I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Ogromny budynek położony w centrum miasta. Mieści się tu szpital, o czym świadczy nie tylko ogromny szyld wiszący nad wejściem, ale także tłum ludzi. Przeważnie trzeba tu czekać kilka godzin aby zostać obsłużonym, jednak w razie nagłych przypadków przyjmują ludzi od razu. Pracują tu wysokiej klasy magowie specjalizujący się w magii leczenia.
Opis by Ningen
Autor
Wiadomość
Elysia
Liczba postów : 56
Dołączył/a : 31/05/2013
Temat: Re: Szpital Magnolii Nie Lip 21 2013, 23:23
Z początku nie była pewna, czy ta pani mówi do niej. Wszakże byłą tylko małym dzieckiem, które przyszło odwiedzić mamę w szpitalu… lub szukać ludzi próbujących zabić magów. W każdym bądź razie była nieco zaskoczona, gdy te odezwała się do niej i w pierwszym momencie, nie była pewna, co ma robić. Na szczęście Lusia pociągnęła ją za sobą. Nie stawiała oporu. Czemu? A szlag ją wie…
Uhh... to zdecydowanie nie było centrum, jak widać się Affciowi całkowicie pomyliło, na dodatek... gdzieś po drodze zgubił Kawkę! Jak można zgubić tak dużą dziołchę?! O wielka wiedźmo, cóż to się dzieje z naszym kochanym blondaskiem, gubi drogę, towarzyszy, niedługo wiedźmowej mycki zapomni! W każdym razie, nic już tutaj naszego złotookiego nie trzymało, dlatego opuścił szpital, szukając innej drogi do centrum...
z/t
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Szpital Magnolii Sob Sie 17 2013, 23:57
...może po prostu był sam? - takiej opcji ciemnowłosy także nie wykluczał, zastanawiając się, jak powinien postąpić względem potencjalnie samotnego zwierzęcia. Bez innych takich jak on... Całkiem na odludziu, czy bez wsparcia, a teraz... Mógł uznać też siebie za balast, nie? Ale to ostatecznie nie byłaby jego wina, nie? Przecież nie można wymagać po niewielkich istotach zdolności nadnaturalnych, które pozwolą im przenosić góry. Owszem słyszał, a nawet widział zapewne w swym niezbyt długim, aczkolwiek wystarczającym żywocie gadające, a nawet latające koty, jednak i tak... Nie powinno się nadużywać sił, gdy ich brak, czy udawać kogoś... Kogoś kim nie jesteśmy? Z takimi i podobnymi myślami mierzył się nastolatek w drodze, milcząc niemalże cały czas, a jedynie rzucając, co jakiś moment spojrzenie w kierunku czarnego kota. W końcu miał prawdopodobnie objawy wstrząśnienia mózgu, jeśli nie czegoś poważniejszego, albo podobnego. Dokładnie nie mógł stwierdzić, a więc po to ostatecznie był mu szpital, nie? Na szczęście zastał lekarzy, których już znał, więc i jego ręką zajęli się dość szybko doprowadzając ją do względnego ładu, a w międzyczasie pewnie inny ktoś przebadał zapewne Exceeda. W każdym bądź razie Aki teraz siedział sobie przed salą, w której najpewniej odbywały się różnorodne oględziny, czekając... W końcu przyszedł tutaj z nim to go nie zostawi, nie? - Nie mogę... - rzucił tylko cicho pod nosem, przenosząc powoli swoje spojrzenie na jakże fascynujący sufit, próbując patrzeć na niego mimo oświetlenia szpitalnego. - Eh...
Kerupī
Liczba postów : 40
Dołączył/a : 24/06/2013
Temat: Re: Szpital Magnolii Nie Sie 18 2013, 09:04
Keru zgodził się iść razem z ciemnowłosym chłopakiem to wlókł się koło niego całą drogę do samego szpitala tylko co jakiś czas podnosząc smutne spojrzenie. Zastanawiał się kim jest ten chłopak i czego od niego chce i tak jak na niego przystało do głowy przychodziły mu raczej niezbyt wesołe myśli. Jak na przykład ta, że chce go zaciągnąć w jakąś ciemną uliczkę, tam go ogłuszy, a kiedy kicio się obudzi będzie miał zostać wrzucony do garnka bo ciemnowłosy jest smakoszem kociego mięsa. Aż wstrząsnął się na tą myśl... Kiedy z kolei zrozumiał, ze wybierają się do szpitala był przekonany że doktorkowie coś skopią przy badaniach i ktoś zostanie kaleką do końca życia. Tym kimś był oczywiście kot o czarnej sierści. Ale mimo to dał się zbadać. Bo pewnie jeszcze gorzej by się to skończyło dla niego, na pewno kiedy uderzył się w głowę to coś mu się tam przestawiło i w ogóle. I jakby się nie zbadał to... sam nie wiedział, nie znał się. Coś okropnego i tyle. Chwila strachu i było po badaniu. Nic poważnego mu się nie stało, musi tylko trochę odpocząć i będzie dobrze. Kiedy wyszedł na korytarz wciąż był tam ten chłopak. Chyba naprawdę coś chciał od Keru.
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Szpital Magnolii Nie Sie 18 2013, 16:38
Ostatnio cos glosno bylo o ataku inkwizycji w Magnolii. Mag postanowil przejsc sie do szpitala, zobaczyc, czy czasem ktos z gildii nie zostal ranny. Slyszal cos tam o walce z inkwizytorami, wiec jest to bardzo prawdopodobne, ze ktos z nich dostal wpierdziel, a on i tak nie ma nic do roboty to przynajmniej odwiedzi znajomego! Tak bardzo ladnie pewnie bedzie z jego strony jak to zrobi. Szpital to w sumie nawet fajne miejsce. Rozejrzal sie po bokach i dostrzegl tego no... jak mu tam bylo... Cholera jedna wie! Dobrze, ze Dax ma odpowiednie powiedzenie na takie sytuacje. Na poczatek gwizdnal dosc glosno na palcach, by sie odwrócil w jego strone. -Ej, Mlody!- Zawolal do Akiego, który czekal widocznie na kogos. Okazuje sie, ze czekal... na kota? W sumie czarny kot w szpitalu? Przynosi pewnie pecha, ale na pewno jest exceedem, w koncu tylko one lecza sie u normalnych lekarzy. W koncu Dax podszedl do nich. -Byles w Magnolii podczas tego ataku? Co sie w ogóle dzialo?!- Zapytal zainteresowany. Po chwili przykucnal, by ogladnac bardziej dokladnie kota. Zastanowil sie przez chwile. -Dobra, ty na pewno nie jestes zwyklym kotem. Czy jestes jednym z exceedów?- niebieskooki wiedzial o Exceedach, w koncu zna tego potwornego Eustassa...
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Szpital Magnolii Nie Sie 18 2013, 16:44
Siedział tak sobie, przyglądając się oświetleniu, które po pewnym czasie zaczęło dawać wystarczająco po oczach. Co za tym idzie? Wypadało przestać, jednak wtedy też z pomieszczenia wydostał się niejaki czarny kot, którego właściwie... Nie znał? - I j-jak? Coś poważnego? - spytał się żyjątka Aki, wstając z miejsca, uprzednio przecierając przyślepione oczy, przed którymi miał teraz swego rodzaju... mroczki? Pewnie ta. Zresztą... Ważniejszy był chyba pacjent, nie? W końcu to ciemnowłosy zaczął zajmować się kuracją kota, więc przynajmniej powinien dowiedzieć się, czy wszystko w porządku, prawda? - T-tak poza tym jestem Aki... - dorzucił po chwili, mając na uwadze fakt, iż właściwie jest dla zwierzęcia nieznajomym. A z nieznajomymi się zwykle nie rozmawia ot tak, prawda? Przy okazji wyciągnął w jego kierunku nieco niepewnie dłoń, dodając: - A t-ty? Poza tym jesteś tu sam? - spytał się ostatecznie, jednak nie uśmiechając się jakoś, czy coś, a zdając się jakby zamyślony nad czymś. - Przepraszam... - zaczął, jednak nie dane mu było dokończyć, gdyż ostatecznie pojawił się ktoś jeszcze... Ktoś, a może dokładniej Dax. Ta... Jak Yugata ostatnio go nazywała? W sumie to nie było teraz istotne... - T-trochę się działo... Jakby... - skomentował pytanie o zamieszanie w Magnolii, a sam potem spojrzał mimowolnie na Exceeda, a później na swoją prawą rękę, która do niedawna najpewniej była jeszcze złamana. Ouch, ale no cóż... To było i znikło gdzieś hen dawno temu, a może kilkanaście minut temu... Jednak co zrobił uprzednio kucający przy Exceedzie Aki? Zielonooki na kucnięcie mężczyzny raczej nie zareagował, a może nie aż tak, bo tylko nieznacznie się przesunął w bok, a dokładniej tak, że prawie znajdował się idealnie naprzeciwko śniegowego ludzia.
Kerupī
Liczba postów : 40
Dołączył/a : 24/06/2013
Temat: Re: Szpital Magnolii Pon Sie 19 2013, 18:01
Kot wyszedł po badaniu. Jego mina mogła zwiastować, że skończy żywot w przeciągu kilku najbliższych minut. Taki miał niepocieszny wyraz twarzy. Kąciki mordki opuszczone w dół, oczy - jak zwykle - wyrażały tylko smutek i żal. Spojrzał tą swoją mordką na Aki"ego, który do niego zagadnął. Patrzył przez chwilę w milczeniu i.. - Będę żył. - odpowiedział przybity jakby obwieszczał rodzicowi o śmierci jego dziecka. - Wystarczy, że trochę odpocznę. - dodał. - Tak.. Sam jak palec. A nazywają... nazywali mnie Kerupi. Teraz mówią do mnie kocie... - odpowiedział na kolejne pytania chłopaka. Wtedy przybyła kolejna osoba. Keru nie specjalnie zwracał na nią uwagę, bardziej zainteresowany wydawał się być szpitalną podłogą. Dopiero kiedy tamten zagadnął sam odpowiedział. - Ja? Exceedem? - zapytał zdziwiony, ale mina jego mówiła jakby coś mu świtało. - A co to takiego?
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Szpital Magnolii Pon Sie 19 2013, 18:18
-Czyli mówsz...- Powiedzial po cichu zdajac sobie sprawe, ze ten kot to zdecydowanie jeden z przewyzszajacych. Jednak czemu on nie wie, ze nalezy do nich? Czyzby nigdy nie slyszal o czym takim? Jego w buszu chowali czy co? Cóz, chyba bedzie go trzeba uswiadomic czym tak na prawde jest, w koncu nie warto trzymac go w jakim glupim stanie niewiedzy, nie? -Exceed to ty, taki wlasnie latajacy kot, co gada. Ty latasz nie? A z reszta. Poczatkowo exceedy pochodzily z edolas, lecz pewnego razy przez ingerencje naszej gildii...To znaczy jego i mojej gildii, zostaly przeniesione na ziemie- Powiedzial, po czym wstal z ziemii. Kolezka pewnie sie walnal w uglówke, lub urodzil na ziemii ch*j wie gdzie. -Te, kotowaty... tzn. Kerupi, powiedz mi... Wiesz czym jest edolas, prawda..?- Tutaj na moment sie wstrzymal, gdyz pewnie trzeba bedzie mu wytlumaczyc. -Wiesz... Taki alternetywny wymiar, gdzie nie ma magii- Powiedzial, po czym spojrzal za okno. Snieg i jeszcze raz snieg. W sumie Daxowi to odpowiadalo, ale to tylko przez jego magie i nic wiecej. -Masz gdzie sie podziac?- Spytal po chwili.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Szpital Magnolii Pon Sie 19 2013, 21:36
W szpitalu lekarze oraz pielęgniarki były zdziwione widokiem rannego Samael'a, który nie tak dawno co wyszedł z tego budynku wyleczony z kilkoma bandażami, o których personel medyczny zapomniał. Sam zielonowłosy nie zamierzał tutaj tak szybko wracać, jednak to co się wydarzyło, gdy chciał pokazać Magnolie swojemu znajomemu z Violet Pegasus, nie dało się przewidzieć. Pomógł pokonać tego lodowego olbrzyma, oraz zdobyć tą dziwną Maskę, którą właśnie znajdowała się w jego płaszczu na wieszaku i odniósł nawet mniejsze rany niż podczas ostatniego zadania, którego się podjął. Teraz leżał w jednym z łóżek w tym szpitalu, zastanawiając się, czy jeśli częściej będzie tutaj się pojawiać to czy może wykupi sobie jakieś łóżko, gdzie będzie leżał i nikt inny oprócz maga błyskawic nie będzie mógł z niego skorzystać. Zastanawiał się także nad tym, jak długo będzie tutaj leżał, w sumie chciał pokazać resztę miasta swojemu przyjacielowi, za pomoc w dotarciu tutaj Samael chciał się jakoś zrewanżować.
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Szpital Magnolii Sro Sie 21 2013, 09:07
- To dobrze... Chyba... - rzucił dowiadując się o stanie zdrowia, a dokładniej jako reakcja na słowa o tym, iż Exceed będzie żył, ale... Skąd mógł się wziąć jakby zmartwiony ton? Pewnie dlatego, iż głos zwierzęcia do najweselszych nie należał. Jakby nie był szczęśliwy z faktu, iż przeżył. - N-nie wiesz kim jesteś? - odparł ciut zaskoczony ową sytuacją, bo przecież Exceed, który nie wie, że nim jest, to prawie jak człowiek, nie posiadający żadnej wiedzy o ludziach, czy ludzkości! Prawda? Takie coś było co najmniej niesprawiedliwe, a na pewno już smutne. Nie znać nawet siebie, a co dopiero innych... - T-tak w skrócie... Exceedy to hym... kotopodobna rasa. Odróżnia ich właśnie przeważnie to, o czym powiedział, jak i to, iż w Edolas sprawowały władzę w własnym królestwie Extalii, jednak... - tutaj urwał, zastanawiając się ciut dłużej nad pewnym faktem, pewną luką w wiedzy, a może niedopowiedzeniem? W końcu Akiś specjalistą w dziedzinie kotologii nie był, aczkolwiek w gildii pewnie jacyś by się znaleźli. - J-jednak ostatecznie opuściły Edolas, który chyba był niemagicznym wymiarem alternatywnym do Ziemi czy coś takiego... Dokładnie nie pamiętam, ale mógłbym zaprowadzić cię do kogoś, kto pewnie zna tę historię lepiej niż ja. - dodał, zastanawiając się, gdzie odnajdzie kogoś w tym momencie. Teoretycznie mógłby udać się do Alezji, która znała Erze i innych, ale... Gdzie była wróżka w tej chwili? Tego nie wiedział... Rozdzielił się z nią ostatnio w drodze do szpitala, a teraz... Starszych członków gildii i tych bardziej doświadczonych teoretycznie zaczynało powoli braknąć. Niestety... Chyba, że... - Mógłbyś pójść chyba ze mną do Takano... Mistrzyni naszej gildii. Ona najpewniej będzie wiedzieć więcej, a poza tym... Pewnie znajdzie jakieś miejsce, aby mógł schronić się tam jeszcze jeden czarny Exceed, nie? - to mówiąc, spojrzał się w kierunku Daxa, aby może ten potwierdził tę kwestię, czy coś. W końcu to wróżki~! Nie zostawią osoby, a może tam i kota w potrzebie! - Właściwie miałem iść do niej... - dopowiedział nieco niemrawo, podnosząc się z ziemi i zastanawiając się, czy Kerupiemu nie będzie to przeszkadzać, czy chciałby się dowiedzieć czegoś więcej o sobie. - To jak? Możesz pójść do niej ze mną, nie? Kerupi? - dodał, unosząc lekko kąciki ust w górę, jakby taki nieznaczny uśmiech, ale przecież do niczego Exceeda nie zmusi, prawda? Będzie chciał to ruszy, a jak nie... Aki pójdzie sam... Sam i tyle~!
z/t
Kerupī
Liczba postów : 40
Dołączył/a : 24/06/2013
Temat: Re: Szpital Magnolii Sro Sie 21 2013, 11:21
Kot był odrobinę skołowany. Nie, nie informacjami przekazanymi przez dwóch magów wróżek. Zanim ci jeszcze zaczęli opowiadać o Exceedach i Edolas Keru był trochę oszołomiony. Zawsze sam, na uboczu, odrzucony przez ludzi. A tutaj proszę - otaczał go tłum okazujący mu zainteresowanie. Aż się biedak chciał skryć tylko, że nie bardzo miał gdzie. W sumie dwie osoby, niezły tłum, nie? Ale czterołap tak to widział. Zastanawiał się dlaczego tak się dzieje. Czy zrobił coś nie tak, że ci ludzie zaczęli do niego tak garnąć? Czy może wcześniej zachowywał się dziwnie przez co nikt się nim nie interesował. Chociaż jakby sam miał zgadywać to powiedziałby, że i wtedy i teraz nie zachowywał się jak powinien. Albo zwyczajnie jest jakimś dziwolągiem. Tym, no... Exceedem o którym wspomniał przybyły. Znów spuścił wzrok. Oboje z nich wiedzieli o nim więcej niż on sam. Chyba coś było nie tak z tym kotem. Przynajmniej sam tak uważał. Ale po chwili znów łypał spojrzeniem to na jednego to na drugiego. Przenosił spojrzenie na tego, który akurat mówił. - Edolas? - powtórzył. O tym wiedział, znaczy... O tym powiedzieli mu w tej dziwnej sali. Edolas to jego cel. Musi się tam dostać, żeby... żeby... - Jak się tam dostać? - zapytał niepewnie i zerkał to na jednego to na drugiego. Czy któryś z nich będzie wiedział, odpowie mu? E, pewnie nie. Pewnie zaraz go zostawią i pójdą w swoją stronę. Ale zanim jeszcze to się stało zapytali go o coś, oboje. - Nie, nie mam... - odpowiedział Daxowi wlepiając ponownie smutne spojrzenie w podłogę. No, żal serce ściska, a ten mag lodu to jest chyba bez serca, że pyta samotnego bezdomnego kota czy ma gdzie się podziać. A co zaś się tyczy drugiego pytania, tego od chłopaka imieniem Aki. - Ja nie... nie wiem... - wymruczał cicho przytupując sobie na podłodze. A raczej kładąc się prawie na niej i ukrywając mordkę w łapkach, że jego głos był jeszcze bardziej wygłuszony.
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Szpital Magnolii Sro Sie 21 2013, 17:21
Sluchajac go robilo mu sie coraz ciezej na sercu. Moze i czarnowlosy byl lodowym magiem, ale jego serce rowniez bije i wie, co znaczy samotnosc. W koncu on nawet nie pamieta swojej rodziny. Ba! Nie pamieta nikogo z swojej przeszlosci, ani nawet jak sie naprawde nazywa, cóz przynajmniej ma oryginalna ksywke i latwo go rozpoznac. A moze tak zmieni sobie to na imie? Np. Jest Max, a to skrót od Maxymilian, a moze by tak Daxymilian?! Trzeba to przemyslec przez dluzsza chwile, ale nie wazne narazie jest to, co trapi niebieskookiego tylko tamtego kota. Cóz chyba raczje nie odpowiednio sie zachowal pytajac o to, czy ma sie gdzies podziac. Lekko posmutnial, ale po chwili jednak wymyslil jak moze sie zrekompensowac. Polozyl reke na jego glowie, po czym wlepil w niego swoje spojrzenie. -Sluchaj, nie wiem jak dostac sie do Edolas, musialbys udac sie do Clover i zapytac Abdula w sklepie magicznym, on wie duzo na temat magicznych przeskoków miedzywymiarowych. A co do mojego pytania... Sorry, ale nie wiedzialem, ze tak na to zareagujesz. Ale wiesz, co? Mozesz przez jakis czas zamieszkac u mnie- Usmiechnal sie dosc szeroko i promiennie –Mam miejsce w domu bo wstyd przyznac nie mam nawet dziewczyny, rodziny, a jeden Exceed u mnie juz mieszka, wiec z drugim raczej nie bedzie wiekszego problemu. Jak cos to mieszkam przy Ulicy kolorowej, bede sie dopiero przeprowadzal do Fairy Hills, ale przez jakis czas mozesz u mnie pomieszkac. Co ty na to?- Powiedzial, ale po chwili sobie przypomnial, ze ma cos do zrobienia. -Jestem Dax, jak cos to szukaj mojego mieszkania na ulicy kolowej. Jakbys mial problem ze znalezieniem to zapytaj kogokowiel, gdzie mieszka Balwan, raczej kazdy ci wskaze- Usmiechnal sie ponownie –Przepraszam cie bardzo, ale musze zniknac na jakis czas. Jakby mnie nie bylo w domu to klucz jest pod doniczka z niebieskim Irysem-Odpowiedzial, po czym skierowal sie w strone wyjscia.
[zt]
Kerupī
Liczba postów : 40
Dołączył/a : 24/06/2013
Temat: Re: Szpital Magnolii Sro Sie 21 2013, 21:59
Już kotek zaczynał mieć nadzieję, drobny jej płomyk roztlił mu się w serduszku wypełniając je ciepłem. Czyżby miał w końcu znaleźć dla siebie miejsce? Czy jego samotność się skończy? Jego mordka nawet rozpromieniła się odrobinę słysząc jak jeden i drugi proponuje mu pójść z nimi. Podniósł się nawet z ziemi podszedł bliżej. Ale kiedy usłyszał słowa Dax'a, o tym że musi znikać na jakiś czas wszystko inne zniknęło. Nie słyszał nic więcej, zapomniał to co słyszał wcześniej. Mężczyzna zniknął, drugi chłopak zrobił to samo. A kot? A kot jak zwykle pozostał sam. Łzy napłynęły mu do oczu. - Zawsze tak samo. Mogłem się spodziewać. - trudno było zrozumieć jego słowa. Wpełzł pod krzesełko. Położył się pod nim przyciskając mordkę do podłogi. Łezki już powolutku wysychały. Nie wylał ich dużo, przyzwyczajony był to tego. Zwykle w ogóle nie brał tak do siebie takich sytuacji. Ale tym razem miał nadzieję i ona pufnęłą jak bańka. Powoli zaczęła otaczać go ciemność. Czy to w końcu śmierć po niego przychodzi, żeby uwolnić go od cierpienia?..
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Szpital Magnolii Sro Sie 21 2013, 23:14
Czas... Tego właściwie potrzebował Aki, jak to chyba każdy człek, aby przygotować odpowiedni raport z ostatniej misji dla Takano. W końcu powinna być na bieżąco z osiągnięciami swoich podopiecznych, a ciemnowłosy zbytnio rozmawiać o tym nie chciał... Nie chciał mówić o mordercach w ich szeregach, a na dodatek takich, co próbują zabić sojusznika, towarzysza dla siły, czy władzy. Nie chciał, ale musiał jakoś to przekazać, prawda? Ale nawet uznając przesuwanie się wskazówek zegara za powolne, nic nie trwa wiecznie, to i papierkowa robota dobiegła końca w takiej porze, co Aki zwykł udawać się w szpitalne progi, aby dopomóc z rozdzielaniem leków, przygotowywaniem opatrunków, czy innymi sprawami, które zwykle nie wymagały kontaktu z ludźmi. Nie, żeby ich nie lubił, czy coś... Ale jak to bywa... Wieczorne korytarze, narastająca pustka i cisza... Sekundy, minuty, czy godziny upływały, a tego raczej liczyć się nie chce, prawda? Co więc zostaje? Wziąć swoje manatki i pójść, odnieść raport i... Zostać znów samemu? Czy mógł teraz komuś ufać? Czy mógł wierzyć ludziom, skoro nawet inna Wróżka dla durnej mocy chciała go zabić? Pewnie wędrowałby tak dalej korytarzem w kierunku wyjścia, wolności i świeżego powietrza, ale... - C-co? - mruknął tylko pod nosem, tak, iż pewnie nikt poza nim by tego nie usłyszał. Nikt... W sumie ktoś tu jeszcze był poza personelem medycznym, czy pacjentami? - K-Kerupi?! - dodał nieco głośniej, zdziwionym tonem, zbliżając się w kierunku Exceeda, którym myślał, iż planuje zająć się Dax, a może raczej lepiej rzec tak, jak go nazywa spora część ludzi, czyli Bałwan? Tylko skąd to się wzięło? Pewnie, bo śnieg... Najpewniej... Tak jak ten w Magnolii, brrrrr~! - C-co się...? - zaczął, ale właściwie... Otrzymałby odpowiedź? Kot go słyszał? Jak długo tutaj leżał? Ile tak spędził czasu... znowu... sam? Całkiem sam... - Trzymaj się... - rzucił tylko cicho, ściągając swój szalik i jakoś obwiązując nim czarnego kota. Jeszcze przez "pecha" się rozchoruje od tej chłodnej pogody, a supportowa natura zabrania szkodzić swoim... pacjentom? Nie powinien go zostawić, nie? Ale... Oby nic mu przynajmniej nie było... A przynajmniej... Jak nie Aki pomoże, tak ktoś silniejszy da radę... Nie?
ztx2
Tsubaki
Liczba postów : 283
Dołączył/a : 12/07/2013
Skąd : Nysa
Temat: Re: Szpital Magnolii Nie Sie 25 2013, 19:21
Tsubaki był już ewidentnie zdenerwowany. Ba, wkurwiony bym nawet powiedział. Przeżył czekanie w kilometrowej kolejce do rejestracji. Przeżył irytującą pielęgniarkę, która usiłowała wmusić mu, że jego rany to tylko iluzja. Przeżył też kolejne oczekiwanie, mając nadzieję, że pan doktor w końcu wróci z tej czterogodzinnej przerwy na kawę. W końcu jednak pękł. Ale czego się dziwić, w końcu spędził już 6 godzin czekając w kolejkach. Pękł. Razem z paroma innymi pacjentami wpadł do pokoju z doktorkiem, i siłą sprowadził go do gabinetu. Niech sobie nie myśli! Na szczęście jego rany były dość lekkie, więc chłopak zgodził się poczekać na usunięcie kamieni z pleców. W końcu był tu też człowiek z odciętymi trzema palcami, który czekał tu już osiem godzin. Więc po kolejnym oczekiwaniu w końcu się czerwonowłosy dostał do "uzdrowiciela". Uzdrowiciela przez duże "U", bowiem trafił na... Praktykanta. No cóż, bywa, lekarz też się zawodu uczyć musi. No i pan praktykant się do pracy wziął. A jakże, bez znieczulenia, bo to przecież tylko kamyczki. Zaciskając zęby Tsu pomstował na ciemną dziewczynę która tylko cudem przeżyła walkę, a także na tą łysą "eskę", która ją uratowała. On go dopadnie... Jakoś. W zasadzie, przydało by się już opracować plan. Tsa, ale to nie będzie takie łatwe! Na szczęście ma czas... W końcu jest w szpitalu. Więc, po pierwsze trzeba będzie znaleźć jakiegoś wspomagacza. Najlepiej osobę z magią leczenia, coby nie musiał się znowu tłuc po szpitalach. potem przydałoby się zaoszczędzić trochę klejnotów, coby kupić sobie jakiś porządniejszy ekwipunek, bo ten łysol na pewno tej dziwnej tarczy za darmo nie dostał. Potem się zobaczy. Więc ustalone! Tsu jęknął, gdy pan lekarz usunął ostatni z kamieni. W końcu. Plecy wciąż bolały, ale już o wiele mniej. Lekarz nakleił parę plasterków na miejsca gdzie powbijały się największe kamyki, po czym nakazał opuścić szpital. No cóż, ludzi jest to masa, więc to nawet logiczne. Tsubaki się nawet ucieszył. Skoro go wyrzucając, to chyba znaczy, że jest zdrowy. Zabrał więc swoje graty, i ruszył na poszukiwania towarzysza.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.