I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Zwykła sala, jakich wiele w budynku szpitalnym. Białe ściany, pościele, łóżka, stoliki, parapety, wazony. Aż dziw, że kwiaty, które ktoś kiedyś tutaj przyniósł nie były białe tylko w odcieniu matowej czerwieni. Posłanie dla pacjentów umiejscowione było mniej więcej w połowie odległości między drzwiami a jedynym, dużym oknem, zajmującym niemalże większą część ściany. Przystawione węższą częścią u wezgłowia do ściany, posiadało po lewej stronie (jak się leży na plecach) małą szafkę nocną (naturalnie białą). Na niej również znajdował się wazon komponujący się z otoczeniem, acz tym razem pojedyncza roślinka wstawiona do niego, posiadła kwiat bladożółtej barwy. Chyba poza tą parą roślin jedynym urozmaiceniem kolorów, był jeszcze leżący na łóżku pacjent.
----------------------------- Torashiro, w chwilę po tym jak wrócił do miasta, od razu udał się do szpitala, by tam zajęli się jego pogryzioną, bolącą ręką. Miał stosunkowo pozytywne nastawienie. Szybko go uleczą, ewentualnie pozszywają i wyślą do domu. Tak jednak się nie stało. Badający go lekarze stwierdzili, że ten musi pozostać w szpitalu przez kilka dni. A bo może być jakaś infekcja, a bo to, a bo tamto. Wszystko, byle tylko został. Sam Byakuton nie widział w tym sensu lub może był po prostu zbyt podekscytowany faktem, że Violet Pegasus może coś wiedzieć o notatkach jego "wujka", które chciał poznać. W pewien sposób czuł, że to jest jego dziedzictwo, dziedzictwo, które musiał zdobyć.
Autor
Wiadomość
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Sala nr 112 Nie Paź 20 2013, 13:42
- Ha, wiedziałam. Zaśmiałam się, słysząc wyznanie Byakuton-kuna. Naprawdę, nie sądził chyba, że mógłby oszukać mnie? Ale cóż, można byłoby dać mu zaliczenie za próbę. Tak więc odrobinę oddaliłam się od niego. Lecz, zanim udało mi się odezwać, w tym samym czasie przerwał mi mój kochany: - Wow, więc pochodzisz z dalekiej przeszłości? Jak to się stało? Ten dziadek musiał być naprawdę potężny. Sugoi! Ze świecącymi oczami chwycił za krawędź łóżka. Ja jedynie westchnęłam, po czym chwyciłam ręką jego głowę i odwróciłam ją do siebie. - Spokojnie, Never-kun. Właśnie miałam do tego przejść. Więc siądź i słuchaj uważnie. Po moich słowach zrozumiał swój błąd, opuścił głowę i odszedł w kąt. Ach, był taki posłuszny. Może użyję tego, aby... Ojej, o czym ja myślę!?! Pokręciłam kilka razy głową, aby na chwilę rozproszyć swoje myśli, po czym skupiłam się na sprawach bieżących: - W każdym wypadku, jeśli ci się wydaje, że czyni cię to jakimś niewiarygodnie wyjątkowym, to trochę się mylisz. Musiałbyś chyba być smokiem - zachichotałam. - A co do twoich pytań... A jak ci się wydaje. Musiałeś sam dojść do interesujących wniosków. Domyśliłam się, że jesteś osobą z przeszłości wysłaną przez Chronologię parę chwil po tym, jak cię spotkałam. A tobie, jak ci się wydaje, kim jestem? Zapytałam się, rozbawiona, przy okazji dając chłopcu pewną wskazówkę. Ciekawe, czy się domyśli...
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sala nr 112 Nie Paź 20 2013, 16:28
Chłopak wciąż nie mógł się otrząsnąć z szoku. Najpierw dziewczynka przyszpiliła go do ściany, jeśli chodzi o wiedzę o Mahou, teraz jeszcze okazało się, że posiada niesłychanie wielką wiedzę i zmysły, za pomocą których wyczuła, z jakich czasów pochodzi Byakuton. Ostatecznie zdołał z siebie wykrzutusić tylko kilka słów: -Nie wiem. Albo sama zostałaś wysłana w przyszłość, albo jesteś o wiele starsza niż wyglądasz Grey-san... - powiedział uważnie się przyglądając lewitującej osóbce, po czym dodał jeszcze -To skąd się wziął ten tytuł? W sumie to sam Torashiro miał już kilka teorii, ale wolał usłyszeć to od kogoś, kto najwyraźniej ma o wiele większą wiedzę od niego samego.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Sala nr 112 Nie Paź 20 2013, 16:42
Więc się jednak nie zorientował. Cóż, jego myśli są dobrze ukierunkowane. Może będą z niego ludzie. - Blisko, blisko... aczkolwiek jeszcze musisz chwilę się zastanowić - uśmiechnęłam się, łobuzersko, po czym opadłam odrobinę, chwytając się za brodę. - A tytuł Kreatora wziął się z tego, że przypisuje mu się stworzenie kilka nowych rodzajów magii. Hipoteza głosi, że jego nauczycielem był sam jej twórca, albo że był starszy, niż wygląda i sam stworzył system magiczny. Oczywiście, wszystko to są tylko teorie powstałe w wyniku badań archeologicznych... Jesteś ciekawy, co było naprawdę? - mój uśmiech przemienił się w bardziej przebiegły, kiedy nachyliłam się do niego. - Nic prostszego, mogę ci opowiedzieć rzecz bądź dwa... jeśli wstąpisz do gildii Violet Pegasus. Przydałby się nam uczeń Mahou Kenkona, który zna jego magię. Za to powiem ci to, co wiem oraz postaram się, aby te notatki dotarły do ciebie. Co ty na to? Jak dla mnie propozycja była w miarę przyzwoita, nie wyglądał na takiego, który miał należeć do grubych ryb bądź wpływowych osób, zacementowanych na swoim stołku. Never-kun, słysząc to, spojrzał raz na mnie, raz na niego, nieco zaniepokojony, ale bał się odezwać, bo i tak wszyscy wiemy, że ja tutaj sprawowałam kontrolę.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sala nr 112 Nie Paź 20 2013, 16:52
Chłopak uważnie przysłuchiwał się lewitującej osóbce patrząc na nią z niemałym zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Uważnie przysłuchując się jej słowom miał wrażenie, że w przeciągu tych kilkunastu lat spędzonych z Kenkonem nie poznał go za dobrze. Ale w końcu... czyż i dziecko zna dobrze swych rodziców gdy ma jakieś trzynaście lat? Po chwili, gdy już Byakuton przetworzył kolejne informacje i usłyszał słowa oferty musiał się nad tym głośno zastanowić. -Tak, jestem ciekawy. - szybko odpowiedział Grey na jej pierwsze pytanie, zaraz potem dodając -Ale powiedz mi tylko skąd ty to wiesz jeszcze... a co do twojej propozycji. Fairy Tail było dla mnie domem przez kilka lat. Przygarnęli mnie gdy wylądowałem tu. Jednakże... Mahou mnie wychowywał. W pewien jednak sposób czuję, że to, co po sobie zostawił, jest moim dziedzictwem. Mam więc nadzieję, że zrozumieją moją decyzję.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Sala nr 112 Nie Paź 20 2013, 20:36
- Skąd znam Mahou Kenkona, ciekawe, nie? - zaśmiałam się. Utrzymywać go w niepewności, czy nie. - Powiedzmy, że wiem o nim trochę więcej od ciebie. Osobiście. Jeśli chcesz więcej, to moja propozycja.... Hmmm. Kiedy teraz o tym pomyślę, mogłyby nastąpić... komplikacje. Nie wiem, jakie są obecne jego związki z Fairy Tail, przepisanie nie stanowiłoby problemu, ale wciąż pozostaje kwestia nastawienia. Zarówno Violet Pegasusa, jak i Fairy Tail. Nie zaprzeczam, ta gildia jest zaledwie pewnym stopniem, jako że nie było tutaj kobiet. Za to zrozumiałam, że moja obecność była ledwo tolerowana. W końcu, to była gildia całkowicie męska. Póki co nic nie mówili, pewnie dzięki Goto-kunowi... Będę się martwiła o tym później. - No to co byś powiedział... Żeby tymczasowo? Do załatwienia swoich spraw czy czego chcesz tam jeszcze. Jeśli ci się nie spodoba, to zawsze możesz odejść. Transfery między gildiami zdarzają się przecież często, gdy jednej brakuje członków. Dołożyłam bardziej atrakcyjną, według mnie, ofertę. Potem mógłby przedłużyć umowę bezterminowo. Ale obecnie jego zdolności były nieocenione.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sala nr 112 Nie Paź 20 2013, 21:07
Chłopak uważnie przysłuchiwał się słowom dziewczyny i zaczynał nawet odnosić wrażenie, że Grey albo sama się pogubiła, albo miała tyle wątków do poruszenia, że to Torashiro nie rozumiał jej głębi. Tak czy inaczej, z uwagą pochłaniał kolejne słowa lewitującej osóbki, tylko po to, by samemu odkryć, co będzie dla niego najlepsze. I zdecydowanie... propozycja dziewczynki była najlepsza. -Ta... - powiedział powoli, analizując przy tym jej słowa -To byłaby zdecydowanie najlepsza możliwa opcja. Dowiedziałbym się co "wujek" odkrył. - po czym w myślach dodał ~A jeśli rzeczywiście Violet Pegasus okazałby się gildią, która naprawdę zachęciłaby mnie do zostania w niej to czemu nie? Delikatny uśmiech powoli znów pojawił się na twarzy Byakutona, niemalże tym samym pokazując, iż przystaje na propozycję Grey.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Sala nr 112 Pon Paź 21 2013, 20:09
- W takim razie mamy umowę. Zakończyłam, zadowolona. Cenne narzę-, znaczy się, sprzymierzeniec pozyskany. Teraz tylko wystarczy go odpowiednio wykorzystać. Jedna okazja będzie - ciekawe, co gildia "wróżek" na to powie. Aż nie mogę się doczekać. Fufufufu. Miałam zamiar już powiedzieć coś więcej, gdy nagle z tyłu przyszedł lekarz i oznajmił, że wyniki już przyszły oraz że Never-kunowi nic się nie stało. No bo jak się miało stać, skoro wokół niego stosuje cały parasol ochronny? - Wygląda na to, że tutaj przyjdzie nam się na chwilę rozstać. Czuję, że zarówno ty, jak i Never-kun, możecie mieć jakieś plany. Póki co, w ramach podziękowania powiem, że tak, dobrze się domyślasz. A kiedy zobaczę cię w budynku gildii jako "tymczasowy członek", powiem, co wiem. Póki co... Never-kun! - Och! Nareszcie więc mogę stąd wyjść!? Hahaha! - zaśmiał się chłopak. - Więc ty będziesz naszym nowym towarzyszem? Miło cię poznać! Pogadamy więcej, kiedy wrócę z kolejnej misji ratowania świata! URYAAAAAAA! Never-kun wybiegł od razu, ja tylko westchnęłam, po czym skłoniłam się Byakuton-kunowi, a następnie wyleciałam za nim. Co jak co, ale nigdy mu nie brakowało energii.
[zt]
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sala nr 112 Wto Paź 22 2013, 21:34
-Mhm... - potwierdził krótko chłopak lekkim kiwnięciem głowy i chciał już domagać się odpowiedzi na zadane przez Grey pytania, gdy nagle do pokoju wparował lekarz. Wpierw podał wyniki Neverowi, który z charakterystycznym dla siebie zachowaniu wybiegł w radości, że jest zdrowy. Jakie szczęście, że lewitująca dziewczynka była normalna i kulturalnie się pożegnała. Odwdzięczył się niestety tylko skinięciem głowy, ale leżąc na łóżku nie mógł się jej skłonić. Po chwili także i dla niego przyszła szczęśliwa wiadomość. Odziany w biały fartuch mężczyzna poinformował Byakutona, że on również może już iść, gdyż nic super poważnego mu się nie stało i nie wymaga żadnej opieki zdrowotnej. Zapewne też nie chcieli trzymać go na państwowym wikcie, więc szybko, gdy nie mieli takiego obowiązku w pracy, ale także i na sumieniu, wypisali go by nie tracili na nim pieniędzy państwowych. Z lekkim uśmiechem podziękował lekarzowi za dotychczasową opiekę zdrowotną, po czym wstał i zabrawszy wszystkie swoje rzeczy opuścił przybytek służby zdrowia, mając przed oczami wizję rozmowy z mistrzem gildii. Musiał mu przedstawić, że jego tymczasowy transfer do Pegasusa jest wynikiem chęci dowiedzenia się co tak naprawdę osiągnął jego "wujek". A przecież lider jego gildii z pewnością znał tę historię...
[zt]
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Sala nr 112 Wto Lis 05 2013, 21:37
Fem przewrócił się na drugi bok i prawie od razu poczuł, że zranione w walce ramię dalej go porządnie boli. Nie przyjemne uczucie było tak silne, że czarnowłosy zasyczał i prawie od razu oprzytomniał. Powoli otworzył oczy i spojrzał za okno. Słońce było wysoko nad horyzontem, więc wnioskować mógł, że spał dość długo. Która była godzina? Nie było to w sumie ważne. Położył się na plecach i przymknął oczy. Nie chciało mu się już spać, ale miał wiele do przemyślenia. Pokonali inkwizycję. W końcu zakończył to, co sam zaczął kilka miesięcy temu. Nie było już Totha, nie było Rin, nie było pentakli. Nie było tytanów, nie było wielkiego wensza, nie było płonącego olbrzyma. W końcu wszystko wróciło do normy. No, prawie. Zaczął wspominać. Przypomniał sobie misję, na której spotkał się z inkwizycją po raz pierwszy. O mało się wtedy nie zesrał w gacie ze strachu. Zaśmiał się pod nosem, na samą myśl o tym. Tak bardzo się zmienił... Trał chciał, że wtedy spotkał Totha. Ubranego w czerwoną zbroje inwkizytora, który posiadał cztery gwiazdki. Był silny. A na pewno silniejszy od niego. Tam odnalazł Kumokiri... Z kim wtedy tam był? Hotaru, Lux, Macabra, jakiś klaun, którego imienia nie pamiętał... Co się z nimi stało? Lux'a od tamtej pory nie wiedział. Miał z nim do pogadania, a jednak ten zaszył się w jakimś miejscu i nie spotkał go już. Aż tak bał się gniewu Fem'a? Czy też zdarzyło mu się coś złego? Nie wiedział. Macabra... Nie spotkał jej od tamtego czasu i szczerze był ciekawy, co u niej słychać... Hotaru... Potrząsnął głową i odgonił od siebie te myśli, chociaż na jego twarzy mimowolnie zagościł uśmiech. Pokonali 8-kę. I wszystko wróciło do normy. Zaczął wspominać. Z iloma osobami zawarł znajomość przez to, że razem walczyli z inkwizycją? Z iloma osobami jego więzi się zacieśniły? Takara, Kuro, Macabra, Lusia, Elysia, Hotaru, Alezja, Dax, Yugata, Kirino... Ktoś jeszcze? Nie wiedział, czy do tego grona mógł zaliczyć Grshne. Raczej wątpił, że tak świetny mag go zapamiętał. Uśmiechnął się blado, bo przypomniał sobie o tym, co stało się w Koh. Ostateczna walka... To, co się tam działo... Westchnął cicho, wciąż z uśmiechem na ustach. Pomyślał, ze nigdy nie dorówna tak wspaniałej osobie jak był Grschna. Może i wyglądał dość dziwnie, ale jaki był silny... Fem chciałby go przewyższyć. Ale ten był najsilniejszym świętym magiem.... Wstał z łóżka i podszedł do okna, gdzie znajdował się jego ekwipunek. O ile jego ubrania zostały wyprane i ktoś zatroszczył się o to, żeby je naprawić, nie mógł tego powiedzieć w stosunku do kolczugi... Ta nie nadawała się już do niczego. Położył dłoń na zniszczonej stalowej kamizelce i podziękował jej w duchu. Tak, podziękował przedmiotowi. Ale gdyby nie ona... prawdopodobnie skończył by o wiele gorzej niż teraz. Nie mniej, nie mógł mieć z niej większego użytku. Ale nie miał zamiaru jej wyrzucać. Zachowa ją. Na pamiątkę. Spojrzał na amulet od Nimue i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Ciekaw był, co słychać u jego postrzelonej czerwonowłosej siostry... Dotknął swojego płaszcza, to samo zrobił z mieczami. Tyle czasu minęło od kiedy zaczął walczyć z inkwizycją. Tyle krwi przelały obie strony. Tyle bólu zadały obie strony. Westchnął cicho. Coś się kończy, ale za pewne coś się zacznie. I to już nie długo.-pomyślał, powracając do swojego łóżka. Nie wiedział, że podobnymi słowami posłużył się ktoś w Koh... Bo niby skąd mógł to wiedzieć? Przystanął i zdał sobie sprawę z tego, że nie był tutaj sam. W kącie sali stało jeszcze jedno łóżko, a w nim... leżała Abi. Patrzyła na niego swoimi zielonymi oczami. Najwidoczniej ją obudził. Fem uśmiechnął się niepewnie i pomachał do niej prawą ręką. Wciąż w pamięci miał widok z Koh, kiedy to ta mała podbiegła do 10-tki i go skopała. Zastanawiał się tylko, co to miało znaczyć. Podszedł bliżej i usiadł na krześle obok jej łóżka. -Jak się czujesz Abi?-zapytał, chociaż zdawał sobie sprawę, że ta mogła go nie rozumieć.-Przepraszam, nie powinienem zabierać Cię ze sobą. Nie wiem, czy tego chciałaś, w końcu twój dom to Romerum, prawda? Ale teraz jesteś wolna. Nie ma już dziesiątki... Swoją drogą... dlaczego go wtedy kopnęłaś?
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Sala nr 112 Sro Lis 06 2013, 12:43
MG
Dziewczynka łypała na Fema swoimi dużymi oczami, jak by nie pewna tego co powinna zrobić albo powiedzieć. W pewnym momencie w odruchu paniki zaczęła się rozglądać dookoła siebie widocznie czegoś szukając. Nie znalazła jednak szukanej rzeczy i dotknęła swoich ust paluszkiem po czym zaczęła płakać, trąc piąstkami oczy. Oj, Fem chyba nie umiał obchodzić się z dziećmi...
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Sala nr 112 Sro Lis 06 2013, 16:06
Woh. Takiej reakcji się nie spodziewał. Fem przez chwilę siedział i nie wiedział co robić, ale po chwili zdał sobie sprawę, o co mogło chodzić. Kiedy spotkał ją w twierdzy, Abi w ustach miała lizaka. A w tej chwili tak jak by rozglądała się za nim. Czyżby płakała dlatego? Fem bezradnie machnął dłońmi. -A, poczekaj, zaraz wrócę. Będziesz miała lizaka, tylko nie płacz proszę.-powiedział, po czym wstał, zabrał swoją sakiewkę z kieszeni płaszcza i na chwilę wyszedł z sali. Chwilę zajęło mu szukanie szpitalnego sklepiku, ale w końcu dał radę go znaleźć i kupił tam kilkanaście rodzajów lizaków. Złapał ją w garść, a potem pobiegł do sali i położył ów słodycze przed Abi. -Teraz dobrze?-powiedział z nadzieją w głosie. Nie chciał, aby płakała.
Nori
Liczba postów : 463
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Katowice
Temat: Re: Sala nr 112 Sro Lis 06 2013, 16:50
Wieści szybko się rozchodzą. Już po całym Fiore krążyły pogłoski o bohaterach, którzy pokonali Inkwizycję. Nori jednak najbardziej interesowała jedna osoba, a tak dokładnie: Pheam. Gdzieś w tłumie wyłapała jego imię i domyśliła się, że jest w szpitalu. Pewno w Magnolii, przecież tam jest siedziba Fairy Tail. Norka bez zastanowienia wróciła do domu by wziąć ze sobą trochę rzeczy, ale to, co ją spotkało, do najmilszych nie należało. Przed drzwiami stała grube babsko, które wynajmowało jej mieszkanie. Burknęła coś o tym, że ma się spakować i wypie... znaczy wynosić. Ani słowa wytłumaczenia, nic. Dziewczyna jednak nie miała zamiaru się kłócić, znajdzie jakieś inne lokum. Wzięła swoje nieliczne rzeczy do plecaka i bez powiedzenia "do widzenia" temu babsztylowi wyszła z kamienicy, w której mieszkała i ruszyła ku szpitalowi zadowolona, że spotka chłopaka. Widzieli się niby na Festiwalu, ale nie mieli okazji by zbytnio pogadać, ba! Nawet się chyba trochę pokłócili czy coś... dokładnie nie pamiętała, ale no nieważne. Teraz wypadałoby tam wpaść, wcześniej jednak kupiła w sklepie jakieś owoce, słodycze, przecież szpitalne jedzenie jest takie paskudne...! Wzięła je do siatki i poszła do szpitala. W recepcji zapytała miłą panią o Fema, gdzie leży, a ta jej wskazała w którym kierunku ma iść. Podziękowała i poszła wskazaną drogą. Nori stanęła przed salą 112 i spojrzała przez szybę. Widziała Pheama, ale była z nim też jakaś dziewczyna. Wejść czy nie wejść? Oto jest pytanie! Nori nacisnęła klamkę i weszła do środka, uśmiechając się niepewne. Spojrzała na chłopaka, który pewnie był ranny po całej tej sytuacji. - Cześć, Pheam.- powiedziała.- Hej.- zwróciła się ku małej nieznajomej i uśmiechnęła się życzliwie. Później znów mówiła do chłopaka.- Etto... Nie przeszkadzam? I jak się czujesz? Przyniosłam owoce, jakieś słodkości by umilić ten czas w szpitalu.- Pokazała mu torbę z zakupami, którą położyła koło jego łóżka.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Sala nr 112 Sro Lis 06 2013, 21:16
MG
No i Fem poleciał. Byle tylko dziecko przestało płakać, taki oto cel przyświecał młodemu magowi z Fairy Tail. Dlatego też nakupował lizaków jak dla całego pułku i wrócił, rzucając je na łóżko Abi. Ta wzięła jednego lizaczka do ust i po chwili przestała płakać. Złapała jedynie Fema za rękaw i podciągnęła kilka razy nosem. Wtedy też do sali wpakowała się Nori, przynosząc owoce i słodycze, a mała Abi przeniosła się z łóżka na kolana Fema, na których usiadła niczym na tronie, machając nóżkami i patrząc na Nori.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Sala nr 112 Pią Lis 08 2013, 14:58
Dobra, było dobrze, Abi przestała płakać. Co prawda, nie odpowiedziała na jego pytania, ale cóż... dobre i to. W sumie nie spodziewał się, że coś powie. Z tego co pamiętał, nie mówiła za dobrze w ich języku. Przestała płakać i to było najważniejsze. Usiadła mu na kolanach. Drzwi do sali otworzyły się, do środka weszła... no właśnie. Kto to był? Najwidoczniej go znała. Fem zmarszczył brwi i chwile na nią patrzył, zanim w ogóle coś zrobił. Znał ją? Chyba tak, inaczej by go nie odwiedzała. Zresztą, skąd ona wiedziała, że znajduje się w szpitalu...? Ale z drugiej strony... pokonali inkwizycję, mogły być jakieś plotki czy coś. Zamrugał kilka razy. -Ettooo. Cześć. Nie, nie przeszkadzasz... Nori, prawda?-zapytał, bo nie bardzo pamiętał. Szczerze, miał lukę w pamięci z dwóch spotkań z nią... Chociaż teraz powoli sobie wszystko przypominał. Szpital... Znowu. Ale tym razem nie miał powodu, żeby wpadać w szał. Uśmiechnął się nie pewnie. -Dziękuje, nie musiałaś... Hmm... co Cię tu sprowadza?-zapytał, głaszcząc Abi po głowie.-Ah, zapomniałbym. To moja ... moja ... powiedźmy, że siostra. Ma na imię Abigail...-dorzucił nie co mniej pewniej, głównie dlatego, że nie wiedział jak miał ją przedstawiać. No bo... przecież nie mógł wszystkim mówić, że ona jest inkwizytorem, prawda? Co by było, gdyby Rada Magii się o tym dowiedziała? Raczej nie byłaby zadowolona. Na razie wolał to ukrywać. Co prawda miał plan powiedzieć swojej mistrzyni, ale... na razie wolał zachować to w sekrecie. Spojrzał na plecak czarnowłosej z zaciekawieniem. -Wybierasz się w podróż czy coś?-zagadnął, uśmiechając się lekko.
Nori
Liczba postów : 463
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Katowice
Temat: Re: Sala nr 112 Pią Lis 08 2013, 16:06
Czyżby Pheam znów zapomniał jej imienia? W sumie widzieli się tylko dwa razy w życiu. Raz tutaj, w szpitalu, a drugi raz przelotem na Festiwalu Złotej Kaczki, który okazał się dość dziwną... rzeczą. Brat Mr. P, mistrz Dead Head Caucus i misja by go ocalić. Tak naprawdę nie mieli czasu by na spokojnie porozmawiać. - Tak, Nori- powiedziała i się uśmiechnęła. Dobre pytanie chłopak zadał. Co Nori tutaj sprowadzało? Co ciągnęło ją tak do Pheama, który przecież próbował ją zabić jeszcze niedawno i właśnie tutaj, w szpitalu. Czy bała się powtórki? Może trochę, ale z drugiej strony samego Fema się nie obawiała, co było dziwne. Dziewczyna jest dość dziwną istotą. Mu bardziej ufała niżeli takiej Laurze, która przyszła ją odwiedzić, kiedy to w szpitalu była. Norkę bardzo zastanawiało to, czemu tak zależy jej na spotkaniu z chłopakiem. Może dlatego że był w Fairy Tail, a ona chciała się do nich przyłączyć. Uśmiechnęła się. Stać się wróżką, fajnie by było. Ale najpierw trzeba się przyznać do bycia w Grimorie Heart i przekonać resztę, że nie jest zła i naprawdę jej zależy na byciu w FT. A potem pozbyć się znaku. Ech, tyle roboty, by spełnić jedno marzenie. Prawdę mówiąc... czerwiec już niedługo, za kilka tygodni skończy szesnaście lat. Najlepszym prezentem, jaki mogła otrzymać, to dostać znak Fairy Tail. Tak, to byłoby naprawdę super! - Słyszałam pogłoski, że pokonaliście inkwizycję- uśmiechnęła się- chciałam pogratulować. Dzięki wam ludzie czują się bezpieczniej, pewnie... Nori usiadła na łóżku na przeciwko i wtedy na kolanach Pheama usiadła dziewczynka, którą zobaczyła wcześniej. Z jednej strony była ciekawa kim jest i co ją łączy z chłopakiem, a z drugiej wiedziała, że nie powinna się tym interesować, dlatego nie miała zamiaru pytać. Jednakże ciekawość czarnowłosej została zaspokojona. Siostra? Nie wiedziała, że ma rodzeństwo. Ale z drugiej strony... skąd miałaby wiedzieć? - Miło Cię poznać, Abigail.- Uśmiechnęła się do dziewczynki najżyczliwiej jak tylko potrafiła. Z chęcią by się wybrała w jakąś podróż, ale niestety, teraz nie szła na nią. Ten okropny babsztyl zostawił ją na lodzie, wyrzuciła z mieszkania. Musiała sobie znaleźć szybko jakieś lokum... przecież nie będzie nocowała na ulicy. Ale co ma powiedzieć Pheamowi? Prawdę? Nie chciała się żalić mu ze swoich problemów, nie lubi zawracać mu nimi głowy. Pewnie miał swoje problemy. Westchnęła ciężko, widocznie trochę się smucąc. Zastanawiała się, czemu została wywalona. Czyżby kobieta, która wynajmowała jej mieszkanie, dowiedziała się, że jest z Grimorie Heart? Nic innego jej do głowy nie przychodziło... - N-nie...- Spojrzała na Pheama.- Musiałam się pod przymusem wyprowadzić... no i szukam nowego lokum.- Uśmiechnęła się zakłopotana.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.