I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Prawdę mówią sala szpitalna nie wyróżniająca się niczym od innych. Cztery łóżka, cztery ściany pomalowane na biało. Sala z numerem 666 jest przeznaczona do przetrzymywania osób, które muszą zostać na obserwacji w szpitalu.
Nori czuła się całkiem dobrze po misji. Nie miała nawet mdłości po zjedzonej owsiance, którą nieumyślnie zjadła. Całe szczęście nie była chyba zatruta tym dziwnym wirusem, a jeżeli tak, to nie był on na tyle groźny dla niej, żeby miała jakiekolwiek objawy. Dziewczyna jednak wolała przyjść do szpitala by się upewnić, że wszystko jest dobrze i będzie żyć. Wytłumaczyła lekarzom, że wykonywała misję, na której poszukiwała przyczyny plagi choroby. Powiedziała również o styczności z podejrzaną owsianką, za co zebrało się jej bury, ale po kilku minutach negocjacji została przyjęta do szpitala na parę dni obserwacji, czy wszystko jest z nią dobrze. Dostała nawet wdzianko, które, niestety, odsłaniało jej znak gildii. Niektórym się nie spodobało, że mag z Grimorie Heart się znajduje w ich otoczeniu, ale jej lekarz prowadzący stwierdził, że nie zagraża otoczeniu i nie mają się o co martwić. Dziewczyna cały czas zastanawiała się nad dziećmi ze stodoły. Była na siebie zła, że nie odkryła przyczyny plagi, a obiecała im, że się jej pozbędzie. Nori skuliła się, co zaniepokoiło nieco pielęgniarkę, która zmieniała jej kroplówkę z jakimiś witaminami czy innym cholerstwem. Mała miała wyrzuty sumienia o to wszystko. Czuła się beznadziejna, ponieważ zawiodła siebie i te martwe dzieci, które pewnie teraz patrzą na nią smutne z góry. Nori dawno nie miała tak beznadziejnego humoru. Była smutna do tego stopnia, że łzy zaczęły jej lecieć ciurkiem po policzkach, a ona sama starała się jednak nikogo nie uświadamiać o tym, że ma chwilę słabości.
Autor
Wiadomość
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala 666 Sob Cze 29 2013, 02:40
Teren pod łóżkiem od wieków uznawany był za najbezpieczniejsze miejsce w przypadku nagłego ataku duchów, jak również za najlepiej obwarowaną fortecę dla wszystkich potrzebujących schronienia od wszelkich paranormalnych zdarzeń. Literatura na ten temat była bardzo bogata - począwszy od "Duch wszelakich" prof. E. Legantsky'ego skończywszy na wierszowanej prozie D. Uchovnego w postaci "Sonetów pod łożem spisanych", każdy znany nauce naukowiec zajmujący się duchami zwykł twierdzić, iż pod naturalnym schronienie jakie dawało łoże, w cieniu bezpieczeństwa i spokoju, duchy nie mogą się pojawić i nie mogą działać. To święte miejsce miało na celu zapewnić wszelkiej ludności chwilę wytchnienia i odpoczynku w walce z tym co niezwykłe i dziwne w naszym świecie. Tak przynajmniej w tej chwili zdawał się notować umysł Kirino, a czy profesor Legantsky faktycznie napisał rozprawę na temat duchów zostawmy domysłom badaczy literatury. Tak czy siak, fakty były proste - dziewczyna pod łóżkiem czuła się zdecydowanie pewniej niż chwilę wcześniej, gdy jeszcze była na nim. Teraz nikt nie mógł jej zagrozić i wszystko było pod jej kontrolą. Gdy jeszcze Lusia wtarmosiła się po chwili za nią do tego cudownego miejsca świat zaczął się zielonowłosej jawić w różowych kolorach, do tego stopnia, że w pierwszej chwili objęła czarnowłosą i odetchnęła głęboko, będą przekonaną, że najgorsze już za nimi. Lekko wstydliwe dla samej kwiaciarki było to, że powoli uzależniała się od bliskości czarnowłosej i jej dotyku, gdy tylko czuła na własnych włosach czy policzkach jej dłonie momentalnie czuła się lepiej, pewniej, stawała się bardziej zrelaksowana i pewna swego. Tak było wcześniej na łóżku tuż przed pojawieniem się upiora, tak było i teraz, gdy były już pod łóżkiem. Być może to po prostu Kirino potrzebowała nieco więcej czułości niż zawsze myślała, że było jej potrzebne? Sięgając teraz do pamięci przyszło jej do głowy, że tak naprawdę od dawna nikt jej... nie dotykał. I nie miała na myśli jakiegoś nadmiarowego dotyku o zabarwieniu erotycznym, chodziło jej raczej o pewien zwykły kontakt międzyludzki. Jej skóra była przywykła do kwiatów, krzewów, roślinności - dokładnie znała ich frakturę, przyjemne ciepło i giętkość, zapomniała niemal całkowicie o tym jak to jest dotykać inne osoby. Odkrycie było o tyle ciekawe, że dziewczyna niemal nie zwróciła na to wcześniej uwagi, dopiero teraz przykładając wagę do dotyku i fizycznej bliskości. Lusye była pierwszą, która w tak bezpośredni sposób manifestowała jej czułość czy sympatię. I to zwyczajnie było miłe.
...nie było już tak miłe to co się stało później, ale w pewnym sensie Kiri chyba dostała to, na co już od pewnego czasu się zanosiła, prawda? Jakkolwiek po usłyszeniu zapewnienia dziewczyny, że duchy nie są dla niej groźne zielonowłosa uspokoiła się nieco, a nawet zaczęła żałować swojego czynu sprzed chwili, to jest całej prześcieradłowej akcji, tak po chwili straciła głowę do reszty. W pierwszej chwili kompletnie zaskoczona przez bliskość ust Lusye od jej własnego ucha i przez ciepły oddech dziewczyny, Kirino zarumieniła się obficie, nie wiedząc jak zareagować na takie zbliżenie. Po chwili dotarło do niej co takiego dziewczyna powiedziała i czerwień zamieniła się w biel. - J-jak to? - wydukała z siebie z lękiem w głosie - Przecież profesor... profesor pisał... że pod łóżkiem, że prześcieradło... - wyrzuciła z siebie niekontrolowany bełkot dziewczyna, tak bardzo niezrozumiały dla kogoś, kto nie czytał wyimaginowanych dzieł nieistniejących profesorów. Głos Lusye też był nieco inny, jakby nie przystający do sytuacji, w której się znajdowali. Czyżby... Czyżby... Ale przecież to nie było możliwe, prawda? Lusye nie mogła być o... o... op...
...w tym momencie dziewczyna usłyszała bu! za swoimi plecami i niemal podskoczyła na swoim miejscu. Nie, nie, nie, to niemożliwe, pokonała go chwilę wcześniej, prawda? To nie może być! Kark dziewczyny wydawał się być niemal jak zardzewiały, gdy dziewczyna odwracała głowę w kierunku z którego dobiegł jej przerażający odgłos rodem z piekieł. To co tam zobaczyła o mało nie spowodowała, że zemdlała, w gruncie rzeczy Lusye mogła poczuć, jak Kirino "więdnie" (co bardzo pasowała do jej zawodu) jej w dłoniach, stając się ciepłą kluseczką, kompletnie zmiękczoną przez wszystko co działo się wokół niej. Dziewczyna otworzyła usta, by wydać z siebie najcichszy krzyk na świecie, krzyk, tak cichy, że brzmiał bardziej jak ledwo słyszalny pisk niż krzyk. Był to krzyk bez słów, krzyk, który opierał się tylko na przypadkowych sylabach, zebranych w jeden oddech i wyemitowanych z organizmu dziewczęcia. Lusye trzymała co prawda dziewczynę, ale tak naprawdę nie musiała tego robić - Kirino zwyczajnie nie miała żadnych sił w swoich dolnych kończynach by gdziekolwiek ruszyć. Mogła tylko ruszać ustami, jak rybka pozbawiona wody, zastanawiając się dlaczego Lusye się śmieje, dlaczego demon, dlaczego ona, co się dzieje, gdzie jest mama i czemu łóżko nie działa? Dopiero po chwili zrozumiała wszystko!
- Luś, Luś, Luś! - zaczęła krzyczeć szeptem dziewczyna, nie mogąc nic poradzić na to, że nie była nawet w stanie obrócić się do dziewczyny - Wrrrrróóóóóć, proszę! - powiedziała, mając jednoznacznie na myśli jej prawdziwą osobowość, a nie tę zawładniętą przez jakiegoś demona. Jednocześnie dziewczyna zrobiła jedyne co mogła - użyła magii! Swojej kochanej, ratującej ją nieraz z opresji magii! Co mogła zrobić w takiej sytuacji? Wyjęła z kieszonki kwiatka! Miecz by się zdecydowanie przydał? Choć czy miecze są w stanie zaszkodzić duchom? Miała się o tym przekonać już za chwilę! Sekundę później bowiem zaczęła machać swoim mieczem na lewo i prawo, w szaleństwie nie patrząc nawet czy trafia ducha czy nie.
...Lusye i Hymme mogli natomiast obserwować jak zielonowłosa macha pojedynczym kwiatem (a nie mieczem) w tą i w tamtą, i wydaje co chwila z siebie dziwne odgłosy przerażenia. Tak, to na pewno był kolejny świetny pokaz umiejętności dziewczyny. Odwagę można było podziwiać, ale żeby zapomnieć o użyciu zaklęć? Biedna kwiaciareczka, gdy tylko się zorientuje co takiego wyprawia, na pewno przeżyje niesamowite uszczerbek na swojej dumie...
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Sala 666 Nie Lip 07 2013, 18:05
Zupełnie nie wiedziała, o czym Kirino mówi? Jaki profesor? I o czym on mówił? Miało to jakiś związek z łózkami? Z tego co ona wiedziała, to wygodnie się na nich spało, dlatego tez nie rozumiała, o co chodzi z profesorem. Przekrzywiła lekko główkę, oczekując jakiś dokładniejszych wyjaśnień na temat "profesora". Nie chciała grzebać w główce Kiri bo i po co? Lepiej było, jak powiedziała to na głos! Tak, tak, zdecydowanie lepiej! Sama zaczęła się zastanawiać nad tym fenomenem, bo zwykle wolała rozmawiać z duchami a teraz... teraz chciała usłyszeć człowieka, choć ten mógł kłamać. Wciąż się uśmiechała, czekając na wyjaśnienia, ale dziwnie pobladła twarz Kirino raczej przeczyła temu, by Lusia kiedykolwiek miała się dowiedzieć, o co chodzi. - Hymme, nie powinieneś tak... - zaczęła, a wtedy zielonowłosa zaczęła ją prosić, by wracała. Ale przecież... była tu, prawda? Wiec,gdzie mogła pójść? Pokręciła głowa, nie rozumiejąc, ale wciąż z wesołą minką na twarzy. - Kirino! Kirino! Już spokojnie! - powiedziała delikatnym tonem, łapiąc ją za dłonie i patrząc prosto w przerażone oczka dziewczyny. Doprawdy, nie spodziewała się, ze ona się tak przestraszy. To był tylko... Hymme. Gdyby faktycznie pojawił się jakiś potwór lub zbłąkana dusza przestępcy... tak, wtedy mogło być ciężko. A tymczasem to był tylko on, strażnik nieba. Objęła mocno zielonowłosą, by ta się uspokoiła. - Już, już, nic się przecież nie dzieje... - wyszeptała kojąco. - Ru, psujesz mi zabawę~! - mruknął Hymme tonem urażonego dziecka, dalej zwisając głową w dół i obserwując obie dziewczyny, tym razem jednak ze swoją "zwykłą" twarzyczką. Spojrzał na nie, poświęcając więcej uwagi Wróżce. Westchnął ciężko i zszedł na podłogę, siadając po turecku. - Przesadzasz trochę... - mruknął, patrząc na Kirino ciepło. - On ci nic nie zrobi, wiesz? Tylko lubi się droczyć! - powiedziała do Kirino, puszczając jej łapki. Chyba nieco poniosły ją emocje. Nie powinna tak. Ale z kolei zielonowłosa też przesadzała. Wyczłapała się spod łóżka i pomogła zrobić to samo nowej znajomej. Chyba pora było już iść, prawda? - Gdybyś kiedyś coś potrzebowała, poproś kogoś. Na przykład swoje ukochane kwiaty. Duchy są wszędzie, usłyszą i mi przekażą - zwróciła się do zielonowłosej z niepewnym uśmiechem na ustach. Pora było się zbierać. Wzięła swoje rzeczy i skłoniła się leciutko. - Chodź, Hymme. Zostaw już ją bo tylko się przerazi - mruknęła do niego wesoło, na co ten wzruszył ramionami i teatralnym krokiem opuścił salę, zaraz za Lusią. Trzeba przyznać, że dziwna z nich parka.
[z/t]
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala 666 Nie Lip 07 2013, 19:41
Zielonowłosa zamrugała kilkakrotnie szybko swymi oczętami, w których nazbierało się nieco łez, choć jeszcze nie popłynęły rwącym strumieniem. Tymi samymi oczkami przyjrzała się Lusye, nie do końca wiedząc z kim właśnie ma do czynienia - czy to była już "jej" Lusia, czy może dalej to jakiś duch zabawiał się jej ciałem bez jej zgody?! Jak kwiaciarka miała to sprawdzić? Nie dysponowała żadnymi parapsychicznymi mocami, nie potrafiła rozmawiać z duchami, czy nawet wyczuwać ich obecności, a jedyne co mogła zrobić to zdać się na ton głosu dziewczyny i kobiece przeczucie, które gdzieś z tyłu głowy mówiło jej, że jeśli duchy chciałyby ją pozbawić żywota to już by to zrobiły, miał aż nadto czasu, nawet mimo machania mieczem. Okazało się, że broń biała nie działała zbyt dobrze na istoty z "tamtego świata", skoro jej miecz nic nie zdziałał. Całe szczęście Lusye zajęła jej uwagę na tyle, że gdy przestała w końcu wymachiwać swoim kwiatuszkiem nie zauważyła, że ten wcale mieczem nie był. Część wstydu została jej właśnie oszczędzona. Gdy czarnowłosa objęła ją Kirino skorzystała z okazji i wtuliła się z całej siły w nią, tłumiąc jak tylko mogła najmocniej ochotę by się rozpłakać, a za to przysłuchując się wymianie między nią, a duchem. Zabawę? Droczyć? Czyli nic jej nie groziło? Teraz dziewczyna wtuliła się w panią-medium jeszcze bardziej, choć zamiast łez chciała zakryć dławiące poczucie wstydu, które niemal dosłownie poczęło ją zjadać. Końcówki jej uszu pozostawały jednak wściekle czerwone, sugerując, iż dziewczyna powoli zaczęła zdawać sobie sprawę, z tego co zaszło.
Dopiero po dłuższym czasie miała siłę by oderwać się od swojej koleżanki i spojrzeć na ducha, który w tym momencie już wcale nie wydawał się taki straszny jak wcześniej. Zlustrowała go dokładnie swoimi patrzałkami, a następnie potaknęła głową, w całkowitej ciszy, dając jakby znać i jemu, i Lusye, że zrozumiała sytuację. To ciekawe, ale dziewczyna nawet gdyby chciała coś teraz powiedzieć to nie dałaby rady, jej gardło tak mocno ściśnięte było zarówno przez strach, wstyd jak i zrozumienie. Żywiołowo jednak pomachała głową dziewczynie i jej towarzyszowi, gdy tylko zaczęli zbierać się do wyjścia. Gdyby tylko mogła powiedziała by coś więcej, ale zwyczajnie nie była w stanie. Nie potrafiła nic powiedzieć. Na jej twarzy jednak zagościł delikatny uśmiech, trochę szelmowski, tak jakby chciała zakomunikować im, że coś sobie postanowiła.
Gdy dwójka już opuściła salę Kirino dokładnie wiedziała co zamierza w przyszłości zrobić i była pewne jak wiele będzie w stanie poświęcić, by swój cel osiągnąć. Przestraszyć Hymme - to była jej nowa ambicja życiowa, której zamierzała się oddawać po godzinach. Przestraszyć go, zmienić w jęczącego duszka, który będzie ją błagał o wybaczenie, o tak! To było to... No i na pewno zapamiętała słowa Lusye, duchy są wszędzie, tak...? Z jednej strony dziewczyna rozumiała, że ta chciała ją tylko w pewien sposób podnieść na duchu, z drugiej świadomość tego, że jest otoczona przez nie cały czas nieco jej... ciążyła.
Gorzej jednak... że cały czas... nie potrafiła mówić. Ten śmieszny ucisk, może wyimaginowany przez nią samą, cały czas jej na to nie pozwalał. Dziewczyna w panice rozejrzała się wokoło, a następnie porwała swoje rzeczy i wybiegła ze szpitala. Musiała odzyskać głos, a nic tak na to nie pomagało jak... kwiaty, oczywiście~!
[z/t]
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Sala 666 Nie Lip 14 2013, 16:18
Na korytarzu chyba nawiązała się jakaś większa afera, bo odgłosy dobiegające z zewnątrz wydawały się co najmniej niepokojące. Chęć przetrwania i wszelakie znaki na niebie i ziemi, mówiły jej, że lepiej się tam nie wtrącać. Przesiedziała całe zdarzenie w Sali, jakoś nie kontaktując się za bardzo z pozostałymi gośćmi. Wyszła dopiero, gdy była pewna, że nic już jej nie grozi.
[z/t]
Ame
Liczba postów : 151
Dołączył/a : 18/05/2013
Temat: Re: Sala 666 Nie Sie 18 2013, 00:39
I tak pewnie kilka dni minie dziewczynie w szpitalu. Obudziła się z bandażami na ciele. Chociaż nawet za bardzo nie pamiętała całej tej walki. Nie wiedziała, czy coś się działo. Nie miała za bardzo pojęcia. Na placu była półprzytomna. Walka stoczyła się sama. Nie wiedziała co się działo, ani nawet czy jest sama na sali. Leżała, bo miała w tej chwili odpoczywać, a za niedługo się najpewniej ruszy do gildii, bo szpital, szpitalem, ale policji to by ją wydali.
Cahil
Liczba postów : 43
Dołączył/a : 18/05/2013
Temat: Re: Sala 666 Nie Sie 18 2013, 20:58
Otworzył oczy i przez dłuższy czas patrzył prosto w sufit, myśląc o tym, co się stało. Podniósł rękę i spojrzał na bandaże, oraz palec, którego nie miał. Westchnął cicho i naglę uświadomił sobie to, że nie wiedział, co się stało z Chi. Zerwał się z łóżka i rozejrzał się po sali. W łóżku obok leżała ona. -Oh, jesteś... całe szczęście.-powiedział pół głosem, bardziej do siebie niż do niej. Zresztą, był pewien, że dziewczyna śpi. Usiadł na krańcu łóżka i przyjrzał się ranie w nodze. Przez jakiś czas będzie dawała mu się we znaki. A wiedział, że jako członkowie GH nie mogli za długo tutaj przebywać. Spojrzał na spokojną twarz Chihayi i cicho westchnął z zachwytu. -Jednak nie zabiłem tego, kogo trzeba było zabić. Obronić też mi się Ciebie nie udało. Eh... Wstyd.-znowu powiedział pół głosem i rzucił się na łóżko.
Ame
Liczba postów : 151
Dołączył/a : 18/05/2013
Temat: Re: Sala 666 Nie Sie 18 2013, 22:48
- Z tobą jest gorzej, niż ze mną, więc na szczęście, że ty jesteś- odpowiedziała, wgapiając się teraz w Cahila. Nie miała jakoś humoru. Nawet nie trzeba było się specjalnie temu dziwić. Może i dużo nie oberwała, a dzięki niej Cahil żył, ale mimo wszystko .. Czuła się źle. Sama nie wiedziała czemu nagle ów uczucie poruszyło jej serduszko. - To nie twoja wina, tylko moja.. Ty się tak od razu za to nie musiałeś rzucać jak jakieś małe dziecko, gupku. Wiesz co? Jesteś głupi.. Następnym razem przy takiej akcji, chociaż trochę pomyśl. Sama się mogłam obronić jestem magiem, a te rany to rysa na moim honorze, ale nawet najlepsi od czegoś zaczynali. Nie masz się czego wstydzić.-odpowiedziała mu ciepłym głosem z pewną dozą wredoty. Na koniec pokazała jeszcze Cahilowi język~
Cahil
Liczba postów : 43
Dołączył/a : 18/05/2013
Temat: Re: Sala 666 Nie Sie 18 2013, 23:38
Uśmiechnął się blado i potrząsnął dłonią, w której brakowało mu palca. -No tak, ze mną jest gorzej. Nie spodziewałem się tam kapitana policji magicznej... Trochę problemów nam narobił. No tak, to moja wina. Mogłem pomyśleć, a nie od razu się na niego rzucać. Ale sama chciałaś, żebym go zaatakował. Zresztą, nieważne, cieszmy się, że jesteśmy tutaj. Razem.-odpowiedział, wgapiając się w sufit. -I miałem już gorszę rany. To, że ktoś Cię pokonał nie jest żadnym wstydem... Wstydem jest to, że nie wziąłeś się w garść i niczego z tym nie zrobiłeś.... Co ja gadam, chyba musieli podać mi jakieś dziwne leki. Leżał tak jeszcze przez chwilę, aż w końcu oparł się na łokciach i znowu spojrzał na dziewczynę. -Masz jakieś plany na potem? Jakaś misja czy coś? Ah właśnie. Przez to wszystko nie opowiedziałaś mi tego, co miałaś. Pamiętasz? Pod katedrą zaczęłaś o czymś mi mówić i nie dokończyłaś. On nie miał zbyt dużo do opowiadania, więc po prostu czekał, aż jego towarzyszka się trochę rozgada.
Ame
Liczba postów : 151
Dołączył/a : 18/05/2013
Temat: Re: Sala 666 Nie Sie 25 2013, 20:53
- Przepraszam to wszystko moja wina.. I ja byłam nieuważna, a ty nie masz teraz przeze mnie palca.. Wiesz co? Mam zamiar coś ze sobą zrobić.. Jestem zbyt naiwna jak na maga, a zwłaszcza maga naszej gildii powinnam stać się bardziej sprytna przebiegła.. W ogóle.. Rzucam palenie i przemalowuję włosy - zmiana decyzji jak dla kobiety nawet normalna. Każda kobieta zmienną jest, a Chi miała swoje nowe postanowienia.. - Ojć.. Nic nie słyszałeś o fajkach! Nic o nich nie mówiłam słyszałeś nic! Tak samo JA nie jestem tylko zua.. Rozumiesz?- spytała od razu. Pośpieszyła się i powiedziała to czego nie powinna, a tym bardziej nie chciała.. Szybkim krokiem podeszła do śmietnika i z kieszenie swoich spodni wyrzuciła paczkę fajek. - Nic nie wiedziałeś!
Cahil
Liczba postów : 43
Dołączył/a : 18/05/2013
Temat: Re: Sala 666 Wto Sie 27 2013, 02:57
Cahil patrzył na nią ze zdziwieniem i zaczął zastanawiać się, co chodzi po głowie jego towarzyszce. Więc ona brała gildię na poważnie, nie to co on. Zmarszczył brwi i już otwierał usta, aby coś powiedzieć, ale kiedy usłyszał o tym, że dziewczyna pali, słowa ugrzęzły mu w gardle. Chi paliła? Tego nie wiedział. Nigdy by nawet ją o to nie podejrzewał. Nie, żeby było to coś bardzo złego, ale z drugiej strony... -Uh... Od kiedy palisz? I... nie maluj włosów w tym kolorze wyglądasz pięknie. A co do naiwności... Slumsy powinny Cię nauczyć, aby nie ufać ludziom. Mało komu można zaufać. Naprawdę, mało komu... Sprytna i przebiegła? Już jesteś, skoro przez ten cały czas ukrywałaś przede mną, że palisz...-urwał i znowu położył się na łóżku.-Rozumiem.-podsumował całą rozmowę. Połowa jego dialogu została zignorowana, a teraz przez to co się właśnie dowiedział, trochę zmarkotniał. Chi paliła? A to Ci dopiero... Był ciekaw, czego jeszcze o niej nie wie... Ufał jej, a ona zataiła przed nim ten fakt.
Ame
Liczba postów : 151
Dołączył/a : 18/05/2013
Temat: Re: Sala 666 Czw Sie 29 2013, 15:07
- Ja nie palę! - no cóż teraz już nie. Wcześniej też.. Tym bardziej woli na razie nie zbliżać się do chłopaka. Czuła się winna. Oszukiwała go. Ale co tam jest uzależniona od tytoniu.. Szybko się zerwała z łóżka i kilka razy pomrugała swoimi oczkami. - Hm... - o włosach całkowicie zignorowała Cahila i tak potem wróci jej naturalny kolor włosów - Masz trochę racji, ale muszę się stać bardziej przebiegła. A co do włosów to zobaczymy.. Dobra ja już zmykam.. Zobaczymy się potem- wstała, wzięła swoje rzeczy.. I wyszła.. Nie chciała tutaj zalegać, a z Cahilem zobaczy się potem.
[z/t]
Cahil
Liczba postów : 43
Dołączył/a : 18/05/2013
Temat: Re: Sala 666 Sob Wrz 07 2013, 15:04
Cahil dalej patrzył w sufit, nawet po tym, jak dziewczyna wyszła z sali. Co on miał teraz myśleć? Nie wiedział. Właściwie zdawało mu się, że nie wie co robić kompletnie. Chi gdzieś poszła, on nie miał nic do zrobienia w związku z gildia, nie miał żadnej roboty. Na misję nie miał ochoty, w slumsach nie miał co robić. Zresztą... przecież się ukrywał, prawda? Nie mógł tam wrócić, bo jeszcze któryś z Szubieniczników by go odnalazł. Chociaż... z tego, co słyszał slumsy zostały otwarte i większość ludzi po prostu je opuściło... Przez to trzęsienie ziemi. Zastanawiał się, jak teraz będzie wyglądać życie w nich. Przecież, najbiedniejsi i tak tam zostaną, gdyż mieszkania są za darmo. Ale pracy nie znajdą... Życie tam dalej będzie uciążliwe. Ale wiele frakcji straci sens funkcjonowania. Przecież teraz nie trzeba będzie szmuglować broni za mury, bo każdy może sobie wyjść z nich kiedy chce. Nikt nie będzie pilnował co dzieje się w slumsach dalej, ale... całe to plugastwo może teraz wyjść i robić co chce w Magnolii. To poważny problem, ale... jego to nie dotyczyło. Ważne było w tej chwili to, że ludzie, którzy go poszukiwali mogą teraz osobiście to zrobić. Nikt ich nie powstrzyma. Musiał do tej pory stać się silniejszy i odzyskać chociaż część swojej dawnej mocy. Wstał z łóżka i przeciągnął się. Zdjął szpitale ciuchy i sięgnął po swoje zwyczajowe ubrania. Założył spodnie od garnitury, koszulę, zawiązał krawat, zarzucił na to kamizelkę i marynarkę. Poprawił wszystko, aby idealnie na nim leżało i przejrzał się w szpitalnym oknie, które w tej chwili służył mu za lustro. Zarzucił na głowę kapelusz, włożył pod ramię laskę i wyszedł ze szpitala.
[z.t]
Jino
Liczba postów : 75
Dołączył/a : 04/07/2013
Temat: Re: Sala 666 Czw Lis 07 2013, 18:48
Numer tej sali wręcz idealnie pasował do pacjenta który obecnie w niej przebywał. Po tej całej hecy w zoo musiał się udać do szpitala, żeby złożyli mu łapę jak trzeba, bo przecież takim prowizorycznym opatrunkiem który wykonał nie zdołałby jej zaleczyć, a na dodatek dzięki lekarzom nie capiła już tak, tak samo jak on sam bo mógł się wykąpać. Niestety lekkie problemy z oddychaniem nadal były, bo żebra tak szybko się nie zagoją i musiał tutaj zostać parę dni co niezbyt mus ie uśmiechało. Zwłaszcza iż nie był w dobrym humorze, gdyż nie zakosił z zoo tygrysa czy też lwa, a jak wiadomo król bez takiego zwierzaka nie może się obejść. A druga sprawa to taka iż musiał przebywać wśród tego całego plebsu który oczywiście był przydatny bo go poskładali i w ogóle, ale to powinni być jego osobiści lekarze a nie tacy którzy zajmom się każdym. Będzie to trzeba szybko zmienić bo nie mógł pozwolić sobie na to by zajmowali się plebsem a nie nim, ale kjiedy już zostanie królem to pozwoli im zajomwać się resztą robali, bo wiadomo kogoś jakjo podwładnych trzeba mieć. No i na dodatek te mało ciekawe kobiety które nie miały za grosz jakiejś konkretnej osobowości i nie były naet zbyt urodzie też nie poprawiału mu humoru. -I weź tu kurwa przeleż parę dni. Jak widać radośc emanowała z niego na wselkie strony ale musiał jakoś to wytrzymać bo nie miał innego wyjścia.
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Sala 666 Czw Lis 07 2013, 19:37
Skrzyżowanie osła, tragedii, wybitnej głupoty i bomby atomowej właśnie dreptało sobie korytarzem. Właściwie nie było problemów z wymijaniem służby zdrowia i pacjentów - każdy kto ją zauważył natychmiast suwał się na bok, a najlepiej na drugi koniec budynku z miną, jakby zobaczyli co najmniej członka Alkaidy z kamizelką wydzierganą z lasek dynamitu. Chociaż nie, przd Abdulem by chyba tak nie wiali... Albo uciekali by jeszcze prędzej, w sumie ciężko jej było stwierdzić tym bardziej, że widziała go tylko raz. Ten jeden raz wystarczył jej, żeby na jego widok spieprzać do innego miasta. Ależ nie, to nie przez strach - po prostu po ostatnim pobiciu go i nie wywiązaniu się z obietnicy wręcz murowane byłoby oberwanie jakimś C4... Albo co najmniej samolotem. Ot, czyste środki bezpieczeństwa. Nie jednak wielki wyznawca Allaha jest powodem latania po całym budynku przez wróżkę. O nie, rozchodziło się o coś poważniejszego, mianowicie... koteł. O, czarny, z dwoma ogonami, smutny, prawdopodobnie cosplay'ujący mumię. Cały problem jednak z kotami, tym bardziej jej, był taki, że mógł wejść praktycznie wszędzie... Wizja łażenia po kanałach wentylacyjnych jawiła się zza horyzontu niczym ślepia nadciągającego znad przeciwka pociągu w ciemnym tunelu. Nie mniej, zdając się na logikę, która nie ukrywała wcale, że nie przepada za Taśkę, podpowiadała, by zacząć od pamiętnej sali w której wylądowali po Erze. To tej, gdzie leczyli się po pechowej misji w Krug miała kilkanaście mil drogi. No, może mniej. Z rękami w kieszeni swego epickiego, niebieskiego szlafroczka w owce, otworzyła drzwi klasycznym sposobem "z buta" stwierdzając, że użycie klamki może zająć więcej czasu, niż powinno. - Dobry... - rzuciła do osób w pomieszczeniu nawet nie patrząc, czy takowe są. Właściwie było to dal niej zupełnie bez znaczenia. Od razu zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu za czarną, tudzież czarną kulką owiniętą bandażami, która by wyglądała na jej podopiecznego. Po dojściu jednak do wniosku, że go nie bardzo widzi, postanowiła podjąć nieco inne środki niż przewidywała. - Był tu taki mały, czarny kot, gadający albo mruczący coś pod nosem, z dwoma ogonami i ewentualnie z parą skrzydełek...? - rzuciła do Jino licząc na to, że to właśnie będzie ta osoba, która będzie znała odpowiedź. Inna sprawa że po pytaniu można by wywnioskować, że dziewoja się z choinki urwała, albo co najmniej psychiatryka.
Jino
Liczba postów : 75
Dołączył/a : 04/07/2013
Temat: Re: Sala 666 Czw Lis 07 2013, 19:58
Leżał dalej niezbyt zadowolony z całej sytuacji, kiedy w pewnym momencie ktoś chyba postanowił ją nieco pogorszyć. Kiedy do jego sali weszła jakaś obca dziewczyna przyjrzał się jej uważnie i mógł stwierdzić iż była nawet ładna, tylko niestety jej klata była tak płaska, że można było z niej zrobić stolik na żarcie lub deskę do prasowania. Niby małe też jest piękne i ma swój urok, ale on w takie pierdoły nie wierzył bo mimo wszystko duże cycki które można macać to jest to. Chociaż przy jego charakterze nawet małe piersi mógłby mu nie przeszkadzać, jeśli uznałby ich posiadaczkę za interesującą, nawet jeśli byłaby to deska bo od razu chciałby zrobić z niej swoją żonę. No ale wróćmy do rzeczy. Słysząc o co go zapytała aż szczena mu opadła bo nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał. Gadający kot dwoma ogonami i parą skrzydełek? Nie wiedział co takiego ona ćpała lub z jakiego zakładu zamkniętego zwiała, ale musiała brać naprawdę mocne dawki lub mieć ostro nasrane we łbie. Już miał ją wyśmiać i zacząć gadać coś o wariatkach i tak dalej, ale jakby się nad tym dłużej zastanowić to kiedyś słyszał o czymś takim. Wytężając pamięć przypomniał sobie czym dokładnie były te koty i nawet jednego kiedyś widział na własne oczy a więc dziewczyna nie zwariowała a szkoda, bo miałby niezły obiekt do żartów i zabicia nudy. -Nie widziałem. A nawet jakby tu był to raczej bym go wygonił. Ale zadawanie takich pytań raczej nie pomoże, bo zostaniesz uznana za wariata jeśli trafisz na kogoś kto nie widział takich kotów. Chciał jeszcze dorzucić coś o jej płaskiej klacie ale na razie się powstrzymał, bo jeśli zostanie tutaj na dłużej to wtedy zacznie prawdziwą zabawę.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.