I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielkich rozmiarów wioska, umiejscowiona na południe od Hosenki, na południowo-wschodnim wybrzeżu Fiore, która, oprócz oczywiście upraw, zajmuje się również rybołóstwem. Posiada kilka niewielkich, drewnianych stateczków, ale poza tym, nie ma tutaj nic ciekawego. Zwykła wieś. Wsi spokojna, wsi wesoła...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MG:
To właśnie ta wioska była opuszczona. Wszystko wyglądało tak, jakby mieszkańcy opuścili swoje domy zaledwie na moment, jednak, zgodnie z ogłoszeniem ten stan trwał już jakiś czas. I dosłownie... nic. Żadnych śladów ucieczki, porwania czy czegokolwiek. Przynajmniej tak to wyglądało na pierwszy rzut oka. Drzwi od większości domów były albo otwarte, albo przymknięte siłą grawitacji połączoną ze złym wyważeniem samych drzwi. Sami magowie zostali tu dotransportowani, ale tylko na pograniczu wioski. Mężczyzna, który wynajął dla nich powóz bał się zagłębiać w tą wioskę. -Tak ją zostałem. Nikogo nie znalazłem i zacząłem się bać. Chciałbym, byście dowiedzieli się co się tu stało i odnaleźli mieszkańców. Jest wśród nich moja rodzina i wielu przyjaciół. - wyjaśnił pokrótce, nie zsiadając z wozu, po czym dodał -Zgaduję, że nikt nie będzie miał nic przeciwko, gdybyście zanocowali w karczmie. Jest tam kilka miejsc polowych do spania, a i jedzenia trochę zostało. W domach będzie z tym gorzej, a także prosiłbym was o zachowanie przyzwoitości. Liczę, że kiedyś tu wrócą. Chcę, by mieli dokąd wracać. Jeśli nie, mogę wynająć wam pokoje w karczmie 5 kilometrów na zachód stąd. - dodał jeszcze patrząc wyczekująco na magów.
Info od MG
Termin: 28.09.2015 godz. 22.00
Autor
Wiadomość
Liang
Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao
Temat: Re: Wioska Depr Pon Sty 25 2016, 20:14
Tak! Udało się, Inugami, jesteś fantastyczny! Cieszyłem się, że mam takiego sojusznika. Kiedy zawierałem z nim kontrakt, nie sądziłem, że posiada taką moc. To tylko pokazuje, jak wiele zagadek w świecie yokai czeka na odkrycie. Ale nie mogę dać sobie czasu na myślenie. W tej chwili liczyło się tylko przeżyć. Wszystko potoczyłoby się dobrze, gdyby nie to, że kobieta, którą zignorowałem, zdołała się do mnie zbliżyć. Do tego to pieprzone czarne cholerstwo opętało mi rękę!. Ostatni razem, gdy czarne macki dotknęły Cala, opętały go całego. Dlaczego ja zostałem opętany tylko w połowie. Przez zaciśnięte gardło, próbowałem wykrztusić, jednocześnie komunikując się telepatycznie z Inugami -Ugryź. Moją. Rękę.- Już zrozumiałem, że Inugami posiada moc zwalczania demonicznych wpływów. Dzięki swojej leczniczej mocy, wypala wszelkie plugastwo z organizmu. Nie chcę myśleć, co by się działo, gdyby jego tu nie było. Następnie, dobrze byłoby się rzucić na Cala albo kobietę. Im też trzeba jakoś pomóc. A Inugami był w stanie to zrobić.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wioska Depr Nie Sty 31 2016, 15:15
Wybaczcie opóźnienie, ale no... studia. Przepraszam, postaram się, by więcej to nie nastąpiło.
MG:
Walka: Opętany Cal zaskoczył Ejjiego. Gdy ten już chciał mu odciąć rękę, czarna materia przeszła częściowo z niego i umiejscowiła się na nodze Ejiego, którą to chłopaczek trzymał, a ta... podwinęła się sprawiając, że upadł on na podłogę, a Cal obok niego, uparcie trzymając jego nogę gdzieś w okolicach kostki, a ciemna materia powoli rozrastała się w górę ciała maga DHC.
A Liang? Ten miał własną batalię. Gdy jedna ręka go dusiła, a druga spowalniała proces, Inugami chciał się rzucić na pomoc swojemu panu, gdy kobieta stanęła mu na drodze. A co zrobił Yokai? Zamienił się w płomień i wniknął w jej ciało. Przez moment stała niczym zamrożona, po czym zdawało się, że jej ciało od środka jest wypalane błękitnym płomieniem, który następnie wyszedł z niej pod postacią psa, który zdawał się być chyba już przezroczysty. Prawdopodobnie tracił już siły i się lekko zataczał, ale zbliżył się jeszcze do Lianga, wyskoczył i ugryzł go delikatnie w rękę. Płomień wypalił znaki, ale duch zniknął. Z ostatniej myśli mag wiedział, że za długo przebywał w tym świecie. A jeszcze kwestia Cala i Ejjiego mu została.
Cal: Istota z czerni milczała, gdy chłopaczek miał retrospekcję, a gdy ten otworzył oczy zobaczył, że choć wszędzie było ciemno i mroczno, tak dookoła nich przewijały się sceny, o których myślał. -Wasz umysł jest tak słaby. Sama wola nie wystarczy, by zniszczyć to opętanie. - rzekł z wyraźną, kpiną, po czym się roześmiał na słowa Cala. -Ja nic nie znaczę? JA? JESTEM BAAL! - wydarł się gromko, a wszystko spowił jeszcze większy mrok -Demoniczny książę opętań. Nic nie sprzeciwi się mojej woli! - wyrzucił z siebie z pychą, po czym dodał syczącym głosem -To może... jeśli zagwarantuję ci... spokój i nieskończone życie razem z tą Yuną czy jak jej tam... to może wtedy uklękniesz? Bez usługiwania mi. Po prostu... uklęknij. - pewnie gdyby miał twarz, dałoby się dostrzec jak wygina usta w podłym uśmiechu. Jednakże coś się chyba stało, bo mrok zaczął powoli ustępować z tego miejsca. Zupełnie jakby zaczął się wycofywać, choć nie znikał jeszcze całkowicie.
Info od MG: Liang: 63 MM | Inugami | Wykończony i osłabiony Ejji: 102 MM | Opętana noga Cal: 100 MM | Opętany
Termin: 03.02.2016 godz. 15.15
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Wioska Depr Wto Lut 02 2016, 02:11
Gówno… Tyle z tego wyszło… Paskudne czarne gówno, uczepia się nogi. Tak z dupy prawie… I jeszcze spaść z dzieciakiem na podłogę, jak jakieś pedałki… Co za chora sytuacja… Jakim cudem w ogóle mogło dojść do czegoś takiego? Wkurza mnie ten bachor, podobnie jak ta wioska, tak samo jak wszystko tutaj dookoła. Po raz kolejny przez jakąś głupotę wszystko idzie nie tak jak powinno. Czarne coś zaczyna się mnożyć na nodze i jak się tego cholerstwa pozbyć i co w ogóle z nim zrobić? Tak samo jak z tym małym pasożytem, który od początku misji sprawia same problemy? Kompletnie nie mam pojęcia co dalej robić… Urżnąć mu łeb? Urżnąć sobie nogę? I wszystko to z powodu jakiejś przypadkowej kobiety… Nie ogarniam już nic z tego co się tutaj dzieje. Nawet już nie próbuję… Jaki niby sens ma to wszystko? Istnieje tu jakiś cel i właściwe rozwiązanie?! No właśnie… Więc niech ten bachor raczy się łaskawie odpierdolić od mojej nogi, tak mu na zachętę przywalę kopniaka z drugiej, piszczelem prosto w ryjec, a jak gnój znowu zacznie machać łapkami, to obydwie mu urżnę, jeżeli nie zdecyduje się mnie wreszcie puścić! I też musiało z tą zarazą paść akurat na nogę… Szlag by to… Nie sposób z taką wstać, zbytnio się uwolnić. Po raz kolejny pomimo wszelkich starań wszystko się pieprzy. Co mi niby zależy na życiu tego dzieciaka? Choćby to, że jest tutaj Liang, jak i również to, że nie on jest moim celem. Znalazł się tu z powodu jakiegoś głupiego przypadku. Nie mogę go tak po prostu zabić, choćbym tego chciał… Również z tego powodu, że zabijając go nie byłbym lepszy od tego czarnego cholerstwa, które eliminuje wszystko na swojej drodze… I co ja sobie próbuję wmówić? Że niby jestem lepszy od tego wszystkiego? Gdzie? Kiedy? W którym momencie? Od początku tej misji nie zrobiłem nic pożytecznego. Nic się nie udało. Swoją całą beznadziejność jeszcze zrzucam na tego bachora. Tylko różnica między nim, a mną polega na tym, że ja się staram! Od początku do końca! Cały czas, bez przerwy! Co by się nie działo, to i tak się kurwa staram, żeby było lepiej! I robię wszystko co w mojej mocy, byleby tylko cokolwiek wyszło, udało się, poszło jakoś do przodu… I ostatecznie, to gówno… Wielka góra fekaliów, przytłaczająca cały ten cholerny świat… Sięgające aż po kostki i coraz wyżej i wyżej. Obrzydliwie cuchnące… Bez przerwy rośnie, a sposobu, żeby się go pozbyć nie ma żadnego. Gigantyczna kupa problemów… Czy to moja wina, czy tego, że trafiam nie tam gdzie powinienem? To wszystko jakby mnie przerastało… Niby powinienem odpuścić i zwyczajnie wyjść z tego szamba, ale usilnie próbuję się go pozbyć. Jakbym cokolwiek mógł zmienić, naprawić, uczynić lepszy… Ale też mógłbym to wszystko zostawić, rzucić w cholerę, ale jednak tego nie robię! I to nie jest tak, że mi na czymkolwiek zależy! Nie wiem czy kiedykolwiek mi na czymś w ogóle zależało… To wszystko, to pieprzona duma… Nie pozwalająca mi się wycofać, ani poddać. Nakazuje cały czas walczyć… Wypłynąć z tego szamba, aby potem je sprzątnąć. Tylko jak, skoro nie ma do tego okazji? Jak można cokolwiek zdziałać, kiedy jest się taką niezdarą, bez żadnej wartości? Niby zwyczajnie… Ponoć wszystko w tym świecie można osiągnąć, nie ma rzeczy niemożliwych, a cuda się zdarzają... Ale jak, kiedy cały czas nic nie wychodzi?! Ktokolwiek wymyślał świat i rządzące nim zasady, zrobił to beznadziejnie, z myślą wyłącznie o stadku debili, dla których ta ziemia ma być przychylną… Tak jakby nie było w nim miejsca dla mnie… Tak jakbym kompletnie tu nie pasował… Lecz taka jest chyba kolej rzeczy… Jednym coś wychodzi innym nie… Jedni przez całe życie mogą się nazywać zwycięzcami, inni nie mają żadnych powodów by się cieszyć… Lecz nie pasuję ani do jednych ani do drugich… Ponieważ istnieje ogromna różnica pomiędzy tym co chcę, a co jest, a co mogę. I tak ten przeklęty trójkąt zależności staje się moim więzieniem, bez wyjścia… Bez ucieczki… Z kratami zatrzaśniętymi w ten sposób, że nie da się ich zniszczyć ani od wewnątrz, ani od zewnątrz. Cokolwiek miałoby się stać, to i tak pozostanę w tym sam, uwięziony w klatce własnej paranoi i samotności. Mimowolnie odtrącając wszystko od siebie. Zarówno sam sobie przeszkadzam jak i podtrzymuję siebie na duchu. To jak schizofrenia, tylko w jakimś wyższym stadium. Zamiast rozdwojenia jest roztrojenie, albo i nawet gorzej… Ostatecznie nie mam już pojęcia kim naprawdę jestem i czego właściwie chcę... Czy dalej brnąć w swoją samotność, czy raczej spróbować się z niej wyrwać? Ale po co? Po co to wszystko?! Dla kogo?! Dla jakich ideałów?! Świat, który nic nie znaczy, zarazem jest wart tak wiele! Pomiędzy dobrem, a złem istnieje jeszcze niepewność i zguba… Kiedy żadna droga nie wskazuje żadnego celu, a jedynie ciągnie przed siebie, jak rzeka bez źródła i ujścia. Płynie w jednym kierunku, cały czas wprzód. Nie pchana jakimiś większymi pobudkami, ale wyłącznie czasem… Tego jest zarówno wiele i mało. Niektórym go wystarcza, innym już nie… Nie mam pojęcia co oznacza szczęśliwie żyć i tutaj się tego nie dowiem… Dlatego powinienem to zakończyć… ...odrzucając od siebie dzieciaka, kopiąc go, a gdyby to było za mało odcinając mu rękę, którą mnie przytrzymuje. Jeżeli wciąż nie zdecydowałby się puścić, a potem przybije mu się drugą dłoń do podłogi. Jeżeli nawet i próbowałby jakichś sztuczek z mackami, gryzieniem, teleportacją, łaskotkami czy innymi gównami, to priorytetem jest to, aby się od niego uwolnić. W pełni skupiam się właśnie na tym. Aby uwolnić się od niego i całego tego cholerstwa. A jeśli się nie uda? To tylko oznaczałoby, że dzieciak jest jakimś cudem, pod jakimś dziwnym względem potężniejszy, a ja zupełnie nie miałbym z nim co zrobić… Pozostałoby tylko próbować dalej kopać i ciąć... Ciąć i kopać... Gdyby w końcu dałoby radę go odtrącić, następnie bym wstał i skierowałbym się w stronę drzwi, przystając obok, opierając się jeszcze o ścianę. I szczerze, to niezbyt mnie obchodzi co tu się dzieje… Mam gdzieś to czarne cholerstwo na nodze... Albo samo zniknie, albo podpierając się o ścianę będę przemieszczać się na jednej nodze, powoli, ciągnąc tę drugą za sobą, jak kaleka... Nie mam pojęcia jak się tego inaczej pozbyć... W każdym razie uważałbym na nią, gdyby chciała mnie zdradzić i sama jakoś się podstawić, potknąć, czy też jakoś inaczej utrudniałaby życie. Ewentualnie przytrzymałbym ją jakoś ręką, trzymając ją z dala od czarnej materii... Ostatecznie swój wzrok zawiesiłbym na podłodze, wpatrując się w nią bez żadnego, nawet najmniejszego słowa, czy też żalu…
Liang
Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao
Temat: Re: Wioska Depr Wto Lut 02 2016, 14:14
Euforia wywołana nagłym przeważeniem się szali na naszą stronę zniknęła w momencie, kiedy zobaczyłem jak wykończony jest Inugami... Jeszcze gorzej było, kiedy spostrzegłem, że czarna magia zakaziła też Ejjiego. Nie wiem na ile się to zda, ale czas na drastyczne kroki. -Inugami, połącz się ze mną i czerp moc z mojego ciała- Miałem zamiar stać się żywym przekaźnikiem dla mojego psa. Chciałem, by połączony ze mną czerpał moc magiczną prosto ze mnie. Nawet jeśli byłoby to równoznaczne ze sporą ilością utraconego eternano, pragnąłem zakończyć wszystko własnymi siłami. Jeśli to jednak by nie wypaliło, ponownie używam przywołania Inugami, dając mu pełnię sił taką, jaką miał na początku. Tak czy siak, albo ja, albo pies dotykamy Ejjiego, chcąc wypalić czarne znaki na jego ciele. Już nikt nie będzie cierpiał z powodu tej przeklętej mocy. Jeśli te macki znowu kogoś zaatakują, stanę im naprzeciw. A jeśli wszystko ma się skończyć tutaj, nie pozwolę, by to coś pociągnęło nas ze sobą...
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Wioska Depr Sro Lut 03 2016, 11:28
Nigdzie się nie spieszył. Czas zdawał się nie liczyć, a miliony obrazów przelatywały przez jego głowę. Jak się uprzeć, to można by napisać denną, niszową powieść o dzieciaczku, który ledwo wiązał koniec z końcem. Osóbce, która prawie nie umarła i dalej mogła cieszyć się życiem. Białowłosym, który najpewniej odnalazł swoje szczęście - czy to pod postacią Yuny, czy to w formie gildii - dwóch miejsc, do których zawsze mógł wrócić. W końcu odnalazł swój spokój i mógł czuć się bezpiecznie. Mimo wszystko, wzdrygnął się słysząc tony cienistego głupka. Chociaż jego reakcja zdawała się nader nerwowa i przerażona, słowa mrocznej kreatury były najzwyklejszym stekiem bzdur. - ...nie możesz za nią decydować - zaczął jedynie jąkając się w trakcie raz, czy drugi. Był jednak pewien, że decyzja i tak nie powinna należeć do niego, a tym bardziej do jakiegoś księcia od siedmiu boleści. Komizm tej sytuacji spoczywał jednak w innym miejscu. Miejscu, które w niedługim czasie pojawiło się w głowie nastolatka, a które zarazem nakazywało mu jakoś walczyć z tą mrożącą krew w żyłach i paraliżującą ciało istotą. - Skoro jestem aż tak słaby, dlaczego się płaszczysz? - padło w końcu oskarżycielskie pytanie. Jakby nie spojrzeć, to cały ten demoniczny książę tylko oferował mu kolejne rzeczy i starał się przekupić, a skoro białowłosy nic nie znaczył - jakie było znaczenie kogoś takiego? Kogoś, kto myślał, że może decydować za najprawdziwszą wspaniałość pośród ludzi i może jeszcze zmusić Calcia, aby stanął przeciwko niej. Aby to on zadecydował za nią, chociaż to on należał do niej, a nie na odwrót. - ...za ile sam uklękniesz przed kimś takim jak ja? - zadał w końcu swoje pytanie, aby chwilę później przemieścić się tam, gdzie mrok ustępował. Wszystko po to, aby następnie spróbować aktywować tak dużo świetlnych zaklęć na skrajach mroku, jak tylko się dało. Aby rozświetlić to miejsce, a następnie - kolosalną, żółtą plamę w pustce wesprzeć świetlistą właściwością kolorku żółtego z zaklęcia. Niby nic, a cieszy i pokazuje, że chłopaczek ma jednak swoje trzy grosze do dodania. Że to on tutaj decyduje i to on może oddalić się od pola walki tam na dole i pozwolić im na zajęcie się własnymi sprawami związanymi z mackami.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wioska Depr Sob Lut 06 2016, 12:25
MG:
Walka: Tizzar jednym pożądnym kopnięciem odrzucił od siebie chłopaka, który przestał się ruszać. Jeszcze żył, ale chyba nie kusiło go ruszanie się. Gorzej natomiast było z jego nogą, która odmawiała mu posłuszeństwa. Gdy próbował wstać, ta robiła wszystko, byle tylko się przewrócił, ba, czarna masa zdawała się chcieć przemieścić idąc powoli w stronę góry jego ciała. Więc trza byłoby się śpieszyć, gdyby nie... ponownie przyzwany Inugami, który to... ugryzł Ejjiego. Nie bolało go to zbytnio, ale poczuł dziwne ciepło, gdy czarna masa była wypalana, a wkrótce zniknęła. Następnie zaś... przemienił się w płomień i wszedł w Cala.
Cal: Istota zaczęła się śmiać na słowa Cala. -Może być i jej decyzja. Ale ja mogę zaoferować ci miejsce pełne spokoju. Miejsce, gdzie nikt wam nie przeszkodzi. - rzucił wyraźnie rozbawiony, a następnie chyba Cal go zirytował. I to dość mocno. -Ty śmieciu nigdy tego nie zrozumiesz. Dawałem ci możliwość zachowania wolnej woli, w świecie, który niedługo ją straci. Po co miałbyś być moją kolejną, bezmyślną marionetką. Szkoda... - rzucił, a następnie zakręcił "ręką" stworzoną z czarnego dymu, a z niego wyłoniła się Yuna. Ale wzrok miałą pusty, zdawała się być jedynie suchą skorupą. -Może ona będzie bardziej skora... - zastanawiał się, a następnie dym jego ciała zaczął ją otaczać -W sumie, może jako niewolnica dostarczy mi trochę więcej przyjemności niż byle jaki chłopiec na posyłki. - powiedział to zaś bardzo lubieżnym wzrokiem, a dym zaczynał powoli wypalać jej ubrania. Zanim jednak to się stało, stały się dwie rzeczy. Po pierwsze, Cal wreszcie postanowił wykorzystać fakt bycia we własnej podświadomości, by wytworzyć ogromny rozbłysk światła, który osłabił cienistą istotę, także i rozpraszając postać Yuny, choć istota została. -Niezła próba. - zaczął się śmiać, gdy nagle usłyszał szczeknięcie, a Cal dojrzał psa, który to walczył razem z Tizzarem i Liangiem. Ten zamienił się w błękitny ogień, który falą ruszył na cienistą istotę, która z wyraźnym wkurzeniem w głosie wykrzyczała -Nie myśl, że zapomnę o tym, Inugami! - a następnie puściła cienistą falę. Ta jednak nie mogła sobie poradzić z płomieniem Yokai, który następnie, wypalił istotę stamtąd.
Wioska: Cal, podobnie jak kobieta, zdawał się wypalać od wewnątrz, ale wkrótce Inugami się pojawił, szczeknął wesoło i zniknął. A Cal się ocknął, choć trochę twarz go bolała. No i wszystko pamiętał. Poza tym, czuł się dość dobrze.
Info od MG: Liang: 30 MM | Inugami | Wykończony i osłabiony Ejji: 102 MM | Cal: 100 MM | Boląca twarz
Nagrody za tęże batalię: Liang: +5 PD, Inugami - poza leczeniem, jest w stanie także pozbyć się opętań osoby, w którą wniknie do rangi A natychmiastowo, każdą następną 2 posty dłużej. Ejji: +15 PD Cal: +7 PD
Termin: 09.02.2016 godz. 12.30
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Wioska Depr Nie Lut 07 2016, 00:42
Na przełomie tak krótkiego czasu wydarzyło się wiele rzeczy. Zbyt wiele rzeczy, aby białowłosy mógł spokojnie je wszystkie zrozumieć i przekazać światu. Można by rozmawiać o jego braku użyteczności, jednak musiał w jakiś sposób to nadrobić. Teraz jednak nie było na to odpowiedniej pory, czy chwili. Całe jego ciało niedawno spowijały mrok oraz ogień, a nastolatek nie wiedział już co myśleć. Wrażenia jednego wieczora zdawały się odcisnąć na nim piętnem i nawet przyjemny ból twarzy, dający znak, że jeszcze żyje - nie pomagał nic, a nic. Spróbował stanąć na równych nogach, jednak z początku wychodziło mu to z niemałą trudnością. Niczym jakiś nowo narodzony cielak. - ...przepraszam... - mruknął tylko, łamiącym się głosem, a pierwsze ze łzawych strumieni spłynęły na ziemię. Niepewnym, ostrożnym krokiem skierował się ku górze, gdzie powinny być jakieś sypialnie, a wszystko po to, aby skorzystać z jednego z łóżek i wreszcie odpocząć. Najchętniej zapomniałby o tym wszystkim i zniknął z tego miejsca, jednak nie mógł ich zostawić, ale nie miał też zbyt wiele sił. Dlatego też nie zdziwiłby się, jeśli zasnąłby nawet gdzieś po drodze, osuwając się o jakąś ścianę, czy coś. Bo nawet jeśli ciało samo z siebie nie domagało się wypoczynku, to umysł nie myślał o niczym innym.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Wioska Depr Nie Lut 07 2016, 23:03
Widząc, że wszystko w miarę wraca do normy, chowam miecze, uspokajając oddech. Każda walka kiedyś się kończy… Nie znoszę tego uczucia, kiedy jest już po wszystkim i nie wiadomo czy się cieszyć, czy smucić. Niby wszyscy przeżyli, no super, ale co teraz? Liang odwalił całą robotę, mógłby być z siebie dumny, a ja jedynie zawadzałem. Nie osiągnąłem niczego konkretnego, a zarazem najlepiej z tego wyszedłem. Równie dobrze mogłoby mnie tu chyba nie być. Najgorsze zaś jest to, że byłem gotów ich pozabijać, pomimo braku konieczności... Przez chwilę stoję pod ścianą, odwrócony od pozostałych i wpatruję się w podłogę. Całkowicie olewam dzieciaka mamroczącego coś pod nosem. Potrzebuję paru sekund, by na spokojnie ochłonąć, unikając jakichkolwiek spojrzeń. W końcu jednak podnoszę głowę i spoglądam przez ramię na Lianga. - Chyba się udało… - mówię zmuszając się do drobnego uśmiechu, który od razu znika z mojej twarzy, zastąpiony przez irytację. Sam nie wierzę w to co mówię... Aby dłużej się nie denerwować, rozglądam się za swoimi mieczami, czy aby przypadkiem żaden nigdzie nie upadł i od razu wkładam je na miejsce. Wiem, że to nie jest właściwy moment na świętowanie. Właściwie to nie ma czego. Pokonanie jednej pieprzniętej na mroczek kobiety? Takich mroczków pewnie jest gdzieś cała wiocha. Spoglądam w jej stronę. Skoro piesek Lianga pozbył się z niej mroczka, to może dałoby radę ją przesłuchać i czegoś się od niej dowiedzieć, o ile jeszcze żyje... Jednakże nie mam pojęcia jak i co zagadać, by wyciągnąć jakieś informacje. Nie mam cierpliwości do wymuszania rozmowy… Ale może zostawiła za sobą jakieś ślady jak tu przyszła. Nie mam zamiaru czekać, aż miałyby zniknąć, a inne mroczki podejmowałyby w tym czasie kolejne działania przybliżające je do zdominowania świata. To właśnie teraz jest najlepszy czas, aby w nich uderzyć i zacząć właściwie działać. Siedzenie w miejscu tylko by mnie bardziej dołowało i drażniło. - Zajmij się nimi, ja pójdę się przewietrzyć… – rzucam jeszcze do Lianga, po czym opuszczam karczmę. Wiem, że sam niewiele zdziałam, ale przynajmniej nie Nawet jeśli niczego nie znajdę, to świeże powietrze sprawi, że poczuję się lepiej niż w tym dusznym budyneczku. Poza tym potrzebuję chwili samotności. Kieruję się od razu w stronę, skąd przyszła kobieta, cały czas pozostając czujnym na wszelkie potworki, mroczki, byty ludzkie i nieludzkie. Dziwne by było, gdyby nagle z podziemi wystrzeliły jakieś czarne macki, ale taka możliwość również może zaistnieć. Na wszelki wypadek pozostaję czujny, a mieczyki mam w gotowości, jakby kolejne cholerstwo miałoby zaatakować. W międzyczasie spoglądam jeszcze w niebo szukając wzrokiem gwiazd. Sprawdzam tylko czy świecą i jak wygląda niebo. To czasem pomaga w wyciszeniu i uspokojeniu…
Liang
Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao
Temat: Re: Wioska Depr Wto Lut 09 2016, 14:33
Niby wszystko skończyło się dobrze, ale to co zrobiła dwójka moich towarzyszy było śmieszne... -Chyba żartujecie... Ty idziesz spać, a ty na spacer? To jakiś absurd... To dopiero początek, a wy już zachowujecie się, jakby wszystko się skończyło...- Nie mam jednak zamiaru zmuszać ich do czegokolwiek... Jeśli będzie taka potrzeba, skończę to sam... Tylko... W tej chwili nie jestem w stanie przyzwać Inugami nawet na chwilę... Zaciskam zęby w złości... Bez niego nic nie zrobię... Opętania są za silne, by Guan Dao zdołało je zniwelować, a przywołania są zbyt kosztowne, by rzucać nimi na prawo i lewo... Wtem jednak z ciemnego kąta karczmy odezwał się zbyt znajomy głos... -Skończ z tymi scenkami, głupku i zacznij w końcu myśleć- Westchnąłem... To znowu on, zawsze wie, kiedy się pojawić... -Znowu ty, Izuna... Chyba zaczynam żałować naszego kontraktu...- Zielona wiewióra nie zrażona słowem, wskoczyła na ramię... -Zostaw kobitkę i leć za chłopcem. Jak będzie tam sam, mogą go dopaść kłopoty- Izuna zarechotał... -Nie, żebyś był w stanie coś na to poradzić, ale może mu być raźniej, kiedy ty też w nie wpadniesz...- Westchnąłem drugi raz... -Chyba masz rację...- Niech Młody się nią zajmie i w końcu coś zrobi... Ja wychodzę... I tak jak powiedział wiewiór, tak zamierzałem zrobić... Wyszedłem za Ejjim, szukając śladów, jakie zostawiła za sobą kobieta...
Rosalie
Liczba postów : 395
Dołączył/a : 20/09/2012
Skąd : Twoje sny~?
Temat: Re: Wioska Depr Czw Lut 11 2016, 18:34
- Nie jest. - Odpowiedziała mi wprost, być może nawet zbyt oschle i ostro w porównaniu z tymi wszystkimi słodkimi słówkami, którymi go wcześniej uraczyła. Westchnęła cicho, kiedy tylko poczuła jego usta na swojej szyi. Jak to się działo, że po pewnym czasie mężczyźni stawali się irytujący? Przez chwilę zastanawiała się jak wybrnąć z tej sytuacji, biernie pozwalając Paulowi na bezczelne dotykanie jej osoby. Może powinna go ostrzec? Hm? Czy to nie byłoby miłe i dobroduszne z jej strony? Tak też postanowiła się wygramolić i uwolnić z jego uścisku, aby móc spokojnie się obrócić i spojrzeć mu w twarz. - Jeśli zależy Ci na spokojnym życiu, albo w ogóle życiu, to proponuję uciekać z tego miejsca. Okolica zdecydowanie nie jest bezpieczna... I nie, raczej zwykli ludzie sobie z tym nie poradzą. Zabierz rodzinę i ewakuuj się stąd póki nie jest za późno. - Uśmiechnęła się delikatnie. Może sobie pomyśli, że mówi mu to z troski? - To jest naprawdę dobra rada, Paul. - Dodała po chwili, aby dodatkowo go przekonać. I aby dotrzeć do szczytu możliwej dziwności w tej konwesacji, zostało jej tylko jedno: - Do zobaczenia, kiedyś. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. I tylko pozostało się upewnić, że wszystko ze sobą zabrała, ucałować mężczyznę w policzek i ruszyć w kierunku odgłosów: wioski derp. Sama, w ciemną noc? Eee tam, Rozia raczej się nocy nie bała.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wioska Depr Sob Lut 13 2016, 00:19
MG:
Wioska: Cal ruszył na górę, po drodze płacząc. Był wykończony fizycznie. I to bardzo. Nie zwracał na nic zbytnio uwagi, kierując się powoli w stronę sypialń, chcąc po prostu się położyć i odpocząć od tego wszystkiego. A Ejji? Ejji wyszedł na zewnątrz szukając śladów. Tymi były zaś po prostu mokre ślady na ziemi, prowadzące w stronę przystani i płonącej tam "latarni". Liang miał natomiast chwilkę czasu, na rozmowę z własnym stworkiem, który zaczął go klasycznie hejtować. Już miał ruszać za Tizzarem, gdy nagle... kobieta się poruszyła. Jęknęła coś cicho, a następnie otworzyła oczy, a widząc gdzie jest gwałtownie się wyprostowała zszokowana. Szybko jednak się podparła, najwyraźniej czując kręcenie w głowie. Wyglądała na zdezorientowaną i przerażoną do tego. Widząc Lianga, podświadomie się skuliła i zaczęła się powoli odczołgiwać od niego. -K-kim jesteś? - spytała delikatnym, acz przerażonym i jąkającym się głosem. W jej oczach panował strach i przerażenie.
Rosalie: Zachowanie Rozi zmieniało się jak w kalejdoskopie, co zdecydowanie wprawiło Paula w lekkie zdziwienie, choć z powagą wysłuchał jej słów, a następnie, widząc, że ta się zbiera westchnął zasmucony. -Nie opuszczę tego miejsca, bo tu należę. I wszyscy czują to samo. Nie opuścimy naszej ziemi, będziemy o nią walczyć do końca... nawet, jeśli skończymy tak, jak w Depr. - powiedział mocno i z przekonaniem, choć czuć było, że nie jest mimo wszystko fanem takiego scenariusza. Widząc, że kobieta odchodzi odetchnął głęboko i dodał -Pójdę z tobą. - po czym ruszył powoli za nią. Chyba rycerska część się w nim obudziła.
Info od MG: Liang: 30 MM | | Zmęczony i osłabiony Ejji: 102 MM | Cal: 100 MM | Boląca twarz
Termin: 16.02.2016 godz. 00.15
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Wioska Depr Sob Lut 13 2016, 17:17
Zmęczenie wygrało z jakimikolwiek chęciami. Nim białowłosy się obejrzał, leżał w swoim tymczasowym pokoiku. Zapalił lampkę nocną, bądź wytworzył ją za pomocą własnej farbki rozsmarowanej na ścianie oraz żółtej podstawy magii. Nie miał siły, aby teraz myśleć, a biorąc pod uwagę wszystko, co zaszło - nie chciał też zbytnio z nikim rozmawiać. Wszystko zdawało się przerastać młodego, dawnego szczurka, a ten najchętniej olałby to wszystko. Dał upragniony odpoczynek swojemu ciału, czy swojej duszyczce, która wnet sprawiała, że miał wszystkiego kompletnie dość. Dlatego też odpoczywał, czy jeśli mu się udało - zasnął i czekał na to, jak potoczą się sprawy lub czy ktoś jakoś nie da mu zasnąć.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Wioska Depr Pon Lut 15 2016, 22:22
I znowu przystań i znowu ta cholerna latarnia. To ona z niej niby wylazła? Na to wskazują ślady. Może ten płomień jest jakimś międzywymiarowym portalem, przez które mroczki przechodzą na ten świat, by siać chaos i zagładę. W sumie to pieprzyć jaką pełni funkcję. Byłem przeciwny rozpalania go i wysunąłem propozycję, aby go zgasić, a teraz to już cholera niech go weźmie. Skoro i tak nic się nie dzieje, to po co ma się dłużej palić? Tylko przeszkadza i irytuje. Jeżeli znalazłoby się gdzieś jakieś wiadro, to napełniwszy je wodą z morza, zgasiłbym ten pieprzony płomyk. Potem rzuciłbym tym wiadrem gdzieś na bok i usiałbym sobie na wybrzeżu spoglądając w dal… Jak ja szczególnie nienawidzę właśnie tej pory dnia. Kiedy zapada całkowita ciemność i cisza, a jedynymi słyszalnymi dźwiękami są fale uderzającego o brzeg morza. I właśnie w tej ciszy oraz samotności, wyjątkowo trudno jest wyzbyć się tych wszystkich najgorszych, spośród najgorszych myśli. Tych, które niczym jakaś mroczna istota rzucają się na umysł, nękając go i szarpiąc jak rozdarty ochłap. Nic nie znaczące myśli, nieistotne przez większość dnia, głębiące się gdzieś pod murem serca, rosną do gigantycznych rozmiarów i wyrywają się na zewnątrz pod postacią pojedynczych, wolno spływających łez. Tak prawie każdego wieczoru… Kiedy następuje chwila uświadomienia, że to kolejny pieprzony dzień, pełen kolejnych pieprzonych porażek. Nic się nie zmienia… Od szesnastu lat, dzień w dzień to samo. Cały czas pozostaję tym samym beznadziejnym zerem. Całkowicie niepotrzebnym nieudacznikiem. Jestem wyłącznie problemem. Dla wszystkich, którzy mnie otaczają. Kłopotem, z którym sam sobie nie radzę. Chciałbym cokolwiek zmienić, ale samemu nie potrafię… Zawsze wszystko kończy się tak samo. Tym czego najbardziej w życiu nienawidzę, to bycie problematycznym i nieprzydatnym. Ze wszystkich sił staram się tego z siebie wyzbyć, ale z każdym dniem jest tylko coraz gorzej. Im bardziej pragnę, tym bardziej wszystko się nie udaje. Ostatecznie wychodzi na to, że nic nie osiągnąłem i nie nadaję się do niczego… Jestem jedynie problemem i lepiej by chyba po prostu było, gdybym się nigdy nie narodził…. Jednakże jakim niby rozwiązaniem byłaby śmierć? Co niby mogłaby zmienić? Co jeżeli po niej byłoby tylko jeszcze gorzej? Wszystko traci swój sens…. Nic nie ma swojego znaczenia i nic się nie liczy… Nie istnieją żadne wartości, których dałbym radę się chwycić, by wyjść z tego wszystkiego. Pozostaje mi jedynie samotność i niesłyszalny dla nikogo cichy płacz, o którym nikt nie powinien wiedzieć. Bo niby czemu miałbym jeszcze komukolwiek zawracać głowę swoimi problemami? Z pewnością inni mają dużo gorsze ode mnie, a ja tylko wszystko wyolbrzymiam. To mój problem… Moim problemem jest to, że jestem ja. Żeby nie obarczać nim nikogo, udaję kogoś kim wcale nie jestem. Żeby nikt nie musiał cierpieć mojego powodu, ale i to również się nie udaje, bo ktokolwiek się przy mnie znajdzie, to prędzej czy później spotyka go coś złego. I to tylko wyłącznie moja wina, że nie jestem w stanie nic z tym zrobić… Pogrążam się jedynie we własnym bycie i własnym smutku, przybierając na co dzień maskę uśmiechniętej twarzyczki, by nikt nie musiał mierzyć się z tym problemem, którym jestem ja sam. Nie wiem czy wpierw ja od siebie wszystko odrzuciłem, czy to ja jestem tym odrzuconym. Wiem jednak to, że na końcu zawsze będzie pustka, smutek i samotność, na które jestem ostatecznie skazany. Moje życie jest nic nie warte, ale kogo to zresztą obchodzi? Jestem tu po to, aby wypełnić jakąś misję, a nie po to, by siedzieć na brzegu, wyszukując jakichś dziwacznych filozofii. Naprawdę żałosna postawa…
Liang
Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao
Temat: Re: Wioska Depr Pon Lut 22 2016, 22:59
Westchnąłem... Chyba tylko ja zdaję sobie sprawę z tego, że to jeszcze nie koniec... I jak na ironię, ja z nas wszystkich jestem chyba najbardziej zmęczony... Ale to nie pora na odpoczynek. Już miałem wychodzić za radą Izuny za Tizzarem, kiedy przebudziła się kobieta... Zanim się do niej odezwałem, znalazłem jakiś koc i chwyciłem go w dłonie. Izunie wzrokiem nakazałem, że ma się teraz nie odzywać i pod żadnym pozorem nie ruszać się z miejsca. -Spokojnie, uratowaliśmy Cię. Nie chcemy ci zrobić krzywdy-
Zamiast podchodzić do niej, usiadłem po turecku przed nią i powoli przesuwałem się do przodu. Wyciągnąłem powoli do niej rękę, w której trzymałem koc, jednocześnie przekazując jej słowami, jakie są moje zamiary. -Mam tu dla Ciebie koc, możesz się nim okryć, z pewnością musi Ci być zimno- Nie wykonywałem żadnych gwałtownych ruchów, wszystko robiłem powoli. Guan Dao stało daleko za mną oparte o ścianę. Nieuzbrojony będę stwarzał wrażenie bardziej przyjaznego. Z resztą co ja gadam, jakie wrażenie. Chcę i jestem przyjazny. -Jestem Liang. Jak masz na imię? Pamiętasz coś z poprzednich dni?- Izuna tylko cichutko chichotał... Ta wiewióra to prawdziwe utrapienie.
Rosalie
Liczba postów : 395
Dołączył/a : 20/09/2012
Skąd : Twoje sny~?
Temat: Re: Wioska Depr Wto Lut 23 2016, 20:49
Boże. Co za idiota. Jedyne, co była w stanie teraz zrobić to przewrócić wymownie oczyma. - Ok. Jak chcesz. - Wzruszyła ramionami. Jedno ostrzeżenie na rok to był Roziowy limit. Chciał zniknąć na własne życzenie? Proszę bardzo. Droga wolna. A niech tylko przybiegną do niej z płaczem, że wioski znikają i "omg, Roziu, pomusz", to... oh, wait. Z jakiej racji miała marnować swój czas, magię i inne środki na osoby, które nie dbają o swoje życie? To tak samo, jak ofiary powodzi burzące się o odszkodowania, mimo że wybudowały swój dom na zagrożonym przez rzekę terenie. Na własne życzenie tracą majątek a potem... niech władza pomoże. Niech magowie pomogą. Może uda się do Rady z prośbą o odrzucanie wniosków o pomoc od idiotów? A wiecie, co było jeszcze gorsze od zwykłych idiotów? Osoby, które nie rozumiały, co się do nich mówi i nie chciały słuchać. Albo takie, co przyczepiały się jak rzep do psiego ogona. - Poradzę sobie. - Odparła mężczyźnie z uśmiechem. Oh, tak, ciągle potrafiła się uśmiechać. - Może lepiej ostrzec kolegów? Mimo, że nie chcą ciebie słuchać... Albo nie wiem, zabierz ich na ryby czy coś? - Powoli się zaczynała zastanawiać, jak bardzo bezpośrednia musi być, aby zrozumiał.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.