero dołączywszy do gildii, wyraziła żywą chęć zapoznania się z nią i jej członkami.
- Tami... Może przedstawimy komuś Sorę?- Zapytała cicho, pociagnąwszy uprzednio chłopaka za rękaw, by się przychylił. Mimo, że było to trochę niezręczne, gdy Alezja otwarcie przedstawiła ją wszystkim obecnym wtedy na trybunie wróżkom, Akiko poczuła jakby pierwsze lody zostały przełamane.
Zanim jednak mogli powziąć jakieś kroki w ramach wdrażania Sory w społeczność gildii, od strony wejścia rozbrzmiała głośna muzyka, a wraz z nią na trybunę wkroczył wysoki, masywny, półnagi mężczyzna. Jak się okazało, to on grał na dziwnym, workowatym instrumencie. Jego przybycie i donośny głos poderwały cały sektor Fairy Tail do aktywnego dopingowania Wróżek walczących na arenie. W dodatku, jako że był blisko nich, postanowił też zwrócić się do trójki młodziaków.
-... W... W porzadku...- Odpowiedziała niemal niedosłyszalnie (przez ryczący tłum), cofając się trochę za Tamiego. Zwalisty Percival był chyba najbardziej onieśmielającą osobą jaką Akiko spotkała w całej Gildii.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4537-hilda-blaike-jeszcze-nie#94681
Enzo


Enzo


Liczba postów : 93
Dołączył/a : 12/03/2015

Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny   Trybuny - Page 15 EmptySro Wrz 30 2015, 03:45

Enzo pozbawiony był setek przemyśleń towarzyszących Endymionowi i może dlatego dla niego cała ta sytuacja była zdecydowanie bardziej przystępna i... zwyczajna. Nie w złym rozumieniu tego słowa, a w tym wręcz przeciwnym, bardzo bliskim przyjemności z normalnego obcowania z ludźmi, która na co dzień była wręcz niedostrzegalna, a którą zrozumieć można było dopiero wtedy, kiedy pozostało się na dłuższy czas odizolowanym od innych ludzkich istot czy też w ogóle istot rozumnych. Enzo był człowiekiem, który kochał społeczności, zwłaszcza gdy te składały się z kobiet i odwzajemniały jego uczucie pod każdym możliwym kątem, lecz pod kątem konwersacyjnym potrafił także osiągnąć przyjemność z kontaktów z męskimi przedstawicielami gatunku ludzkiego. No i niespecjalnie miał powody ku temu, by poniżać Endymiona w jakikolwiek sposób, dlatego jego pytanie o picie było postawione nader poważnie i bez śmiechu z człowieka, który się przed nim pojawił, a który był towarzyszem Leny. Musieli znać się całkiem dobrze, skoro rozmawiali w ten zabawny, nieco czepialsko-dokuczalski sposób, to zawsze w końcu świadczyło o pewnej bliskości. Jednocześnie zaś Enzo nie chciał, by ktoś bliski Lenie uznał go momentalnie za osobę, na którą warto mieć baczenie. Może nawet bardziej podświadomie niż świadomie, mężczyzna wiedział, że czasem trzeba było zakraść się w także serca ludzi bliskich osobie, która mogłaby spędzić z nim ciekawą noc, tak by nie odstraszyć tejże od potencjalnego spotkania w cztery oczy. Znowuż - to nie tak, że Enzo myślał cały czas o seksie z wszystkimi ruszającymi się o własnych nogach kobietami. Z tym na wózku też nie. Kiedy jednak ktoś reagował pozytywnie na jego zaproszenie, dlaczego miał się nie ucieszyć i uśmiechnąć pewniej, nawet jeśli po chwili okazywałoby się, że dana kobieta miała w sobie więcej przebiegłości niż z pierwszych słów mogłoby wynikać? Czasami nie o to chodziło, by złapać króliczka, ale by gonić go... a potem złapać i się nim porządnie zająć. I sprawić by króliczek sam chciał zostać oporządzonym przez polującego. Nade wszystko jednak w tym momencie Enzo po prostu dobrze się bawił w trakcie tej rozmowy. Był nią zainteresowany, dowiadywał się rzeczy i było zwyczajnie zabawnie. A mężczyzna cenił sobie te momenty życia, które były kompletnie bezstresowe, zupełnie jak moment gdy zaraz po stosunku mężczyzna z kobietą opadali obok siebie, leżąc na sobie, spleceni własnymi ciałami odpoczywając i czując totalny spokój i bezpieczeństwo. Tego typu bezstresowe momenty były cudowne. Oczywiście to co było przed nimi, w sytuacji łóżkowej, bywało nawet cudowniejsze. Ale nie o to w tej rozmyślańce chodziło.

- Hmm... - przez chwilę Enzo naprawdę zastanowił się nad tym jak odpowiedzieć dziewczynie. Czy miała ze sobą coś przynieść? Czy czegokolwiek potrzebowali? Wina miał pod dostatkiem. W razie potrzeby mógł coś zamówić z restauracji, tak by ewentualna kolacja wyglądała rozkosznie. Czy czegokolwiek oczekiwał od niej? Nie, w zasadzie nie, poza jej obecnością. - Możesz przynieść ze sobą dobre samopoczucie. Myślę, że to zawsze jest w cenie. - odpowiedział w końcu uśmiechając się w ten przyjemny, a jednocześnie stosunkowo pewny siebie sposób. Była to jednak tego rodzaju pewność siebie, która nie była irytująca dla innych, a przynajmniej nie powinna być. Bardziej skoligacona była z ciepłem i pewnością, że wszystko o czym mówią jest niemalże ustalone już na 100%. Enzo nie odezwał się jednak na pytanie o ubranie dziewczyny, to bowiem skierowane było w kierunku Endymiona. Jak przychodziła ubrana do niego? Miała specjalny strój? Ciekawe. Enzo pozwolił jednak sobie na milczenie, uznając, że w tej sytuacji to drugie "En" musiało odpowiedzieć. Gdy jednak dziewczyna zwróciła się do z niego z pytaniem o owieczkę i wilka, wtedy Enzo roześmiał się zdrowo, a następnie otarł łzę z oka, która pojawiła się tam dość niespodzianie dla niego samego. - Niezły ze mnie wilk, skoro poluje kompletnie bez obawy na łowców i informując o swoich planach wszystkich wokół, w takim tłumie, nie uważasz, owieczko? - odpowiedział jej, wciąż podobnie jak ona będąc uśmiechniętym i rozbawionym. Chyba zaczynał ją lubić. Lubił charakterek.

- Ach, możemy napić się innego dnia, lepszego dla ciebie zdrowotnie. - zwrócił się w kierunku źle czującego się chłopaka, chcąc niejako uspokoić jego ewentualne obawy o brak drinków alkoholowych. W gruncie rzeczy już trochę minęło odkąd tak niezobowiązująco wyszedł do baru z kimkolwiek. Równie dobrze mógłby kiedyś wyjść z tym tutaj i poznać go lepiej. Tak... na wszelki wypadek. Enzo miał wrażenie, że niejaka zbieżność ich imion nie była totalnie przypadkowa i kiedyś na siebie jeszcze na pewno się natkną, pomijając obecny dzień. Równie dobrze mógł pomóc trochę przeznaczeniu. - Ale nie jutro, bo jak widzisz mogę być zajęty. A dzisiaj Ty powinieneś odpocząć. Z tego co widzę. Ale innego razu? Czemu nie? - nie miał wielkiego problemu z bezpośrednim przekazaniem swoich myśli. Jeśli chłopak wyglądał na chorego, to prawdopodobnie był chory. Powinien był odpocząć. - Lepiej się jej słuchaj. Owieczki czasem potrafią się postawić. - dorzucił jeszcze, nieco czepialsko, ale nie za bardzo. Nie miał powodu irytować chorego.

- Zauważyłaś coś jeszcze związanego z naszymi imionami? Całej naszej trójki? Bo ja tak. - uśmiechnął się chłopak kolejno do Leny, a potem do Endymiona. - "En". Każdy z nas ma je w swoim imieniu. Ty jedyna w innym miejscu niż my, ale wciąż. - w ten sposób Enzo szybko uzupełnił wypowiedzi kompanów rozmowy, jednocześnie wcześniej wysłuchując ich słów, co chwilę przytakując głową na poszczególne zdania, które pojawiały się w powietrze siłą ich oddechów. - Nie masz problemów z negatywnym mówieniem o sobie samym, prawda? - zapytał znów wprost swojego rozmówcy Enzo, nie uznając półsłówek i trochę dziwiąc się drugiemu facetowi, że tak po prostu mówi o swoim "fałszu". Pytanie - czy tylko gadał czy było w tym trochę prawdy?

Enzo nie ignorował jednak kolejnej kobiety w tym gronie, kobiety o imieniu Alezja. Nawet jeśli czasami uciekała mu gdzieś na bok jej obecność z powodu Leny, to nigdy nie uszła ona jego uwadze całkowicie i zawsze był świadomy, że ona też tu jest. - Eksperyment genetyczny, powiadasz? Ktoś... próbował wyhodować sobie smoka? - głos Enzo brzmiał dość... dziwnie w tym momencie. Wyraźnie nie był szczęśliwy, że musiał w ogóle zadać to pytanie i chyba nie wyobrażał on sobie takiego procederu. Mogło się wręcz wydawać, że zirytowały go jego własne słowa, gdy na chwilę obrócił spojrzenie na arenę gdzie trwały wciąż walki. - Nie uważasz zatem, ze ta nazwa nie ma sensu, Alezjo? - zadał kolejne jednak pytanie, odwracając spokojnie spojrzenie ponownie na kobietę i przyglądając się jej już pogodnie i łagodnie. - Jest strasznie mylące. Nie na miejscu wręcz. Zwłaszcza, gdy sama mówisz o tym Natsu, czy jego nie wkurzało to pojęcie? - kolejne pytania wprost, które tak lubił.

Dopiero na koniec pozostawił sobie pytanie Leny o powody jego własnego pytania. Choć akurat w tym momencie jego odpowiedź mogła jej nie satysfakcjonować. - Byłem ciekawy, bo wyglądaliście na parę. Choć teraz jak na was patrzę... może bardziej bliskie rodzeństwo? Coś w ten deseń. Naturalna ciekawość z mojej strony. Plus przyjemnym jest świadomość, że interesujące kobiety wciąż są wolne. - tym razem już bezpośrednio rzucił komplementem, zupełnie tak jak gdyby nie mówił niczego ważnego, a to po prostu zostało wypowiedziane, ot tak.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2806-cool-stuff https://ftpm.forumpolish.com/t2731-enzo-andrea-del-verrocchio
Tami


Tami


Liczba postów : 71
Dołączył/a : 08/03/2015

Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny   Trybuny - Page 15 EmptyCzw Paź 01 2015, 01:32

- Hm? - Mruknął pytająco i przechylił się w stronę Akiko, gdy go zaczepiła.
- W sumie, czemu nie. Chociaż może niech do nas pierw przywyknie, zanim pozna dzikie temperamenty naszej gildii? W końcu my też jesteśmy jeszcze dla niej... niego... Ee. - Przerwał wyraźnie zbity z pantałyku.
- Psst. Może to głupie pytanie, ale wiesz dokładnie jakiej płci jest Sora?
Toshiro spojrzał na Sorę, drapiąc się po głowie, gdyż był trochę zdezorientowany.
- Z Miłą chęcią. O raaany od czego można by tu zacząć. Fairy Tail już przeżyło tyle, że głowa mała. To świetna, lecz specyficzna gildia. Głównie chodzi tu o członków, nigdy nie wiadomo na jaki pomysł wpa... - Zagłuszył go dźwięk głośnej muzyki, na który młody lalkarz, aż się wzdrygnął z zaskoczenia.
- NANJA KORYA?! - Krzyknął, gdy ujrzał półnagą kupę mięsa, która była samym epicentrum hałasu. Chwilę później owa postać zainicjowała głośny doping, niczym kibol Legii. Nie było wątpliwości, że kibicuje wróżkom.
Toshiro skrzyżował ręce na piersi i uśmiechnął się pod nosem.
- O tym właśnie mówiłem. I jak ich tu nie lubić? - Chłopak zamknął na chwilę oczy, by się rozkoszować żywiołową atmosferą, lecz otworzył je ponownie, gdy poczuł, że coś rzuca na niego spory cień.
- Are? Gdzie się podziało słoń... Yyy! - Zrobił krok w tył ze zdziwienia, gdy ujrzał przed sobą animowaną wersję Johna Ceny, lecz po chwili od razu się uspokoił.
"Raany. Z bliska jest jeszcze większy niż myślałem."
- Etto. Bardzo dobrze. Panie em... Panie Góra. - Odpowiedział po raz kolejny drapiąc się po głowę.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2724-toshiro-tami#46664
Sora


Sora


Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015

Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny   Trybuny - Page 15 EmptyCzw Paź 01 2015, 21:50

Potyczki powoli się kończyły. Mimo wszystko, atmosfera w sektorze wróżek osiągała swój zenit. Nawet skupianie uwagi na walkach, czy wsłuchiwanie się w słowa nowych znajomych nie uchroniło nastolatka przed dość intrygującym bodźcem, który zdawał się go poruszyć! - ...whaa! - wydusił z siebie odgłos zafascynowania, kiedy to dosłyszał, czy też może zobaczył dość nietypowe zjawisko pod postacią rosłego mężczyzny, grającego na dziwnym instrumencie. Jakże wielkie zaskoczenie odmalowało się na jego twarzyczce, kiedy dostrzegł, iż ów pan także należy do wróżek. Chociaż... zaskoczenie to nieodpowiednie słowo. Ciekawość przemieszana z odrobiną ekscytacji zdecydowanie lepiej określała aktualny stan emocjonalny Sory. - K-Kto to? - wydusiłby tylko z siebie chłopaczek, wskazując łapką w kierunku Percivala. Ten z całą pewnością wygrał swoim zachowaniem atencję karzełka, który lekko poddenerwowany faktem, iż wielkolud się zbliża w jego kierunku, przełknął nerwowo ślinę. To przynajmniej ułatwiało nieco sprawy, dlatego też w chwili, kiedy to mężczyzna zbliżył się do grupki, niebieskowłosy, mimo że przesłonięty po części przez Akiko i Tamiego - wyrwał się do przodu z jednym, nurtującym go pytaniem, pomijając podstawowe formalności, które mógł pozyskać za pomocą Analizy. - Czyli ludzie naprawdę rosną tak wysocy?! - spytałby, jakby od tego pytania miały zależeć losy jakiejś cywilizacji. Po części znał odpowiedź na to pytanie, jednak nigdy na własne oczy nie miał okazji spotkać takiego wielkoluda. Przynajmniej nie prawdziwego - w stu procentach z krwi i kości! Sam zaś nastrój Percivala zdawał się nieco oddziaływać na niziutkiego ludzika, który to zapewne głównie przez strój, a i spokojny umysł - nie przejął entuzjazmu wielkoluda, przytakując mu jedynie głową, a i wpatrując się spod kaptura w aktualnie.... najciekawszego osobnika na trybunach.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3027-niebieska-baza-danych#53569 https://ftpm.forumpolish.com/t2956-niebieskawe https://ftpm.forumpolish.com/t3028-niebieskawe#53573
Percival


Percival


Liczba postów : 51
Dołączył/a : 15/08/2014

Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny   Trybuny - Page 15 EmptyNie Paź 04 2015, 00:11

AND HIS NAME IS JOHN CENA

- Ho ho ho - zaśmiał się Percival patrząc na kapkę przerażone osoby. Ten śmiech był szczerym śmiechem prosto z serca, niczym prawdziwy Mikołaj tylko bez brody i ogromnego bębna zamiast brzucha. Chociaż właściwie nie raz Percival przebierał się za Świętego z sztuczną, puchową brodą.
- To dobrze, młode wróżki, bo jesteście wróżkami, prawda? - zapytał przyglądając im się uważnie. Odchrząknął - Bo ja to jestem lojalnym członkiem Lamia Scale - zaraz po czym wybuchł tak głośnym śmiechem, że aż zaczął kaszleć - Oh, wybaczcie, nie mogłem się powstrzymać z tym żartem - po czym przetarł małą łezkę, która zakręciła mu się w oku niczym w typowej bajce.
- I odpowiadając na twoje pytanie - skierował swoje słowa do Sory - Jadłem dużo warzywek i piłem mleko jak byłem jeszcze maluchem - pomijając fakt, że wpadł do kotła z wódką. Chyba trochę ich przeraził swoją osobą, ale cóż poradzić? To nie jego wina, że matka natura jest nie zbyt miła dla innych i nie pozwala im rosnąć, no cóż.
Podszedł do Tamiego, po czym podniósł go za pachy (Tak jak Simbę podnosił Rafiki w Królu Lwie), o czym spojrzał mu w oczy z dość niewinną miną.
- Powiedz mi chłopcze czy ja jestem, aż tak przerażający? - Zapytał ogromny wróżek, po czym odstawił go na ziemię - Ależ wybaczcie mi brak jakichkolwiek manier, jestem Percival Wazowski, ale większość osób mówi mi po prostu Perci, gdyż tak jest krócej - uśmiechnął się bawiąc się swoim wąsem obijając go dookoła palca. Klik
Jedynie się zastanawiał czy powinien może przyciąć trochę wąsa czy może bardziej zająć się jego modelowaniem ze względu na to, że mógłby wyglądać o niebo bardziej elegancko niż mogło się to działać.
Powrót do góry Go down
Samael


Samael


Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013

Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny   Trybuny - Page 15 EmptyNie Paź 04 2015, 21:52

Pijesz sobie spokojnie piwo na trybunach będąc  zadowolony z wyników dzisiejszego pojedynku, a do twoich uszu dochodzi dźwięk muzyki. Obracasz się, zostajesz przez kilka chwil zaskoczony jesteś tym co się widzi, po czym na twojej twarzy pojawia się uśmiech widząc sprawdzę tego hałasu jak i efekt jaki zapoczątkował. Tak w skrócie można było określić co się działo z Samem, gdy na trybuny wszedł znacznie wyższy Wróżek pomalowany i dopingujący swoich towarzyszy. Zielonowłosy obrócił się na chwilę, dostrzegając zakończeniu już ostatnich walk tego dnia, na dodatek kończyło mu się piwo w kuflu. Wszystko wskazywało na to, że powinien opuścić to miejsce i udać się gdzieś, gdzie jest spokojnie, gdzieś gdzie przygotuje się odpowiednio do następnego dnia. Wziął tą resztkę z kufla na raz, wytarł rękawem swoje usta, po czym skierował się w stronę odpowiedzialnego za powstanie dopingu dla najsilniejszej gildii we Fiore. Zatrzymał się po lewej stronie olbrzyma, przez krótką chwilę przyglądając się mu jak i całej grupie, w której obecnie się znajdował.
- Nieźle Perci, nie zastanawiałeś się nad takim dopingowanie zawodowo ? Wyglądasz na takiego, który jest w swoim żywiole i wychodzi ci to bardzo dobrze. Rób tak przez następne dwa dni, a wszyscy będziemy ci wdzięczni - powiedział spokojnie Liściastowłosy do Wróżka znacznie wyższego od niego, klepiąc go przy tym przyjacielsko raz w plecy prawą dłonią, tą w której nie miał już pustego kufla. Po wypowiedzenia ostatniego słowa Zielonowłosy udał się w stronę wyjścia z sektora jego gildii, aby przygotować się na następną walkę. A postanowił przygotować się do niej najlepiej jak tylko potrafił, gdyż coś mu mówiło, prawdopodobnie przeczucie, że w kolejnym dniu będzie walczył z co najmniej jednym potworem.

[z/t]
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t589-konto-samael-a#7394 https://ftpm.forumpolish.com/t579-samael#7289 https://ftpm.forumpolish.com/t1096-notatki-samaela#16384
Lena


Lena


Liczba postów : 86
Dołączył/a : 06/05/2015

Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny   Trybuny - Page 15 EmptyCzw Paź 08 2015, 18:58

Młoda kobieta nie narzekała na rozrywkę. Już dawno straciła zainteresowanie tym, co się działo na turnieju, pochłonięta wesołą rozmową. Tak dawno z nikim nie rozmawiała! Przez dziesięć lat nie było okazji, by rozwinąć swoje umiejętności konwersacyjne, a teraz, przy tak niezwykłej sytuacji, mogła mówić i mówić, i mówić. Gdyby tylko jeszcze wiedziała, co! Przepych słów, kontekstów, warstw rozmowy ją nieco przytłaczał, choć ze wszystkich sił próbowała za nim nadążyć. A Enzo narzucił, jak dla niej, zabójcze tempo wielowątkowości, a tu jeszcze Alezja rzuciła swoje pięć groszy, a jeszcze Endzik dopowiedział to i owo. Chaos! Zwyczajny chaos! Niespodziewanie roześmiała się perliście i równie szybko ucichła, rozglądając po trybunach. Gdzie zniknęło to społeczne przerażenie? Uśmiechnęła się ciepło i znów przeniosła uwagę na swojego głównego rozmówcę.
- Pogubiłam się w tym wszystkim! Zacznijmy od początku, co? - rzuciła beztrosko, zupełnie nie przejmując się, że mogło to źle o niej świadczyć. Ale przecież nie chodziło o to, że nie słuchała. Po prostu zaczęły plątać się jej wątki, słowa, a jeszcze wtrącenie Alezji, która postanowiła opowiedzieć coś o smokach... Nie. Za dużo! Powinni wolniej przechodzić z jednego tematu do drugiego. Jednego jednak nie zapomniała!
- Owieczki potrafią kopać i całkiem sprawnie uciekać, wiesz? Podaj mi swój adres i jutro zobaczymy... Albo nie podawaj. I tak nie będę wiedziała, gdzie to jest! Lepiej spotkajmy się w jakimś charakterystycznym miejscu - zaproponowała z nieco przepraszającym uśmiechem na ustach. W tym momencie ciężko było odmówić jej uroku. Z drugiej strony można było się zastanawiać, ile na dobrą sprawę wiedziała i czy przypadkiem nie była typową blondynką pomimo białych włosów. Może, gdyby nie albinizm, byłaby blondynką? To z pewnością była straszna wizja...
Tymczasem, niemalże ignorując pół innych wypowiedzi i zapytań, Lena skupiła się na Endymionie, który wyglądał jakby nogą był w grobie. A może faktycznie umierał? Nie wiedziała, jak umierają ludzie, ale czarnowłosy wyglądał wystarczająco źle, by była zaniepokojona. Jasne też było, że nie zamierzała pozwolić mu umrzeć, zanim ten nie odpowie na jej wszystkie pytania. A miała ich sporo! Najpierw jednak rzeczy ważniejsze. Położyła rękę na ramieniu Endymiona, po czym nachyliła się nad nim tak, by spojrzeć mu prosto w oczy i ocenić, jak jest źle. Oczywiście na tyle blisko, by Blackheart wyraźnie czuł na swoim policzku jej oddech. Dla każdej postronnej osoby mogłoby to wyglądać tak, jakby właśnie go pocałowała.
- Na pewno się dobrze czujesz? - zapytała cicho, jednak w jej głosie brzmiała groźba. Nie chciała, by kłamał. A ludzie wręcz uwielbiali kłamać. - Może pomogę ci dojść do domu? Źle wyglądasz. Nie chcę, by coś ci się stało. - Jej słowa nie wynikały z romantycznych uczuć, co bardziej z tego, co kiedyś łączyło ich dwoje. Na pewno byli sobie wtedy bliscy. Ona wciąż czuła się częścią jego rodziny, nawet po tylu latach, a troska o nich, o niego, przychodziła jej bardziej naturalnie, niż się po sobie spodziewała. Było to ciepłe uczucie przynależności i nie zamierzała go niszczyć. Chciała o nie dbać, najlepiej jak potrafiła. Wyprostowała się z ciężkim westchnięciem i odwróciła tułów tak, by spojrzeć na Enzo i Alezję. Uśmiechnęła się w ich stronę.
- Naprawdę nie rozumiem, co macie z tymi dziewczynami! I chłopakami zresztą też! Czy to takie ważne? Z tego co słyszałam, to moze być całkiem zabawne, ale czy to w ogóle konieczne? Czy muszę być dziewczyną by spędzać czas z Endymionem? I co oznacza wolna? Ja jestem wolna! Przecież nie mam łańcucha u szyi.[b] - Zaczęło się. We dwójkę poruszyli coś, czego lepiej było nie ruszać w obecności Leny. A zwie się to zachowanie społecznie akceptowalne. W dodatku całkowicie nie zrozumiała komplementu, który sprawił jej Enzo. Tylko patrzyła na nieco pytająco, z rękami splecionymi za plecami, oczekując odpowiedzi. - [b]I co właściwie rozumiesz przez bycie interesującym? Mam coś na nosie? Albo we włosach? Dziwny kolor? - W jej wyliczance nie było złośliwości wściekłej kobiety, która tylko czeka, aż rzuci krzesłem, a zwykła dociekliwość, jakby niezrozumiała terminu lub kontekstu, o którym mówił. Zdecydowanie, rozmowy z Leną należały do tych bardziej "interesujących".
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2849-lena-sorvegen
Endymion


Endymion


Liczba postów : 100
Dołączył/a : 06/01/2015

Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny   Trybuny - Page 15 EmptyPią Paź 09 2015, 20:32

Koza i owca. Brak słów. Po prostu brak słów. On nie czuł się kozą, ale gdy patrzył na Lenę, rzeczywiście miał wrażenie, jakby widział naiwną owieczkę, kierującą się właśnie do paszczy lwa. On, jako idealna koza, mógł jedynie meczeć i gryźć trawkę za ogrodzeniem, podczas gdy wszystko, co działo się na jego oczach zwyczajnie dziać się miało i nie było innego wyjścia. No przecież nie będzie jej zatrzymywał, prawda? Nie może tego robić, prawda? Nie ma przecież nad nią żadnej władzy, prawda? Są tylko przyjaciółmi z dawnych lat, prawda? ...prawda? Stop. Dosyć. Te emocje musiały być wytworem jego chorego umysłu. Znowu. Spójrzmy na całą tę sytuację: najpierw spotykasz dziewczynę, o której myślałeś, że od dziesięciu lat znajduje się w zaświatach, potem ta dziewczyna spotyka jakiegoś kolesia i gadają o smokach, które przecież, wiadomo, nie istnieją, a potem, jak gdyby nigdy nic, tych dwoje umawia się na jakąś romantyczną kolacyjkę. To wszystko brzmi przecież tak normalnie... Zupełnie normalne. Odetchnął głęboko. Zastanawianie się nad znaczeniami imion w pewnym sensie doprowadzało go już do szału, ale to chyba jedynie ze względu na jego stan zdrowia. W innych okolicznościach przyrody przyjaźń między Endymionem i Enzo zaistniałaby od razu, ale tym razem ten pierwszy zmuszony był do odwrotu bez przyjaznych zamiarów. Mimo wszystko picie z kimś wydawało mu się całkiem przyjemną perspektywą... przesuniętą w czasie.
W każdym razie, z początku należało zająć się wciąż naglącą sprawą imion i tego, w jaki sposób były ze sobą połączone, bo, jak się okazało, były. Czy razy En? To miało jakiś sens w morzu tego wszystkiego, co najmniejszego sensu mieć zwyczajnie nie mogło.
- Czasem takie mówienie przychodzi łatwo, czasem nieco trudniej - odparł na uwagę swojego rozmówcy. Nie chciał dodawać nic więcej, zresztą, nie miał nawet siły na dodawanie czegokolwiek. W jego głowie pojawiła się myśl, żeby jak najszybciej opuścił to miejsce i dotrzeć wreszcie do domu, do ciepłego łóżeczka, zostać starannie okrzyczanym za niepłacenie czynszu, a potem zapomnieć o wszystkim. Też o tym, że jedzenie w lacrymowej lodówce zaczęło już tworzyć własną cywilizację, bo nie ruszał go od co najmniej pół roku. Pewnie zalęgły się też jakieś karaczany. To musiał być naprawdę interesujący widok dla kogoś postronnego.
- Przełożymy na kiedy indziej... tak... - Odpływał coraz bardziej, nie ogarniając już prawie niczego, co się wokół niego działo. Wszyscy zaczynali być nieco rozmazani, co mogło wskazywać na jedno - zaraz padnie. Potrząsnął głową. Nie, nie zrobi z siebie jeszcze większej sieroty, niż jest. Zacisnął mocno powieki, a kiedy je otworzył, ujrzał tuż przed swoją twarzą oblicze Leny. O mało się nie wycofał, ale jakaś dziwna siła przytrzymała go w jednym miejscu. Patrzył na nią tymi niewyraźnymi, zasnutymi mgłą oczyma, nie rozumiejąc do końca tego, co ona w ogóle do niego mówi. Kiedy już miał Lenie odpowiedzieć coś w rodzaju "Tak", okazało się, że przeszli już do innej kwestii, czyli tego, czy jego przyjaciółka z dzieciństwa musi być dziewczyną, żeby przebywać z Endymionem, czy też nie. Nagle otrzeźwiał, ale tylko na moment. Żeby zrobić na złość i jej, i sobie, chciał już powiedzieć, że tak, musi być dziewczyną, aby się z nim widzieć, ale powstrzymał się przed tym zagraniem. Po prostu tego nie skomentował. W pewnym momencie stwierdził jednak, że zrobi to, co powinien zrobić już dawno, a co Lena sama mu zaproponowała i doprowadzi przynajmniej jedną rzecz do końca. Chwycił ją za rękę i wbił wzrok w beton.
- Chodźmy do domu - mruknął. Wstał dość chwiejnie i spojrzał na Alezję oraz Enzo. - Przepraszam was najmocniej, pewnie... pewnie zobaczymy się niedługo.
Ruszył sam w kierunku wyjścia z trybun. Czuł się już dostatecznie upokorzony. Przynajmniej na dzisiaj.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2677-konto-z-osobistym-calusem#45688 https://ftpm.forumpolish.com/t2671-endymion-drogi-mg-zaczekaj-jeszcze-troche#45564 https://ftpm.forumpolish.com/t2676-ksiaze-endymion#45687
Enzo


Enzo


Liczba postów : 93
Dołączył/a : 12/03/2015

Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny   Trybuny - Page 15 EmptyNie Paź 11 2015, 17:56

Enzo roześmiał się serdecznie, gdy usłyszał słowa Leny, po chwili jednak kiwnął głową na jej słowa, najwyraźniej nie mając kompletnie nic przeciwko takiemu podejściu do sprawy. Może faktycznie trochę za dużo działo się naraz i przez to dziewczyna nie była w stanie nadążyć? Fakt, faktem, Enzo czasami tak działał na kobiety, kiedy te wpatrywały się w jego oczy (lub inne miejsce na jego ciele) swoim rozmarzonym spojrzeniem, on często zauważył, że nie do końca świadome były tego na jaki temat właściwie prowadzona była rozmowa. Czasem nawet testował je w taki sposób, pytając o coś kompletnie oczywistego, jeśli tylko wydawało się, że zgubiły wątek. Bawiło go to setnie, aczkolwiek w tym momencie nie odczuwał tego, by Lena mogła się pogubić w jego słowach z tego samego powodu co tamte kobiety. No i jedna konkretna różnica - ona się po prostu do tego natychmiastowo przyznała, nie próbowała udawać, że wie co się dzieje i w 100% nadąża za tematem, a to akurat Enzo potrafił docenić.

Charakterystyczne miejsce... Jakież mógł wskazać, tak w sumie? Rynek w Magnolii nie był najlepszym miejscem do tego, zbyt łatwo było się tam zgubić, czego nie ułatwiały tłumy ludzi, które się tam często pojawiały. A może... było takie jedno ciekawe miejsce, o którym wiele różnych rzeczy słyszał. Ponoć nawet zapewniało bezgraniczne szczęście w związkach i kontaktach... wszelakich, także w tych fizycznych. Nie żeby Enzo szukał w tym momencie stabilnego związku, ale co mu tam? Miejsce, jak miejsce. Przy tym ponoć niebrzydkie. - ...kojarzysz pergolę w parku magnolskim? Całkiem przyjemne miejsce, dość charakterystyczne, niełatwo je przeoczyć. Oczywiście to tylko propozycja, jeśli gdzieś czułabyś się bardziej komfortowo to nie ma problemu. - i faktycznie naprawdę nie robiło dla niego różnicy gdzie mieliby się spotkać, skoro potem i tak przeszliby do innego miejsca... chyba, że Lena wolałaby się zająć nim na świeżym powietrzu. Kobiety czasem były szalone, a w głębi swego serca skrywały bardzo różne zachcianki i fetysze. Inna sprawa, że Enzo się zastanawiał nad Leną pod tym kątem dość sporo. Jak w kwestii wszystkich kobiet. Fetysze były zabawne i sympatyczne. Przynajmniej do pewnego stopnia, bo nawet Verrocchio posiadał pewne granice. - To prawda. Z tymi owieczkami. Inna sprawa, że ludzie wciąż chcą się do nich zbliżać i na nie polować. Najwyraźniej warto, jestem podobnego zdania. - wyszczerzył zęby to dziewczyny bez zbędnej krępacji mężczyzna, wciąż uznając, że to tylko przyjemna pogadanka, na którą może sobie pozwolić. Inna sprawa, że zastanawiał się czy to w jaki sposób czuł się Endymion nie było pośrednio przez niego spowodowane. Zazdrość była przykrym uczuciem, czasem potrafiło usiąść na żołądku i wytarmosić go na wszystkie strony. Nie znaczyło to jednak, że Verrocchio miał gdzieś Endymiona. Nie, właściwie nawet gotowy był mu pomóc w razie potrzeby.

Postanowił też tymczasowo zignorować słowa Endymiona, jak i poczekać z odpowiedzią, którą miał zamiar udzielić Lenie. Gdy tylko zobaczył jak czarnowłosy zabiera się do odejścia sobie w siną dal, której rzecz jasna Enzo nie znał, Verrocchio momentalnie poderwał się z miejsca i podszedł do drugiego mężczyzny. Sekundę zajęło mu ujęcie jego ramienia i podniesienie go na chwilę, w górę tak, by móc wsunąć się między rękę, a ciało celem podtrzymania chłopaka (szkoda tylko, że nie na duchu zapewne). Upewnił się w swoim chwycie, drugą ręką złapał Endymiona za boczne ramię, tak by na pewno mieć na nim mocny chwyt, by nie upadł w tym swoim niezbyt pewnym stanie. Wystarczyło Enzo to, że chłopak wcześniej już wyglądał na mocno chwiejącego się. Robił mu przysługę, okej? Może niektórym pannom i spodobało się piękno biednego i upadającego na zdrowiu mężczyzny, ale Enzo nie odnajdywał w tym jakiegoś powodu do radości i chciał oszczędzić mu wstydu z ewentualnego upadnięcia na ziemię. Teraz przynajmniej Endymion mógł zgrywać, że był ranny, a to było bardziej męskie. Wedle jego własnych słów potrafił przecież oszukiwać, prawda? No to teraz miał okazję. Panie na trybunach na pewno patrzyły na niego. - ...dokąd? - zapytał tylko, najwyraźniej uznając za pewnik, że nie odrzucą jego propozycji pomocy. A niechby tylko spróbowali. W tym momencie był silniejszy, najwyżej go zmusi do posłuszeństwa. Fuj. Dopiero po tym zaczął odpowiadać Lenie, której słowa brzmiały tak zabawnie fochliwie, podczas gdy ton w ogóle tego nie wykazywał. Enzo znów się uśmiechnął, tym razem do siebie. Zabawny był ten kontrast. - Sama sobie odpowiedziałaś, Leno. To zabawne. To przyjemne. Lubisz czuć przyjemność? Ale nie, nie musisz być dziewczyną. To właściwie zależne od jego preferencji. Ja osobiście cieszę się jednak, że jesteś kobietą. Jesteś interesująca w swoim sposobie patrzenia na życie i jego elementy. - rzucił, tym razem postanawiając nie wyjaśniać wszystkiego od razu. Jeśli będzie zainteresowana szczegółami to zapyta, jeśli nie... to nie. Wciąż jednak brzmiał... wesoło? Tak mogłoby się wydawać. No i kroczył sobie z Endymionem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2806-cool-stuff https://ftpm.forumpolish.com/t2731-enzo-andrea-del-verrocchio
Lena


Lena


Liczba postów : 86
Dołączył/a : 06/05/2015

Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny   Trybuny - Page 15 EmptyNie Paź 11 2015, 23:30

Miejsce, miejsce! Tak miejsce było bardzo ważne dla Leny, jako że jej mały światek w niezwykle szybkim tempie rozrósł się do wielkości królestwa. Nawet, gdyby chciała, w rok nie dało się przejechać każdego zakamarka, a co dopiero go zapamiętać. Dlatego charakterystyczne miejsca, jak świątynia u podnóża Hakobe lub dworzec główny w Oshibanie były przez nią szczególnie ulubione. Strasznie łatwo było do nich dotrzeć i równie łatwo można było z nich wyruszyć do innych miejsc. Na propozycję Enzo zmarszczyła brwi. park. Pergola. W Magnolii. Czy kojarzyła, gdzie znajdował się park. Tak, chyba tak. Gdy skojarzyła lokację jej mina natychmiastowo się rozchmurzyła ukazując przepiękny uśmiech zgody. No to miejsce było ustalone!
- Tak, wiem, gdzie to jest. Pasuje mi idealnie! Jesteśmy więc umówieni - odpowiedziała radośnie, już ciesząc się na spotkanie. Rzadko miała na to okazję, bo albo uznawali ją za wariatkę, albo od razu wysyłali na komisariat. Jej kartoteka musiała być już sporawa. Warto było w tym miejscu zaznaczyć, że zdecydowanie bardziej wolała otwarte przestrzenie niż zamknięte klitki z prostego powodu - powietrza. Świeże powietrze zawsze było lepsze niż duchota zakurzonego pomieszczenia (ona jeszcze nie wie, jak wygląda mieszkanie Endymiona...)! Zupełnie nie rozpatrywała otwartej przestrzeni tak, jak Enzo, bo czemu by miała? Wciąż patrzyła na Enzo jak na nieznajomego-znajomego, który zapowiadał się obiecująco. Nie wychodziła w rozważaniach tak daleko, jak on.
- Nie uważam, by wszystkie owce były warte zachodu. z pewnością by się ze mną zgodziła. - Uśmiechnęła się w jego stronę. Jeszcze nie był ofiarą. - Z drugiej strony jaka jest przyjemność z polowania, jeśli ofiara nie ucieka? - Uśmiech przybrał nieco na głębi. Na razie to ona jest owieczką. W jej oczach widać było rozbawione ogniki.
Tymczasem Endymion nie powiedział jej nic na temat swojego obecnego stanu, ani też nie skomentował jej propozycji. Normalnie zero komunikatywności z tym człowiekiem. Ze-ro. A on się dziwił, że uważa go za kozę, kiedy zachowywał się jak jedna. Westchnęła ciężko, odsuwając się od niego. Może nie powinna być tak blisko bo mu się pogarszało? Skąd jednak miała o tym wiedzieć, skoro jej nie mówił? Nie była pewna, czy rozpatrywać jego osobę w kategorii "faceci", czy może jako pojedynczy przypadek bezwzględnej upartości. Dlatego też zdziwiła się mocno, gdy mężczyzna chwycił ją za rękę i stwierdził, że jednak pójdzie do domu. Dobrze, o to jej chodziło. Jej humor niejako się poprawił i już zamierzała mu pomóc, kiedy to Enzo przejął pałeczkę i zgrabnie zajął się jej przyjacielem. Oh... To było... Hmm... Nie potrafiła znaleźć na to słowa, jednak czuła wdzięczność. Endzik pewnie też. Nie musiał znosić dalszego poniżenia, w tym momencie znanym jako "dziewczyna zaniosła mnie do domu", choć Lena zupełnie nie patrzyła pod tym kątem i w zasadzie nie zamierzała jakkolwiek ranić Endymona. Ale i tak to robiła a jego biedne, męskie ego cierpiało. I pewnie jeszcze długo będzie cierpieć.
- Dziękuję... - powiedziała cicho w stronę Enzo i zaczęła iść obok dwójki mężczyzn, chcąc dotrzymać im towarzystwa i przy okazji upewnić się, że Endymionowi nic nie będzie. Przy okazji wysłuchała tego, co czarnowłosy miał jej do powiedzenia. Naprawdę sobie odpowiedziała? Nie sądziła. Nie rozumiała też, dlaczego właściwie chłopak lub dziewczyna są czymś zabawnym, całkiem jednak możliwe, że zbyt mało wiedziała w tych sprawach. Preferencje?
- Endymion, jakie masz preferencje? - zapytała ni z tego, ni z owego, przyczepiając się do jednego, felernego słówka. W zasadzie była ciekawa odpowiedzi. Jak również tego, dlaczego związki są przyjemne. W ogóle czuła się tak, jakby zaczęła wkraczać w zupełnie nowy świat i strasznie ją to intrygowała. Nie zapomniała jednak o najważniejszym. Stanęła i odwróciła się na pięcie w stronę Alezji, złożyła dłonie w trąbkę i wykrzyczała w jej stronę:
- Nie należę do żadnej gildii! Myślę, że tworzą małostkowe podziały między ludźmi!
I z takim to komentarzem zostawiła biedną mistrzynię. Dobiegła do oddalającej się pary czarnych czupryn i z radosnym uśmiechem na twarzy zaczęła im towarzyszyć w wędrówce w bóg-wie-jakie miejsce. Ciekawe, jak w ogóle Endymion mieszkał...

3x z/t
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2849-lena-sorvegen
Sponsored content





Trybuny - Page 15 Empty
PisanieTemat: Re: Trybuny   Trybuny - Page 15 Empty

Powrót do góry Go down
 
Trybuny
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 15 z 36Idź do strony : Previous  1 ... 9 ... 14, 15, 16 ... 25 ... 36  Next
 Similar topics
-
» Trybuny

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: Igrzyska Magiczne
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.