I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Ogromny budynek położony w centrum miasta. Mieści się tu szpital, o czym świadczy nie tylko ogromny szyld wiszący nad wejściem, ale także tłum ludzi. Przeważnie trzeba tu czekać kilka godzin aby zostać obsłużonym, jednak w razie nagłych przypadków przyjmują ludzi od razu. Pracują tu wysokiej klasy magowie specjalizujący się w magii leczenia.
W trakcie przemowy kolegi Hibari usiadł na jego łóżku. Na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech w momencie wskazania koszuli przez zielonowłosego, a dokładnie tego co z niej zostało - Musiało być ciężko - skomentował śmiejąc się przy okazji. - Powód mojego przybycia jest prosty - rzekł, po czym spojrzał na swego towarzysza z przyjacielskim uśmiechem wciąż utrzymującym się na jego ustach dodając jednocześnie - przebyłem taki szmat drogi tylko po to by pogadać ze starym przyjacielem - . Po swych słowach czerwonowłosy wstał z łóżka i podszedł do okna, a gdy dotarł na miejsce odpowiedział na drugie pytanie - Magnolia... Muszę przyznać, że to piękne miasto, a jeszcze piękniejsze są tutejsze dziewczęta. Gdyby tylko pogada była lepsza byłoby idealnie - . Po chwili spędzonej w ciszy i podziwianiu miasta przez okno chłopak zapytał - Długo tu jeszcze musisz siedzieć ? - miał nadzieję, że niedługo Samael będzie mógł opuścić to miejsce, ponieważ szpitale są jednymi z nielicznych miejsc w których Hibari nie do końca czół się komfortowo.
Samantha
Liczba postów : 210
Dołączył/a : 26/08/2012
Temat: Re: Szpital Magnolii Nie Cze 23 2013, 13:59
Brak odpowiedzi ze strony wilczka świadczył tylko o jednym...no, może dla innych, którzy nie wiedzieli o prawdziwej postaci Villena, brak słów był czymś normalnym, ale po tym co było, łatwo można się było domyśleć, iż 'zwierzak' nie doszedł jeszcze do siebie. Starała się by jeszcze w świątyni po walce odmrożenia opuściły chłopaka, ale jak widać nie do końca wszystko się udało. Uh...Co prawda współlokator nigdy jeszcze nie narzekał na to by coś sprawiało mu trudność albo by miał dość czegoś, ale mimo wszystko zawsze odczuwała poczucie winy, gdy ktoś w jej towarzystwie był ranny...a ona nie. Oh, oczywiście nie miała zamiaru nagle rzucać się do walki tylko po to by się zranić bo swój rozum miała, ale małe zmartwienia i tak zawsze pozostaną...Chcąc nie chcąc westchnęła cicho pod nosem. - ...Niedługo wrócimy do domu - rzekła w końcu z ciepłym uśmiechem - A po drodze możemy, gdzieś wstąpić. Nie widziałeś jeszcze miasta, co? Zapytała - a zważywszy na stan wilczka było to raczej pytanie retoryczne. Gdzież to chciała wstąpić? Właściwie prócz myśli o nowych drzwiach to nieszczególnie nigdzie, więc pewnie wyjdzie w praniu. Z drugiej strony czy Villen będzie chciał poznać miasto? Wszak nie chciała go męczyć - a na pewno nie tak szybko po misji - więc...miała nadzieję, że po wyjściu stąd, dowie się czego trzeba. Tak czy inaczej, 'pocieszając' Villa, odruchowo wręcz podrapała go po łebku, a po chwili i głaskała. Tak to jest jak ma się obok 'urocze' zwierzątko i momentami zapomina się, że nie tak do końca jest czworonogiem.
Villen
Liczba postów : 330
Dołączył/a : 18/08/2012
Temat: Re: Szpital Magnolii Nie Cze 23 2013, 21:23
Szczerze powiedziawszy to nie przejmował się tym, że wylądował w szpitalu. Grunt, że jego towarzyszka była cała. Fakt faktem nie podobało mu się to miejsce... znaczy szpital. Na szczęście Sam przyszła w odwiedziny przez co umiliła mu nieco agonie w tym miejscu. Dodatkowo... został podrapany~ a później pogłaskany~ Cóż więcej chcieć można od życia? ... No może wyjścia z tego szpitala... ale to jakoś znikło... przynajmniej na czas głaskania, był zadowolony co mógł potwierdzić ogon zamiatający podłogę. Co do pytania... to było mu obojętne, wystarczyło tylko, żeby wyjść stąd i osiągnie pełnie szczęścia, a co będzie dalej to zobaczy się. Dlatego tylko w odpowiedzi wtulił łepek w dziewczynę i tak sobie dalej leżał, a co... musi jakoś wycierpieć pobyt w szpitalu, a najlepiej cierpi się na leżąco... udowodnione, naukowo~!
Trudno jej było odczytać czy wtulenie się jest odpowiedzią pozytywną czy może obojętną, ale przynajmniej była pewna, że Villen nie miał nic przeciw. Z tego też powodu nieco jej ulżyło bo to znaczyło, że nie będzie go zaciągać do sklepów wbrew jego woli, prawda? Wciąż miała nadzieję, że w razie jakby decyzja się zmieniła to i wilczek da jej znać w jakiś sposób. Zwłaszcza, iż trochę już tutaj siedzieli, więc wierzyła, iż szybko się współlokatorowi poprawi. Może i ogólnie za wiele nie mówił, ale zawsze coś było, więc dziwnie tak nic nie słyszeć...Prawie nic bo wydawało jej się, że budynek zadrżał. Hmm...ah, pewnie się tylko faktycznie wydawało, więc postanowiła to zignorować. W każdym razie Marone pozostała przy głaskaniu zwierzaczka, zastanawiając się...nad nowymi drzwiami. Tak...ten temat nie mógł jej opuścić, chociaż bardzo by tego chciała. Niestety wiedziała, że póki nie kupi nowych drzwi, to nie będzie mogła spać spokojnie. Wszak niebezpiecznie tak spać w mieszkanku bez zabezpieczeń...Zwłaszcza jak się zbiera na spłatę długu i się strasznie oszczędza każdy najmniejszy klejnocik. Naturalnie wydanie cząstki zarobionych kryształów na nawet najzwyklejsze drzwi będzie ciężkim przeżyciem w życiu kogoś takiego jak Marone, ale...mus to mus... - ...Czujesz się już na tyle dobrze byśmy wracali? - zapytała dopiero po dłuższym czasie, delikatnym tonem - Czy może lepiej jeszcze tutaj trochę zostać? W końcu jeśli faktycznie wciąż było tak źle by Villen powinien zostać na obserwacji to dzielnie z nim poczeka, aż będą mieć pewność, iż wszystko dobrze - nie spieszyło jej się, a o samopoczucie towarzysza jak widać dbała.
Nasza Yoko się trochu zaczytała, no bo cóż, książka była ciekawa. Ale czy można jakoś połączyć legendy z tym atakiem na Świątynie? Ehh, szkoda, że nie było za bardzo jak przepytać ich o zamiary. No cóż, mówi się trudno i żyje się dalej. Jak na razie okularnica z Lami nie ruszała się z łóżka, z prostego powodu, nie bardzo miała jak chodzić. W końcu jednak musiała rozprostować kości, no nie? Toteż wstała i wspomagając się kulami wyszła z pokoju...
(ALEŻ BOGATY POST HUE HUE HUE)
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Szpital Magnolii Sob Cze 29 2013, 19:39
- Można powiedzieć, że prawie straciłem głowę podczas tej walki i to dosłownie - odpowiedział zielonowłosy swojemu gościowi, po czym wstał z łóżka i podszedł do tego co zostało z jego koszuli. Wziął ją, po czym podszedł do kosza i wrzucił ją tam, trochę będzie mu jej brakowało, miał ją prawie zawsze na sobie, ta akurat była jedną z jego ulubionych. - Jeśli chcesz to mogę ci pokazać ci kilka ciekawych miejsc w mieście, mogę również zaprowadzić ciebie do takich, które komuś takiemu jak ty zapewne się spodobają - Samael zaproponował czerwonowłosemu, po czym podszedł do wieszaka, na którym wisiał jego ciemny płaszcz. On na szczęście nie doznał żadnych uszkodzeń, mężczyzna chwycił za niego, po czym szybkim ruchem ubrał go na siebie, a następnie zaczął go zapinać. - Kiedy wychodzę ? Lada moment - zielonowłosy odpowiedział na ostatnie pytanie członkowi innej gildii, po czym ruszył w stronę drzwi do sali w której leżał. Gdy przeszedł przez nie zauważył Yoko, która tak samo jak on opuściła pokój w którym przebywała podczas pobytu w szpitalu. Samael zaczął się zastanawiać, czy towarzyszka z misji pozna go po jego zmianie, a jeśli tak, to jaka będzie jej reakcja.
Yoko
Liczba postów : 93
Dołączył/a : 15/09/2012
Skąd : Z księżyca!
Temat: Re: Szpital Magnolii Nie Cze 30 2013, 16:21
Yoko pokręciła się chwilkę po korytarzu, zauważając w pewnym momencie Samaela, uśmiechnęła się w jego stronę i pomachała, nie zaczynała jednak żadnych rozmów. Jakoś nie miała nastroju, oczywiście zwróciła uwagę, na to, że Sam wpadł gdzieś w szpitalu pod kosiarkę. W sumie to całkiem dobrze mu w nowej fryzurze było, jakoś tak... mężniej wyglądał, ale kiedy on do diaska to zrobił? To gdzieś w tym szpitalu fryzjera mają? Albo sam się opitolił? kto wie. Głowa dziewczyny była teraz pełna różnych spraw, związanych z najbliższą przyszłością. Została ranna, w walce dwóch na jednego, z przeciwnikiem którego uważała, za słabszego od siebie, a choć Michaś jej nie zranił, to też ona sama nie mogła sobie z nim poradzić. Zdecydowanie, była obecnie zbyt słaba, nowe życie wyraźnie zmiękczyło jej mięśnie i serce. Choć te drugie nie koniecznie było złe. Musiała jednak zacząć na nowo trenować, zyskać na sile. Bez niej nigdy nie zmieni tego świata. W końcu gdy mogła już opuścić szpital, zrobiła to bezzwłocznie, z pewnością zapamięta nowo poznane osoby, kto wie, może nawet kiedyś los jeszcze ich drogi połączy?
Propozycja znajomego według Hibariego była doskonała, bowiem chętnie zobaczył by co tak sławne miasto jak Magnolia ma do zaoferowania, a w szczególności jeśli zobaczy miejsca w takim stylu jaki lubi. - No to prowadź - z entuzjazmem ruszył za Samaelem. Po wyjściu z pomieszczenia mag perfum zwrócił uwagę na pewną niewiastę, była to krótkowłosa piękność w okularach. Rudy członek Violet Pegasus zmierzył wzrokiem ją całą, zaczynając od twarzy, a kończąc na nogach zatrzymując się tylko chwilami na wyróżniających się miejscach (twarzy, biuście, pupie i nogach) - Niezła laska - ta oraz wiele innych ocenzurowanych myśli kłębiły mu się w głowie. Hibari był pod wrażeniem gdy obserwowana osóbka ze ślicznym uśmiechem pomachała jego koledze - Znajoma czy też może coś więcej - rzekł cicho z wymownym spojrzeniem drapiąc się jednocześnie po brodzie. Niestety chwilę później ta piękność ich opuściła - szkoda - dodał widząc ją odchodzącą. Gdy skończył podziwiać tylne walory opuszczającej ich dziewczyny ponadprzeciętnie wyperfumowany chłopak zapytał towarzysza - to gdzie teraz lecimy ? -.
Szczerze powiedziawszy, nie miał nic przeciwko zakupom... tylko żeby wyjść z tego miejsca i udać się jak najdalej... Znudziły mu się tutejsze ściany i podłogi. Dlatego udałby się wszędzie. Ogólnie to również wyczuł.. nawet wyraźniej niż towarzyszka, drżenie budynku. Ale wiecie co? Miał to gdzieś. Wizja, że spędzi tutaj jeszcze więcej czasu była zbyt przerażająca by myśleć o czymkolwiek, nawet o ratowaniu świata. Zresztą czuł, że nic dobrego tam się nie dzieje i instynktownie chciał się oddalić. Kto by chciał tyle tu siedzieć. Dlatego też, gdy tylko usłyszał... a może chciał słyszeć, że może już wyjść.. od razu zerwał się do drzwi, tak tak... to było to na co czekał. Słodka wolność. W sumie język też był niczego sobie, ale jeszcze poczekamy. Chociaż... - W drogę~ - warknął cicho, tradycyjnie znaczy się i czekał na dziewczynę. Mógł iść kupić drzwi... mieszkanie dom... w końcu był wolny! Dlatego gdy ta się tylko zbliżyła maszerował tuż przy jej nodze i wypatrywał ukochanego wyjścia. [zt x2]
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Szpital Magnolii Sob Lip 06 2013, 21:32
Zielonowłosy widząc machając Yoko w jego stronę, zrobił po chwili to samo w stronę dziewczyny. Gdy okularnica ich opuściła, przypomniało mu się, że zapomniał podziękował jej za to, że podczas ostatniej misji uratowała mu życie. Postanowił, że zrobił to następnym razem, gdy tylko spotka Yoko. - To towarzyszka z misji, po której wylądowałem tutaj, gdyby nie jej ingerencja, byłbym dosłownie o głowę niższy i znacznie mniej rozmowny - powiedział do swojego czerwonowłosego towarzysza, gdy obrócił się w jego stronę i zauważył jego wyraz twarzy. Na pytanie gdzie się oni udają, Samael nic mu nie odpowiedział, tylko bez pośpiechu udał się w stronę wyjścia z tego budynku.
Musiała się cofnąć. Była już w połowie drogi na dworzec by wrócić do Hosenki, gdy wpadła na pomysł, by zapytać o Kirino i resztę grupki z pokoju 666. W końcu wydawali się być dobrymi ludźmi, a do tego musiała wiedzieć do kogo ewentualnie zgłaszać się w sprawie Kwiatów! Wiec wróciła do szpitala, bo przecież tam mogła się tego dowiedzieć. I nie chodziło tu o pielęgniarki. Nie miała na tyle odwagi, by wypytywać o to ludzi. Choć Hymme zapewniał ja i próbował zmusić by zapytała przemiłą panią w recepcji, nie zdobyła się na to i tylko siedziała naprzeciwko biurka bawiąc się sukienką i machając nogami, rozmawiając z duchami. Wyłapywała dziwne spojrzenia kierowane w jej stronę i tylko spuszczała główkę, uśmiechając lekko. A później przyszło to samo uderzenie, co wtedy, kiedy Era była atakowana. Byli tu? Znowu? Jęknęła cichutko. Duchy znów panikowały, milkły, uciekały, krzyczały i lamentowały, próbując dobić się do jej świadomości. Zablokowała wszystko, kuląc się na krzesełku, bledsza niż zwykle. Są tu, są tu, są tu... Jej głowa zaczynała boleć od samej myśli, że te potwory znajdują się w tym mieście. Uspokój się, Ru. Nic się nie dzieje. Jesteś bezpieczna. Zwrócił się do niej Hymme, kojąco, głaszcząc po głowie dziewczynkę, która teraz najchętniej schowałaby się pod kołdrę we własnym, bezpiecznym mieszkanku. Nie było podstaw, dla których miała mu nie ufać, ale ostatnio... Odetchnęła głęboko i nacięła swój palec, delikatnie, niewiele, byle tylko uspokoić najbliższe duchy. Nie chciała chlastać krwią na lewo i prawo, bo najpewniej nie starczyłoby jej na tyle. Ostrożnie uchyliła umysł. - Pomóżcie mi, drogie duchy. By chronić was i to miejsce, powiedzcie mi, gdzie znajdują się Demony, które wprawiają was w przerażenie. - Tak, chciała się dowiedzieć, gdzie znajdują się Inkwizytorzy. Albo chociaż ci najbliżsi. Możliwe, że porywała się z motyką na słońce, ale lepsze to, niż załamywanie nie rąk. Przełknęła głośno ślinę, czując suchość w gardle i trzepotanie w brzuchu. Kto by się nie bał, wiedząc, czym są?
Zgodnie z postanowieniem udała się w kierunku szpitala. Może tym razem wpadnie na jakieś zakłócenia i będzie mogła jakoś się wykazać… Choć wyglądało na to, że i tutaj niewiele się działo. Na razie. Tym razem miała nadzieję poczekać dłużej. W środku było przynajmniej o wiele cieplej niż na zewnątrz. Podeszła do jednego z okien i zaczęła przez nań wyglądać, podziwiając śnieg. - Dziwne rzeczy…- znowu przemówiła do siebie i odwróciła się w kierunku ludzi.
Aff-chan
Liczba postów : 634
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Szpital Magnolii Sob Lip 20 2013, 16:55
No I sobie Affciu szedł, przekonany, że zmierza do centrum miasta, gdzie czeka już na niego tuzin atrakcji, za sobą ciągnął oczywiście bogu ducha winną Kawkę, no i w końcu dotarł do... szpitala? Tiak, to chyba szpital, no ale o tym blondasek przekonał się dopiero gdy się już wszystkiego upewnił, badając budynek od środka i wypytując każdego możliwego przechodnia o najszybszą miotełkową drogę do centrum....
(BEST POST 2013-Płaśam Q_Q)
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Szpital Magnolii Sob Lip 20 2013, 21:45
MG
Lusye wyraziła swą prośbę do duchów. Ostateczna walka z inkwizycją zbliżała się wielkimi krokami a dusze cierpiały, żywi też cierpieli, dlatego właśnie Lusye musiała pomóc, prosiła więc dusze o wskazówkę. Mimo to pomoc nie nadchodziła. Dusze nie odpowiadały, a przynajmniej nie od razu, po jakimś czasie pojawił się cichy szept, a po chwilę cała ich kakofonia, wszystkie powtarzały tylko jedno słowo, z wręcz nabożnym lękiem. "Kardia".
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Szpital Magnolii Nie Lip 21 2013, 18:47
Odpowiedź długo nie nadchodziła. Bardzo długo, aż zaczęła się martwić, czy uda jej się w ogóle otrzymać jakąkolwiek odpowiedź. W końcu doskonale rozumiała, przez co musieli wszyscy przechodzić, ale mimo wszystko... Kardia... Słowo odbiło się w jej głowie echem kilkukrotnie, pozostawiając jedynie puste miejsce. Kardia... Kardia... Katedra. Zmięła materiał sukienki jeszcze bardziej, poważnie zastanawiając się, co zrobić. Pójść? Nie pójść? Ale przecież chciała się dowiedzieć, by móc coś zrobić! Po chwili wahania wstała, spróbowała wygładzić materiał i spojrzała na wyjście. Co ma być to będzie... Zamknęła oczy i zrobiła głęboki wdech i sięgnęła myślą ku najbliższym osobom, które mogłyby pomóc. O, znalazła jedną! Podeszła do Elysii z zaciętym wyrazem na twarzy i pociągnęła w stronę wyjścia. - Wiem, gdzie oni są. Trzeb ich powstrzymać! - zwróciła się do niej, nawet nie patrząc na dziewczynkę, po prostu ciągnąc ją ze sobą. Nie wytłumaczyła, co, jak i dlaczego, uważając to za zbędne. Przecież każdy powinien wiedzieć, ze dzieje się coś strasznego, kiedy tyle duchów się boi!
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.