I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Ogromna sala do której wchodzi się zaraz z Magnolii i właściwie większość gości tylko w niej przebywa. Ma długość 50m i szerokość 20m. Dach znajduje się jakieś 45m nad głowami, a 40m nad głowami zaczynają się Belki stropowe. Podłoga wyłożona jest białymi kafelkami a ceglane ściany obwieszone licznymi obrazami przedstawiającymi świętych. Do ołtarza prowadzą cztery rzędy ław, dwa po lewej i dwa po prawej. Drzwi główne są wielkie i dębowe, podwójne. Te wschodnie i zachodnie mimo że podwójne są znacznie mniejsze, dlatego ich zamykanie i otwieranie nie powinno być problemem. Prócz tego za ołtarzem znajdują się małe, ciemne drzwiczki, z początku nawet nie zauważalne. Okna znajdują się nad drzwiami frontowymi oraz nie wielkie po bokach katedry.
Autor
Wiadomość
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Sala główna Sro Lut 08 2017, 07:29
-Żartowniś...- odparł krótko słysząc słowa dziewczyny. Nawet w takiej sytuacji było ją stać na żarciki... Żadnej prośby o pomoc, żadnej próby samodzielnego wydostania się choćby spod tego wielkiego kamienia przygniatającego nogi... Odwrócił blady łeb, patrząc na nogi Anki. Może i lepiej, że nic teraz nie czuła... Wreszcie jednak cały wysiłek przyniósł coś innefo niż zmęczenie. Kilka kamieni ustąpiło i przysypana dwójka mogła odetchnąć świeżym powetrzem. Przez powstałą dziurę Ill mógł przyjrzeć się scenom dziejącym się w niegdysiejszej świątyni. Choć walka umięśnionego typa z dzieciakiem była ciekawa, bardziej interesowała go rozmowa dwójki najpóźniej przybyłych... czerwonowłosej i jej jednorękiego kumpla. Początkowo Raekwon sądził, że się przesłyszał, jednak po kilkukrotnym powtórzeniu nazwy gildii przez jednorękiego chłopak nie miał wątpliwości. Co tu robili? Czego chcieli? Ill skupił się całkowicie na nasłuchiwaniu rozmowy pomiędzy Grimore i Mefistofelesem, jednak w jego głowie pojawiło się dziwne przeczucie. Ponownie odwrócił głowę w stronę Anki. Kaszlnął, po czym wypychając kolejne kamienie zaczął poszerzać dziurę, by móc przecisnąć się na powierzchnię i zobaczyć jak wielki kamień przygniata nogi małolaty. Jeżeli będzie wystawał na tyle, by można było go rozwalić z zewnątrz, Ill nałożył znak na kamień, a następnie zdetonował ładunek z nadzieją, że kamień rozłupie się na części i Spinebreaker będzie mógł wyciągnąć Ankę spod gruzów.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Sala główna Sro Lut 08 2017, 21:17
PERSPEKTYWA ????? Przeciwnik. Postąpił tak jak przewidywano. Szarża. Próba przerwania jej kamieniem. Porażka. Cel był zbyt szybki. Naniesienie poprawek. Spóźnienie. Cel przerwał działanie obiektu. Próba zamortyzowania uderzenia... Udana. Niebezpieczeństwo. Zachwianie równowagi. Próba odzyskania... Porażka. Przechylenie się. Upadek na ziemię. Analiza obrażeń... Brak poważniejszych. Upadek niegroźny. Aktualizacja statusu. Przewrócony. Sugerowane działanie. Chwycenie kamienia. Który wypadł. (liczy że szczęśliwie wypadł blisko - przyp. Grey) Najszybsza próba wstania. Poprawka. Przy wstawaniu. Wykorzystanie siły w nogach. Do wybicia się. W tył. Pozwoli to. Na błyskawiczny unik. W razie. Gdyby przeciwnik próbował skorzystać z chwili słabości. Ewentualne zasłonięcie się tarczą. Użycie kamienia do zbicia ciosu. Trzy możliwości. Unik. Blok tarczą. Parada kamieniem. Powinno służyć za obronę nie do przebicia. Próba przewidzenia ciosu. Z której strony nadejdzie. Dzięki naukom. Przeciwnik zakwalifkikowany do wyższej klasy niebezpieczeństwa. Należy zachować szczególną ostrożność. Wciąż próba wycofania się. Zwiększenia dystansu pomiędzy obiektem. A wrogiem. Standardowo. Użycie ukształtowania terenu. Aby móc się wycofać. Chowanie się za rumowiskami. Utrudnienie przez to szarży. Dlatego ucieczka. Wycofywanie się. Przodem do wroga. Aby mieć możliwość zauważenia skąd nadejdzie. Trzymanie się blisko rumowiska. Przy nadażającej się okazji. Próba odepchnięcia tarczą. Wykorzystanie siły do wycofania się bardziej. Najważniejsze. Próba zniknięcia przeciwnikowi z oczu. Wycofania się daleko. W razie powodzenia. Szybki bieg w stronę pokonanego wcześniej wroga. Tam były. Rzeczy. W przypadku impasu. Cel identyczny. Jak poprzedni. Kontynuacja. Powolna, ale skuteczna. Pełna defensywa. Brak pozwolenia na odsłonięcie. Brak pozwolenia na przebicie się ataku. W międzyczasie. Przy okazji. Obserwacja ruin. Rumowiska. Możliwość wystąpienia obluzowanych miejsc. Fragmentów metalu. Framug. Zniszczonych mebli. Wykorzystanie tego. Ewentualnie. Aby zawalić drogę. Utrudnienie przeciwnikowi. Nadejścia. Ataku. Pokonania obiektu. Przeciwnik. Nie może wygrać. Obiekt. Musi zwyciężyć. Pokonać. Zabić. PLUS CAŁEJ TEJ SPRAWY JEST TAKI, ŻE PÓKI JEST ZAJĘTY TOBĄ, TO NIE MOŻE RUSZYĆ NA RATUNEK. I JESZCZE SIĘ WYCOFUJE Z WRAŻLIWEGO MIEJSCA... CIEKAWE, ILE OSÓB GINIE PRZEZ TO ŻE RUSZA W POŚCIG ZA WYCOFUJĄCYM SIĘ WROGIEM. GŁUPIEC. Najgorszy przypadek. Obalenie. Wtedy użycie kamienia. Do odgonienia ciosów. Nachodzących. Wtedy ekstremalnie. Niebezpieczna sytuacja. Niedopuszczenie. Do trafienia w witalne miejsca. (czyli w skrócie - wciąż się wycofuje. Próbuje zniknąć Adamowi z oczu. Albo powoli wycofywać się do "celu". Próbuje wykorzystać szczęście aby chwycić kamień łatwo. Manerw wstawania wypróbował osobnik który pisze tego posta i działał. Jest możliwe z siedzenia na tyłku wstać i jeszcze cofnąć się/wybić metr czy dwa do tyłu, kwestia MG czy jest zdolny do wybicia się czy tylko cofnięcia. Byłby if w przypadku rzucenia piasku... ale wątpię, czy a) tutaj jest jakiś piasek b) rzucenie go na 2-3 metry jest pewnym problemem. W każdym wypadku, jest zwrócony do Adama twarzą. Żeby mógł widzieć nadchodzące ciosy. Stara się użyć tarczy do zablokowania, w przypadku trudniejszych do zablokowania próbuje odskoczyć, a w ostateczności używa kamienia do zbicia tego ciosu. Jeśli ma szczęście i zauważy bardziej obluzowany punkt w ruinach, to próbuje go zwalić, aby zatarasować drogę... a może kto wie, przy odrobinie szczęścia poleci Adamowi na głowę. Oczywiście nie stara się go zaatakować, tylko zasłonić drogę ucieczki. Jeśli z jakiegoś nieszczęścia zostałby powalony, to używa kamienia do obrony. Powiedziałabym że do walnięcia w głowę aby oszołomić Adama, ale pewnie to jest niedozwolone w turze obrony, więc po prostu do zbicia ciosu. W przypadku gdyby się jakimś cudem zniknąłby z oczu Adamowi bądź sam Adam się przewrócił, to oczywiście biegiem do celu, gdzie pokonał wróżka i jego przydupasa. Ufff, mam nadzieję że na tym skończy się ta przygoda i nie trzeba będzie już dłużej się użerać z tą denerwującą zboczoną imitacją boga. Nawet w środku walki myśli o dziewkach. Tyle z bystrości umysłu - przyp. Grey)
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sala główna Pią Lut 10 2017, 00:29
MG:
Alezja była na skraju świadomości. Abri wraz z Seishuu ruszyli wpierw odkopać jej nogi, a w tym samym czasie Arisu zaczęła ją leczyć. Obrażenia były jednak poważne. same nogi zdecydowanie przekraczały rozległością obrażeń normę dla jej zaklęcia (S), a do tego dochodziły inne rany na ciele mistrzyni (łącznie około B+). Mimo wszystko, białowłosa z magiem ognia pozbyli się resztek Kardii z nóg mistrzyni i mogli pomóc Ofierze Akwatycznej wygrzebywać Nori. Ten proces był jednak męczący, ale po przerzuceniu kilku kamieni coś znaleźli. Męską rękę wystającą spod kamienia...
A Alezja i Arisu? Świadomość cudem trzymała się mistrzyni. Pewnie, gdyby nie leczenie od wróżki, już byłaby nieprzytomna. Tak chociaż zaczynała czuć się choć odrobinkę lepiej.
W międzyczasie Abri przez moment przyglądała się, jak Ezra z jakąś kobietą, podobną z wyglądu do Alezji rozmawia o czymś z Alfą. Nie słyszała jednak o czym.
"Oho! Drama!" choć twarz Mefista nie wyrażała jakiegoś przejęcia, które można by dostrzec u osób przejmujących się cudzymi emocjami, tak negatywne myślenie o demonach wprost zdawało się wszystkim na siłę wciskać, że coś takiego przeleciało przez głowę demonicznego księcia. Ten wysłuchał wszystkich słów. Nanayi, dopóki Ezra jej nie przerwał, jak i potem samego mężczyzny. Westchnął. -Sługa nie może mieć dwóch panów. - powiedział, spoglądając w oczy najpierw czarodziejce, potem magowi, z którymi toczył negocjację. Wskazał dłonią na Mistrzynię Grimoire Heart i skierował swe słowa do Ezry. -Naucz się negocjować. Żądasz wiele, a nie oferujesz prawie nic w zamian. Twa służba jest warta zostawienia w spokoju Grimoire Heart i uwolnienia spod moich wpływów twojej ukochanej demonicy. Nawet zagwarantowania twojej ukochanej organizacji nietykalności z mojej strony. Nic jednak co mi oferujesz, nie równoważy tego, że miałbym w jakikolwiek sposób cię wesprzeć, udzielić ci swej mocy lub chociażby pozwolić ci zostać wciąż w szeregach Grimoire Heart. Podwładny nie ma wielu panów. Chyba, że jest się zwyczajną dziwką. A ja nie potrzebuję kurwy. - skomentował spoglądając poważnie na dwójkę magów. -Zaoferujcie mi coś więcej niż jednego człowieka, bez zdolności do negocjacji. Coś co zrównoważy resztę tych żądań. - mówiąc to wyprostował się na tronie, następnie spojrzał na rozbitą lampkę wina i westchnął -Każdy toczy jakąś grę. - ot, takie luźne przemyślenia Księcia Demonów.
Never szybko powstał i wybił się do tyłu. Lekko się zachwiał, ale nie miał mimo tego wszystkiego problemu by rozpocząć oddalanie się. A Adam? Cóż... zagapił się lekko na scenę z Ezrą, Nanayą i Mefisto (wszak w trakcie walki nie miał zbytnio na to czasu), a także lekko zamyślił (proszę o nie wstawianiem 'cudownie przypadkowych myśli', które opisują jak myśli przeciwnik, tym bardziej bez Inteligencji i Analityka). Dlatego, choć piasek do ręki zgarnął, ten piekł, wszak ręka sprawna w pełni nie była. Ale wstał. A tu hyc! Never już około 4 metry był od przeciwnika, gdy ten dopiero wstawał. W efekcie pościg rozpoczął się, gdy dystans między nimi wynosił już pięć metrów. Naturalnie, Adam był szybszy, gdyż poruszał się przodem i pewnie na otwartej przestrzeni dorwałby Nevera. Ten jednak wykorzystywał teren ku swojej przewadze, przez co Adam czasami musiał uważać, by nie wpaść na jakiś zrzucany kamień. Krzywdy poważnej by mu nie zrobił, ale po co dać się obić? No i jeszcze zasłanianie się kawałkami ruin. To wszystko sprawiło, że Never miał jakieś 10 metrów do swojej ostatniej ofiary, kamień w łapce i jakieś 3 metry od Adama z półtoraręcznym mieczem w łapce. No i Never nie wiedział o piasku w ręce Adama. [Never pisze pierwszy teraz, termin 36h, po nim Adam też ma 36h]
Raekwon przez niewielki otwór nie widział walki Adama z Neverem. Słyszał za to rozmowę magów Grimoire z Mefisto. A potem zaczął poszerzać otwór. Na tyle, że już może rękę wycisnąć i bark. Blady mag jednak wątpił, by na razie udało mu się przecisnąć całkowicie przez wyłom. Otwór był jeszcze za wąski, ale przynajmniej mieli czym oddychać.
Depore odzyskała "sprawność". Pomogła Wygnanej Nanayi położyć Kocią Nanayę, a także coś ze sobą rozmawiały i demonica zaczęła coś wcierać jej w rany. Eve natomiast utrzymała równowagę i stała teraz zmęczona. A sama druga Nanaś? Była chyba w najlepszym stanie ze wszystkich. Dlatego podeszła trochę bliżej Mefisto, jednak nie wydawała się mieć złych zamiarów.
Podsumowując: Nanaś z Ezrą dyskutują, NPCe się ogarniają, wykopano Alv i ją Ari leczy, Abri ogarnęła teren i wraz z Seiem odkopali czyjąś rękę. A Never nadal walczy z Adamem. I tak to już było w tej Kardii... bądź jej ruinach.
Info od MG:
Termin: 72h od mojego postu Kyouma: 27 MM | | Zemdlał Nori: 18 MM | | Nie żyje, zmiażdżona Baylem: 1 MM | Nie żyje, wykrwawiony Ari: 23 MM | Pomocna Dłoń 1/4 Anka: 43 MM | Zbroja Błysku | -1 sztylet, Obolałe mocno plecy i brzuch, porażone i obite lekko lewe ramię, zmęczona, lewa ręka chyba wybita z barku, gorzki posmak w gardle, niedobrze od niego się robi, lekko obita, prawy bok mocno obity, możliwe, że kilka żeber złamanych, krew zbiera się w ustach, nie czujesz nóg od połowy uda w dół. Pyłem w płucach. Nie czujesz nóg. Odpływasz, acz świeże powietrze walczy Abri: 45 MM | | Zmęczona Never i Grey: 22 MM | | Brak możliwości użycia Nevear Durandal (C), nie pamieta w ogóle, że coś takiego istniało, Never ma głębokie skaleczenie na lewym barku, które przeszkadza, pobolewa i krwawi, boląca klatka piersiowa, trochę skaleczeń, które krwawią i pobolewają. No i może przeszkadzać. Rozcięty Durandal tuż nad rękojeścią. Boli lewa ręka od uderzenia w tarczę. W lewej łydce głęboko wbita czerwona róża. Poparzone dłonie i przedramiona. Przeszkadza i boli. Grey - wyeliminowana 10/15 postów do respawnu. W wyniku braku Grey brak możliwości używania magii Raekwon: 16MM | | -9 Shurikeny, -10 bomb Strzała wbita w prawy bark od strony pleców. Krwawi i boli. No i irytuje. I tkwi. I boli. Poparzenia prawej ręki. Utrudniają chwyt i irytują, ale nie są strasznie poważne, nie możesz używać Bomb Sensing, nie pamiętasz, że to w ogóle istnieje, Rozcięte prawe udo, problemy z poruszaniem się, zmęczony Alezja: 23 MM | Ofiara Akwatyczna 2/10 | -2 strzały z zadziorem, ból w prawym ramieniu, który irytuje i utrudnia korzystanie z ręki, zmiażdżone obie nogi, bolą cholernie, ogłuszona, zmęczona Adam: 2 MM | Zniknięty topór 4/5 | Lekkie oparzenia na plecach, zmęczony, ból w okolicy brzucha, utrudnia koordynację ruchową, rozorany lewy bark, bok i fragment ramienia lewej ręki, boli, krwawi, zostanie blizna, lekkie poparzenia nad lewą kostką, poharatana lewa dłoń, boli przy zaciskaniu, obie ręce lekko poparzone, pieką i irytują, ale da się żyć, lekkie oparzenia na klatce piersiowej i nogach, bardziej irytują niż coś robią, rozcięte płytko plecy na wysokości łopatek, bolą i pieką, acz nie jest to jakiś wielki problem, boląca prawa piszczel, piasek w lewej dłoni piecze | Ezra: 0 MM | Depore 5/5, Ryuuzume 2/5 3 ostrza | Bolący prawy bark i nogi. Krztusi się pyłem, czujesz się słabo Seishuu: 110 MM | | Zmęczony Nanaya: 110 MM | Light 1/2, Step 1/3 | prawa dłoń pobolewa
Tajemnice bardzo leniwego MG. Czemu nie można tego jakoś zapieczętować:
An: 48 MM | Nie żyje Ab: 40 MM | Nie żyje K: 53 MM | Wyeliminowany N: 0 MM | Wyeliminowany NG: 0 MM | | Nie żyją Se: 51 MM | Wyeliminowany Sa: 0 MM | Wyeliminowany B: 60 MM | Nie żyje R: 9 MM | Nie żyje Al: 56 MM | Ochra | Rozcięcie na prawej ręce i prawym boku. Pieką i bolą, kaszle, rany na ciele, niezbyt głębokie, ale krwawią i bolą, krztusi się kurzem, zmiażdżona prawa ręka i stopa, leczona, krztusisz się, ranna szyja, krwawi, acz nie śmiertelnie Ev: MM | | Zmęczona, poharatana prawa ręka i bok, słaba D: 99 MM | | Ogłuszona, krztusi się pyłem, rozcięta głowa, krwawi i boli, ale nie jest to śmiertelna rana. Na: 150 MM | Ogłuszona, krztusi się pyłem M: 186 MM | | Zraniona lewa ręka. Krwawi z przedramienia i dłoni
Apricot Pâte de Fruit
Liczba postów : 290
Dołączył/a : 13/08/2014
Temat: Re: Sala główna Pią Lut 10 2017, 20:57
Leżała. Cóż Anka mogła robić więcej? Nie było jej, nie istniała. Znaczy jeszcze tak, ale obecnie nie miała zamiaru się tym specjalnie przejmować. Plus był taki, że przynajmniej niewiele czuła. Przynajmniej, jeżeli chodzi o nogi, które ucierpiały najwięcej. Nie zwracała już uwagi na dźwięki dochodzące z zewnątrz, nie obchodził ją też obecnie Rae. Właściwie sama teraz nie wiedziała, czego chciała. Nie wiedziała, czy chce już tu pozostać i mieć spokój, czy ratunku. Postanowiła więc poczekać. Dostanie to, co przyjdzie pierwsze. To rozwiązanie zdawało jej się dość łatwe, proste i oczywiste. Jedno z nich na pewno nadejdzie, prędzej bądź później. Tak też leżała na wpół świadoma tego, co się dzieje wokół, nie wykonując zbędnych ruchów. Właściwie można by ją pomylić z trupem.
Adam Arclight
Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016
Temat: Re: Sala główna Sob Lut 11 2017, 12:30
// odpisuję jako, że minął czas Neverowi, zaczął się mój, potem mogę nie mieć czasu odpisać, a nie dostałem informacji, że gracz ma przedłużony czas na odpis.
Moje ataki długim mieczem [nie wiem czemu założyłeś, że mam miecz półtoraręczny] nie trafiły do celu gdyż okazało się, że przeciwnik był nieco za daleko. Wstał i oddalił się o dwa metry szybciej niż ja w ogóle pomyślałem. Mój natychmiastowy rzut w przeciwnika piaskiem też się nie powiódł, bo myślenie jest zbyt absorbującą ręce pracą. Potem okazało się, że przeciwnik z ranną nogą, uciekający tyłem po trudnym dla mnie do przechodzenia terenie nawet przodem okazał się dla niego pestką i zmniejszyłem dystans tylko o jeden metr. Co z tego, że posiada się umiejętności sprawiające, że jest się bardziej zręcznym od przeciwnika, co powinno działać na moją korzyść w trudnym terenie, gdy wydawałoby się, że po stronie wroga jest jakiś niewidzialny sędzia wzmacniający wszystkie jego akcje i osłabiający moje. Kroki też miałem dłuższe, a i tak okazało się, że zmniejszyłem dystans tylko o jeden metr.
Tak czy inaczej teraz przeciwnik przestał chwilę wykonywać akcje, jakby się zatrzymał nie robiąc totalnie nic, chociaż wydawałoby się, że ma okazję do kontrataku. Ten czas, gdy ten zamarł postanowiłem wykorzystać na swoją korzyść, aby dobiec do przeciwnika i zmniejszyć odległość między nami. Uważam jednak na teren i wykorzystuję swoją znacznie większą zwinność, aby dobiec do przeciwnika.
Jeśli akcja rzucenia z 2 metrów w przeciwnika piaskiem, który trzymałem w rękach nie zostanie uznana za atak na niego, niedozwolony w obecnej sytuacji to wykonuję taki rzut celując w oczy przeciwnika, aby go oślepić. Nawet jeśli został nieco zmoczony przez krew to powinna zwiększyć się łatwość rzucania nim i jednocześnie nadal powinna oślepić na chwilę mojego wroga. Oczywiście pomimo wyrzucenia piasku nadal staram się dobiec do przeciwnika i wykonać resztę akcji.
Jeśli przewrócenie przeciwnika przez obalenie własnym ciężarem ciała nie zostanie potraktowane za atak niedozwolony w tej turze to po dobiegnięciu staram się go obalić w taki sposób. Uważam, aby jego kamień oraz tarcza nie zrobiły mi przy tym krzywdy. Potem przyciskam go własnym ciałem, aby nie wstał tak łatwo.
Jeśli uda się go przewrócić lub przewrócenie go będzie niemożliwe w mojej turze obrony po dobiegnięciu do niego staram się wyrzucić lewą ręką tarcze przeciwnika z równie rannej jego ręki. Pewnie była już dość zmęczona. Rana w barku była dość głęboka, a tarcza musiała swoje warzyć. Poza tym ilość ciosów, które przyjął dodatkowo, negatywnie wpływała zapewne na wytrzymałość jego ręki. Może moja lewa ręka była w podobnym stanie, ale jednak była mniej zmęczona, a przeciwnik wydawał się całkowicie zatrzymać na chwilę. Tarcze staram się wyrzucić jak najdalej na bok.
Jeśli przeciwnik leżał staram się po wyrzuceniu tarczy lub nie przejść do pozycji pełnego dosiadu na przeciwniku. Oczywiście cały czas pilnuję, aby nie zgubić swojego długiego miecza.
W razie ewentualnych ataków typu pociski, ciosy proste, pchnięcia, rąbnięcia, młoty i haki odskakuję w wolny bok wykorzystując swoją zręczność z umiejętności. W razie ataków typu cięcia, cięcia równoległe do ziemi, ciosy na odlew i sierpy staram się odskoczyć w tył.
Uważam również, aby się nie potknąć o niezbyt miły do walki teren. Jeśli bym się przewrócił staram się jak najszybciej wstać i wykonać resztę akcji i przejąć inicjatywę ataku. Gdyby przeciwnik sam się przewrócił uciekając tyłem to od razu doskakuję do niego, staram się odepchnąć mu tarczę i znaleźć się w pozycji pełnego dosiadu.
Generalnie widząc, że przeciwnik nie podjął ataku, a zamarł bez wykonania akcji staram się go dogonić, zmniejszyć dystans, a następnie obalić na ziemię, rozbroić go z tarczy oraz przejąć inicjatywę ataku. Jeśli któreś akcje, były w tej chwili niedozwolone oczywiście ich nie wykonuję, a przechodzę do kolejnych.
Arisu
Liczba postów : 292
Dołączył/a : 23/10/2016
Skąd : Gdynia
Temat: Re: Sala główna Sob Lut 11 2017, 14:39
Spojrzała na Abri, która wyglądała jakby zaczęła panikować. Uśmiechnęła się do niej i położyła rękę na jej ramieniu. -Damy z siebie wszystkim na pewno uratujemy ich spod gruzu - rzekła spokojnie, aczkolwiek kiedy spojrzała na nogi Mistrzyni przełknęła głośno ślinę, nie mogła jej tu zostawić, jednocześnie wiedziała, że jeżeli ją podniesie dziewczyna zemdleje. Nie miała innego wyboru. Rzuciła na siebie buffa mówiąc pod nosem Niech moc będzie z Tobą [D]. -Przepraszam - szepnęła i podniosła ciało Alezji najdelikatniej jak mogła, uniosła ją jak księżniczkę. Musiała ją zanieść do budynku gdzie był Kyo i Baylem, na temat tego drugiego na jej ciele przeszedł niemiły dreszcz. Szła powoli, ale była bardzo zdenerwowana, nie wiedziała w jakim stanie są inni ludzie, musi się pospieszyć by pomóc innym. Spoglądała na Mistrzynie co jakiś czas, jeżeli tylko dostrzegła budynek o którym mówiła jej Abri skierowała się tam. Rozejrzała się po środku i poszukała miejsce gdzie mogła by ją położyć. Jeżeli jakie się znalazło starała się jak najdelikatniej położyć ciało Mistrzyni na ziemi starając. Kiedy to zrobiła wstała i wybiegła z pomieszczenia, wróciła do gruzów gdzie leżały jeszcze inne osoby. Wzrokiem odnalazła Seishu, potem Abri. Kiedy wróciła na miejsce dostrzegła rękę wystającą spod kamieni, którą przed chwilą odkopywali dwójka magów. Uklęknęła i złapała lekko dłoń. -Hej słyszysz mnie mnie? Wydostane Cię stąd - rzekła na głos, po chwili obiema rekami zaczęła odsuwać ciut większe kamienie [siła +20%], starała się odkopywać od ręki w głąb, chciała przerzucić jak największą ilość kamulców. Nie mogła zrobić nic innego. Starała się jednocześnie by żadne większe kamienie się nie zsunęły kiedy odkopywała kogoś spod gruzów. Przeżyj... modliła się w duchu odsuwając co chwile to nowe kamienie na bok. Robiła to starannie i powoli, nie mogła się spieszyć, bo to pewni tylko pogorszyło by sprawę.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Sala główna Sob Lut 11 2017, 21:12
(ech... tylko dlatego że MG prosił aby piszący nie odpowiadał jeszcze, dlatego nie było tego posta. A teraz nie dość że Adam się wtrącił, to jeszcze zadecydował co Never-kun robi. Jakby byłby bogiem. Heh. Cóż, więc trochę się rozczaruje. Ponieważ są w tym świecie postacie silniejsze od bogów. Zwłaszcza takich marnych imitacji - przyp. Grey) PERSPEKTYWA ???? Oddalanie się. Wykonane. Status przeciwnika zaktualizowany. Przeciwnik szybko się zbliża. Atak nie został wykonany. Sukces w osiągnięciu zwiększonego dystansu. Poprawka. Możliwość doścignięcia. Wysoka. Naniesienie zmiennych. Dystans jest wystarczający. Porzucenie planu. Konstrukcja nowego planu. Plan skonstruowany. Działanie planu. Pierwsze. Obiekt podnosi rękę z kamieniem i zamachuje się w stronę przeciwnika. Nie wypuszcza kamienia. Markuje atak. Wymagane do. Rozproszenia przeciwnika. Zmuszenie go do skupienia się na kamieniu. Przeniesienie ciężaru ciała na drugą stronę. Odwrócenie się tyłem do przeciwnika. Wymagane do podjęcia kolejnej akcji. Status ryzyka. Wysoki. Status zysku. Wysoki. Po obróceniu. Przyspieszenie do pełnych możliwości. Cel. Młot. Druga broń przeciwnika. Prawdopodobieństwo. Że żaden inny obiekt. Jej nie ruszył. Potrzeba broni. Do przechylenia szali. Na korzyść obiektu. Dlatego potrzeba użycia wszystkich sił. Do dopadnięcia do broni. Przy ucieczce. Kontynuowanie zagradzania drogi. Używania ukształtowania terenu. Do przewagi. Rana przeszkadza. Ucieczka pomaga. Przeciwnik musi dopaść obiekt. Obiekt ma przewagę 3 metrów. Niewiele. Dodanie przewagi. Wciąż. Zrzucenie kamieni żeby zatarasować drogę. Framug aby stworzyć barierę. Najważniejsze. Jak najszybsze dopadnięcie do broni. Pochwycenie jej. W zamian za kamień. W przypadku porażki. Gdyby przeciwnik szybciej dopadł obiekt. Rozpoznanie. Użycie słuchu. Wtedy. Próba odepchnięcia go tarczą. Użycia kamienia do pomocy w odepchnięciu. Kontynuacja próby przebiegnięcia. W przypadku powalenia. Użycia kamienia. Do próby zrzucenia przeciwnika z siebie. Użycie tarczy do użycia powalenia z siebie. HEHEHEH! TAK JUŻ BLISKO! TAK JUŻ BLISKO! TERAZ SZYBKO! ABY BYŁO KRWISTO! (a w przypadku oślepienia... to wydaje mi się że to dopiero się rozstrzygnie w drugiej turze. O ile ona nastąpi. Bo już osobnik piszący jest bardzo zmęczony przez pewnego zboczonego osobnika, który właściwie upiera się żeby zabić biednego, niewinnego Never-kuna oraz oczywiście porzuca misję obronną. Można było się tego spodziewać od zboczeńca. Brak zasad moralnych. Plus wszystkie te narzekania odnośnie tego że Never-kun może się oddalić tak daleko... Bardzo proste. Szczęście. Po prostu obecnie z niego korzysta jak może, utrudniając podejście bliżej. A ma on na 3 lvl. Z tego co wiem wszystko co Adam ma poza zmysłem walki jest na 1 lvl. I on jeszcze chce twierdzić że jest nie wiadomo jak zbudowany, master of none - przyp. Grey)
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Sala główna Nie Lut 12 2017, 01:38
Została zatrzymana w pół kroku, gdy zamierzała złożyć przysięgę. Sztylet wywędrował z jej dłoni, podczas gdy pytające spojrzenie spoczęło na Al Sornie, który szybko się wytłumaczył. Wsparcie... Chyba jej nie zrozumiał. Nie była jego wsparciem. Była mistrzem gildii, który właśnie chciał negocjować w sprawie jego przynależności, ale nim pozwolono jej dokończyć, została zatrzymana. Zdawała sobie sprawę, że tych na szczeblu wyżej nikogo nie obchodziły jej własne uczucia, dlatego też nie zamierzała rzucać traumą na prawo i lewo, zachowując się jak dziecko i stawiać żądania, których nikt nie mógłby spełnić. Proszenie o to, by Ezra pozostał w gildii mijało się z celem w momencie, w którym zakładnikiem była Depore. Władza, jaką roztaczał Mefisto nad demonicą sprawiała, że od początku był to wybór między nią a gildią, a wszelkie prośby i negocjacje by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu mijały się z celem. Odprowadziła Lisa nieco zbolałym spojrzeniem, dając mu możliwość wypowiedzenia wszystkiego, co tylko pragnął. Jego negocjacje - jego odpowiedzialność. Nie patrzyła w tym czasie na mężczyznę ani na Mefisto, po prostu słuchała, wbijając swoje spojrzenie w ruiny pod swoimi stopami i zastanawiając się nad tym, co powinna zrobić. Dawna Nanaya zapewne nie dopuściłaby Ezry do słowa. Z tym ze dawna Nanaya nie miała na swoich barkach ciężaru całej gildii i mogła mówić, co jej się żywnie podobało. Być prostą dziewczyną, której charakter, choć ostry i czasami nieprzyjemny, pozwalał na chwilę wytchnienia i zachowywanie się jak nastolatka. Mieć swoje kaprysy i nastroje, zachcianki i foszki. Teraz, nawet gdyby nie wydarzenia z zamku Millenium, nie mogła sobie na to pozwolić. Musiała odsunąć od siebie swoje własne potrzeby i zachcianki, swoje własne emocje i kierować się znacznie większym głosem - gildią. A to mówiło jej bardzo jasno, że utrata Ezry będzie niezwykle dużym ciosem w siły gildii. Każde kolejne słowo z ust Al Sorny o tym, jak to będzie służył i gildii, i Mefisto rozdzierało jej serce. Nie istniała możliwość, by mieć oba. Nie powinien iść w zaparte, próbując zmienić nieuniknione. Depore w zamian za przynależność do gildii. Czy to tak wiele? Nie. Ona sama zaprzedała swoją przynależność do gildii, ale nigdy nie była na usługach innych, niż Tsukiko, a później Arata. Wciąż pozostawała w gildii. Odetchnęła głębiej i rozluźniła ramiona, czując ich sztywność. Nie chciała tracić Ezry. Nie w ten sposób, nie z powodu pokrętnego działania istot wyższych. Odetchnęła ponownie, czując ciężar w sercu. W tym czasie Mefisto odpowiadał na żądania jej przyjaciela. Wiedziała, że tak się to skończy. Wiedziała w momencie, w którym tylko zaczął mówić o utrzymaniu się w gildii, byciu heroldem, byciu na każde zawołanie Mefisto. Potarła skronie, kiedy słowa demona uderzały w dumę maga mieczy, bo musiała się z nim zgodzić. Każdy toczył jakąś grę, czasami jednak pewne ruchy nie były warte swojej ceny. Ruszyła powoli do przodu, korzystając z Light by stworzyć sobie oparcie podczas poruszania się w górę, niczym po schodach, uważając tym razem, by Biały Lis jej nie zatrzymał. Naprawdę Ezra uważał, ze to nie były jej negocjacje? Że nie ma prawa głosu w dyskusji o tym, na jakich warunkach mag trafi pod protekcję Mefisto? Nie było sposobu na to, by uratować ich dwójkę i zadowolić wszystkich. Któraś ze stron zawsze będzie poszkodowana. W tym wypadku poszkodowanym nie była mistrzyni Grimoire Heart, a kobieta, która kryła się pod skorupą, którą musiała stworzyć dla własnej ochrony. Kiedyś powiedziała, że nigdy nie zaprzeda swojego człowieczeństwa plugawym istotom, dla których jej istnienie było tylko zabawą. Teraz musiała przełknąć głęboko tą dumę dla dobra własnej gildii. Dla dobra Depore. Stanęła niezwykle blisko tronu Mefisto, mając jego spojrzenie na wysokości własnych oczu. - Jako mistrz Grimoire Heart oddaję się pod twoją protekcję i zawieram z tobą pakt. Depore zostanie wyjęta spod twojej kontroli, a Ezra zostanie w Grimoire Heart. Jako jego mistrz będący na twoje rozkazy, masz pewność, kto trzyma nad nim ostateczną władzę, a ta należy do ciebie - powiedziała niezwykle cicho, nie chcąc, by ktokolwiek oddalony mógł usłyszeć jej słowa. Po nich przyklęknie przed Księciem Demonów, całkowicie pokazując swoje podporządkowanie. Jej duma paliła. Ukorzenie się przed kimkolwiek było niczym siarczysty policzek dla niej, jako mistrz gildii, a złamanie swoich własnych wierzeń i przekonań paliło niczym ogień. Jeżeli jednak miała to być cena za zatrzymanie Ezry w gildii, była gotowa ją zapłacić. - Pakt Ezry jest jego własną sprawą, więc jeżeli żądanie uwolnienia Depore to za dużo, przyjmij chociaż mnie w zamian za jego przynależność - dodała równie cicho, patrząc pod kamienie pod sobą. Nie chciała myśleć o tym, jak będzie wyglądał ten pakt, jak się zakończy i z czym będzie się to wiązało. Nie miała czasu na swawolne rozważanie o tym, co mogło być, a co się nigdy nie wydarzy. W tym momencie nie byli dyplomatami, byli zaledwie pyłkiem próbującym coś ugrać w tej skomplikowanym świecie. Jeżeli Mefisto przystanie na jej propozycję, podąża za jego wskazaniami.
Seishuu
Liczba postów : 160
Dołączył/a : 04/01/2016
Temat: Re: Sala główna Nie Lut 12 2017, 08:59
Sei coraz bardziej odczuwał zmęczenie, ale odwalał resztki Kardii wciąż z tym samym zapałem i w końcu udało im się wydostać kobietę spod sterty gruzów. Więcej dla niej zrobić nie mógł. Znaczy... mógł ją stąd zabrać, ale zajęła się tym jedna z dziewczyn. I dobrze, wydawało mu się że ona bardziej się do tego zadania nada. Była jakimś healerem czy czymś w tym rodzaju, mogła w ten sposób bardziej pomóc kobiecie. On więc ruszył na pomoc kolejnym pogrzebanym. Właściwie nie musiał szukać, bo to coś co przywołała Alezja już przesuwało gruzy. Miał tam być ktoś o imieniu Nori, ale to w sumie nie ważne kto tam był, Sei po prostu pracował dalej. I nagle dokopali się do wystającej ręki. Blondas na ten widok wzdrygnął się, żeby nie powiedzieć, że odskoczył. Acz udało mu się nie krzyknąć. Tylko obejrzał się dookoła, aby zaraz dopaść do łapki i ją chwycić. - Hej, jesteś tam? - zapytał - Wytrzymaj, zaraz cię wyciągniemy. - zacisnął palce na wystającej łapce chcąc dodać otuchy pogrzebanemu, aby zaraz ją puścić. Nie wiedział jak kiepsko było z człowiekiem tam pod gruzami więc mimo zmęczenia starał się odsunąć wszystkie gruzy jak najszybciej. Uważając jednak przede wszystkim, żeby żadne resztki nie zsunęły się na postać pod spodem czy na jej wystającą rękę.
Ezra Al Sorna
Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015
Temat: Re: Sala główna Nie Lut 12 2017, 22:28
Ezra wyprostował się, jednocześnie unosząc dłoń z mieczem i opierając go na barku. W spokoju wysłuchał słów Mefisto, chociaż ten starał się rzucać jakieś ukryte obelgi pod jego adresem. Mag westchnął lekko, zaś w jego głosie dało się usłyszeć zmęczenie, gdy odpowiedział, jednocześnie kręcąc lekko głową: - Chyba nie do końca mnie rozumiesz. Albo to ja wypowiadam się nie dość precyzyj- - białowłosy przerwie widząc, co robi Nanaya. Szermierz bez słowa obserwował, jak dziewczyna podchodzi do tronu, zaś na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
Trzy ostrza Ryuuzume spadną z góry, powstrzymując Mistrzynię GH od podejścia do demona. Źrenice Ezry rozszerzą się, wypełniając prawie całe tęczówki, zaś on sam zapyta lodowato spokojnym głosem: - Czyż nie powiedziałem: "to moje negocjacje?" Zamilcz więc o Mistrzyni i poczekaj aż załatwię swoją sprawę sam.
W innych okolicznościach Ezra pozwoliłby Nanayi przemawiać i nie wtrącałby się do jej spraw. Jednak wiedział, że to co aktualnie robiła było podyktowane nie tylko dobrem gildii. Al Sorna wiedział, że jest całkiem silnym magiem. Nie miał złudzeń i wiedział, że w gildii znajdują się jednostki o wiele od niego silniejsze, jednak wiedział również, że utrata siły bojowej jaką sobą reprezentuje byłaby dla GH problematyczna. Nie zamierzał jednak pozwolić Byakushitsune na narażanie całej gildii tylko ze względu na niego. On sam, gdyby nie Depore nie zastanawiałby się nad paktowaniem z Mefisto i opuścił Kardię najszybciej jak tylko by mógł. Czy też raczej to co z niej zostało. Nanaya jednak reprezentowała swoją osobą całą gildię, zaś Al Sorna nie zamierzał pozwolić, by dobrowolnie oddała ją do dyspozycji Księcia Piekieł. Ezra spojrzy mu prosto w oczy. - Słuchaj zatem demonie. Wytłumaczę to najprościej jak mogę. Zostawisz Grimoire w spokoju i zapewnisz mu nietykalność oraz uwolnisz Depore. Rozsądny strateg rozważa wiele możliwości. No chyba że jest głupcem. Ty zaś na niego nie wyglądasz. Zatem uzgodniliśmy tą część.
Mag schowa Meiyo do pochwy i powoli ruszy w stronę tronu, jednocześnie przypatrując się z grymasem niezadowolenia jak Depore zaczyna pomagać słudze Mefisto. (Nie jestem pewien czy mogę, więc w razie czego to zmiany w wyglądzie mogą nie mieć miejsca. #PWM_DemonicPossesion) Pod wpływem wszystkich silnych uczuć jakie aktualnie odczuwał, całego jego gniewu, nienawiści i poczucia bezsilności jego wygląd zmienił się lekko. Jego uszy stały się szpiczaste, kły wydłużyły się nieznacznie, a białka oczu stały się czarne. Dodatkowo można było od niego wyczuć specyficzną, demoniczną aurę. - Logicznym jest chyba, że suweren zapewnia swojemu wasalowi wsparcie. To pozwoli mu na lepsze wspieranie swojego pana. Jeśli jednak jesteś na tyle słaby, by dać mi chociaż szansę na rozwój wykorzystując odrobinę twojej mocy... To sam zdobędę siłę. Nie myśl że zamierzam błagać o wsparcie. Jeśli jednak będziesz traktował swoich podwładnych lekką ręką, to wybacz moje słownictwo, ale pewnego dnia obudzisz się z ręką w dupie. A wszystko przez bycie aroganckim dupkiem. Czyżbyś był głupcem Mefisto? Bowiem twe słowa na to wskazują. Ezra stanie obok Nanayi, kładąc rękę na jej barku i ściskając lekko.
Lepiej się stąd wynoś Nan...
- Zatem wytłumaczę dalszą część. Wstąpię na twą służbę. Będę wykonywał twoje rozkazy tak długo jak będziesz wywiązywał się z umowy. I nie będę błagał o wsparcie, nawet jeśli mój suweren mógłby je zapewnić. Najwidoczniej możesz pozwolić sobie na straty w podwładnych. Depore jest jedynym czego mi potrzeba by zdobyć więcej siły. Jednak radzę ci zastanowić się nad dalszą częścią propozycji. Tutaj jednak moja Mistrzyni będzie mieć decydujący głos. Nie oddam ci GH tak łatwo. Jednak proponuję ci zawarcie przymierza z gildią, oczywiście o ile Nanaya się na to zgodzi. Pozostanę na sterowcu i będę z nimi współpracował w ramach ich nietykalności, zaś jeśli natkniemy się na jakiegoś twojego sługę, to ja będę gwarantem nietykalności Grimoire. Ja, twój Herold. Jeśli zaś będę potrzebny gdzie indziej, to udam się tam. Jednak nie zamierzam być tak łatwowiernym, by ufać ci bez zastrzeżeń demonie. Dopóki więc nie upewnię się o tym, że zamierzasz dotrzymać naszej umowy, pozostanę na sterowcu. Czy wyraziłem się wystarczająco jasno?
Mag popatrzy na Mefisto z pogardą. Oto wielki Książę Piekieł okazuje się nie być silnym na tyle, by wesprzeć własne sługi. Albo też jest na to zbyt głupi. Na twarzy Al Sorny pojawi się ponury uśmiech. Uśmiech zwiastujący naprawdę wiele trupów. - Jeśli to wszystkie twoje żądania, to akceptuję je. Chociaż przyznaję, że chyba przeceniłem twoją potęgę. Mogę być zwykłym człowiekiem, jednak drzemie we mnie demon. I radzę ci o tym pamiętać, albowiem tak długo jak będziemy sprzymierzeńcami będzie on na twoje rozkazy. Jeśli jednak kiedykolwiek złamiesz naszą umowę, to nakarmię moją śmiertelną cząstką tego demona, zaś następnie osobiście odgryzę ci łeb. Ezra uniesie do ust rękaw i skosztuje krwi Mefisto. - Przyjmuję warunki paktu.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Sala główna Pon Lut 13 2017, 05:26
Całe szczęście, Abri nie musiała teraz za dużo myśleć. Cały czas skupiona na dotarciu do Nori odsuwa, przesuwa, odrzuca i przerzuca kamienie. Cały czas robi to będąc w ludzkiej postaci. Cały czas stara się nie patrzeć na swoje dłonie, nie chcąc odkryć czy te są poranione, czy też nie. Nie musiała tego wiedzieć. Ważniejszym było dostać się do Nori... Kiedy w końcu dostrzegają męską rękę, dziewczyna upewniła się co do tego, do kogo ona należała. Zmartwiła się? Tak... bo to znaczyło, że ten, który pomógł jej zabrać przyjaciela nie dał rady zabrać Nori... Potrząśnie energicznie głową i skupi się jeszcze bardziej na swoim zadaniu. Bo to było ważne aby ich wyciągnąć, żeby móc pomóc jeszcze innym. W milczeniu, dopóki nikt nie będzie od niej czegoś chciał. Starała się nawet nie uciekać myślami do Ezry i do tego, co się działo tam dalej. Gdzieś głęboko miała nadzieję, że niedługo wszystko się skończy... Że wszyscy będą bezpieczni a ona wreszcie będzie mogła schować się gdzieś i odpocząć...
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Sala główna Pon Lut 13 2017, 20:49
Kolejne kamienie dawały za wygraną, a blady mag mógł już przecisnąć całą rękę. To dobrze, jednak narastające zmęczenie nie pozwalało kopać dalej. Skupił się więc na słuchaniu przepychanek między mistrzynią Grimore Heart, a jej podwładnym o to, kto ma zostać przydupasem Mefisto. -Jeden człowiek, czy cała gildia...-spytał sam siebie w myślach, starając się złapać nieco oddechu. Pomijając jednak wynik konwersacji, pośród ruin Kardii działo się właśnie coś, co prędzej czy później odbije się hukiem potężniejszym, niż największy wybuch Spinebreakera. I zdecydowanie nie podobało mu się to, co słyszał. Nawet, jeśli do tej pory byli nieobecni, to teraz, sądząc po słowach jednorękiego bandyty, GH zamierzało wyjść z cienia i poświęcić jednego ze swoich, albo i całą gildie, by osiągnąć... -Oddać duszę diabłu w zamian za... uwolnienie demonicy?-chłopak pokręcił głową z niedowierzaniem myśląc, że pył i gruzy katedry przytkały mu uszy. Kim była ta Depore, żeby mistrzyni gildii płaszczyła się przed diabłem niczym posłuszna suka... Jak ważna była ta istota dla tych ludzi, by ci wręcz przepychali się między sobą kto ma zostać podnóżkiem dla Mefista? -Ja pierdolę, co gildia, to więksi popaprańcy...-rzekł w sumie do siebie nie patrząc nawet na Ankę. Słyszał, że ta jeszcze dycha, jednak w obecnej sytuacji chyba już niedługo. -Szkoda małej...-pomyślał, po czym przeczołgał się w stronę dziewczyny, by przyjrzeć się jej przygniecionym nogom. Wsadził rękę w dziurę najbliżej którejś z nóg, po czym zaczął kopać, chcąc pogłębić dół, by móc wyjąć nogi Anki spod kamieni, jednocześnie formując z gruzów swego rodzaju podpórkę dla kamieni pomiędzy nogami, by te nie opadły, podczas gdy Ill będzie wyciągał nową koleżankę spod sterty kamieni.
Apricot Pâte de Fruit
Liczba postów : 290
Dołączył/a : 13/08/2014
Temat: Re: Sala główna Wto Lut 14 2017, 20:34
Całą drama na górze ją nie obchodziła. Nawet o niej nie wiedziała, a co najwyżej docierały to niej jakieś dziwne odgłosy, które może i były rozmową. Ktokolwiek ją prowadził - miała to gdzieś. A jednak komentarz Rae zrobił swoje, odkopując u Anki resztki jakiejkolwiek ciekawości. Cokolwiek się działo, cokolwiek się dowiedział. - Fairy Tail...? - musiała zapytać. A pytanie brzmiało tak, jakby tylko chciała się utwierdzić w swoich domysłach. Zero entuzjazmu. Zero radości. Czyli klasyczna Anka. Widząc zaś jego starania znowu westchnęła, by zaraz złapał ją ponownie kaszel, a ona sama co raz bardziej rozumiała, jak bardzo jest z nią beznadziejnie. I chociaż mówiła, że to bez sensu - dalej próbował. Po co? Nie wiedziała. Nie sądziła jednak, żeby go ostatecznie dała radę odwieść od pomysłu. A co jej szkodzi. - Zabierz na chwilę ręce od gruzu... - rzuciła do Rae, by zaraz po tym skorzystać ze zdolności zbroi i przeteleportować się nieco dalej, kiedy ten ułoży podpórkę z kamieni. Teleportacja tam, gdzie ma miejsce. Gdzie się zmieści cała ze swoimi nóżkami. A jeśli podpórka będzie trzymać kamienie, to te nie hukną. Sama zaś też nie mówiła głośno. Nie miała siły na nich innego niż cichy szept nie zdając sobie sprawy z tego, że w tym wypadku może się to okazać dla niej zbawienne. A co dalej? Nie wiedziała. Może... przeżyć? Jakoś? Jak - nie wiedziała.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sala główna Wto Lut 14 2017, 21:35
MG:
Anka się poddała. Tak przynajmniej mogło to wyglądać. Ill natomiast nie usłyszał za wiele szczegółów. Znał ogół rozmowy, jednak szczegóły po prostu się zatarły. Dystans etc. Znacznie większe szczęście miał z nogami czarodziejki. Udało mu się jedną wyciągnąć. Wbrew pozorom, nie była ona w jakimś złym stanie. Znaczy no wiadomo. Złamana w wielu miejscach i powyginana, ale na pewno nie miała w niej 800 kości. Więc do zaleczenia. Bardziej niepokojące było to, że Rae dostrzegł, że Anka zachowuje się, jakby nic jej nie bolało. A noga tak bezwładnie opadła. Jeszcze druga mu została... Ale magini odzyskała jednak trochę życia. I się sama przeniosła. Szczęśliwie, bądź nie, kamienie zaczęły się walić. Nic im się na szczęście nie stało, ale trochę ich znów zasypało. I dali znać, gdzie są. I już nie mieli dostępu do świeżego powietrza i słoneczka.
Rzut piaskiem vs rzut kamieniem. Piasek może i dotarł do twarzy Nevera, jednak taki dystans był zdecydowanie zbyt wielki, by zadziałało to efektywnie. Mimo wszystko, wizja oberwania kamieniem trochę poskutkowała, choć nie wpłynęło to jakoś na tempo akcji. Gdy Adam się uchylał, dawny superbohater się odwracał. A potem bieg. Fakt, w zdecydowanie lepszej kondycji była noga Adama. Ten jednak wciąż odczuwał skutki częściowej aktywacji Drugiego Źródła. A Never był farciarzem. Jak to się skończyło? Otóż tym, że Never dobiegł do broni i się po nią schylił. Miał ją już w prawej ręce i był ustawiony lewym bokiem do rozpędzonego Arlighta. Tylko był pochylony. I broń była nadal bardziej na ziemi. Tylko za trzon złapał. A ten był od niego zaledwie metr-półtora. Na oko. A wiadomo. Rozpędzony byk to rozpędzony byk. Próba obalenia wyszła tak połowicznie. Never odleciał jakiś metr, ale broń trzymał. I leżał. A Adam był pochylony właśnie ten jakiś metr od niego. Ale stał. A Never leżał na prawym boku z młotem w łapie i tarczą na swoim lewym ramieniu. [Never pisze pierwszy teraz, termin 36h, po nim Adam też ma 36h]
Nawet leczenie Arisu nie pomogło jednak mistrzyni Fairy Tail zachować świadomości, gdy ta została uniesiona. Rany na nogach były zbyt rozległe i zbyt bolesne, by ot tak pozwolić utrzymać świadomość. Mimo wszystko jednak, Alezja oddychała. A to zawsze jakiś plus. Jednak doniesienie jej do budynku, odłożenie i powrót to zdecydowanie zbyt dużo czasu zajęło, by czarodziejka mogła działać coś jeszcze... Ot, zdążyła wrócić na tereny ruin.
Abri i Seishuu pracowali w pocie czoła. Godnie pochwały swoją drogą. Choć sam widok ręki nie pocieszał (a wróżka dostrzegła fragment stroju pomagającego jej Baylema), tak pracowali, chcąc pomóc pogrzebanemu. Jaką więc reakcją mógł przynieść fakt, że zawalający się kościół runął na rękę mężczyzny z taką siłą, że ta praktycznie oddzieliła się od ciała. Tak, znaleźli rękę, oddzieloną od ciała gdzieś za łokciem. Jednak, co gorsza... widzieli też kobietę. Abri od razu rozpoznała w niej Nori. Do obrażeń, które zadał jej zły Baylem doszły jeszcze złamania i zmiażdżenia. Krew nieśpiesznie lała się z jej ciała, choć wprawne oko mogło dostrzec, że coś ją zasłaniało, przed ogromnym budynkiem. Na niewiele jednak się to zdało w obliczu masy całej katedry. Prawy bok był praktycznie cały zmiażdżony.
Nanaya zbliżyła się do tronu i zdążyła przedstawić swoją ofertę, niestety, Mefisto nie zdołał odpowiedzieć, bo wtrącił się jej protegowany. Sam książę demonów natomiast przyglądał i przysłuchiwał się Ezrze, który najwidoczniej tracił pewien punkt widzenia. Sam demon jednak nie wydawał się tym przejmować. Kiwnął głową na potwierdzenie, że rozumie zasady paktu i pozwolił Ezrze skosztować jego krwi. Ledwo mag jednak przełknął substancję, poczuł olbrzymi ból w brzuchu. Upadł na kolana, a Mef westchnął. -Spokojnie, przejdzie. Tak czy inaczej, droga mistrzyni Grimoire Heart... - mówiąc to spojrzał na Nanayę i lekko się uśmiechnął. -To szczodra propozycja, jednak wymagałaby ode mnie dorzucenia czegoś ekstra. Zamiast może paktu, po prostu... cię wynajmę? Magowie w tych czasach są na zlecenia, prawda? - zaproponował, a następnie spojrzał na ciała swoich sług, głównie na niewielką wróżkę i zamaskowanego chłopaka. -High... Ever... źródło mocy... - mruknął, a następnie się uśmiechnął podejrzliwie i wskazał na walczących mężczyzn. -Chcę chłopaka. Żywego. Może być bez rączek, bez nóżek, byleby był żywy. Dostarczysz go, twój protegowany zostanie w Grimoire Heart. - gdy kończył mówić Ezra przestał się wić z bólu. Czuł się inny. Zmieniony. Spojrzał. Gwałtownie poczuł obrzydzenie do Kardii. Święte miejsce, gdzie była masa wiernych. Mdliło go to. Spojrzał na Nanaś. Była Świętą. Tak nią gardził z tego powodu. Wręcz chciało mu się rzygać przez całą tą jej świętość. A mimo to... nadal coś go z nią łączyło. I nie były to te negatywne uczucia. -Spokojnie, to przejdzie. W swoim czasie. Twoje pierwsze zadanie. Chroń mnie. - po tych słowach, z dawnych ruin Kardii powstała istna fala energii, która w zawirowaniu ruszyła w stronę Mefista, który wygodnie rozsiadł się na tronie. -Zanim wrócisz do gildii, zabiorę cię jeszcze w jedno miejsce. Potem będziesz wolny, póki cię nie wezwę. Nie powinno to wiele czasu zająć. - mówił, gdy potężna ilość energii wlewała się w niego, a jego aura rosła w potęgę i rosła.
Depore zamrugała kilkakrotnie oczami i podbiegła do Ezry. Oddychała głęboko spoglądając mu w oczy, nie wiedząc co powiedzieć. Wygnana Nanaś widząc to stanęła w gotowości, ale nie zapowiadało się na jakieś wielkie dramy. Tymczasem Eve zaczęła wsmarowywać rzeczy w kocią Nanaś.
Podsumowując: Ezra zawarł pakt, Nanaś dostała ofertę pracy, gala KSW trwa nadal, Arisu, czyli do rannych i z powrotem, pomagający wróżkom Baylem dał im jeszcze jedną rękę do pomocy, gdy akurat odkopali Nori, a także dało się dostrzec jak kilka kamieni dość mocno się osuwa gdzieś w połowie dawnego kościoła. No i wszechobecna aura i energia, która zdawała się wręcz pochodzić z tej uświęconej ziemi wędrowała w stronę Mefista.
Info od MG:
Termin: 72h od mojego postu Kyouma: 27 MM | | Zemdlał Nori: 18 MM | | Nie żyje, zmiażdżona Baylem: 1 MM | Nie żyje, wykrwawiony Alezja: 23 MM | Ofiara Akwatyczna 3/10 | -2 strzały z zadziorem, zemdlała Ari: 23 MM | Pomocna Dłoń 2/4, Siła 1/2 Anka: 43 MM | Zbroja Błysku | -1 sztylet, Obolałe mocno plecy i brzuch, porażone i obite lekko lewe ramię, zmęczona, lewa ręka chyba wybita z barku, gorzki posmak w gardle, niedobrze od niego się robi, lekko obita, prawy bok mocno obity, możliwe, że kilka żeber złamanych, krew zbiera się w ustach, nie czujesz nóg od połowy uda w dół. Pyłem w płucach. Nie czujesz nóg. Odpływasz, acz świeże powietrze walczy Abri: 45 MM | | Zmęczona Never i Grey: 22 MM | | Brak możliwości użycia Nevear Durandal (C), nie pamieta w ogóle, że coś takiego istniało, Never ma głębokie skaleczenie na lewym barku, które przeszkadza, pobolewa i krwawi, boląca klatka piersiowa, trochę skaleczeń, które krwawią i pobolewają. No i może przeszkadzać. Rozcięty Durandal tuż nad rękojeścią. Boli lewa ręka od uderzenia w tarczę. W lewej łydce głęboko wbita czerwona róża. Poparzone dłonie i przedramiona. Przeszkadza i boli. Obolałe plecy. Grey - wyeliminowana 11/15 postów do respawnu. W wyniku braku Grey brak możliwości używania magii Raekwon: 16MM | | -9 Shurikeny, -10 bomb Strzała wbita w prawy bark od strony pleców. Krwawi i boli. No i irytuje. I tkwi. I boli. Poparzenia prawej ręki. Utrudniają chwyt i irytują, ale nie są strasznie poważne, nie możesz używać Bomb Sensing, nie pamiętasz, że to w ogóle istnieje, Rozcięte prawe udo, problemy z poruszaniem się, zmęczony Adam: 2 MM | Zniknięty topór 5/5 | Lekkie oparzenia na plecach, zmęczony, ból w okolicy brzucha, utrudnia koordynację ruchową, rozorany lewy bark, bok i fragment ramienia lewej ręki, boli, krwawi, zostanie blizna, lekkie poparzenia nad lewą kostką, poharatana lewa dłoń, boli przy zaciskaniu, obie ręce lekko poparzone, pieką i irytują, ale da się żyć, lekkie oparzenia na klatce piersiowej i nogach, bardziej irytują niż coś robią, rozcięte płytko plecy na wysokości łopatek, bolą i pieką, acz nie jest to jakiś wielki problem, pobolewa boląca prawa piszczel, piecze lewa dłoń | Ezra: 0 MM | Ryuuzume 3/5 3 ostrza | Kręci się lekko w głowie, czujesz obowiązek ochrony Mefista | Półdemon: Poprzez konsumpcję krwi Mefista, twoja siła, szybkość i wytrzymałość wzrosła o 20%. Dodatkowo posiadasz przyśpieszone zdolności regeneracyjne (1 dzień krócej w szpitalu). Jednak z tego powodu, czujesz pogardę i obrzydzenie do wszystkiego, co ma jakiekolwiek objawy świętości. Na poziomie S odczuwasz to słabiej, na poziomie S+ nie odczuwasz. Ponadto wszystkie efekty dotyczące demonów dotyczą też ciebie. Z racji, iż była to krew Mefista, ten demon może na ciebie wpływać znacznie silniej niż jakikolwiek inny. Depore - siła, szybkość i wytrzymałość wzrosła o 50%. Seishuu: 110 MM | | Zmęczony Nanaya: 110 MM | Light 2/2, Step 2/3 | prawa dłoń pobolewa
Tajemnice bardzo leniwego MG. Czemu nie można tego jakoś zapieczętować:
An: 48 MM | Nie żyje Ab: 40 MM | Nie żyje K: 53 MM | Wyeliminowany N: 0 MM | Wyeliminowany NG: 0 MM | | Nie żyją Se: 51 MM | Wyeliminowany Sa: 0 MM | Wyeliminowany B: 60 MM | Nie żyje R: 9 MM | Nie żyje Al: 56 MM | Ochra | Rozcięcie na prawej ręce i prawym boku. Pieką i bolą, kaszle, rany na ciele, niezbyt głębokie, ale krwawią i bolą, krztusi się kurzem, zmiażdżona prawa ręka i stopa, leczona, krztusisz się, ranna szyja, krwawi, acz nie śmiertelnie Ev: MM | | Zmęczona, poharatana prawa ręka i bok, słaba D: 99 MM | | Ogłuszona, krztusi się pyłem, rozcięta głowa, krwawi i boli, ale nie jest to śmiertelna rana. Na: 150 MM | Ogłuszona, krztusi się pyłem M: 153 MM | Return of Power 1/3 | Zraniona lewa ręka. Krwawi z przedramienia i dłoni
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Sala główna Sro Lut 15 2017, 23:05
PERSPEKTYWA NEVERA Pełna prędkość. Przyspieszenie do 70%.... 80%... 90%... 100... 110%... Cel oddalony o 7 m... 6 m... 4... 3... 1... Dotarcie na miejsce. Następuje proces przej- Błąd. Nastąpiło uderzenie. Przez przeciwnika. Uderzenie. Odrzucenie. Upadek na ziemię. Próba amortyzacji upadku. Udana. Próba analizy sytuacji. Status. Broń. Lekki młot bojowy. W prawej ręce. Obrona. Tarcza. W lewej ręce. Obiekt leży na ziemi. Na boku. Stan zdrowia. Cały. Zdrowy. Przeciwnik nie użył. Miecza. Do zadania obrażeń. Stan obiektu bez zmian. Poprawienie estymacji. Gwałtowne zwiększenie. Szans na pokonanie celu. Czas. Na przejście. Do pełnej ofensywy. Stan bojowy aktywny. NARESZCIE! NARESZCIE! NARESZCIE! NARESZCIE! NARESZCIE! NARESZCIE! NARESZCIE! NARESZCIE! NARESZCIE! NARESZCIE! NARESZCIE! NARESZCIE! NARESZCIE! NARESZCIE! Utworzenie planu ataku. Pierwsze działanie. Konieczne. Wstanie na nogi. Przeciwnik. Metr od obiektu. Pochylony. Duże niebezpieczeństwo zbliżenia. Przeniesienie ciężaru ciała. Wybicie się. Od razu skierowanie. Tarczy. Na przeciwnika. Aby ewentulana szarża. Rozbiła się. Wtedy kontra. Od razu skierowanie. Ataku w głowę. W przypadku. Powodzenia we wstawaniu. Wciąż skierowanie tarczy. Na przeciwnika. Szarża. Próba. Uderzenia tarczą. W miecz przeciwnika. Aby wybić. Uniemożliwić blok. Przy okazji. Wciąż zamach. Następnie. Uderzenie. Młotem. Cel. Prawe ramię. Uniemożliwienie. Walki przeciwnikowi. Trzeci atak. Ostateczny. Gdy przeciwnik. Nie będzie miał się. Jak bronić. Końcowe. Cios. Młotem w głowę. W przypadku trafienia. Gra skończona. Nawet bez eliminacji. Wróg ogłuszony. Wtedy kolejne uderzenie. I kolejne... I kolejne... KOLEJNE! KOLEJNE! KOLEJNE! KOLEJNE! KOLEJNE! KOLEJNE! KOLEJNE! KOLEJNE! KOLEJNE! KOLEJNE! KOLEJNE! KOLEJNE! KOLEJNE! KOLEJNE! KOLEJNE! KOLEJNE! KOLEJNE! KOLEJNE! (po prostu leje bez opamiętania w furii - przyp. Grey) Zaakceptowano. Następujące możliwości. Szansa. Przeciwnik. Zablokuje możliwość wstania. Wejdzie w zwarcie. Wtedy. Jak najmocniejsze. Uderzenie w głowę. Natychmiast. Okazja. Wróg nie może tak łatwo złapać. Obiektu. Wciąż okazyjny atak. Konieczność. Wyzwolenia. W przypadku jakiejkolwiek zablokowania. Młota. Uderzenie tarczą. Kopnięcie w pachwinę. Próba jak najszybszego wyzwolenia. Zanotowano. Możliwość uniku. Wtedy. Natychmiastowe rozpoczęcie pościgu. Dodatkowe pchnięcie tarczą. Próba wytrącenia z równowagi. Następnie. Cios w ramię. Cios w głowę. Trzydzieści ciosów w głowę. Standardowy atak. Pierwszy zamach. Potem masywny atak. Próba natychmiastowej anhilacji wroga. Uważać. Wróg może próbować przeszkadzać. Chwycenie tarczy. Najgorsza opcja dla przeciwnika. Uderzenie młotem w palce. Boli. Wykonanie działania. Nie dopuścić do wykorzystania. Przewagi wielkości. Próba. Gdyby ciosy. Zostały zablokowane. Próba. Przejścia na lewą flankę. Próba uderzenia w nogę. Próba uderzenia w ramię. Próba uderzenia w głowę. Przeciwnik musi zostać zniszczony. Za wszelką cenę. Inaczej... Za kilkanaście... Stanie się... HEH. NIE JEST TAK DOBRZE! ALE ZAWSZE MOŻNA SOBIE PORADZIĆ Z TYMI PRYMITYWNYMI SŁUGAMI! NIE MOŻESZ TERAZ ZAWIEŚĆ, TAK? JEST TYLE MOCY DO ZEBRANIA... Tyle mocy... Tyle mocy...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.