I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Kawiarnia Dianthus - jak sama nazwa głosi, kawiarnia pełna jest goździków. Kwaity, jak to we Fiore, mają swoje miejsce w wielu budynkach i okolicach, a w jednym ze słynniejszych miejsc spotkań z przyjaciółmi, nie mogło ich zabraknąć. Mniej więcej połowa pomieszczenia jest całkowicie przeszklona. Całość jest na planie koła, po środku znajduje się podest z barem, dookoła poustawiane są stoliki, zaś pod ścianą z jednej strony znajduje się drugi bar z kuchnią. Obok baru pod ścianą, jest wyjście do toalety.
Luthien wiele słyszała o tym miejscu. Nie mogła przepuścić okazji, gdy będąc w Crocus, nie odwiedzić tej słynnej i sztampowej kawiarenki. Ubrana w zwiewną, białą sukienkę i słomiany kapelusz, weszła do środka. Szybko zajęła miejsce a po chwili kelner przyniósł jej kartę. Wzięła oczywiście specjał tego miejsca, czyli ciasto czekoladowe z kwiatami szafranu. Do tego szybka kawka latte z toffi i już mogła uznać siebie za zadowoloną. Otworzyła książkę na ostatniej stronie, na której skończyła i mogła z radością stwierdzić, że dzień jest dla niej za udany.
Sad wszedł do kawiarni, a jego mina była dość mocno przygnębiona, co było dość dziwne dla niego samego, bo zwykle świat okazywał się dla niego po tysiąckroć bardziej fascynujący niż dla innych ludzi. Jednakże teraz się nie udawało. Misja zamieniła się w jedną wielką niewiadomą. Ar Eolas porzucił go z dala od innych z którymi zawędrował na tą górę. Utracił swoją partnerkę i nie wiadomo było czy figurka została zdobyta czy nie. Teraz nie było to ważne. Duch był zmęczony, to było dziwne, bo coś takiego się nie zdarzało. Najwyraźniej fizyczne ciało, nawet ze niezłomnym duchem ma swoje ograniczenia. - Poproszę coś do picia. Cokolwiek. - Oznajmił przy ladzie, opierając się na niej. Był zmęczony. Może dlatego, że pierwszy raz od tak długiego czasu nie wiedział co robić? Pewnie znajdzie się wkrótce jakieś zajęcie, ale teraz... teraz nie wiedział co. Ostatecznie, nie przejmując się tym co inni pomyślą w kawiarence, uniósł się nad ziemią i wygodnie usiadł po turecku korzystając z lewitacji. Ech... oddałby teraz życie po raz drugi by móc spotkać z powrotem kogoś ciekawego, kogoś kto tak bardzo by go zainspirował. Kogoś kogo by wspierał w potrzebie i złączył się obejmując w pełni jego jatestwo. Aż dziwne, że dał radę istnieć kiedyś bez uczucia połączenia z drugą osobą. Żadne emocje nie mogą się temu dorównać. - Spróbować jeszcze raz... - Stwierdził sam do siebie, patrząc jak światło lampy w kawiarence prześwituje przez jego wpół przeźroczystą rękę. Takie dziwadło i tyle.
Luthien nie podniosła nawet wzroku, kiedy do kawiarenki wszedł nieznajomy chłopak. Ale inaczej wyglądała sprawa, kiedy ten zaczął lewitować i półprześwitywać. -Zupełnie jak Varda- Mruknęła brązowowłosa, kiedy zaczęła wpatrywać się w latającego chłopca. Czyżby był duchem? Ale przecież nie uosabiał żadnego Boskiego Ducha. Czyżby Fioryjskie dychy posiadały te same przymioty, co Minstrelskie? I tak siedząc, Luthien odłożyła książkę, wpatrując się w nieznajomego jak w obrazek... Nie przyszło jej nawet na myśl, że może to być nachalne. Choć powinno. Wszak kto, jak nie ona wiedział, jak zachowywać się w każdej sytuacji.
Luthien nadal wpatrywała się w ducha, ale kiedy w końcu uświadomiła sobie co robi, szybko spuściła wzrok i od czasu do czasu rzucała spojrzeniem znad książki. Duch wydawał się pogrążony w sobie, zupełnie jakby w tej chwili nie reagował na nikogo. Luthien westchnęła i upiła łyk latte, po czym wzięła kolejny kawałek czekoladowego ciasta. Opinie jej nie zawiodły, ciasto naprawdę było niesamowite... Aż miało się ochotę jeść jeszcze i jeszcze... Ale Brązowowłosa widziała, że nie można przesadzić z tym smakołykiem. Jeszcze trochę a nie wciśnie się w swój bojowy kombinezon.
Sadaharu
Liczba postów : 164
Dołączył/a : 10/11/2014
Temat: Re: Kawiarnia Dianthus Sob Gru 19 2015, 13:43
Chłopak oczekiwał chwilę, po czym barman przyniósł mu filiżankę kawy, patrząc się na niego co najmniej dziwnie, jak tak "siedział" przy barze. W między czasie zmarły poczuł się obserwowany. Uczucie pojawiło się znikąd i nie powinno go w sumie dziwić, biorąc pod uwagę jak wygląda, ale cos nie dawało mu w tym spokoju. Jakby to spojrzenie go przyciągało. Wyrwany ze swoich myśli odwrócił się za siebie odnajdując wzrokiem młodą dziewczynę. Ciemno-niebieskie oko maga rozszerzyło się nieco wirując w miejscu tęczówki, niczym pływ rzeki późną nocą. Ujrzał on bowiem w niej aurę, bardzo interesującą i silną. Mag? Interesujące... Na twarzy Sada zamieścił się ciepły uśmiech. Wziął on swoją filiżankę i podszedł do stolika dziewczyny. - Witam serdecznie, mogę się dosiąść? - Spytał się uprzejmie. Jego włosy podczas poruszania się bezwładnie poruszały się w każdym kierunku, jakby były w wodzie. Przy okazji można było odbyć wrażenie, że jego owłosienie na głowie chce uciec w każdy kierunek świata. Przysiadł naprzeciwko stolika, kładąc filiżankę i upijając łyk. Ciągle wpatrywał się w nią. - Widzę, że jesteś magiem. Prawdopodobnie koncentrującym swoją moc magiczną w jakiś odnośnikach jak mniemam... Ale gdzie moje maniery. Na imię Sadaharu. Miło mi ciebie widzieć tutaj w takim miejscu i czasie. Opowiesz mi o swojej magii? - Odezwał się sympatycznie, będąc jak zwykle miły dla innych, ale jego ciekawość brała nad nim teraz trochę górę. Widać było, że bardzo chciał poznać jej magię. Wyglądała na bardzo ułożoną i spokojną. Świetnie.
Luthien
Liczba postów : 52
Dołączył/a : 01/09/2015
Temat: Re: Kawiarnia Dianthus Sob Gru 19 2015, 14:18
Luthien omal nie zakrztusiła się latte, kiedy duch postanowił podejść do jej stolika. Cholercia, co ona mu teraz powie? Westchnęła. Duch to jednak duch. Nic się przed nimi nie ukryje... Luthien zakasłała, i skinęła głową, wskazując na wolne miejsce naprzeciwko siebie. -Zapraszam, nie mam nic przeciwko- Była mu chyba winna to, z racji, że wpatrywała się w niego od jakiś dziesięciu minut. A do tego jest okazja, by w końcu kogoś poznać. Brązowowłosa zaczęła się jednak martwić o swoje relacje z ludźmi... To kolejny osobnik, który zamiast człowiekiem, wydaje się być duchem. Rodzice zawsze jej powtarzali, że powinna znaleźć sobie prawdziwego przyjaciela. Nie rozumieli, że starożytni bogowie Minstrelu są bardziej interesujący od dzieciaków w piaskownicy. Wracając jednak do rzeczywistości. Luthien odłożyła książkę, zamykając ją i nie zapominając o zakładce, po czym upiła kolejny łyk latte. Nie oczekiwane kolejne pytanie ducha sprawiło, że niemal znowu się zakrztusiła. Przełknęła napój i rzuciła nieznajomemu silne spojrzenie... Dlaczego wypytuje o takie rzeczy od samego początku? Ale skoro dostrzegł w dziewczynie magiczną aurę, musiał być potężny. -Luthien Meili- Odpowiedziała dziewczyna, nadal myśląc nad dalszą wypowiedzią... -Posługuję się magią podobną do waszej Magii Gwiezdnych Duchów. Ja potrafię przyzywać bogów minstrelskiego panteonu. Magia Boskich Duchów. Tak mówimy na to w miejscu, z którego pochodzę- W sumie nie było co więcej mówić. Te trzy zdania wspaniale opisują jej magię. Gorzej, jeśli Sadaharu nie będzie wiedzieć, czym są Gwiezdne Duchy. Kluczów oczywiście nie pokazała. Niewykluczone, że chłopak tak naprawdę jest z szajki złodziejskiej. -Wybacz mi bezpośredniość, ale teraz kolej na moje pytanie... Kim jesteś?-
Gaspar
Liczba postów : 168
Dołączył/a : 10/12/2015
Temat: Re: Kawiarnia Dianthus Sob Gru 19 2015, 15:09
Już wcześniej udało mi się dowiedzieć, ze Fiore jest naprawdę nudnym, całkowicie odizolowanym od problemów Państwem, które prędzej czy później musi upaść przez swoją bierność. Kawiarnia Dianthus, do której dotarłem była jakby uosobieniem sytuacji panującej w Fiore. Wszystko płynęło tutaj wolno, ludzie nie mieli żadnych zmartwień odizolowując się od świata, zapatrzeni w zapach ciasteczek korzennych, który śmierdział w całym pomieszczeniu. Z pewnością lepiej poczułbym się w karczmie z piwem w ręku, takie miejsca napawały mnie współczuciem wręcz dla tych wszystkich osób, które przychodzą tutaj licząc na spokój, jakby nie wystarczająco go mieli. Do takich kawiarni przychodziły zwykłe słabe, bezbronne osoby, które mogłyby stracić kilka zębów po pojawieniu się w ciekawszych miejscach. Zmęczony podróżą jednak nie narzekałem i przeszedłem przez próg tego przeklętego sklepu, a moje nozdrza uderzył silny zapach zmieszanych słodkości od których chciało mi się wymiotować.
Ku mojemu zdumieniu od razu wyczułem wewnątrz dwóch magów. Musieli być naprawdę żałośni skoro pojawiali się w takich miejscach. Chociaż z drugiej strony skoro 10% ludności posiadało w Fiore magiczna moc to może nie było to takie zaskakujące. Postanowiłem dosiąść się do nich licząc, że może wytłumaczą mi sens przebywania w tym miejscu, albo pomogą wspólnie rozwalić ten lokal w drobny mag. Trzem magom pewnie nie podskoczyliby tak łatwo.
Podszedłem do grupki magów i zająłem miejsce przy ich stoliku opierając moje guan do o krzesło i rzucając do kelnera po chwili. - Jedno piwo niepasteryzowane. I skoro to kawiarnia to również espresso double shot tylko proszę bez mleka, chcę kawę, a nie napój mleczny dla dzieci. Być może moje zamówienie nie było zbyt uprzejme z mojej strony, ale czułem się naprawdę podirytowany obecna sytuacją, która przekładała się na moje zachowanie. - Widzę, że również magowie. Mam nadzieję, ze nie macie nic przeciwko temu, aby strudzony wędrowiec się do was dosiadł - powiedziałem z wyraźnym stellańskim akcentem - Co was przywiało do tego miejsca. Nie ukrywam, że wygląda raczej nudno, ale każdy może mieć swoje własne zdanie i opinie. Ja nazywam się Gaspar Valentin i przybyłem ze Stelli. Również jestem jednym z magów obecnie poszukujący jakiejś szybkiej robótki. Wy jak widzę odpoczywacie nieco, dobrze zgaduję? Starałem się tymi słowami jakoś włączyć do toczącej się rozmowy licząc, że coś ciekawego się wydarzy, albo dowiem się czegoś godnego uwagi.
//Pytanie do Luthien, która założyła ten temat. Czy w tej kawiarni serwują piwo, gdyż od odpowiedzi będzie zapewne zależała reakcja mojej postaci. //Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko mojemu dość niespodziewanemu dołączeniu. Założyłem, że w grupie będzie zabawniej, ale jeśli wy tak nie uważacie to oczywiście opuszczę temat szybciej niż się pojawiłem.
Ostatnio zmieniony przez Gaspar dnia Nie Gru 20 2015, 10:41, w całości zmieniany 1 raz
Sadaharu
Liczba postów : 164
Dołączył/a : 10/11/2014
Temat: Re: Kawiarnia Dianthus Nie Gru 20 2015, 03:00
- Magia boskich duchów... a to ciekawe. Funkcjonalność zapewne analogiczna, ale czy wymiar będzie ten sam? Hmm... - Odezwał się podekscytowany na chwilę odchodząc od rzeczywistości by się nad tym głębiej zastanowić, jednakże powstrzymał się. To nie była odpowiednia pora na to. Nie teraz, gdy ma się uroczą rozmówczynię na przeciwko siebie. Złączył obie dłonie kładąc je na stole. Uśmiech opadł do niewielkich uniesień koniuszków ust. - Odpowiadając jednak na pytanie, które jest w pełni zrozumiałe dla mojej osoby. Odpowiedź tutaj nie może być jednoznaczna, gdyż jest to nieco skomplikowane. Muszę wyjaśnić cały proces powstania mnie samego od samego początku. A zapoczątkowała to moja śmierć. - Zatrzymał się tutaj by nadać nastrój i przy okazji zobaczyć reakcji Luthien. - W chwili mojej śmierci, moje ciało uwolniło w sobie zbiornik mocy magicznej wyzwalając konkretny rodzaj magii, która nazywała się "Przejście Eteryczne". Moje ciało wykorzystując obudzoną manę spoiło się z moją duszą i stało się jednym i tym samym, co w efekcie sprawiło, że byłem człowiekiem z pewnymi cechami które posiadają zmarłe dusze. Jednakże... doszło do pewnego incydentu w którym zostałem zamknięty w postaci czysto magicznej w Legendarnej Lacrymie, a tam przesiedziałem... cóż, może lepiej nawet nie mówić. Ważne jest to, że kiedy z niej się wydostałem, stałem się taki jak teraz. Jestem duchem, ale też człowiekiem. Pół na pół, a może się mylę? - Oznajmił starając się tłumaczyć powoli, ale też zgrabnie by mogła złapać jego tor myślenia. Wypił kolejny łyk kawy, po czym otworzył usta by zadać kolejne pytanie, jednakże w tym momencie do ich stolika podszedł jakiś mężczyzna i przemówił do nich. Jedno spojrzenie na niego wystarczyło by odkryć, że jest magiem. I to dość nie uprzejmym skoro tak wbija się w rozmowę dwóch osób, ale w sumie magowie należą do tych "dziwnych". - Panie Gaspar. Widać, że nie jest pan tutejszy. Rozumiem, że niewiele można wymagać od mieszkańców Stelli, ale przerywanie rozmów w każdym kraju uznawane jest raczej za nieuprzejme. Jednakże odpowiadając na twoje pytanie, to przybyłem tu porozmawiać z moją obecną rozmówczynią, oraz pozbierać myśli po gwałtownej teleportacji przez pół kraju z nicości. Interesujące? - Odpowiedział "młodemu"(w stosunku do niego) mężczyźnie, wpatrując się mu swoim fluorescensyjnym okiem w oczy nowo-przybyłemu. Czegóż mógł on chcieć? Pogadać? Stella raczej nie była wizytówką osób, które podróżowały po świecie w celu konwersacji. Zerknął w stronę Luthien. Był ciekawy jak się zachowa. Szkoda, że nie mógł normalnie dokończyć rozmowy. Wiadomo, jeszcze nie stracone, ale na pewno opóźnione. A Sad popadał w swój zachwyt z powodu czarodziejki. Z wielu aspektów. Pomijając to, Aura Gaspara przejawiała spore oznaki magicznej dekoncentracji materii. Zapewne był typem Castera, dość agresywnego. Ciekawe jaką on ma magię. Hmm...
Luthien
Liczba postów : 52
Dołączył/a : 01/09/2015
Temat: Re: Kawiarnia Dianthus Nie Gru 20 2015, 17:02
//Wybacz Gaspar, piwko to nie tutaj, to dzienna kawiarnia, otwarta do 22:00 xD //Nie mam nic przeciwko. W trójkę zawsze jest ciekawiej. Jednak charakter Luthien nie pozwoli jej traktować Ciebie zbyt miło, ze względu na twój charakter, więc jeśli poczujesz się niechciany, to tylko i wyłącznie ze względu na jej usposobienie, nie na moje widzimisię xD
Chłopak wyglądał na miłego, inteligentnego rozmówcę. Luthien szybko nabrała pewnej swobody w rozmowie z nim. Było jej zwyczajnie miło tak pogawędzić. -Moje duchy żyją w świecie zwanym Valinorem. Słyszałeś kiedyś o Olimpie? To bardzo podobne miejsce. W zasadzie nigdy nie odwiedziłam tego wymiaru, ale często rozmawiam z Vardą. Żyje w pałacu ponad śniegami na szczycie zwanym Oiolossë, najwyższej wieżycy Taniquetilu.- Brązowowłosa była zaskoczona, że ktoś interesuje się jej Magią, jej duchami. Ale z tego powodu była też szczęśliwa. Lubiła opowiadać o czymś, co było tak piękne, tak magiczne. Temat Boskich Duchów był właśnie tym, nad czym lubiła dumać, o czym kochała rozmawiać. Luthien, wbrew pozorom, zrozumiała wszystko, o czym mówił chłopak. Studiowała magię od pewnego czasu i nie było dla niej zaskoczeniem to, co spotkało chłopaka. -Dlaczego ktoś miałby Cię zamknąć w lacrymie? Naraziłeś się komuś?- Dziewczyna była żywo zainteresowana sytuacją chłopaka, a skoro ona opowiadała o sobie i swoich duchach, nie czuła, że wymaga zbyt wielu odpowiedzi od Sadaharu. -Jeśli dobrze rozumiem, z racji, że jesteś w połowie duchem, nie starzejesz się?- Dziewczę nie wiedziało, czy współczuć chłopakowi, czy wręcz przeciwnie. Wieczne życie miało swoje uroki, ale zdecydowanie miało też wiele wad. Patrzenie na śmierć przyjaciół, rodziny... Patrzeć jak przemija świat, jak kraje upadają i powstają. Było to jednak trochę kuszące. Mógł poznawać sztukę magii w każdej dziedzinie. Studiować ją od początku do końca... do woli... Luthien dokończyła ciasto i dopiła kawę. Szybko zamówiła jeszcze jedno waniliowe latte i z powrotem zajęła się rozmówcą. Wtem jednak do kawiarni wszedł mężczyzna, wyglądający na nietutejszego. Coś ostatnio dużo obcokrajowców się tutaj kręci. Jakby dziewczyna miała prawo tak myśleć, w końcu sama pochodziła z Minstrelu. Mężczyzna podszedł do ich stolika i bezceremonialnie się przysiadł. Zanim jednak zdążyła się odezwać, Sadaharu zrobił to za nią. Dziewczyna westchnęła. Nie spodziewała się takich ludzi w takim miejscu. Z pozbawionym emocji głosem i z miną wyrażającą swoją dezaprobatę jego zachowaniem, postanowiła także się przedstawić. Wszak maniery wymagały, by zdradzić swoje imię komuś, kto zrobił to samo przed chwilą... -Luthien Meili. Z Minstrelu.- Po chwili dziewczyna znowu westchnęła i zdradziła więcej niżby zamierzała... -Nie szukam pracy, studiuję magię. Dla Twojej informacji, panie Gaspar. To jest najsłynniejsza kawiarnia w Crocusie. Ludzie przychodzą tutaj właśnie dlatego, żeby ponapawać się ową nudą, jak to Pan określił.- Brązowowłosa ponownie spojrzała na Sadaharu... -Co chcesz powiedzieć poprzez teleportację przez pół kontynentu? Akurat to wydaję się niezwykle interesujące- Zagadnęła dziewczyna, chcąc nadal prowadzić konwersację z jednookim chłopakiem.
Gaspar
Liczba postów : 168
Dołączył/a : 10/12/2015
Temat: Re: Kawiarnia Dianthus Nie Gru 20 2015, 21:21
//Wiesz w Polsce w dobie komercjalizmu piwo w kawiarni to akurat nie byłoby nic dziwnego. Dlatego wolałem zapytać. //Też staram się odgrywać postacie pełną gębą dlatego jeśli będę dla was oschły to też się nie obrażajcie. Jeśli będzie mi to bardzo nie na rękę to zmienię temat, ale dzięki, ze w ogóle zgadzacie się spróbować.
Już po szybkiej wymianie zdań dało się wyczuć drobną nutkę niechęci w słowach moich rozmówców, którzy wydawali się tak spokojni i wychowani w cholernej etykiecie, że nie mieli jednocześnie pojęcia o rzeczach nieco istotniejszych od nich. Kilka dobrych słówek o swoich wyczynach, a mogłem być przekonany, że na polu walki to pierwsi wezmą nogi za pas mając głęboko gdzieś swoje słowa o przyjaźni i wychowaniu. Ja przynajmniej takiego wrażenia nie sprawiałem, przynajmniej miałem nadzieję. Gdyby jeden z moich rozmówców znalazł się w tarapatach bez obaw zabrałbym mu dobytek, a następnie uciekł pozostawiając szczęściu czy też raczej jego braku. Teraz jednak nie był dobry czas na gdybanie, gdyż toczyła się jakże przyjemna rozmowa, tak miła jak tutejsza atmosfera. Pasowała do nich. Naprawdę. Rzygać się od niej chciało. Jednak na tyle głupi, aby walczyć z dwoma magami bez żadnego powodu to nie byłem.
-W Stelli jeśli przybędzie strudzony wędrowiec to przyjmuje się go do stolika, nalewa wódki i daje chleba licząc w zamian na ciekawe opowieści, które u nas są więcej cenione od tych rzeczy. Nikt nie próbuje wygonić go z wolnego miejsca przy stole w miejscu takim jak kawiarnia, gdzie to krzesło przeznaczone jest właśnie dla niego. Nie wspomnę już o kulturze osoby, która na standardowe przywitanie odpowiada w pierwszym zdaniu obrazą rodowitego kraju rozmówcy. Cóż jak widać co kraj to obyczaj, ale nie nam o nich dyskutować, gdyż jak wspomniałem to dość subiektywny i jak widać nieprzyjemny temat. - odpowiedziałem zgodnie z wolą moich rozmówców naśladując ich zabawny sposób mówienia. W końcu trochę przesiedziałem na dworze królewskim więc słodzić umiałem więcej niż przeciętny obywatel, bawiący się w szlachtę, o której wiedział tyle, co ja o życiu godowym biedronek. - Tak wiec Panie z przepaską na oku ... - zaakcentowałem, aby uświadomić rozmówcy, że zapomniał nawet o zdradzeniu swojego imienia w odpowiedzi na przywitanie - Nie ukrywam, że interesujące to co powiedziałeś, ale jakoś ciężko mi w to uwierzyć. Nie raz słyszałem przechwałki szlachciców, którzy chwalili się 50kg szprotkami, które łowili w rzekach. Jak dla mnie to jedna z tych opowieści. jeśli jednak to prawda to z chęcią dowiedziałbym się więcej, może to być znacznie bardziej interesujące niż ten śmierdzący lokal.
Nie można jednak zapominać o kobiecie, której również należało odpowiedzieć nie mogąc pozostawiać jej bez odpowiedzi na wypowiedzianą kwestię. Ta dwójka naprawdę do siebie pasowała. W moich oczach pozostawali beznadziejnymi, zapatrzonymi w siebie nawzajem magami, których prawdziwy potencjał również pozostawał wyłącznie w ich chorych wyobrażeniach. Jednak prawdopodobnie lepiej poznali Fiore niż ja, a rozmowa z nimi mogła przynieść kilka pozytywów, kto wie czego przez przypadek udało im się dowiedzieć. Mimo beznadziejności nadal pozostawali w końcu magami.
- Nie uważasz Luthien, że studiowanie magii nie jest zbyt ciekawe, w końcu zderzenie teorii z praktyką często okazuje się tragedią. Poza tym praktyka jest znacznie ładniejsza. Wolisz słyszeć o fajerwerkach czy je zobaczyć? Dla mnie odpowiedzieć jest oczywista. Napawanie się nudą jak pisali filozofowie zbyt korzystne nie jest. Badania same się posuną, a stagnacja według wielu z nich jest cofaniem się. Nie boisz się, że podczas tej rozmowy ktoś prześcignie Cię w badaniach i odkryje coś co mogłaś odkryć właśnie ty? Poza tym nudą można ponapawać się po śmierci, nie za życia. - odpowiedziałem dziewczynie, a następnie zwróciłem się do dwójki wygodnie opierając się o krzesło - Faktycznie ja również z chęcią o tym posłucham skoro tutaj jestem. I w ogóle nie mówcie mi per Pan, Panem waszym w końcu nie jestem. Wystarczy Gaspar, używanie imion podobno zacieśnia kontakty międzyludzkie.
Po chwili przybył również karczmarz, który oznajmił zgodnie z prawdą, że nie ma piwa w ich menu, ale za to przygotował mi rzekomo najlepsze w Fiore espresso. Kelner nie był magiem co wyczułem od razu Nie lubiłem zwykłych ludzi. 99% z nich była słaba i na nią się zgadzała licząc na to, że inni ich obronią za nic. Z mojego punktu widzenia było to żałosne. Nie byli więcej warci niż zwykłe bydło, które liczyło na ingerencje swojego Pana w wypadku zagrożenia, ale uwielbiali wręcz się jednoczyć, aby wznieść bunt i przejąć władzę nad silniejszymi. Nic więc dziwnego, że z moim nastawieniem ton drastycznie się zmienił.
- Skoro nie ma tego w menu to wprowadźcie to. Gdy mag prosi was o piwo to powinniście kicać jak króliki do sklepu naprzeciwko po najlepsze dostępne piwo i przynosić je w zębach - powiedziałem zerując niewielkie, ale mocne espresso i rozbijając filiżankę przed nogami kelnera - posprzątajcie to, ktoś może się skaleczyć. Zapłacę za to, wiem, że moja złość tego nie tłumaczy zwykły człowieku - skłamałem, nie zamierzając płacić - A teraz wynoś się z stąd i przynieś może jakiś owoców mnie i moim towarzyszom, w końcu od tego tutaj jesteś, prawda? Jakieś winogrona, pomarańcze, kiwi, ananasy. Cały talerz tych, albo innych rarytasów.
Po tych słowach zmieniłem wyraz twarzy na nieco milszy i ponownie odwróciłem się w stronę moich magicznych towarzyszy, którzy szczerze uważałem, że nie byli dużo lepsi od zwykłych ludzi. Naprawdę miałem ochotę unicestwić to miejsce razem z tą dwójką na czele jednak doskonale wiedziałem, że moje obecne szanse na to zbyt wysokie nie były.
//Wybaczcie, ale mamy tu zastój od kilku dni. Miało być szybko, żeby zdążyć na misję, a tu minęło trochę czasu. Więc [z/t]//
Luthien poczuła się zaniepokojona. Nie zwracała już uwagi na Sadaharu czy Gaspara. Po prostu odczuwała zaniepokojenie, wywołane jakąś negatywną wibracją. Dziewczyna wiedziała już, że dzieje się coś niedobrego. Po chwili, na środku kawiarni pojawił się Til. -Panienko, musimy porozmawiać. Nie mam dobrych wieści- Dziewczyna zmarszczyła czoło. Co mogło być tak ważne, że Duchy same pojawiały się w ludzkim świecie. -Na osobności, jeśli można, panienko- Dziewczyna pokiwała głową, odliczyła pieniądze, rozliczyła się w kasie i wzięła swoje rzeczy. -Oczywiście, Tilu. Przed chwilą wyczułam, że coś się stało.- Brązowowłosa odwróciła się do swoich towarzyszy -Panowie, tu muszę się pożegnać. Niewykluczone, że jeszcze się spotkamy, wszak niezbadane są wyroki boskie- Skinęła głową nowo poznanym mężczyznom i wyszła za swoim Boskim Duchem.
Heh. A myślałem, że to bardziej prostak, a tu proszę. Pozory mylą. Duch uśmiechnął się dziarsko w stronę Gaspara. Całkiem nieźle. Być może naprawdę będzie osobą godną tej konwersacji. Już miał się odezwać, kiedy Luthien niespodziewanie oznajmiła, że musi odejść, gdzie wcześniej zwiastował to jej boski duch. Ale... to się nie godzi! - Luthien-sama proszę zaczekać, mam do ciebie ważną sprawę! - Wykrzyknął Sad do odbiegającej dziewczyny, przemieniając swoje ciało w duszka i przenikając przez ścianę, poleciał w jej kierunku. Niech to, już się zdecydował o obdarowaniu jej tą propozycją, a ona ucieka. Może zmieni zdanie?
I poszli sobie równie szybko jak przyszli, ciekawe czy mieli faktycznie jakiś powód czy była to zwykła wymówka mająca na celu przerwanie ze mną konwersacji. W sumie miałem to gdzieś i nie zamierzałem wdrażać się w ten temat. - Powodzenia - rzuciłem - Chociaż pewnie już nigdy się nie spotkamy. Pełna sentencja miała brzmieć "pewnie już nigdy się nie spotkamy jako przyjaciele, ale jako wrogowie", ale na razie wolałem to pominąć i tak niczego, by to nie zmieniło. Nie mając już po co siedzieć w kawiarni po opuszczeniu jej przez magów dopiłem resztę kawę, a gdy przyszedł kelner poprosić o zapłatę wywróciłem znacząco stół i wyszedłem. Ten nie próbował mnie powstrzymać doskonale wiedząc, że więcej będzie z tego szkody niż korzyści. Udałem się w swoim kierunku. [z/t]
Kiedy usiadła przy stoliku w kawiarni nie wiedziała co ze sobą począć. Od początku wiedziała, że nie będzie łatwo, ale że odechce jej się już na starcie? Chociaż w sumie to nie było się czemu dziwić. Jakby nie było, wracała tą samą drogą. Postanowiła zatrzymać się w każdym większym mieście by popytać o tego Ejjiego. Może gdzieś dowie się czegokolwiek, co pomogłoby jej zlokalizować tego człowieka. Jeśli niczego nowego nie odkryje, zostanie w kurorcie. Odpuści sobie przygody i spróbuje się ustatkować. Może być jej pisany los taki jak matce? W końcu nie daleko pada jabłko od jabłoni, prawda? Patrzyła akurat w okno zamyślona, kiedy podeszła do niej kelnerka z zamówionym napojem. Zapytała jej, czy nie słyszała o człowieku, którego szukała. Oczywiście po raz kolejny bez odzewu. Westchnęła znowu zamykając się w swojej głowie. Miała nadzieję, że tutaj znajdzie jakieś wskazówki. W końcu to stolica. Wielu ludzi tutaj przychodzi i odchodzi. Ale nie...nikt o nim nie słyszał. Może miała po prostu pecha i pytała złych ludzi? A może na tym imieniu była jakaś klątwa powodująca zaniki pamięci kiedy ktoś zapytał? Uśmiechnęła się pod nosem. Kolejna głupia myśl... Chociaż jakby się nad tym głębiej zastanowić, to nie było tak, że miała pecha. Gdyby tak było, to przecież nie zabrałaby się z tymi sympatycznymi ludźmi do stolicy...Przywołała w myślach twarze kupców, którzy byli tak uprzejmi, że pozwolili jej zapakować się na pojazd. Asteria pełna zapału wtedy doszła do wniosku, że po takiej podwózce będzie miała więcej energii na swoje poszukiwania, jednak nic z tego. - Jak wrócę do kurortu i dalej niczego się nie dowiem, zawołam Vendettę i powiem jej że rezygnuję... - pomyślała wyobrażając sobie rysunek który miała stworzyć, aby się z nią skontaktować. Nie była pewna jak to zadziała. Może to magia przywołująca? Kapnie krwią i ona się pojawi? Może rysunek będzie stanowił jakąś mentalną łączność z dziewczyną? Pokręcę się tutaj jeszcze trochę... - postanowiła i przysunęła filiżankę z herbatą do ust zastanawiając się nad jej smakiem... - Może powinnam napić się czegoś mocniejszego?
~...~
Spędziła w stolicy jeszcze jeszcze kilka dni na swoich bezsensownych poszukiwaniach, zanim zdecydowała ruszyć dalej. Oczywiście nie dowiedziała się niczego nowego, ale przynajmniej mogła mogła trochę pozwiedzać. - Nie powinnam się zniechęcać. Ta wędrówka może być dobrą okazją do lepszego poznania świata... - pomyślała opuszczając stolicę z mapą w ręku. Swoją drogą postanowiła że przy następnym przystanku potrenuje trochę. Dawno nie ciachała niczego mieczem, a lepiej żeby się nie stępił bo ona ma problemy ze sobą. Szkoda ostrza.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.