I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Miasto niedaleko stolicy Bosco. Dużo by się rozpisywać o jego infrastrukturze, więc z ważniejszych kwestii - jest to miasto które rozbudowywane było pierścieniowo. Kolejne "Warstwy" narastały dookoła starszych. Tak więc obrzeża miasta są całkiem nowe a w centrum znajduje się tzw. Stary rynek. Aktualnie w centrum rynku znajduje sie ogromna kamienna arena. Wysoka na 3 metry od ziemi kamienna bryła ma średnicę 20 metrów. Na życzenie zarządcy miasta otoczona została drewnianymi trybunami przekształcając się w coś na wzór stadionu. Dookoła jak zwykle tłoczą się różne stragany i straganiki. Tylko teraz ze względu na turniej, jest ich więcej. Zapisy znajdowały się niedaleko wejścia na arenę. Przy drewnianej budce siedział nieco grubszy mężczyzna w białym fraczku, który notował "Imiona" każdego uczestnika. Do turnieju zostało jeszcze kilka minut, mimo że zapisy miały trwać jeszcze trzy dni. Kolejka była długa, stało w niej jeszcze pewnie ze sto osób. Osoby te z nieskrywanym zainteresowaniem, przyglądały się innym uczestnikom. Część tych którzy dali radę się zapisać, krążyła już po straganach, a część siedziała na trybunach. Co uważniejsza osoba mogła dostrzec tutaj nawet takie sławy jak kapitan magicznej policji, Erre czy sama Persefona Wyrmbane. Tak więc jakąkolwiek formę miał mieć turniej, wybicie się na nim nie miało być prostą sprawą.
//Termin: 30.02 -> Żart, 02.03, ale nie będę wam pisał terminów. Zawsze macie 72h na post. Czasem może być więcej, ale nie będzie mniej. Zapisy zapisami, ale liczę tylko osoby, które napisały chociaż jeden post. Dopóki chociaż ten jeden post się nie pojawi, zakładam że się jeszcze nie pojawiliście na turnieju. Możecie założyć jak wam wygodnie że albo nadal stoicie w kolejce, albo już się zapisaliście. Na trybuny wstęp darmowy, nawet bez zapisu do turnieju.//
Autor
Wiadomość
Hotaru
Liczba postów : 756
Dołączył/a : 14/08/2012
Temat: Re: Aiuola Mondo Wto Sie 08 2017, 15:37
Kibicowanie - bardzo trudna czynność, zwłaszcza gdy wszystkie znane osoby szykują się do walk. Mimo wszystko co dziewczyna miała teraz robić? Oczywiście, przejmowała się losem walki, która trwała w obecnym momencie. W obecnym momencie martwiła się kompletnie czymś innym. Myślała o wszystkich starych przygodach jakie przeżyła. Strasznie była poruszona wczorajszym spotkaniem. Nie do końca wiedziała, co na to poradzić. Czuła coś dalej do niego? Wcześniej był całym jej życiem. Minęło dużo czasu od tego momentu, a dalej na jego widok serce jej przyśpieszało. Czy robiła coś konkretnego? Nie, patrzyła na odbywające się walki i myślała o wczorajszym wydarzeniu...
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Aiuola Mondo Pią Sie 11 2017, 00:08
Zdecydowanie Tora widział progres z każdym kolejnym turniejem w jakim brał udział. Podczas Wielkiego Turnieju Magicznego ledwo wystąpił w jednej konkurencji, choć udało mu się ją wygrać ze sporą przewagą, jednak tego samego dnia zawody zostały zakończone przez tragedię Dona Vita Ferliczkoniego. Następnie, na Igrzyskach Magicznych dostał się do finału, przez większość czasu znajdując się na prowadzeniu, jednak tam poległ w ostatecznej walce. A teraz tutaj, w Aiuoli Mondo mierzył się z samym sobą, mężczyzną z innego świata, którego poznał po wydarzeniach w Sanyi, w Zniszczonym Świecie, w Wieży Torashiro Byakutona. I ta walka dawała mu naprawdę ogromne poczucie satysfakcji. Poczucie, które trudno było nawet zdefiniować. Może zakrwawiało ono na lekko przesadzone jednak mimo wszystko... ta walka go ekscytowała. Chyba najbardziej ze wszystkich dotychczasowych pojedynków jakie stoczył właśnie ta była tą, w której dawał... nie, w której chciał dać z siebie wszystko. A każda kolejna sekunda tylko to potwierdzała. Odczuł też, jak wielką zaletą były Smocze Oczy, które otrzymał jako prezent od tajemniczej istoty. Dzięki nim mógł reagować, a także próbować przewidywać efekty zaklęć jego przeciwnika.
Tak jak teraz. Tajemnicze pasma energii tuż nad nim, nie wróżyły dobrze, dlatego szybko wykorzystał Tarczę Absorpcji (B) wzmocnioną Przeciążeniem (A), by umieścić ją nad sobą, w ten sposób broniąc się przed ewentualnym efektem zaklęcia mającym nadejść od góry. Najszybciej jednocześnie jakby się dało (więc albo jednocześnie, albo w chwilę po), użyłby Filaru (B) z jednej z pozostałych ścian, by uderzyć starszego mężczyznę od boku. Musiał go czymś zająć, gdy samemu spróbuje użyć Nici (D), by spętać i wyrwać mu z rąk laskę. Trochę nie fair tak zabierać starcowi jego podporę, ale no. Non stop nią stukał i działy się magie, więc może jakoś ona go wspierała? Nie wiedział, ale musiał pójść za jedynym tropem, jaki posiadał.
Już po rzuceniu tych zaklęć, jeśli byłoby to możliwe, spróbowałby przedostać się jak najszybciej i jak najzwinniej pod (lub nad, jeśli byłoby to możliwe) otaczającym go promieniem energii, chcąc dodatkowo skrócić swój dystans od swojego drugiego ja. Liczył, że nawet gdyby coś miało zadać mu obrażenia, jego Energetyczne Ciało (PWM) pozwoli mu uniknąć zbędnych obrażeń, zwłaszcza w jego obecnym, ulepszonym, acz nie idealnym stanie. Dlatego planował skrócić dystans i uważnie monitorować swoje zdolności fizyczne, bo wiedział na razie, że w cholerę krwawił od aktywacji Przeciążenia, ale poza tym nie odczuł jeszcze jakichś dodatkowych nieprzyjemności. I dobrze byłoby, gdyby tak zostało, jednak nie oszukiwał się. Był świadomy, że użycie tak potężnego, niewytrenowanego zaklęcia może się źle skończyć. Ale była to cena, którą był gotów ponieść. I jednocześnie jedyny sposób, za pomocą którego widział dla siebie szansę w tym pojedynku. Dlatego, musiał teraz skrócić dystans. Gdyby udało mu się wydostać i wyrwać starcowi laskę, wtedy spróbowałby wejść w jej posiadanie, a gdyby nie, to Nici miały spętać staruszka, dając Torze możliwość użycia wzmocnionej Implozji (D) na wzmocnionym Filarze. Wtedy też, jeśli drugi Byakuton byłby w pobliżu jednej ze Ścian, wtedy ją też by zanihilował tym prostym zaklęciem, chcąc wbić mu dodatkowy damaż.
Jednocześnie cały czas uważał na wszelakie ataki znienacka i uważnie analizował swojego przeciwnika. Nie mógł popełniać głupich błędów jak w Bodrow czy szaleć jak na misji, po której odblokował drugie źródło. Gdyby cokolwiek w niego było wycelowane, to próbowałby tego uniknąć, wykorzystując ku temu swoją zwinność i szybkość. A jego Zmysł Walki i Dragon's Eye także dawały mu dodatkowe atuty w walce. Gdyby jednak unik to byłoby za mało, posiłkowałby się dodatkowo Ścianą (C). Chciał dostać się do jakichś 3 metrów od drugiego siebie, by stamtąd kontynuować działania.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Aiuola Mondo Pią Sie 11 2017, 14:52
Białowłosy, gdy dane było mu ujrzeć swojego przeciwnika, zaczął się zastanawiać, czy w przypadku pozostałych było tak samo lub chociaż podobnie jak u niego. To, że wygląd jego oponenta go zaskoczył to mało powiedziane, bez problemu dało się to wyczytać z jego twarzy. Wtedy także zaczęły pojawiać się w głowie czarodzieja pytania, czy to może przypadkiem nie jest jakaś iluzja czy coś, a jeśli nie to skąd oni wytrzasnęli tego gościa. Tak bardzo przypominał dawnego Sama z wyglądu, zanim ściął już jakiś czas temu włosy oraz otrzymał pewien przedmiot zmieniający kolor włosów tak samo jego ton oraz sposób mówienia również był podobny. Maga błyskawic starał się pozbyć tego widocznego zaskoczenia na jego twarzy jak i zaczął się zastanawiać czy również to co potrafi przypomina jego z przeszłości. Jeśli tak i jest to podobny poziom, to teoretycznie ten już NieZielonowłosy jest silniejszy od tego drugiego, co powinno mu dawać spore szanse na wygraną na tej arenie. Jednak może właśnie jest zupełnie inaczej, jego umiejętności są zupełnie inne, a wygląd ma zmylić Wróżka przez co ten będzie przygotowany na coś zupełnie innego. Widząc jak jego przeciwnik usiadł na arenie, samemu również będąc na niej, zrobił tylko krok do przodu, po czym zdjął z siebie swój ulubiony ciemny płaszcz ,a następnie rzucił go na bok poza arenę. Starał się rzucić w takie miejsce, aby temu ubraniu nic się nie stało oraz próbuje zapamiętać to gdzie wyląduje, nie chce później szukać tego nie wiadomo ile czasu. Nie wiedział co potrafi drugi zawodnik, dlatego lepiej zakładać, ze skoro ma się z nim mierzyć na samym końcu zmagań w tym miejscu, potrafi niemało. A to oznacza, że Samael będzie musiał dać z siebie 100% możliwości, albo i więcej wycisnąć o ile jest to możliwe. - Wiesz, i ja chciałbym dowiedzieć się czegoś o tobie, kim jesteś i tak dalej... Ale wiesz, w jakiś znacznie przyjemniejszych warunkach, przy jakimś dobrym, dobrze schłodzonym piwie... Taka arena jak ta nie wydaje mi się być odpowiednim miejscem na coś takiego, nie przy tych wszystkich otaczających nas ludziach - również i Białowłosy postanowił coś powiedzieć nieco więcej niż jego oponent, głową przy ostatnich słowach wskazując na trybuny. - W sumie to wydaje mi się, że obaj raczej nie jesteśmy tutaj, aby sobie porozmawiać, wymienić się informacjami... Możemy to zrobić w jakimś barze czy czymś podobnym po naszej walce, przegrany stawia, co ty na to ? Oczywiście każdy sobie pije co chce - kolejne słowa zostały wypowiedziane przez maga błyskawic, gdy ten był w trakcie podwijania rękawów swojej koszuli do góry oraz zabezpieczaniu ich przed spadnięciem. Przy mówieniu do Zielonowłosego, czarodziej stara się być czujnym i nie stracić go z oczu, przyjmowana przez niego pozycja może być zmyłką lub czym podobnym. Czeka jednak cierpliwie na to, aż drugi zawodnik na tej arenie wstanie lub przyjmie jakąś inna pozycję, która będzie świadczyła znacznie bardzie może nie o samej chęci do walki, ale przynajmniej do gotowości. Gdy to już nastąpi, Sam zamierza spróbować korzystając ze swojej magii jak najszybciej zakończyć tą walkę, dlatego jeszcze przed zrobieniem pierwszego kroku aktywuje Raimei . Mała odległość i duża szybkość powinny być wystarczające, aby dać bardzo mało czasu na reakcję drugiemu zawodnikowi. Tak niewiele, że Wróżkowi może uda się w wtedy złapać jego przeciwnika i wyrzucić go poza arenę, nie dać się przy tym przerzucić czy coś, aby podczas wykonywania tej akcji samemu nie odpaść w ten sposób. Niezależnie od tego czy uda mu się to czy nie, zamierza odskoczyć na bezpieczną odległość od swojego przeciwnika, jakieś 2-3 metry od niego, z dala od krawędzi areny.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Aiuola Mondo Pią Sie 11 2017, 16:33
No cóż. Darksworth od bardzo dawna nie spotkał swojego brata i nie wiedział co się z nim działo. Właściwie to... nie obchodził go. Makbet był wynikiem zdrady jego ojca i Pheam nie za dobrze to znosił. Praktycznie nie traktował tamtego chłopaka jak członka rodzinny. I chociaż jego przeciwnik wyglądał i nazywał się tak samo jak jego przyszywany brat, to Darksworth był na 99% pewien, że to nie ta sama osoba. To prawdopodobnie jego alter ego ze świata Zakonu. Nie miał jednak zielonego pojęcia jakimi umiejętnościami mógł dysponować przeciwnik. Róża? Czyżby iluzja? Albo jakaś magia zapachu? Fem nie odpowiedział mu, zmierzył go jednak wzrokiem i przy pomocy PWM przyzwał Onikiri. Trzymał miecz w pogotowiu, aby w razie ewentualnych ataków, zablokować je bronią. Na razie stał i patrzył na przeciwnika. -Czy wszystkie moje alter ego muszą być spedalone?-spytał sam siebie w myślach. -Jesteś rycerzem zakonu?-mruknął do swojego sobowtóra. Nie bardzo wiedział co powiedzieć.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Aiuola Mondo Pią Sie 11 2017, 16:47
MG
Walka Ejjiego była kompletną walką na miecze. Z małymi udogodnieniami, ale na chwilę obecną było to sprawdzanie, który z nich jest lepszym szermierzem. A Ejji, był najlepszym z najlepszych. Unik jakoś wyszedł, jednak tak jak zakładał nadeszło cięcie w dół, na które chłopak zareagował swoim zaklęciem, oraz błyskawiczną kontrą. Rzecz w tym że Edward w ogóle nie ustępował mu talentem. W jego lewej dłoni pojawił się miecz, niemal identyczny z Kagayaki Ejjiego. Nie. Identyczny. Dzięki niemu zablokował atak na swoją nogę i faktycznie zamieniając się pozycją z Edwardem, zdołał nawet zablokować kolejny z ataków tego, a wszystko dzięki Furrashu. Widownia szalała widząc ten wytrawny pojedynek dwóch świetnych szermierzy.
Niestety wbrew podejrzeniom Cassandry, Astral Body Daxii zdawało się nie posiadać słabych punktów. Zdecydowanie trafiła na ciężkiego przeciwnika, z którym nie pójdzie tak prosto jak z poprzednimi. Było potrzeba planu. Ciosy udawało się blokować ponieważ Daxia jedynie napierała uderzając. Jednak nie udało się w ten sposób Cassandrze na skrócenie dystansu. Do tego granica areny niebezpiecznie się zbliżyła, a od ataków kobiety, strasznie bolały Cass nadgarstki a dłonie znacząco osłabły. Wielu już takich ciosów Cass nie zdoła przetankować.
Przywołane przez alterTore energetyczne ostrza rozbiły się na tarczy Tory. Staruszek zareagował na to delikatnym uśmiechem, widocznie zadowolony z postępów swojego młodszego Ja. Stuknął laską raz i nim Tora odpalił w niego filary, wszystkie twory zniknęły. Łącznie z blokującym Byakutona pierścieniem-Dobrze. Ostatni test. Hydra-Powiedział Staruszek i Tora dostrzegł że otacza go 7 kulek - Fioletowa, Czarna, Biała, Niebieska, Żółta, Zielona oraz Czerwona. Po chwili z ziemi wyrosło siedem wężowych głów. Każda z nich była grubości uda, długa na jakieś 3 metry. Jedna była stworzona z ognia, jedna z wody, jedna półprzezroczysta z wiatru, widać ją było pewnie tylko dzięki unoszonemu siłą powietrza pyłowi, jedna stworzona z światła, jedna z ciemności, jedna z piasku oraz jedna stworzona z wyładowań elektrycznych. Węże te swoją podstawę miały w podłożu dookoła AlterTory. Otaczające go siedem kul, każda wielkości piłki do tenisa, w żaden sposób nie łączyły się z wężowymi głowami. Alter Tora ruszył powoli w kierunku swojej młodszej wersji, a wężowe głowy zaczęły poruszać się razem z nim.
Zielonowłosy widząc jak Samael pali się do bitki, westchnął i również wstał.-Myślę że nie będziemy mieć potem do tego okazji-Ale co zrobisz. Samael odpalił Raimei i w mgnieniu oka pojawił się przed zielonowłosym, którego spowiły czarne błyskawice i poruszył się równie szybko jak sam Samael, blokując jego zapędy. Co zmusiło Samaela do odskoku.-Zobaczmy, czy błyskawica, da radę Boskiej błyskawicy-Powiedział zielonowłosy i zniknął sprzed oczu Samaela. Ciężko tak, bez sokolookiego podążyć za kimś tak szybkim jak on sam.
Makbet odrzucił różę i uśmiechnął się do Pheama-Oczywiście, rycerzem. Choć wolę być nazywany rycerzem niewieścich serc-Mrugnął do przeciwnika-Z naszą twarzą, na pewno wiesz o czym mówię co?-W jego dłoniach pojawiło się lusterko w którym się przejrzał uśmiechając do samego siebie-Było by szkoda oszpecić tą twarz, więc co powiesz na zasadę - nie po buzi? Walka walką, ale możemy odpuścić sobie akty barbarzyństwa-Kolejny błysk bielutkich zębów.
Will: 120MM Cassandra: -11 sztyletów. 80MM, Zbroja królowej ostrzy 2/3 posty. Wybite dwa zęby z lewej strony, usta wypełnione krwią, boli cię twarz. Kontrola ostrzy zużyta. Ejji: Nie widzisz na lewe oko. 148MM Pheam: Bolą cię plecy i ogólnie masz problemy ze schylaniem. Torashiro: Ból całego ciała, krwawisz, 136MM, Przeciążenie 3/5 postów Samael: Raimei 1/3 posty, 143MM
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Aiuola Mondo Pią Sie 11 2017, 17:59
Walki zdawały się toczyć swoim tempem, a główną uwagę nastolatka pochłaniała potyczka szermierzy. Może publika wydawała się zaaferowana zaistniałą sytuacją, jednak sam nastolatek zwyczajnie przyglądał się temu zajściu. Sama idea walki mu nie przeszkadzała, jednak spodziewał się czegoś więcej po obu stronach. Mimo wszystko, Edward tylko testował zdolności osoby z jego gildii. Szermierz z pewnością nie miał łatwo, jednak wszystko mogło się to zmienić. Może za sprawą jego lekkiej sztuczki będzie mógł jakoś prześcignąć swojego oponenta, a ów Mortal Kombat zakończy się pomyślnie dla przedstawiciela jego organizacji. Co prawda, żadna ze stron raczej nie miała zginąć dzisiejszego dnia, jednak wszystko dopiero przed nimi. - Hm... - zamyślony pomruk dobył się ze strony chłopaczka, który czekał na to, aż jego wzmocnienie zacznie pokazywać jakiś efekt zwrotny u Edwarda. Nie sądził, aby ten poradził sobie z podwójnym skutkiem przedawkowania adrenaliny, które powinno się stopniowo ujawniać. Nie sądził też by znamienici lekarze, jak Gregory House, czy Perry Cox ze swoją wiedzą i doświadczeniem dali radę zapobiec tym skutkom ubocznym. Nie zmieniało to jednak faktu, że liczył na takie rozwinięcie sytuacji. Wywołałoby to u niego niemałe zaskoczenie, ale też większe zaciekawienie samymi organizatorami, zaś sam Edward mógłby nawet otrzymać przydomek człowieka zagadki. Nie zmieniało to jednak faktu, że uważał na swoje otoczenie. Interesowało go to, jak potoczą się dalsze zmagania magów, ale musiał też zadbać o siebie. Przez to był czujny niczym jakiś przyczajony tygrys, ukryty smok. Byle tylko wyłapać jakieś zagrożenie przedwcześnie lub odpowiednio na nie zareagować. Do tego wszystkiego, jeśli zauważyłby jakieś problemy u samego szermierza z jego gildii, byłby gotowym potraktować go mniejszą dawką własnego zaklęcia, a dokładniej Adrenaline(D), aby nałożyć podwójną dawkę osłabienia na Edwarda poprzez potraktowanie go wzmocnionym niestandardowo Drop(D+). Niby wielkiej różnicy to nie wywoła, jednak zawsze mogło pomóc jednej z walk się zakończyć.
Spoiler:
Mortal Kombat - gra/film, Dr. House - serial, Scrubs/Hoży Doktorzy - serial, czy też raczej sitcom, Człowiek-zagadka - czarny charakter z uniwersum DC, Przyczajony tygrys, ukryty smok - film
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Aiuola Mondo Pon Sie 14 2017, 00:42
W istocie, trzeba mu przyznać, że całkiem nieźle sobie radzi. Sytuacja jest też na tyle nieciekawa, że jak się okazuje, to i Edward walczy dwoma mieczami. I kolejny ma podobny do mojego, ale... Coś jest nie tak... Może i ten miecz bardzo przypomina Kagayaki, ale na pewno nie należy do mnie. Chyba... Bo przecież jeżeli w swej dłoni trzymam swój miecz, to ten może być tylko identyczny. Lecz nie to jest najgorsze.... Między Kagayaki, a Furrashu jest tylko jedna, drobna różnica, po której odróżniam od siebie te dwa miecze. Kagayaki ma rękojeść przystosowaną do trzymania w prawej ręce, a Furrashu do trzymania w lewej. A on... Trzyma miecz identyczny do Kagayaki właśnie w lewej ręce! Jakież to musi być niewygodne... Jakież okropne... Wręcz obrzydliwe! Ale mniejsza o to. Niech sobie trzyma jak tam chce. To już jego sprawa. Muszę się skupić tylko i wyłącznie na walce i tym, aby ją wygrać, a może nie być wcale łatwo. Być może trzeba będzie jeszcze użyć silniejszych czarów, ale póki co może i wystarczyć tylko drobna przewaga. Jakbym od razu użył pełni mocy, to by było trochę dziwnie... Nawet i jeśli nie jest zbyt łatwo, to nie jest też także jakoś wybitnie trudno. Nie ma co przesadzać. Należy się raczej cieszyć z tego, iż w końcu znalazł się ktoś, na kim można sprawdzić własne zdolności. Umiejętne posługiwanie się dwoma mieczami jest o wiele lepsze, aniżeli używanie tylko jednego ostrza. Jednym można tylko atakować, albo się bronić. Zaś walcząc dwoma ostrzami, jednym można przeciwnika zblokować i drugim ciąć. Tak jest najlepiej i najwygodniej. Ale kiedy i przeciwnik walczy dwoma mieczami, wtedy doprawdy może być ciężko o przewagę... Lecz znajdę sposób żeby się przedrzeć! Większość szermierzy w walce używa jakichś specjalnych technik, odpowiednich ciosów, uderzeń pod kątami i tak dalej... Ograniczają swoją technikę, do dokładnie sprecyzowanych sytuacji. Bo tak ich nauczono... Ja jednak większości musiałem nauczyć się sam. Nikt nie pokazywał mi jak walczyć, więc zawsze byłem zdany tylko na siebie. Z jednej strony, to może i być trochę przykre, ale z drugiej, to właśnie dzięki temu jestem taki, jaki jestem. To sprawiło, iż wyrobiłem swój własny sposób walki, polegający głównie na improwizacji i wykorzystywaniu słabości przeciwnika, oraz korzystaniu ze wszystkiego, co tylko można wykorzystać. Tym razem trochę magii może się przydać. Aktywuję więc Maguneshiumumōdo [D], który jest idealnie stworzony właśnie do takich sytuacji. Następnie ruszam do ataku, bo w końcu i na to czas. Wpierw uderzam z lewej, by zbić wakizashi przeciwnika i odciągnąć je na lewą stronę, przy czym robię wykrok i drugim mieczykiem uderzam od lewej, aby zbić miecz Edwarda na zewnątrz, tak aby odsłonić jego tors i nie dać mu możliwości na obronę. Lecz obronę przed czym, skoro obydwa mieczyki zajęte mam blokowaniem ostrzy wroga? No bo tak, bym je właśnie trzymał, żeby cały czas się stykały ostrzami i były odciągnięte od Edwarda, uniemożliwiając mu zarówno atak, jak i obronę. Ale samemu nie pozostawałbym w tym impasie. Uniósłbym lekko Kagayaki, po czym szybko schylając się, chwyciłbym w usta rękojeść ostrza, ukrytego w prawym rękawie i wyciągając je ciąłbym od dołu, po skosie, w kierunku tętnicy Edwarda. Skoro dwa miecze są lepsze niż jeden, to trzy będą lepsze niż dwa! I to jest właśnie mój sposób, na tę walkę! A jak coś się nie uda, to trzeba będzie mieczykami blokować i raczej zbijać na boki ostrza przeciwnika, ale dzięki dyskretnej i delikatnej magii powinno z tym pójść nieco łatwiej. Ewentualnie będzie trzeba się odchylić, uchylić, może nawet cofnąć, ale to już zależy od tego, cóż uczyni Edward. Tym razem jednak, mam już szczery zamiar, by go sięgnąć. By go zranić. By zrobić draniowi krzywdę.
Cassandra
Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013
Temat: Re: Aiuola Mondo Pon Sie 14 2017, 11:08
Aktywacja specjalnego trybu na nic się zdała. Niestety przeciwniczka Cass była nietykalna nawet kiedy atakowała. Przynajmniej jeśli chodziło o zwyczajną broń, bo pewnie jakby strzelić ją jakąś błyskawicą czy sieknąć elektryczną bronią to by to poczuła. Nieszczęśliwie Cass niczego takiego nie miała. Nie miała też specjalnie teraz czasu do kontrolowania ostrzy swojego stroju kiedy przeciwniczka cały czas nacierała. Podmieniła więc strój an zbroję, a orientując się że zbliża się powoli do krawędzi ringu wybrała ją nieprzypadkowo. Biały strój z czerwonymi motywami, a na nim lekka zbroja składająca się z napierśnika, naramienników i butków. Ciekawe czy Daxia widziała jak korzystała z niej poprzedniego dnia. Welp, nawet jeśli to innego pomysłu w tej chwili nie miała. Tak więc cały czas się cofała starając się blokować kolejne ataki. Zdawała sobie sprawę, że długo już tak nie pociągnie, bo jej przeciwniczka miała pierońsko dużo pary w łapskach. Trzeba wiec było szybko wygrać ten pojedynek, albo przynajmniej oddalić się od niej. Cass zdecydowała się na to pierwsze. Co prawda było to ryzykowne, ale jeśli dalej wyglądałoby to tak jak dotychczas to i tak czeka ją porażka. Więc będąc na skraju areny zdematerializowała swój sztylet, aby kolejny atak zablokować samą łapką. Zapewne bolało, ale musiała to zrobić. Zablokować go ręką, aby zacisnąć dłoń na ręce przeciwniczki, a jeśli to było niemożliwe to chociaż na kastecie. Może przynajmniej jego dało się dotknąć. I wtedy z całych sił miała zamiar się odbić do tyłu. Chciała pociągnąć za sobą Daxię, tyle że wcale nie po to, aby walkę zremisować czy coś. Kiedy odbijała się od krawędzi ringu z jej stroju wyrosły skrzydła, które miały unieść ją w powietrze. Przeciwniczkę zaś by puściła, aby spadła poza ring. Z tym, że może nawet je kastetu nie będzie można dotknąć czy złapać. Wtedy... cóż, wtedy Cass wyczeka licząc że w kolejny atak Daxia włoży równie wiele siły co wcześniej. Tego postanowiła nie blokować, a uniknąć. Ot turlnąć się w bok i liczyć na to, że niesiona siłą ciosu, który nie trafił na żadną przeszkodę Daxia sama spadnie z ringu.
Wykorzystywane umki:
Skrytobójca (2)|Szermierz (2)|Joker (1)|Kontrola(2) - w nawiasie poziom umiejętności
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Aiuola Mondo Sro Sie 16 2017, 00:09
Dla Byakutona walka ta nie szła po jego myśli. Bądźmy szczerzy, miał nadzieję, że uda mu się dzięki swojemu gwałtownemu wzmocnieniu uda mu się zaskoczyć swoje własne alter ego, ale najwidoczniej zakonnik Tora miał dostatecznie dużo potęgi i doświadczenia, by takie czynności zwyczajnie skontrować. Ale z tego co zrozumiał, takie działania były dostatecznie dobre, by jego przeciwnik w jakiś sposób go uznał. A to już jakoś wróżka motywowało do dalszego działania. Tym bardziej, że wciąż działały jego smocze oczy, a także przeciążenie. A to dawało mu wciąż siłę do walki. Do działania. Tylko jak? Jego przeciwnik wytworzył właśnie coś, co było... no dość tajemniczym tworem. Siedem różnorodnych wężowych głów i kul. Nie wiedział, jakie właściwości posiada to zaklęcie, ale musiał jakoś mu przeciwdziałać. Dlatego od razu niemalże ustawił Tarczę Absorpcji (B) tak, by jej środek znajdował się w jego oponencie i jednocześnie wpływał na zaklęcie użyte przez przeciwnika. Jeżeli poprzednia tarcza jeszcze istniała - ją przenosi w odpowiednie miejsce, jeśli nie, to tworzy nową. Za pomocą tego zaklęcia, mógł jednocześnie przemieszczać je wraz z ruchem starszego Torashiro, co pozwalało temu zaklęciu efektywnie funkcjonować i mocno osłabiać efekty czaru jego przeciwnika. Mimo wszystko, wciąż pozostaje uważny, patrząc, czy jego przeciwnik nie planuje jakoś go zaskoczyć. Dlatego pozostaje wciąż w gotowości do wykonania odskoku w bok, gdyby jego Zmysł Walki lub smocze oczy ostrzegły przed jakimś atakiem. A gdyby oczy nie działały, to aktywuje je znowu. W razie ewentualnej potrzeby, gdyby sam unik nie zadziałał, planował użyć Ściany (C), coby zablokować ewentualny atak, przeciwko któremu sam odskok w bok w formie uniku by nie zostać trafionym. Musiał wpierw zobaczyć, jakie zdolności posiada obecny stan jego przeciwnika, zanim w ogóle spróbuje w jakikolwiek sposób mu przeciwdziałać. Mimo wszystko jednak, liczył, że zdobędzie odpowiednie informacje, zanim jego przeciwnik zbliży się do niego. Wolał nie odczuć na własnej skórze siły tego zaklęcia, nawet jeśli liczyłby, że w ostateczności Energetyczne Ciało (PWM) ochroni go od dostania sromotnego wpierdzielu. Najchętniej spróbowałby po prostu oddalić od siebie przeciwnika, poprzez urośniecie mu Filaru (B) pod nóżkami, ale to wtedy, gdyby zbliżył się na tyle, że Tora czułby dyskomfort z jakąkolwiek próba uniku. A po urośnieciu filarka, by go Implozją (D) zniszczył, chcąc dodatkowo zadać starcowi jakieś obrażenia. Na kilka rzeczy uważać musiał w tej walce. Tak na... 15. Siedem wężowych głów, siedem dziwnych kul i jednego starego, potężnego czarodzieja. Obecnie starałby się spokojnie sprawdzić efektywność tarczy absorpcji na obecnie działających zaklęciach jego przeciwnika, unikając jego ofensywy, ewentualnie posiłkując się tarczą, jako zaporą przed jego atakami. Oczywiście - uniki w formie uskoku w bok, ewentualnie po skosie w bok i lekko do tyłu. Natomiast, gdyby całość działa się na tyle szybko, że Tora zostałby wręcz "przyszpilony" do "rogu' areny, wówczas wyrósłby filar, by wyrzucić lub unieść jego oponenta w górę, a następnie zrobić temu kaboom, raniąc "cel". W ostateczności, jego energetyczne ciało miało go ratować. Naturalnie, posiłkował się też swoimi umiejętnościami, przeciążeniem oraz smoczymi oczami, zwłaszcza na te wszystkie 15 niebezpiecznych elementów. Tak w skrócie. Ten moment walki postanowił zagrać bardziej pasywnie choć wiedział, że już po tym, nie będzie mógł sobie pozwolić na luz i odpuszczenie. Niedługo jego nieopanowane zaklęcie przestanie działać...
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Aiuola Mondo Sro Sie 16 2017, 22:01
Białowłosy okazał się mieć przeciwnika takiego, jakiego w pewnej części spodziewał się spotkać, a przynajmniej tak uważał patrząc się na to jak on sam wyglądał. Jednak pomimo tego i tak podczas pokazu wykonanego przez drugiego zawodnika na twarzy Wróżka pojawiło się zdziwienie, co mógł ten drugi zobaczyć, nawet jeśli to trwało tylko i wyłącznie krótką chwilę. Oponent najwyraźniej miał możliwość osiągania podobnych lub nawet większych sporych prędkości, Sam raczej uważał, że chyba chodzi bardziej o tą drugą możliwość. W swoim życiu miał już okazję spotkać się i to niejednokrotnie z osobnikami z podobnymi zdolnościami, które dawały im nadnaturalna szybkość. Nawet jego Mistrzyni, ta która nauczyła go magii również mogła dokonać czegoś takiego, można powiedzieć więc, że czarodziej już od samego początku miał styczność z czymś takim nie tylko u siebie. W dalszym ciągu, pomimo lat nie miał niczego, co by dawało mu przewagę lub chociaż znacząco pomogło w takich starciach. Można powiedzieć, że to był w pewnym sensie paradoks, możliwość poruszania się szybciej niż ludzkie oko jest w stanie to zaobserwować, a jednak samemu nie będąc w stanie również czegoś takiego zobaczyć. Tak więc w głowie maga błyskawic pojawiła się tylko jedna myśl, aby może spróbować to zmienić jak tylko zakończy zmagania na tej arenie. Chociaż patrząc się na to co tutaj właśnie się działo, chyba lepiej powiedzieć o ile uda mu się przeżyć lub wróci choćby w jakiś większym nadających się do działania kawałku. Bo chyba warto tak mówić, patrząc na to jaka dokładnie błyskawica otacza Zielonowłosego, a dokładniej jaki ma kolor. To drugie już może wiele wskazywać, a słowa jego przeciwnika tylko i wyłącznie potwierdziły pierwsze domysły jakie pojawiły się w głowie Białowłosego. Była to, jak mówiła jego Mistrzyni, która kiedyś mu o tym powiedziała, ostateczna forma jaką może przybrać magia takiej osoby, jaką posiadał między innymi jej uczeń. Jednak to co mówiła, było tylko tym co sama usłyszała, paroma domysłami lecz zawsze to była jakaś wiedza, na której można było się domyślać. Tak więc Samowi nie pozostało nic innego, jak tylko skorzystać z tego co zostało mu przekazane, gdyż zamierzał, a przynajmniej spróbować zmierzyć się z tym. - Jeśli mówisz, że potem nie da rady, to może teraz ? Zadaj mi pytanie lub dwa, a ja ci odpowiem, potem zamiana, co ty na to ? - powiedział czarodziej, gdy zblokował się ze swoim rywalem. Starał się powiedzieć tak, aby nie wskazywało to na to, że stara się jego zagadać czy coś, po prostu do takiego wniosku doszedł po usłyszeniu jego słów. Na takiej wymianie informacji zależało Wróżkowi, gdyż spychało w jego głowie czarne błyskawice na drugi plan. Wolał myśleć i skupić się na tym, że mierzy się z kimś szybki lub szybszym, niż to że to są takie konkretne pioruny. Białowłosy widząc, a może raczej nie widząc przeciwnika, gdyż ten zniknął mu z oczu, postanowił spróbować obrócić się, schylić się wysunąć szybko prawy łokieć przed siebie i ruszyć w tamtym kierunku. Skoro jego oponent w pewnym sensie nim, mógł stosować czasami, ale jednak tą samą taktykę, polegającą na pojawianiu się za plecami, zanim ktoś się obróci, korzystając z własnej szybkości. Mogło tak również nie być, lecz trzeba było coś zrobić, a to pierwsze pojawiło się w jego głowie, pomimo kolejnej myśli, która została zagłuszona, że jego przeciwnik może czegoś się takiego spodziewać i wykonać atak z innej strony. Tak czy siak, gdy ruszy w kierunku, w którą wcześniej obrócone były jego plecy, zatrzymuje się, aby nie wypaść z ringu, po czym próbuje zlokalizować tego drugiego. Może wzrok nic nie da w takim starciu, jednak to nie jest jedyny zmysł jaki posiada ten Wróżek, no i jeszcze są dwie inne rzeczy, które mogą mu pomóc. Przeczucie i Doświadczenie. Jedno i drugie jakieś posiadał, mógł spróbować przewidywać ataki tego drugiego, mogło być błędne i niezbyt pomocne, ale zawsze to było coś. Co do zatrzymania, robi to tylko na chwilę, może jego przeciwnik również nie ma jakiegoś ponadprzeciętnego wzroku. Rusza wokół areny, próbując być gotowym do uniku, kto wie może zderzy się po raz kolejny z drugim zawodnikiem.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Aiuola Mondo Czw Sie 17 2017, 14:54
MG
Ejji miał plan. Czy dobry czy zły to się miało dopiero okazać. Użył magnetycznej właściwości na mieczach i już miał przejść do działania, kiedy to dostrzegł zaskakującą okazję. Edward pobladł i zachwiał się. Nim jednak Ejji mógl w ogóle wykorzystać tą sytuację, jego miecze zniknęły. Tak po prostu wyparowały. I nie tylko miecze. Ukryte ostrza również, wszystko.-Sacred Relict. Unlimited Blade Works-Powiedział Edward i teraz Ejji dostrzegł jak wszędzie dookoła nich, w ziemię, powbijane są miecze. Różne. W tym, te jego.-Nie chciałem z tego korzystać, eh-Mruknął niezadowolony, patrząc na trybuny. Wciąż osłabiony.-Od teraz, nie możesz użyć żadnego ostrza. Nie posłuchają cię, nie pozwolą się użyć. Ja jestem władcą wszystkich mieczy-Powiedział Edward odrzucając miecze w swoich dłoniach a z ziemi wyciągając błękitne No-Dachi. Była to dość ciężka sytuacja dla Ejjiego. Został właśnie pozbawiony swojej najsilniejszej broni.
Will wyłapał spojrzenie Edwarda. Adrenaline na pewno w końcu kopnęła, było to zresztą widać w nagłym osłabieniu Eda. Walki jednak mimo to nie przerwano. I wtedy pyk. Niczym pstryknięcie palców, wszystko zniknęło. Zapadła ciemność. Ciemność którą po chwili rozświetliła pojedyncza lacryma świetlna nad głową Willa. Sam Will, związany, siedział na drewnianym krześle. W cieniu znajdował się ktoś jeszcze. Tylko że Will go nie widział.-Co. Zrobiłeś. Ejjiemu.-Wysyczała osoba w cieniu, głosem świetnie Willowi znanym. Głosem zakapturzonej postaci którą spotkał pierwszego dnia.
Walka Cassandry nie była prosta. Jak żadna z walk w ostatniej rundzie. Zresztą akurat Dusthert miała problematycznych przeciwników od samego początku i teraz musiała sobie jakoś poradzić z ostatnim. Plan który postanowiła zastosować, był bardzo dobry. Zapewne wyeliminował by większość przeciwników. Daxia jednak nie była "Większością". Cios który udało się Cassandrze cudem przechwycić połapał jej kości w dłoni i palcach. Mimo to Cass wzleciała w powietrze, ciągnąć za sobą przeciwniczkę. Jednak ta nie spadła. Przyczepiła się do podłoża, za pomocą lodu. Była jednak pochylona i widać że miała delikatny problem z równowagą i powrotem na ring. Cassandra zaś była poza zasięgiem jej rąk.
Czego spodziewać się po takiej sytuacji? Tego Tora nie wiedział, ale było zdecydowanie ciężko. Stworzył więc tarczę absorpcji, ta jednak pękła, pod dotykiem palca AlterTory. Niestety widocznie staruszek nie zamierzał pozwolić Torze na osłabianie własnych zaklęć. Następnie ognista głowa zaczerpnęła powietrze i wypuściła ku Torze, niczym smok, wiązkę ognia. Unik to było za mało, głowa zaczęła obracać się ku Torze więc ten błyskawicznie stworzył ścianę między sobą a ogniem. Nim zdążył się jednak wycofać na bezpieczniejszą pozycję, AlterTora stworzył ziemną ścianę w postaci połowy kopuły która odcinała drogą w tył i na boki Torze. W zasadzie dzięki ścianie Tory, zamknął go w pułapce. Ściana Tory szybko topniała pod ogniem głowy, a na dodatek Tora dostrzegł że i powietrzna głowa zasysa powietrze przygotowując się do... ziania powietrzem?
Samael podjął dobrą decyzję o schyleniu się. Nie zdążył się odwrócić, ale to dobrze. Przeciwnik był tuż przed nim, również pochylony. Cios który miał wejść na brzuch, wszedł na uniesione w obronnym geście przedramię Samaela, przewracając go jednak na ziemię. Mimo to Samael był ba tyle wytrzymały by taki cios przetrzymać. Przeciwnik odskoczył do tyłu.-Dlaczego masz białewłosy? Czym się teraz zajmujesz?-Zadał więc swoje dwa pytania zielonowłosy, czekając na kontrę i odpowiedź Samaela.
Makbet wzruszył ramionami i odrzucił różę. W jego dłoniach pojawił się płonący miecz. Chyba nie zamierzał czekać wieczności aż Fem zdecyduje się co do tego, co uczynić dalej.
Will: 120MM Cassandra: -11 sztyletów. 70MM, Wing Armor 1/3 posty. Skrzydła 1/2 posty Wybite dwa zęby z lewej strony, usta wypełnione krwią, boli cię twarz. Połamane kości lewej dłoni i palcy Ejji: Nie widzisz na lewe oko. 141MM Pheam: Bolą cię plecy i ogólnie masz problemy ze schylaniem. Torashiro: Ból całego ciała, krwawisz, 106MM, Przeciążenie 4/5 postów, Dragon Eye 3/6 postów(Magia) Samael: Raimei 2/3 posty, 143MM
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Aiuola Mondo Czw Sie 17 2017, 16:56
Sprawy przybrały delikatnie inny obrót. Pomijając już kwestie, że pokaz zdolności Edwarda wydawał się całkiem imponujący, sceneria otaczająca mistrza kaczuszek zmieniła się niemalże całkowicie. Nie oznaczało to jednak, że William przejął się tym w jakiś bardziej znaczący sposób. Jego spojrzenie zlustrowało otaczającą go ciemność, a sam nastolatek spróbował wychwycić dokładniejszą lokalizację jego... porywacza. Nie dało się zaprzeczyć, że tożsamość tej osoby wydawała się niemalże oczywista, jednak nie w tym rzecz. - Któremu? - proste pytanie padło ze strony brązowowłosego, który najwyraźniej nie miał zamiaru odpowiedzieć na postawione przed nim pytanie. Nie oznaczało to jednak, że próbował przemilczeć pewne kwestie. Pomimo potencjalnego zagrożenia spróbował się skupić, aby następnie wyliczyć w głowie pewną rzecz. Biorąc w końcu pod uwagę, że stoma procentami adrenaliny dopuszczalnej w organizmie bez przedawkowania były jakieś trzy dziesiąte miligrama, kwestia Edwarda wydawała się jasna, jednak pozostawała też kwestia jego towarzysza. Nie miał pewności, czy zdążył aktywować na nim słabszą wersję zaklęcia, jednak ta dawałaby jakieś pięć razy mniejszą dawkę, czyli zaledwie sześć setnych miligrama. Niby strasznie niewielkie ilości, a jednak mogły zdziałać cuda. - Miał ocenić moje możliwości, więc - użyłem na nim jednego ze swoich zaklęć, produkując w jego organizmie skrajną dawkę adrenaliny. Trzy dziesiąte miligrama... Sześć setnych u Eda - dopowiedziałby po swoich kalkulacjach, mając tutaj na myśli oczywiście Edwarda. Nie miał zamiaru kłamać w tej kwestii, ani nic. W końcu zrobił dokładnie to, co ostatecznie zapowiedział, czy potencjalnie ustalił. Inną kwestią był fakt, że jego zaklęcie miało niepożądane efekty. - Przestało działać i odczuł skutki uboczne - dodałby jeszcze po chwili, próbując jakoś poruszyć ręką, jakby sprawdzając solidność więzów. Okłamywanie kogoś nie miałoby tutaj najmniejszego sensu, zwłaszcza że wszystkie karty zostały uprzednio wyłożone na stół. Nie miał też zamiaru walczyć, chyba że zostałby do tego jakoś zmuszonym. Nie planował też raczej bawić się w uciekiniera nie znając własnego położenia. - Liny są niepotrzebne - dodałby jeszcze, jednak nie wykluczał tego, że nie zostanie oswobodzony tak łatwo. Nie wykluczał też jakiś dziwnych akcji ze strony dziewczyny. Był też w przypadku zagrożenia gotowy, aby użyć swojego zaklęcia Pool(D), coby uniknąć obrażeń i zmieniając w krwawą plamę zmaterializować się nieco dalej, choćby obok krzesła. Od biedy gdyby całość przebiegała pokojowo, zwyczajnie by siedział. Gorzej jeśli sprawy przybrałyby nieco bardziej kłopotliwy obrót. Wtedy polegając czy to na Sustain(B), czy na Trick or Treat - liczyłby na ich działanie, czy pomoc.
*Trick or Treat na dole opisów dodatkowych, czy coś jeśli będzie konieczne. W najkorzystniejszym do sytuacji wykonaniu.
Cassandra
Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013
Temat: Re: Aiuola Mondo Pią Sie 18 2017, 10:29
Cass domyślała się, że tak może zakończyć się próba zatrzymania przeciwniczki gołą ręką. Połamała jej chyba wszystkie kości, bolało jak diabli. Mimo to udało się jej nawet z taką łapką chwycić i pociągnąć. Niestety kiedy Dusthert wzbiła się w powietrze licząc, że to moment w którym Daxia wpadnie co zakończy pojedynek trochę się przeliczyła. Jej przeciwniczka dalej znajdowała się na arenie ratując się przed upadkiem przez przymrożeniu nóg do podłoża. Wyglądało na to, że poświęcenie łapki poszło na marne, ale Cass nie chciała na to pozwolić. Skoro już dała sobie pogruchotać kości to powinno chociaż coś z tego wyniknąć. Dlatego postanowiła ruszyć do ataku. Nie bezpośrednio, bo tamta pewnie nadal miała na sobie to coś, że nie dało się jej tknąć - naprawdę upierdliwa umiejętność - dlatego jej plan pozostawał bez zmian. Chciała ją zrzucić z ringu. I coś jej mówiło, że powinna się z tym streszczać. Niby Daxia wyglądała jakby miała problem z równowagą to pewnie niedługo się ogarnie. Więc czerwonowłosa od razu ruszyła. W jej zdrowej dłoni pojawił się sztylet[Skaczące ostrza (B)], którym od razu z całej siły cisnęła za cel obierając lód, który przytwierdzał Daxię do areny, zaraz po tym pojawiło się drugie ostrze, z którym również cisnęła. W międzyczasie między pierwszym, a drugim rzutem chciała się znaleźć bezpośrednio nad lodem, który uchronił jej przeciwniczkę przed upadkiem. Po to, aby z trzecim sztyletem z kompletu zanurkować licząc, że dzięki pikowaniu nabierze dość pędu, aby siła spadającego ciosu wystarczy, aby przebić się przez lód. Jeśli udałoby się go całkiem rozłupać zamachnęłaby z całej siły skrzydłami, aby stworzony przez nie powiew zrzucił przeciwniczkę z ringu (nie próbowała jej zwyczajnie pchnąć przekonana, że to na nic się nie zda). A jeśli tylko trochę naruszyła lód to w takim wypadku spróbowałaby podważyć lód w stworzonej wyrwie (liczyła, że jakaś tam powstanie). I nawet jeśli miała tylko jedną sprawną łapkę to trudno, po prostu z całej siły starała się zepchnąć przeciwniczkę wraz z lodem, który przytwierdzał ją do podłoża. Oczywiście o ile udało się jej uszkodzić na tyle, aby w ogóle była szansa na to, aby Daxie zepchnąć. Jeśli nie to po prostu uderzała tak długo, aż uszkodzi lód na tyle, aby dało się oddzielić go od areny i wtedy spróbowała zrzucić przeciwniczkę. Albo póki tamta nie odzyskała równowagi. Wtedy spróbowała się oddalić, żeby nie zarobić kolejnego luja. Musiała się wtedy zastanowić co dalej.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Aiuola Mondo Pią Sie 18 2017, 18:13
Co jest? Co jest kurwa? To to dość nieprawdopodobny obrót akcji... I cholernie niekorzystny... Ale także i niebywale dziwny. Bo tak trochę nie w pełni rozumiem co się tu właśnie dzieje. No ale mniejsza, bo rozumieć nie trzeba... W walce należy się spodziewać wszystkiego i na wszystko należy być gotowym, lecz zaistniała sytuacja nie dość, że jest bardzo, ale to bardzo uciążliwa, to jeszcze... Dość niezręczna... - Że ty niby władcą? Cóż... Może więc powinienem ci się ukłonić? - pytam, nieco rozbawiony, ale też trochę przerażony. Stąd też cofam się mimowolnie o dwa kroki. Bo jednak lepiej być dalej, niż bliżej kogoś, kto ma miecz, samemu żadnego nie mogąc użyć. Przynajmniej w teorii. - Niestety, strasznie bolą mnie kolana... - dopowiadam złowrogo. Właściwie, to może byś sobie kim tylko zechce. Władcą mieczy, ostrzy, świata, kebabów... Co za różnica? No niby taka, że pozbawia mnie głównej broni, ale dla samej walki to nie jest istotne... Tak długo jak jestem w stanie myśleć, ruszać się, podejmować działania, tak długo jestem w stanie walczyć... Nieważne z kim... Nieważne o co... Nie mam zamiaru się poddawać... Nie będę się przed nikim płaszczyć... - To może być całkiem zabawne - oznajmiam, kończąc tym samym te przemiłe pogawędki. On powiedział swoje i ja swoje powiedziałem. Niech zagra muzyka! Symfonia walki, krwi i bólu! Jedziemy z tym! Skoro nie mam zbytnio czym się bronić, a zaatakować go też może być trudno, to trzeba zacząć skakać. Skakanie jest najlepszym rozwiązaniem na beznadziejne sytuacje. Więc, żeby lepiej skakać, aktywuję Mōdokangarū C, bo wtedy skakanie jest najefektowniejsze. No i potem hop! Wpierw na prawą, nieco po skosie, by znaleźć się po lewej stronie Edwarda. I w sumie, może i mieczyki dookoła nie będą się mnie słuchać, co nie zmienia faktu, że jakoś mógłbym ich użyć. Dokładniej do tego, by skakać po ich rękojeściach. Zarówno dla większego widowiska, jak i też po to, żeby zwiększyć potencjał następnych skoków. Bo lądować i skakać pomiędzy tymi mieczami... Zresztą cholera wie, czy to nie jest jedna z tych sztuczek, że nagle wszystkie zaczną za mną latać i na oślep siekać, kontrolowane jedynie wolą swego władcy... Na to także przydałoby się być przygotowanym, żeby w razie czego po skacząc po takich ostrzach, doskoczyć za którymś razem do celu. Cel zaś znajduje się za plecami Edwarda. Lub też jakoś bardzo blisko niego, gdzie nie byłoby problemem się nisko schylić, sięgnąć po Łamacz Kolan i strzelić takiemu Edwardowi w kolano. Do tego jednak przydałby się bezpośredni dystans, bo w strzelanie najlepszy nie jestem, a okazję mam tylko jedną. Więc muszę ją wykorzystać jak najlepiej i bezbłędnie, aby następnie odskoczyć od Edwarda, by się zbytnio nie narażać. Oczywiście uważałbym na jego ostrze, którego podczas skakania mogłoby być ciężko uniknąć, ale pozostaje jeszcze obrona ostateczna, czyli aktywacja Mōdo hi busshitsu D. Bo to całkiem istotne, żeby niczym nie oberwać. Jakby nie patrzeć jestem w gorszej sytuacji, ale jeszcze nie całkowicie beznadziejnej. Jeszcze mogę coś zrobić! Bez wątpienia! Poza tym, walka z Władcą Mieczy, nawet jeśli to tylko samozwańczy tytuł, też jest nie lada wyzwaniem. Kto by pomyślał, że ktoś taki może się tu zjawić? A jeśli dałbym radę pokonać samego władcę, to czy by to oznaczało, że sam jestem potężniejszy od wszelkich mieczy? I kim trzeba być, żeby być potężniejszym od władcy? Nie mam pojęcia... Co to zresztą za różnica?
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Aiuola Mondo Nie Sie 20 2017, 15:07
Wróżek zacisnął mocno zęby. Był w pułapce, a jedyna droga wiodła w przód. Do ognia. Na dodatek, nie wyglądało na to, by jego przeciwnik postanowił poprzestać na tym jednym, zwykłym ataku. A wróżek musiał działać szybko, inaczej zostanie całkiem solidnie przysmażony. Jednak nie miał za wiele czasu, dlatego musiał szybko coś wymyślić. I wymyślił. Skoro musiał przeć naprzód, to niech najpierw coś utoruje mu drogę. Dlatego z tejże ściany, która była topiona, ale jeszcze stała, planował wystrzelić Filar (B), tak by ten ruszył w stronę starszego czarodzieja, przyjął na siebie ogień i zmusił go do jakiegoś działania. Za bardzo on sam nie mógł się ruszyć, więc raczej musiał działać z tego miejsca, co niezbyt mu się uśmiechało. Liczył jednak, że odpowiedzenie na atak atakiem będzie dostatecznie dobrym rozwiązaniem, by kupiło mu dodatkowy czas na użycie Łańcucha (C), który to miał się pojawić za zakonnikiem, a następnie owinąć wokół jego nogi i pociągnąć w tył. Naturalnie, wykorzystałby swoje smocze oczy, by pokierować swój twór jak najlepiej, omijając te "głowy hydry". Musiał wykorzystać jak najlepiej fakt, że jeszcze teraz jego zaklęcia były silniejsze. Bo nie wiedział jak będzie potem. Gdyby udało mu się chociażby zdekoncentrować jego przeciwnika, wtedy bezpośrednio spod niego aktywowałby Promień Energii (A), chcąc go dotkliwie zranić. Gdyby jednak plan walił się w swoim najbardziej kluczowym momencie - to jest wytworzeniu filaru z już istniejącej ściany, wówczas cóż... stworzyłby nową Ścianę (C) i z niej dopiero. Gdyby jednak problem polegał na tym, że ogień zbyt intensywnie atakował, wówczas użyłby Tarczy Absorpcji (B), by osłabić zionące ataki i wtedy ze ściany jeb-filar! A na jego przedzie ta tarcza absorbująca. Po coś nią mógł ruszać w końcu. A dalej plan jak to plan. Gdyby jednak nie mógł użyć ze ścian filaru, wówczas wykorzystałby filar pod AlterTorą, by zachwiać jego równowagą, a najchętniej wyrzucić go w powietrze. Naturalnie - plany ze wzmacnianiem obrony nadal by działały gdyby były potrzebne. A potem to plan wyglądał tak: Implozja (D) na filarze, a potem Łancuch (C) - i ciągniemy staruszkaTorę poza arenę gdy jeszcze nie wylądował. W razie gdyby się opierał, to Promień Energii (A) spod niego, tak by dostał damaż i się tak nie wiercił, bo łańcuch wówczas na moment by puścił, a potem by znów złapał, by dalej ciągnąć. Liczył, że wówczas też te głowy niejako dadzą sobie z nim spokój, skupią się na czymś innym, np. na łańcuchu, dlatego Byakuton bardzo by uważał, by ten łańcuch niczym nie dostał. A gdyby udało się tym samym odwrócić uwagę głów, to Tora spróbowałby się wydostać zza ściany by nie być ograniczony własnym tworem i półkopułą z ziemi. Wtedy na pewno miałby lepszy widok na wszystko co się tu odwala. W razie wszelakich ataków, jakie by w niego nastąpiły, próbowałby ich uniknąć, a gdyby był to podobny dziw do tego co robiła wcześniej ognista głowa, wówczas po samym odskoku, biegłby dalej, tak by nie dać się złapać i uważnie by patrzył, czy któraś z pozostałych głów czegoś nie knuje, np. go pieprznąć jakimś potężnym zaklęciem. W ostateczności, mógł się w końcu schować za kamienną kopułą swojego alter ego, a także liczyć, że jego umiejętności poskutkują i przyniosą upragniony skutek w jego planie. No... może jeszcze Energetyczne Ciało (PWM) mogłoby się przydać, gdyby jednak wpierdziel miał dostać.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.