I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niektórzy z was dotarli już na szczyt góry, na której odbywało wydarzenie, które mogło zmienić historię Fiore. Był to ostatni przystanek przed latającą wyspą ostatnie miejsce, gdzie mogliście nieco odpocząć. Pierwsi dotarli samotnicy, nie zrzeszeni w żadnej gildii co mogło nieco dziwić i hańbić grupy, które powinny być lepiej zgrane i szybciej przejść swoją drogę. Co zaś zobaczyliście bardziej was pewnie interesowało. Ano ponad wami znajdowała się wcześniejsza wyspa, którą zobaczyliście u podnóża góry. Z dołu wydawało się malutka, dopiero teraz zauważyliście jej ogrom, który mógłby was przytłaczać. Jak się jednak można było dostać na jej powierzchnię ze szczytu góry? Nie było żadnej drabinki, ani niczego innego. Jedynie strop światła, który unosił piasek ze szczytu Hakobe ku górze. Wyglądało to jak jakiś teleport, tak jak w ilustrowanych książkach o ufo porywającym niegrzeczne dzieci. Tyle, że tym razem działo się to naprawdę. Nie powinniście tutaj za długo siedzieć, ponieważ robiło się już zimno i mogliście przemarznąć. Wiedzieliście również, że po wejściu w snop światła przedostaniecie się do celu waszej wędrówki, gdzie rozegra się decydująca walka. Czy w tak nielicznej grupie byliście jednak na nią gotowi? Decyzję pozostawiam wam. Od tej pory osoby, które zakończyły swoje stoki mogą udać się teleportem na latającą wyspę - Atlantydę. Niech jednak najpierw napiszą w tym temacie jak wchodzą w snop światła.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Szczyt Góry Hakobe Wto Lis 20 2012, 12:11
Przepuszczona przodem wyszła jako pierwsza na zewnątrz. Miała wrażenie, że damy są puszczane tylko przodem wtedy kiedy idą na pierwszy ogień, a nie w normalnych okolicznościach, ale cóż...Była odważna to i tym razem się nie sprzeciwiła, przyjmując zdanie Bezimiennego jako wykaz kultury dżentelmena - nawet jeśli to nie prawda. W dodatku nie chciał się przedstawić, zupełnie jak Maria! Czy to jakaś nowa moda? A może powinna zacząć podejrzliwie patrzeć na tych co nie chcą zdradzić zwykłego imienia? W każdym razie po jakimś czasie wędrówki doszli w końcu na szczyt, tam...UFO! Nie do końca, ale skojarzenia swoje robią - a UFO jest be dla panny Carter, więc lepiej patrzy na latającą wyspę z promieniami teleportacji. - Hm? Nie było Marii z nami. Myślałam, że jest, gdzieś z Tobą. Odpowiedziała jakiś czas wcześniej dziwiąc się takim faktem...Swoją drogą skąd mają pewność, że to światło teleportacji? Z tego też powodu, Carter wyczarowała sobie jedną kartę i wrzuciła ją do stopu światełka. Jak nie spłonie, nie rozerwie się itp. to może faktycznie nie ma się czego obawiać. Gorzej jak stanie się coś strasznego. - To co robimy? - zwróciła się do obecnych - Jako biegnący naprzód pewnie będziecie chcieli już iść na górę i tak jak wiem, że Melior da sobie radę, tak i nie wątpie jakoś w siłę Bezimiennego, ale...Trójka na kogoś, do którego lgnie tyle osób? Głównie wątpiła w swoje umiejętności, a ginąć jakoś nie miała zamiaru. Dlatego jak dla niej racjonalnie było poczekać na większą grupę. Niestety zdawała sobie sprawę z tego, że jakieś nielegalne gildie mogą się tu pojawić, albo dziwne stwory, więc...Jak ją przekonajuąto pewnie - niestety - pójdzie dalej...
Melior
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Szczyt Góry Hakobe Wto Lis 20 2012, 22:40
Cóż Meliora zadowalała świadomość, że są już po egzaminach i mogli wędrować spokojnie aż na sam szczyt. Co prawda spacerek odrobinę się przedłużył no ale ten szczegół nie należał do najistotniejszych. Zajęcie jakiś miał, bo w końcu poruszono parę ciekawszych kwestii, którym mógł się przysłuchiwać. Szkoda było tylko siwowłosemu, że Colci nie udało się wyciągnąć imienia pana tajemniczego. No ale skoro nie chciał, to Melior uznał, że będzie mówił na niego czerwony kapturek. - Hmm, zniknęła razem z tobą, ale jak dotychczas nie wróciła. - Rzucił trochę zamyślony, zaraz po towarzyszce. Następnie spojrzał w snop światła stwierdzając że to ich transport na górę. Właściwie to on by zaraz tam wbiegł wręcz z rozpędu, jednakowoż Colcia poruszyła interesującą kwestię. - Jak dla mnie możemy iść. W końcu nasze magie świetnie się uzupełniają. Jednakże, jeśli chcesz to możemy, jeszcze chwilę poczekać ale wolałbym nie spotkać Grimoire Heart, jeśli są za nami. - Odparł wesoło z delikatnym uśmiechem.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Szczyt Góry Hakobe Wto Lis 20 2012, 22:45
MG
Nie mam za wiele co pisać, ale okej, skoro Colette prosiła. Otóż rzuciła swoją kartę w snop światła, która bez żadnego uszczerbku na zdrowiu poleciała do góry, tak jak porwane przez ufo krowy. Ogólnie nic się jej nie stało, wydawało się więc, że droga jest bezpieczna również dla ludzi. Oczywiście mogła to być również zmyłka, kto wie. Na razie czekaliście na sojusznikó, ale jak Melior słusznie przypuszczał wcześniej mogło pojawić się GH. Nie wiadomo jednak co było gorsze... To na górze czy GH? No i nie wiedzieliście również chcę zauważyć, że GH jest za wami! Czemu tak zakładacie skoro GH mogło ukończyć już górę i czekać na was za snopem światła?
Ostatnio zmieniony przez Asthor dnia Sro Lis 21 2012, 20:28, w całości zmieniany 1 raz
Yoko
Liczba postów : 93
Dołączył/a : 15/09/2012
Skąd : Z księżyca!
Temat: Re: Szczyt Góry Hakobe Sro Lis 21 2012, 11:39
Tak, powoli, aczkolwiek skutecznie wędrówka była coraz bliżej końca, aniżeli początku. Tak jak i mozolna droga na szczyt dobiegała już końca. Czarnowłosy szedł dość pośpiesznym krokiem, chciał jak najszybciej nadgonić pozostałych. Lepiej przynajmniej na razie poruszać się w grupie, mniej osób odważyło by się zaatakować uzbrojony konwój niż samotnego wędrowca, no nie? Chodź z drugiej strony, za ten czas, jak Lucius spokojnie wejdzie na górę, oni mogą już zmęczyć... to co na szczycie może być do zmęczenia. Kto wie... może czeka tam kolejny powalony starzec? Choć.. kakao miał dobre. W końcu jednak Luu dotarł, ku jego zaskoczeniu dwójka osób, które już znał jeszcze na kogoś czekali. Czyżby również pomyśleli o uzbrojonym konwoju? Zapewne. Wszak nikt nie robi nic dla dobra innych, bez dobrej, samolubnej przyczyny. Tak było z naszym młodzikiem, jak i zapewne każdym na tej górze.- Więc udało wam się ukończyć ten cholerny cyrk? To... ma nas zabrać na tę latającą wyspę? Odparł pewny siebie chłopak, wskazując na "niezidentyfikowany, promień ufo" - Colette i... jej towarzyszu... czekacie na kogoś konkretnego? Może na mnie? Nie widziałem, by wraz z mną ktoś ukończył ten tor przeszkód. W każdym razie, chyba niema co za długo zwlekać. Ten cały Arashi zapewne już się tam nudzi. ONA pewnie też tam coś knuje, jak to takie żmije mają w naturze. Dodał po chwili, zbliżając się bliżej dziwnego stoku światła.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Szczyt Góry Hakobe Sro Lis 21 2012, 20:35
Karcie prawdopodobnie nic się nie stało, ale już dla zabezpiecznienia Colette wyczarowała sobie talię kart co by na 'górze' mieć broń w gotowości. Wszak trudno powiedzieć co tam na nich czeka, a tak mała grupa...znacie właściwie zdanie Carter - im mniej tym gorzej. Niestety pomimo teog, że pojęcia nie miała, gdzie znajdują się 'złe' gildie to zawsze istniało prawdopodobieństwo, że mogą zaraz się pojawić z nikąd. Taki fart ma brązowowłosa...To czego nie chce pojawia się zawsze, ale jak coś chce to już gorzej...więc lepiej z tym nie igrać. Wtem nadszedł Luu! Ach, od razu uśmiech zagościł na twarzy dziewczyny. Wszak to kolejna para rąk do niwelacji zła i w dodatku ktoś kogo polubiła i miała nadzieję utrzymywać kontakt po tym całym zajściu! - Luu-kun, udało Ci się! - przywitała się - To Melior - przedstawiła 'towarzysza' choć myślała, że już to zrobiła wcześniej...no cóż - A to Bezimienny - 'przedstawiła' i Huntera - Ona? Jaka ona? Żmija, więc chyba nie obiekt westchnień. Dziwne by było jakby jakaś 'żmija' była ukochaną kogoś kto tak ją nazywa - ale może są tacy ludzie? Bo niby skąd niewinna Colcia może wiedzieć o kim Yoko mówi? Każdy może mieć sporą grupę wrogów, a niestety nie znała go na tyle długo by strzelać. - No dobra...ech - westchnęła pod nosem w kierunku von Terksa - Jak chcecie wchodzić to też pójdę, ale nie idę pierwsza. Tym razem 'panie przodem' nie wchodzi w grę. Dodała przemiło, czekając, aż ktoś przodem pójdzie. Wtedy i ona pewnie wejdzie dopiero za tym kimś. Nie będzie przecież królikiem doświadczalnym! Melior ma większe szanse przeżycia niż ona...
Erlik
Liczba postów : 97
Dołączył/a : 27/08/2012
Temat: Re: Szczyt Góry Hakobe Sro Lis 21 2012, 21:21
Łowca zmarszczył czoło słysząc te słowa. Zniknęła i nie wróciła...? Może po prostu jej przytrafiła się jakaś o wiele trudniejsza ... podróż. Z tego co usłyszał do tej pory inni mieli do przejścia jakieś zagadki czy innego rodzaju próby, ale jemu... się upiekło. To chyba dobrze, bo nie miał zamiaru się aż tak wysilać, tylko po to, żeby wejść na górę. Westchnął i poruszył się lekko brzęcząc łańcuchami. Poczuł się nagle dziwnie, a jego serce stało się jak by nie co... cięższe. Jednocześnie cały czas myślał o tej dziewczynie i o tym, czy nic się jej nie stało.Czy ja się martwię...?-zapytał sam siebie.-Nie.... Ona jest magiem, nie możesz się o nią martwić. Tak samo jak o resztę, bo oni też są... nimi.-potrząsnął głową i odepchnął od siebie wszystkie te myśli. Spojrzał na słup światła, który prawdopodobnie przenosił wszystkich na górę i zaśmiał się krótko: -Ahahah, to ma nas przenieść... tam na górę?-zapytał, jednak jakby w formie odpowiedzi Colette wysłała kartę, która poleciał wysoko w górę i zniknęła im z oczu.-Czyli to jakaś forma teleportu. Hym....-zamyślił się, ignorując nowo przybyłego chł...chłopaka? Zmarszczył brwi. Co dzieje się z tym światem.. Na dodatek on też był magiem. Czy wszyscy tutaj byli magami? Tylko on przybył tu jako reprezentant zwykłych, szarych osób? Westchnął. -Ja pójdę pierwszy.-rzucił i szybkim krokiem wszedł do środka słupa światła.-Do zobaczenia na górze.
Melior
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Szczyt Góry Hakobe Czw Lis 22 2012, 01:25
Cóż ostatecznie jednak długo nie musieli na kolejną nowo przybyłą osobę. W sumie ciekawie się składało, iż tamten osobnik ciągle przybywał z lekkim opóźnianiem. No ale jakby nie patrzeć to grunt, że było ich teraz więcej. Pozwolił się przedstawić Colette na wszelki wypadek jeszcze raz, po czym wysłuchał dość interesujących słów chłopaka. - Cóż raczej nie bardzo. Po prostu sprawdzaliśmy, czy w ciągu najbliższych 10 minut ktoś jeszcze tu przyjdzie. - Rzucił żartobliwie z delikatnym uśmiechem. Następnie przez dłuższy czas w milczeniu przysłuchiwał się tylko kwestiom innych do czasu, aż nie wspomniano o wyruszeniu dalej. - Tak jest! - Odparł wesoło w stronę Colette. No i miał się wybrać do tego światła, lecz niestety wyprzedził go kapturek. Cóż nie miał ochoty się pchać, wiec puścił kolesia przodem. Następnie o ile koledze przednim nic się nie stało, to ruszył za nim. - No, to chop. - Odrzekł wesoło skacząc w miejsce transportu.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Szczyt Góry Hakobe Czw Lis 22 2012, 10:25
Jak to miło, że gdy dziewczyna twierdzi, że pierwsza nie idzie to mężczyźni tak rwą się do przodu, prawda? Niczym superbohaterowie poświęcający swe życia - nawet jak nie mają imienia. Z drugiej strony zawsze powinni o tym pamiętać w niebezpiecznych i nieznanych miejscach, a nie pokazywać swe dżentelmeństwo w najmniej oczekiwanych od tego momentach. Najwazniejsze jednak, że pierwszy w światło wstąpił Bezimienny, a za nim ochoczo Melior. Swoją drogą jak zwykle uśmiechnięty...Naprawdę tego nie rozumiała - podejrzane miejsce, gdzie w każdej chwili może ich coś śmiertelnie zaskoczyć, a von Terks taki radosny...Colette sama nie wiedziała czy się cieszyć czy wręcz przeciwnie z takich reakcji. W tym momencie brązowowłosa miała dość mieszane uczucia, ściskając talię kart w rękach. Wszak już sobie wyobraziła parę scen na tej latającej wyspie i żadna nie była zbyt pozytywna...przynajmniej nie dla niej. - Chodźmy. Rzuciła podłamanym tonem w stronę Yoko, p oczym sama podeszła do światełka. Aczkolwiek nie wskoczyła tak hop siup jak reszta. Zatrzymała się na chwileczkę przed tym, wzięła głębszy wdech i dopiero wtedy weszła w owy niby teleport z obawami...
Yoko
Liczba postów : 93
Dołączył/a : 15/09/2012
Skąd : Z księżyca!
Temat: Re: Szczyt Góry Hakobe Czw Lis 22 2012, 11:33
- Melior i bezimieny, taa? Te pierwsze zapamiętam, na drugie szkoda czasu. Rzucił chłopak zerkając na pożeracza słodkości, światowej wręcz klasy. Następnie otwarł swą książkę i namalował dwa "patyczaki" - kobietę i mężczyznę - Col i Mela. Przy czym, starał się mniej więcej odwzorować ich włosy. Jak tylko jego zdolności mu na to pozwalały... Potem błyskawicznie pod obrazkiem zapisał dwa imiona. Mniej więcej w tym czasie Hunter ochoczo powędrował ku strumieniu światła. -Heh. Jaki ochoczy do współpracy... Odparł, jakby sam do siebie, spoglądając następnie jak siwowłosy rusza za nim. - A ten jaki zadowolony... Widać Luu nie potrafił powstrzymać się od skomentowania. A to oznaczało, że humor miał dobry. Potem ku światłu ruszyła dziewczyna, ona zaś jak widać, do tej podroży zbytnio przekonana nie była. Młodzieniec ruszył zaraz za nią, z całej tej gromadki to jej ufał najbardziej, dlatego też dopiero teraz odpowiedział na jej wcześniejsze twierdzenie. - Mówiłaś coś o obiekcie westchnień? Hehehe.... Nie, uwierz mi, co prawda wiele o niej myślę ale nie w ten sposób. Ciekawi mnie czy ona o mnie myśli.... mam nadzieję, że jeszcze nie zapomniała. Eh... cóż, nie zwlekajmy dłużej. No to siup, panienko Carter. Odparł chłopak, nieznacznie popychając brunetkę w sam środek słupa światła, po czym ruszył za nią.
Asthor
Liczba postów : 1213
Dołączył/a : 01/09/2012
Skąd : Olkusz/Gliwice
Temat: Re: Szczyt Góry Hakobe Czw Lis 22 2012, 19:42
MG
Pierwszy ruszył Hunter. Wszedł w snop światła jako przedstawiciel "zwykłych, szarych osób". Magiczna moc spłynęła na Huntera. Swiatło zamigotało co prawda kilka razy, ale chwilę potem zauważyliście jak Hunter unosi się w strumieniu światła ku górze. On pierwszy postawi stopy na Atlantydzie dzięki temu magicznemu teleportowi. Kolejne osoby wchodził w światło już śmielej. W końcu ich poprzednikowi nic się nie stało, choć kto wie co stało się z nim na górze. Może dopiero tam go rozszarpało? Tak czy inaczej śmiało ruszyliście przekonać się na własnej skórze. Snop światła porwał was ku ostatniemu miejscu, ostatniemu polu bitwy o ład na tym świecie. Porwał was ku legendarnej Atlantydzie.
--
No na razie macie spokój. Czas, aby inni mogli was nadgonić to 10 dni. Po tym czasie rozpoczynam kolejną część eventu. Czas ten wynika stąd, że różni MG różnie prowadzili misje. Po 10 dniach wszystkie osoby, które przeniosły się na wyspę w tym temacie rozpoczynają finałową walkę. Osoby, które nie zdążyły przejść swoich stoków do tego czasu będą mogły dołączyć później i włożyć swój wkład już w trakcie walki. Ogólnie nie ma czasu, do którego trzeba przejść stok, ale radziłbym się pośpieszyć bo może was sporo ominąć. Do zobaczenia za 10 dni.
Akane
Liczba postów : 295
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : ś tam
Temat: Re: Szczyt Góry Hakobe Sob Lis 24 2012, 13:03
Akane ruszyła w stronę szczytu nie czekając na pozostałych, Sam chciała jeszcze pomóc tym, którzy nie mogli się przedostać przez wielką dziurę. Zapewne Afuro ruszył za nią, ale nie patrzyła na to. Zakomunikowała tylko małym kiwnięciem głowy Sam, że idzie dalej. Dotarła na szczyt i co widziała? Wielką latająca wyspę nad jej głową, która jeszcze chwilę temu wydawała się taka maleńka. Czyli to tam musi się dostać. Zobaczyła promień światła wydobywający się z wyspy prosto na ziemię. Podeszła do niego i zobaczyła jak drobne kamyczki lub śnieg unosił się w górę. Włożyła dłoń w promień i poczuła dziwne ciągnięcie ku górze. -Czyli to jest wejście - mruknęła. Postanowiła poczekać na pozostałych by wskazać, że tak można się dostać na wyspę. Kiedy tylko ich zobaczy natychmiast wchodzi w promień światła i leeeeci sobie do góry.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Szczyt Góry Hakobe Sob Lis 24 2012, 23:55
Coś w żołądku ścisnęło go mocno, kiedy jego nogi oderwały się od ziemie i poszybował nad przepaścią. Próbował nie patrzeć w dół, ale ... to było silniejsze od niego. Spojrzał w przepaść i gula w jego brzuchu urosła jeszcze bardziej. Na chwile jego myśli skupiły się tylko na tej ciemnej, nie przeniknionej przepaści, w która w każdej chwili mógł spaść i -najłagodniej to określając - umrzeć. Przez jego głowę przeszło tysiące myśli o tym, jak to spadała w dół, z ogromną szybkością, tylko po to, aby na samym dnie roztrzaskać czaszkę o kamień... a potem znowu spadał i jeszcze raz. Potrząsnął głową próbując odepchnąć od siebie te myśli. Nie no, przecież Samantha mnie nie puści....-pomyślał patrząc na zwisające w powietrzu własne nogi.Chyba.- dorzucił po chwili. Zebrał w sobie wszystkie siły i oderwał wzrok od przepaści. Niebo nad nim było tak czyste że w pierwszej chwili zapiekły go oczy. Przez większość czasu patrzył w ziemię, w dół, jak gdyby unikał wzroku innych osób, więc bardzo rzadko tak otwarcie patrzył w niebo. Westchnął. Ten element krajobrazu był o wiele piękniejszy niż szara, brudna ziemią, która znajdowała się pod niego stopami. Dlaczego więc, do diabła, nigdy nie patrzy w niebo? Dlaczego...? Rozmyślanie przerwał mu fakt, że poczuł grunt pod nogami. Westchnął jeszcze raz, uśmiechnął się do blondynki w formie podziękowania i ruszył ścieżką prowadząca w górę. Nie czuł zimna, mimo tego, że wszędzie w okół znajdował się śnieg, a wiatr smagał jego twarz. Nos miał już czerwony, ale nie przejmował się nim. Roztarł ręce i wsadził je do kieszeni płaszcza. Szedł w milczeniu, głównie dlatego, że był sam i nie miał do kogo otworzyć gęby. Jego klony zostały na dole, bo i tak nie miał z nich żadnego użytku tu, na górze. Chociaż z tego co wiedział, to one też się na wiele tam nie przydały. Mruknął coś pod nosem, a jego sobowtóry tam na dole zniknęły pozostawiając po sobie chmurkę dumy. W końcu ścieżka się skończyła, a przed nim pojawiła się otwarta... no, prawie otwarta przestrzeń. Ujrzał Akane i jakiś dziwnie wyglądający słup światła... -Hej!-rzucił do niej, chociaż przed chwilą ja widział.-Nie wiesz czasem która godzina? Zaśmiał się krótko z samego siebie. -Żartuje, nie chce wiedzieć. Nie jest Ci zimno?-zagadną, patrząc na łuk światła. - I co to do diabła jest?
Akane
Liczba postów : 295
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : ś tam
Temat: Re: Szczyt Góry Hakobe Nie Lis 25 2012, 13:00
Czekała tak sobie przy promieniu światła. Usiadłaby sobie czy coś, no ale śnieg i byłoby jeszcze bardziej zimno. Dlatego sobie stała i bawiła kulkami z kryształu. Po jakimś czasie usłyszała znajomy głos, spojrzała przed siebie i zobaczyła Pheama, który już dotarł, a gdzie się podziewała jeszcze reszta? Dobrze, że ni natknęła się na kogoś z Grimoire Hearts bo na pewno gdzieś się tutaj podziewają. -Zimno? Może troszkę, muszę zapamiętać, że kiedy wybieram się w takie miejsca sam płaszczyk nie wystarczy- westchnęła. No tak ubrała na siebie kilku letni płaszcz, który nie chronił przed zimnem tak jak powinien, a do tego pod spodem miała ubranie jak na co dzień czyli bezrękawnik. -To? Zapewne dzięki temu możemy się dostać na wyspę. Spójrz - odpowiedziała zerkając w górę. Włożyła rękę w promień i wypuściła kuli, które uniosły się w górę - Wolałam poczekać na resztę, bo nie wiadomo co tam możemy spotkać
Samantha
Liczba postów : 210
Dołączył/a : 26/08/2012
Temat: Re: Szczyt Góry Hakobe Pon Lis 26 2012, 16:31
Niestety nie wszystko poszło po myśli Marone, ale całe szczęście chociaż, że miała pnącza asekurujące i one uratowały Eriu. To byłoby straszne, gdyby przez jasnowłosą coś się stało towarzyszce z gildii! Nawet nie chciała o tym myśleć...Grunt, że są cali i zdrowi. No mniej więcej bo przez ten problem z mostem Koniczynka musiała przerwać swój taniec, więc istniało prawdopodobieństwo, że leczenie Victora nie do końca...się skończyło. Z tego też powodu Samantha czuła się winna. - Przepraszam, że moje pnącza nie wytrzymały - zwróciła się po drodze na szczyt do Eriu i Victora - Myślałam, że są wytrzymalsze, ale może to dlatego, że było ich zbyt mało - westchnęła - Mimo to, mam nadzieję, że czujesz się już choć trochę lepiej. Spojrzała pytająco na Victora bo fakt faktem trudno powiedzieć co ich czeka dalej, więc dobrze wiedzieć jak się kto czuje...W końcu teżdotarli na szczyt, a oczom jasnowłosej pokazała się ów latająca wysepka z...świecącym dziwnym wejściem? Ktoś tu się za dużo naczytał i zrobił sobie teleport jak jacyś obcy...A Samantha nienawidzi opowieści o ufo! Zbyt ją przerażają. Nic, więc dziwnego, iż wręcz odruchowo nawet się wzdrygnęła...Tak więc dopiero po chwili podeszła do reszty. - Jesteśmy. Zakomunikowała, ale nim ktokolwiek zdażył wejść w światełko, przed każdym pojawiła się latająca ciepła herbatka w filiżance. Zimno jest, zmęczenie jest, niewiedza jest...więc pomyślała, że coś na rozgrzanie się przyda. Jeśli ktoś nie będzie miał ochoty to po prostu odmówi lub nic nie zrobi i filiżaneczka zniknie. Nie będzie przecież w nikogo nic wciskać, prawda? Jakoś też nie pchała się by iść przodem i dać się porwać obcym...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.