I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Prawdę mówią sala szpitalna nie wyróżniająca się niczym od innych. Cztery łóżka, cztery ściany pomalowane na biało. Sala z numerem 666 jest przeznaczona do przetrzymywania osób, które muszą zostać na obserwacji w szpitalu.
Nori czuła się całkiem dobrze po misji. Nie miała nawet mdłości po zjedzonej owsiance, którą nieumyślnie zjadła. Całe szczęście nie była chyba zatruta tym dziwnym wirusem, a jeżeli tak, to nie był on na tyle groźny dla niej, żeby miała jakiekolwiek objawy. Dziewczyna jednak wolała przyjść do szpitala by się upewnić, że wszystko jest dobrze i będzie żyć. Wytłumaczyła lekarzom, że wykonywała misję, na której poszukiwała przyczyny plagi choroby. Powiedziała również o styczności z podejrzaną owsianką, za co zebrało się jej bury, ale po kilku minutach negocjacji została przyjęta do szpitala na parę dni obserwacji, czy wszystko jest z nią dobrze. Dostała nawet wdzianko, które, niestety, odsłaniało jej znak gildii. Niektórym się nie spodobało, że mag z Grimorie Heart się znajduje w ich otoczeniu, ale jej lekarz prowadzący stwierdził, że nie zagraża otoczeniu i nie mają się o co martwić. Dziewczyna cały czas zastanawiała się nad dziećmi ze stodoły. Była na siebie zła, że nie odkryła przyczyny plagi, a obiecała im, że się jej pozbędzie. Nori skuliła się, co zaniepokoiło nieco pielęgniarkę, która zmieniała jej kroplówkę z jakimiś witaminami czy innym cholerstwem. Mała miała wyrzuty sumienia o to wszystko. Czuła się beznadziejna, ponieważ zawiodła siebie i te martwe dzieci, które pewnie teraz patrzą na nią smutne z góry. Nori dawno nie miała tak beznadziejnego humoru. Była smutna do tego stopnia, że łzy zaczęły jej lecieć ciurkiem po policzkach, a ona sama starała się jednak nikogo nie uświadamiać o tym, że ma chwilę słabości.
Autor
Wiadomość
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Sala 666 Czw Cze 20 2013, 01:34
Nie zwracał zbytnio uwagi na dwie dziewczyny, które raczej z fairy tail nie były. Co innego miał zrobić? W końcu nie powinno ich interesować to, co się dzieje w gildii. Kojarzył tylko tą, co przyszła przed momentem, nie pamiętał tylko skąd. Zastanawiał się przez moment bo na pewno widział ją całkiem niedawno. Podrapał się po podbródku, gdy tylko Alezja wspomniała o tym całym kraterze. -Zabili? No to pewnie mieliście nie małe urwanie głowy…- Rzekł, po czym odgarnął włosy w tył. A więc to takie buty, pomyślałby kto, że to tylko ja nie leżałem w tym kraterze. Chociaż to dobrze, bo pewnie bym musiał przechodzić przez to, co oni. Złapał się za kark i obrócił na bok trochę głowę. -Zawsze możemy porozmawiać o tym wszystkim w gildii jeśli jest to nieodpowiednie miejsce- Powiedział, po czym spojrzał na Kirino. -Tak, tak, każdy chce zostać kwiatkiem, ale jak mówiłem na razie tylko zbieram ludzi, jak się uzbiera to trochę pokombinuję z tym i może w końcu coś z tego wyjdzie! – Wielkie cele i jeszcze większe ambicje pokładał w ten pomysł. Może się uda, a może i też nie. Po chwili jednak usłyszał „Takara”. Dostał nagłego tiku nerwowego okiem, po prostu było po nim widać, że zaraz wybuchnie i się zacznie… -…- Przez moment siedział cicho jak makiem zasiał. Wziął głęboki oddech, po czym wyciągnął portfel i zaczął czegoś szukać. W końcu wyciągnął jakiś mały druczek papieru, prawdopodobnie był to paragon. Spojrzał na brązowowłosą dziewczynę. -Otóż Takaro z naszego wymiaru, pragnę cię poinformować, że całkiem nie dawno spotkałem twoją wersję z innego wymiaru, której raczej więcej nie widziałem, a zniszczyła ona dość drogą zabawkę… Pragnę cię poinformować, że spłacisz koszty. Ta dziewczyna była tobą, więc postanowiłem na wszelki wypadek zachować rachuneczek za CK(Chainsaw katane), zgadniesz kto go zapłaci?- Szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy, powstrzymywał się, by nie zacząć tutaj żadnej burdy. Po prostu wręczył go Takarze i szybko się oddelegował w stronę Lusi. -Wait… połączeni z duszami demonów? Przecież to niemożliwe, to znaczy… istnieje magia przejęcia, ale jak mówisz połączeni, to raczej nie, o to chodzi. Przestaje już pomału ogarniać to wszystko. Niby można z nimi walczyć i ich zabić, ale nikt sobie nie poradzi w pojedynkę w walce z demonem… - Wziął głęboki oddech i przyłożył dłoń do twarzy, po czym usiadł na krzesło. Dosłownie tracił nadzieje, że dadzą radę walczyć z inkwizytorami. Demony… to przecież jest zbyt nie ludzkie, aby mogło być prawdziwe, czyż nie? -Dobra… jestem ciekaw, co za debil stworzył całą tą inkwizycję…-
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Sala 666 Czw Cze 20 2013, 09:05
Niebo, chmurki, śnieg... w maju. Taka piękna pogoda, a ona siedzi w szpitalu.
- Iluzja...? - zapytała bardziej siebie niż Alezji. Wszak śmierć to śmierć, a oni zginęli ale nie na prawdę. Sam jednak fakt, że ich zabili, może na niby, starczył jej, żeby im łby pourywać, wypatroszyć i przerobić na Helołinowe dynie. Te ze świeczkami w środku. Postawi sobie na parapecie i będzie pamiątka. Chociaż nie, ktoś jednak zginął. Nie wie dokładnie kto, ale zginął. Kolejna osoba. Ile jeszcze osób straci przez nich życie? Tego Takasia nie wiedziała. Zaraz potem dostrzegła, że blondyna, która przed chwilą weszła do sali, gapi jej się na rękę. Nie bardzo wiedziała o co chodzi, dopóki nie usłyszała propozycji. Przez chwilę sama patrzyła się na poranioną łapkę, by znowu spojrzeć na dziewczę. - Nie ma potrzeby. Nie warte fatygi, samo się zagoi... w końcu. - wszak mała. Jakby to była złamana kość czy rozwalone ścięgno to co innego a to... taka pierdoła, trochę boląca, ale dalej nic, co by jej w jakikolwiek sposób utrudniało żywot. Z resztą... Po to została wyposażona w coś takiego jak regeneracja, żeby nie musiała latać i prosić pomocy. W sumie za dużo jej, już głupi wężuś o mało nie zrobił z niej marmolady. Ale oczywiście Takasia jeszcze nie jest wystarczająco przybita, a jak~! Daxiu zaczął mówić... Ale nie, to nie był powód. Powodem było co innego. Widząc rachunek, padła na poduszkę licząc zera w cenie. Ja się chyba nie wypłacę... stwierdziła z dezaprobatą nie odrywając paczadełek od skrawka papieru... Ale wait... - Skoro to Takara z innego wymiaru zniszczyła ci broń, to niech Takara z innego wymiaru to spłaca... - powiedziała do Daxa zgniatając paragon w kulkę i rzucając nim w jego stronę, sama zaś zwlokła się z łóżka, przyodziała laczki i w szpitalnej piżamce ruszyła w stronę drzwi, stając w progu i odwracając się do zielonowłosej. - Kirino, tak? Z drugiej strony należało mu się za zupełne nie słuchanie, co kto do niego mówi i początkowe opieprzanie się pod radą. W sumie... mniejsza o to... - wyszła na korytarz czując, że jak dalej tam pobędzie do kogoś przez przypadek pogryzie. Nie dość, że zawaliła pod Erą to jeszcze płacić ma za coś, czego właściwie nie zrobiła, a do tego powietrze ją atakuje. Podeszła sobie do automatu na piętrze, a następnie wzięła kubeczek z herbatą. Po tym zaś zajęła sobie jakąś ławeczkę przy sali na tyle blisko wejścia, co by słyszeć o czym mowa w środku. Może jak będzie nieco dalej od cywilizacji to jej przejdzie, cholera wie... Tyle się w niej emocji kotłowało że sama nie wiedziała, czy jest zła, smutna, zmęczona czy jaka.
z/t
Ostatnio zmieniony przez Takara dnia Czw Cze 20 2013, 20:20, w całości zmieniany 1 raz
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Sala 666 Czw Cze 20 2013, 11:12
- Widzisz... Nye chce. - stwierdził kuroś, wpatrując się w blondynkę. Co niby innego miał zrobić, nye? Przecież nye zaatakuje ot tak osóbki w szpitalu, nawet jeśli nye widział jej nigdy wcześniej. Oczywiście dalej blokował rękę, a w ostateczności by podrapał, jakby nye uzyskał odpowiedzi na pytanye... Pytanye, które miało dopoero nadejść... - Kim jesteś, nya? Przy okazji teraz kociak mógł się nyeco zdziwić na oskarżenya tego tam gościa... - Druga Takara, nya? - odparł, zastanawiając się, czy ta druga by go widziała... Pamiętała, nyah... - Cieka... - wymówił tylko początek swoich myśli, tyczących się interesującego zjawiska. Czyżby jakieś przejście z Edolas czy coś, nyah? - Pomyślał Czarnulek, przyglądając się, jak pewna osóbka wychodzi... Ot tak bez niczego? Jeśli coś mówiła, to on nye usłyszał w natłoku rozważań, ale nye został w miejscu. Co jak natręt nye da spokoju? Temu też kociak obserwował poczynanya dziewczyny, a gdzy ta usiadła, postanowił znaleźć jakieś szpitalne coś, a zapewne kanapkę lub inne cosiowate randomowe pokary, które dostarczy tej to osobniczce, zajmując miejsce obok i... Siedząc, bo co może więcej, nye?
z/t
Ostatnio zmieniony przez Kuro dnia Czw Cze 20 2013, 19:47, w całości zmieniany 1 raz
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Sala 666 Czw Cze 20 2013, 11:25
- Nie to nie. Ale będę miała czyste sumienie, jakby jej się jednak coś stało~ Bo mogło się stać. Mogłaby dostać zakażenia, gangreny i wziąć wikitrać się za kilka dni. Nie podzieliła się swoimi przemyśleniami z resztą wesołej gromadki. Przede wszystkim dlatego, że były mało prawdopodobne. Poza tym w większość to były wróżki i nie czuła żadnej nagłej potrzeby, żeby się z nimi integrować. Chociaż ta malutka, co dopiero wyszła była całkiem słodka. Wzięła by ją przytuliła i potargała za wło— ZARAZ. Czy ten kot właśnie coś powiedział? Dopiero teraz skontaktowała, że futrzak przez cały czas się do niej odzywał. Kolejny gadający kot? Też się wykąpał w jakimś tam kociołku? A-a może Gumiś ją okłamał? Nieee. Na pewno by tego nie zrobił. Przecież był na to zbyt zajebisty. Uśmiech na chwilę zniknął z twarzy. Spojrzała na Kuro lodowatym wzrokiem. Niepotrzebnie pchał pyszczek w nie swoje sprawy. Był zbyt ciekawski! Odskoczyła od niego jak poparzona, po czym rozpromieniona usiadła znowu na łóżku Nori. - Nie powinno cię to obchodzić kotecku… Chciała pójść za tą dziewczynką, ale jeżeli ten futrzak już tam polazł, nie było co się męczyć. Znowu zwróciła swoją uwagę na Nori.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala 666 Czw Cze 20 2013, 15:15
Kiri wciąż biła się z myślami nie wiedząc co było prawdą, a co tylko złudzeniem, na ile rzeczywistość, którą widziała przed własnymi oczami była prawdą, a na ile jedynie wizją wysnutą i narzuconą na obraz rzeczywistości przez jej własny zmęczony umysł. Gdzieś wewnątrz wciąż odczuwała niedawne zdarzenia, swoją własną śmierć, śmierć, która przecież sięgnęła jej głowy, jej mózgu, być może jej zdolność odróżniania faktów od duchów została zwyczajnie naruszona i teraz dziewczyna plotła bzdury, trzy po trzy, sama sobie narzucała myślenie, wyobrażenia, kłamstwa, byle tylko odwrócić uwagę od najbardziej palącego tematu, od wszechobecnej tragedii, która ich wszystkich spotkała? Być może Makbet... Być może cały ten temat był tylko efektem działania jej zmęczonej duszy, która nie potrafiąc przystosować się do straszniejszej rzeczywistości narzuciła jej problem o wiele mniejszej skali niż poprzedni? Ponoć ludzki umysł miał taką tendencję, tendencję do zamykania się na najokropniejsze prawdy, tendencję do zmyślania, okłamywania samego siebie, tylko po to by uchronić się przed całkowitym zniszczeniem. Być może tak właśnie działał umysł dziewczyny? Przerażało ją to, że z każdą chwilą w jej głowie pojawiało się więcej pytań, a odpowiedzi rozpryskały się jak bańki mydlane. Teraz, gdy poczuła dłoń Pheama na własnej głowie z najwyższym wysiłkiem zwalczyła odruch ucieczkowy, chciała natychmiast strącić ją z siebie, nie mieć z nim żadnego kontaktu fizycznego. Z drugiej strony wciąż tkwiła jak sparaliżowana, niezdolna do podniesienia, do wykonania żadnego ruchu. Oczekiwała uderzenia? Czy może nie potrafiła spojrzeć mężczyźnie w oczy obawiając się kolejnego spotkania z obliczem, które przynależało, jak mogło się wydawać, do dwóch osób, a nie jednej. Czy takie podobieństwo było możliwe?
Zaraz jednak po usłyszeniu jego słów zielonowłosa podniosła głowę i spojrzała Pheamowi w oczy, niemal jakby usłyszał magiczny rozkaz, który zmusił ją do tego działania. Doskonale pamiętała oczy Makbeta, nieraz przecież zdarzało się jej zapatrzeć w jego źrenicę, w odbicie, które towarzyszyło mu niemal zawsze. Wtedy jeszcze nie wiedziała, skąd we wzroku Maka była ta dziwna nutka... Smutku? Zatracenia? Szaleństwa? Sama nie wiedziała jak to nazwać. Kojarzyła jednak jego stalowe, zimne spojrzenie, które czasami potrafiło się jednak ocieplić. - Znak szczególny? - gorączkowo zamyśliła się dziewczyna, wpatrując się w oczy Pheama. Znak szczególny? Jakiś musiał istnieć. Dziewczyna myślała teraz jednak tylko o oczach. Tylko i wyłącznie. Oczy... Stalowe oczy... - Oczy... - wymamrotała zamyślona, ze zdziwieniem przyglądając się spojrzeniu swojego rozmówcy, osoby, którą nie tak dawno spoliczkowała. - Oczy... On miał... Inny kolor oczu, kompletnie inny... - wydukała, odruchowo cofając się jeden krok, drugi krok, trzeci, aż w końcu niemal wpadła na łóżko Lusye. Oczy... Kompletnie inne spojrzenie, inny kolor, inny charakter w nich, inne emocje. To... Czyżby faktycznie to była jej pomyłka? Jej wielka, okropna pomyłka?
Kolejny raz spuściła głowę i wlepiła wzrok w ziemię. To faktycznie nie był on. Wyskoczyła na biednego, niczego nie spodziewającego się mężczyznę ze wszystkimi swoimi emocjami, dała upust wszystkiemu skrywanemu w jej wnętrzu od tak dawna, a wszystko to stało się celem człowieka... Który nigdy nie powinien był nawet o takich rzeczach wiedzieć, a co dopiero być ich główną ofiarą. - Nie... Nie jesteś Makbetem... Okropnie się pomyliłam, ja... Ja nie wiem jak... Ja... - dziewczyna nie potrafiła znaleźć słowa na opisanie swoich emocji, na to by przekazać mu jak bardzo było jej teraz głupio. Naprawdę chciała żeby jej oddał, żeby byli kwita, żeby temat zamknąć. On jednak widocznie nie zamierzał tego zrobić, a to jeszcze bardziej peszyło dziewczynę. Nie potrafiła jednak w żaden sposób wysłowić się, zamknąć tę kwestię. Niech to szlag, dlaczego zawsze musiała zawodzić w takich głupich chwilach. - Ogromnie przepraszam! - powiedziała, przepraszając kolejny raz. Niech to szlag, niech to szlag, jak mogła się tak pomylić?! Dodatkowo dopiero teraz zauważyła w jakim stanie się znajduje, jak wygląda jej ubranie, że jest cała przemoczona, a jej ciuchy stały się kompletnie prześwitujące. Momentalnie gdy to zauważyła, zarumieniła się, tak jakby wstyd nie był wystarczającym powodem do tego i rzuciła się pod kołdrę... tyle że nie swojego łóżka, a łóżka Lusii. Nie miała kompletnie pojęcia co robi, wiedziała jednak, że już bardziej upokorzyć się nie chciała. Boże! Dlaczego!?
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Sala 666 Czw Cze 20 2013, 16:57
Za dużo się działo. Stanowczo za dużo. Zwracali na nią teraz zbyt wiele uwagi. Skuliła się nieco bardziej, kiedy Alezja... tak, Alezja, ponownie się jej zapytała o tamte potwory. Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Demony? Bogowie? Jaka była różnica, skoro byli tak przerażający i ohydni, ale potężni? Pokręciła tylko słabo głową, nie wiedząc. Nie znała się na bogach czy demonach. Znała się tylko na duszach. A później tylko Dax nie wierzył w istnienie czegoś takiego. Ale... Ale oni istnieją! I są! I jest to możliwe! Chciała to wykrzyczeć, jednak wrodzona nieśmiałość i obawy przed tak wielkim tłumem skutecznie ją powstrzymywały. Zacisnęła tylko mocniej usta. Chciała mu powiedzieć, ale... Nie, nie, za dużo ich tam było. Wolała sobie porozmawiać z Hymme w spokoju a nie z nimi wszys... Coś mokrego i zimnego, przypominającego człowieka wskoczyło pod kołderkę, którą była opatulona. - Hiyaa! - pisnęła, zupełnie nie wiedząc, co się dzieje, podskakując w miejscu i pąsowiejąc na twarzy. C-c-co ona... D-dlaczego... Spojrzała błagalnie na Kirino, zakrywając się kołdrą jak tylko mogła. Chciała wiedzieć, co ona chciała na jej łóżku, kiedy już było tak ciasno i duszno w pomieszczeniu. Ale zaraz, uprzytomniła sobie jej stan i... przykryła zielonowłosą kołderką, podsuwając kolana pod brodę, cała czerwona, mając nadzieję, że koleżanka wybaczy jej nagłą dezorientację i okrzyk. N-nie rozumiała ludzi...
Nori
Liczba postów : 463
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Katowice
Temat: Re: Sala 666 Czw Cze 20 2013, 17:09
Nori przyglądała się wszystkiemu sceptycznie. Ludzie średnio zwracali na nią uwagę, nawet jej "koleżanka" z gildii przestała się Nori interesować i zajęła się kotem. Dziewczynie jak najbardziej się podobało. Spojrzała na fartuch, który dostała od Laury. Gdy nikt nie patrzył narzuciła go do siebie, wstała z łóżka i powoli zaczęła się przepychać przez gromadę ludzi, którzy się zebrali w sali, która jeszcze do niedawna była całkowicie pusta i mogła w spokoju przeżywać własną żałobę, związaną z niepowodzeniem misji... tyle ludzi przez nią umarło, nie udało się jej powstrzymać epidemii... dziewczynka zacisnęła palce i wyszła pośpiesznie z pomieszczenia, kierując się w stronę łazienki. Spojrzała w lustro. Oczy miała nadal czerwone od płaczu, nieco spuchnięte. Westchnęła ciężko i odkręciła kurek. Nabrała trochę wody w ręce i obmyła sobie nią twarz... miała nadzieję, że w ten sposób poczuje się nieco lepiej, ale nie zadziałało to zbytnio. Oddychała głęboko ze zamkniętymi oczami, przed którymi pojawiły się twarze dzieci ze stodoły. Obiecała im, że rozgryzie tego wirusa, że pomści ich śmierć w tych sposób... nie zrobiła tego, zawiodła i siebie i je. Poczuła się do dupy tak bardzo, że odechciało się jej wszystkiego. Gdyby nie to, że jakaś staruszka z zapaleniem pęcherza nie zaczęła się do łazienki dobijać, to by z chęcią jeszcze tu posiedziała, ale została zmuszona by wyjść. Szła powoli, nie śpieszyła się. Wszyscy dobrze się tam bawili, znali się, a ona tylko zawadzała. Mimo że nakrzyczała na Laurę, ucieszyła się, że przyszła do niej, bo mogłaby z kimś pogadać, ale ta sobie poszła i zajęła się jakimś pchlarzem. Pheam teraz był zajęty rozwiązywaniem sprawy z tą całą laską, która uważała go za jakiegoś Macbetha... nie miała zielonego pojęcia o co jej chodziło... no cóż, to nie była jednak jej sprawa i po prostu to zignoruje, bo nie ma innego wyjścia.
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Sala 666 Czw Cze 20 2013, 17:47
Zaraz, zaraz... Ale gdzie była Nori? Przed chwilą przecież tu siedziała! Głowę by dała... Chociaż może trochę zbyt zajęta była wszystkimi wokół i zgubiła powód, dla którego tak na prawdę wybrała się do tego cholernego szpitala. Nie była z tego zadowolona. Fuknęła coś pod nosem zdenerwowana. Głupie wróżki, głupie koty! To wszystko ich wina! Popędziła szybko szukać swojej małej podopiecznej...
A daleko iść nie musiała, bo zaraz znalazła ją tuż przy wejściu, gdy ta wracała. Wyglądała jakoś inaczej... A raczej Laura bardziej się jej przyjrzała. Podpuchnięte oczy, jakiś chyba taki czerwony nosek. Brak uśmiechu. Czyżby maleństwo płakało? Och, a ona była tak zajęta nie zdradzeniem się, że tego nie zauważyła. Pochyliła się lekko, by znaleźć się na poziomie dziewczynki. - Hej, hej mały szpaczku coś się stało?- zapytała zmartwionym głosem, po czym bez żadnego wcześniejszego uprzedzenia przytuliła malucha.
Eustass
Liczba postów : 52
Dołączył/a : 15/06/2013
Temat: Re: Sala 666 Czw Cze 20 2013, 18:43
A więc nastał czas by do tej radosnej hołoty dołączyła i nasz ruda beka. Ostatnio nie było go w mieście, a kiedy postanowił już przywlec swoje tłuste dupsko, nigdzie nie mógł znaleźć tej zakichanej lodziarki Daxa. Nie dość iż chciał go zaszczycić swą osobą, to ten postanowił się perfidnie przed nim schować. Kiedy go wreszcie znajdzie da mu porządną nauczkę ale o tym to potem, bo najpierw trzeba brać się za poszukiwania. Łażąc po mieście udało mu się dorwać kogoś z gildii no i po długiej serii pytań i jeszcze dłuższej marudzenia dowiedział się iż lodziarka jest w szpitalu. Lekko się zdziwił bo przecież idioci nie łapali przeziębienia, ale jak widać cuda się zdarzały więc leniwie skierował swe kroki w tamtą stronę. Gdy był już na miejscu wypytał się lekarzy o niego a następnie skierował swe kroki do sali w której się znajdował. Lekko się zdziwił widząc przed drzwiami jakąś dziewczynę z kotem, a kawałek dalej obściskiwały się dwie inne co bardzo przykuło jego uwagę, ale to zostawi sobie na deser. Najpierw musi zająć się Daxem, a dopiero potem weźmie się za przyjemności. Ale w sumie wymierzenie kary i takie tam też będzie przyjemnością, lecz nie ma sensu nad tym gdybać. Kiedy wszedł do sali dostrzegł iż było tutaj raczej tłoczno, a na dodatek sporo było osób z gildii które jednak znał tylko z widzenia. Jego uwagę przykuł zwłaszcza kot którego jakoś nie kojarzył, a z którym zapewne postanowi uciąć sobie pogawędkę w poszukiwaniu jakiś cennych dla niego informacji. Ale najpierw musi załatwić coś o wiele ważniejszego. Wypatrzył swój cel po czy spokojnie zaszedł go od tyłu, by zaraz potem skoczyć na jego plecy i wbić się w nie pazurami, by od razu zacząć się wspinać w górę, by ostatecznie skończyć na głowie Daxa gdzie wygodnie sobie usiadł. -Gdzie żeś był bałwanie? Już myślałem żeś się roztopił czy coś. Na sam koniec majestatycznie walną go łapą w policzek i siedział jakby nigdy nic.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Sala 666 Czw Cze 20 2013, 23:41
-Już dobrze, dobrze... Wystarczy tego przepraszania.-mruknął Fem i uśmiechnął się nie pewnie. Dobrze, że wszystko zostało wyjaśnione, a tym czasem... miał dość tłoku, jaki zapamiętał w owym pokoju. Policzył ludzi i nie ludzi w tym pokoju. Spojrzał na chowająca się pod kołdrą Kiri, na leżącą obok całą czerwoną dziewczynkę, Takarę... która wyszła, Alezje, jakąś nieznaną blondynkę, Daxa, jakiegoś kota... Mrugnął kilka razy. A gdzie ta czarnowłosa, która przed chwilą płakała? Rozejrzał się. Tutaj jej nie było. Z tego wywnioskował, że pewnie gdzieś poszła. Ziewnął i nagle zapragnął wyjść stąd i zapalić papierosa. Mruknął coś nie zrozumiale i wyszedł na korytarz.
[z.t]
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Sala 666 Pią Cze 21 2013, 01:55
Usłyszała słowa mężczyzny, gdy już schowana była głęboko pod pierzyną, nawet jeśli nie była to jej pierzyna. Nie miała zamiaru wychylać się stamtąd przez najbliższy czas, nawet pomimo tego, iż doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie jest to zachowanie, które przystoi osobie dorosłej i poważnej. Czasami emocje brały jednak górę na ludzkim rozsądkiem, czasami chęć zwykłej ucieczki, niekoniecznie z pola fizycznej walki, była czynnikiem rozsądzającym niemożliwe spory powstałe w umyśle. Teraz wydawało jej się, że dokonała najlepszego wyboru - jednocześnie zamaskowała swój wyraz twarzy, swój stan ducha i swoje spąsowiałe policzki, kompletnie jednak nie rozumiała dlaczego jej emocje fundują jej dzisiaj taki koktajl, doprawiony jeszcze jakimiś specjalnymi przyprawami czy innymi trunkami. Najpierw obojętność, potem gniew, potem rozkojarzenie, zdumienie, zwątpienie, teraz zawstydzenie. Co miało być dalej? Tego nawet sama dziewczyna nie wiedziała, miała jednak nadzieję, że kołdra pozwoli jej otoczyć się obronną peleryną, do czasu aż ktoś zmieni temat na jakiś wygodniejszy, bardziej praktyczny i przede wszystkim - mniej personalny. Na przykład te Kwiaty Fiore... To był dobry temat, idealny do tego, by stać się teraz tematem centralnym i zepchnąć na dalsze tory jej własne przeżycia. Niech tylko Dax zacznie na ten temat więcej gadać! Przydaj się na coś zimowy magu, go for it~!
Wcześniej jednak zielonowłosa niemal nie dostała zawału serca, gdy skonstatowała, że ktoś drze się w jej łóżku... Zaraz, zaraz, w jej łóżku? Co ktoś robił w jej łóżku? Czy szpitalne łóżka w ogóle można sobie przypisać, ot tak? To znaczy, to było jakby, publiczne łóżko prawda? Ale w tym momencie jej? Albo nie jej? Cóż, faktycznie, miała wrażenie, że jej łóżko znajdowało się gdzieś dalej i chyba zbyt szybko udało się jej wskoczyć do łóżka, biorąc pod uwagę odległość jaką dzieliła wcześniej Pheama od łóżka kwiaciarki. A jeśli tak... Dziewczyna powoli wychyliła głowę spod kołdry i przyjrzała się osobie, która zdawała się również znajdować na łóżku... - O? - wydała z siebie samogłoskowe zdziwienie, nie do końca rozumiejąc skąd Lusye wzięła się tutaj, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że to może być jej łóżko. A skoro tak... Czy właśnie wpakowała się komuś do łóżka? To brzmiało co najmniej... co najmniej... Dziewczyna teraz zaczerwieniła się i na uszach, poderwała się na kolana (wciąż jednak opatulona była kołdrą, mokre ciuchy prześwitywały...) i upadła przed Lusią na wznak. - Przepraszam! - jęknęła, kolejny raz popełniając faux pas dzisiejszego dnia, następnie zerwała się szybko i pobiegła do swojego łóżka, przywlokła stamtąd swoją kołdrę i przekazała ją swojej czarnowłosej. Co prawda mogła oddać jej po prostu jej własną kołdrę, ale nie zamierzała na chwilę nawet odsłaniać się przed resztą ludzi. Musiała zmienić temat, musiała odwrócić od siebie uwagę. - Dax! - krzyknęła z nadmierną energią, wyraźnie zaaferowana wszystkim co się działo wokół - Jeśli Lusye tak mówi, to tak jest, rozumiesz?! - powiedziała oskarżycielskim tonem, tak jakby została co najmniej osobiście dotknięta jego słowami. - Musimy wszyscy razem połączyć nasze magiczne serca... Znaczy moce... Znaczy magię! I pokonać demona! - wyrzuciła z siebie, tym razem zdecydowanie bardziej entuzjastycznie i z hardym spojrzeniem, choć w jej wzroku można było wyczuć lekki cień szaleństwa. Ot, cała sytuacja przerażała jej zdolności pojmowania. Po tym co powiedziała zwyczajnie przewróciła się z powrotem na łóżko Lusye, wzrok wbijając w sufit, co chwilę zerkają w bok na czarnowłosą. Zabawne, ale wydawała się być jeszcze bardziej zaaferowana niż sama Kirino. Chciała zapytać ją w myślach o co chodzi, ale nie wiedziała czy tak to działa. - Może... mogę pomóc jakoś? Czy coś? Albo... coś... O ile ktoś taki jak ja może pomóc... jakoś... - pomyślała, choć nie miała żadnej pewności czy to działa w ten sposób. W końcu to nie ona dysponowała mocą przesyłania myśli...
Przy okazji - dopiero teraz zauważyła, ze Fem zniknął z pokoju. Tak! Spokój, równowaga powraca, radość! To znaczy, bez urazy dla niego, ale teraz poczuła się nieco pewniej i chyba trudno było ją za to winić?
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Sala 666 Pią Cze 21 2013, 11:43
Daxu spodziewał się innej reakcji, niż dostanie zwiniętym paragonem. Był pewny, że i tak przekona ją do zapłaty, w końcu zrobiła to ona! Co z tego, że inny wymiar? Takaś to Takaś, kota i tak nie pamiętała, więc na pewno to ona. Wstał z krzesła i dość niedługo po tym poczuł jak w jego plecy wbijają się pazury. Znał je, nie były one czymś czego można było zapomnieć. Na szczęście śniegowe ciało nie pozwoliło na to, by odczuwał jakikolwiek ból, w końcu wbijający się w plecy kocur nie jest czymś przyjemnym. Trochę popsuł mu jego garniturek, ale takie dziurki i tak ciężko zauważyć. -Eustass, koteczku… nie pojebało ci się w tym twoim małym łebeczku?- Powiedział, po czym jedynie podrapał go za uchem. No niestety ten kot był skurwysynem jakich mało, więc znał go i wiedział, że do miłych nienależny, ale zwierzakiem nie będzie rzucał w obecności ludzi, ale najchętniej to by go rozkwasił o ścianę. -Ja? A no uratowałem miasto przed pierdzielnięciem, potem biłem się z inkwizytorami, dzień jak co dzień- Skomentował, po czym spojrzał w stronę Kirino, która go zawołała. Zastanowił się przez chwilę i złapał się za swój podbródek. Spuścił wzrok na ziemię myśląc. Okazuje się, że on też potrafi. -Prawda… skoro mówi to ona to pewnie musi być prawda… do końca dalej nie wiemy jak działają moce inkwizycji, ale lepiej wiedzieć, że są takimi monstrami, a nie innymi- Powiedział, po czym ściągnął kocura z swojej głowy o położył go na łóżku. W końcu po co ma siedzieć u niego na łbie? Nawet jak go podrapie to nie poczuje nic przez snow body. -Nas byle gnoje nie pokonają… następnym razem jak pojawi się inkwizycja to ich zabije… nie pozwolę, by komuś stała się krzywda, po prostu muszę ich pokonać… innej opcji nie widzę. Najwyżej zginę, ale co mi tam. Ważne, że dla słusznej sprawy. Ewentualnie sam zostanę inkwizytorem- Ostatnie zdanie powiedział chichotają się, chyba nie mówił tego na poważnie.
Nori
Liczba postów : 463
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Katowice
Temat: Re: Sala 666 Pią Cze 21 2013, 17:58
Nori już miała wejść do środka, gdy zobaczyła Laurę, która stała przed salą z widocznie zaniepokojoną miną. Acham, przypomniała sobie, że to do niej przyszła, a nie do jakiegoś pchlarza z Fairy Tail. Ale co ją to w ogóle interesuje? Ona z blondynką nie były jakoś specjalnie blisko... praktycznie wcale jej nie znała, ale miło było, gdy ktoś cię odwiedzał... nie stąd ni zowąd została przytulona przez Laurę zdziwiła się. Na początku była sztywna, pewnie ze szoku, ale potem wtuliła się i załamanym głosem powiedziała: - Pojechałam po całej linii... przeze mnie umarło tyle osób...- widać było po niej, że jest bliska płaczu. Delikatnie się trzęsła, cały czas powstrzymując się od łez. Czuła się tak beznadziejnie, że chyba gorzej być nie mogło. Najbardziej bolało ją to, że nie dotrzymała obietnicy danej dzieciom ze stodoły. Powiedziała, że pokona tego wirusa, dowie się, co jest jego źródłem... nie udało się, a teraz przez to cierpi. Nori była całkowicie załamana, wtulała się w kobietę swoim drobnym, chudym ciałkiem, a z oczu płynęły jej łzy. - Taki ze mnie mag GH jak z tego pchlarza...- mruknęła jedynie, wiadomość ta była przeznaczona tylko dla Laury, więc wypowiedziała ją cicho, by doszła tylko do uszu kobiety.
Eustass
Liczba postów : 52
Dołączył/a : 15/06/2013
Temat: Re: Sala 666 Pią Cze 21 2013, 18:30
Siedział sobie w najlepsze na głowie śnieżki, czekając jak zareaguje na jego przeurocze przywitanie, więc na wszelki wypadek był przygotowany by zeskoczyć, gdyby zebrała mu się ochota na rzucenie nim. Ale lepiej by nie wpadł na taki durny pomysł, bo zaraz będzie z niego żółta śnieżka lub coś takiego. W międzyczasie rozejrzał się po sali i dostrzegł dosyć dziwne zachowanie jednej z dziewczyn, która biegała po sali otulona kołdrą jak jakiś pacjent w wariatkowie czy coś. Cóż jak widać różne osobistości się tutaj zebrały, a jemu nie chciało się nawet tego komentować bo było to zbyt dziwne i w sumie nie wymagało komentarzy. Ale czas teraz wrócić do śnieżki który wreszcie raczył zareagować na jego obecność. Słysząc co powiedział prychnął tylko i drugi raz przywalił mu w policzek bo kto to widział, żeby lodziarka tak sobie pozwalała. Na dodatek to drapanie za uchem. Aż się wzdrygnął po tym, bo nie przypominał sobie by kiedyś tak go przywitał, a po za tym jeśli miał być drapany, głaskany i takie tam to tylko przez dziewczyny a nie facetów. -Nie ale tobie najwyraźniej tak. Koteczku? Co ty masz na mnie ochotę czy coś? Słysząc co niby robił tylko ziewnął, bo jakoś nie chciało mu się wierzyć w jego opowiastkę, ale jeśli tak było naprawdę to jak śmiał go nie zabrać na taką fajną zabawę. Chociaż wiązałoby się to zapewne z pomocą mu i ogólnie wysiłkiem i takie tam, a więc lepiej iż go tam nie było bo tylko by narzekał i marudził zamiast zrobić cokolwiek a chyba nie ot o by chodziło w tym wszystkim. On potrafi myśleć? Chyba tylko i wyłącznie o lodach i bałwanach i niczym więcej, ale nie będzie go wyprowadzać z błędu, bo niech chłopak myśli iż ma coś w czaszce prócz śniegu. Siedział więc spokojnie i słuchał o czym to mówili, ale za cholerę nie wiedział o co chodzi, więc pozostanie mu się tylko wypytać o wszystko, bo znając życie będzie musiał mu pomagać w jakiejś walce czy coś a to za dużo roboty. Kiedy został odstawiony na łóżko tylko coś burknął bo wolał siedzieć u niego na łbie i go wkurzać. -Ta pewnie. Pewnie biłeś się z dziećmi czy coś i bajki opowiadasz. A po za tym jacy inkwizytorzy? Już kompletnie ci się poprzestawiało czy za mocno dostałeś? Oczywiście nie spyta się go w normalny sposób o co chodziło, bo kto to widział by on był miły w stosunku do niego lub do kogokolwiek? No może do kobiet, ale to tyczyło się tylko sposobu mówienia, bo macanie i takie tam do najmilszych zachowań nie należą. Na wzmiankę o tym iż niby bałwanek miałby zginać spojrzał tylko na niego bez kompletnego przejęcia na twarzy. -Jeśli planujesz zginać to najpierw upewnij się, że będę miał zapasy żarcia a potem możesz umierać gdzie chcesz. Ach jak on się przejmował jego życiem, aż normalnie łezkę wzruszenia można uronić. Ale dość o tym. Zeskoczył na ziemię po czym leniwie poczłapał do łóżka na którym leżała okryta w kołdrę dziewcyzna i wskoczył na nie. Podszedł do dziewczyny po czym uniósł kawałek kołdry by zobaczyć czemu się tak zakrywa.
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Sala 666 Pią Cze 21 2013, 23:34
Kocur go już zaczął trochę denerwować, w końcu ten miły, a tamten co? No istny skurwysyn w skórze zwierzaka. Chciał mu już wygarnąć, ale się powstrzymał i usiadł na krześle. Kątem oka spojrzał na koszyk i to, co w nim było. W końcu go przyniósł, ale jak widać ludziom nie za bardzo on pasował. Wziął stamtąd jedynie jakiegoś miętowego cukierka i zjadł. Chyba to była jakaś landrynka, czy też inny łakoć. Nie mógł sobie zapalić w Sali, więc pozostawało mu tylko jedzenie, by zająć czymś swoje usta. Beznamiętnie przymknął oczy i spoglądał na dziewczyny, które rozmawiały przy drzwiach. Tą blondynę skądś kojarzył, pytanie tylko skąd. Może jakoś z Ery? Wtedy widział wielu ludzi, ale nie ma pewności, czy należy ona do osób, które brały udział w tej akcji. -Eh…znowu myślę o tej cholernej inkwizycji, mam już ich serdecznie dość. Gdybym mógł tylko dowiedzieć się czegoś więcej o tych zasrańcach… Chociaż, czy czasem ktoś mi nie mówił, o czymś ważnym? Kiedyś wspominał o jakiejś misji, tylko kto to był… spotkali wtedy Dziesiątego, ich szefa… z tego, co pamiętam mówił mi o tym… Była z nim ta różowowłosa, która lata za Pheam’em… właśnie! To Pheam mi to mówił. A gdyby tak iść i to sprawdzić? Może czegoś się tam dowiem na ich temat. Nie wiem, czy będzie czego szukać, ale nadzieja jakaś musi być- Pomyślał i od razu poderwał się z swojego miejsca. Wpadł mu do głowy plan, który coś może wnieść, ale czy czegoś się dowie? Będzie coś ważnego? Nie potrafi tego stwierdzić, póki się nie przekona. Zwrócił uwagę na kota, po raz kolejny. -Kocie, poczytaj trochę Fiore News, a się dowiesz co się dzieje w świecie, a jak nie to zapytaj Kirino, ona wie mniej więcej tyle ile ja. Możesz również pogadać z Alezją, też co nieco wie na temat inkwizytorów. Ja mam coś do załatwienia. Przy okazji, jakby ktoś mnie szukał, lub miał jakieś listy to nie ma mnie w domu. Jakbyś miał problem z znalezieniem żarcia to wiedz, że jest w lodówce na najniższej półce, obok sałaty. Sałata to takie zielone, którego nigdy nie zdarza ci się jeść- Chyba ostatnim nawiązywał do obżarstwa Eustachego, ale co miał innego robić? Nikt nie będzie twierdził, że bił się z dzieciakami! Chociaż to fakt, bo ubił dzieciaka drugiej gwiazdki. Rozejrzał się jeszcze chwilę do pokoju, czy nie ma tutaj siwego kolegi. Jak widać musiał wyjść na korytarz. Cóż pozostało go tylko stamtąd zgarnąć. Chory pomysł + Dax = Coś niezwykłego, jak widać czasem i jemu uda mu się coś wykmnić. Pośpiesznym krokiem wyszedł z pomieszczenia.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.