I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
W sumie co było na początku nie pamiętał żaden z nich. Jeden nie wiedział o drugim, każdy robił co innego, był gdzie indziej i w zasadzie - nic ich nie łączyło. Mogli być spokrewnieni, przyjaźnić się i wiele innych, ale w zasadzie - nic nie wskazywało na jakikolwiek system doboru. System był losowy, zawsze był. By na ziemi mogła panować harmonia, system musiał być losowy. To czy urodziłeś się Bogaty czy biedny - to wszystko wina systemu, durnego losowania, na które nawet nie masz wpływu. Ale drogi wędrowcze, to właściwie nie o tym prawda? To o nich, to o was..
Wyrwani z codziennych zajęć, z monotonii życia płynącego w Earthlandzie, zostali rzuceni w wir nowej przygody. Może niektórym przerwano ważną misję, może ktoś właśnie miał umrzeć, nie ważne, bowiem to było tu i teraz. A gdzie dokładnie? Jakieś 100m nad poziomem ziemi, szum wiatru w uszach i zbliżający się cień, widoczny z nocnego nieba, pozwolił tylko na jedną reakcję, wziętych z zaskoczenia magów - strach. Co poniektórzy może próbowali bronić się magią, może chcieli użyć swoich przedmiotów, coś jednak było nie tak, nawet bardzo nie tak. Nic nie działało. Pomoc, ratunek, bezpieczeństwo, niknęły w ułamku sekundy, zastąpione obrazami z życia, które przelatywały w ich umysłach niczym powolny film, ich ostatni film.
I wtedy uderzyli, z chlupotem a nie łoskotem, jak się spodziewali. Ich ciała zamiast rozpaść się, ugiąć i oddać ziemi swe soki, zapadły się w chłodnym bezkresie wody. Jednak czy było to wybawienie? Ciemność, zimno, strach... powoli próbowali machać kończynami by dotrzeć na powierzchnię, jednak nic z tego. Ciała ich nie słuchały, do ust wlewała się słona woda, to miał być koniec - ich koniec. Wtedy też gorący morski prąd, niczym dech samego Posejdona pchnął ich ku górze, ku wybawieniu. Bezwładne ciała wynurzyły się z wody, oświetlane blaskiem gwiazd i księżyca. Tak właśnie zastali ich marynarze na "Ferliczkonim", kierowani humanitarną postawą i ogromną empatią, charakteryzującą podwładnych TEGO kapitana, wyłowili bezwładne ciała z wody i umieścili w wolnych pokojach. Na szczęście obecnie "Ferliczkoni" obłożony był może w 2/3 więc miejsca u nich było pod dostatkiem, mimo że ostatnio nieoczekiwanych gości było coraz więcej. Tak właśnie minęła kolejna noc, na Ferliczkonim
Nastał ranek, a jasne słoneczne promienie wdzierały się przez bulaje. Te właśnie promienie, postanowiły wedrzeć się pod powieki śpiących na statku ludzi i zbudzić ich z ciężkiego snu, w który zapadli zaraz po wyciągnięciu z wody. To była dla nich bowiem ciężka noc, teraz zaś, znajdowali się w zupełnie nowym miejscu... Statek, bo sądząc po bujaniu, był to statek, był bardzo nowoczesny. Nie było to coś, do czego magowie mogli przywyknąć we Fiore. W zasadzie kajuta wyglądała jak normalny pokój, różniła się od niego może jedynie oknem. W każdej kajucie stały dwa łóżka, po przeciwległych krańcach pomieszczenia. Przykryte białym krochmalonym prześcieradłem i narzutą w prążki. Pod łóżkiem znajdowały się szuflady w których na czas podróży trzymać można było ubrania. Pod bulajem, stał drewniany stoliczek, przytwierdzony do podłoża, kolejny wraz z dwoma krzesłami, stał na środku pomieszczenia, na czerwonym dywanie. Ściany były pokryte żółtą tapetą, dwie lampki znajdowały się nad łóżkami.
Dax i Pheam: Dwójce magów z Fairy tail przypadła ta sama kajuta. Oboje też leżeli w swoich łóżkach kiedy to światło wpadło przez bulaj i zaświeciło im w oczy. Było to bardzo upierdliwe zjawisko, zakłócone dodatkowe przez jęki Daxa i nagły odgłos wymiotowania dochodzący z drugiego końca pomieszczenia. Jeden rzut oka lodowego maga, pozwolił zdefiniować źródło tego nieciekawego dźwięku. To zielony na całej twarzy Pheam, wymiotował właśnie do wiadra stojącego obok niego. Choroba morska, dotyka każdego, czy dużego, czy małego. Chłopak jednak nie zdążył się nawet ogarnąć, nim nie rozległo się pukanie, a do pokoju nie weszła Takara - trochę inna, ale Takara. Dziewczyna miała związane w koński ogon włosy, ubrana była w pasiastą turkusowo-zieloną bluzkę, jeansy na szelkach i tenisówki. Żuła najwidoczniej gumę do żucia i patrzyła na magów z zainteresowaniem. Dla porównania sami magowie przebrani byli w szare spodnie dresowe i białe lniane koszule, ich bielizna zaś, gdzieś przepadła.-Spadanie z nieba to jakaś nowa moda?-Wypaliła Takara jak do starych znajomych, zupełnie jakby to była TA Takara. Niefortunnie w tym momencie Fem znów zwymiotował.
Nanaya i Kirino: Dwie panie w jednym pomieszczeniu co to będzie, co to będzie? Tak się całkiem przypadkowo złożyło, że mimo dwóch łóżek, w nocy jedna z pań postanowiła przemaszerować przez cały pokój by wtulić się w tą drugą. Która weszła do łóżka której - nie wiadomo. Wiadomo za to że kiedy Nanaya obudziła się, ziewając przeciągle, zauważyła zdziwioną twarz Kirino, wpatrującą się z niecałych 15cm w twarz miodowo-włosej. Cóż, zaskakujący poranek. Obie panie ubrane były w szare dresy i białe koszule. ich bielizna zaś gdzieś wsiąkła.
Skowyt i Finny: Mdłości i ból głowy, właśnie to obudziło Skowyta, który odkrył, że jego nowa biała koszula i część szarych dresów, uwalona jest czymś cuchnącym a obok łóżka stoi wiadro, wypełnione tą samą breją. I jakby sam fakt jej dojrzenia i poczucia jej zapachu, spowodował że Skowyt znów sięgnął po ów narzędzie szatana i zwrócił zawartość żołądka, w skład której wchodziły resztki morskiej wody, więcej wody i żółć. Dźwięk ten, zbudził natomiast drugiego chłopaka, w postaci Finna, który podniósł się z łóżka, przecierając zaspane oczy dłońmi. W tym momencie drzwi otworzyły się a do środka wszedł starszy mężczyzna, w podobnym do ich stroju, z niebiesko-zieloną papugą na ramieniu.-Nowe ubrania, Kra-Zakraczała papuga, wskazując głową na Skowyta. Kraczące papugi czego to ten świat nie wymyśli...
Takara i Nimue: Dziewczyny obudziły się niemal natychmiastowo, podrywając się do pozycji siedzącej i patrząc na siebie a potem... na mężczyznę który znajdował się w ich pokoju! Czy to jego obecność zbudziła dziewczyny, czy może było to coś innego, nie ważne. Ważne że w ICH pokoju był mężczyzna.-Przepraszam drogie panie, ale kazano mi... dostarczyć wam śniadanie...-Skrzywił się, kładąc na stole, jedno jabłko. A co do samego mężczyzny, ubrany był jak dziewczyny w szare dresy i białą koszulę. Miał szare zaczesane do tyłu włosy. Nieco spłaszczony nos, jak u nietoperza i mięsiste wargi. Białka oczu nieco pożółkłe i źrenice w kolorze siarki. Ogólnie też wydawał się nieco zmęczony i blady... uśmiechał się jednak, uśmiechem, który wprawiał dziewczyny w... zakłopotanie?
Pace i Belfast: Kolejną osobą którą obudziło wymiotowanie, był Belfast. Dźwięk jaki dochodził z drugiej strony kajuty był nie do zniesienia i chłopak chcąc nie chcąc przebudził się, patrząc wprost na zwracającego do wiadra Pace'a. Nie ma to jak wspaniały początek wspaniałego dnia.
Raekwon i Carlos: Zlany potem Carlos obudził się, gwałtownie podrywając z łózka i łapiąc powietrze w płuca. Na szczęście nie topił się, był bezpieczny, to była kajuta a nie woda. Raekwon słysząc ruch towarzysza, poruszył się niespokojnie i podniósł powoli, otwierając oczy i rozglądając się po kajucie. Nowe miejsce, nowa twarz, nowe wyzwania. Mężczyźni nie mieli jednak specjalnie dużo czasu na zapoznanie się z obecną sytuacją, do drzwi bowiem, rozległo się pukanie.
Xaki i Raziel: Chrapnięcie, potem następne i niemrawe podrapanie się po brzuchu. Nie ma to jak przyjemny sen, którego nawet oślepiające promienie słoneczne nie są w stanie przerwać. Dobre sny miała ta dwójka gości, jednak gdy tylko drzwi ich kajuty otworzyły się z hukiem, Xaki wyrwał się ze snu, podnosząc się szybko z poduszki a Raziel z przejęcia aż spadł z łóżka lądując na podłodze. Oboje z żalem spojrzeli jednak na mężczyznę który wszedł do pomieszczenia. Ubrany w biały mundur, dziwną czapkę, z masą odznaczeń... pewnie był kapitanem, tylko młody jakiś. Krótkie czarne włosy widoczne były pod czapką, bystre piwne oczy lustrowały oboje gości a przyjazny uśmieszek błąkał się delikatnie na twarzy chłopaka, bardzo młodego jak na kapitana.-Więc kogo przywiały nam wiatry tym razem? Jaką ciekawą historią mnie uraczycie podróżnicy?-Zapytał zdejmując czapkę i siadając na jednym z krzeseł.
//Żeby nie było wątpliwości. Wszyscy jesteście ubrani tak samo, wszyscy nie macie swojego EQ a nawet bielizny//
Czas na odpis: 22.02(z powodu sesji, potem pewnie nieco przyspieszymy)
Autor
Wiadomość
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Sob Kwi 19 2014, 01:13
- Chamstwa?! CHAMSTWA?! Ty mi mówisz o chamstwie?! Chyba cię za chwilę...! - wydarła się za Pheamem zielonowłosa, gdy ten opuszczał pokój w wielkim pokazie oburzenia i z ogólnym fochem wymalowanym na twarzy. To ona została tu znieważona, to ją tutaj naszła dwójka okropnych facetów bez wyczucia ani taktu, to ona tu cierpiała nie mając na sobie bielizny, nie oni do cholery! I jeszcze Darksworth miał czelność wytknąć jej, że to ona była tutaj chamska?! Śmieszne, obrzydliwe, okropne! Już ona mu się za to odwdzięczy jak tylko znajdzie okazję, choćby jeszcze na tym statku. Nie będzie tak, że to ona ciągle była tą, która odbierała wszelkie tego typu zachowania! I jeszcze ten drugi facet, który wciąż się znajdował w tym miejscu. Czemu on stąd nie wychodził? Teraz, gdy została z nim sam na sam, gdy Pheama już w pobliżu nie była, Ayame nagle poczuła się dość niepewnie. Koniec końców nigdy nie wiadomo co tego typu ludziom przyjdzie do głowy i co spróbują uskutecznić. Nie żeby dziewczyna uważała się za jakaś niesamowicie atrakcyjną istotę, ale w takich sytuacjach umysł często potrafił pędzić do przodu na złamanie karku i nie dbać o tak trywialne rzeczy jak samoocena.
- Ekhem, a ty nie zamierzałeś stąd sobie pójść? Jakbyś nie zauważył nie jestem w swoim najbardziej prezentowalnym stanie... Swoją drogą, ekhem... Może... - dziewczyna ze zdenerwowaniem przygryzła wargę, ale co mogła innego zrobić? Musiała chyba zapytać, a nawet, o zgrozo, poprosić chłopaka o pomoc w jednej kwestii, nawet jeśli była ona tak okropnie wkurzająca dla niej samej. Mógł ją co prawda zignorować, a wtedy pewnie nieźle by się skompromitowała, ale... Raz Kiri śmierć, jak to się mówi. Nie, tak się nie mówi. Ale mniejsza. - Może mógłbyś mi pomóc, okej? - zapytała, dziwnie nabrzmiałym z jakiegoś napięcia głosem i spoglądając gdzieś w bok - Nie rozejrzałbyś się gdzieś po statku za jakimiś... ekhem... wiesz... maj... maj... b-b-bielizną? - ostatnie zdanie powiedziała tak cichutko, że faktycznie chłopak mógł jej nie usłyszeć. Zaraz po tych słowach spojrzała tylko z powrotem na niego i to wzrokiem przepełnionym nie prośbą i błaganiem, ale złością. Tak, Ayame prosiła kogoś o coś i jednocześnie patrzyła na tę osobę jakby chciała ją zatłuc tu na miejscu. Być może będzie musiała tak zrobić po tym wszystkim...
Gdyby natomiast facet nie zareagował w żaden sposób... Wtedy Ayame, opatulona kołderką, jedną i drugą podeszłaby do niego i wypchnęła za drzwiami, a potem zamknęła się z powrotem w pokoju. Tak. Spokój. Cisza. Uff.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Sob Kwi 19 2014, 05:46
Wpatrywała się w Arena wściekłym wzrokiem, uparcie walcząc z jego ręką. A tak bardzo chciał się z kimś przespać? No przecież ma! Prawa ręka zawsze skuteczna! Więc niech ma ten romantyczny dzień tylko dla siebie, a jej w to nie miesza! Tylko co ona mogła, kiedy ten postawił niemal zmiażdżyć jej rękę. Ale szczęśliwie ją puścił. Szybko odsunęła się na kilka kroków, masując obolała rękę. Nie chciała wiedzieć jak blisko było do tego, by ją złamał. Prychnęła głośno na jego słowa. Rozmówimy? O czym on niby chciał rozmawiać? O tym, jak piękna jest pogoda?! Doskonale wiedziała, że nie o to mu chodziło, ale wraz z kolejnymi, coraz to bardziej zajadlejszymi myślami uspokoiła się do stopnia, w którym nie strzelała błyskawicami z oczu. Odetchnęła głęboko, po czym posłała przepraszający uśmiech w stronę Baltazara. - W zasadzie nic, tylko trochę siniaków - odpowiedziała, sprawdzając stan swojego nadgarstka. Po czym bez większych oporów uniosła koszulkę na tyle, by zobaczyć własny posiniaczony bok. Skrzywiła się na ten widok, po czym opuściła koszulkę, odchylając dekolt na bok by zobaczyć ramiona, najpierw jedno, później drugie. Westchnęła, podnosząc wzrok na mężczyznę. - W każdym razie dziękuję. Gdybyś nie przyszedł, pewnie by mnie nie puścił - uśmiechnęła się nieco szerzej. Zaraz później nieco sposępniała. - Chyba nie chcę wiedzieć, kto jeszcze jest na statku... A, nie zrozum mnie źle. Po prostu wolałabym nie widzieć nagle wszystkich, którzy w ten czy inny sposób są wrogami - ponownie się przepraszająco uśmiechnęła. Podrapała się po policzku. - W każdym razie... mogłabym mieć do ciebie prośbę? - zapytała niepewnie, rozglądając się po korytarzu, zupełnie nie wiedząc, gdzie zawiesić wzrok. Ostatecznie spoczął na jej stopach. - Chociaż nie powinnam prosić cię o pomoc po tym jak już tyle razy mi pomogłeś, a i tak stoimy po przeciwnych stronach - tłumaczyła się dalej, śmiejąc się niepewnie z własnego zamotania. - Przepraszam. - Za wszystko. Zakończyła, już chyba milcząc na dobre i pewnie czekając, aż czarnowłosy już pójdzie, a ona będzie mogła w spokoju się załamać nad własną osobą.
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Na morzach Egiptu Sob Kwi 19 2014, 12:27
Nie. To nie była Takara. Zwyczajne pytanie, a ta już skacze. A oryginał z trudem powstrzymywał rękę przed startem. Raz, że była niemiła to dwa, że bez większego powodu, no i trzy - Tasie nie lubiły, jak się na nie krzyczy. Była już wystarczająco niezadowolona, żeby jeszcze jakiś random się wyżywał. - Spasuj. Jestem zła, zmęczona i zdezorientowana. Moja cierpliwość jest na wyczerpaniu WIĘC jeśli nie chcesz zaliczyć randki z podłogą to się przymknij. Albo po prostu odejdź. Spytałam, bo tak, jak się nie podoba to możesz iść w cholerę. I tak jestem zajęta. - stwierdziła z tym rodzajem spokoju, który niebezpiecznie zmierzał do czegoś takiego jak wielka chęć sprania najbliższej osoby. Słysząc jednak kolejne jej słowa, po prostu odwróciła się w kierunku przybysza. No i suprajs, bo właśnie się okazało, że to osoba, nad którą obecnością na statku niedawno rozważała. Automatycznie zignorowała obecność swojego klona, po czym ruszyła w kierunku kumpla z gildii. Cały problem polegał na tym, że właściwie nie miała pojęcia, co powiedzieć. - Kopę lat, Fem. - ok, może nie lat. Miesięcy, ale to znowu nie pasowało. - Niech zgadnę... też cię wyławiali z wody? - zapytała, właściwie tylko po to by się upewnić, że to nikt pokroju tego czegoś obok niej, co o dziwo wyglądało jak ona. Niestety, tylko wyglądała.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Sob Kwi 19 2014, 13:03
Wiaderko było w sumie dobrym towarzyszem. Po pierwsze bardzo dobrze się rozumieli - Femowi wystarczyło spojrzeć raz na drewnianą twarz swojego towarzysza i już wiedział wszystko. Odczuwał także jego emocje. W tej chwili wiaderko milczało, a była to cisza tak ostentacyjna, że czarnowłosemu robiło się głupio. Nie mniej, starał się ignorować zachowanie swojego nowego kolegi, jednak nie bardzo mu to wychodziło. W każdym razie szedł przed siebie. Z Wiaderkiem pod pachą.
Wiaderko wydało z siebie zduszony przez brak ust dźwięk, który od razu przykuł uwagę Fem'a. Rzeczywiście. Znowu się spotykali. Tym razem jednak ... było aż dwie Takary. Jego przyjaciel mrugnął kilka razy. Był tak samo zdziwiony jak mag dymu. Co tu się wyprawiało? Atakowały klony? -Tak. To znowu my.-poprawił Takare-którą-widział-w-kajucie. Dziewczyna zapomniała bowiem o Wiaderku. Albo może po prostu go nie zauważyła? Nie mniej Wiaderko zdążyło się już zirytować. Nawet spróbowało zadrzeć nosa i zmarszczyć brwi, ale z racji braku obu tych części ciała, raczej nie bardzo mu to wyszło. Fem natomiast skupić swoją uwagę na drugiej Takarze. Ta wydawała się być inna, o wiele bardziej... znajoma? Tak, to nawet mogła być... -Lat?! Lat? Naprawdę? To Dax mnie okłamał, mówił, że nie było mnie jakiś miesiąc. Wiesz ile to w przeliczeniu na marchewki...? To jakieś...-urwał, i zaczął liczyć na palcach, ale zaraz zrezygnował.-W każdym razie bardzo dużo.... Tak, wyławiali mnie z wody. Wiesz co tu się dzieje? Spotkałem jeszcze Kirino, ale ... Mniejsza o to.-mruknął.-Ah, tak. Zapomniałbym. Wiaderko, Takara, Takara to jest Wiaderko. Poznałem je nie dawno, ale już bardzo się zaprzyjaźniliśmy.-powiedział, po czym odstawił swojego towarzysza na ziemię i podszedł do Takary.-Nie zwracaj uwagi na jego fochy, jest strasznie nerwowy.-mruknął, po czym złapać Taśkę i przytulił ją do siebie, jak gdyby robił to miliard razy. Chociaż tak na prawdę... robił to po raz pierwszy w życiu. Co z tego że śmierdział troszkę wymiocinami, a Wiaderko rzucało mu zazdrosne spojrzenie, od którego aż włos stanął mu na karku.
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Na morzach Egiptu Pon Kwi 21 2014, 00:48
NO TO TERAZ MA PRZEJEBANE... tak, to właśnie pomyślał Dax łapiąc się za bolące miejsce. Szybko wstał z ziemi, a Rudy był do niego plecami. Rozglądnął się w lewo i w prawo, po czym pomału podszedł i wziął najbliższe krzesło do ręki, po czym wycelował je w głowę... Rudego, yep, centralnie w środek, by mu je rozwalić na łbie. Nikt nie będzie go bił, zwłaszcza rudzielec wyglądający jak on. Zacisnął mocniej zęby, gdy go uderzał i nawet zamachnął się, by uderzenie było silne i mocne. Gdy tylko go uderzył postanowił się oddalić, by nie patrzeć na tego frajera...
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Pon Kwi 21 2014, 08:31
Jordan... Finnek chyba już gdzieś słyszał to imię, jednak początkowo nie mógł sobie przypomnieć, gdzie, jak, a tym bardziej kiedy! Ach te chwile dezorientacji i rozkojarzenia. Dlatego też próbując dowiedzieć się w jaki sposób dowiedział się o owej personie, chłopaczek w odpowiedzi na pytanie o głód, pokiwał tylko głową na tak, przybierając w międzyczasie, jakby zamyślony wyraz twarzy. Głęboka konsternacja? Możliwe, bądź co bądź słyszenie imion to nie przelewki! Może nawet jak słyszenie duchów, czy głosów, nie? - Chyba tak... Tak mówił pan Kugo... - mruknął tylko, potrząsając głową, aby wyrwać się z zdezorientowanego skołowania, odkrywając fakt, gdzie i co słyszał! - I nie pan... aż tak stary nie jestem... chyba. - dorzucił nieco oburzonym tonem, spoglądając na osóbkę, aby potem dodać jedno pytanie zapominając o sprawie nadrzędnej a ka głodzie! - Et-to... wiesz może gdzie zostawili nasze rzeczy? I em... Nie wyglądam na pasażera.
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Na morzach Egiptu Wto Kwi 22 2014, 11:00
Raekwon tylko przypatrywał się umiejętnościom barmańskim rudowłosego. Dwie butelki, jedna z jakby wodą, druga z czymś brązowym, zmieszane ze sobą dały coś niespotykanego. Mag obserwował proces i wynik powstałej mieszanki. Może składników nie było zbyt wiele, jednak przyrządzenie napoju zajęło rudemu tyle czasu, co wyczarowanie niewielkiego i niezbyt silnego zaklęcia, czyli dość szybko. Szklanki zapełniły się brązowym kolorem, który po chwili zaczął opadać na dno szklanicy, tworząc efekt, którego Raekwon na oczy nigdy nie widział. Uniósł szklankę lekko do góry, po czym podstawił pod nos. Czuł alkohol. To na pewno. Czuł też coś innego, zapewne tak pachniała ta brązowa ciecz, jednak pachniała całkiem przyjemnie, toteż po toaście za Mateczkę Rosyję wzniesionym przez Rudego Daxa, do którego Raekwon również uniósł szklankę, zniknęło tylko trochę Czarnego Rosjanina. Gdy Ill jeszcze pił, kątem oka dostrzegł nadlatujące krzesło, jednak poczekał z reakcją do chwili samego uderzenia.
Raziel
Liczba postów : 44
Dołączył/a : 19/01/2014
Temat: Re: Na morzach Egiptu Wto Kwi 22 2014, 11:33
Po niedługim czasie doszedł do nas Xaki prowadząc jakiegoś gostka. Dziewczynka jednak nie zareagowała na obecność faceta jak córka na przyjście ojca. To nie było to zachowanie. Zaświtała mi w głowie mała czerwona lampeczka. Coś było nie tak, jak być powinno. Stanąłem facetowi na drodze i splotłem ramiona na klatce piersiowej, po czym powiedziałem:P
- Nie podoba mi się pan. Dziewczynka boi się pana jeszcze bardziej niż mnie. Na szczęście przed chwilą zdołałem z Nią pogadać...
Chciałem to powiedzieć w takim stylu, by on sobie pomyślał, że "ja wiem". Nie wiem o niczym oczywiście, mimo to zagram tą rolę. dziewczynka się go boi. i to nie jest strach jak przed ojcem, który zaraz da klapsa. Przynajmniej tak mi się zdaje...
Xaki
Liczba postów : 60
Dołączył/a : 11/01/2014
Temat: Re: Na morzach Egiptu Sro Kwi 23 2014, 20:31
Xaki spojrzał na dziewczynkę i troche się zdziwił, ponieważ spodziewa£ się jednak trochę innej reakcj małej na widok w£asnego ojca. Chyba, że ten człowiek jest jedynie cholernym kłamcą i wcale nie jest rodzicem ten słodkiej dziewczynki. Tylko jeżeli żeczywiście k£amie to czego może chcieć od niej? Czyżby był pedofilem? Maga to nie obchodziło, ale jednak nie był potworem i nie pozwoli skrzywdzić tego dziecka. Tylko teraz jak się upewnić czy teoria spiskowa jest tutaj możliwa? - Proszę bardzo proszę pana, ale zanim pan zabierze małą to moge o coś zapytać? - Nie czekając na odpowiedź pseudo rodzica zadał pytanie, ktòre miał nadzieję rozwieje wszelke wątpliwości. - Skąd pańska córka ma taką niecodzienną bliznę na prawej nodze? - Xaki wiedział, że dziewczynka nie ma blizny na nodze, ponieważ przyjrzał się jej dokładnie podczas pierwszego spotkania, by mòc jak najlepiej ją opisać podczas poszukiwań, dlatego gdy owy facet zacznie opowiadać historię uszkodzenia będziewiedział, że skurwiel kłamie
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Na morzach Egiptu Czw Kwi 24 2014, 18:10
MG
Kirino i Pace: Po usłyszeniu prośby dziewczyny, Pace nie zareagował. Widocznie mowę mu odebrało. Miał znaleźć majtki dla Kiri... w sumie to takie... takie... Makbet by się nie ucieszył. W każdym razie zamurowało go, nie reagował, to też Kiri wywaliła go z pokoju. Niech szuka albo zginie, co ona będzie ze zbokiem siedziała? A phy!
Nanaya: Baltazar patrzył na Nanaś, która plątała się w tym co mówi. Po czym sam podrapał się po głowie lekko skołowany.-To nie chcesz mnie widzieć, czy chcesz poprosić o pomoc?-Zapytał po czym wsadził dłonie do kieszeni.-Zgłodniałem, może byśmy coś zjedli?-Zapytał spokojnie.-Nie martw się, na pokładowej restauracji, nie w mojej kajucie.-Mrugnął do dziewczyny i zaoferował jej swoje ramię.
Takara i Pheam: Wróżki mały dość swoich ziemskich odpowiedników i z wzajemnością. Wpierw Dax nie dogadał się z Daxem a teraz Takara z Takarą. Finał tej znajomości był podobny. Takara odmachnęła się i grzmotnęła Taś z Fiore w nos. Cios był nawet silny, na tyle by Taś zabolał nos, ale tamtą Takarę chyba zabolał nadgarstek, bo zaklęła szpetnie. Zaraz po tym nastąpiła krótka wymiana grzeczności, A Takara z Ziemi, na fochu postanowiła sobie pójść.
Dax i Raekwon: Dax zakradł się od tyłu i uderzył w głowę drugiego Dax, który natychmiast upadł na stół i stoczył się na podłogę. Dax z Fiore natychmiast oddalił się, odprowadzony wzrokiem Raekwona. Ten natomiast po chwili także oddalił się, kierując ku swojej kabinie, cóż, nie było z kim pić, to nie było co siedzieć.
Finny: Finn i Jordan siedzieli w kuchni, a chłopak zdawał się podekscytowany odpowiedzią Finna szybko się jednak ogarnął i wpier dał mu bułkę i talerz grochówki z kiełbasą.-Dobrze Finn. Wasze ciuchy ponoć są w pralni, zabiorę cię tam, kiedy się najesz.-Powiedział po czym przygryzł wargę.-J-jesteś aniołem?-Zapytał niepewnie, lekko się rumieniąc.
Xaki i Raziel: Mężczyzna spojrzał na Raziela, już nie słuchając Xakiego i bez chwili wahania uderzył go z pięści w twarz, odwrócił się na pięcie i wyprowadził kopnięcie na bok Xakiego posyłając tego na ziemię. Zaraz potem olał obu i rzucił się na dziewczynkę, która zanurkowała pod jeden ze stołów i przechodząc pod nim schowała się za Xakim i Razielem. Prościej mówiąc, mężczyźni stali mężczyzną a dziewczynkom. Dziewczynka przy drzwiach a mężczyzna przy ścianie.-Rin skarbie, powiedz tym panom, że jesteś ze mną.-Wysyczał.
Stan postaci: Raziel: Boli cię nos, z górnej wargi ścieka krew Xaki: Boli cię prawy bok
Czas na odpis: 27.04 godzina 18:00
Frederica
Wytrwała Pierepałka
Liczba postów : 2947
Dołączył/a : 14/02/2014
Temat: Re: Na morzach Egiptu Czw Kwi 24 2014, 18:48
- Ała...? - odpowiedziała, nie bardzo wiedząc, co właściwie powinna powiedzieć po oberwaniu w twarz... w sumie od samej siebie. Złapała się tylko prawą rączką za nosek, który mimo wszystko bolał. Trochę, ale jednak. Nie mniej wiedziała, że ją to zabolało bardziej. F Tasia 1:0 Z Tasia. Następne wydarzenia tylko potwierdziły, że jednak uderzanie czołgu gołą pięścią jest nieopłacalne, zaś Takara uśmiechnęła się, do swojej kopii, puściła nos i pokazała jej język. A co, niech wie, że się na nią ręki nie podnosi. Nawet nie musiała się bronić. Później ją po prostu zignorowała, o... - Tak się mówi. Właściwie to faktycznie, coś... miesiąc chyba, czy coś. Ale to i tak sporo. - poprawiła się szybko, co by go nie wprowadzić w błąd. Nie mniej liczenie czegokolwiek w marchewkach było dość niecodzienne. - Jaki jest przelicznik czasu? Jedna marchewka to ile? - zapytała z czystej ciekawości. Może się przydać. Kto wie, czy może to nie jakiś szyfr? A zastępcze formy wyliczania czegokolwiek zawsze mogą znaleźć zastosowanie w życiorysie maga. - Nie wiem, ale nie podoba mi się to ani trochę. Ostatnio za często zmieniam klimat... - jak nie Sahara, to Sybir, to jakieś inne morskie cholerstwo, gdzie właściwie nie chciała być. W sumie rejony nad zbiornikami wodnymi nigdy nie były przez nią mile widziane. Przeniosła wzrok na nowego towarzysza Fema. - Emm.... miło poznać. - odpowiedziała, chociaż dziwnie było okazywać jakiekolwiek formy grzeczności wedle... no... przedmiotu... Wiaderka. Ale może było magiczne. Niektóre magiczne itemy potrafią być wredne. Nie dane jej jednak było się skupiać na tym, czy to Wiaderko faktycznie jest tak samo żywe, jak inni, czy może jednak to z nim jest coś nie tak (ale i tak zdrowy rozsądek kazał twierdzić, że nie jest zwyczajne) bowiem jakikolwiek dystans pomiędzy nią, a rozmówcą został dość szybko zmniejszony praktycznie do zera. Tulanie jej przez kogokolwiek było tak niecodziennym zjawiskiem, że na jej twarz wkradło się dość spore zdziwienie. Może się stęsknił, czy coś... Nie wiedziała. Nie mniej nieco niepewnie sama go przytuliła w miarę możliwości, wzrok kierując na przyjaciela. - Wszystko w porządku...? - wolała się upewnić. Mimo wszystko. Rozumiała wszystko - dziury w czasoprzestrzeni, żywe trupy, oberwanie w nos od samej siebie, ale niektóre wydarzenia mocno wykraczały po za wszelakie granice jej rozumowania. Tym bardziej, ze obecna sytuacja była dla niej nieco niezręczna...
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Czw Kwi 24 2014, 19:02
Skończyła mówić i co. I chciała się zapaść pod ziemię. Boże przenajświętszy, co ona właśnie najlepszego zrobiła. Zwłaszcza to pytanie, które zadał jasno świadczyło, że ona po prostu nie potrafi się wypowiedzieć w sposób jasny i precyzyjny. Ale jak inaczej mogłaby się wypowiedzieć, kiedy łączyło ich tyle sprzecznych wydarzeń? Tak, najlepiej po prostu zapaść się pod ziemię. Schowała twarz w dłoniach, obróciła się, ewentualnie zrobiła krok do przodu, by ostatecznie oprzeć głowę o tors mężczyzny, lub też się wyrąbać na ziemię, gdyby się odsunął. Gdyby jednak nie... - Weź mnie pacnij w głowę, za głupotę - poprosiła cicho, całkowicie się załamując nad swoją osobą. Skoro nie chciał pójść to niestety... Po chwili odsunęła się, odsłaniając nieco czerwieńszą twarz. - Chętnie bym coś zjadła... - mruknęła, unikając jego wzroku. - Tylko nie wiem, czy chciałbyś przebywać w towarzystwie dziewczyny ubranej w dres, samemu prezentując się o niebo lepiej - mówiła dalej, krzywiąc się nieco. No bo jakkolwiek nie byłaby "ładna" z buźki, tak w tym dresie nie czuła się wystarczająco swobodnie by wyjść do ludzi. Westchnęła. - Przepraszam, że sprawiam ci tyle kłopotów - uniosła już głowę, by spojrzeć w jego niebieskie oczy i się uśmiechnąć przepraszająco. A następnie, nieco niepewnie, chwyciła jego ramię pozwalając się zaprowadzić. Czy można to traktować jako zgodę?
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Czw Kwi 24 2014, 19:04
No nie. Nie dość, że tamta Takara wyglądała dokładnie jak Takara, to jeszcze po części miała taki sam charakter. Kto wie co by się stało gdyby Takara posiadała równie niszczycielską magię jak Takara? Pewnie właśnie w tej chwili musiałby łapać się ostatniej Deski ratunku i z trzymając się Takary mieć nadzieję, że nie utonął. Bo nie był pewien, czy umie pływać. Szczerze powiedziawszy nigdy tego nie sprawdzał, ale sądząc po tym, że kiedyś przez przypadek wypadł z łódki i potem zaprzyjaźnił się ze wszystkimi rybami w jeziorem, raczej nie tego nie potrafił. A to jedynie pogłębiało jego obawy. Chciał je uspokoić, ale było już za późno i Takara dostała. Wiaderko wydało z siebie cichy dźwięk zdumienia, a Fem spojrzał na niego z wyrzutem. Nie no wszystko rozumiał, ale jak mógł tak po prostu cieszyć się z bijatyki dwóch kobiet? Znaczy, rozumiał to, co Wiaderko mówiło o kisielu, ale... Nie odpowiedział, bowiem miał już Takare w ramionach i modlił się, aby statek jednak nie poszedł na dno. Bał się, że czołgi nie pływają. Chociaż bycie jednocześnie czołgiem i de--- -Ah, tak się mówi. Czyli jednak miesiąc? Bałem się, że spóźniłem się ma urodziny Abi. Chociaż tak naprawdę nie wiem kiedy ma urodziny. Może już miała? W sumie... ... Muszę z nią o tym pogadać. Jedna marchewka to 4 minuty, w zależności od tego, w jakiej fazie jest teraz księżyc, wtedy ta liczba może się wahać od 5 do 6 minut. Przynajmniej tak mówiły króliki. Wiaderko wydało z siebie dziwny dźwięk, który miał chyba zwrócić na siebie ich uwagę, ale Fem zignorował to. Co on to miał... Spojrzał Takarze w oczy. -Nie, a dlaczego miałoby się coś stać?-odpowiedział, puszczając Takare. W sumie sam nie wiedział dlaczego to zrobił. Może to przez te króliki? Nigdy nie wiadomo, co udało im się mu wmówić. -Właściwie to tak, stało się. Trochę tęskniłem za wszystkim ... Wiesz, siedzenie w szpitalu nie jest zbyt fajnym zajęciem. Ale nie byłem tam sam, były też króliki. Tylko trudno z nimi pogadać o czymś więcej niż o marchewkach, ewentualnie o tosterach. One nie wiedzą co to takiego i musiałem im tłumaczyć. Dużo czasu zabrało mi wytłumaczenie im że tam nie wpycha się marchewek. Chociaż ...-urwał, zmarszczył brwi i zamyślił się.-Ale co tam o mnie. Działo się coś kiedy mnie nie było? Jakieś ... no nie wiem. Zniszczyłaś jakiś budynek albo chociaż kogoś zastraszyłaś? Uśmiechnął się lekko, i szturchnął Wiaderko nogą, aby to się ogarnęło. Nie było ładnie tak się fochać przy damie. Oj.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Czw Kwi 24 2014, 19:43
- No i problem z głowy... - rzuciła do siebie w pustym pokoju dziewczyna, teatralnym gestem otrzepując dłonie po bezlitosnym akcie wyrzucenia Pace'a z pokoju. Głupi cymbał. Najlepiej to było sobie stać i gapić się na nią zamiast udzielić jej pomocy, tak? No to niech teraz udziela sobie pomocy, nie wiem, rudemu Daxowi, jej to już było kompletnie wsio! KOMPLETNIE. Nic ją nie obchodziło to, że w tym pokoju była teraz sama, ba, wreszcie była sama, spokojna o siebie i swój byt, mogła radośnie położyć się w łóżku i przespać te straszne czasy, obudzić się na wiosnę i stworzyć sobie bieliznę z kwiatów. O, to był plan! Pytanie tylko czy kwiatom spodobałoby się takie traktowanie... to zdecydowanie prosiło się o dalsze badania i dokładne sprawdzenie. Koniec końców, jeśli dziewczyna liczyła się z kimś naprawdę to były to właśnie kwiaty. I ewentualnie jeszcze kilka osób. Ale kwiaty zawsze były na pierwszym planie i zawsze będą, stanowiły o niej, były z nią, a ona odwdzięczała się im miłością z całego serca. I właściwie jak przeszliśmy z tematu bielizny do kwiatowej miłości? W tym miejscu rozmyślaniom lepiej położyć było kres.
A skoro siedziała sobie tak sama i czekała na pomoc, która mogła w ogóle nie nadejść - Pace z jej perspektywy wyglądał jak osoba, która doznała porażenia mózgowego zagrażającego wszystkim możliwym ludzkim czynnościom, nawet już nie myśleniu ale choćby i oddychaniu - postanowiła zacząć kombinować sama. Nawet dobrze nie zdążyła się przyjrzeć pokojowi, w którym była, a teraz był na to dobry moment! Co w nim było? Nieważne, należało przeczesać każdy kąt, zajrzeć pod łóżko, sprawdzić we wszystkich rogach, a nuż nowiusieńka para bielizny i jej ubranie magicznie pojawią się przed nią, zupełnie jakby to był sen...!
A, zaraz. To już było. To se ne vrati. To nie był sen i niestety Ayame o tym wiedziała, ale jeśli myśl o choćby 1% prawdopodobieństwa, że może jednak uczestniczyła w jakiejś masowej halucynacji mogła poprawić jej humor i zachęcić do działania to niech tak będzie. Będzie się żywić tą nadzieją dopóki nie poprawi się jej sytuacja, a potem uzna, że jednak to nie był koszmar, a przykra rzeczywistość i zaakceptuje to! Och tak, była niesamowicie inteligentną dziewczyną, która efekt Placebo znała na wylot i od podszewki.... ale zaraz. Czy przypadkiem świadomość tego, że Placebo jest tym czego próbujemy użyć nie powodowała braku skuteczności działania takiego tricku? - Nieeeeeeech tooooo! - znowu teatralnie zawyła dziewczyna, która z braku lepszego zajęcia chyba zaczynała mówić do siebie. Być może ktoś stał właśnie obok drzwi i nagrywał ją magikamerą? Może był to program Śmiechu Starte i właśnie ona była jego bohaterką? Hm... prawdopodobne! Ale nie mogą przecież pokazać jej w takim stanie publicznie, na miłość Boską...
Znowu zaczęła sobie coś wmawiać, więc delikatne dwa uderzenia własnymi dłońmi po twarzy powinny były przywrócić ją do pionu. Następnie wziąć się w garść. Po przeszukaniu wszystkiego należało obwiązać się kołdrą w pasie, tak by stworzyć coś na kształt sukni, która zapewniłaby przynajmniej trochę więcej komfortu dziewczynie. No chyba, że faktycznie znalazła strój do ubrania. To by dopiero było! Niemniej tak "ubrana" dziewczyna miała zamiar usiąść sobie na łóżku i zaczekać chwilę. A nuż zboczony "pomagier" wróci z bielizną...
...a-a-ale zaraz. Ona przecież jej nie ubierze. Koniec końców... on jej dotykał. Zielonowłosa właśnie uświadomiła sobie, że wysłała człowieka z misją kompletnie bezwartościową... i normalnie byłaby z siebie zadowolona, bo to był świetny dowcip i żart, ale teraz nie zbierało się jej na żarty... - ...do jasnej choleeeeeerci~! -
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Na morzach Egiptu Pią Kwi 25 2014, 21:08
Kuchnia przyjemne miejsce, zwłaszcza że w końcu chłopaczek mógł sobie przysiąść, a nie uganiać się za wszystkim i wszystkimi, a może mówiąc prościej - błąkać się bez bliżej określonego celu podróży. Nawet dostał bułkę i talerz z zupą! Nie będąc pewnym, co zrobić w sumie początkowo zaczął skubać sobie bułkę, zastanawiając się, czy wypada to tak samemu jeść. Czy to przypadkiem nie jest zbyt nieuprzejme? - A ty nie jesteś głodny? - dopytał się tylko w razie co, by nie było że je tak sam no! Poza tym oczywiście czekając na odpowiedź, postanowił dorzucić jeszcze parę słów: - Yhm. Chyba wygodniej będzie w swoich ubraniach. Poza tym w sumie... Em... Jak daleko jest ta Aleksandria? Długo jeszcze będziemy tam jecha... płynąć? - oczywiście w międzyczasie jakoś tak zaczął jeść powoli pozostałe specjały, a co za tym idzie? Początkowo mogło się nawet wydawać, że się zakrztusił na kwestie jego anielskiej persony. Niecodziennie się słyszy takie pytania, a tym bardziej wie, co na nie odpowiedzieć, nie? - D-dlaczego? - wydusił z siebie pokasłując po jakże "przyjemnym" niedawnym doświadczeniu wynikającym z szoku, a przez chwilę nawet zapanowała potem cisza, jakby próbował zastanowić się nad czymś. - To jest... Znaczy się... Chyba nie. Przynajmniej nikt mi o tym nie powiedział, nie? Poza tym to chyba tylko bajka, chociaż spotkać takiego naprawdę... To by było coś, nie? Na pewno milszego niż wampiry, czy natrętny kotowaty człowiek... - wyrzucił z siebie po owej, dłuższej chwili namysłu i powagi, a także gdy w miarę unormował takie rzeczy jak potencjalne pokasływanie po nietrafieniu posiłku do odpowiedniej dziurki. Najwyraźniej poza posiłkiem zapowiadała się też rozmowa, ot co, nie?
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.