I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Puff... Obłoki pary, 'teleportowały' wszystkich uczestników do jakiegoś ogródka z dwumetrowym żywopłotem dokoła. Na samym środku stał prostokątny stół, o długości na oko dziesięciu metrów i tylko sześciu krzesłach. Na stole znajdowała się góra przeróżnych, przepysznych i kolorowych deserów. Tak samo zresztą jak tuzin czajniczków, imbryczków oraz od groma filiżanek. Cud, że gdzieniegdzie było widać biały obrus! Na końcu tegoż sytego stołu, w wielkim bordowym fotelu, siedział młody chłopak - a przynajmniej tak wyglądał. Spod sporego kapelusza, wydobywały się blond włosy, w ogóle nie zakrywające jego czerwonych oczu. Na sobie miał spodnie w kratę, marynarę, pod nią koszulę i nawet wstęgę przy kołnierzu. A kolory? Kolory przeróżne! Trudno było uchwycić coś na dłuższą chwilę, bo dosłownie co kilka sekund, ciuchy zmieniały kolor. Wpierw kapelusz był fioletowy, marynarka była granatowa, spodnie czerwono zielone, a bluza biała. Potem pomarańczowy kapelusz, żółta marynarka, czarno białe spodnie, zielona bluza... i tak co chwilę każdy z obecnych miał paradę kolorów przed oczyma. - Witam witam i o zdrowie pytam! - zaczął, pijąc herbatkę - A w sumie... na co mi Wasze zdrowie, co? No dobra, dobra. Konkrety bo mi się spieszy, a Fortuna też ma pewnie swoje plany - wzruszył ramionami - Zostaliście wybrani by zostać nagrodzeni przez samą Fortunę! - z żywopłotów buchnęło kolorowe konfetti - A Fortuna może dać Wam to czego zapragniecie. Każdy ma jakieś pragnienia, a druga taka szansa Wam się nie powtórzy - podkreślił od razu - Przed tym musicie udowodnić, że się nie pomyliła, więc... - machnął ręką, a przed Wami pojawił się okrągły stoliczek z ośmioma książkami - Dawno nie widziałem moich znajomych, więc Waszym zadaniem będzie odegranie chociaż jednej ważnej sceny z wybranej opowieści. Czyż nie urocze? - uśmiechnął się słodko - Jedną z dostępnych, które zaoferowałem. Możecie wybrać sami. Wasza 'gra' zacznie się, gdy przynajmniej szóstka osób dotknie jednej, wybranej książki. Jako, że jest Was sporo... skąd ta Fortuna Was wzięła? No nieważne... Jest Was liczna grupka, może zabraknąć postaci, więc... liczę na Waszą kreatywność! Zawsze kogoś można dopisać do opowieści, nieprawdaż? Rzekł przemiło, wracając do herbatki i serniczka - nawet machnął ręką w geście, że możecie się poczęstować. A jakie książki mieliście do wyboru? Czerwony Kapturek, Śpiąca Królewna, Piękna i Bestia, Alicja w Krainie Czarów, Kopciuszek, Piotruś Pan, Mała Syrenka i Królewna Śnieżka.
Termin do 24sierpnia godz.11:00 Ważne info: Jako, że możecie (jeśli chcecie) się naradzić, macie możliwość napisania po DWA posty w TEJ kolejce. Nie jest to obowiązkowe, więc nie musicie - możecie spokojnie dać po jednym. Pytania na pw/gg.
Autor
Wiadomość
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Fortuna grupa I Pon Sie 25 2014, 06:23
/Skoro się pozmieniało i Nanaya "zwalnia" Nieśmiałka, to go skonfiskuję sobie...
Gdzieś przez mgłę świadomości dotarł głos Takary...
Cytat :
- W porządku? Tylko nie mdlej...
- Ooo... H-hej, T-Takara... M-mh-hm... - wydukała słabym głosem - P-hhooostaram ssię... - wzrok jednak "mówił", że już jest na Tamtym Świecie. Podobnie jak odcień skóry. Na słowa i uśmiech Nanayi z automatu odpowiedziała uśmiechem. Krótkim, nerwowym uśmiechem skazańca, który w katowskiej loterii wygrał krzesło elektryczne. A mógł garottę... Skądś indziej dobił się głos Rosalie:
Cytat :
- 9 osób wcieli się w rolę jakiegoś zwierzęcia? Eh. Jak na moje logiczniej wybrać scenę, która liczy jak najwięcej postaci...
DRZEWO! CHCĘ-BYĆ-DRZEWEM!... Nieruszonym przez drwala, dla jasności! Drzewo! Dajcie mi drzewo! Błagam! Korzenie-pień-korona! Korzenie-pień-korona! Niebieski-kwiat-ikolce! Korzenie-pień-korona!... myśli Inu zapętliły się, niczym chomiczek, który dość dobrze rozpędził się w kołowrotku, po czym się potknął... Nawet nie rzuciła niczym w Kapelusznika, gdy ten nazwał ją "kochaniutką". Nie. O dziwo. O zgrozo. O dziwo. Nie. Skoro nie zareagowała na taki "policzek", to znaczy, że właśnie mierzyła się z dużo większym "zagrożeniem". Na ciasto patrzyła równie pustym wzrokiem, co przed chwilą. Zupełnie, jakby pierwszy raz widziała jakiekolwiek ciasto na oczy. To samo z talerzykiem. Ale skoro nagle pojawiły jej się w ręce, to pewnie w jakimś celu. A może tak miało być? Może to normalne? Tak więc trzymała talerzyk z ciastem dalej, przyjmując do wiadomości jego istnienie i przechodząc do dalszego nie-życia krótkim - A-aha... Gdzieś w głębi umysłu Alezji na rozkładanym krzesełku, w jak zwykle zwiewnej anielskiej kiecy, siedziała Alv-Anielica. Na kolanie nogi założonej na nogę wsparty miała łokieć, z kolei dłoń tej samej ręki służyła za podpórkę brodzie. Bez odrywania dolnej szczęki od ręki, Anielica przechylała głowę to w jedną, to w drugą stronę, głęboko kontemplując scenę rozgrywającą się tuż przed nią. W końcu poddała się... - Co robisz?... - spytała, nie zmieniając pozycji... Tuż przed nią, otoczona obszernym "łożem" z mchu, paproci i białych kwiatków Symbelmyne, w zbroi paradnej i tarczą w nogach, leżała z zamkniętymi oczami Alv-Rycerza, dłonie splótłszy na głowni miecza spoczywającego na kirysie... - Powiadają, że gdyby człowiek wiedział, że się przewróci... to by się położył. No więc... - i tu zrobiła krótką przerwę - ... uprzedzam fakty... Anielica "przewróciła" majestatycznie oczami i westchnęła klasycznym "ehh, co ja się z tobą mam", nie zmieniając filozoficznej pozy ani na moment...
Nastąpiło przeniesienie. Alezja sama w sobie nie zareagowała na nie jakimś zdziwieniem, czy czymś. Dalej patrząc tępo na talerzyk z łakociem, zmianę scenerii i w ogóle wszystko inne, rzuciła tylko krótki, cichy bis podsumowujący, czyli: - A-aha... Nic, kompletnie nic... no dobra, może troszkę, ale wracając do dramatyzmu: kompletnie ale to kompletnie NIC nie zapowiadało tego, co miało za chwilę nadejść. A nadeszło wraz z małym, złośliwym, nadnaturalnie wrednym skrzatem...
Cytat :
- Nie martw się. Będę Cię bardzo uważnie obserwować. Bardzo. Uważnie. Patrzeć. Na. Każdy. Twój. Ruch. Taka świadomość powinna ci pomóc.
Z każdym. jednym. nowym. słowem. skóra. Alezji. dyskretnie. acz. sukcesywnie. przechodziła. drobny. kolorystyczny. remont. a kolejne stopnie odcieni figurowały w charonowej palecie barw kolejno zaczynając od trupiej bladości pod katalogowymi nazwami: "relaksacyjny drenaż", który po chwili zmienił się na "długi weekend w lesie", dalej na "sen pod falami", by w końcu przybrać tak lubiany przez nurków i lekarzy sądowych "głębia wspomnień abordażu" czasem figurujący pod nazwą "9 sążni wody i 6 błota stóp", w zależności od sezonu... Na szczęście przyszła odsiecz. Klepnięcie w ramię wyzwoliło wypuszczenie na wolność truskawki wraz ze świtą. Czubki psich uszu Alezji bezemocjonalnie odprowadziły kawałek ciasta w jego ostatniej wędrówce ku ziemi... Anielica obojętnym wzrokiem patrzyła na rozgrywający się dramat Ogara Wróżek. Wiedziała też, co się zaraz stanie. Ostentacyjnie wstała, podeszła do spoczywającej Rycerzy, podniosła lekko długą suknię, by ta jej nie przeszkadzała, po czym zaczęła stopą namolnie szturchać Rycerzę w bok... - Przesuń się. Sama nie jesteś... - mruknęła Anielica z ponaglającą pretensją. Rycerza uniosła powiekę, przyglądając się ze zdziwieniem Anielicy. Ta dopowiedziała zaraz - Nastraszono ją jeszcze bardziej. Do tego w momencie, gdy pod nosem miała coś bardzo słodkiego, CZYTAJ mdłego. Właśnie ktoś puknął ją w ramię... Na te słowa Rycerza z miejsca ruchem, przypominającym trochę próbującą iść w bok opancerzoną dżdżownicę, odstąpiła fragment tego romantycznego katafalku rodem z chanson de geste. Anielica nie tracąc czasu, położyła się pospiesznie obok towarzyszki, w pozie identycznej co rycerza, tylko bez tarczy, miecza, i nie w zbroi. Szybko wygładziła suknię i zamknęła z namaszczeniem powieki... Po chwili milczenia padło krótkie i zwiewne: -... Wszyscy zginiemy, prawda?... Na co odparło jej pogodzone od dłuższej chwili z losem, mężne: -... Zaiste, jesteśmy zgubieni, milejdi... TYMCZASEM NA POLANIE: Tuż po bezemocjonalnym pożegnaniu z ciastkiem, Inu powoli odwróciła się w stronę Takary. Nie była zła. Ani rozczarowana. Spojrzenie raczej przypominało naćpanego wołu, który oberwał obuchem... - Mmhmmmm... - kiwnęła głową z jakimś takim uśmiechem omdlenia w spojrzeniu. A jako, że puknięcie w plecy było kroplą przelewającą czarę, zainicjowało PROCES. Inu gwałtowniej przybrała barwy topielca z doświadczeniem. Kiwnęła dłonią z wystawionym w górę palcem wskazującym, co miało oznaczać ni mniej ni więcej jak "przepraszam na memencik" po czym - zniknęła. Po mniej niż sekundzie, może dwóch, gwałtownie zaszeleścił pobliski krzak. Atak kaszlu, jaki zaczął dochodzić od jego strony raczej nie pozostawiał wątpliwości... Gdzieś pomiędzy falami stopniowej eksmisji organicznej dało się słyszeć: - ŁOW... - i kolejny atak, po którym było już za późno - NIEŚMIAŁEK!... - i znów powrót do przerwanej a niezbędnej według układu nerwowego czynności. Raczej pierwszej wersji roli nikt nie słyszał. A przynajmniej nie zrozumiał. W zamieszaniu nie miała okazji usłyszeć kto co wybrał do tej pory... Alv, debilu, weź się w garść. Czas leci, a część osób, w tym Tora i Indianka mogą nie wiedzieć, kogo wybrać. Te, ogar, OGARNIJ SIĘ... i tak oto po krótkiej chwili Gergovia, dalej blada ale wyglądająca już jakoś lepiej, mimo widocznego sponiewierania przez lambadę organizmu, wróciła do grupy. Po drodze tylko dyskretnie coś wypluła, z bardzo dosłownym niesmakiem... - Przynajmniej rola Śnieżki lub Księcia mi nie groźna... - mruknęła do siebie, zadowolona, że znalazła szczęście w nieszczęściu. Stanęła obok Takary i zwróciła się do reszty, jednak patrzyła na Torę, jako współWróżka z automatu dającego wsparcie przez samą swoją obecność. W Takarze czy Femie też by to wsparcie znalazła, ale na razie do nich nie musiała mówić. Tak czy inaczej: - W "Królewnie Śnieżce" mamy kilka ważnych momentów... - po czym kolejno wskazywała palcami numery, dodając po jednym palcu - [1]Marzenie królowej o córce: występuje królowa. [2]Macocha każe łowczemu zabić Śnieżkę, ten jednak lituje się i ją puszcza wolno, królowej przynosząc sarnie serce zamiast śnieżkowego. Śnieżka trafia do domu 7 Krasnoludków: Mędrka, Gburka, Apsika, Wesołka, Śpioszka, Gapcia i Nieśmiałka. [3] Macocha-zła królowa-wiedźma odnajduje Śnieżkę przebrana za staruszkę z jabłkami. Daje jej jabłko, trując. "Martwą" Śnieżkę znajdują Krasnale i lamentują. [4] Krasnale wyprawiają Śnieżce pogrzeb w lesie i lamentują przy jej szklanej trumnie. Przejeżdżający opodal książę zakochuje się w Śnieżce od pierwszego wejrzenia i budzi ją pocałunkiem. A ogólnie postaci kanonowe to: Śnieżka, zła królowa, zwierciadło królowej mówiące jej kto jest najpiękniejszy i najmądrzejszy na świecie, łowczy, książę, Mędrek, Gburek, Apsik, Wesołek, Śpioszek, Gapcio i Nieśmiałek. Na upartego można gdzieś wcisnąć króla, ojca Śnieżki... - i po tym optymistycznym akcencie po prostu podeszła do studni, wyciągnęła wiadro wody (jeśli jest w nim coś innego niż woda, to daje sobie spokój), uniosła je w górę po czym przechyliła nad sobą. Jeszcze się nie zaczęło, a miała już dość. I jeszcze ten mały, wredny blond-chochoł. Alezja oparła przedramię o daszek studni i oparła na nim czoło, pozwalając wodzie sobie ociekać. A co... - Nienawidzę wystąpień... Poprawka: nienawidziła wystąpień nie ratujących ani świata, ani gildii, ani kolonii mrówek. Ale ona się nad tym nie zastanawiała. Od tego jest narrator...
Aquri
Liczba postów : 21
Dołączył/a : 07/05/2014
Temat: Re: Fortuna grupa I Pon Sie 25 2014, 22:06
Aquri przysłuchiwała się temu wszystkiemu jednym uchem. I jednym okiem na wszystkich patrzyła. Na Alezję, która najwidoczniej na samym początku była speszona jej brakiem ubrań, na Rosalie, która najwidoczniej oceniała jej wygląd. Miała zdanie Lamijki gdzieś - nie chodziła nago, bo miała taki kaprys czy chciała się pochwalić swoim ciałem. Tak została wychowana i nic jej do tego, jak sobie chodzi. Ona może mieć na sobie te szorty i inne paskudne rzeczy. Jej wystarczą buty na nogach, by przypadkiem ktoś nie zobaczył jej znaku. Bądź co bądź, ale są tutaj incognito, czyż nie? Tak samo Dyzio, Nanaya. Królewna Śnieżka... ta bajeczka o krasnoludkach, zabijaniu, złej czarownicy i tak dalej? Kim ona mogłaby być? Chyba najbardziej pasowałoby jej bycie tą wredną i niedobrą babą. Tak. Zdecydowanie to bardzo dobry pomysł. Wzięła głęboki wdech i na głos, BARDZO DONOŚNYM TONEM powiedziała: - CZAROWNICA. - Idealna wręcz rola dla niej. Aquri spojrzała na Alezję i zaczęła się przysłuchiwać planowi wystąpienia. Okej, zbyt wiele do gadania nie miała, trochę coś porobi, ale nie będzie aż tak źle. Posłuchała jak zwykle mądrej Alv, która gadała od rzeczy. No ok, jej pasuje. Niech teraz reszta się wypowie kim chce być i po problemie.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Fortuna grupa I Wto Sie 26 2014, 00:17
Naga Aquri była najfajniejszą częścią tego zebrania, ale nie ważne, nie ważne. Słysząc słowa Alezji - mimo że go nie lubił - to jedynie wzruszył ramionami i skinął mu głową. Mógł mieć rację w tym co mówił, ale co go to obchodziło? Miał własne zdanie. A potem przyszło wysłuchiwanie Nanayi. To co mówiła, dość raniło jego dumę no i zasadniczo do najmilszych nie należało. I co miał teraz zrobić smok? Miał kilka wyjść, ale tak naprawdę ani nie chciał pogarszać relacji z dziewczyną, ani utrudniać sobie życia czymkolwiek innym, więc zasadniczo przetrawił jej pełne goryczy słowa i odpowiedział ze spokojem-Coś w tym jest.-A potem postanowił zająć się czymś innym niż przebywanie w towarzystwie Nanayi.
Ostatecznie wypadło na Śnieżkę, cóż, więc niech będzie. Na Krasnala się nie nadawał. Znaczy byłby całkiem niezłym krasnalem, bo prawie dwu metrowym, ale nie. Na śnieżkę tym bardziej się nie nadawał, łowczego zajęła Nanaya - Chociaż dzisiaj wyjątkowo nadawała się na wiedźmę i wcale nie potrzebowała kurzajek - a więc książę? Spojrzał na Takarę... nie, książę odpadał. Więc kim miał być? Wychodzi na to że w tej książce nie było postaci odpowiedniej dla kogoś takiego jak on. A zresztą mógł się wykazać pomysłowością a co. A przy okazji uczynić to przedstawienie ciekawszym - bo nie lubił bajek. Bajki były głupie.-Nadzorca kopalnii krasnoludków.-Tak, każda kopalnia należała do króla. Więc i krasnoludki pracowały dla króla. No i każda kopalnia potrzebowała nazdorcy. Który poganiał by małe brodate nieroby do pracy. A jeśli ta kopalnia wcześniej takiego nie miała... to teraz zdobyła. A Krasnale zobaczą co to wyzysk, praca na dwie zmiany i przestrzeganie BHP.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Fortuna grupa I Wto Sie 26 2014, 14:28
I nagle zaczęła się śmiać policjantka. Tora nie wiedział czy głupia, czy leków nie wzięła czy może przypadkiem ktoś opowiedział żart. Nie obchodziło go to, ale zdecydowanie lekko... zaskoczyło. Pomijając jednak tą kwestię wszyscy dość szybko znaleźli się w jakimś lasku, nieopodal jakiejś chatki z jakimś zamkiem w tle. No spoko, co kto lubi. Na szczęście napis łaskawie objaśnił czarodziejowi z jaką bajką przyjdzie im się zmierzyć. Szybkie przypomnienie sobie słów Alezji i już mniej więcej wiedział, co będzie do zrobienia. Nawet jakieś role już się pozajmowały, a on sam nie wiedział kogo ma wziąć. Niby Alv powiedziała jakie jeszcze role są, ale w sumie nie wiedział o nich... nic. Czy zagrałby krasnoludka? Może, nie wiedział. Króla? A czy w ogóle w tej scenie będzie on potrzebny? Księcia? Praktycznie to samo co u króla. Czy coś jeszcze mu sensownego pozostało? Niby mógłby zagrać jakieś elementy przyrody, ale chyba wolał nie przesadzać. Zresztą... było tu jeszcze trochę osób, które żadnej roli nie wybrały. Ale chyba Byakuton zdecyduje się na jakiegoś krasnala. Wysłuchał wszystkich nazw i zostało 5 do wyboru: Mędrek, Apsik, Wesołek, Śpioszek i Gapcio. Do ostatniego i drugiego nie wiedział, czy by się mentalnie nadawał i czy by ich dobrze odegrał, do Śpioszka zdecydowanie faworytem był Fem, więc został mu trudny dylemat. Między Mędrkiem a Wesołkiem. Jeśli ich imiona wskazują na cechy charakteru, wtedy sprawa byłaby naprawdę prosta, choć rola Dyzia lekko niepokoiła Torę... w końcu mógłby wszystko popsuć. Przynajmniej w zamyśle. Wesołek... Wesołek... nie, zdecydowanie nie była to rola dla kogoś, kto nie znał bajek i baśni. W takim wypadku wybór był tylko i wyłącznie jeden - Mędrek. - powiedział wyraźnie i głośno, by było jasne, kogo będzie grał. A w razie czego, będzie się trochę sprzeczał z rolami granymi przez innych. Oczywiście... w ramach swojej postaci.
Rosalie
Liczba postów : 395
Dołączył/a : 20/09/2012
Skąd : Twoje sny~?
Temat: Re: Fortuna grupa I Sro Sie 27 2014, 01:09
Ha, więc jednak nie został wybrany Czerwony Kapturek! W sumie... to nic nie zostało wybrane, za to Pan Epilepsja wybrał sam. Bardzo dobrze! Szczególnie, że Kapturek nie widział się Rozi a najchętniej odegrałaby... ha x2, Śnieżkę! Momentalnie puffneli (za dużo tych puffów) w środek lasu. Super. Jeszcze. Więcej. Robali. Nic tylko radość. Rozia westchnęła ciężko, ale cóż miała zrobić? Przyszedł czas wybierania ról, a jeden przekrzykiwał drugiego. Nie... nie miała zamiaru być krasnoludkiem. A więc Śnie-? Nie, nie chciała być Śnieżką. Jeszcze by sobie zrobiła coś podczas upadania! Zatem Zła Kró-... Oczywiście to nagie coś musiało wybrać najfajniejszą rolę. Czyżby miała być krasnoludkiem? NIE MA SZANS. Zagryzła wargę, wytężając mózg. Musiało być coś jeszcze... Nanaya wzięła Łowczego, dlatego też musiała być to scena z początku powieści... Wzięła głęboki oddech i: - MAGICZNE LUSTRO ZŁEJ KRÓLOWEJ. - Odparła donośnie, lekko się uśmiechając. To będzie rola jej życia! Poinformuje, że Śnieżka ładna, że Śnieżka żywa. I tyle~!
Snow
Liczba postów : 254
Dołączył/a : 21/08/2013
Temat: Re: Fortuna grupa I Sro Sie 27 2014, 05:39
Snow pojawił się w lesie wraz z innymi, co go nieco zaskoczyło. Czyżby jego teleportacja trwała zbyt długo? Mniejsza. Bohater przecież zawsze przybywa ostatni. Patrick usłyszał głos dochodzący zewsząd, który mówił coś o wybieraniu sobie postaci. Początkowo Johnson nie wiedział o co chodzi, tym bardziej że Takara chciała zagrac jego, ale na szczęście była Alezja i jej słowotok. Więc mając wybrać sobie postać którą mają udawać, niezły cyrk a tak mało czasu. Na szczęście dla Pata, na krasnoludka to był za duży, więc wybór pozostawał oczywisty, tym bardziej, że potencjalną budzoną miała być Tasia, a łowca był już zajęty. -Książę.-stwierdził donośnym głosem i przypominał sobie tę baśń w pamięci by być w miarę zorientowanym w temacie. Wyglądało na to, że przypadnie mu najłatwiejsza rola, która pojawia się na końcu. Się nam Snow nie napracuje.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Fortuna grupa I Sob Sie 30 2014, 08:26
MG
Każdy kto wypowiedział głośno swą rolę, po chwili został otoczony biało różowym dymem, a gdy ten zniknął, wszyscy mieli już nowe, ładne ubranka. Keiko miała na sobie białą bluzę z podwiniętymi rękawami, czerwoną kamizelkę, brązowe spodenki do kolan i bordową czapeczkę na głowie - była boso. Takara dostała strój Śnieżki z wielką czerwoną kokardą na głowie oraz... sukienką, bo suknią nie można było tego nazwać. Najwyraźniej tutejsza Śnieżka chadzała w krótkich sukniach, albo Kapelusznik takie lubił - link - za to przy górnej części tułowia była nadzwyczaj obcisła, więc teraz każdy wiedział, iż Tasia ma coś na klatce piersiowej. Nana ubrana została w ciemno zielony kubraczek z kapturem, długie spodnie wsadzone w brązowe butki, sięgające do kolan oraz nóż przy pasie. Alezja została ubrana podobnie do Keiko, z małymi wyjątkami - miała białą bluzę, ale różowiutką kamizelką, spodenki czarne do kolan oraz fioletową czapeczkę - była boso. Aquri czy chciała czy nie, musiała zostać ubrana - miała więc na sobie obcisłą, czarną suknię, sięgającą samej ziemi z rękawami, kończącymi się na połowie dłoni, ale za to dość spory dekolt z dużym kołnierzem, zakrywającym jej widok tylnej połowy głowy. Poza tym dystyngowane lakierki na wysokim obcasie i złota korona na głowie. Gumiś jako nadzorca dostał białą koszulę, czerwoną kamizelkę, ciemne spodenki do kolan, żółtą czapeczkę, fajkę - na bąbelki - brązowe rękawice oraz... jeden czerwony but! Od razu widać było, że im ważniejszym się jest, tym dostaje się więcej butów. Torashiro jak inne krasnoludki, miał białą koszulę, niebieską kamizelką, spodenki do kolan, zieloną czapeczkę i był boso. Książę Snow dostał książęce ciuchy... chyba... Miał biały kostium z fioletowymi zdobieniami i... ciemną pelerynką - LINK. Za to Rosalia jako jedyna nie dostała ubrań... za to wszystkie jej zabrano. Była teraz faktycznie lustrem. Czy też raczej w lustrze... Na jej miejscu, pojawiło się lewitując, owalne lustro ze złotawą ramą. W środku natomiast każdy z obecnych widział część Rosy - wszystko od góry do ramion, więc niestety panowie i tak mogli oczy nacieszyć, tylko gołymi ramionami. Reszta jakby się rozpływała we mgle. Sama Rosa wiedziała, że może się poruszać - lewitować - ale i tak o wiele wolniej niż normalny człowiek. - Wybierajcie scenę i zaczynajcie. No chyba, że chcecie więcej to bardzo proszę. Chętnie pooglądam. Ah, jeśli potrzebne Wam rekwizyty, wystarczy głośno poprosić. Niestety moc rekwizytów jest ograniczona tylko do takich, które znajdowały się w opowieści o Śnieżce - mimo 'niestety', głos Kapelusznika był bardzo wesolutki - Ułatwię Wam też sprawę. Jeśli chcecie znaleźć się na jakimś innym planie, jak domek czy zamek, wystarczy również głośno poprosić i siup... zaoszczędzicie drogę.
Termin do 2września godz. 11:00
Keiko
Liczba postów : 285
Dołączył/a : 25/05/2013
Temat: Re: Fortuna grupa I Nie Sie 31 2014, 15:39
Keiko z nieskrywaną dozą niezadowolenia przyjrzała się własnemu strojowi. Oczywiście, nawet w nim wyglądała nadzwyczaj cudownie i elegancko, ale sam w sobie nie posiadał on żadnych atrybutów związanych z klasą czy szykiem. Łatwo można było zauważyć, że to niewielka policjantka dodawała blasku strojowi, a nie odwrotnie, ale też trudno było winić o to sam strój. Chyba tylko mundur policyjny leżał na dziewczynce i idealnie i podkreślał jej powagę i autorytet, innymi słowy misją niemal niemożliwą było znalezienie czegoś, co pozwoliłoby choćby przez chwilę mieć wrażenie, że to ubiór decydował o wyglądzie Keiko, a nie odwrotnie. Pierwszym co Hikari zrobiła było odwinięcie rękawków, tak by mogły one zakryć zdecydowanie większą część jej rąk. Bordową czapeczkę na głowie przekrzywiła nieco zawadiacko, tak żeby zasygnalizować wszędzie wokół, że ubranie nie stanowi dla niej żadnego problemu i dobrze jest jej we wszystkim, przynajmniej pod kątem wygody i fizyczności, bo niekoniecznie własnych preferencji i tego co opisane zostało wyżej. Bardzo nie podobało się jej, że nie posiadała butków na stopach, ale była w stanie to ścierpieć. Obawiała się tego, że pospolity gmin może stracić głowę na widok jej stóp i łydek, ale... pospolity gmin już tak miał, że wystarczyło odsłonić kawałek ciała, by wszyscy wariowali i szaleli, zwłaszcza w jej przypadku. Brak moralności na świecie był czymś kompletnie obrzydliwym, ale jednocześnie już powszechnym, a wiek obiektów takiego braku moralności przestawał odgrywać znaczenie, co było jeszcze bardziej ohydne. Hikari Keiko musiała stać na czele prawa i porządku, być światłem dla zbłąkanych duszyczek, nawet jeśli one same tego nie potrafiły zauważyć i myślały, że dziewczynka stara się im tylko wyrządzić jakąś abstrakcyjną przykrość. Biedne ludziopodobne istotki.
Mieli teraz wybrać scenę i ją odegrać. Dla Hikari Keiko zadanie na góra kilka minutek, bezproblemowe, wykonać i zapomnieć, ale dla reszty grupy pewnie nie wiadomo jaki wysiłek psychiczny i fizyczny. Mogła spróbować ułatwić im podjęcie decyzji rzucając swoją własną propozycję, a mogła obserwować jak cała ta grupa znów próbuje się rzucić sobie do gardła. O ile opcja druga była niezmiernie kusząca, o tyle już policyjny charakter dziewczynki skutecznie odpędzał ją od takiego wyboru. Inna sprawa, jeśli postanowią zignorować jej propozycję, wtedy to już ich sprawa jak załatwią między sobą wszystkie niesnaski. - Scena czwarta. Ta, którą opisywała królowa estrady, na którą wszyscy bardzo liczymy... wybacz, zapomniałam imienia. - wskazała na Alezję, choć dobrze pamiętała jej imię. - Każdy powie kilka słów, zrobimy to szybko, dobrze, efektywnie i będzie po sprawie. Ktoś ma jakieś ale? - a jeśli nikt nie miał żadnego, to Keiko zwróciła się jeszcze do Epilepsji. - Przydałaby się trumna. Prawdziwa trumna, taką w którą zamkniemy martwą Śnieżkę. Szklana jest kanoniczna, ale mało realistyczna. Poza tym książę miałby wtedy większe pole popisu, gdyby trumna była prawdziwa. - uśmiechnęła się delikatnie w kierunku gospodarza, ciekawa czy "Śnieżka" będzie miała coś przeciwko byciu zamkniętej przez jakiś czas w bardzo ciasny i ciemnym miejscu. Jeśli by jednak miała, to Keiko nie zamierzała protestować, ba, w duszy by ją pochwaliła za sensowny tok rozumowania. Koniec końców kto przy zdrowych zmysłach chciałby zostać zamkniętym w trumnie? - Ach, wydaje mi się, że Gburek powinien mieć niewielki biczyk. Bicz i gbur, tak, to brzmi sensownie. - prawdopodobnie tylko dla niej, ale przecież to ona była alfą i omegą tego świata. Dodatkowo w DALSZYM CIĄGU jej zabezpieczenia przed dotykiem były aktywne. Dokładnie tak.
//Maleńka prośba - gdyby to nie był problem - wydłużenie kolejnego terminu odpisu o 2-3 dni. Tak na wszelki wypadek, by w Japonii już być ogarniętym...//
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Fortuna grupa I Nie Sie 31 2014, 17:09
Ahaha... ahahahahahahaha.... Tak. W głowie Tasi właśnie rozbrzmiał śmiech. Śmiech skazanego na śmierć. Sytuacja tak beznadziejna, że aż śmieszna, chociaż dalej próbowała zachować resztki wiary w to, że całość odbywa się pod szyldem o zacnym napisie "Have Fun~!". Do samej kiecy miała niewiele. Chociaż preferowała spodnie, zaś spódnice zakładała od czasu do czasu, tak do sukienek miała niejakie obiekcje. Tak samo i do tej. Nie uważała ich za najwygodniejsze odzienie na świecie, ale na dłuższą metę można taką zdzierżyć. Tak samo i tą, która była za krótka u dołu i trochę niewygodna u góry, jednak przez moment można było w takiej pośmigać. Oczywiście przy uwzględnieniu zdjęcia jej, gdyby ta niespodziewanie zaczęła zgniatać jej wnętrzności. Bardziej ją irytował rój kokardek. Tu jedna, tu druga... Co ona, pięć latek ma? Z zażenowaniem spojrzała w górę, tykając niepewnie jedną z ozdób, która akurat była wpleciona. Pobladła dopiero przy opisie scen przez Alezję, które dopiero teraz przedarły sie jej do świadomości,. Zapewne zrobiłyby o wcześniej, gdyby Takara wcześniej słuchała. Niestety, tasie miały wtedy lepsze rzeczy do roboty. Ah, zostawiona w lesie. Fajnie. Brzmi cholernie znajomo. Trucie owocami? Świetnie, ma doświadczenie w przeżywaniu takich rzeczy. Tuzin węży na klatę - tak, to musi o czymś świadczyć. Oprócz o bezdennej głupocie. Opis czwartej sceny zaś tylko sprawił, że faktycznie przybrała odcieniu śnieżnobiałego po czym tępo spojrzała na Alezję z uśmiechem niemal pytającym "ty żartujesz, nie?". - Co proszę...? - wydusiła z siebie, czekając na jakieś bezceremonialne stwierdzenie, że to właściwie nie było na poważnie. ... a później już zupełnie zastygła w bezruchu, nie mając pewności, czy to, co się właśnie dzieje, to tak na poważnie, czy może przywitać się ze schizofrenią. Snow. To on. Na pewno. To coś rozpozna wszędzie, zwłaszcza po Turnieju. Wymamrotała pod nosem "omójbosze" w wersji nieocenzurowanej i pozbawionej wątku pod tytułem "wiara". I że ma być księciem? Odważyła się na odwrócenie w jego kierunku,. Powoli, niespiesznie. - Co ty tutaj robisz...? - zapytała zupełnie zbita z tropu. Nie ma Śnieżki - słyszy Śnieżkę - jest Śnieżka. No moment. Jakby wiedziała... Jakby wiedziała to by poszła grać nie wiem.... Zamek. Taki duży kamienny. Zupełnie niewzruszony, który tylko stoi. - Szlag by to... - rzuciła, strzelając przy tym facepalma. Znowu. Jak zwykle się wkopała. Hello world! Ah, ale to przecie nie wszystko. Skoro się podjęła Śnieżki biorąc rolę w ciemno, to trudno. Przeżyje. Chyba. Może. Najwyżej doprowadzi do niechybnego końca Wszechświata. Nikt chyba płakać nie będzie. Niczym pilot mający poprowadzić kamikadze, stała, czekając na werdykt, mając nadzieję, że jednak to 75% na wybranie innej sceny niż ostatnia starczy. Wizja budzenia przez Śnieżkę, a właściwie przez kogokolwiek, nie widziała jej się. Nie dość, że sam koncept przerywania drzemki to jeszcze metody. Rawr... Cała jednak nadzieja została rozwiana, kiedy Keiko stwierdziła, że jednak mają odegrać ostatnią. Dalej jednak resztki nadziei tliły się, mówiąc, że może ktoś się jednak nie zgodzi. Miała wrażenie, i to bardzo duże, że ona nie ma tutaj zbytnio wiele do powiedzenia. Z resztą, pal licho scenę. Oni chcieli ją zamykać. W trumnie. Ale prawdziwej. Nie wytrzymała. - JA MAM. MAM JAKIEŚ "ALE" DO TEJ TRUMNY! Ja rozumiem wszystko, ale jako osoba, która regularnie uczęszcza na popołudniowe herbatki do samej Śmierci, nie życzę sobie zamykania mnie w PRAWDZIWEJ, DO TEGO DREWNIANEJ trumnie! A najlepiej żadnej! - znaczy prawdziwą by zdzierżyła. Kamienną. Bo wtedy sobie może wyjść. A tak, to jeszcze niech o niej zapomną. Zgon przez uduszenie to nie coś, co stanowi szczyt jej marzeń. Tak czy inaczej niemal wykrzyczała swoją opinie, ręce splatając przed sobą, zaś twarz prezentowała niezadowolenie w niemal czystej postaci. Gdzieś tlił się niepokój, że jednak nie wybiorą trzech innych opcji do odegrania. Dla niej byłoby to nie na rękę. Bardzo. No i miała dziwne wrażenie, że Snow wziął tą rolę z premedytacją. Jakie wredne, noo... Westchnęła ciężko na wizję zapowiadającej się "sztuki". Może nie będzie tak źle...
Aquri
Liczba postów : 21
Dołączył/a : 07/05/2014
Temat: Re: Fortuna grupa I Pon Wrz 01 2014, 18:18
Dlaczego Aquri nie przepadała za „cywilizacją” (ughh, jak ona nie cierpi tego słowa!)? Po pierwsze jest to wymysł jakiś dzikusów z miasta, którzy uważają siebie za lepszych od tych wszystkich ludzi, którzy wychowali się w zgodzie z naturą, tak jak nasza Indianka. No i ta „cywilizacja” nakazuje chodzenie w ubraniach. To jest chyba najgorsza rzecz, jaką człowiek mógł wymyślić. Aqu mogła się zgłosić do bycia lustrem, chociaż nie miałaby na sobie tych paskudnych rzeczy. Zdecydowanie wolała strój Adama i Ewy. Nie krępował ruchów, był praktyczny, no i na dodatek nie musiała się zastanawiać, co założyć. Niby na sterowcu, w swoim pokoju, miała jakieś ubrania – czasem człowiek musiał się w coś przyoblec czy tego chciał czy nie. No bo nie zawsze może sobie pozwolić na hasanie nago. Ale tym razem to było niezależne od niej! Była w lesie. Bedąc na łonie natury zawsze się z nią jednoczy, a nie ma nic lepszego w jednoczeniu się z naturą jak bieganie nago. A tu nagle jakieś puffy uffy i nagle znajduje się gdzieś… indziej. Na misje właśnie zazwyczaj chodziła chociaż troszkę przyodziana – no bo to zawsze jakaś forma uzbrojenia, ale tak to niee. Słuchała pyskatej blondyneczki z zaciekawieniem. No, no. Zamknięcie rudej w trumnie byłoby fajne. Zwłaszcza dla samej Aquri, która była jej wielką przeciwniczką. Uśmiechnęla się dość dziwnie i przytaknęła głową. - Nie no, trumna musi być. Wybrałaś taką rolę i musisz na to przystać – powiedziała do Taśki. – Chyba nie chcesz się WYCOFAĆ? – Wbiła w nią swój wzrok. Co do tego, jaką scenę zagrają to było jej obojętne - przecież to nie jest ważne. Byle panu Epilepsji się spodobało i dał im święty spokój i przeszedł do rzeczy, co mają dla zrobić by zdobyć Fortunę.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Fortuna grupa I Wto Wrz 02 2014, 00:34
Po chwili wszystkich otoczył dym, po którym każdy dostał nowe odzienie. Wszystkie krasnoludki ubrane były podobnie z delikatnymi różnicami, przez co nie trudno było zgadnąć, kto grał jaką rolę. Ogólnie całość wyglądała dość... ciekawie. Torashiro spokojnie rozejrzał się po tym, jak kto wygląda, przy okazji ponownie zapamiętując role, jakie sobie wybrali. Wolał nie zostać potem zaskoczony z jakiegoś partyzanta, że jednak źle kojarzył. Tak czy inaczej mogli sobie jeszcze dobrać rekwizyty, co magowi Violet Pegasus było bardzo na rękę. Grał Mędrka, a Dyzio zarządcę kopalni, więc wypadałoby mieć jednak kilka kwestii, w których warto... podyskutować między sobą. -Chciałbym jakiś notatnik, coś do pisania i jakąś książkę dotyczącą prac górniczych. - ot, takie tam rzeczy, który mędrczy krasnoludek mógłby potrzebować do odegrania swojej roli, na którą pomysłu jeszcze Byakuton... nie miał. Ale to się w razie czego będzie improwizować. I teraz zaczął być inny problem. Wybór sceny... choć chyba nie było co wybierać. W końcu wcześniej naga, młoda kobieta, a także i policjantka praktycznie już zaczęli dyskutować na temat najważniejszego rekwizytu owej "czwartej sceny". Chłopak nieznacznie westchnął po czym skomentował -W jakiej trumnie już musicie kłaść Śnieżkę jest mi obojętne. Niech jednak Takara* zdecyduje, by było jej... najwygodniej. - krótko wyjaśnił swój punkt widzenia. Bo co jeszcze miał dodawać? Że dobra scena, bo jednak każdy może coś powiedzieć? Raczej było to zbędne, więc po co zajmować się taką kwestią.
*Uznałem, że skoro Tora był dość długo w FT to jednak udało mu się poznać członków tej gildii na tyle, by chociaż kojarzyć Tasię z imienia.
Snow
Liczba postów : 254
Dołączył/a : 21/08/2013
Temat: Re: Fortuna grupa I Wto Wrz 02 2014, 05:34
Snow niezbyt wygodnie czuł się w nowym wdzianku. Zwykle jego ubrania były luźne i wygodne, co idealnie współgrało z jego masywną budową ciała. Chłopak nie zwykł nosić dopasowanych kostiumów, które może były i wytworne, jednak na dłuższą metę w miarę niewygodne, drogie i ograniczały ruchy. Całe szczęście, że garnitur który otrzymał nie był w jakimś fikuśnym kolorze, bo Pat mógłby nie przyjąć tego zbyt dobrze, już teraz nieoczekiwana zmiana ubrania go zaskoczyła, a wysoki, dopasowany kołnierz ledwo pozwalał oddychać.Zaskoczenie Tasi jego pojawieniem się, strasznie rozbawiło Pata, co jak co, ale takiej reakcji się nie spodziewał, a co za tym idzie, nie omieszkał się roześmiać a jak! -Aktualnie stoję.-stwierdził z zadziornym uśmiechem na twarzy, bo dowcip wydał mu się wyjątkowo udany. Chcąc uniknąć dalszych zbędnych pytań dodał już nieco poważniej -Bohater zawsze przybywa ostatni, w tym przypadku Książę. Nie wiesz o tym moja droga?--rzekł wczuwając się w rolę, jednocześnie wykonując fikuśny gest ręką w powietrzu, znaczy zakręcił młynka dłonią w powietrzu, jakby się od czegoś odganiał, później zaś wyprostował rękę wykonując w tym samym czasie delikatny ukłon. Słowa małego krasnala, zwanego Keiko były s sumie Johnosowi obojętne, tak jak to, którą scenę zagrają, zaś same preferencje co do trumny, uznawał zwyczajnie jako trochę nienormalne, wręcz dziwne. -Scena, jak i trumna dla naszego pirata, znaczy księżniczki mi obojętna.-stwierdził sucho, bo co innego było do dodania? Właściwie nic, ponabijać z Takary się ponabijał, pozostało odbębnić swoje i kończyć ten cyrk. Jeszcze na zakończenie postanowił poprosić o nieodzowny element książęcego wyposażenia, ponieważ jego brak wydawał się mu niewybaczalny. -Poproszę o białego rumaka! Co to za książę bez końskiej bestii jako środka transportu?-zapytał właściwie nie kierując swego do pytania do nikogo i miał cichą nadzieję, że zostanie wysłuchany...
Alezja
Liczba postów : 1210
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : świat Pomiędzy
Temat: Re: Fortuna grupa I Wto Wrz 02 2014, 06:13
- Ale w baśni nie było zarz... - chciała zaprotestować, dalej oparta o daszek studni i ociekająca zbawienną lodowatą wodą, jednak kolejna fala słabości dała o sobie znać organizmowi. Gergovia tym razem nic jednak nie wywinęła. Może dzięki zimnemu prysznicowi albo temu, że miała się teraz o co oprzeć. Machnęła tylko ręką z rezygnacją na wybór Gumy a.k.a. Dyzia, ani na moment nie zmieniając pozy. Póki Alezja mogła stać, była stabilna. Tymczasem jej umysł próbował odnaleźć się w układzie współrzędnych. Jakichkolwiek. Dyskusje biernie rejestrowała, nie mając większych sił na ich zrozumienie. Zbierała się w sobie i nawet nieźle jej szło. Już odrywała przedramię od daszka studni, gdy znów odezwał się blond-błąd. Przy "królowej estrady" kolorki z twarzy Ogara Wróżek znów uciekły do podziemi, a Inu ponownie oparła się o wspomniany daszek... - Obyś żyła w Ciekawych Czasach... - stęknęła cicho i szczerze męczeńsko, tępo wpatrując się w trawę przy murku studni. Kwestia scenki i trumny niespecjalnie zwróciła jej uwagę do momentu protestu Takary. Spojrzała w stronę przyjaciółki, a następnie w stronę Błądyny i Indianki. O nie. Ona nie da pastwić się nad Takarą. No, przynajmniej nie obcym. A co gorsza, przyszedł jej do głowy POMYSŁ... Wyprostowała się, jakby problemy z przed chwili w ogóle nie miały miejsca i ruszyła oficerskim krokiem w stronę Takary. Z studniowym wiadrem. Stanęła przed Tasiorkiem z jakąś taką dziką satysfakcją w oczach... - Takara, nie martw się... - powiedziała kładąc jej dłoń na ramieniu - Nie będzie żadnych trumien. Wymyśliłam coś lepszego... Ale to będzie pogrzeb-niespodzianka, więc nie podglądaj i nie podsłuchuj!... - po czym wsadziła jej wiadro na głowę. Po czym zwróciła się do Kapelusznika, niczym starożytny Teuton do boskiego bytu: - TO TAK. CHCĘ: małe wzgórze porośnięte trawą, W MOIM WYOBRAŻENIU BAŚNI ZAWSZE BYŁO, 8 mieczy jednoręcznych, 8 okrągłych tarcz, 8 hełmów a la Sutton Hoo i 8 toporów a la Mammen, A CZYTAŁAM KIEDYŚ WERSJĘ BAŚNI GDZIE BYŁY. POD PODŁOGĄ W RAZIE ZŁYCH CZASÓW... - To był fanfik... - burknęła Anielica nic nie rozumiejąc... - Cicho. Miał "baśń" i "Królewnę Śnieżkę" w tytule. Liczy się... - zganiła ją Rycerza. Tymczasem: - ... POZA TYM CHCĘ: drewniane rzeźbione krzesło ze słupkami tronowymi (przód - tył). ZAWSZE SOBIE WYOBRAŻAŁAM, ŻE KRASNOLUDKI MAJĄ TAKIE W DOMU. Nie moja wina, że baśń rzadko opisuje tak dokładnie architekturę wnętrz i AGD!... Brzmiała tak, jakby miała przehandlować Duszę, że tak właśnie te rzeczy wyglądały. Wtem jakby o czymś sobie przypomniała: - Aaa, i szpadel! Z drewnianym trzonem i rączką oraz metalowym okuciem... - dodała podejrzanie niewinnie. Zupełnie jak ktoś zamawiający 10 powiększonych zestawów w McD i małą colę light. Z arszenikiem w torebeczce na cukier. Dla koleżanki... Jeśli dostała wszystko co potrzebowała, zaczęła ustawiać co potrzebuje. Na nasyp/wzgórze wtargała rzeźbione krzesło, po czym zaprowadziła na szczyt Takarę i posadziła w fotelu. Wiadro miało tłumić lub rozpraszać wszelkie hałasy z zewnątrz, i póki co ciągle trwało na głowie Maga Ziemi. Za to Takara mogła usłyszeć pukanie drewnem i metalem gdzieś w okół siebie, w tym o to coś, na czym siedziała... Raz, gdy Inu niosła 2 tarcze, 3 topory i 2 miecze, potknęła się niechcący o Fema. Burknęła... - A dla Śpioszka kilof... I taczkę. Bo nosić go nie będziemy... - po czym dodała - Chyba, że są chętni... - po czym pozbierała się i śpiewając niebrzydko i niegłośno krasnoludzką piosenkę o bogactwie (Nie, nie, nie. Ani "złoto, złoto, złoto" ani też "hej jo". Po prostu stare dobre "Far over the Misty Mountains cold") poszła "rzeźbić" dalej. Przechodząc obok Snoła rzuciła tylko, w pełni szczerze i - o zgrozo - wesoło: - Godny przyodziewek, jaśnie panie... - i poszła dalej... Wesoła Alezja Gergovia. Takie chwile (czyli kiedy prawdopodobnie jej umysł, niczym Windle Poons, pląsał po innych wymiarach świadomości) powinno się spisywać w kalendarzu... Po jakimś czasie zdjęła Takarze z głowy wiadro. Cóż Kamishirosawa mogła dostrzec? Siedziała na rzeźbionym, wodzowskim krześle, udekorowanym tarczami, hełmami i toporami. Były o nie oparte, zawieszone, lub wbite w ziemię tuż obok. Natomiast z podnóża do szczytu tuż przed tron prowadziły "schodki" z horyzontalnie ułożonych mieczy... - NO! To tyle. Co prawda się nie wyśpisz, bo jak przyśniesz, to zaczniesz dzięciołować, albo głowa w ogóle Ci opadnie. Ale zobacz! Żadnego zamykania! Żadnych trumien!... - rzekła Inu i zastanowiła się - W razie czego możemy uzbrojenia, KTÓRE MOGŁO, A WRĘCZ POWINNO SIĘ W TAKICH BAŚNIOWYCH CZASACH ZNALEŹĆ, użyć do szturmu na zamek, czy coś. Chyba, że Książę raczy solować... Wiadro Takarze zabrała. W razie gdyby znów poczuła się nietęgo, a do krzaków daleko. Czy coś...
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Fortuna grupa I Wto Wrz 02 2014, 22:42
Ha, no i został zarządcą. Tak jak miało być. Tylko ten jeden but był jakiś taki... jakiś... dlaczego jeden? A nie dwa? Skoro zarządca kopalni miał jeden, to jaki krasnolud psia mać mógł mieć dwa? A w ogóle to był krasnoludzkim zarządcą czy ludzkim zarządcą? Ale ludzie ubierający się na wzór krasnoludów...? A może to był wzór kopalniany a nie krasnoludzki? Jak widać całkiem ciężka sprawa.
W każdym bądź razie ludzie a właściwie w większości krasnale, zrazu zaczęły się wykłócać o takie rzeczy jak scenka czy trumny. Przez chwilę poczuł się jak na przyjęciu w kostnicy. Nie mniej były rzecz ważne i ważniejsze a najważniejszą niewątpliwie była Keiko życząca sobie batu. Nieco go dziwił brak zniesmaczonych spojrzeń jakie powinny jej posłać chociażby wróżki - gdyby nie fakt że były równie, lub nawet bardziej, spaczone od demonów. A jego to nie zniesmaczyło, ani trochę. Małe dziewczynki biegające z batami były całkiem normalnym widokiem.
W każdym razie i on by musiał o coś poprosić ale nie bardzo wiedział o co. To była kwestia bardzo sporna. Niby by się napił, ale biorąc pod uwagę że przebywał w jednym miejscu z Nanayą, która chyba dostała okresu w czasie okresu, a ten okres dostał swojego okresu... to cóż, picie mogłoby się skończyć źle. Szlag by ją. Podrapał się po brodzie. Tak, zdecydowanie nie potrzebował zupełnie nic, zamiast tego poczekał aż skończą kłócić się co do scenki, to niewątpliwie wystarczy.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Fortuna grupa I Sro Wrz 03 2014, 03:03
Wypowiedziała, kim chciała zostać i o dziwo nikt nie chciał zabrać jej roli sprzed nosa. Dobrze. Chociaż tyle. Ona teraz sobie postoi, poczeka, pogania za jedną dziewoja i wróci do leniuchowania. Stała na uboczu, patrząc na swoje nowe ubranie i zastanawiając się, co dalej. Mieli wybrać scenę, tylko patrząc po tym, jak ciężko przyszedł im wybór książki czarno to wszystko widziała. Wyciągnęła nożyk i przyjrzała mu się uważnie, nie zwracając większej uwagi na to, co działo się nieopodal. Gdy już się przyjrzała, westchnęła ciężko. Nie wydawało jej się, że potrzebuje czegoś jeszcze. Tyle jej wystarczało. Miała tylko wykonać rozkaz Królowej. Spojrzała na Padaczkę. - Zagramy całą książkę, jeśli to nie przeszkadza w niczym. Inaczej nie uda się sprawić, by zagrali wszyscy bez problemu - powiedziała całkiem pewnie, bo ponownie wiele osób powstrzymało się od głosu. A przecież coś musieli zrobić, chyba, że znowu mieli zostać całkowicie randomowo rzuceni w wir zdarzeń.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.