I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
W sumie co było na początku nie pamiętał żaden z nich. Jeden nie wiedział o drugim, każdy robił co innego, był gdzie indziej i w zasadzie - nic ich nie łączyło. Mogli być spokrewnieni, przyjaźnić się i wiele innych, ale w zasadzie - nic nie wskazywało na jakikolwiek system doboru. System był losowy, zawsze był. By na ziemi mogła panować harmonia, system musiał być losowy. To czy urodziłeś się Bogaty czy biedny - to wszystko wina systemu, durnego losowania, na które nawet nie masz wpływu. Ale drogi wędrowcze, to właściwie nie o tym prawda? To o nich, to o was..
Wyrwani z codziennych zajęć, z monotonii życia płynącego w Earthlandzie, zostali rzuceni w wir nowej przygody. Może niektórym przerwano ważną misję, może ktoś właśnie miał umrzeć, nie ważne, bowiem to było tu i teraz. A gdzie dokładnie? Jakieś 100m nad poziomem ziemi, szum wiatru w uszach i zbliżający się cień, widoczny z nocnego nieba, pozwolił tylko na jedną reakcję, wziętych z zaskoczenia magów - strach. Co poniektórzy może próbowali bronić się magią, może chcieli użyć swoich przedmiotów, coś jednak było nie tak, nawet bardzo nie tak. Nic nie działało. Pomoc, ratunek, bezpieczeństwo, niknęły w ułamku sekundy, zastąpione obrazami z życia, które przelatywały w ich umysłach niczym powolny film, ich ostatni film.
I wtedy uderzyli, z chlupotem a nie łoskotem, jak się spodziewali. Ich ciała zamiast rozpaść się, ugiąć i oddać ziemi swe soki, zapadły się w chłodnym bezkresie wody. Jednak czy było to wybawienie? Ciemność, zimno, strach... powoli próbowali machać kończynami by dotrzeć na powierzchnię, jednak nic z tego. Ciała ich nie słuchały, do ust wlewała się słona woda, to miał być koniec - ich koniec. Wtedy też gorący morski prąd, niczym dech samego Posejdona pchnął ich ku górze, ku wybawieniu. Bezwładne ciała wynurzyły się z wody, oświetlane blaskiem gwiazd i księżyca. Tak właśnie zastali ich marynarze na "Ferliczkonim", kierowani humanitarną postawą i ogromną empatią, charakteryzującą podwładnych TEGO kapitana, wyłowili bezwładne ciała z wody i umieścili w wolnych pokojach. Na szczęście obecnie "Ferliczkoni" obłożony był może w 2/3 więc miejsca u nich było pod dostatkiem, mimo że ostatnio nieoczekiwanych gości było coraz więcej. Tak właśnie minęła kolejna noc, na Ferliczkonim
Nastał ranek, a jasne słoneczne promienie wdzierały się przez bulaje. Te właśnie promienie, postanowiły wedrzeć się pod powieki śpiących na statku ludzi i zbudzić ich z ciężkiego snu, w który zapadli zaraz po wyciągnięciu z wody. To była dla nich bowiem ciężka noc, teraz zaś, znajdowali się w zupełnie nowym miejscu... Statek, bo sądząc po bujaniu, był to statek, był bardzo nowoczesny. Nie było to coś, do czego magowie mogli przywyknąć we Fiore. W zasadzie kajuta wyglądała jak normalny pokój, różniła się od niego może jedynie oknem. W każdej kajucie stały dwa łóżka, po przeciwległych krańcach pomieszczenia. Przykryte białym krochmalonym prześcieradłem i narzutą w prążki. Pod łóżkiem znajdowały się szuflady w których na czas podróży trzymać można było ubrania. Pod bulajem, stał drewniany stoliczek, przytwierdzony do podłoża, kolejny wraz z dwoma krzesłami, stał na środku pomieszczenia, na czerwonym dywanie. Ściany były pokryte żółtą tapetą, dwie lampki znajdowały się nad łóżkami.
Dax i Pheam: Dwójce magów z Fairy tail przypadła ta sama kajuta. Oboje też leżeli w swoich łóżkach kiedy to światło wpadło przez bulaj i zaświeciło im w oczy. Było to bardzo upierdliwe zjawisko, zakłócone dodatkowe przez jęki Daxa i nagły odgłos wymiotowania dochodzący z drugiego końca pomieszczenia. Jeden rzut oka lodowego maga, pozwolił zdefiniować źródło tego nieciekawego dźwięku. To zielony na całej twarzy Pheam, wymiotował właśnie do wiadra stojącego obok niego. Choroba morska, dotyka każdego, czy dużego, czy małego. Chłopak jednak nie zdążył się nawet ogarnąć, nim nie rozległo się pukanie, a do pokoju nie weszła Takara - trochę inna, ale Takara. Dziewczyna miała związane w koński ogon włosy, ubrana była w pasiastą turkusowo-zieloną bluzkę, jeansy na szelkach i tenisówki. Żuła najwidoczniej gumę do żucia i patrzyła na magów z zainteresowaniem. Dla porównania sami magowie przebrani byli w szare spodnie dresowe i białe lniane koszule, ich bielizna zaś, gdzieś przepadła.-Spadanie z nieba to jakaś nowa moda?-Wypaliła Takara jak do starych znajomych, zupełnie jakby to była TA Takara. Niefortunnie w tym momencie Fem znów zwymiotował.
Nanaya i Kirino: Dwie panie w jednym pomieszczeniu co to będzie, co to będzie? Tak się całkiem przypadkowo złożyło, że mimo dwóch łóżek, w nocy jedna z pań postanowiła przemaszerować przez cały pokój by wtulić się w tą drugą. Która weszła do łóżka której - nie wiadomo. Wiadomo za to że kiedy Nanaya obudziła się, ziewając przeciągle, zauważyła zdziwioną twarz Kirino, wpatrującą się z niecałych 15cm w twarz miodowo-włosej. Cóż, zaskakujący poranek. Obie panie ubrane były w szare dresy i białe koszule. ich bielizna zaś gdzieś wsiąkła.
Skowyt i Finny: Mdłości i ból głowy, właśnie to obudziło Skowyta, który odkrył, że jego nowa biała koszula i część szarych dresów, uwalona jest czymś cuchnącym a obok łóżka stoi wiadro, wypełnione tą samą breją. I jakby sam fakt jej dojrzenia i poczucia jej zapachu, spowodował że Skowyt znów sięgnął po ów narzędzie szatana i zwrócił zawartość żołądka, w skład której wchodziły resztki morskiej wody, więcej wody i żółć. Dźwięk ten, zbudził natomiast drugiego chłopaka, w postaci Finna, który podniósł się z łóżka, przecierając zaspane oczy dłońmi. W tym momencie drzwi otworzyły się a do środka wszedł starszy mężczyzna, w podobnym do ich stroju, z niebiesko-zieloną papugą na ramieniu.-Nowe ubrania, Kra-Zakraczała papuga, wskazując głową na Skowyta. Kraczące papugi czego to ten świat nie wymyśli...
Takara i Nimue: Dziewczyny obudziły się niemal natychmiastowo, podrywając się do pozycji siedzącej i patrząc na siebie a potem... na mężczyznę który znajdował się w ich pokoju! Czy to jego obecność zbudziła dziewczyny, czy może było to coś innego, nie ważne. Ważne że w ICH pokoju był mężczyzna.-Przepraszam drogie panie, ale kazano mi... dostarczyć wam śniadanie...-Skrzywił się, kładąc na stole, jedno jabłko. A co do samego mężczyzny, ubrany był jak dziewczyny w szare dresy i białą koszulę. Miał szare zaczesane do tyłu włosy. Nieco spłaszczony nos, jak u nietoperza i mięsiste wargi. Białka oczu nieco pożółkłe i źrenice w kolorze siarki. Ogólnie też wydawał się nieco zmęczony i blady... uśmiechał się jednak, uśmiechem, który wprawiał dziewczyny w... zakłopotanie?
Pace i Belfast: Kolejną osobą którą obudziło wymiotowanie, był Belfast. Dźwięk jaki dochodził z drugiej strony kajuty był nie do zniesienia i chłopak chcąc nie chcąc przebudził się, patrząc wprost na zwracającego do wiadra Pace'a. Nie ma to jak wspaniały początek wspaniałego dnia.
Raekwon i Carlos: Zlany potem Carlos obudził się, gwałtownie podrywając z łózka i łapiąc powietrze w płuca. Na szczęście nie topił się, był bezpieczny, to była kajuta a nie woda. Raekwon słysząc ruch towarzysza, poruszył się niespokojnie i podniósł powoli, otwierając oczy i rozglądając się po kajucie. Nowe miejsce, nowa twarz, nowe wyzwania. Mężczyźni nie mieli jednak specjalnie dużo czasu na zapoznanie się z obecną sytuacją, do drzwi bowiem, rozległo się pukanie.
Xaki i Raziel: Chrapnięcie, potem następne i niemrawe podrapanie się po brzuchu. Nie ma to jak przyjemny sen, którego nawet oślepiające promienie słoneczne nie są w stanie przerwać. Dobre sny miała ta dwójka gości, jednak gdy tylko drzwi ich kajuty otworzyły się z hukiem, Xaki wyrwał się ze snu, podnosząc się szybko z poduszki a Raziel z przejęcia aż spadł z łóżka lądując na podłodze. Oboje z żalem spojrzeli jednak na mężczyznę który wszedł do pomieszczenia. Ubrany w biały mundur, dziwną czapkę, z masą odznaczeń... pewnie był kapitanem, tylko młody jakiś. Krótkie czarne włosy widoczne były pod czapką, bystre piwne oczy lustrowały oboje gości a przyjazny uśmieszek błąkał się delikatnie na twarzy chłopaka, bardzo młodego jak na kapitana.-Więc kogo przywiały nam wiatry tym razem? Jaką ciekawą historią mnie uraczycie podróżnicy?-Zapytał zdejmując czapkę i siadając na jednym z krzeseł.
//Żeby nie było wątpliwości. Wszyscy jesteście ubrani tak samo, wszyscy nie macie swojego EQ a nawet bielizny//
Czas na odpis: 22.02(z powodu sesji, potem pewnie nieco przyspieszymy)
Autor
Wiadomość
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Na morzach Egiptu Nie Mar 16 2014, 23:56
- Nie będę wnikał, co oni tam w tym szpitalu robią...- skomentował krótko, po czym zaczął się zastanawiać ile już minęło czasu odkąd ostatni raz spotkał swojego kolegę palacza. Więcej niż dwa tygodnie na pewno, może miesiąc? Tak, będzie chyba już tyle. Ten czas strasznie szybko płynie... - Miesiąc- odpowiedział, po czym wystawił głowę za drzwi i zaczął się rozglądać czy ktoś jest na korytarzu. - Dobra Ziom, trzeba się zbierać z tego pokoju- stwierdził krótko - Zabieraj wiadro i idziemy, może dojdziemy do jednej z burt... przynajmniej wywalisz tam zawartość...- rzucił do niego czekając na niego wychodząc przed drzwi pokoju. Oczywiście nie był zbyt bliskiego niego, by go nie zarzygał...
Raziel
Liczba postów : 44
Dołączył/a : 19/01/2014
Temat: Re: Na morzach Egiptu Wto Mar 18 2014, 01:44
Bardzo szybki Xaki doszedł do podobnych wniosków. Nie bawił się w gierki jak ja, lecz wypalił prosto z mostu. Był pewny siebie i swojego położenia. A przynajmniej pewniejszy ode mnie. Wolałem zachowywać się ostrożniej. Wstałem i rozejrzałem się po pokoju. Przeszukałem półeczki, szuflady i inne tego typu zakamarki. Jeśli nie znalazłem nic ciekawego bądź nic groźnego i podejrzanego, mówię:
- Tak, chodźmy. Ale nie rzucajmy się w oczy i trzymajmy razem, póki nie znajdziemy kogoś również pochodzącego z Fiore.
Po tych słowach wyszedłem z kajuty licząc, że Xaki pójdzie ze mną. Pora znaleźć schody i zejść dwa piętra niżej w poszukiwaniu pralni. Po drodze obserwuję ludzi, jeśli jakichś spotkamy. Możliwe, że ktoś będzie się zachowywał podobnie niepewnie, co my. Wtedy postaram się rzucić jakieś hasło, niby pod nosem, ale jednak tak, by ta osoba zdołała usłyszeć. Będzie to "Hargeon", "Fiore" czy chociażby nazwa jakiejś większej legalnej gildii. Może ktoś rozpozna te słowa i zwróci na nas swoją uwagę?
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Na morzach Egiptu Wto Mar 18 2014, 15:59
Co tam Nimue - żyła, a gostka nie było. I jak teraz ta lama miała się upewnić, że to na pewno była ta kajuta? - No nic... - rzuciła w eter, ponownie wychodząc i idąc nieco szybciej niż normalnie, w drogę powrotną. Nie miała innej wskazówki oprócz kajuty, która wcale nie wyglądała na miejsce, w którym miała spotkać kapitana. Chociaż dalej jej nie pasowała, tylko tam mogła się teraz skierować. Szwędanie się po statku raczej nie było póki co wskazane.
- Jestem. - stwierdziła, stając w otwartych drzwiach i próbując wejść do środka. Tylko pytanie czy kapitan, dalej tam jest... czy w ogóle przyszedł i czy ktokolwiek tam został.
Carlos
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Na morzach Egiptu Wto Mar 18 2014, 19:26
Carlos ucieszył się, że wszystko idzie w miarę płynnie i ich rozmówca znalazł w nich to czego oczekiwał, a jednak czy do końca było to dobre? Ich rzeczy powróciły, Verno nie był pewny, czy znajdzie tam i swoją torbę na ramię i zdobną laskę, acz ubiór sam w sobie wystarczył. Oczywiście wszystko na tym i z pewnością na innych światach miało swoją cenę, więc gdy prośba wypłynęła z ust eleganckiego jegomościa to spotkała się ze spochmurnieniem Carlosa. Błękitnooki wiedział iż pochopnie takich ofert nie należy przyjmować, nawet jeśli ktoś za to proponował życie, wolność i nagrody. -Mniejsza z nagrodami, chciałbym byś zrozumiał iż coś takiego wymaga czasu i informacji... Manipulujący Chwilą zagłębił się we własnych myślach by dojść do konkretnych wniosków. -Rozumiem iż te informacje musimy zdobyć sami, co więcej musimy być poniekąd w kontakcie, a przynajmniej gdzie mam Cię szukać jak już zdobędę adekwatne informacje? Cóż, jeśli z kolei zależy Ci na pośpiechu to nie omieszkam wysłuchać szczegółów. Po tymże monologu błękitnooki urwał i podparł dłonią podbródek skupiając wzrok na bliżej nieokreślonej przestrzeni. -Wspominałeś też o przeżyciu i daje mi to wątpliwość co do czasu jaki mamy, ale z pewnością póki co mamy uważać na swoje plecy? A może ewentualny brak współpracy szczykał by nas w plecy jak podstarzałych rolników? Po tych słowach uśmiechnął się, wyczekując odpowiedzi, a po niej grzecznie zaczekał aż ich "gość" postanowi wybyć. Następnie Raek począł wydobywać odzież z szuflady. -Dziękuję... Odpowiedział wdzięcznie odbierając swoje ubrania, po czym także począł się przebierać, gdzie jeśli nie znalazł niczego czym mógłby przetrzeć pot to użyje ubrań w jakie go przebrano. Zresztą gdy mężczyźni zostali sami, to Verno nie omieszkał wrócić do tematu ich zlecenia, wszak musiał znać opinie kompana i wyrazić własną...
-Przewietrzysz powiadasz? Ja przejdę się po górnym pokładzie statku, dowiem się przynajmniej jaki jest duży, potem postaram się dołączyć. Odpowiedział towarzyszowi, gdy ten wychodził z kajuty, po czym sam wyszedł kierując się ku górze, a następnie od rufy, aż po dziób okrętu. Przechadzce blondyna towarzyszy lekki krok i nieodzowny uśmiech, zaś jego błękitne tęczówki wyszukują wszelkich informacji. Jeśli oczom Manipulującego Chwilą ukaże się plan statku wiszący w gablocie na ścianie to postara się jak najwięcej zapamiętać z niego. Interesują go jednak przede wszystkim ludzie, gdzie w miarę możliwości będzie chciał włączyć się w jakąś rozmowę.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Sro Mar 19 2014, 04:08
Jak to mówią, ludzie szybko przychodzą, szybko odchodzą. Acz tak szybkiego odwrotu się nie spodziewała, bo wyglądało na to, ze dziewczyna czegoś szukała. Dokładniej rzecz biorąc, kapitana. Tego tu akurat nie było, więc uśmiechnęła się do niej przepraszająco. O, nazywała się Takara! Przyda się na przyszłość, bo raczej wątpiła, by szybko opuścili statek... Jakkolwiek się tu znaleźli. Spojrzała za odchodzącą dziewczyną i wzruszyła ramionami. Odwróciła się do Kirino. - Co to znaczy? Wieczór i basen? - zapytała, zupełnie nie kojarząc faktów, w połowie urwanych przez Kirino. - W ogóle kim ona była? Znajoma z gildii? - spytała, przechodząc do ważniejszych, swoim zdaniem, kwestii. No i może otrzymałaby odpowiedź, gdyby nie przybycie nowych gości pod próg pokoiku, który okupowały. Usłyszała głowy, wiec automatycznie się odwróciła i... Zdziwiła się, wpatrując to w kapitana, to w Fina. przez chwilę musiała naprawdę śmiesznie wyglądać, po czym pokręciła ledwo zauważalnie głową. Tylko ze znowu się zdziwiła, słysząc imię i nazwisko mężczyzny, który był kapitanem. Nie był to on, a mimo to... Kurcze. Stała przed nimi, ogłupiona, zupełnie nie wiedząc, co z tym fantem zrobić i jak o tym myśleć. No bo przecież... - Ja, znaczy się... - zaczęła nieskładnie. Język miała jak kołek. To nie był jej brat, to było pewne. Tylko nie rozumiała, co się właśnie dzieje, a ta niewiedza sprawiała, że gubiła się we własnych myślach. A Kirino właśnie stwierdziła, że musi usiąść... Ona tez musiała. Ale to mogło... poczekać, jeszcze chwilę. Podrapała się po głowie. - Fin, tak jakby... To nie jest mój brat... - odpowiedziała chłopakowi niepewnie. Jakieś podobieństwo było, jednak... Rozpoznałaby go na kilometr. A on był ledwie podobny. A i tak nie mogła się powstrzymać, by nie patrzeć na kapitana z nutką zaciekawienia i zdziwienia - Gdybym tylko... to jest, sama nie wiem, co się stało. Pamiętam jedynie spadanie... Niezbyt przyjemne... doświadczenie... - Na samo wspomnienie tego, co się wydarzyło, aż przeszły ją ciarki. I nagle naszły ją ciężkie przemyślenia. Powiedzieć to, nie powiedzieć? Przełknęła głośno ślinę. - D-dziękujemy za pomoc. M-miło mi po-poznać. Jestem Nanaya Bya... - Nosz kurcze, czemu ciężko było jej tak przełknąć te słowa? Nie rozumiała tego, że się boi. przecież było to zupełnie inny człowiek! A mimo to jakoś dzielenie z nim wspólnego nazwiska wywoływało w niej obawę. - Byakushitsune... - dokończyła ciszej i spojrzała na swoje bose stopy. No... To będzie musiała usiąść. Jak tylko wizytacja się skończy.
Xaki
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 11/01/2014
Temat: Re: Na morzach Egiptu Pią Mar 21 2014, 18:44
Xaki widząc, że jego towarzysz udaje się do wyjścia podążył za nim z braku lepszych perspektyw na spędzenie najbliższego czasu, a i Raziel nie głupio gadał, zawsze w grupie raźniej niż samemu, nawet w takiej dwuosobowej jaką tworzyli teraz oni. Duet rozbitków szedł korytarzem statku mijając kolejne kajuty. Niektóre miały otwarte drzwi, inne zamknięte, z jednych dobiegały głosy ludzi, a z jeszcze innych grobowa cisza. Szli tak przez pewien czas aż mag dźwięku postanowił zagaić rozmowe: - Raziel tak? Mam pytanko. Skoro pochodzisz z Fiore to podejrzewam, że jesteś magiem i tutaj moje pytanie: Jaki jest twój dar?...- Podkreślił ostatnie zdanie chwilą przerwy i zaczął dalej - Jak myślisz co z nami będzie jak dotrzemy do tego portu? - Te pytanie Xaki zadał już trochę mniej wojowniczym tonem niż zwykle...
Pace
Liczba postów : 685
Dołączył/a : 04/01/2013
Temat: Re: Na morzach Egiptu Sro Mar 26 2014, 21:11
Usiadłem sobie przy barze i chwilę po tym obok pojawił się facet z obsługi... Rudzielec, mimo iż na początku sprawiał wrażenie ułożonego (przy czym przy stwierdzeniu "rudy sprawiający wrażenie ułożonego" jest już coś nie tak) tak chwilę później, zburzył całe swoje pierwsze wrażenie... W zasadzie, była to pierwsza klnąca osoba spotkana na statku. Szczęście w tym, że przynajmniej podał mi wodę... No i tak do końca nie wydawał się nie miły... po prostu wychowany w... nieprzyjaznym dla dzieci środowisku, żeby nie powiedzieć w pato... no, żeby nie powiedzieć... Postanowiłem jednak przystosować się do nowo poznanego... Położyłem głowę na barze, chwytając przed tym szklankę z wodą i pociągając porządny łyk, powiedziałem -Ej, weź stary sypnij tabsami chociaż... Skombinowałbyś mi aspirynkę? Takie małe, okrągłe, białe coś, co robi dobrze na bóle głowy...-
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Na morzach Egiptu Sob Mar 29 2014, 23:11
MG
Nanaya, Finny, Kirino, Takara: Widząc że nie ma dla niego więcej roboty, facet z papugą oddalił się w swoją stronę, pozostawiając resztę samą. A dużo osób miało dużo do powiedzenia, jednakże nie na wszystkie odpowiedzi zazwyczaj starcza czasu.-Nie tylko one spadły.-Zwrócił się do Finna a potem dostrzegł osuwającą się po ścianie Kirino i nie czekając na nic, podszedł do niej i wziął ją na ręce, by zanieść na łożko.-Jordan wo... znaczy się, mógłbyś przynieść wody?-Zwrócił się do Finna, którego nadal widocznie mylił z Jordanem, ah ta myląca aparycja. Nie mniej kiedy jeszcze niósł Kirino, na moment przystanął, zapewne dosłyszał nazwisko Nanayi. Ten temat też po chwili poruszył.-Cóż, przypominasz mi moją starszą siostrę więc... być może, jesteśmy dalekim kuzynostwem? Będzie trzeba się temu przyjrzeć, jak przybijemy do brzegu, o ile masz ochotę.-Uśmiechnął się po czym skierował do drzwi.-Jesteście widzę jeszcze zmęczone, przepraszam. W każdy razie chyba powinienem was jeszcze zostawić, dać wam wypocząć...-Spojrzał jeszcze na Kirino i posłał jej oczko.-Jeśli takie anioły są w niebie, to nie mam nic przeciw temu by tam trafić.-Powiedział wesoło. W tym momencie, w plecy kapitana, weszła Takara.-A ty, co tu robisz?-Zapytał Taś, ze zdziwioną miną.
Pace, Raekwon, Carlos: Mężczyzna popatrzył jeszcze na Carlosa, gdy ten zadał mu resztę swoich pytań i uśmiechnął się pod nosem.-Zdecydowanie ciekawiej będzie, jeśli sami zdobędziecie potrzebne informacje. Co do czasu... 24h to chyba dość sporo, nie sądzisz?-Zapytał retorycznie i już chciał wychodzić, kiedy przypomniał sobie o czymś jeszcze.-Brak współpracy będzie nie lada wspaniałą rozrywką jak sama współpraca. Bardziej bałbym się wróżek... coś nisko dzisiaj latają.-Nie wyjaśniwszy, skłonił się jeszcze i opuścił kajutę.
Carlos ruszył własną ścieżką, nie za towarzyszem... niedoli? W każdym bądź razie spacerując po górnym pokładzie znalazł nie tylko mapę górnego pokładu, ale też dość ciekawą scenę, jaką była trójka kłócących się ludzi. Dwóch z nich niewątpliwie było marynarzami. Ostatnią osobą była kobieta, ubrana w czerwone bikini, o oliwkowej cerze i słomianych włosach, piwne oczy wręcz "Słały gromy" w biednych strapionych marynarzy. W każdym razie z tej odległości Carlos nie słyszał słów, nie mniej, słychać było że kobieta jest zła, zaś marynarze gestykulowali uspokajająco.
Tymczasem Pace i Raekwon spotkali się przy barze, za którym stał najbardziej nieprzyjemny barman ever. Choć w zasadzie był jedynie podawaczem lodów, barman miał kaca, ale o tym, nikt nie wiedział. Dax postawił przed Rae szklankę wody i zaśmiał się na jego słowa.-Nie mam pojęcia, w ogóle ci co ostatnio wpadli do wody, to jakieś przeszczepy są. Złodzieje pewnie... ten kapitan głupi jednak jest. Ale powiem ci że kilka niezłych dupencji przyuważyłem. Można rwać, jak się zobaczy. Chociaż pewnie już nie raz obracane, z takimi buźkami...-Ciągnął, rozmawiając z Rae, a Pace'a... Pace'a ignorując. Tak, pospólstwo się ignoruje.
Dax i Pheam: Flirtu ciąg dalszy, chociaż staro-nowa znajomość przeradzała się w coś zupełnie nowego. Psiapsiuły z FT rozwinęły skrzydła i postanowiły nawet opuścić śmierdzący już pewnie pokój. A nawet żołądek Fema, nie dawał o sobie znać na tyle, by zapaskudzić wiadro jeszcze bardziej. Czyżby powoli miało być lepiej?
Xaki i Raziel: Droga do pralni, której de facto położenia do końca nie znali, upłynęła tym dwóm panom na czymś, co przypominało miłą rozmowę. Ostatecznie jednak, dość szybko zauważyli nietypowo zachowującą się osobę. Mała dziewczynka, lat może 10, ubrana w białą sukienkę, stała i zaglądała przez szparę do jakiejś kajuty. Miała długie do pasa niebieskie włosy. Na słowo Hargeon, wypowiedziane przez Raziela, pisnęła, podskoczyła i odwróciła się, upuszczając na ziemię coś, co kurczowo ściskała w dłoni. Złoty łańcuszek z dużym szafirem. Szafirem tak niebieskim jak oczy dziewczynki. Oczy w których właśnie, zebrały się łzy.
Czas na odpis: 01.04 godzina 23:00
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Na morzach Egiptu Nie Mar 30 2014, 15:21
No i wpadła. Do kajuty ofc. Do tej samej co wczesniej z tą różnicą,że było w niej nieco bardziej tłoczno niż wcześniej. No i na samym wstępie zaczęły lecieć pytania. - Hmm... Myślę, że sama chciałabym to wiedzieć. Osobiście wolałabym być teraz w domu. Ba, na dobrą sprawę nie powinno mnie tu... ale że w kajucie czy ogólnie na statku? - zapytała nieco zdezorientowana miną rozmówcy, ostatecznie stwierdzając, że kwestie jej nie bycia z siostrą Fema może właściwie wyjaśnić - ... no bo przyszedł do nas taki siwy typ ze "śniadaniem" i powiedział, że kapitan mnie oczekuje tutaj. Zakładam, że to chodziło o pana. Kamishirosawa Takara, miło poznać - przedstawiła się, chociaż sama jakoś ze szczęscia nie skakała. Ba! Była dzezorientowana i nieco zła niedoinformowaniem. Żeby jeszcze wiedziała, co się dzieje i dlaczego tonęła. I co tu robi. No kurcze. To tak bardzo wszystko irytowało...
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Nie Mar 30 2014, 18:36
- Tak, znajoma z gildii... - Kirino zaczęła nawet odpowiadać bardzo zmęczonym głosem na wcześniejsze pytanie Nanayi, po tym jak chwilkę odpoczęła "rozłożona" na podłodze, wciąż mając problemy z zaakceptowaniem jako rzeczywistości świata, w którym właśnie przebywała, gdy nagle poczuła, że tak jakby... odrywa się od ziemi? Nie, nie, nie, latać jeszcze o własnych siłach nie potrafiła, niezależnie od tego ile głupich żartów o aniołach czy innych kosmitach byłaby w stanie wygłosić, to same tylko dowcipy nie miały wystarczającej mocy, by od razu przyprawić ją o skrzydła. Ponowna chwila dezorientacji wystarczyła, by nawet nie zdążyć się oprzeć przed całą tą sytuacją i w ten sposób znalazła się w ramionach innego mężczyzny, a cała bladość, którą wcześniej wykazywała starta została z jej twarzy jak ślady po kredzie na szkolnej tablicy.
Gdybym tylko znał się jakkolwiek na matematyce być może pokusiłbym się o rozpisanie odpowiednich wzorów, które wyjaśniłaby zależność pomiędzy stopniem zawstydzenia dziewczyny, a jej nagłym wzrostem ochoty do ucieczki z tego miejsca. Sinusoida byłaby z tego na pewno całkiem przyjemna, biorąc pod uwagę, że najpierw opadła z sił, a potem zaczynała powoli, powoli je nabierać, w pewnym momencie znacząco przyśpieszając i czując niesamowitą energię w całym ciele. Powstrzymywała się jednak ze wszystkich sił, aż do momentu w którym wylądowała z powrotem w łóżku i być może wszystko skończyłoby się tylko na nerwowym zaciskaniu i rozluźnianiu pięści, gdyby pan kapitan nie poczynił kolejnego żartu. Ten jednak... zdecydowanie... przepalił... error 404... przewody... system is shutting down... Kirino... i ta...
Z obiektywnego punktu widzenia wyglądało to tak, że zielonowłosa pochwyciła mocno kołdre, którą szczelnie się opatuliła i zawiązała pod szyją, następnie zeskoczyła z łóżka, spojrzała przez chwilę na wszystkich tutaj obecnych, zatrzymując przez chwilę wzrok na dłużej na Nanayi, która mogła być rodziną tego tutaj twórcy zamieszania, a więc na pewno też była jakoś zamieszana w ten bigos, następnie w pełnym biegu wyminęła kapitana i wybiegła przez drzwi. Sekundę później wróciła z powrotem podchodząc do kapitana i szepcząc ciche "dziękuję", a następnie wybiegła znowu, krzycząc jednocześnie coś co brzmiało "Nieeeeeeeee, oddajcie mi sens, oddajcie mi sen, oddajcie mi mój honor, mój charakter i spokój!". Statku oczywiście nie znała, więc zwyczajnie pobiegła jak najdalej od tej kajuty. Musiała się uspokoić, a nie zrobiłaby tego przy wszystkich, prawda? Dodatkowo Mak ją zabije. Na sto procent ją zabije. Za dużo ostatnio miała podobnych sytuacji. Za dużo. To było cholernie miłe, ale... aaaaa~!
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Nie Mar 30 2014, 20:22
Sprawy toczyły się swoim tempem, a blondasek zaobserwował jedną rzecz, a mianowicie pewne zjawisko. Wydarzenie, które sprawiło, iż rzucił tylko: - Do widzenia~! - w stronę odchodzącego mężczyzny, a może jego papugi, która nie tak dawno oferowała mu rybę! Co więcej Finn niezbyt rozumiał słowa, które kierowała do niego pewna grupa osób, a może raczej dwie persony, na których to aktualnie skupiał swoją uwagę. Kto dokładniej? Niespokrewnione rodzeństwo Byakushitsune! Jedyną reakcją na słowa Nanayi stanowiło zdziwione spojrzenie i krótkie pytanie, bo: - He? Że jak? Przecież... - miał już zacząć dalej, jednak jego uwagę przykuły kolejne kwestie! Kolejne sprawy, a tym razem mianowicie potrzeba wody. Nawet przez chwilę jakby zapomniał, że Finnian Jordanem nie jest i zaczął się nawet rozglądać w poszukiwaniu wody, której jakby nie spojrzeć nie znalazł, a przynajmniej nie pod ręką. Nosz co to miało być? Ani butelki? - G-gdzie jest? - dodał niezbyt orientując się w sytuacji i w sumie będąc gotowym udać się względnie szybko we wskazanym kierunku, ażeby przynieść ciut wspomnianej substancji. A potem? Potem pewnie jakby wrócił, zadałby jeszcze jedno pytanie, bo albo zapomniał wcześniej, albo już zapomniał o tej sprawie! - Et-to... Gdzie właściwie em... zmierzamy?
Raziel
Liczba postów : 44
Dołączył/a : 19/01/2014
Temat: Re: Na morzach Egiptu Pon Mar 31 2014, 07:19
Kierowaliśmy się tam, gdzie miała być podobnież pralnia, udając gości tego wycieczkowca. Starałem się jednak szukać wśród przechodniów ludzi pochodzących z naszego świata. Na wyszeptane słowo "Hargeon" zareagowała tylko jedna dziewczynka. Zachowała się, jakby ta nazwa ją przestraszyła. Upuściła łańcuszek z niebieskim kamieniem. Szybko się schyliłem, by Go podnieść i po krótkim przyjrzeniu się, nadal będąc w kuckach, podałem dziewczynie z uśmiechem na ustach po czym spokojnie i cicho powiedziałem:
- Nie bój się, nie gryzę. Piękny łańcuszek, Twój? Jestem Kobe, a mój kolega ma na imię Xaki. On pochodzi z Hargeonu, a Ty?
Xaki
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 11/01/2014
Temat: Re: Na morzach Egiptu Wto Kwi 01 2014, 00:00
Xaki szedł równym krokiem tuż obok Kobe rozglądając się dokładnie na około, ale nie spostrzegł nic przykłuwającego uwagę. Metalowy korytarz, co jakiś czas z jednej strony bulaj, zaś po drugiej drzwi do kajut. Niekiedy mijali ich inni ludzie, więc jak ustalili wcześniej zaczynali głośnie wypowiadać słowa, które mogłyby naprowadzić przechodniów na Fiore, magie czy ktòrąś z gildi lecz bez większego skutku. No przynajmniej na początku, ponieważ po jakimś czasie w polu widzenia maga dźwięku ukazała się mała dziewczynka. Była niska i bardzo ładna, miała długie niebieskie włosy, a gdy Kobe powiedział Hargoen mała zalała się łzami i upuściła śliczne świecidełko, które towarzysz Xakiego szybciutko podniósł i podał dziewczynce starając się ją pocieszyć. -No taaaa... Kobe no ja może znawcą w temacie dzieci nie jestem, ale chyba rozpłakała się na wzmianke o Hargoen, więc jak będziesz to powtarzał nie pocieszysz jej tym.... Ja to prędzej postarałbym się znaleźć kogoś z jej bliskich, bo jednak jest trochę za mała, żeby sama błąkać się po statku no nie? To ja się rozejrze w pobliżu, a ty tu chwile z nią zostać i postaraj się ją z lekka uspokoić ok?- No i nie czekając na odpowiedź Xaki zaczął pukać i zaglądać do otwartych kajut z pytaniem o małą, pytał też przechodzących korytarzem innych ludzi, ale czy ktoś coś wie i mu pomoże?
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Na morzach Egiptu Wto Kwi 01 2014, 08:16
Raekwon upił nieco ze szklanicy, po czym uśmiechnął się z aprobatą na słowa barmana. Nie zauważył jeszcze żadnych wartych obczajenia dziewczyn, ale co mu szkodzi połazić po statku jak jego ziomek z kajuty. -Jak ładna, to na pewno już robiona. Ale co szkodzi zrobić jeszcze raz...-zagaił w stronę mężczyzny. -Nie jestem jakiś wybredny. Jak jest spoko to biorę.-usta Ill'a ułożyły się w zawadiacki uśmieszek. Nie minął się z prawdą. Jego aparycja nie przyciągała zbyt wielkiej uwagi płci pięknej, więc musiał brać to, co się nawinie. Wtem ten zielonkawy zaczął coś dukać po swojemu, zwalając przy tym swój zamaszysty łeb na bar. Raekwon instynktownie uniósł swoją szklankę, aby ta nie uległa zmiażdżeniu przez jego zachlaną gębę. -No najebany.-zaczął. -Skombinować to Ci gościu możemy z obecnym tutaj panem...-Ill zmrużył lekko oczy w poszukiwaniu plakietki z imieniem na klatce barmana. ...barmanem wycieczkę za burtę i mały prysznic, jeżeli nie znikniesz być zachlanym gdzie indziej. Idź do swojej kajuty, czy skąd Ty tam wylazłeś i ogarnij się.-chłopak w czapce spojrzał porozumiewawczo na barmana. Nie chciał zostać przypadkowo obrzyganym, więc odsunął się jeszcze trochę od ubranego w dresy jegomościa, pozostając jednak przy barze. -Ja pierdolę...-rzekł jeszcze na sam koniec, spoglądając na Pace'a, po czym wrócił do popijania wody ze swojej szklanicy.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Sro Kwi 02 2014, 23:27
Działo się, działo. Nie spodziewała się, że coś takiego się wydarzy! Co prawd rozumiała coraz mniej, jednak nie było to takie ważne. Znaleźli się tu jakoś, z jakiegoś powodu, to i wrócą, tak czy inaczej. Choć przeżyła lekki szok, nie ukrywała tego, obserwując i Fina, i Kugo, uśmiechnęła się pod nosem, delikatnie i ciepło, bardziej do samej siebie niż do nich. - Miło było cię zobaczyć... - powiedziała bardzo, bardzo cichutko. Nawet jeśli nie była to ta sama osoba. Podobieństwo i cienka nić, jaką było nazwisko, wystarczyła. Tymczasem Takara się przedstawiła i powiedziała, co wiedziała. Znajoma Kirino. Zapamięta. - Jeśli nie będzie to dla ciebie problemem, możemy się temu przyjrzeć później... Aczkolwiek wątpię, byśmy doszli do czegoś więcej niż to niepewne... kuzynostwo - zwróciła się łagodnie do kapitana, za późno orientując się, że raczej nie takim tonem mówi się do zupełnie obcej osoby. Odetchnęła głębiej. - W każdym razie, gdzie możemy dostać jakieś inne ubrania? Doceniam twoją gościnność i jeśli jest możliwość, chętnie odwdzięczę się za pomoc, ale wygodniej bym się czu... Kirino? - chciała zapytać, gdzie są ich ubrania, jednak... Kirino zrobiła coś, czego nie dało się przeoczyć. A mianowicie - wybiegła z pokoju! Z kołderką na sobie. Ale ze... O, wróciła! Już otwierała usta, by zapytać, co się stało, kiedy dziewczyna znowu wybiegła z okrzykiem na ustach. - Kirino?! - Nanaya wybiegła przed drzwi i podążyła za zielonowłosą wzrokiem. Aż ostatecznie westchnęła z rezygnacją. - Co jest w tamtym kierunku? - zapytała, kierując swoje słowa do br... znaczy, kapitana.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.