I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Ogromny budynek położony w centrum miasta. Mieści się tu szpital, o czym świadczy nie tylko ogromny szyld wiszący nad wejściem, ale także tłum ludzi. Przeważnie trzeba tu czekać kilka godzin aby zostać obsłużonym, jednak w razie nagłych przypadków przyjmują ludzi od razu. Pracują tu wysokiej klasy magowie specjalizujący się w magii leczenia.
Ciemnowłosy słuchał wyjaśnień policjanta i na szczęście to był tylko marny żarcik. Na szczęście... No, ale co tu poradzić, że po niedługim czasie szarowłosy zniknął sobie za zasłonką i chwilę potem już się żegnał. Trudno~... - Wzajemnie... - odparł tylko, gdy mężczyzna znajdował się już w drzwiach, by niedługo potem klapnąć się na wyrko. W sumie chyba nic nie zaszkodzi, jeśli zje tego batonika, nie? Jeden w te... Jeden wewte... Tak więc jak lekarz, chyba, wkroczył do pomieszczenia, jak Aki sobie leżał kończąc posilać się wafelkiem. Oczywiście skończywszy przeżył, co żuł, a papierek odłożył na półeczkę koło łóżka. - Dzień dobry? - powiedział nieco zdziwiony, co było spowodowane raczej tym, iż jakaś osóbka od tak go znała. Poza tym sam widział pana doktora pierwszy raz, nie żeby często chorował. Raczej wręcz przeciwnie... - Pan to...? - spytał, nie wiedząc w sumie jak ma się zwracać do danego osobnika. W końcu nie wypada mówić: "Ej ty z rushoffym kubeczkiem!" To raczej takie no... niekulturalne i tyle. - A jak o dolegliwości chodzi, to lekko swędzi mnie oko, ale... To nic takiego. - nie ważne jak uciążliwe by swędzenie nie było, zielonooki i tak pewnie po jakimś czasie by do tego przywykł i to najzwyczajniej w świecie ignorował. Bo po co miałby się przejmować takimi błahostkami i nic nie znaczącymi drobnostkami?
Dzieciak wydawał się zdziwiony widokiem Dżeka, a Dżek zdziwiony reakcją chłopaka. Czy on wyglądał na jakiegoś nie wiem... trolla? Kitel chyba jasno wskazywał że nie wymienia tutaj rur czy elewacji a raczej zajmuje się nieco bardziej, ludzkimi problemami. -Doktor Dżek, a kogo się spodziewałeś, hydraulika?-Spytał przekrzywiając głowę, bo faktycznie go to zastanawiało. Jak dziwnym trzeba być, by widząc w szpitalu faceta w kitlu spytać go kim jest? No bo przecież przypominał świętego Mikołaja... Łotever, bo zaraz koleś wyleciał z kolejną pseudo genialną gadką. -Nic takiego mhm... czyli jesteś lekarzem tak? Masz doktorat z okulistyki, wiesz że swędzące oko to nic takiego? No cóż jeśli jesteś pewien że to nie gangrena oczna, zapalenie spojówek, zespół Kitsona czy TTSW to spoko, faktycznie to nic takiego.- Prychnął wzgardliwie. Nie lubił jak byle "człowieczek" wymądrzał się co do stanu swojego zdrowia, no i to jeszcze w rozmowie z doktorem!
Tia... Mały maraton zdziwień i innych takich tam zjawisk. Co tu wiele mówić? Zapewne Aki wiedział, iż mężczyzna jest doktorem, ale imienia raczej nie znał... No nie jego wina. Nie musi znać wszystkich ludzi, których może minął na ulicy miesiąc temu, a może rok. Poza tym, raczej to logiczne, iż w do pacjenta hydraulik nie przychodzi... Chyba, iż dla mężczyzny było to jakieś nieoczywiste... Ale tego to już ciemnowłosy raczej nie komentował. Po prostu postanowił siedząc, słuchać dalej słów starszego. No bo po co mu przerywać, nie? - Może nie lekarzem... - odezwał się nieco skołowany zielonooki, milknąć po pierwszych słowach. - Ale... No... Tak jakby trochę się wie o... No o tym... - mówiąc to, miał na myśli przeróżne zagadnienia medyczne. Może nie znał się na tym jakoś mistrzowsko i wogle "Bi maj master", ale co nieco potrafiłby zrobić, a przynajmniej dać radę z mniej poważnymi em.... Obrażeniami? Infekcjami? Zależy o co chodzi w danej chwili! - Raczej to nic takiego, ale jeśli pan musi... To może pan zbadać... - dorzucił na końcu już odrobinę ciszej po dość nieprzychylnej wypowiedzi. Ale w końcu lekarz zna się lepiej to i może potwierdzi brak obaw Akiego?
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Szpital Magnolii Pią Mar 01 2013, 20:50
No młodzian na pewno próbował bawić się w doktora~! No bo przecież uczucie jakie go dręczyło na pewno należało do normalnych! Ale spokojnie, Doktor Dżek na horyzoncie. Podszedł więc do Akiego i bez zbędnych ceregieli złapał go za twarz i zajrzał mu w oko -Tak, faktycznie zielonkawe naczynia krwionośne w oku są całkiem normalne~!- Prychnął z niezadowoleniem Dzek, wgłębi duszy już ucieszony nowym... obiektem badawczym.-No więc czy to oko było w tym stanie przed misją? Walczyliście może z jakimś obłąkanym okulistom? Może nie wiem... ktoś uderzył cię w oko? A może przeżyłeś swój pierwszy raz? W gruncie rzeczy takie coś też ma wpływ, na stan zdrowia. Bo wiesz, twoja choroba może być powodowana naturą psychiczną...-Zamyślony Dżek podrapał się długopisem po śrubce po czym kontynuował-Opowiedz mi może o swoim dzieciństwie, jakieś traumatyczne przeżycia? Mama biła cię patelnią? Ojciec zapinał w dupala a może wystawiali cię do ulicznych walk psów, w przebraniu dalmatyńczyka? Nie uwierzysz ale mieliśmy kiedyś taki przypadek, koleś do dziś goni za listonoszem ale chociaż oduczyliśmy go aportować-Westchnął, po czym w polu "Wiek" narysował ptaszka. Tylko mniejszego.
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Szpital Magnolii Sob Mar 02 2013, 22:16
Nie ma to jak nagły kontakt z lekarzem, który od tak podchodzi sobie i chwyta pacjenta za twarz. Spokojnie... Bez nerwów... Taka praca lekarza, nawet jeśli ten nie raczy uprzedzić obiekt badań, czy przynajmniej dać jakoś znać, iż to właśnie planuje zrobić, ale nie... Wdech wydech i takie tam, by pozostawić spokój umysłu~. - Zie... Zielonkawe? Hę? - odparł zdziwiony, bo w końcu gdzie miał dostrzec zmiany barw w oku. Czyżby jednak to było coś poważniejszego? Jakoś tak nagle spiął się, jakby rozważał powagę takowych nagłych zmian gałki ocznej. - Okuli... Obł... Nie... Uderzył? - próbował wtrącić jakieś słówko w wypowiedź lekarza, ale niezbyt mu wychodziło. Ostatecznie skupił się na głównej kwestii, a mianowicie na uderzeniu... Ostatecznie oberwał od Meliora, ale to nie było celowe, nie? Poza tym zaczęłoby dopiero po takim czasie swędzieć? Mężczyzna by mu nie powiedział o tym? - Czemu mam opowiadać? Po... Po co? To... Em... Konieczne? - spytał się, przypatrując się Dżekowi, a zarazem zasmucając się jakby nieco, ale to raczej wewnętrznie. Nie pokaże tego przecież obcemu ludkowi, no nie?
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Szpital Magnolii Sob Mar 02 2013, 23:00
-No ewentualnie powiedziałbym że to Miętowy albo kolor mokrej trawy jesienią, na północnym stoku góry Hakobe... jak lekarz ci mówi że zielone, to nie powinieneś przypadkiem zareagować w stylu "O boże, doktorze~!"?- Dżek posmutniał, widać nie podobały mu się reakcję pacjenta, który nijak nie pozwalał się Dżekowi pobawić jego kosztem, o tak, ktoś dzisiaj nie dostanie naklejki "Grzeczny pacjent" a phy. Nie mniej jednak kolejne zdanie pacjenta, tym bardziej wstrząsnęło Dżekiem. kiedy zaczęli rodzić się ludzie, nie słuchający lekarzy? Aż tak niektórym do grobu spieszno? -Po co? No cóż, może żeby przeżyć? Bo w sumie mamy trzy opcje. Pierwsza puszczę cię wolno, razem wrócimy do Gildii a jak Takano spyta co z twoim okiem, ja z grzeczną miną powiem że jej podopieczny wdał się w dyskusję z lekarzem i swoją być może śmiertelną chorobę nazwał "Niczym takim. Druga opcja to taka ze zaczniesz współpracować i ci pomogę, a trzecia to taka że mnie wkurzysz, uśpię cię i wytnę ci gałkę oczną, dając ordynatorowi by przyozdobił nią sobie zupę-Powiedział poważnie, po czym uśmiechnął się delikatnie-Żartowałem, wrzuciłbym do słoiczka- Tym czasem w polu "Zawód" narysował znak Fairy tail
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Szpital Magnolii Nie Mar 03 2013, 09:01
- Dlaczego niby tak zareagować? Najwyraźniej tak miało się stać... - powiedział spoglądając na Dżeka. W sumie ciężko podczas badania oka patrzeć w inne miejsce, jak przed siebie, nie? A skoro przed nim stał lekarz to wiadomo, że będzie patrzeć mimo woli w to miejsce. - Coś... Coś się stało? - spytał się cicho Aki, widząc, iż doktorek tak jakoś... Zasmucił się? Może... Ale czym? Who knows~?! Gdy tylko ten jednak zaczął swój wywód, zielonooki nieznacznie odsunął się jakby w tył. - Zu... Zupie? - dorzucił tylko na koniec zszokowany nieco wypowiedzią, przypatrując się mężczyźnie, jakby chciał się dowiedzieć, czy to co mówi to prawda. - Opcja numer dwa chyba jest najlepsza, ale... Niby co mam robić, he? - spytał się ciemnowłosy, by nieczekając na odpowiedź Dżeka dodać cicho jeszcze. - Nie mam zamiaru opowiadać o przeszłości... Nie i tyle... Każdy chyba ma prawo do prywatności, zwłaszcza, iż wydarzenia sprzed pięciu, dziesięciu, czy tam piętnastu lat raczej by nie spowodowały zmian w oku z dnia na dzień, nie? To by było dziwne, prawda? Poza tym, czemu tak nagle by coś się miało zadziać, nie?
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Szpital Magnolii Nie Mar 03 2013, 13:03
Dyskusja z Akim o jego zdrowiu zaczęła powoli męczyć Dżeka, co poradzić że nie lubił takich pacjentów? No ale taka praca, no i musiał zająć się młodym magiem. Czy tego chciał, czy nie. -Cóż jeśli nie chcesz, ale wiedz że jeśli rozwiązanie leży w traumatycznej przeszłości, to możesz stracić oko a nawet życie. Przed lekarzem nie wolno nic zatajać. Ale dobrze, powiedz mi może co wydarzyło się na misji.- W sumie najlepiej zacząć od początku, krótkie sprawozdanie z misji, może pomóc Dżekowi wysnuć odpowiednią teorię. Ale kto wie, może mu się nie uda? Tak czy siak zamierzał pomóc niesfornemu pacjentowi. Tymczasem w polu "Cechy szczególne" narysował przekreślonego ptaszka.
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Szpital Magnolii Czw Mar 07 2013, 17:50
- Dobrze... Rozumiem... - odparł tylko ciemnowłosy na słowa doktorka, oczywiście uprzednio go uważnie wysłuchując. W końcu nie ładnie byłoby przerywać, czy coś... Potem padło pytanie o misje, a Aki, niechętnie, bo niechętnie, ale zaczął streszczać mniej więcej misje. Dla pełni jasności to raczej mniej niż więcej, ale najważniejsze fakty raczej zostały zawarte... - Byliśmy na Galunie i tam w jakiejś jaskini ukrywał się mężczyzna z Green Heart... Taką gałązgą Ygrasila czy jakoś tak... - opowiadał, utrzymując wystarczający kontakt wzrokowy, by lekarz nie poczuł się przypadkiem ignorowany lub nie dopatrzył się wypaczenia mózgu w postaci rozmowy samemu ze sobą. - No i wtedy... Tyle w sumie pamiętam, a Mel... Tj. policjant, z którym byłem na misji mówił, że ponoć był jakiś wybuch... I tamta góra zniknęła, a nas znaleźli w wodzie... - dopowiedział po chwili ciszy i zastanowienia. Nie wiedział dokładniej co się wydarzyło, to nie będzie brał tego za pewne zdarzenia, a raczej bardzo możliwe. Bo chyba nie pozostawało nic innego jak uwierzyć szarowłosemu policjantowi na słowo, iż było przekazane co było przekazane. - Właśnie... Ponoć go swędziała klatka piersiowa, a jeśli chodzi o tą gałązkę, to rada ją rzekomo zabrała... - dorzucił co wiedział, czyli stosunkowo niewiele, biorąc pod uwagę mnogość informacji, których zapewne nie posiadali. Niestety ich nie mieli... - To... To chyba... tyle... - dodał tylko na koniec, by utwierdzić Dżeka w przekonaniu, iż zielonooki skończył swój wywód.
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Szpital Magnolii Sob Mar 09 2013, 19:01
Dżek jeszcze chwilę przyglądał się oku Akiego po czym podrapał się z wolna po głowie. Przyglądając się mu jeszcze bardziej, potem z powrotem zajrzał w papiery chłopaka i nad czymś zaczął się zastanawiać -Rozumiem...- Wymruczał po chwili, po czym na chwilę wyszedł z pomieszczenia, wracając z przedmiotem przypominającym długopis, którym wskazał na oko chłopaka, po chwili urządzenie zaczęło piszczeć, więc Dżek szybko je złamał i wrzucił do kosza. -Rozumiem...- Znów wymruczał po czym zaczął dalej rozmyślać po czym znów wyszedł z pomieszczenia, tym razem nie było go nieco dłużej, gdy jednak wrócił miał przy sobie słoiczek a w nim małe papierki. -Otwórz usta- Powiedział, a gdy chłopak je otworzył, wpakował mu papierek na zęby-Zagryź- Rzucił i czekał aż chłopak spełni prośbę. papierek wydawał się nieco twardawy, ale przygryziony, rozsiewał przyjemny truskawkowy posmak. -Musisz to jakiś czas zaciskać zębami, mam dla ciebie dwie wiadomości, dobrą i złą. Od której zacząć?- Spytał, zupełnie nie zwracając uwagi na to że chłopak nie może odpowiedzieć.
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Szpital Magnolii Nie Mar 10 2013, 18:02
Zielonooki siedział tak dalej, poddany wywiadowi, który,.. o dziwo... Dżek chyba rozumiał. Lub mówił tak po prostu, by nie wydawać się niezbyt inteligentną osóbką. Ale obstawmy to pierwsze, bo w końcu nie pozwoliliby nikomu bawić ot tak i latać po szpitalu w kitlu, a na dodatek badać pacjentów i ich wypytywać o różniste rzeczy. Intrygujący był zaiste ów piszczący przedmiocik, zapewne długopis, ale był... Czyli nie jest, czyli nie ma co o nim myśleć, nie? Ale teraz... Teraz Aki siedział sam czekając na powrót lekarza, a siedząc tak machał nogami to w przód to w tył... Jakby dla zabicia czasu oczekiwania! - Co to jes...? - nie zdążył dokończyć pytania, gdyż jakieś cosio coś zostało wepchnięte mu do ust. No nic... Zagryźć to zagryźć... Więc ciemnowłosy to robi, ale Dżek mógłby napomknąć chociaż, dlaczego tak właściwie to robi... I co to ma dać?! Przynajmniej źle nie smakowało... No... Może nie zwróci się uwagi na to... - Obojętne... - w sumie raczej wysyczał niż powiedział ciemnowłosy, bo ciężko się mówi mając zaciśnięte zęby, nie? Ostatecznie mogło to się wydawać niezrozumiałe, ale taki był główny sens wypowiedzi. Raczej to różnicy nie zrobi, czy pierw będzie dobra wiadomość, czy ta zła nie? W końcu obie mają być podane, prawda?
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Szpital Magnolii Nie Mar 10 2013, 19:16
Pytania, pytania. Dżek nie lubił pytań podczas wykonywania badań. Bardzo nie lubił -Pasteryzowany byczy penis. Uspokaja, magicznie dodaliśmy tylko posmak truskawek.- Powiedział Dżek, dalej w skupieniu badając Akiego, co tylko pewnie powinno pozytywnie wpłynąć na wiarygodność tego kłamstewka.-Zła wiadomość jest taka że jakaś część Yggdrasila, lub też jego magii dostała się do waszych ciał- Zaczął Dżek od złej wiadomości, po czym wyjął "Bycze prącie" a tak naprawdę papierek inwazyjny i odczyta,ł odczyn który był... biały!-Ale nie wydaje mi się by w chwili obecnej wpływało to na twój organizm w sposób negatywny. Niestety nie powiem ci co to robi bo nie ma tu odpowiednich narzędzi, chociaż jest druga opcja, ale wymaga pokrojenia, no i na pewno zostałyby blizny więc raczej wolisz tego uniknąć prawda?- Odłożył na stoliczek papiery Akiego i uśmiechnął się do niego przyjaźnie.-Następnym razem mówcie o takich rzeczach lekarzom. Mogłeś zostać zatruty potężną magią i nawet byś się nie zorientował do czasu kiedy broczyłbyś krwią z odbytu. Swoją drogą, wspominałem że jestem Dżek i należę do Fairy tail?- Dorzucił, nie pamiętając czy był już ten przejaw kultury, wiec wyciągnął do chłopaka dłoń. Jak by nie spojrzeć, należało mu się chociaż wiedzieć że są z tej samej gildii.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Szpital Magnolii Pon Mar 11 2013, 15:36
Jak babcie kocham...Co się stało?! Już więcej rozumiała z poprzedniej misji rady niż tej...Co się stało?! To główne zdanie, które kotłowało się w główce Colette. Przeżyli, uratowali Magnolie i dostali jakieś dziwne kartki. W dodatku Colette dostała list, który oczywiście od razu przekazała na głos całej swej grupce i po tym znalazła się w szpitalu wraz z resztą - jeśli zechcieli pójść. Bo bądź co bądź szpital dobra rzecz...potem reszta. Tak czy siak, gdy już sobie leżała opatrzona w jednym z łóżek szpitalnych, a w pokoju miała resztę - pokój INNY niż Dżek i Aki. - Ktoś coś pamięta? - może jeno ona nie wiedziała co się stało? - ...Znacie jakąś Renę Raven? - oglądnęła sobie ponownie list - Uh...może dowiemy się z tych kartek jakiegoś Atlasu bogów czegoś...i kogo przeprosić...i czegoś... Dodała dalej zdezorientowana, biorąc do rąk kartki owego atlasu. Każdy miał swoje, nie wiedząc skąd i zastanawiające było czy na każdej było to samo. Przypuszczalnie nie, ale fakt faktem...ratowanie Magnolii przez to wszystko zeszło na drugi plan. Jednakże była ulga bo Anastazja prawdopodobnie była bezpieczna...na pewno potem o nią się upomni! Teraz jednak ciekawiło ją...co się stało!? W jednym momencie siedzieli pocharatani, licząc na Smoczego Zabójcę, a teraz byli w szpitalu...W dodatku Laveth wydawał się w świetnej formie co tylko dziwiło Carter. - Nie byłeś przypadkiem ranny? Było to bardziej stwierdzenie niż pytanie bo...każdy z nich oberwał i miał się w miarę dobrze, ale on jeszcze walczył! Swoją drogą...Rozejrzała się po grupce. - Chyba kogoś brakuje...I kto to jest? Zapytała łagodnie, spoglądając na Tarika. Nie przypominała sobie bowiem aby kogoś takiego brali ze sobą...Tak czy siak wróciła wzrokiem do swoich kartek atlasu próbują je przeczytać. Wpierw nie ruszała za bardzo nimi, mając nadzieję, że jednak jakoś to rozczyta. Jeśli jednak za długo trwać będzie to pewnie zacznie nimi obracać w nadziei, że chociaż te karty coś im powiedzą.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Szpital Magnolii Pon Mar 11 2013, 16:26
...
Ustalmy kilka faktów, które właśnie miały miejsce. Po pierwsze, najwyraźniej było już po walce. Dokładnie jak się skończyło, co się wydarzyło, w jaki sposób wrócili do miasta - takich informacji Kiri nie posiadała i nie potrafiła sobie w żaden sposób o niczym związanym z tymi, dość istotnymi w gruncie rzeczy, faktami przypomnieć. Po drugie, ŚWIAT ZOSTAŁ OCALONY. A przynajmniej Magnolia. Wyglądało na to, że bomba została rozbrojona, a ich wysiłki się opłaciły i cała grupa mogła się teraz cieszyć zwycięstwem i chwałą za uratowanie setek ludzkich istnień. Trzeci fakt - te dziwne kartki z tym jeszcze dziwniejszym tekstem, który od samego spojrzenia nań, wprawiał ludzi niemal w ból głowy. Fakt numero quatro - dziwny list Colci. Kompletnie niezrozumiały dla Kirino, czyli coś do czego dziewczyna powoli zdążyła się już przyzwyczaić. Podsumowanie brzmiało nader smutno - Kirino nie miała pojęcia o co chodzi, nie wiedziała jak odczytać dziwny tekst, nie wiedziała co się stało, a dodatkowo w dziwny sposób miała wciąż wrażenie, że coś wybitnie złego stało się nie tak dawno temu, coś na tyle złego, że jej umysł wyparł to z własnej pamięci i nie pozwalał na jakikolwiek krok powrotny w kierunku tamtych wspomnień. Inna sprawa, że Kirino miała też tendencję do tzw. overthinking i w pewnych rzeczach zwyczajnie przesadzała.
Z jej przemyśleń wyrwał Kiri dopiero głos Colci... dziewczyny, którą, jeśli Kiri dobrze pamiętała, jeszcze niedawno Kiri starała się odtransportować gdzieś na bok, tak by ta była bezpieczna... Cóż, cel osiągnięty! Ha! Co z tego, że prawdopodobnie znów bez faktycznego udziału zielonowłosej. Najwidoczniej tak to już ma być. - Chciałabym strasznie powiedzieć tak... - powiedziała leżąc na swoim łóżku szpitalnym i spoglądając po twarzach obecnych w sali ludzi, chwilę zatrzymując wzrok dłużej na Lavie, jakby sprawdzając jak się trzyma - ...ale niestety, wszystko co pamiętam to bardzo dziwne obrazki. Nie znam też żadnej Reny... - właściwie, tak myśląc teraz nad tym Kiri znała zaskakująco mało osób na świecie. Tzn., oczywiście, kojarzyła ludzi, tego ze sklepu, tamten z rynku, ten to pan władza i tak dalej, ale cokolwiek więcej... Masa ludzi była dla niej tylko "tamtym człowiekiem" albo "tamtą kobietą". Fakt, że zauważyła to teraz nieco ją przeraził. Chwilę później z kolei jej skołowany umysł zauważył, że Alezja i Dax, osoby, które wcześniej zostały od nich oddzielone też tu były. Dziewczyna niemal wypadła z swojego łózka w tym momencie, a chwilę później pozbierała się i ruszyła w kierunku Alezji. Łapiąc ją za dłonie, nie w pełni świadomie sprawdziła jej puls, jakby w celu upewnienia się, że ta żyje. Chwilę później spojrzała na Daxa, obrzuciła go wzrokiem od stóp do głowy i odetchnęła głęboko, a następnie wróciła na swoje łóżko i wpadła na nie głowę wtulając w poduszkę. Cóż, emocje robiły swoje.
- ...może te kartki to części czegoś większego? Może musimy je połączyć czy coś? - dobiegł ich uszu zduszony dźwięk głosu dziewczyny wydobywający się spod poduszki oraz zobaczyli jak dziewczyna macha ręką w której były dwie kartki. Rzuciła pierwszym pomysłem jaki jej przyszedł do głowy, musiała odwrócić uwagę od tego, że na jej policzkach widać było dużo rumieńce. Dobrze, że ludzie żyją.
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Szpital Magnolii Pon Mar 11 2013, 16:35
Damn… co się do jasnej cholery stało..? Pierw walczył z jakimś hinduskim demonem(pentaklem), czy czym tam jest Asura, a tu nagle jakieś dziwne bio-prądy, czy inne mistyfikacje mi zaburzają światopogląd i mam klucz z łapskach… co do jasnej cholery się stało..? Może to było jakieś zamieszanie w kontinuum czasoprzestrzennym? Mniejsza… trochę zdziwiła go treść listu, który otrzymała Colette, w końcu nie codziennie dostaje się coś takiego, razem z jakimiś tam kartkami. Usiadłem na krześle w pokoju, gdzie znajdowała się reszta tej dziwnej paczki. Zacząłem się na nim bujać, tak, aby odparcie nie pozwoliło mi się wywalić. Patrzyłem na te kartki, starając się cokolwiek z nich zrozumieć, cokolwiek, chociaż w niż dostrzec, ale mi się nie udało, po prostu wszystko uciekało na boki i takie tam pierdoły z tym związane. -Pamiętam tylko tyle, że… nic nie pamiętam. Jedynie jak przeszło to dziwne uczucie to trzymałem w rękach klucz do bomby, jednak na nie przydał mi się bardzo, bo bomba była rozbrojona. Więcej nie wiem- Rzekłem, po czym przestałem balansować na tylnich nogach krzesła. -Rena Raven?- Zapytałem zdziwiony, po czym kontynuowałem –Nie znam osoby, która by miała tak na imie…- Gdy tylko Col, wspomniała, że kogoś brakuje, wtedy po prostu przełknąłem ciężko ślinę i starałem się to powiedzieć w najbardziej subtelny sposób… -Yuuki nie żyje, ten gościu od gwiezdnych duchów. Za to dobre wieści są takie, że mam jego kluczyk do bramy lewka, ale minusem jest to, że stał się pokarmem dla wywerny, czy czegoś tam- Chyba z tą subtelnością nie wyszło… Złapałem szklankę z wodą i wziąłem z niej łyk. -To jest Gn… mysz, tak zwykła mysz, o ile dobrze pamiętam to się zwie T…T… coś tam na T…- Niestety za cholerę nie mogłem sobie przypomnieć jak to się zwało, widocznie moja pamięć mnie dalej zawodzi. Myślałem, co zrobić, może by tak wykorzystać jakieś stare dziecięce sztuczki z ogniem, czyli czytanie ukrytego pisma nad świecą. -Macie może ognia?- Zapytałem otwarcie. Ciągle nie dawał mi spokoju Atlas Bogów...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.