I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Puff... Obłoki pary, 'teleportowały' wszystkich uczestników do jakiegoś ogródka z dwumetrowym żywopłotem dokoła. Na samym środku stał prostokątny stół, o długości na oko dziesięciu metrów i tylko sześciu krzesłach. Na stole znajdowała się góra przeróżnych, przepysznych i kolorowych deserów. Tak samo zresztą jak tuzin czajniczków, imbryczków oraz od groma filiżanek. Cud, że gdzieniegdzie było widać biały obrus! Na końcu tegoż sytego stołu, w wielkim bordowym fotelu, siedział młody chłopak - a przynajmniej tak wyglądał. Spod sporego kapelusza, wydobywały się blond włosy, w ogóle nie zakrywające jego czerwonych oczu. Na sobie miał spodnie w kratę, marynarę, pod nią koszulę i nawet wstęgę przy kołnierzu. A kolory? Kolory przeróżne! Trudno było uchwycić coś na dłuższą chwilę, bo dosłownie co kilka sekund, ciuchy zmieniały kolor. Wpierw kapelusz był fioletowy, marynarka była granatowa, spodnie czerwono zielone, a bluza biała. Potem pomarańczowy kapelusz, żółta marynarka, czarno białe spodnie, zielona bluza... i tak co chwilę każdy z obecnych miał paradę kolorów przed oczyma. - Witam witam i o zdrowie pytam! - zaczął, pijąc herbatkę - A w sumie... na co mi Wasze zdrowie, co? No dobra, dobra. Konkrety bo mi się spieszy, a Fortuna też ma pewnie swoje plany - wzruszył ramionami - Zostaliście wybrani by zostać nagrodzeni przez samą Fortunę! - z żywopłotów buchnęło kolorowe konfetti - A Fortuna może dać Wam to czego zapragniecie. Każdy ma jakieś pragnienia, a druga taka szansa Wam się nie powtórzy - podkreślił od razu - Przed tym musicie udowodnić, że się nie pomyliła, więc... - machnął ręką, a przed Wami pojawił się okrągły stoliczek z ośmioma książkami - Dawno nie widziałem moich znajomych, więc Waszym zadaniem będzie odegranie chociaż jednej ważnej sceny z wybranej opowieści. Czyż nie urocze? - uśmiechnął się słodko - Jedną z dostępnych, które zaoferowałem. Możecie wybrać sami. Wasza 'gra' zacznie się, gdy przynajmniej szóstka osób dotknie jednej, wybranej książki. Jako, że jest Was sporo... skąd ta Fortuna Was wzięła? No nieważne... Jest Was liczna grupka, może zabraknąć postaci, więc... liczę na Waszą kreatywność! Zawsze kogoś można dopisać do opowieści, nieprawdaż? Rzekł przemiło, wracając do herbatki i serniczka - nawet machnął ręką w geście, że możecie się poczęstować. A jakie książki mieliście do wyboru? Czerwony Kapturek, Śpiąca Królewna, Piękna i Bestia, Alicja w Krainie Czarów, Kopciuszek, Piotruś Pan, Mała Syrenka i Królewna Śnieżka.
Termin do 24sierpnia godz.11:00 Ważne info: Jako, że możecie (jeśli chcecie) się naradzić, macie możliwość napisania po DWA posty w TEJ kolejce. Nie jest to obowiązkowe, więc nie musicie - możecie spokojnie dać po jednym. Pytania na pw/gg.
Autor
Wiadomość
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Fortuna grupa I Czw Wrz 04 2014, 09:03
MG
Kapelusznik najwyraźniej nie miał zamiaru wnikać w Wasze ustalenia bo po prostu na tą chwilę zamilkł. Acz rzeczy, o które się poprosiło pojawiały się - oczywiście nie wszystkie, ale... Tak jak Keiko chciała, pojawiła się trumna. Tyle, że ze szkła - tak jak to miało miejsce w książce. Wszak nie było tam żadnej 'prawdziwej' trumny z drewna czy czegoś takiego, więc... może to plus bo chociaż Śnieżka będzie wszystko widziała? W dodatku od razu było widać, że wieko nie jest ciężkie i nie da się zamknąć na żaden zamek - którego też nie było. Dzięki temu Takara będzie mogła otworzyć trumnę nawet sama jeśli zechce - i w ogóle jeśli ktoś będzie chciał ją zamknąć. Dodatkowo w środku, trumna była wysadzana białymi poduchami i kilkoma, bialutkimi kwiatami. Niestety panna policjantka bicza nie dostała. Można było dojść do wniosku, że albo nie było tego w opowieści albo sam Kapelusznik uznał, że nie było. Torashiro dostał niewielki notatnik, ołówek i cienką książkę pod tytułem 'Jak zostałem górnikiem', gdzie na pewno znalazłby wszystko to co potrzebne w kopalni. Również i Snow bez problemu dostał białego rumaka. Dosłownie - puffnął biały dym i obok chłopaka pojawił się przepiękny koń, z ozdobnym siodłem i lejcami, godnymi księcia. Alezja dostała wzgórze porośnięte trawą, które wręcz wyrosło jakieś dziesięć metrów od grupki. Niestety bronie, które wymieniła, nie pojawiły się... Pojawiło się za to krzesełko, które chciała - jedno, bo o jednym powiedziała. Szpadla nie było widać... Za to pojawiła się taczka i kilof. Przez to właśnie - głównie przez brak broni - Takara nie miała udekorowanego 'tronu', tym co chciała Alv (Alezja może zdecydować czy skoro nie dostała broni to czy w ogóle przeszła do tego planu, więc omówcie to między sobą, albo niech Alv pisze pierwsza posta). Trudno rzec też na co spojrzała Nanaya bo jeśli 'Padaczką' określała Kapelusznika to nigdzie go nie było. Wszak został przecież w ogródku, podczas, gdy cała grupka magów znajdowała się właśnie w lesie otoczona... sobą i drzewami.
Termin do 7września godz.11:00 - mogę przedłużyć. Poza tym jako, że nie wiem ile Wam mogą zająć negocjacje, do czasu upłynięcia terminu możecie dać ile postów chcecie (o ile nie będą wymagać udziału MG czy coś się udało czy nie itp.).
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Fortuna grupa I Pią Wrz 05 2014, 02:14
Gdzieś we wnętrzu Alezji zapaliła się mała iskierka gniewu. Ta iskierka kolejno stała się najpierw małym płomykiem, po chwili pochodnią, a obecnie stanowiła materiał na całkiem przyzwoitą imprezę z pieczeniem kiełbasy, ziemniaków i S'mores. Keiko nie była już zagrożeniem. W sumie obecnie chyba nie było osób mogących zagrozić fobiom społecznym Alezji. Bowiem Kapelusznik, chcąc czy nie chcąc, kazał jej wybrać, między ujrzeniem swoich przyjaciół, których dawno nie widział, a spokojem przyjaciół Alv. Dodać postaci, których nie było to dla ciebie nie problem, Kapeluszniku. Ale dodać rekwizyt to już tak... myśli sobie skwierczały... Jednak choć w środku Inu się gotowała, z zewnątrz było widać tylko tyle, że po nie pokazaniu się wszystkiego co potrzebowała - spoważniała. A wzrok przybrał dość lodowatą formę. Bezceremonialnie wtargała krzesło na pagórek... - Choć tyle... - mruknęła pod nosem. Po czym zeszła ze wzgórza i zdjęła Takarze wiadro z głowy... - Wybacz... - powiedziała szczerze przepraszająco - Chciałam Ci zrobić Pożegnanie Wojownika, a krzesło wodzowskie i nasyp miały być udekorowane bronią. Ale Kapelusznik jest... - jednak ugryzła się w język i nie powiedziała tego, o czym pomyślała. Poprawiła się tylko - Ale Kapelusznik ma własne zdanie na ten temat. No, dwie najważniejsze rzeczy są, czyli wzgórze i krzesło jarla, na którym sadzano zmarłego. Gdyby pojawiła się broń, krzesło i wzgórze byłyby nimi udekorkwane. W tej wersji jednak trzeba je sobie po prostu wyobrazić. Lipnie. Wiem. Przepraszam. Ale nie ma trumny ani wieka... - po czym wskazała na szklaną trumnę - Możesz się jeszcze buchnąć o tam. To szklana trumna. Kanonowa, taka była w baśni. Wygląda na wygodną i wieko ma chyba otwierane nawet od środka... I westchnęła: - Jeśli wybierzesz trumnę to... no... raczej marne to pocieszenie... ale jeśli chcesz to będę warować, żeby nikt nie zamknął szklanego wieka... Za często widziała jak Takara wymyka się śmierci, żeby ignorować jej protest zamknięcia w trumnie. Jakiejkolwiek...
Odwróciła się do reszty. Na pomysł odegrania całej baśni skinęła głową z powagą... - Jestem "za"... - dodała, dla potwierdzenia. Powiedziała też głośniej: - POTRZEBNY JESZCZE JEDEN KILOF... - tylko jakoś "w eter". Powiodła spojrzeniem po Wróżkach i Torze, a następnie po reszcie zgromadzonych... - Wszyscy wszystko mają?... O dziwo, to nie była ta sama Alezja co przed chwilą. Ani nie była nieśmiała, ani nie chorobliwie stremowana. Wygląda na to, że Nieśmiałek wrócił z wojska...
Keiko
Liczba postów : 285
Dołączył/a : 25/05/2013
Temat: Re: Fortuna grupa I Pią Wrz 05 2014, 10:21
Keiko parsknęła cichym śmiechem pod nosem, gdy tylko zauważyła jak bardzo niepocieszona była ta, która najwięcej wymagała od Epilepsji. Rozbawiło ją to na tyle, że aż machnęła ręką na brak bata, który tak bardzo chciała otrzymać. Być może ludzie mieli dziwne pomysły w głowie, może Kapelusznik sam okazywał się być przewrażliwionym człowiekiem i nie chciał dać jej żadnego niebezpiecznego narzędzia do ręki, ale wyglądało na to, że zapomniał o tym, kim ona właściwie jest. A byle kim nie była - była policjantką, stróżem prawa, osobą odpowiedzialną za to, by nikomu nie działo się nic złego. Oczywiście - dla jednych zło było tym, dla drugich tamtym, prawdziwe zło wyznaczane było zawsze przez Keiko, bo ona wiedziała najlepiej, nie zmieniało to jednak faktu, że ktoś tutaj chyba się jej przestraszył nie chcąc dać jej pożądanego batu do ręki. Nie zamierzała nikomu wyrządzić nim krzywdy, fizyczny ból przecież raczej traktowany był przez wszystkich, nawet ją samą, jako pewną złą rzecz (choć czasami potrzebną przy edukowaniu wybitnie opornych kretynów), Hikari jednak wywijać zawistnie batem nie chciała. Miała zamiar posłużyć się nim jako odstraszaczem - tak by nikomu nie wpadł do glowy za bardzo niebezpieczny bądź zwyczajnie głupi pomysł zrobienia czegoś niefajnego innej osobie. Ludzie tutaj... większość ludzi w ogóle była chora na głowę. Wpadały im w łebek pomysły, które mogły się źle skończyć gdyby tylko wprowadzić je w życie. Sięgnięcie po bat mogłoby przekonać niektórych, że nie opłaca się ryzykować za bardzo i dostać po głowi w ten sposób. Dokładnie tak.
Batu nie było, a ci ludzie chcieli jeszcze odgrywać całą baśń. - Tak, powinniśmy to zrobić. - uśmiechnęła się jadowicie Keiko. - W końcu tak bardzo wszyscy będziemy się świetnie bawić, że dlaczego nie? - tu spojrzała na Nanayę z ukosa. - Och, jak dobrze, że robimy całość. - w tym momencie czuła się nieco bardziej jak zasiadający na widowni gość, a nie jak członek ekipy teatralnej. - Co prawda zaproponowałam coś innego, ale och, niech będzie i tak, spełnijmy dziewczęce marzenia o zagraniu całej sztuki! Zwłaszcza, że nasza główna gwiazda... - tutaj uśmiech powędrował w kierunku Alezji. - ...nagle poczuła się wybitnie zmotywowana do działania. - zakończyła Keiko, odchodząc kilka kroków w bok, nie oddalając się jednak od grupy, a tylko zakładając podczas tego spacerku ręce za siebie. - Chciałabym powiedzieć, żebyśmy nie tracili czasu... ale już to robimy, więc w porządku, możemy stracić go jeszcze trochę. - to już wypowiedziane było bardziej do siebie niż do kogokolwiek konkretnego. A zabezpieczenia dotykowe WCIĄŻ były aktywne.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Fortuna grupa I Pią Wrz 05 2014, 12:32
Tora szczęśliwie otrzymał to, co chciał, po czym zaczął na szybko przeglądać książkę. A nóż się jakichś ciekawostek dowie. Przy okazji w końcu miał już pewien pomysł na to, co będzie jego postać mówiła, zwłaszcza w stosunku do "zarządcy" całej kopalni. Ale to co usłyszał od Alezji było... zaskoczeniem. Toż to ona chciała w końcu baśń odgrywać czy oblężenie Ereboru przed Bitwą Pięciu Armii? Pomijając jednak chęć posiadania arsenału przez czarodziejkę, chciała ona urządzić "Śnieżce" dość ciekawy pogrzeb. Cóż, nie mu oceniać, czy było to dobre czy złe, ale ostatecznie i tak nie otrzymała wszystkiego co chciała. W sumie Byakutonowi przyszedł do głowy pewien pomysł. Ale wolał z tym poczekać, aż reszta osób się wypowie. A właśnie... nasza policjantka nie dostała bata. Och, jakże mi przykro... chociaż w sumie nie, jednak nie. Tak czy inaczej, chcieli niby odegrać całą baśń? Niewątpliwie, nie ominął żadnej ważnej sceny, problem polegał tylko na tym, że Tora wciąż nie znał jej aż tak. Dlatego podszedł bliżej Alezji ze stwierdzeniem -Mi to tam obojętne, ale jeśli całą baśń chcecie grać, będziesz musiała mi podpowiadać. - powiedział z lekkim uśmiechem, po czym, gdy padło pytanie dotyczące posiadania wszystkiego, rzucił jeszcze -Chciałbym coś sprawdzić. - po czym głośno powiedział do Kapelusznika -Czy możemy prosić o aktorów, którzy zagraliby te role, których nam brakuje? - tak właśnie na taki pomysł wpadł czarodziej, będąc ciekawym, czy otrzymają brakującą ekipę do odegrania ról, czy też nie. Cóż... pozostało tylko czekać.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Fortuna grupa I Pią Wrz 05 2014, 18:50
Mieli odgrywać całą bajkę? Jemu to pasowało, jego rola sprowadzała się zasadniczo do zaganiania krasnali do pracy, a więc wszystko było spoko i na luzie i w ogóle fajnie. Zauważył że "Mądry krasnal" nie posiada kilofa i uśmiechnął się do siebie w duchu, już widząc jak tnie tamtemu po pensji. Zasadniczo w międzyczasie wpadł na niesamowicie genialny plan, jak zrobić siebie jeszcze ważniejszym niż jest. Mógł poprosić o drugiego buta! Ale... ale zasadniczo to byłoby dziwne, zresztą to tylko gra w której nie bardzo chciał grac i w sumie podchodził do tego w sposób nader prosty "Skończmy to jak najszybciej". Nie wiedział dlaczego reszta się tak tym podniecała. No i granie całej baśni miało swoje wady - zajmie za dużo czasu.-A może po prostu wszyscy walniemy mowę nad grobem Śnieżki a potem przyjdzie książe? Nieco zmieniona wersja bajki ale przynajmnij szybko się z tym uwieniemy.-Tak w zasadzie rzucił w eter. Nie chciało mu się już tu przebywać - bardzo.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Fortuna grupa I Sob Wrz 06 2014, 16:06
Ahh... No tak. Spodziewała się bardziej ambitnej odpowiedzi. Właściwie sama nie wiedziała, co tutaj robi. Westchnęła cicho, nie mając pojęcia co z tym fantem pod postaci Snowa zrobić. - Żeby ratować damy z opresji...? Coś nie często cię widuję... - bo nie widuje, a problemy ma średnio pięć na miesiąc, momentami częściej jednak nie wpadła nigdy na pomysł by sprawdzić, jak to się przedstawia statystycznie. No chyba, że Takara nie zaliczała się do grona osób, które powinny oczekiwać księcia na białym koniu (oprócz tej jednej chwili, która mogła i prawdopodobnie nadejdzie) co by wiele tłumaczyło. No i stało się. A stało się coś złego. Coś, co zapewne innych by z pewnością obeszło i mało kto zwrócił na to uwagę, ale nie Takara. Tym bardziej, że słowa te były zwrócone do niej i zabolały nie mniej niż prawy sierpowy prosto w wątrobę. Wzrok wróżki powędrował na Indiankę. Obojętny, bez jakiegokolwiek zdenerwowania czy cienia jakiegokolwiek wkuffienia. Wzrok idealny do obdarzenia kogoś, kto nie ma pojęcia, z kim rozmawia. - No chyba ci ten twój móżdżek solidnie przewiało... - stwierdziła, zaś w jej głosie dało się wychwycić echo jakiejś niewypowiedzianej groźby. Ona zrezygnować? A chociażby ją mieli jeszcze zakopać, to się nie podda. Wkopała się? Trudno. Bo to pierwszy raz? Ale rezygnacja była czymś, czego wolała się wystrzegać. - W co ja się znowu wpakowałam... - ponarzekać można zawsze. Nawet, jeśli nie miała zamiaru dzielić się swoimi spostrzeżeniami z resztą świata. Zerknęła na dzieło Alezji oraz szklaną trumnę. Szklana mogła być. Szkło nie stanowi bariery. - Dzięki, ale niepotrzebnie... Serio. Jak mnie już nawet wpakują w drewnianą to jakoś przeżyję. Chyba... A jak nie to będziecie mieli wszyscy przerąbane... - grobowy ton nie wskazywał raczej na zaciesz spowodowany leżeniem w trumnie. - W sumie szklana ujdzie. Najwyżej będziecie zbierać szkło. - z ziemi albo wyciągać z łapki Tasi. Tak czy inaczej, jeżeli nie wpakowanie się do jakiejś miało znaczyć, że ku uciesze Aquri, poniesienie porażki, to była skłonna do wielu wyrzeczeń. Jej psychika nie może raczej ucierpieć bardziej.
Rosalie
Liczba postów : 395
Dołączył/a : 20/09/2012
Skąd : Twoje sny~?
Temat: Re: Fortuna grupa I Nie Wrz 07 2014, 00:06
Wow, była lustrem. Przynajmniej nie miała jakiegoś ułomnego ubrania, ani nie potrzebowała lamerskich rekwizytów. SAMA BYŁA REKWIZYTEM. Takim magicznym, latającym... lustrem. Poruszyła się trochę w bok, trochę w prawo... Tak, to było całkiem zabawne. Spokojnie sobie lewitowała obok, podczas gdy inni prowadzili spór nad tym, jaką scenę odegrać. Miała ochotę pokręcić się w kółeczko, a pytana o zdanie odrzec lekceważąco "jestem lustrem, nie mogę Ci pomóc". Tylko nikt jej nie pytał o zdanie. Hm. Czyli jednak musiała zabrać głos. - Całość wydaje się najbardziej logiczna. - Zapukała w powierzchnię lustra od środka, sprawdzając, co też się stanie. - A mogłabym oglądać sceny, w których nie występuję z jakiejś magicznej widowni? Jako ja? - Obróciła się zwierciadłem do Epilepsji. W końcu nie chciała przegapić takiej komedii, a nie była pewna, czy po swojej skromnej roli będzie mogła oglądać ciąg dalszy. Zupełnie nie współczuła Śnieżce, która będzie musiała robić z siebie idiotkę przez całą sztukę, podczas gdy Rozia będzie miała fajrant po dosłownie 2 kwestiach. Czuła, że wygrała życie.
Ostatnio zmieniony przez Rosalie dnia Nie Wrz 07 2014, 11:48, w całości zmieniany 1 raz
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Fortuna grupa I Nie Wrz 07 2014, 02:30
Dostała sztylet, nie potrzebowała nic więcej. Wszak nie chciała zabić kobiety, która grała Śnieżkę, a to z łukiem mogłoby się jej udać z powodu instynktu łowcy... nabytego bo nabytego, ale logicznym jest, że w uciekającą zwierzynę się strzela celnie... i śmiertelnie. A ze sztyletem, który miała w ręce po raz pierwszy z pewnością nikogo nie zabije. No, może poza blond smarkulą rzucającą komentarzami na prawo i lewo, jakby miała jakąkolwiek przewagę nad nimi i tylko próbowała podburzyć kogokolwiek do grania pod jej takt. Sama też nie przypominała sobie, by jej "dziewczęce marzenia" uwzględniały grę w czymkolwiek. Widocznie blond dziewczynka sama miała taki kaprys. Szczęśliwie scenariusz nie przewidywał zabijania krasnali. Próbując opanować cięty język, by odpowiednie zareagować, Nanaya tylko stała i czekała na dalszy rozwój sytuacji.
Aquri
Liczba postów : 21
Dołączył/a : 07/05/2014
Temat: Re: Fortuna grupa I Nie Wrz 07 2014, 10:56
Aquri jest osobą, która raczej średnio przejmuje się zadaniem innych. Czasem jednak lubiła robić ludziom jakieś drobne złośliwości czy coś... no bo czemu nie? Albo wbijanie innym na ambicje... to było coś, co dawało jej naprawdę dużą satysfakcję. Widząc minę od Takary, która najwidoczniej poczuła się dotknięta jej słowami, uśmiechnęła się złośliwie. Czy Indiance przewiało mózg? Raczej nie - bądź co bądź, ale myślała całkiem trzeźwo w przeciwieństwie co do niektórych osobników. - Nie denerwuj się, złość piękności szkodzi. A w teorii powinnaś być ładniejsza ode mnie - powiedziała, znów uśmiechając się złośliwie. Jedyne, co się Aqu w tym wszystkim nie podobało, to fakt, że musiała chodzić UBRANA. Kretynizm po prostu. Ta sukienka krępowała ją, czuła się jakby nosiła na sobie kaftan bezpieczeństwa czy coś w ten deseń. No ale trzeba dla sztuki się poświęcić. Westchnęła ciężko i odgarnęła włosy. Szczekliwa policjantka w sumie Aquri była zupełnie obojętna. Byle się nie wypowiadała o niej nie tak, jakby Angwusnasomataquri sobie tego życzyła. Bycie złośliwym to jedno, ale bycie takim wobec niej to drugie, więc pewnie, gdyby blondyneczka zaczęłaby mieć jakieś problemy co do jej osoby, to Indianka pewnie nie dałaby sobie w kaszę dmuchać i po prostu ogryzłaby się jakoś. Robi sobie wrogów, ale trudno.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Fortuna grupa I Czw Wrz 11 2014, 09:19
MG
- Dać Wam palec i chcecie całą ręką. Nie wiem co ta Fortuna w Was zobaczyła... - zabrzmiał głos Kapelusznika po pierwszych słowach Alezji - Pozwoliłem wymyślić postać z mego dobrego serduszka, a Wy chcecie rzeczy, których w powieści nie było, a które mówiłem, że mają być z baśni. Nie przypominam sobie by Królewna Śnieżka miała arsenał broni. Tak samo jak bicza nie miała. W jego głosie jednak było słychać spokój, rozbawienie, ale i zobojętnienie. W końcu to nie było jego zadanie by wykonać 'sztukę'. No i czy nie mówił prawdy? Łaskawie pozwolił postacie wymyślić by nikt nie czuł się poszkodowany, ale potem jasno zaznaczył, że rekwizyty mogą pochodzić tylko z oryginału. Nie czuł się więc ani trochę winny. No i był słowny, więc drugi kilof pojawił się w ręce Alv. - Nie. - odpowiedział niemal od razu głos, na pytanie Torashiro - Jest Was dziesiątka, a to nie tak mało. Wybraliście postacie wedle własnego uznania i tylko Wy jesteście tutaj aktorami. Nie taka była prawda? Najłatwiej byłoby pewnie wybrać siedmiu krasnoludków, królewnę, królową i księcia i bum - cała obsada do scenki. No, ale Kapelusznik był tylko powiernikiem, który nie odbierał roli twórczej cudnej dziesiątce. Niestety liczyło się to z konsekwencjami - takimi jak potencjalny brak reszty postaci. Wewnętrzne pukanie Ros w lustro właściwie nic nie dało. Ot, odgłos pukania w lusterko - nic wielkiego. No i obracała się wokół własnej osi bo przecież Kapelusznika nigdzie nie było. Był jedynie głos. - Nie. Aktorzy nie siedzą na widowni. Prychnął, tak jakby już wiedząc, że Rosalia chce zrezygnować - dla niego tak to właśnie brzmiało bo nie wykonała swego zadania dalej. Póki co nikt nie wykonał... Podsumowując - dalej staliście i rozmawialiście.
Termin do 14września - z tym, że wciąż chora jestem, więc nie wiem jak to będzie z moim odpisem... i nie korzystacie coś z tego, ale możecie pisać więcej niż jednego posta między moimi. Małe info: Po raz kolejny ktoś napisał, że patrzy na Kapelusznika, więc zaznaczę to jasno - NIE MA GO. Po tym jak Was przeniósł, sam został 'u siebie'. Poza Waszą dziesiątką, nie ma w lesie żywej duszy. Słuchać jedynie GŁOS Kapelusznika - zewsząd. Jak narratora lub kogoś takiego.
Keiko
Liczba postów : 285
Dołączył/a : 25/05/2013
Temat: Re: Fortuna grupa I Pią Wrz 12 2014, 12:43
Dziewczynka pomachała tylko ręką w bliżej niesprecyzowanym kierunku, jakby dając znać Epilepsji o własnych myślach i delikatnej niechęci do jego słów. Choć może to nie była niechęć, a po prostu znudzenie słowami kapelusznika. A może nie tylko jego. Może całą tą sytuacją, w której nie było ani grama sensu, a także nadziei na to, że cokolwiek ruszy do przodu. Tak, powoli odczuwała wrażenie, że to wszystko to tylko marnotrawstwo czasu, bo zamiast tego mogłaby przecież zajmować się w tej chwili gonieniem złoczyńców i zamykaniem w celi kretynów, którzy myśleli, że ramię sprawiedliwości w postaci Keiko Hikari ich nie dosięgnie. Ot, tylko ramię. Cała sprawiedliwość zawierała się w jej idealnym ciele i jej geniuszu, dlatego łapani przez nią przestępcy właściwie powinni się czuć szczęśliwi. Koniec końców łapała ich ona, najgenialniejsza na świecie istota. Zaszczytem było być złapanym przez nią. Ale o tym innym razem.
- Nie wiem jak wy, ale ja wchodzę w rolę. Nie mam zamiaru spędzić tu stu lat, zwłaszcza że to towarzystwo tutaj... - pokręciła chwilę główką z niedowierzaniem, a potem westchnęła cicho. - Tak czy siak, ja zaczynam. Róbcie co chcecie. - następnie podeszła do trumny, spokojnym krokiem i bez nerwów widocznych na twarzy. Następnie zaś, nieco mechanicznym tonem, bez specjalnie widocznego zaangażowania na twarzy zaczęła... grać. Oczywiście, ktoś mógłby zapytać - a dlaczego tak idealna osoba grę aktorską ma tak sztywną? Otóż wytłumaczenie było proste. Póki co jej się nie chciało. Póki co tylko ona grała. Jeśli inni ludzie dołączą do gry, to może i ona zacznie grać tak jak przystało na fenomenalną aktorkę, jaką niewątpliwie była. - Och, och. Jakie to przykre. No jakie to przykre. Śnieżka nie żyje. I nawet nie ma jej w trumnie. Więc może jednak żyje. Tyle tragedii. Tak bardzo się przejmuję. Może inne krasnale mają jej ciało. A może jednak żyje. Ciekawe czy ją albo jej ciało tu przyniosą. Och, och. Tak się przejmuję. Tak bardzo. Normalnie niesamowicie. Ojej. A może jednak żyje. - tak, ton wypowiedzi był tak bardzo pozbawiony emocji jak tylko się dało, jej ciało nie ruszało się ani o krok, stała tylko wpatrzona w trumnę, ale w sumie miała nawet na to wytłumaczenie. W końcu była Gburkiem. A jako gbur mogła mieć gdzieś udawanie prawdziwych emocji, przynajmniej póki co. No i ciekawiło ją co teraz się stanie. Czy debilne istoty, które próbowały nazywać się ludźmi zaczną się kłócić o to, od jakiej sceny rozpoczęła dziewczynka, czy po prostu dołączą do sytuacji. Tak czy siak dała im szansę zinterpretowania ich wypowiedzi tak, by równie dobrze rozpocząć od innej sceny, jak i od tej.
Bo była tak genialną i dobrą osobą. I wiedziała, że ta banda półmózgów może przedłużyć wszystko ponownie jeśli tego nie zrobi. Dlatego nienawidziła współpracować z ludźmi o niższej od niej pozycji. Czyli prawie z wszystkimi. A jej mechanizmy defensywne pozostawały włączone. Rzecz jasne. Zawsze. Wszędzie.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Fortuna grupa I Pią Wrz 12 2014, 17:16
Wzrok pozostał na Aquri. Nie podnosiła głosu. Nie piorunowała ją złowrogim spojrzeniem. - Właściwie, obecnie jestem bardzo spokojna. - dodała, nieco bardziej niemiłym tonem. Ona nie była zdenerwowana. Przynajmniej miała wrażenie, że niczym nie daje do zrozumienia, że właśnie ktoś zaczął kroczyć po kruchym lodzie. Aż tak po niej wszystko widać? Ajajajaj... nie dobrze. Ostatecznie wzruszyła ramionami po rozkodowaniu części o urodzie. - To, że ci się nie podobam nie oznacza, że mnie to cokolwiek interesuje. Z resztą, ja tu nie jestem by ładnie wyglądać. - stwierdziła zupełnie spokojnie nie będąc pewna, ile temu osobnikowi rasy ludzkiej zajmie przyswojenie faktu, że taki tekst niskich lotów to za mało, jeśli chciała ją na dobre wywrócić z równowagi. Ostatecznie Keiko ruszył grać, szybko dając do zrozumienia, że ostatnia scena i tyle. innymi słowy, nie upiecze jej się. Gdzieś tam w podświadomości, na tą myśl chibi Tasia machnęła ręką z "whatever..." wymalowanym na twarzy. - Czyli jednak jestem martwa... - stwierdziła spokojnie, po czym nie zostało nic innego jak władować się do trumny. Tak, rola życia - prześpij całą scenę a później zarób buziaka. To jedna z tych chwil, kiedy wskaźnik beznadziejności ma dylemat, w którą stronę ruszyć ze wskazówką. - Dobra księciu, czekam na ciebie... - rzuciła, odchodząc w kierunku miejsca, które miała nadzieję omijać szerokim łukiem. Pomimo bycia ateistką, wyjątkowo wierzyła w życie pozagrobowe. Znaczy się, że jest żywa, dopóki nie wyleguje się w trumnie. Właśnie całą tą zasadę musiała obalić. Pocieszne było to, że jej nie chcieli zakopywać. Podeszła sobie do trumienki mijając Keiko, smętnie stwierdzając - Spokojnie, nie żyję... Sayo... - po czym weszła pod klosz, układając się na pleckach, zaś rączki splatając na brzuchu. Tylko w sumie trupy nie mówią, co jej nieco wypadło z głowy. I nie wskakują same do trumien. Ale to nic, poinformowała świat o zgonie, położyła się... Więc teraz co... kimnąć się? W sumie, nie głupie... Chociaż, jakby tak im się zechciało ją jednak zakopywać...
Śnieżka nikogo nie biła. Pamiętaj, jesteś Śnieżką. Nikogo nie bij... Zaczęła powtarzać niczym mantrę, naiwnie wierząc w to, że jak będzie chciała, to jej pięść sama nie poleci gdzie trzeba. Jaki brutalny test samokontroli... Chociaż właściwie i tak nic chyba póki co nie mogło przebić niezadowolenia z leżenia w czymś, gdzie powinien leżeć ktoś mniej żywotny od niej. A ona była mimo wszystko bardzo żywotna.
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Fortuna grupa I Nie Wrz 14 2014, 08:30
Na słowa Keiko o zmotywowanej gwieździe miała tylko jeden, niezbyt głośny komentarz: - Battlehound mode... - posłany blond-gwieździe "spode łba", do tego wyjątkowo zimny. Natomiast na słowa Kapelusznika głos jej zabrzmiał głośniej... - Nie prosiłam o nierealne rzeczy. Taką broń mogły mieć Krasnoludki. Mogło mieć rycerstwo. Mogła mieć straż zamkowa... - Chciała też dodać: I nie chcij wiedzieć, co pomyślę o "dobroci serca", jeśli Takarze coś się w tej trumnie stanie... jednak stwierdziła, że niewypowiedziane groźby są groźniejsze, więc tę zachowała dla siebie. Jedynie w jej głosie dało się delikatnie wyczuć potencjalny zwiastun burzy, ukryty pod tym zimnym, specyficznym spokojem grobowej płyty, przy jednoczesnym zarzuceniu sobie na ramię kilofa... Słysząc Takarę, musiała dokonać sprostowania: - W zasadzie to właśnie o urodę Śnieżki rozchodzi się w tej baśni. Gdyby nie to, nie byłoby historii... Usłyszała też prośbę Tory. No tak, przekazała tylko ogół ogółu. A osoby nie znające bajki potrzebują więcej szczegółów. Kiwnęła niemal pogodnie głową w stronę byłego Wróżka... - Jasne. Dobrze, tylko daj mi chwilkę... - po czym odłożyła kilof, wzięła taczkę, podjechała nią pod Fema, chwytem strażackim sprawnie "przeflancowała" go do rzeczonego jednośladu, zawróciła, zatrzymała się przy drugim kilofie, wsadziła go do taczki, po czym podjechała nią pod trumnę i wróciła do grupy. Oczywiście zostawiając Fema-Śpioszka (czy przebranego po krasnoludkowemu, czy nie) w taczce. Jak ma spać, to niech śpi (choć mógłby na chwilę się przebudzić i przynajmniej posiedzieć jako bardzo zaspany)... - A więc... - zwróciła się głównie do Torashiro, ale inni też mogli ją słyszeć. Zacięła się. Przeczesała palcami grzywkę i twarzoczaszkę, po czym kontynuowała po wzięciu uprzednio głębokiego oddechu "na odwagę" - Dawno, dawno temu żyli sobie król i królowa. Byli wspaniałymi władcami i wspaniałym małżeństwem. Jednak długo nie mogli mieć dzieci. Pewnego pięknego zimowego dnia królowa, siedząc sobie przy oknie, umilała sobie czas haftując. W pewnym momencie zamyśliła się i niechcący ukuła się igłą w palec. Kropla krwi z palca upadła przypadkiem na śnieg leżący na parapecie. Królowa widząc kontrast, zamarzyła się: chciałaby córkę o skórze tak czystej jak śnieg, włosach ciemnych jak heban i ustach czerwonych jak krew. Po jakimś czasie rozniosła się wieść, że para królewska oczekuje potomstwa. Dziewczynka, która się urodziła, była dokładnie taka, jaką wymarzyła sobie królowa tamtego dnia. Przez wzgląd na cerę dano jej imię Śnieżka. Niestety, za jakiś czas królestwo obiegła inna, tragiczna wiadomość: królowa zmarła. Król zdecydował się na ponowne małżeństwo. Pojął za żonę kobietę, która była wiedźmą z obsesją na swoim punkcie. Posiadała magiczne zwierciadło, znające odpowiedź na każde pytanie. Wiedźma miała zwyczaj zadawania Lustru jednego pytania. I choć Lustro ciągle dawało tę samą odpowiedź, królowa pytała. Po prostu lubiła informację podawaną przez Zwierciadło. "Lustereczko, powiedz przecie, kto najpiękniejszy jest na świecie?" a lustro za każdym razem odpowiadało, że najpiękniejsza jest owa wiedźma. Jednak minęło wiele lat, a Śnieżka dorastała. I pewnego dnia lustro odpowiedziało: "Królowo, wielka jest twa uroda, lecz piękniejsza jest Śnieżka młoda". Królowa wpadła w szał. Postanowiła pozbyć się konkurentki do roli Miss Universum. Kazała sprowadzić Łowczego, myśliwego będącego na jej usługach. Cel miał prosty: zabić Śnieżkę i w dowód przynieść Złej Królowej serce dziewczyny. Zadanie jak zadanie. Łowczy wywiózł Śnieżkę do lasu. I już miał ją ubić, gdy dziewczę zaczęło go błagać o darowanie życia. W końcu serce Łowczego zmiękło i kazał dziewczynie uciekać i nigdy nie wracać. Sam natomiast upolował sarnę i jej serce zaniósł królowej jako dowód. Królowa dała się nabrać i przez jakiś czas był spokój. W tym czasie Śnieżka dotarła do domku w lesie. Nikogo nie było, natomiast ona była zmarznięta, głodna i zmęczona. Weszła do środka i rozpaliła ogień, po czym coś zjadła. Chciała położyć się spać. Uwagę jej zwróciło 7 łóżek, każde z wypisanym imieniem. Były zbyt krótkie, by mogła spać w jednym. Złączyła więc je w całość i położyła się wzdłuż wewnętrznej ramy. Gdy Krasnoludki przyszły, nie były zadowolone z TAKIEGO spotkania. Nawet przestały śpiewać ich ulubioną piosenkę: "Hej ho, hej ho, do pracy by się szło". A najbardziej zabolało je to, że ktoś śpi w ich własnych łóżkach. Nakrzyczały na Śnieżkę i chciały wyrzucić ją z domu. Jednak urok Śnieżki miał i na nie wpływ, gdyż udało jej się namówić Krasnale do pozostania w ich domu, jednak pod warunkiem, że będzie się zajmować domem, kiedy Krasnale będą w pracy w kopalni. Miała też nikomu nie otwierać. Pewnego dnia Zła Królowa ponownie zapytała Lustra. Oczywiście lustro odparło prawdę i pokazało, gdzie jest Śnieżka. Królowa ją otruła, dodatkowo wściekła się na Łowczego, że śmiał ją oszukać jakimś sarnim sercem. Zmieniła się w starą, szpetną handlarkę i podarowała Śnieżce piękne jabłko, w rzeczywistości będąc zatrutym. Śnieżka przyjęła podarunek w postaci owocu i chciała skosztować. Pierwszy kęs sprawił, że poczuła się "źle" i "umarła". Gdy Krasnoludki wróciły, znalazły Śnieżkę leżącą przed domem. W końcu wyprawiły jej pogrzeb w szklanej trumnie, co zapewne było echem po tradycji umieszczania płaskorzeźby zmarłego szlachcica na jego nagrobnej płycie, jakby spał, wykuty w kamieniu. Tak czy inaczej: las, trumna, Śnieżka, i lamentujące Krasnale, które zdążyły Śnieżkę polubić. Wtem ich lament usłyszał przejeżdżający opodal Książę, na białym rumaku. Zainteresował się szlochem. Gdy dotarł na miejsce, ujrzał piękną, śpiącą dziewczynę. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Podszedł do trumny i - nie pamiętam, czy musiał podnieść wieko czy nie - pocałował swą Gnijącą Pannę Młodą w usta. Jako, że jest to baśń o miłości, pocałunek okazał się mieć magiczne właściwości i Śnieżka przebudziła się. Również zakochała się w Księciu od pierwszego wejrzenia. W wielu wersjach tu pada "i żyli długo i szczęśliwie", ale w części innych jest jeszcze, że Książę wyprawia się na zamek, by ubić Królową, co z resztą mu się udaje... Hmm... To w sumie chyba tyle... Zakończyła, po czym rozejrzała się po zgromadzonych. Nie miała pomysłu jak sensownie wcisnąć wszystkich grających do jednej scenki. Westchnęła... - Można zrobić na zasadzie retrospekcji. Jak ktoś będzie potrzebował innej sceny to prostu powie, żeby przenieść "krajobraz"... Zdjęła swój kilof z ramienia i stanęła z nim przy trumnie, niczym rycerz z mieczem w wiecznej zadumie... - Jestem zbyt nieśmiały, by wrócić wam uwagę na szczegóły. Ale pamiętacie jak spotkaliśmy Śnieżkę? I historię, jaką nam opowiedziała?... Wtedy jeszcze byłem całkiem nieśmiały, a ona umiała mnie takim zaakceptować... Biedna, kochana Śnieżka... Gdyby ktoś próbował zagrozić trumnie, obrywa od Alezji. No chyba, że jest to cmokający książę. Ten miał specjalne zasady towarzyskiego użytkowania zmarłych...
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Fortuna grupa I Nie Wrz 14 2014, 11:32
Chłopak widząc, jaką scenę nasza... irytująca policjantka wybrała, musiał się uważnie zastanowić jak odegrać krasnala. Mimo, że tak mechaniczne odgrywanie postaci nie było według Tory uważane za szczyt perfekcji, tak chociaż słowa w jakiś dziwny sposób może mogłyby pomóc czarodziejowi zagubionemu w tym wszystkim, by jakoś się odnaleźć i wpaść na pomysł, co samemu powinien powiedzieć. Po chwili Alezja przybliżyła mu baśń w mniejszym ogóle, skupiając się na kilku szczegółach więcej. Cóż, zawsze taka wiedza jest przydatna, więc mag VP był wdzięczny wróżce za pomoc w zrozumieniu "Śnieżki". Wkrótce już kilka osób zagrało, a Byakuton też powinien jakoś to odegrać podszedł do trumny ze smutnym wyrazem twarzy. Stał jak skazaniec oczekujący, aż wreszcie założą tą cholerną pętlę na jego szyi. Na twarzy "Mędrka" malował się głównie smutek, zmieszany gdzieś tam z jakąś tajemniczą irytacją nad własną niemocą... a przynajmniej tak Tora próbował to odegrać. Ostatecznie przyjrzał się już leżącej w trumnie Takarze, spuścił wzrok, westchnął. Wysłuchał słów Alezjo-Nieśmiałka i z odegranym bólem odrzekł -Pamiętam. - i wziął se dawny wróżek zaciął. Zwyczajnie nie miał pomysłu na swoją dalszą wypowiedź, gdy nagle go coś olśniło i mag postanowił jeszcze coś dodać -Wiele zmieniła w naszym życiu... że też takie nieszczęście musiało spaść na nią i na nas. - i teraz jeszcze przyszło jedno wspaniałe olśnienie. Chociaż w sumie... nie, jednak nie. Użycie Tworu (PWM) oraz Kolory (PWM) mógłby wytworzyć niebieskie łzy... tylko czy by "spływały" lub chociaż wyglądały na ściekające? Jeśli tak, to w sumie, a co tam, raz się żyje i Tora to wykonuje. Jeśli jednak by były zwyczajnie statyczne, wtedy mag nie widzi sensu w ich tworzeniu i po prostu skupia się na odgrywaniu bólu po utracie kogoś bliskiego... aż zbyt dobrze znana mu rola. -Nie byłem w stanie jej pomóc - dodał po chwili, przypominając sobie, że chyba gra tego... "mądrzejszego", więc prawdopodobnie ubolewanie nad brakiem dostatecznej wiedzy do pomocy też by bolał tego krasnala.. Wartym zauważenia jest fakt, że jeśli projekt "energetyczne łzy" by wypalił, wtedy czarodziej zająknąłby się przy "byłem", jeśli nie, zwyczajnie by to powiedział.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Fortuna grupa I Wto Wrz 16 2014, 13:24
Nożesz w końcu coś zaczynało się dziać. No i jak powiedział wcześniej chciał zakończyć całą historię za jednym zamachem, ale miał dziwne przeświadczenie że potrzeba będzie na to dłuższej chwili. Może nie długiej, ale jednak dłuższej niż jeden zamach bo ot, teraz raczej nie bardzo widziało mu się przeszkadzanie krasnoludkom w opłakiwaniu tej jak jej tam. Ich przerwa raczej trwała dłużej. Dlatego tylko dla ukazania tego jak wybitną ma rolę, z totalną obojętnością na twarzy oparł się o drzewo i patrzył krasnoludki wzrokiem "A spróbujcie się za dużo opierdalać". Tak, niestety biedne krasnoludki miały normowany czas pracy, a Śnieżka padła w czasie pracy, tak więc musiała zaczekać aż krasnoludki skończą machać kilofami. Złoto samo się nie zarobi.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.