I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jedna z trzech wielkich katedr w Fiore. Ogromna katedra, której główna nawa zwieńczona jest kopułą, na której od środka umiejscowione są płaskorzeźby przedstawiające ogromną ilość aniołów. Nie ma w tym nic dziwnego, podobno wieki temu miejsce to było miejscem objawienia, gdzie widziano setki aniołów, które przyczyniły się do natychmiastowego rozkwitu kwiatów na tymże obszarze. Dlatego dominuje w niej motyw aniołów i kwiatów. Boczne nawy są prostokątne i pełne przepychu. Masa obrazów i rzeźb, zdobione ławki dla wiernych, wszystko to sprawia, że wnętrze wygląda przecudnie. Z zewnątrz, jest to czysty, biały budynek, umiejscowiony we wschodniej części Crocus. W słoneczne dni, zdaje się lśnić delikatnym światłem, co spowodowane jest dbaniem o jego nieskazitelny wręcz wygląd z zewnątrz.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MG:
Jakoś tak się złożyło, że 5 magów dostała zaproszenie... zaproszenie do jednej z trzech wielkich katedr w Fiore. I to nie byle jakiej. Odbudowanej ostatnimi czasu katedrze w dawnej stolicy królestwa. Wielki, biały budynek zwieńczony kopułą przyozdobiony masą płaskorzeźb i kwiatów. I choć w okolicy widać było, że miasto wciąż jeszcze się odbudowywało, zdecydowanie ten budynek był już wykończony. Po wejściu przez ogromne drzwi widać było kilku modlących się kapłanów, ale Ryu z Raekwonem dostrzegli znany im duet mężczyzn gadających ze starszym z kapłanów, który zdawał się widzieć zbyt wiele wiosen. A ich pracodawcy (którzy swoja drogą jako jedyni byli nie kapłanami i nie modlili się) wyróżniali się przez to, choć jeszcze zatrudnionych magów nie widzieli.
Info od MG:
Od tego postu termin CAŁY CZAS to 3 dni od posta MG. Jak ktoś nie może to PW/GG w razie czego.
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Katedra Angeldria Sro Kwi 01 2015, 23:20
Niegdyś wspaniała stolica, obecnie odbudowywana ze zgliszcz. Brzmi jak idealne preludium do nowej przygody. Może i pierwszej przygody, bo misja z Akane Resort zapadła mi w pamięć bardziej jako pięciominutowy dramat. W kościele to jednak dawno nie byłam. W pewnym momencie religia straciła dla mnie znaczenie, może to i dobrze, że los sprowadził mnie dziś do tej pięknej katedry... z moim kolegą z gildii - demonem. Musiałabym chyba poczytać księgi, by się zorientować, czy to nie jest przypadkiem trochę dziwne. Nie wiem, czemu ktoś wybrał to miejsce na zbiórkę. Może hipoteza, że przedmiot misji ma po prostu coś wspólnego z tym wyznaniem, wydaje mi się zbyt prosta i niewyczerpująca... W takim kościele chyba niezbyt dobrze się rozmawia. Tu jest pięknie, mistycznie i w ogóle, ale nawet od szeptu poniesie się lekkie echo. Czyżby nikomu nie zależało na jakiejkolwiek dyskrecji? Skoro tak, to może dowiem się, do kogo właściwie przyszłam. Poprzednia misja dała mi do zrozumienia, że najlepiej jest, gdy się nie wychylam. Także i tym razem wolę poczekać, aż pracodawcy się ujawnią, aniżeli szukać ich tutaj. Przechadzając się po katedrze i podziwiając wnętrze przepełnione cudownymi - naprawdę, może i są nudne jako takie, ale robią na mnie wrażenie - rzeźbieniami, staram się wychwycić słowa ludzi w pobliżu. Może coś, co nie brzmi jak modlitwy, pomoże mi spośród tych kilku kandydatów wyłuskać potencjalnych zleceniodawców lub potwierdzić podejrzenia co do pewnej dwójki nieco wyróżniających się panów. Mam jednak nadzieję, że to oni do nas podejdą. Przecież magowie to z definicji dziwadła, które w takim miejscu powinny rzucać się w oczy.
Ryudogon
Liczba postów : 531
Dołączył/a : 22/08/2013
Temat: Re: Katedra Angeldria Czw Kwi 02 2015, 00:11
Otóż jak to Ryu przyszedł z dość ciepłej, czerwonej kurtce, z szalikiem Hosenów Hosenki, który był koloru biało-czerwonego w paski, który było siedem (7 czerwonych i 7 białych). Miał czarne spodnie i czerwone adasie, well w sumie ogólni jego ubiór utrzymywał się w jednolitych kolorach. Jedynie pociągnął parę razy nosem i kichnął, zdecydowanie było dla niego za chłodno, ale cóż... Może w Katedrze będzie cieplej? Chociaż mu się nie wydawało. Jedynie, gdy przyszedł rozglądnął się, gdy nagle zobaczył jego znajome mordy, poprzednich pracodawców. - West, Jones! - zawołał ich, po czym podniósł wysoko lewą dłoń i pomachał. Chociaż nie bardzo mu się tu podobało, gdyż go lewa rączka, go trochę swędziła (Bo cholera jasna dotknięta była przez diabła).
Carlos
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Katedra Angeldria Czw Kwi 02 2015, 00:30
Ulicami Ceocus wprost z dworca sunął powóz ciągnięty przez silnego ogiera parskającego w rytm stukania kopyt o bruk. Woźnica przybrany w kremowy frak raz za razem podkręcał siwego wąsa i spoglądał kątem oka na parę pasażerów. -Być w towarzystwie tak pięknej, młodej damy było dla mnie wielce przyjemne. Mam nadzieję iż nie żałujesz podróży z nieznajomym? Wysłodził z lekkim uśmiechem błękitnooki blondyn jadący w powozie wraz z młodą kobietą. -Ależ skąd, powszechnie się mówi, że członkowie violet pegasus są bardzo uprzejmymi dżentelmenami. Odparła kobieta przysłaniając zarazem dłonią lekki uśmieszek po którym przyszła kolej na zatroskanie. -Wybacz, zapomniałam iż rada rozwiązała waszą gildię, co teraz poczniecie? Zaakcentowała ostatnie słowo i zamarła splatając dłonie w geście wyczekiwania odpowiedzi. -Ponownie się zakochamy... Rzekł niespodziewanie błękitnooki kawaler wywołując rumieniec u rozmówczyni. Nie tracąc krzty uśmiechu odchylił plecy od oparcia skracając tym samym dystans z siedzącą naprzeciw. Przymknął powieki i kontynuował. -Z gildią jak z miłością... Nawet rozdzieleni pokonają wszelkie przeciwności, zaufaj nam, tak jakbyś ufała swemu lubemu. Zakończył unosząc powieki przeszywając ją tym samym swym spojrzeniem, aż kobieta zaniemówiła i nie spostrzegła, że powóz właśnie się zatrzymał. -Eghm! Odchrząknął grzecznie powożący przypominając jednocześnie o swojej osobie. -Jesteśmy na miejscu Katedra Angeldria... Zakomunikował dumnie schodząc z kozła by otworzyć drzwiczki, podkręcał przy tym wąsa i wypinał pierś by w swej postaci być zapamiętany przez klientów. -A więc na mnie już pora, liczę... Nie, raczej jestem pewien iż jeszcze kiedyś się spotkamy. Rzucił czarodziej mrugając okiem na odchodne i uroczyście ukłonił się kobiecie, a następnie grzecznie zaczekał aż wóz odjedzie. Towarzyszka podróży pomachała mężczyźnie, gdy wraz z wozem odjeżdżała dalej w głąb kwiecistego miasta. Gdy to już było za nim Verno skierował swe kroki ku wnętrzu wspaniałej kredowo-białej katedry. Manipulujący Chwilą, nim zaczął poszukiwać pracodawców postanowił przyjrzeć się dziełu sztuki jakim była ów budowla. Błękitnooki do pełnego kontentu potrzebował jeszcze kieliszka dobrego czerwonego wina i wtedy z całą pewnością mógłby spędzić tu więcej czasu. Jednakże, mimo najszczerszych chęci delektowania się chwilą nie mógł przeoczyć pewnego duetu i mężczyzny, który do nich podszedł. Grzeczność więc nakazywała nie ignorować pracy, nawet jeśli owa dwójka, a raczej już trójka była zajęta rozmową ze starszym z kapłanów. -Mam nadzieję iż nie przeszkadzam szanownym panom, kapłanie... Poszukuję, autorów zlecenia dla sztukmistrzów magii. Choć domyślał się iż trafił do odpowiednich osób, to nie zawadzi trzymać się taktu. -Ach tak, proszę mi wybaczyć nie przedstawiłem się, Carlos Verno, do usług... Skłonił się ostatecznie i zamiótł dłonią powietrze tuż przed sobą, jakoby w zapraszającym geście. Oczywiście nie umknęła jego uwadze obecność "Błękitnej Panny", która to rozglądała się po katedrze jak i on miał uprzednio w zamiarze. Verno nie mógł oprzeć się też wrażeniu iż dziewczyna niejako domagała się uwagi, bądź też takie wrażenie sprawiała. Gdy magowie zaczną się gromadzić i przyjdzie czas na wymiany uprzejmości z pozostałymi czarodziejami, to Carlos naturalnie odwzajemni ich przywitania. Spośród magów którzy podejmują się tego zadania dobrze zna Raekwona, którego cenił jako niezawodnego kompana w przeszłości. Cóż, pozostało czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Katedra Angeldria Czw Kwi 02 2015, 13:13
Spinebreaker mocno się zdziwił, otrzymując zaproszenie do udziału w misji. To raczej niespotykany przywilej, w którym to magowie nie musza uganiać się za zarobkiem, a jedynie otrzymują kartkę z danymi miejsca, gdzie mają się spotkać z pracodawcami. Widząc jednak dwa podpisy pod opisem misji, Raekwon nie mógł odmówić, choć nie spodziewał się ich jeszcze ujrzeć na swoje lekko przekrwione oczy. Droga prowadziła do Crocus. Wielkie miasto, dawna stolica, do niedawna spowita mgłą tajemnicy, którą niewielu ośmieliło się zrzucić. Jednak miasto powróciło do życia i teraz blady mag miał po raz pierwszy w życiu postawić stopę na jego brukowanych ulicach. Katedrę było widać już z daleka. Wysoka, lśniąca blaskiem, pewnie nie dawno ukończona. Ill od razu skierował się w jej stronę. Już od wejścia uderzył go przepych, z jakim urządzono to miejsce. Płaskorzeźby, obrazy, bogactwo i wypływający zewsząd splendor. -Pewnie całe Fiore robiło ściepę na budowę tego miejsca.-pomyślał blady mag, oglądając wnętrze katedry. Ruszył w głąb, przechodząc obok zdobionych ław i aniołów stróżujących na ścianach i rozglądając się za znajomymi gębami. Po kilkunastu metrach w końcu dostrzegł sylwetki dwóch podróżników, ale i kogoś jeszcze. Choć Ill nie widział go szmat czasu, ba, był przekonany, że jego stary znajomy leży już pod ziemią, zdołał poznać tą zawsze elegancką i przyciągającą kobiety jak magnez osobę. Podszedł cicho za plecy znajomka, po czym klepnąwszy go po ramieniu odparł: -Zostaw biedaka. Jeszcze mu co zrobisz i nas wywalą jak z tamtej knajpy w Oak.-po czym uśmiechnął się szeroko i przywitał z dawno nie widzianym znajomym. Następnie wskazał mu dwójkę stojących podróżników. -To oni. Nie śpieszyło mu się, jednak postanowił nie zostawać w tyle z powitaniem Westa o Jonesa. -Thomas, Jones, witajcie. Jestem jak chcieliście.-po czym przywitał się z nimi. -A to Carlos Verno, mój kompan.-Raekwon nie pamietał wszystkich przydomków Verno, wiec postanowił się nie wychylać z ich wymienianiem. Tak samo z gildią. Każdy w państwie słyszał o rozwiązaniu Pegazusa i Mermaidów, a żeby nie przywoływać niepotrzebnych wspomnień, tego tematu lepiej unikać.
Lindow
Liczba postów : 415
Dołączył/a : 21/08/2013
Skąd : Z wyspy solą oraz żelazem płynącej
Temat: Re: Katedra Angeldria Czw Kwi 02 2015, 15:05
Kto by pomyślał, że to miejsce zostanie odbudowane tak szybko. Crocus dawna zniszczona stolica tego państwa, zaczęła z powrotem lśnić swoim dawnym blaskiem, ba! Biorąc pod uwagę tempo rozwoju być może będzie lśniła nawet jaśniej niż poprzednio. Niewiele miał czasu dla siebie po skończeniu poprzedniej misji. Nie za bardzo miał od czego się zmęczyć, gdyż względnie to była najspokojniejsza misja na jakiej był dotychczas. Po za tym miał teraz kogoś komu musiał pomóc, a przynajmniej czuł się w pewnym stopniu odpowiedzialny. - Lilin, nie mam zamiaru popełniać takiego błędu jak poprzednio i chcę pokazać na co na prawdę stać Lamijczyków, oraz że można na nich polegać. Swoją drogą zapoznałaś się może z biblioteką w naszej gildii? - Powiedział zerkając w jej stronę gdy zbliżali się do katedry. Doprawdy, niezwykłą parodią było, że on zwany już w paru miejscach i gildii Pół-Demon, najął się do pomocy w kościele. Cóż...niezbadane są losy tego świata. Nie zmieniało to jednak wciąż faktu, że im bliżej byli tego świętego miejsca, tym bardziej jego dłoń zaczęła rozgrzewać się jakby w akcie buntu by się tam nie zbliżać. Ale nie zamierzał się przez to cofać, schował dłoń pod naprawionym płaszczem, do którego był mocno przywiązany. Co jakiś czas łańcuchy wokół prawicy dzwoniły głucho od zderzania się o siebie. Gdy weszli do środka, zauważył albo miał takie wrażenie, że Lilin trzymała się bardziej z tyłu. No cóż, już wcześniej się domyślał, że byłą nieśmiała, ale miał nadzieje, że z czasem wyrośnie jej odpowiednia pewność siebie. Rozglądnął się dookoła. Doprawdy monumentalne miejsce! Rzadko kiedy bywał w miejscach, gdzie mógł spotkać się z taką architekturą oraz elementami sztuki. Jednakże, nie miał czasu podziwiać piękno tego miejsca, musiał odnaleźć swoich pracodawców. Zaczął pilnie oglądać ludzi, zastanawiając się kto wyglądałby na odpowiednią osobę. Modlący się odpadali. Dwóch kapłanów rozmawiającymi przed ołtarzem wydawali się odpowiedni, choć elegancko ubrany jegomość który niedawno przybył także byłby odpowiedni. Widząc że parę osób zaczęło witać się z dwójką wielebnych jego wątpliwości zniknęły. Uśmiechając się nieco do Lilin także skierował swoje kroki w ich stronę, ale...
~Przywitałbyś się z przyjacielem.
Chłopak stanął jak wryty. Jego ciałem ogarnął krótki spazm, po czym jego wzrok zawędrował w stronę pewnego chłopaka, który pomachał wspomnianej wcześniej dwójce. Demon. Czuł demona, czuł tą charakterystyczną, niepowtarzalną energię, tą aurę która od nich była. Ta była słabsza niż spotkanych przez niego w przeszłości, ale do jasnej cholery! Coś zdecydowanie nie tak było z ręką tej osoby. To tak jakby... Lindow szybkimi krokami podszedł do Ryudogona. Jego prawica drżała z ekscytacji która go samego przerażała. Nieświadomie wokół niego zaczęła pojawiać się demoniczna prezencja, a prawo oko zaczęło lśnić szkarłatną poświatą. Zatrzymała się 1,5 metra przed nim. W jego oczach widać było połączenie strachu, ciekawości i odrobiny szaleństwa, które wewnętrznie bardzo próbował zgasić. - Kim ty jesteś? - Rzekł ściskając mocno prawą dłoń, tak że szpony prawie przebijały się przez ciało.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Katedra Angeldria Czw Kwi 02 2015, 15:50
MG:
I w ten oto sposób, poprzez różne metody podróży, piątka magów ostatecznie znalazła się w katedrze. Jak się okazało (a niektórzy jak wiedzieli), dwójka rozmawiających ze starym kapłanem było pracodawcami. Jeden z nich widząc podziwiającą katedrę dziewczynę podszedł do niej i zagadał. -Hej, jesteś magiem, prawda? Zatrudniliśmy cię. Chodźmy do pokoi kapłańskim, tam wszystko omówimy. - rzekł blondyn, który do niej podszedł, a następnie zaprowadził ja do pomieszczeń przez drzwi w jednej ze ścian katedry, razem z resztą magów, choć na krzyk Ryudogona kilka osób coś chrząknęło. Jednak... coś było nie tak. Lindow podszedł do krzyczącego wcześniej chłopaka, czując jak jego ręka drży z jakiegoś tajemniczego podniecenie, gdy nagle stary kapłan spojrzał na ten duet. Momentalnie swędzenie i drżenie, a także wszelkie inne demoniczne odruchy, jakie mogły się u nich pojawić zniknęły. Razem z dwójką ich pracodawców gestem dłoni nakazał im być ciszej i powoli, drżąc udał się do pomieszczeń obok.
Przeszli tak kilka korytarzy, aż ostatecznie znaleźli się w czymś, co przypominało mały salon. -W podzięce, za pomoc w odbudowie możecie zamieszkać to skrzydło Katedry. Większość pokoi jest dwuosobowa, ale do jednego wstawiliśmy jedno łóżko, więc będzie ciasno. Pan Smith i pan West powiedzieli, że możecie spędzić tu kilka dni badając katakumby. Oni wam chyba lepiej wyjaśnią. Nie hałasujcie i nie róbcie niczego złego. To miejsce kultu. Uszanujcie to. - powiedział powoli, zupełnie jakby leżał już na łożu śmierci. Powoli się obrócił i ruszył do wyjścia. Z tego pomieszczenia 7 osobowa grupka miała drogę do kuchni oddzielonej tylko ladą od jadalni, a także do niewielkiego korytarzyka, w którym to były drzwi do trzech pokoi. Było jeszcze wyjście, którym mogli skierować się ponownie do głównej nawy katedry.
Wtedy też ich pracodawcy zaczęli mówić: -Tak więc, niektórzy nas już znają. Ja jestem Thomas West. Mój kolega to Jones Smith. - powiedział wysoki, brązowowłosy mężczyzna, po czym zaczął tłumaczyć -Jak zapewne Ill Spine i... Hector? Jak leciało to imię? - rzucił z lekkim uśmiechem, kompletnie zapominając -Shoze Idane. - odparł niższy od kolegi blondyn, który podjął się dalszego tłumaczenia -Jesteśmy w posiadaniu czegoś, co nazywa się Jabłkiem i jest swoistą biblioteką wiedzy o dawnych czasach. Udało nam się uzyskać mapę, która pokazuje inne dzieła osoby bądź istoty, która stworzyła Jabłko. Jeden z nich znajduje się pod Crocus, a dokładniej pod tą katedrą. -Nasza firma pomagała finansowo odbudować tą stolicę, przez co łatwo udało nam się uzyskać pozwolenie, na takie... badanie. - wtrącił West, po czym dodał -Dodatkowo, jest to jedno z niewielu miejsc w Crocus, gdzie nie ucierpiały podziemia, co dodaje prawdopodobieństwa temu miejscu. Zanim zaczniemy... jakieś pytania? - zakończył spokojnie wypowiedź spoglądając na cały kwintet magów uważnie.
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Katedra Angeldria Pią Kwi 03 2015, 13:31
Zgodnie z planem zostałam zauważona przez kogo trzeba i zdążyłam jedynie cicho, mechanicznie odpowiedzieć blondynowi "Tak. Jestem Lilin...", gdy nagle zebrała się nas cała banda... Nawet nie zauważyłam, kiedy. Teraz nie mam wątpliwości, że to właśnie z tymi pozostałymi trzema wariatami spędzę trochę czasu. Wiedziałam. Magów nie da się przeoczyć, jeżeli się wie, że powinni być w danym miejscu. Podczas gdy poproszono nas na zaplecze, zaczęły padać przeróżne imiona. - Jones... West... Verno... - wyliczałam sobie w myślach, próbując dopasować to, co usłyszałam, do tego co widzę. Nie powinno to stanowić problemu, bo chyba każdy wymawia swoje własne nazwisko, ale jestem trochę nieprzytomna, gdy zastanawiam się nad kilkoma rzeczami naraz, a tak po prawdzie jeszcze próbuję rozgryźć, o co chodziło Lindowowi przed katedrą.
- Trochę czytałam... o magii. Różnej. - odpowiedziałam mu wówczas na pytanie o bibliotekę, nie bardzo rozumiejąc, czemu o to zagadnął. Bardziej zdziwiła mnie pierwsza część jego wypowiedzi, na którą po prostu zareagowałam kiwnięciem głową i lekkim uśmiechem. To miłe z jego strony, ale jaki błąd miał na myśli? Pożary się zdarzają, było - minęło. To, co mnie zasmuca, to że o ile cieszę się, że jest tu ze mną i mam kogoś znajomego, to tak naprawdę nie uważam go za kogoś, na kim można polegać. Nie żeby na mnie można było polegać...
Teraz, słuchając wypowiedzi sędziwego duchownego, mam jeszcze większe wątpliwości. - "Nie hałasujcie, to miejsce kultu..." Błagam, mamy Lindowa! - Kiedy kapłan wyszedł i przejęli nas pracodawcy, zaczęłam coś rozumieć. Jeszcze przed chwilą brzmiało to tak, jakbym ja pomagała w odbudowie katedry, czego sobie oczywiście nie przypominam... a dziadek po prostu mówił do tej dwójki. To ma sens. Przy okazji zyskałam pewność co do kolejnych imion. Niestety "szczegóły" zlecenia w ogóle nie zabrzmiały dobrze... - POD KATEDRĄ? NIE TRZEBA BYŁO JEJ NAJPIERW ODBUDOWYWAĆ! - Naprawdę mam obawy. Szkoda takiej pięknej katedry na interwencję Lamii. Chyba popełnię samobójstwo, jeżeli wysadzimy to miasto w powietrze. Co, jeżeli szukany obiekt to jakaś broń? - Tak, na pewno popełnię samobójstwo. Trochę niepotrzebnie Lindow przypomniał o naszej gildii przed wejściem. Nie lubię nosić na barkach czyjejś reputacji. Wiedziałam, że to będzie mnie irytować, gdy zdecydowałam się dołączyć. Na poprzedniej misji byliśmy wszyscy z Lamii, teraz jest gorzej - zrobimy lub powiemy coś głupiego i kolejna porcja kompromitacji pójdzie w świat. Teraz nawet nie ma z nami dziewczynki, która poprzednio załatwiła wszystko sama. Właściwie... wokół sami faceci, chyba znacznie starsi. Wniosek jest jeden - to nie jest miejsce dla małych dziewczynek. Na co ja się właściwie zapisałam? Być może wszyscy pracodawcy - jako podgatunek ludzi - w swej ostrożności mają tę nieprzyjemną manierę nie mówienia prawie niczego i po trzech zdaniach wypowiadania magicznej kwestii "Jakieś pytania?". Oczywiście mam mnóstwo pytań, ale coś mi mówi, że im więcej będę pytać, tym mniej zrozumiem. - Jaka jest nasza rzeczywista rola? Spodziewają się panowie jakichś... magicznych komplikacji w tych podziemiach? - Nie chciałabym dać do zrozumienia, że jesteśmy niepotrzebni, może niektórzy tu chcą zarobić?... Ale po prostu nie rozumiem, po co wezwali nas, skoro znają lokalizację i mają najwyraźniej mnóstwo środków finansowych. Czyżby pod miastem wciąż czaiło się tak zwane licho? "Podziemia nie ucierpiały" może być rozumiane dwojako. - I może wiadomo coś o tym obiekcie, który - jak rozumiem - chcemy odszukać?
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Katedra Angeldria Pią Kwi 03 2015, 18:42
Ill skierował swe kroki w stronę pokoi. Rozglądał się za dwuosobowym, choć równie dobrze mógłby spać i na którejś z tych zdobionych ław. Pewnie i tak byłyby wygodniejsze. "To miejsce kultu. Uszanujcie to."-Raekwon przybrał dziwny wyraz twarzy słysząc te słowa. Wyglądało to, jakby chciał się roześmiać, starając się jednocześnie usilnie powstrzymać nagły i głośny wybuch śmiechu. Był przecież magiem eksplozji, jeżeli jednak udałoby mu się wykorzystać tyle zaklęć, co podczas ostatniego przeszukiwania tajemniczej komnaty wewnątrz góry, powinno być bezpiecznie. O Wielkie Niebiosa ile musiałby pracować, by oddać cały hajs za rozjebanie katedry w drobny mak. Na tą myśl chłopak zbladł jeszcze bardziej. Po chwili koszmaru Raekwon zaczął trząść głową, by wyrzucić z umysłu te okropne obrazy. -Choć jeżeli podziemia przetrwały zrównanie miasta z ziemią, może i wytrzymają jedna, czy dwie eksplozje...-pomyślał, poprawiając czapkę. -Ja mam pytanie.-zaczął swoim ochrypłym głosem. -Macie jakieś pochodnie? Albo inne źródło światła? W katakumbach może być dość... mrocznie...-skończył, zamyślając się przez krótką chwilę nad ostatnim słowem. Podczas poszukiwań Jabłka było podobnie i gdyby nie magiczna bomba Raewona, ówczesna piątka podróżników nie widziałby nic poza czubkami własnych nosów. Ill zrobił kilka kroków na przód, dokładniej w stronę Jonesa oraz Westa, po czym zadał im ciche pytanie: -A jak sprawa z... Fairy Tail? Ten skurwysyn dostał to na co zasłużył?- po czym poczekał w skupieniu na odpowiedź dwójki. On też chciał, by Fairy Tail zapłaciło za krzywdę, jaką wyrządziło ostatnim razem. Ta śmierć by nie nastąpiła, gdyby tamten... mag wszystkiego nie spierdolił, byłoby ich teraz trzech. Gdy otrzymał odpowiedź, skierował się w stronę Lilin, po czym stanął obok niej. -Jeżeli będzie tam coś, choć trochę podobnego do tego z ostatniej wyprawy, to lepiej trzymaj się swojego chłopaka bardzo mocno.-nawet na nią nie spojrzał mówiąc te słowa. Po wszystkim wrócił na pierwotne miejsce i czekał na sygnał do zejścia. Prócz informacji o pochodniach nic więcej mu nie pozostało.
Ryudogon
Liczba postów : 531
Dołączył/a : 22/08/2013
Temat: Re: Katedra Angeldria Pią Kwi 03 2015, 22:02
I o to cała drużyna pierścienia się zebrała. W pewnym momencie odwrócił się w kierunku jakiegoś gościa, który się go zapytał - Nadpobudliwym człowiekiem - rzucił jakby nigdy nic, po czym spojrzał na jakiegoś kapłana, po czym poczuł... jak jego ręka przestała piec. Dziwne uczucie, bo zwykle czuł lekkie ciepełko, a teraz jakby nic się nie stało i takie co u diabła. Potem gdzieś poszli i tak dalej. - Yep, Shozo idane. Emil, to jabłko nazywa się Emil - powiedział, bo przecież tak nazwał jabłko wtedy w hotelu. - Mam nadzieję, że nikt stąd nie jest w Fairy Tail - powiedział spoglądając na twarze wszystkich - Ostatnim razem dość narobił problemów jeden gówniarz z Fairy Tail -
Carlos
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Katedra Angeldria Sob Kwi 04 2015, 16:07
Manipulujący Chwilą był rad ze spotkania Rae i to na misji, gdzie na własne oczy mógł zobaczyć jak chłopak urósł. Zastanawiało go także, czy wybuchowy czarodziej wciąż podróżuje z młodym Ryuuzakim, o śnieżnobiałej czuprynie i nadpobudliwym usposobieniu. Był jeszcze białowłosy Shozo Idane, choć przywodził na myśl kogoś kto szuka kłopotów, to wzbudził na tyle zaufania u Thomasa i Jonesa iż wezwali go ponownie. Pozostała jeszcze nietypowa dwójka, która wyglądała na co najmniej zagubionych, dodatkowo nie słyszał by którekolwiek się przedstawiło. Pracodawcy natomiast wydawali się dość konkretni i bez większych ceregieli drużyna opuściła główną salę z nostalgicznym zapachem świec i kadzideł by udać się w bardziej komfortowe miejsce. Cóż, Verno miał nadzieje iż sama ilość łóżek i pokoi zgadza się z liczebnością osób wynajętych. Pokój z jednym łóżkiem był odpowiedni zważając iż między nimi znajduje się młoda kobieta. Co do obaw samego kapłana to oczywiście były zrozumiałe, wielu magów słynęło ze śladów w postaci pogorzelisk w miejscach ich pracy.
Dwójka pracodawców nie zdradziła za wiele, bardziej wzbudziła zaciekawienie ów jabłkiem i tajemnicami jakie mogło ono skrywać. Po poszczególnych reakcjach drużyny na słowa zleceniodawców malował się obraz dwójki czysto praktycznych osób i dziewczyny ostrożnej. -Preferowałbym latarnie jej światło można przysłonić, czy też skierować blask w wybranym kierunku. Rzucił mężczyzna splatając ręce na torsie jednocześnie trzymając gałkę swej zdobnej laski skrywającej ostrze. -Proszę się nie obawiać znak pegaza widnieje na mym ramieniu, nie wróżek. Odparł spokojnie i z uśmiechem, na lewym ramieniu jego fraku wciąż był wyszyty błękitny symbol Violet Pegasus. -Panowie Thomas i Jones, domyślam się iż wraz ze zniszczeniem katedry zatracono dokumenty, a w tym i plan podziemi. Wciąż jednak istnieje szansa iż ktoś o nich wie coś więcej, być może któryś z duchownych? Nie twierdze iż chce zamęczyć tutejszych kapłanów lawiną pytań, miast wziąć się za czynne badanie tego co mieści się pod naszymi stopami. Tutaj Verno przerwał, zatrzymał czas przy trzymanej w dłoni lasce, tak iż zawisła ona bezładnie w powietrzu. Następnie błękitnooki dobył z kieszeni zegarek na łańcuszku by sprawdzić czas. -Po prostu pomiędzy wyprawami, będzie chwila by tu odpocząć, czy zasięgnąć języka. Carlos mówił wpatrzony we wskazówki by po chwili skryć czasomierz i uchwycić laskę nim czar pryśnie i ta opadnie na podłogę. -I ostatnie pytanie jak mniemam, czy Panowie zostaną w Katedrze na czas misji, czy mamy szukać Panów gdzie indziej? Po usłyszeniu odpowiedzi, bądź ich braku mężczyzna we fraku zwraca się do reszty kompanów. -Nie chce być niegrzeczny, ale naturalnie osobna sypialnia należy się uroczej Błękitnej Damie. Nie mam nic przeciw dzielenia pokoi z żadnym z Panów, choć nie zaprzeczę iż jeśli są jakieś obiekcje to lepiej byłoby poznać je teraz. Blondyn urwał radosny uśmiech, zmienił się w lekki i cwany, a błękitne oczy wydawać się mogły nad wyraz chłodne. -Głupio by było byśmy mieli problemy przez brak współpracy, możecie to nawet nazwać czynnikiem fairy tail. Zakończywszy ten dziwny wywód przeszedł się po małym salonie wolnym krokiem, pragnąc odsunąć myśli o wróżkach, gdyby miał oceniać całą gildie poprzez jednego członka to dziś sam musiałby szukać zemsty.
Minerva
Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015
Temat: Re: Katedra Angeldria Sob Kwi 04 2015, 19:19
Ostatecznie jednak nie miała pojęcia, co tutaj robi. Po prostu nie wiedziała. Została wyteleportowana (bardzo dosłownie) z miotłą i kotem z poleceniem dostania się do katedry z tylko sobie znanym powodem. Tylko, że właśnie go nie pamiętała. Jedyne co ostatecznie zakodowała to katedrę o nazwie tak dziwnej, że nawet nie siliła się na zapamiętanie nazwy. - To ruszamy czy coś...? - rzuciła do Bela, ruszając w stronę sakralnej budowli z dozą niepewności. Miała wrażenie, że pakuje się w paszczę lwa. Jak zawsze z resztą. To teraz artefakt. Coś z artefaktem. Może powinna zapytać tutejszych? Tego jak znajdzie jakiś ludzi, postanawia się wreszcie odezwać do kogoś innego niż do swojego kota. - Przepraszam, ja w sprawie misji, czy coś... - tylko nie wiedziała czy powinna o takowym oficjalnie wiedzieć. Cóż, najwyżej będzie co będzie.
Lindow
Liczba postów : 415
Dołączył/a : 21/08/2013
Skąd : Z wyspy solą oraz żelazem płynącej
Temat: Re: Katedra Angeldria Pon Kwi 06 2015, 21:37
Czyżby...to było złudzenie? Czyżby jego umysł zaplątał się w kolejną pętle zawiązaną, przez Hannibala? Ciężko było stwierdzić, lecz pewnym było, że jego zmysły ucichły, a jego zapytanie zostało w pewien sposób zignorowane. - Obym się mylił. Ale muszę mieć go na oku.- Dla pewności jednak, schował dokładniej swą przeklętą dłoń. Słuchając wywodu jego pracodawcy, oraz słysząc pytania oraz wypowiedzi swoich obecnych towarzyszy, postanowił nie zadawać pytań. Postanowił dalej posłuchać co ma do powiedzenia kapłan, licząc, że powie coś więcej niż tylko nasz cel. Warto byłoby dowiedzieć czegoś na temat, tego co możemy oczekiwać i co mamy robić, oraz czemu do tego zadania potrzebowali aż tylu chętnych. Spoglądnął na osoby w pomieszczeniu. Mieli tutaj 3 osoby będące już zaznajomione z sytuacją. Dżentelmena z VP, które się rozpadło, białowłosego chłopaka z dziwną aurą, oraz bardzo bladego jegomościa, o dość...hmm...prostym usposobieniu. To po części dobrze, umie nazywać rzeczy po imieniu. Prócz tego znajdowała się tu...dziewczyna z kotem. Wyglądała jak wiedźma, biorąc pod uwagę jeszcze tą miotłę co miałą ze sobą. Warto było także się nią... no, zainteresować. Miał nadzieję, że on i Lilin sprawdzą się dość dobrze. Spojrzawszy na dziewczynę, przeszło go wrażenie, że nie jest za bardzo zadowolona z sytuacji, jakby wręcz ją przerażała. Poklepał ją po ramieniu. - Będzie dobrze, nie musisz się martwić na zaś. - Oznamił z lekkim uśmiechem, po czym skupił się na tym co ma ciekawego do powiedzenia pracodawca.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Katedra Angeldria Pon Kwi 06 2015, 22:15
MG:
Misyjni: Mężczyźni spokojnie wysłuchali pytań i poczęli na nie odpowiadać w kolejności chronologicznej, choć głównie mówił blondyn: -Prawda jest taka, że przy odbudowie katedry zbadano całe podziemia, by je ewentualnie oczyścić z istot, które mogły się tam skryć podczas oczyszczania miasta. Ponieważ jednak wiemy, że jest to magiczny obiekt, może być on również w magiczny sposób ukryty. West nie jest aż tak uzdolnionym magiem, by samemu sobie z tym poradzić, praktycznie... on dopiero raczkuje. - odparł członkini Lamii, po czym spojrzał na Raekwona i uśmiechnął się -Wzięliśmy kilka latarek. -Jest ścigany przez policję. Tamten drugi kretyn ma farta, że to nic poważnego. - rzucił szatyn wyraźnie podirytowany. -Tak czy inaczej, jeżeli naszym największym problemem będzie ten dziwny materiał co ostatnio, to powinno pójść... dobrze. - skomentował Jones po krótkich rozmyśleniach. -Tak, szczęśliwie ten drugi... osobnik nie zabrał nam... Emila, dzięki któremu udało nam się chociaż określić to miejsce. -Utracono plany, ale są ogólnie te podziemia znane. Są to bowiem głównie krypty - zaczął ponownie tłumaczyć West. -Mimo wszystko jednak, w przerwie można popytać się kapłanów, jeśli nie będą oni zajęci. Tak czy inaczej, planujemy iść z wami. Sami też jesteśmy ciekawi. - rzekł z chytrym uśmiechem. -Wiem, że nie odpowiedzieliśmy na temat obiektu. Ale dlatego, mamy ze sobą... Emila. - dodał Jones, po czym wyciągnął na stół złotą kulę, którą dotknął West. Przez kilka pierwszych chwil nic się nie działo, a potem pomieszczenie wypełniło tajemnicze światło, delikatny zapach polnych kwiatów, a także bezkształtna masa światła, która jakby próbowała przyjąć jakąś humanoidalną formę. Tylko Ryu to kojarzył. Ich pracodawcy właśnie wywołali Rdzeń. -Co możesz nam powiedzieć o tutejszym tworze twego stwórcy? - powiedział spokojnie West, dotykając złotej kuli. -Jest ich kilka. Blisko siebie, co utrudnia mi dokładny pomiar. - rozległ się głos od owej świetlistej osobowości, wypełniony tajemniczą melodią. -Jeśli chcecie, zadajcie pytania. Na trochę jeszcze go utrzymam. - dodał West.
Minerva: Młoda panna z kotem trafiła do świątyni, jednak problem był jeden. Mogła zaczepić tylko modlących się, bo kapłanów nie widziała, poza jednym, który w chwili obecnej zajmował się też modlitwą. I do tego był w tej części takiej oddalonej od wiernych. A pierwszy lepszy modlący się rzucił tylko, że to do kapłanów, nie do niego. Oczywiście wszystko w pełni kulturalnie. I szeptem. Bo Katedra. Tak więc... czas się leciutko pokombinować nad tym, jak wykonać zlecenie.
Ostatnio zmieniony przez Torashiro dnia Czw Kwi 09 2015, 23:40, w całości zmieniany 1 raz
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Katedra Angeldria Wto Kwi 07 2015, 20:29
Jak już wykazuję jakąś inicjatywę, to staram się wyglądać poważnie. Nie wiem jak, bo mi brak wychowania, ale spróbuję. Po prostu stać prosto, ręce przy sobie, byle nie w kieszeniach czy skrzyżowane, pokerowa twarz - tak czekam na odpowiedzi. Bardzo słusznie Spine wspomniał o pochodniach, na mnie niestety rzadko można polegać. Właściwie postanowił mnie podrażnić i zyskać pewność, że nie będzie można na mnie polegać. Wpierw nie zrozumiałam całej wypowiedzi, bo zacięłam się na słowie "chłopak" i po prostu oczy mi wyszły na wierzch, ale nie wykonałam żadnego ruchu. W zamyśleniu wymknęło mi się tylko cichutkie "Ale..." o nieokreślonym znaczeniu. Dawno już skończył mówić i poszedł sobie, a ja powoli, robotycznym ruchem zaczynam obracać głowę w stronę Lindowa. - On... Ty... Ja?! - Tak patrzę na niego przez ułamek sekundy z miną wygiętą w delikatną podkówkę, po czym energicznie otrzepuję się ze złych myśli, kręcąc głową podobnie jak Ill przed chwilą. Wróciwszy pospiesznie do uprzedniej pozycji, na własne nieszczęście kontynuuję analizę jego słów. Abstrahując od niedorzecznych insynuacji, kolega wyraźnie daje mi do zrozumienia, że jestem bezwartościowa i będę zawadzać przy robocie... Zagotowałam się od środka, ale zanim przyszykowałam niepotrzebną ripostę, przyszło jakieś opamiętanie - może to zbawienny wpływ tego świętego miejsca. - On nie jest chamski. Cyniczny. Jak ja - tłumaczę sobie w duchu. Poza tym ma rację, przestraszyłam się na myśl o potworach z katakumb. Biorę głęboki oddech, ale liczenie do dziesięciu sobie daruję. Jest w porządku... Za bardzo zaabsorbowała mnie czyjaś malutka, żartobliwa zaczepka. Powinnam się skupić.
Spoglądam zaciekawiona na Shozo. Lekkim potrząśnięciem głową w poziomie daję do zrozumienia, że nic mnie nie łączy z Fairy Tail. Nie dbam, czy w ogóle to zauważy. Może nawet nie będę się tłumaczyć ze swojej przynależności, bo znaczek mam głęboko pod kurtką. Pewnie to jakoś wyjdzie na jaw tak czy siak, ale o dziwo dla tych ludzi istnieje coś znacznie gorszego niż Lamia. Rozglądam się obojętnie po pomieszczeniu, mając już wystarczająco wolnych zasobów umysłowych by zarazem słuchać wywodu Carlosa. Wydaje się bardzo rozsądny. Może weźmie na siebie ciężar przewodzenia naszej nieokrzesanej zgrai? On pasuje właśnie do stereotypu, który został mi w pamięci pod hasłem "Violet Pegasus" - wizerunku dystyngowanego, nieco ekscentrycznego mężczyzny, na którym jednak można polegać. Zadał sensowne pytania, które mi nie wpadły jeszcze do głowy. O ile słyszę jego wzmiankę na mój temat, postanawiam się wtrącić. - Byłabym wdzięczna, choć do "damy" wiele mi brakuje - reaguję w założeniu półżartem na dziwaczny sposób, w jaki mnie nazwał. Chyba nie ma tu innych niebieskich dziewczyn. - Proszę mi mówić Lilin - zwracam się do niego, podchodząc bliżej w razie konieczności, choć w istocie chcę dać sygnał ogółowi. Może i brzmię nieuprzejmie, nie wiem. Gdyby Spine mnie nie wkurzył przed chwilą, pewnie nic bym nie powiedziała. Już zauważyłam, że w tym wielkim świecie każdą kobietę można bardzo górnolotnie określić i jest to wyłącznie forma grzecznościowa.
Niestety jeszcze Lindow chce mnie zdenerwować jakimś klepaniem po ramieniu. - Nie?... - spoglądam mu w oczy i odpowiadam ironicznie pytaniem na pytanie, unosząc brwi. Oczywiście, że mam się czym martwić na zapas. W końcu to jest czas na to, by się pomartwić i wymyślić w związku z tym jakieś pytania do organizatorów. Pomyśleć, co może pójść nie tak. - Nie musisz mnie traktować aż tak protekcjonalnie - kwituję oschle, odwracając głowę. Nie wyrywam się ani nic, choć miałam ochotę go pacnąć. Bardzo mi miło, że ktoś próbuje o mnie zadbać i w ogóle, ale to robi ze mnie kompletną ofiarę w oczach wszystkich. Naprawdę trzeba przy zleceniodawcach sugerować, że nie umiem zająć się nawet sobą?
Nieco już rozdygotana, lecz - mam nadzieję - trzymając fason, słucham wyjaśnień Jonesa i Westa. Świetlny pokaz skutecznie pomaga mi na chwilkę zapomnieć o irytacji. Lubię światło, bądź co bądź. Do tego ten dziwny zapach... Ciekawe. Nie jestem zszokowana, magia to magia. Chyba to coś nazwali Jabłkiem. Niestety z wypowiedzi Emila jasno wynika, że nie jest wszechwiedzący. Bardzo wątpię, że zna odpowiedzi, których ja szukam... Spróbuję więc po raz kolejny zachować się pragmatycznie. West dał nam do zrozumienia, że nie mamy wiele czasu. To wystarczy, by mnie szybko otrzeźwić. Szkoda dnia na zachwyty i rozmyślania. - A chociaż jakiś mniej dokładny pomiar, Emilu? Każda informacja byłaby dla nas bardzo cenna. - W jakiś sposób sytuacja, a także mało wydumane imię przedwiecznej istoty sprawiają, że nie czuję się tak zmieszana jej obecnością. Nie dbam więc o przesadną grzeczność, bo nam się spieszy, ale mówię do Jabłka dosyć grzecznie. - Może istnieje sposób, byśmy my też mogli - jak ty - wykryć te obiekty? Jeżeli są ukryte magicznie... Nie mam pojęcia, jak mamy znaleźć to coś, skoro West nie może. Ja to niby jestem uzdolnionym magiem? Oczekując na odpowiedź Emila, kątami oczu szukam wspomnianych latarek, acz pewnie są gdzieś schowane, może nawet w kieszeniach dwójki mężczyzn. Będą potrzebne, bo ja im dziś nie poświecę.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.