I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Prawdę mówią sala szpitalna nie wyróżniająca się niczym od innych. Cztery łóżka, cztery ściany pomalowane na biało. Sala z numerem 666 jest przeznaczona do przetrzymywania osób, które muszą zostać na obserwacji w szpitalu.
Nori czuła się całkiem dobrze po misji. Nie miała nawet mdłości po zjedzonej owsiance, którą nieumyślnie zjadła. Całe szczęście nie była chyba zatruta tym dziwnym wirusem, a jeżeli tak, to nie był on na tyle groźny dla niej, żeby miała jakiekolwiek objawy. Dziewczyna jednak wolała przyjść do szpitala by się upewnić, że wszystko jest dobrze i będzie żyć. Wytłumaczyła lekarzom, że wykonywała misję, na której poszukiwała przyczyny plagi choroby. Powiedziała również o styczności z podejrzaną owsianką, za co zebrało się jej bury, ale po kilku minutach negocjacji została przyjęta do szpitala na parę dni obserwacji, czy wszystko jest z nią dobrze. Dostała nawet wdzianko, które, niestety, odsłaniało jej znak gildii. Niektórym się nie spodobało, że mag z Grimorie Heart się znajduje w ich otoczeniu, ale jej lekarz prowadzący stwierdził, że nie zagraża otoczeniu i nie mają się o co martwić. Dziewczyna cały czas zastanawiała się nad dziećmi ze stodoły. Była na siebie zła, że nie odkryła przyczyny plagi, a obiecała im, że się jej pozbędzie. Nori skuliła się, co zaniepokoiło nieco pielęgniarkę, która zmieniała jej kroplówkę z jakimiś witaminami czy innym cholerstwem. Mała miała wyrzuty sumienia o to wszystko. Czuła się beznadziejna, ponieważ zawiodła siebie i te martwe dzieci, które pewnie teraz patrzą na nią smutne z góry. Nori dawno nie miała tak beznadziejnego humoru. Była smutna do tego stopnia, że łzy zaczęły jej lecieć ciurkiem po policzkach, a ona sama starała się jednak nikogo nie uświadamiać o tym, że ma chwilę słabości.
Autor
Wiadomość
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Sala 666 Sob Cze 22 2013, 14:27
Hę? Co jak? C-co ona robiła? J-jak już leży, t-to niech leży spokojnie,nie ma przecież za co przepraszać. Uniosła ręce w obronnym geście, próbując coś odpowiedzieć, jednakże Kirino za szybko działa i za szybko mówiła, bo była w stanie się wystarczająco zmobilizować do jakiegokolwiek czynu. Wzięła kołdrę od dziewczyny z wyrazem niezrozumienia na ustach. Przecież mogła leżeć pod jej kołdrą, a jej nic.. no, może troszkę by przeszkadzało... Przytuliła się do kołderki mając swój własny azyl i zabezpieczenie od reszty świata właśnie w postaci puchatej pierzynki. I tak wsłuchiwała się w to, co mówią inni, nieco pesząc się, po raz kolejny, kiedy Kirino broniła jej słów, a Dax przyznał jej rację. Była ważna? Chociaż troszkę potrzebna? Uśmiechnęła się delikatnie do własnych myśli, dumna ze swojego małego postępu. - Hymme... chcę coś zrobić dla tych ludzi... - powiedziała cieplutko do ptaszka, wewnętrznie szczęśliwa. Kirino znów weszła do jej łóżka, ale tym razem Lusye zareagowała nieco spokojniej i nawet uśmiechała się do koleżanki. Tylko... Tylko że Dax wychodził! A-a-a nie mogła do tego dopuścić! Potrzebował je... znaczy, ona jego! Tylko ze zanim wyplątała się z pościeli ten zdążył już wyjść, a ona rozkopała łóżko tak, że wyglądało jak po przejściu Trzeciej Wojny Romańskiej. - P-przepraszam n-na chwilę... - wypowiedziała w stronę Kiri, po czym pobiegła za Daxem, mając nadzieję, że szybko go złapie.
[chwilowe z/t]
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala 666 Sob Cze 22 2013, 15:44
Coraz więcej osób opuszczało salę numer 666, a w pokoju nagle znalazło się o wiele więcej powietrza niż wcześniej. Wydawało się jeszcze chwilę wcześniej, że tlenu nie wystarczy dla wszystkich i że prędzej czy później ktoś zacznie tutaj mdleć, ale teraz sytuacja zdecydowanie się poprawiła, gorzej jednak, że zielonowłosa wcale nie była pewna, że ta sytuacja jej się podobała. Szczerze mówiąc nie wiedziała niczego na temat tego co właśnie się działo - co z Kwiatami Fiore? Czy była formalnie już Kwiatkiem czy jeszcze nie? Czy Dax planował ich wszystkich razem zebrać i zrobić coś konkretnego, czy tak tylko rzucił sobie swoje zdanie, a teraz postanowił opuścić salę nie wyjaśniając jej niczego bardziej przydatnego niż "tak, dokopiemy im"? To znaczy - z tego co zdążyła już zrozumieć Dax był właśnie tego typu człowiekiem, najpierw działał, mówił, buchał entuzjazmem, a dopiero potem zastanawiał się nad tym, jak doprowadzić swoje postanowienia do realizacji. I teraz jeszcze zrzucał na nią odpowiedzialność za tłumaczeniu kotkowi na czym polegało to wszystko o czym mówił i wszystko co się zdarzyło? A co ona była, zieloną, kwiatową encyklopedią wiedzy powszechnej Fiore czy coś?! Ona sama była chyba najbardziej skołowaną osobą w ich gronie, więc Dax lepiej nie mógł trafić. Swoją drogą co to za pan, który zostawia swoje zwierzątko samemu sobie? Otóż kiepski pan! Całe szczęście, że była tu też Alezja, która mogła wiedzieć na ten temat więcej niż nasza kwiaciarka. Swoją drogą, właśnie, Alezja! Ona była tu cały czas, a Kiri nawet nie zwróciła na niej większej uwagi, nawet przez sekundę. Nagłe poczucie winy opanowało dziewczynę do tego stopnia, że wygramoliła się z kołdry i przyjrzała swojej starszej stażem koleżance z Fairy Tail, z którą do tej pory miała okazję rozmawiać zaledwie kilka razy - mimo, że przecież widziały się pierwszy raz już podczas walki o obronę Magnolii i misji związanej z rozbrojeniem bomby.
- Eee... Cóż... Wydaje mi się, że Alezja jest zdecydowanie bardziej odpowiednią osobą jeśli chodzi o zadawanie pytań... - kulawo zaczęła Kirino, choć w gruncie rzeczy mówiła przecież prawdę. Ona sama wcześniej zaaferowana kwestią związaną z Pheamem nie była w stanie powtórzyć prawie niczego, z tego co było powiedziane. W tym momencie, kiedy emocje opadły już na akceptowalny poziom dziewczyna sama zaczęła się interesować tym co zdarzyło się innym. Kwiaciarka przeniosła wzrok z kota na drugą wróżkę i z pytającym wzrokiem wlepiła w nią swoje patrzałki. - Alezjo... Co teraz się stanie? - zapytała dziwnie, ponieważ wydawało jej się, że jeśli zapyta o to co było już powiedziane, w jakiś sposób urazi drugą dziewczynę. A to było jej teraz kompletnie niepotrzebne, już wystarczająco zamieszania narobiła tego dnia. No i jeszcze Lusye gdzieś uciekła! Jej azyl spokoju, oaza zrozumienia wybiegła gdzieś na zewnątrz, ale miała wrócić niedługo. Kirino sama zaczęła zastanawiać się nad tym, dlaczego właściwie tak bardzo potrzebowała głosu niedawno poznanej dziewczyny w swojej głowie. Może czuła się pewniej mając w pobliżu kogoś, kto potrafił niepostrzeżenie przemycić do jej umysłu swoje własne wypowiedzi? A może wiązało się to z tym, że nie była pewna tego co sama powinna myśleć i dlatego potrzebowała kogoś, kto zrobi... to za nią?
Ach, nie mogła ciągle siedzieć w tych mokrych ciuchach prawda? Dziewczyna szybko podskoczyła do swojej szafki by przy łóżku i wyciągnęła swoje zwyczajowe, standardowe ubranie, następnie opatulając się kołdrą szybko przebrała się w swoje normalne ubranie. Zdecydowanie lepiej. Po tym wszystkim przysiadła na skraju własnego łóżka, zadowolona z odzyskania umiarkowanej kontroli nad biegiem zdarzeń.
Eustass
Liczba postów : 52
Dołączył/a : 15/06/2013
Temat: Re: Sala 666 Sob Cze 22 2013, 17:22
A czego on się spodziewał? Iż rzuci się na niego z podziękowaniami i uściskami? Przecież znał go już jakiś czas i wiedział, że miły nie był nigdy. Mógłby go nie wiadomo jak rozpieszczać a on i tak będzie wrednym sukinsynem któremu nic nie pasuje i tle. W sumie to należy śnieżce dać medal za to, że mógł z nim wytrzymać i na dodatek nie chciał go przerobić na jakiegoś kebaba czy inne żarełko. Słysząc co powiedział spojrzał na niego nieco wkurzony, bo jak śmiał go tak spławiać a na dodatek wyszedł z sali, przez co nie mógł go zdzielić lub zmienić w żółty śnieg. Ale cóż z drugiej strony został tutaj on i same dziewczyny, a więc nie był to taki zły obrót sprawy. Gorzej jak przez jego zboczone zachowanie wszystkie rzucą się na niego, bo wtedy zostałaby krwawa miazga z futrem a więc trzeba się jakoś pohamować lecz nie będzie to zbyt łatwe. Czekał więc spokojnie aż ktoś raczy mu odpowiedzieć na jego pytanie, a jego spojrzenie przeszło na dziewczynę która była okryta kołdrą. Niestety i ta postanowiła coś kręcić i rzuciła odpowiedzialność na inną osobę, więc tylko westchnał i zeskoczył z łóżka. -Mniejsza z tym i tak się jakoś dowiem. Zapewne w taki sposób, że zostanę przez tego bałwana zaciągnięty w środek tego całego bajzlu. Jeśli możecie to powiedzcie mu, że jeśli chce mnie w to wciągnąć to musi mi to nieźle wynagrodzić, bo w przeciwnym razie może się gonić. Skoro miał już być mieszany w jego genialne plany, to na pewno nie zrobi tego za frajer, czy też z poczucia obowiązku i innych pierdół. A znając życie zostanie wmieszany w jakieś walki czy coś, co wymaga dużego wysiłku a to mu się nie spodoba. No bo skoro był partnerem śnieżynki, to będzie go ciągał na takie wypady. Westchnął tylko cicho po czym ulotnił się z szpitala.
[zt]
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Sala 666 Sob Cze 22 2013, 21:47
Powróciła do pokoju niemalże jak nowa osoba. Czuła się rozradowana i w skowronkach, jakby niemalże świat padł do jej stóp. Nie potrzebowała tego, oczywiście. Jej wystarczyło tylko zapewnienie, że jest mile widziana i przyda się do pomocy. W gruncie rzeczy była niezbyt wymagającą osóbką. Troszkę akceptacji i ciepła było dokładnie tym, czego wymagała. No, i może troszkę zrozumienia. Ale pomimo tego małego sukcesu i tak zakopała się w pieleszach tak, by widać było tylko jej uradowane oczka. Pokonała swój strach! Choć troszkę! Była z siebie dumna! A do tego dołączyła do Kwiatów. I bezie mogła im pomóc. Czy nie było to coś, z czego powinna być dumna? Jednak potrzebowała chwili czasu na ochłonięcie i pozbycie się wielu sprzecznych uczuć. A także uczucia, że wszyscy się na nią patrzą. Ale mimo to... Aż emanowała radością. Spojrzała na Kirino ukradkiem, i widząc że jest niedaleko, kierując się pewnym impulsem przytuliła do niej, chcąc podzielić się swoim szczęściem. Zielonowłosa przeszła już dzisiaj tyle, że taka radość powinna jej się przydać! Ostrożnie wtuliła się w dziewczynę, przypominając sobie Fwal. Też była taka ciepła...
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Sala 666 Nie Cze 23 2013, 00:28
Nie należy winić blondynki za bycie blondynką i to na dodatek taką raczej roztrzepaną, nie za bardzo ogarniętą. Ważne w blondynce było to, że póki co posiadała jeszcze ciepłe serduszko, które było w stanie znosić takie małe i upierdliwe dzieciaki jak Nori.
Jednak powracając do rzeczywistości… Czując w swoich ramionach taką galaretkę, jaką była czarnowłosa, miała szczerą ochotę westchnąć. Nie zrobiła tego jednak, bo widziała, że dziewczynka zbyt silna psychicznie nie jest, a dobijać jej nie miała ochoty. Po prostu była kochanym dzieckiem, które myślało, że magowie z mrocznych gildii ratują ludzkie życia. Też tak kiedyś miała! Tak właściwie to nie za bardzo wiedziała, co powiedzieć. Na usta obecnie cisnęły jej się niezbyt miłe słowa, lecz powstrzymywała je. No nie chciała jej ranić. Uwolniła jedną rękę i niepewnie poklepała ją po głowie. Niech to szlag!
Przez cały ten czas Alv stała przy oknie a Ignacy krążył sobie pod sufitem. Gdy Takara i Pheam eksmitowali się z pokoju na korytarz, Inu podeszła do swojego wartowniczego krzesełka i przystawiła blisko drzwi tak, by widzieć zarówno Zadymiarza jak i Ślusarkę. Niby rejestrowała co się dzieje w pokoju ale głównie skupiona była na otoczeniu wspomnianej dwójki. Do tego strasznie było jej żal Kuro, gdy widziała jak się bezradnie męczy. Poza tym mimo obserwacji korytarza nie skupiała się na prowadzonych tam rozmowach. Znów zatopiła się w destrukcyjnych rozmyślaniach. Śmierć Angella, wizje o Baltazarze i Strażnikach, Pheam przejęty przez Inkwizytora, łatwość z jaką 10* pozbawił mnie głowy, ludobójstwo na mieszkańcach Ery i staruszek, który uratował grupkę magów w zamian oddając własne życie. Do tego boję się o Tarika. A jeśli wróg wytropi Anastazję? Choć to krótkowzroczne, wolałabym wtedy chyba, żeby malec schował się gdzieś i pozwolił zabrać dziewczynkę. Może uda się ją odbić czy coś. Choć znając jego pewnie wolałby walczyć. Nie wiem, co zrobię, jeśli spotka go krzywda. Czy dobrze zrobiłam wysyłając go jako towarzysza dla Anastazji?... Wtem gdzieś przez odmęty półświadomości przebiło się wrażenie, że chyba ktoś wymienił jej imię. To Kirino chyba mówiła coś do tej dziewczynki od duchów. Gdy spojrzała na Kwiatową Wróżkę, ta już się do niej zwracała a i Lusye zdążyła wrócić do pokoju, więc mogła słyszeć to, co Alezja mówi... - Hm?... Co?... Teraz?... Nie wiem. Ale pewnie nic dobrego. Mam nieprzyjemne wrażenie, że po zniszczeniu Ery Inkwizycja wcale nie zamierza spocząć na laurach. Pewnie wkrótce kolejne miejsce będzie zagrożone. I to takie, gdzie jest wielu magów. I wielu cywilów... - zacisnęła zęby w złości, wzrok miała pusty "patrzący" gdzieś w bok. W tym czasie Ignacy zainteresował się Lusye. Podleciał blisko jej twarzy (a przynajmniej części, która wystawała nad kołdrę) i z zaciekawioną miną zaczął się przypatrywać, to lewitując z prawej, to przelatując na lewą stronę buzi dziewczynki i przechylając się to w jedną to w drugą stronę (i mimo, że przechylał się cały, bo jest naczyniem, tak mimowolnie kojarzył się z psem przekrzywiającym łeb z zaciekawienia). Wtem jego twarz przybrała uradowany wyraz i zaczął próbować przytulić się do dziewczynki. Zwróciło to jakoś uwagę Alv. Uśmiechnęła się lekko, wstała i zrobiła kilka kroków w stronę Lu, jednocześnie spuszczając z oka korytarz... - Polubił cię, z tego co widzę. Ma na imię Ignacy... - z delikatnym uśmiechem i delikatnie skrywanym zaskoczeniem powiedziała do nastolatki. - Możesz go pogłaskać, jeśli chcesz. Nie bój się, nie gryzie... Cóż, nie wiedziała, że i takie Duchy Lusye może rozumieć. Wtem Ignacy powoli i z zaciekawieniem zaczął lecieć w stronę drzwi, aż znalazł się na korytarzu... - Ja jestem Alezja. A Ty jak masz na imię, dziewczynko widząca ludzkie Duchy?... - spytała z zaciekawieniem. Wszak gadali już dłuższą chwilę a dziewczynka wciąż była tajemnicza... Po może 5 sekundach (a więc czas na odpowiedź był) wpadł Ignacy i zaczął ciągnąć Alz za rękaw, w stronę korytarza. Miał przestraszoną minę. Alv pędem popędziła w stronę drzwi. Wyjrzała na korytarz i niemal z warknięciem, wciągnęła Laurę i Nori do pokoju... - Nie wychodźcie!... - i wystrzeliła na korytarz... Prawdę napisawszy miała jakieś paskudne przeczucie. Nie wiedziała jednak, co tak do końca ono oznacza i czemu zachowanie Pheama zaczęło ją martwić. Zadziałała instynktownie...
[zt na memencik]
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala 666 Nie Cze 23 2013, 02:27
- Fue? - zareagowała niezbyt przytomnym onomatopeicznym słowem mającym wyrazić zdziwienie, kiedy tylko Lusye się do niej przytuliła. A za co to, jak to to? Zrobiła coś dobrego, że zasługiwała na taki miły gest? W jakikolwiek sposób przydała się jej, pomogła, dała coś od siebie, że teraz mogła otrzymać w prezencie taki miły gest? Tak de facto to bardziej Kirino powinna dziękować czarnowłosej za pomoc, dodatkowo przecież już kilkukrotną, a nie odwrotnie! Mimo wszystko jednak, jakikolwiek sposób myślenia Lusye by nie był, zielonowłosa przywitała ten miły gest z radością, a uśmiech, który wpłynął na jej usta, chyba pierwszy raz dzisiejszego dnia, był uśmiechem całkowicie szczerym i ciepłym. Przez chwilę jednak nasza kwiaciarka nie wiedziała co ma zrobić - ot, nie tak często zdarzało się jej być przez kogoś przytulanym, nie była to może dla niej totalna nowość, ale na pewno nie było to też codziennością. Moment ten z resztą wykorzystał Ignacy, gdy sam przytulił się do Luś i to właśnie on dał do myślenia Kirino. No bo, czyż normalną reakcją na przytulenie kogoś, nie było odpowiedzenie tym samym? Gdy tylko niespotykane naczynie jakim dysponowała Alv odleciało od czarnowłosej, dziewczyna wiedziała już co ma robić! Dość niezgrabnie otoczyła ramionami dziewczynę, przysuwając się mocno do niej dopiero teraz zauważając, że ta jest przecież od niej całkiem wyższa, choć może to przez jej zachowanie, cały czas w głowie zielonowłosej siedziało gdzieś poczucie iż wcale tak nie jest. Teraz jednak zielony kwiatek postanowił na chwilę zapomnieć o wszystkim i po prostu wypełnić głowę przyjemnymi uczuciami. I to nawet pomimo tego, co powiedziała Alv. A może też dlatego? Każdemu przez chwilę należało się trochę ciepła i spokoju, zwłaszcza po tym, co przeszli. Zielonowłosa nie była nieczuła na ludzką krzywdę, ale nie pozostawała też obojętna na swoje własne odczucia i emocje, a także na bliskich jej ludzi. Martwienie się pewnie było naturalne dla nich wszystkich, ale zbytnie martwienie się na pewno nie mogło im pomóc. Dla całej sytuacji z tuleniem gorzej było jednak dlatego, że Kirino zasadniczo, choć w przypadku kwiatów była zawsze bardzo delikatna, tak nieco inaczej było z ludźmi i sama nie potrafiła wyczuć tego czy ściska czarnowłosą za mocno, czy za lekko. Fakt faktem jednak, ręce splotła za plecami Lusi, a bok swojej głowy oparła o bok jej, tak jakby myślała, że w ten sposób ułatwi drugiej dziewczynie odczytanie jej intencji. I być może zostałaby tak jeszcze przez chwilę w całkowitym milczeniu, pozwalając swoim policzkom swobodnie przybierać na dorodnym kolorze...
...gdyby nie zachowanie Alezji chwilę później. Co się znowu stało? Co się wyrabiało? Kazała im nie wychodzić z pomieszczania, sama jednak wystrzeliła stąd jak struna, a Kirino była dość ciekawska z natury, dlatego z największym trudem powstrzymywała się właśnie od ruszenia za towarzyszką z gildii. Zderzały się ze sobą dwa przeświadczenia - jedno mówiące o tym, że w takich sytuacjach należy biec za kimś, drugie, że należy słuchać starszych stażem. I dlatego zielonowłosa, choć głowę już odwróciła w kierunku drzwi, wypatrując i wysłuchując tego co za nimi się działo, ręce wciąż pozostawiła za Lusią. - Alezja? - zapytała w powietrze bardziej niż do samej dziewczyny - Co się tam dzieje?! - krzyknęła za biegnącą dziewczyną.
Nori
Liczba postów : 463
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Katowice
Temat: Re: Sala 666 Nie Cze 23 2013, 09:37
Nori została wraz z Laurą wepchnięta przez jakąś dziewczynę. Spojrzała zdziwiona i odsunęła od Laury. Zaraz, co się dzieje? Czemu ta wróżka rozkazuje jej, co ma robić?! Dziewczynka niemalże w jednej chwili się ogarnęła, poczuła jakby... coś było nie tak, ale co? Podeszła do drzwi i otworzyła je, zaglądając na korytarz. Szykowała się widocznie akcja... Pheam? Ten chłopak, który się nią zainteresował, chyba źle się poczuł. Nori nagle uświadomiła sobie pewną rzecz: była inni niż reszta członków Grimorie Heart. Ona nie była zła, miała wyrzuty sumienia, chciała pomagać innym. Nie pasowała do swojej gildii. To, że rodzicie tam należeli, nie oznacza, że Nori też musi. Dziewczynka zacisnęła piąstki i otarła resztkę łez.Weź się w garść!- pomyślała po czym otworzyła drzwi na korytarz, wcześniej spoglądając na Laurę. Delikatnie się uśmiechnęła: - Dziękuję. Wyszła z pokoju szybkim krokiem, ruszając w stronę Pheama i reszty.
[zt na korytarz]
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Sala 666 Pon Cze 24 2013, 12:34
Nie spodziewała się, że zainteresuje się nią urna. Patrzyła na nią z lekkim zaciekawieniem, a kiedy sięgnęła bo niej i zobaczyła ofiarną dusze psa rozpromieniła się jeszcze bardziej, choć z pierzynki wyskoczyła dopiero po chwili, by pogłaskać akitę. Tak, akitę, a nie urnę. Widziała radosną duszę lojalnego kompana człowieka i jak tu się nie uśmiechnąć? - Leć, Ignacy, opiekuj się Alezją - rzuciła do niego ciepło, po czym zaczęła się zatapiać w uścisku Kirino. Tak, była wyższa, ale ona chyba... miała nieco za dużo siły... I przez to Lusye nie była do końca pewna, czy ma się zacząć dusić czy też może cieszyć bliskością drugiej osoby. I już było przyjemnie i bezpiecznie, kiedy zaczęło dziać się coś niedobrego (poza tym, że zaczynało jej brakować tlenu) i była zmuszona nieco się oswobodzić z mocnego uścisku Kirino. Nie odpowiedziała na pytanie Alezji, a przynajmniej nie dosłownie, bo w umyśle wróżki pojawiło się jedno słowo "Lusye". Tymczasem ona uwolniła się z uścisku Kiri, walcząc jak zwierzątko, a gdy to uczyniła, wydała z siebie głośne westchnięcie i uśmiechnęła do zielonowłosej. Szybko sprawdziła, co się działo. Ah... Uśmiechnęła się. - Nic im nie będzie... - mruknęła tylko i oparła się o ścianę. Musiałą porozmawiać z Hymme. - Hymme, pokażesz się? - zapytała ptaka. Ten chwilę zwlekał z odpowiedzią po czym pojawił się przed nią w swojej pięknej, ludzkiej postaci. W pomieszczeniu zrobiło się od razu cieplej. Spojrzał na nią badawczo, trzymając się za ramię. - Tak myślałam... - mruknęła do niego, patrząc na ranę. Z ust nie schodził jej uśmiech. Nie wiem zupełnie o czym mówisz. To nie hańba cię bronić i odnosić przez to rany! Poza tym, szybko się zagoi... Jak tam z tobą? Lusye tylko pokręciła głową z rozbawieniem wymalowanym na twarzy i dotknęła ciepłego polika demona. Tak, demona. Był taki ciepły i jakże się różnił od tamtych... - Wszystko w porządku. Nic mnie nie boli. Chyba nawet nie ucierpiałam - odpowiedziała lekko. - Choć widzenie własnej śmierci do najprzyjemniejszych nie należało... - zmarkotniała nieco. - Ale, ale! Umowa dalej obowiązuje! - rzuciła do niego, uśmiechając się szerzej. Hymme spojrzał na nią ze zdziwieniem, po czym tylko westchnął z uśmiechem i wzruszył ramionami, kładąc się obok niej. A wszystko to wyglądało tak, jakby czarnowłosa głaskała powietrze i uśmiechała jak głupi do sera.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala 666 Pon Cze 24 2013, 16:45
Dlaczego Kirino nie wybiegła za wszystkimi na zewnątrz? Nie dlatego, że bała się tego co mogło się tam dziać. Ostatni szpital, w którym miała okazję się znajdować został zrównany z ziemią i choć faktycznie nie było to raczej wspomnienie zachęcające do większych wybryków na medycznych terenach dziewczyna szczerze wątpiła, by kolejny atak nawiedził ich właśnie tutaj. Niby dlaczego ich wrogowie mieli zawsze być w szpitalu? Zwłaszcza że, zgodnie z wizjami jakie nawiedziły ich zaraz po walce z Kasjanem, ci mieli się przecież całkiem dobrze, a nawet lepiej niż dobrze. Dużo bardziej prawdopodobne było to, że ktoś miał na korytarzu problemy natury zdrowotnej, nie związane jednak bezpośrednio z walką. Może któryś z pacjentów zasłabł? A może któremuś z "jej" ekipy zrobiło się gorzej i potrzebował pomocy? Na korytarzu już i tak na pewno roiło się od innych osób, dodatkowo Alezja zaleciła im nie wychodzenie na zewnątrz. Im więcej osób w pobliżu chorego, tym ponoć gorzej - mniej tlenu, mniej powietrza, zwiększony stres u takiej osoby, to wszystko na pewno nie pomagało. Kirino mogła tylko westchnąć i zmarszczyć czoło na takie rewelacje. Nie znała się za dobrze na pierwszej pomocy, czy w ogóle na pomocy ludziom chorym. Kwiatom? Pewnie. Gdyby to kwiat na korytarzu leżał i potrzebował pomocy byłaby pierwszą osobą, do której wszyscy powinni się zgłosić po poradę. Ale tutaj się raczej kwiatów nie leczyło.
Dodatkowo Lusye też uspokoiła dziewczynę twierdząc, że nic nikomu nie będzie i nic złego się nie stanie. Wyższa koleżanka była dla Kiri jednocześnie oparciem w ostatnich czasach, ale i niespotykaną za często zagadką. Mało mówiła, dodatkowo chaotycznie, za to emocje, które tak łatwo znajdowały swoje ujście na jej twarzy pozwoliły zielonowłosej stwierdzić tylko tyle, że jest ona dość wrażliwą osóbką. Teraz gdy wyswobodziła się z jej uścisku, zielonowłosa nagle poczuła się nieco głupio, tak jakby zrobiła coś, czego nie powinna była robić. Ile się znali? Dzień, dwa? Ile razy mieli okazję porozmawiać? Nasza kwiaciarka być może nie powinna była sobie na tyle pozwalać... Każdy kolejny raz, gdy przepraszała kogoś za swoje głupoty miała wrażenie, że wartość jej przeprosin spada, dlatego tam razem oszczędziła sobie i drugiej dziewczynie słów, zapewniając jej nieco większy komfort psychiczny i prywatność poprzez odsunięcie się na skraj łóżka. Wzrok jej natomiast wylądował na oknie, a właściwie na tym co działo się na zewnątrz. Pogoda... też wariowała. Pięknie.
- Skąd to wiesz? - zapytała o powód jej pewności, być może i bezpośrednio swoją koleżankę, jednocześnie jednak po jej głosie dało się wyczuć raczej lekką nutkę niepewności. Dopiero teraz dziewczyna z powrotem przerzuciła wzrok na czarnowłosą i momentalnie odkryła, że ta wyczynia jakieś dziwne ruchy ręką... - Eee? - potrafiła tylko wykrztusić z siebie Kirino, gdy to zobaczyła, dodatkowo przekrzywiając nieco głowę w geście zdziwienia. Nieczęsto zdarzało się jej widzieć ludzi, którzy uśmiechali się do powietrza i cieszyli jakby stało się nagle coś fantastycznego... A co jeśli... Kirino odruchowo przeszedł dreszcz po plecach, gdy tylko pomyślała o takiej możliwości... - C-czy ty widzisz martwych ludzi? - zapytała głupio, niemal od razu żałując, że o tym pomyślała. Ale, ale, może tak faktycznie było!? A w szpitalach mimo wszystko ludzie też umierali, więc...
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Sala 666 Sro Cze 26 2013, 00:22
Pozostawała w swojej strefie wyobrażeń, zupełnie odcięta od świata rzeczywistego i całkowicie skupiona na rozmowie z Hymme, dopóki ten gestem głowy nie wskazał jej Kirino, która patrzyła na naszą Lusię z pewna dozą strachu. A, no tak... Speszyła się natychmiast i schowała dłonie za siebie. Zupełnie zapomniała, że przecież nikt inny ich nie widział. Uciekała wzrokiem., byle tylko nie konfrontować się z Kirino. to było krępujące. Została przyłapana na takiej scenie i już wiedziała, co sobie ta o niej myśli. Dziwna. Psychiczna. Nawiedzona. A przecież... niepewnie pokiwała głową w odpowiedzi na pytania zielonowłosej Wróżki, wyraźnie pozbawiona gruntu pod nogami. Nie chciała, by to tak wyglądało i by uznawano ją za dziwną. Ale chyba właśnie stała się czymś strasznym w oczach nowej koleżanki. Tak bardzo, bardzo nie chciała. Zacisnęła mocno piąsteczki na pościeli i ze spuszczoną głowa patrzyła na białe pielesze, bojąc się ją podnieść. Poczuła ruch obok siebie, po czym ktoś delikatnie podniósł jej głowę i odwrócił w stronę Kiri. Ruch był nieco mechaniczny, ale jednak. - H-hymme? C-co ty robisz? Z-zdrajco! N-nie chcę na nią patrzeć! P-pewnie teraz uważa mnie za straszną! - Choć początkowo zwracała się do swojego opiekunka, wraz z emocjami jej głos wydostawał się również przez usta. Chciała się wyrwać, ale on był za silny. Co tylko wyglądało jeszcze straszniej, gdy siłowała się z niewidzialnym przeciwnikiem. Ostatecznie poddała się i spojrzała na Kirino z trudem powstrzymując łzy. Sama się o tym przekonaj. - Mruknął tylko do jej ucha, jednak nie uwalniając jej z łagodnego w gruncie rzeczy uścisku.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala 666 Sro Cze 26 2013, 00:49
O mój Boże! Ona faktycznie rozmawiała z duchami! A przynajmniej za "tak" uznała kiwanie głową Kirino! Niesamowite! Dziewczyna w najśmielszych snach nie przypuszczała, że kiedykolwiek będzie jej dane poznać prawdziwe medium, osobę mającą kontakt z tym innym, tajemniczym i trochę przerażającym światem. Faktycznie, zielonowłosa nie była być może najodważniejszą osobą, kiedy przychodziło do kontaktów ze zjawami, duchami i wszystkim co mogło używać jako ubrania białego prześcieradła, domy strachu na festynach zawsze omijała szerokim łukiem, a od wszelkich zabaw w wywołanie duchów zazwyczaj jakoś się wymawiała i pozostawała bezpieczna w swoim żywym, ciepłym, wypełnionym barwami świecie. Nawet jednak ona potrafiła docenić niesamowity talent jaki posiadała czarnowłosa, nawet ona potrafiła zrozumieć jakie to musi być niezwykle ciekawe, rozmawianie z osobami, które już dawno temu opuściły ten padół łez. Czy mogła porozmawiać z praprapraprzodkami Kirino? Nie żeby kwiaciarka miała o czym ze swoim dziadkami rozmawiać w tym momencie, ale taka możliwość faktycznie przebiegła jej przez myśli. Czy właśnie teraz rozmawiała z kimś, kto miał okazję kilka lat temu leżeć w tych samych łóżkach, w których teraz oni leżeli? Wraz z tą myślą dziewczynę przeszedł drugi dreszcz. A co jeśli te duchy wciąż tu były i denerwowały się na nich za używanie ich łóżek? Duchy mogły przecież być niebezpieczne, prawda? A-a-ale jeśli Lusye potrafiła z nimi rozmawiać, to nie było czego się bać? Tak?
- Hej, co się dzieje? - wydusiła z siebie w końcu wciąż zaskoczona kwiaciarka. Nie do końca rozumiała zachowanie Lusye, dlaczego ta aż tak bardzo przeżywała jej pytanie? Chociaż... Zaraz... Może to znów zielonowłosa nawaliła? Może to nie było zbyt przyjemne pytanie dla koleżanki? Gdyby tak postawić się w jej sytuacji... Widzenie duchów niekoniecznie mogło być przecież tylko przyjemnością. Istniały w końcu i te dobre dusze, jak i te mniej przyjazne, a jeśli i z takimi miała kontakt, to na pewno nie było się z czego cieszyć. Teraz i Kirino zrobiło się głupio, gdy sobie to uświadomiła. Podniosła nawet dłoń, tak jakby chciała prosić o ciszę przed przemową, przygotowała już sobie nawet kolejny tekst przeprosin, tak nadużywanych dzisiejszego dnia, kiedy zobaczyła jak głowa dziewczyny samoistnie się obraca, a ta wyraźnie walczy z tym ruchem. Czyżby?! Czyżby faktycznie to złe duchy ją teraz atakowały? J-jak to?! Przeciwko duchom kwiaciarka była bezsilna, jej kwiaty prawdopodobnie niezbyt dobrze znosiły ektoplazmę, czy cokolwiek składa się na duchową egzystencję! Ale z drugiej strony, nawet z jej niechęcią i przerażeniem w stosunku do duchów nie mogła zostawić przecież koleżanki na pastwę mściwych zjaw!
Zielonowłosa podniosła się w nieskoordynowanym ruchu z łóżka i przybrała pozycję rodem z filmów sztuk walk, a następnie wraz z nieopisanym krzykiem rzuciła się na czarnowłosą, przyciskając ją do łóżka, a samemu machając rękami na wszystkie strony, co wyglądało trochę jakby opędzała się od irytującej muchy. Dopiero po chwili jej krzyki stały się trochę bardziej zrozumiałe - ...zostawcie ją, idźcie stąd, nie ważcie się mi tknąć Lusi, z wszystkimi się wami policzę, nie krzywdźcie jej bo was zabije... zaraz, jesteście już martwi nie? Co z tego, zabiję drugi raz, aaaah! - bardziej jęczała już niż krzyczała zielonowłosa, cała drżąc nie zamierzała jednak pozwolić komukolwiek na wyrządzenie krzywdy jej koleżance-medium! Dopiero po chwili dotarło do niej co dziewczyna wypowiedziała nieco później i dopiero te słowa uspokoiły ją na tyle, że przestała się rzucać w lewo i prawo. - Nie musisz na mnie patrzeć, wiem, że to nic przyjemnego... Ale wiedz, że nie uważam cię za dziwną ani straszną. Przepraszam~ - wyszeptała patrząc gdzieś w bok, pozbawiona energii po swojej wcześniejszej krucjacie antyduchowej. Miała nadzieję, że wszelkie nieczyste energie zniknęły już z pokoju i nie zaatakują ani jej, ani jej koleżanki. Nie wiedziała czy byłaby zdolna powtórzyć swój wcześniejszy atak.
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Sala 666 Czw Cze 27 2013, 12:52
Patrzyła, jak wyraz twarzy Kirino się zmienia, a ta później przyjmuje pozycję bojową. C-co ona chciała zrobić? N-nie rozumiała tego. Czy ona chciała się na nią rzucić? I tak, rzuciła się, przygniatając Lusye do łóżka, przez co czarnowłosa dziewczynka pisnęła jak poparzona, zupełnie nie rozumiejąc, dlaczego ona to robi. Za blisko, zbyt nagle. Przestraszyła się nie na żarty, kiedy nowa znajoma zaczęła wymachiwać rękami, próbując coś przegonić lub uderzyć. Tymczasem Hymme już ją puścił i trzymał się za brzuch, próbując powstrzymać śmiech, co jednak słabo mu wychodziło. Biedna Lusia z kolei zupełnie nie rozumiała, co się właśnie dzieje. Była tak zszokowana, że nawet bała się ruszyć i dopiero po dłuższej chwili, zrozumiała, co Kirino uskutecznia. Uśmiechnęła się blado, nieco przytłoczona aurą dziewczyny. - N-nie masz za co przepraszać... Ludzie zwykle boją się takich rzeczy - odpowiedziała nico przytłumionym głosem, bo mimo wszystko ktoś na niej leżał. Nie był to nieprzyjemny ciężar, bo miło było poczuć czyjeś ciepło, ale zawsze - ciężar. I-i-i nie miała na myśli, ż-że Kirino jest ciężka! Tymczasem Hymme zrobił najdziwniejszą rzecz, którą widziała z jego strony i... pojawił się przed Kirino, której łapka właśnie spoczywała na jego torsie. Oczom zielonowłosej ukazał się wysoki i szczupły mężczyzna z płomiennymi oczami, jasnymi włosami, które... zaraz, czy to piórka? Ubrany w luźną, białą szatę, patrzył z rozbawieniem na Wrózkę, powstrzymując śmiech. Potężna istota właśnie objawiła się Wróżce kwiatów. - Więc, to kogo chciałaś zabić? - zapytał, odsłaniając ostre zęby. Lusye spojrzała na niego z lekkim przestrachem D-dlaczego on? - H-hymme, co ty robisz? - zapytała, zdziwiona niecodziennym zachowaniem, ale on tylko przyłożył palec do jej ust, wciąż przyglądając się Kirino. Widać postanowił się trochę rozerwać.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala 666 Pią Cze 28 2013, 01:35
W pierwszej chwili dziewczyna zaraz po swoim dumnym ataku przeprowadzonym na duchy pomyślała, że jednak zawiodła i oto ciało Lusye, teraz już bez życia wewnątrz, całkowicie sparaliżowane leżało na łóżku. Zawiodła! Nie zdążyła! Złe duchy zdołały osiągnąć swój cel i pozbawić życia tą miłą, sympatyczną dziewoszkę, a wszystko przez to, że Kirino zwyczajnie była za wolna! Już miała zacząć lamentować, wołać pomocy i krzyczeć ratunku mając nadzieję, że ktoś z ludzi będących na korytarzu przybiegnie i pomoże (ta, pewnie~), ale na szczęście w tym momencie czarnowłosa wreszcie się odezwała, a dźwięk jej głosu niósł niesamowitą ulgę dla zielonowłosej. Gdyby tej faktycznie coś się stało... Kwiaciarka mogłaby się nie pozbierać. Zdecydowanie za dużo emocji towarzyszyło jej tego dnia, a kolejne dzikie napady energii powodowały, że dziewczyna popadała w przesadę w swoich reakcjach, to było oczywiste. Nawet teraz, z pewnością przesadzała. Nie była jednak w stanie nic na to poradzić, ot, poszczególne wydarzenia napędzały ją i prowadziły drogą ku pewnemu szaleństwu. Ale póki co jej podróż w tym kierunku została zahamowana, ponownie dzięki wyższej koleżance.
- Ba... - zaczerpnęła powietrza dziewczyna i przyjrzała się dokładniej koleżance, unosząc się nad nią na jednej ręce - Bardziej się bałam, że tobie coś się stanie niż ciebie czy duchów! - wyrzuciła w końcu z delikatnym wyrzutem w głosie, ale tym razem dbając o to, by nie był on zbyt nachalny. Nie chciała znowu zrazić do siebie Lusi. Wiedziała już, że dziewczyna jest dość wrażliwa, żeby tak delikatnie to określić, więc nie należało pozwalać jej na jakiekolwiek nadinterpretowanie tego co zielonowłosa mówiła. A poza tym wcale nie bała się duchów. Ha! To wcześniej? To tylko... to był taki sposób zagrzewania samej siebie do walki, o tak! Najlepiej walczy się kiedy w żyłach pojawia się dużo adrenaliny, sztuczne podnoszenie jej poziomu było przydatną umiejętnością. Gorzej, że czasami można było przesadzić.
A tak w ogóle, to na czym opierała się jej druga dłoń?
...dopiero po chwili zielonowłosa oderwała wzrok od koleżanki i spojrzała nieco wyżej, przyglądając się człowiekowi (?) w białej szacie (??) i kłami (!). Ach tak, to musiał być duch, który męczył czarnowłosą! No oczywiście! Moje uszanowanie, miło pana poznać, jaka dzisiaj piękna, choć dziwna pogoda, prawda? To wszystko takie magiczne i w ogóle... - umysł dziewczyny stanął w płomieniach, samochód ponownie ruszył w drogę ku szaleństwu, a może z resztą dojechał już na miejsce? Dziewczyna spoglądała na mężczyznę z szeroko otwartymi oczami, do których po chwili dołączyły nerwowo drgające usta. Ach tak. Haha. - Zabić? - zreflektowała się po chwili zielonowłosa, że zostało postawione przed nią pytanie. - A, tak, duc... - nie zdołała się całkowicie powstrzymać przed wypowiedzeniem tych słów i niemal od razu zaczęła tego żałować. Teraz na pewno będzie i ją straszył! Na sto procent! Musiała coś zrobić! Natychmiast!
- Nieeeeeeeeee~! - krzyknęła w dziwnej, niemal operowej arii dziewczyna nie spuszczając nawet na chwili wzroku z ducha, następnie dźwignęła się szybko z łóżka, chwyciła w dłonie pościel i zawiesiła ją na głowie zjawy, tak by nie było jej widać. Wszystkie ruchy były jednak zabawnie mechaniczne i choć wydawały się szybkie, zabierały jej całkiem niemałą połać czasu, zupełnie jakby nad wszystkim myślała kilka chwil. Następnie wróciła na łóżko, chwyciła dłoń czarnowłosej i zanurkowała pod nie (łóżko), chowając się tam i mając nadzieję, że nikt jej tam nie zobaczy. Lusye również chciała wciągnąć pod nie, zadbała jednak o to, by nie nadwyrężyć jej dłoni i tylko delikatnie ciągnęła jej dłoń w swoim kierunku. - Pssst, pssst~! Teraz, kiedy jest ogłuszony, szybko! - wyszeptała do towarzyszki, stwarzając jej jedyną, niepowtarzalną szansę schowania się przed duchem pod łóżkiem. O tak! Wszystko było przemyślane. I wcale nie drżała w tym momencie. Było jej może trochę zimno, ot, tyle.
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Sala 666 Sob Cze 29 2013, 02:03
Kirino się uspokajała, a Lusye delikatnie gładziła ją po włosach, tak, jak głaska się małe dziecko, które zaczęło płakać bez powodu i trzeba było je jakoś pocieszyć. Delikatnym, miarowym gestem i nieco zakłopotanym uśmiechem, ale wciąż pełnym ciepła. Powoli przyzwyczajała się do obecności tej energicznej osóbki. Nie peszyła się już tak często, nie uciekała (choć z drugiej strony nie miała jak...), nie czuła się przytoczona. Osobiście cieszyła się z tego, ale z drugiej strony miała nadzieję, że nie zostanie to odebrane w jakiś nachalny sposób. Dalej gładziła włosy w tak unikatowym kolorze, ostrożnie też dotykając różowych policzków dziewczyny. Zaśmiała się leciutko. - Duchy nic mi nie robią. W większości - odpowiedziała zaniepokojonej koleżance, mając nadzieje, że ja to uspokoi. Choć... jak mogło, skoro nic nie wiedziała o świecie duchów? A duchy były samotne, łaknęły jakiegokolwiek kontaktu z żywymi, ci jednak nigdy ich nie słyszeli. Oczywiście, zdarzały się wyjątki, pragnące tylko siły, jaką mogła przynieść dusza widzącej je osoby, ale mimo to to ludzie byli bardziej przerażający niż duchy. Nie dało się ich uspokoić, spokojnie porozmawiać... Zawsze gdzieś spieszyli. Tylko... Wciąż nie mogła zrozumieć, dlaczego Hymme postanowił się pokazać komuś obcemu, w dodatku temu, kto nie potrafi widzieć. Była zupełnie zbita z tropu, ale od niego biła pewność siebie i... rozbawienie? Tak, jego to wszystko szczerze bawiło! Chciała się oburzyć i ofuknąć go za bawienie się ich kosztem, kiedy uniósł palec do ust, by nic nie mówiła. To zdziwiło ją jeszcze bardziej. - Hymme, co ty najlepszego wyprawiasz? - spytała, już zapełnienie wiedząc, co myśleć. Ja? Nic, zupełnie. Po prostu uznałem, że jej reakcja będzie całkiem śmieszna - odpowiedział z nieurywanym zadowoleniem, rozbawieniem i nutką wredoty. No tak, to był cały Hymme... - Znęcasz się... - mruknęła w odpowiedzi, słysząc, jak Kirino duka odpowiedź w stronę mężczyzny, który pojawił się znikąd. Nie, ja tylko zapewniam ci rozrywkę~! - rzucił wesoło. - O, teraz będzie dobre! I właśnie wtedy Kirino wykrzyknęła swoje piękne zanegowanie całej tej sytuacji, na co Lusia musiała się zaśmiać. Jak nie, jak tak? To wszystko działo się tuż przed jej oczyma, wiec, czemu "nie"? Nie rozumiała tego do końca. W każdym razie próba uciszenia Hymme była całkiem zabawna, z jej punktu widzenia. - Hę? Co- Kirino porwała ją pod łóżko i kiedy do czarnowłosej dotarło, co ona zrobiła, przytknęła dłoń do ust, by powstrzymać śmiech. Przybliżyła się do Kirino i wyszeptała wprost do jej ucha, zupełnie nie zdając sobie sprawy z konsekwencji swoich czynów. - Raczej wątpię, by to zadziałało, ale próbować można zawsze. - Jej głos był lekki i wesoły za sprawą tego całego zamieszania z duchami. Tak, rozrywka. Nie dało się tego inaczej ubrać w słowa. - Bu! Ktoś krzyknął tuż za ich plecami, a ona tylko się zaśmiała, odwracając głowę w stronę głosu. Widać było tylko twarz demona - czerwoną, pomarszczoną, z wielkimi kłami i rogami, uśmiechającego się potwornie w ich stronę. Zaśmiała się jeszcze głośniej, szczerze, przytrzymując Kiri, by nigdzie nie uciekła ze strachu. Choć może się nie przestraszy?
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.