I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielka, prosta sala szpitalna, z dwoma łóżkami, nie posiadająca zbyt potężnego wyposażenia. Poza łóżkami znaleźć tu można dwa małe stoliki znajdujące się zaraz przy posłaniach, szafkę znajdującą się w rogu pokoiku, zaraz obok drzwi, a także jedno duże okno. Poza tym zlew i jeden większy stolik, obok którego postawione były 3 krzesła. Tyle.
Nie do końca pamiętała jak, ale fakt, że znajdowała się teraz w tym miejscu, a jej ciemnowłosy mężczyzna na łóżku obok niej, musiał świadczyć o tym, że w jakiś magiczny sposób udało się jej doturlać wraz z Makbetem do szpitala, a następnie zostali w odpowiedni sposób przyjęci i wpisani na tymczasowy pobyt, dopóki rany się nie zagoją. Do teraz dziewczyna zastanawiała się, jak udało im się przejść taką odległość ze swoimi ranami, bo ironicznie, akurat w nogi zarówna ona jak i on byli zranieni. Najwidoczniej ludzkie istoty, gdy zestawione z sytuacją ekstremalną, potrafią wycisnąć z siebie dwa razy więcej niż normalnie. Innego wytłumaczenia dziewczyna nie potrafiła znaleźć i nawet niespecjalnie starała się to zrobić - w tym momencie siedziała sobie spokojnie na swoim łóżku wpatrując się w posłanie obok, na którym leżał śpiący mężczyzna, którym nieomylnie był Makbet. Ostatnim razem gdy widziała tę sylwetkę w szpitalu, później okazało się, że pomyliła sobie ludzi, ale tym razem była w stu procentach pewna - to musiał być ten sam mężczyzna, którego spotkała lata temu i któremu wtedy zaufała. To był on.
Dziewczyna zsunęła się delikatnie z swojego łóżka, przebrana obecnie w strój szpitalny zawierający się w białej długiej koszuli i podobnie długich białych spodniach, ot zwykłej piżamie i potuptała do łóżka chłopaka, delikatnie siadając obok niego, tak by go nie zbudzić. Przez chwilę miała zamiar po prostu popatrzeć na niego i pomyśleć. A właściwie "polękać się". Co znaczyło jego zachowanie na placu, podczas walki? Czy wszystko z nim w porządku? Śmieszne, jeszcze kilka dni temu kompletnie jej na nim nie zależało, a teraz siedziała w ten durny sposób i głupio wpatrywała się w towarzysza z tamtych lat. Tak, martwiła się, bo była na tyle głupia, by zamiast wymazać go wtedy gdy zniknął całkiem z pamięci, to najwyraźniej on wciąż rezydował gdzieś w jej myślach. I bała się o niego. Bała jak największy kretyn pod słońcem. Teraz tylko jednak spoglądała i starała się nie myśleć o niczym, a tylko przeżywać tę chwilę spokoju, kiedy mogła bez skrępowania popatrzeć na niego i jego twarz. Tylko tyle i aż tyle.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Sala numer 2 Nie Sie 18 2013, 23:35
Co się... Co się dzialo przez cały ten czas? Makbet pamiętał jedynie urywki tych wszystkich wydarzeń. Włócznia. Złamana. Złamana. Znów to samo. To samo, co w tym przeklętym klasztorze. Wszystko się powtarza. Tyko te wybuch. I gdzie ona jest? Hekate. Gdzie jest. Gdzie ten las. Gdzie ten nieżywy. Gdzie te... kwiaty? Czy pomyślał o kwiatach? Płatek. Płatek. Płatek. Jeden. Drugi. Trzeci. Czwarty. Spać. Zamknąć powieki. Spać. Nie. Nie może spać. Przecież ona... ona... nie pryszła... ona...
Kiedy uchylił powieki najpierw czuł jakiś niezmierny ból w nodze. Ręka też bolała. I głowa. I to cholerne światło. To bolało. Pamiętał je już skądś. Był tu już? Czy to może światło podążało za nim? Co to było, to wtedy? Nie pamiętał. Nic nie pamiętał. Szare oczy wreszcie przyzwyczaiły się do światła i mogły ze spokojem się rozejrzeć. Odwrócił ciężko głowę. Kto to...? Kto siedzi? Zmęczenie wciąż dawało o sobie znać, ale mimo wszystko ręka czarnowłosego powędrowała ku dłoni leżącej na jego łóżku. Na początku tylko ją musnął, jakby się bał, że to sen, że dłoń zniknie. To wszystko było tak bardzo nieprawdziwe, że należało sprawdzić wszystko. Bolało. Zacisnął zęby. Co to za miejsce, gdzie on... jest?
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala numer 2 Pon Sie 19 2013, 00:44
Zanim zdążyła się zorientować, że cokolwiek zmieniło się w dość statycznym, ale za to spokojnym obrazie, ten uległ już niewielkiej, aczkolwiek znaczącej zmianie. Być może był to efekt zaskoczenia, być może niezrozumiała reakcja na niezapowiedziany niczym ruch, którego dziewczyna nie mogła przewidzieć, a być może zwyczajnie tak podyktowało jej serce - trudno było ocenić - ale dziewczyna dłoń, która nagle spadła, choć delikatnie, na jej własną niewielką rękę momentalnie uchwyciła we własną i delikatnie zacisnęła. Tak jak gdyby była to naturalna rzecz na świecie, tak jakby nic w tym dziwnego wielce nie było. I pewnie by nie było, gdyby nie... Gdyby nie wszystko. Tym razem jednak wszystko postanowiło uciąć sobie drzemkę albo może przeprowadzić się gdzieś indziej, bo nie zaprzątało dziewczynie głowy nawet przez chwilę. Ważne było że dłoń była ciepła.
- ...jak się czujesz? - zapytała cicho dziewczyna, przyglądając się twarzy chłopaka, który powoli najwyraźniej budził się i powracał między żywych. - Wszystko w porządku? - nie chciała od razu męczyć go żadnymi pytaniami, nie chciała niczego skomplikowanego tłumaczyć ani opisywać, bo dalej nie była pewna co się z nim działo. Pamiętała jednak, że należało udzielić podstawowych informacji, tych absolutnie koniecznych. - Jesteśmy bezpieczni i w szpitalu, nie ma się czego obawiać - dlatego tak ciepło przekazała mu te informacje. Nie chciała go niepokoić.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Sala numer 2 Pon Sie 19 2013, 01:05
Ta dłoń była ciepła i delikatna. Miła. Kiedy zacisnęła się na jego, bądź co bądź pokiereszowanym, śródręczu, poczuł jakąś falę ciepła, kóra pobiegła od opuszczków palców do głowy, a potem rozlała się po całym ciele. Z początku nie mógł złapać powietrza, ale to był tylko z początku. Co to za uczucie? Co to...? Odwrócił na chwilę głowę, by dziewczyna nie mogła zobaczyć, że dzieje się z nim coś, czego on sam nigdy się nie spodziewał. A to tylko jeden mały gest! - W porządku - odparł mrukliwie, jak to miał w zwyczaju. Spojrzał na swój stoliczek. Ciastka? Czy to te ze słoika? Były chyba nieco nadgryzione zębem wydarzeń w Os i na placu... Kto by pomyślał. Ciastka trzymały się lepiej niż on. Mimo dość spodziewanego i ciągłego bólu w nodze, podniósł się na wolnej ręce do siadu. - Co się w ogóle sta... moja głowa - jęknął, czując nagle przejmujący ból. Przydałby się Apap albo inne dziwactwo.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala numer 2 Pon Sie 19 2013, 01:40
Naprawdę się o niego martwiła, a on niespecjalnie dawał jej powody by to zmartwienie gdzieś schować, najlepiej do kieszeni, bardzo głębokiej, jakiegoś stroju, którego nie używała, który i tak miała zamiar oddać komuś potrzebującemu, z dalekiego kraju, kogo nigdy drugi raz nie spotka. Mniej więcej tak bardzo chciała pozbyć się tego dojmującego wrażenia, że z chłopakiem jest coś bardzo nie tak. A tymczasem ten, mimo że zdecydowanie spokojniejszy teraz niźli wcześniej, wcale nie wydawał się w pełni już "normalny". Cóż, oni nigdy nie byli do końca normalni, ale akurat w tym momencie chodziło jej bardziej o typowo zdrowotne rozumienie tego słowa. Jego usta mówiły jedno, ale reakcje cielesne drugie. Ot, choćby to odwrócenie głowy. Co się z nim działo? Miała o to zapytać, zaraz gdy on podnosił się na swoim łożu, jej wargi już zaczynały formułować poszczególne zdania, zatrzymały się jednak gdy chłopak jęknął. A Kirino w tym momencie wiele nie trzeba było, by przerażona poderwała się z jego łóżka.
- Zaraz wracam, chwileczkę, wytrzymaj! - powiedziała, umiejętnie mieszając ze sobą ton, którym mówiło się do małych dzieci i znaczące ilości paniki i to takiej, jak gdyby chłopakowi groziła co najmniej amputacja. Głowy. Efekt co najmniej przedziwny, jeśli nie wręcz komiczny, podobnie z resztą wyglądało jej wybiegnięcie z sali szpitalnej, powłócząc dziwnie nogą, która wciąż widocznie nie była uleczona w stu procentach. Niemniej dziewczyna wypadła z pokoju, a po dwóch, góra trzech minutkach była z powrotem. Zahaczyła jeszcze o zlew, który znajdował się w pokoju i napełniła znajdująca się obok niego czystą szklankę wodą, a następnie podeszła do chłopaka, w jednej ręce trzymając szklane naczynie, a drugą mając mocno na czymś zaciśniętą. - Proszę, weź to! - powiedziała, podając mu i szklankę i to coś drugiego, co okazało się niewielką pigułką. - Nie mam pojęcia co to jest, ale pielęgniarka powiedziała, że pomoże! - w jej głosie bardziej było słychać nadzieję niż jakąkolwiek pewność. Jak nie zadziała będzie musiała iść do pielęgniarki i uciąć sobie z nią dłuższą pogawędkę. Teraz, kompletnie nieświadoma tego co robi, przysiadła z powrotem na łóżku Makbeta, zupełnie tak jak wcześniej. Zupełnie tak jak wcześniej chwyciła też jego dłoń, kompletnie nie przejmując się, że znajduje się w niej teraz lek, który powinien zażyć. Jej twarz była dość spokojna, ale w powietrzu można było unieść lekkie zaaferowanie.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Sala numer 2 Pon Sie 19 2013, 14:25
Kirino wyleciała jak oparzona, a Makbet jedynie mógł z niemym zdziwieniem wyczekiwać jej powrotu. Kiedy zielonowłosa wróciła, zauważył, że chyba też z nią nienajlepiej. Przyjął tabletkę, popi tym, co było w z początku w milczeniu oczekiwał na jej działanie. - Nie musisz się mną tak przejmować... - powiedział cicho i wbił wzrok w swoje zasłonięte pościelą stopy. Westchnął i przeniósł spojrzenie na noge Kirino. Chyba... chyba była jednak w gorszym stanie niż on. - Przepraszam - mruknął. Musiał pewnie za dużo przepraszać. Za to, że ją tak potraktował, za to, że niczego nie zauważył... Jest głupkiem. Jednak naprawdę jest głupkiem.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala numer 2 Pon Sie 19 2013, 17:39
- Niestety, muszę - odpowiedziała wyjątkowo bezpośrednio zielonowłosa. W normalnych warunkach pewnie zezłościłaby się i zrobiła mu wykład na temat tego, że "kim on jest żeby mówić jej co ma robić" i "gdyby nie on, to wcale by się martwić nie musiała, więc niech nie będzie hipokrytą" i tak dalej, ale w tym momencie nie mogła się na to zdobyć, więc proste stwierdzenie faktu musiało w tym momencie wystarczyć. Fakt, faktem nie istniała też możliwość by po zaledwie kilku słowach mogła ot, tak przestać się martwić, a nawet gdyby przybrała dla niego odpowiednią minę, to i tak w środku czułaby niepokój. Dlatego nie zamierzała się z tym kryć, nieważne czy miało przynieść to więcej bólu Makbetowi... czy może też jej samej. - Co z tobą? - zapytała zwyczajnie. Normalnie takie pytanie skojarzyłoby się raczej z pretensjami czynionymi komuś, kto zawiódł zaufanie lub nie pokazał wszystkiego na co go było stać, ale w tym przypadku kompletnie nie o to chodziło, co z resztą dało się wyczuć po jej głosie. Nie brzmiał on jak głos kogoś kto jest z jakiego powodu zły.
- Nie mam pojęcia za co przepraszasz, bo chyba nie za to, że urządziłam sobie mały spacerek z lekami, hm? Dobrze wiesz, że tyle to dla mnie nic! I nie patrz na moją nogę, bo jeszcze pomyślę sobie coś głupiego...- uśmiechnęła się blado dziewczyna, choć nie tyle bladość odnosiła się do koloru jej twarzy, co do siły jaka za tym gestem stała. Fakt faktem, chciała sobie pożartować, ale żarty wymagały od niej pewnego stanu umysłu, którego w tej chwili wyraźnie jej brakowało. Znacie to uczucie? Kiedy chce się człowiek śmiać, a z jakiegoś powodu, czasem bardziej oczywistego czasem mniej, zwyczajnie to nie wychodzi? To właśnie był taki czas. - Co się z tobą działo, tam na placu? - zapytała ponownie wprost, jakby mając świadomość, że w tym momencie bezpośredniość była jej najlepszą opcją.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Sala numer 2 Pon Sie 19 2013, 20:32
Przełknął ślinę. Coś się działo na placu? Musiał to sobie z pewnością przypomnieć, bo chyba był w szoku. Pamiętał tego policjanta, który chyba był niezrównoważony psychicznie, krwawiąca dziewczynę, która go ostrzegła przed tą dziwną Inkwizycją, a potem tylko to, jak zaatakował... chyba skutecznie. To pamiętał. Jeszcze go bolało i włócznia... kolejna się złamała. Masz ci los. Westchnął głęboko, opierając się plecami o poduszkę i ścianę. Ktoś coś wtedy krzyczał. - Nie pamiętam zbyt dobrze. A co robiłem? - zapytał, wpatrując się wciąż w dziewczynę. Naprawdę nie miał zielonego pojęcia o tym, co działo się przedtem.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala numer 2 Pon Sie 19 2013, 21:12
A teraz jeszcze zanik pamięci... Przynajmniej na to wyglądało. A może chłopak tylko udawał, że nie pamięta? Nie wiadomo jaki miałby mieć w tym interes, ale wszystko było możliwe, może chciał wmusić w nią myśl, że tak naprawdę nic się nie stało i wszystko było dobrze, a ona powinna skupić się na tym co teraz, a nie tym co było? Problem tkwił w tym, że dziewczyna nie zamierzała odpuścić i zapomnieć o tamtych zdarzeniach i o jego krzykach. Chciała wiedzieć o co chodziło... bała się tylko, że wspomnienia, które przywoła mogły wywołać w nim jakieś nieprzyjemne reakcje albo znów wzniecić ten dziwny szalony płomień, który widziała wtedy na placu. A nie chciała go oglądać, oj nie chciała. Choć jeśli poprzez obejrzenie go mogła jakoś złagodzić tamten ból, to zdecydowana była przyjąć go na siebie.
Makbet nie wyglądał jednak jak ktoś, kto właśnie kłamał albo próbował wyłgać się przed odpowiedzią tanim chwytem. Kirino nie była zaś tak spostrzegawczą osobą, by potrafić wywnioskować na podstawie samej twarzy prawdomówność chłopaka, ale gdy tylko przypominała sobie jego zwyczajny zestaw gestów i zachowań, gdy konfrontowany był z jakąś nieprzyjemną informacją... Choćby w pergoli się nimi popisywał... Jego zdziwienie wydawało się autentyczne. Faktycznie musiał nad sobą wtedy nie panować. Dziewczyna odruchowo zacisnęła swoją rękę na jego dłoni mocniej niż wcześniej, jakby to ją bolało bardziej to co się działo niż jego. A przecież wcale tak nie było, nawet jeśli on teraz zachowywał się tak spokojnie. - Krzyczałeś coś... - przełknęła głośno ślinę - ...o zdradzie, o lasie, o jakiejś kobiecie, że straciłeś wszystko... Mak, co się działo? - zapytała nerwowo, powoli zdając sprawę, że znów działo się to, czego najbardziej chciała uniknąć. Nie, nie płakała jeszcze. Ale czuła się głupio wiedząc jak blisko tego jest.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Sala numer 2 Pon Sie 19 2013, 21:29
Słysząc słowa Kirino wyrwał swoją rękę. Źrenice natychmiast się zwęziły, oddech przyspieszył, a sam Makbet wyskoczył z łóżka jak oparzony. Nawet chwilowe ustanie an chorej nodze okazało sie dlań niemożliwe, więc runął na podłogę. Odwrócił sie przodem do Kirino i odsunął się jak najszybciej pod ścianę. Patrzył na nią jak na kogoś zupełnie obcego, kto mógłby mu zrobić krzywdę. - Ona wie... ona wie. Co z tym zrobisz? Ona wie... - powtarzał cicho. - Widziała. Słyszała. Mówił to tak niewyraźnie, że w pewnych momentach w ogóle nie można było zrozumieć słów, które wypowiadał. Wyglądał trochę jak wystraszone zwierzę, które trafiło do miejsca,w którym kompletnie nie powinno sie znaleźć. Okno. Tak, tam było okno. Podniósł się ciężko, opierając o parapate i starał sie je otworzyć. Ucieknie. Ucieknie od sądu. Ucieknie od tego wszystkiego i wreszcie nadejdzie spokój.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala numer 2 Pon Sie 19 2013, 22:37
Powiedzieć, że dziewczyna została zszokowana zachowaniem Makbeta to zdecydowanie za mało. W pierwszej chwili nie mogła nawet ruszyć nawet palcem, gdy biernie obserwowała ruchy mężczyzny, gdy ten ze swojego spokojnego, zwyczajnego stanu momentalnie przeszedł w stan najwyższej paniki. Potrafiła tylko patrzeć na jego ruchy, sama nie będąc w stanie nic zrobić. Nie wiedziała co było gorsze - to, że czuła się przerażona jego zachowaniem, tym jak łatwo było wzniecić w nim iskrę szaleństwa i pozwolić by zmieniła się pełnoprawny pożar, czy to, że odczuwała autentyczny ból, przekraczający już sferę mentalną, związany z jego zachowaniem. Zabolało ją to, jak odrzucił jej dłoń, jak łatwo przyszło mu uciec od niej, odsunąć gdzieś na bok, patrzeć na nią tak, jak gdyby była kimś kompletnie innym, jak gdyby jeszcze przed chwilą nie była osobą, która się o niego troszczyła, a przypadkowym... a nawet wręcz wyraźnie przerażającym osobnikiem. Czymś. Och tak, miewała takie chwile, gdy faktycznie o tym myślała, gdy myślała kim jest, czy naprawdę jest sobą, czy może kimś innym. Tak dawno tego nie odczuwała, a teraz, kto by się spodziewał, to właśnie chłopak wyzwolił w niej te myśli.
Zanim odpowiedziała chłopakowi podniosła swoją dłoń, tę którą chłopak odrzucił przed chwilą i przyjrzała się jej dokładnie. To była jej dłoń? A może kogoś innego? Czy była naprawdę sobą? Czy tylko zachowywała się tak jak ktoś jej zagrał? Czy autentycznie czuła do tego człowieka coś więcej, czy może ktoś zaszczepił jej te uczucia? Co było prawdą, a co fałszem? "Całe szczęście", że Mak otwierał już to okno. Jeszcze chwila i zniknie stąd, być może nawet na zawsze? Świetnie, świetnie. Wtedy ona będzie mogła spokojnie wykreować siebie na nowo... A może to też było czyimś rozkazem...? A może... A właściwie... Zaraz... W ogóle co ona teraz robiła? I co robił...? - Mak? Co Ty próbujesz... MAK! - krzyknęła dziewczyna, wreszcie przytomniejąc na tyle, by podjąć jakąś konkretną decyzję, zachować się w jakiś sposób. Ignorując ból swojej nogi dopadła do okna, które próbował otworzyć Mak i trzasnęła swoją własną dłonią jego ręce, tak by zostawił okno w spokoju, a następnie... zawiesiła się całym swoim ciężarem na nim, starając się sprowadzić go do parteru, nawet jeśli miało się to skończyć upadkiem na jej własne ciało. Co ten kretyn wyrabiał?! Dlaczego nie widział tego, jak bardzo jej zależało na nim? - Przestań, proszę cię, błagaaaaaam! - wykrzyczała dziewczyna, tym razem zalewając się już łzami, wciąż siłując się z chłopakiem.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Sala numer 2 Pon Sie 19 2013, 22:48
Okno się zatrzasnęło, a dziewczyna się na nim uwiesiła. Makbet był w tej chwili dość osłabiony, więc nietrudno było to zrobić i tym samym sprowadzić go właśnie do parteru, gdzie z przestrachem w oczach i w jakimś niezrozumiałym szoku patrzył na dziewczynę. - Skąd wiesz...? Nikt o tym nie wie, nikt... - powiedział, dławiąc się wręcz słowami. Nie miał już nawet siły się oddalać, muiał zaakceptować tę sytuację. Płatki. Więc to były płatki? Już sam nie wiedział. Główie bal sie tego, że ona wie, a on teraz nie ucieknie...
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala numer 2 Pon Sie 19 2013, 22:57
Trzymała go ze wszystkich swoich sił, nie zdając sobie sprawy, że być może wystarczyłyby lżejsze ruchy, by utrzymać go przy sobie. Czego tak naprawdę się bała? Tego, że zabije się wyskakując przez okno, tego, że ucieknie w swojej paranoi, czy może tego, że... zostawi ją tutaj samą? Dlatego jej ręce zaciskały się na jego brzuchu, na jego ciele, gdzie tylko mogły, utrzymując go za wszelką cenę przy sobie i leżąc w ten niezmiernie nieporadny sposób na dość chłodnej posadzce szpitalnego pokoju. Co za okropna, wcale nieśmieszna scena, prawda? I wcale nie poprawiała jej sama dziewczyna, które łkając starała się ze wszystkich sił wytłumaczyć mu co właśnie się stało, choć sama nie miała pojęcia co zaszło. Mogła jedynie mielić ozorem z nadzieją, że któreś zdanie poruszy coś w nim i chłopak zrozumie jej uczucia, jej lęki, a także, że wytłumaczy się z tej wiedzy. Kirino miała swoje przemyślenia na temat słów chłopaka, dość... ponure i irytujące ale wypowiedzenie ich równałoby się z możliwą akceptacją myśli jako stanu faktycznego. A tego za wszelką cenę chciała uniknąć.
- Z-z-z placu, krzyczałeś o tym, darłeś się, nie wiedziałam co zrobić, próbowałam cię znaleźć, uspokoić, ale nie mogłam, tak bardzo nie mogłam, przepraaaaaszaaaaaaaam! - wyrzuciła z siebie dziewczyna, znów zanosząc się płaczem i znów zwiększają siłę swojego uścisku na jego ciele. Tak dziwne były jej uczucia w tym momencie, że mogłaby przysiąc, że ciało mężczyzny dosłownie ją paliło. Lub kuło, jakby pokryte było kolcami, różanymi kolcami. - N-nie mam pojęcia... o co chodzi... wytłumacz mi to... - dorzuciła jeszcze, składając ostatkiem sił swoje słowa.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Sala numer 2 Pon Sie 19 2013, 23:14
//O nie, moje myśli
Jeden płatek, drugi, trzeci... Nagle zaczęły spadać jeden po drugim i łagodziły ten niepojęty strach w głowie chłopaka. Jeden po drugim, spadały delikatnie a jego głowę, ręce i plecy. Takie spokojne. Tak miłe. Dlaczego trzymała go tak mocno? Leżeli tak oparci o ścianę, a Makbet coś powoli chyba wracał do jakiegoś normalnego stanu. Powoli. Najpierw milczał, ale potem... coś pękło. Nie do końca było wiadomo, czy to uspokoił się jego umysł, czy też po prosu chwilowy napad ustał. Kiri mogla dokładnie słyszeć szybko bijące serce czarnowłosego. Uspokajało się z sekundy na sekundę, a ręce Makbeta ostrożnie przytuliły Kirino. - Już dobrze... już... To nie jest... takie proste - stwierdził, łapiąc pwooli oddechy. To rzeczywiście nie było takie proste. - Jakby to ująć, niosę ze sobą skutki swojego dawnego czynu. Dlatego nie mogę wrocić do domu. Nigdy już tam nie wrócę. Wydawało się, że jest już prawie w porządku. Prawie. Sytuacja była niepewna i mogła zmienić się w każdej chwili.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala numer 2 Pon Sie 19 2013, 23:25
//Skup się! Buduj dramat!
Poza bijącym sercem Kiri nie była jednak obecnie w stanie wyłapać niuansów, nawet tak oczywistych jak spokojniejszy ton głosu chłopaka, czy jego zdecydowanie bardziej "świadome" ruchy. Sama wciąż była zszokowana, pod wrażeniem jego wcześniejszego nagłego ruchu i bała się, że w każdej chwili wszystko może się powtórzyć. Zastanawiała się czy używając całej swojej siły będzie w stanie powstrzymać chłopaka, usadzić go na miejscu i nie pozwolić mu drugi raz umknąć jego dłoniom, ale odpowiedzi nie mogła znać, a przede wszystkim znać nie chciała. Dopóki uwieszona była na nim miała przynajmniej pewność, że będzie w stanie walczyć, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało, z nim o spokój, ich wzajemny spokój. Nigdy się do tego nie przyzwyczai już chyba. Ilekroć była blisko niego, jedyne co ją czekało to huśtawki nastrojów - od euforii przez stany lękowe po całkowitą depresję. To wszystko potrafiło odnaleźć ją raz po raz, chwila po chwili, jedno po drugim i nie było przed tym żadnej ucieczki, choćby nie wiadomo jak się próbowała postawić swoim własnym uczuciom, nie była w stanie tego dokonać. Tak również teraz nie była w stanie się uspokoić i wciąż ryczała jak głupia, powoli tracąc właściwie pamięć o powodzie swojego płaczu. Może zwyczajnie musiała się wypłakać?
- Wcale nic nie...! Nie... nie jest... dobrze... - niewielka dawka energii na początku zdania, jak szybko się pojawiła tak szybko wyparowała i wróżka mogła tylko ponownie walczyć ze swoimi własnymi słowami, własnym gardłem, tak bardzo ją teraz palącym, próbując powstrzymać to uporczywe łkanie. - Jakiego... czynu? Co jeszcze zrobiłeeeś? - gdy już myślała, że się uspokoiła zawodzenie znów przerwało jej w połowie słowa, komicznie zniekształcając jej wypowiedź, tak że gdyby ona sama widziała to z boku pewnie nie powstrzymałaby śmiechu. Tacy byli płaczący ludzie - albo wywołali żal, albo niepojętą wesołość. Ale dziewczyna ucichła zaraz po ostatnim słowie i nie odezwała się już więcej, jedynie wciskając swoją twarz w piżamę Makbeta, nie chcąc by ją teraz widział, a chcąc po prostu być blisko. Jak najbliżej.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.