I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Prawdę mówią sala szpitalna nie wyróżniająca się niczym od innych. Cztery łóżka, cztery ściany pomalowane na biało. Sala z numerem 666 jest przeznaczona do przetrzymywania osób, które muszą zostać na obserwacji w szpitalu.
Nori czuła się całkiem dobrze po misji. Nie miała nawet mdłości po zjedzonej owsiance, którą nieumyślnie zjadła. Całe szczęście nie była chyba zatruta tym dziwnym wirusem, a jeżeli tak, to nie był on na tyle groźny dla niej, żeby miała jakiekolwiek objawy. Dziewczyna jednak wolała przyjść do szpitala by się upewnić, że wszystko jest dobrze i będzie żyć. Wytłumaczyła lekarzom, że wykonywała misję, na której poszukiwała przyczyny plagi choroby. Powiedziała również o styczności z podejrzaną owsianką, za co zebrało się jej bury, ale po kilku minutach negocjacji została przyjęta do szpitala na parę dni obserwacji, czy wszystko jest z nią dobrze. Dostała nawet wdzianko, które, niestety, odsłaniało jej znak gildii. Niektórym się nie spodobało, że mag z Grimorie Heart się znajduje w ich otoczeniu, ale jej lekarz prowadzący stwierdził, że nie zagraża otoczeniu i nie mają się o co martwić. Dziewczyna cały czas zastanawiała się nad dziećmi ze stodoły. Była na siebie zła, że nie odkryła przyczyny plagi, a obiecała im, że się jej pozbędzie. Nori skuliła się, co zaniepokoiło nieco pielęgniarkę, która zmieniała jej kroplówkę z jakimiś witaminami czy innym cholerstwem. Mała miała wyrzuty sumienia o to wszystko. Czuła się beznadziejna, ponieważ zawiodła siebie i te martwe dzieci, które pewnie teraz patrzą na nią smutne z góry. Nori dawno nie miała tak beznadziejnego humoru. Była smutna do tego stopnia, że łzy zaczęły jej lecieć ciurkiem po policzkach, a ona sama starała się jednak nikogo nie uświadamiać o tym, że ma chwilę słabości.
Autor
Wiadomość
Aff-chan
Liczba postów : 634
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Sala 666 Sro Cze 25 2014, 19:36
Affiu nieco się rozluźnił, podejrzewając po tej krótkiej rozmowie, że ranna dziewoja raczej na pewno nie jest nadesłanym przez E płatnym zabójcą. Cóż, skoro tak to ich przyszłe dni mogą wyglądać obiecująco. Poza tym ciekawe jak długo mają chodzić razem do łazienki i być własnymi cieniami? Tego nikt nie powiedział, no ale cóż Affciuś tak narzekał na nadmiar wolnego czasu, no bo w końcu ma przed sobą całą wieczność, a przebywanie przy tej głośnej siostrzyczce może być interesujące. Teraz jednak bł czas na lekcje "przystosowywania do życia z Wampirem" - serio powinni czegoś takiego uczyć w szkole. Blondasek siadł teraz tyłem do dziewczyny "Cóż Siostrzyczko, niestety działa to tylko w jedną stronę, no ale dodatkowo mogę jeszcze odczytywać ludzkie położenie i przeglądać wstydliwe wspomnienia, całkiem nieźle, no nie? Czy każdy wampir tak potrafi? Hmm, raczej nie. Pewnie dużo z nich posiada takie umiejętności, ale nie każdy. Te umiejętności są dla wampirów, tym czym dla ludzi są ich talenty. Z tym, że wraz z czasem zyskują ich coraz więcej i ulepszają te posiadane. Strach pomyśleć, co potrafi taki tysiącletni krwiopijca.."
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Sala 666 Czw Cze 26 2014, 10:21
Czyli nie. Kurczę, a już myślała, że będzie mogła porzucić pomysł kupna krótkofalówki. Niestety, jak zwykle życie rzuca jej kłodami. Norma. Może powinna wziąć udział w olimpiadzie w skokach przez przeszkody? Złoto murowane... Co? Złoto? Platyna! - Wspomnienia...? Mocne. - stwierdziła, po czym doszła do wniosku, że lepiej żeby tego na niej nie używał bo jeszcze sprawdzi, czy wampiry mają resista na topienie. Stanowczo to, co ma w głowie nie powinno w większości wychodzić na światło dzienne. Przynajmniej według niej. - Jak magia? - zapytała, próbując sobie znaleźć zamiennik dla "talentu". Bo w sumie magii też się można wyuczyć i ją rozwinąć. I dopiero do niej dotarło. Dotarło do niej, co właściwie E kazał jej zrobić. - Dobra, moment... Tysiącletni... Czyli żeby cię pilnować musiałabym żyć całą wieczność...? - w głosie jednak nie było jakiegoś zdezorientowania, zaskoczenia czy nawet przerażenia, a ton raczył sugerować wydźwięk "challenge accepted". Bo jak wampiry umieją, Bery umieją, to Tasia na upartego też by mogła. Tylko może nie przy obecnym stylu życia czy coś... Jest wyjątkowo... no. Uwzględnia herbatki popołudniowe z takim panem z kosą. I w sumie nagle to oświecenie, że E jej nie truł, że znowu nie uważała. I jeszcze te pączki... Nie no, koniec świata. Po prostu koniec świata... Może to czas wyglądać takich panów na konikach? Co z kolei dziwnym, niezrozumiałym dla istot żywych i Tasi systemie skojarzeń, połączonym z nagłą wizualizacją jeźdźców apokalipsy nadciągających nad ranem od wschodu niczym Gandalf pod Helmowym Jarem, kopnął ją jeden fakt. - Wampirzego lata...? Moment, bo się zgubiłam. Masz ledwie jakieś 2 miesiące na tym świecie, czy więcej a zwampirzyło cię jakoś w trakcie...? - kolejne coś, co jej nie pasowało tak trochę. Bo nie jest wielkości fasolki ze smoczkiem, nie? Świat taki skomplikowany, wow...
//btw jakbyś chciał się gdzieś kopnąć po za szpital to mów, mi się dzisiaj termin nawiedzenia służby zdrowia kończy \o
Aff-chan
Liczba postów : 634
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Sala 666 Pią Cze 27 2014, 21:09
- Kukuku~ Chyba na tyle nie wyglądam, no nie? Daj spokój siorka - jestem krwiopijcą od stosunkowo niedawna, a mam 19, góra 24 lata - podróże w czasie robią swoje, ale to już inna historia. Zanim stałem się "potworem" byłem Wiedźmą, na wygnaniu ale jednak Wiedźmą, władałem zaawansowaną Wiedźmową magią, latałem na miotle i nosiłem taki czaderski kapelusz, ohh.. ależ ja tęsknię za tymi czasami, teraz pozostała mi już tylko miotła. Odparł jakby zasmucony Affciu, po czym położył się w poprzek łóżka, nie bardzo przejmując się faktem, że gdzieś tam pod kołderką są Takasiowe nóżki. - E nic nie mówił, na temat długości tej obustronnej.. obserwacji. Jednak, jeśli boisz się, że nie wytrzymasz tysiąca lat, to mogę ci w tym pomóc. Został bym wtedy twoją matką... hmm dziwnie to brzmi gdy mówię to siostrze.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Sala 666 Pią Cze 27 2014, 21:32
- Nie jesteś potworem. - lekkie poddenerwowanie na powrót pojawiło się w jej głosie, jak gdyby właśnie miała uświadamiać Alezji kolejną oczywistą rzecz. Dopiero po chwili zrozumiała, że to nie Alezja, acz też ktoś z imieniem na A. Nie mniej - nie Alezja. - Nie stawiaj się na jednej półce z Grimoire, Baltazarem i resztą hołoty. Właściwie... To nie to, czym jesteś no.. fizycznie, mówi o tym, kim jesteś. Jeżeli dalej czujesz się wiedźmą, jesteś wiedźmą. Żyj według wiedźmowych kodeksów, a tą chwilową niedyspozycję można zignorować. - stwierdziła, mordując kolejnego pączka. Biedne, tak dostać się w Takasine łapki. W sumie ona też miała przechadzkę po cienkiej linii czasoprzestrzeni. Tak, pamiętała to. Tego nie można puścić w niepamięć. Nie coś takiego... A tym bardziej, nie ją. -... to chyba mam grubo ponad 500 lat. Ale to chyba nie tak działa. - nieco się zamyśliła. Tak, ten fakt wymagał rozważenia. No bo jeżeli była gdzieś x czasu od obecnych czasów, to wtedy istniała. Chociaż normalnie jej tam być nie powinno. By zapobiec przegrzaniu sprzętu, doszła do bardzo prostego rozwiązania - świat nie ma sensu, rządzi się własnymi zasadami, które tworzy i edytuje w biegu. - Latające miotły... Kiedyś miałam latającego kota. - tak, miała. Po raz kolejny gdzieś umysłem odfrunęła na sobie tylko znane lądy. Nie było go. Odszedł. Z własnej woli. Bo w końcu nie przyszedł do Kardii. Wolał pójść gdziekolwiek, tylko nie tak, gdzie by była. I chociaż na myśl o tamtym coś ją kuło w serducho, musiała się z tym pogodzić. Jego decyzja. Wiedziała, ze skopała. Jak zwykle. Miała wrażenie, ze jakby trzymałaby go na siłę, zrobiłaby mu jeszcze większą krzywdę, a tego by tym bardziej nie chciała. Trochę sposępniała. - To tylko 10 razy tyle, ile żyje przeciętny człowiek. Przeżyć 1000 lat... Nic trudnego, dam sobie radę bez pomocy. - ona nie da rady? ONA? Nie. Da radę. Jeżeli dożyje, to jej się uda. Dość proste. Uparte Tasie są... no, niebezpieczne dla uniwersum. Głównie dlatego, że jak się uprą, by coś zrobić, to zrobią wszystko, by docelowo osiągnąć to, co chciały. Albo zginą, próbując. Chociaż co raz bardziej borykała się z pewnym problemem - nie umie się porządnie zająć kotem. nie umie porządnie zdać egzaminu. nie umie być porządnym magiem. Nawet umrzeć nie umie raz, a dobrze. Ciągle tylko to "prawie"... Chociaż akurat to ostatnie zostawiłaby tak, jak jest.
Nori
Liczba postów : 463
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Katowice
Temat: Re: Sala 666 Pon Cze 30 2014, 21:15
Nori w sumie dużo szukać nie musiała, żeby trafić do sali, gdzie Takara urzędowała. I wcale ona jej miło się nie kojarzyła. Ani trochę. Westchnęła ciężko. Ile czasu minęło od jej pierwszego spotkania z Pheamem? Ile to miesięcy upłynęło, kiedy to po raz pierwszy od dawna poszła na misje? Sama nie wiedziała. Ale jednak musiała przyznać jedno... tamten pobyt w szpitalu wcale dobrze jej się nie kojarzył. Oszalały Fem, który próbował ją zabić, bo wpadł w jakiś szał, którego do dziś nie rozumie... tyle rzeczy się zmieniło od tamtego czasu. Wtedy była jeszcze w Grimorie Heart, teraz jest Wróżką. Taką tró Wróżką, która była w stanie walczyć u boku towarzyszy aż do końca. Dziewczyna położyła zdrową rękę na znaku, który był tuż nad jej sercem. Westchnęła ciężko i uśmiechnęła się. Miała powód do szczęścia. Przeżyła Crocus i to bez jakiegoś większego uszczerbku na zdrowiu. Może Mnem i Gel nie byli takimi szczęściarzami jak ona, ale oprócz Nori był jeszcze Samael i Jamie. Ten Jamie, który zawdzięczał niby jej życie. Ten Jamie, który sprawił, że spojrzała na siebie nieco bardziej pozytywnym okiem. Norka weszła do środka, nieco kuśtykając. Lekarze jej zdjęli tą dziwną maść z Crocus. Rękę obandażowali, a nogę dali w gips, ale był na tyle lekki, że mogła jako tako chodzić. Nori się uśmiechała, starając się nie pokazywać po sobie niczego. Nie chciała Takary martwić swoimi problemami. Teraz pewnie sama była nieźle pokiereszowana... jak to ona po misji. Jednakże Nori i tak widziała w Takaś pewnego rodzaju autorytet. Była jej starszą koleżanką w gildii no i na dodatek nie była tak wrogo nastawiona do niej jak Fem, gdy się dowiedzieli, że jest w GH. Domyślała się, że to właśnie ona namówiła Pheama na to, żeby dali jej szansę. - Cześć Takaś, co taa- - Nie dokończyła zdania. Spojrzała na Takarę, która... nie miała oka. Uśmiech zszedł jej z twarzy. Affa zauważyła dopiero później. - Em... hej - rzuciła jedynie w jego kierunku. Nori dokuśtykała się do łóżka Takaś. - J-jak egzamin? - zapytała z niepewnością w głosie.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Sala 666 Sro Lip 02 2014, 08:53
Istnieje coś takiego jak przepływ. Z reguły mówi sie o przepływie przez rzekę, informacji... W 666 można się zaś spotkać z przepływem ludzi. Co prawda nikt właśnie nie wyszedł ale drzwi ponownie się otworzyły wpuszczając do środka znajomą twarz. A znajome twarze były ok, bo większość z nich lubiła. Gdzieś jej podświadomość jeszcze krążyła nad tematem Inkwizycji, Kuro i tego, jak niewiele jej potrzeba, żeby skopać najprostszą rzecz, kiedy to właśnie została brutalnie odciągnięta od tematu. - Nori! - krzyknęła radośnie, zaś nastrój z bananem na licu znów wrócił. Przynajmniej była Nori... Z całej ekipy tylko chyba ona jeszcze została pod względem taki, że żyje i jeszcze się z nią nie pożarła o coś. Najbardziej tylko niepokoił ją fakt, że jak ona była zadowolona i wgl świat taki różowy, wow, tak Norka chyba... nie? - Egzamin? A było blisko. Zawaliłam na całej linii, ale następnym razem ich spiorę tak, że ich matki nie poznają. - rzuciła, jakby zupełnie nic się nie stało, strzelając przy tym palcami. Co ma płakać nad rozlanym mlekiem? Stało się i już, przynajmniej WSZYSCY ŻYJĄ. - Pączka? - zapytała, wskazując na pozostałe 3 sztuki. Populacja pączków zmniejsza się! - A, właśnie, żeby nie było. To jest Nori, a to, Norko, Afuro II Tamotsu, najprawdziwsza wiedźma z miotłą tylko wymaga drobnego odwampirzenia, żeby dzieci w przedszkolu kłami nie straszył. - bo może się da go doprowadzić do ładu? A jak się da, to czemu by nie spróbować? przy założeniu, że opcja istnieje. Chociaż... Nie ma rzeczy niemożliwych! Przyjrzała dokładnie się Norce. Może jedno oko is out, ale drugie dalej sprawnie działało. - Co ci się stało, tak swoją drogą...? - gips na nodze nie jest z reguły dla ozdoby i Tasia o tym wiedziała. W sprawach ran wiedziała aż za dużo
Nori
Liczba postów : 463
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Katowice
Temat: Re: Sala 666 Sro Lip 02 2014, 20:46
Nori nie chciała siedzieć sama w sali szpitalnej. Zapewne wtedy zaczęłaby się znów obwiniać o to, czego nie zrobiła na misji. A już było po niej, więc nie było co rozpamiętywać. Dlatego też postanowiła odnaleźć Takarę, dzięki rozmowie z niej może uda się przez chwilę zapomnieć o tym, zająć się czymś innym. Nie potrafiła powstrzymać uśmiechu, gdy zobaczyła banana na buźce Taśki. Ona po prostu się trochę martwiła stanem swojej gildyjnej koleżanki. - No ja - powiedziała w jej kierunku z delikatnym uśmiechem na twarzy. Przysłuchiwała się jej opowieści. - W to nie wątpię! - Zaśmiała się. Nori na tyle znała Takarę by wiedzieć, że ona dopilnuje, by tak się stało. Następnie spojrzała na pączki, które leżały nieopodal. - W sumie to z chęcią. - Sięgnęła po pączka i zaczęła się nim zajadać. W sumie całkiem dobre. Norka spojrzała na Afuro i skinęła głową na przywitanie. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że w kącikach jej ust był lukier i wyglądała zabawnie będąc taką uciapraną. Takaś przejmowała się jej gipsem, a wcale lepiej z nią nie było. Norka westchnęła ciężko. Nie miała ochoty wspominać o misji, no ale jak już Takara zapytała, to jej odpowie, nie? - To nic takiego... jedynie skręcona kostka czy coś. Z ręką jest nieco gorzej, by trochę pogruchotana... - powiedziała pokazując lewą rękę, która też była w gipsie. - Byłam na misji w Crocus i walczyłam z wargiem. No i capnął mnie w rękę Całe szczęście miałam przy sobie Abduballa. Harowanie u tego świra Abudula na coś się przydało! - powiedziała i uśmiechnęła się. Jakoś specjalnie nie zwracała uwagi na to, że jej kończyny były chwilowo niezbyt sprawne. - Ale spokojnie, wszystko będzie nówka sztuka nie śmigana! - A chociaż tak mówili lekarze, ale kto tam ich wie. Z tymi ludźmi bywa różnie, ale Norka miała nadzieję, że się nie mylą.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Sala 666 Czw Lip 03 2014, 10:52
Borze, świat się kończy. No po prostu Tasie nie wierzą! A wiara Tasiów jest ogromna. Nie mniej to, co się właśnie działo wykraczało po za jej pojmowanie. Alv full hejt i tekst, że obiecuje coś, czego nie potrafi dopilnować. E przyniósł pączki. Ma pilnować wampira. NORI W NIĄ WIERZY. To było stanowczo za dużo jak na jeden dzień. Bardzo za dużo. Ale chyba nie miała co narzekać, chyba że na kwestię pierwszą. Ale minie jej. Musi. A jak nie - cegłówką przez łeb. Chociaż nie sądziła, by emocje opadły do kolejnej misji. Z niecierpliwością czeka na dzień, kiedy nie będzie miała żadnych problemów. O ile to w ogóle możliwe czy coś... - Do wesela się zagoi, ręka zrośnie. Na pewno, na ranach znam się trochę bardziej. Chociaż w sumie wolałabym nie... - ostatnie dodała nieco ciszej, nieco niezadowolona z takiego stanu rzeczy. Dlaczego ciągle musi wychodzić w stanie przedzgonowym? Taki chyba już los. Na jedno słowo zaś zareagowała bardziej żywiej i głośniej, niż mogłoby sie przypuszczać. - CROCUS!? Przecie tam jest w choinkę niebezpiecznie! To i tak nieźle jak tylko w takim stanie skończyłaś... Gratulacje. - przecie tam jak się wejdzie, to się nie wyjdzie. Przynajmniej tak myślała.
Ty byś na jej miejscu już dawno była martwa... Kąśliwy komentarz rozległ się gdzieś z odmętów umysłu. To było dziwne. Zważywszy na to, że z reguły ten głos rozlegał się wtedy, kiedy było tak tragicznie, że gorzej być nie może. Cicho tam... Rzuciła chibi Tasia na rattanowym krzesełku. Cóż mogła powiedzieć więcej?
- Uważaj na siebie, dobra? Znaczy nie, żebyś teraz nie uważała, tylko może tak jak teraz będzie okej! Swoją drogą, jakie plany na po wizycie w szpitalu...? No i, tak przy okazji. Uważaj na mistrzynię, jest wściekła jak osa. Na Alv w sumie też, ale to bym polecała trzepnąć krzesłem... - tak lekko, na ogarnięcie się. Żeby nie zabić.
Nori
Liczba postów : 463
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Katowice
Temat: Re: Sala 666 Czw Lip 03 2014, 15:33
Czemu niby Nori miałaby nie wierzyć w Takarę? Widziała w niej starszą siostrę, osobę, z której powinna brać przykład. Takaś była niby tylko dwa lata starsza od Norki, ale miała wiele więcej za sobą... bo tak naprawdę to co przeszła nasza deska? Dziwna misja z tajemniczą owsianką oraz jakaś misja, gdzie paliło się w stodole. No misja w Corcus, która była jej pierwszą taką poważną misją. Wcześniejsze były banalne i nie musiała nawet magii wtedy używać. - Nic mi nie będzie. Zrośnie się i będzie jak nowe. - Uśmiechnęła się do Takary. Nieco przeraziło ją to zaskoczenie i wykrzyknienie dziewczyny na wieść, że Nori przeżyła Crocus. - Nie było tak źle... nie licząc zmutowanych motyli, dwumetrowych wargów, jakiś dziwnych człekopodobnych istot i wielkiej ośmiornicy w jeziorze, która by o mały włos nie zabiła Jamiego... a no, właśnie. Masz od niego pozdrowienia. Jamie to członek Violet Pegasus, który ze mną był na misji. - Spojrzała na Takaś. Nie chciała jej zbytnio mówić o Mnem i Gelu. Zwłaszcza, że Norce obiło się gdzieś o uszy, że Takara przeszła trening u członka Rady, na której młoda Wróżka się tak zawiodła po tej misji. - Ale to nie jest koniec problemów z Crocus. Spotkaliśmy tam ludzi... można tak powiedzieć. Członkowie organizacji MAK, czyli Mechanicznej Armii Korwina - powiedziała ściszonym głosem, jakby się bała, że ktoś ją usłyszy. - Nienawidzą magów, ale nie wiedzieć czemu pomogli nam... Co planowała po wyjściu ze szpitala? Dużo rzeczy. Na samym początku odwiedzić Abdula, żeby dopytać się go, jak ma oswoić swojego nowego pokemona. Potem może weźmie się za ostry trening. Trzeba trochę zwiększyć swoje umiejętności, co nie? Miała w planach też złapać Pheama i pogadać z nim, jednakże nie wiedziała, czy to jest dobry pomysł. I czy Fem, którego spotka będzie tym samym Femem i nie spróbuje jej przypadkiem zabić. - M-muszę wpaść do Abdula. Dostałam od niego za pracę takie śmieszne coś, dzięki czemu złapałam warga. Wolę jednak go nie otwierać, dopóki nie dowiem się, jak mogę go oswoić. No i chcę jeszcze kupić u niego coś... znaczy się myślę nad jakąś bronią, ale nie mam pomysłu co to może być. Może proca... - powiedziała i uśmiechnęła się zakłopotanie. - Potem na pewno pójdę potrenować. No... a na samym końcu spróbuję gdzieś odnaleźć Fema. Mam jego miecz. - Znowu ściszyła głos, jakby nie chciała, by dostało się to do uszu Rady.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Sala 666 Czw Lip 03 2014, 17:49
Przez moment Tasia poczuła się głupio. Norka na jednej misji spotkała wiecej dziwnych istot niż tasia w całej karierze. Gdzie tu sprawiedliwość? Ale za to dostała pozdrowienia, wow! - Rety, dzięki. W sumie też go pozdrawiam, kim kolwiek by nie był. - ludzia nie znała. Tyle, że znała imię i gildię. No i że był z Norką. Ale skoro był z Norką na misji i pozdrawia Tasię to nie mógł być kimś złym. Zupełnie inna reakcja nastąpiła na wieść o niejakim MAK'u. Serio? Poważnie? Nienawidzą magów? NIE, SKĄDŻE, TO WCALE NIE BRZMI ZNAJOMO. NIC A NIC. Nosz kurna... Co ludzie mają do magów? Jak nie Inkziwycja to inne ścierwo... Burknęła Taśka gdzieś w podświadomości. Tylko czekać, aż zaczną własną krucjatę. O ile już tego nie zrobili. Jak dołożyć do tego Baltazara i wampiry to można stwierdzić, że będzie roboty aż do emerytury. Genialnie... Co jeszcze? Nie podobało jej się to. I to bardzo. Obserwowała Norkę uważnie, zupełnie nie będąc świadoma, że jej twarz przybrała jedną z groźniejszych min należących do tych kręgów, które obejmują te charakterystyczne dla wilków które właśnie mają stoczyć między sobą bój o terytorium. - Nie wiem kim są, ale lepiej żeby się na mnie nie natknęli bo im zrobię taką inkwizycję jakiej jeszcze świat nie widział. A wiem, że jedna już dwa razy po tych ziemiach stąpała. - może nie w trybie natychmiastowym, ale przy większym jej rozdrażnieniu Tasia by spokojnie, bez większych problemów zmieniła target na nich. Wspomnienie Abdula mimowolnie wywołało u niej nieco niezręczny uśmiech. Nie lubiła go, był wgl dziwny w bardzo złym tego słowa znaczeniu, ale mimo wszystko nie znała lepszego diler... znaczy się sprzedawcy magicznych specyfików w Fiore. Co znowu zmuszało ją do stwierdzenia, że jak tylko ogarnie finanse będzie musiała się do niego kopnąć. O zgrozo... Życiu, dlaczego? No i, gorsza sprawa, że skończył jej się dopalacz, a jeżeli pójdzie bardzo nie po jej myśli że będzie bardzo poszkodowana przez los. No ale cóż, nie takie rzeczy Tasie wyczyniały. - Im rzadziej go spotykam, tym lepiej... - skomentowała krótko przez krótką chwilę się ciesząc, że w najbliższej przyszłości będzie się tylko musiała martwić tym, by wyjść miarę cało z Kardii. Fizycznie i mentalnie. Po E przynajmniej wiedziała, czego mniej więcej można się spodziewać. Abdul był bardziej zmienny jak baba w ciąży z zaawansowaną schizofrenią i nagłymi wpadami w stan morii. Inna sprawa, która przykuła jej uwagę, była sprawa Fema. Bo właściwie miała rozkminę, drobną po drobną, co z nim. I dlaczego go nie ma przynajmniej tutaj. - O, jak go spotkasz to daj znać. Ciekawi mnie co u niego. W sumie dawno go nie widziałam, a co do miecza... - nie, nie umknęło jej to. Nie mniej nie była jakoś zaskoczona tym faktem. Może powinna? Ale czym? Wiedziała, jaki był tam bajzel. Gdyby widziała ten miecz, może też by go zabrała? Tak, o, dla bezpieczeństwa oręża. W końcu nie będzie bez niego do końca życia, a jednak dawanie jej obcym... W sumie chyba dobrze zrobiła. Nie mniej wolała o czymś przypomnieć. Profilaktycznie. - Nie dawaj mu go. Cokolwiek by się nie działo. Wiem, że należy do niego, ale wolałabym by nie miał problemów przez takie badziewie. Będzie pora to się mu je odda. - z policjantami jak z kanarami - wpadają w najmniej odpowiednim momencie. - A trening dobry pomysł.Sama muszę się kopnąć i pewną sprawę ogarnąć. - tak, kminienie spella anty-mieczowego czas zacząć.
Nori
Liczba postów : 463
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Katowice
Temat: Re: Sala 666 Czw Lip 03 2014, 18:59
Takaś za to walczyła z Inkwizycją, Baltazarami, wampirami i innymi dziwnymi rzeczami. Nori na jednej misji spotkała te stworzenia tylko dlatego, że to było Corcus. Tam się aż roiło od dziwnych rzeczy... aż się bała, czego jej oczy nie ujrzały. No bo pewnie to, co spotkali, to nie było wszystko, co zostawił po sobie Zeref. A jeżeli chodzi o Jamiego... bardzo fajny człowiek. Taki wesoły i optymistycznie nastawiony do wszystkiego... na dodatek strasznie troskliwy. Nori aż zazdrościła jego przyszłej żonie. Ona tam na facetów nie patrzy, nie potrzebny jej chłopak do szczęścia, ale jakby miała mieć kiedyś męża, to chciałaby żeby był taki jak Jamie. - Super człowiek, mówię Ci! Taki wesoły i w ogóle... - Uśmiechnęła się szerzej. MAK-owcy mieli swój powód, żeby nie lubić magów. Ten cały admirał, Baal czy jak mu tam było, nawet to im wyjaśniał, ale Nori nie chciała przytaczać jego słów, bo jeszcze by coś przeinaczyła czy coś. Jednakże było pewne to, że nic dobrego się z nimi nie zapowiada. Sam fakt, że żyli sobie w Crocus jakby nigdy nic i tam się "zadomowili" nie był zbyt pocieszający. I raczej Rada szybko dawnej stolicy od nich nie odbije. - Nie chcę cię Tasiu zniechęcać czy coś... ale odbity przez moje lustro laser trafił w jednego... miał dziurę na wylot i normalnie działał. W dużej części to są machiny. I żeby był ciekawiej, to te, które spotkaliśmy w Crocus, to są tego starszego typu. Aż się boję, co potrafią te nowe... - powiedziała z niepewnością w głosie. - Ja tam pchać się zamiaru nie mam. Nori w sumie nie była negatywnie nastawiona do tych ludzi. Wręcz przeciwnie. Pomogli im! Dali jeść, udzielili pomocy... a to że nie przepadali za magami to już inna sprawa. Jej tam specjalnie na Crocus nie zależy i nie miała najmniejszego zamiaru tam wracać. Jak Rada chce niech sobie dawną stolicę odbija, ale bez niej. Zwłaszcza, że wciąż miała ten cholerny pierścień, który blokował jej magię. Wizyta u Abdula Nori strasznie przerażała, ale jednak pójść do niego musiała. Nie miała zbyt wielkiej ochoty odwiedzać tego araba, ale jak mus to mus. Gorzej, gdy znów będzie kazał jej pracować, albo, o zgrozo, całować swoje paskudne kochanki. A fe! - Wolałabym nawet tam nie iść, ale... muszę. Módl się za mnie... - powiedziała z przerażeniem w głosie. Tak. Była przerażona. Pheam... Nori nie wiedziała, jak ma się do niego ustosunkować, jak przy nim zachować. Wydawał się jej cholernie obcy. Westchnęła ciężko. Co miała mu powiedzieć? Przecież... przecież był taki... inny. Zawiodła się na nim już raz, boi się, że gdy przyjdzie im się spotkać, stanie się to po raz kolejny. - Jasne, dam znać. - Uśmiechnęła się. - Co do miecza... nie mam zamiaru mu go dawać. - Skrzywiła się trochę. - Ale jest... coś, o czym chciałabym z nim pogadać - Uśmiechnęła się smutno. Jeżeli chodzi o trening Norki to nie miała jeszcze na nowe zaklęcie pomysłu, ale da radę i jakoś to wykmini. Się zobaczy i przekona, ot co!
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Sala 666 Czw Lip 03 2014, 20:20
Ha! Przypuszczenia Taśki były słuszne. Dość pocieszne mieć w końcu rację w kwestii, w której wolałaby się serio mylić. Jak ok człek to fajnie, Tasie chcą go poznać. Bardziej zwróciła uwagę na opis typów. Że mają jakieś resisty? OK! - Dobrze wiedzieć, przynajmniej wiem, że przebicie na wylot nie wystarczy. - że Tasia się przestraszyła? Co, kupy blachy czy czegośtam? - Czymkolwiek by nie byli, i tak ich ubiję, jeśli tylko wyjdą zbytnio przed szereg. Nie będę uciekać z podkulonym ogonem, bo nie padają jeden po drugim. Szczególnie jeżeli będą chcieli zrobić komuś krzywdę. - nie żartowała. Na samą myśl, że znowu pojawiło się coś, co zapowiadało się drugą Inkwizycją, miała ochotę kogoś ubić. Była zła. Ubij jedno, przyjdzie drugie. Bo nie uczą się, że się nie opłaca. A najbardziej wkurzające było to, ze jeżeli przyłożą rękę do czyjejś śmierci, to wyjdą na takie same bezwartościowe śmiecie, które za nic mają ludzkie życie. Jedyne co ją trochę odwodziło od najgorszego scenariusza oraz koniecznej walki z nimi było fakt, że im pomogli. Chociaż byli magami. Resztki wiary w nich znalazło swoje miejsce. Chociaż było jej niewiele, rozświetlała mroki. Ubiła Inkwizycję, Baltazara ma w planach. Z wampirami nie walczyła. CXo do wampirów to jest to jedno wielkie "How to train a vampire" niż jakieś walki. Bić Affcia? No chyba nie... W kwestii Abdula przynajmniej były zgodne. Odwiedzanie go było jedną z tym nieprzyjemnych konieczności, którą prędzej czy później każdy musi odhaczyć. A jak nie, to mają życiowego farta. W życiu jednak nie pomyślałaby, że zwyczajnie rzucone "módl się" serio ją trafi. W taki dziwny sposób, ze serio się zaczęła nad tym zastanawiać. - Nie mam do kogo, w tej kwestii odpadam. - odpowiedziała najzwyczajniej w świecie, zdając sobie sprawę z dziwnej rzeczy. Wierzy w siebie. Wierzy w innych. A jak wszyscy wierzą w coś, czego istnienia nie są w stanie udowodnić, tak ona nie potrafi. Nie mniej coś wewnątrz niej krzyczało, że oni są. Mimo wszystko, czuła się z tym dobrze. Przynajmniej nie wymagam niczego od czegoś, czego równie dobrze może nie być. Tyle zawodów mniej... przemknęło gdzieś przez odmęty umysłu. Tyle zawodów mniej, a i tak ma ich nadmiar! Na wieść, że miecz ma pozostać u Norki ją nieco pocieszył. Akurat jej ufała. Była dowodem na to, że nawet wśród najgorszych znajdzie się ktoś dobry. Wgl chyba za bardzo ufała ludziom. - Uważaj na niego. I uważaj na słowa. A najlepiej nie idź do niego sama. Tak na wszelki wypadek. - nie wiedziała, jak zareaguje na Norkę. Albo jak zareaguje wgl na widok kogoś znajomego. Tyle czasu był po za społeczeństwem.... Głupie obowiązki. Nie mniej, wizja ubijania Totha na myśl o MAKowcach podsunęła jej pomysł. Tak przynajmniej mózg rozpoznał zamazane obrazy, które zaczęły się formować w... w "coś".
Nori
Liczba postów : 463
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Katowice
Temat: Re: Sala 666 Pią Lip 04 2014, 20:34
Mogła się tego spodziewać. Tasie to są Tasie i nawet to ich nie zrazi do skopania komuś tyłka. Bała się jedynie, że kiedyś zemrzy od tego, pfu! Co ja tam mówię... Takara to czołg pancerny, który jedzie prosto na Berlin i niszczy wszystko po drodze. To że odpadnie gąsienica, albo coś się zepsuje - to nic! Takaś niczym rusek idzie na przód i nie patrzy się do tyłu. - Nam pomogli. Nie wiem czemu, ale pomogli. Udzielili schronienia, dali jeść... no ale czas pokarze, co to z nimi będzie - powiedziała Nori i uśmiechnęła się do Takary. Była pewna, że ta tam pójdzie i spierze MAK-owcom niezły łomot. Bo to Taś. A ona zawsze spierze wszystkich na kwaśne jabłko. Norka uważnie obserwowała swoją gildyjną koleżankę. Może nie powinna o tym jej wspominać. Tylko ją zdenerwowała niepotrzebnie... podrapała się po głowie, zastanawiając się, jak by tu odciągnąć dziewczynę od myśli o Mechanicznej Armii Korwina. Przecież jak na razie nic złego nie robili. Na kolejną Inkwizycję się nie zapowiadało, ale cholera wie co to będzie. W sumie Nori nie prosiła o takie dosłowne modlenie się za nią. Ona także w nic nie wierzyła. Nie była religijna ani nic w ten deseń. Po prostu rzuciła taką metaforą, żeby trzymała za nią kciuki czy coś w ten deseń. Nie wiedziała jednak, czy powinna coś odpowiedzieć jej na to czy nie, więc jedynie przytaknęła głową na znak, że rozumie. Pheam... z nim miała dość skomplikowaną sytuację, to musiała przyznać bez bicia. Nie wiedziała, kim w jej życiu był. Ich relacja była dość burzliwa i żadne słowa nie były w stanie określić tego, co w Nori się działo, gdy go widziała, czy myślała. Chciała się z nim spotkać sam na sam. To, co miała mu do powiedzenia, miało zostać tylko między nimi. Nikt więcej nie mógł usłyszeć tej rozmowy. - Mogę Ci obiecać, że nie dam mu miecza. Nawet słowem o nim nie wspomnę - powiedziała do Taś. - Jednakże muszę iść do niego sama. To dość... osobista sprawa - powiedziała nieco ciszej. - Ale nie martw się o mnie. Poradziłam sobie z dwumetrowym wargiem, który o mało nie zmiażdżył mi ręki to i z Femem sobie poradzę. A i do Abdula idę, więc się wyposażę w jakiś miecz świetlny czy coś... - Starała się zażartować. Wiedziała jednak, że ta rozmowa nie będzie ani miła, ani przyjemna... być może nawet i do bezpiecznych należeć nie będzie.
Aff-chan
Liczba postów : 634
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Sala 666 Nie Lip 06 2014, 02:59
Cóż, Affciu jak się legnął na krańcu łóżka tak lada moment zamknął oczy i się nieco zdrzemnął, co jak co ale do tego miał prawo! Tak! Nawet jak się jest potworem to ma się prawo do drzemek! No ale teraz to się blondasek obudził! I tylko wyobraźcie sobie jego zdziwienie na widok nowej osoby w pomieszczeniu~! - Cooo...? Oh... Ahh... Dzień dobry Panienko, jestem Aff*ziew*ciu, miło mi poznać - co cię sprowadza do siostrzyczki? Rzucił dalej dość senny, przecierając swe czerwone oczka, oh drzemki są super, ale przebudzenia już mniej!
/Sorka nie mam ostatnio czasu na pisanie :X /
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Sala 666 Nie Lip 06 2014, 11:07
- Czas pokaże... - powtórzyła za Norką, nie bardzo ufając czasowi. Jest zbyt przewrotny. Niby płynie w jednym tempie, ale dalej było w nim coś... coś. Coś, co nie pozwalało mu zaufać. Był zawsze w takiej ilości, w jakiej być powinien. Ale przynosił ze sobą rzeczy, które Tasia wolałaby, żeby w większości przypadków nie istniały albo zdarzyły się osobom innym niż ona sama. Osobom, którym nie robiłoby różnicy, czy dzisiaj idą się lenić czy walczyć ze zmutowanymi gadami. - Nie mniej uważaj. - tak, musiała uważać. Szczególnie przy Femie. Ale przy Abdulu też. Co zabawniejsze, kazała jej uważać na siebie osoba, któa sama na siebie średnio uważa... I Tasia była tego świadoma. Ale za nic nie wiedziała, jak sprawę naprawić. Oprócz tej jednej rzeczy, która dalej w umyśle Tasi wyglądała nieco jak zamglony obraz. Aż w końcu nadeszło olśnienie... Spojrzała na Affa, zupełnie nie będąc świadoma, że w międzyczasie się kimnął. OK... Jeszcze kilkanaście minut temu była tu burza... Ciekawa odmiana, nie ma co. - Zbieramy się. - rzuciła, wygrzebując się z łóżka i odłączając sprzęt. Chyba już styknie wszystko. Bok dalej dawał o siebie nieco znać, ale skoro już wpadła na pomysł, jak zaradzić problemowi, to trzymanie jej dalej w szpitalu wydawałaby się jedną wielką walką z wiatrakami. - Nie ma co się grzać pod pierzyną, Afciu, ruszamy do Kardii. - cokolwiek by się dziać nie miało, musiała tam wpaść. Szczególnie, że nie była pewna, czy czasem nie zostanie tam ubita z zimną krwią. Aj, zawsze Tasie muszą coś zrobić nie tak. - Nori, następnej misji nie zawalę! - rzuciła, nie będąc nawet pewna, która misja będzie "następna". Ale to nic. Tasie były gotowe. Tasie zawsze mają w pogotowiu ogarnięte ubranie w szpitalu. Z prostej przyczyny - Tasie za bardzo wiedzą, jak sie kończą misje. Z reguły ubranka idą się paść. Tego po przyodzieniu czystych rzeczy za parawanem, zgarnęła swoje rzeczy, złapała Afa za rękę i wyciągnęła go z sali. Tasie się śpieszą! Pomachała tylko jeszcze Norce na pożegnanie, uśmiechając się do niej. Do niej? Tak czy siak była zadowolona. Chyba pierwszy raz była dumna z tego, co wymyśliła.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.