I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Cała Kardia otoczona jest 20m szerokości pasem z kostki brukowej przy końcach której stoją olbrzymie żeliwne latarnie. Za terenami z kostki brukowej zaczyna się z powrotem dzielnica mieszkalna. Wejść do Kardi są trzy, zachodnie, wschodnie i główne. Dwa pierwsze zamykane są na noc.
Autor
Wiadomość
Hibari
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 16/06/2013
Temat: Re: Plac wokół katedry Pią Sie 09 2013, 11:50
Ładnie pachnący chłopak biegł przy dziewczynie z chęcią włączenia się do akcji i obezwładnienia kontrolowanej osoby, lecz Ben nagle padł na kolana, a z jego ręki zniknęły gwiazdki. Było oczywiste, że osoba która zawładnęła nim postanowiła go uwolnić albo czas trwania czaru po prostu się skończył. Gdy dotarli już do drzwi Katedry jeszcze niedawno ciężko ranna upadła. Hibari niezwłocznie wykonał szybki ruch w jej kierunku by ją ochronić przed upadkiem, czyli złapać. Dziewczyna musiała być strasznie wycieńczona, bowiem mocno dyszała. - Wygląda na to, że to coś opuściło twojego przyjaciela. Nie musisz się już o niego martwić. Teraz po prostu odpocznij - z uśmiechem rzekł starając się tym samym ją uspokoić. Trzymając Arturie mag perfum rozglądał się po otoczeniu by zorientować się dokładnie w danej sytuacji i wypatrując potencjalnego niebezpieczeństwa. Jeśli zauważy dobrą okazję do przeniesienia dziewczyny do mistrzyni Fairy Tail to niezwłocznie rusza ku niej. W końcu przy magu klasy s+ powinna być bezpieczniejsza niż przy nim. Jeśli jednak w aktualnej sytuacji jest to niemożliwe bądź zbyt ryzykowne to postanawia tu zostać chroniąc ją przed każdym niebezpieczeństwem i gdyby sytuacja tego wymagała to ochroni ją nawet własnym ciałem.
Takano Aio
Liczba postów : 109
Dołączył/a : 11/08/2012
Temat: Re: Plac wokół katedry Pią Sie 09 2013, 12:55
Oho, sie porobiło. Chyba per pan kapitan policji skończył nacierać na swoich, a kontrole nad sobą stracił kolejny mag. No cóż... Walka jak walka. Na chwilę obecną nie zostało chyba nic innego jak przedostać się do poszkodowanego i go wyleczyć. Wyczekując okazji, kiedy to nie będą latały włócznie i inne niebezpieczne obiekty, tudzież napatoczenie się nas jakiś atak (nie koniecznie wycelowany w nią) spadnie na łeb na szyję, to leci sprintem w stronę Bena, jeżeli leży na boku/brzuchu to go przekręca na plecy, łapie pod pachy i ciągnie sprawnie po ziemi co by go odciągnąć w bardziej bezpieczne miejsce, najlepiej koło bramy. No chyba że ktoś już to zrobił za nią i go przeniósł, no to epic, tyle co do niego podchodzi (ofc cały czas uważając, by czym nie oberwać. Martwy medyk się nie przyda), po czym kuca i używa ponownie Leczenia, tym razem jednak na Benie.
Cahil
Liczba postów : 43
Dołączył/a : 18/05/2013
Temat: Re: Plac wokół katedry Pią Sie 09 2013, 13:09
O jasna dupa.-pomyślał Cahil, próbując zrozumieć to, co się działo w tym miejscu. Chi nie przytomna, on poraniony... Nie miał powodu, żeby walczyć z tym czymś, policjant przestał atakować, więc... była pora na zwijanie się stąd. Nie miał zamiaru walczyć. Na pierwszym miejscu było bezpieczeństwo Chi, a dopiero potem jakieś inne sprawy, ale, że nie miał żadnego, ale to żadnego interesu w walce tutaj, nie miał zamiaru dłużej tu zostawać. Więc złapał Chi za ramię, "zarzucił" ją sobie na plecy [tak jak strażacy wynoszących nie przytomnych z budynku] i powoli zaczął iść do wyjścia z tego miejsca. Jeśli ktoś go chce zaatakować, to używa Ściany, aby się obronić i próbuje biec. Jeśli to mu się nie uda, wtedy kładzie Chi na ziemię i stara się walczyć. Miecz trzyma w prawej dłoni i stara się odpierać ataki, lub robić uniki. Przedewszystkim stara się bronić Chi. No, ale priorytetem jest opuszczenie tego miejsca.
[z.t x 2 jeśli się uda.]
Arturia
Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012
Temat: Re: Plac wokół katedry Pią Sie 09 2013, 14:49
Myślała, że da radę. Tyle drogi pokonała, to teraz miałaby zawieść? Nie zamierzała, bo w grę wchodziło czyjeś życie. Jednak w pewnym momencie ciało wygrało. Mroczki zaczęły jej latać przed oczami i nagle zwiększyła się grawitacja. Gdy już bracia-ksero polskich telenowel się uspokoili, oddając jej względnie normalny wzrok zauważyła, że poza tym, że dyszała jak stary parowóz, to zamiast paść w objęcia płyt placu, znalazła się w ratunkowych objęciach Hibariego. Nie da się ukryć, że owa alternatywa okazała się dużo przyjemniejsza od pierwotnego i okrutnego lotu w dół. Potrzebowała chwili na zebranie sił i podźwignęła się, po czym oparła się na ramieniu Pegaza, by nie upaść znów... - Dziękuję... - ciepło lecz słabo uśmiechnęła się do chłopaka, po czym spoważniała gdy wspomniał o Benie (nie przez "przyjaciela" a przez "to coś go opuściło") i od razu odwróciła głowę w jego stronę. - Nie... Jest ranny... Potrzebuje pomocy... - i już chciała ruszyć w jego stronę, kiedy znów się zachwiała. Oj nie, moja panno, nie tędy droga. Głupie bohaterstwo, to żadne bohaterstwo. Nie rób innym kłopotów, jak nie musisz... i zrezygnowała. Ale nie będzie uciekać, ani nie będzie stać jak kołek. Wciąż oparta o ramię Hibariego, skupiła całe siły na efektach jednego zaklęcia. Z kompletnym spokojem, choć wciąż ciężko oddychając, powiedziała: - W razie zagrożenia proszę mnie zostawić i uciekać... Dobrze?... - bo co prawda słaniała się na nogach, ale jeśli ktoś miał przez nią zginąć, to ona tak nie chce... Po czym postawiła nad Benem jedną Tarczę Światła a drugą nad Makbetem nim dobiegną do niego rycerze i zabiorą w bezpieczne miejsce, chroniącą przed zaklęciami obu przeciwników (4* i 6*). Jeśli Takano udało się do Bena dotrzeć, i go odciągnąć do drzwi, stawia drugą nad leczącą i leczonym (a jeśli nie i Takano musi leczyć tam gdzie jest, to tam jest stawiana tarcza dla Takano; w każdym razie jeśli pod tarczą Bena zmieści się też Takano). Jeśli zostanie jeszcze jedna tarcza (bo np. Ben i Takano są pod jedną, a pod drugą Makbet), to trzecia, w zależności od zagrożenia jest stawiana przed Akim lub przed Hibarim... Jeśli Takano dotarga Bena w pobliże bramy, Archie nie wytrzymuje... - Mogę jakoś pomóc?... - Tia. Nie ważne, że sama nawet stać nie bardzo może (o ile jeszcze stoi - mimo, że oparta - jeśli zaklęcie jej nie wykończyło). No ale co się dziwić. Ben to jeden z jej żyjących idoli...
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Plac wokół katedry Sob Sie 10 2013, 13:03
MG
Oj się działo, oj działo. Kirino dostrzegła w pewnym momencie swego lubego i rzuciła się w jego kierunku niczym dzika anakonda na małą owieczką. Takano w tym czasie także ruszyła ku rannym z poprzedniej batalii, by zająć się Benem. Cahil zaś wziął Chihayę na plecy i ruszył ku wyjściu. Smutek, bo wszyscy zapomnieli że na polu walki jest też Sethor i lodowy gigant. No, prawie wszyscy. Ale może po kolei. Aki użył PWM na kocie, nie dało to jednak najmniejszego efektu, a przynajmniej na pierwszy rzut oka. Na tym jednak chłopak nie poprzestał, użył Mikroklimatu topiąc śnieg pod nogami a na giganta rzucił Wind trap, co też nie odniosło większego skutku. W tym czasie Cahil, dowiedział się co oznacza rana w udzie. Kiedy podźwignął dziewczynę i postąpił kilka kroków, krew nie tylko zaczęła szybciej wypływać ale i ból zrobił się ogromny. Nic więc dziwnego że po paru krokach, wywalił się na śnieg, bezsił. Arturia dała radę użyć zaklęcia i wytworzyć tarczę światła przy Benie, na tym jednak koniec bo w nią i Hibariego uderzyło coś ciężkiego, rozpraszając i tak ledwo skupioną dziewczynę. Co się bowiem działo z tematem Gigant-Seth? Gigant pochwycił w swe wielgachne dłonie Samaela i mocno zdusił, czemu towarzyszył dźwięk łamanych kości, po czym rzucił bezwładnym Samaelem w jego kolegę. W tym czasie Seth patrzył na biegnącą Kirino, szybko mu się jednak znudziło i użył lodowego kolca, rzecz w tym że na owym kolcu użył jeszcze lodowej ewolucji, kiedy znajdował się nadal w zasięgu zaklęcia, tak też w Kirino uderzył nie, malutki kolec z lodu, a ogromna włócznia. Na szczęście dziewczyna pod wpływem Photosyntesis zdołała wymanewrować ciałem tak, by zamiast przeszyć tors, włócznia przeszyła lewe udo, tak czy siak, przyszpilając kwiatka do ziemi, w mniej niż połowie drogi do ukochanego. Tymczasem gwiazdki na dłoni Setha zniknęły... Takano odciągnęła Bena w pobliże katedry i tam zaczęła leczyć.
Stan postaci: Sethor: 20%MM parzy cię ciało 4PD Chihaya: 70%MM, prawa ręka poparzona, utrata przytomności, liczne krwawiące nacięcia 4PD Cahil: Rana postrzałowa na prawym udzie, boli jak cholera i krwawi. Nie masz środkowego palca prawej ręki. 64%MM 4PD Arturia: Duże zmęczenie 84%MM 1/3 soczewek 1/4 posty Kerupi: Wstrząs mózgu po zderzeniu z policjantem 84%MM 4PD Ben: 46%MM, poparzona prawa ręka i tors, w prawy bok wbite ostrze włóczni krwawi, zmęczenie i sporo licznych ran Takano: 200%MM 1/4 posty leczenia Samael: 58%MM boli prawa noga, połamane żebra problemy z poruszaniem. Hibari: Makbet: Rana w lewym udzie, lewa ręka złamana, liczne nacięcia i poparzenia, pół przytomny i zamroczony. 4PD Kirino: 72%MM Fotosynteza 1/2 posty. W lewe udo wbita lodowa włócznia, jakoś 5cm pod posladkiem, krwawi. Rana ma jakieś 1.5cm średnicy 4PD Aki: 42%MM
Czas na odpis: 12.08 godzina 14:00
Ostatnio zmieniony przez Don Vito Ferliczkoni dnia Sob Sie 10 2013, 15:06, w całości zmieniany 1 raz
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Plac wokół katedry Sob Sie 10 2013, 15:00
I skończyło się rumakowanie oraz zgrywanie herosa. Kiedy w ciele dziewczyny znalazł się obiekt obcy ta mogła tylko wrzasnąć z bólu i przypaść do ziemi, wiedząc, że oto kolejny raz został jej podczas walki odebrany jej najważniejszy atut - mobilność. Z nogą tak boleśnie zranioną, której praktycznie nie mogła już normalnie wykorzystać, oczywiste było, że dziewczę daleko nie zajdzie, a jej plan zajęcia się Makbetem kompletnie spalił na panewce... a być może nawet pogorszyła całą sytuację? Teraz zamiast jednego rannego była ich dwójka, a rozglądając się wokół można by pewnie z łatwością zrozumieć, że ani Kirino, ani Makbet nie byli wyjątkami w tej sytuacji. Niemal każdy na placu zdążył zarobić już jakieś obrażenia, każdy w takiej sytuacji zajmowałby się sobą, a nie drugą osobą i nie było w tym nic dziwnego czy niezrozumiałego. W sytuacji zagrożenia życia, koniec końców, każdy chciał przecież głównie uratować swoje lub swoich bliskich, dopiero gdzieś dalej mając na uwadze nieznajomych. To samo przecież myślała Kirino - gdyby to nie Makbet był pokiereszowany, pewnie wciąż zajmowałaby się walką z przeciwnikiem, a nie pomocą innym. Że niby wcześniej pomogła Arturii? Faktycznie tak było... Wtedy jednak miała jeszcze inne priorytety, nie była związana pojedynkiem z gigantem, mogła więc zająć się dziewczyną do momentu aż ta otrzymała faktyczne wsparcie fizyczne. A teraz...? Teraz nawet nie mogła pomóc niemagicznemu chłopakowi, który cierpiał gdzieś w tym zamieszaniu, ona sama przecież upadła zaledwie w połowie drogi do niego, a i tak mogła być wdzięczna losowi, że włócznia, którą oberwała, nie zorała jej brzucha lub pozbawiła głowy. Ból nogi w porównaniu do utraty twarzy (dosłownie!) był łatwiejszy do zniesienia, mimo że przecież wcale nie dało się o nim tak łatwo zapomnieć.
- MAK! Weź się w garść! - krzyknęła w kierunku chłopaka dziewczyna, widząc w jakiej sytuacji się znalazł i co się z nim teraz działo. Ten wiecznie spokojny, cichy i małomówny facet nagle zmienił się w kogoś, kogo ledwie kojarzyła, tej jego strony dziewczyna aż tak dobrze bowiem nie znała. De facto, powinna powiedzieć, że chłopaka w ogóle nie znała w obliczu ostatnich rewelacji, ale tę jego dziwną, nienormalną stronę dziewczyna ledwie mogła ogarnąć. Nie wiedziała jak mu pomóc, nie znała się na tym, nie miała pojęcia co się z nim teraz stało, ale skąd mogła wiedzieć!? Przecież nie widzieli się taki szmat czasu, skąd miała mieć choćby najbledsze pojęcie na temat tego co z nim jest nie tak? Jedyne co mogła zrobić to objąć go ciepło i uspokoić w ten sposób, ale nawet ta niepewna możliwość została jej odebrana, gdy jej noga stała się celem dla ataku przeciwników. - Zorientuj się gdzie jesteś pajacu! - krzyknęła mocno zirytowana, sycząc przy okazji z bólu i starając się podnieść, na tyle by wiedzieć jaka sytuacja panuje na polu walki. Nie obchodziło jej nawet to, że łzy zaczynały wypełniać jej oczy, nigdy nie była specjalnie odporna na ból, choć na ogół nie pozwalała tego po sobie poznać.
Dziewczyna, będąc przyszpiloną do ziemi, za wiele zrobić nie mogła. Większość ataków, które mogłaby zastosować były co prawda dystansowe, ale każdym z nich zwróciłaby na siebie uwagę przeciwnika, a w jej sytuacji unikanie ataków było niemożliwe do wykonania. Przez chwilę w jej głowie pojawiła się myśl, o tym by wyszarpnąć włócznię ze swojego uda, ale obawiała się, że jeśli to zrobi to krwawienie będzie na tyle potężne, że nie będzie w stanie go w żaden sposób zatamować. Na chwilę obecną postanowiła przejść do defensywy i odpowiadać zachowawczymi reakcjami. Przede wszystkim przycisnęła dłonie do swojej rany, starając się na ile się dało zatamować krwawienie, na pewno nie chciałaby się tutaj wykrwawić, byłoby to bardzo poniżające i zapewne pasujące do jej beznadziejnej osoby. Następnie roztoczyła wokół siebie ponownie swoje płatki, kontrolując je za pomocą Flower Petals Manipulation i w razie potrzeby używając ich do obrony przed atakami wroga (koncentrując płatki w jednym miejscu, z którego nadciągał atak). Płatki na pewno mogły się przydać, w końcu już nieraz pomagały jej w obronie przed niebezpiecznymi atakami, ale to nie był koniec. Zaraz po płatkach postanowiła ponownie przyzwać trzech swoich rycerzyków, którzy mieli pełnić wokół niej służbę ochronną, gdy dziewczyna próbowała podnieść się z ziemi, wyszarpując włócznię nie z własnego ciało, a z podłoża do którego się wbiła. Nie była pewna czy mogłaby poruszać się z włócznią wbitą w nogę, ale gdyby udało się jej wyciągnąć ją z ziemi mogłaby w najgorszym przypadku pokusić się chociaż później o prowizoryczny unik, co pewnie mogło być przydatne w niedługiej przyszłości.
Sethor Fiberos
Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Plac wokół katedry Nie Sie 11 2013, 23:01
Seth pływał wysoko, w chmurach, obserwując wszystko dookoła siebie. Nie wiedział, co się dzieje, jednak jego ciało było poza zasięgiem. Poza kontrolą. Może i widział, co robił, jednak to było... jak gdyby był obok wydarzeń. To nie był Sethor, to był ktoś w jego ciele. Jakiś intruz. Spojrzał na swą dłoń. Wyleciał z niej Lodowy Kolec, wzmocniony zaklęciem Lodowej Ewolucji i lecący wprost na pewną zielonowłosą niewiastę. Chciał krzyknąć "uważaj!", "uciekaj!" lecz nie mógł. Nic nie mógł zrobić, oprócz obserwowania. Spojrzał na dłoń raz jeszcze, właśnie znikały z jej wierzchu gwiazdki, zupełnie takie jak miał tamten dzieciak, czy Wąsacz później. Gdy tylko znikły, nie zostawiając po sobie śladu, mag odzyskał świadomość i pełnię ruchów. Dalej czuł lekkie pieczenie od ciosu błyskawicą. -To zabawne, więcej obrażeń doznałem będąc sojusznikiem, zamiast wrogiem- zaśmiał się w duchu, jak najszybciej odskakując i biegnąc z dala od olbrzyma. Był już na wyczerpaniu sił, nie miał zbyt wielu pomysłów na zaatakowanie przeciwnika, posługującego się lodem. Użycie Lodowej Ewolucji wręcz uzdrowiło go, więc lepiej było nie wyczerpywać póki co resztki mocy magicznej. Jeśli olbrzym będzie próbował gonić Setha, ten rzuci w przeciwnika odbezpieczonym granatem błyskowym, po czym chwyci katanę, by sparować ewentualne uderzenie pięścią, czy nogą giganta. W przypadku, gdy jakikolwiek atak giganta miałby dosięgnąć ciała maga, ten, po raz kolejny, użyje Freezing Trap, by zniwelować obrażenia i przymarznąć do przeciwnika.
/// Yaay dwusetny post ~@o@~ ///
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Plac wokół katedry Pon Sie 12 2013, 07:26
Ostatnia akcja wiele nie dała, ale może jakoś, coś, kiedyś, a przynajmniej zajmie kolosa to na chwilę... Dlatego też pierwszym co powtarza to akcja z Wind Trapem. Ot pojedyncze tornado pod stopą, jeśli stoi, a pod głową jeśli leży. Powinno dać to chociaż chwilę czasu reszcie na ich manewry, czy potencjalne przygotowanie ofensywy, bądź defensywy, nie?
Ale wracając jednak do spraw mniej ważnych, a może raczej... priorytetowych? Rannych ciągle przybywało, a ludzi nadal pozostawało... mało? Przynajmniej takich, którzy mogliby pomóc poszkodowanym, czy coś! A to bardzo niedobrze... Dokąd ich taki stan rzeczy doprowadzi? Któż to wie...? Na pewno nie ciemnowłosy, który sam skieruje się do wymęczonej Arturii, by użyć na niej wcześniej wspomnianego pwm Natural Healing Abilities w połączeniu z pewnym zaklęciem... Jako, że raczej nie była sparaliżowana, powinno ono poskutkować redukcją zmęczenia, a skoro ta słaniała się z nóg to na pewno to się przyda bardziej jej niż zielonookiemu. Dlatego też właśnie używa na niej Discharge, aby może jakoś poczuła się lepiej i pomogła w walce... Może da radę coś więcej zrobić jak on, nie?
W międzyczasie kierując się do niej, prosi także Kerupiego, ażeby ten pomógł w razie czego Kirino, albo coś w miarę możliwości. Jasne... Był ranny, jednak warunki jakie ich zastały nie sprzyjały zbytnio zabawie w pogotowie, czy innej formie dziecięcej rozrywki. Na to nie mieli teraz czasu, a nie mogą pozwolić sobie, ażeby ranni przestali oddychać, a ka zmarli.
I stąd też wynika potencjalna potrzeba defensywy... Defensywy, która jest dość prosta, bo polega głównie na przesłonięciu siebie Dispelem i potencjalnym odskoczeniu, próbując pociągnąć za sobą Arturię. Skoro jej pomaga to przecież jej ot tak nie zostawi, prawda? Jeśli jednak ataków jest więcej, jak tylko jeden, wtedy pozostaje liczyć na jakieś pokłady zręczności, czy zwinności i odskakiwać, a jak tych zabraknie... Wszystko już w rękach opatrzności i inne takie chyba wiadome, nie? Oczywiście jeśli Dispel zostałby poprzedzony czymś silniejszym to najwyżej go sobie daruje. Nie ma co marnować mocy magicznej, jeśli ktoś inny już ją pożytkuje, prawda?
Hibari
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 16/06/2013
Temat: Re: Plac wokół katedry Pon Sie 12 2013, 10:56
Niedługo po złapaniu dziewczyny bliżej niezidentyfikowany ciężki obiekt w nich uderzył. Ładnie pachnący chłopak starał się wziąć na siebie większość potencjalnych obrażeń związanych z tym faktem. Po tym wydarzenie Hibari postanowił zabrać dziewczynę i oprzeć ją o ścianę przy drzwiach, a sam natomiast chciał ruszyć do boju. W końcu wyglądało na to, że coraz więcej osób jest rannych, w takiej sytuacji nie mógł sobie pozwolić na bierny udział w wydarzeniach. - Odpocznij tu chwilę, zaraz wrócę - powiedział odchodząc od Arturi. Gdy chciał już ruszyć w kierunku lodowej bestii zielonowłosy obiekt latający zbliżał się ku niemu z wielkim impetem. Mag perfum przygotował się na uderzenie znajomym zapierając się mocno nogami i przygotowując się do przechwycenia go. Chciał jak najmocniej zamortyzować siłę z którą upadł by Samael po tym rzucie. - Gdybyś był ładną dziewczyną to nie miałbym nic przeciwko, że lecisz na mnie - dodał żartobliwie po tym fakcie. Wstał, otrzepał się wypowiadając przy tym krótki monolog - Możesz walczyć ? Jeśli nie to kieruj się do bramy katedry. Leży tam dziewczyna i przyda się jej ochrona. Jeśli tak to wstawaj, odwrócę jego uwagę, a ty wal wszystkim co masz - gdy skończył mówić ruszył w kierunku wielgaśnego śnieżka. W trakcie drogi do niego zastanawiał się w jaki sposób najlepiej odwrócić uwagę przeciwnika i szczerze mówiąc nic nie przychodziło mu do głowy. Postanowi wykonać małą dywersję za pomocą gniewu, gniewu spowodowanego jego wyzwiskami. Mógł jedynie mieć nadzieję, że owa strategia, czyli odwrócenie uwagi dadzą komuś czas na zaatakowanie i najlepiej pokonanie oponenta. Wyjął perfum bólu oraz paraliżujące perfum, które zamierzał użyć gdy tylko znajdzie się na optymalnej pozycji do ataku, jeśli mu się to uda to dodaje - Rozumiem, komuś kto lubi smród, perfumy szkodzą -. Pegasus po tym fakcie stara się uniknąć wszelkich ataków skierowanych w jego stronę po wykonanej akcji. W miarę możliwości porusza się w taki sposób by lodowy gigant musiał odwrócić się plecami do reszty magów chcąc tym samym dać im lepszą możliwość ataku. - Szczerze mówiąc myślałem, że ten perfum cię zabije, w końcu perfumy zabijają brzydkie zapachy - ten i wiele innych tekstów wypowiada w stosunku do wroga chcąc go rozzłościć by ten całkowicie skupił się na nim. Miał tylko nadzieję, że nie zginie przez swoją brawurę, albo co gorsza niezostanie w jakiś sposób oszpecony.
Takano Aio
Liczba postów : 109
Dołączył/a : 11/08/2012
Temat: Re: Plac wokół katedry Pon Sie 12 2013, 11:49
A Takano mówiła, żeby się nie przemęczała? Mówiła. To nie. Robi po swojemu. Takano wie, że ona nie ma tych papierków świadczących o tym, że jest lekarzem czy czymś tam, ale akurat potrafi stwierdzić, czy ktoś powinien klapnąć czterema literkami o beton i zregenerować siły, czy nie. - Ehh... - jeno tyle miała do powiedzenia w tej sprawie ale spoko, niech robi co chce, ona ma tu kolejnego rannego - kapitan policji~! Sie namęczył w tej walce, to trza go jakoś doprowadzić do użytku, w wolnej chwili wyjmując mu powoli włócznie z boku, co by jeszcze mu czego nie uszkodzić, a z badylem w ranie, ta mu się raczej nie zagoi. Ofc cały czas leczy, niczego nie przerywa. Ciężkie życie mistrza gildii. Wyleczy się ich jakoś to będzie trzeba posprzątać, bo faktycznie - golem za dużo namieszał, a trochę wstyd że takie osoby jak oficer czy mistrz gildii siedzą na placu, a to jeszcze żyje.
Kerupī
Liczba postów : 40
Dołączył/a : 24/06/2013
Temat: Re: Plac wokół katedry Pon Sie 12 2013, 12:09
Kot popatrzył się tępo na Akiego, który poprosił go, żeby wspomóc jakąś dziewczynę. Trochę to dziwne. Prosić kogoś o pomoc, kogoś nieznajomego. Nie wspominając już o tym, że to kot, czyli dziwność mnoży się razy dwa. Albo więcej. Ale co tam, Keru i tak tylko siedział i się patrzył więc mógł pomóc. Chociaż spróbować, bo efekt jego działania może nic nie dać. W sumie to tak właśnie sobie myślał, że nie bardzo jest sens żeby cokolwiek robić. Ktoś taki jak on, mały futrzak nic nie mógł zrobić. Ale spojrzał na wskazaną przez Akiego panią. Rzeczywiście nie wyglądała zbyt dobrze. Ruszył do niej, tylko... Co mógł zrobić taki beznadziejny kot. Chyba tylko tą dziewczynę wystraszyć swoimi czarnymi myślami. Więc dobił do niej i... no i stanął sobie. - Zaraz to zrobi... Na pewno, zaraz nas zaatakuje. Zginę... Zginiemy... - zaczął myśleć na głos. Przez to jego myśli poznała i Kirino koło której przyszedł. Nie ma to jak dobre nastawienie, pozytywne myślenie. Dopiero po chwili kot uświadomił sobie, że powiedział to na głos. Spojrzał na nieznajomą robiąc pokerfejsa. Nic nie dodał. Odwrócił się, żeby z powrotem obserwować olbrzyma.
Gdyby tamten zaatakował kot stara się jakoś temu przeciwdziałać. Jeśli tylko zdąży to stara się zbić, przekierować lekko czy zatrzymać włócznię olbrzyma jeśli ta zostałaby ciśnięta w niego albo Kirino za pomocą zakątka Wodny bąbel. Chyba, że nie byłoby na to czasu. Wtedy zamiast bawić się w blokowanie odpala szybko Aera'e i jak łatwo zgadnąć łapie dziewczynę. Na początku tylko, żeby ją przesunąć. Aby tylko włócznia nie zrobiła w niej dziury. A zaraz po tym łapie ją porządnie i wznosi się z nią, aby oddalić się na bardziej bezpieczną pozycję. Chociaż tyle mógł zrobić. - Wybacz... - rzucił jeśli by niechcący sprawił jej ból.(Wbita w nogę włócznia mogła się jakoś poruszyć czy coś, a to mogło zaboleć.)
Cahil
Liczba postów : 43
Dołączył/a : 18/05/2013
Temat: Re: Plac wokół katedry Pon Sie 12 2013, 13:26
Zapomniał o ranach. No to upadł. Chi też upadła. Co mógł więcej robić? Sam by się poczołgał czy coś... ale nie będzie ciągnął kobiety swojego życia po asfalcie. No to trzeba było ... czekać na pomoc. Widział, że kilku magów potrafiło leczyć, więc pozostała mu nadzieja,że w końcu kurde, ktoś ich zauważy i z łaski swojej ich uleczy. Meh. Tak więc leżał i obserwował sytuacje, w razie czego postawi Ścianę, aby obronić się od jakiegoś ataku. Tyle mu zostało. No bo co mógł zrobić? Nawet stać nie bardzo mógł, bo rana w nodze mu doskwierała. W między czasie próbuje przycisnąć mocno jakiś fragment ubrania do rany, aby trochę zatamować krwawienie.
Arturia
Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012
Temat: Re: Plac wokół katedry Pon Sie 12 2013, 13:33
To, że względnie mogła utrzymać się na nogach nie oznacza, że powinna. Koniec końców została sprowadzona na ziemię dwojako: 1) Coś ją (i Hibariego) chciało ściągnąć "do parteru". A raczej ktoś... 2) Tylko jedna tarcza? Poważnie? Witaj, o rzeczywistości, ty bezlitosna kurtyzano... Nie pozostało jej nic innego, jak porobić za marionetkę. Więc jeśli Hibari odstawił ją na bezpieczną odległość, to tam została. Jeśli natomiast została zgarnięta rzeczywiście przez Samaela, to - początkowo nie zwracając uwagi na to, co ją przygniotło - próbuje się wyczołgać spod "warstwy wierzchniej". Była zbyt zmęczona, by się orientować, czy zgarnął ją człowiek, czy worek ziemniaków. Gdyby wiedziała, zapewne bardzo by się przejęła, jednak ledwo utrzymywała przytomność i tarczę. Tak czy inaczej, bez sprzeciwu pozwoliła się leczyć po raz kolejny... - Dziękuję... - słabo uśmiechnęła się do Akiego. Do tego była zakłopotana. Czuła się, jakby sabotowała, odwracając uwagę od zagrożenia. Wtem spojrzała na Samaela i wystraszyła się. - Mnie nic nie jest. Ten chłopak bardziej potrzebuje pomocy... No z tym "nic nie jest" to przesadziła. Ale czym jest zmęczenie wobec pogruchotanych żeber i lotu z kilku metrów na plac? Poza tym miała ogromną ochotę czarować. Walczyć, bronić. Spojrzała na rewolwery Bena. On i tak w tej chwili nie miał sił by ich użyć. No cóż, ona też ich nie miała za bardzo. Gdyby tylko miała siły, mogłaby zaatakować giganta i fizycznie, i magicznie. Ale nic z tego. Nie w tej chwili. Ale nie... Musi się zebrać w sobie... Choćby za chwilę... Choćby znów na jedno zaklęcie... Musiała coś zrobić, bo względne rozejrzenie się w sytuacji chwyciło ją za serce. I kolejna, na pozór oczywista myśl: możesz się bawić w wojnę, ganiać z kolegami po lesie i umierać 10 razy na dzień ale to i tak będzie dalekie na milion lat świetlnych od rzeczywistej walki, gdzie widzisz, jak naokoło Ciebie ludzie są ranieni, kaleczeni a Ty nic nie możesz na to poradzić... Gdy tak głowę zaprzątały jej różne myśli, nie zauważyła nawet, że zaczęła czuć się coraz lepiej (jeśli dobroczynna magia Akiego miała okazję zadziałać)...
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Plac wokół katedry Pon Sie 12 2013, 17:14
MG
Ciężko było określić jednoznacznie sytuację na placu, ale nie wróżyła ona dobrze. Prawie każda osoba odniosła już jakieś rany. Jedyna osoba która mogła coś zrobić ratowała życia innym, a to był tylko jeden przeciwnik, na dodatek, ledwie 4*. Teraz na miejsce Samaela wkroczył Hibari, zajmując lodowego giganta. Aki wytworzył pod jego nogą Wind trap, ale skoro gigant w niego nie wszedł, to ten się nie aktywował. Jeszcze. Taktyka Hibariego przyniosła jako taki skutek, bo gigant zaczął wodzić za nim wzrokiem. Jednak efekt perfum nie był aż tak mocny i robiąc szybki wypad na chłopaka olbrzym pchnął go dłońmi wywracając na plecy, wtedy aktywował się pod jego nogą trap Akiego ale nie wiele zrobił. Olbrzym jednak dostrzegł biegnącego chłopaka, w kierunku Arturii, więc zgrabnym susem przeskoczył Hibariego i wylądował przed chłopakiem, którego wstrząsy wywołane ów skokiem po prostu wywróciły. Teraz lodowy olbrzym miał Hibariego za plecami a Akiego przed sobą. Co zaś u Kirino? Kiedy próbowała złamać włócznię poczuła tylko ostry ból w nodze, zrezygnowała więc z tego pomysłu, przynajmniej na razie. Chihaya zaś zaczęła odzyskiwać przytomność
Stan postaci: Sethor: 20%MM parzy cię ciało Chihaya: 70%MM, prawa ręka poparzona, zamroczona, liczne krwawiące nacięcia Cahil: Rana postrzałowa na prawym udzie, boli jak cholera i krwawi. Nie masz środkowego palca prawej ręki. 64%MM Arturia: Duże zmęczenie 84%MM 1/3 soczewek 2/4 posty Kerupi: Wstrząs mózgu po zderzeniu z policjantem 84%MM Ben: 46%MM, poparzony tors, prawy bok krwawi, zmęczenie i sporo licznych ran Takano: 200%MM 2/4 posty leczenia Samael: 58%MM boli prawa noga, połamane żebra problemy z poruszaniem. Hibari: Obite plecy i ból brzucha 80%MM perfumy 1/3 posty. Makbet: Rana w lewym udzie, lewa ręka złamana, liczne nacięcia i poparzenia, pół przytomny i zamroczony. Kirino: 72%MM Fotosynteza 1/2 posty. W lewe udo wbita lodowa włócznia, jakoś 5cm pod pośladkiem, krwawi. Rana ma jakieś 1.5cm średnicy Aki: 32%MM, starty podbródek i dłonie
Czas na odpis: 17.08 godzina 14:00
Shou
Liczba postów : 287
Dołączył/a : 03/11/2012
Temat: Re: Plac wokół katedry Pon Sie 12 2013, 18:18
Świeże powietrze, nieco cieplejsza niż dla każdego okolica, a tutaj co? Gigant sobie skacze, a on na dodatek co najmniej jak dwóch Akich! Jak nie wyższy i masywniejszy! Co też się dziwić, iż ciemnowłosy no... Po prostu się wywrócił na ziemię! Jeszcze zdarł ręce, czy też podbródek. Żeby go... A miał pomóc innym, a teraz... Teraz musi się bronić! Dlatego też niemalże natychmiast używa Eastern wind that sharps the heaven, Apelio!, celując w głowę. Jest na dworze, to może będzie ciut silniej to działało i da Akiemu czas na odtoczenie się w prawo, bądź lewo... Tę stronę, gdzie jest więcej miejsca, ot co! Chyba, iż ktoś mu pomoże wcześniej. Co jednak poza tym... Aki dodatkowo wtedy próbuje wstać, aby odskoczyć jak najdalej, a gdyby miał być pochwycony, leci kolejny Eastern wind that sharps the heaven, Apelio!, by odtrącić/zająć czymś przeciwnika, a jeśli to nadal za mało... Jeśli nie starczą dwa wichry i o 15 stopni większa temperatura, jak i niewielki bonus płynący z otwartej przestrzeni... Wtedy zostaje jeszcze Night breath that dries the water, Ventulus Nocte!, które także celowane jest w głowę i może zdebuffuje wystarczająco oddech giganta. Kto wie? Może starczy... Pewnie wiele więcej Aki zdziałać, nie zdziała, a teraz... Zostaje liczyć, iz to poskutkuje.
Ostatecznie nawet jak ucieknie po jednym, czy drugim Apelio, wtedy i tak używa, ale z oddalenia - odległości, która wydaje się być względnie bezpieczna - Night breath that dries the water, Ventulus Nocte! Może da to reszcie czas na wykończenie kolosa.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.