Ogień, który miał wypalić ciało Albrechta, ugasł. Zaś sam biedny AIDS dzięki miłej i dobrej interwencji mieszkańców Magnolii został odstawiony do szpitala. Szczur jeszcze nigdy nie doznał takiej dobroci od kogokolwiek. Pomimo paskudnego ryja, gnijących stóp... Oni mu pomogli. Zawsze im będzie za to wdzięczny. I chciał się odwdzięczyć! Ale najpierw musiał odleżeć swoje. Owinięty w bandaże uznał, że to całkiem fajna moda, ubierać się na mumię. Podwędził więc z kibla dwie rolki papieru toaletowego, na przyszły strój, skoro jego tradycyjną torbę trafił szlag, to musiał ją czymś zastąpić. Tak poza tym, to leżał, odpoczywał, kurował się, nie mając nic nikomu za złe.
[z/t za siedem dni]