I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
W sumie co było na początku nie pamiętał żaden z nich. Jeden nie wiedział o drugim, każdy robił co innego, był gdzie indziej i w zasadzie - nic ich nie łączyło. Mogli być spokrewnieni, przyjaźnić się i wiele innych, ale w zasadzie - nic nie wskazywało na jakikolwiek system doboru. System był losowy, zawsze był. By na ziemi mogła panować harmonia, system musiał być losowy. To czy urodziłeś się Bogaty czy biedny - to wszystko wina systemu, durnego losowania, na które nawet nie masz wpływu. Ale drogi wędrowcze, to właściwie nie o tym prawda? To o nich, to o was..
Wyrwani z codziennych zajęć, z monotonii życia płynącego w Earthlandzie, zostali rzuceni w wir nowej przygody. Może niektórym przerwano ważną misję, może ktoś właśnie miał umrzeć, nie ważne, bowiem to było tu i teraz. A gdzie dokładnie? Jakieś 100m nad poziomem ziemi, szum wiatru w uszach i zbliżający się cień, widoczny z nocnego nieba, pozwolił tylko na jedną reakcję, wziętych z zaskoczenia magów - strach. Co poniektórzy może próbowali bronić się magią, może chcieli użyć swoich przedmiotów, coś jednak było nie tak, nawet bardzo nie tak. Nic nie działało. Pomoc, ratunek, bezpieczeństwo, niknęły w ułamku sekundy, zastąpione obrazami z życia, które przelatywały w ich umysłach niczym powolny film, ich ostatni film.
I wtedy uderzyli, z chlupotem a nie łoskotem, jak się spodziewali. Ich ciała zamiast rozpaść się, ugiąć i oddać ziemi swe soki, zapadły się w chłodnym bezkresie wody. Jednak czy było to wybawienie? Ciemność, zimno, strach... powoli próbowali machać kończynami by dotrzeć na powierzchnię, jednak nic z tego. Ciała ich nie słuchały, do ust wlewała się słona woda, to miał być koniec - ich koniec. Wtedy też gorący morski prąd, niczym dech samego Posejdona pchnął ich ku górze, ku wybawieniu. Bezwładne ciała wynurzyły się z wody, oświetlane blaskiem gwiazd i księżyca. Tak właśnie zastali ich marynarze na "Ferliczkonim", kierowani humanitarną postawą i ogromną empatią, charakteryzującą podwładnych TEGO kapitana, wyłowili bezwładne ciała z wody i umieścili w wolnych pokojach. Na szczęście obecnie "Ferliczkoni" obłożony był może w 2/3 więc miejsca u nich było pod dostatkiem, mimo że ostatnio nieoczekiwanych gości było coraz więcej. Tak właśnie minęła kolejna noc, na Ferliczkonim
Nastał ranek, a jasne słoneczne promienie wdzierały się przez bulaje. Te właśnie promienie, postanowiły wedrzeć się pod powieki śpiących na statku ludzi i zbudzić ich z ciężkiego snu, w który zapadli zaraz po wyciągnięciu z wody. To była dla nich bowiem ciężka noc, teraz zaś, znajdowali się w zupełnie nowym miejscu... Statek, bo sądząc po bujaniu, był to statek, był bardzo nowoczesny. Nie było to coś, do czego magowie mogli przywyknąć we Fiore. W zasadzie kajuta wyglądała jak normalny pokój, różniła się od niego może jedynie oknem. W każdej kajucie stały dwa łóżka, po przeciwległych krańcach pomieszczenia. Przykryte białym krochmalonym prześcieradłem i narzutą w prążki. Pod łóżkiem znajdowały się szuflady w których na czas podróży trzymać można było ubrania. Pod bulajem, stał drewniany stoliczek, przytwierdzony do podłoża, kolejny wraz z dwoma krzesłami, stał na środku pomieszczenia, na czerwonym dywanie. Ściany były pokryte żółtą tapetą, dwie lampki znajdowały się nad łóżkami.
Dax i Pheam: Dwójce magów z Fairy tail przypadła ta sama kajuta. Oboje też leżeli w swoich łóżkach kiedy to światło wpadło przez bulaj i zaświeciło im w oczy. Było to bardzo upierdliwe zjawisko, zakłócone dodatkowe przez jęki Daxa i nagły odgłos wymiotowania dochodzący z drugiego końca pomieszczenia. Jeden rzut oka lodowego maga, pozwolił zdefiniować źródło tego nieciekawego dźwięku. To zielony na całej twarzy Pheam, wymiotował właśnie do wiadra stojącego obok niego. Choroba morska, dotyka każdego, czy dużego, czy małego. Chłopak jednak nie zdążył się nawet ogarnąć, nim nie rozległo się pukanie, a do pokoju nie weszła Takara - trochę inna, ale Takara. Dziewczyna miała związane w koński ogon włosy, ubrana była w pasiastą turkusowo-zieloną bluzkę, jeansy na szelkach i tenisówki. Żuła najwidoczniej gumę do żucia i patrzyła na magów z zainteresowaniem. Dla porównania sami magowie przebrani byli w szare spodnie dresowe i białe lniane koszule, ich bielizna zaś, gdzieś przepadła.-Spadanie z nieba to jakaś nowa moda?-Wypaliła Takara jak do starych znajomych, zupełnie jakby to była TA Takara. Niefortunnie w tym momencie Fem znów zwymiotował.
Nanaya i Kirino: Dwie panie w jednym pomieszczeniu co to będzie, co to będzie? Tak się całkiem przypadkowo złożyło, że mimo dwóch łóżek, w nocy jedna z pań postanowiła przemaszerować przez cały pokój by wtulić się w tą drugą. Która weszła do łóżka której - nie wiadomo. Wiadomo za to że kiedy Nanaya obudziła się, ziewając przeciągle, zauważyła zdziwioną twarz Kirino, wpatrującą się z niecałych 15cm w twarz miodowo-włosej. Cóż, zaskakujący poranek. Obie panie ubrane były w szare dresy i białe koszule. ich bielizna zaś gdzieś wsiąkła.
Skowyt i Finny: Mdłości i ból głowy, właśnie to obudziło Skowyta, który odkrył, że jego nowa biała koszula i część szarych dresów, uwalona jest czymś cuchnącym a obok łóżka stoi wiadro, wypełnione tą samą breją. I jakby sam fakt jej dojrzenia i poczucia jej zapachu, spowodował że Skowyt znów sięgnął po ów narzędzie szatana i zwrócił zawartość żołądka, w skład której wchodziły resztki morskiej wody, więcej wody i żółć. Dźwięk ten, zbudził natomiast drugiego chłopaka, w postaci Finna, który podniósł się z łóżka, przecierając zaspane oczy dłońmi. W tym momencie drzwi otworzyły się a do środka wszedł starszy mężczyzna, w podobnym do ich stroju, z niebiesko-zieloną papugą na ramieniu.-Nowe ubrania, Kra-Zakraczała papuga, wskazując głową na Skowyta. Kraczące papugi czego to ten świat nie wymyśli...
Takara i Nimue: Dziewczyny obudziły się niemal natychmiastowo, podrywając się do pozycji siedzącej i patrząc na siebie a potem... na mężczyznę który znajdował się w ich pokoju! Czy to jego obecność zbudziła dziewczyny, czy może było to coś innego, nie ważne. Ważne że w ICH pokoju był mężczyzna.-Przepraszam drogie panie, ale kazano mi... dostarczyć wam śniadanie...-Skrzywił się, kładąc na stole, jedno jabłko. A co do samego mężczyzny, ubrany był jak dziewczyny w szare dresy i białą koszulę. Miał szare zaczesane do tyłu włosy. Nieco spłaszczony nos, jak u nietoperza i mięsiste wargi. Białka oczu nieco pożółkłe i źrenice w kolorze siarki. Ogólnie też wydawał się nieco zmęczony i blady... uśmiechał się jednak, uśmiechem, który wprawiał dziewczyny w... zakłopotanie?
Pace i Belfast: Kolejną osobą którą obudziło wymiotowanie, był Belfast. Dźwięk jaki dochodził z drugiej strony kajuty był nie do zniesienia i chłopak chcąc nie chcąc przebudził się, patrząc wprost na zwracającego do wiadra Pace'a. Nie ma to jak wspaniały początek wspaniałego dnia.
Raekwon i Carlos: Zlany potem Carlos obudził się, gwałtownie podrywając z łózka i łapiąc powietrze w płuca. Na szczęście nie topił się, był bezpieczny, to była kajuta a nie woda. Raekwon słysząc ruch towarzysza, poruszył się niespokojnie i podniósł powoli, otwierając oczy i rozglądając się po kajucie. Nowe miejsce, nowa twarz, nowe wyzwania. Mężczyźni nie mieli jednak specjalnie dużo czasu na zapoznanie się z obecną sytuacją, do drzwi bowiem, rozległo się pukanie.
Xaki i Raziel: Chrapnięcie, potem następne i niemrawe podrapanie się po brzuchu. Nie ma to jak przyjemny sen, którego nawet oślepiające promienie słoneczne nie są w stanie przerwać. Dobre sny miała ta dwójka gości, jednak gdy tylko drzwi ich kajuty otworzyły się z hukiem, Xaki wyrwał się ze snu, podnosząc się szybko z poduszki a Raziel z przejęcia aż spadł z łóżka lądując na podłodze. Oboje z żalem spojrzeli jednak na mężczyznę który wszedł do pomieszczenia. Ubrany w biały mundur, dziwną czapkę, z masą odznaczeń... pewnie był kapitanem, tylko młody jakiś. Krótkie czarne włosy widoczne były pod czapką, bystre piwne oczy lustrowały oboje gości a przyjazny uśmieszek błąkał się delikatnie na twarzy chłopaka, bardzo młodego jak na kapitana.-Więc kogo przywiały nam wiatry tym razem? Jaką ciekawą historią mnie uraczycie podróżnicy?-Zapytał zdejmując czapkę i siadając na jednym z krzeseł.
//Żeby nie było wątpliwości. Wszyscy jesteście ubrani tak samo, wszyscy nie macie swojego EQ a nawet bielizny//
Czas na odpis: 22.02(z powodu sesji, potem pewnie nieco przyspieszymy)
Autor
Wiadomość
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Na morzach Egiptu Czw Kwi 03 2014, 00:21
MG
Nanaya, Finny, Takara: Cóż... tak. Zdecydowanie. Aktualna sytuacja w pomieszczeniu sięgała powoli granic absurdu. Speszona Kirino wyleciała, a tym samym Jor.. znaczy Finn, nie musiał iść po wodę. Zamiast tego Takara, postanowiła dobić kapitana!-No w kajucie przecież...-Zaczął ale po chwili dziewczyna się przedstawiła, a on tylko zamrugał i usiadł na krześle.-Chyba muszę się napić, herbaty.-Potarł głowę.-Wpierw klon starszej siostry, teraz klon młodszej siostry... na dodatek klon Jordana... może jeszcze własnego klona spotkam... jesteście jakąś tajną bronią Stanów zjednoczonych? Biologiczną bronią Japonii? A może Rosjanie testują swoich ESPerów?-Zapytał, patrząc na całą trójkę, lekko zdezorientowany. Kiedy Kirino wróciła, lekko się uśmiechnął cokolwiek mu powiedziała.-Górne pokłady, kasyno, inne kajuty.-W gruncie rzeczy w tamtą stronę, była tamta część statku więc...-Do Aleksandrii-powiedział jeszcze Finnowi.
Kirino, Raekwon, Pace: Barman pokiwał głową, słysząc słowa Raekwona. Widać było że to był ziomek jak nie miara, tak więc na ostatnie słowa chłopaka uśmiechnął się i wyszedł zza baru i wziął Pace pod ramię, po czym wrzucił go za pobliskie drzwi.-Schowek na mopy. Tam gdzie jego miejsce i gdzie nikomu przeszkadzać nie będzie.-Stwierdził luźno, po czym wyciągnął do Raekwona pięść, w celu przybicia żółwika.-W ogóle to elo, Dax na mnie wołają.-czy koleś przybił czy nie w okolicy pojawiła się Kirino! Ubrana jak reszta "Wczasowiczów" + w kołderkę. Mimo to, widać było że niezła sztuka.-A nie mówiłem? Obczaj to.-Powiedział do Raekwona i podszedł do Kirino.-No siema laseczka... widzę że coś sama się wozisz, może chcesz nie wiem... przewodnika? Pokażę ci takie rzeczy, jakich jeszcze nie widziałaś.-Powiedział do niej, opierając się o ścianę. Był blisko dziewczyny... na tyle blisko by ta, poczuła się nie komfortowo.
Xaki i Raziel: Dwójka ludzi i dziecko. Czy to się mogło dobrze skończyć? W każdym razie, z dziewczynką pozostał Raziel. Gdy tylko podał małej łańcuszek - który ta ze swoją dziecięcą siłą niemal wyrwała mu z ręki i przycisnęła do piersi - spojrzała na niego wyzywająco i zamaszystym kopem, uderzyła stopą w jego prawe kolano. Po czym obróciła się na pięcie i zaczęła uciekać w stronę przeciwną do tej, w którą poszedł Xaki. W tym czasie właśnie Xaki, który już nieco się oddalił, natknął się na mężczyznę ubranego w krótkie spodenki w palmy i żółtą rozpiętą koszulę w rozgwiazdy, chodził na boso, miał blond włosy, postawione na żel, kolczyk w wardze, oraz ciemne okulary. Zareagował, słysząc Xakiego pytającego o dziewczynkę, ludzi obok.-Ja znam, to moja córka.-Powiedział spokojnie, wpatrując się chłopaka i czekając aż ten go poprowadzi.
Czas na odpis: 05.04 godzina 23:00
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Czw Kwi 03 2014, 00:39
- Wożę się? - powtórzyło zaaferowane zielonowłose dziewczę, rozglądając się na boki, dopiero po chwili zauważając gdzie w swoim niesamowicie profesjonalnym wyjściu, niemalże po angielsku, przybyło. Następna chwila poświęcona była na kontemplację tego, jak łatwo ludzie pozwalają sobie na naruszenie strefy osobistej innych osób. Oczywiście, że nie było to przyjemne ani miłe, jeśli ktoś całym swoim jestestwem próbował się na siłę wmusić do cudzego życia i światopoglądu, zwłaszcza w tak podenerwowanej chwili. Spodziewała się tu raczej znaleźć... okej, spodziewała się po prostu znaleźć "nic", innymi słowy święty spokój, chwilę wytchnienia, możliwą samotność i odpoczynek, ale nieeeee, gdzieżby, statek wypchany był ludźmi, którzy tylko czekali by podpaść podenerwowanej i zestresowanej dziewczynie, której emocje zaczynały się wzajemnie ze sobą zamieniać miejscami. Gdyby ktoś teraz opowiedział kawał, Ayame mogłaby się rozpłakać, gdyby ktoś wyzwał ją na pojedynek, może by go przytuliła. Jeno jedna sfera życiowa pozostawała bez różnicy i na nią Kirino przygotowaną miała zawsze tą samą odpowiedź, czyli dość agresywną, a było nią właśnie agresywne zalecanie się. Bo co? Bo owszem, była ona osobą dość... łatwo do wyprowadzenia z równowagi, zwłaszcza w "ten sposób", ale nie wtedy kiedy miała do czynienia z chamami i prostakami... i z rudymi Daxami? Ten gość nazywał się Dax? Poważnie? Cóż, plakietka z jego nazwiskiem musiała rzucić się jej w oczy skoro był tak blisko niej, więc nie było co wątpić to był rudy Dax. Rudy Dax. Mój Boże. Widać każdy w tym miejscu miał jakieś swoje problemy.
- Przewodnika...? Wiesz co Ci powiem... Dax? Tylko posłuchaj wyraźnie... - powiedziała dziewczyna, oddychając nerwowo, próbując wciąż uspokoić swoje skołatane nerwy, a następnie przybrała na twarz hardą minkę - GOŃ SIĘ Z YUGATĄ LESZCZU! - krzyknęła następnie i wyprowadziła jedno mocne uderzenie (kopnięcie?) kolanem wprost w krocze swojego rozmówcy, zaraz po tym puszczając się pędem dalej w nieznane na tym statku, nie oglądając się za siebie, jeno szukając kolejnego spokojnego azylu. Gdyby znalazła jakąś otwartą kajutę gdzieś po drodze to zamierzała wsadzić tam głowę i zobaczyć czy jest pusta, a następnie schować się w niej w kąciku. O tak, to był plan.
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Na morzach Egiptu Czw Kwi 03 2014, 02:28
Nie czekając na swojego rzygającego kolegę postanowił się rozglądnąć po statku. Fem ma teraz swoje własne problemy na głowie, pewnie ma jakieś problemy z ciążą i rzyga. Chłopak postanowił się skierować gdzieś... jeszcze nie wiedział gdzie, ale tak to kierował się instynktem! A inaczej zapytał pierwszą lepszą osobę którędy do baru czy czegoś podobnego. Trochę zgłodniał, ale też by się napił czegoś, bo jak wiemy nie wolno tak nie uzupełniać płynów. Wiedział jedno, gdzieś na tym statku dzieje się coś złego, przynajmniej takie było jego odczucie... ale pewnie minie, przecież nikt mu nie pociągnął kolankiem z jajka.
(Suchar-chan~~)
Pace
Liczba postów : 685
Dołączył/a : 04/01/2013
Temat: Re: Na morzach Egiptu Czw Kwi 03 2014, 23:50
E, dobra, przysnęło mi się na chwilę ale to nie powód, żeby mnie ktoś wrzucał do schowka na miotły... Wyszedłem, wkurzony jak nigdy i trzasnąłem drzwiami... Momentalnie zapomniałem o bólu głowy i zacząłem się wydzierać -Ej, ty pieprzony rudzielcu, nie pozwalaj sobie, bo chyba nie wiesz z kim masz do czynienia- Wystarczyło wycelować i strzelić... Z baru powinny zostać drzazgi, bo tak, nie celowałem w samego barmana tylko właśnie w bar. -A teraz sprzątaj, bo wylecisz z roboty, bo mnie tutaj nie było- Z braku jakiegokolwiek celu ruszyłem z powrotem do swojej kajuty by zwić się w kłębek i odpocząć, bo podróż dalej nie dawała mi spokoju...
Raziel
Liczba postów : 44
Dołączył/a : 19/01/2014
Temat: Re: Na morzach Egiptu Nie Kwi 06 2014, 14:34
Dziewczynka dostała łańcuszek, ale nie pojawiła się reakcja, jakiej się oczekiwało. Dziewczynka nagle z "przestraszonego zwierzątka" zmieniła się w "naburmuszoną damę":
- Co się stało dziewczynko? Przecież nie chciałem Ci go zabra.... Ała!!
Dostałem z kopa w kolano. Dziewczynka dała mi kopa i zaczęła uciekać. To scenka jak z jakiejś książki przygodowej dla nastolatków. Cała sytuacja jest trochę irracjonalna. Ten statek, Ci ludzie, brak magii i uciekające dziewczynki, które bynajmniej wiedzą, czym jest port w Hargeonie... Xaki chwilę wcześniej poszedł dalej szukać rodziców dziewczynki, a ja? Muszę gonić króliczka, ale po to, by go złapać! Podniosłem się z ziemi i ze szpetnymi słowami pod nosem pognałem za znikającą właśnie z widoku dziewczynką.
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Na morzach Egiptu Nie Kwi 06 2014, 15:52
Ill wypił resztkę wody ze szklanicy, po czym odstawił ją w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą leżała zachlana morda tego drugiego. Złożył dłoń w pięść, po czym ręce obydwu chłopaków lekko się zderzyły. -Jestem Jake. na twarzy Raekwona zagościł lekki uśmiech. Głowa skejta powędrowała za nowym kumplem Daxem próbującym zarwać jakąś blondynę. Uwagę Ill'a zwrócił ubiór dziewczyny, dzięki któremu mógł stwierdzić parę ciekawych rzeczy. Czy twarzyczka dziewczątka mu się spodobała? Nie do końca. Może to zwyczajnie nie jego typ. Pozwolił Daxowi ruszyć na łowy, obserwując jego poczynania z nowo napotkaną koleżanką. Początek poszedł mu całkiem nieźle. Ma gość gadane. To widać na pierwszy rzut oka. Raekwon zaczął mu nawet po cichu kibicować. Kiedy Dax jeszcze próbował poderwać blondynę w dziwnym stroju, Ill podszedł do baru i wziął sobie kolejną wodę. Pierwsze słowa dziewczyny również lekko zaskoczyły chłopaka, gdyż mogły świadczyć o sukcesie młodego casanovy. Jednak kolejne słowa i wydawałoby się potężny kopniak wymierzony w krocze Daxa wprawiły Ill'a w wesoły nastrój. Co innego wrzucony do składziku na szczotki kolejnemu z rozbitków, który wyraźnie wkurwiony akcją ze szczotkami wystrzelił stamtąd jak z procy, by zniknąć gdzieś na statku. Ill postanowił podejść do Daxa, po czym rzekł z uśmiechem: -Większość lasek jest też kapryśna. i napił się wody.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Pon Kwi 07 2014, 15:56
Dziwność dosłownie wypełniała tą kajutę, od samego początku, aż do teraz i możliwe, że będzie tak jeszcze później. Westchnęła, patrząc za Kirino. No cóż, złapie ją jakoś później. Przeniosła swoje spojrzenie na Kugo, Takare i Fina. No i co z nimi zrobić? Powoli rozumiała, co mogło się stać. Uśmiechnęła się do nich. Puzzle zaczynały się układać. - Albo będziemy stać w przejściu, albo wychodzimy! Pewne rozmowy nie powinny się odbywać w ten sposób. I ty, i my chcemy pewnych odpowiedzi, więc i tak porozmawiamy - stwierdziła pewnie tonem, który pozostawiał naprawdę niewiele do powiedzenia reszcie. Przeciągnęła się i rozejrzała. - Tak więc chcę uświadomić cię... powiedzmy kuzynie - zwróciła się do Kugo, przez pewien problem mając pewnie problem z tym, jak się do niego zwracać... Nie, nie tak. - Kapitanie jednak brzmi lepiej - zmieniła zdanie, po czym kontynuowała: - Tak więc kapitanie, jesteśmy takimi samymi ludźmi. Słyszałeś kiedyś o innych światach? Lub wymiarach, jeśli wolisz. Czymkolwiek jest Rosja czy Japonia, nie mamy z tym nic wspólnego. - Nie traciła humoru, mówiąc o czymś tak absurdalnym, jakby było najnormalniejszą rzeczą na świecie. - Najprościej mówiąc jesteśmy inną wersją osób, które znasz. Choć pewnie się różnimy w pewnych aspektach, pewne rzeczy się nie zmieniają - dodała z pewnością po czym odetchnęła. Sprawa się klarowała, choć wątpiła, by ktokolwiek przyjął tak bardzo absurdalne wyjaśnienie w takim momencie. Ale to już nie od niej zależało. Zaśmiała się cicho. - To brzmi, jakbyśmy chcieli coś zrobić... W każdym razie, ja nawet nie wiem, jak się tu znaleźliśmy. Nie wiem jak reszta towarzystwa, bo chyba nie tylko my spadłyśmy z nieba... prawda? - Wbiła swoje spojrzenie w wyższego mężczyznę, po czym znowu się zaśmiała i przerzuciła wzrok na Takarę, lekko przekrzywiając głowę. - Miło cię poznać, mam nadzieję, że następnym razem spotkamy się w lepszych okolicznościach - przywitała się z miłym uśmiechem. Przeniosła wzrok na Fina. - A u ciebie wszystko w porządku? - zapytała. Odetchnęła. - Pójdę poszukać Kirino i ją nieco doprowadzić do normalnego stanu. I... można się przebrać w coś normalnego? Znaczy, czy są gdzieś tu moje ubrania? - zapytała jeszcze Kugo, zanim opuściła pomieszczenie. Wyminęła wszystkich i już wychodziła, kiedy przypomniała sobie o czymś. Zajrzała z powrotem do środka kajuty, wystawiając głowę przez framugę i uśmiechnęła się szeroko do kapitana. - Tak jak mówiłam, jeśli trzeba w czymś pomóc, pomogę. Tylko powiedz. Spotkajmy się dziś wieczorem przy basenie - rzuciła na pożegnanie i zniknęła, idąc sobie spokojnie korytarzem w stronę, w którą pobiegła zielonowłosa. Idąc korytarzem spróbowała jeszcze jednej rzeczy - wyczarować niewielką kulę światła w swojej dłoni, gdy tylko się upewniła, że nikogo obcego w zasięgu wzroku nie ma.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Pon Kwi 07 2014, 16:07
Oj kolejne słowa padały, a co miał na to wszystko poradzić blondyn? Ano niewiele, a przynajmniej parę prób odezwania się i otworzenia ust zakończyło się niczym, gdy to głos zabierał ktoś inny. Wypadało kulturalnie wysłuchać i zaczekać na to, co powiedzą inni! Ot co! Dlatego też przerzucał spojrzenie to z jednego z zebranych, na pozostałych, jakby właściwie rozumiał co oni mówią. W głowie pobrzmiewały mu jakby echem różne skomplikowane nazwy pokroju Stanów, czy też Esperów, którzy chyba mieli coś wspólnego z serem, albo czymś takim, a przynajmniej tak mogło to zabrzmieć wymieszane z mentalnym pogłosem, na co zielonooki jakby zrobił się głodny i zaburczało mu nawet w brzuchu! W sumie ciekawe kiedy ostatnio jadł? Ile tu już był? Ile spali? I... Że on też spadł z nieba? Oj coraz to więcej pytań kotłowało się w łepetynie policjanta, a coraz to mniej czasu i ludzi, bo to właśnie w niedługim czasie potem Nanaya chyba zamierzała gdzieś iść, na co policjant zareagował tylko zdziwionym tonem: - A-ale... Wiesz gdzie iść? To jest... - dodał tylko skołowany, jakby nie wiedząc w sumie co powiedzieć, a dziewczyna o miodowych włosach prędzej czy później, a raczej w trakcie jego wypowiedzi, gdzieś się najwyraźniej ulotniła, a ich grono... No. Przerzedziło się. Oczywiście spróbował jakoś się skupić w sobie w międzyczasie, by dowiedzieć się tego i owego o ich własnych przedmiotach, bo jednak co swoje to nie cudze, prawda?! Zostawała już tylko ostatnia chyba sprawa, przez którą to musiał uprzykrzać się kapitanowi! - Do... Aleksandrii? Daleko to w sumie? I... et-to... Gdzie mniej więcej to leży? - dopytałby się jeszcze blondasek, dalej towarzysząc Kugo, by ostatecznie w natłoku pytań i wcześniejszego pewnego bodźca dowiedzieć się jednej innej rzeczy niż ubrania! - I jakby... Można gdzieś coś zjeść?
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Na morzach Egiptu Wto Kwi 08 2014, 16:54
Że co? ŻE JAK? Czy on chce ją właśnie obrazić? - Wypraszam sobie, nie jestem klonem! Jestem w stu procentach oryginałem! - stwierdziła dość głośno, mając zupełnie dość słuchania o osobach pod nią się podszywających. No łejt. Fejm jest, zrozumiałe po tym wszystkim, ale to już podchodzi pod nękanie. Tasi się nie nęka. To źle wychodzi takiej osobie na zdrowiu. Ofc głównie tym fizycznym. Rany na psychice to tylko bonus. Później coś było o jakiejś Rosji czy Japonii, nie mając zupełnie pojęcia z czym to się je i czy czekolada będzie pasować. Czekolada pasuje do wszystkiego. Do schabowego też, chociaż połączenie dziwne. Wymiary... Kurczę, coś jej się obiło o uszy. Nie była tylko pewna czy to coś z Krug, w sprawie Baltka czy Tenrou. Jedno jednak wydawało się być pewne. Od domu dzieli ją czasoprzestrzeń. - Sądzę, że trafi się okazja. - odpowiedziała Nanayi, uśmiechając się do niej. Po wszystkim postanowiła zadać pytanie. Dość ważne. Jeżeli jest ona, Kirino i inne zgraja osób z Fiore, to czy możliwe, że... - Panie kapitanie, czy wśród rozbitków była dwójka mężczyzn oboje z czarnymi włosami, jeden nieco wyższy ode mnie, a drugi mający coś ponad 180? - ha! opis tak bardzo dokładny! Jeżeli znalazł się chociaż ktoś podobny do odpisu to warto sprawdzić, czy to oni. Tak, Fem oficjalnie siedzi w psychiatryku. No ale Tasia tez powinna się teraz smażyć na Sybirze. A co do Daxa... Cóż, bałwan zawsze jest ok. A jak by nie był to zawsze jest nadzieja, że ma resista na dmg.
Xaki
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 11/01/2014
Temat: Re: Na morzach Egiptu Wto Kwi 08 2014, 21:15
- To super, niech pan idzie za mną, ponieważ pana córka stała w korytarzu i płakała. - Xaki szybkim krokiem ruszył w kierunku, z którego przybył co jakiś czas spoglądając przez ramię czy owy napotkany facet podąrza za nim i nie znika z pola widzenia. Gdy mag dźwięku stał w miejacu gdzie przed chwilą był Kobe i mała teraz dziewczynki nie było...
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Czw Kwi 10 2014, 18:19
Miesiąc. Nie było go miesiąc. To znaczyło, że miał do przesiedzenia jeszcze.... Zaczął liczyć, ale pogubił się w rachubie jakoś przy 10 marchewce i zanim zabrał się za ponowne liczenie, Dax zdążył już wyjść z kajuty. Co cóż... fakt, trzeba było się rozejrzeć po tym miejscu, tym bardziej że ... spotkali klona Takary? Był ciekaw, czy spotka jeszcze innych towarzyszy ze swojej gildii. Wziął pod pachę swojego nowego przyjaciela Wiadro i powoli wstał, po czym skierował się w stronę korytarza i... zanim tam dotarł, stracił Daxa z pola widzenia. Rozejrzał się. Ani jedna, ani druga strona nie wydawała się być jakaś specjalna, więc po prostu skręcił w prawo i poszedł się przejść. Szukał znajomych twarzy, więc raz po raz zaglądał do kajut.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Na morzach Egiptu Czw Kwi 10 2014, 18:51
MG
Raekwon, Pace, Kirino, Dax, Pheam: No cóż, wydzierająca się na temat Yugaty, Kirino szybko umknęła, wchodząc do randomowej, pustej kabiny. Zaś Pace, po wrzeszczał, po wrzeszczał, tak trochę bez ładu i składu po czym też umknął, ale w gniewie pomylił kabiny i wszedł... do tej w której siedziała Kirino! Dziewczyna chyba nie będzie miała spokoju na tym statku. Bo spokój jest passe. W tym czasie Dax krztusząc się, pozbierał się z ziemi.-O stary, ci nowi to jakieś świrusy. Jaka kurwa Yugata? To jakieś Japońskie żarcie?-Zapytał nieco zdziwiony Raekwona. Co z tego, że ten nie mógł wiedzieć? W tym momencie przy barze, zjawił się ten drugi Dax. A co z Pheamem? Ano chłopak wpakował się do pokoju gdzie zastał Pace'a i Kirino. Znajoma twarz!
Raziel i Xaki: Xaki z "rodzicem" dotarli na miejsce, nie było tam jednak ani Raziela, ani małej.-No? Czy to jakiś, przepraszam, głupi dowcip?-zapytał widocznie poirytowany, Xakiego. Tymczasem Raziel goniąc dziewczynkę, dał radę zagonić ją do tak długo poszukiwanej pralni, skąd nie było wyjścia. Stojąc naprzeciw Raziela w drugiej części pomieszczenia, widocznie kombinowała, co teraz zrobić.
Nanaya: Tak, tyle pytań, żadnej odpowiedzi. Słysząc co Nanaya mówi, Kugo wstał i wyszedł. Tak prosto, bez słowa. Widocznie to za wiele dla niego, przynajmniej w tej chwili. Dlatego też Nanaya udała się w swoją stronę, próbowała wyczarować kulę światła, ale coś jej niestety nie wyszło. Skręciła, w inny korytarz i, wpadła w ramiona jakiegoś mężczyzny, który złapał ją przed upadkiem. Gdy spojrzała na niego, jednocześnie próbując się odsunąć, z konsternacją zauważyła, że jest trzymana w dość żelaznym uścisku i o odsuwaniu mowy nie ma.-A kogoż to mi los, w me ramiona zesłał...-Powiedział cichy, hipnotyczny głos Arena, kiedy z wrednym uśmiechem, wpatrywał się w nią czerwonymi oczami.
Finn i Takara: Jako że zarówno kapitan jak i Nanaya wyszli, żadne nie zdołało zadać swoich pytań. Za to zostali w kajucie sami, patrząc się na siebie i nie wiedząc co dalej. Może małe rande vu do kuchni? Skoro Finn był głodny, a Tasia kogoś szukała, to przecież równie dobrze mogła szukać z Finnem. W kuchni. Tak.
Czas na odpis: 13.04 godzina 19:00
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Sob Kwi 12 2014, 03:28
Pusta kabina. Cudowna, wypełniona niemal namacalną pustką kabina była dokładnie tym czego potrzebowała w tej chwili zielonowłosa. Musiała schłodzić swoją głowę i uspokoić wszystkie rozbiegane myśli przed podjęciem jakichkolwiek rozsądnych działań w tej sytuacji. Tak właściwie co teraz miała zrobić? Jak miała się zachować jak już emocje opadną? Przeprosić kogoś? Wrócić do reszty jak gdyby nigdy nic i zgrywać greka? To w sumie nie był najgorszy pomysł. Może jeśli ona zacznie się zachowywać tak, jakby zupełnie nie wiedziała o co chodzi i uważała, że nic złego się nie stało, to inni też przyjmą taką postawę i dadzą spokój ewentualnym pytaniom na temat jej zachowania przed chwilą? Tak, to była jakaś nadzieja, a że Kirino czegoś się trzymać musiała, to nawet tak ułudna szansa jak ta była dla niej bardzo istotna. Nic się nie stało. Play it cool. Nie myśl nad tym zbyt wiele. Zachowuj się jak gdyby nic. Ale to dopiero za jakieś 10-15 minut, a nie teraz. Teraz lepiej było zrobić kilka głębszych wdechów i wydechów, a następnie mocniej uderzyć się dłońmi w policzki, może właśnie ból zmieniłby teraz tor jej myśli?
Nie dane jej jednak było zbyt długo cieszyć się spokojem i radosną ciszą pustej kabiny, bo za chwilę do środka zaczęli wlewać się kolejni ludzie. Czy Ayame była jakimś magnesem i nieświadomie przyciągała do siebie ludzi? Może jej moc przyciągania wzrastała tym bardziej, im bardziej akurat dziewczyna chciała mieć spokój? - Och, do jasnej cholery, żeby nie można było na chwilę pobyć w samotności! - wystrzeliła od razu z irytacją, dopiero potem przyglądając się temu kto w ogóle wszedł do kabiny. Jednego z nich nie znała, drugim zaś był Pheam. Aha, no tak. Pheam. Na statku. Nie w szpitalu czy za kratkami tylko na kompletnie przypadkowym statku, którego kierunek podróży był dla niej nieznany. Czyżby... Chłopak... Urwał się z... - Co ty tu robisz?! - uniosła głos dziewczyna, szczelniej okrywając się kołdrą, tak by żaden kawałek nie wystawał specjalnie za bardzo, jednocześnie ze zdziwieniem przyglądając się sylwetce znajomego z gildii. A potem przeniosła wzrok na Pace'a... A co jeśli... Co jeśli ten statek tak naprawdę był wariatkowem, a ten drugi chłopak był kolegą Pheama własnie tutaj poznanym? Może Ayame jakiś czas temu straciła rozum i wylądowała w tym miejscu, a większość ludzi, których tu spotkała była zaledwie jej wyobrażeniami i tak naprawdę nie istniała? To wcale nie było takie zaś nierealne. Przecież przeżyła już raz taką sytuację, w której prawie porzuciła jakiekolwiek logiczne rozumowanie. Co jeśli tak naprawdę od tamtego czasu wszystko co się zdarzyło było tylko efektem nocnym majaków po zażyciu leków? - ...po co ci to wiadro? - zapytała jeszcze całkiem rezolutnie dziewczyna. No bo... po co mu ono było? Chciał kogoś nim zabić? A może zamierzał je za chwilę ubrać na głowę i promować jakąś nową modę w ten sposób?
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Na morzach Egiptu Sob Kwi 12 2014, 12:32
Kuchnia nie wydawała się jednak odpowiednim wyjściem. Z dość prostego powodu - lepiej lokować Tasię tam, gdzie wyrządzi najmniejsze szkody, zaś kuchnia może stanowić potencjalną zbrojownię i schowek z rzeczami, które powinny być z dala od niej. Druga sprawa - jej lokacja była magowi ziemi na tyle obca, by niezbyt móc do niej trafić. Z tej przyczyny po prostu machnęła Finowi ręką na pożegnanie po czym udała się w randomową stronę. A nóż widelec znajdzie kogoś znajomego. Póki co jest trochę osób z jej świata, nie ma co. Pytanie tylko - dlaczego? Cóż, może i na to pytanie znajdzie się odpowiedź.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Sob Kwi 12 2014, 15:48
Teraz wiedział już na pewno - nie lubił statków. Idąc przed siebie zaczynał zdawać sobie sprawę z tego w jak beznadziejnej sytuacji się teraz znajdował. Po pierwsze, nie miał przy sobie papierosów, a ponieważ wszelka broń została mu odebrana, nie będzie miał jak się bronić... Oczywiście, zakładając, że będzie musiał się przed czymś bronić. Bo gdyby trzeba było atakować... to już inna sprawa. W każdym razie, sytuacja nie była ciekawa. Z każdym kolejnym krokiem uświadamiał sobie, że znajduje się w statku, który waży ponad kilka ton i unosi się na wodzie... JAK COŚ TAKIEGO W OGÓLE MOGŁO PŁYWAĆ? To nie możliwe. O nie, nie, nie, nie. Co prawda przeszedł specjalne szkolenie przeciwtopieniu się, które zakładało paniczne machanie rękami i wołanie pomocy, ale zostawił legitymacje topielca w innej kurtce i z tego powodu czuł się niepewnie. Bo kto mu teraz uwierzy? Ale wracając do tego, że statek był ciężki i po prostu nie miał prawa pływać... Fem czuł się z tym bardzo źle. Wiedział, że w razie czego ma ze sobą wiaderko i będzie mógł podzielić się z nim swoimi wewnętrznymi rozterkami, ale cóż... Teraz wiedział już na pewno - nie lubił statków.
Zajrzał do jednej z kabin i ze zdziwieniem stwierdził, że w środku siedzi Kirino. Oprócz niej znajdował się tam również jakiś mężczyzna, którego imienia Fem absolutnie nie znał, ale czuł nieodpartą chęć niepoznawania go. Jego znajoma była najwidoczniej w złym humorze, ponieważ krzyknęła na niego nie raz, a całe dwa razy i z tego powodu czarnowłosy lekko się zmierzał. Czuł, że Wiaderko również poczuło się lekko urażone, ale zachowało zimną krew i nie dało tego po sobie poznać. Z jego drewnianej twarzy nie dało się odczytać absolutnie niczego. Nie mniej, wiedział, że z zaciekawieniem przyglądało się Kirino. Fem zmarszczył brwi. -Co ja tu robię? W sumie to spaceruję.-odpowiedział po prostu, nie wiedząc co takiego dziwnego jest w przechadzce, że kobieta aż tak się zdziwiła. I dlaczego okryła się kołdrą?-Etto... Zimno Ci?-zapytał, chociaż ów pytanie było skierowane bardziej w stronę ściany niż Kirino. Kiedy zielonowłosa spytała o Wiaderko, Fem wymienił spojrzenia ze swoim nowym przyjacielem i lekko westchnął.-No tak, nie przedstawiłem was. Kirino, to jest Wiaderko, Wiaderko, Kirino.-urwał, dając im czas na to, aby się lepiej poznali. Po tych słowach ustawił swojego przyjaciela na podłodze, sam uklęknął ... i zwymiotował do środka. Wytarł usta wierzchem dłoni i wymruczał.-Po to mi potrzebne. Mam chorobę nie-ufam-pływającemu-kilku-tonowemu-statkowi. Potocznie zwą ją morską... chyba.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.