I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielkich rozmiarów wioska, umiejscowiona na południe od Hosenki, na południowo-wschodnim wybrzeżu Fiore, która, oprócz oczywiście upraw, zajmuje się również rybołóstwem. Posiada kilka niewielkich, drewnianych stateczków, ale poza tym, nie ma tutaj nic ciekawego. Zwykła wieś. Wsi spokojna, wsi wesoła...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MG:
To właśnie ta wioska była opuszczona. Wszystko wyglądało tak, jakby mieszkańcy opuścili swoje domy zaledwie na moment, jednak, zgodnie z ogłoszeniem ten stan trwał już jakiś czas. I dosłownie... nic. Żadnych śladów ucieczki, porwania czy czegokolwiek. Przynajmniej tak to wyglądało na pierwszy rzut oka. Drzwi od większości domów były albo otwarte, albo przymknięte siłą grawitacji połączoną ze złym wyważeniem samych drzwi. Sami magowie zostali tu dotransportowani, ale tylko na pograniczu wioski. Mężczyzna, który wynajął dla nich powóz bał się zagłębiać w tą wioskę. -Tak ją zostałem. Nikogo nie znalazłem i zacząłem się bać. Chciałbym, byście dowiedzieli się co się tu stało i odnaleźli mieszkańców. Jest wśród nich moja rodzina i wielu przyjaciół. - wyjaśnił pokrótce, nie zsiadając z wozu, po czym dodał -Zgaduję, że nikt nie będzie miał nic przeciwko, gdybyście zanocowali w karczmie. Jest tam kilka miejsc polowych do spania, a i jedzenia trochę zostało. W domach będzie z tym gorzej, a także prosiłbym was o zachowanie przyzwoitości. Liczę, że kiedyś tu wrócą. Chcę, by mieli dokąd wracać. Jeśli nie, mogę wynająć wam pokoje w karczmie 5 kilometrów na zachód stąd. - dodał jeszcze patrząc wyczekująco na magów.
Info od MG
Termin: 28.09.2015 godz. 22.00
Autor
Wiadomość
Liang
Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao
Temat: Re: Wioska Depr Nie Lis 01 2015, 00:22
Żadnych wskazówek... Wiara Trinito chyba nie przewidywała żadnych ofiar ani porwań... Zresztą kamień mający być ołtarzem nie jest oblepiony krwią ani niczym, co wypłynęłoby z ludzkich, a może i nieludzkich zwłok... -Nic tu po nas... Nie widzę tutaj nic, co mogłoby nas naprowadzić na zniknięcia.- Yatagarasu zniknęła tak szybko, jak się pojawiła. Wykonała swoje zadanie, mogła wracać... -Gdybyśmy uzyskali chociaż najmniejszą wskazówkę, może wiedzielibyśmy od czego zacząć... Chyba musimy wrócić do wioski- Rozglądam się dookoła po widnokręgu, próbując dojrzeć cokolwiek na horyzoncie, być może w okolicy znajduje się coś jeszcze... -Mam pomysł. Co powiesz na to, żeby wdrapać się na dach jakiegoś wyższego budynku i ogarnąć sytuację w okolicy? Może gdzieś będzie jakaś charakterystyczna rzecz, która naprowadzi nas na cel naszych poszukiwań? Albo chociaż cokolwiek- Taka sama beznadziejna sytuacja jak wcześniej... -Wtedy przynajmniej mieliśmy punkt zaczepienia w postaci Eugeniusa... Tutaj po prostu nic nie ma- Zawracam w stronę wioski i szukam wyższego budynku. W miarę możliwości staram się poszukać jakieś drabiny, ewentualnie wejść z okna, jeśli jest taka możliwość... Byleby ogarnąć większy obraz wioski... i zdobyć jakieś wskazówki...
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Wioska Depr Nie Lis 01 2015, 01:17
Nie przejął się zbytnio niepowodzeniem. Te zeszło teraz na dalszy plan ustępując pierwszenstwa pragnieniu odnalezienia jakiejkolwiek żywej, acz przyjaznej duszy. To jednak nie nastąpiło, a dwukolorowe oczęta omiotły jedynie spłoszonym spojrzeniem okolice portową. W chwili, w której nastolatek zaczął słyszeć jakieś dźwięki, zaczął stopniowo zwalniać, jakby nie chcial niczego przeoczyć. Szum wody zdawał się lekko koić jego nerwy, jednak o spokoju nie było mowy. Przełknął nerwowo ślinę przygladajac się wszystkiemu dookoła. Spróbował się odezwać, jednak głoski ugrzęzły mu w gardle. Powolnym, a i ciut strachliwym krokiem zaczął zbliżać się ku drewnianym strukturom. Jego zmysły działały na pełnych obrotach, a sama bojaźliwość nastolatka tylko potęgowała jego potencjalne reakcje. Gdyby nie uslyszal niczego podejrzanego, wtedy zajrzałby do srodka jednego z budynków, czy zapewne jakiś portowych... MAGAZYNÓW? Jeśli takowe tutaj były. Oczywiscie priorytet w miejscach odwiedzin miałaby latarnia, ktora zwykle znajdowała sie przy portach. Co jednak - jeśli wyczuje coś dziwnego, bądź usłyszy? Wtedy stara sie być czujny za całą drużynę i jeszcze troche! Nie chciał władować sie w kłopoty, a jedynie... Nie być samemu, ot co! W przypadku agresora oczywisce dalej aktualna pozostaje wersja z wzmocnionym przez pwm Dictum cięciem przy uzyciu srebrnawego sztyletu. Wlasne bezpieczeństwo na pierwszym miejscu, ale... Musiał odnaleźć resztę, nim będzie zbyt ciemno!
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Wioska Depr Nie Lis 01 2015, 03:48
Nie znajdę chyba w swoim umysłowym słowniku żadnego odpowiedniego komentarza na tę sytuację. Ludzie sobie po prostu znikają, bez zostawienia jakichkolwiek śladów. Naprawdę, to trochę dziwne. Ledwo co zaczęliśmy, a ja już czuję zniechęcenie. Poszukiwanie zaginionych jest dość męczące, zwłaszcza gdy jedyne co o nich wiadomo, to tylko to, że zaginęli… I ich nie ma… - No to chodźmy… - mówię, ruszając za Liangiem, trzymając dłonie na mieczykach. - A co jeśli tak na prawdę nie ma żadnych zaginionych? – rzucam jakoś, gdzieś po drodze. – Czy to wszystko mogłoby być jedynie gigantyczną, szczegółowo dopracowaną iluzją, na szeroką skalę, a ta wioska po prostu nie istnieje? Heh… - Teoria tak wymyślna, że aż mnie śmieszy. Tylko Tizzar mógłby coś takiego wymyślić. – Byłby z tego ciekawy materiał na opowieść, której zakończenie wcale nie byłoby przewidywalne… „I zorientowali się, że wszystko jest kłamstwem, kiedy po dosunięciu wszystkich krzeseł do stołów złamali moc zaklęcia…” Ostatecznie wyszłoby na to, że staruszek jest tutaj złym charakterem… Co za głupoty ja gadam? Zresztą, zwykła, bezsensowna rozmowa jeszcze chyba nikomu nie zaszkodziła jakoś bardzo. Chyba… Poza tym, nikogo oprócz nas tu nie ma, a chodzenie w całkowitej ciszy jest trochę niezręczne. Zwłaszcza w tak dziwnej, opuszczonej wiosce.
Pomysł z wejściem na jakiś wyższy budynek wydaje się być całkiem dobry. Z góry zdecydowanie lepiej się patrzy. Wszystko w porządku, ale mam do tego jedną, drobną uwagę… - Założę się o stówę klejonta, że nie będziesz na górze szybciej ode mnie… Nie mam zamiaru być wolniejszym od lamlijczyka! Natychmiast wyskakuję przed niego, aby ze swoją nieprzeciętną zręcznością, wspiąć się na samą górę. Czy to po ścianach, czy drabinie, czy też nawet dla sprawniejszej wspinaczki posłużyć się mieczykami. Ostatecznie powie się, że te dziury w ścianach już tak były… Raczej nikt się nie zorientuje… Chociaż można też wykonać gigantyczny wyskok z miejsca na samą górę… No dobra, z tym skakaniem to sobie daruję. Ewentualnie, gdyby nie dało się wejść po ścianach, oknach, balkonach i tym podobnym, zawsze można poszukać schodów… A potem rozejrzy się z góry na dół, czy widać gdzieś coś ciekawego…
Mydlany Rycerz
Liczba postów : 14
Dołączył/a : 28/12/2014
Temat: Re: Wioska Depr Pon Lis 02 2015, 23:42
Nasz bohater widział niepewność i niezdecydowanie w oczach karczmarza i, choć nie był pewien jego reakcji na wiadomość, że faktycznie może szczycić się członkostwem gildii Lamia Scale, postanowił pokazać mu swój znak. - Z perspektywy trzeciej osoby może to wyglądać... nie na miejscu. - Zauważył, po czym odsłonił, wcześniej zasłonięty koszulką, symbol, mówiący o przynależności maga. Kiedy gospodarz zaksięguje w głowie tę wiadomość, Mydlany przestaje się obnażać.
- Więc, jak mówiłem. Byłbym rad, gdyby dane mi było otrzymać jakieś informacje na rzeczone tematy. Mi również ta sprawa się nie podoba. Chcę pomóc ludziom i, w miejsce cierpienia, znów wlać szczęście w ich serca. - Głos chłopaka był zdecydowany, a słowa wyraźne, choć wypowiadane z dbałością o bezpieczeństwo niesionych przez nie informacji. - Jeśli mi pan powie, ile może, nic pan nie straci - nic już tym ludziom złego zrobić nie mogę, jedyną stratę mogę ponieść ja, angażując się w potencjalnie niebezpieczne dla mnie działania. Pomoc ludziom to jednak element mej rycerskiej służby i czuję się zobowiązany do ruszenia na odsiecz, kiedy tylko pojawi się promyk światła w tej mgle tajemnicy.
Rosalie
Liczba postów : 395
Dołączył/a : 20/09/2012
Skąd : Twoje sny~?
Temat: Re: Wioska Depr Czw Lis 05 2015, 23:54
- Puf... i nie ma... - powtórzyła pod nosem, jeżdżąc palcem po materii stolika. Ciekawe, czy ich zleceniodawca byłby zadowolony z takiego wyjaśnienia: Puf i nie ma. Klejnoty się należą. Uśmiechnęła się pod nosem, jednocześnie zażenowana swoim dennym poczuciem humoru. No i z pewnością Michealowi Sukr nie byłoby do śmiechu. Jakoś tak śmiała wnioskować, po jego emocjonalnym zaangażowaniu w los mieszkańców. - Klątwa? Czyż nie dotykają one złych ludzi? Wioska zrobiła coś złego? - Zapytała, drapiąc się po policzku. - Planowałam, tak przy okazji, odwiedzić tą wioskę... ale teraz się trochę boję... Chyba... Chyba, że to jacyś bandyci napadli na wioskę! Jak sądzicie? Masowe porwanie? Albo... Ah. Sprawka magów? Jakiś wiecie, tych złych, o których Rada Magii nie wspomina? Wiecie, że... - Nachyliła się teraz bardziej do stolika i ściszyła głos, wcale nie świecąc biustem. - ...ponoć w Fiore jest pełno nielegalnych organizacji, które nie tylko planują zabijać magów, ale i ludzi? Albo przejąć władzę w Fiore... albo jeszcze lepiej - zawładnąć światem. Ponoć tuszują istnienie większości z nich, aby nie siać paniki. Państwa nie obchodzimy my, szarzy ludzie. Interesują ich tylko własne stołki. - Wyprostowała się. - Dlatego radzę korzystać z życia, póki można. - Zastukała palcem w najbliższy jej kufel z trunkiem. - Pijcie panowie, na zdrowie. Bawcie się, życie i tak jest niezwykle krótkie bez tych nieustannych bitew magów nad naszymi głowami. Oparła się i rozciągła. Gdyby tylko mogła dyskretnie zerknąć, co porabia teraz jej towarzysz z Lamia Scale - zrobiłaby to. - Jestem ciekawa dlaczego. W sensie ta wioska. Zniknęła. - Rzuciła jeszcze towarzystwu, aby w jakiś sposób zachęcić ich do rozważań na ten temat.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wioska Depr Sob Lis 07 2015, 15:35
MG:
Ejji i Liang: Magowie albo stracili lekko poczucie rzeczywistości, albo postanowili jakoś urozmaicić sobie całą misję niewielkimi dowcipami oraz rywalizacją. Zawsze coś, co przerywało tą wręcz świdrującą ciszę świata. Szybko odkryli, że dwa budynki mogą być uznane za największe. Karczma, w której to spali i coś, co po wejściu do środka przypominało magazyn, spichlerz i schronienie dla większej ilości osób w razie jakiejś burzy czy sztormu. Tak się złożyło, że dwie drabiny były przy tym magazyno-spichlerzo-czymś, więc szybko się tam wspinali, choć była to dość spora wysokość. Cóż, ładny mieli widok. Nad morzem dostrzegli jakiś niewielki port, a w nim niewielką postać. Aha... Tizzar wpadł pierwszy na dach. Rozglądając się jednak dalej po okolicy, nic więcej nie zauważyli. Było jasno, słońce wciąż znajdowało się dość wysoko na widnokręgu i dopiero powoli zmierzało w stronę horyzontu. Dostrzegli jeszcze jak ich towarzysz z gildii podchodzi do kilku drewnianych budyneczków w pobliżu portu, zaglądając do nich i po chwili odchodząc.
Cal: Chłopak panikował, ale starał się być dzielny. Jednak pierwszy zawał przyszedł już przy pierwszych drewnianych drzwiach. Skrzypnęły tak głośno, że aż podskoczył. Tuż za nimi dostrzegł jednak nie magazyn, a raczej coś, przypominającego warsztat dla łódek. Wioska była niewielka, więc istniały tylko dwa większe statki, acz i tak nie dorównujące swym rozmiarom jakimkolwiek prawowitym statkom rybackim. Na potrzeby jednak tej wioski... i być może handlowe jednak starczyły. Razem z polami uprawnymi i mniejszymi łódkami. Nie było także stricte latarni. Masa pochodni powbijanych przy porcie musiały być jedynym wskaźnikiem nocnym dla statków... choć po chwili dostrzegł także spory kamienny krąg, a w środku jakieś popioły. A w budynku w pobliżu niego dość sporo drewna. Chyba to była ich... prowizoryczna latarnia.
Rosalie: -Czasami zbrodnie jednego mogą spowodować klątwę na całą okolicę - mruknął Paul. -Wątpię. Wioska była nieruszona. Przynajmniej tak mówił tamten staruszek... jak mu tam było? - rzucił Martin. -Micheal. Chyba mieszkał w niej kiedyś. - dodał Bill, po czym wziął porządny łyk piwa i zamówił dla wszystkich, także i dla Rosalie kolejny kufel. Przynajmniej wtedy mogła odkryć, że Lenny wciąż gada z barmanem. Po chwili kontynuował -Cholerni magowie. Pewnie, że tak! Pewnie jakieś eksperymenty na nich robią. Może jeszcze rada im to zleca! - rzucił wyraźnie podirytowany na słowa o magach. -Uspokój się Billy. - rzucił Paul pijąc swoje piwo, przed chwilą zresztą przyniesione -Mimo wszystko nie wiemy dlaczego. Chyba jednak naprawdę jakieś eksperymenty. Bo nie widzę innego wytłumaczenia. - westchnął na końcu.
Mydlany: -A na dupie go masz, że nie na miejscu? - rzucił barman lekko rozbawiony stwierdzeniem Mydlanego, po czym, gdy już dostrzegł znak kiwnął głową na znak z lekkim uśmiechem twarzy, jednak po chwili ktoś zechciał więcej piwa. Lenny dostrzegł, że karczmarz idzie po chwili przygotowań z czterema kuflami do stolika, przy którym siedziała Rosalie i trzech młodych mężczyzn. Jeden wyjątkowo negatywnie wypowiadał się o magach. Karczmarz jednak tak się tym nie przejął. Wysłuchał słów Lenny'ego i westchnął -Promyk światła, to dobre określenie. Podobno w nocy, widać jakieś światła z morza z portu w Depr. Chyba nawet przed zniknięciem, jeśli mnie pamięć nie myli. Tom, jeden z mieszkańców Depr przyszedł się napić któregoś dnia i mówił, że coś takiego widział. Wtedy go wyśmialiśmy. Teraz... nie ma nikogo stamtąd. Nie wiem, czy mówił prawdę, podobno mój syn, który się zakradł dwa dni temu też je widział. Cholerny dzieciak. Mógł też zniknąć. - mruknął z przekąsem barman.
Info od MG:
Liang: 123 MM |
Termin: 10.11.2015 godz. 15.30
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Wioska Depr Sob Lis 07 2015, 17:45
Nie jest aż tak źle. Wszystko jest w porządku. Ktoś na pewno się znajdzie - te myśli bez ustanku przelatywały przez myśli Cala. Niewysoki chłopaczek zdawał się nawet mamrotać je pod nosem, jednak były na tyle ciche, że mogły zostać wzięte za dziwny, niemiarowy podmuch wiatru. Teraz musiał odstawić obawy na dalszy plan, a samemu poudawać bohatera. Udawać przed wszystkimi, że ze wszystkim sobie radzi. Ten plan jednak poległ tak szybko jak się narodził, kiedy to głuchy jęk wydobył się ze strony karzełka, który to mało co, a dostałby zawału. Przez dłuższą chwilę łapka z latarką spoczęła na jego klatce piersiowej, czekając aż oddech, czy bicie serca u niego jakoś się unormuje. Przynajmniej względnie, bo na cuda nie liczył. Korzystając z okazji rozejrzał się po okolicy, próbując wyłapać wzrokiem wszelkie szczegóły, które jakoś mogły się przydać. Pomieszczenie do złudzenia przypominało jakiś miniaturowy warsztat portowy, jednak w tym miejscu... nie było ludzi. Zwykle tłoczne miejsce, w którym często panował chaos i nieporządek, a także spory gwar - świecił pustkami. Białowłosy przełknął nerwowo ślinę, wycofując się ostrożnie. Nie znalazłszy żadnej żywej duszy, czy poszlaki w sprawie zaginięć, ruszył dalej. Dotarł do miejsca, które to powinno robić za latarnie, rozglądając się dokładnie po okolicy. Przyjrzał się kolejno pochodniom, a następnie wygasłemu palenisku, badając przy okazji ich zapach. W przypadku popiołu miał zamiar sprawdzić, czy ten był jeszcze ciepły zbliżając łapkę w jego kierunku, acz nie dotykając go początkowo, a jeśli okazałby się chłodny - wtedy biorąc część w dłoń, jakby chciał sprawdzić konsystencje, czy jego zawartość. A nuż pył coś ukrywał! Sprawdziłby też, czy nie ma na nim jakiś dziwnych symboli, jakby zastanawiał się czy to aby na pewno zwyczajny krąg, a następnie ruszył w kierunku magazynu z drewnem. Ostrożnie, powoli - uważając na wszystko, otworzyłby drzwi przyglądając się wnętrzu. Podszedłby do drewnianych desek, sprawdzając czy te wyglądają zwyczajnie, a i czy nic dziwnego z nimi się nie stało, a następnie wynosząc kilka - choćby na raty, aby przygotować latarnię do rozpałki. Trzeba było jakoś zapewnić im światło. W końcu światło było dobre, prawda?
Oczywiście przez cały czas zachowywał czujność, a priorytet miało jego bezpieczeństwo i znalezienie cywili. Jeśli coś okazało się nader niebezpieczne, bądź jakoś wyczuł zagrożenie, wtedy jego działania zostają przerwane, a w przypadku ataku na jego osobę, bądź niespodziewanego się pojawienia kogoś znienacka - zamachnąłby się sztyletem, który wzmocniony był przy pomocy Srebrnej podstawy jego magii. Wszystko dla swojego i obywatelskiego bezpieczeństwa, a i by nic nie przeszkodziło mu w akcji rozświetlić Las Ve... Depr.
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Wioska Depr Nie Lis 08 2015, 01:07
Właśnie w taki sposób najłatwiej zarobić na niezbędne pieniążki... Powinni chyba zrobić taką dyscyplinę sportową, kto pierwszy na dachu. Może nawet byłbym się na to przerzucił i coś w końcu by w życiu wyszło? Ta... Może w następnym, tym po przyszłym. Miło by było zgarnąć tę stówkę, acz raczej nie pogniewam się, jeżeli Liang uzna zakład za nieważny. Chociaż to trochę dziwne. Nie ma to jak zarabiać na towarzyszu z misji. Tyle wygrać! Tyle osiągnąć! No dobra, bez przesady. Nie będę się z tego powodu jakoś specjalnie afiszować. W końcu jest robota do wykonania. A widok z góry całkiem jest ładny, nawet jak na tak zacofaną wiochę. Wszystko dzięki wielkiemu obiektowi morskiemu, który mimo wszystko zachwyca, ze słońcem w tle. Naprawdę wzruszające... Na pewno nie to jest teraz najważniejsze. Poza tym pięknym krajobrazem w oczy rzucającym się w oczy obiektem jest jeszcze dzieciak. Młody, odważny, lekkomyślny. Wie jak popsuć w miarę dobry humor. Na jego miejscu nieco bardziej bym się pilnował. - Będzie siedział w karczmie? - rzucam, obserwując jego ambitne poczynania. - Chyba powinniśmy go zgarnąć i coś z nim zrobić, zanim zrobi sobie krzywdę. Ehh... Nie uśmiecha mi się wcale zabawa w niańkę. Co za dzieciak. Mniej byłoby mi go szkoda gdyby sobie po prostu zaginął, zgubił się i więcej nie znalazł. Inna rzecz, kiedy muszę się jeszcze temu wszystkiemu przyglądać z góry. Miałby głupek zginąć na moich oczach, a ja nic z tym bym nie zrobił? Biernie oglądałbym jak coś odrywa mu głowę? Nawet nie wiem co takiego mogłoby tu być. Jeżeli nawet nic, to i tak zostawienie dzieciaka samego sobie może doprowadzić do tego, że na przykład profilaktycznie pójdzie się utopić. Szlag by to! -W razie gdybyś coś jeszcze zauważył... To daj znać... - mówię do Lianga wracając na drabinę... Dość wysoko. Dobrze by było się nie spieprzyć z tego. Na dole czekam jeszcze chwilę na lamijczyka. Następnie ruszam nieco pośpiesznym krokiem w stronę, gdzie ostatnio widziałem dzieciaka. Przy jakimś budynku niedaleko do niego zwalniam i przystaję, żeby nie zauważył mnie od razu. Nie mam zamiaru natychmiast go łapać, wpierw zobaczy się co ma do zrobienia, a w razie czego będę w pobliżu. Chwytam za mieczyki, zaciskam zęby i czekam na to co będzie... Co za cholerstwo...
Liang
Liczba postów : 392
Dołączył/a : 24/03/2013
Skąd : Wioska Sundao
Temat: Re: Wioska Depr Pon Lis 09 2015, 12:05
Uśmiechnąłem się, słysząc słowa Tizzara odnośnie zakładu... -Nie ma sprawy, kto pierwszy, ten lepszy.- Ruszyłem pod górę, szliśmy łeb w łeb, jednak ciężar, który ja dźwigałem nieco mnie spowolnił... Guan Dao z pewnością waży więcej i jest mnie poręczne od mieczyków Tizzara... Stanąłem na dachu, lekko zziajany i odwróciłem głowę do towarzysza. -Na stówkę będziesz musiał poczekać, bo jestem spłukany do zera...- Rozejrzałem się dookoła, jednak nic ciekawego tutaj nie było... Jedyną rzeczą, jaką zwróciła naszą uwagę, był Młody, szperający w przystani. -Lepiej go zgarnijmy, zanim poprzesuwa wszystkie krzesła...- Tizzar już ruszył na drabinkę, ja jeszcze stałem, patrząc na to, co poczynia Młody. W razie gdybyś coś jeszcze zauważył... To daj znać... . Odwróciłem się i zorientowałem, że Tizzar jest już prawie na dole. -Hej, czekaj, idę z Tobą! Nie będę siedział tutaj bezczynnie...- I ruszyłem za towarzyszem wprost do przystani...
Mydlany Rycerz
Liczba postów : 14
Dołączył/a : 28/12/2014
Temat: Re: Wioska Depr Sro Lis 11 2015, 14:30
Lenny na negatywne słowa na temat magów zareagował jedynie ukradkowym spojrzeniem, by zorientować się, jakie środki byłyby potrzebne w razie konieczności pacyfikacji osobników. - Czy Twój syn mówił coś jeszcze albo czy wydaje się, że posiada jakieś informacje, który mogłyby okazać się przydatne? - Karczmarz prawdopodobnie rozmawiał o tym ze swoim synem. Może nie naciskał, ale prawdopodobnie wiedział, czy ten zobaczył coś więcej, nawet jeśli nie chciał o tym rozmawiać. - W każdym razie z pewnością przydadzą się te informacje.
Jeśli karczmarz potwierdzi, że syn może coś wiedzieć, Mydlany pyta, czy możliwe byłoby zadanie mu kilku pytań i, w razie aprobaty, udaje się w wyznaczone miejsce.
Jeżeli chłopak raczej nic nie wie, Rycerz dziękuje i, wyszedłszy z karczmy, udaje się na małą przechadzkę w najbliższej okolicy budynku, by w razie czego towarzyszka mogła go szybko znaleźć oraz żeby mógł słyszeć ewentualne odgłosy walki. Jednocześnie stara się nie tracić czujności i wypatrzeć ewentualne nadchodzące zagrożenia - nigdy nic nie wiadomo.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wioska Depr Czw Lis 12 2015, 16:33
MG:
Cal: Stresik był i dało się go odczuć, ale chłopak w końcu się przemógł i działał dalej. Popiół był zwyczajny. Wypalił się dawno temu. I nic nie skrywał. Tak samo kawałki drewna. Niektóre były w miarę lekkie, ale i tak, większość jakichś wielkich chłopaczek musiał powoli i długo ciągnąć po ziemi, zanim te znalazły się w kamiennym kręgu. Pachniało jodem i wiał delikatny wiatr.
Ejji i Liang: Dwójka magów, kolegów, może nawet i przyjaciół rozejrzała się, znalazła Cala, po czym ruszyła w jego stronę, nie wychodząc mu jednak na spotkanie, a zaledwie obserwując jego poczynania i próby wyniesienia drewna z jakiegoś budyneczku. Nic poza tym nie robił i nic nie zapowiadało jego rychłego zgonu z powodu ataku czegoś tajemniczego.
Mydlany: -Niestety nie. Zauważył to światło, przestraszył się i zaczął uciekać. Wiadomo, noc, szum wiatru w opuszczonej wiosce, długie cienie rzucane przez budynki i tym podobne. - rzucił spokojnie karczmarz, po czym skinął głową magowi, by ten mógł sobie spokojnie przechadzać się wokół karczmy. Mógł słyszeć rozmowy ludzi, ale też, nic ciekawe, a i nic co jakoś przykuło by jego uwagę i zmusiło do zachowania szczególnej ostrożności i zwiększenia uwagi także nie nastąpiło.
Info od MG:
Liang: 123 MM |
Termin: 15.11.2015 godz. 16.30
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Wioska Depr Pią Lis 13 2015, 02:01
Każda chwila... Nawet najmniejsza sekunda miała teraz wagę złota! Każdy na jego miejscu postąpiłby dokładnie tak samo! Noc zbliżała się coraz większymi krokami, a on musiał działać. Jedynie chciał rozświetlić wioskę. Zapewnić im bezpieczeństwo pod postacią ognia i światła. Dać im światło tutejszej latarni. Światło, które być może okazałoby się całkiem istotne w ich poszukiwaniach i jakoś ich dopomogło. Nie chciał czekać, dlatego też gdy tylko skończył wszelkie potrzebne przygotowania - zaczął rozpalać ognisko. Stopniowo. Od mniejszej gałęzi by przenieść płomienie na cały stosik, uważając przy tym na własne zdrowie. Nie chciał się poparzyć, a kto ogniem się bawi może się jednak sparzyć. Dlatego z nadzwyczajną jak dla niego czujnością próbował rozpalić płomienie, odsuwając się od nich na bezpieczną odległość. W przypadku zagrożenia dla jego własnego zdrowia - porzuca zadanie, jak i szkodliwy kawałek, zaś jakieś podpalone elementy ciała czy ubioru próbuje ugasić. Ziemią, czy choćby i farbą stworzoną przez podstawę swojej magii. Wszystko po to, by wrócić do swojej asekuracyjnej pozycji obronnej. Nasłuchiwania i wyczekiwania jakiegoś agresora, który nadszedłby z otoczenia. Przyjrzałby się pobieżnie otoczeniu, aby ostatecznie wlepić spojrzenie wielokolorowych tęczówek w płomienie. Czuwając i czekając, a i ciesząc się blaskiem ognia. Nasłuchiwał i pilnował. Nie mógł w końcu przewidzieć nieprzewidzianego, czy tego, że na pewno tutaj nikogo nie miał. Dlatego był gotowy. Gotowy, aby zamachnąć się na potencjalnego agresora sztyletem wspomaganym jego srebrną podstawą magii, mając zamiar przeciąć klatkę piersiową oponenta. Nie dając się zbliżyć do siebie potencjalnemu napastnikowi, a zarazem... uważając by odskakując przy tym nie wpaść w płomienie. Oczywiście jeśli coś innego groziłoby mu to także starałby się zachować dystans i zadbać o własne bezpieczeństwo. Ot co!
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Wioska Depr Pią Lis 13 2015, 21:35
Jednak pieniążki nie wlecą od razu do kieszonki. A już wpadłem tyle genialnych pomysłów, jak i gdzie je wydać! No trudno. Może jakoś przeżyję bez wydawania ich tutaj… Na szczęście nie było widać niczego co mogłoby zagrozić dzieciakowi. To nie oznacza, że niczego takiego nie było w okolicy. Młody najwidoczniej postanowił kreatywnie spędzić czas, przy bieganiu z drewienkami. Spoko… Nie wnikam… Co kto lubi… Może ma jakąś schizofrenię, albo autyzm, czy też jakąś tam inną chorobę umysłową. Nie wiem czy bardziej boję się o niego, czy niego… W sumie może ma ku temu jakiś konkretny sposób. Ale, żeby iść w pojedynkę w opuszczoną wiochę, po to, by poprzerzucać sobie gałązki? Wielka odwaga, albo wielka głupota. A może przyszło mu do głowy zdenerwować staruszka, przenoszeniem drewna z kąta w kąt. Mało prawdopodobne, że znalazł gdzieś coś ciekawego, będąc szybszym od nas, ale może... - Co z nim robimy? Myślisz, że robi to sam z siebie, czy może już coś go wzięło? – pytam Lianga, obserwując z ukrycia jak dzieciak zapieprza z drewienkami. Mniejsza z tym co mu odbija… Trzeba w końcu dopilnować, żeby nie zrobił sobie krzywdy. - Dobrze się bawisz? – mówię z lekką obojętnością, idąc powoli w jego stronę. – Nie musisz tłumaczyć co robisz… Chyba możesz zachować to dla siebie. W każdym razie, udało ci się coś znaleźć oprócz tego drewna? – szybkie przesłuchanie, zakończone spojrzeniem w stronę Lianga. Jako starszy powinien mieć jakąś mądrą, pouczająco-moralizującą gadkę w zanadrzu. On prędzej przemówi mu do rozumu. Ja tylko pilnuję, żeby nikomu nic się nie stało. Właśnie dlatego rozglądam się w międzyczasie po okolicy, szukając wzrokiem czegoś bardziej interesującego niż drewniane chaty i czegoś co nie jest morzem. Zaś dłonie wciąż trzymam luźno na rękojeściach, na wypadek gdyby miało wydarzyć się coś niespodziewanego… A nawet jeśli nie, to i tak jest dość wygodnie je trzymać.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wioska Depr Sro Lis 18 2015, 15:23
MG:
Wioska: Cal latał z drewienkami, aż w końcu zaczął rozpalać ogień. Było jeszcze jasno, kila godzin do zmierzchu, acz zdecydowanie mniej niż więcej. Z dwie... trzy... Grunt, że jeszcze niebo barwy swej nie zaczęło zmieniać, gdy ogień się już pojawił Trzask drewna, zapach jodu, a potem i palonego materiału skutecznie przyćmiewał zmysły Cala, który... jak oparzony odskoczył do tyłu, na oślep ciachając mieczem. Cóż... gratulacje. Udało mu się skaleczyć dłoń Ejjiego.
Info od MG: Liang: 123 MM | Ejji: 112 MM | Skaleczona prawa dłoń, krew nieznacznie się sączy
Termin: 21.11.2015 godz. 15.30
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Wioska Depr Czw Lis 19 2015, 15:31
Jedno słowo - tyle wystarczyło, by Cal odskoczył niczym oparzony, próbując bronić się przed zagrożeniem. Nie wsłuchiwał się nawet dźwięk zgłosek, czy ich znaczenie. Jego serce po raz kolejny zaczęło walić jak szalone, uniemożliwiając mu swobodne rozeznanie w sytuacji. Sam białowłosy przez dłuższą chwilę nie mógł się ruszyć, a jedynie spoglądał ciut zamglonym, nieobecnym wzrokiem w kierunku agresora. Wiedziony instynktem przygasił tylko płonącą część materiału, jeśli takowa płonęła, a wszelkie informacje zaczęły powolutku do niego docierać. Wszelkie emocje powoli wygasały, a zgromadzona adrenalina opadała, przyczyniając się do tego, że nogi chłopaczka były jak z waty. Tym bardziej na niekorzyść działał fakt, iż w końcu dostrzegł tego, kto go 'zaatakował'. Tego - kogo zranił. Na dodatek rozpoznał w nim nikogo innego jak jednego z jego sojuszników. Zamarł... Nie miał bladego pojęcia, co powinien teraz zrobić. Nie wiedział nawet jak zareagować. Wyjątkowo jego serce zdawało się zwolnić, jeśli nie zatrzymać na pewien moment. W klatce piersiowej zagościło dziwne i niepokojące uczucie, które zdawało się ją kłuć od środka. Z każdą sekundą to nieprzyjemne uczucie nasilało się zupełnie tak, jakby sygnalizowało mu, że zrobił coś złego, niewłaściwego, ale on... przecież tylko się bronił. Na jego twarzyczce zaczęły odmalowywać się inne emocje, aniżeli niepewność, czy przerażenie zaistniałą sytuacją. Całe ciało białowłosego zdawało się zadrzeć, a rozmyte kolory w jego wizerunku mogły wydawać się teraz najmniejszym problemem. Różowo-niebieskie tęczówki po raz kolejny dzisiejszego wieczoru - zaszkliły się, okrywając świat swego rodzaju mgiełką. Brązowo-białe kosmki włosów przesłoniły jego twarzyczkę, a smutek zaczął przedzierać się przez wszelki lęk, tak jak do jego świadomości docierał fakt, iż zranił jednego ze swoich towarzyszy. - ...p-przepraszam - padło tylko cicho, jakby bał się cokolwiek powiedzieć. Jakby obawiał się tego, że spotka go jakaś kara. Nie spostrzegł nawet, że dzierżony przez niego sztylet w międzyczasie wypadł z jego łapki, opadając bezwiednie na ziemię. Zupełnie tak jak w niedługim czasie on sam, kiedy to próbował postawić krok w kierunku Tizzara. Klęczał tylko na ziemi, a po jego policzkach ponownie spływały łzy. Mógł przecież teraz tylko czekać i liczyć na to, że nic mu nie zrobią. Nie pozbędą się go tylko dlatego, że okazał się przeszkodą, czy przyniósł więcej strat niż korzyści. - Przepraszam - powtórzył po raz kolejny, acz tym razem nieco głośniej. Nie było w tym jednak żadnej pewności, czy odwagi. Sam zaś chłopaczek musiał wyglądać przy tym wszystkim dość żałośnie. Nie czekając zbytnio na dalsze słowa, czy czyny ze strony sojusznika, mimo że spodziewał się tego, iż będą na niego źli, dorzucił jeszcze: - Ja nie... J-Ja nie chciałem... W końcu nic więcej nie mógł raczej zrobić.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.