HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Os Kelebrin - Page 9




 

Share
 

 Os Kelebrin

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 16 ... 24  Next
AutorWiadomość
Mr. P


Mr. P


Liczba postów : 19
Dołączył/a : 22/08/2012

Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 EmptyWto Mar 12 2013, 01:17

First topic message reminder :

Zamek na wzgórzu. Rozciąga się na Południe od Hargeonu. Otoczony gęstymi lasami, znajduje się na niewielkim, może 30m wzniesieniu. Twierdza jest brudno czarna, utrzymana w stylo post Romańskim z elementami całkiem nowymi. Ale nie odbiegajmy zanadto od opisu. Do zamku wiedzie ścieżka biegnąca przez Bor mieszany z przewagą dębów i olch. Po wyjechaniu z lasu na wzniesienie zaczyna się "Dahr Magna" które było niegdyś "Szafirowymi ogrodami" ze względu na pomniki wyciosane z różowego kamienia sprowadzonego z Romerum, oplecionego różami. Dziś, są to już podupadłe rzeźby, porośnięte bluszczem, róż zaś wyblakł i przypomina już biel. Rzeźby te znajdują się w zaniedbanym ogrodzie stanowiącym przedsionek a zarazem tył zamku. Twierdza nie posiada fosy, o ile kiedyś ją posiadała. Jest to wielki kwadratowy budynek, z kilkoma wieżami. Najbardziej jednak rozpoznawalnym elementem zamku jest wielki taras widokowy wychodzący z sypialni jego byłego właściciela. Widać zaś z niego całe miasto. Sam zamek jest w stanie ruiny, znaczy mury i cała reszta stoi ale umeblowanie, okna i tym podobne rzeczy pozostawiają wiele do życzenia. Możni miasta nie maja tyle środków by łożyć na utrzymanie pięknej oniegdaj twierdzy.
~~

MG

Karczma "Ekler" słynęła w mieście nie tylko z eklerów ale też z legendarnych loży vipów. Były to wspaniale wyposażone loże. Śliczne obite miękkim materiałem i magiczną pianką ławy, wyciszone magią ściany, jedzenie do woli na koszt firmy no i co najważniejsze "Morska bryza" na koszt firmy, dla każdej zaproszonej osoby. Morska bryza była zaś legendarnym w całym Fiore napojem bezalkoholowym, w smaku przypominającym zwykła gazowaną wodę, ale efekt był iście piorunujący. Mówi się że to przez naturalne chemiczne związki w wodzie, które przez stulecia mieszały się z eternano, wytworzyły słodki osad. Tym właśnie była tajemnica morskiej bryzy, po jej wypiciu ów osad osadzał się w ustach, na długi czas pozostawiając w nich smak mięty i ten sam roztaczając przy każdym wydechu. Mało tego chronił zęby przed brudem na około miesiąc a to miłe uczucie orzeźwienia... O tak tym razem kronikarz zadbał o wygody swoich gości... chociaż raczej chodziło mu o wyciszone magią ściany ale niech pospoły skorzystają raz w życiu z luksusów. Mimo że było go stać na to wszystko, siedział ubrany w najzwyklejszy szary dres z napisem "Hot 18". Znów czekał na magów których kelner miał tu oddelegować gdy tylko spytają o kronikarza. Wiedział ilu ich przyjdzie, ciekawiło go jednak czy będą w śród nich... starzy znajomi. Tak czy siak, pozostawało czekać...

Na zewnątrz siekł deszcz, bębniąc nieustannie w zniszczone parapety. Nie przeszkadzało to jednak osobie stojącej przy oknie, tak samo jak nie przeszkadzało jej wianie mroźnego wiatru czy trzask ciepłego ognia w kominku. Czerwone oczy przenikały wszystko na wskroś badając przestrzeń daleko przed sobą. O tak, spojrzenie tych głębokich oczu, wwiercało się w Hargeon, zapewne oczekując czegoś co ma wkrótce nadejść. Cmoknął z niezadowoleniem gdy samotna błyskawica przecięła niebo. W tym wypadku droga tutaj będzie nieprzyjemna i aż zastanawiał się czy nie wysłać na przód Gormela. Jednak zrezygnował z tego pomysłu i zamiast tego wezwał do siebie Nathaniel.
-Nakryj proszę dodatkowo do stołu. Wkrótce będziemy mieć gości...-Powiedział spokojny, cichy głos. Nathaniel jednak usłyszał i posłuchał. Zawsze słuchał. Zastanawiał go ten chłopiec. Ale to chyba inna historia, bo historia która miała się zacząć interesowała go dużo bardziej...

//Czas na odpis 19.03 godzina 19:00
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 EmptyWto Maj 14 2013, 09:03

W ciszy i spokoju dalej słuchała innych, samej nie mając wiele do powiedzenie. Dziwne trochę, co? Zazwyczaj wolała poznać szczegóły - i dobrze, że inni o to pytali, więc ona nie musiała - oraz zadawać przeróżne pytania, których...miała sporo, ale czy dotyczyły ich obecnej misji lub przyszłej? Może dopiero na przyszłej dowie się tego czego chce? Bo przeszukiwania zamku na myśli raczej nie miała...Z drugiej strony może to atmosfera i obecność wampirów działała tak na krtań brązowowłosej? Hmm...Odruchowo spojrzała na wszystkich po kolei - zwłaszcza wtedy, gdy coś mówili - po czym sama sięgnęła po herbatę. Skoro i tak będą się wałęsać po zamku to nasilenie się jest dobrym pomysłem...Notabene było tutaj tyle osób, więc i Cole doskonale wiedziała, że dadzą sobie radę i bez jej dociekliwych pytań. Oh, wiedziała też, że może mówić, wyrażać swe zdanie itp., bo im więcej wiedzą tym lepiej, ale cóż...Trudno określić powód jej ciszy...Choć sama siebie za to karciła.
W każdym razie widać było jej zaskoczenie na twarzy w chwili, gdy Nanaya wypowiedziała jedno, ciekawe imię...
- Huh? Baltazar?
Co prawda nie powiedziała tego zbyt głośno i raczej zdziwiona pytała samą siebie, ale też nie było to jakieś super cichutkie. Trzeba przyznać, iż teraz głównie skupiała się na problemie z wampirami i obecną misją, więc wizje z poprzedniej odłożyła na bok, a tu co? Pojawia się imię...Nie takie codziennie i właściwie kto wie, może nawet nie o tego samego chodzi, ale...to i tak było dziwne! W wizji było wspomniane tylko raz jego imię, więc i Colette nie miała zbyt wielu informacji, ale...co tutaj robił?! Było to dziwnie niepokojące. Nie znała gościa, nie miała pojęcia jak wygląda i tym bardziej nie wiedziała jakie ma cele. No...przynajmniej do czasu, aż Nana nieco go opisała, a nazwanie osobnika 'niszczycielem światów' wcale dobrze nie brzmiało, więc...czy nie dziwne, iż dziewczyna z wizji nie miała nic przeciw by dołączyć lub stanąć przeciw niemu? Uh...I Wielka Hala znowu się pojawiła...Widać zakres problemu był bardziej 'globalny' niż się wydawało...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Melior


Melior


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012

Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 EmptyWto Maj 14 2013, 16:16

Melior ze spokojem wysłuchał odpowiedzi Rikkudo na swoje pytania. w sumie nawet tym razem wył zadowolony z wyjaśnień, gdyż były w miarę treściwe, więc nieznacznie jego uśmiech się poszerzył. Gdy natomiast zobaczył minę wampira to już wiedział, że narazie lepiej temat urwać, gdyż najwyraźniej krwiopijca miał już dość pytań. Cóż niektóre kwestie i tak można było dokończyć później. Tak więc postanowił skonsumować dania ze swego talerza. Jadł raczej powoli i raczej skupiał się na pojedynczych potrawach by nie mieszać zbytnio. W sumie tylko surówkę wplatał w pozostałe posiłki. Gdy już połowa rzeczy zniknęła z talerza napił się soku. Naturalnie podczas tej przegryzki słuchał tego co inni mieli do powiedzenie, w końcu lepiej nie przegapiać istotnych spraw. Widząc, jak jakaś książka krąży postanowił poczekać, aż dotrze do niego, by ją przejrzeć, cóż być może będzie w niej coś ciekawego. Gdy skończyły się potrawy na talerzu i napój, dolał sobie znowu soku oraz wziął kawałek sernika.

/sorki za długość, lecz brak weny i pomysłu/
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t71-konto-meliora https://ftpm.forumpolish.com/t64-melior-von-terks https://ftpm.forumpolish.com/t1202-grande-equazione-ksiega-czarow-meliora
Sethor Fiberos




Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań

Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 EmptySro Maj 15 2013, 14:58

Biesiada trwała, i trwała. W stosunkowo miłym towarzystwie, a i cały czas było o czym dyskutować. Sethor jak cicha myszka, siedział sobie i zajadał się tym, co uprzednio nałożył na swój talerz, gdy nagle o mało się nie zadławił. Z trudem przełknąwszy zawartość jamy gębowej, mag popatrzył na Nanayę spojrzeniem pełnym wyrzutów.
-Oczywiście, że do mowym zdatny, jednak pamięć ma dziurawa jak szwajcarski ser a i mowa wielce kaleka- rozpoczął swą wypowiedź Sethor, gdy będzie do tego sposobność. Kultura nakazywała po pierwsze, słuchać i szanować współdyskutantów, nie wchodzić im w zdanie, po drugie gdy ma się coś do powiedzenia należy poczekać na swą kolej. W sumie został poproszony o zajęcie głosu, jednak inni mogli nie być w temacie i rozmawiać o czymkolwiek innym. Seth pociągnął łyka soku, czy czegokolwiek co stało na stole i było napojem, przeznaczonym dla maga lodu. Jeśli w pobliżu była jakaś serwetka, mag wyciera nią kąciki ust.
-Rozpocznę więc od samego wejścia, które już być mogło orzechem do zgryzienia, jednak poradziliśmy, a raczej Nanaya szybko sobie poradziła z zagadką na wejściu do grobowca- tu Seth spojrzał na koleżankę, będącą ze światłem za pan-brat.
-Dalej była po prostu droga wgłąb, a przy następnym drzwiach, a raczej wrotach, kolejna zagadka, której rozwiązanie nie zajęło nam znów zbyt wiele czasu. Za nimi spotkaliśmy przeuroczy szkielet, z tego co się zorientowałem, kobiety, który trzymał w garści te oto kartki. Koniec mrożącej krew w żyłach opowieści, bo po odebraniu tychże karteczek, ruszyliśmy jakimś korytarzem i znany nam już Vlad odebrał nas i zaprowadził właśnie tu- zakończył, skłaniając lekko głową i zabierając się do dalszej części swego posiłku. Gdy tylko miał cokolwiek powiedzieć, zawsze przerywał czynność jedzenia. Niby ludzie byli wyżej zaawansowani kulturowo od zwierząt, ale jak pies je, to nie szczeka. A ludzie częstokroć i owszem...
Gdy kartki dotrą do chłopaka, ten raz jeszcze studiuje ich zawartość, zapamiętując jak najwięcej informacji i przekazuje dalej, lub z powrotem do Nanayi gdyby miał być ostatnim przeglądającym.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t364-lokata-sethora https://ftpm.forumpolish.com/t356-sethor-fiberos https://ftpm.forumpolish.com/t678-sethor-i-jego-pierdolki
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 EmptySro Maj 15 2013, 15:30

MG

Rikkudo wstrząsnął delikatnie kieliszkiem i wypił jego zawartość słuchając waszych słów. Cokolwiek na ten temat myślał, chwilowo chyba nie miał zamiaru wypowiadać się w tej kwestii, słuchając raczej jak widelce jego gości stukają o talerze, nakładając ciepłej strawy do ust. Kiedy jednak wszyscy kończyli już deser, spuścił wzrok ponownie, lustrując bacznym spojrzeniem całą drużynę.
-Sprawa z tym całym Baltazarem jest faktycznie dość niepokojąca. Jeśli więc zajdzie taka możliwość użyczę wam nieco z mej siły...-Powiedział spokojnie, nie przejmując się zupełnie domniemaną wojną.-Tak więc w obecnej chwili priorytetem jest odnaleźć owe głowy. Na wasze szczęście znam pozycję wszystkie czterech, tak więc kluczem nie musicie się martwić, Nathaniel go dla was zdobędzie i złoży. W tym czasie wy się prześpicie. Jutro bowiem czeka was bowiem sporo pracy.-To powiedziawszy klasnął w dłonie a zmęczonych magów Vlad odprowadził do ich pokoi gdzie ci opadli na poduchy i zasnęli niespokojnym snem...

Magowie obudzili się około godziny 11, odbębnili poranną toaletę i nawet dostali bułeczkę z dżemikiem od Nathaniela, zaraz potem ponownie zostali zebrani pod drzwiami gabinetu Arena, na ziemi leżały cztery fragmenty klucza a obok nich stał Nathaniel.
-Niestety nie jestem magiem. Mistrz i reszta odpoczywają. Jeśli mogę wam jakoś pomóc...- Mówił dość nieskładnie ze spuszczonym wzrokiem, unikając spojrzenia Finna. Magowie dotarli już dość daleko, teraz zostało zdobyć hasło i otworzyć skarbiec...

Czas na odpis: 18.05 godzina 16:00
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 EmptyPią Maj 17 2013, 23:39

Kolacja się skończyła. I skończyli bez większych obrażeń. Za to z kilkoma zobowiązaniami Nie podobało jej się to wszystko, ale nie pozostawało jej nic innego jak pogodzić się z tym stanem rzeczy. Będą walczyć dla Rikkudo z Arenem. Bo tak. I nie wątpiła nic a nic w jego umiejętność sprawienia, że nie będą mogli się z tego wycofać. Pewne umowy są wiążące na całe życie... Niejakim pocieszeniem była pomoc, którą oferował wampir. Choć, jak ostatecznie się to wszystko potoczy, nie była w stanie stwierdzić.
- Dziękuję za kolację - rzuciła do gospodarza oraz do Vlada i Nathaniela. W końcu to dzięki nim byli w stanie nieco pod regenerować siły. Ale nadal taka układność... Pokręciła głową, leżąc na łóżku i kręcąc się z boku na bok, próbując jakoś uspokoić myśli. Za dużo się wydarzyło. Zbyt dużo niedobrego, zbyt mało dobrego. Zasnęła z ponurymi myślami.

Ciężko powiedzieć, ze Nanaya była w szczycie swojej formy tego ranka, choć było już prawie południe. Snuła się bez życia za resztą grupy i nieco nieprzytomnym wzrokiem patrzyła na elementy klucza oraz na drzwi do gabinetu Arena. Z kawałkiem bułki w buzi. Musiało to przezabawnie wyglądać. Na jej własne szczęście po chwili wybiła się z letargu, zmuszając swoje szare komórki do myślenia i dokończyła jeść kanapkę z dżemorem. Westchnęła ciężko i zebrała z ziemi fragmenty, które trzeba było złożyć w klucz.
- I tak już nam strasznie pomogłeś, Nathanielu - zwróciła się do chłopca i ziewnęła, zasłaniając swoje usta przedramieniem. - Nie wiem, ile zajęło ci zebranie tych fragmentów, ale może lepiej odpocznij? - zaproponowała z delikatnym uśmiechem. - Jeśli jednak czujesz się na siłach, to zapraszam razem z nami do imaginarium wampira - dorzuciła, po czym przerzuciła wzrok na resztę towarzyszy. - Ktoś chętny do stworzenia klucza? - zapytała, gotowa przekazać go każdej chętnej osobie. A jeżeli nikt się nie pokusi o stworzenie klucza Nanaya przesyła swoją magiczną energię do fragmentów. W końcu nie powinno to być trudniejsze niż ładowanie kryształów. Kiedy klucz będzie gotowy Nanaya zamierza wejść do środka gabinetu Arena razem z całą resztą ludzi. Jak nie po dobroci, to siłą. W gruncie rzeczy ona chciała się jak najszybciej stąd wynosić, a i inni pewnie podzielali jej zdanie. Więc, po co przedłużać? Oczywiście wchodzą do środka razem z kluczem w czyjeś łapce.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 EmptySob Maj 18 2013, 09:03

Wydarzenie wieczora... Nocy... Jakiejś późnej pory dnia było już teraz za nimi, a i przebiegło na szczęście stosunkowo pokojowo, bo o rozlewie krwi nie ma co mówić przy krwiopi... Wiadomo... Z jednej strony blondasek cieszył się, iż będzie im dane walczyć z Arenem, a i zostaną w tej walce jakoś "wsparci", ale... Obawa ponownego spotkania wampira jednak robiła swoje, bo przecież sprawy pokazały jaki to ów przeciwnik może być, a to za dobrze nie wróżyło.
- Dziękujemy... - wyrzucił tylko blondasek dwukrotnie (raz w kierunku Rikkudo, a raz w stronę szefa kuchni) nim opuścili pomieszczenie, a niedługo potem już skierowali się do pokoi, gdzie Finnek może i przyjrzał się oknu, a dokładniej czemuś za nim, ale i tak odpuścił dłuższe obserwacje, pozwalając sobie na wyprawę do krainy snów...


Pierwszym co zrobił policjant po wybudzeniu się z dość głębokiego i przyjemnego, bo o słodyczowym pałacu śnie, było oczywiście przetarcie zaspanych powiek, po czym rzucenie ukradkowego spojrzenia na zegarek, by odkryć... Że już praktycznie południe! No z godzinka jeszcze, ale i tak! A właściwie... To zbytnio chłopaczka nie zaskoczyło, bo zwykle i tak do tej sypiał! A jakżeby inaczej! Następną czynnością była szybciutka poranna toaleta, ażeby jakoś w miarę wyglądać, a nie jak po przebudzeniu! Przynajmniej by nie mieć zaspanych oczu i no... W sumie to najważniejsze! Potem...
- Dzień do... - wita się z wszystkimi chłopaczek, przy czym jak to zwykle o poranku, ziewnięcie musiało mu przeszkodzić, ale usta się i tak przesłoniło. - ...bry - dokończył z lekkim opóźnieniem Finnek, rozglądając się, by stwierdzić, iż zebrali się już chyba pod gabinetem i... I koło nich leżały 4 przedmioty... Te których mieli poszukać! Aż przerwał kończenie posilania się bułką! - Wooo~! Ty tak całkiem sam je wszystkie?! - rzucił zdziwiony nieco blondasek, przypatrując się to raz Nathanielowi, a raz itemom przez niego przyniesionym, po czym dodał jeszcze: - Naprawdę musisz być zdolny... Ale... Nie jesteś zmęczony? - ostatnie zdanie mogło zawierać w sobie odrobinę troski, a może obawy... Zresztą to chyba nie dziwne, skoro ktoś robi tyle dla nich i to możliwe, że całkiem sam, a poza tym kiedy... Bo raczej więcej jak tę parę... Paręnaście godzin nie minęło, nie? - Stworzyć? Ale że jak? - spytał się chłopaczek niezbyt ogarniając sytuację, a co za tym idzie? Wolał nie mieszać się w to wszystko, bo przecież jeszcze coś spsuje, a tego byśmy teraz nie chcieli, prawda? Ano... Co zaś jak/jeśli kluczyk zostanie złożony? Zostaje jeszcze wizyta w gabinecie, ne? Anu... - Nathanielu... Może pójdziesz z nami do gabinetu? - pyta się blondasek, ale nic na siłę, bo przecież jak pójdzie to z własnej nieprzymuszonej woli. Zmęczonego nie ma co ciągać za sobą, ne? Co zaś jeśli wbijają już do nory Arena zwanej gabinetem? Zielonooki pierwszy raczej nie wchodzi, a jako... No tak w środeczku, otoczony całą resztą... Powinno być względnie bezpiecznie. W przypadku jakiegoś większego zagrożenia zapewne próbuje skryć się za kimś lub paść na ziemię ewentualnie odskoczyć, albo też liczyć, iż zostanie ono zażegnane nim stanie się coś poważnego Finnciowi. Ot co! - Czego w sumie szukamy? - to pytanie zadaje właściwie przed próbą wejścia do gabinetu, chyba, iż ktoś objaśni to ciut wcześniej.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 EmptySob Maj 18 2013, 11:09

Tak właściwie to kto by pomyślał, że pierwszy wieczór misji spędzą w taki sposób? No, na pewno nie Colette, która sądziła, że od razu wezmą się za robotą i gospodarz ich nie ugości. Ba, w ogóle nie myślała nad czymś takim...Tak czy siak, gdy kartki wędrowały, i ona naturalnie je przejrzała, słuchając tym samym wszystkich wypowiedzi. Sama jakoś dalej nie miała nic ciekawego do powiedzenia, więc lepiej było słuchać innych niż samemu się wychylać bez potrzeby. Oh, jakby chciała to zapewne by mogła, ale po co mącić bez powodu? Poza tym im mniej się będzie wychylać tym lepiej - może i wampir o niej zapomni w przyszłości jak będzie trzeba, a to byłby zdecydowany plus!
Ciekawą opcją była też zgoda Rikkudo na chęć pomocy w razie czego przy Baltazarze. Sama Carter nawet jegomościa nie spotkała, więc trudno było powiedzieć, który z nich to mniejsze zło. Oh, słyszała opis Nany, więc w razie czego wie, po której stronie stanąć, ale dobrze poznać 'wroga' swego przed ewentualnym atakiem.
W każdym razie krewniak Meliora przejawiał sporą chęć pomocy po tych wszystkich umowach - lub nie - więc i po skończonej kolacji, sama brązowowłosa życzyła...
- Dobranoc.
...gospodarzowi. Wątpliwe by spać poszedł, ale kultura to kultura...Przy rozdzieleniu do swych pokoi, życzyła tego samego reszcie, a będą już w środku po prostu opadła na łóżko. Nie żeby była super zmęczona, ale droga, a potem 'wrażenia' swoje robią. Tak samo jak świadomość jutra...

Sen swoje robi, więc i samopoczucie panny Carter zdawało się rano i nieco lepsze. Perspektywa ciężkiego dnia mogła to nieco uszczuplić, ale chociaż była wypoczęta. Tak więc po 'porannych' czynnościach i - ku zdziwieniu dziewczyny - jako takim śniadaniu, bez protestów ruszyła wraz z resztą pod drzwi gabinetu po drodze oczywiście przywitawszy wszystkich z uśmiechem. Trzeba przyznać, iż fragmenty klucza, których nie musieli szukać sami były nadzwyczaj miłym gestem. Wszak dzięki temu nie musieli ich szukać, prawda? Przynajmniej część roboty z głowy. Nie dodała również nic w sprawie Nathaniela - no poza lekkim uśmiechem bo doceniała, że im pomaga. Zwłaszcza, że wyglądało na to, że Finny i Nanaya odpowiednio dbają o owego chłopaka...Zwłaszcza Finn! Będzie go musiała potem pochwalić za taką troskę o nieznajomych!
- Ja mogę to zrobić, Nano.
Odpowiedziała miło, tym samym zgłaszając się na ochotnika, który klucz poskłada - a przynajmniej spróbuje. Miała nieco więcej many, a póki co nie bardzo się przydawała swą osobą, więc tym bardziej chciała jakoś pomóc. Z tego też powodu, gdy tylko dostała owe fragmenty klucza od dziewczyny...oczywiście wpierw im się nieco przyjrzała czy aby nie trzeba złożyć ich jak puzzle, ale klucz to klucz, więc...chyba nic trudnego dopasować do siebie części? Po 'dopasowaniu' wzięła wdech, skupiając się na owym kluczu i swej manie, tak by przelać do owych cząsteczek odpowiednią ilość swej energii magicznej. Trudno powiedzieć ile to 'odpowiednia' znaczyło, ale jak się połączą owe fragmenty lub coś się stanie to...to chyba będzie znaczyło, że wystarczy?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Aff-chan


Aff-chan


Liczba postów : 634
Dołączył/a : 12/08/2012

Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 EmptySob Maj 18 2013, 13:42

Od samego ranna blondasek latał z uśmiechem na twarzyczce, czemu? Kto wie, może po prostu cieszył się z śniadanka? Możliwe. W każdym razie, nie było co się zadręczać, prawda... byli między młotem a.. drugim młotem, ale ciągle żyli, no nie? A to jest przecież najważniejsze, przynajmniej dla Afuro. Natalka jak widać dał z siebie wszystko, znalazł sam wszystkie cześć klucza, skubany, ciekawe czy w ogóle spał w nocy? Jest człowiekiem, więc chyba powinien, jeśli nie to prawa za poświęcenie.
- Dobra robota Nathanielu~ Wiedźma jest dumna!

Odparł radośnie młodzieniec, przyglądając się cześcią klucza. Początkowo chciał się zgłosić na wolontariusza, jednak Colette go w tym uprzedziła, może to i lepiej? Kto wie czy nie będzie trzeba upuścić sobie krwi, odciąć kapkę włosów, czy cuś...

(Wybaczcie, spieszę się)
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4733-wiedzmakowy-painpal#98364 https://ftpm.forumpolish.com/t4672-true-passion-never-dies
Melior


Melior


Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012

Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 EmptySob Maj 18 2013, 19:15

Gdy skończył wcinać kolację odłożył sztućce i podziękował za posiłek, a następnie wysłuchał słów gospodarza. Cóż zapowiadało się, że wampir będzie skory zaoferować całkiem spory szereg usług, za co Melior był całkiem wdzięczny. Nawiasem mówiąc siwowłosego zainteresował również kwestia Balthazara, która wydawała się dość zastanawiająca. No jakby nie patrzeć o niszczycielu światów nieczęsto się słyszy. W między czasie oficer również przejrzał dziennik, który dostarczyła Nanaya z grobowca, cóż ciekawostek nigdy za dużo. Gdy natomiast Rikkudo zaproponował udanie się do pokoi na drzemkę Melior postanowił z tego skorzystać, lecz wpierw odpowiednio się pożegnać.
- W takim razie dobranoc. - Odparł wesołym, a zarazem uprzejmym tonem.
Bez żadnych oporów dał się zaprowadzić do swojego pokoju, a przed wejściem życzył towarzyszom miłych snów. Przed położeniem się spać przebrał się w łazience w piżamę (którą wyciągnął z swej sakwy) i drugi rzucił się na łóżko. Jako, że było całkiem wygodne, to całkiem nieźle się wyspał. Obudziwszy się przed południem umył się odpowiednio, znowu zmienił ciuchy i zjadł lekkie śniadanie, co jak dla Meliora było ciut za skromne, lecz nie zamierzał narzekać. Przechodząc co do roboty, to ucieszył go fakt zebraniu już wszystkich fragmentów. W sumie chętnie sam by je złożył, lecz skoro Colcia się zgłosiła, to nie chciał jej odbierać frajdy. Kojarzył jednak kwestię pułapek, więc stanął, koło Fina i swej partnerki, by w razie, gdyby mało coś wybuchnąć, zapalić się, czy wystrzelić, że żeby ich chwycić i przenieść mobiusem kawałek dalej w bezpieczne miejsce.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t71-konto-meliora https://ftpm.forumpolish.com/t64-melior-von-terks https://ftpm.forumpolish.com/t1202-grande-equazione-ksiega-czarow-meliora
Sethor Fiberos




Liczba postów : 289
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Poznań

Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 EmptyNie Maj 19 2013, 11:52

Najpierw nastąpiło zakończenie wieczerzy. Seth, gdy tylko skończył jeść, wytarł usta serwetką, czy czymkolwiek takim, jeśli zostało dostarczone. Następnie, życzy wszystkim obecnym dobrej nocy i podąża w kierunku swojego pokoju. Gdy tylko wkracza w jego progi, upada na łóżko i zasypia. Nawet mu się nie chciało nie spać, a to już duże lenistwo.

Gdy jednak obudził się rano, przed południem, postanowił się ogarnąć. Umyć się, przebrać w jakieś epickie ciuszki z szafy, które jednak by łyby dość wygodne w przypadku walki, ucieczki, czegokolwiek. Przed wyjściem ze swojego pokoju, Seth uśmiecha się promiennie do drzwi, przeczesuje ręką włosy i otwiera drzwi.
-Zapowiada się dobry dzień dla magów- pomyślał, idąc w kierunku gabinetu. Będąc jeszcze w drodze, żałował, że przez całą noc spał, zamiast szukać fragmentów klucza, ale będą mieli jeszcze kolejne noce.
Żale jednak zostały zmiecione niczym kurz pod łóżko, gdy Sethor przybył pod drzwi gabinetu, gdzie chłopak ujrzał prawie wszystkich towarzyszy, kombinujących nad kluczem, zapewne przyniesionym przez Nathaniela. Chłopak był przydatny aż nad wyraz, a Rikkudi uprzejmy. Jaki mieli cel w tak mocnej trywializacji zadania, które magomk zlecono? Było ono teraz bułką z masłem, gdzieś pewnie musiała tkwić pułapka. Jeśli więc po złożeniu lub użyciu klucza, Seth zauważy coś dziwnego, odskakuje w kierunku, z którego przybył. Jeśli nic, po prostu postanawia wejść do wnętrza gabinetu, w celu odkrycia czegokolwiek ciekawszego niż meble, które zapewne są w pomieszczeniu.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t364-lokata-sethora https://ftpm.forumpolish.com/t356-sethor-fiberos https://ftpm.forumpolish.com/t678-sethor-i-jego-pierdolki
Jo


Jo


Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań

Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 EmptyNie Maj 19 2013, 12:58

MG

Zadanie zbliżała się ku końcowi. Szóstka z Ośmiu magów przybyła pod drzwi gabinetu, gdzie Colcia ofiarowując swe usługi postanowiła złożyć klucz. Dopasowywanie części nic nie dało, uklękła więc nad nimi i przelała w nie magiczną moc, od razu poczuła ze to działa a jej energia powoli z niej schodzi, przelewając się w klucz, który rozjarzył się białym blaskiem i zaczął łączyć. Otrzymany przedmiot z początku faktycznie przypominał klucz, szybko jednak uległ przemianie, wyrosły mu nóżki, głowa, małe skrzydełka i ogon, wskoczył on szybko na prawą rękę Colci i wczepił się pazurami w nadgarstek przebijając skórę, ogon zawinął się dokoła przedramienia, a głowa położyła się na zewnętrznej części prawej dłoni. Po całej ręce rozeszło się jednak kojące i miłe ciepło zamiast bólu, towarzyszącemu ukłuciu. Światełko przygasło a na dłoni Colci znajdował się miniaturowy metalowy smok, który mimo że był tylko przedmiotem, wydawał się drzemać. Skrzydła odstawały nieco na boki, paciorkowate oczy wysadzane rubinami martwo patrzyły w przestrzeń. Do czasu oczywiście kiedy Colcia wraz z resztą, w tym namówionym przez magów Nathanielem, przekroczyła próg gabinetu. Pokój był właściwie pusty. 6x6m białych ścian podłogi i sufitu. No i okno wychodzące na wschód. Cokolwiek było w tym pokoju już dawno zostało usunięte. Jak więc znaleźć tu odpowiedzi, jakiej szukali magowie? I na to pytanie odpowiedź przyszła bardzo szybko, smok zamachał skrzydłami i spojrzał leniwie na Colcie mlaszcząc, odsłaniając złote ząbki i rubinowy język po czym spojrzał na podłogę i dmuchnął, wyziewając z siebie czystą magię która pokryła wszystko, łącznie z samymi magami. Z początku uczucie było miłe, niczym ciepły powiew, potem jednak magowie poczuli mdłości i okropny pulsujący ból w skroniach. Wydawało się że męki trwają godzinami, ból był tak oszałamiający że nikt nawet nie był w stanie pomyśleć o użyciu magii. Magowie stali się niewolnikami własnego bólu mogąc tylko stać i cierpieć. Ile to trwało? Kto wie... nie mniej jednak w końcu ból ustał a jego efekty minęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Pozostało tylko nie miłe wspomnienie niedawnej przygody. Teraz jednak magowie dostrzegli sporą zmianę, po pierwsze... nie znajdowali się już w pustym pomieszczeniu! Na ziemi leżał perski dywan, w kolorze czerwonym ze złotymi zdobieniami, Dwie boczne ściany zastawione były regałami z książkami, ściana w której osadzone były drzwi ozdobiona była obrazami, po lewej był obraz przedstawiający wzgórze z martwym drzewem, na uschniętych gałęziach siedziały gawrony a słońce powoli zachodziło, zalewając niebo czerwieniom. Drugi obraz przedstawiał tą samą sytuację, niebo było jednak błękitne, wzgórze i drzewo żywe, a pod nim siedział młody chłopak, z opierającą się o jego ramię dziewczyną. Naprzeciw magów znajdowało się okno, z którego wpadało dużo promienistego światła, był świt. Światło zalewało wielkie mahoniowe biurko, oraz krzesło przy którym siedział mężczyzna, przed chwilą jeszcze coś piszący a teraz z uwagą patrzący na magów. Mężczyzna był młody no, na pewno przed trzydziestką. Mimo to nieco ciemne włosy gdzieniegdzie zdobiły już szarawe odrosty. Włosy ścięte miał dość krótko i niechlujnie, zapewne zrobił to sam. Szare oczy patrzyły na przybyszy z uwagą i zainteresowaniem. Masywne ramiona pokazywały że nie był to jakiś tam uczony, ale człowiek obdarzony krzepą. Mimo tego w jego spojrzeniu widać było ciepło i inteligencję. Gdy spojrzał na przedramię Colci uniósł wysoko brew i odłożył pióro, łącząc dłonie przed sobą.
-Mary Ann, każ zaparzyć herbaty... mamy gości.-Krzyknął dość głośno, a głos miał mocny, chodź przyjemny dla ucha. Dalej patrzył na magów, z zainteresowaniem, bawiąc się swoimi palcami po czym delikatnie chrząknął.-Azaliż miło mi was powitać w mych skromnych włościach. Jam Von Aren co za pewne dobrze wiecie, was jak zowią i co was sprowadza w me skromne progi?- Spytał spokojnie patrząc powoli na każde z osobna. Zaraz jednak drzwi się otworzyły, uderzając lekko Finna który poleciał do przodu, szybko jednak złapany został przez Nathaniela, który pomógł mu zachować równowagę, po czym buracząc schował się za Afurem. Osobą która weszła do pomieszczenia była młoda dziewczyna, miała może niecałe 160cm wzrostu, długie kasztanowe włosy i żywe, błyszczące piwne oczy. Jej no i część polików zdobiły jasne piegi, sama cera była dość blada, ale na twarzy błąkał się figlarny uśmieszek, dziewczyna zdawała się dość młoda, mogła mieć jakieś czternaście lat. Ubrana była w długą do ziemi czerwoną sukienkę, z obcisłym dekoltem chodź jej niezbyt wielkim piersiom za bardzo to nie pomagało. Rękawy były bufiaste, przyozdobione koronką.
-Gości? Jaki...- Wtedy dopiero dostrzegła ludzi znajdujących się w gabinecie a jej poliki oblał delikatny rumieniec, natychmiast dygnęła lekko i raz jeszcze spojrzała na swojego męża.-Już mój luby. Może zaprosisz swoich gości do salonu? Tam mogli by usiąść i odpocząć po... na pewno niezwykłej podróży.-Uśmiechnęła się i skłoniła wychodząc z gabinetu, zaś Aren zachichotał, gdy został sam z magami.
-Kochana z niej kobiecina. Doprawdy nie wiedząc z kim mam do czynienia, ciężko mi stwierdzić jak w waszym towarzystwie zachowywać się wypada, tak, wybaczcie mi jednak ten ujmujący brak kultury i na salon was zapraszam.- To powiedziawszy wstał od biurka i ruszył do wyjścia, otwierając drzwi i czekając aż magowie przejdą, po czym poprowadził ich do salonu. Co do ubrania Arena nie były to ciuchy zbyt oficjalne, na nogach miał zwykłe skórzane buty, skórzane spodnie i białą lnianą koszulę, niechlujnie założoną, widać że w swym domu nie przejmował się etykietą i żył jak żył, człowiek przywykły do wojaczki. Droga do salonu jak każda zresztą w tym zamku była skomplikowana. Teraz jednak gdy mieszkał w nim Aren, zamek wydawał się żywy, pełen kolorów, zapachów i ciepła. Dojście do Salonu zajęło może pięć minut, sam salon był jednak ładnym miejscem. Trzy sofy w kolorze pomarańczy otaczały dębowy stolik, stojący na czerwonym dywanie, identycznym z tym który magowie widzieli w gabinecie. na ścianach bocznych wisiały dwa gobeliny, ten po lewej przedstawiał wielkiego czarnego smoka, ziejącego ogniem, a na drugim grupa małych zielonych ludzików ze szpiczastymi uszami, w bandyckich strojach z workami na plecach, wchodziła przez dziuplę do drzewa. Ostatnią ze ścian zajmował wielki kominek, herbata zaś w glinianych kubkach stała już na stole i czekała na magów. Przy kominku stał też bujany fotel, w którym siedziała Mary Ann, haftując coś na drutach i z delikatnym uśmieszkiem obserwująca magów, zapewne tak jak jej mąż ciekawa swych gości.

W tym czasie Devan i Makbet zostali wybudzeni i przegonieni z Os Kelebrin przez Rikkudo, który widząc zerową pomoc towarzyszom stwierdził że ci nie muszą już tu siedzieć i mogą odejść.

Stan postaci:
Colette: 93%MM

Czas na odpis: 22.05 godzina 14:00

Devan - 4 PD
Makbet - 4 PD
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4013-to-cos-od-pd-jo#79641 https://ftpm.forumpolish.com/t3795-joseph https://ftpm.forumpolish.com/t4016-karta-zdrowia-jo#79647
Mor


Mor


Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012

Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 EmptyNie Maj 19 2013, 23:11

No więc powoli powtarzała się sytuacja z klasztoru Zori. ciężko było stwierdzić, dlaczego tak się działo, ale powoli juch grupa się uszczuplała, nawet jeśli dołączył do nich Nathaniel. Makbet i Devan. Ciekawe, co się z nimi stało. Miała nadzieję, że nie skończyli jako pożywienie dla jakiegoś niedźwiadka albo wilka... Albo czegoś innego. W każdym razie patrzyła z lekkim zaskoczeniem na zmiany, które zaszły z kluczem jak i s ręką Colette. Spojrzała na swoją prawą łapkę i nawet doszła do wniosku, że cieszy się z powodu nie bycia tą, która złożyła klucz. Gdyby doszło do jakiejkolwiek walki byłaby niezwykle bezużyteczna, a w chwili obecnej nawet była w stanie coś zrobić. Chociaż raz dobrze było pomyśleć o sobie, a nie o innych. Taka... ozdoba z pewnością do najwygodniejszych nie należała. Choć mogła się mylić. Mimo to zareagowała.
- Nic ci się nie stało, Colette? - zapytała bez udawania troski czy czegoś podobnego. Ona nie chciałaby mieć takiego żelastwa na ręce, wiec przypuszczała, że i koleżanka też by nie chciała, zwłaszcza, że pazurki, które wbijały się w skórę nie wyglądały zbył przyjemnie. - Chyba właśnie stałaś się naszym kluczem - dodała po chwili, przyglądając się niezwykłej konstrukcji. Była ciekawa, czy byłaby w stanie zniszczyć efekt takiej magii, ale nie miała nawet najmniejszego zamiaru próbować. Całe poświęcenie panny Carter byłoby niepotrzebne, a i przecież mogłoby jej się coś stać. Z drugiej strony, czyż nie jest to wygodne? Pomyślała, uśmiechając się z lekką ironia do własnych myśli.
Gam gabinet Arena mocno odbiegał d tego, co wyobrażała sobie Nanaya. Gdzie podziało się wszystko? Była to pierwsza myśl, która pojawiła się w jej głowie po przekroczeniu progu pomieszczenia. Pusto, jedynie okno. Ściągnęła brwi. Czy Rikkudo mówił o tym, że wywalił lub przeniósł całą zawartość gabinetu? Nie pamiętała za dobrze. Jednak po chwilce zaczęły się dziać czary, czego się spodziewała, aczkolwiek nie w takiej formie. Ugh. Złapała się za głowę. Niezwykle. Nieprzyjemna. Podróż. Visium adalis. Nosz że też wizje muszą być takie okropne w odczuwaniu! I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ból minął~! Jakże przyjemnie. Zamrugała parokrotnie, nie do końca rozumiejąc, co się właśnie stało, ale otoczenie się zmieniło. Nie do poznania. Książki, dywany, obrazy. Tak właśnie powinien wyglądać ten gabinet. Kiedy wrócą, dobrze by było się dowiedzieć, gdzie się to wszystko podziało. No o Aren, sam w swojej osobie. Przełknęła ślinę, nieco poddenerwowana. Osoba, która w niedługim czasie stanie się fatum ich wszystkich. A bolało to tym bardziej, że teraz był zupełnie inny niż ten, którego poznała. Przede wszystkim - ciepło. A po chwili, zawołana, do gabinetu przybyła Mary Ann. Przez umysł dziewczyny przebiegło wiele sprzecznych obrazów, patrząc na kobietę, nawet nie, dziewczynę, która stanie się ofiarą... Musiała szybko odwrócić od niej wzrok. Nie była w stanie znieść tego widoku, nawet jeśli wiedziała, że było to możliwe złudzenie, iluzja, jedynie wizja stworzona za pomocą magii. Było to zbyt prawdziwe. Ale mimo to patrzyła na drobną postać Vidali, walcząc z wieloma sprzecznymi uczuciami. Niemalże żałowała, że jej płaszcz został w pokoju. Brakowało jej czegoś, by się szczelnie okryć, jakby zasłonić przed tym, co widziała. Mimo to bez większego sprzeciwu ruszyła za innymi do salonu. Sam zamek też był zupełnie inny od tego, w czym przystało im wszystkim się zatrzymać. Możliwe, że to przez długi czas, w którym zamek popadał, a może też to wszystko pogłębiała obecność wampira. Pokręciła głową, chcąc porzucić czarne myśli. Nie było na to czasu ani miejsca. Otrząśnij się, Nanayo. Świat się nie skończy tak szybko, ani też nie wiąże cię nic z tymi ludźmi. Przestań się zadręczać! Jak zawsze łatwiej powiedzieć niż zrobić. Byaku usiadła na sofie, próbując ogarnąć całe pomieszczenie, po czym delikatnie skłoniła głowę w stronę Arena i Mary Ann. Miała tylko nadzieję, że głos nie będzie się jej trząsł ani załamywał.
- Dziękuję wam za gościnę, szanowny von Arenie, szanowna Mary Ann - zwróciła się w stronę gospodarzy, jakby na próbę, sprawdzając swój głos. Nieco się podłamał, gdy wypowiadała ich imiona, jednak nie mogła na to nic poradzić. Zbyt wiele sprzecznych emocji się w niej kotłowało. Wzięła kubeczek w dłonie. - Nazywam się Nanaya Byakushitsune, choć pewnie moje imię nic ci nie powie. A twoje, jak i twojej pięknej małżonki, mówią mi wiele. W każdym razie, szanowny von Arenie, jak możesz zauważyć, przybyliśmy z kluczem by odbyć Visium adalis i zdobyć hasło do twojego skarbca. Możemy wytłumaczyć, co nas tu przywiodło, ale to jedna z tych długich i mniej przyjemnych historii. - Uśmiechnęła się nieco przepraszająco w stronę gospodarza. W głębi nieco się obawiała. Kim oni byli? Czym były pułapki? Nie wiedziała nic. - Jednak na początek miło by było wiedzieć, czy to, w czym się znaleźliśmy, to wizja, czy nasza przeszłość, a wasza teraźniejszość - zapytała, z kolejnym przepraszającym uśmiechem na ustach. Może nawet bardziej, niż ten, który pasował do jej słów. Był to bardziej uśmiech osoby, która przeprasza za swoją straszną wiedzę. Kosztowało ją to wiele, by pytać. Ale wolała to powiedzieć, niż tkwić w milczeniu, zadręczając się jeszcze bardziej. Liczyła na to, że jej obawy szybko miną.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t376-konto-nanas https://ftpm.forumpolish.com/t105-nanaya-byakushitsune-znana-jako-byaku https://ftpm.forumpolish.com/t550-pamietniki
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 EmptySro Maj 22 2013, 10:39

- W-wszystko w porządku? - wydusił z siebie zszokowany, przyglądając się ich kluczowi, a zarazem powstrzymując taką rodzącą się w nim chęć, aby dotknąć owe żyjątko. Ciekawiło go, czy ono rzeczywiście żyje i jest taką miniaturową gigantyczną jaszczurką ziejącą ogniem, czy to po prostu umagiczniona figurka, której dano możliwość poruszania się i jakby coś pod kątem... Świadomości? Czy stworek był świadomy...? Tego nie wiedział, ale jakoś wciągnął go sam fakt istnienia owego cosia. Jak to bywa... Ci źli mają zawsze lepsze zabawki! Ot co! - Klu... czem? - powtórzył tylko nieco zdziwiony, patrząc to na Nanaye, to na przełożoną, a i ciągle rzucając ukradkowe spojrzenia... Żyjątku? A potem... Potem wkroczyli do pomieszczenia i... I... Smok zionął... Czymś? Nie wiedział co to takiego było, ale... Na pewno bolała go głowa, bolało niemalże wszystko. - Co... się... - wydukał tylko wraz z narastającym bólem, gdy przyjemne ciepło zaczęło mu ustępować miejsca. Jakby się pewnie ktoś przyjrzał, to ujrzałby jak chłopaczek próbuje chwycić się za głowę, ale... Ból i tak trwał... I tak był... Ciągle i ciągle i znów, cały czas! Nic też dziwnego, że nie mniejszym szokiem okazał się dla niego dywan, który nagle znalazł się w polu widzenia nastolatka, wbijającego bezradnie spojrzenie w ziemie. Nawet już miał odetchnąć z ulgą w skutek zaniku owego nieprzyjemnego odczucia, ale, gdy tylko podniósł wzrok zauważył te gigantyczne zmiany, jakby wszystko było inne!
- Gdzie my...? Kiedy? Jak...? - wydusił mimowolnie pierwsze pytania, a nawet nie tyle całe, co ich fragmenty. Poleciały tak całkowicie mimowolnie, że może nawet nie minęło parę sekund, a seria się zakończyła, a zostało jeszcze jedno małe coś! - K-kim... Kim pan... - masz ci tu w takiej chwili los, że nie dość, iż odpowiedź się uzyska, to pytania człek nie zada, bo... Bo drzwi! - P-prze... Przepraszam... i dziękuje. - rzucił tylko w kierunku Afuro, a dokładniej Nathaniela, który o tam właśnie ruszył. Przy okazji, jak dotarło wreszcie do niego, iż mają do czynienia z... Z Arenem... Aż przełknął ślinę i nagle zainteresował się zawartością półek, byleby tylko nie spoglądać w kierunku gospodarza, ani żeby ten nie patrzył w jego stronę, bo... Co jak go rozpozna? Shsh, że to raczej nie ten Aren, bo i młodszy i w ogóle takie tam, ale... I TAK! L-lepiej nie ryzykować... - przemknęło przez Finncio-główkę, jak czytał sobie tytuły dzieł na regałach. Może jakiś mu przemknie przez głowę i olśni go, jaki to mniej więcej okres, przedział czasu, etc. Wiedział, że chce się zemścić na tym potworze, ale... Teraz był taki... Taki miły, uprzejmy... Czyżby to, co go czeka, aż tak go zmieniło? Jedna pijawka starczy by pozbawić dobrego człowieka ludzkich odruchów? To aż niepokoiło wewnętrznie policjanta, ale spróbował zachować zimną krew. Co prawda jego reakcje były dość spięte i nieco nazbyt mechaniczne, ale... Gdy ruszyli w stronę salonu, on też, jednak... O dziwo! Milczał... Wolał zachować swoje przemyślenia tylko dla siebie. Swoje możliwe zamiary, albo ich brak, bo... Bo przecież... Nawet jeśli okaże się, iż są w przeszłości... To czy chcieliby zabijać Arena przed przemianą? W końcu taka zmiana mogłaby tylko pogorszyć teraźniejszość, jeśli takowa nadal by istniała. Poza... P-poza tym... Jak wrócimy z powrotem? - pomyślał blondasek i mimowolnie spojrzał na sprawcę ich przenosin, a dokładniej stworzonko na rączce radnej. Ugh... - Finnian... Finnian Jerome.... - wydusił z siebie, gdy tylko znaleźli się w miejscu docelowym, przyglądając się herbacie, ale... Jakoś nie upijając jej. Nie ufał Arenowi, nawet jak to jeszcze nie ten sam człowiek, a może... To aż nad ten sam potwór? Może i trzymał napój, ale póki co właściwie mu się przyglądał, tylko przytakując na słowa Nanayi. W sumie dobrze, że tutaj była, bo pewnie zielonooki powiedziałby znów o słowo, albo dziesięć za dużo! - Yhym... - dorzucił tylko nawet nie siląc się na słowa, po pytaniu odnośnie przeszłościo-wizjowości owej ich bytności. Póki co... Chłopaczek wolał milczeć... Raz już miał okazję rozzłościć, a bynajmniej zirytować rozmówcę i za dobrze to się nie skończyło. Zresztą... Wolał póki co się zastanawiać oraz podziwiać odmienność postaw jednej i tej samej osoby przed... I po tym co ujrzał...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Aff-chan


Aff-chan


Liczba postów : 634
Dołączył/a : 12/08/2012

Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 EmptySro Maj 22 2013, 15:07

Aff przyglądał się z boku, jak klucz, pod wpływem magii zmienia swą formę, gdybyście widzieli jakie gały zrobił, gdy okazało się, że zmienia się w smoczka! Normalnie, aż nasz blondasek zaczął Colette zazdrościć. No bo kto by nie chciał mieść na ręce, małego magicznego gada-klucz?! Złotooki na pewno by chciał... A Colcia mu ta możliwość zabrała, buuuuu. Niestety nie było zbyt dużo czasu by bardziej się nad tym zastanowić, w końcu musieli otworzyć te drzwi. Chłopak był przygotowany na wiele, w końcu od początku uważał te zadanie za coś niezwykle ekscytującego o czym napiszą w książkach i w ogóle. Ale... co się stało gdy przekroczyli próg? Skoczyli w czasie? Weszli w jakąś iluzję.. projekcję? Cóż, Afcio jakoś tego wszystkiego nie ogarniał. Tylko stał jak wryty i zastanawiał się o co tak właściwie chodzi. No bo czy oni mieli, ten no.... nie żyć? No a przynajmniej Pani Ann, bo ten koleś to chyba wampierzem miał być, chyba, bo szczerze mówiąc to przez to wino, to wiele z wczorajszej kolacji nie pamiętał. Słabiutka główka wiedźmy... Nathanielowi zdawało się to wszystko nie podobać, aż skrył się za naszym bohaterskim blondaskiem. Słodziak z tej Natalki, niestety.. Tamotsu nie mógł powiedzieć tego na głos, w końcu gdyby się zawstydził, to by się zezłościł, a gdyby się zezłościł, to cóż... znów by tupał nóżką. A tego raczej nie chcemy. Mimo całej tej dziwnej sytuacji nie mógł przecież zapomnieć o kulturze.
- Eee.. tak. Witam Pana i przepiękną Damę~ Jam jest Afuro II Tamotsu, Wiedźma szóstego kręgu z wspaniałej wyspy Spirit. Przyjemność po mojej stronie!

Odparł radośnie młodzieniec, kulturalniej się kłaniając. Po czym zaczął szeptać w stronę Finna i Nathaniela.
- Ogarniacie coś z tego?
Rzucił cicho, po czym ruszył do salonu rozsiadając się na całej kanapie. A co się będzie ograniczał, nie?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4733-wiedzmakowy-painpal#98364 https://ftpm.forumpolish.com/t4672-true-passion-never-dies
Colette


Colette


Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012

Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 EmptyCzw Maj 23 2013, 08:50

Niepokojący był fakt, że pod drzwiami znalazła się ich szóstka, choć na początku była ich ósemka. Czyżby...zaspali? Owa wersja, jak i to, że mogli po prostu opuścić zamek były zdecydowanie na plus bo przynajmniej nic by się byłym, chwilowym towarzyszom nie stało, więc...trzeba było wierzyć, iż nie skończyli jako pożywienie dla wampira...uh...W niedługim czasie dobrze będzie się dowiedzieć co się z nimi stało - wszak chciała jeszcze usłyszeć określenie 'biszuś', które tak pasowało do Makbeta.
W każdym razie dopasowanie części niewiele dało, więc uklękła i w taki sposób wlała swą manę. Właściwie przez moment nawet zastanawiała się czy aby złożyć ten klucz, to nie potrzeba kogoś wyjątkowego, jak wielkiego maga, który może złamać każde zaklęcie, albo krew wroga - czyta się książki - ale okazało się, iż nie...Co było oczywiście pewną ulgą bo dzięki temu nie tylko nie musieli nikogo innego szukać, ale i panna Carter na coś się przydała. Fragmenty zaczęły się łączyć i przez chwilę przypominały klucz, więc i brązowowłosa nie spodziewała się niczego innego - a już na pewno nie tego co zaszło. 'Kluczowi' wyrosły nóżki, głowa, skrzydełka i ogon! W dodatku nim ktokolwiek zareagował 'klucz' wskoczył na prawą rękę Cole, 'zawinął się' wokół i wczepił się pazurkami w nadgarstek! Naturalnie spodziewała się bólu - bo to chyba normalne? - więc tym bardziej zdziwił go jego brak...zamiast niego za to pojawiło się miłe ciepło.
- ...Wszystko w porządku. Nawet nie bolało - zapewniła z...nie zbyt pewnym uśmiechem bo jednak wciąż była delikatnie zaskoczona, ale jednak prawdę mówiła - Najwyraźniej.
Dodała krótko po tym jak do jej uszu dotarło określenie Nanayi na klucz. Właściwie sama brązowowłosa pewnie lepiej by tego nie ujęła, a i miała nadzieję, że jednak klucz-smok nie pozbawi jej życia. Wszak...to tylko klucz, prawda? Nietypowy i zaskakujący, ale i jak się później okazało, pasował do nietypowych drzwi...a raczej tego co zastali w środku po przekroczeniu drzwi gabinetu...Spodziewała się wielu rzeczy - głównie bałaganu, jakiejś biblioteczki itp. wszystkiego co w gabinecie być powinno, a tu co? Pustka...Nie mniej jednak smoczek się przebudził i 'zadziałał' - swoją drogą przez głowę Colette przebiegła myśl, że ciekawie byłoby wziąć taki 'kluczyk' ze sobą. Nie żeby był potrzebny, ale...czy uroczy to dobre słowo?
Tak czy inaczej, smok dmuchnął, wydobył się z niego podmuch magii i z początku wydawało się, że nie będzie to nic strasznego. Niestety i tutaj się myliła...Mdłości, a potem ten ból w skroniach były naprawdę straszne! Ból, przez który nie możesz skupić się na ucieczce, obronie czy chociażby użyciu magii jest iście przerażający - jeśli o czymś się wtedy myśli to tylko o tym by nastał koniec cierpienia...Nic więc dziwnego, iż, gdy w końcu ustał, Carter odetchnęła z wyraźną ulgą, nie mając pojęcia - i chyba nawet nie chcąc wiedzieć - ile to coś trwało. Zwracając jednak w końcu uwagę na zmienione otoczenie, zaczęła się zastanawiać czy aby ten ból czegoś w główce nie uszkodził...Z drugiej strony okazało się, że inni też to widzą, więc...kolejny kamień z serca, że zmysły chyba pozostały jako tako nienaruszone.
W każdym razie przyjrzała się otoczeniu, a jej wzrok zatrzymał się naturalnie na nieznajomym mężczyźnie, który po krótkiej chwili okazał się młodym Arenem. Tym bardziej Colette była w szoku, a przez jej główkę przemknęło kilka opcji tego co się stało - i dzieje się...Widok żony Arena wywołał w głębi Cole mieszane uczucia - opowiadano jej co nieco, wiedziała z kim do czynienia ma jeśli chodzi o Arena i pamiętała powód tego co zaszło...Tutaj bowiem wyglądali na kulturalnych, miłych ludzi - należy 'ludzi' podkreślić. Oh...niezwykłej podróży? Coraz bardziej brązowowłosa zastanawiała się nad tym o co...jak to...nie wiedziała nawet jak zapytać o 'coś'! Czasem tak jest, że zdanie proste, trudno sprecyzować...
- Proszę wybaczyć jeśli przeszkadzamy - odezwała się w końcu przepraszająco, po czym krótko się przedstawiła, tak jak tego oczekiwano - Colette Carter.
Również sądziła by jej nazwisko nic nie mówiło, ale kultura 'nachodźców' wymagała przedstawienia się - zwłaszcza, że raczej są tutaj tylko po informacje i wiedzę, więc tym bardziej nie należało wstępować na wojenną ścieżkę z byle powodu...Naturalnie ruszyła wraz z resztą do salonu, gdzie zajęła miejsce na jednej z sof, wcześniej przyjrzawszy się pomieszczeniu. Trzeba przyznać, że różnica w 'wystroju' zamku stanowiła wielką różnicę od tego jak 'dom' wygląda teraz, gdy mieszka w nim wampir.
Tak czy inaczej, sama chciała zapytać o parę rzeczy jednak jak było wspomniane - trudno w słowach logicznych było to ubrać. Nic, więc dziwnego, iż pytania Nanayi były jak dla Colette najrozsądniejsze i najbardziej trafione. Poza tym może lepiej nie zrzucać gradu pytań tak od razu na gospodarza? Tak tak - poczeka chwilę i w razie czego zapyta później...W między czasie zerknęła również na swe przedramię, gdzie znajdował się 'smok' - odruch? Wtem też dotarło do niej, że może lepiej i zapytać w jakimś stopniu o niego? Nie żeby się obawiała, iż zaraz straci przytomność albo co - bo się nie czuła źle w tejże chwili - ale...
- ...Jeśli to nie problem to...czy mógłby nam pan powiedzieć coś na temat tego niezwykłego 'klucza'?
Osobiście uważała pytania Nany za ważniejsze i kto wie może nawet w odpowiedziach na tamto, znajdzie się odpowiedź na pytanie Carter? Nie mniej jednak jej ton nie był ciekawy, a spokojny i uprzejmy. Poza tym smok równał się temu czy to wizja czy przeszłość, więc...nastawiła się na to, iż czegoś z tych dwóch rzeczy chociaż się dowiedzą.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t99-konto-colette#260 https://ftpm.forumpolish.com/t78-colette-carter https://ftpm.forumpolish.com/t757-notatnik-colette#10600
Sponsored content





Os Kelebrin - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Os Kelebrin   Os Kelebrin - Page 9 Empty

Powrót do góry Go down
 
Os Kelebrin
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 24Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 16 ... 24  Next
 Similar topics
-
» Szturm na Os Kelebrin

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie wybrzeże :: Hargeon
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.