I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jedna z trzech wielkich katedr w Fiore. Ogromna katedra, której główna nawa zwieńczona jest kopułą, na której od środka umiejscowione są płaskorzeźby przedstawiające ogromną ilość aniołów. Nie ma w tym nic dziwnego, podobno wieki temu miejsce to było miejscem objawienia, gdzie widziano setki aniołów, które przyczyniły się do natychmiastowego rozkwitu kwiatów na tymże obszarze. Dlatego dominuje w niej motyw aniołów i kwiatów. Boczne nawy są prostokątne i pełne przepychu. Masa obrazów i rzeźb, zdobione ławki dla wiernych, wszystko to sprawia, że wnętrze wygląda przecudnie. Z zewnątrz, jest to czysty, biały budynek, umiejscowiony we wschodniej części Crocus. W słoneczne dni, zdaje się lśnić delikatnym światłem, co spowodowane jest dbaniem o jego nieskazitelny wręcz wygląd z zewnątrz.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MG:
Jakoś tak się złożyło, że 5 magów dostała zaproszenie... zaproszenie do jednej z trzech wielkich katedr w Fiore. I to nie byle jakiej. Odbudowanej ostatnimi czasu katedrze w dawnej stolicy królestwa. Wielki, biały budynek zwieńczony kopułą przyozdobiony masą płaskorzeźb i kwiatów. I choć w okolicy widać było, że miasto wciąż jeszcze się odbudowywało, zdecydowanie ten budynek był już wykończony. Po wejściu przez ogromne drzwi widać było kilku modlących się kapłanów, ale Ryu z Raekwonem dostrzegli znany im duet mężczyzn gadających ze starszym z kapłanów, który zdawał się widzieć zbyt wiele wiosen. A ich pracodawcy (którzy swoja drogą jako jedyni byli nie kapłanami i nie modlili się) wyróżniali się przez to, choć jeszcze zatrudnionych magów nie widzieli.
Info od MG:
Od tego postu termin CAŁY CZAS to 3 dni od posta MG. Jak ktoś nie może to PW/GG w razie czego.
Autor
Wiadomość
Ryudogon
Liczba postów : 531
Dołączył/a : 22/08/2013
Temat: Re: Katedra Angeldria Pią Maj 01 2015, 15:17
Zastanawiając się nad dokładniejszą ilością owych przedmiotów Ryu kompletnie stracił rachubę. Od dwóch do pięciu i nie wiedzieli nawet jak one wyglądają i do czego służą. Do tego demoniczna energia? Czyżby łapa Ryu aż tak nią emanowała? Chociaż może bardziej Inne osoby, które dotknęły jabłka i to ono było spowite demoniczną energią? To też było całkiem możliwe, bo nikt nie wie skąd on pochodzi, Tajemniczy przedmiot nazywany przez niego Emilem oczywiście. - Demony... heh, ta - powiedział lekko kpiącym tonem, po czym jedynie lekko się uśmiechnął. - Shozo - poprawił jedynie Carlosa - Dzielcie się jak chcecie - powiedział. - Dajcie moment, ja zobaczę czy ktoś nie przywlókł jeszcze swojego odwłoka na misję jeśli mogę. Wtedy możemy ruszać - rzucił, po czym jeśli powiedzieli mu, że może to wtedy pójdzie zobaczyć czy ktoś czasem nie przyszedł poszukać zlecenia, a jeśli przyszedł to wtedy zaprowadzi ową osobę, do pracodawców. Jeśli nikogo nie będzie to oczywiście się wróci i mogą ruszać.
Lindow
Liczba postów : 415
Dołączył/a : 21/08/2013
Skąd : Z wyspy solą oraz żelazem płynącej
Temat: Re: Katedra Angeldria Nie Maj 10 2015, 17:11
- Moje imię Lindow Amamiya, choć częściej mówią na mnie pół-... - Przerwał zdającą sobie sprawę, że jego pseudonim jest zbyt kontrowersyjny na obecną chwilę. Lepiej było nie podawać tej informacji i liczyć, że nie znają go z pseudonimu. - Po prostu Lindow. - Zakończył po czym zastanowił się głębiej nad tą sprawą. Przez jego ciało przeszedł dreszcz ekscytacji i przerażenia. Demony. Istoty otchłani tu były. Czyżby miał już nadejść ten czas? Czy był na to gotowy? Czarno-włosy złapał się za swoją piekielną rękę pod płaszczem. Ciężko było stwierdzić, czy jego moc rozwinie się po ponownym spotkaniu się z demonem. Miał taką nadzieję. Jednak póki co musiał uspokoić się i nie okazywać kim tak naprawdę jest. Swoją drogą, nie spodobało mu się nastawienie Lilin. Była zbyt bardzo nastawiona negatywnie na samą siebie, co mogło spowodować zator w misji, a do tego nie może dopuścić. - Zgadzam się na taki układ sił, jednakże proszę nie zapominać o mojej towarzyszce. Ze swoimi umiejętnościami potrafi być naprawdę niezawodna, plus posiada bardzo dobry słuch. - Pochwalił Lilin, patrząc się na nią kątem oka, po czym czekał na decyzje pracodawców i reszty.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Katedra Angeldria Nie Maj 10 2015, 23:58
MG:
Minerva: Problem był... mianowicie jeden. Przy wejściu do świątyni stał kapłan, który zdecydowanie nie był zwolennikiem wcześniejszych czynności Minervy i nawet jej nie słuchał. Ot, kazał jej zastanowić się nad jej zachowaniem i przyjść nazajutrz. Do świątyni nie można przychodzić, gdy w duchu panuje chaos.
Reszta: Ustalenia ustaleniami. Praktycznie wszystko było już ustalone, gdyby nie nagłe zniknięcie Carlosa. Trochę smutno, co widać było po magach Lamii. Szczęśliwie Jones widząc całe to zamieszenie rzucił: -Jeśli chcecie, mogę pójść z wami, Lilin-san, Lindow-san. Liczę, że z duetem magów z jednej gildii będę czuł się tak samo pewnie, jak z dwoma znanymi mi magami. - powiedział z uśmiechem. -Możesz iść. - rzucił do Shozo West, ale ten nikogo nie znalazł w kościele. Ktoś podobno się pytał, ale za zachowanie został wyrzucony z katedry. Po powrocie więc zastał grupkę, która była już podzielona. Każdy otrzymał od swoich pracodawców niewielki notes, ołówek z gumką oraz po latarce. -Gotowi? - spytał się blondyn z uśmiechem, po czym poprowadził całą grupę kilkoma korytarzami, aż do zejścia do katakumb świątynnych. Od razu po zejściu pojawił się problem. Mianowicie, były trzy różne ścieżki, jedna na wprost, jedna na lewo, jedna na prawo, które rozpoczynały się w kwadratowym pomieszczeniu, w jakim się znaleźli. Na ścianach płonęły pochodnie, które blado oświecały mroki podziemi świątynnych.
Info od MG:
Carlos: +2 PD
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Katedra Angeldria Wto Maj 12 2015, 19:02
Mają tu miejsce jakieś krótkie, nieistotne rozmowy, nic mi nie przeszkadza w zasmucaniu się. Wolę być smutna, niż wściekła, to wiem na pewno. Znośniejsze dla otoczenia i dla mnie. Niestety ktoś z obecnych chyba tego ni w ząb nie widzi, bo co rusz jakimś sposobem działa mi na nerwy.
Z niedowierzaniem wysłuchałam chyba... czegoś dobrego na mój temat. Coś o mojej niezawodności. Chyba mi się zdawało? Potem coś o moim słuchu. - No tak, mam niezły. Słuch. Tak... Więc jeżeli to słyszałam, to chyba się nie przesłyszałam? Bo umiem słyszeć! Niedobrze... Ktoś to chyba jednak powiedział naprawdę. A ja... przecież jestem taka skromna! Gdzie... jest mój mózg?... Kto to w ogóle powiedział? I w którym momencie zaczęłam się gapić na Lindowa? Oczy mam jakoś dziwnie szeroko otwarte... rozumiem. Ty... To byłeś ty! [Od Narratora: Wyciąłem wulgaryzmy, nie dała rady.] PO CO to było? Wypuszczam powietrze, które nie wiem kiedy mi się w płucach zebrało. Nic nie mówię. Czuję się jak czajnik na gazie, z takim gwiżdżącym strumieniem pary. Tak, zagotowało mi się pod czaszką. Zaraz coś z tym zrobię, słyszę te trybiki pracujące w główce. On nie chciał mnie wkurzyć przecież. Nie wiem, co to było, może chciał mi podnieść samoocenę po poprzednim jej obniżeniu w oczach reszty. Aż mi się ten kwiatek z ognia przypomina... Zgroza. Dziwny koleś, ale chyba złe intencje nim nie kierują. Po przekręceniu bliskiej nieskończoności ilości trybików dochodzę do wniosku, że nie jestem zdenerwowana, tylko... czegoś mi trochę w Lindowie dziś brakuje, a tym czymś może być sens. W każdym razie ja go nie rozumiem. Bardziej niż zwykle... Z otchłani nierozumienia wyrwał mnie Jones, proponując naszej dwójce, by poszła z nim jako drużyna. Po mrugnięciu oczami kilka razy, bo uprzednio przez chwilę chyba zapominałam o mruganiu i teraz czuję, że pieką, odwracam się do pracodawcy z cichym, pogodnie brzmiącym "Mhm, ja chcę." W sumie nie wiem, czemu mi zależy. Mogłabym odpocząć od kolegi i przemyśleć, czy to on ma coś krzywo w tym demonim łbie, czy ja, a tak... dalej będzie gadać dziwne rzeczy. Sama bym mu coś powiedziała, ale naprawdę nie chcę tu robić scen. Swoją drogą ciekawe, ile z mojej strasznej wewnętrznej walki było teraz widać. Ile ona właściwie trwała? Bilansując, teraz tylko gnębi mnie ciężar odpowiedzialności. Jeżeli pójdziemy w takim składzie i coś się stanie Jonesowi, nie wybaczę sobie tego, bo pomyślę "Tamten gość by do tego nie dopuścił". Tamten gość gdzieś wyszedł i wrócił w międzyczasie... W każdym razie nie mam żadnego doświadczenia, a Lindow... jest sobą. Co więcej, ja też jestem mną. Ale! Damy z siebie wszystko, to jedno wiem. Tylko pracodawcy nie zapewnię, że nie zawiedziemy... Ani że nie pożałuje. Ani... - I byłabym zobowiązana, panie Jones - dodaję i to musi wystarczyć. Na pytanie o gotowość kiwam tylko głową. Ogólnie to mogę się już tak patrzeć na tego faceta, byle nie zerkać na nikogo innego... Nie chcę myśleć, co oni sobie o nas myślą. Chciałabym nie musieć tyle myśleć o sobie, ale jestem swoim głównym problemem. Niestety wykonywanie zadania jest możliwe dopiero po uporaniu się z tymi kwestiami. A uporałam się w miarę dobrze. Gdybym nadal była wkurzona, musiałabym chyba stąd wyjść na chwilę i gdzieś pokrzyczeć w samotności, lub wziąć ze sobą Lindowa i zrobić mu krzywdę. Ale nie, jest mi tylko smutno, to jest w porządku. Doczekałam się latarek i nawet kartki papieru. Teraz to już całkiem spełnienie marzeń. Przybory szkolne chowam do kieszeni kurtki, a latarka trafia do lewej ręki - ot tak, żeby w niej była. Nie wiem, czy będą nam potrzebne aż trzy włączone naraz, w każdym razie nawet mi teraz do głowy nie przychodzi świecić za pomocą magii. Jak tak dalej pójdzie, będę walczyć z demonami polegając wyłącznie na ciemności. Ponownie brak mi tu sensu. Akurat światła by się mogło trochę przydać, coś mi tak podpowiada, gdy widzę te katakumby - trzy ścieżki i bardzo klimatyczne pochodnie, jak z bajki. Ciekawe, czy tam dalej też ktoś chodzi by zapalać te pochodnie. Tak czy inaczej, według opowieści demony nie lubią światła. A co ja zrobię w tym stanie? Będę rzucać w nie kamieniami z mroku? Aha, jeszcze bardziej się zamartwiam. Brawo. Cichym odchrząknięciem - bo westchnięcia już mi się znudziły, a jeszcze Lindow znowu doszedłby do wniosku, że trzeba mnie pocieszać - otwieram swoją krótką przemowę: - Proponuję zacząć od prawej i trzymać się prawej ściany. Przynajmniej w teorii byłoby łatwiej nie pomylić korytarzy. Nie, nie rozglądam się w poszukiwaniu aprobaty. Po prostu sobie mówię w przestrzeń. Audytorium nie istnieje. Może się zgodzą, może mają lepszy plan. To ja tu jestem nowa, Ill pewnie coś wymyśli. Cieszę się, że w końcu z tym ruszymy. Chodzenie jest ciekawsze od stania czy siedzenia.
Może i to nie aż takie głupie, bym poszła z Lindowem. On też umie wyczuwać demoniczną energię, a według Emila jest jej tu sporo. Kto wie, może same artefakty mają na sobie jej ślady, choć tego nie wywnioskowałam z tłumaczeń Jabłka.
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Katedra Angeldria Sro Maj 13 2015, 17:41
Na pytanie Jonesa blada gęba Raekwona nabrała jakby ostrości. Oczy, do tej pory rozlatane, błądzące po rogach były teraz skupione na jednym centralnym punkcie. Kamienny wyraz twarzy jeszcze bardziej potęgował skupienie bladego maga. Na sam koniec poprawił jeszcze czarną jak noc czapkę. Teraz był w pełni gotowy do zejścia. Rzutem na taśmę drużyny lekko się pozmieniały, jednak Raekwnowi było nawet na rękę. Dostał mu się West, który pomimo mniejszych zdolności magicznych coś wyczarować potrafi oraz Shozo, również znajomy dwójki odkrywców. Najlepsza drużyna z możliwych. Pakując zeszycik, ołówek i gumkę do torby, mag ruszył w podziemia przechowujące masę sekretów i pamiętające najstarsze czasy. Gdy zeszli do podziemi, Raekwon od razu dostrzegł pochodnie. -Doskonale...-szczęście dopisywało. Nie będą musieli polegać aż tak na latarkach, a i nie zabraknie ognia, gdyby mieli spędzić w podziemiach nieco dłużej. Gdy Lilin zastanawiała się, nad wyborem kierunku, Raekwon postanowił przygarnąć jedną z pochodni. Mając pochodnie w dłoniach Ill postanowił obejść wszystkie wejścia i wystawiając pochodnię przed siebie przy każdym z nich. Ogień szybciej pokaże, czy z danego korytarza powietrze płynie swobodniej, co oznacza, że jedno z tych przejść może być jednocześnie wyjściem. Każda duża budowla, nie ważne, czy stara, czy nie, miała ukryte wyjście na wypadek wrogiego najazdu, a zważając niedawne zniszczenie miasta ktoś mógł się uratować. Przy okazji spoglądał również nad wejścia. Mogły się tam znajdować symbole pomieszczeń, do których prowadziły korytarze, jak choćby groby wyższych rangą kapłanów. Takie pomieszczenie Ill przeszukałby jako pierwsze. Zmarli mogli być grzebani z bardziej wartościowymi rzeczami, choćby dla ochrony samego przedmiotu. -Patrzcie gdzie stajecie. Pułapki mogą być wszędzie. My idziemy na lewo. Thomasie, pójdziesz na końcu. Rysuj w zeszycie każdy zakręt. Szybciej wrócimy, jakby coś nie wyszło.-dodał po propozycji dziewczyny z Lamii i ruszył wraz z grupą w obranym przez siebie kierunku. Postanowił oświetlać sobie drogę pochodnią, nie chcąc natrafić na żadną niespodziankę, jak choćby wystający fragment podłogi.
Minerva
Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015
Temat: Re: Katedra Angeldria Wto Maj 19 2015, 14:12
O rety rety... Minervie się to nie podobało! Nie dość, że świry najpierw palą takie jak ona, to później jakiś klecha nie daje jej wykonać roboty! Ona wiedziała, ze brak kapelusza mocno się odbije na jej bycie wiedźmą. Zero respektu! A tak to by chociaż widział, z kim ma do czynienia. Obecnie był problemem. Problemów zaś należy się pozbywać. I to z prostej przyczyny - wadzą. A obecnie klecha nie dość, że jej nadszarpnął lekko nerwy, to zabiera jej cenny czas. Tak nie będzie. Tak być nie może. Prawa ręka ląduje blisko puginału. Nie wyciąga go jednak. Idzie przed siebie zupełnie ignorując duchownego Ot, jakby go tam nie było. Widząc nadciągającą spokojnie Minervę albo się sunie, albo postara się ją zatrzymać. Jeśli da przejść, nie ma problemu - wchodzi i szuka bardziej kompetentną osobę, która jej wskaże miejsce. Jeśli nie, to przy tak skróconym dystansie wyciąga szybko puginał i wbija mu go w brzuch maksymalnie powiększając ranę licząc na to, ze z upływu krwi szybko straci przytomność. Dodatkowo drugą ręką chwyta go za gardło, jakby chciała zmiażdżyć mu krtań tylko po to, by nie wołał pomocy. Bardziej jednak stara się przycisnąć mu tętnicę doprowadzając do niedotlenienia mózgu. Jeśli wszystko się uda, profilaktycznie stara się go zaciągnąć gdzieś na bok, ustawić kamyczki, wypowiedzieć magiczną sentencję i przebić mu puginałem serducho licząc na to, ze wcześniej nie wykitował. A jak tak to trudno, ukroi sobie mu kawałek ramienia i zje po drodze, ze by nic się nie marnowało. Oczywiście im mniej świadków tym lepiej. Kiedy już nic nie będzie stało jej na przeszkodzie, wchodzi do środka i szuka dalej, wycierając ewentualne ślady krwi wcześniej w szaty duchownego. Rety rety... czego to wiedźma dla kapelusza nie zrobi. Plan działania jak wcześniej - chodzi, zaczepia randomowych ludzi i pyta o kłesta.
Ryudogon
Liczba postów : 531
Dołączył/a : 22/08/2013
Temat: Re: Katedra Angeldria Sro Maj 20 2015, 02:41
Bardzo leniwie się przeciągnął, gdy tylko wrócił z swojego małego sprawdzenia. Jak było widać nikogo nie było, ale cóż, walić to. Na notesie narysował uśmiechniętą dość zadziornie buźkę, która była w sumie podobna do niego. Miało to zaznaczyć czyi notes to jest. Jedynie rozejrzał się dookoła łażąc z grupą obserwując wszystko dookoła. Całkiem fajne miejsce, jakby jeszcze tutaj dowalili lepsze oświetlenie i takie tam to można by tu nawet sprowadzać wycieczki szkolne. Profit byłby? Byłby. Jedynie podążał z tyłu, by zabezpieczać wszystko za nimi, kto wie czy zaraz im jakiś trup papieża nie wyskoczy.
Lindow
Liczba postów : 415
Dołączył/a : 21/08/2013
Skąd : Z wyspy solą oraz żelazem płynącej
Temat: Re: Katedra Angeldria Sob Maj 23 2015, 18:14
- W takim razie prawo. Jeśli mógłbym prosić panie Jones, by notował pan co przyjdzie panu zobaczyć. - Oznajmił prosząco czerwonooki, odbierając swój sprzęt w postaci latarki. Jego umiejętności powinny być dość przydatne, skoro mamy do czynienia z energią demonów na którą Lindow był bardzo wyczulony. Sądził iż to w tej misji będzie mu dane nieco popisać się swymi talentami, choć musiał uważać. Hannibal czuwa. Nie rozumiał jednak jednego. Zachowania Lilin. Nie zdawał sobie sprawy z jej toku myślenia, bądź rozumowania, bo gdyby to rozumiał ona nie gromiłaby go tym wzrokiem pełnym żądzy mordu. Z czego może to wynikać? Przecież widział, że jest jej źle, że coś jest nie w porządku. Przypuszczał, iż może czuć się niepotrzebna, a do tego nie chciał dopuścić. Dlatego też starał się podkreślić jej umiejętności na tle innych. Czyżby źle postąpił? Tak czy inaczej misja czekała by ją wykonać. - Powodzenia wszystkim i bądźcie ostrożni. Lilin jak coś zobaczysz, bądź usłyszysz daj znać. Ja będę musiał się skupić na czymś innym. Odpalił latarkę i ruszyli w prawy korytarz. Podążając w głąb katakumb zaczął skupiać swoją moc tak, by wyczuwać zmiany w energii demonicznej używając Szóstego Zmysłu(PWM). Ponieważ do tego musiał mieć zamknięte oczy, pozostawił obserwacje katakumb dla Lilin i Jonesa. Sam by nie przewrócić się kierował się wzdłuż prawej ściany, przejeżdżając po niej ręką(tak prawą, ponieważ uznał on, że nie trzeba, a nawet nie da rady ukrywać tego na dłuższą metę, a na szczęście Pan Jones nie był kapłanem, tylko pracodawcą i tu trzymał swoją nadzieje na poprawność wykonania tego zlecenia.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Katedra Angeldria Pon Maj 25 2015, 01:12
MG:
Minerva: Kapłan niestety nie ustąpił, przez co dostał kosę w żebra. Dax Czarownice byłyby dumne, gdyby nie to, że było to wykonane na środku ulicy w dawnej stolicy państwa. Wiele osób zaczęło krzyczeć, sam duchowny zaś odsunął się po zadaniu pierwszego pchnięcia. I zaczął powoli opuszczać się po ścianie świątyni, jedną ręką trzymając się za ranę, drugą wystawiając delikatnie przed siebie, jakby próbując się zasłonić przed kolejnym atakiem z przerażeniem w oczach. Ten jednak nie nastąpił po dwójka mężczyzn rzuciła się na pomoc duchownemu, każdy przytrzymując jedno z ramion czarownicy.
Reszta: Raekwon szybko obejrzał wejścia, jednak nie dostrzegł niczego interesującego. Po tym, cała grupa się rozdzieliła, jednak najwidoczniej pomieszczenia były budowane dość symetrycznie. Najpierw obie grupy trafiły do niewielkiego, prostokątnego pomieszczenia, gdzie w ścianach znajdowały się w sumie groby czterech osobników, których personaliów niekiedy nie dało się odczytać... w całości bądź w części. Stamtąd, Lilin z Lindowem i Jonesem mogli pójść tylko dalej w prawo. Z kolei Rae z Ryu w lewo. Następnym pomieszczeniem było okrągłe pomieszczenie, w którym znajdował się posąg mężczyzny w płaszczu, opierającego swe dłonie na zdobionym mieczu, wbitym trochę przed nim. Informacje o posągu były zatarte i niestety, nic sensownego nie dało się z nich odczytać. Z tych pomieszczeń ponownie było tylko jedno wyjście. Magowie Lamii wraz z jednym z pracodawców mogli skręcić znów w prawo, a West ze znanymi mu magami w lewo, ostatecznie więc spotkali się na korytarzu, który znajdował się zapewne kilka metrów za schodami do kwadratowego pomieszczenia, z którego zaczęli. Jednak, na lewo patrząc od Lilin, Lindowa i Jonesa, a na prawo, patrząc od drogi Rae, Ryu i Westa było deltoidalne pomieszczenie, z jednym zdobionym grobem, uniesionym trochę wyżej i pod kątem. Oddzielone od korytarzy było ono niewielkim płotkiem w kształcie kraty o maksymalnie metrze wysokości, przed którą ktoś się modlił klęcząc. Po bliższych oględzinach dostrzegli, że był to starszy kapłan, z którym to już rozmawiali, jednak tym razem był skupiony na modlitwie i nie dostrzegł nadchodzących magów, choć ich kroki niosły się echem po katakumbach... albo zwyczajnie je zignorował znając ich misję.
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Katedra Angeldria Wto Maj 26 2015, 21:54
-Nic niewarte płotki...-pierwsze trumny, na jakie natrafiła dzielna grupka trzech śmiałków nie zasługiwały na dłuższe oględziny. Zatarte imiona świadczyły tylko o długim czasie od pochówku. Przez myśl bladego maga przebiegła jednak dziwna myśl. -Gdybym chował artefakt, schowałbym go w takim miejscu...-z dala od głównych grobowców, z dala od światła które może okryć je swoim blaskiem i tym samym narazić na odkrycie. Rozwiązanie zagadki mogło być tuż pod ich nosami. Cóż. Była jednak okoliczność łagodząc na ich dość pobłażliwe szukanie. Kapłani wchodzą do grobów tylko raz. Początkowy labirynt, w którym zaczynali poszukiwania na całe szczęście nie okazał się jeszcze labiryntem i Raekwon mógł dość szybko ujrzeć znajome gęby. Jednak nie to przykuło uwagę bladego maga, a pomieszczenie, w którym się znajdowali. Jak strzała w głowie Ill'a pojawił się wspomnienia spod góry. Też spore, ciemne pomieszczenie, też wyraźnie różniące się od reszty. -Ktoś znamienny tu leży...-rzekł mag, dopowiadając jeszcze samemu sobie, że właśnie natrafili na pierwszą możliwą lokację ukrytego skarbu. Choć pomieszczenie nie charakteryzowało się aż takim przepychem, jak to pod górą, nie było tu golemów, ani zdobionych ścian, ale wyniesiony sarkofag nadawał mu nutkę tajemniczości. Mając na uwadze wspomnienia spod góry Raekwon najpierw rozejrzał się po ścianach. Szukał malunków, które mogłyby pomóc w określeniu historii tego miejsca. Następnym krokiem było poczekanie, aż kapłan skończy się modlić, by zasięgnąć u niego języka. Raekwon nie zamierzał działać na własną rękę. W rodzinnych stronach nauczyli go, że do zmarłych trzeba mieć szacunek. O zadnym bezczeszczeniu grobów nie może być miejsca. -Thomas, użyj odrobiny magii przy tym sarkofagu, jeżeli coś tam siedzi, magia to ujawni.-tak samo jak pod górą, gdy to właśnie magia doprowadziła do aktywacji artefaktu.
Minerva
Liczba postów : 251
Dołączył/a : 01/01/2015
Temat: Re: Katedra Angeldria Sro Maj 27 2015, 17:10
O rety rety. I o co tyle krzyku? Minerva nie wiedziała. Przecież tylko go dźgnęła. W czym problem? A no ktoś miał, bowiem nagle się okazało, że wiedźma jest trzymana. I co? Kolejni, przez których traci czas. A chociaż czarownice żyją długo, to nie oznacza, że ludzie też. Tak, trzeba się śpieszyć dla ludzi! - Bel... - rzuciła krótko do kota, jakby właśnie dawała mu przyzwolenie do popisania się, z czego też Bel miał zamiar skorzystać, kiedy tylko Minevra rzuciła zaklęcie Czarciego Sługi powiększając swego ulubieńca. Ten zaś stara się wyeliminować osobę, trzymającą ja za rękę, w której dzierży puginał. Jak? Jeżeli jest to możliwe, stara się wbić mu kły w kark próbując odgryźć głowę, a następnie miotnąć nim w bok. Od biedy uderza łapą w typa od boku, jeżeli wbicie się byłoby niemożliwe, za cel obierając uszkodzenie mu ręki. Z kolejnym zaś uderzeniem starałby się do odepchnać. Nie mniej jeżeli pierwsza opcja jest możliwa do zrealizowania, to właśnie tą wprowadza w życie. Kiedy tylko wiedźma oswobodzi rękę, drugą wbija w rękę kolejnego mężczyzny. Jeżeli nadarzy się okazja, by dźgnąć go w szyję - to też robi. Albo w brzuch, jeśli kark jest miejscem, gdzie nie da rady uderzyć. Oczywiście w międzyczasie sam Bel stara się zlikwidować ostatni z celi tak, jak poprzedni, dalej mając w kociej główce plan B, gdyby pierwszy plan miał być niemożliwy do wykonania. Jeżeli wszystko będzie już w należytym porządku, wchodzi z Belem do Katedry i już nie pytając o nic nikogo, idzie szukać grupki magów. Bo na pewno nie byłaby jedyna do zadania. Czy to w komnatach czy jakiś podejrzanych przejściach podziemnych - wsio rybka. A może od razu znajdzie artefakt. Nawet lepiej. Dlatego też jak zobaczy jakieś podejrzane miejsca wskazujące na to, że tam może być - tam też idzie.
Reiko
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 13/12/2014
Temat: Re: Katedra Angeldria Nie Maj 31 2015, 03:06
Dopóki Ill sprawia na mnie przyjemne wrażenie, że zna się na swojej robocie, nie przeszkadza mi jego usposobienie. Dobrze jest czuć, że ktoś z nas wie co robi. Ja nie muszę wiedzieć, co on robi, ważne, że wygląda jakby on wiedział. Zabieranie pochodni ze ścian jednak sobie daruję, tylko sobie tym krzywdę można zrobić. Zresztą idę obok żywej zapalniczki. Akurat co do Lindowa mogę być pewna, że ogień mu się tak łatwo nie skończy. O pułapkach nie trzeba mi przypominać, ale problem pułapek polega nie na tym, że się o nich nie pamięta, tylko nie wiadomo gdzie są... A skoro te katakumby wyglądają jak z bajki, to muszą być w nich pułapki. Niestety! Ku radości mego serca Lindow powiedział do mnie coś normalnego. Bodaj pierwszy raz od wejścia do katedry. Prawdopodobnie jednak cała ta wdzięczność i ulga nie będą widoczne w prostym kiwnięciu głową, które wykonuję w odpowiedzi, patrząc na niego. Sytuacja zmusza mnie do pójścia na szpicy. Ślepego demona nie zostawię z przodu, bo może i wyczuwa zło, ale na pułapki to może nie działać, a lepiej żeby mnie coś zeżarło niż pana Jonesa. Ostatecznie moja strategia zwiedzania pewnie do końca misji będzie wyglądać następująco: Staram się iść jakieś dwa metry przed kolegą, starając się dostosować do jego tempa, ale jeżeli nie spieszy się zbyt mocno to ja wykorzystuję dany mi czas na kontrolowanie swoich kroków. Może i żadna ze mnie ninja, ale przy odrobinie dobrych chęci mogę nieco wyciszyć swoje chodzenie, na czym mi bardzo zależy w takim miejscu. Stawiam na posadzce najpierw czubek buta, co daje możliwość sprawdzenia podłoża i być może da mi ułamek sekundy więcej na reakcję w razie aktywowania jakiegoś łańcucha potworności, gdybym nadepnęła na ruchomy kamień-pułapkę. Zawsze można łatwiej się odchylić do tyłu, niż gdyby od razu przełożyć ciężar ciała na wysuniętą do przodu piętę. W praktyce jednak nie mam wprawy w takich działaniach i przy konkretnym tempie marszu nie zdążę wszystkiego tak dobrze przeanalizować. Warto jednak próbować. Żeby dodatkowo stłumić hałas, najpierw staję na krawędzi podeszwy pod malutkim kątem względem poziomu, by dopiero wtedy oprzeć się na całej powierzchni. Jakoś mam to wyuczone, gdy staram się chodzić cicho, choć po kilku godzinach mogłabym odczuć przez to dodatkowe zmęczenie. Generalnie również trzymam się blisko prawej ściany i trzymam blisko niej nieco uniesioną prawą dłoń, lecz jej nie dotykam. Sama nie wiem, czemu tak robię, ale tak naprawdę to moje przewrażliwienie mówi mi, że w razie czego podeprę się by nie stracić równowagi, gdyby stało się coś dziwnego. W ogóle strasznie się tym wszystkim przejęłam. Co kilkanaście sekund odwracam głowę do tyłu, by sprawdzić, czy nic nie zagraża Jonesowi i nam. Jak usłyszę z tyłu coś, co wyłamuje się z rytmu naszych kroków, również tam patrzę. Światło latarki na przemian kieruję to daleko w przód, to pod nogi. Nie wiem, czego mam szukać - chyba tylko rzeczy, które wydają się dziwne. Jeżeli to, czego szukamy, jest za jakimś tajnym przejściem to możemy liczyć tylko na sensory Lindowa, bo na pewno nie zobaczymy przejścia ot tak. Jest jedna kwestia szczególnie dla mnie ważna. Jeżeli korytarze są oświetlone chociaż w takim stopniu, jak pierwsze pomieszczenie, to w porządku. Jeśli jednak nasze latarki są jedynym źródłem światła, to z czasem będzie się to na mnie negatywnie odbijać... Nie zdążyłam tego wszystkiego dokładnie przemyśleć, gdy znaleźliśmy się w prostokątnym pokoju. Widzę groby, ale co z tego? Tak naprawdę gdybyśmy chcieli dokładnie szukać, oznaczałoby to masową profanację i prawdopodobnie znaczne zniszczenia. Coraz mniej wierzę w sukces. Tak teraz mi się przypomina, że czasami pod latarnią najciemniej i chyba jak następnym razem będziemy przechodzić przez ten pierwszy kwadratowy pokój, rozejrzę się w nim i przebadam dokładnie. Tymczasem odnajdujemy posąg z mieczem. Niby podejrzane, ale jednak nie. Oglądam go ze wszystkich stron, zastanawiając się czy nie trzeba czegoś wcisnąć czy pociągnąć. W ogóle nie chce się wierzyć, że można coś znaleźć po pięciu minutach od wyjścia. Wyobrażałam sobie, że musimy się zapuścić w jakieś bardzo rzadko odwiedzane miejsca. I oto gdy mam już przemyślane, co robić gdy będziemy tak sobie iść i iść z Jonesem przez długi czas, spotykam znajome mordy... - Tęskniliście? - pytam cicho, nieco zażenowana, na widok drugiej grupy szturmowej. Tyle kłopotu z rozdzielaniem się, tylko po to żeby po pięciu minutach znów się zebrać? Podchodząc do pomieszczenia, nie mam wielkich nadziei... Z drugiej strony po raz kolejny "pod latarnią ciemno" i może to właśnie tu jest jeden z artefaktów, ale... Wydaje się niemożliwe. Kapłan się modli i nawet nie drgnie, mimo że zwaliliśmy mu się na głowę. Bądź co bądź, ma pewnie milion lat doświadczenia w modleniu się i choćbyśmy coś tu wysadzili, nie zdekoncetruje go to ani trochę. Chciałabym tak umieć. Dlatego nie próbuję się zachowywać szczególnie cicho w tym miejscu. - Może któraś z grup już się zmęczyła i woli poczekać tutaj, aż... - wywracam oczami w kierunku księdza - ...skończy się modlić, a druga pójdzie sprawdzić tę środkową ścieżkę? Chociaż nie... - Jest problem, nie wiem co dalej powiedzieć, żeby nie popełnić faux pas. Głupio tak nad kapłanem dyskutować o tym, ile mu jeszcze zejdzie. Z drugiej strony czekać tu do... w każdym razie bardzo długo, nie miałoby sensu. Z trzeciej strony... O nie. No i czuję spisek. - Jak go tu zostawimy, to jeszcze coś namajstruje przy tym grobie i nie znajdziemy potem artefaktu... Może ON WIE? Może nam go ukradnie? Na razie chyba jednak poczekam i zobaczę co się stanie, jeżeli West ewentualnie zastosuje się do prośby Illa, którą ten właśnie wystosował. Jak wyjdzie tu potwór wysokości trzech pięter, to lepiej że jesteśmy znów razem. Nie bardzo jednak rozumiem, jak coś takiego miałoby leżeć tuż przy zejściu do katakumb nienaruszone. Przez cały ten czas nie zaplątała się tu jakaś odrobina magii, która by to aktywowała?
Lindow
Liczba postów : 415
Dołączył/a : 21/08/2013
Skąd : Z wyspy solą oraz żelazem płynącej
Temat: Re: Katedra Angeldria Nie Cze 07 2015, 15:59
Energia otchłani znajdowała się dosłownie wszędzie. Jego Szósty Zmysł postrzegał ją w śladowych ilościach na całej ilości korytarzy co utrudniało lokalizację większych zasobów demonicznej mocy magicznej. Mimo wszystko starał się z całych sił odnaleźć owe różnice, przez co jego chód z zamkniętymi oczami mógł być nieco zwolniony, o ile Lilin mu w tym nie pomogła.
Nie zaszli zbyt daleko, gdy znaleźli się w dziwnym pomieszczeniu. Zapewne był to jakiś większy grobowiec, bo w końcu znajdowali się w katakumbach więc logicznym było, że znaleźli grobowiec. Zastanawiającym jednak było to, że znajdował się tutaj kapłan, oraz fakt, że droga przyprowadziła tutaj także drugą ekipę ekspedycyjną co wydawało mu się dość dziwne. No bo po co ktoś miał budować dwa korytarze do tego samego miejsca? A poza tym... O Kurwa... Ręka! Lindow niczym żołnierz uciekający przed rzuconym granatem rzucił się do korytarza z którego przyszedł, szybko chowając demoniczną rękę pod płaszczem. Nie chciał by kapłani się o tym dowiedzieli ani też jego tymczasowi towarzysze. Nie wiedział, czy może im ufać, a miał złe przeczucia w stosunku do nich. Gdy tylko ukrył swoją prawicę, jak gdyby nigdy nic wkroczył znowu do pomieszczenia.\ - Mam złe przeczucia co do tego miejsca, miej się na baczności. - Szepnął do Lilin, a następnie skupił swoją atencję na kapłanie, oraz grobie używając Śladów Spaczenia(PWM).
Ryudogon
Liczba postów : 531
Dołączył/a : 22/08/2013
Temat: Re: Katedra Angeldria Nie Cze 07 2015, 16:34
I tak szli... i szli... aż coś zobaczyli, a to był jakiś tam posążek, który był stary jak cholera. I tak szli dalej i był ten kapłan, którego spotkali wcześniej. Ryu od razu ściągnął szal z szyi, którym zakrył rękę, która oczywiście nie jest taka fajna jak się mogłoby wydawać. Niestety grobowiec ciężko byłoby otworzyć, by to sprawdzić, gdy siedzi tu ten kapłan. Nie wiadomo czy coś tam nie siedzi w środku. Ryudogon dlatego przystał na propozycję Raekwona, który powiedział pracodawcy, by spróbował użyć magii. - Jak nie to ja spróbuje - powiedział Ryu. Tylko gorzej jak kapłan nie pozwoli tego dotknąć.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Katedra Angeldria Sro Cze 10 2015, 20:31
MG:
Minerva: Sprawa była o tyle prosta, że powiększając koteczka wywołała na tyle wielką panikę, że trzymający ją mężczyźni puścili ją i odsunęli się od Bela. Wiedźma natomiast rzuciła się do drzwi katedry, jednakże te... były zamknięte. Zdaje się, że ranny kapłan od razu zamknął je za sobą. Co gorsza, słyszała poruszenie w tłumie, a w oddali widziała zbliżający się oddział policji magicznej. Chyba zaraz zacznie się prawdziwa zabawa.
Misja: Grupka się zebrała, podyskutowała, West podszedł do kapłana, zapytał się o coś szeptem, a następnie grobowiec rozbłysk delikatnym, miłym dla oczu światłem, gdy starszy duchowny wciąż się modlił. Z tej odległości byli w stanie dostrzec tylko kontury płaskorzeźby, wyrzeźbionej na grobie. Przypominały leżącego młodzieńca z rękami splecionymi na brzuchu, tuż pod klatką piersiową. Ale więcej szczegółów nie dostrzegli... poza kwiecistymi i leśnymi płaskorzeźbami po bokach. Tymczasem, skanujący wszystko Lindow czuł... spokój... i ukojenie. Zupełnie jakby słowa Jabłka, o spaczeniu tego miejsca było zupełną bujdą. To miejsce było świątynią i to właśnie czuł. Błogą aurę, która nigdy nie miała kontaktu nawet z czymś, co wieki temu miałoby mieć kontakt z demonem. Po prostu... oczyszczone miejsce.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.