I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Hol znajduje się tuż przy głównym wyjściu z trybun (A). Stoją tu jakieś roślinki, widnieją wyniki zawodów, czasem ktoś przejdzie z jedzeniem, by zasiąść ponownie na trybunach.
***
Tym razem nie było tu prawie nikogo. Endymion mógł wziąć oddech. Ostatnio czuł, że potrzebuje więcej czasu spędzić samotnie, bez nikogo obok. Opowieść Alezji o smokach nieco wyprowadziła go z równowagi, czuł się też trochę słabo. Może rzeczywiście na trybunach było za gorąco? Dużo się działo, to na pewno, ale przecież nie panowały upały. Był marzec. To oznaczało, że zimno powinno przedzierać go na wylot. Nie tym razem... Czy ktoś może otworzyć okno? Oparł się o ścianę, szukając wzrokiem jakiejś ławki albo czegokolwiek, co pozwoliłoby mu choć na chwilę odpocząć. Serio? Nie ma tu ławek? Szlag...
Lena
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 06/05/2015
Temat: Re: Hol Sob Lip 18 2015, 20:57
Życie lubi być bardzo ironiczne. Nie tak dawno temu czas spędzała w cichym otoczeniu drzew i ptaków, teraz siedziała w wielkim centrum rozrywkowym, którego jedynym przeznaczeniem były igrzyska magów. W życiu nie widziała tylu ludzi w jednym miejscu i na samą myśl dostawała gęsiej skórki. Ze strachu i ekscytacji. Czy magowie, którzy walczyli na arenie byli silni? Czy miała z nimi jakieś szanse? Czy jest tam ktoś, kto znał Ehecata? Nie, to ostatnie było mało prawdopodobne, ale sama wizja, że pośród tego tłumu mógłby się znaleźć ktoś z podobnymi przeżyciami napawała ja wielką radością. Z drugiej strony nie czuła się zbyt dobrze w tłumie ludzi. Było za głośno, zbyt tłoczno, śmierdziało i w dodatku sama Sorvegen nie wiedziała, co ze sobą począć w takich warunkach. Dlatego też stała przed wejściem na trybuny i obserwowała zmagania magów z daleka. Tu było zdecydowanie ciszej, mniej ludzi skupiało się na jej osobie a ona sama mogła się skupić na igrzyskach. Jak duże zainteresowanie mogła sprawiać samotna kobieta, stojąca tuż przed ekranem? Wystarczające, by ktoś co jakiś czas się obejrzał lub rzucił komentarzem, który jednak nie doczeka się odzewu. Ubrana była w coś co wyglądało na za długą białą koszulę, męską, przewiązaną w pasie skórzanym paskiem. Długie srebrne włosy luźno opadały, sięgając niemalże podłogi. Czy miała na sobie coś jeszcze, poza koszulą i granatowymi botkami? Ciężko było stwierdzić. Jednak z pewnością nie był to ubiór typowy dla marca.
Endymion
Liczba postów : 100
Dołączył/a : 06/01/2015
Temat: Re: Hol Sob Lip 18 2015, 21:42
Szlag. Chwycił się za głowę, sprawdzając kontrolnie, czy nie trapi go jakaś gorączka. To byłoby tak głupie w tej sytuacji. Rzeczywiście, miał moment kryzysowy na trybunach, ale nie sądził, że przerzuci się to na jego obecny stan. Miał wrażenie, że zaraz zwymiotuje... Był już dużym chłopcem, nie z nim takie numery. Naparł całym ciałem na ścianę, odbijając się od niej po ułamku sekundy. Zaraz będzie lepiej. Wystarczy, że się przewietrzy, troszkę pobytu z dala od ludzi mu się przyda. Powolnym krokiem zmierzał w stronę tablicy. Jedną ręką trzymał się za brzuch, próbując w ten sposób zapobiec pawiowi, który być może miał lada chwila umilić pozostałym przechodniom holu popołudnie. Toaleta była gdzieś w tej okolicy, musiał tylko jej dobrze poszukać. Zmrużył oczy, starając się lepiej dopasować swoje pole widzenia do tego, czego szukał. Konkret. Chłopiec albo trójkąt narysowany na drzwiach i napis WC. Czuł, że oblewa go dodatkowo zimny pot. Świetnie, Endzik, gdzieś się dorobił choróbska? Trzeba będzie zaraz telefonować do pani doktor. Przechodził akurat pod tablicą, nie zważając na to, kto może być obok, gdy poczuł, że właśnie kogoś potrącił. Pomachał głową, po czym spojrzał na ofiarę z zamiarem powiedzenia prostego "przepraszam". Najpierw wyburczał to pod nosem, a potem zwrócił wzrok na twarz poszkodowanej osoby. Coś przestało mu grać... Znał skądś tę twarz i to aż za dobrze. Widział kiedyś te oczy, a taki kolor włosów mógł należeć tylko do jednej znanej mu osoby. Do osoby, która nie żyła od wielu lat. Endymion to wiedział. Ona NIE ŻYŁA. Nie znalazł jej. Ludzie ze wsi też nie. Wszyscy jak jeden mąż uznali ją za martwą. To pod żadnym pozorem nie mogło mieć miejsca. A, zresztą, czuł się tak źle, że z pewnością coś tu nie grało. Pewnie mu się przywidziało. - Przepraszam - powiedział tym razem wyraźniej, zerkając jeszcze na garderobę pannicy. Cóż, to wyglądało dość... ekscentrycznie? Ale miała naprawdę niezłą figurę, to musiał jej przyznać! Aż żal, że czuł się teraz tak źle. Mógłby przynajmniej pogadać. Gorzej, że z uporem maniaka widział w twarzy dziewczyny Lenę. Nic się nie zmieniało w tej kwestii, co bardzo go martwiło. Trwałe przywidzenia? Istniało coś takiego. W każdym razie, trzeba się było szybko ruszyć w stronę toalety. Nie tak szybko, jak miał w zamiarze, ale rzeczywiście, ruszył ku ratunkowi od niesamowitej udręki.
Lena
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 06/05/2015
Temat: Re: Hol Sob Lip 18 2015, 23:39
Stała zapatrzona w wyniki, nie zwracając uwagi na otoczenie. Dookoła nie działo się nic takiego, co przykułoby jej uwagę, natomiast zmagania magów były całkiem interesujące, zwłaszcza na Szachownicy. Sytuacja zmieniała się tam tak szybko, że aż zazdrościła uczestnikom. Z chęcią spróbowałaby swoich sił w takich zmaganiach. Pochłonięta swoimi myślami nawet nie zauważyła zbliżającego się mężczyzny. On też chyba nie zwrócił na niej uwagi, bardziej zamartwiając się swoim własnym stanem. Nikt nie mógł go o to winić. Ona sama przebiegła by w tempie ekspresowym do najbliższej doniczki by sobie ulżyć z takimi problemami żołądkowymi, nie przejmując się otoczeniem. Lena nie przejęła się zbytnio tym, że została nieco popchnięta przez przechodzącego obok mężczyznę. Bardziej interesował ją fakt, kim była to osoba, dlatego na chwileczkę przerzuciła spojrzenie z ekranu na przechodnia i... całkowicie ją zmroziło. Nigdy wcześniej nie czuła tego uczucia. Było zarazem gorące i lodowate. Wprawiło ją w kompletne osłupienie. Patrzyła w szarozielone oczy, które zdawały się spoglądać na nią z takim zdziwieniem. Jakby oboje właśnie zobaczyli ducha lub kogoś, kogo nie powinno tu być. I w zasadzie oboje mieli rację. Nie było możliwości, by to był Endymion. Takie przypadki się nie zdarzają. Słysząc to słabe "Przepraszam" jedynie pokiwała głową, nie będąc w stanie podjąć innej akcji. To nie mógł być on. Pamiętała go jako chłopca, jednak wszystkie szczegóły zdążyły się już rozmyć. Nieprzyjemne, palące uczucie jednak pozostało. Odprowadziła czarnowłosego spojrzeniem. Powinna za nim pójść? Zaczęła zżerać ją ciekawość, jednak nie była pewna, czy w ogóle powinna pytać o takie rzeczy. To było przecież dziesięć lat. Tyle musiało się wydarzyć i przecież mógł on być jedynie kimś podobnym. Takie rzeczy się zdarzają! Przygryzła wargę. Nie, ona jednak nie mogła tak tego zostawić! Dlatego też po dłuższej chwili stania w bezczynności i obserwowania, jak nieznajomy niemal wtacza się do jakiegoś pomieszczenia, ruszyła za nim. Musiała wiedzieć! Jej krok pewny i szybki, toteż niedługo weszła do pomieszczenia, które okazało się toaletą. Męską. Ale kto by się tym przejmował. - Przepraszam! Jest tu może mężczyzna, który mnie popchnął? Mam pytanie! Nie nazywa się pan przypadkiem Endymion? - krzyknęła na całą toaletę. Była ciekawa, w dodatku pojęcie norm społecznych jej nie obowiązywało, a przynajmniej ona nie zdawała sobie sprawy z ich istnienia. Nie zwracała też uwagi na spojrzenia innych mężczyzn czy ludzi na korytarzu, którzy z pewnością byli ciekawi, jaki interes ma kobieta w męskiej toalecie.
Endymion
Liczba postów : 100
Dołączył/a : 06/01/2015
Temat: Re: Hol Nie Lip 19 2015, 00:01
To musiały być majaki. Starał się, żeby jego głowy nie zajmowały takie sprawy. Ot, zwykła sprawa. Gadał z Alezją o smokach, to przecież wiadomo, że musiał pomyśleć o Lenie, a umysł podjął z nim tę okrutną zabawę. Był zbyt zmęczony, by odpędzić przywidzenia, musiał więc poradzić sobie jakoś inaczej. Minęło 10 lat. 10 lat, do cholery. Czas dać sobie z tym spokój... Miał teraz ochotę na sporą ilość alkoholu, zdając sobie przy tym sprawę, że dla jego żołądka byłoby to wręcz zabójcze posunięcie. Nie ruszyłby się z łóżka chyba przez następne kilka tygodni, a to oznaczałoby nikły przypływ gotówki, którą pewnie i tak przeznaczyłby potem na alkohol i inne bzdury. Na pewno nie na czynsz. Wpadł do toalety i od razu zawędrował do wolnej kabiny. Och, jak dobrze, że była wolna! Posiedział chwilę nad otwartą klapą, po czym pozbył się sporej zawartości swojego żołądka, w większości przeżartej już kwasem. O Sukue, jakie to obrzydliwe... Może się czymś tam zatruł? Otarł wargi, czując kwaśny smak rzygowin. Chyba miał coś, czym mógłby przepłukać usta, prawda? Oj, powinien gdzieś mieć... woda może okazać się niewystarczająca. Wciąż chwiejąc się na nogach, otworzył drzwi od kabiny i prawie runął na przeciwległą ścianę. Cudownie. Czyli niepewność żołądkowa to nie wszystko. To musiał być jakiś cholerny wirus. Jest na sali lekarz? Krzyk dziewczyny wyrwał go z myślenia o samym sobie. Najpierw uniósł twarz, słysząc pierwsze zdanie. No masz ci los, czym jej... Zmrużył oczy. Ciągle wyglądała jak starsza wersja Leny. Nie może być. Umysł wciąż robił sobie dowcipy ze schorowanego Endymiona. Hmm, a może to jakaś fanka, która nierozważnie wygląda właśnie tak? To miałoby sens. Miał w końcu dużo fanek. Mogłaby jednak uszanować prywatność pisuarzystów i innych panów, czujących zapewne lekkie zakłopotanie. Dodatkowo, dziewczę ubrane było dość skąpo, co na pewno nie umknęło uwadze każdego jednego mężczyzny przebywającego w strefie zmaskulinizowanej. Cóż, musiał jakoś wytrzymać to, że jego fanka widzi go w takim stanie, ale nie dało się nic poradzić. Zasłaniając twarz ręką, podszedł do dziewczyny najszybciej, jak mógł, chwycił ją za przegub i ze słabym uśmiechem na licu wyprowadził ją z męskiego kibla. Kiedy już znajdowali się w holu, postarał się jakoś zachować pozory bycia sobą. - Tak, to ja~ - odparł, siląc się na jakąś lepszą mimikę niż dotychczas. - Z kimże mam przyjemność? O tak, imię i nazwisko pannicy z pewnością rozwieją jego wszelkie wątpliwości i umysłowe majaki. Dlaczego nie pomyślał o tym wcześniej?
Lena
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 06/05/2015
Temat: Re: Hol Nie Lip 19 2015, 01:35
Skonfundowane spojrzenia, które rzucali jej mężczyźni załatwiający swoje potrzeby niespecjalnie sprawiły, że Lena się wycofała z pomieszczenia. Kobieta pogwałciła ich święte miejsce! Tylko że kobieta nie wiedziała, że oto weszła na teren zamknięty, przeznaczony jedynie dla samców... A nawet gdyby wiedziała niespecjalnie by się tym przejęła. Kto wpadł na tak głupi pomysł jak dzielenie przestrzeni na miejsca tylko dla mężczyzn i miejsca tylko dla kobiet? I na tak samo niewygodny, jak ubranie. Teraz już starała się ubierać, ale wciąż czuła na sobie te dziwne spojrzenia... Czy było z nią coś nie tak? Odetchnęła z rezygnacją, odgarniając kosmyk włosów. W każdym razie dość szybko zauważyła cel swojej wizyty i z każda kolejną sekundą dziwiła się coraz bardziej. Podobieństwo było naprawdę duże i wprowadzało ją w zakłopotanie. Jak ktokolwiek mógłby śmieć wyglądać jak on? Co prawda nie widziała go z dziesięć lat... Mógł się zmienić nie do poznania. Położyła dłoń na biodrze, wpatrując się w czarnowłosego tak, jakby miała zamiar przewiercić jego duszyczkę i dowiedzieć wszystkiego, co chciała wiedzieć. Imię, nazwisko, wiek, pochodzenie! Najważniejsze dane. Z drugiej strony chyba był w złym stanie. Miał bladą twarz i chyba miał gorączkę. Chyba. Nie znała się na tym. Dla niej wyglądał gorzej niż schorowany królik. Może jednak powinna spuścić z tonu...? Tymczasem mężczyzna podszedł do niej zaskakująco szybko. - Hej! Co ty... - nie zdążyła powiedzieć, a już była wyprowadzana z toalety. I już na korytarzu dowiedziała się prawdy. Poczuła, jak dziwne ciepło-zimne ciarki przechodzą po jej całym ciele i przemieniają się w coś, co można było nazwać ulgą i wielką, wielką złością. - A więc jednak... - niemal niesłyszalny szept wydostał się z ust białowłosej, gdy ta wpatrywała się w schorowaną sylwetkę Endymiona. I nagle zacisnęła usta w wąską kreskę i mocno nadepnęła na stopę mężczyzny. - JESTEŚ NIEMOŻLIWY. NIE WIDZĘ CIĘ DZIESIĘĆ LAT, A TY JEDYNE, CO MOŻESZ, TO WYRZYGAĆ SIĘ DO KIBLA! - krzyknęła na cały korytarz ze złości. Bo była zła, wściekła, aż drżała. Przez niego została odcięta od świata przez całe dziesięć długich lat, a teraz, gdy niezwykłym przypadkiem udało jej się go odnaleźć jedyne, co może zrobić, to podpierać ścianę i starać się nie zemdleć! Żałosne! - Wiesz, ile cię szukałam? Nikt nie ma pojęcia, gdzie jesteś! Tata nie ma z tobą kontaktu! Aksik też nie! Wiesz, jak się martwiłam? - krzyczała dalej, dając upust swoim frustracjom, patrząc groźnie na biednego mężczyznę, który nawet nie miał chwili na obronę. Czerwone rumieńce wskoczyły na jej bladą twarz wraz z kolejnymi słowami. A gdy już skończyła, nawet nie było widać, że się zmęczyła i chyba szykowała się na kolejną porcję wyrzutów.
Endymion
Liczba postów : 100
Dołączył/a : 06/01/2015
Temat: Re: Hol Nie Lip 19 2015, 02:19
Chwila, chwila. Tu się dzieją rzeczy. Umysł Endzika stanowczo nie nadążał za tym, co właśnie miało miejsce. NIE WIDZĘ CIĘ DZIESIĘĆ LAT To jakiś żart. Ej, to serio jest żart. Kto znał go na tyle dobrze, by coś takiego zrobić? Jego bracia... nikomu więcej raczej o tym nie mówił. Papieros. Papieros. Szybko. Sięgnął do kieszeni, wyjmując zapalniczkę i pudełko papierosów. Nerwowo umieścił szluga w ustach i jeszcze bardziej nerwowo, starał się rozpalić zielony, nieparzący płomyk. Zapalniczka zatańczyła w jego rękach, spadając po chwili na podłogę. Endymion szybko się po nią schylił, znowu czując, że jest mu naprawdę słabo. Zatoczył się, oparł dłonią o posadzkę, wymacał zapalniczkę i schował ją nieporadnie do kieszeni. W tej sytuacji papieros też nie miał sensu, więc mężczyzna chwycił go w palce, po czym z powrotem umieścił w pudełku. Trzęsące się dłonie z trudem wykonały, wydawałoby się, tak prostą czynność. Musiał to sobie teraz uporządkować. Albo ktoś robi sobie z niego jaja, albo stał się jakiś cud. Pierwsza wersja - bardziej prawdopodobna. Na moment odjechał jakby całkowicie, analizując ewentualne możliwości. Co właściwie zdarzyło się przed dziesięcioma laty? Najpierw ten nieszczęsny obiad, gdy to widzieli się po raz ostatni. Endymion do teraz żałował tego, że ją wyśmiał. Gdyby tego nie zrobił, nie zgubiłaby się i żadna dzika bestia by jej nie pożarła. Nic by się nie stało. Przecież zawsze traktował ją jak kochaną, młodszą siostrę... Jak to się stało, że nagle zaczął te niemiłe odzywki? Dorastanie. No tak, zupełnie zapomniał o tym, że też tego doświadczał. Później, gdy już zniknęła, szukał jej bez przerwy przez kilka dni, aż rodzice nie znaleźli i jego, totalnie wyczerpanego na skraju lasu. Potem zamknięty pokój, ciągły głód i apatia. Nie było jej. Zniknęła i nie wróci. NIE WRÓCI. Była przecież taka mała, nie mogła przeżyć sama w lesie, więc jak...? Jak to się stało? Endymion naprawdę nie czuł się najlepiej. Naparł całym ciężarem ciała o najbliższą ścianę, przecierając usta dłonią i wbijając wzrok w podłogę. Nie ma takiej możliwości. Gorzej, że w głowie, niczym w śnie na jawie, zaczęły pojawiać się obrazy, o których Blackheart starał się zapomnieć, by nie zwiększać bólu po utracie tak ważnej dla niego osoby. On kończył 10 lat, ona 8. Mama stwierdziła, że milej by było, gdyby zrobili wspólne przyjęcie urodzinowe. Zrobiła dwa torty - jeden śmietankowy, drugi czekoladowy. Na śmietankowym zawitały truskawki, a na czekoladowym - wiśnie. Do tego całe rodzeństwo Blackheartów i przygarnięte dzieci księdza Sorvegena. Cóż to była za wspaniała feta! Dostał wtedy wystruganego z drewna rycerza na koniu, a Lena - wielką maskotkę smoka. Od tego momentu już zawsze obchodzili razem urodziny... Prawie zawsze. Tuż po zniknięciu Leny, Endymion nie odczuwał radości ze świętowania kolejnego przeżytego roku. Znajomi składali mu życzenia, rodzina dawała prezenty, ale nie obchodzono tego dnia szczególnie hucznie. Pamiętał, jak w rok po zniknięciu, w dniu swoich urodzin poszedł do szkoły i zastał przyjęcie-niespodziankę. Nie potrafił się na nim dobrze bawić, a po powrocie do domu zamknął się w pokoju na klucz i nie wpuszczał nikogo, aż do następnego wieczora. Niedługo później w domu wybuchł pożar i znów nic nie było jak dawniej. Nic nie mogło już być jak dawniej. - To... jakiś okrutny żart - powiedział słabo i osunął się na podłogę. No. Jeśli to naprawdę byłą Lena, to wybrała sobie najlepszy dzień na pojawienie się. IDEALNY.
Lena
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 06/05/2015
Temat: Re: Hol Nie Lip 19 2015, 02:55
A rzeczy się działy i dziać będą, raz wprawione w ruch łatwo się nie zatrzymają. Pozostawała tylko kwestia tego, czy w międzyczasie Endymion nie zemdleje z nadmiaru wrażeń i grypy żołądkowej czy innego, równie przyjemnego, świństwa. Jak na razie Lena patrzyła, jak fakty powoli do niego docierają i z mężczyzny, który stara się utrzymać dobrą twarz do złej gry, zamienia się w kupkę nerwów. A ona patrzyła ze złością na te miałkie próby pogodzenia się z tym, co właśnie się działo. Może wyglądałoby to inaczej, gdyby przed chwilą Endymion nie pozbawił się całego żołądka, ale nie o to w tym chodziło! Widzieli się pierwszy raz od tak długiego czau, a jedyne, co potrafił zrobić, to telepać się nerwowo, jakby właśnie uderzyła w niego ciężarówka. Mou! Czy on zawsze był taki słaby? Choć wciąż była zła, stała przed nim z założonymi rękami i czekała, aż się ogarnie na tyle, by dało się z nim chociaż porozmawiać. Miała mu przecież tyle do opowiedzenia! Zaczynając od tego, że był w błędzie! Niemalże wyczuwało się jej wyczekiwanie, jednak ono chyba nie docierało do czarnowłosego, który pochłonięty był własnymi marami. Jednak gdy osunął się na podłogę, mamrocąc takie bzdury nie wytrzymała i chwyciła go za ramię, podnosząc w górę niczym szmacianą lalkę (nie obyło się oczywiście bez wysiłku). - Jakiś ty ciężki, na Falandra! Chodź! W tym tempie się rozchorujesz, o ile już nie jesteś chory. A jak jeszcze raz uznasz, że jestem żartem, to osobiście zrzucę cię z dziesięciu metrów! - naburmuszyła się i przerzuciła jego ramię przez swoje barki, zmuszając go do ruchu w tylko jej znanym kierunku. Jak on mógł w ogóle tak pomyśleć? Była żartem? W dodatku okrutnym? Czy on w ogóle rozumiał, co mówił? Nie potrafiła nawet opisać furii, którą w sobie dusiła. Przeniosła go nieopodal roślinek, które jakiś nierozsądny człowiek wsadził w doniczki i ostrożnie pozwoliła mu usiąść na ziemi, po czym stanęła nad nim, przyglądając się krytycznie. Z tej perspektywy było nawet widać, że ma na sobie coś poza koszulą - a mianowicie dżinsowe szorty. - Czego potrzebujesz? I nie, nie będziesz palił tego paskudztwa w mojej obecności. Czy ty wiesz, jak to śmierdzi? Nie mówiąc o tym, że utrudnia oddychanie? Woda, jedzenie, zimne okłady, wiaderko? - zapytała ostro, mając nadzieję, że chociaż zareaguje na te przejawy troski. Jeżeli nie doprowadzi go do stanu używalności, to nie było mowy o dogadaniu się. Wyglądał jak siódme nieszczęście i najlepiej by było, gdyby obejrzała do mama. Ale mama była za daleko. Przygryzła wargę, nie do końca wiedząc, co z nim zrobić. Czemu nie mógł zachowywać się jak Endzik z jej wspomnień? Byłoby o tyle łatwiej!
Endymion
Liczba postów : 100
Dołączył/a : 06/01/2015
Temat: Re: Hol Nie Lip 19 2015, 03:42
Groźby. Całą tona gróźb. I w ogóle jakieś dziwne gadanie. Na Falandra? Co to miało znaczyć? Nawet nie miał siły pytać, starając się jakoś odciążyć dziewczynę, by mimo wszystko nie musiała go dźwigać. Gdy doprowadziła go do ławki, opadł na nią prawie bezwładnie. Nie, nie, zbieramy się do kupy. Utrzymujemy pion. Kimkolwiek była ta osoba, pogrywała sobie z nim bardzo nieładnie. Musiał w końcu jakoś zareagować. - Lena... nie żyje - odparł, wyraźnie starając się zaprzeczyć rzeczywistości. W końcu zniknęła wiele lat temu. - Szukałem jej, ale nie znalazłem. Zniknęła. Uznano ją za zmarłą. Porządkował to wszystko. Inaczej nie da rady przetrwać tego spotkania. Chyba jednak powinien iść do pani psychiatry, która pomoże mu uporać się z tym problemem. O tak, jedna wizyta na jej leżance (hehe) z pewnością błyskawicznie przywróciłaby go do zdrowia. Teraz musiał jednak szybko łączyć fakty, zorientować się, co jest prawdą, a co nie i przetrwać z tą wiedzą. Tyle do osiągnięcia, a czasu - niewiele. Mimo wszystko postanowił jakoś przystać na propozycję dziewczyny. - Wody - wychrypiał. Albo szarpało nim jakieś porządne, poalkoholowe zatrucie (ciekawe, że wcześniej go nie odczuwał), albo rzeczywiście, grypa żołądkowa. Znał te przypadłości tylko z nazwy, szczególnie tę drugą, więc trudno było mu ocenić, co naprawdę mu dolega. W gardle paliło go wciąż niemiłosiernie, a zdawało się, że niedługo nadejdzie moment, w którym będzie chciał zwracać nawet to, czego nie ma. Znowu szarpnęły nim torsje. - I miskę. Co one wszystkie miały do jego papierosów? To było naprawdę niemożliwe. Był już uzależniony, jego płuca chłonęły dym od wielu lat, a fajki pozwalały mu się odstresować i być bardzo często kulturalnym w towarzystwie. Czasem trzeba było gdzieś wyjść lub komuś towarzyszyć, a papieros okazywał się wtedy idealnym partnerem. Może i utrudniało oddychanie, ale pozwalało na odetchnięcie powietrzem kompletnie innym niż to, które mieli wokół siebie. Nie było duszne, przepełnione ludzkimi zapachami. Tylko tytoń. - Stop - powiedział w końcu, czując, że naprawdę nie rozumie, o co chodzi i co tu się stało. - Powoli... Moja głowa. Nie ma to jak rozsadzający ból w czaszce! To musiał być jakiś opóźniony kac. Albo cokolwiek innego.
Lena
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 06/05/2015
Temat: Re: Hol Nie Lip 19 2015, 16:28
Stala nad tą kupką nieszczęść i zastanawiała się, jak trafić do tej pustej makówki, która negowała jej istnienie. Jakie to było irytujące! Czy ona wyglądała na martwą? Trupa? Rozkładające się szczątki leżące w jakimś lesie? Jej policzki coraz bardziej się nadymały, wraz z kolejnymi słowami Endymiona. Gdyby nie był tak uparty to może nawet ucieszyłaby się z tego, że jej szukał. Ale obecnie była zła! Już nawet nie zamierzała mu wygarnąć, że to wszystko jego wina, bo jednak ważniejszą kwestią było pokazanie mu, że, do cholerki, żyje i stoi tuż przed nim. - Rety! Czy ja ci wyglądam na trupa? - zapytała z irytacją, która utrzymywała się już od dłuższego czasu. Chwyciła jego rękę i położyła ją na swoim przedramieniu. - Masz, dotnij! Zimne? Skostniałe? - Ciągnęła swoje. Z pewnością mógł stwierdzić, że była ciepła, nawet cieplejsza, niż powinna. Niezaprzeczalny dowód życia. Jak tu do niego dotrzeć? Wszak była tylko żartem. - Widziałeś kiedyś moje ciało? Oczywiście, że nie widziałeś, bo żyłam sobie setki kilometrów od domu! Co do zniknięcia... cóż, nie zaprzeczę... - Spuściła nieco z tonu. Faktycznie zniknęła na dziesięć lat. Pewnie nie byłoby jej dłużej, gdyby nie nagła śmierć Ehecata... Spojrzała na swoje stopy. Miała mu tyle do opowiedzenia, a on wciąż... Zacisnęła dłonie. - Łap! - rzuciła w niego butelką wody, którą miała przy boku, schowaną pod koszulą. Złapał czy też nie, ona już gnała w stronę męskiej toalety, ponownie odprowadzana zgorszonymi spojrzeniami i zażenowanymi pochrząkiwaniami mężczyzn. Chwyciła wiadro służące do mycia podłogi i wróciła przed ławeczkę, stawiając nieco mokre wiaderko na kolanach mężczyzny. Blech, śmierdziało środkiem czyszczącym. - Proszę. A teraz od początku, bo chyba wciąż nie rozumiesz. Nazywam się Lena Sorvegen, jestem córką Ursusa Sovergena, księdza Sukue w wiosce w pobliżu Lutei. Zaginęłam ponad dziesięć lat temu tuż po kolacji z Blackheartami - wyjaśniła, wciąż stojąc nad nim z założonymi rękami. Ile jeszcze będzie to trwało? Dlaczego nie mógł zwyczajnie przyjąć do wiadomości, że żyje i ma się dobrze, skoro wtedy tak bardzo się o nią martwił? Wbijała swoje czerwone oczęta w mężczyznę. Czy teraz w końcu da za wygraną?
Endymion
Liczba postów : 100
Dołączył/a : 06/01/2015
Temat: Re: Hol Pon Lip 20 2015, 00:32
Rzeczywistość mu nie współgrała z tym, czym przez lata był karmiony. Lekarze, którzy go potem oglądali, wmawiali mu, że śmierci nie da się odwrócić, że ona już nie wróci i należy ją najlepiej gdzieś wyrzucić z pamięci. Tyle rozmów o pogodzeniu się z czyimś odejściem poszło właśnie na marne. Stał przed nim albo żywy człowiek, albo wytwór jego chorej wyobraźni. Ciekaw był, czy w normalnej sytuacji nie spieprzyłby z miejsca zdarzenia, żeby udowodnić sobie, że wcale to nie jest choroba psychiczna. Ustalmy fakty: - stała przed nim Lena, - Lena została uznana za zmarłą około 10 lat temu, - jej zniknięcie doprowadziło go do załamania nerwowego, - potem przyszedł pożar (ale to chyba niezwiązane?), - psychologowie mieli przed sobą ciekawy przypadek wraku z dziecka, - nagle, po 10 latach, pojawia się nie wiadomo skąd i... go znajduje. Chyba zrobiło mu się na tyle niedobrze, że mógł zwymiotować do trzymanego przez siebie wiadra. O tak, wiadro było w tej chwili jedyną pewną rzeczą, której ufał w stu procentach, bo na pewno nie mógł zaufać sobie. - Nie dawałaś znaku... życia - wydusił wreszcie, odstawiając wiadro na podłogę. Wciąż trzymał się za brzuch, jakby w ten sposób miał zapobiec kolejnym torsjom. Nie, mój drogi, to tak nie działa. Miała rację. Nie widział ciała. Myślał, że albo została porwana, albo coś ją pożarło. Nie wierzył wciąż w te całe opowieści o smokach, ale był święcie przekonany, że to mogło być coś innego. Zacisnął dłoń na koszulce. Po chwili zaczął się śmiać, jednakże był to raczej śmiech nerwowy. - Ży-Żyłaś sobie se-se-setki kilometrów od domu! W końcu przestał i łapiąc spazmatycznie oddech, dodał: - Nawet nie masz pojęcia... - Zwiesił głowę. - Czy ty w ogóle zdajesz sobie spra... a, nieważne. O tak, chyba doszedł do momentu, w którym zaczął akceptować jej istnienie. To już duży krok na przód. Teraz nadszedł czas żalu. - Już wystarczy. Wystarczy... Odetchnął głęboko, żeby nieco uspokoić siebie i swój tańczący we wszystkie strony żołądek. Ból wciąż nim szarpał, ale szok zdawał się to łagodzić. Zamiast tego tańczył również mózg, wywijając oberki i śpiewając piosenki.
Lena
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 06/05/2015
Temat: Re: Hol Pon Lip 20 2015, 01:25
Gdyby dziewczyna wiedziała, ile godzin łez, problemów, koszmarów i terapii właśnie zostało zmarnowanych, pewnie czułaby się znacznie gorzej. Nie miała jednak o tym pojęcia. Nie miała pojęcia o problemach i trudnościach, z którymi musiał się mierzyć przez te wszystkie lata, dlatego też nie czuła ani odrobinki współczucia. Obecnie widziała przed sobą mężczyznę, który za wszelką cenę próbował wmówić sobie i jej, że jest trupem, żartem lub wytworem wyobraźni. Mężczyzna, który kiedyś był jej bratem i przyjacielem. Jak na razie gniew skutecznie maskował nieprzyjemne kłucie w smutku, ale gniew nie jest paliwem na długo i prędzej czy później będzie musiał ustąpić innym uczuciom. Zdawało się też, że główna burza już przeszła. Pozostała tylko Lena, stojąca nad zmaltretowanym dwudziestosześciolatkiem z założonymi rękoma. Westchnięcie rezygnacji wydobyło się z jej ust, gdy znowu usłyszała nieprzyjemne chlupnięcie. Co on takiego zjadł, że był w takim stanie? Nieświeża ryba? Może jakieś jagody? Tylko że znajdowali się w wielkim ośrodku zrobionym ręką człowieka a nie w środku lasu i jedyne, co mogła stwierdzić, to to, że tłum mu nie służył... Albo chciał się jej pozbyć. Ta jedna myśl nie sprawiła, że opuściła ręce, jednak jej spojrzenie nieco posmutniało i złagodniało. Wiadro wylądowało na podłodze, a ona pokiwała głową. Nie dawała znaku życia. Nie miała jak. Raz czy dwa próbowała zobaczyć dom, jednak widziała jedynie bezkresną zieleń lasu. To z pewnością nie były okolice Lutei. A później, gdy musiała przeprawić się przez ten las w poszukiwaniu drogi powrotnej do domu, okazało się, że znajduje się daleko za Zachodnim Morzem. Odległości były ogromne, nieporównywalne z niczym innym. Gdyby wiedział, przez co musiała przejść, zanim stanęła z powrotem w Fiore! Tymczasem Endymion zaczął się nerwowo śmiać, wyrzucając z siebie kolejne słowa. To nie był powód do śmiechu! Czerwone rumieńce ponownie wykwitły na jej twarzy. Czy powiedziała coś śmiesznego? - Co cię tak śmieszy? To nie jest śmieszne. Za zachod- - urwała, widząc kolejną zmianę. O co mu w ogóle chodziło? Najpierw mówi, że jest żartem, później stwierdza, że to nie jest ważne? Czy on był w ogóle rozsądny? Jej usta ponownie uformowały wąską kreskę. Okazywało się, że nawet nie było sensu go szukać. Tylko co powie mamie i Aksikowi? - Cóż... mam nadzieję, że niedługo poczujesz się lepiej. Miło było cię zobaczyć, Endymion... - powiedziała po dłuższej chwili, zupełnie nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Była strasznie, strasznie na niego zła. A do tego smutna. Nie ukrywała, że wyczekiwała tego spotkania, a tu... coś takiego. Coś tak strasznie rozczarowującego, że poczuła pieczenie pod powiekami i łzy powoli zaczęły spływać po jej policzkach. Jak on w ogóle... Szybko otarła je kawałkiem rękawa i odwróciła się w stronę ekranu. Nic tu po niej. Dlatego też ruszyła w stronę trybun. Obecnie nawet tłumy nie były w stanie jej zatrzymać.
[z/t]
Endymion
Liczba postów : 100
Dołączył/a : 06/01/2015
Temat: Re: Hol Pon Lip 20 2015, 02:25
Zmieniał się jak w kalejdoskopie. Co ciekawe, jego umysł nie przeszedł jeszcze w fazę radości, która mogła pojawić się w ułamku sekundy. To działo się stanowczo za szybko, a przyswajanie informacji w takim stanie też nie należało do najprostszych zadań. Na szczęście fakty zdołał już sobie uporządkować i teraz zostały tylko emocje, które należało najpierw utrzymać na wodzy, potem określić, a potem - z powodzeniem używać. Problem był tylko taki, że Lena reagowała szybciej niż zagubiony w czasie i przestrzeni umysł, a tym samym doprowadzała do dość skomplikowanej sytuacji. Oto reakcje Endymiona nie zdołały jeszcze dojrzeć, a już musiał ich używać. To skutkowało właśnie kompletnym niezrozumieniem i czymś, czego jednak Endymion się nie spodziewał. Jej słowa brzmiały cierpko. Z początku w ogóle nie załapał, że to rzeczywiście może się skończyć nieco gorzej, niż przewidywał. Gdyby teraz mara zostawiła go w spokoju, pewnie nie miałby nic przeciwko temu. Po prostu przyszła i poszła. Tyle. Problem pojawił się w momencie, w którym spojrzał na nią po raz ostatni. Płakała. W dniu, gdy zniknęła, też płakała. Ten obraz pojawiał mu się przed oczami za każdym razem, gdy zaczynał się obwiniać o jej ucieczkę. Ciągle scena obiadowa. Nienawidził tego dnia. Miał wrażenie, że będzie go prześladował już do końca świata i jeszcze dzień dłużej. Teraz okazało się, że miał tego doświadczyć po raz kolejny w rzeczywistości. Coś w nim drgnęło. Lena ruszyła szybciej, niż on był w stanie zareagować. Wstał gwałtownie i wtedy wiadro postanowiło uderzyć z trzaskiem o podłogę. Cudem uratował zawartość, by ta nie wylała się na podłogę i nie narobiła bajzlu. Co robić. Co robić... Nie, nie ma czasu na cholerne wiadro. Odkręcił korek butelki danej mu przez Lenę, wypił kilka łyków, otarł usta i stwierdził, że czas do dzieła. Nie chciał, żeby znowu ostatnim obrazem, jaki widział, była jej zapłakana twarz.
*zt*
Sora
Liczba postów : 481
Dołączył/a : 06/03/2015
Temat: Re: Hol Pią Lis 20 2015, 01:26
...nie zaszedł daleko. Kroki młodego wróżka powiodły go aż na szalony hol, w którym aktualnie nie było zbyt wielu ludzi. Nadal kręciła się tutaj spora gromadka, jednak główna zgraja widzów trzymała się trybun, podziwiając zmagania. On zaś przysiadł sobie na jednym z krzesełek, przyglądając się tablicy wyników i kalkulując szanse poszczególnych magów na dostanie się do finału. Niemałą trudność sprawiało mu doliczenie się tego wszystkiego, zwłaszcza zważając na fakt, iż dookoła panowała dość głośna atmosfera, w której przeplatały się mnogie okrzyki, czy wykrzyknienia kibiców. Jedynym, co mógł zrobić to westchnąć cicho i mimo całej radości z dnia dzisiejszego, rzucił pod nosem cichutko: - Za głośno...
Waam
Liczba postów : 70
Dołączył/a : 02/03/2013
Temat: Re: Hol Pią Lis 20 2015, 01:38
Wpieprzając popcorn Wielki Waam patrzył na wyniki zawodników, którzy chyba pomału kończyli swoje walki. Miał też pod ręką ogromną colę, ale nie taką zwykłą, bo kubek był praktycznie litrowy, nawet nie wiedział, że tutaj będzie można takie dostać. Jedynie siedział gdzieś z boku. Na trybuny nie wchodził, zdecydowanie za bardzo by się mieszał z mieszkańcami Fiore, on woli sobie być takim super odludkiem niż wrzeszczeć jak oni. Jeszcze by zawołał naprzód Dessertio i by w ryja bezpośrednio chwycił.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.